Skocz do zawartości

schizzm

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    12 564
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    100

Odpowiedzi dodane przez schizzm

  1. Wy nie czekacie, ja dostarczam ;)

     

    A na poważnie @ajerkoniaksię opierdala i nie chodzi do kina, to ktoś musi uzupełniać content ;)

     

    Ptak o kryształowym upierzeniu (L'Uccello dalle piume di cristallo), reż. Dario Argento, 1970.

     

    aaaccchhh, mój pierwszy film giallo, jaki widziałem w życiu. Byłem starszym pacholęciem (taka późna podstawówka, może początek liceum), jakiś przypadkowy seans złapany gdzieś po nocy w TV. I już wtedy wciągnęła mnie ta historia. I choć nie jest to mój ulubiony giallo, to zawsze chętnie do niego wracam.

     

    Ale zacznijmy od początku. Przede wszystkim jest to reżyserski debiut Dario Argento, debiut cholernie udany, który w zasadzie z miejsca nakreślił reguły gry w giallo.

    ----

    Jeśli ktoś nie wie, filmy giallo to charakterystyczne włoskie kino gatunkowe obracające się w klimatach kryminałów i thrillerów, z uwielbieniem do ukazywania morderstw przy pomocy broni białej (taka mała inspiracja dla późniejszych amerykańskich slasherów), z czasem trochę bardziej krwistych i najczęściej chociaż z minimalną ilością nagości. Ale w pierwszej kolejności to kryminał (zresztą nazwa została wzięta z wydawanych we Włoszech kryminałów w postaci książkowej, w charakterystycznej żółtej okładce, od której wzięła się nazwa serii giallo).

    ----

    Argento zdążył wcześniej pobrać sporo szlifów filmowych, pisząc scenariusze m.in. do spaghetii westernów czy współtworząc z Leone i Bertolluccim wstępną wersję westernowego opus magnum Leone Once upon a Time in the West. Świeżakiem nie był, rękę do historii miał, a jak się okazało, miał ją również do sprawnego prowadzenia całego projektu filmowego.

    Co zatem mamy w Ptaku? Amerykański pisarz Sam, który właśnie zbiera się do wyjazdu z Rzymu, by wrócić do USA, jest przypadkowym świadkiem próby morderstwa w galerii sztuki. Szamotanina odzianego w czarny płaszcz i kapelusz mężczyzny z kobietą kończy się zranieniem tej drugiej, a wszystko to dzieje się na oczach głównego bohatera. Komisarz prowadzący śledztwo "szantażuje" Sama, zabierając mu paszport i licząc na to, że ten pomoże mu ruszyć ze śledztwem, tym bardziej, że nasz główny bohater przyznaje, że widział w tym napadzie coś istotnego, jakiś ważny szczegół, ale nie może sobie przypomnieć co dokładnie (szok?). Sam wciąga się w rozwiązanie sprawy, a my razem z nim, jak w wytrawnej kryminalnej intrydze, podążamy różnymi ścieżkami, aby odkryć prawdę.

     

    Film, chociaż momentami naiwny czy scenariuszowo naciągany, to wciąga w opowiadaną historię, a to w kryminale najważniejsze. Duża zasługa w tym dużemu wyczuciu w budowaniu klimatu i sposobowi filmowania. Za zdjęcia odpowiadał tu Vittorio Storaro, który już niedługo miał wejść do panteonu wielkich, pracując m.in. przy Ostatnim tangu w Paryżu i otrzymując łącznie trzy oskary za Czas apokalipsy, Czerwonych  i Ostatniego Cesarza. Storaro i Argento świadomie lub nie ugruntowali pewną poetykę filmową giallo, która później była kontynuowana w rozkwicie gatunku. 

     

    Aktorsko może szału nie ma - Tony Musante (Sam) wzbudza sympatię, Suzy Kendall jest ładna ;) (bo w swoich scenach trochę odstaje) - jest to typowa dla tego kina gatunkowego nadekspresywność, do której można się przyzwyczaić. ALE dwie role bardzo poboczne zasługują na oddzielne wyróżnienie. Reggie Nalder - posiadacz jednej z najbardziej charakterystycznych fizjonomii w historii kina - który pojawia się w roli płatnego zabójcy, oraz absolutnie fenomenalny Mario Adorf wcielający się w szalonego malarza, który wykreował zdecydowanie najfajniejszą scenę w całym filmie :).

     

    Coś można jeszcze dodać? Soundtrack stworzył Ennio Morriconne, jednak nie zapada on szczególnie w pamięć.

     

    IMHO nadal warto ten film obejrzeć, trzeba przymknąć oko na pewne umowności i włoską ekspresję, ale historia nadal wciąga, szczególnie że giallo nie lubowało się w prostych rozwiązaniach ;). No i od tego filmu zaczęła się rodzić legenda Argento, który w najbliższych latach stworzył dwa kolejne filmy, zamykając swoją "zwierzęcą" trylogię giallo. A potem przyszło Profondo Rosso :wub:, a jeszcze później Suspiria, a reszta jest już historią ;)

     

    Oczywiście nie może zabraknąć za długiego trailera, oglądać na własną odpowiedzialność ;)

     

     

     

     

     

    • Lubię! 5
  2. 10 Rillington Place (Dom przy Rillington Place 10), reż Richard Fleischer, 1971 r.

     

    ... czyli thriller o jednej z ciemniejszych kart brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Film opowiada o Johnie Christie'em (znakomity Richard Attenborough), seryjnym mordercy, zamieszkałym przy tytułowej ulicy w londyńskim Nothing Hill. Ten niepozorny człowiek mordował i gwałcił pośmiertnie zwabiane do swojego domu kobiety, ciała ukrywał w ogrodzie lub mieszkaniu, i wiódł spokojne życie typowego angielskiego mieszczanina z żoną u boku (która o mrocznej stronie swojego męża nic nie wiedziała... aż w końcu sama zginęła z jego rąk).

     

    W filmie skupiono się przede wszystkim na jednej sprawie – gdy w tej samej kamienicy zamieszkała młoda para - Timothy i Beryl - wraz z ich małą córeczką Geraldine. Christie, wykorzystując dobroduszność nowych lokatorów, zaczyna manipulację, która kończy się zamordowaniem Beryl i Geraldine oraz zrzuceniem winy na Tima. Sprawa trafia do sądu, Christie wychodzi bez szwanku, za podwójne morderstwo na karę śmierci zostaje skazany niewinny Tim. Dopiero kilka lat później wyszła na jaw prawdziwa natura Christie'ego, która doprowadziła do pośmiertnej rehabilitacji Tima i skazania prawdziwego zwyrodnialca.

     

    Film jest nieśpieszny, prowadzi nas przez historię bardzo spokojnym, można powiedzieć brytyjsko-flegmatycznym tempem. Stara się sportretować zagadkową sylwetkę mordercy oraz odtworzyć przebieg wydarzeń i w jakiś sposób nabudować psychologię bohatera. Christie w wykonaniu Attenborough jest magnetyczny, na swój sposób upiorny, ale fascynujący i przyciągający. Znakomita rola! Zresztą pod względem aktorskim wszyscy tutaj wypadają świetnie. Grający Timothy'ego Evansa John Hurt (Kane z Aliena!) świetnie kreuje postać poczciwego i prostego chłopaka, który daje się łatwo wmanipulować w szaloną spiralę wydarzeń. Tak samo podobała mi się Judy Geeson jako Beryl (piękna dziewczyna tak swoją drogą), która z jednej strony potrafi postawić się mężowi, z drugiej niewiarygodnie łatwo poddaje się swojej naiwności. No właśnie, z dzisiejszej perspektywy może razić bardzo duża naiwność bohaterów, którzy bardzo łatwo dali się wciągnąć tę makabryczną historię, ale składam to na karb tego, że jednak były to inne czasy i inaczej wyglądało powojenne współżycie i stosunki ludzi ;).

     

    Dobry, mroczny angielski klimat, lekka teatralność, świetnie się ogląda. Film twierdzi, że starał się być tak blisko faktów, jak to możliwe. Czy to prawda, nie wiem, aż tak dokładnie nie zagłębiałem się w samą sprawę (aczkolwiek postać Timothy'ego trochę wybielili, bo podobno w rzeczywistości był większym ancymonem).

     

    Tradycyjnie trailer, który równie tradycyjnie jest za długi i za dużo pokazuje ;) (ale za to ten głos lektora :wub:)

     

    Z tego co widzę, w 2016 roku powstał mini serial BBC Rillington Place, który ponownie podjął temat Christie'ego. W główną rolę wcielił się Tim Roth i chyba z jego powodu rzucę na tę produkcję okiem. Jestem ciekaw jak wypadł w porównaniu ze świetną rolą Richarda Attenborough :) 

    • Lubię! 3
    • Dzięki! 1
  3. Live like a cop, die like a man (Uomini si nasce poliziotti si muore), reż. Ruggero Deodato, 1976 r.

     

    Ostatnio wróciłem do włoskiego kina gatunkowego i utwierdzam się w przekonaniu, że to mój ulubiony rozrywkowy kawałek historii kina :)

     

    Niniejszy film o jakże wspaniałym tytule jest przedstawicielem włoskiego nurtu poliziotteschi, czyli filmów kryminalnych/policyjnych w często przerysowanym obiektywie. Jest to historia dwóch policjantów - stylizowanych na Alaina Delona i Roberta Redforda :D - kumpli, typowych "buddych", członków oddziału specjalnego policji, którzy zajmują się zdejmowaniem trudnych i niebezpiecznych spraw. Na akcje jeżdżą motorem (jednym! ;)), są zawsze wyluzowani, skorzy do żartów, a przy tym bezwzględnie skutecznie, szowinistyczni wobec kobiet, brutalni i po prostu... morderczy. I to jest największy paradoks tego filmu. Bo główni bohaterowie są czystym przykładem anty-bohaterów. Na dobrą sprawę to oni są najbardziej okrutni i przerażający w tym filmie, a ich zachowanie to uczucie dyskomfortu tylko potęguje. To trochę jakby dwóch chłopców z dobrych domów, którzy mają mordercze skłonności, zrekrutować do policji i udawać, że nic się nie dzieje ;)

     

    Sama fabuła jest w zasadzie pretekstowa. Widzimy bohaterów w kolejnych akcjach, którzy chcą dojść do "finałowego bossa". A akcje są przeróżne - otwierający film ponad 10 minutowy brawurowy pościg na motorach ulicami Rzymu, odbijanie zakładników, zapobieganie napadowi na bank, przesłuchania itp. Wszystko prowadzone bez większej głębi psychologicznej - akcja, brutalność (jak na lata 70. film jest brutalny, nawet pomimo nienaturalnego koloru krwi ;)), trup ściele się gęsto, nagość, która pojawia się trochę z czapy :D, i luzacki styl życia i żarty głównych bohaterów.

     

    Ogólnie to udane kino rozrywkowe, z ciekawie rozwiązanym zakończeniem i kilkoma zaskakującymi scenami (pojedynek strzelecki z puszkami!), i kilkoma, które nie bardzo wiadomo, po co są ;). Para policjantów-psychopatów - o zgrozo - wzbudza sympatię i aż trochę żałuję, że nikt się nie pokusił o jakąś kontynuację. Ode mnie okejka!

     

    Na zachętę mega długi trailer (4 minuty!), który w zasadzie pokazuje cały film :P

     

     

    Na YT też ktoś wrzucił całość, więc jak ktoś nie ma co oglądać, a szuka niekonwencjonalnej propozycji filmowej, to może spróbować

    • Lubię! 3
    • Dzięki! 1
  4. Ciężka sprawa, w zasadzie to obecnie żadna. Moda na ruchowe gry w zasadzie przeminęła, pojawiają się gry taneczne, ale coś poza tym? Ok Switch ma rodzynka ring fit, a tak działkę przejęła technologia VR, ale to dalej jest IMHO meh. 

    Więc jak już szukać, to chyba zwrócić się w stronę klasyki i popatrzec za Wii, bo chyba mieli tego najwięcej. 

     

    No i bez kontrolera w ręce to chyba trochę ciężko na chwilę obecną :-k

     

  5. 8 godzin temu, tio napisał:

     

    "Homecoming" - drugi sezon serialu Amazona. Trochę lżejszy klimat niż w pierwszym sezonie, nowi bohaterowie. Można popatrzeć bo odcinki krótkie i historia choć prosta to potrafi wciągnąć.

    O... to mnie mega zaskoczyłeś. Nie spodziewałem się, że tam może być drugi sezon :-k Będę musiał obejrzeć :)

     

  6. A ktoś inny obserwuję to fejkowe konto twojej żony? Nie mają wspólnych polubień? Twoja żona coś na tym koncie postuje? 

    Ogólnie zastanawia mnie powód, dla której zaczęła ja obserwować, czyli co jej dało znać, że to Twoja żona. :) Bo to w sumie inna sprawa niż samo wyskoczenie w sugerowanych ;)

    Może jednak jakieś informacje gdzies zostały widoczne? 

    • Dzięki! 1
  7. 59 minut temu, jmk napisał:

    Może nie problem, ale...

     

    wie ktoś na jakiej zasadzie działa proponowanie osób do obserwowania na instagramie?

     

    Żona miała konto, jakieś tam fejkowe, jakieś bzdury sobie oglądała itp ;) Założyła też tak jakby drugi login na tym samym koncie i tam robi sobie obserwacje tematyczne pod kątem mebli, wykończenia domu itp. nie ma tam jej danych, ma fikcyjne imię i nazwisko - ktoś wie jakim cudem zaczęła obserwować ją koleżanka z pracy? Nikomu o tym nie mówiła.  Przypadek?

    Skąd koleżanka z pracy wiedziała, że to konto Twojej żony, że zaczęła je obserwować, skoro wszystko było zmyślone? 

    Koleżanka z pracy nie przegląda np. też mebli? Chociaż dla algorytmu ig może wystarczyć, że zajrzały nawet na jakiekolwiek takie same profile, posty. Potem IP, lokalizacja, mimo wszystko Twoja żona korzysta z innego konta na tym samym mailu/numerze telefonu, to też może mieć wpływ. 

    • Dzięki! 1
  8. A Women Under the Influence (Kobieta pod presją), John Cassavetes, 1974

     

    (trochę spoilery, bo ciężko o nim pisać i nie odwoływać się głębiej do tematyki)

     

    Przykład idealnego kina niezależnego. Cassavetes w bardzo naturalistyczny i niechlujny (z filmowego punktu widzenia) sposób pokazuje niezwykle toksyczną relację małżeńską. On, Nick, pracownik fizyczny, bezpośredni w okazywaniu uczuć, dominujący, typ choleryka. Ona, Mabel, nad wyraz emocjonalna, bardzo blisko związana z ich trójką dzieci, nie do końca potrafiąca odnaleźć się w swojej roli, niezrozumiana przez męża, zatracająca się w swoim świecie. I tak w trakcie filmu obserwujemy rozpad psychiczny Mabel i zadziwiającą więź między małżonkami, która wydaje się nie mieć w ogóle sensu. 

     

    Ten film to absolutna szarża aktorska Geny Rowlands w roli Mabel (prywatnie żony Cassavetesa). To co ona wyprawia na ekranie to zdecydowanie jedna z najlepszych kreacji kobiecych w historii kina. Jest tak sugestywna i nieprzewidywalna, że podskórnie cały czas czuje się z jednej strony niepokojące napięcie, z drugiej z każdą minutą coraz większe współczucie dla jej postaci. W filmie przypisuje się szaleństwo Mabel, no i ciężko się z tym nie zgodzić, jednak ważniejszą jest kwestia, co jest jej źródłem. Ba... można zadać pytanie, czy ktokolwiek w tym filmie jest normalny (rodzina(!), znajomi). Jest to też przede wszystkim krytyka patriarchatu i zwrócenie uwagi na samotność i niezrozumienie niezwykle emocjonalnej kobiety, która nie odnajduje wsparcia, na które czeka (absolutnie wgniatające w fotel dwie sceny, w której Mabel wchodzi interakcje ze swoim ojcem).

     

    Ten film to nie tylko popis Rowlands, również wcielający się w Nicka Peter Falk (znany wszystkim porucznik Columbo) doskonale prezentuje obraz męża-robotnika, głowy rodziny, który na tę rodzinę nie ma czasu. Osobę, która chce dobrze, która kocha swoją żonę, ale po prostu nie potrafi tego okazać lub robi to w zły i przesadny sposób. I to jest największy paradoks filmu. To obraz o dwojgu kochających się ludzi, którzy nie potrafią sobie tego okazać w zrozumiały dla siebie sposób, co prowadzi do patologii na wielu wymiarach.

     

    Nie chcę się rozpisywać więcej, bo film ten można analizować na bardzo wiele sposobów. Więc na koniec tylko kilka "wyróżnień". Kobieta pod presją jest niesamowicie niechlujnie sfilmowana, rozmyte i nieoczywiste kadry, momentami dziwna jakość obrazu, całość sprawiająca wrażenie taśmy dokumentalnej. Do tego nie zawsze słyszalne dialogi, zresztą mam wrażenie, że niektóre sceny musiały być kręcone na częściowej improwizacji. W ogóle wszystkie dialogi brzmią bardzo naturalnie i ludzko, znakomita sprawa.

     

    No i ten film to także następujące po sobie fantastyczne sceny! - ponad 20-minutowa genialnie zrealizowana scena śniadania, w której dostajemy pierwszy dowód na dysfunkcję małżeństwa. Scena załamania Mabel - absolutny majstersztyk aktorski Rowlands - takiego zaszczucia na ekranie nie widziałem nigdy. Czy cała sekwencja końcowa, w której jako widz mamy już powoli dość tego co się dzieje (a przynajmniej mnie poczucie współczucia i beznadziejności ogarnęło tak mocno), z jedną małą przepiękną sceną będącą najpiękniejszym wyznaniem miłości w całym filmie.

     

    Ten film to 146 minut dramatu, który z każdą minutą wrzyna się coraz bardziej w głowę. Mnie się nie dłużył, jedynie w trakcie seansu zaczynałem odczuwać coraz większy dyskomfort. A samo zakończenie historii tego dyskomfortu niestety nie niweluje...

     

    Tl;dr

     

    Jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem, kropka.

    • Lubię! 4
    • Dzięki! 1
  9. To jest parodia i niedociagna tego... Dzisiaj Lorenzo Cain z Brewers ogłosił, że pierdoli i nie będzie grał. I takich ruchow z czasem pewnie będzie więcej. 

     

    A NFL to w ogole powodzenia. 

  10. No właśnie to czytałem :(

    A już nawet zdążyłem się podjarac po sobotnim meczu Brewers z Cubs. Polecam rzucić okiem na HR Yelicha, i nawet nie tyle popatrzeć, co posłuchać - przy pustym stadionie tak soczysty dźwięk odbicia piłki od kija to czysta poezja :wub:

     

    Szkoda, jeśli to zaraz padnie. Byłem ciekaw przetestowania nowego formatu postseason... (16 zespołów) 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...