Rothman

Polsko-amerykański matematyk, Stanisław Ulam, poddał kiedyś w wątpliwość nauki społeczne (a dokładniej ekonomiczne), twierdząc, że ich twierdzenia są albo banalne, albo nieweryfikowalne matematycznie. W odpowiedzi pewien amerykański ekonomista podał pewną teorię z dość przekonującym argumentem na to, że nie jest ona banalna (bo, że jest logiczna i prawdziwa nie trzeba udowadniać). Co to za teoria i jak nazywał się ten ekonomista?

Panowie, czy w pracy dyplomowej można używać form w pierwszej osobie liczby mnogiej, typu: "Przyjrzyjmy się temu, w jaki sposób..." czy "Sprawdzimy więc teraz, czy..." albo coś w tym stylu? Kojarzę takie formy z artykułów naukowych, w jakichś matematycznych pracach to norma, ale nie wiem czy pisząc pracy dyplomowej nie trzeba wsadzić kija w pupę i poprzestać na "Poniżej przedstawiona zostanie analiza tego, w jaki sposób..." ;]

Ale weź pod uwagę, że Rahim zabulił tyle za samo OC Ale fakt faktem, że nie ma się co dziwić. Saab z całkiem sporym silnikiem i 20 lat to nie jest grupa najmniejszego ryzyka

Nie - nie można mieć na sztandarach tolerancji, bo na takiej wartości nie zbuduje się kulturowo silnego społeczeństwa, które będzie w stanie oprzeć się wypieraniu przez kulturę obcą. Nie chodzi mi o zarzucenie tolerancji - chodzi o to, żeby nie była to główna wartość. Coś pośrodku zapewne jest i nie mam nic przeciwko żeby tego szukać. "Bóg, Honor, Ojczyzna" może się łączyć z "Wolność, Równość, Braterstwo". Fajnie by było tylko, gdyby to był konkret - a nie relatywizm pełną gębą.

Moim zdaniem problemem jest nie tyle liczba imigrantów (choć to też), co relatywizm kulturowy Europy. Europa jest nijaka i dupiasta i nie potrafi się przed czymś takim obronić, no bo przecież tolerancja, panie. Tak jak mówisz - paradoksalnie "ciemnogród" Polski to coś, czego Europie właśnie brakuje. Moim zdaniem jeśli nasz kontynent na sztandarach dalej będzie mieć "Tolerancja i różnorodność" zamiast czegoś w stylu naszego "Bóg, Honor, Ojczyzna" to daleko nie zajedzie.

Panowie, pytanie odn. FM-a i CM-a w ogóle, ale tutaj chyba najlepiej je zadać. Chodzi o CA i atrybuty. Teoretycznie mówi się, że CA to takie uśrednienie atrybutów. Ale czy na to jak gra piłkarz, CA ma bezpośredni wpływ? Może ktoś się orientuje, czy w jakichś sytuacjach meczowych liczy się CA jako całość, czy gra analizuje w konkretnej sytuacji tylko pewne atrybuty? Jaką rolę tak naprawdę odgrywa CA? Ułatwia klubom AI wybór dobrych graczy? Generalnie wielu dobrych zawodników ma bardzo średnie CA, niewiele większe PA (130-150) - wyglądałoby z tego, że mogą sobie być co najmniej rzemieślnikami w dobrych, ale nie największych klubach. Trochę to ogranicza grę, jeśli ma się świadomość, że w zasadzie niewielkie są szanse na to, że dziś dobrze grający we francuskim pierwszoligowym średniaku ziomek będzie kiedyś gwiazdą na poziomie europejskim.

A jednak stosunek do lustracji, dawne sprawy dot. obalenia rządu Olszewskiego czy dzisiejsze robienie z Wałęsy świętej krowy sprawiają, że bardziej brzydzi mnie przeszłość i jej dzisiejszy stosunek do niej w PO.

To prawda. Trudno się zresztą spodziewać, że tekst i filmy będą o tym samym, a w treści pojawią się słowa, których na filmikach nie ma Zwracam tylko uwagę na to, że filmy przedstawiają przebywających tam ludzi w zupełnie innym świetle niż tekst. Który z przekazów lepiej i bardziej wiarygodnie opisuje ekipę spod krzyża pozostawiam do własnej oceny.

Ja głosowałem na Kaczyńskiego, więc może łapie się jako wyborca PISu - dobrze, że się w zasadzie nie znamy Qczu ;)) Oczywiście też rozwalają mnie takie głosy, jak przytoczone w tym artykule. Z jedną poprawką - artykuł pochodzi z Gazety Wyborczej. Nie żywię do niej jakichś specjalnie negatywnych uczuć, ale obiektywne przedstawianie zagadnień dot. PISu i prawicy to raczej nie jej domena. Zresztą, nawet gdybym nie znał źródła, to sama treść artykuły nie sprawia wrażenie obiektywnej. No i druga rzecz, to to co mówił martin - mam decydować o głosie na podstawie wyborców? Ludzie są różni - to, że ktoś o dziwacznych poglądach akurat popiera partię, z którą i mi po drodze nie znaczy wcale, że muszę tą partią skreślać. Problem zaczyna się, gdy któryś z członków tej partii jest takim oszołomem. Ale i to czasem można chyba przeboleć - jakoś potrafię zrozumieć ludzi głosujących na PO pomimo gwiazdorskich występów Palikota. EDIT: poświęciłem się i obejrzałem wszystkie 7 filmików z artykułu - cóż za wspaniałe potwierdzenie treści artykułu! Oczywiście to pełna ironia - na filmikach zamiast oszołomów mówiących o farbujących się Żydach mamy zwyczajnych, choć może nie zawsze elokwentnie mówiących ludzi. A że przedstawiają swoje, w niektórych miejscach moim zdaniem bardzo rozsądne spojrzenie na Smoleńsk, politykę i wizję Polski - chwała im za to, że przynajmniej ich to interesuje. Komu się chce niech sam obejrzy i oceni obiektywność przekazu tego tekstu ;)

Trudno mi się o Lublinie wypowiadać, ale fakt że jest to jedyne duże miasto, w którym wygrał Kaczyński na pewno powinien dawać do myślenia. Tak czy siak, na miejscu szefostwa Platformy obawiałbym się, że nawet jeśli dzięki niemu PO zyskało na lubelszczyźnie, to we wcale nie tak długim horyzoncie straci "dzięki niemu" kilka razy tyle w całym kraju. Być może wielu ludzi niespecjalnie się przejmuje tymi jego gadkami, ale dla mnie fakt, że PO go toleruje właściwie przekreśla tę partię (wiem, wiem, pępkiem świata nie jestem - ale myślę, że to dość uzasadnione i może całkiem powszechne stanowisko).

Zagadka Palikota ostatnio mnie nurtuje. Potrafi ktoś przedstawić przkeonujące wyjaśnienie, dlaczego PO utrzymuje go w swoich szeregach? Gdzieś czytałem podchodzącą nieco pod teorię spiskową wersję, że dobrze mieć kogoś od czarnej roboty. Nagada bzdur, powyzywa - ale jakiś efekt to odniesie. Oficjalnie nie są to poglądy partii, która od takiego kogoś się odetnie, ale pogląd w społeczeństwie zaistnieje i przyniesie jakieś plony. Czy w to wierzyć? Nie wiem.

Czy ktoś wie, czy taki bajer jak "bilet turystyczny" PKP PR zadziała na nadchdodzący długi weekend czerwcowy? Inaczej mówiąc, czy piątek 4. czerwca PKP uznaje za dzień wolny od pracy i kupując bilet można jeździć od środy 18:00 do pon 6:00, czy tylko od piątku? Ew. może jest jakaś inna fajna opcja nieograniczonego podróżowania przez ten weekend? ;]

Ale stwierdzenie było, że ukończenie studiów nie wyklucza tego, że ktoś jest półdebilem. Moim zdaniem to najprawdziwsza prawda

I to taki mega absurd, że na potrzeby aktu prawnego definiuje się coś w sposób nieco odmienny od rzeczywistości?

A Ty, jeszcze w miarę młodzież, kiedy ostatnio wyszedłeś na ulicę protestować? ;)

Zmienić bez gadania Jakie efekty dałaby rozmowa? To, że zadeklarowałbyś, że będziesz mniej koło niej latał? Trochę niepoważne, po prostu tak zrób

Ale skoro nie ma egzaminu, to i tak musi być chyba jakaś forma zaliczenia wykładu? Przynajmniej u mnie każdy wykład musi być zaliczony. Co za różnica, czy napiszesz koło na ćwiczeniach, na wykładzie, czy może po zajęciach? ;]

Ok, pardon za marną prowokację, związki homoseksualne to nie tylko posuwanie. Mówię bez cienia ironii. Nie odbieram homoseksualistom zdolności do przeżywania wyższych uczuć i tworzenia monogamicznych związków. Ale co to zmienia? Nietolerowane u nas kulturowo kazirodztwo czy bigamia też mogą się łączyć z wyższymi uczuciami. Zoofilię już sobie darujmy

No to wyeliminuj bigamię zoofilię i odnieś się np. do kazirodztwa, zamiast kazać się dokształcać. Poza tym mógłbym zatrollować i powiedzieć, że dla mnie podobnym zboczeniem co posuwanie psa jest posuwanie drugiego faceta :> Ale to może dopiero jak dyskusja będzie przymierać

Ale jaką nienawiścią? To, że nie uważa się homoseksualizmu za pożądaną orientację to nienawiść? Nienawidzi się człowieka, jeśli ktoś nienawidzi gejów to rzeczywiście nie jest to chrześcijańskie, ale można chyba uważać homoseksualizm za grzech, ale miłować go uprawiających? :>

Jeśli się nic nie zmieniło, to możesz, nie będzie żadnych problemów. Ale osobiście (mam doświadczenie z dwoma kierunkami ) radzę się dobrze nad tym zastanowić, bo pożytek może być niewspółmiernie niski do kosztów ;]

U mnie w szkole były zajęcia z brydża i generalnie było to całkiem ok. W ramach WFu, ale byla to niewielka część zajęć. Poza tym na brydża szli niećwiczący (system był tak zorganizowany, że 6 klas miało wf w tym samym czasie, więc można było tak zrobić). Nie wiem czy to wpłynęło na mój rozwój, ale przynajmniej zasady brydża znam

Zamek Carcassonne w Langwedocji.

Jeśli dobrze wszystko napisałeś i dobrze rozumiem Twoje pytanie to odpowiedź brzmi: nie

Ja natomiast sądzę, że nawet ta czołówka tego nie rozumie. Ot, różnica między nami. Różnica, która potwierdza tylko to, że oboje (jak i każdy człowiek) szukamy absolutu, który odpowiedziałby na wszystkie pytania. Ty wierzysz, że jest jakaś Prawda, która choć dla Ciebie niezrozumiała, istnieje (choć szczerze mówiąc dziwi mnie to, że wierzysz, że ktokolwiek na świecie ją rozumie). Moim zdaniem Bóg jest tą Prawdą. A chyba oboje mamy nadzieję, że poznamy Prawdę, a Prawda nas wyzwoli