Skocz do zawartości

Głupi zawsze kończy źle.


Doctor

Rekomendowane odpowiedzi

Janek nigdy nie był prymusem, często zdarzało mu się ściągać. Szkołę kończył na trójkach. Mimo iż ojciec bardzo starał się o to aby ego jedyny syn zdobył wyższe wykształcenie, to Janek zawsze po powrocie do domu siadał przed komputerem i przenosił się w inny świat. Nie potrzebował dużej ilości gier. Raz do roku wydawał pieniądze tylko na jeden tytuł. Seria Football Manager odmieniła jego życie. Sam jestem ciekaw jak układały by się Jego relacje z ojcem, gdyby ten choć trochę interesował się Piłką Nożną. Jego matka miała dużo większą wiedzę na temat komputerów i zawsze pytała syna, co on widzi w tym 16-calowym monitorze. Komputer bez dostępu do internetu dla piętnastoletniego chłopaka był innym światem, piękniejszym w którym nie miał żadnych problemów. Zdaniem wszystkich tracił czas. Ciotka, która przyjeżdżała do niego raz na kilka miesięcy kiedyś miała zabrać go na mecz. Wtedy miała grać Legia Warszawa, drużyna z którą chłopak dwukrotnie wygrał Ligę Mistrzów. Dla niego nie ważne było to, że żaden z Jego ulubieńców nie zagra w tym meczu. Liczył się sam fakt tego, że będzie na stadionie i usłyszy doping tych kibiców, dla których w wirtualnej grze wybudował 50 tysięczny stadion. Nawet na meczach pucharu polski był zapełniony. Gdy już przestawał wierzyć w Legię po kilku nieudanych sezonach, przyjechała ciocia. Wsiedli w samochód i pojechali. Po trzech godzinach drogi Janek wraz z ciotką dotarł na stadion ukochanego klubu. Kupił szalik i poszedł dopingować legionistów. Mecz zakończył się wynikiem 0-2 dla Lecha Poznań. Największego wroga. Po powrocie do domu Janek rozmyślał nad tym co on zmieniłby w taktyce Legii. Z tyłu zeszytu zapisał amatorskie bazgroły. On bardziej postawiłby na grę skrzydłami, czy to by się opłaciło? Nigdy nie poznamy odpowiedzi na to pytanie...To był całkiem inny chłopak. Czasami zdawało mi się, że nie miał układu nerwowego. Dla własnego spokoju mógł przecież raz w tygodniu wyjść z kolegami na pizze, czy pokopać piłkę na pobliskim orliku. Kiedyś gdy rozmawiał ze swoim dobrym kumplem, powiedział mu, że nie czuje potrzeby gry w piłkę. "Zbyt duży stres ciąży na piłkarzach. Ja wolałbym być trenerem. Legia Warszawa pod moją wodzą na pewno nie przegrałaby w taki sposób" to słowa 16 letniego Janka, który nadal w pamięci miał jedyne profesjonalne spotkanie piłkarskie, które widział na żywo. Niejednokrotnie śniła mu się po nocach ta porażka. Kiedy o niej zapomniał i czy w ogóle zapomniał? Te pytania możecie sami mu zadać, jednak robicie to na własną odpowiedzialność. Ryzykujecie tym, że ten chłopak przypomni sobie o tym meczu i znowu zamknie się w sobie. W swoim życiu Janek doświadczył jeszcze jednego traumatycznego wydarzenia, tydzień po jego osiemnastych urodzinach zmarła jego najukochańsza mama. Mimo tego, że czasami traktował swoją matkę jak wroga, to po jej śmierci cierpiał najbardziej. Ten tekst ma być raczej radosny, dlatego koniec już o trudnych chwilach w życiu dziś 26 letniego Janka.

 

Gdy miał 23 lata trafił do klubu Blackburn. Nie w charakterze piłkarza, ani managera. Był tam asystentem managera. Zdarzały się też takie mecze, że stawał się pierwszym trenerem. Chłopak jednak miał dużo większe ambicje. Wiele osób radziło mu zostać w tym klubie, jednak trzy lata spędzone w Anglii jako asystent dały mu odpowiednie kwalifikacje zawodowe do tego aby ubiegać się o pozycje w innych klubach. Czy to byłby Real Madryt, czy Hutnik Warszawa marzenia Janka mogły się spełnić każdego dnia. Obserwował cały trenerski rynek. Pół roku pozostawał bez pracy, nie tracił nadziei bo wiedział, że jest stworzony aby jako jedyny polski trener sięgnąć po Puchar Mistrzów.

Odnośnik do komentarza

Odbiegliśmy trochę od tematu ojca. Miał na imię Marek i nie był ciekawym człowiekiem. Przez całe życie pracował na roli, również nie uczył się zbyt dobrze, ale miał całkiem inne zainteresowania. Z zawodu był mechanikiem samochodowym, zawód w którym się spełniał. Pracował po dziesięć godzin dziennie. Do domu wracał w kiepskim humorze, a po śmierci matki rzadko kiedy był pogodny a na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Łatwo było go czymś zranić. Janek przestał mówić mu o swoich problemach, chociaż bardzo chciał komuś o tym powiedzieć. Gdy ojciec przeszedł na emeryturę to zaczęło brakować pieniędzy. Mimo to Janek się cieszył, bo z miesiąca na miesiąc jego tata był w coraz lepszej formie. Czasem można było się z nim nawet dogadać, ale tego feralnego wieczora się nie udało…Widocznie miał gorszy dzień. Nakrzyczał na swojego syna, który oznajmił, że ma zamiar wyjechać do Anglii. Kolejnego dnia rozmowa potoczyła się inaczej. Wtedy Janek miał już dziewiętnaście lat i w Polsce nie mógł znaleźć sobie miejsca pracy. Gdy ojciec wysłuchał argumentów swojego syna to okazało się, że Janek już może lecieć do Anglii. Nie chciał trzymać w domu nieroba. Wiedział też, że głupi i tak źle skończy.

 

 

Janek do deszczowej Anglii nie przyjechał po to aby zwiedzać ten kraj. Mimo, że jest to duży kraj w którym można doświadczyć wielu innych problemów. Leciał do pracy, miał zapewnioną posadę. Tajemnicą pozostaje to w jaki sposób młody 23 letni Polak znalazł pracę w klubie z tradycjami. Blackburn może było w lekkim dołku, ale Janka nikt wcześniej nie znał. Główny bohater zaaklimatyzował się bardzo szybko. Po dwóch miesiącach starał się udzielać odważnych komentarzy na konferencjach prasowych. Kilka razy jego słowa poleciały w świat i wróciły do polski szerokim łukiem. Dużo osób czekało na decyzję Janka. Zapowiadał, że marzy mu się poprowadzenie klubu w roli managera. Podczas pobytu nauczył się bardzo dużo. Nie wspominajmy już o języku i braku stresu podczas udzielania wywiadów. Powiedzmy o taktyce. Czasami, gdy Blackburn było w sporym dołku to testowano wiele taktyk. Duży udział miał też Janek, który za każdym razem narzekał na skrzydłowych. Swoją drogą to coś niesamowitego. Od samego początku, w jego drużynie największymi gwiazdami byli skrzydłowi. Potrafił wpłynąć na nich poprzez rozmowę, czy zwykłe opieprzenie ich po gorszym występie. To wszystko dobrze działało na tych silnych psychicznie. Jeśli chodzi o tych słabszych to w Jego drużynie nie mieli czego szukać. W Football Managerze osiągnął wszystko. Nadszedł w końcu dzień rezygnacji. 25 letni Polak ze względu na to, że nie mógł się już niczego nauczyć zrezygnował z posady asystenta w klubie Blackburn. Dla wielu, swoją wiedzą przewyższał już głównego managera tej drużyny. Mimo, ze wielu ludzi chciało go zatrzymać i chyba jako pierwszy asystent stał się ulubieńcem kibiców! Odszedł w chwale? Może za dużo powiedziane, ale ktoś zaczął go szanować. Poczuł się dużo lepiej niż w Polsce. Tam każdy uważał, że chłopak traci czas. Ojciec sądził, że skończy na zmywaku lub będzie kopać rowy podczas budowy polskiej autostrady. Faktycznie, teraz był bezrobotny. Ciekawe przez jak długo…

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...