Ostatnio ogromne wrażenie wywarły na mnie książki Jacka Kerouaca "W drodze" i "Włóczędzy Dharmy", a zwłaszcza ta pierwsza. Sama idea włóczęgi, opisy przyrody, Ameryki lat 50, 60 i przeżyć naprawdę sprawiają, że ma się ochotę wszystko dookoła rzucić w cholerę i gdzieś wyjechać nie martwiąc się o nic. Albo chociaż pójść do knajpy i w oparach papierosów i alkoholu rozmyślać nad rzeczami, nad którymi nigdy się nigdy nie zastanawiało.
Ogólnie ostatnio przeżywam okres fascynacji kulturą beatników, a także artystami, którzy byli naszymi, polskimi beatnikami w mniejszym czy większym stopniu - Markiem Hłasko, Stanisławem Staszewskim, Krzysztofem Komedą.