Skocz do zawartości

Woźnica puścił lance


Rekomendowane odpowiedzi

Spróbuję tej fabuły...

_______________________________________________________________________

 

Tynk powoli sypał się ze wszystkich czterech wyblakło-zielonych ścian zaniedbanego pokoju. Równomierny i spokojny płomień długiej świeczki, umieszczonej w zardzewiałym świeczniku, rzucał światło na niedomyty kubek z kawą. Obok kubka na chwiejącym się stole, który miejscami świecił się jeszcze politurą, leżał 96-stronicowy zeszyt w kratkę. Były w nim jakieś bazgroły, których sensu dopatrywał się jedynie sam autor. Na kancie drewnianego stołu leżało jakieś zdjęcie.

 

Iwan usiadł na zakurzonej sofie. Nie miał czasu sprzątać już od bardzo dawna, właściwie odkąd przyjął pracę w pobliskim McDonaldzie. Za psie pieniądze. Praca w tym zakładzie pozwoliła wypłynąć na szerokie wody. Ale owa szerokość mierzona była jedynie w rozmiarach spodni, które to powiększały się co około półtora miesiąca. Ponad trzydziestoletni mężczyzna po opuszczeniu stanowiska grającego menadżera w lokalnym amatorskim klubie, z którym osiągał z resztą sukcesy na miarę Boba Jacksona, przybrał na wadzę niczym Vincent d'Onofrio na potrzeby filmu 'Full Metal Jacket'. Tylko, że miara klubów i czasy trochę inne. Zabrakło mu jednak motywacji i czasu na dalsze prowadzenie klubu. Przed przeprowadzką siedzący obecnie na 3-osobowej sofie marki IKEA dżentelmen uczestniczył także aktywnie w amatorskich klubach polskich, co pozwalało mu na trzymanie formy. Niestety, lata świetności jego ciało miało już za sobą. Spodnie o rozmiarze L zamienił na te z dwoma 'X' przed wspomnianą wcześniej dwunastą literą współczesnego alfabetu łacińskiego. Połowa pasków w sklepie za mała, ale nie było z tym problemu. I tak nic nie spadało mu z dupy.

 

Wyglądający jak Fiat 126p facet wstał leniwie ze skrzypiącego niezbyt miękkiego legowiska, by włączyć radio. Trudno było złapać sygnał, ale po czasie w końcu się udało. "Nasz ukochany klub ma bzzzz problemy. Po spadku bardzo ciężko zebrać kadrę i niewiadomym bzzz ilu jeszcze odejdzie zawodników. Na pewno bzzzz bzzz trrr..." delikatny, lecz stroniący od optymizmu głos dziennikarki został przerwany przez silny trzask pioruna, który musiał uderzyć bardzo blisko. Przez zepsute, zasłonięte już na amen żaluzje przebiło się jasne światło, które na ułamek sekundy całkowicie pochłonęło ognistą aurę świecy. Dźwięk uderzenia był tak głośny, że grubawy Iwan, aż odskoczył od okna. Prawe oko zadrżało przez chwilę, ażeby odreagować nagły stres. Brunet usiadł z powrotem na sofie z takim naciskiem, że jedna ze sprężyn wyskoczyła rozdzierając materiał i uderzając otyłego osobnika w udo. Lekki grymas na twarzy zamienił się dosyć szybko na wyraz smutku i żalu, gdy ta gruba łajza zorientowała się, iż odruchowo potrąciła kubek. Ciemnobrązowa ciecz wylała się na stół. W pokoju mocniej zapachniało zmielonym zalanym gorącą wodą ziarnem.

 

- Kurwa mać - krzyknął głośno i donośnie. Mały kawałek tynku zleciał ze ściany od jego prawej strony i uderzył o panele. Gorące ciekłe piekło pochłonęło w swe czeluści także zdjęcie. Łza spłynęła po tłustym nabrzmiałym policzku. Wziął długopis z ciemnym atramentem i zaczął pisać jakby do kogoś przemawiał.

 

Jest coś co wydaje Ci się bliskie, było bliskie zaprawdę, ale jest nieosiągalne i to nawet nie z powodu kilometrów dziurawych dróg, które was dzielą. Jesteśmy nieosiągalni, tak po prostu, już na zawsze, bo zgubiliśmy się we wspólnej drodze naszej relacji, poszliśmy innymi torami. Ktoś przestawił zwrotnice, może nawet Ty, ale nie jesteś tego świadomy/a. Ja czasami sam przestawiłem tę zwrotnicę i nie żałuję. Ten cały stelaż niby krótkich, nic nieznaczących chwil, krótkich rozmów, czasami dłuższych, wyzwisk, śmiechów i pocieszeń. To wszystko mnie ukształtowało. Człowieku, z którym nie gadam może i już dobre kilka lat, ukształtowałeś mnie częściowo. I gdy rozmawialiśmy to symultanicznie gdzieś daleko w głębi mnie tworzyłeś pewien proces, który trwa do dziś. Który dziś ma efekty uboczne, tęsknoty zwykłej, bo wiem, że to co robiliśmy nie było bezcelowe. Chodź tu, przytul się, pogadajmy jeszcze raz, tak jak kiedyś. Nieważne czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną, chodź tu bliżej, naprawdę, wróć na chwilę. Chcę znów potwierdzić tam gdzieś samemu sobie, że dużo dla mnie znaczyłeś/łaś, chociaż bardziej to chodzi o tą drugą końcówkę. I chcę potwierdzić, że znaczyłem dla Ciebie tyle samo co Ty dla mnie. Nie tak jest? Jak często jeszcze o mnie myślisz, co? Czasami leżę i myślę o Was, wstaję, patrze przez okno, świeci się samotnie uliczna latarnia, a jak wy o mnie nie to... ile to było warte? Nie napiszę teraz do Ciebie, bo po co? Rozwieje się to szybko, ot tak, bo sam nie widzę podstaw do odtwarzania czegoś na nowo. Widziałem rok temu jedną osobę, do której czuje niesamowity sentyment, wręcz unikalny. Więc jak kiedyś powiem Tobie, że za Tobą tęsknie to na pewno nie tak jak za tamtą spotkaną osobą. Co nie oznacza, że mniej byłbym tęsknił, po prostu inaczej. Nie gadaliśmy długo, rok ponad. Co zrobiłem? Spuściłem głowę, próbowałem jakoś uniknąć kontaktu, no bo co tak nagle? Niby tacy kumple to czemu rok nie gadaliśmy? Chuj, bywa, poszedłem dalej, unik się udał. A jak Ty mnie widziałeś/łaś i się nie odezwałeś/łaś(kurwa męczące, ale próbuje zachować anonimowość obiektów) to też jesteś tchórzem.

 

Była już późna godzina. Samara, bo tak miał na nazwisko, odłożył długopis, notatnik i zanim się położył, apatycznym dmuchnięciem zabrał świecy sens jej istnienia. W pokoju panował totalny mrok czasami rozdzierany przez oddalające się błyskawice. Zza okna było słychać, że na ulicę znów wychodzą ludzie. Sprzeczki w akompaniamencie podsyconego chmielem krzyku z perspektywami na szarpaniny.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Ja tak samo ;)

___________________________________________

 

- Znowu roszada? Za każdym razem musisz robić tak samo? - zapytał podirytowany Iwan widząc co swoimi sprawnymi palcami wyprawia jego kolega z pracy, Jack.

Jack po skończeniu studiów w miejscowym uniwersytecie na kierunku koszykarz-plecionkarz nie mógł znaleźć pracy w swoim zawodzie, dlatego zgłosił się na etat do pracy w McDonaldzie. Został tam na dłużej, teraz jest kierownikiem, więc znajomość jego osoby to w pracy pewny luksus. 30-letni powoli łysiejący blondyn a'la Arjen Robben jeszcze za czasów gry w klubie Romana Abramowicza był ciepłym w stosunkach(nie chodzi tu o homoseksualizm, prawdopodobnie) wobec swoich pracowników.

- Ile Ty grasz w szachy? - retoryczne pytanie z domieszką ironii zadał "Robby", bo tak jest on nazywany w pracy - Niewiele, nie masz prawa się udzielać, jeśli masz zamiar krytykować moje ruchy. - spojrzał poddenerwowany kierownik.

- Tak długi urlop mi nie sprzyja. - westchnął.

- Przykro mi, ale musieliśmy zredukować liczbę pracowników. Ostatnio za dupę chwytają nas długi, bo wszyscy przenieśli się do pobliskiej polsko-chinskiej restauracji. - z niesmakiem zaśmiał się Robby - Czego to ludzie nie wymyślą...

- I co ja mam robić przez ten czas... - spojrzał na sypiący się leniwie tynk z jego prawej strony - W tym burdelu stracę zmysły.

- Może wróć na ten czas do tego czym zajmowałeś się wcześniej? - zaproponował zamyślony - Szło Ci bardzo dobrze w trenerce.

Iwan zamyślił się. Póki miał regularną pracę i czuł codziennie zapach starego rozgrzanego oleju, nie odczuwał tęsknoty za ruchem fizycznym. Nie wspominając już o trenowaniu. Złapał jedną dłonią swój obwisły brzuch. Przecież teraz się nie nada... a może?

- Słyszałem o problemach naszego klubu - przerwał milczenie.

- Klub nie ma obecnie grosza przy dupie. Nie mają pieniędzy na renomowanego trenera. Do tego zasłynąłeś w okolicy z kilku spektakularnych awansów z Moneyfields. - Jack zachęcająco spojrzał na swojego szachowego przeciwnika.

- Musiałbym się zastanowić, ale... chyba warto. - lekko uśmiechnął się człowiek przypominający sylwetką świeżo narodzonego płetwala.

Żółte zęby kierownika ukazały się oczom Iwana, gdy ten mocno uśmiechnął się w jego stronę. Pewność siebie biła z oczu Robby'ego, który lekko koniuszkami palców złapał czubek figury szachowej, pomachał nią, a następnie rzekł:

- Znam prezesa!

- O KUHWA - wykrzyknął zdumiony Iwan.

 

********************************************************************************************************

 

Gabinet prezesa bił jeszcze dawnymi latami chwały, gdy klub jeszcze występował w Premier League. Fotki z ostatnich sezonów błyszczały na tle zafrasowanej miny biednego prezesiny. Jego oczy wyglądały tak jakby ze snem nie miały ostatnimi tygodniami nic wspólnego. Jedną ręką trzymał się za głowę w razie, gdyby miała ona się osunąć pod ciężarem skomplikowanych problemów. Niebieski połysk dużego herbu klubowego jeszcze dumnie zwracał na siebie uwagę. Iwan ostrożnie wstąpił w progi owego pomieszczenia. Powoli usiadł na fotelu, aby przez jego nadwagę nie doszło do żadnej usterki.

- A więc to pan... - Bob masował się po skroni jakby chciał rozgnieść diabliki tkwiące, gdzieś pod skórą niedaleko brwi - Przeczytałem pańskie CV i powiem krótko...

Chwila niepewności krążyła nad prezesowym biurkiem.

- Bierz pan tę robotę, BŁAGAM! - prezes złapał Iwana za tłustą rękę. - Nie możemy zaoferować dużo, to prawda, ale obecnie nie stać nas niemal na nic.

- Zaskoczył mnie pan - Samara był 'confused' - Z tego co słyszałem klub jest na stan obecny bankrutem.

- Nie myli się pan - rzekł smutno - Ale jesteśmy pod zarządem komisarycznym, więc szanse na jakąś przyszłość jeszcze są.

Prezes wyciągnął z szuflady biurka umowę. Położył na stół i błagalnie rzekł:

- No podpisz to pan!!

- Spokojnie - Iwan spojrzał na umowę i zaczął ją analizować. Był znów zaskoczony. - Jak to możliwe, że cel minimum to środek tabeli? Jeszcze przy budżecie płac, który przekraczamy.

- Panie drogi. Nie ja tę umowę spisywałem. Jestem tutaj od niedawna.

- Nawet nie mamy 11 piłkarzy w zespole... - rozczarowany Iwan domyślał się w jakie szambo moze się wpakować.

- Na pewno kogoś dla pana znajdziemy... a może i pan sam znajdzie.

Iwan złapał za pióro i majznął szybkim ruchem podpis pod umową. Został menadżerem.

Odnośnik do komentarza

Portsmouth jest to klub z długą, choć niezbyt bogatą historią. Klub powstały w 1898 roku jest dwukrotnym mistrzem Anglii z lat 1949 oraz 1950. Ostatni trofeum zdobytym przez Pompey jest Puchar Anglii. Od tego momentu, czyli 2008 roku zaczęła się równia pochyła o tendencji spadającej. Klub wpadł w długi. Spadł do Championship, a następnie do npower League 1. Klub jest zarządzany komisarycznie. Przekraczamy obecnie budżet płac o kilka tysięcy, a najwyższa stawka jaką możemy zaproponować nowym zawodnikom to 100 euro na tydzień. Oczywiście nie możemy kupować, bo mam zerowy budżet transferowy, ale również nie możemy wypożyczać, ale już przyczyny tego zakazu dokładnie nie znam.

 

KADRA NA SEZON 2011/12

 

BRAMKARZE:

 

Mikkel Andersen(DEN/22) - wypożyczony z Reading bramkarz będzie numer jeden. Jest to pewne. Ostatnie dwa lata spędził w Bristol Rovers, więc League 1 zna bardzo dobrze. Powinien być jednym z niewielu mocnych punktów w zespole.

 

Matthew Gledhill(IRL/17) - co tu dużo mówić... młodziak bez perspektyw. Nasz jedyny bramkarz w klubie, który ma stały kontrakt, ale na grę w pierwszym zespole liczyć nie powinien.

 

Wnioski: Andersen nie może złapać kontuzji, bo inaczej zginiemy. Trzeba znaleźć jakiegoś miernego bramkiera na rezerwowego.

 

OBROŃCY:

 

Paul Conolly(ENG/27) - wypożyczony z Leeds. Ten prawy obrońca to jak na te warunki bardzo dobry gracz, ale jest mały szkopuł. Zarabia on ponad 6 tysięcy euro na tydzień, co strasznie obciąża nasz mały budżet. Będę musiał w trybie natychmiastowym zakończyć to wypożyczenie.

 

Kevin Long(IRL/20) - kolejny wypożyczony obrońca. Prawowitym właścicielem Kevina jest Burnley. Jest to niezły obrońca. Jeśli nie uda nam się znaleźć tańszych rozwiązań to z pewnością zostanie u nas na ten sezon.

 

Ricardo Rocha(POR/32) - tego pana nie trzeba przedstawiać. Były zawodnik m. in. Sportingu Braga, Benfici, Tottenhamu czy Standardu Liege. Najbardziej doświadczony zawodnik w drużynie. Niestety on także jest dużym obciążeniem dla nas i po jakiś ewentualnych wzmocnieniach będziemy musieli rozważyć jego dalszą przyszłość w klubie.

 

Josh Thompson(ENG/20) - ten środkowy obrońca jest wypożyczony z Celticu. Jest bardzo wysoki(196cm) i może sprawdzić się w ofensywnych stałych fragmentach gry.

 

Wnioski: Reszty nie warto przedstawiać, bo to na siłę wepchnięta gównażeria z zespołu U-18. Szukamy wzmocnień, szukamy, ale pierwszą czwórkę obrońców mamy dobrą.

 

POMOCNICY:

 

Scott Allan(SCO/19) - ten pomocnik swoimi umiejętnościami prezentowanymi w barwach Dundee United przekonał do siebie działaczy West Bromwich Albion. Kupili oni zdolnego środkowego pomocnika i wypożyczyli własnie do Portsmouth. Nie pobiera on znacznej gaży, więc zdecydowanie będzie podstawowym ogniwem naszej linii pomocy.

 

Jordan Obita(ENG/17) - ofensywny pomocnik wypożyczony z Reading. Niezła szybkość i drybling. Może wkręci kilku drwali w ziemię.

 

Chinedu Vine(IRL/17) - nasz młody, nieutalentowany skrzydłowy. No jak nie będę miał kim grać to go wystawię...

 

George Colson(WAL/17) - środkowy pomocnik... no i to chyba na tyle ciekawych informacji.

 

Wniosek: Ja pierdole. :ściana: Nie wierzę.

 

NAPASTNICY:

 

Luca Scapuzzi(ITA/20) - zawodnik Manchesteru City jest wypożyczony na ten sezon. Umiejętności ma bardzo średnie, więc rozważę jego sens przebywania na Fratton Park.

 

Patrick Antelmi(AUS/17) - utalentowany(!) napastnik, który dostałby na pewno szansę, gdyby nie fakt, że jest kontuzjowany i wróci do gry za... 13 miesięcy.

 

Dan Thompson(ENG/17) - ni to szybki, ni niski, ni szybki, ni wolny. Całkiem nijaki, ale dzięki niewielkiej liczbie zawodników do pierwszego zespołu się załapał. Gratulujemy.

 

Wniosek: Scapuzzi nie jest taki zły, a lepszego 'killera' raczej nie znajdziemy z naszymi możliwościami finansowymi.

 

Jest straszna mizeria. Kilka ofert kontraktów zostało złożonych całkiem przyzwoitym zawodnikom, więc niedługo kadra pierwszego zespołu powinna się poszerzyć o kilka nazwisk na co niezmiernie liczę. Pierwszym, który podpisał kontrakt z klubem został Claus Jorgensen(FRO/35). Jest to środkowy pomocnik z przeszłością związaną głównie z Championship i League 1. Ostatnio występował jednak w Blue Square Bet North. To bardzo doświadczony zawodnik, którego największym mankamentem jest sprawność fizyczna. Claus już zapomniał jak to jest rozepchnąć się w polu karnym, czy wjechać wślizgiem. Przy takich stykowych sytuacjach kończy on raczej w karetce i jedzie na sygnale do pobliskiego szpitala. Zaraz po dziesięciokrotnym reprezentancie Wyspo Owczych, do klubu zawitał Conally Edozien(NIG/33). Występował on ostatnio w Fort Lauderdale Strikers, w amatorskiej lidze USA. No niestety... takich przyszło nam sprowadzać zawodników. Ten napastnik to może być dobra alternatywa dla Scapuzziego. Związek ze Stanami Zjednoczonymi ma także Erik Opsahl(USA/18). Ten defensywny pomocnik to całkiem utalentowany gracz, który swój pierwszy sezon kariery spędził w młodzieżowej drużynie Reading. Ross Smith(CAN/30) to środkowy obrońca. Ostatnio grał w Portland Timbers, ale wcześniej spędzał czas na boiskach Blue Square, a nawet League 2. Ten transfer daje nam nowe możliwości w obronie. Jego rodak Justin Thompson(CAN/30) to także środkowy obrońca i co ciekawe, ma podobną przeszłość... Blue Square, 2 liga USA, powinni się dogadywać na boisku.

 

Niedługo pierwszy sparing. Przeciwnikiem będzie Charlton Athletic, ale priorytetem jest póki co stworzenie jakiegokolwiek składu.

Odnośnik do komentarza

Jedynym zawodnikiem, który jest u nas na stałe i zarabia dużo, jest Ricardo Rocha. Póki co zastanawiam się, sprzedać go czy nie... ;d

___________________________________________

 

Przed sparingiem z Charltonem dołączyło do nas jeszcze paru gagatków. Pierwszym w kolejności był Marvin Andrews(TRI/35), który większość swej kariery spędził w niższych ligach szkockich, ale przez pewien czas był nawet w Glasgow Rangers. Ostatnio jednak mu się nie powodziło i sezon poprzedni spędził w Wrexham(Blue Square). Uzupełniliśmy, więc już w pewnym stopniu linię obrony. Nadeszła pora, by wzmocnić chyban asza najsłabszą formację czyli pomoc. Do klubu zawitał Dionatan Teixeria(BRA/18). Jest to niedoświadczony jeszcze defensywny pomocnik, ale całkiem obiecujący. Ostatni sezon spędził w Manchesterze City. Rezerwowym bramkarzem zostanie Alioum Boukar(CMR/39). Golkiper ten jest znanym weteranem tureckich boisk na poziomie pierwszej, drugiej oraz trzeciej ligi tureckiej rozegrał 232 spotkania.

 

Mecz towarzyski, 11.7.2011r

stadion The Valley, Londyn

(CH)Charlton 3:1 Portsmouth(L1)(Kermorgant 15', Wright-Phillips 38', Scapuzzi 45'+1, Fuller 46')

MoM: Bradley Wright-Phillips 7.4

 

Po przegranym meczu z Charltonem dalej zajmowaliśmy się transferami. Przegrany mecz 3:1 był rzeczą naturalną, która nikogo nie dziwiła, więc nie było sensu zabierać się do analizy spotkania. Jeszcze trudniejszy przeciwnik czekał na nas po kilku dniach, ale pierw dopięliśmy kilka wzmocnień. Kolejnym obrońcą w klubie został Avery John(TRI/36), którym może występować na środku jak i na lewej stronie. Był on ostatnio zawodnikiem DC United i rozegrał w barwach tego klubu 6 meczy na poziomie Major League Soccer. Trzynastego lipca znów zezwolono nam przeprowadzać transfery. Nie mieliśmy w ogóle gotówki, ale za to była realna szansa na wypożyczenie kilku ciekawych grajków. W ten sam dzień na roczne wypożyczenie trafił do nas Jay Tabb(IRL/27) defensywny pomocnik, dla którego nie było miejsca w Reading. Jego przyjście może spowodować przesunięcie Allena do przodu, gdzie czułby się prawdopodobnie o wiele lepiej. Defensywnym pomocnikiem jest także Łukasz Juszkiewicz(POL/28), jedyny do tej pory Polak z wolnego transferu, który zgodził się na tak niskie wynagrodzenie. Reszta strasznie wybrzydza.

 

Mecz towarzyski, 15.7.2011r

stadion Fratton Park, Portsmouth

(L1)Portsmouth 2:1 PSG(L1O)(Gameiro 42', Allan 48', Edozien 78')

MoM: Blaise Matuidi 8.2

 

Za dużo szczęścia jak na jeden mecz. :szczerba: W pierwszej połowie oddaliśmy tylko jeden strzał, przy piętnastu przeciwników. Ibra totalnie bez formy, Blaise w poprzeczkę. W drugiej połowie graliśmy już lepiej i zaowocowało to dwiema bramkami. Mam nadzieję, że ten wynik to nie aż tak wielki przypadek. Po tym meczu z zarządem doszliśmy do wniosku, że trzeba zakończyć wypożyczenia Paula Conolly, ponieważ pobierał zbyt dużą pensję. Teraz już z budżetem na kontrakty jesteśmy in plus. Co ciekawe, po odciążeniu naszego budżetu płacowego okazało się, że wcale nie możemy proponować wyższych kontraktów zawodnikom bez klubu. Co więcej... Nasze możliwości zmniejszyły się do 85€ na tydzień. Nie przeszkodziło nam to jednak w załatwieniu dwóch naprawdę fajnych transferów. Do klubu na rok dołączyli Andreas Weimann(AUT/19) oraz Chris Martin(ENG/22). Obaj to napastnicy. Pierwszy ściągnięty z Aston Villi, a drugi z Norwich. Gram jednym napastnikiem, ale jakoś spróbuje pogodzić ich z przodu. Prawdopodobnie Andy będzie grał na prawym skrzydle, a Martin ze Scapuzzim będą się zmieniać na pozycji napastnika.

Odnośnik do komentarza

Przy wartości klubu 4 miliony euro nasz dług wynosi 20 milionów.

___________________________________________________________________

 

 

Mecz towarzyski, 22.7.2011r

stadion Priestfield, Gillingham

(L2)Gillingham 2:4 Portsmouth(L1)(Teixeria 25', Kuffour 34', Spiller 38', Jorgensen 55', Scapuzzi 63', 80')

MoM: Luca Scapuzzi 8.7

 

Po tym meczu jestem bardzo zadowolony z celności strzałów. Nie było ich może tak dużo jak się spodziewałem, ale większość z nich została zamieniona na bramki. Nasze stracone gole to raczej zasługa jednego gracza, Josha Tomphsona, który zebrał w trzech towarzyskich meczach strasznie słabe noty. Po meczu zapadła decyzja o powrocie tego 20-letniego Anglika do swojego macierzystego klubu w Glasgow. Na trzymiesięczne wypożyczenie trafił do nas Jose Baxter(ENG/19), który powinien być dla nas sporym wzmocnieniem. To uniwersalny zawodnik najlepiej czujący się w napadzie, ale może występować także w roli ofensywnego pomocnika. To pierwsze wypożyczenie w karierze tego zawodnika. Wcześniej grał w drużynach młodzieżowych i rezerwach klubu z Liverpoolu, jednak udało mu się zadebiutować w Premier League. Na tym poziomie rozgrywek rozegrał sześć meczy. Kilka dni później czekał nas już kolejny pojedynek. Tym razem z walijskim Cardiff. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu naprawdę słaba. Kontuzji już w 10 minucie doznał Claus Jorgensen i okazało się po meczu, że będzie pauzował półtora miesiąca. Udało nam się strzelić bramkę do szatni po jednej z niewielu akcji. W drugiej połowie wyglądało to lepiej, ale widać, że obrońcy nie są zbytnio ruchliwi i zwrotni. Środkowi mieli problemy z szybkim Maynardem. Nie bez powodu ten zawodnik strzelił nam dwa gole.

 

Mecz towarzyski, 26.7.2011r

stadion Fratton Park, Portsmouth

(L1)Portsmouth 2:2 Cardiff(CH)(Maynard 29', 48', Vine 42', Juszkiewicz 61')

MoM: Nicky Maynard 8.8

 

Ostatnim przeciwnikiem przed trenerskim debiutem w League 1 był zespół Havant & Waterlooville. Jest to zespół z Blue Square Premier, więc powinniśmy sobie poradzić całkiem nieźle. I faktycznie, totalnie zdominowaliśmy gospodarzy. Pozwoliliśmy naszym przeciwnikom na oddanie jednego strzału, posiadanie piłki również znacznie na naszą korzyść. Oczywiście, nie był to przeciwnik wymagający, ale pozwoliło to moim zawodnikom zagrać na większej fantazji i kilka akcji naprawdę wyglądało ciekawie. Zawodnikom nie brakowało pomysłów. Pięknego gola z 35 metrów z rzutu wolnego zdobył Chris Martin, który wrócił po kontuzji. Nasz pierwszy mecz w lidze zagramy na wyjeździe z Sheffield United i tak szczerze to jeszcze nie mam pojęcia jaką jedenastką wyjdziemy... :eusa_eh:

 

Mecz towarzyski, 29.7.2011r

stadion Westleigh Park, Havant

(BS)Havant & W 0:3 Portsmouth(L1)(Weimann 7', Kelly/sam 34', Martin 86')

MoM: Jordan Obita 7.5

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...