Skocz do zawartości

Piotr M.

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    384
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Piotr M.

  1. Piotr M.

    II RP

    Jeśli masz na myśli te dodane przeze mnie do ligi, to nie zmieniałem narodowości zawodników. Z tego co widzę, grają normalnie w swoich klubach. Czy są traktowani jak obcokrajowcy? Have no idea, ale pewnie tak, w końcu są Ukraińcami, Litwinami, Białorusinami/etc. , a grają w polskim klubie. Pocieszające jest to, że dodane kupują Polaków i za dwa, trzy lata będzie można już mówić np.: Wilno zawsze polskie. ;)
  2. Piotr M.

    II RP

    Kibice Stali, podbudowani zwycięstwem z Wisłą Płock, zaczęli snuć teorie, że bez problemu poradzimy sobie w wyjazdowym meczu z Garbarnią Kraków. Studziłem te nadzieje, jak tylko mogłem, gdyż jedno zwycięstwo jeszcze o niczym nie świadczyło, a następny rywal zajmował drugie miejsce w tabeli. Moje domysły o ciężkiej przeprawie potwierdził Wojciech Ankowski, gdy w 2. minucie gry zdobył prowadzenie dla krakowian. Szczęście nam chyba jednak sprzyjało, ponieważ kilkanaście minut później Marcin Smoliński doprowadził do remisu po strzale w lewy górny róg z rzutu karnego. Ku zdziwieniu kibiców rywali, bramkę do szatni zdobył Kamil Szarnecki po wspaniałej asyście Salamiego, który minął trzech obrońców. Druga połowa rozpoczęła się fenomenalnie. Sebastian Kęska podwyższył wynik na 3:1 dla nas, a kilkanaście minut później, po strzale z rzutu wolnego- tuż przy linii pola karnego, zaliczył swoje drugie trafienie w tym meczu. Kilka minut po tym golu, Marcin Smoliński drugi raz trafił do siatki rywali, ponownie wykorzystując kolejny rzut karny. Była to już czwarta jedenastka w trzecim meczu i zastanawiałem się czy to rywale tracili zimną krew, czy też moi piłkarze posiadali talent aktorski na miarę oscarowych ról. Humoru nie popsuł nam nawet gol Marcina Wróbla, który tuż przed końcem meczu ustalił końcowy wynik. 25.08.2007, Kraków II liga (7/34) – Garbarnia Kraków [2] – Stal Stalowa Wola [13] 2:5 (1:2) 2. W. Ankowski 1:0 19. M. Smoliński 1.1 rz.k. 41. K. Szarnecki 1:2 46. S. Kęska 1:3 60. S. Kęska 1:4 67. M. Smoliński 1:5 rz.k. 91. M. Wróbel 2:5 MoM: Sebastian Kęska (Stal Stalowa Wola) - 9 Widzów: 997 Wietecha- Lebioda (62. Bednarz), Wieprzęć, Piszczek, Ławecki - Kęska, Lipiecki, Smoliński (86. Kurowski), Iwanicki (62. Maziarz)- Salami, Szarnecki
  3. Piotr M.

    II RP

    - A ty co tu robisz? – zdziwienie mojej mamy, gdy otworzyła mi drzwi, było ogromne. Nie czekając na odpowiedź z mojej strony przytuliła mnie mocno i od razu zaprosiła do środka. – Nie spodziewałam się, że będziesz. Gdybyś uprzedził, to bym coś przygotowała dobrego na obiad. - Nie trzeba, mamo. Ja i tak tylko na godzinę wpadłem- odparłem szybko i dodałem- o czternastej mam powrotny pociąg do Stalowej Woli. - Nie przyjechałeś samochodem? - W warsztacie jest od kilku dni. - To co ciebie sprowadza do Lwowa? Nie odpowiadaj, sama zgadnę! Hmm, pewnie jakieś te twoje piłkarskie sprawy. Nie mylę się? - Nie mylisz, mamo. - I jak, załatwiłeś to, co chciałeś? - Niestety nie. Chciałem sprowadzić piłkarza do siebie z FK, ale klub postawił zaporową cenę. - Zdarza się. Ale chyba bez niego i tak sobie poradzisz, prawda? Poczekaj chwilę, wydaje mi się, że jest coś, czym mogłabym cię ugościć- wstała od stołu i podeszła do barku, z którego wyciągnęła karafkę napełnioną do połowy. – Nalewka babci będzie idealna na taką okazję. - Mamo, oficjalnie, to ja jestem w pracy, więc nie wiem czy mogę. - Głupstw nie opowiadaj. Sprawy już pozałatwiałeś, nie jesteś samochodem, a od kilku kieliszków nikt jeszcze nie umarł. Szkoda, że nie zostaniesz dłużej, to wypilibyśmy w trójkę- razem z ojcem. Za dwie godziny wraca z pracy. - A właśnie, co tam u niego? - Niezbyt dobrze, synek. Zszargane nerwy ma biedak. - Chodzi o te wybuchy w mieście? – mama przytaknęła. – Złapali kogoś? - Nie, i to mnie martwi. - Podejrzewają chociaż, kto to zrobił? - Kto to zrobił? To przecież każdy we Lwowie wie. Ukraińcy, rzecz jasna! Chcą nas się pozbyć i przyłączyć wszystkie ziemie do Ukrainy. Po moim trupie!- tu mama skrzywiła się i zaczęła coś mruczeć pod nosem, a ja z pojedynczych słów, które usłyszałem, mogłem wywnioskować, że nie są one pochlebne dla Ukraińców. – A właśnie, słyszałeś, co się stało? – zmieniła temat. - Hmm? – odparłem bez słów. - Baczyński umarł. Mówili w porannych wiadomościach. Szkoda, wielka szkoda – to rzekła i zamyśliła się. Milczałem razem z nią chwilę i odpowiedziałem: - No cóż, taka kolej losu. Był już grubo po osiemdziesiątce. - Dobrze, że zdążyli mu przyznać tego Nobla. Należało mu się za te wspaniałe wiersze. - Prawda, mamo, prawda…
  4. Piotr M.

    II RP

    Mecz w Poznaniu z Wartą był najnudniejszym, jaki rozegraliśmy do tej pory. Wzorem poprzednich spotkań, to nie my strzeliliśmy pierwszą bramkę. Marcin Rybarczyk zgubił w tyle moich obrońców i strzałem w długi róg pokonał Wietechę. Na szczęście defensorzy gospodarzy popełnili kilka minut później głupi błąd, faulując Smolińskiego w swoim polu karnym. Wypożyczony Legionista pewnie wykorzystał nadarzającą się okazję i doprowadził do remisu. Dalsze minuty spotkania nie wzbudzały jakichkolwiek emocji prócz tego, że w 89. minucie mój pomocnik otrzymał czerwoną kartkę za faul taktyczny. 18.08.2007, Poznań II liga (5/34) – Warta Poznań [12] – Stal Stalowa Wola [15] 1:1 (1:1) 11. M. Rybarczyk 1:0 14. M. Smoliński 1:1 MoM: Tomasz Lewandowski (Warta Poznań) - 8 Widzów: 449 Wietecha- Lebioda, Wieprzęć, Wysocki, Ławecki (66. Bednarz)- Kęska, Lipecki (89. czerwona kartka), Smoliński, Iwanicki- Salami (66. Kurowski), Szarnecki (85. Maziarz) Stal Stalowa Wola w tym sezonie nie odniosła jeszcze ani jednego zwycięstwa. Okazja na pierwszy komplet punktów nadarzała się w meczu z przyjezdną Wisłą Płock. Już w 3. minucie objęliśmy prowadzenie. Jaromir Wieprzęć wykazał się idealnym przeglądem sytuacji w polu karnym. Pod koniec pierwszej połowy Marcin Smoliński podwyższył wynik na 2:0- tak samo jak w poprzednim spotkaniu, tak i teraz bramkę zdobył z rzutu karnego. Druga połowa należała również do nas, jednak pod koniec spotkania dało się zauważyć u moich podopiecznych pewne rozprężenie. Wykorzystał to Damian Staniszewski, zdobywając kontaktowego gola. Jednak czerwona kartka dla obrońcy płocczan i bramka Sebastiana Kurowskiego na 3:1 skutecznie rozwiała wątpliwości co do tego, kto miał zwyciężyć. 22.08.2007, Stalowa Wola II liga (6/34) – Stal Stalowa Wola [16] – Wisła Płock [14] 3:1 (2:0) 3. J. Wieprzęć 1:0 43. M. Smoliński 2:0 77. D. Staniszewski 2:1 90. S Kurowski 3:1 MoM: Jaromir Wieprzęć (Stal Stalowa Wola) - 8 Widzów: 1616 Wietecha- Lebioda, Wieprzęć, Boguś, Ławecki - Kęska, Uwakwe, Smoliński, Iwanicki- Salami, Nakoulma (67. Kurowski)
  5. Nie chciałbyś zostać dobrym wujkiem dla mojej Stali? :-k
  6. Piotr M.

    II RP

    Po kompromitującej porażce Stal Stalowa Wola wzbogaciła się o trzech nowych zawodników, nie wydając przy tym chociażby złotówki. Do klubu przybyli 34-letni Marcin Boguś (O PŚ), 29-letni Marek Adamczyk (OP PŚ) oraz 25-letni Szymon Maziarz (OP LŚ). Dla dwójki z nich znalazło się miejsce w podstawowym składzie w meczu z FC Katowice. Spotkanie rozpoczęło się tak samo źle, jak z Energetykiem. W 4. minucie Andrzej Bednarz sfaulował w swoim polu karnym Piotra Cetnarowicza. Poszkodowany sam poszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze i pewnie zamienił rzut karny na bramkę. Udało nam się niedługo potem wyrównać, ale nie cieszyliśmy się długo z remisu, gdyż dwie minuty później Cetnarowicz ponownie zdobył bramkę dla swojej drużyny po tym, jak bez problemu ograł moich obrońców. Drugi raz do remisu doprowadziliśmy w 22. minucie, gdy debiutujący w składzie Sebastian Kurowski strzałem głową pokonał bramkarza rywali. Po przerwie liczyłem na lepszą grę moich podopiecznych, ale zamiast dobrej gry z naszej strony, Cetnarowicz trzeci raz dobił Stal, tym razem strzelając zza pola karnego po ziemi. Na boisko wszedł Kamil Gęsla, który miał odmienić grę drużyny, jednak zamiast mieć z niego pożytek, zafundował mi dodatkowe siwe włosy na mojej głowie, gdyż nie wykorzystał dwóch sytuacji sam na sam z bramkarzem, a raz nie trafił do pustej bramki. Nie mogliśmy wyrównać nawet wtedy, gdy goście grali już w osłabieniu po czerwonej kartce dla Ariela Okrzesika w 76. minucie. Po meczu Gęsla został wystawiony na listę transferową, gdyż zawodził w każdym spotkaniu, w którym grał. Moje przedsezonowe przypuszczenia co do tego zawodnika sprawdziły się aż za dobrze. 11.08.2007, Stalowa Wola II liga (4/34) - Stal Stalowa Wola [14] – FC Katowice [11] 2:3 (2:2) 4. P. Cetnarowicz 0:1 10. A. Salami 1:1 12. P. Cetnarowicz 1:2 22. S. Kurowski 2:2 53. P. Cetnarowicz 2:3 MoM: Piotr Cetnarowicz (FC Katowice) - 9 Widzów: 1625 Wietecha- Bednarz, Wieprzęć, Boguś, Lebioda- Kęska, Uwakwe, Smoliński (45. Maziarz), Adamczyk- Salami, Kurowski (45. Gęsla) W międzyczasie odbyło się losowanie par pierwszej rundy Pucharu Polski, w którym to nasz klub miał podejmować u siebie Polonię Warszawę.
  7. Piotr M.

    II RP

    Mecz z Energetykiem Bursztyn najchętniej wymazałbym z pamięci. Gdyby ktoś mi powiedział, że będziemy odwlekać swój powrót do Stalowej Woli do godzin nocnych, żeby nie napatoczyć się na czekających kibiców, pewnie bym nie uwierzył. Niestety, w powracającym do domu autokarze, pytałem siebie w duchu, jak mogliśmy zaprezentować tak bezbarwny futbol. Mecz na stadionie Energetyka był w naszym wykonaniu popisem bezsilności, zagubienia i całkowitego zdezorientowania. Nawet bramka dla nas, którą zdobył Salami w ostatnich minutach, nie zmieniła mojej opinii co do błędów popełnionych w meczu- zarówno przez zawodników, jak i przeze mnie. Jedno stało się oczywiste- klub potrzebował wzmocnień. 8.08.2007, Bursztyn II liga (3/34) – Energetyk Bursztyn [15] – Stal Stalowa Wola [8] 4:1 (2:0) 12. Y. Gutnikevych 1:0 21. Y. Slabyshev 2:0 64. Y. Slabyshev 3:0 84. A. Zaporozhan 4:0 91. A. Salami 4:1 MoM: Yuri Slabyshev (Energetyk Bursztyn) - 9 Widzów: 194 Wietecha- Maciorowski, Wieprzęć, Piszczek, Ławecki- Smoliński, Lipiecki, Kęska, Iwanicki (45. Trela)- Salami, Nakoulma (45. Szarnecki)
  8. Piotr M.

    II RP

    Mecz z Kmitą Zabierzów był debiutem przed własną publicznością. Eksperci upatrywali nas w roli faworytów tego pojedynku, ale już pierwsze minuty pokazały, że się mylili. Szybka akcja gości w 5. minucie dała im prowadzenie. Na strzał z dystansu pokusił się Piotr Bagnicki, który z 20 metrów umieścił piłkę pod poprzeczką. Drugi mecz i drugi raz nasz bramkarz nie mógł sobie poradzić z uderzeniem z większej odległości. Udało nam się wyrównać w 29. minucie, a bramkę zdobył debiutujący w drużynie Kamil Szarnecki. Nasz najnowszy nabytek wykorzystał zamieszanie w polu karnym przeciwnika, dobiegł do bezpańskiej piłki i mocnym strzałem po ziemi posłał futbolówkę obok zaskoczonego bramkarza rywali. Pierwsza połowa zakończyła się remisem, ale gdyby goście mieli więcej zimnej krwi, to niewątpliwie schodzilibyśmy do szatni jako przegrywający. Druga połowa nadal odbywała się pod dyktando Kmity. W 53. minucie Jan Cios uzyskał prowadzenie dla swojej drużynie po pięknym strzale z woleja ze skraju pola karnego. Na szczęście, kilka minut później nasza drużyna odpowiedziała skutecznie, a z bramki radował się Abel Salami. Cieszyłem się z tej bramki tym bardziej, gdyż asystę przy niej zaliczył Szarnecki. Pokazał tym samym, że decyzja o jego zatrudnieniu okazała się trafna. W 60. minucie zmieniłem osłabionego Smolińskiego, który przybył do Stali tuż przed meczem, a jego miejsce zajął Krzysztof Trela. Ponadto, za obrońcę wszedł napastnik- Kamil Gęsla, co zmieniało nasze ustawienie na 3-4-3. Nie udało nam się jednak zdobyć trzeciej bramki. Zamiast tego Kmita miała wiele okazji do ukarania nas za zbyt ofensywną grę, ale, na nasze szczęście, Tomasz Wietecha był w dobrej formie tego dnia. 5.08.2007, Stalowa Wola II liga (2/34) - Stal Stalowa Wola [14] – Kmita Zabierzów [16] 2:2 (1:1) 5. P. Bagnicki 0:1 29. K. Szarnecki 1:1 53. J. Cios 1:2 58. A. Salami 2:2 MoM: Tomasz Wietecha (Stal Stalowa Wola) - 8 Widzów: 1814 Wietecha- Bednarz, Wieprzęć, Piszczek (60. Gęsla), Ławecki- Smoliński (60. Trela), Lipiecki, Kęska, Iwanicki- Szarnecki, Salami
  9. Piotr M.

    II RP

    - Po co mi tutaj Smolińskiego wpisałeś na listę? Myślisz, że będzie u nas grał? Musimy myśleć racjonalnie, Andrzej – rzekłem do mojego scouta. - Wydali oficjalny komunikat, że Marcina można wypożyczyć. Kto wie, co z tego będzie. Warto zawsze spróbować. - Nie jestem przekonany co do tego pomysłu, ale, dla pewności, skontaktuję się z nimi i zapytam co i jak. Jakież było moje wielkie zdziwienie, gdy kilka dni później otrzymaliśmy wiadomość z Warszawy, że tamtejsza Legia zgadza się na nasze warunki i wypożycza do nas Marcina Smolińskiego. 22- letni piłkarz będzie grał u nas do końca sezonu, a my nie będziemy musieli pokrywać nawet ułamka jego pensji. Warszawa zgodziła się płacić za wszystko. Była to bardzo pozytywna wiadomość, ponieważ w drużynie przyda się dobry zawodnik, który, kto wie, może przyczyni się do sukcesów w klubie. Tym bardziej potrzebowaliśmy takich piłkarzy, gdyż prezes poinformował mnie, że rada nadzorcza Stali stwierdziła, iż nie widzi sensu w szukaniu klubu patronackiego. Niedługo później do klubu przybył kolejny nowy zawodnik. W ramach wolnego transferu podpisaliśmy kontrakt z 27-letnim napastnikiem- Kamilem Szarneckim. Nowe nabytki pozwalały mi optymistycznie patrzeć na zbliżający się pojedynek z Kmitą Zabierzów. Chwilę wolnego czasu postanowiłem przeznaczyć na rozeznanie się w poczynaniach naszych klubów w europejskich pucharach. W drugiej fazie kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów, Zagłębie Lubin grało dwumecz z KF Tiraną. Pierwszy, wyjazdowy mecz Polacy przegrali 0:1. W Pucharze UEFA, do drugiej rundy kwalifikacyjnej dostały się trzy kluby z naszego kraju. Rundę wcześniej Dyskobolia pokonała luksemburski Kaerjeng (3:0, 1:0), GKS Bełchatów kazachskie Aktobe (4:0, 3:0), a Dynamo Brześć* Dungannon z Irlandii Północnej (1:1, 4:0). ------------------------------------------------------------ * wychodzi na to, że niechcący sprezentowałem Polakom występ dodatkowego, polskiego klubu w europejskich pucharach. Nie miałem pojęcia, że Brześć występuje w UEFA. Mój błąd. ;] (jakby ktoś miał wiedzę o istnieniu w Brześciu, przed wojną, klubu piłkarskiego, to nie pogniewałbym się, gdyby ten ktoś podzielił się informacją o nazwie- Dynamo mi zupełnie nie pasuje )
  10. Piotr M.

    II RP

    28. lipca był dla Lwowa świętem futbolu. O godzinie 15 rozpoczynał się mecz FK, z którym mieliśmy się zmierzyć, a godzinę później Pogoń Lwów podejmowała Koronę Kielce w ramach rozgrywek Orange Ekstraklasy. Przed wyjazdem ze Stalowej Woli wybrałem w głowie skład na mecz, a w autokarze powiedziałem drużynie, kto zagra i w jakim ustawieniu. Mecz rozpoczął się od zmasowanego natarcia gospodarzy. Moi zawodnicy raz po raz ratowali się rozpaczliwymi wybijankami piłek spod własnej bramki. Jeden z faworytów do zwycięstwa w naszej lidze nie dawał za wygraną i starał się jak najszybciej uzyskać prowadzenie. Udało to się mu w 20. minucie. Mariusz Wawrow z rzutu rożnego dośrodkował piłkę w pole karne, do której najwyżej doskoczył Zbigniew Wojtaszek i strzałem głową posłał ją do bramki. Osiem minut później przegrywaliśmy już dwoma bramkami. Strzelcem został asystent przy pierwszej bramce- Wawrow. Leciwy napastnik rywali ośmieszył moich obrońców, a następnie mocnym strzałem po ziemi podwyższył prowadzenie. Nie skończyła się jeszcze pierwsza połowa, a bramkarz naszej drużyny wyjmował piłkę z siatki po raz trzeci. Egzekutorem był Tomasz Urbaniak, który posłał potężną bombę z trzydziestu metrów. Druga połowa należała jednak do nas. FK Lwów zdawał się być odprężony ze względu na wynik, a my postanowiliśmy to wykorzystać. Efektem tego była bramka w 57. minucie, a strzelcem został Jaromir Wieprzec. Następnie próbowaliśmy zdobyć drugiego gola, ale obrońcy przeciwnika skutecznie blokowali dostęp do swojej bramki. W 68. minucie wprowadziłem na boisko Przemysława Palkusa i Prejuce Nakoulme, którzy zmienili Krzysztofa Trelę i Kamila Gęsle. Gra jakby się ożywiła, ale wciąż nie miało to przełożenia na wynik. Dopiero w 89. minucie Abel Salami urwał się obrońcom Lwowa i w pojedynku sam na sam z bramkarzem zachował zimną krew, podcinając futbolówkę, która przeleciała nad bezradnym Majanem Maruschakiem. Na kilkanaście sekund przed końcowym gwizdkiem, Salami pokusił się na strzał z dystansu, ale piłka, na nasze nieszczęście, odbiła się od poprzeczki. 28.07.2007, Lwów II liga (1/34) FK Lwów [-] - Stal Stalowa Wola [-] 3:2 (3:0) 20. Z Wojtaszek 1:0 28. M. Wawrow 2:0 41. T. Urbaniak 3:0 57. J. Wieprzec 3:1 89. A. Salami 3:2 MoM: Mariusz Wawrow (FK Lwów) - 8 Widzów: 362 Wietecha- Bednarz, Wieprzec, Piszczek, Ławecki- Trela (68. Palkus), Lipiecki, Kęska, Iwanicki- Gęsla (68. Nakoulma), Salami
  11. Piotr M.

    II RP

    Dobra, działa. Na początku myślałem, że wywalę laptopa przez okno, ponieważ nic nie działało. Jednak w końcu wpadłem na pomysł, że skoro grzebałem w edytorze, to utworzona została nowa baza danych. Znalazłem ją, popoprawiałem i teraz wszystko jest ok. I, szczerze mówiąc, od razu w grze jest klimat tamtych lat. ;) Dzięki.
  12. Piotr M.

    II RP

    A to już w edytorze grzebać i się zmieni automatycznie w zapisanej grze czy trzeba się z tym dziabać w plikach FM-owych? Szczerze mówiąc, to jestem zupełnie zielony, jeśli chodzi o te sprawy, a bałbym się spieprzyć. ;)
  13. Piotr M.

    II RP

    Screenów nie wrzucę, bo obecnie internet mój działa z "zawrotną prędkością", ale mogę napisać: Ekstraklasa: Ruch Chorzów, Vetra Wilno, Karpaty Lwów, Korona Kielce, Lech Poznań, ŁKS Łódź, Odra Wodzisław, Widzew Łódź, Wisła Kraków, Żalgiris Wilno, Cracovia Kraków, GKS Bełchatów, Groclin, Legia Warszawa, Jagiellonia Białystok, Zagłębie Sosnowiec I liga: GKS Jastrzębie, Znicz Pruszków, ŁKS Łomża, Polonia Warszawa, Energetyk Bursztyn, Motor Lublin, GKS Katowice, Fakieł Stanisławów (tu miałem ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o nazwę), Garbarnia Kraków, Pelikan Łowicz, Stal Stalowa Wola, FK Lwów, Warta Poznań, Tur Turek, Kmita Zabierzów, Wisła Płock, Arka Gdynia, Podbeskidzie
  14. Piotr M.

    II RP

    Dni okresu przygotowawczego do ligi mijały w zawrotnym tempie. Podczas wizyty w siedzibie miejscowej gazety, zdecydowałem się do dwóch poprzednich ogłoszeń dodać jeszcze jedno- dotyczące poszukiwań scouta. Kilka dni potem dostaliśmy informację od Cracovii, która zaproponowała jednego ze swoich obrońców za darmo. Michał Świstak, bo to o nim mowa, zdecydował się jednak na reprezentowanie barw pierwszoligowego Żalgirisu Wilno, a my musieliśmy obejść się smakiem. Odzew na ogłoszenia klubu był nawet zadawalający. Po przejrzeniu małego stosu CV, zdecydowałem się zatrudnić Michała Kaźmierczaka (trener bramkarzy), Rafała Gurgę (trener) i Andrzeja Karwana (scout). Temu ostatniemu od razu zleciłem znalezienie piłkarzy, którzy chcieliby reprezentować nasz klub. Nowy pracownik natychmiast udał się na dworzec kolejowy, skąd Luxtorpedą miał wybrać się w tylko sobie znane miejsce. Do tej pory, jedyną ofertę transferową, która dotyczyłaby mojego piłkarza, było zapytanie drugoligowego Energetyka Bursztyn odnośnie mojego pomocnika- Janusza Iwanickiego. Zażyczyłem sobie za niego 5 tys. € i 50% wartości następnego transferu, co skutecznie odstraszyło potencjalnego kupca. W tle tych wszystkich wydarzeń rozgrywały się mecze towarzyskie Stali Stalowej Woli. Sparingami zajmował się mój asystent, abym ja mógł spokojnie działać na rynku transferowym. Spotkania nie wypadły aż tak źle, co pozwalało patrzyć na zbliżające się rozgrywki ligowe z ostrożnym optymizmem. Stal Stalowa Wola 2:2 Tatran Presov Kolejarz Stróże 3:4 Stal Stalowa Wola Pogoń Zduńska Wola 1:0 Stal Stalowa Wola Stal Stalowa Wola 2:0 Zagłębie Sosnowiec Stal Stalowa Wola 1:0 Heko Czermno Kilka dni po ostatnim meczu towarzyskim, do klubu wrócił mój scout z zapisanym notatnikiem. Zanim jednak zająłem się przeglądaniem notatek mojego pracownika, musiałem zająć się opracowywaniem taktyki na pierwszy mecz ligowy. Stal Stalowa Wola wyjeżdżała do Lwowa, by zmierzyć się z tamtejszym FK. Wyjazd był idealną okazją, aby spotkać się z rodzicami.
  15. Piotr M.

    II RP

    Pierwszy trening w okresie przygotowawczym wykorzystałem na rozeznanie się w sytuacji kadrowej klubu. Jak łatwo się domyślić, nie przedstawiała się ona w różowych barwach. Zawodnicy myślami byli jeszcze na niedawno zakończonych wakacjach i do treningu nie przykładali się na tyle, na ile bym sobie życzył. Tak samo uważał mój sztab szkoleniowy, który razem ze mną przyglądał się piłkarzom z linii bocznej boiska treningowego. Najwięcej zastrzeżeń do postawy graczy miał mój asystent- Przemysław Wiśniewski. Ten 29-letni chłopak, który przez wiele lat był zawodnikiem podrzędnych klubów z okolicy, dopiero od niedawna piastował funkcję mojego zastępcy. Również krzywym okiem na graczy patrzyli Dariusz Piasecki (33 l.)- trener, a także Bartłomiej Patkiewicz (44 l.)- najstarszy w sztabie, który w klubie miał etat fizjoterapeuty. Uważałem, że będę potrzebował co najmniej jeszcze jednego trenera od wszystkiego, a także człowieka, który zająłby się szkoleniem bramkarzy. Cały czas jednak zapominałem dać ogłoszenie do lokalnej gazety sportowej. Po dwóch godzinach byłem już w swoim gabinecie i ślęczałem nad notatkami, które robiłem naprędce w czasie treningu. Tak jak wcześniej wspomniałem, nie było mi do śmiechu. Klub nie miał bramkarza z prawdziwego zdarzenia. Na chwilę obecną pewne miejsce między słupkami miał Tomasz Wietecha (29 l.), który tylko ze względu na doświadczenie był górą nad Stanisławem Wierzgaczem (21 l.) i Danielem Furtakiem (16 l.). Obrona nie prezentowała się lepiej. Najlepiej wypadli Jaromir Wieprzec (33 l.) i Andrzej Bednarz (26 l.). Ten pierwszy ze względu na jako takie umiejętności techniczne, a drugi dzięki swojej kondycji fizycznej. Potrzebowałem jednak jeszcze co najmniej dwóch dobrych obrońców, ponieważ pozostała czwórka defensorów mogła powoli się pakować i szukać szczęścia gdzie indziej. Najwięcej zawodników grało w pomocy. Niestety, ilość nie przekładała się na jakość. Najmocniejsze punkty- Sebastian Kęska i Krzysztof Lipecki o dwie klasy przewyższali resztę kolegów z formacji. Ciekawostką było również to, że w pomocy występowała trójka graczy z egzotycznych krajów. Za każdym razem, gdy przechodzili przez Stalową Wolę, wzbudzali na ulicach niemałe zainteresowanie. Niby świat szedł na przód, ale cały czas miałem wrażenie, że u nas czas się zatrzymał. Co do napastników- miałem ich dwóch. Kamil Gesla od razu mógł wracać do rodzinnego Brześcia. Abel Salami, który był drugim napastnikiem, mógł zostać u nas, gdyż wiązałem z nim dość duże nadzieje. Do klubu musiałem sprowadzić co najmniej dziesięciu wartościowych zawodników- średnio po trzech na obronę, pomoc i atak, a na bramkę potrzebowałem jednego, klasowego bramkarza. Niestety, nie miałem pieniędzy na jakiekolwiek transfery, a wydatki na pensje już dawno przekroczyły z góry ustalony budżet płacowy. Postanowiłem udać się do szefa fabryki w Stalowej Woli w celu renegocjacji pomocy finansowej. – Ah, to pan – szef zbytnio nie zainteresował się moim przybyciem. – W czym mogę pomóc? – spytał, nie odrywając wzroku od papierów, które przeglądał. – Przyszedłem tutaj, by prosić pana o zwiększenie finansowania naszego klubu – nie owijałem w bawełnę, ale starałem się być miły. – Niestety, sytuacja nam na to nie pozwala. – Ale chyba kilka tysięcy więcej was nie zbawi, prawda? Dla fabryki to pryszcz, a dla nas sprawa życia i śmierci. Tej sportowej, rzecz jasna – szybko dodałem, jednak szefa to nie ruszyło. – Panie Piotrze, ile razy mam powtarzać? Nie dam i już. Więcej nie będę z panem na ten temat dyskutował. Może znajdzie się w mieście ktoś, kto będzie w stanie pomóc klubowi. My dołożyliśmy się na tyle, na ile pozwala nam obecna sytuacja. To wszystko – mężczyzna uznał rozmowę za zakończoną. Na odchodne, będąc już nieźle zdenerwowanym, rzuciłem: – A słyszał pan o tym newsie z internetowego wydania Kuriera Warszawskiego? Tym o COP-ie? Podobno ta modernizacja jest tylko dlatego, by dostać więcej podczas prywatyzowania – prezes podniósł swój wzrok i niepewnie odparł: – To tylko plotki. Po pierwsze, nie prywatyzacja, a sprzedaż dziesięciu procent akcji, a po drugie, jak powiedziałem, to plotki. – Kto by ich tam wiedział. Może dziesięć procent, może dwadzieścia, a może i większość akcji? – szef fabryki głośno przełknął ślinę, a ja kontynuowałem. – Ciekawe czy ostaną się zarządy fabryk. Oj, chyba nie. To ja już pójdę. No to do widzenia się z panem – wyszedłem z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
  16. Piotr M.

    II RP

    Mało brakowało, żeby mnie polska przerosła. Jedyne zmiany, to takie, że wyrzuciłem obecnie polskie kluby z miast, które nie znajdowały się w granicach II RP, dodałem parę klubów z kresów wschodnich, Litwy i wsio.
  17. Piotr M.

    II RP

    - Piotr, zabijesz mnie, ale to nie moja wina – tymi słowami prezes Żak przywitał mnie rano, gdy wchodziłem do budynku klubowego. – Co tym razem? – spojrzałem spode łba. – Wilno też odpada. Rozmawiałem z szefem zakładów przemysłowych. Powiedział, że nie może nas wspierać w takim stopniu, jak rok temu. – A to niby czemu? – Wyraźnie i powoli akcentowałem każde słowo, a moja twarzy powoli stawała się purpurowa. – Tak zwana wielka modernizacja COP-u. Większość pieniędzy idzie teraz na remonty i inwestycje technologiczne. Wszystkim obcinają tam pensje- od załogi do kierownictwa i… – tu prezes nie mógł dokończyć. Właściwie to mógł, tylko że ja mu przerwałem, ponieważ nie byłem w stanie już wytrzymać tego bełkotu. – Nie powtarzaj mi tej całej szefowskiej propagandy! Obcinają pensje, tak?! A kto się szlaja z dziwkami po włościach weekendami?! Aż całe lwowskie huczy od plotek, jak to w połowie województwa co tydzień nie idzie kupić wódy, bo wszystko schodzi na imprezy prezesa i jego towarzyszy. Więc na drugi raz nie mów mi, że modernizacja, tylko od razu wal prosto z mostu, iż zostaliśmy zrobieni w chuja. A wiedz, że ja nie pozwolę robić siebie i klubu w chuja. Na tym chyba też powinno ci zależeć, co? – prezes chciał coś bąknąć, ale nadal kontynuowałem –w takim wypadku wychodzi na to, że potrzebujemy pieniędzy. – Może poszukamy klubu patronackiego? – Żak zaproponował. – To nie jest głupi pomysł. Raz, że jest z tego forsa- dużo jej nie ma, ale zawsze coś. Poza tym, to może dostaniemy zawodników na ogranie. Zgadzam się. Tylko słuchaj- nie szukaj nikogo u nas i w stanisławowskim. W ogóle, na wschodzie nie- zbyt duża bieda. Może w śląskim, poznańskim, albo pomorskim. Masz się postarać. Stalowa Wola nie pozwoli się wydymać. I my również! ============================================================================= FM: 8.0.2 (plus zmiany przeprowadzone w edytorze, żeby zgadzało się z opkowymi realiami historycznymi- jak się nic nie wykrzaczy, to będzie miło) Baza danych: Duża Ligi (24/7): Anglia (1-6), Francja (1-4), Hiszpania (1-3), Niemcy (1-3), Polska (1-2), Rosja (1-2), Włochy (1-4)
  18. Piotr M.

    II RP

    1937 – Hans Lammers u siebie?! – mężczyzna, który zadał pytanie, był bardzo zdenerwowany. Patrzył niespokojnym wzrokiem na sekretarkę, która skinęła twierdząco głową w ramach odpowiedzi na jego pytanie. Nie czekając na jakiekolwiek słowo z jej strony, od razu ruszył ku wielkim, dębowym drzwiom, by po chwili za nimi zniknąć. Siedzący za biurkiem Lammers podniósł swój wzrok na mężczyznę. – Otto, co się stało? – Lammers spytał nieoczekiwanego gościa. – Nie żyje. – Kto? – Lammers wstał z krzesła. Otto Meissner, jakby nauczywszy się formułki na pamięć, wyrecytował niczym z karabinu maszynowego: – Dzisiaj, w godzinach porannych, Adolf Hitler zginął w wypadku lotniczym kilkanaście kilometrów na południe od Norymbergii – Lammers ciężkim krokiem podszedł od okna, które otworzył na oścież. Rozpiął dwa górne guziki koszuli i oparł się o parapet. Przez chwilę wodził wzorkiem po pomieszczeniu. – Zwołaj wszystkich ministrów… – rzekł krótko. 2007 – k***a, co to ma znaczyć, że nie pojedziemy na obóz do Gdańska?! – ryknąłem do słuchawki. – Co mnie obchodzi, że Liga Narodów odradza? Głęboko w dupie mam to, co Liga mówi! Tak samo gdzieś mam fakt, że w Gdańsku jest niespokojnie. ch** z tym, że są zamieszki! Ośrodek dawno zarezerwowany, wszystko opłacone, ustalone sparingi. Nie zrezygnuję z tych planów tylko dlatego, że banda łysych pojebów obchodzi jego rocznicę śmierci! Chyba są w tym mieście jakieś służby porządkowe, prawda? Nie, nie pojadę z chłopakami do Wilna. Ma być Gdańsk i tyle. A jak już to załatwisz, to nie moja sprawa – trzasnąłem telefonem, rozłączając się. Po chwili jednak pomyślałem, że może zbyt żywiołowo zareagowałem w rozmowie z prezesem. To, że znamy się od wielu lat, a od dawna jesteśmy na ty, nie oznacza, że mogę tak się do niego zwracać. Po chwili wziąłem do ręki komórkę, wybrałem ostatnie połączenie i nacisnąłem słuchawkę. – Przepraszam cię, stary. Nie powinienem się tak zachowywać. Niech będzie to Wilno nieszczęsne. A do Gdańska wybierzemy się kiedy indziej- jak już będzie spokojnie. W końcu i tak za trzy lata przechodzi do nas. Ale pamiętaj- jak coś się spieprzy w obozie przygotowawczym, to nie będzie moja wina. No, dobra, trzymaj się. – Panie trenerze – Marysia, moja sekretarka, bezszelestnie weszła do pokoju. – Przyszedł jakiś pan z Ministerstwa Oświecenia Publicznego. – Czego chce? – On w sprawie chłopaków ze szkółki juniorskiej. Twierdzi, że zaniedbują oni swój obowiązek szkolny i chce o tym porozmawiać. – Maryś – zwróciłem się do niej pieszczotliwie – skieruj go do trenera naszej młodzieżówki. Przecież nie mam teraz czasu, sił, ani chęci, żeby zajmować się jakimś urzędasem. Zresztą, to nie ja jestem od tego. Zgoda? – Tak jest, panie trenerze – młoda kobieta uśmiechnęła się i wyszła z mojego gabinetu. Dzień pełen problemów- rzekłem pod nosem, gdy byłem już sam w pomieszczeniu. Sprawa z obozem, potem przysyłają kogoś z ministerstwa, a wcześniej seria wybuchów w rodzinnym Lwowie. Dobrze chociaż, że rodzicom nic się nie stało. W końcu ta jedna z kamienic, które wyleciały w powietrze, znajdowała się dwieście metrów od naszego domu. Niech ten dzień wreszcie się skończy.
  19. Ruch Chorzów - Arka Gdynia 2 0 Śląsk Wrocław - Polonia Bytom 1 0 Piast Gliwice - KGHM Zagłębie 0 2 Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 1 1 Legia Warszawa - Cracovia 3 0 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 4 2 Lechia Gdańsk - Odra Wodzisław 2 0 Lech Poznań - Polonia Warszawa 3 1
  20. I niech mi ktos tu nie sciemnia, ze nie zabrzmialo jakby to miala byc impreza dla elity a nowicujesz jak sobie dotra to dotra a jak nie to nikt nie bedzie plakal :roll: Nikt nie robi tu ze zjazdu grupy ekskluzywnej. Jednakże trzeba zaznaczyć, że bardziej będzie się liczyć głos tych, którzy mają bogatą historię zjazdową od debiutantów- to chyba jasne i logiczne- zwłaszcza w sytuacji, gdy będzie to jubileuszowy zjazd, który, jakby nie było, będzie także pewnym uhonorowaniem dla tych, którzy pojawiają się od wielu, wielu lat- typu FYM, ADR, Qcz i inni. A ten, kto będzie miał możliwości i chęci, to na pewno dotrze, bez obaw. I rzeczywiście- nikt nie będzie płakał, jeśli nowicjuszom się nie uda. Zlot ten nie będzie przecież ostatnim.
  21. Ej, ludzie, kto kilka lat temu rozmawiał z mamą pewnego debiutanta? Daj spokój, wystarczy się przełamać i jechać. Jakoś ja nie miałem problemów i obaw, żeby pojechać na mój pierwszy zjazd, podczas gdy mój "staż na forum" trwał zaledwie kilka miesięcy. Ja też nie znałem, a jechałem sam, w wieku 16 lat, pociągiem z Koszalina do Warszawy, aby stamtąd z chłopakami pojechać na zjazd. I na żywca, bez żadnych gier wstępnych ;), poznałem Przecinaka, SZk, Barmana i Reapera. A jak Ciebie rodzice nie puszczą, to cóż... może się uda następnym razem. Nie ma co się przejmować, forum chyba się nie rozpadanie i zjazdów będzie na pewno jeszcze kilka. ;)
  22. O matko, zaczyna się to samo, co było rok temu, dwa lata temu, trzy i dużo, dużo wcześniej. Wzajemne licytowanie się, kto dalej mieszka i ma więcej kilometrów do zrobienia. Teraz dodatkowo dochodzą spory o czas trwania zjazdu i jego lokalizację. Pierwsza kwestia, czyli finanse. Płaczliwe argumenty, że za drogo, że kto to widział, żeby tyle kasy wydawać są dla mnie śmieszne. Mówimy o zjeździe, który będzie za rok. Ci, którzy już pracują, mogą sobie co miesiąc, jak to ktoś wcześniej napisał, odkładać określoną sumę. Licealiści, gimnazjaliści wszelakiej maści- macie urodziny, imieniny, Boże Narodzenie, Wielkanoc, dzień dziecka, święto niepodległości ( ;) ) i tysiąc innych pierdołowatych okazji, podczas których dostajecie pieniądze od rodziny- jaki problem raz się wstrzymać i zamiast upatrzonej gry, książki odłożyć kaskę do świnki skarbonki? Albo przepracować od końca roku szkolnego połowę czerwca i cały lipiec, by tuż przed zjazdem nie płakać na forum w stylu "Kto to widział, żeby tyle płacić?! Skąd ja, uczeń, mam na to wziąć kasę?". Macie rok- cały, długi rok, w ciągu którego zaoszczędzenie tysiaka czy też zarobienie na część wydatków zjazdowych nie powinno być problemem. Druga sprawa- czas trwania zjazdu. Jako że będzie on jubileuszowym, to nie ma co się licytować czy przedłużyć go o dzień, dwa. Opcja tygodniowego wypadu zważywszy na rangę przyszłorocznego spotkania jest jak najbardziej ok i w pełni ją popieram. Wiadomo nie od dziś, że przez te cztery dni, w ciągu których odbywały się zjazdy, nie dało się z wszystkimi na spokojnie porozmawiać dłużej niż kilkanaście minut, skorzystać z całej oferty, jaką miał dany ośrodek. Zawsze przecież jest opcja, jak już wspomniało kilka osób wyżej, aby zarezerwować niektóre domki na cały tydzień, a jeden czy też dwa wziąć na cztery dni, by mogli znaleźć się Ci, którym opcja tygodniowego wyjazdu nie pasuje z wielu powodów. A i tak wiadomo, że dla tych, którzy chcieli przyjechać chociaż na jeden dzień, nockę, to nie było problemem przespać się w aucie, albo w śpiworze na podłodze. Trzeci aspekt- lokalizacja. Ci, dla których ważni są ludzie, gdyż to oni tworzą całą atmosferę zjazdową, lokalizacja będzie bez znaczenia. Czy to zjazd odbędzie się u nas, w Polsce, czy też na Litwie. Z tego, co czytałem wcześniej, to wychodzi na to, że ceny na Litwie byłyby porównywalne do tych polskich, a wielu sprawach na Litwie opłacałoby się bardziej. Jednak zanim zaczną się wszelkie spory, kłótnie, które prowadzą do podwkurwiania się, oburzania wielkiego w stylu "mam dalej", "my zawsze poszkodowani", sratatata, to niech zostaną tu przedstawione propozycje z konkretnych ośrodków, wstępny kosztorys jaki można ustalić na chwilę obecną (domyślam się, że byłby on bardzo ogólny) i porównanie, jak to się ma do potencjalnego zjazdowania w Polsce. Dopóki nie będzie to wszystko wyglądało w miarę klarownie, jeśli chodzi o cennik, spory o koszta są bezzasadne. Ostatnia sprawa- debiutanci, młodziaki i inni przyjaciele królika- tak samo jak z finansami- jest rok, w ciągu którego możecie urabiać rodziców, żeby was puścili na zjazd. Jak urabianie to za mało, by puścili, to bądźcie grzeczni, miejcie świadectwa z paskiem, zmywajcie naczynia i sprzątajcie w pokoju, to może was w nagrodę za dobre sprawowanie puszczą. ;) A deklaracje typu- za rok chciałbym się wybrać/ na pewno będę!!!!!!!/ - no k***a, bądźcie poważni. Pewne są tylko śmierć i podatki plus Kevin sam w domu w grudniu. Każdemu może coś wypaść nawet w ostatnich dniach przed wyjazdem (np. mi w tym roku) i nikt na to nic nie poradzi. Sądzę też, że nawet, gdybyśmy wielu osobom (mam na myśli potencjalnych debiutantów), którzy wcześniej deklarowali się na stówę, zrobili zjazd tuż pod oknami, to z pewnością większość nie ruszyłaby dupy z domu. Tak więc peace, panowie, alleluja i do przodu z konkretnymi propozycjami, które będą dotyczyły lokalizacji.
  23. Piotr M.

    Kącik absurdalny

    No cóż, skoro w naszym narodzie ciężko jest o dystans do siebie, a także do wielu spraw, to takie 'manifesty oburzenia' będą się powtarzać.
  24. Cracovia - Lechia Gdańsk 0 1 KGHM Zagłębie Wisła Kraków 0 2 Odra Wodzisław - Polonia Bytom 1 1 GKS Bełchatów - Jagiellonia Białystok 1 2 Ruch Chorzów - Piast Gliwice 2 0 Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 1 2 Korona Kielce - Lech Poznań 2 3 Arka Gdynia - Legia Warszawa 1 3
×
×
  • Dodaj nową pozycję...