Skocz do zawartości

JACK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    233
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez JACK

  1. Wyniki miałem lepsze od oczekiwań. Wygrałem rozgrywki ligowe, Copa Libertadores, budżet klubowy pękał w szwach, w składzie większość zawodników była wychowankami, widzów przychodziły na mecze tłumy. Zarząd natomiast stwierdził, że klub potrzebuje graczy wielkiego kalibru i nakazano mi takowych dokupić. Dokupiłem jakiegoś jednego „na odczepnego”, ale to nic nie dało, bo sytuacja nie uległa zmianie i presja trwała. Wobec mojej bierności, zarząd sam mi zakontraktował dwóch „gwiazdorów” i bodajże – szczegółów już nie pamiętam – gdy nie chciałem zaparafować finalnie drugiego z tych transferów, sytuacja się zaostrzyła, ja postawiłem ultimatum i poleciałem od razu z klubu... W realnym świecie kibice taki zarząd by ukamienowali, sytuacja była niebywale absurdalna.
  2. Wypożyczenie Fabiańskiego oraz sprzedaż Papadoupoulos zakończyły się powodzeniem i na progu nowego sezonu dysponowałem składem, którego średnia wieku zaszokowała cały futbolowy świat. W prywatnych rozmowach już nawet Loew i Wenger – z którym od dłuższego czasu prowadzimy podobną strategię zarządzania klubem - pytali się, kto mnie do takich wyprzedaży zmusił i sugerowali, bym uciekał z klubu, bo to się wręcz musi skończyć efektowną katastrofą. Cóż, w zasadzie trudno się było ich zastrzeżeniom dziwić, bowiem wspomniana średnia wieku Kaiserslautern wynosi obecnie 22 lata. Najstarszy jest legendarny i zarazem najlepszy strzelec w historii klubu, Diogo – 32 lata - ale reszta ekipy mieści się w przedziale 18-25 lat. Bild nazwał mnie zarozumiałym Polaczkiem, który stracił rozum, zaś moją ekipą futbolowym przedszkolem, a co złośliwsi prezesi rywalizujących ze mną klubów, podesłali na adres klubu kilkanaście paczek pieluch. Szczęśliwie zarząd – póki co – nie puszcza pary z ust i cierpliwie oczekuje na rozwój wydarzeń. Pora na parę słów wyjaśnienia obecnych poczynań. Otóż bogatszy o dawne doświadczenia z Kolumbijskiego klubu Centrauros, gdzie do pierwszego składu wprowadziłem 8-miu wychowanków, zdobyłem Copa Libertadores i zostałem z hukiem wywalony z klubu tylko przez to, że nie dałem się zmusić do dokupowania gwiazd (swoje uprzednio wyprzedałem... bo ich nie potrzebowałem), teraz wdrażam inna strategię. Wiem, że muszę być ciągle w stanie walczyć o najwyższe cele, wiec wychowanków będę wprowadzał do składu stopniowo i tylko na te pozycje, gdzie dany zawodnik jest realną i sensowną alternatywą. Nie łudzę się również tym, że obsadzę wychowankami cała jedenastkę. Najzwyczajniej w świecie taka sztuka nie udała się żadnemu klubowi i nie uda się to również mi, bo corocznie dobrych zawodników pojawia się zbyt mało i zanim pojawi się komplet na wszystkie pozycje, najstarsi pójdą już na emeryturę... albo zapragną spróbować swoich szans w innym klubie. Nadrzędnym kryterium jest więc dla mnie obsadzenie całego składu zawodnikami wychowanymi bądź wyszkolonymi w Kaiserslautern i ten cel nie jest odległy. Co więcej, wygląda na to, że już za rok, góra dwa, tak właśnie będzie się prezentować cała moja ekipa. Pod tym względem będę absolutnym ewenementem światowym. Zadanie zrealizuję, o ile oczywiście wcześniej nie zostanę zdymisjonowany.
  3. Zgodnie z obietnicą, rozpocząłem przemeblowania składu. Postanowiłem się pożegnać, m.in., z: - supergwiazdą Ripodasem, blokującym miejsce potrzebne dla Ibrahima / wartość transferu 30 mln Euro. - Joni’m / 6mln Euro. - 30-letnim Flavio, blokującym miejsce potrzebne dla Bunzenthala / za darmo - świetnym Pinheiro, gdyż mam nadmiar bogactwa pośród młodych ofensywnych pomocników / 14,25 mln Euro. Wypożyczyłem na ostatni rok kontraktu Pazdana, próbuję również wypożyczyć Fabiańskiego i sprzedać Papadopoulosa, gdyż Świerczewski – pomimo swej całej mizerii - zadebiutował właśnie w dorosłej reprezentacji Niemiec, dając znać, ze warto i jemu dać szansę pograć w pierwszym składzie. Jak widać, Salvatierry na razie nie spieniężam, nie ma takiej potrzeby. W rankingu klubowym spadliśmy o 1 pozycję, na miejsce 5-te. Zarząd zaś, po wypłaceniu dywidendy w wysokości 22,5 mln Euro zabrał się za rozbudowę stadionu o dalsze 3.000 miejsc! Zakomunikował jednocześnie oczekiwania, w których celem minimum jest... zwycięstwo w lidze. Ranking zamożności klubów odnotował nasz awans o 2 oczka, na pozycje 4-tą. Wyceniani jesteśmy na 296 mln i do Barcelony brakuje nam równo 60 milionów. Liderujący Arsenal wart jest niemalże 1,4 mld.
  4. Hiszpanie niczym nas nie zaskoczyli. Przez całe spotkanie starali się jak najdłużej pieścić piłkę, na co ja odpowiedziałem rezygnując z kontr, by zwiększyć nasz procentowy udział w posiadaniu piłki właśnie. Plan się powiódł na tyle, że mimo przewagi gości, zdołaliśmy zwyciężyć 2:1, głównie dzięki fenomenalnemu Diego, autorowi asysty i przepięknej bramki, zdobytej podkręconym strzałem z dystansu. W oczekiwaniu na rewanż, rozegraliśmy ligowy mecz z Hannoverem. Wystawiłem w nim rezerwy i to wystarczyło aż nadto. 27 strzałów, wynik 5:2, w tym 4 bramki zdobyte przez Pinedę w ciągu 47 minut. Być może strzeliłby więcej, bijąc klubowy rekord, ale musiałem go zmienić, na skutek lekkiej kontuzji. W rewanżu z Barceloną zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Co z tego, skoro Fabiański zaprezentował tego dnia dziurawe rękawice i wpuścił aż 4 bramki. 2 kontrsalwy wystrzelone przez Diogo i Diego nie wystarczyły, by przechylić na naszą szalę losy dwumeczu i w tenże rozczarowujący sposób pożegnaliśmy się z ostatnimi pucharowymi rozgrywkami. Pozostała nam wyłącznie ligowa walka o obronę tytułu. Najnowsza odsłona światowego rankingu reprezentacji wykazała, że wyprzedziłem na czele Argentyny Holandię, trafiając na 5-te miejsce. Sympatycznie, niestety do najbliższych meczy jeszcze 3 miesiące. W lidze nie straciliśmy tempa i tytuł – już 8-my z rzędu!!! - udało nam się zdobyć na 2 kolejki przed końcem rozgrywek. Dziennikarze tradycyjnie pytali czy mój skład - o średniej wieku 24 lat - da radę walczyć o tytuł również za rok, a ja tradycyjnie i cierpliwie odpowiadałem, że jak najbardziej tak i że za rok ci zawodnicy będą jeszcze mocniejsi. Nie wspominałem natomiast, że skład jeszcze bardziej odmłodzę kolejnymi wychowankami, bo szybciutko znalazłbym się w kaftanie bezpieczeństwa. W 34 meczach minionego sezonu wygraliśmy 24 razy, zanotowaliśmy 10 remisów... i ani razu nie przegraliśmy. Bilans bramkowy wyniósł 92-33 (drugie miejsce zarówno w ataku, jak i w obronie). Średnia frekwencja wyniosła 65 434 i pod tym względem ustąpiliśmy jedynie Borussi Dortmund. Etxaniz (21 bramek na koncie) zajął 5-te miejsce pod względem skuteczności w lidze, a wyprzedził go (25 bramek i miejsce 3-cie) Alvaro, który wkrótce wróci z wypożyczenia do Herthy BSC. Salvatierra – z 14-ma asystami na koncie – został drugim asystentem ligi, pod względem średniej oceny (7.61) zajął zaś miejsce 3-cie, ustępując Etxanizowi (7.62). W moim odczuciu największym objawieniem był Diego, który wreszcie zaczął władać na środku pola. W 25(1) potyczkach wypracował ocenę 7.42, zdobył 11 bramek, 9 asyst i 3 tytuły MoM. Salvatierra zdobył tytuł Najlepszego Zawodnika Roku w Niemczech, Ingo Reich – którego coraz częściej wstawiałem za Fabiańskiego, by w przyszłym sezonie go definitywnie zastąpił – został niespodziewany uznany Najlepszym Bramkarzem Roku w Niemczech, ja natomiast otrzymałem nagrodę dla Najlepszego Trenera... po raz 8-my z rzędu. Do Najlepszej Jedenastki Roku Bundesligi trafili: Reich, Pohl, Papadopoulos, Salvatierra, Diego, Etxaniz. Diego zdobył również miejsce w Drużynie Marzeń Ligi Mistrzów.
  5. JACK

    Motoryzacja

    Amicus, można wiedzieć czemu Civica nie brałeś pod uwagę?
  6. Moi niekoniecznie zdolni, acz żądni gry wychowankowie Ibrahim i Kunze coraz śmielej domagali się gry w pierwszym składzie i od pewnego czasu rozważałem kierunek, w jakim ma podążyć klub. Starać się ponownie sięgnąć po zwycięstwo w Lidze Mistrzów czy pozwolić odejść z klubu oszlifowanym przeze mnie diamentom takim jak Salvatierra, by zwolnić plac dla drugiego garnituru, w osobach całkowicie rdzennych graczy. Oczywiście tylko tych, którzy są już w miarę przygotowani do podjęcia wyzwania. Ostatecznie postanowiłem dograć sezon do końca na pełnym gazie, a potem – w razie sensownych ofert – sprzedać supergwiazdy blokujące miejsca i rozpocząć samobójczą misję, pt. „teraz nasi!” Samobójczą, bowiem po latach zwycięstw, apetyt włodarzy klubu jest nieposkromiony. Wizytację Camp Nou przeprowadziłem nie bez przyczyny. Ta bowiem drużyna została wylosowana jako nasz przeciwnik w półfinale Ligi Mistrzów. Po szczęśliwym dla nas remisie z wiceliderem, Werderem Bremen, nadeszła przerwa „reprezentacyjna”. Debiut w dorosłej reprezentacji zaliczył Pineda, któremu nieoczekiwanie sztuka ta udała się szybciej niż Etxanizowi. Również nasz dotychczasowy rezerwowy Alvaro zabłysnął w blasku portugalskich jupiterów, dając mi sygnał, że to najwyższa pora, by przesunąć 24-latka do pierwszego składu i zastanowić się co zrobić z nadmiarem dobrych napastników. Trójkę debiutantów zamknął 21-letni, lewoskrzydłowy Verberne, a 18-letni obrońca Ivaschnich założył koszulkę Austrii już po raz czwarty. Nie da się tego ukryć, moja polityka cierpliwego wyszukiwania dobrze zapowiadających się zawodników i szlifowania ich na brylanty przynosi fenomenalne rezultaty. W składzie mam tym sposobem 17-tu seniorskich reprezentantów kraju, a moje wydatki płacowe są rocznie o 10 mln Euro niższe, niż w chwil przejęcia przeze mnie drużyny w drugiej lidze. Po kolejnym remisie – tym razem wyjazdowym z trzecim w tabeli HSV – wydłużyliśmy naszą ligową serię meczy bez porażki do 30 spotkań i utrzymaliśmy się na szczycie tabeli. Pora zmierzyć się z Barcą.
  7. Pozdrowienia z Camp Nou! Jestem z powrotem i wracam do akcji
  8. Przygotowania do wiosennej rundy przebiegły dość sprawnie... o ile nie brać pod uwagę miesięcznej kontuzji Fabiańskiego oraz odsprzedaży niedawnego filara obrony Hugo, który bezustannie marudził o nowych wyzwaniach i zmianie klubu. Taktykę skorygowałem pod grę z kontry i z niepokojem wyczekiwałem na efekty zmian i to, jak sobie da radę rezerwowy bramkarz i środkowa obrona, na której jedną z pozycji okupował będzie ledwie 21-letni, bardzo zdolny Gonzalez. W środku pola Diego otrzymał ostatnią szansę, by swą postawą przekonać mnie, że nie powinien go zastąpić Pinheiro. Z zadania wywiązał się rewelacyjnie, strzelając 2 gole i prowadząc nas do zwycięstwa 3:2 ze Stuttgartem. Potem rozgromiliśmy Cottbus 4:0 i po prawdziwym dreszczowcu (aż do 72 minuty przegrywaliśmy 0:1) skompletowaliśmy punkty w wyjazdowym starciu z Borussią, zadając pod sam koniec meczu trzy zabójcze ciosy. Ta seria umożliwiła nam utrzymanie się na szczycie tabeli. Werder jednak nie odpuszczał, tracać ledwie symboliczny punkt i wyczekując cierpliwie na nasze potknięcie. Ten moment jednak nie następował. Do kolekcji dorzuciliśmy skalpy Furth oraz Offenbach i w tym momencie legitymowaliśmy się serią 7 wygranych meczy z rzędu oraz 27 ligowych meczy bez porażki. Niewielu w tej sytuacji zaskoczyło nasz gładkie przebicie się przez pierwszą pucharową rundę Ligi Mistrzów. Everton nie miał żadnych szans. Na dodatek rewelacyjną formę prezentował – nareszcie – nasz 22-letni argentyński rozgrywający, wspomniany Diego. Już od dawna wspaniale rokował na przyszłość, ale dopiero teraz jego talent zaczął błyszczeć z pełną mocą. W 18 bojach zdobył 7 bramek, 2 asysty i 3 razy został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu, a przecież w mojej taktyce to skrzydłowi i napastnicy decydowali zwykle o wyniku spotkania. Wyjazd do naszych zaciekłych wrogów, Karlsruhe, zapowiadał się na wyjątkowo efektowny pogrom gospodarzy. Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami od zmasowanych ataków moich wściekłych chartów. Pierwszą bramkę zdobył Etxaniz, po doskonałym, błyskawicznym i krótkim podaniu Diego. Doskonała dyspozycja bramkarza miejscowych sprawiła jednak, ze do gwizdka oznajmiającego przerwę żaden z pozostałych strzałów nie znalazł drogi do siatki. Ciężar gry wziął więc na siebie Diego. Strzelał, podawał, dośrodkowywał. Wreszcie to on wypracował drugą bramkę, doskonałym podaniem wyprowadzając na idealną pozycję strzelecką Ripodasa. Ostatecznie nie rozszarpaliśmy truchła ze spodziewanym impetem, niemniej po raz kolejny udowodniliśmy swą dominację w tym prestiżowym pojedynku. Bundesliga (24/34), 09.03.20011. Widownia: 32 270. Karlsruhe - Kaiserslautern 0:2 (0:1) 0:1 (Etxaniz 25’) 0:2 (Ripodas 58’) MoM: Ripodas --- PS. Wyjeżdzam na zasłużony urlop, do usłyszenia po powrocie .
  9. Obecnie średnia straconych bramek w lidze to 0,8. Bywało lepiej, ale musiałem zrobić roszadę w obronie. Relacja wkrótce ;).
  10. W prowadzeniu reprezentacji jestem nowicjuszem. Nie oznacza to jednak, że już na starcie się poddam ;). ----- Rehabilitacja Diogo dobiegła końca w najlepszym z możliwych momentów, tuż przed wizytą Bayernu. Naszego seniora rozpierała - po rozegraniu kilku „rozruchowych” meczów w rezerwach - energia i we wspaniały sposób zaznaczył swoją obecność, kompletując hat-tricka i prowadząc nas tym samym do efektownego zwycięstwa 4:1. Po 17 kolejkach nasza strata do liderującego Werderu stopniała do 2 punktów, nas z kolei ścigały HSV i Dortmund. W międzyczasie ogłoszono najnowszy ranking reprezentacji, gdzie moja Argentyna utrzymała 6-te miejsce. Stawce przewodziła Hiszpania przed Włochami i Francją, ciekawostką było wysokie 9-te miejsce Ukrainy i 14-te Polski. W ostatnim meczu przed przerwą zimową, czoło stawiała nam Borussia Munchengladbach. Nie poszło im to najlepiej, bowiem przegrali 0:2, co w połączeniu z remisami pozostałych ekip czołówki umożliwiło nam wskoczenie na upragnioną pozycję lidera. W samą porę! Krótki przegląd statystyk indywidualnych i zespołowych na półmetku rozgrywek wykazał jednak, że nasza zadyszka jest faktem. Co prawda w obronie radziliśmy sobie doskonale, ale nasz atak był ledwie trzeci w lidze, również dokonania indywidualne dalece odbiegały od tego co pokazywaliśmy we wcześniejszych sezonach. Mam nadzieję, że powrót do gry Etzaniza umożliwi nam ponowne nabranie wiatru w żagle. Koniec roku wyznaczył początek karuzeli transferowej i podchody do moich zawodników. Jedną z ciekawszych ofert było 48,25 mln Euro zaoferowane przez Real Madrid za Salvatierrę. Valencia podbiła stawkę do 47 milionów. Bez efektu. W końcu mówimy o czołowym zawodniku globu, który z tegorocznym plebiscycie został wybrany najlepszym graczem Argentyńskim oraz zajął trzecie miejsce w plebiscycie World Player of the Year (zwyciężył Bojan)
  11. Ostatnim tegorocznym meczem reprezentacji Argentyny było starcie z Austrią. Nasz cel w tym meczu był jasny: efektowne zwycięstwo. Zaczęliśmy... anemicznie. Nakazałem bardziej agresywną grę ofensywną. Dzięki temu, po jednym z rzutów rożnych, Aguero dał nam wyczekiwane prowadzenie. Po przerwie głupi błąd naszego obrońcy popsuł mi jednak humor i na tablicy świetlnej wynik zmienił się na 1:1. Aguero skontratakował momentalnie. To złamało wolę walki gospodarzy, którzy stanowili od tego momentu jedynie nasze tło. Wynik ustalił Palavecio, po drugim idealnym zagraniu Salvatierry z rzutu rożnego. Mecz towarzyski, 21.11.2018 Widownia: 47 284. Austria - Argentyna 1:3 (0:1) 0:1 (Aguero 40’) 1:1 (Weimann 49’) 1:2 (Aguero 51’) 1:3 (Palavecio 90’) MoM: Aguero Podsumowując dotychczasowe sparringi: mam przyzwoitego bramkarza, dobrą obronę, słabego defensywnego pomocnika, świetne skrzydła i Aguero w ataku. Generalnie brakuje młodej krwi. Pora powrócić do ligowej rzeczywistości i skoncentrować się na wyścigu o żółtą koszulkę lidera, którą przywdziewa obecnie Werden Bremen...
  12. Pogubiliśmy się. Gładkie 0:3 z Dortmundem w II rundzie Pucharu Niemiec nie było samo w sobie tak tragiczne jak fakt, że nie wiedziałem z czego nasza niemoc wynika, ani jak ją przełamać. Moje awantury w szatni już zdaje się na nikim nie robiły wrażenia, na domiar złego Salvatierra był cieniem supermana, jakim dotychczas bywał. Postanowiłem kryzys przeczekać, zresztą nadeszła pora kolejnego sparringu reprezentacyjnego. Amerykanie zaczęli w swoim stylu, odważnie. Już pierwsza ich kontra napędziła nam strachu, bowiem gładko poradzili sobie z naszą pułapką offsajdową i uratowała nas przytomność umysłu bramkarza, interweniującego daleko na przedpolu. Dopiero w 20 minucie zrewanżowaliśmy się groźnym strzałem. Salvatierra oderzył soczyście z wolnego, niestety bramkarz gości wypiąstkował piłkę na rzut rożny. Bramkę przyniosło nam krótkie rozegranie piłki i błyskawiczne dogranie Aguero do Rodrigueza. Chwilę później Salvatierra zrobił takie zamieszanie w polu bramkowym Stanów, że ich zdezorientowany obrońca wpakował piłkę do siatki. To przesądziło o losach spotkania. Mecz towarzyski, 17.11.2018 Widownia: 48 547. Argentyna – USA 3:1 (2:0) 1:0 (Rodriguez 30’) 2:0 (Miller own goal 36’) 3:0 (Rodriguez 30’) 3:1 (Adu 65’) MoM: Rodriguez
  13. Wznowienie ligi po przerwie reprezentacyjnej wypadło dla nas pomyślnie. Gładkie zwycięstwo 3:0 rezerwowym składem wystawionym przeciwko Frankfurtowi sprawiło, że nabraliśmy wiatru w żagle i uporaliśmy się również w wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów z Go Ahead. Skromnie, bo 2:1, ale jednak. Wyjazdy do Schalke do lekkich jednak nigdy nie należały – publiczność potrafiła dodawać miejscowym skrzydeł, więc wystawiłem mocny skład. Przełożyło się to na efektowną grę, lecz z naszej kanonady nic nie wynikało. Najlepszą okazję miał Flavio w 44 minucie. Przyjął długie prostopadłe podanie, minął w pełnym gazie brakarza, interweniującego nieporadnie na przedpolu i strzelił do pustej bramki. Trafiając w słupek! Niemoc trwała do samego końca spotkania, przez co w tabeli wyprzedził nas HSV, a ja z utęsknieniem zacząłem liczyć dni do wykurowania się Diogo.
  14. W weekend wznawiam karierę, sorry za zwłokę, ale tak to w życiu bywa.
  15. Naturalnie, że będę kontynuował. Obecnie wypadłem nieco z rytmu przez natężenie pracy i wyjazd do Włoch, z którego dopiero co wróciłem.
  16. Trzecie miejsce w lidze, hmm... Na dodatek nadszedł czas, by ugościć HSV, które właśnie nas wyprzedziło w tabeli. Nasza podrażniona duma dodała nam wyraźnie sił i po bardzo zaciętym meczu osiągnęliśmy wynik, który tak naprawdę nie oddawał rzeczywistego przebiegu spotkania. Szokujące 5:0 było po prostu zasługą chirurgicznej precyzji naszych snajperów. Niestety, zwycięstwo okupiliśmy poważną, 3-miesięczną kontuzją Etxaniza i tym samym obaj nasi podstawowi napastnicy będą w najbliższym czasie wspierać nas jedynie z trybun. Po wyjazdowym zwycięstwie 1:0 nad CSKA Moscow w grupie B Ligi Mistrzów i nie satysfakcjonującym remisie 3:3 w starciu z Hannoverem, nadszedł czas na kolejny sparring reprezentacji. Egipcjanie przystępowali do meczu z moją ekipą w doskonałych nastrojach po uprzednich 2 zwycięstwach. Ja, po blamażu z Polską, potrzebowałem efektownego zwycięstwa. Wystawiłem do pierwszego składu 3 zawodników ze swojego klubu i z niecierpliwością wyczekiwałem na rozwój wydarzeń. Zaczęło się od dwóch strzałów z dystansu Diego, niestety niecelnych. Co nie udało się jednemu diabłowi, poprawił inny, a konkretnie Salvatierra, efektownym strzałem z ostrego kąta. To wyraźnie podrażniło ambicję Diego, gdyż nie minęło wiele czasu, gdy odpalił potężną torpedę z 30 metrów. Silnie podkręcona piłka zupełnie zdezorientowała bramkarza, podrywając zarazem nielicznych naszych kibiców z miejsc. Salvatierra podjął rękawicę i niemal natychmiast odpowiedział celnym strzałem. Zapowiadał się pogrom, jednak szybkie prowadzenie rozleniwiło nas do tego stopnia, że drugą połowę spokojnie przespacerowaliśmy. Obaj bohaterowie meczu zaliczyli również po jednej asyście. Mecz towarzyski, 13.10.2018 Widownia: 56 505. Egipt - Argentyna 0:3 (0:3) 0:1 (Salvatierra 17’) 0:2 (Diego 27’) 0:3 (Salvatierra 30’) MoM: Salvatierra
  17. Drużyna zaczęła łapać rytm. Nie przeszkodziły w tym nawet kontuzje Diogo, Pazdana, Papadopoulosa i Iluza. Najpierw zmiażdżyliśmy Offenbach 5:1, potem rozprawiliśmy się w Lidze Mistrzów z bardzo silnym Fulham (w składzie z Rooney’em!) 3:1, wreszcie – i właściwie tradycyjnie – upokorzyliśmy naszych odwiecznych rywali z Karlsruhe 3:0. Wszystko to jednak było ledwie uwerturą przed wyjazdowym meczem z niepokonanym i liderującym Werderem Bremen. Gospodarzy postanowiłem zaskoczyć ustawieniem z dwiema hiszpańskimi wieżami (Pineda i Etxaniz) w ataku. W końcu Fulham nie zdołał ich powstrzymać... Miałem jednocześnie nadzieję, że nasza mocno prowizorycznie połatana obrona zdoła wesprzeć Fabiańskiego. Zaczęło się niczym film Hitchcocka. 61-wsza sekunda, piłka zagrana z autu do Salvatierry, ten dośrodkowuje w pole bramkowe miejscowych, a tam nasz wieżowiec – Pineda- strąca piłkę wprost do siatki. Niestety, nasza pięta achillesowe w obecnym okresie, czyli obrona, szybko umożliwiła Werderowi wyrównanie stanu gry. Przez całą pierwszą połowę wściekle atakowaliśmy, starając się udowodnić kto jest najlepszy w Niemczech i dopiero gwizdek sędziego przerwał natarcie. Przerwa wyrwała z letargu lidera Bundesligi i po wznowieniu gra się wyrównała. Zapasy nie wyłoniły jednakże zwycięzcy i podział punktów stal się faktem. Bundesliga (8/34), 25.09.2018 Widownia: 42 491. Werder Bremen - Kaiserslautern 1:1 (1:1) 0:1 (Pineda 2’) 1:1 (Millan 7’) MoM = Jensen Nikt wart pokazywania, słabiak. Musi mieć bardzo mocne ukryte charakterystyki.
  18. Wyniki ligowe w dalszym ciągu rozczarowywały. Kolejne 2 remisy i 4-te miejsce w tabeli, po 5-ciu meczach. Sporo ostatnio grzebałem w taktyce, trzeba najwyraźniej poczekać, aż zawodnicy ją przyswoją. Myśli moje zaprzątał zresztą debiut w roli szkoleniowca Argentyny. Nie mogłem sobie pozwolić na kompromitację nawet w sparringach, presja ze strony kibiców jest w Ameryce Południowej zwykle potężna. Piłką się tu po prostu żyje. Nie miałem zamiaru tracić czasu przeznaczonego na sparringi na mecze z kelnerami, zakontraktowałem więc pojedynki z Kolumbia i Polską. --- Z Kolumbią zaczęło się świetnie. Dośrodkowanie z rożnego w wykonaniu Salvatierry i celne uderzenie głową Fazio. Stałe fragmenty gry mam niezaprzeczalnie dobrze opracowane. Po 20 minutach dublujemy z powodzeniem to zagranie, z tym, ze teraz akcję wykańcza Garay. 2:0. Salvatierra dominuje na placu gry, Messi jest wyraźnie w jego cieniu. W drogiej połowie wpuszczam 6 świeżych zawodników. Dorzucamy jeszcze jedną bramkę po rzucie rożnym i spokojnie odprawiamy gości z kwitkiem. Autorami wszystkim bramek w tym meczu są obrońcy... Mecz towarzyski, 08.09.2018 Widownia: 58 558. Argentyna - Kolumbia 2:0 (3:0) 1:0 (Fazio 3’) 2:0 (Garay 23’) 3:0 (Cahais 90’) MoM: Garay --- Po meczu przyjrzałem się aktualnym rankingom i – ku memu zaskoczeniu – okazało się że Kolumbia notowana jest na 60-tym miejscu, zaś Polska na niezwykle wysokim 12-tym, o 12 miejsc wyżej niż Szwecja i aż o 20 miejsc wyżej niż Niemcy!!! Tym samym, to kolejny sparring będzie tym trudniejszym. Ze statystycznego obowiązku odnotuję, że czołówka rankingu to obecnie: Włochy, Hiszpania, Francja, Argentyna, Brazylia. Cóż, Europa górą. --- Polacy na papierze nie imponowali składem. Zaczęliśmy zdecydowanie, ale to ich kontra dała zdobycz bramkową. Kozłowski postanowił najwyraźniej potwierdzić dobre opinie krążące na jego temat. Szybko wyrównaliśmy, ale wtedy skarcił nas Małecki. Oba swe strzały Polacy zamienili na bramki, to nie był dobry dzień dla Corrizo. Gabriel Rodriguez ponownie się sprężył i doprowadził do remisu. Na darmo, bowiem pod koniec połowy Kozłowski strzelił swoją drugą bramkę. Poruszaliśmy się za wolno i zbyt chaotycznie. 35 tysięcy widzów na Stadionie Śląskim miało powody do dumy. Maciej Skorża przyglądał się wydarzeniom na boisku z dyskretnym uśmiechem, a ja rwałem włosy z głowy. Drugą połowę ubarwiliśmy zmarnowaniem dwóch 100-procentówek i ze spuszczonymi głowami opuściliśmy murawę. Nie sądziłem, że dożyję czasów, gdy Polska będzie ogrywać Argentynę. I to za moim niebagatelnym udziałem. Mecz towarzyski, 12.09.2018 Widownia: 34 921. Polska - Argentyna 3:2 (3:2) 1:0 (Kozłowski 23’) 1:1 (Rodriguez 23’) 2:1 (Małecki 30’) 2:2 (Rodriguez 32’) 3:2 (Kozłowski 45’) MoM: Kozłowski --- Parę pomeczowych wniosków: - na dźwięk nazwisk Salvatierra i Messi przeciwnicy nie padają na kolana - nie mam sensownego bramkarza - Higuain nie zasługuje na miejsce w wyjściowym składzie Raport z pozostałych meczów międzynarodowych ogrzał nieco moje serce. Mój wychowanek – Sascha Ibrahim – rozegrał w wieku 21 lat swój pierwszy mecz w dorosłej reprezentacji Niemiec! Dla mnie to bardzo miłe, świadczy to jednak również o słabości tej drużyny, bowiem w mojej ekipie Ibrahim jest dopiero drugim zmiennikiem na lewym skrzydle.
  19. Finał Pucharu Ligi nie był ciekawym widowiskiem. Regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia i o zwycięstwie zadecydowały dopiero rzuty karne, w których szczęśliwie okazaliśmy się być skuteczniejsi od Bayernu Monachium, dopisując tym samym kolejne trofeum do naszej kolekcji. Tydzień później wyjechaliśmy do Passau, ogolić miejscowych ogórasów w pierwszej rundzie Pucharu Niemiec. Skład oparty na rezerwach bezproblemowo sobie z tym zadaniem poradził, aplikując rywalom 5 bramek, z czego 3 stanowiły zdobycz Flavio. Start ligi okazał się być jednak rozczarowaniem. Wyjazdowe 2:2 z Borussią było zdecydowanie poniżej naszych aspiracji. Dopiero korekty taktyczne i 2 kolejne zwycięstwa (3:1 u siebie ze Stuttgartem i wyjazdowe 2:0 z Cottbus) przesunęły nas wyżej w tabeli, tuż za niepokonany Werderem Bremen. W Lidze Mistrzów zostaliśmy rozlosowani do koszyka wraz z Fulham, CSKA Moscow i holenderskim Go Ahead. Nie przewiduję problemów z wyjściem z tej grupy. Co ciekawe, w bieżącym roku wspaniały rezultat przyniosła moja polityka szkoleniowa, bowiem dzięki temu, że 7 zawodników pierwszego składu jest klasyfikowanych jako moi wychowankowie („home grown”), zgłosiłem całą podstawową 24-kę do rozgrywek, uzupełniając skład wyszkolonym przeze mnie młodym bramkarzem z rezerw. W ubiegłych latach musiałem zawsze rezygnować ze zgłaszania któregoś z kluczowych zawodników, by w jego miejsce wpisać któregoś młodziutkiego rezerwistę i spełnić wymóg zgłaszania 8 wychowanków i to zawsze ograniczało mi skuteczność rotacji w tych rozgrywkach... Kariera reprezentacyjna była dla mnie nowością, postanowiłem jednak trzymać się swoich metod, czyli radykalnych i ostrych ruchów, które miały się potem obronić wynikami. Zacząłem od namaszczenia na kapitana 31-letniego Messiegi oraz od porządnego oczyszczenia składu z dziadków i powołania w ich miejsce wartościowych następców. Następnie wdrożyłem starszą wersję obecnie modyfikowanej przeze mnie taktyki, przypisałem wykonawców dla zadań takich jak wolne, karne i rożne i... zaaranżowałem sparringi. Analiza składu wykazała, że najmocniejsze formacje to: Środek obrony: weterani Garay, Fazio, Cahais Lewa obrona: Insua (obecnie kontuzjowany) Skrzydła: Salvatierra i Messi. Reszta składu przedstawiała się mniej kolorowo (zaskakująco słabi bramkarze, poza podstawowym Carizzo, i jedynie Aguero jako prawdziwy agresor w ataku), myślę jednak że drużyna ma na tyle duży potencjał, że zdołam z nią skutecznie powalczyć.
  20. Obie transakcje miały miejsce w roku 2011. Sprzedałem wtedy Nazaritha za 45mln Euro do Barcelony i w jego miejsce kupiłem Diogo za 17mln Euro. Diogo jest zresztą do dziś kluczową postacią w klubie i zarazem jego najlepszym strzelcem w historii, wiec zdecydowanie dobrze zainwestowałem wtedy środki.
  21. Zgadza się, zdecydowanie łatwiej jest mi w tej wersji oszlifować młodziutki, potencjalny talent, niż wprowadzić do składu wychowanka. Celowo wrzuciłem ten opis, by zaprezentować jak to wygląda. Nie rozszyfrowałem niestety przyczyny tej dysproporcji, może za parę lat się uda. Z pomysłu rzeczywiście jestem zadowolony, gra w ogóle się nie nudzi. Wróciłem do tej kariery po uprzedniej wielomiesięcznej przerwie (grałem w nowszą wersję FM-a) i to jest to!
  22. Mam nadzieję dobić za jakieś 2 lata do trzeciej pozycji na liście najbogatszych. Wyprzedzić Barcelonę to byłoby coś (na marginesie: latem tego roku wybieram się do Hiszpanii na urlop i zamierzam odwiedzić Camp Nou ). Nie da się przy tym ukryć, że moja finansowa „potęga” jest mocno iluzoryczna, ja po prostu bardzo sprawnie zoptymalizowałem wydatki płacowe, rozbudowując systematycznie stadion i zwiększając wpływy z biletów. Aktualnie na płace przeznaczamy 36mln Euro rocznie (nawet podpisując nowe umowy z nabierającymi lat Diogo i Fabiańskim, zdołałem uzgodnić z nimi niższe wynagrodzenia), a przykładowo w momencie objęcia przeze mnie Kaiserslautern w II lidze, przeznaczane na ten cel było 40mln. Teoretycznie – wraz z sukcesami – te wydatki powinny systematycznie rosnąć, ale ja, zamiast kupować gwiazdorów, wychowuję ich, a tacy mają mniejsze roszczenia finansowe. Ponadto nie mam w składzie żadnych zbędnych zawodników. Wadą tego rozwiązania jest to, że – chcąc zachować idealną harmonię w klubie – nie mogę praktycznie nikogo sprzedawać, poza zawodnikami z rezerw, a ci – bez występów w pierwszym składzie – nie mają szans osiągnąć dużej wartości. Gdy zaś występują w pierwszym składzie, to znaczy, ze są już częścią PLANU i ich odsprzedaż nie wchodzi w grę. Oczywiście byłbym w stanie wdrożyć bardziej komercyjny model funkcjonowania klubu, kupując wartościowych wolnych strzelców i następnie próbując ich odsprzedać, ale ze sportowego punktu widzenia wygenerowałoby to problemy. Powstałyby problemy z efektywnym rotowaniem składem, ze zgraniem drużyny i ciężko byłoby ogrywać wychowanków. A propos wychowanków i zawodników wyszlifowanych u mnie, pora na aktualny status co się z nimi dzieje: GK – Ingo Reich, 23l. - 7 lat w klubie, z trudem zastępuje Fabiańskiego (zakupiony za 50 tys. Euro) DC – Raul Garcia Gonzales, 21l. - 4 lata w klubie, w tym sezonie powinien wywalczyć miejsce w podstawowym składzie (pozyskany za darmo) DC/DMC - Killian, 21l. - 6 lat w klubie, etatowy zmiennik (zakupiony za 1,7mln Euro) D R/L - Martin Pohl, 23l. - 8 lat w klubie, mocny zmiennik, reprezentant Niemiec - 4 występy! (zakupiony za 2,6 mln) DR - Gonzalo Vega, 19l. - 2 lata w klubie, zmiennik, ogromny talent, pracuję nad jego marną "atletycznością" (zakupiony za 2,3mln) DR - Thomas van der Laan, 21l. - 6 lat w klubie, zawodnik wyjściowego składu, jest doskonały i dalej się rozwija (!), reprezentant Holandii - 9 występów (zakupiony za 3mln) D/M/AM L - Vincent Verberne, 20l. - 4 lata w klubie, zmiennik, ogromny potencjał, ciągle w fazie szlifowania (zakupiony za 1mln) AMR – Michael Kunze, 22l. - 7 lat w klubie, zmiennik ze słabymi papierami na grę, mam nadzieję, że się poprawi (wychowanek) AMR - SALVATIERRA, 23l. - 6 lat w klubie, NAJLEPSZY ZAWODNIK GLOBU w ubiegłym roku, reprezentant Argentyny - 14 występów (zakupiony za 2,4mln) AML - Sascha Ibrahim, 21l. - 6 lat w klubie, zmiennik, najlepszy młodzieżowiec ligi ubiegłego sezonu (wychowanek) AML - Ripodas, 23l. - 6 lat w klubie, lewoskrzydłowy światowej klasy, reprezentant Hiszpanii - 17 występów (zakupiony za 9mln) AMC - Diego, 21l. - 4 lata w klubie, ciągle go szlifuję, podstawowy zawodnik, reprezentant Argentyny - 2 występy (zakupiony za 6mln) AMC/FC - Armando Pinheiro, 25l. - 5 lat w klubie, zmiennik, reprezentant Portugalii - 3 występy (pozyskany za darmo) SC – Pineda, 22l. - 3 lata w klubie - zmiennik, przyszłość ataku Hiszpanii... obok Etxaniza (pozyskany za darmo) SC - Etxaniz, 24l. - 3 lata w klubie - napastnik nr 1 (pozyskany za 12,5mln) Podałem jedynie zawodników, którzy grają/grywają w pierwszym składzie. Jest jeszcze parunastu zdolnych, "dojrzewających" w rezerwach... Jak widać, ostatnie moje większe zakupy miały miejsce 3 lata temu.
  23. Najlepszym zawodnikiem Ligi Mistrzów został obwołany Ripodas, do najlepszej jedenastki trafili wraz z nim Fabiański i Salvatierra. W rankingu europejskich klubów awansowaliśmy o cztery miejsca, na zaszczytne czwarte miejsce! Tradycyjnie zabolała wyplata dywidendy - 21mln!!! Okres międzysezonowy stał oczywiście pod znakiem podchodów do moich zawodników, z których najwyższą wartość rynkową – astronomiczne 39 mln – osiągnął Salvatierra. Ja sam zarzuciłem jedynie wici na niezwykle utalentowanego, austriackiego, 17-letniego defensora.. 3 miliony powinny załatwić sprawę, a muszę szukać zaplecza na tej pozycji, bo Hugo zaczyna kręcić nosem i przebąkiwać o nowych wyzwaniach. Nasza polityka ciągłego zaciskania pasa i inwestowania w rozwój, zamiast kupowania gwiazdorów przyniosła skutek w postaci awansu na pozycję numer 6 pośród najbogatszych klubów świata. Jesteśmy wyceniani na 237 milionów Euro, przed nami zaś są: 1. Arsenal 1.290 mln 2. Real Madrid 786 mln 3. Barcelona 361 mln 4. Juventus 267 mln 5. Chelsea 256 mln Kolejni krajanie na liście to HSV, znajdujący się ze 114 milionami na pozycji 19-tej. Mijały dni, rozpocząłem cykl przedsezonowych sparringów, gdy niespodzianie pojawiły się propozycje prowadzania kadr narodowych od dwóch cenionych federacji. Zwykle bez wahania takowe odrzucam, tego dnia – być może na skutek paru lampek wypitego wina – postanowiłem uczynić wyjątek. Oferty padły ze strony Francji i Argentyny. Obrałem kierunek na Amerykę Południową.
  24. JACK

    Turystyka

    3000zł za 2 miesiące w Wietnamie z przelotem w obie strony? Jakimi liniami i skąd/dokąd dokładnie lecisz?
  25. Od finału dzieliły nas 4 ligowe mecze. Zanotowaliśmy w nich następujące wyniki: Kaiserslautern – Mainz 4:0 (2 bramki Ripodasa) Bayern – Kaiserslautern 0:1 (bramka w doliczonym czasie gry) Kaiserslautern – Stuttgart 3:0 (bramka i asysta Salwatierry) Kaiserslautern – Schalke 1:0 (skład oparty na rezerwach, by nie ryzykować kontuzji) Już pierwsze z powyższych zwycięstw zapewniło nam 7-me mistrzostwo z rzędu. Po trzecim, Salvatierra 22 asystami (w 38 występach) ustanowił klubowy rekord, a po czwartym kasę klubową zasiliło 16,25 mln Euro premii, z czego 4,3 zostało wypłacone piłkarzom. Nagrodę dla najlepszego zawodnika ligo niemieckiej zdobył – a jakże! - Salvatierra, który podziękował mi za wkład w swój rozwój i sukcesy. Mojemu sercu jeszcze bardziej miła była nagroda dla najlepszego młodzieżowca, bowiem otrzymał ją Sasha Ibrahim, mój 21-letni wychowanek. Najładniejszą bramką sezonu uznano strzał Diogo, który został zresztą uhonorowany przeze mnie – za swe niezaprzeczalne zasługi dla klubu – przedłużeniem lukratywnego kontraktu na kolejne 3 lata, mimo iż stuknęła mu już 30-tka. Ikon się nie pozbywa. Ja zostałem wybrany najlepszym menadżerem, a do czołowej jedenastki rozgrywek trafili – poza Salvatierrą - również Ripodas, Hugo i (to niespodzianka!) solidny Joni. Nadszedł moment, by zrobić coś, czego nikt wcześniej nie dokonał i wspiąć się na szczyt Olimpu po raz drugi z rzędu. To prawdziwy pojedynek gigantów, Mistrza Niemiec, zarazem ubiegłorocznego tryumfatora, szalonej ekipy Kaiserslautern o potwornej sile rażenia, oraz faworyzowanej Valencii, Mistrza Hiszpanii, który ma za sobą passę 21-tu meczy bez porażki. Gwizdek. Pierwszy kwadrans to spokojne badanie sil i wyczekiwanie na błędy. Posiadanie piłki idealnie rozdzielone po 50% i po 3 strzały na koncie. Widzę, ze moi zawodnicy są w nieco lepszej kondycji, przerwa im posłużyła, a każdy taki szczegół jest na wagę złota. W 23 minucie piłka zagrana z rzutu rożnego trafia do Hugo. Ten ma dogodną pozycję, ale podaje do napastnika. Diogo!!! Niestety... bramkarz paruje strzał. Valencia również nie próżnuje, dwa strzały z dystansu sprawiają niemałe problemy Fabiańskiemu, wynik to wciąż 0:0. Przerwa. Hiszpanie zaczynają dominować, nakazuję więc grę skrzydłami oraz kontrataki. Może uda się pokonać rywala jego własną bronią. Rafinha pada w starciu z Ripodasem i zaczyna wyraźnie utykać. Ku memu zaskoczeniu Koeman nie zdejmuje go z placu gry. Krzyczę do swoich piłkarzy, by grali lewą flanką, to jest szansa dla Ripodasa, by minąć osłabionego obrońcę! Póki co, to jednak Hiszpanie nękają nas bombami zza pola karnego. Kwadrans do końca. Wprowadzam na środek Pinheiro za zmęczonego Diego. Valencia za jednym razem wykorzystuje cały limit zmian. Koniec regulaminowego czasu gry. Tuż po wznowieniu Vanelcia przeprowadza atak lewą flanką i Aquino potężnym strzałem z ostrego kąta nie daje szans Fabiańskiemu. Wymieniam zmęczonego Diogo na naszego jokera, Flavio. Chwilę później Kunze zastępuje Salvatierrę, któremu ten mecz się wyraźnie nie udał. Nakazuję atak, nie mamy nic do stracenia. W 113 minucie odważnie zagrana do przodu piłka, znajduje pod bramkę Flavio. Strzał! Dobitka! Tylko rzut rożny... 3 minuty do końca, atakujemy frontalnie. Na próżno. Nie tym razem, nie dziś. A było tak blisko... Finał Ligi Mistrzów, 23.05.2017 Widownia: 74 449. Valencia - Kaiserslautern 1:0 (0:0) 1:0 ( Aquino 91’) MoM: Fabiański
×
×
  • Dodaj nową pozycję...