Skocz do zawartości

W kilkanaście lat dookoła piłki


tagmen

Rekomendowane odpowiedzi

Wersja gry: FM 2012

Baza danych: Duża

Ligi: RPA, Chiny, Japonia, USA, Białoruś, Anglia, Francja, Niemcy, Włochy, Polska, Rosja, Szkocja, Hiszpania, Szwecja, Brazylia

Styl gry: mHC

 

 

PROLOG

 

Deszcz zalewał ulice. Pioruny oświetlały niebo. Wiatr wyginał gałęzie drzew. Ja siedziałem w swoim pokoju i przeglądałem wiadomości w sieci, co jakiś czas zerkając na pogodę za oknem. Byłem strasznie znudzony. Brak zajęć męczył mnie i wykańczał psychicznie. Oponka na brzuchu rosła, a piwo w kuflu malało. Tak mi leciał ostatni rok. Nieciekawy rok. Jest czerwiec, aż dziwne że taka pochmurna, nudna pogoda.

Rok temu zdobyłem licencję UEFA PRO po ciężkich zmaganiach. Zdobycie jej w wieku 28 lat to dla mnie nie mały sukces. Po tym zacząłem szukać swojego miejsca w świecie piłki nożnej. Miejsca na ławce w roli trenera. Ale niestety brak reputacji i brak osiągnięć przeszkadzał w zdobyciu posady. Stąd te leniwe, nudne dni.

Po tygodniu lenistwa nadeszła do mnie wiadomość. Przyszła z dalekiego wschodu, a dokładniej z Japonii. Pamiętam, że kiedyś wysyłałem w tamtym kierunku podania o pracę. Myślałem, że już dawno znalazły się w niszczarce do papieru. A tu takie zaskoczenie. Nie wiem czy miłe bo to trochę daleko. Ale zawsze lepszy jakiś klub niż żaden. Drogą mailową umówiłem się z nimi na kontakt telefoniczny, na jutro.

We wczesnych godzinach porannych, jeszcze gdy w Japonii jest wczesny wieczór zadzwoniłem do Kengo Saito, prezesa klubu. Dobrze, że zna język angielski, w tym języku na pewno się dogadamy. I tak oto, od nitki do kłębka doszliśmy do porozumienia. Zgodziłem się na objęcie posady trenera w jego klubie. Zobaczymy co osiągnę.

Myślałem, że będzie olbrzymi problem z dotarciem do celu, ale wysłali po mnie samolot. Byłem w szoku. Aż tak im na mnie zależy? Może chcą młodego trenera, nikomu nie znanego? Dowiem się na miejscu.

Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy, po 3 dniach oczekiwania pojechałem razem z Martą na poznańskie lotnisko „Ławica”, gdzie czekał już na nas samolot Saito. Na pokładzie zostaliśmy przywitany przez dyrektora wykonawczego i wylecieliśmy do Japonii. Czekał nas kilku godzinny lot. Nasze miasto rodzinne Piła zostało za plecami. Kiedyś na pewno wrócimy.

 

JAPONIA

 

Wylądowaliśmy na lotnisku Sendai w Miyagi. A stamtąd udaliśmy się autokarem do bazy klubu. Ładne widoki za szybami, będzie co zwiedzać w wolnym czasie. Po 40 minutach jazdy dotarliśmy. Mały japoński klubik ale od czegoś trzeba zacząć.

Marysol Matsushima, bo tak nazywa się klub, jest półzawodową drużyną. Gra w piątej lidze japońskiej, a dokładniej w Tohoku Senior League Division Two, dywizja południowa. Posiada mały stadion o pojemności około tysiąca miejsc. Sztab szkoleniowy jest, ale po kilku godzinach spędzonych razem stwierdzam, że poszukam kogoś innego. Zawodników sprawdzę potem, teraz udamy się do naszego mieszkania.

Nasze lokum znajduje się całkiem niedaleko bazy treningowej. Dobrze się stało, w końcu na te chwilę nie mam pojazdu by dojeżdżać. Gdy już się rozpakowaliśmy ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że to sam prezes klubu. Przyjechał po mnie bym zabrał się z nim do jego biura podpisać umowę. Warunki zostały już wstępnie ustalone. Spodobały mi się, więc to tylko formalność. Kontrakt dostałem na pół roku, ale jeśli dobrze się spiszę zostanie przedłużony. Więc po podpisaniu umowy, po uściśnięciu dłoni i po nie krótkiej rozmowie wróciłem do mieszkania. Marta już poukładała nasze rzeczy na półkach i w szafkach, więc jesteśmy rozgoszczeni. Teraz nadszedł czas na lampkę japońskiego wina, dobry seks i na sen. Jutro zaczynam przygodę z klubem.

 

 

MARYSOL MATSUSHIMA

 

Rano wstałem, zjadłem śniadanie, wypiłem kawę i udałem się do bazy. Tam czekali już na mnie piłkarze ze sztabem szkoleniowym. Pierwszy wspólny dzień może być ciężki. Sprawdzę chłopaków i ocenie kto mi się przyda, a kto jest na wylocie. Porozmawiałem ze sztabem szkoleniowym i wypytałem o ich wizję na przyszłość klubu. Po godzinnych rozmowach, za porozumieniem stron rozwiązałem umowę ze wszystkimi członkami sztabu. Już szukam innych na ich miejsce.

Z piłkarzami będzie inna gierka. Dam im pograć w kilku sparingach i wtedy zadecyduje komu podziękuje. W Japonii jest akurat przerwa letnia, więc będzie okazja do sparingów. Po pierwszej rundzie drużyna znajduje się na siódmej pozycji. W lidze jest tylko osiem drużyn, więc sezon nie będzie zbyt długi.

 

Skład po przejęciu klubu:

 

Bramkarze – Masahito Takahashi (25), Atsushi Hashimoto (24);

 

Obrońcy – Kei Uno (25), Masaru Fujii (28), Taro Nishioka (22), Yutaro Hashimoto (28), Masaaki Suzuki (27), Koya Hara (26);

 

Pomocnicy – Nobuaki Ohba (20), Kazuaki Ohishi (22), Takeshi Ogata (24), Kenji Takeo (25), Taro Hashimoto (25), Sosuke Hashimoto (27), Yusuke Mashiko (27);

 

Napastnicy – Kazunori Ota (24), Yuji Nishioka (24), Ryuji Chiba (28).

 

Potrzeba nam dokupić bramkarza, lewego obrońcę, defensywnego pomocnika, środkowego pomocnika i napastnika. Może znajdziemy jakiegoś „Pelego”.

 

Juniorów w klubie jest dużo, więc będzie w czym wybierać. Młodzi grają swoją ligę. Są na ósmej pozycji. Jak dorosną sprawdzę tych najlepszych, chyba, że szybciej wyskoczy jakiś diament do oszlifowania.

Odnośnik do komentarza

PRZYGOTOWANIA

 

Pierwsze sparingi zorganizowałem sam. Zagramy osiem meczy towarzyskich. Piłkarze będą mieli dużo okazji do zaprezentowania się. A w międzyczasie zacznę szukać piłkarzy na pozycje wymagające wzmocnienia.

 

Sparingi:

 

Nagoya – Marysol 2:0,

Libero – Marysol 1:1,

Marysol – Bekkai 0:0,

Gerald – Marysol 0:3.

 

Po czterech sparingach już mniej więcej widzę kto się nadaje, a kto jest do odstrzału. Doszło także więcej pozycji do wzmocnienia. Trzeba też zredukować wydatki na płace.

A co ze sztabem szkoleniowym? Zgłosiło się kilku ochotników. I tak oto jako asystenta zatrudniłem 32-letniego Fujikawe. Jako trenerów 31-letnich Moriego, Fujita i Imanishiego oraz 32-letniego Murata. Scouci to 37-letni Takeda i 35-letni Suzuki. Wszyscy są Japończykami. Jako fizjoterapeuta mój rodak, 28-letni Jarosz.

 

W wolnym czasie. Siedząc przed telewizorem, z polskim piwem w dłoni (są takie w Japonii), przyglądałem się losowaniu grup eliminacyjnych do Mistrzostw Świata w Brazylii. Reprezentanci mojego kraju, Polacy trafili do grupy razem z Anglią, Mołdawią, Czarnogórą, San Marino i Ukrainą. Nie jest to trudna grupa. Ale po ostatniej słabej dyspozycji myślę, że i tak będzie ciężko.

 

Po tygodniu przerwy wracamy do sparingów. Kilku zawodników wyrzuciłem, tych co się najsłabiej spisywali. Teraz nadszedł czas na wzmocnienia. Ale najpierw pograjmy trochę.

 

Marysol – Hiroshima 0:0,

Obihiro – Marysol 0:1,

Marysol – Thank 5:0,

Vankei – Marysol 2:3.

 

I tak oto wszystkie sparingi zostały rozegrane. Jestem nastawiony optymistycznie. Ładnie pograliśmy, ze słabszymi, jak i z silniejszymi rywalami. Wszyscy z Japonii. Ale w jednym aspekcie negatywnie się nastawiam. Otóż bardzo dużo wydajemy na płace, i nie stać nas na opłacanie nowych zawodników. Więc jak na razie ciężko będzie kogokolwiek sprowadzić. Ale szukamy ciągle, może znajdą się jacyś bez wygórowanych wymagań. Obecni zawodnicy nie chcą nowych kontraktów z mniejszymi pensjami. Kilku słabszych graczy się pozbyłem, więc wydatki i tak trochę zredukowaliśmy. Szkoda tylko, że jak kogoś zakupię to przyjdzie dopiero przed nowym sezonem. Więc druga runda obecnego bez wzmocnień.

Odnośnik do komentarza

TOHOKU SENIOR LEAGUE

 

No i nadszedł czas na mój pierwszy oficjalny pojedynek. Na pierwszy ogień idzie Scheinen Fukushima. Stadion gości leży niedaleko elektrowni która kilka miesięcy temu narobiła szkód. Na szczęście mecz gramy u nas. Więc nie trzeba będzie się bawić w tereny neutralne. Nasi przeciwnicy znajdują się na czwartej pozycji, więc są wyżej od nas. Ale myślę, że damy radę. Przed meczem ostro potrenujemy obronę, nie chcę w pierwszym meczu stracić dużej ilości bramek. A do końca sezonu tylko pięć meczy. Liczę na awans rzutem na taśmę. Dwa kieliszki Sake i idę na stadion. Jestem nerwowy. W końcu to mój debiut.

 

Marysol – Scheinen 0:0

W moim debiucie zagraliśmy dobrze, ale nie potrafiliśmy wykorzystać dużej ilości okazji bramkowych. Na stadion przybyło 154 kibiców. Lepiej tyle, niż przy pustych trybunach. Ogólnie graliśmy o wiele lepiej. Bramkarz przeciwników był rozciągnięty jak struna.

 

Kolejny mecz za tydzień więc można trochę pozwiedzać w wolnym czasie. Wybraliśmy się z Martą do Zuigan-ji. Ładna świątynia buddyjska sekty zen Rinzai, która powstała w 828 roku. W jej głównej hali znajdują się pięknie malowane drzwi fusuma, które dobrze się komponują w resztę otoczenia. Za to w skarbcu Seiryu-den znajdują się pamiątki rodu Date, który jest właścicielem świątyni. Pochodziliśmy, pooglądaliśmy. Jest na co popatrzeć.

 

I tak po wolnym weekendzie, spędzonym z rodziną trzeba wrócić do obowiązków. Najbliższym meczem jest pojedynek z Sendai Nakata. Lider ligi, obstawiam naszą porażkę. Ale trzeba być optymistą więc obstawiam, że strzelimy jedną bramkę. No i to mecz wyjazdowy, więc to kolejne utrudnienie. Jeden kieliszek Sake i idę na stadion. Od następnego meczu już nie piję.

Odnośnik do komentarza

Sendai – Marysol 3:2 (15’ Y.Yoshioka, 22’ Y.Koroki, 90+4’ K.Aihara-kar. – 10’ Y.Nishioka, 18’ M.Suzuki)

Pierwsze gole strzelone. Pierwsze gole stracone. Ładnie zagraliśmy, widowisko oglądało 353 kibiców. Myślałem, że nas zmiotą, a tu mogliśmy wywieść jeden punkt. Niestety karny w doliczonym czasie i po cennym punkcie. I jeszcze kontuzja naszego napastnika Chiba, zostało nam dwóch.

 

Znowu tydzień przerwy, ale tym razem wolnego czasu nie poświęcę na spacery i zwiedzanie tylko na ostry trening. Zagraliśmy tylko dwa mecze, ale już mi się nie podoba dyspozycja piłkarzy. Przycisnę ich trochę, zobaczymy co osiągniemy jak poleją się siódme poty. Za tydzień przed nami piąta drużyna ligi Bandits Iwaki.

 

Marysol – Bandits 3:1 (4’, 49’ Y.Nishioka, 86’ N.Ohba – 54’ Y.Nagai)

No i moja pierwsza wygrana. Mecz w naszym wykonaniu był bardzo dobry, przez całe 90 minut mieliśmy przewagę. Trafiliśmy trzykrotnie w słupek lub poprzeczkę. Kibiców przybyło tylko 165, ale mieli co oglądać i pewnie nie żałowali straconego czasu i pieniędzy.

 

Przed nami dwa ostatnie mecze sezonu. Jesteśmy na siódmej pozycji. Spadek nam nie grozi, ale awansu też nie będzie. Teraz zagramy na wyjeździe z drugą drużyna w tabeli, więc z Meli. Może pokażemy się z dobrej strony jak w ostatnim meczu. Dobrze by było.

 

Meli – Marysol 1:2 (45+1’ Y.Machida-kar. – 82’ R.Chiba, 88’ Y.Nishioka)

Końcówka meczu nasza. Pięknie wykorzystane ostatnie 8 minut gry i mecz na naszą korzyść. Drugie zwycięstwo w karierze cieszy. Rozwijamy skrzydła. Kolejny sezon będzie myślę, że walką o awans.

 

I tak oto na finał sezonu 2011 czeka nas pojedynek z ostatnią drużyną ligi, ze słabiutkim Parafrente Yonezawa. Chłopaki wygrali i zremisowali po dwa mecze, za to aż dziewięć razy ponosili porażkę. Wysoka wygrana, czy zbyt luzacko podejdziemy do meczu? Postaram się dobrze zmotywować piłkarzy.

Odnośnik do komentarza

straaszne gówno

 

Niekiedy poziom debilomierza znacznie wykracza poza granice normalności i efektem są właśnie takie wypowiedzi.

Jeśli uważasz, że to " gówno " to może rozwiń swą wypowiedź w oparciu o jakieś argumenty? Albo może, zamiast hejtować, sam napisz coś lepszego niż " gówno " ?

Tagmen, nie denerwuj się. Pisz dalej, w miarę systematycznie. Trzymam kciuki!

Odnośnik do komentarza

Nie wspominałem wcześniej, ale w europejskich pucharach nie gra już żadna polska drużyna, a są mecze grupowe. Porażka, jak zwykle polska piłka się pogrąża.

 

Marysol – Parafrente 1:1 (27’ K.Takeo – 44’ M.Takahashi-sam.)

Zawodnicy chyba zbyt pewnie podeszli do gry. Przeciwnicy nie byli tak słabi jak pokazuje ich sytuacja w tabeli ligowej. Szkoda tego samobója bo była by minimalna wygrana, ale wygrana. Na trybunach bagatela, 197 kibiców. Tłumy.

 

No to mamy koniec sezonu, rozpocząłem go w połowie, więc i tak jestem zadowolony ze swoich wyników. Przygotowania przed przyszłym całe dla mnie, więc myślę, że powalczymy o wyższe cele. Sezon zakończyliśmy na piątej pozycji, na koncie 17 punktów. Zwycięzcą została drużyna Sendai Nakata. A królem strzelców został nasz zawodnik Yuji Nishioka „ex aequo” z Takamichi Nishiyama, strzelili po 6 bramek.

 

Dostałem od prezesa Saito nowy kontrakt do końca przyszłego 2012 roku. Mamy listopad więc jeszcze minimum 13 miesięcy pobawię w Japonii. Ale teraz ja i piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym mamy urlop więc można trochę odpocząć i po delektować się piłką w TV. A jest co oglądać bo trwają mecze grupowe Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy. A za tydzień reprezentacji Polski gra mecz towarzyski z Włochami.

A co z transferami? Otóż zakontraktowałem na te chwilę czterech piłkarzy, ale przejdą dopiero w styczniu, więc na razie nie będę o nich pisał. Po powrocie z urlopu zorganizujemy kilka sparingów. A tymczasem odpoczywajmy.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...