Skocz do zawartości

Zyga_Chodecki

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    58
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Zyga_Chodecki

  1. Kontynuacja wątku wznowionego wczoraj. Cały sezon będę starał się skrótowo opisać, aż dojdę do momentu, w którym gram na bieżąco. SIERPIEŃ 2021 Faza 3 Elim. LIGA MISTRZÓW Dinamo Zagrzeb - GKS 1:1 ('83 - sam. '60); 8 ŻK, Dinamo CZK '87 Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Kurowski - Lameiras ('53 McCarthy), Tomasiewicz ('66 Szczyrba), Letniowski, Badia - Ngcobo ('66 Petrovic) Mecz wręcz brutalny. Spodziewałem się tego i zagrali najlepsi fizycznie i tylko 100% zdrowi, niestety jeśli chodzi o jakość czysto piłkarską nie było najlepiej. Znów Kurowski wystąpił na DP z konieczności, i znów kiepsko zagrali Tomasiewicz i Ngcobo, który talent niewątpliwie ma, ale jak pokazał ten mecz - mentalność już nie bardzo. McCarthego wpuściłem za pokopanego Lameirasa aby podostrzył i oddał fizycznie ostro grającym rywalom. Wyjazdowy remis musi cieszyć, może u nas będzie lepiej. - Piast - GKS 0:0 Alomerovic - Janik, Kilian, Santos, Kyprioanu - Szczyrba - Tomasiewicz ('56 Harramiz), Kurowski ('69 Tavares), Letniowski ('56 Jaworski), Badia - Ngcobo Standardowo już kilka dni później ciężki ligowy mecz, a dokładniej wyjazd do Gliwic. W zasadzie z przebiegu mecz na remis i tak się właśnie zakończył. Dbałem tylko o to aby nie nie było kontuzji. Stąd szanse otrzymało kilku rezerwowych. Szczególnie udanie graliśmy w defensywie - na najlepsze noty zasłużyli boczni Kyprianou i Janik. Powoli staram się wprowadzać nowo zakupionych Harramiza i Badię. Niestety ten ostatni mimo, że liczyłem na jego doświadczenie i przebojowość cały mecz zagrał bez werwy i ryzyka. - Faza 3 Elim. LIGA MISTRZÓW GKS - Dinamo Zagrzeb 3:1 (Ngcobo '16, '112, Tomasiewicz '92 - Kądzior '15) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprionou - Szczyrba (kont. '17 Coyle, kont. '55 Tomasiewicz) - Janik ('57 Lameiras), Letniowski, Kurowski, Badia - Ngcobo Moja drużyna mentalnie okazała się w wybornej formie, dominowaliśmy przez cały mecz (strzały 27 do 10, celne 11 do 4). Tylko brakiem doświadczenia tłumaczę, że musieliśmy drżeć o awans w dogrywce. U nich Kądzior po ładnym rajdzie wbił nam gola i wyprowadził Dinamo na prowadzenie w dwumeczu, szybko jednak odrobiliśmy straty, a w dogrywce nasze atletyczne przygotowanie fizyczne, do którego na treningach przykładam szczególną wagę, załatwiło sprawę. W końcu Ngcobo odwdzięczył się dobrą i skuteczną grą - dwa gole w LM, szacunek. Cieszy, że wyszliśmy z fazy kwalifikacyjnej po dwumeczu z silnym rywalem. Chłopcy w gazie, choć ja ciągle kombinuję ze składem jednocześnie bojąc się drastycznych zmian stylu gry. Raczej liczę na zgranie i ogranie tych co mam. Wypadł mi na dłużej Coyle, już po meczu niestety dolegliwość zgłosił Kurowski będzie musiał pauzować kilka meczów. - Legia - GKS 2:3 (rywal '33, '50 - McCarthy '7, Harramiz '31, Lameiras '94) Alomerovic - McCarthy, Kilian, Wnuk, Waleński - Luis - Janik, Tomasiewicz ('60 Lameiras), Mashigo, Harramiz ('75 Pareira) - Petrovic ('60 Thomas) Po LM z dogrywką musiałem zmienić nieco skład, wystawiłem większość nowych zakupów sprzed sezonu, trzeba przyznać że nie zawiedli. Mecz fartowny, Legia przeważała, ale moi nie pękli. Długo był remis, aż Lameiras sprytnie kropnął w zamieszaniu już 4 minuty po 90 minucie i dał nam 3 punkty. O to chodzi. Tak się zdobywa mistrzostwo - sprytem i nieustępliwością. McCarthy, pomijany ostatnio przeze mnie, został MvP po świetnej grze w obronie okraszonej golem. - Baraż, LIGA MISTRZÓW Celtic Glasgow - GKS 1:1 (rywal '53 - Ngcobo '44) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Szczyrba - Harramiz ('60 Badia), Janik ('60 Tomasiewicz), Letniowski, Mackiewicz ('60 Lamerias)- Ngcobo Baraż o LM. Już bezpośrednio ostatnia zapora przed awansem do rozgrywek grupowych. Jak dla mnie dwumecz sezonu bo puchary to mój osobisty cel. Do boju posłałem możliwie optymalny skład, wykurował się Mackiewicz i od razu wskoczył do składu. Ufam mu, pograł ile miał sił. Kontynuuję też stawianie na Ngcobo, chłopak dostaje sporo minut, nawet strzela ważne gole jak dziś w z Celtikiem, jednak szczerze to ciągle mnie nie przekonuje. W lidze drepcze, mobilizuje się jedynie na ważne mecze. Niezupełnie o to mi chodzi. Moi gracze mają zapieprzać równo i z jednakowym zaangażowaniem i z FC Barceloną i ze Spójnią Świdwin z okręgówki. Trochę nas zjadła trema, mecz walki, mało kreowaliśmy i widzowie raczej nie będą wspominali tego wydarzenia jako epokowe. Brak artystów w obu drużynach, a u nas przede wszystkim kontuzjowanego Kurowskiego w środku. - GKS - Lech 2:0 (Harramiz '26, Tomasiewicz k'53) Alomerovic - McCarthy, Kilian, Santos, Waleński - Szczyrba ('61 Coyle) - Janik ('61 Lamerias), Thomas, Tomasiewicz, Harramiz - Petrovic ('80 Abrahams) Znów trudny rywal tuż po pucharach - nie ma przebacz. Niestety powoli już odczuwamy jak ciężki jest sezon z pucharami. Mecz wbrew wynikowi wyrównany, znów z mojej strony kombinacje ze składem, przede wszystkim musiałem improwizować środek pomocy bo przemęczony Letniowski usiadł na ławce, a Kurowski nadal kontuzjowany. Petrovic zawiódł w ataku, a dostał szansę za osczędzanego na rewanż z Celtikem Ngcobo. - Baraż, LIGA MISTRZÓW GKS - Celtic Glasgow 0:0, awans GKS: bramki wyjazdowe Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Harramiz ('38 Lamerias), Kurowski, Letniowski, Mackiewicz ('58 Badia) - Ngcobo ('58 Petrovic) Mecz walki, bezbarwny i brzydki. Ale udało nam się awansować dzięki bramce na wyjeżdzie. Jessst! Jesteśmy w fazie grupowej LM!!! Co do składu to musiałem zagrać młodziutkim choć ambitnym Coylem na DP, ale do środka wrócili Kura i Letnio. Udało się, w obronie cudów dokonywał Lisowski i zasłużył na miano MvP w całym meczu. Ładnie też pokazał się Kyprianou. Z przodu dalej nie powalamy grą. I Ngcobo i Petrovic zawiedli. Za młodzi czy za mało zdolni? Tak czy siak brakuje mi rozwiązania w ataku. Szpili przebijającej obrony rywali. - GKS - Cracovia 3:1 (Tavares '11, Badia '64, '92) Dutra - Janik, Kilian, Santos, Waleński - Coyle - Lameriras ('57 Mackiewicz), Szczyrba, Letniowski, Abrahams ('57 Badia) - Tavares ('70 Marchewka) Ostatni mecz ciężkiego sierpnia. Wstawiłem rezerwy, niech się ogrywają. Szczęśliwie wynik jak zazwyczaj gdy ostatnio to robię jest świetny. Czyli na ławce nie siedzą ogórki, warto ich ogrywać i dawać im szanse. Cracovia w całym meczu oddała tylko jeden i to niecelny strzał. Dominacja. W bramce debiut niesamowicie uzdolnionego Dutry - tylko jak zrezygnować z Alomerovica gdy nie daje mi powodu, a do tego czeka mnie LM, więc nie ma mowy o wstawianiu świeżaka między słupki. Po tym meczu wypatrywana już przeze mnie przerwa na kadry i szansa na podkurowanie się zawodników.
  2. Dzień dobry. Witamy z powrotem przy ulicy Bukowej! Po wielu miesiącach pauzy wracam do opisywania kariery w GKS Katowice w FM 2019. Odkurzyłem save'a, poczytałem moją karierę na naszym forum i stwierdziłem, że cholernie tęsknię za moimi zuchami, a czytanie ich przygód daje mi sporo frajdy. Kontynuuję zatem kronikarskie wpisy archiwizując wznowioną grę. Mam nadzieję, że przysporzę nieco rozrywki zainteresowanym czytelnikom i fanom analiz oraz, że nie będę zbytnio zanudzał. Zaczynamy: Streszczenie i krótka analiza drużyny i sytuacji na początku wznowienia: Po wygraniu mistrzostwa Polski 2020/21 GKS Katowice walczy o awans do Ligi Mistrzów. Drużyna to mieszanka rutyniarzy i młodzieży, którą skupuję nadpobudliwie przy każdej okazji. Zazwyczaj gramy systemem 1-4-1-4-1, przed czwórką obrońców jest defensywny pomocnik, w środku dwóch klasycznych pomocników, do tego nieco wysunięte skrzydła i jeden napastnik. Jeżeli chodzi o krótki opis i przypomnienie najważniejszych zawodników na poszczególnych pozycjach to: w bramce od dość dawna króluje Alomerović, a na ławce wierci się piekielnie zdolny młodziutki Portugalczyk Dutra. W obronie na prawej stronie mam rutyniarza jeszcze z 1 ligi - Lisowskiego oraz mocnego fizycznie Anglika McCarthego. Najważniejsi stoperzy to nieodzowny jak Glik w polskiej kadrze Portugalczyk Santos, do tego uzupełniają go jego krajan Luis i Niemiec Kilian. Lewa strona to moja pięta achillesowa - na dobrą sprawę mam tam tylko beztroskiego Cypryjczyka Kyprianou. Do roli defensywnego pomocnika aspiruje kilku piłkarzy, spośród których wyróżnia się młody Anglik Coyle. W środku pomocy liderami, mózgiem i kręgosłupem drużyny jest duet Kurowski i Letniowski. Ich szybka gra krótkimi podaniami doprowadza do rozklepania większości rywali w lidze. Wspomagają ich szybkie skrzydła - bardzo ważne w mojej taktyce, niestety po zmianach ze starej gwardii pozostał mi tylko Mackiewicz (aktualnie poważnie kontuzjowany), uzupełnia go zaciąg kilku nowych skrzydłowych z niezłym CV, ale na dobrą sprawę będącymi niewiadomą. Jest też jeszcze szybki ale chaotyczny i humorzasty Angolczyk Erivaldo, z którym mam ostry konflikt medialno - osobisty. Dość szybko dokupiłem też znanego z Piasta Badię. W ataku też zmiany - odszedł podstawowy napastnik Rumin, na którego miejsce sprowadziłem dwóch obiecujących graczy - Tavaresa, i Ngcobo. Do tego garść młodzieży. Sytuacja w lidze i pucharach: pewnie przeszliśmy 1 fazę kwalifikacji do LM (patrz poprzedni wpis). Jak na polską ligę mamy silny, ograny skład i to pomimo ubytku kilku dobrych graczy i zakupu worka nowych, obiecujących choć nieogranych. LIPIEC 2021 c.d.: - GKS - Jagiellonia 1:1 (Tomasiewicz '32 - rywal '88) Alomerović - Lisowski ('73 McCarthy), Luis, Santos, Kyprianou - Kurowski - Erivaldo ('61 Armenakas), Tomasiewicz, Letniowski, Lameiras - Tavares ('61 Ngcobo) Na rozczulanie się nad składem po dwumeczu z Cluj nie było czasu. Za 3 dni był kolejny mecz, czyli trudna gra z Jagiellonią. Kilka zmian koniecznych, bo kalendarz napięty jak portki na grubasie. Na defensywnym tym razem Kurowski, a zamiast niego na rozgrywaniu Tomasiewicz, który oczarowuje mnie na treningach niezwykłą jak na Polaka techniką. I właśnie on wg. mediów został z Jagą MvP. Erivaldo dostał szansę na rehabilitację, ale przedreptał całe 60 minut. Chyba jest spod znaku koziorożca - taki uparty. Ewidentnie demonstruje jak bardzo jest zły i nieszczęśliwy. Mecz wymęczony, wybiegany. Było blisko 3 punktów, ale Białostocczanie w końcówce wyrównali. Chyba zasłużenie. Po stracie punktów nie było czasu zapłakać, bo przed nami 2 faza kwalifikacji do Ligi Mistrzów i skłamałbym, gdybym powiedział, że nie na nią nastawiam całe moce przerobowe. Liga teraz służy raczej temu by ogrywać i kuć formę na najważniejsze dla mnie rozgrywki. - Faza 2 Elim. LIGA MISTRZÓW GKS - Ludogorec 2:0 (Letniowski '92, Parreira '94) Alomerovic - McCarthy, Luis, Santos, Kyprianou ('45 Pareirra) - Kurowski ('81 Szczyrba) - Lisowski, Tomasiewicz ('59 Ngcobo), Letniowski, Lameiras - Tavares Nasz system gry oraz twarda gra (5 żółtych kartek) zdały egzamin. Skład nieco kombinowany, np. obrońca Lisowski zagrał na skrzydle - zdarzało mu się kiedyś czasami w lidze i wyglądało nieźle. Liczyłem na jego doświadczenie i celne dośrodkowania. Punkty dała nam jednak niesamowita końcówka, bo już po 90 minutach, w doliczonym czasie wbiliśmy aż 2 gole. Jak widać charakter to podstawa mojej ekipy. Ludogorec zaś ewidentnie czekał już wtedy na utrzymanie bezbramkowego wyjazdowego remisu i rewanż. No to się przeliczyli i teraz mają dość nerwowo. Z lekką kontuzją jeszcze przed przeerwą musiał zejść Kyprianou i musiałem ponownie pomieszać składem, do tego w trakcie meczu wstawiłem drugiego napastnika. Koniec końców wyszło nieźle, choć po chaosie i nerwach - również z mojej strony. Kalendarz mamy rozepchany jak przegotowane parówki. Już 4 dni po ważnych eliminacjach PZPN wyszykował nam mecz o Superpuchar Polski. Bez skrępowania postanowiłem wyszykować na ten mecz ławkowiczów i nowo zakupionych graczy. Dopiąłem też kilka kolejnych ruchów transferowych. Pozbyłem się psującego atmosferę Erivaldo, sięgnąłem głębiej do kieszeni i kupiłem kilku graczy na słabiej wg. mnie obsadzone pozycje. Odeszli : Hugo Costa - lewy obrońca, Portugalia, 31 lat - do Zagłębia Sosnowiec za 45k EUR Erivaldo, prawy pomocnik, Angola, 27 lat - do Moreirense za 275k EUR Przyszli: Gerard Badia - lewy pomocnik, Hiszpania, 31 lat - z Piasta za 325k EUR Harramiz - prawy pomocnik, Wyspy św. Tomasza, 31 lat, kadra kraju 38-12 i niezła kariera w niższych ligach Portugalii - wolny transfer Ivan Petrovic - napastnik, Bośnia i Hercegowina, 19 lat, kadra U-21: 18-12 - wolny transfer Sergio Dutra - bramkarz, Portugalia, 19 lat, kadra U-21: 1-0 - z Vitorii Guimares za 300k EUR - SUPERPUCHAR POLSKI GKS - Lechia 3:2 (Szczyrba '28, Lameiras '63, '73k - rywal '11, '89) Frankowski - McCarthy, Kilian, Rucker, Waleński ('46 Wnuk) - Poczobut ('46 Letniowski) - Lameiras, Szczyrba, Tomasiewicz, Badia ('46 Kowalski) - Marchewka Mecz trudny, a Lechia doskonała - oddali więcej strzałów, świetnie rozgrywali, mają naprawdę mocny skład. Już w przerwie zrobiłem 3 zmiany z nerwów, bo nic się nie kleiło. A kleić się nie mogło bo wystawiłem rezerwowych, albo jak Poczobuta - za zasługi. O dziwo moi w drugiej połowie zagrali z zębem i finalnie to my wznieśliśmy superpuchar. Brawo chłopcy! - Ludogorec - GKS 1:1 (rywal '26 - Ngcobo '79) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Kurowski - Lameiras, Tomasiewicz ('46 Szczyrba), Letniowski, Parreira ('46 McCarthy) - Tavares ('64 Ngcobo) Trudny rewanż na trudnym terenie. Udało się wybronić 1:1 i wywalczyć awans, choć łatwo nie było. Oddalismy tylko 3 strzały, a rywale aż 16. Gdyby nie zaliczka z pierwszego meczu byłoby trudno o sukces, a tak udało się w końcówce wyrównać co ostatecznie podłamało rywala i dało nieco oddechu moim szturmowanym od początku i nie potrafiącym podjąć walki piłkarzom. Zawiedli szczególnie Tomasiewicz i Parreira - grali totalnie bez jaj i poczucia wagi spotkania. Odczuli mój gniew już w przerwie, nie toleruję tzw. czystych spodenek w tak ważnych meczach. Miesiąc zamykamy meczem z Pogonią. Moi mimo początku sezonu przeforsowani gęstym kalendarzem i już na oparach sił. Rehabilitancji będą mieli sporo roboty. Nie ma kiedy sprawdzać i ogrywać nowych piłkarzy, wszystko dzieje się w locie i na wyczucie. - GKS - Pogoń 1:1 (Letniowski '73 - rywal '77) Alomerovic - Lisowski ('61 McCarthy), Luis, Santos, Kyprioanu (MvP) - Kurowski - Janik, Tomasiewicz ('61 Szczyrba), Letniowski, Lameiras - Ngcobo ('61 Tavares) Swoim zwyczajem robiłem seryjne zmiany - najczęściej około 60 minuty mój nerwowy charakter i gorąca krew każą mi zmieniać 2-3 najsłabiej radzących sobie lub zmęczonych piłkarzy. Mecz to trochę strata punktów na własne życzenie, na minus wypadli Ngcobo i znów Tomasiewicz. Cały czas rotuję skrzydłami szukając idealnego zastępstwa za wykluczonego po kontuzji Mackiewicza. Tym razem na prawej pomocy zagrał nominalny obrońca - młody Janik, którego cenię za nieustępliwość i ostre, kąśliwe dośrodkowania. Rywal niezbyt groźnie atakował i czuł do nas widoczny respekt. W zasadzie powinni cieszyć sie z remisu, bo moi wycieńczeni dwumeczami w eliminacjach do LM nie byli w stanie dobić rywala. -
  3. Zapewne ta wersja FM ma taką samą przypadłość jak poprzednie, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji - zauważyłem, że bez względu na sytuację w klubie, która może być idealna, jak gra załaduje się sejwem pod "ciemną gwiazdą" to prawem serii wszystko idzie źle. Np. jak masz zespół-cud, ogrywasz wszystkich i sobie ułożyłeś idealnie skład, to gdy zasejwujesz a potem załadujesz np. nastepnego dnia grę, to często gra daje nagły downgrade i drużyna gra patałachowato jakby byli ostatnimi łamagami. Ja jak w pierwszym meczu po zaloadowaniu widzę, że pierwszy mecz idzie beznadziejnie i zupełnie nieadekwatnie do tego co było dotychczas to załadowuję sejwa jeszcze raz. Wtedy jest normalnie. Nie wiem jak to nazwać, może powiecie że to przesąd, ale moja obserwacja sprawdza się od kilku lat i wersji. Tak jakby gra dodawała losowo czynnik pecha, albo resetowała dorobek formy i morale drużyny.
  4. Każdy jest Januszem swojego losu Tytułowy Janusz to as sprzedawanych meczów - Janusz Jojko, nasz trener bramkarzy, przy którego oku wystrzeliły formy i kariery Giljena i Alomerovica. Janusz w połowie okresu przygotowań ogłosił, że w sumie to ma inne plany na życie. Spakował teczkę, podał rączunię i cześć, emerytura na Malediwach - zapewne za kasę z tego wrzuconego sobie przed laty gola. Zostawił nas z głową w kiblu. Ale że pozycja ta nie jest moją ulubioną, to zabrałem się do poszukiwań. Emerytura Jojki stała się okazją do przebudowania sztabu szkoleniowego. Ponieważ podczas krótkiego pobytu u nas Perquisa zdążyłem go polubić i cenić rozmowy z nim, oszacowałem, że jest dobrym materiałem na szkoleniowca. Zadzwoniłem więc do niego i zatrudniłem jako asystenta zespołu rezerw. Kolejny telefon do ex-GKSsiaka to zatrudnienie na miejsce Jojki dawnego bramkarza Sebastiana Nowaka, który zdążył zrobić papiery trenerskie i wciąż pałał miłością do naszego kubu. Perquisowi miejsce musiał zrobić dotychczasowy trener rezerw - Adrian Napierała. Do tego zwolniliśmy dwóch fizjoterapeutów i medyków z ogólnego pionu medycznego, a zatrudniliśmy aż 4 - z bardzo dobrymi referencjami. Sztab był gotowy do bojów o Europę. A piłkarze? Okazało się, że również: Faza 1 Eliminacje LIGA MISTRZÓW CFR Cluj (RUM) - GKS 0:3 (Rumin '7, Mackiewicz '38, Tavares '85) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('55 McCarthy), Kurowski, Letniowski ('77 Tomasiewicz), Mackiewicz - Rumin ('68 Tavares) Rumunia okazała się gościnna i jeszcze w letnim nastroju. Sądzili pewnie, że my też, a tymczasem uderzyliśmy na nich jak Sobieski na Turków. Zagrali u nas wciąż Rumin, który dopiero po tym meczu odszedł do St. Pauli - ładnie się pożegnał golem. Zagrał też jeszce Erivaldo, z którym konflikt wspomniany w poprzednim poście dopiero kiełkował. Celne strzały 11 do 3 praktycznie pokazują jak wyglądał przebieg meczu. Mackiewicz piłkarz meczu. Faza 1 Elim. LIGA MISTRZÓW GKS - CFR Cluj (RUM) 2:0 (Tomasiewicz '1, Letniowski '12) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Tomasiewicz (kont. '24 Erivaldo, '68 Lameiras), Kurowski, Letniowski, Mackiewicz - Tavares ('68 Ngcobo) W rewanżu chłopcy załatwili temat w kwadrans, a potem się bumelowali. Nawet miałem do nich o to pretensje, ale w sumie wciąż byliśmy niemal w trybie obozu przygotowawczego. Niech odpoczywają - nawet na boisku. Mocno kopniętego Tomasiewicza (zagrał za fochnietego Erivaldo na skrzydle) zmienił właśnie Eri, ale tak demonstracyjnie okazywał jak mu źle, że specjalnie zmieniłem go już po pół godzinie. Pewnie pogłębiłem tym jego deprechę, ale nie jestem przedszkolanką aby niańczyć zapłakanych murzynków. W ataku Rumina próbowało zastąpić dwóch nowych graczy. Z kiepskim rezultatem. Letniowski piłkarzem meczu. Kiedy dostrzeże go selekcjoner? Dzień po meczu odezwały się echa grania eliminacji tuż po obozie treningowym - Tomasiewicz wprawdzie doszedł do siebie, ale urazy mięśniowe zgłosili Coyle, Mackiewicz i nowy Abrahams. Wypadli na kilka tygodni, a ja zostałem z pierwszymi ubytkami. Z ciekawostek - otrzymałem dwie oferty pracy z Niemiec. Pierwszoligowa Borussia Moenchegladbach i drugoligowe SC Freiburg zamarzyły abym poprowadził je do sukcesu. Póki co odmówiłem, z Katowic to ja mogę odejść, ale do Barcelony!
  5. Jak oceniacie różnice fm2020 względem 2019? Warto? Zawsze robiłem dwuletnie przerwy, teraz mam ochotę zakupić, ale z tego co na szybo oceniłem istotnych zmian jest niewiele.
  6. Sezon 2021/22 Black Friday w Katowicach - szaleniec na zakupach Przed nowym sezonem i debiutem jako trener w europejskich pucharach zmuszony zostałem przez życie do ekstremalnie wzmożonej aktywności transferowej. Wiadomo, że odejścia i przyjścia są ze sobą poplątane - dla porządku jednak opiszę wpierw straty, aby bardziej uzasadnione były potem moje zakupy. W rzeczywistości - jak przed chwilą pisałem - zakupy były reakcją, czasem rozpaczliwą, na wydarzenia w klubie. Po kolei: Odeszli z klubu: Jako trener musiałem patrzeć do przodu. Nie kierować się sympatiami i zasługami. Tylko wtedy mogliśmy wykonać krok do przodu, a nie pijacką kiwkę w losowym kierunku. Zapadła więc decyzja o nie przedłużeniu kontraktów bądź zwolnieniu całej grupy niezłych piłkarzy. Do tego doszła planowana sprzedaż Giljena - niestety za cenę wykupu zawartą w kontrakcie, oraz mniej planowana Rumina, który dowiedział się, że po kryjomu sonduję rynek czy komuś nie uda się go sprzedać za 1,5-2 mln EUR. Kapuś mu o tym doniósł, chłopak uniósł się honorem i jego manago znalazł mu szybko klub - niestety również za cenę wykupu. Jak na jego umiejętności i to co dawał zespołowi była to niewielka kasa, a ja straciłem praktycznie jedynego solidnego napastnika. Do tego doszło niespodziewane oświadczenie Kiełba o zakończeniu kariery. On i Perquis odeszli więc na emeryturę. Stawiało mnie to z dziurami w ataku, na środku obrony oraz na prawym skrzydle. Puściłem się w wir poszukiwań i testów. Wagony z testowanymi kopaczami wprost mijały się na dworcu w Katowicach. Jeden wyjeżdżał a drugi wjeżdżał pełny. Vlado Giljen - bramkarz, 31 lat - do Ujpest Budapeszt - za 160 tyś EUR Daniel Rumin - napastnik, 24 lata - do FC St. Pauli - za 700 tyś EUR Michał Feliks - napastnik, 22 lata - wolny transfer Michał Przybecki - prawa pomoc, 30 lat - wolny transfer Oleksandr Yatsenko - napastnik, 21 lat - wolny transfer Damien Perquis - stoper, 37 lat - emerytura Jacek Kiełb - prawa pomoc, 33 lata - emerytura Para - stoper, 21 lat - wolny transfer Wojciech Muzyk - bramkarz, 22 lata - wolny transfer Przybyli do klubu: Ponieważ w ataku zostałem jedynie z młodziutkim, do tego obrażonym na mnie Valente, nieodblokowanym strzelecko Marchewką oraz juniorem Waldkiem Nowackim - musiałem musowo zakupić minimum dwóch klasowych snajperów. Tylko skąd takich brać? Zwłaszcza jak się nie ma zbyt dużo kasy jak my. Kolejny kłopot był natury wychowawczej, mianowicie po pierwszym sparingu otrzymawszy raporty z treningu, śmiałem obsztorcować za leniuchowanie naszego prawoskrzydłowego Erivaldo. Jego reakcja - przyznaję - zaskoczyła nawet mnie, który niejedno widział i o niejednym czytał. Foch czarnoskórego kopacza był tak wielki, że groziło wezwaniem TOPR, ratownictwa medycznego oraz szpitala psychiatrycznego na raz. Z zadowolonego, żartującego w szatni piłkarza (swoja drogą nic dziwnego, że był tak zadowolony z życia skoro się opierdzielał i lenił na potęgę gdy inni harowali i kuli formę na Ligę Mistrzów), stał się popłakującym w kącie, zgarbionym przez depresję małym chłopcem. Zamiast pokazać jaja i zakasać rękawy wolał jojczyć i bidolić jak to został rzekomo skrzywdzony. Gdy do tego zaczął coś pierdzielić o rasizmie, zrozumiałem, że tu przyszłości nie będzie. Zwłaszcza, że lekkie fochy w jego wykonaniu notowałem już wcześniej. Teraz po odejściu na emeryturę Kiełba myślał pewnie, że jestem zmuszony dawać mu grać wszystko i nie musi się starać o miejsce w składzie. Nic z tego kolego. Wprawdzie nie miałem nikogo sensownego na prawą pomoc, ale ja też jestem uparty i zawzięty. Erivaldo został wpisany na listę transferową, a ja poleciałem do notesu szukać telefonów do potencjalnych wzmocnień. Co jednak było problemem ogólnym - przerwa przed sezonem była dość krótka i miałem niewiele czasu na testy i zakupy. Do tego za znanych mi polskich piłkarzy rywale z ligi wołali bzdurne pieniądze. Byłem zmuszony łatać skład mniej pewnymi nabytkami zza granicy. Napastników zakontraktowałem ilościowo. Kilku miało niezłe papiery, ale generalnie całe moje zakupy to byli rezerwowi, młodzi albo nie umiejący się przebić do dużej piłki w swoich klubach. Nie miałem wyjścia. U mnie mieli szansę na skróty spełnić marzenia. Jason McCarthy - prawa obrona, Anglia, 25 lat - z Ipswich za 300 tyś EUR Anton Rucker - środek obrony, Niemiec, 20 lat - z RB Leipzig za darmo Luca Kiljan - środek obrony, Niemiec, 21 lat - z Erzegbirge Aue za 150 tyś EUR Jakub Letniowski - defensywny pomocnik, 20 lat - z Bytovii za 18 tyś EUR Ruben Lameiras - prawa pomoc, Portugalia, 26 lat - z Aves za darmo Dominik Kowalski - prawa pomoc, 19 lat - z Sandecji za 175 tyś EUR Panos Armenakos - lewa pomoc, Australia, 22 lata - z Udinese za darmo Grzegorz Tomasiewicz - ofensywny środek pomocy, 25 lat - ze Stali Mielec za 120 tyś EUR Boipelo Mashigo - ofensywny środkowy pomocnik, RPA, 18 lat - z Unterhaching za 75 tyś EUR Tristan Abrahams - napastnik, Anglia, 22 lata - z Norwich za darmo Ntokozi Ngcobo - napastnik, RPA, 20 lat - z Wits (RPA) za 150 tyś EUR Ronaldo Tavares - napastnik, Portugalia, 23 lata - ze Sporting Lizbona za darmo Udało się zakontraktować dwie silne wieże z Niemiec na środek obrony, a jedna z tych wież to ku radości kibiców - nasz stary znajomy Luca Kiljan, który przypomnę, wypożyczony z Borussii Dortmund pomógł nam w pierwszym sezonie awansować do Ekstraklasy. Później sprzedany do słabszego zespołu zagubił się i przepadł. Pomógł nam wtedy, teraz my pomożemy jemu. Te dwa zakupy sprawiały, że na środek obrony miałem aż 4 dobrych zawodników, a do tego obiecującego Wnuka, którego pewnie trzeba będzie wypożyczyć. Na prawej obronie nie mogłem nie skorzystać z promocyjnej ceny kupna jaką zaproponował mi agent za za solidnego McCarthego. Wprawdzie miałem Lisowskiego i Janika, ale McCarthy to była jakość przewyższająca każdego w drużynie. Inna klasa. Trzeba będzie znaleźć dla niego miejsce. Albo przekwalifikować Lisowskiego. Z ciekawostek - za małe pieniądze, korzystając z dobrych układów jakie miałem z jego trenerem (mój dawny asystent Dziółka) kupiliśmy młodszego brata Juliusza Letniowskiego - Kubę. Nie wygląda źle i choć na bank wyląduje w rezerwach to jest nadzieja, że się ładnie rozwinie. Geny te same co nasz genialny Julek. Prawa i lewa pomoc - zrobiło się tam łyso, a skrzydła były jednym z naszych motorów napędowych. Teraz przy fochu Erivaldo i emeryturze Kiełba zostałem praktycznie z jedynym Mackiewiczem. Pereirra nie dawał zbyt wiele drużynie i przez cały poprzedni sezon był jedynie solidnym zmiennikiem. Udało się zakontraktować z Aves - Rubena Lameirasa, z Sandecji młodego Kowalskiego oraz rezerwowego z Udinese - Armenakosa. Z tej trójki tylko Lameiras nadawał się do gry od razu. Trzeba będzie później kogoś na spokojnie dokupić. Eliminacje pucharów jakoś przetrwamy z tym co mamy. Do środka pomocy kupiliśmy najlepszego gracza Stali Mielec - Tomasiewicza. Wprawdzie nie grałem w moim systemie ofensywnym pomocnikiem, która to pozycja jest jego nominalną, ale liczę że przestawię go na skrzydło, ewentualnie przy swojej kreatywności będzie zastępował kogoś z naszej pary Kurowski-Letniowski. Świetny zawodnik i praktycznie jedyny z polskich w naszym zasięgu finansowym z tych którymi się interesowałem. Za resztę dyktowano sobie ceny od miliona Euro w górę. Przesada. I atak. Hurtowo i z wielką niepewnością, bo przy naszym stylu nie każdy napastnik umie się odnaleźć. Zakupiliśmy solidnego rezerwowego ze Sportingu Ronaldo Tavaresa, który kołatał o pierwszy skład swojego klubu, sprawdzał się na wypożyczeniach, ale finalnie - na nasze szczęście - poddał się i postanowił podbić inne ligi. Do tego młodzi Abrahams i talent z Czarnego Lądu - Ngcobo. Plus utalentowani juniorzy z rezerw Nowacki i Jarnot oraz powracający z wypożyczenia Thomas. Aby jak najlepiej przygotować się do walki o Ligę Mistrzów zakontraktowaliśmy całkiem silnych sparingpartnerów. W grach kontrolnych zanotowaliśmy remis 1:1 z Partizanem Belgrad (Valente), 2:1 z CSK Moskwa (Rumin, Letniowski), 5:0 ze słoweńskim DOB (Tomasiewicz, Coyle, Tavares, Thomas) i 2:1 z RB SC Salzburg (Lameiras, Mashigo). W eliminacjach wylosowało nam rumuński CFR Cluj. Z marszu, niemal od razu z obozu przygotowaniowego wyruszyliśmy do Rumunii w bój o Europę.
  7. PODSUMOWANIE SEZONU 2020/2021: Długo mnie nie było, ale co - myśleliście, że na Śląsku ile się bawi po mistrzostwie - jeden, dwa dni?! Dajcie spokój. W szatni nadal czuć mgłę alkoholu. Chłopcy dopiero zbierają się do kolejnego sezonu, a i ja - przyznaję - dopiero opanowałem ból głowy i nieśmiało zaglądnąłem do swojego gabinetu sprawdzając maile i wertując niemrawo notes z krótką listą ewentualnych wzmocnień. Przy okazji - dzięki Maniek_ZKS za gratulacje Odkurzanie zaległości przed kolejnym sezonem zacznę od krótkiego, tradycyjnego omówienia drużyny po historycznych rozgrywkach. Przypomnę - zakończonych podwójną koroną. Sezonu transferowego jeszcze nie otwieram, chcę bowiem porządnie przysiąść do wzmocnień aby jak najlepiej wypaść w europejskich pucharach. BRAMKARZE: Zlatan Alomerovic (29 lat, Serbia), 16 występów - 6 wpuszczonych goli - 11 czyste konto - 1 razy piłkarz meczu Geniusz w bramce. Przydomki na jakie zasłużył to m.in. "Człowiek-pająk", "Człowiek o stu rękach", "Skała gibraltarska spomiędzy słupków" oraz "Ból dupy napastników". Świetnie się ustawiał, zarażał charyzmą, utrzymywał skupienie przez 90 minut. Praktycznie od ręki wygryzł ze składu dotychczasowego pewniaka - Giljena. Równa forma przez całą rundę, jaką u nas zaliczył. Nie raz dawał od siebie więcej niż można było oczekiwać i uratował dla nas sporo punktów. Nota 10/10. Vlado Giljen (31, Czarnogora), 22-20-11-0 W pierwszej rundzie grał wszystko, nie zawodził, utrzymywał równą formę zauważoną przez swojego selekcjonera. Był nie do ruszenia...chyba, że przez jakiś kataklizm. A takim tsunami dla niego było zakontraktowanie Alomerovica. Giljen uznał geniusz kolegi i grzecznie usunął się w cień, zwłaszcza, że borykał się długie tygodnie z urazem. Zbyt dobry by siedzieć na ławce - prawdopodobnie pozwolę mu poszukać dobrego klubu. Emil Piaseczny (26), 0-0-0-0 Przyrósł do ławki. Czasami pogrywał sobie w rezerwach. Wiek słuszny, więc i czas na zmiany życiowe i poszukanie sobie innego klubu, być może z szansami na granie. Szymon Frankowski (19), 0-0-0-0 Ładnie wygląda na treningach i sparingach. Póki co numer 3, być może po ewentualnym sprzedaniu Giljena wskoczy w rolę zmiennika dla Alomerovica. Cenię Szymona i czuję, że świetnie sobie poradzi w tej roli. Wojciech Muzyk (22), 0-0-0-0 Odstawiony na boczny tor. Bez szansy na granie. Albo wypożyczenie albo zmiana klubu na stałe - taką przyszłość widzi dla niego klubowa wróżka Rozalinda. OBROŃCY PRAWI: Wojciech Lisowski (29), 35 meczów - 2 gole - 7 asyst - 2 razy piłkarz meczu Poprzedni sezon - debiutancki dla siebie w najwyższej klasie rozgrywkowej - zaczął nieśmiało. Jednak ten sezon, mistrzowski, był dla Wojciecha niezwykle pewny i udany. Silny punkt zespołu, mimo słusznego wieku wciąż się rozwija i stanowi gwarant jakości na prawej obronie. Przydatny w ofensywie i skutecznie obrzydzający grę rywalom w obronie. Ani myślę o zmianie na tej pozycji. Andrzej Janik (19), 9-0-1-0 Nieco spuścił z tonu, z wybitnie obiecującego młodego gracza stał się jedynie młodym. Co tu kryć - liczyłem, że kluje mi się pod pachą piłkarski geniusz, a tymczasem Janik nieco zagubiony nie umiał wykorzystać szans, które dostawał. Na szczęście czas działa na jego korzyść. Myślę, że jeszcze będzie bułka z tej mąki. OBROŃCY ŚRODKOWI: Damien Perquis (37), 2-0-0-0 Dziad omamił me oczy swoją CV-ką, a po podpisaniu kontraktu pokazał, że jestem głupkiem ogłaszając koniec kariery. Obiecuję, że to już ostatni stary grzyb zatruwający swoim kontraktem mój budżet transferowy. Dość głośnych, zgranych i starych nazwisk. Paradoksalnie gdy grał pokazywał klasę. Może treningami pomógł rozwinąć się Luisowi, który podczas wspólnych treningów zaliczył kolosalny postęp? Pedro Santos (25, Portugalia), 37-3-0-7 Ale równie dobrze na Luisa mógł wpłynąć ten pan. Geniusz spokoju, opoka przedpola bramki. Koleś w ustawianiu się jest tak dobry i potrafiący przewidywać, że mógłby spokojnie zrobić mistrza świata w szachach. On po prostu wie co się stanie nawet nie za chwilę, dwie - on w głowie przewiduje scenariusz meczu na kwadrans przed faktycznymi zagraniami. Świetny transfer, pewniak na środku obrony. Taki mój katowicki Glik - z nim nic nie tracimy. On z przodu i Alomerovic za nim to główna tajemnica naszego sukcesu. Z tym duetem na boisku straciliśmy tylko 6 goli w rundzie rewanżowej i mistrzowskiej. Zjawisko na skalę całej ligi. Tiago Luis (21, Portugalia), 28-0-0-1 Jeden z wygranych sezonu. Im dłużej rozgrywki trwały tym bardziej mnie do siebie przekonywał, idealnie współgrał z Santosem. Nie odstawał od starszego kolegi, niejednokrotnie ratował nam skórę. Skokowy rozwój jakości, solidność i odpowiedzialność. Po prostu wiem jak będzie wyglądał mój duet stoperów na przyszły sezon i nie planuję tu w żadnym wypadku wzmocnień. Chyba, że awaryjnego rezerwowego dla tej pary. Para (21, Brazylia), 1-0-0-0 Czas się pożegnać. Tyczkowaty Brazylijczyk tak bardzo różni się techniką od swoich statystycznych pobratymców, że to aż boli. I w żadnym momencie nie wystercza już na ekstraklasę. Granicy ułomności czysto piłkarskich nie przeskoczy, a jego siła fizyczna może wystarczy na niższą klasę rozgrywkową, gdzie spróbuję go sprzedać. Mateusz Machała (21), 0-0-0-0 Sezon przesiedziany w rezerwach, brak ambicji a może talentu na coś więcej. Żegnamy się. Patryk Wnuk (21), 0-0-0-0 Tu ambicja jest, ale umiejętności wyraźnie brakuje. Wygląda jednak na to, że Wnuk będzie rezerwą bezpieczeństwa dla pary Luis-Santos. Może wtedy więcej pogra, bo w tym sezonie stawka była za wysoka i łapał minuty jedynie w rezerwach. OBROŃCY LEWI: Harry Kyprianou (24, Cypr), 17-0-1-1 Całkiem udany transfer. Czasami niesforny ale efektownie wybiegany. Czasami zapominający się w obronie, ale nadrabiający ruchliwością w ofensywie. Nie wiem czy to lewy obrońca na miarę pucharów, ale warunki i możliwości ma. Jesli poprawi dyscyplinę i ujednolici formę to powinien grać. Mladen Barjaktarovic (18, Serbia), 0-0-0-0 Młodziutki, ponoć utalentowany obrońca. Póki co terminuje w rezerwach i jest bacznie przez nas obserwowany pod względem ogrywania w pierwszym zespole. Hugo Costa (31, Portugalia), 16-0-0-0 Dość solidny ale mało efektywny w ofensywie. Lepszy chyba już nie będzie, ale daje wystarczającą jakość w obronie, aby czuć się z nim bezpiecznie. Przegrał rywalizację z Kyprianou, ale swoje pograł. Szymon Waleński (22), 9-0-0-0 Marny sezon, kiepsko mu szło gdy otrzymywał szansę. Zepchany na numer 3 na tej pozycji przez lepszych kolegów ciężko trenuje aby powalczyć o lepszą pozycję w drużynie. Nieco za wolny - jeśli poprawi motorykę powinno być lepiej. DEFENSYWNI POMOCNICY: Liam Coyle (21, Anglia), 27-1-1-2 Odkrycie sezonu jak dla mnie. Liam był pewny i na stoperze, gdy musiał zastąpić któregoś z Portugalczyków, świetny i grający niezwykle dojrzale jak na swój wiek gdy dostawał rolę defensywnego pomocnika. Umie bronić ale i rozegrać, popędzić do przodu. Gdy dodamy do tego fakt, że ma ledwie 21 lat okaże się, że mamy przed sobą talenciaka, który bez problemu wywalczy miejsce w składzie na lata. Bartłomiej Poczobut (27), 33-2-2-1 Poczobut to wciąż marka, jednak już czasami było widać, że telentu ledwie mu starcza na ważne mecze. I to tylko jak doprawi go wyjątkową walecznością i ambicją. Na pewno zostanie w klubie, aby za zasługi posmakować gry w europejskich pucharach. Jednak po prawdzie to Coyle powinien go bez problemy wygryźć ze składu i posadzić na stałe na ławce. Sorry - life is brutal. Za to co zrobił dla klubu zasługuje na pomnik. Jednak ściany się nie przebije. PRAWA POMOC: Erivaldo (27, Angola), 24-5-3-1 Po trudnej aklimatyzacji w drugiej części sezonu pokazał co potrafi. A potrafi wiele. Do szalonej błyskotliwości i szeregu niekonwencjonalnych zagrań dołożył ciut odpowiedzialności. Wrodzona szybkość pozwalała pruć mu przez zasieki rywali wprowadzając chaos w ich szeregach. Skuteczny w strzałach, pomysłowy. Dobrze zastępował Kiełba. Jacek Kiełb (33), 28-7-1-1 Liczby wykręcił świetne, jednak były to już zrywy. Samą grą dawał zbyt mało, zwłaszcza w miarę trwania sezonu. Niestety tradycją jest, że Jacek łapie jakąś dotkliwą kontuzję w trakcie rozgrywek. W tym też tak było i po powrocie był już tylko cieniem siebie. Nie potrafił wrócić do właściwej formy. Wydaje mi się, że pewna formuła się już wyczerpała. Zostaje w klubie aby pokazać się w Europie, ale mam zamiar poszukać dla niego zmiennika. Miłosz Przybecki (30), 0-0-0-0 Mimo usilnych prób nie udało się go sprzedać, zakotwiczył na dobre w rezerwach i już spakowany czeka na pociąg z Katowic. Bez szans, bez perspektyw w naszej drużynie. ŚRODKOWI POMOCNICY: Kamil Kurowski (26), 30-7-5-2 O duecie Kurowski-Letniowski napisano już wszystko. Były ponoć nawet pomysły aby żywcem, w pakiecie przenieść ich do kadry Polski. Póki co muszą poczekać na debiut, który powinien nastąpić przy takiej grze jaką prezentują. Kurowski akurat wypadł nieco bladziej niż jego kolega ze środka pola, gdyż grę zdezorganizowała mu uciążliwa kontuzja. Jednak nie raz i nie dwa przesądził o wyniku czy to strzałem czy doskonałą grą i współpracą z kolegami. Juliusz Letniowski (23), 36-9-7-6 Piłkarz sezonu ekstraklasy. Doceniono jego równą formę, kreatywność i wpływ na postawę drużyny. Mała gra jaką wdrażali z Kurowskim i doprowadzali nią rywali do irytacji była nadzwyczajnie skuteczna. Dyrygent i orkiestrmistrz w jednym. Serce drużyny. Michał Szczyrba (20), 16-1-0-0 Na pewno utalentowany. Na pewno radzący sobie gdy grał. Problem w tym, że ciężko mu aż do granic możliwości grać zamiast takiego duetu kolegów jaki mu się przytrafił. Pozostaje mu obserwować ich i się uczyć, co zresztą całkiem nieźle czynił nie zawodząc podczas gier, gdy go wystawiałem. LEWA POMOC: Jake Hackett (21, Anglia), 10-3-0-0 Wypożyczony w Sunderlandu młody Anglik imponował ustawianiem się i ambicją, które to cechy pozwalały mu kilka razy strzelić ważne gole w lidze i pucharach. Nie budził jednak na tyle zaufania, aby oprzeć na nim grę. Rywali też miał nie od czapy - w środku pola wiadomo - nie do przeskoczenia. Na lewym skrzydle zaś Mackiewicz i Pereirra dawali wystarczająco dużo jakości. Rodrigo Pereira (28, Portugalia), 20-0-4-1 Mniej efektowny z przedsezonowych portugalskich zakupów. Niby grał poprawnie, miał całkiem obiecujące momenty i mecze. Jednak zabrakło nieco twardości w grze i konkretów. Dobry zmiennik dla Mackiewicza. Musi jeszcze się przestawić na bardziej śląska piłkę jeśli chce odegrać w drużynie ważniejsza rolę. Karol Mackiewicz (28), 31-8-8-3 Klasa i pewność. Jak w poprzednim sezonie tak i w tym brylował i robił dobre wyniki na swojej flance. Przydatny, potrafił zarówno strzelić jak i podać na nogę. Szarpał i rozrywał boki defensywy rywali. Dobrze się ustawiał, gdyby jeszcze skuteczność była lepsza to rywalizowałby z Letniowskim o miano piłkarza sezonu. NAPASTNICY: Bartosz Marchewka (20), 12-0-2-0 Talent aż z niego kipi. Niestety i on zagotowuje się pod bramką rywali. Dostawał szanse, ale strzelał jedynie w Pucharze Polski. Wypożyczony do Stali Mielec aby nabrać obycia i ogrania nabawił się tam jedynie kompleksów, bowiem z niewiadomych przyczyn trenerzy na niego tam zupełnie nie stawiali. Ja jednak jestem zdeterminowany zrobić z niego piłkarza przez duże P. Daniel Rumin (24), 33-12-4-1 Daniel strzelił 12 goli - tyle samo co zw poprzednim sezonie. Znaczy równy. Szkoda, ze nie bardziej skuteczny. Momenty miał i pokazał nie raz, że jest klasowym piłkarzem. Niestety często osamotniony w ataku nie miał możliwości poprawić bilans. Pewniak na przyszły sezon. Joao Valente (17, Portugalia), 16-3-1-0 Dostawał sporo szans, nie wykorzystywał ich należycie, a na koniec sezonu ze swoim agentem rozkręcili chryję medialną skierowaną przeciw mnie. Nie wiem jeszcze co z nim zrobię. Czy wybaczę i dam szansę powalczyć z Ruminem, czy pozbędę się wypożyczając na Madagaskar. Pewne, że warto mieć na niego oko - chłopak ma dopiero 17 lat, a umiejętnościami bije na głowę kolegów. Michał Feliks (22), 0-0-0-0 Kiepsko w rezerwach, gdzie przesiedział sezon, ale nawet tam dostawał jedynie role jokera. Wciąż dobra szybkość, niepoparta jednak czysto piłkarskimi umiejętnościami. Chyba czas pograć w niższej lidze. Waldemar Nowacki (18), 0-0-0-0 Waldek wygląda dobrze, w rezerwach ambitnie odrabiał prace domowe i umiejętności urosły mu na tyle, że w przyszłym sezonie prawdopodobnie na stałe przeprowadzi się do pierwszego składu. Co do wzmocnień - jak wspominałem dopiero szykuję jakiekolwiek ruchy. Z pewniaków - do drużyny wracają z wypożyczenia środkowi pomocnicy: Josh Thomas, 20 lat, w walijskim TNS 20 meczów, 9 goli, 2 asysty oraz Marcin Jaworski z Bytovii (25 meczów, 4 gole i 1 asysta). Na pewno odchodzi Jake Hackett, któremu kończy się wypożyczenie z Sunderlandu. Nowego klubu będę też szukał dla Feliksa, Przybeckiego, Machały, Para, Piaseczny, Muzyk oraz Giljen. Rozważę odejście Kiełba i Waleńskiego. Koniec kariery wykreśli z listy płac Perquisa.
  8. Cios w szczękę krytykom - GKS co?! Mi-Strzo-Stwo!!!!!!!!!!! W tytule już wylałem kubeł z emocjami zdradzając wszystko Zatem od razu przechodzimy do opisów i przebiegu ostatniej fazy sezonu zakończonego historycznym sukcesem. Pierwszy raz w dziejach wszechświata GKS Katowice został Mistrzem Polski. Do tej pory tylko 4-krotnie był wicemistrzem kraju. Zaczęło się pięknie, tuż przed naszym meczem nasz niedawny rywal z finału Pucharu Polski zrobił nam nie lada prezent ogrywając Legię 3:2. Wkurzyliśmy ich chyba i chcieli się na kimś odegrać. Świetnie się złożyło, że na rozpisce mieli właśnie Warszawiaków. Legia najwidoczniej z napięcia zaczęła puszczać w nogawki, czego dowodem była czerwona kartka w tymże meczu, co niewątpliwie pomogło Gdańszczanom w wygranej. A ja zacierałem ręce w gabinecie - tabela zaczęła wyglądać rozkosznie. Teraz nasza kolej, lepszej okazji do odskoczenia od stołecznego klubu nie będzie. Tyle, że rywalem silny Lech, a moi chłopcy po nadprogramowym finale pucharu oddychali rękawami. Trudo, albo pokażą że byli robieni twardym siusiakiem, albo zmarnują cały dorobek i zasłużą na miano frajerów sezonu. Ja frajerem być nie chciałem, co zakomunikowałem im na pierwszej odprawie. GKS - Lech 1:0 (Letniowski '83) Alomerovic - Lisowski ('52 Kyprianou), Luis, Santos, Costa - Poczobut ('55 Kurowski) - Erivaldo, Coyle, Letniowski, Mackiewicz - Marchewska ('52 Rumin) Piękne akcje moich wirtuozów, bezlik okazji strzeleckich, piękne, skomplikowane i finezyjne akcje! Tego wszystkiego w tym meczu nie było... Lech od początku obijał na słupki, poprzeczki i bramkarza, który uwijał się między słupkami jak pająk w sieci kolejny raz dokonując cudów. Graliśmy źle, zmęczeni i spięci, bojący się podjąć większe ryzyko i indywidualną odpowiedzialność. Lisowski doznał kontuzji pleców, przez co musiałem zrobić niezamierzoną zmianę. Szansę od początku dostał Marchewka - partolił jak przestraszony uczeń z orlika. Poczobut, zazwyczaj opoka i wzór waleczności sprokurował w 30 minucie paskudną i karygodną stratę na rzecz Amarala, która prawie skończyła się strata bramki. Później też był zbyt elektryczny, wiec szybko dałem mu odtajać na ławce. Costa na treningach wyglądał na pewnego siebie i nastawionego na cel. Wyróżniał się korzystnie na tle wyluzowanego Cypryjczyka Kyprianou. Zdecydowałem więc dać mu szansę mimo czerwonej kartki jaką osłabił nas w poprzednim meczu. Nos mnie zawiódł - złe dośrodkowania, zero zagrożenia i wsparcia w ataku to cały repertuar jaki pokazał w tym meczy Portugalczyk. Dopiero w końcowych 10 minutach zabraliśmy się za robotę, a ja prawie ochrypłem przy linii bramkowej od wydzierania się na moich kopaczy i mobilizowania ich do walki na całego. Kazałem im grać środkiem i strzelać z każdej pozycji, rzucałem bidonem w próbujących odpocząć - jest! Udało się! Niezawodny Letniowski w zamieszaniu pod bramką Lecha wepchnął piłkę odbitą od obrońcy. Wynik dociągnęliśmy do końca. Prasa znów miała używanie na nasz toporny, defensywny styl, ale patrząc na fakty nie mogłem narzekać - po tej kolejce my 73 punkty, Legia 70 i trzy mecze do końca. - Legia - GKS 1:1 (Rumin '14) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('81 Kiełb), Kurowski, Letniowski, Mackiewicz ('64 Pareirra) - Rumin ('81 Marchewka) Przed nami mecz być może najważniejszy dla walki o tytuł - musieliśmy utrzymać przewagę do czego wystarczał nam remis. Legia musiała wygrać, co miałem nadzieję spęta im nogi. Za żółte kartki nie mógł zagrać Poczobut, ale widząc jego trzęsawkę łydek z Lechem i tak miał małe szanse na grę w tak stresogennym meczu. Postawiłem na młodego, rosłego Coyle'a na defensywnym pomocniku. Ten nie miał układu nerwowego, każdy mecz rozgrywał jak trening. Do tego nie miał polskich kompleksów, więc nazwa "Legia" nie pętała mu nogawek. Za Costę wystąpił Kyprianou, bardziej ograny w meczach o stawkę, w końcu wielokrotny kadrowicz swojej reprezentacji. Miejsce w ataku odzyskał Rumin dla którego ławka w poprzednim meczu na rzecz Marchewki była lekkim policzkiem. Zrobiłem to celowo - liczyłem, że się zmobilizuje, a piłkarską złość przekuje w dobrą grę. Klasyk rozpoczęty. Mecz rozstrzygnął błyskotliwy zryw i seria akcji mojej drużyny oraz energia zdenerwowanego i chcącego mi i sobie coś udowodnić Rumina. Super cross Kyprianou do naładowanego napastnika i... pudło, strzelił prosto w Białkowskiego stojącego w bramce Legii. Zaraz potem wyrzut z autu, Rumin przejął piłkę i zaczął rajd w stylu Lewandowskiego z meczu ze Słowenią. Zwiódł balansem kilka zasieków rywali i gol w długi słupek. Prowadzimy! Legia po tym wyraźnie oklapła, a my przeprowadziliśmy jeszcze kilka dobrych, bogatych w niekonwencjonalne zagrania akcje. Powinno być 2:0 po akcji Erivaldo i Makiewicza, ale ten ostatni w ostatniej chwili dał sobie wybić piłkę. Gdy wydawało się już, że po zwycięstwie będziemy mieli mistrzostwo Legia się obudziła, a my pogubiliśmy. Znów Alomerovic musiał wyczyniać swoje cuda przy pomocy słupka i poprzeczki, niestety w 73 minucie bomba Antolica z dystansu zmyła nam uśmiechy z twarzy. Sprawiedliwe 1:1 to wynik, który utrzymał się do końca. Trzeba więc jeszcze chwilę poczekać z fetą. Trochę żal, niemniej dystans utrzymaliśmy. 74 my, 71 oni, został nam Raków i Lechia, Legii Miedź i Lech w Poznaniu. - Raków - GKS 2:3 (Rumin '42, Mackiewicz '54, Szczyrba '81); Raków gole w '80 i '92 Alomerovic - Lisowski ('71 Janik), Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('71 Kiełb), Kuorwski, Letniowski ('64 Szczyrba), Mackiewicz - Rumin Raków przed spotkaniem z nami był nieco osłabiony, ciekawostką był też występ przeciwko nam naszego niedawnego kolegi - Luke Hendriego. Mam nadzieję, że nie zmobilizuje się szczególnie przeciwko nam, w końcu to mi zawdzięczał zaistnienie w polskiej lidze. Remember who is your father Luke! Mecz graliśmy spokojnie i pewnie. Skład optymalny, na ten moment nie mógł być lepszy, nie kombinowałem, nikogo nie sprawdzałem. Jeszcze w pierwszej połowie osiągnęliśmy nasz cel - Rumin głową po rogu Letniowskiego i prowadzimy. Później pełna kontrola zwieńczona kolejnymi trafieniami. Świetną formę złapał Luis, zresztą w ogóle imponował mi w rundzie mistrzowskiej, nie odstawał zbytnio od Santosa, we dwóch stanowili świetny duet. Martwiło mnie, że w widoczny sposób na moich oczach zużył się piłkarsko Kiełb. Dostawał szanse jako joker, ale nie umiał już nawiązać do siebie samego sprzed kilku miesięcy - w meczu stać go już było tylko na 1-2 zrywy, potem dreptał. Na szczęście Erivaldo dawał dobrą zamianę. Ambitni rywale nieco nas nastraszyli w końcówce, ale de facto ryzyka straty punktów nie było. Legi wygrała również, wiec nadal 1 punkt i 1 mecz dzieliły nas od upragnionego tytułu. Przed ostatnim meczem straciliśmy Letniowskiego za żółtka. Problem jest, bo to nasz najlepszy gracz środka pola, ale z drugiej strony czas aby Szczyrba pokazał, że ma jaja. - GKS - Lechia 4:0 (Mackiewicz '12, Erivaldo '35, Rumin '55, Poczobut '85) Alomerovic ('70 Giljen) - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('63 Kiełb) Kurowski, Szczyrba ('63 Poczobut), Mackiewicz - Rumin Wszystko się idealnie wyreżyserowało. Wystarczył nam remis, a gramy u siebie z rywalem marzącym już o wakacjach i grającym o pietruszkę. Jest szansa na fetę mistrzowską na własnym stadionie bo drużyna jest w formie. Mojego dobrego samopoczucia nie zepsuł nawet uraz Rumina na treningu - naciągnął mięsień tuż przed najważniejszym meczem, ale wspólnie zdecydowaliśmy - bierze bloker w mięsień i gra. Stawka jest za wysoka. Z innych kłopotów przed meczem - bardzo nieelegancko zachował się nasz Valente. Zapewne podburzony przez swojego agenta wyrzygał w mediach dzień przed meczem, że chce wymusić zmianę klubu, że za mało gra i jego niewątpliwy talent usycha pod moimi opiekuńczymi skrzydłami. Przyszli tez z tym do mnie, ale kazałem mu iść w diabły. Atmosfera jednak nieco się zagęściła, media maja pożywkę i nie omieszkały po mnie pojeździć. Z dobrych wieści - mieliśmy farta, podstawowy bramkarz Lechii - młody Woźniak wyjechał na zgrupowanie kadry U-20, do bramki wszedł debiutant - jak pisałem Lechia już nie grała o nic, pewnie chciała ograć zmiennika. Wprawiło mnie to w doskonały humor, bo Woźniak był naprawdę solidny. Co było jeszcze ważne? Lechia nie miała już szans na 3 miejsce, na logikę zależeć im powinno abyśmy wygrali ligę, wtedy oni jako finalista Pucharu Polski zagraliby w europejskich pucharach. To jedyna ich droga do tego. Te wszystkie poszlaki sprawdziły się. Mecz to był raczej benefis - dałem pograć kilku zasłużonym chłopcom, którzy budowali tożsamość tej drużyny - w '70 minucie wszedł nawet symbolicznie Giljen. Swoje minuty zagrali też wiekowi już Poczobut i Kiełb. Mackiewicz zagrał kolejny koncert i został MVP. Lechia grała piknikowo. Wynik 4:0 to najniższy wymiar kary. W równoległym meczu Legia z rozbitym morale tylko zremisowała z Lechem. MAMY MISTRZA!!! Feta w Katowicach przeniosła się na wynajęty Spodek, alkoholu w okolicznych sklepach zabrakło już o 1 w nocy, a prezydent miasta ogłosił 3 dni igrzysk wolnych od pracy. Oczywiście ogłosił to totalnie pijany, bowiem gówno miał do gadania i nie był władny do żadnych decyzji w tym względzie. Prezes był szczęśliwy, podrzucano mnie w górę i nawet łapano! Moi chłopcy w pełni zasłużyli na taki sukces. Ja natomiast w locie między jednym a drugim podrzutem już obmyślałem stragegię rozwoju na kolejny sezon. Nie zadowalały mnie krótkie orgazmy sukcesów. Chciałem długoletniej żądzy. Pomóc mi miały prawie 2 miliony EUR, które wpadły nam do kasy po wygraniu ligi. Kilka dni później ogłoszono podsumowania sezonu: PIŁKARZ SEZONU: Letniowski (GKS Katowice) - lekkie zaskoczenie, bo obstawiałem naszego Santosa, niemniej Julek też w pełni na to zasłużył. 11-tka SEZONU: aż siedmiu moich zuchów zapracowało na obecność w tym zacnym gronie: Luis, Santos, Lisowski, Letniowski, Kurowski, Mackiewicz i Rumin. Rumin został też wicekrólem strzelców, Pereira z Legii wygrał z 18 trafieniami, Rumin skompletował 12. KOLEJNOŚĆ W TABELI PO SEZONIE: 1. GKS KATOWICE, 80 pkt, 22-14-1, bramki 64-26 2. Legia Warszawa, 75 pkt, 22-9-6, bramki 66-33 3. Lech Poznań, 68 pkt 4. Lechia Gdańsk, 63 pkt 5. Jagiellonia Białystok, 52 pkt 6. Wisła Kraków, 50 pkt 7. Miedź Legnica, 47 pkt 8. Raków Częstochowa, 46 pkt -------------------------------------- 9. Bruk-Bet Termalica, 48 pkt 10. Piast Gliwice, 46 pkt 11. Zagłębie Lubin, 44 pkt 12. Pogoń Szczecin, 43 pkt 13. Górnik Zabrze, 40 pkt 14. Cracovia Kraków, 40 pkt 15. Arka Gdynia - spadek, 33 pkt 16. Wisła Płock - spadek, 32 pkt Z 1 ligi póki co awans wywalczył Śląsk Wrocław oraz prawdopodobnie Korona Kielce. Zdjęcie poniżej: czysta radość. Różowy fagas to ja
  9. Ibrahimovic trenerki - czyli ja w grupie mistrzowskiej Być może statystyczny polski trener zadowoliłby się awansem do grupy mistrzowskiej i resztę sezonu spędził na bogaceniu się przy pomocy handelku punktami. Nie ja. Nauczony tym, że zbytnie kombinowanie w moim zespole go rozregulowuje postanowiłem przejść go monolitem składu. Mieliśmy opracowane schematy, chłopcy grali do siebie na ślepo. Znali się nie dość, że jak przysłowiowe konie, to nawet bardziej - jak kobyły gazdy, które całe życie razem woziły w te i nazad turystów na Morskie Oko. Moja pewność siebie uderzała w rywali, tego byłem pewien. Piotr Nowak w Legii, Sa Pinto w Lechu obsrywali nogawki, gdy wertowali wywiady ze mną, a mój zespół słusznie zyskał miano lekko brutalnego, zdecydowanego i nienaruszalnego w obronie. Czasami nasz ostry futbol, dość nudny i oznaczony tysiącem krótkich podań w środku był krytykowany, ale miałem to głęboko w trąbce. Robimy swoje i idziemy po swoje. Flaga w górę, zaczynamy rundę mistrzowską! GRUPA MISTRZOWSKA: GKS - Jagiellonia 0:0 Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('61 Janik) - Coyle - Kiełb ('61 Valente), Letniowski, Kurowski, Mackiewicz ('78 Pareirra) - Rumin Przed meczem dostaliśmy wiadomość, że Legia wygrała swój mecz, znaczy mają teraz przewagę psychiczną. Ale mogłem przecież to przekuć w dodatkową motywację. Niestety nie do końca się dziś udało. Wystawiłem najlepsze co miałem, nie wystarczyło. Gra się nie kleiła i była dość niemrawa. Postawienie po '60 minucie na drugiego napastnika nie zmieniło obrazu gry. Ze spraw technicznych - przed meczem zatrudniłem w końcu nowego asystenta - może kandydata nie pierwszego wyboru, zupełni nie znał j. polskiego, ale na rozmowie i z papierów wypadł świetnie i zgodził się u nas pracować za relatywnie rozsądne pieniądze, z dostępnych i chętnych wyglądał najciekawiej. Oto on: JAVIER PEREIRA, 54 lata, Hiszpan, wcześniej asystent w Salamance, Alaves, Levante, trener Watford z niezbyt imponującymi wynikami, następnie długoletni asystent w Fulham. Rozważałem m.in. awans któregoś z moich trenerów, ale finalnie zdecydowałem się na nową twarz w sztabie. Kolejna ciekawostka - ogłoszono nominacje do tytułu Piłkarza Sezonu. Na 10 kandydatów aż 5 było od nas. Wielki sukces i powód do dumy. Zgłoszeni zostali: Kurowski, Letniowski, Lisowski, Santos i Mackiewicz. Ostatni detal - do zdrowia po 5-tygodniowej przerwie spowodowanej skręceniem stawu wrócił bramkarz Giljen. - Wisła K - GKS 0:1 (Kiełb '60) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('46 Costa) - Coyle - Kiełb, Letniowski, Kurowski (kont., '63 Poczobut), Mackiewicz - Rumin ('77 Valente) Legia uciekła nam w poprzedniej kolejce na 2 punkty, nie mogliśmy więc pozwolić sobie na dalsze straty. Pewnie to spętało nogi moim piłkarzom i zbyt wiele wirtuozerii nie pokazali. Sam mecz nudny jak zazwyczaj nasze ostatnie. Bardziej dbaliśmy o zabezpieczenie tyłu licząc, że jakiś kontratak lub błysk geniuszu któregoś z przednich graczy zrobi różnicę. I dokładnie tak stało się w meczu z Wisłą. Cud zagwarantował strzał z woleja Kiełba po dośrodkowaniu Lisowskiego z wolnego bitego z naszej połowy. Rywal lekko przeważał, w przerwie zdjąłem nie radzącego sobie z szybkimi Wiślakami Kyprianou. Miałem nosa, wprowadzony Costa zdecydowanymi i czystymi interwencjami rozbijał fale Wisły. W nerwowej końcówce szanse mieniły się jak w kalejdoskopie, do tego w Kurowskiego jakiś rzeźnik wszedł korkami i ten musiał zejść z raną ciętą uda. Przyznaję - w kocówce graliśmy na czas, tak nakazałem z linii. Tu już nie chodziło o budowanie drużyny czy zgranie formacji lecz o wynik. A Legia wygrała swój mecz. Niestety. My-oni = na minus 2 pkt. - GKS - Miedź 1:0 (Letniowski '51) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Costa ('54 CZK) - Poczobut - Kiełb, Coyle ('54 Hackett), Letniowski ('70 Szczyrba), Mackiewicz ('54 Kyprianou) - Rumin Z Miedzią zabrakło kontuzjowanego Kurowskiego, ale w środku mieliśmy na tyle bogatości kadrowej, że nie powinno to być odczuwalne. Costa po dobrej zmianie z Wisłą dostał szansę od początku i niemal koncertowo ją spartolił. Czerwień w '54 niezbyt ułatwiła nam grę. Na szczęście prowadziliśmy już wtedy po ładnej akcji. Wynik dowieźliśmy, tłumów grą nie porwaliśmy. W ogóle, w rundzie mistrzowskiej gramy do tej pory topornie jak walec. Tyle, że jak od walca odbijają się od nas ataki rywali, więc nie narzekam. Kibice i prasa owszem, ale krytykę biorę dzielnie na klatę ja. Z ciekawostek - po zasiedziałego w rezerwach, niegdyś zdolnego Machałę zgłosił się kilka dni przed meczem Widzew z bajeczną ofertą - 85 tyś EUR! W oczach pojawiły mi się dolary i bez zastanowienia podpisałem zgodę. Niestety w dniu meczu agent tego cymbała oświadczył mi, że odrzucili ofertę, a Machała powalczy o miejsce w składzie. Jasne,... powalczy, chyba o miejsce w kiblu. Byłem wściekły, ta kasa była mi potrzebna jak piasek wielbłądowi na pustyni. Nic jednak nie mogłem zrobić. - PUCHAR POLSKI FINAŁ, Stadion Narodowy GKS - Lechia 0:0 Alomerovic - Janik, Luis, Santos, Lisowski - Poczobut - Kiełb ('65 Marchewka), Coyle, Letniowski, Mackiewicz ('65 Hackett) - Rumin ('79 Erivaldo) Wielki finał. Najważniejszy mecz dla większości moich piłkarzy. Nie grali dotąd przed taką widownią i na tak wielkim stadionie. Trema? Sam ją miałem, ale słusznie doszliśmy wspólnie do wniosku, że stracić tu nic nie możemy. Gramy swoje. Przed meczem dobre wieści z ligi: Legia zremisowała z Jagiellonią 1:1 po bombowym strzale Novikovasa! Kilka dni przed pojedynkiem na narodowym na treningu straciłem Valente, poważna kontuzja stawu skokowego. Decyzja szybka i konkretna - ściągamy migiem Marchewkę z wypożyczenia do Stali Mielec, gdzie i tak z niego nie korzystano i marnował czas i talent. Piłkarskie święto, transmisja w TV publicznej, ale mecz nudny jak transmisja z zawodów w sadzeniu kalarepy. Kibice na Narodowym zbyt wesołych min nie mieli. Lechia była jeszcze bardziej stremowana niż my i jak już to my konstruowaliśmy coś zaczepnego. Może to zmęczenie sezonem, może stres i stawka - ale po przerwie nic się nie zmieniło w stylu obydwu drużyn, cala II połowa i obie dogrywki to bezbramkowa nuda. Piłkarzem meczu standardowo nasz Santos, El profesore. W karnych czułem, że będzie dobrze. Lekko obsrana Lechia nie emanowała dostateczną pewnością siebie. A u nas? Wystarczyło spojrzeć na groźną minę zabijaki Poczobuta, na pewność siebie bijącą od Santosa. Na posturę i typową twarz angielskiego robotnika z doków Coyle'a. Santos podszedł pierwszy - gol! Oni też. Marchewka wpuszczony w drugiej połowie - gol. Oni też. Letniowski pewnym strzałem zmylił bramkarza - gol. Oni również. Coyle pewnie jak na treningu - gol. Oni PUDŁO - Wolski trafił prosto w wyciągniętego jak struna Alomerovica, swojego niedawnego kolegę z drużyny, obroniony! Do rozstrzygającej piłki podszedł Lisowski, a ja używałem właśnie Mocy Jedi zaklinając piłkę. GOL. Wygrana! Mamy Puchar Polski i już drugie po mistrzostwie 1 Ligi trofeum podczas mojego prowadzenia GKS Katowice!!! Szampan, wywiady, impreza do 3 w nocy. Ale od jutra koniec bibki, kąpiel w solance i masaż łydek. To nie koniec misji. Zostały jeszcze 4 mecze sezonu i Legia do przegonienia. Nasz sukces oklaskiwało 46 tyś. widzów, z czego ponad 12 tyś. przyjechało z Katowic. Żółta meksykańska fala jeszcze długo falowała po Narodowym. Dla zwycięzcy przewidziana była kupa siana - prawie aż 800 tyś EUR! Z czego 100 tyś. od razu przeznaczymy na premie dla zespołu. Zasłużoną. W następnym odcinku finisz ligi.
  10. Marzec-Kwiecień - suita alkoholowa, czyli spotkania dwóch połówek GKS - Arka 2:0 (Erivaldo '31, Valente '50) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut - Erivaldo ('36 Janik), Letniowski ('80 Coyle), Kurowski ('73 Hackett), Pareirra - Valente Mecz dość nudny, bez fajerwerków ani finezji po naszej stronie. W końcówce zmiany były pod kątem dobiegania wyniku do końca, bowiem po przerwie graliśmy fatalnie. Być może brak fantazji w grze spowodowany był szybką kontuzją Erivaldo. Długo nie nacieszył się wysoką formą i swobodą w grze - już po nieco ponad pół godzinie znoszono go na noszach. Wygląda, że straciliśmy go na miesiąc. Niedobrze. Szkoda tym większa, że w oficjalnym komunikacie trener jego kadry narodowej ogłosił, że będzie na trybunach. Legia w swoim meczu znowu wygrała, tym razem po hattricku Kucharczyka. Mamy ex-equo po 51 pkt w tabeli. Trzeci Lech - obrońca tytułu ma zaledwie 45 pkt. Z innych ciekawostek - musiałem rozstrzygnąć bunt rezerwowego bramkarza, Piasecznego, który zarzucił mi w mediach kłamstwa na temat jego sytuacji klubowej. Że niby nie chciałem go wbrew zapewnieniom wypożyczyć. Prawda była taka, że nikt łamagi nie chciał, ale chłopak nie wytrzymał ciśnienia. Problem rozwiązałem przesuwając go do rezerw. Myślę, że na długo. - Wisła Płock - GKS 1:5 (Kurowski '2, Rumin '22, Erivaldo '58, Hackett '76, '87) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('49 Janik) - Poczobut ('78 Coyle) - Erivaldo ('69 Hackett), Letniowski, Kurowski, Pareirra - Rumin Stary trener a głupi - to o mnie. Łudząc się, że oszukam los wpakowałem w Erivaldo zastrzyk w zadek, myśląc że rozbiega kontuzję. Ewentualnie, że w formie w jakiej jest nawet na blokerze i na 70% możliwości będzie rwał rajdami formacje rywali. Z Płockiem faktycznie - rwał, ale naderwał do końca to co już było naderwane i straciłem go na dłużej niż się zapowiadało. Sam mecz - cud. Płock tylko biernie nas obserwował i uczył się grać w piłkę. Świetną skuteczność pokazał Anglik Hackett. Może i zasługuje na więcej szans? Choć z drugiej strony wolę ogrywać swoich. A z trzeciej strony po coś go w ogóle wypożyczałem? I skoro już jest i ma chęć do gry to lepiej użyć go do zdobycia mistrzostwa? MVP dla Pereirry, który trzema asystami obsłużył kolegów. Chyba jego najlepszy do tej pory u nas mecz. - GKS - Zagłębie 2:1 (Santos '59, Rumin '60) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut ('59 Coyle) - Pareirra, Letniowski ('75 Szczyrba), Kurowski, Hackett ('58 Kiełb) - Rumin Meczyk pod kontrolą. W obronie rządził i czyścił Santos (MVP, już chyba pięćsetne w tym sezonie), w ataku aktywny był Rumin, co udało mu się przypieczętować golem. Legia również wygrana - ciągle idziemy łeb w łeb. Wobec kontuzji Erivaldo zacząłem ogrywać powracającego po kontuzji Kiełba. Musiał wcześniej niż planowaliśmy ze sztabem medycznym wejść do gry i kuć formę na najważniejsze spotkania. Ciągle nieziemskimi interwencjami błyszczy Alomerovic. Myślę, że nawet bezpardonowo odsunięty na ławkę Giljen nie ma pretensji widząc w jakiej dyspozycji jest nowy bramkarz, w każdym razie szumów w szatni nie robi, wie o jaką stawkę walczymy. Co zrobię mając dwóch tak dobrych bramkarzy? Pomylimy po sezonie. Pewnie Giljenowi znajdziemy dobry klub do kontynuowania kariery. Szkoda go na ławkę, a nic innego go u nas już nie czeka. Jestem zakochany w Alomerovicu. - Legia - GKS 0:0 , Legia niewykorzystany rzut karny w '10 Antolica Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('59 Janik) - Poczobut - Kiełb, Letniowski, Kurowski, Pareirra ('59 Hackett) - Rumin ('72 Valente) No masz, kolejny koncert - MVP dla Alomerovica. Legia u siebie gniotła nas niemiłosiernie. Ani moje zmiany, ani nawoływania i pokrzepiania zza linii bocznej nie zmieniały obrazu gry. Byliśmy zaledwie przeszkadzaczami w tym spotkaniu. Rywal za mocny aby mu dziś zagrozić. Fartowny remis to zasługa wyłącznie Alomerovica. W '10 minucie obronił karnego strzelanego przez Antolica, później pokazał kilkanaście genialnych interwencji wyciągając lub wybijając piłki w nieprawdopodobnych sytuacjach, gdy koledzy z pola byli już zakręceni jak furmanka na trzypasmówce. Efektem jest nadal równa ilość punktów w tabeli. Musiałem to z kwaśną miną przełknąć. A nawet przyznać, że w tym sezonie nie ma w lidze lepszej drużyny niż Legia. Co nie znaczyło, że nie marzyłem o sprawieniu im psikusa. - GKS - Lech 0:0 Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Kiełb ('59 Hackett), Letniowski ('59 Szczyrba), Kurowski ('59 Poczobut), Pareirra - Rumin Sprawiedliwy remis z zawsze silnym rywalem. Wprawdzie Legia po tym remisie odskoczyła nam w tabeli na 2 punkty, ale kilka meczów jeszcze zostało. Byłem pokorny, cierpliwy ale i pewny siebie. Graczem meczu Kyprianou. Martwił chimeryczny Pareirra. Gra sporo, a tylko w niektórych meczach błyszczał na miarę swoich możliwości. Kwiecień Górnik - GKS 0:1 (Kurowski '88) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Coyle ('60 Poczobut) - Kiełb, Letniowski ('72 Mackiewicz), Kurowski, Pareirra ('60 Hackett) - Valente W tym meczu nie mogłem skorzystać z kilku ważnych graczy - kontuzję na treningu złapał Rumin, pokopany na Lechu Kyprianou potrzebował odpoczynku, w szpitalu leżeli również Erivaldo, Waleński i Giljen, którego na ławce zastępował młodziutki Frankowski. W samym meczu gra się nie kleiła i nie dostarczała emocji, ale tylko do 85 minuty. Gdy już zapowiadało się na marny dla nas remis - w 85 minucie rywal nas skarcił i strzelili gola. Po zamieszaniu i niemałej awanturze sędzia po konsultacji VAR nie uznał trafienia. Wściekli tym moi gracze już chwilę po tym odzyskali piłkę i wyprowadzili cud kontrę: dośrodkowanie Lisowskiego na nogę Kurowskiego, a ten z woleja przylutował bombę pod siatkę Zabrzan. To nie koniec emocji - w 90 minucie rywale trafili w słupek, a w 91 Alomerovic końcówka palców wybił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. W końcówce zdesperowany Górnik miał 4 rzuty rożne pod rząd a my wybijaliśmy piłkę jak gorącego kartofla. Szczęśliwie wybroniliśmy tę Częstochowę, a Kurowski za swoją petardę został graczem meczu. Potem chyłkiem uciekaliśmy do autokaru aby wściekli kibicie Zabrzan nas nie zlinczowali. Jeżeli przy takich pokładach farta nie wygramy tej ligi będę sobie pluł w brodę do końca kariery. - PUCHAR POLSKI GKS - Lech 0:0, karne 5:4 Alomerovic - Janik, Luis, Santos, Lisowski - Poczobut ('62 Coyle) - Kiełb ('66 Pareirra), Letniowski ('77 Szczyrba), Kurowski, Mackiewicz - Rumin Nadszedł wielki mecz. Półfinał z rywalem, który w Pucharze Polski chciał sobie zrekompensować kiepski sezon. Przed meczem medialny szum na niespotykaną skalę. Mój stoper Santos w kilku mediach był wychwalany pod niebiosa, aż obawiałem się, czy nie zacznie mu szumieć od tego w głowie. Dodatkowo odbyła się długa i ostra ścinka prasowa z trenerem Górnika Mariuszem Pawlakiem. Oczywiście miał żal po niefartownym dla niego spotkaniu i tuż przed ważnym dla nas meczem wylał na mnie wiadra pomyj i oskarżeń. Pies ci gryzł kość cwaniaku. Skupiamy się na Lechu. Cel to awans do finału. Z problemów kadrowych - wciąż niezdatni do gry są Giljan i Erivaldo. Za żółte kartki pauzował Costa. Ponieważ postanowiłem sobie za wszelką cenę ogrywać w pucharze Janika, a do tego był taki wymóg formalny jako wychowanka - na prawą obronę powędrował Lisowski. Od początku ruszyliśmy do ataku. Zaskoczony Lech nie pozbierał się do końca. Dominowaliśmy niepodzielnie, strzały 11-3 dla nas, z czego celne 6-0. Lech grał najgorzej w historii naszych wspólnych spotkań, a ich jedynym graczem na poziomie półfinału PP był niestety bramkarz. Nasz Mackiewicz miał ze trzy "setki" ale walił prosto w golkeepera. Kiełb po kontuzji również był nieco ociężały i daleki od swojej zwyczajowej formy. To wszystko sprawiło, że po bezproduktywnej dogrywce nastąpiły karne, gdzie moi chłopcy napakowani jak kabanosy zrobili co należy. Strzelcami bezbłędnie okazali się po kolei: Rumin, Mackiewicz, Santos, po których Alomerović broni strzał Rogne z Lecha. Jako czwarty podchodzi do karnego Coyle i nie pudłuje - - awans do finału!!! Gracz meczu - zgadnijcie? Oczywiście Santos. W 2 półfinale Lechia - Jagiellonia 2:0. - GKS - Miedź 1:1 (Kiełb '41) Alomerovic - Janik, Perquis, Santos, Kyprianou - Coyle ('63 Poczobut) - Kiełb, Letniowski, Kurowski, Mackiewicz ('73 Pareirra) - Valente ('63 Rumin) Korespondencyjny mecz z Legią o dobre samopoczucie. Ciekawe kto lepiej zniesie ten wyścig - my ze swoim słabszym, ale zgranym składem czy oni - naszpikowani najemnymi gwiazdami, ale mniej zżyci z klubem i ze sobą. Przed meczem z Miedzią mieliśmy tyle samo punktów co Legia, gramy i czekamy na ich potknięcie. Erivaldo wraca do kadry po kontuzji ale nie zdecydowałem się go użyć. W samym pojedynku z Miedzią gra słaba, klasyczne "ja do ciebie ty do mnie", a Legia od '3 prowadziła w Białymstoku, gdzie finalnie skończyło się u nich 1:1 po bombie jaką w '60 zaserwował im Novikovas. My natomiast długo prowadziliśmy, a z kolei daliśmy się skontrować niewygodnym Legniczanom w '94. Ta zabawa wynikami sprawiała, że skakaliśmy kilkakrotnie w tabeli z 1 na 2 miejsce. Finalnie jednak to Legia skończyła rundę zasadniczą na pierwszym miejscu, przy takiej samej ilości punktów wyprzedzając nas różnicą bramek. Cel osiągnięty! AWANS DO GRUPY MISTRZOWSKIEJ! Tabela i podział na grupy mistrzowska/spadkowa wyglądała tak: Legia 63 pkt, GKS 63, Lech 55, Lechia 53, Jagiellonia 46, Miedź 41, Wisła K. 41 Raków 40 ----------------- Piast 38, Pogoń 34, Zagłebie 33, Bruk-Bet 33, Górnik 33, Cracovia 32 Arka 29 Wisła P. 23
  11. Luty - szykujemy na mistrza buty Po przezimowaniu i naładowaniu akumulatorów rozpoczęliśmy ostre przygotowania. Nie zrobiliśmy rewolucji transferowej - drużyna grała dobrze, w lidze byliśmy niespodzianką i czarnym koniem, kandydatem do potencjalnego mistrzostwa. Niemniej kilku znaczących wydarzeń nie zabrakło. Od początku lutego dołączyli do nas zakontraktowani wcześniej piłkarze. Oto krótka ich prezentacja: Transfery do klubu: Zlatan Alomerovic - bramkarz, Serbia - 29 lat, z Lechii Gdańsk za 13k EUR Damien Perquis - środek obrony - 37 lat, z US Orleans za 14k EUR Harry Kyprianou - lewa obrona, Cypr 26-0 w kadrze - 22 lata, z Southend za 15k EUR Mladen Barjaktarovic - lewa obrona, Czarnogóra - 18 lat, z jakiejś bałkańskiej dziury za 31k EUR Za czapkę gruszek zakontraktowałem marnującego się na ławce w Lechii Alomerovica. Jak się okazało - zdeklasował nawet Giljena i już na treningach pokazał kto będzie kozakiem w bramce. Drugim znaczącym ruchem był transfer lewego obrońcy - aktualnego reprezentanta Cypru Kyprianou, dobrze wyszkolony, silny, będzie na pewno ciekawą alternatywą dla lewej strony. Trzeci ruch - w moim stylu zatrudniłem zgranego dziadka, piłkarskiego emeryta łudząc się, że stanie się wzorem i pomocą dla drużyny, liderem duchowym. Trzeci raz z rzędu się na tym przejechałem - po Cassano i Nowaku - teraz Perquis podpisał kontrakt, naobiecywał cudów, walkę o skład itd, a już po 2-3 tygodniach ogłosił że w sumie po rundzie kończy karierę. A kasa za sam transfer przepadła. Wyszedłem na totalnego frajera i obiecałem sobie już więcej nie sięgać do Koła Emerytów po wzmocnienia. Sprzedaliśmy jedynie niezadowolonych i niegrających Hendriego i Wawocznego - nie byli złymi piłkarzami, zasługują na regularną grę gdzie indziej. Powodzenia chłopcy. Transfery z klubu: Luke Hendrie - prawy obrońca - do Rakowa Częstochowa za 36,5k EUR, 26 lat, dorobek w rundzie: 6-0-0 Kamil Wawoczny - środek obrony - do Radomiaka za 7,5k EUR, mecze w rundzie 0-0-0 W trakcie rundy dodatkowo wypożyczyliśmy Marchewkę na wypożyczenie do Stali Mielec. Jego nieskuteczność zaczynała mnie razić, liczyłem, że po trafieniu kilka razy w niższej lidze odblokuje się i uwierzy w siebie. Talent miał niesamowity. Trzeba było go tylko wygrzebać spod sterty kompleksów i zbytniej grzeczności. Dodatkowo ze strat na samym początku rundy odszedł od nas mój asystent Jakub Dziółka. Dostał ofertę poprowadzenia jako pierwszy trener drużyny Bytovii. Wszystko odbyło się lojalnie, legalnie i elegancko. Sam poprałem jego kandydaturę i bez problemu zgodziłem się na odejście. To była dla niego wielka szansa, choć będzie mi go brakowało - byłem zadowolony z jego pracy i pomocy. Niestety od początku szło mu w Bytowie kiepsko i dryfował w stronę strefy spadkowej w swojej lidze. My dopiero po kilku tygodniach zatrudniliśmy nowego asystenta - po ostrych pooszukiwaniach i rozważaniu różnych opcji przekwalifikowania kogoś ze sztabu szkoleniowego w końcu zdecydowaliśmy się na nową twarz - asystentem został Javier Pereira, którego przedstawie bliżej później. W sparingach standardowo szło nam dobrze, choć większych wyzwań zabrakło. Z bilansem ogólnym 7-1-0 obiliśmy grupę drużyn głównie z Turcji i Węgier. Świetnie grał Erivaldo, na testach sprawdziliśmy dwóch dobrych młodych napastników z rezerw silnych niemieckich drużyn. Nie dogadaliśmy się póki co, ale rozważam kolejne podejście z ofertami wypożyczeń przed nowym sezonem. Lutowe mecze: Lechia - GKS 0:0 Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb (kont., '51 Kyprianou), Letniowski, Kurowski, Mackiewicz ('45 Erivaldo) - Rumin ('46 Valente) Dość wyrównany mecz bez większej historii. Runde rewanżową zaczął Giljen, ale korciła mnie zmiana w bramce. Alomervic wyglądał obłędnie i tylko lojalność powstrzymywała mnie przed roszadą. Z mniej miłych rzeczy - poważną kontuzję złapał Kiełb, co dało miejsce na debiut dla Kyprianou. Pół meczu otrzymał też Erivaldo, który w sparingach wypracował fantastyczną formę. Piłkarz meczu - Santos. - GKS - Pogoń 2:2 (Hackett '9, Letniewski '85) Giljen - Lisowski ('77 Janik), Perquis, Santos, Kyprianou - Poczobut - Mackiewicz, Letniowski, Kurowski, Hackett ('60 Erivaldo) - Rumin ('60 Valente) Lojalności starczyło mi na krókto. Giljen z Pogonią popełnił błąd kosztujący nas dwa punkty i ogólnie wyglądał niepewnie. W przerwie między rundami szukał nowego klubu, jego agent oficjalnie mi to ogłosił. Szukali klubu, który zapłaciłby sumę odstępnego. Finalnie nic z tego nie wyszło, ale pewnie głowa Giljana była tym zbyt zaprzątnięta. Na to czekał Alomerovic. I w sumie ja - czułem, że to będzie dobry ruch. Ogłosiłem, że bluza z numerem 1 zmienia właściciela. Z ważniejszych rzeczy - zadebiutował Perquis i okazał się zbyt wolny i nieograny jak na ten szczebel. Jego doświadczenie nie niwelowało wszystkich mankamentów. To właśnie po tym meczu ogłosił zakończenie kariery. Sam chyba poczuł, że prochu już nie wymysli. Ciśnienie swą decyzją jednak mi podniósł. GKS to nie przytułek dla emerytów, choć moje niektóre transfery mogą świadczyć inaczej. - GKS - Jagiellonia 3:0 (Kurowski '14, Rumin '40, Lisowski '50) Alomerovic - Lisowski ('84 Janik), Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut ('69 Coyle) - Erivaldo ('69 Pareirra), Letniowski, Kurowski, Mackiewicz - Rumin Genialny mecz moich zuchów. Być może debiut Alomerovica i kilka wysokiej klasy jego interwencji zadziałały uskrzydlająco na moich piłkarzy. Rywal nie potrafił się nam sprzeciwić, przejechalismy się po nich jak traktor po polu zostawiając tylko bruzdy i pobojowisko. Dobrze od początku prezentował się Kyprianou. Formę ze sparingów potwierdził Erivaldo. Koncert Letniowskiego, który dyrygował kolegami jak Penderecki orkiestrą. - Wisła - GKS 0:1 (Erivaldo '51) Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut - Erivaldo, Letniowski, Kurowski ('46 Coyle), Mackiewicz (kont., '10 Pareirra) - Rumin ('71 Valente) Kolejne świetne interwencje Alomerovica, który zaliczył prawdziwe wejście smoka. Był głodny gry i pewny swojej klasy. To było widać. Wisła brutalnie na nas naskoczyła i w pierwszej połowie, źle grał Kurowski. Kontuzji Kiełba nie było widać, bo szczęśliwie formę ciągle pokazywał Erivaldo - bohater tego spotkania. W drugiej połowie dzięki harującemu Ruminowi oraz genialnemu strzałowi własnie Erivaldo skarciliśmy zbyt śmiało poczynających sobie Wiślaków. Pechowo wypadł mi kolejny ważny skrzydłowy - tym razem do szpitala powędrował Mackiewicz. Zaczynało być sucho na skrzydłach. Legia Warszawa Piotra Nowaka była wciąż liderem ligi, a my ciągle i nieustępliwie deptaliśmy im pięty. - PUCHAR POLSKI: Elana - GKS 0:1 (Marchewka '50k) Giljen - Janik, Perquis, Wnuk, Costa ('81 Waleński) - Coyle - Erivaldo ('60 Valente), Szczyrba, Kurowski, Hackett ('49 Pareirra) - Marchewka Z Elaną nic się nie kleiło, bolała samowolka, zlekceważenie piłkarzy rywali i chaos. Sam chyba niezbyt poważnie dobrałem skład bo dałem zagrać kilku zmiennikom. Niemal się to zemściło - wprawdzie prowadziliśmy po wykorzystanym karnym, ale w 90 minucie uratowała nas porzeczka, a Perquis w 94 min wybił piłkę dośrodkowaną na nos rywala. Sytuacja setka. Do grona kontuzjowanych dołączyli Rumin i Kurowski. Wprawdzie nie były to poważne urazy, ale psuły ich formę i powodowały roztrenowanie. Awans trochę niesłusznie - ale wywalczyliśmy. O grze nie będzie nikt wspominał, a wynik poszedł w świat i do kronik - awansowaliśmy dalej.
  12. Październikowa czkawka W październiku standardowo moi piłkarze mieli czkawkę formy. Nie wiedziałem jak to zmienić, chyba trzeba by zatrudnić jakiś fitness strongmen magików z Ameryki, ale istniała obawa, że nadwiślański materiał pęknie w trakcie przygotowań nienawykły do uczciwej pracy i wysiłku w stylu zachodnim. Póki co rozważania jak utrzymać dłużej dobrą formę fizyczną odsunąłem na później. Miałem zamiar powalczyć o mistrzostwo, skoro skład tak ładnie zatrybił i trafiłem ze wzmocnieniami. Cieszyło, że udało się przebić dalej w maratonie Pucharu Polski. Nie wiem czy ta dodatkowa dawka meczów o stawkę nie stanie się problemem na finiszu ligi, póki co nie odpuszczałem. Październikowe potyczki wyglądały następująco: Zagłębie Lubin - GKS 1:1 (Kiełb '19) Giljen - Hendrie ('57 Waleński), Luis, Santos, Lisowski - Poczobut - Kiełb ('57 Erivaldo), Szczyrba, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('57 Valente) - Lech - GKS 1:1 (Mackiewicz '21) Giljen - Hendrie, Luis, Santos, Lisowski ('59 Waleński) - Coyle ('63 Hackett) - Kiełb ('79 Erivaldo), Poczobut, Letniewski, Mackiewicz - Rumin Z Lechem nauczyliśmy się już lepiej radzić, trema przed nazwiskami przestała pętać moich piłkarzy. Martwiło nieco, że i z Zagłębiem i z Lechem bramki i główne zagrożenie pochodziły z naszych skrzydeł. Środek rozgrywał i wiązał rywali, próby podania i aktywowania napastników rzadko się jednak udawały. Szczęśliwie dość przebojowi skrzydłowi potrafili co jakiś czas zamknąć akcję lub zrywem zagwarantować punkty. Po sezonie czekała mnie jednak debata ze sztabem jak zmienić system gry aby był bardziej niebezpieczny dla rywali i bramkookazjotwórczy. - GKS - Legia 2:4 (Lisowski '36, Kiełb '74) Giljen - Lisowski, Para ('65 Kurowski), Santos, Costa - Coyle - Erivaldo ('46 Kiełb), Poczobut, Letniewski, Mackiewicz ('65 Pareirra) - Valente Piekielnie silna w tym sezonie Legia utarła nam nosa na własnym boisku. Za Luisa musiał zagrać Para i kolejny raz nie pokazał, że zasługuje na grę w Ekstraklasie. Kiepsko pokazał się Costa, przez co zdecydowałem, że w następnych meczach czas na danie szansy Waleńskiemu. Erivaldo, który miał rajdami nękać Legionistów - nękał jedynie miernymi kiwkami oczy naszej publiczności. W ataku mierność bez względu na to czy stawiałem na Rumina czy Valente. Nie do końca była to ich wina. Nie mieli wsparcia. Powinni grać we dwóch, ale wtedy w środku pola robiła mi się czarna dziura, przez którą przytomni rywale wlatywali z inwazją do naszej galaktyki. W dwunastu PZPN nie zgodzi się abyśmy grali. Pomyślimy po sezonie. - PUCHAR POLSKI Zagłębie Lubin - GKS 0:1 (Letniewski '88) Giljen - Hendrie, Coyle, Santos, Waleński - Poczobut - Pareirra, Kurowski ('56 Szczyrba), Letniewski, Hackett ('56 Erivaldo) - Marchewka ('56 Valente) Na farcie, ale na szczęście też trzeba zasłużyć i w piłce je wybiegać. Bardzo wyrównany mecz, Lubinianie w jawny sposób mieli chrapkę na kolejną rundę. Trafili na naszą zdyscyplinowaną śląską obronę i na geniusz Letniewskiego, który jednym zrywem pod koniec załatwił nam awans. Ciekawie wypadło postawienie na Coyle'a na stoperze. Wybiegany Anglik świetnie uzupełniał się z solidnym i doświadczonym Santosem. Z racji pucharowych eksperymentów pozwoliłem sobie też na danie szansy Marchewce od początku i Hackettowi. - Listopad - stabilizacja przeciętności Po formie z września nadal nie było ani śladu. Skład był jednak na tyle stabilny, czyli zgrany, że z rozpędu robiliśmy punkty. Mi zbierało się tylko na płacz z powodu niewykorzystanej szansy na wyprzedzenie i zdystansowanie rywali. Cała liga grała w kratkę i była świetna okazja na dobry rezultat. Póki co ciągle trzymając się blisko liderującej Legii trzymaliśmy się uparcie czoła tabeli. GKS - Górnik 1:0 (Valente '21) Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Waleński - Poczobut ('60 Szczyrba) - Kiełb ('73 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Valente ('64 Rumin) Rywal przyjechał przestraszony i trzęsący spodenkami. Albo mieli imieniny Stefana i zwyczajnie grali na kacu. Dość powiedzieć, że dominowaliśmy na boisku totalnie, rywale oddali tylko 1 celny strzał. Co z tego, skoro w kreacji osiągnęliśmy poziom finezji nosorożca w bagnie i wszystkie okazje marnotrawiliśmy. Niechlujstwem, pośpiechem. Nie podobała mi się nasza gra. Po udanym wrześniu liczyłem, że formę ukujemy i dojedziemy na niej do Mistrzostwa. Wciąż tylko przebłyski mają Erivaldo i Pareirra, przez co nadal niezagrożone miejsce w skaldzie mają Mackiewicz i Kiełb. Wprawdzie obaj grają w porządku, ale liczyłem tu na więcej błysku i podań do ataku. Jedynym mocnym plusem listopada jest niesamowita forma naszego nowego stopera - Santosa, który niemal co mecz kosił miano MVP. Świetny transfer. Świetna forma. Jego partnerem po udanej dyspozycji z Pucharu Polski został na dłuższy czas młody Coyle. - Miedź - GKS 1:1 (Coye '90) Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('46 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Valente ('46 Rumin) Tytuł gracza meczu dla Coyla. Ukoronowaniem jego dobrej gry był wyrównujący gol głową w 91 minucie. Jak ostatnio często - zagraliśmy solidnie w obronie (kolejny porządny mecz Waleńskiego) i mało skutecznie oraz niezbyt kreatywnie w ataku. Nasza tiki-taka się zacięła. Rywale nas rozczytali i nauczyli się, że podania Kurowski-Letniewski-Poczobut są niegroźne o ile odetnie się nielicznych adresatów, czyli nasze skrzydła i samotnego napastnika. - Cracovia - GKS 0:0 Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Waleński - Kiełb ('73 Poczobut), Szczyrba ('73 Pareirra), Letniewski, Mackiewicz - Valente ('57 Erivaldo), Rumin Gracz meczu: Santos. Twardy, wręcz brutalny mecz, zarobiliśmy aż 6 żółtych kartek. Rywale podobnie. Chcąc zmienić marazm w ataku zagraliśmy 4-4-2, ale niestety okazało się, że to nie jest złota recepta. Nie sama zmiana formacji. Valente i Rumin słabo ze sobą współpracowali i byli nieskuteczni, a moc środka pomocy w widocznym stopniu osłabła. Zakończyło się nijakim remisem i przeświadczeniem, że straciliśmy 2 punkty, a nie zarobiliśmy 1. - Bruk - GKS 2:3 (Letniewski '9, Rumin '39, '73) Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Costa - Szczyrba ('62 Erivaldo) - Pareirra ('62 Marchewka), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('83 Hackett) - Rumin Waleński i Poczobut pauzowali wykartkowani z Cracovią. Zmiennicy niewyczerpani sezonem pokazali się nieźle. W końcu udało nam się strzelić więcej niż jednego gola. Swój dzień miał Rumin - w końcu sobie przypomniał, że w zeszłym sezonie był odkryciem drużyny. Rywal niezbyt mocny, ale wyjazdowe 3 punkty nie mogą nie cieszyć. W tabeli nadal krok za Legią. Trzeci w tabeli - mistrz Polski Lech Poznań. Wyraźnie dalej od naszej liderującej dwójki. - Grudzień - czas prezentów W zeszłym sezonie również po jesiennym osłabieniu mieliśmy mocny finisz przed świętami. W grudniu komplet zwycięstw, widocznie moi chłopcy dbali o prezenty dla mnie, ale przede wszystkim dla siebie.. Nie ma nic lepszego niż święta w dobrym samopoczuciu. Znów pokaz siły w Pucharze Polski. Zawsze to trochę środków za awans i transmisje TV wpadnie - nie śmierdzieliśmy groszem i wszystko się przyda. PUCHAR POLSKI Górnik - GKS 1:3 (Marchewka '45k, Kurowski '46, Erivaldo '53) Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Costa - Poczobut - Erivaldo ('68 Pareirra), Kurowski, Letniewski ('77 Rumin), Mackiewicz ('68 Hackett) - Marchewka Rzeź Zabrzan. Może odpuścili te rozgrywki - to było dla nas nieważne. Pewny awans i świetna postawa na boisku, można powiedzieć rzeź rywali. To podbiło morale i kolejne dwa mecze zagraliśmy jak z nut. Z personalnych rzeczy - za kontuzjowanego Kiełba postawiłem na Erivaldo, który w końcu wypracował niezłą formę i załapał jak się gra w Polsce. W ataku szansę dostał Marchewka i zdobył debiutanckiego gola dla GKS. Szansę na częstszą grę wypracował sobie Hackett, który dobrze czytał grę i swoją ruchliwością oraz ambicją dobrze mieszał w obronie rywali. - GKS - Raków 4:0 (Kurowski '7, Santos '26, Mackiewicz '28, Erivaldo '46) Giljen - Lisowski ('53 Hendrie), Coyle, Santos, Costa ('67 Waleński) - Poczobut - Erivaldo, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Marchewka ('67 Rumin) Znów profesurę zagrał Santos. Częstochowianie widząc, w nim skałę nie do przebicia całkiem się rozkleili i poddali nam mecz. Ich morale było pragnieniem. Nasze Spritem. Pragnienie nie ma szans ze Spritem. - GKS - Piast 3:1 (Mackiewicz '45, Kurowski '69, Rumin '90) Giljen - Lisowski ('64 Hendrie), Coyle, Santos, Costa - Poczobut - Erivaldo ('64 Pareirra), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Marchewka ('64 Rumin) Piast próbował nam zepsuć święta, ale nie takie numery z Kurowskim, Mackiewiczem i spółką. Spokojny wynik dobrze doprowadzony do końca meczu, podkreślony dobitką Rumina w 92 minucie. Znów dobrze Coyle na stoperze, a przecież jest nominalnym defensywnym pomocnikiem. Będę miał dylemat jak do zdrowia wróci Luis. Kolejna z rzędu szansa dla Marchewki - niewykorzystana. W lidze się zaciął i nic nie wchodzi. Może jakieś wypożyczenie go odblokuje? Problem miałem w tym, że cała moja trójka napastników była młoda i z wahaniami formy. Czas na przerwę zimową. Wracamy na wiosnę!
  13. Danie miesiąca - bigos po katowicku We wrześniu forma moich zuchów jeszcze bardziej się ustabilizowała. Pędziliśmy w górę tabeli niczym radziecka rakieta. Zawsze lubiłem ten miesiąc - raz, że się wtedy urodziłem, dwa że forma wykuta w przerwie międzysezonowej buzowała pełną parą, a kontuzje, kartki i zużycie piłkarzy sezonu nie mieszało mi jeszcze szyków. Z ogólnych spostrzeżeń - nieco nachalnie próbowałem ograć dwóch nowych skrzydłowych - Portugalczyk Pereirra i Angolczyk Erivaldo ciągle grali jak na podwórku między blokami, brakowało w ich grze konkretów, póki co znosiłem ich kiwki i rajdy licząc na samoogarnięcie się. Wciąż jednak na tej pozycji niezagrożeni byli Kiełb i Mackiewicz. Pędzimy zatem i my po polskich boiskach: GKS - Wisła Kraków 1:0 (Letniewski '5) Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Waleński - Poczobut - Kiełb ('68 Pareirra), Szczyrba ('81 Coyle), Letniewski, Mackiewicz - Marchewka ('68 Valente) Los nasłał na nas powódź pod rząd - obie Wisły gościły u nas w Katowicach. Pierwsza na rożen poszła ta z Krakowa. Mimo silnego składu nie dali rady przełamać naszej zorganizowanej gry. Mimo braku kontuzjowanego na treningu Kurowskiego (stracił cały wrzesień) - dawaliśmy sobie radę w środku pola. Na naturalnego lidera wyforsował się wtedy Letniewski. - GKS - Wisła Płock 2:1 (Santos '5, Valente '89) Giljen - Lisowski ('65 Hendrie), Luis, Santos, Waleński - Poczobut - Kiełb, Szczyrba, Letniewski, Pereirra ('65 Erivaldo) - Rumin ('65 Valente) Dość szczęśliwie dopiero w końcówce zdyskontowaliśmy przewagę jaką mieliśmy przez cały mecz z drugą Wisłą. Zasłużone zwycięstwo. - PUCHAR POLSKI Korona - GKS 1:2 po dogr. (Rumin '71, Letniewski '92) Frankowski - Hendrie, Wnuk, Santos, Lisowski - Coyle - Erivaldo ('60 Kiełb), Szczyrba, Letniewski, Hackett ('60 Pareirra) - Valente ('60 Rumin) W obliczu dobrych wyników jakie osiągaliśmy i obiecującej gry zakiełkowała we mnie myśl walki o europejskie puchary. Ponieważ jednak kadra zbyt szeroka nie była to zagrałem va banque - do Pucharu Polski wstawiam rezerwowych. Może nie olewam całkowicie rozgrywek, ale daję szansę kilku chłopcom, którzy postawą na treningu zasłużyli na mecz o stawkę. Jak się okazało wyszło nieźle, gra się ładnie kleiła a nowi, którzy dostali szansę nie ostawali. Widząc jak dobrze nam idzie w 60 minucie wprowadziłem doswiadoczych piłakrzy - Kiełba i Rumina - postanowiłem zagrać o zwycięstwo, co udało się znów dzięki niezawodnego Letniewskiemu. Podawał wprowadzony Kiełb. - Arka - GKS 0:1 (Poczobut '93) Giljen - Hendrie, Luis, Santos, Lisowski - Coyle - Kiełb ('46 Erivaldo), Szczyrba ('46 Letniewski), Poczobut, Mackiewicz ('66 Pereirra) - Rumin Za nieprzekonującego Waleńskiego wstawiłem lewonożnego Lisowskiego - wariant testowany w końcówce poprzedniego sezonu i w poprzednim meczu o PP. Znowu zwycięstwo wymęczone w końcówce - choć grą zasłużyliśmy zdecydowanie na więcej. Martwił brak podań od nowych skrzydłowych oraz słaba forma strzelecka napastników. Drugi mecz z rzędu Poczobuta zastąpił na defensywnym pomocniku świetnie przygotowany motorycznie Coyle. To będzie skarb - może grać i jako stoper i jako defensywny pomocnik. Kreatywny i zawzięty w odbiorze. Wrzesień zakończyliśmy kompletem zwycięstw i wyforsowaniem się na wicelidera ligi. Do wyprzedzającej nas Legii tracimy tylko punkt.
  14. Nowy sezon - nowe nadzieje Na początku chciałbym podziękować serdecznie wszystkim, którzy oddali na mnie głos w plebiscycie Kronikarza Sezonu. Jedziemy dalej póki mi pary starczy albo nie zmienię kariery w nowej wersji fm. O ile ją kupię oczywiście, bo zapowiada się kolejny lifting w stylu ust Tori Spelling - czyli jeszcze więcej botoksu i jadu kiełbasianego dla utrzymania niezmienionej formy. Wracamy do Katowic. Rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnego sezonu. Czułem, że będzie dobrze. Na dobrą sprawę nowi piłkarze wyczerpywali moje zapotrzebowania - o ile nie przytrafi się plaga kontuzji wyglądało, że nikogo mi nie brakuje. Dziury w obronie zakleili mocni Portugalczycy, na skrzydła jako konkurencja dla starzejącego się Kiełba doszli kolejni ich krajanie, szybcy jak diabli i doskonali technicznie. Na rotowanie dla Rumina miałem Marchwińskiego, któremu wróżyłem karierę na miarę Bońka. W środku miałem aż nadmiar klasowych zawodników. Jedziemy z omówieniami, skład ustabilizował się na tyle, że zmian i wypadków losowych było niewiele. Przestałem też zmieniać piłkarzy w przerwach. W sparingach - tym razem krajowych - same zwycięstwa poza ostatnim tuż przed rozpoczęciem sezonu ligowego meczem z Widzewem. Zemścił się na mnie nasz niedawny gwiazdor Piesio i Łodzianie wygrali 1:0. START LIGI: GKS - Cracovia 2:1 (Kurowski '28, Letniewski '47) Giljan - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb ('69 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('63 Pereirra) - Rumin ('69 Marchewka) Ładny start sezonu. Miano piłkarza meczu zdobył Letniewski - chyba na drodze losowania, bo moi obaj środkowi rządzili i dzielili szachując poczynania Cracovii. Nowi obrońcy wnieśli spokój i pewność. Swoją drogą trzech Portugalczyków w obronie - rzecz niespotykana w naszej lidze. Nadzwyczaj skuteczna, bo ci wybrani przeze mnie cechowali się i latynoskim podejściem i wschodnioeuropejską odpowiedzialnością. - Raków - GKS 0:0 Giljen - Lisowski ('65 Janik), Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb ('57 Erivaldo), Kurowski, Letniewski ('57 Marchwiński), Mackiewicz - Rumin Pechowy remis po absolutnej dominacji na boisku. Wprowadzenie drugiego napastnika i zmiana po godzinie systemu na 4-4-2 nie zmieniła wyniku i Raków mógł się cieszyć z niezwykle szczęśliwego dla nich wyniku. - GKS - Bruk-Bet Termalica 3:0 (Rumin '17, Mackiewicz '39, Kiełb '66) Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut ('68 Coyle) - Kiełb ('68 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('68 Marchewka) Wynik pewny jak prośba jaką skieruje do przechodnia siedzący pod monopolowym żul. Piłkarzem meczu tym razem Mackiewicz. Pewne dwubramkowe prowadzenie pozwoliło mi potestować nowe nabytki - na defensywnym pomocniku zadebiutował Coyle. Drugą szansę dostał czarny jak heban Angolczyk Erivaldo. Tyle szybki co niezdyscyplinowany taktycznie. Jak się rozpędzi to dobiega do boisk treningowych na sąsiedniej ulicy. Do obrony zazwyczaj zapomina wrócić. - Piast - GKS 0:3 (Mackiewicz '2, '27, Letniewski '19) Giljen - Lisowski ('74 Janik), Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('74 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('64 Marchewka) Czwarty raz z kolei miano bohatera meczu zdobywa mój zawodnik - tym razem Lisowski. Na murawie kolejna dominacja - byłem zaskoczony jak to wszystko elegancko zatrybiło. Miałem swoje 5 minut jako trener i mogłem w branżowych periodykach pleść farmazony o myśli taktycznej i składowych sukcesów. Prawda była taka, że w końcu miałem 4 przytomnych obrońców. I żadnego takiego na ławce. Rozumiałem jasno, że póki nie mam tam kontuzji - będzie dobra gra. Świat nie musiał tego wiedzieć, a to była najprostsza recepta na pokonanie nas - skopanie któregoś z moich środkowych byłoby dla nas jak góra lodowa tuż przed dziobem statku. - Pogoń GKS 3:3 (Rumin '16, '46, sam.'25) Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa ('83 Waleński) - Poczobut - Kiełb ('46 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('77 Marchewka) Z twardą Pogonią jak zazwyczaj mieliśmy nieco kłopotów, ale punkt wywieźliśmy. Lekką kontuzją mecz zakończył Kiełb. Musiałem pomyśleć o odpoczynku dla niego - swoje lata już miał. - GKS - Lechia 3:3 (Kiełb '21, '46, Letniewski '86) Giljen - Lisowski ('46 Janik), Luis, Santos, Costa - Poczobut ('68 Coyle) - Kiełb, Kurowski ('68 Szczyrba), Mackiewicz - Rumin Tu kolejny tradycyjnie niewygodny dla nas rywal, więc i punkt cieszy. Byliśmy na trzecim miejscu w tabeli. Prasa zaczęła nas coraz częściej zaliczać do grupy faworytów do podium. MVP dla Kiełba. - Jagiellonia - GKS 0:2 (Letniewski '1, Kurowski '22) Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('82 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz ('57 Pereirra) - Rumin ('87 Marchewka) "Jaga co?!> My dwa, wy jajco!!!!" - Tak śpiewali nasi ultrasi w Białymstoku. Głośno. Mieli powód do radości. MVP dla Letniewskiego, pozamiataliśmy w zasadzie już na początku. Później trzymaliśmy spokojnie wynik. Martwiła mnie nieco nieskuteczność Marchewki, który dostawał sporo minut, a nie umiał wbić żadnego gola. Jeżeli miałem tylko takie zmartwienie to znaczy, że wrzesień kończyliśmy w naprawdę doskonałych nastrojach.
  15. PODSUMOWANIE SEZONU 2019/20 Poniżej statystyki piłkarzy w naszym pierwszym wspólnym sezonie w ekstraklasie. Ujęci również piłkarze, którzy w połowie rundy odeszli lecz zdążyli rozegrać jakieś ekstraklasowe minuty. Bramkarze: Vlado Giljen (30), 27 występów - 43 wpuszczone gole Prawdziwa perła bramkarska. Jeden z tych zawodników, który gołym okiem pasował do poziomu ekstraklasy. Wpuszczał dużo, ale najczęściej w beznadziejnych sytuacjach, które serwowali mu nieudaczni koledzy. Pod koniec sezonu wywalczył też nr 1 w swojej reprezentacji. Emil Piaseczny (24), 4-6 Wystąpił w kilku meczach jako support przed nadejściem ery Giljena. Nigdy nie narzekał, grzeczny, ułożony. Idealny rezerwowy. Damian Węglarz (23), 6-13 Sabotażysta sezonu. Pogoniłem go jak psa próbującego zgwałcić moją suczkę. Ewidentnie szkodziło mu górnicze powietrze. Odszedł w połowie sezonu. Z ulgą z mojej strony. Szymon Frankowski (18), 0-0 Błąkał się po wypożyczeniach. Szuka sam siebie, liczyłem że szybciej poczyni postępy. Wojciech Muzyk (21), 0-0 Trenuje jak należy choć oczywiście bez szans na wygryzienie Giljena. Pomyślimy o wypożyczeniu. Obrona: Prawa: Wojciech Lisowski (27), 26 występy - 0 goli - 4 asysty Dawał radę w ekstraklasie, choć niepokojąco często ocierał się o przeciętniactwo. Może debiutancka trema. Kolejny sezon będzie dla niego chwilą prawdy. Luke Hendrie (25), 11-0-0 Straszak dla Lisowskiego. Przez moment znalazłem się nawet pod urokiem jego wyspiarskiego stylu gry - czyli laga i bieg do przodu. Z biegiem czasu dostrzegłem jednak wady, stąd coraz częściej dostawał szansę gry młodziutki Janik. Andrzej Janik (18), 5-0-4 Ledwo zdał maturę, a w ekstraklasie bez kompleksów rozpychał się łokciami wśród doświadczonych repów. 5 meczów i aż 4 asysty. Młodzieńcza fantazja czy prawdziwy talent? Sprawdzę to na pewno w kolejnym sezonie. Dominik Bronisławski (23), 10-0-0 Moja "łata nr 1". Robił co mógł, ale niestety mógł coraz mniej. Granicę umiejętności już dawno osiągnął i był zwyczajnie za słaby na ten poziom. Po sezonie obdarowany proporczykiem i pamiątkowym zdjęciem z prezesem odszedł za darmo w świat. Środek: Tiago Luis (20), 32-1-1 Młody ale odpowiedzialny Portugalczyk. W zasadzie jedyny klasowy środkowy defensor jakiego miałem. Nie zawodził. Gdyby udało się do niego dobrać mocnego partnera miałbym duet na lata. Jakub Wawrzyniak (36), 23-2-1 Ostatni sezon i kres bogatej kariery Kuby. Wiele mu zawdzięczaliśmy. Mentalnie był wzorem dla młodych graczy. Piłkarsko dawał radę, choć z miesiąca na miesiąc marniał jak liść wawrzynu na jesień. Para (20), 14-0-0 Kilkanaście meczów zagrał z musu - środek obrony pruł mi się jak stare gacie dziadka. W zasadzie za toporny na ekstraklasę, mógł być przydatny jedynie jako rezerwowy dla rezerwowych. Kamil Wawoczny (22), 14-1-0 Twardy i bezkompromisowy. Czasem grał koncert, czasem ścierwił jak najgorszy junior. Misja na kolejny sezon - ustabilizować formę. Damian Michalski (21), 2-0-0 Zawiódł oczekiwania, nie przekonał na treningach. Nie ten poziom. Jeszcze nie. Mateusz Machała (19), 2-0-0 Jak kolega wyżej. Dostał kilka szans, ale postawą w nich i na treningach nie przekonywał. Młody, więc zesłałem go do rezerw aby krzepł. Volodymyr Senytsya (22), 2-0-0 Wyciągnięty z jakiegoś piłkarskiego odbytu nie wykorzystał swojej szansy. Odszedł w połowie sezonu po marnej postawie na treningach. Lenistwa i bylejakości nie znoszę. Lewa: Szymon Waleński (21), 18-0-4 Tyle wad co i zalet. Podobnie jak Wawoczny potrafił zagrać twardo i ambitnie albo zawalić mecz. Gdyby tylko dało się to jakoś przewidywać lub kontrolować. Marcel Stefaniak (19), 14-0-3 Zdolny chłopak, którego wymęczyliśmy nieco występami, ale chyba nie żałuje. Wypożyczony z Pogoni Szczecin wróci do nich z pokaźnym bagażem doświadczenia. Pomoc: Prawa: Jacek Kiełb (31), 24-9-4 Szalony Jacuś, nazywają go jeźdźcem bez głowy, jednak ja go szanuję. Pędzi i rozgrywa, strzela i drybluje bez względu na wynik. Bez kalkulacji. Świetne statystyki. Wieku nie oszuka ale zostaje z nami na następny sezon. Miłosz Przybecki (29), 12-3-0 Doświadczony skrzydłowy dał kilka udanych zmian. Szybki i przebojowy. Na jego skrzydle rywale zawsze musieli się mieć na baczności. Niestety fizycznie nie sprostał trudom sezonu. Damian Michalik (27), 19-0-0 Mój dotychczasowy ulubieniec na prawej pomocy zaciął się w ekstraklasie na dobre. Mimo wielu okazji niewiele potrafił pokazać i nie był już tak pożyteczny dla drużyny jak w 1 lidze. Może po prostu tam była granica jego możliwości. Mateusz Sobiesierski (22), 0-0-0 Nieźle wyglądał na testach przed sezonem. Myślałem, że zatrudniam talent. Okazał się przeciętniakiem. Ograł się nieco w rezerwach, po sezonie rusza w świat szukać szczęścia gdzie indziej. Środek: Kamil Kurowski (25), 31-5-5 Nerwowy sezon, ale swoje liczby wykręcił. Z Letniowskim stworzył chyba najbardziej kreatywny duet w lidze. Świetny piłkarsko, bystry i ambitny. Jedyny z nim problem mam z powodu kończącego się za rok kontraktu, którego nie bardzo chce przedłużać. Bartłomiej Poczobut (26), 34-2-2 Kapitan robił swoje. Znając ograniczenia piłkarsko-techniczne skupił się na tym co umiał najlepiej - ryglowaniu pasa między obroną a pomocą. Błysku niewiele, ale solidność przeniósł z 1 ligi i nieźle ją pożytkował w wyższej klasie rozgrywkowej. Juliusz Letniowski (21), 30-2-3 Jeden z najlepszych ruchów transferowych. Świetny w małej grze. Idealnie uzupełniał się rolami z Kurowskim. Gdy grali razem byłem pewien przewagi w środku pola. Michał Szczyrba (19), 26-2-2 Grał sporo, gdyż wciąż nachalnie próbuję przyspieszyć jego rozwój, dać doświadczenie i pewność. Naturalny zastępca Kurowskiego - jeśli ten nie przedłuży kontraktu nie zostanę z niczym. Szczyrba powinien dać radę, choć to jeszcze wciąż nie ta klasa. Josh Thomas (18), 8-3-0 Świetny chłopak. Spokojnie staramy się wykluć z niego cennego piłkarza. Ma kulturę i zmysł nabyte z Wysp. Jego postawa zachęciła mnie do szukania tam wzmocnień. Omar Santana (28), 4-0-0 Technicznie i czystymi umiejętnościami operowania piłki niby lepszy i od Kurowskiego i Lentiowskiego. Co z tego jak absolutnie nie umie tego sprzedać na polskich boiskach. Za delikatny. Za hiszpański. Przy jego kosztach utrzymania podjąłem decyzję o wydaleniu go z drużyny. Nie ma szansy na dalsze próby. Lewa: Karol Mackiewicz (27), 29-8-9 Karol zdominował swoją stronę boiska niczym Maluch rynek motoryzacyjny w PRL. Nie dał szans pograć Błądowi. Wyrzucił z klubu Piesia. Świetny transfer. Dobrze rozgrywał, potrafił strzelić, dośrodkować i wesprzeć obrońców. Adrian Błąd (28), 10-0-0 Już po kilku treningach wydawało się, że się poddał. Że zobaczył, iż Mackiewiczowi nie sięga do pięt. Pogodzony ze swoją rolą rezerwowego dograł sezon do końca za zasługi. Ponoć już jest spakowany. Grzegorz Piesio (29), 12-1-0 Popadł w totalne przeciętniactwo i odszedł z klubu w połowie sezonu. Atak: Daniel Rumin (22), 35-12-3 Daniel znów był najlepszym i niemal jedynym sensownym napastnikiem. Grał dużo, co ważne wciąż się w widoczny sposób rozwijał i nabierał pewności siebie. Kacper Wydra (17), 20-4-0 Wypożyczony z Krakowa napastnik dostawał sporo szans - ma świetną szybkość i cecha ta dobrze pasowała do naszego stylu. Coś ustrzelił, ładnie wpasował się w drużynę, na pewno z zadowoleniem będzie wspominał epizod u nas. Joao Valente (16), 4-1-0 Dziecię jeszcze, a już kilka razy pokazał błysk. Muszę z nim być ostrożny. Jeśli nie zepsujemy będziemy mieli z niego pociechę na lata. Technika, zmysł, strzał - to wszystko jest. Artur Balicki (20), 0-0-0 Zmarnował czas u nas. Wydawał się mocno utalentowany, liczyłem na więcej. Być może w innym środowisku się odbuduję i wyjdzie ponad przeciętność. Michał Feliks (20), 5-2-0 Zagrał tylko pół sezonu - w przerwie postanowiłem go wypożyczyć. Uznaliśmy, że to rozwinie go najszybciej, ale nie do końca się tak stało - w Polonii Bytom nie bardzo chcieli na niego stawiać i z perspektywy czasu widzę, że lepiej by mu było u nas. Wraca po sezonie. Jest szansa na odbudowę. Sebastian Musialik (23), 4-1-0 Dostał szansę, coś tam pokazał. Nie na tyle jednak aby wiązać z nim szczególne nadzieje. Waldemar Nowacki (17), 1-0-0 Waldek odhaczył debiut w ekstraklasie. Potem wrócił do książek i przygotowań do matury. TRANSFERY Z KLUBU: Miałem świadomość jak kruche podstawy ma nasz sukces oraz że bazuje on bardziej na mentalności niż umiejętnościach i głębi składu. Wciąż aby pozyskać piłkarzy mogących nas wzmocnić musiałem sprzedawać. A ponieważ młodzież nie rozwijała się zbyt szybko jasnym się stało, że nadszedł czas pożegnań z zasłużonymi graczami, którzy przegrali rywalizację z nowymi nabytkami. Pożegnaliśmy więc na przykład Michalika, jednego z moich niedawnych ulubieńców, który przegrał motoryczną rywalizację z Przybeckim i Kiełbem. Nowy dom znaleźliśmy też dla Błąda wypchanego ze składu przez Mackiewicza. Nie przedłużyliśmy kontraktu Bronisławskiemu a Wawrzyniak odszedł na zasłużoną emeryturę. Niezłe oferty dostaliśmy za Michalskiego, Musiolika i Santanę. Do tego odeszła garść graczy, którzy nie rokowali lub zawiedli mnie postawą na treningu. Musiałem zwolnić środki na pensje dla nowych, zagranicznych piłkarzy: Omar Santana (środek pomocy) - GKS Tychy za 27,5 tyś EUR Damian Michalik (prawa pomoc) - Widzew Łódź za 52 tyś EUR Adrian Błąd (lewa pomoc) - Bruk-Bet Termalica za 41 tyś EUR Sebastian Musiolik (atak) - Zagłębie Sosnowiec za 18,5 tyś EUR Jakub Wawrzyniak (lewa obrona) - koniec kariery Artur Balicki (atak) - wolny transfer Mateusz Sobiesierski (prawa pomoc) - wolny transfer Damian Michalski (środek obrony) - wolny transfer Dominik Bronisławski (prawa obrona) - wolny transfer Do tego wypożyczyliśmy młodych zdolnych: Thomasa do walijskiego TNS oraz Milasiusa do Stali Rzeszów TRANSFERY DO KLUBU: Jak wspominałem do Katowic przybył wagon beztroskich Portugalczyków - rezerwowych w klubach Leira i Penefiel. Co będzie z tej mąki czas pokaże. Na treningach i w grach kontrolnych wyglądali świetnie. Ostatecznie umowy udało się podpisać z trzema z nich oraz Angolczykiem. Do tego świetnym transferem wydawał się zakup piekielnie zdolnego Bartosza Marchewki z Rozwoju Katowice. Listę wzmocnień zamykały posiłki brytyjskie - młodzi i ambitni Coyle i Hackett. Rodrigo Pereira (27, Portugalia), prawa/lewa pomoc - wolny transfer Hugo Costa (30, Portugalia), lewa obrona - wolny transfer Erivaldo (26, Angola), prawa pomoc - wolny transfer Pedro Santos (24, Portugalia), środek obrony - wolny transfer Bartosz Marchewka (19), napastnik - 18,5 tyś EUR z Rozwoju Katowice Liam Coyle (21, Anglia), defensywny pomocnik - wolny transfer z rezerw Liverpoolu Wojciech Kurlapski (19, lewy pomocnik) i Szymon Biernat (19, środek obrony) - wolny transfer, obaj ze Stilonu Gorzów Wlkp. Jake Hackett (20, Anglia), środek pomocy - wypożyczenie z Sunderland
  16. Grupa mistrzowska - egzamin na trenera i dlaczego go oblałem My Wam pokażemy? Nie, ch#%@^&$ pokażemy Niestety Grupa Mistrzowska okazała się wyzwaniem równie trudnym co wyrecytowanie na czas greckiego alfabetu od tyłu po 0,7 żołądkowej gorzkiej. Sami zobaczycie jak sobie "poczynaliśmy" w elicie. Niestety, z perspektywy czasu muszę przyznać, że główną winę za wytarcie nami mistrzowskiej podłogi ponoszę ja sam. Nie wiedzieć dlaczego zacząłem dłubać w składzie, za nic mając dotychczasową dość logiczną konsekwencję. Znów dała znać o sobie moja nerwowość i raptowne reakcje w przerwach meczów. Zabrakło spokoju, dałem się ponieść chęci udowodnienia światu, że nie jesteśmy ogórkami. No - jak się okazało było gorzej - byliśmy i zrobiono z nas zupę ogórkową. Jak ostatni frajer grałem zawodnikami, których nie dostrzegałem przez całą rundę. Przy okazji errata i dowód na chaos jaki wniosłem do drużyny - ogłosiłem, że pożegnamy Wawrzyniaka - podczas gdy życie pokazało, że musiałem z niego korzystać i pożegnanie przesunęło mu się o 2 miesiące. Szkoda pisać, czas analizować - dla potomnych, aby wiedzieli jak uniknąć zmielenia. GRUPA MISTRZOWSKA SEZON 2018/19: Lech - GKS 5:1 (Kiełb '65), gol przy 0:4, strzały 16-7 dla Lecha Giljen - Hendrie, Luis ('46 Machała), Wawoczny ('61 Szczyrba), Wawrzyniak - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('46 Santana), Letniewski, Mackiewicz - Rumin Nie mieliśmy w tym sezonie patentu na Poznaniaków, oj nie. Od pierwszych minut wsiedli na nas jak marynarz na żonę po półrocznym rejsie. Moi chłopcy nie nadążali patrzeć gdzie jest piłka, nie mówiąc już o jej rozgrywaniu. Fatalnie w mecz weszli moi stoperzy, przez co po tradycyjnym ataku cholery szybko ich zmieniłem. Honorowego gola wbiliśmy, gdy wszystko było już pozamiatane. Z rozpaczy i licząc, że swoją techniką nieco zwiąże środek boiska wprowadziłem Santanę za beznadziejnego dziś Kurowskiego. Po tym właśnie meczu zrobiłem największy błąd - zamiast przyjąć ten łomot na klatę i grać swoje - zacząłem kombinować ze składem i szukać prób zaskoczenia rywali. Zanim się ogarnąłem i przypomniałem sobie kto mnie w tym sezonie nie zawodził - było już po morale drużyny. - GKS - Jagiellonia 0:0 Giljen - Lisowski, Wawoczny, Wawrzyniak, Stefanik - Luis ('60 Kurowski) - Kiełb, Szczyrba, Poczobut, Błąd ('56 Michalik) - Rumin ('60 Wydra) Za Hendriego wprowadziłem świeżą krew - wypoczętego Lisowskiego, za Poczobuta wstawiłem bardziej defensywnego Luisa, Kurowski po poprzednim występie usiadł za karę na ławce - najszczęśliwszy z tego powodu nie był. Na lewą obronę Stefanik, który był szybszy od Wawrzyniaka i Waleńskiego. Poczobut przeszedł wyżej za wykartkowanego Letniewskiego, podobnie w składzie znalazł się dawno nie widziany Błąd za Mackiewicza również pauzującego za żółtka. Efektem tego bigosu był wymęczony remis. Patrząc z jakiego materiału uszyłem ten skład - należało uznać to za niezły wynik. - Miedź - GKS 6:1 (Poczobut '72), gol honorowy przy 0:5 Giljen - Lisowski, Wawoczny ('46 Machała), Wawrzyniak, Stefanik ('46 Waleński) - Poczobut - Kiełb, Szczyrba ('46 Valente), Letniewski, Mackiewicz - Rumin Szczyt kompromitacji, po kilku ciosach moim odeszła zupełnie ochota do gry. Znów w roli negatywnego bohatera wystąpiła obrona. Znów w przerwie trenerem została moja wściekłość - coś co moi chłopcy odczuwali ostatnio nader często. Trener Wściekłość zarządził szybko 3 zmiany w przerwie, co nie zmieniło w grze absolutnie nic. Dało tylko minuty nieużywanemu dotąd Machale - choć akurat tu zmiana była wymuszona, bowiem Wawoczny wkręcany w murawę przez napastników Miedzi złapał kontuzję i w tym sezonie już się nie pojawił. - GKS - Górnik Zabrze 3:1 (Mackiewicz '30, Kurowski '76k, Valente '84) Giljen - Hendrie ('67 Janik), Luis, Para, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('67 Musiolik) - Rumin ('57 Valente) Znów roszady. Pogodzony z losem słabeusza zacząłem wprowadzać do gry młodziutkich, zdolnych graczy. Stwierdziłem po prostu, że gorzej niż koledzy nie zagrają, a czas już chyba zacząć myśleć o nowym sezonie. Liczyłem, że któryś z nich wystrzeli z formą i okażę się lepszy niż rywale do składu. Jak się okazało, nie było to myślenie bezpodstawne - ładną bramką i dobrą grą popisał się Valente. Fajnie wyglądał też Janik. - Legia - GKS 2:1 (Seb.Musiolik '76) Giljen - Janik ('67 Hendrie), Luis, Para, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski ('46 Seb. Musiolik), Mackiewicz - Wydra ('46 Valente) Zanim po rozpoczynającym gwizdku usiadłem na ławce trenerskiej i rozstawiłem bidonik z enerdżajzerem - Niezgoda już wygrał Legii mecz. Po jego golach w '2 i '10 minucie widać było kto jest Sprite, a kto pragnienie. Po udręczonych minach moich graczy widziałem, że modlą się tylko aby te rozgrywki już się w końcu zakończyły. Uszyta naprędce obrona z drewnianym Parą ledwie sobie radziła. Janikowi zaserwowałem ważny egzamin - debiut w pierwszym składzie przy silnym rywalu, nie spękał i nie zawiódł. Patent z Wydrą tym razem nie podziałał na Legionistów i dobrze kryty nie mógł się rozpędzić z żadną kontrą. - Piast - GKS 2:2 (Mackiewicz '24, Rumin '58), CZK '42 dla Piasta, w '63 Piast nie wykorzystuje karnego Giljen - Hendrie ('57 Janik), Luis, Para, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski ('57 Santana), Mackiewicz - Wydra ('57 Rumin) Trudny mecz i szczęśliwy dla nas. Piast zasłużył na wygraną i mógł ją osiągnąć, ale nie wykorzystali karnego. Tyle że mimo grania w osłabieniu przez pół meczu - dominowali i mieli znacznie więcej dobrych okazji do strzelenia goli. Tylko dzięki plastelinie w rękawicach Giljana ucieszyliśmy się z 1 punktu. - GKS - Wisła Płock 6:0 (Kurowski '25, '64, Mackiewicz '34, Rumin '36, '38, Luis '59) Giljen - Janik, Luis, Para, Stefanik ('56 Wawrzyniak) - Poczobut ('82 Bronisławski) - Kiełb, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('46 Szczyrba) - Rumin Wisła już zupełnie o nic nie grała, zajmowali dno grupy mistrzowskiej i zgrywali juniorów. Moi chłopcy postanowili wykorzystać ten fakt do udobruchania i pożegnania kibiców. Było miło i piknikowo. W przerwie pamiątkową paterę wręczyliśmy Wawrzyniakowi. Podobnie - kilka minut dostał Bronisławski, z którym nie zamierzałem przedłużać kontraktu, a który jednak kilka razy dał mi radość swoją grą. Koncert zagrał Kurowski, który był wszędzie - rozgrywał, strzelał, blokował i gonił rywali. Brawa dla drużyny za to, że starali się wpychać piłkę do bramki rywala nawet przy wysokim prowadzeniu. To była moja filozofia futbolu. Tak ma być w nowym sezonie. Finalnie zakończyliśmy sezon na 6 miejscu - niezłym, zważywszy na okoliczności. Bolesnym zważywszy na wpierdziel jaki spuściły nam poważne drużyny w grupie mistrzowskiej. Mistrzem Polski został Lech Poznań o punkt wyprzedzając Jagiellonię.Trzecie i czwarte miejsce dość niespodziewanie zajęły Piast i Miedź. Legia była piąta, co odebrano jako potężną porażkę, za którą głowę dał ich trener. My na 6, pod nami Górnik i Wisła Płock. Z ligi spadły Śląsk Wrocław i Korona Kielce. Sparing posezonowy: Niecały tydzień po zakończeniu rozgrywek zrealizowałem nieco szalony plan - już wcześniej miałem umówioną i pozapraszaną na testy garść ciekawych piłkarzy. Chodziło o to, że nawiązałem dobre relacje i współpracę z kilkoma portugalskimi klubami. Powstał niecny plan przesiedlenia sporej grupy niepotrzebnych tam piłkarzy do mnie. Tam byli nikim - tu mogli zostać królami. Odbył się zatem sparing ze Stalą St. Wolą, zakończony bezbramkowo, w którym przetestowałem w sumie 8 Portugalczyków, 2 Brazylijczyków, 2 Afrykańczyków i 2 Anglików. Do tego szansę dostali nieużywani gracze z 1 zespołu oraz rezerw, którzy nie zdążyli wyjechać na wakacje. Niemal z połową testowanych piłkarzy rozpoczęliśmy rozmowy, bowiem technicznie wyglądali świetnie i tu widziałem szansę na realne wzmocnienie drużyny. Ich technika plus moi ambitni rzemieślnicy - z tego mógł wyjść trotyl. Pytanie tylko co wysadzi - bloki obronne rywali czy mnie ze stanowiska. W następnym odcinku bilans sezonu i transfery.
  17. Pokazujemy ząb - udany marsz do grupy mistrzowskiej Sparingi tej zimy zorganizowaliśmy jak przystało na polski klub - czyli bieganie po górach, a na deser tygodniowy obóz w Turcji (w najtańszym hotelu). Powiew profesjonalizmu (mimo, że w wydaniu cebulackim) poczuli i kopacze, bo wygraliśmy w niezłym stylu komplet sparingów, w tym z silnymi Hajdukiem Split oraz tureckim Adanasporem. Do tego na rozgrzewkę kilka innych tureckich i bałkańskich ogórków i naładowani entuzjazmem jak kabanosy mięsem wróciliśmy do kraju aby rozpocząć rundę rewanżową. Kratka formy w wykonaniu GKS wyglądała już ciaśniej, czyli częściej wygrywaliśmy niż przegrywaliśmy. Ustabilizowałem skład, zgranie formacji zrobiło swoje - efektem był kolejny sukces - niespodziewany awans do grupy mistrzowskiej. Prezes był wniebowzięty. Kibice również. Piłkarze w szoku. Pierwszy raz spotkali się z takim odbiorem trybun - że kobiety rzucały na murawę staniki, a faceci banknoty. No dobra, rozpędziłem się, ale przy naszej improwizacji i brakach w składzie było to naprawdę wielkie osiągnięcie. Ze spraw kadrowych - uprzedzając i omawiając fakty - Giljen w bramce nie do ruszenia, klasa sama w sobie, na domiar tego po kilku miesiącach trafił na stałe do swojej reprezentacji i zaczął w niej się zadomawiać na dobre. Obrona to wciąż improwizacja, ale na miejsce Wawrzyniaka wskoczył nowy Wawoczny, sadzając dziadka na ławkę. Na skrzydłach wysoką formę i pewien etat złapali Kiełb na prawej i Mackiewicz na lewej, środek bez zmian. W ataku grał standardowo Rumin rotowany czasem przez zdolnego Thomasa. Rzadziej grał w tej rundzie Wydra, stwierdziłem jednak, że wole ogrywać swojego młodego-zdolnego niż wypożyczonego - a Wydra za kilka miesiącu wracał do Pogoni. Jak pokazało życie - jego szybkość przydała nam się jeszcze, np. w ograniu Legii. Zatem jedziemy rajdem przez rundę: Pogoń - GKS 1:2 (Kurowski '33, Wawoczny '84), brutalny mecz, 7 ŻK i 1 CZK dla Pogoni, u nas 6 ŻK Giljen - Lisowski ('45 Hendrie), Luis, Wawrzyniak ('45 Wawoczny), Waleński - Poczobut - Kiełb ('59 Przybecki), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin W Szczecinie sprawy wymknęły się spod kontroli i sędziemu i piłkarzom. W tym brutalnym meczu - cudem nie zakończonym żadną poważną kontuzją - przegrywaliśmy zdominowani fizycznie przez rottweilerów ze Szczecina, ale świetną formę i miano MVP pokazał Kurowski, który byłem pewien znajdzie się w notesie selekcjonera kadry. Niestety przy tym dostał żółtą kartkę eliminującą go z kolejnego meczu. Z niespodziewanek - za grającego niechlujnie Lisowskiego wprowadziłem na próbę nowego Hendriego i wypadł nadzwyczaj obiecująco - chęcią do gry można by oddzielić pół drużyny. Asystą przy golu Wawocznego dał nam zwycięstwo. - GKS - Wisła Płock 2:0 (Thomas '61, Poczobut '90) Giljen - Hendrie, Luis, Wawoczny, Waleński - Poczobut - Kiełb ('55 Przybecki), Szczyrba, Letniewski ('73 Michalik), Mackiewicz - Valente ('55 Thomas) Kolejny twardy mecz i kolejne 4 żółte kartki dla moich chłopców. Istniało niebezpieczeństwo, że jak tak dalej pójdzie to po wykartkowaniach będę zmuszony grać magazynierem Kaziem i sprzątaczka Irenką. Z dobrych rzeczy - pewna wygrana, 3 punkty i gol piekielnie zdolnego Thomasa. - GKS - Śląsk 4:1 (Kiełb '3, '45, '61, Szczyrba '83) Giljen - Hendrie (kont. '44 Lisowski), Michalski, Wawoczny, Waleński - Poczobut - Kiełb ('72 Przybecki), Kurowski ('72 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin Lisowski chyba złożył w ofierze chomika, bo rozpędzający się Hendrie skręcił staw i "Lisu" odzyskał swoje miejsce w formacji. Trzecia wygrana pod rząd - kibice zaczęli coś śpiewać o "mistrzu", a zaciekawiony prezes wychylił się z gabinetu. Hat trick Kiełba, który przypominał siebie sprzed lat, silny jak traktor Ursus, precyzyjny jak wiertło dentysty i skuteczny jak sprzedawca garnków dla emerytek. - Lech - GKS 3:2 (Rumin '35, Szczyrba '92) Giljen - Lisowski, Michalski, Wawoczny, Wawleński ('9 Wawrzyniak) - Poczobut - Kiełb ('46 Przybecki), Kurowski ('46 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin Liczyłem że moja drużyna, rozpędzona jak bobsleista łyknie i Poznaniaków. Tymczasem zanim na dobre się rozgrzaliśmy - już w 9 minucie mieliśmy 0:2 w trąbę po dwóch haniebnych kiksach Waleńskiego. Szybko zdjąłem go z boiska nie chcąc zrujnować psychicznie i jego i drużyny. Nie pomogło - 24 minuta i 0:3. W przerwie zagrałem mój standardowy numer - zmiany do oporu. Padło na nieco chyba gwiazdorzących dotychczasowych liderów - Kiełba i Kurowskiego. Zaczęliśmy skutecznie odrabiać straty ale zabrakło czasu. Kontaktowego gola wcisnął Szczyrba w '92 minucie ale wtedy sędzia gwizdnął koniec meczu. Cóż, graliśmy w Poznaniu, nie chciał ryzykować linczu. Trudno. Ważne, że chłopcy otrzymali sygnał - nie odpuszczamy nawet z silnymi. - Jagiellonia - GKS 2:2 (Kiełb '17, Mackiewicz '42) Giljen - Lisowski, Luis, Wawoczny, Waleński - Poczobut - Kiełb ('57 Michalik), Kurowski ('57 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('57 Wydra) Następny trudny mecz i nie najgorsza gra. Z trudnego terenu udało się wywieść punkt. Psychologicznie nie odstawiłem Waleńskiego od składu - mimo, że w Poznaniu dał ciała jak bułgarska turystka. Nie zawiodłem się, chłopak szorował tyłkiem przy wślizgach i w pełni się zrehabilitował. Może techniki mu brakuje, ale charakteru nie. - GKS - Arka 3:2 (Rumin '23, '30, Mackiewicz '47) Giljen - Lisowski, Luis, Wawoczny, Stefanik - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski ('60 Szczyrba), Mackiewicz ('60 Błąd) - Rumin ('76 Thomas) Po tym zwycięstwie awans do grupy mistrzowskiej stawał się naprawdę realny. Pięliśmy się w górę tabeli jak szaleni. Prezes zapytany na korytarzu o ewentualne premie za awans do pucharów europejskich krzyknął, że ktoś właśnie ukradł mu wycieraczkę z Opla i musi lecieć sprawdzić. Podobno tego dnia już nie pokazał się w klubie, ukrył się w McDonaldzie. - GKS - Raków 2:0 (Mackiewicz '79, Thomas '87) Giljen - Lisowski, Luis, Wawoczny, Stefanik ('59 Waleński) - Poczobut ('59 Szczyrba) - Kiełb, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('59 Thomas) Co za seria. Kolejna wygrana nastroiła nas tak, że sam zacząłem powoli snuć marzenia o przyszłych sukcesach. Jadąc tramwajem na znalezionych po kieszeniach karteczkach rozpisywałem sobie listy zakupów jakie dokonam: Cristiano Ronaldo, młody Chiesa, Donnaruma albo Grabara. Do sztabu trenerskiego Najman jako trener przygotowania fizycznego czy Burneika? Świat i jego możliwości zdawały się stać otworem. Milik jako trener strzelecki? Nie, za młody. - Cracovia - GKS 0:0 Giljen - Lisowski ('66 Hendrie), Luis, Wawoczny , Stefanik (kont, dograł do końca) - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('66 Szczyrba), Letniwski, Mackiewicz - Rumin ('62 Thomas) Pechowy remis, gdyż dominowaliśmy przez całe spotkanie. Bywa. Świetnie na stoperze czyścił Wawoczny. Ten piłkarz to kolejne ciekawe zjawisko - praktycznie tylko w aspektach obronnych miał wysokie umiejętności. Do tego siła. Reszta bardzo słaba, a jednak dawał sobie świetnie radę. Liga taka marna czy chłopak na fali entuzjazmu gra powyżej swoich możliwości? Z rzeczy technicznych - zaczęło być chudo na lewej obronie - Stefanika wycięli mi w tym meczu, Waleński skręcił kolano na treningu, a Wawrzyniak pogodził się z krańcem kariery i na treningach nawet przestał udawać, że interesuje go jeszcze gra. Zamiast tego na ławce czytał biografię Mourinho. Przy pierwszej okazji za zgranego już nieco Lisowskiego wstawiłem powracającego po kontuzji Hendriego. Podobał mi się ten Angol i zamierzałem z niego korzystać. - GKS - Legia 1:0 (Wydra '77) Giljen - Hendrie, Luis, Wawoczny, Lisowski - Kurowski - Kiełb ('60 Michalik), Szczyrba, Letniewski ('85 Bronisławski), Mackiewicz - Rumin ('60 Wydra) W pierwszym meczu Łazienkowskiej nie podbiliśmy, ale i im nie pozwoliliśmy zdobyć naszej areny. Ten mecz ostatecznie upewnił nas, że uda się awansować do grupy mistrzowskiej - brakowało nam 1 punktu a zostały jeszcze dwa mecze. Nie miałem wątpliwości, że w obecnej formie osiągniemy ten sukces. Warszawiacy zaskoczeni naszą poukładaną grą całkiem sie pogubili. Nie potrafili zbudować zagrożenia pod bramka Giljena, a nam udało się ich skontrować po dobrym podaniu do szybkiego Wydry. Na lewej stronie obrony wstawiłem Lisowskiego i okazało się to niezłym ruchem. Może nie czuł się tam na tyle pewnie, aby robić rajdy i wspierać Mackiewicza, ale trzymał obronę i ustrzegł się baboli. Za wykartkowanego Poczobuta kolejny raz zagrał na defensywnym Kura. Przyzwoicie i rozważnie. - GKS - Lechia 1:1 (Kiełb '27) Giljen - Hendrie, Luis, Wawoczny, Lisowski - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('79 Bronisławski), Szczybra ('60 Letniewski), Mackiewicz - Rumin ('62 Wydra) Brakowało nam punktu? No to go sobie wzięliśmy. Rywal wymagający, ale dość szybko Kiełb nieszablonowym rajdem w stylu Kosowskiego wbił szpilę z dystansu. Potem dramatyczna obrona przed zalewającymi nas jak fale Bałtyku Gdańszczanami, ale cel osiągnięty. O imprezie z okazji awansu rozpisywała się prasa plotkarska i kulinarna. Z braku odkrytego autokaru obwoziliśmy się po mieście Oplem prezesa. Dla nas to było jak mistrzostwo! - Miedź - GKS 4:2 (Kiełb '56, Rumin '67) Giljen - Hendrie ('56 Janik), Luis, Wawoczny, Lisowski (kont. '25 Wawrzyniak) - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('56 Santana), Letniewski, Mackiewicz - Rumin Dotkliwy wpierdziel z Miedziowymi nie miał już znaczenia. Oni walczyli również o awans do grupy Mistrzowskiej i biegali za dwóch - ostatecznie i im się udało awansować. Pod koniec dałem pograć kilku niewykorzystywanym graczom - młodziutkiemu Janikowi i zawodzącemu mnie na treningach i meczach rezerw Santanie. Dzięki kontuzji Lisowskiego swój trybut i chyba pożegnanie kariery zaliczył Wawrzyniak - lepiej w Legnicy niż w kostnicy. Grupo Mistrzowska przybywaj! Nowa jakość piłkarska nadciąga, już my Wam pokażemy!!!!
  18. Finisz rundy - rollercoaster formy Kontynuuję rajd przez wyniki, aby szybko przejść do trzeciego, bieżącego sezonu mojego GKS, który dopiero zacząłem. Przed Wami emocjonująca końcówka rundy - z meczami z Legią, Lechią, Wisłą i ponownie Piastem - naszym dwukrotnym ciemiężycielem. Z uwag ogólnych - skład niekompromitujący się w ekstraklasie się wyklarował (co nie znaczy, że nie zdarzało mu się czasem kompromitować). W bramce świetny Giljan - Lisowski na prawej defensywie, w środku Luis z Wawrzyniakiem, prawa obrona to Waleński lub Stefanik, na defensywnym Poczobut, przed nim duet magików - Kurowski i Letniewski - obaj potrafiący i rozegrać i zapiąć sztycha strzałem z oddali, na skrzydłach bogactwo - pięciu szybkich skrzydłowych do dowolnego rotowania - Michalik, Błąd, Przybecki, świetny Mackiewicz i szalony Kiełb. W ataku stabilnie bieda - Rumin i Wydra na zmianę wg. zasad loterii. Po prostu zgadywałem, który rozpocznie mecz, a który go zmieni. W szatni dowcipnisie gadali, że rzucam monetą który napastnik rozpocznie mecz. Była to oczywista nieprawda. Mój system był inny - kładłem kartę kredytową Gold na krawędzi biurka i podbijałem ją w górę patrząc jak spadnie. GKS - Miedź 2:1 (Rumin '25, Wydra '83) Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński - Poczobut - Michalik ('59 Mackiewicz), Szczyrba, Letniewski, Piesio ('71 Błąd) - Rumin ('73 Wydra) - Lechia - GKS 3:0 Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński (kont. '45 Senytsya) - Poczobut - Michalik, Szczyrba, Letniewski, Piesio ('45 Bład) - Rumin ('60 Wydra) Raz wygrana, raz bolesny wpi@##%$%. Tak to w tym sezonie wyglądało i musiałem się z tym godzić w obliczu szczupłości kadry. Z Miedzią zagraliśmy ładnie i skutecznie, a już kilka dni później w Gdańsku narzucono nam warunki, którym nie potrafiliśmy sprostać. Tym razem 5 żółtych kartek jakie załapały moje zuchy nie był wyrazem waleczności, lecz bezsilności. Może z Kurowskim w środku wyglądalibyśmy lepiej, ale kończył leczyć lekką kontuzję, a zastępujący go Szczyrba nie błyszczał już jak w 1 lidze, gdzie namaszczałem go na nasz brylantowy węgielek - cudowne dziecko Katowic. Martwiło mnie, że stanął w rozwoju i choć był jeszcze nastolatkiem, szacowałem że przy tej ilości gier jakie dostaje powinien szybciej się rozwijać. - Korona - GKS 1:0 Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński - Poczobut - Michalik (kont.), Szczyrba ('54 Kurowski), Letniewski, Piesio ('54 Kiełb) - Rumin ('64 Wydra) Korona zrewanżowała się nam za porażkę z początku sezonu, mecz nudny jak seks zawodnika sumo z żoną. Na kilka tygodni wypadł mi Michalik. Gracze niebezpiecznie wymęczeni rozgrywkami i pokopani przez rywali, stąd częste rotacje we wczesnych minutach, a czasami już w przerwie. - GKS - Górnik 0:0, rzut karny niewykorzystany Rumin '68 Giljen - Lisowski, Luis, Para, Wawrzyniak - Kurowski - Mackiewicz, Szczyrba ('59 Thomas), Letniewski, Kiełb ('59 Bład) - Rumin ('70 Nowacki) Rumin z Górnikiem zagrał taki piach, że w nerwie wprowadziłem za niego Waldka Nowackiego - nastolatka z rezerw wstawionego na ławkę jako statystę. Zadebiutował też nasz przedsezonowy nabytek z rezerw Swansea, utalentowany Josh Thomas. Widać było po nim kulturę gry, ale to jeszcze junior do ogrania ogonami meczów, ciężaru nie dźwignie. Waleński na lewej się posypał przed meczem - stąd przesunięcie tam Wawrzyniaka. Najbardziej dramatyczna zmiana czekała mnie na defensywnym pomocniku - miejscu zarezerwowanym dla Poczobuta. Mój kapitan był tak spruty sezonem, że wracający do składu Kurowski zamiast zasilić kreatywny środek został wstawiony na defensywnego. Życie trenera to ciągłe szukanie rozwiązań. Zwłaszcza w polskiej lidze. Zwłaszcza w Katowicach. - GKS - Piast 2:1 (Kiełb '55, Thomas '90) Giljen - Lisowski, Luis, Para, Stefanik - Kurowski (kont. '31 Poczobut) - Mackiewicz, Szczyrba ('45 Thomas), Letniewski, Błąd ('45 Kiełb) - Rumin Mecz z historią i emocjami. To już trzecie starcie z Piastem, trzecia szansa na odzyskanie twarzy i rewanż za dwie porażki. Chłopcy nastawieni byli bardzo bojowo, a mecz miał ciekawy przebieg - w pierwszej połowie Piast dominował, co podkreślił golem, aż Kurowski został brutalnie sfaulowany i chyba to podziałało na moich kopaczy mobilizująco. To oraz dwie rozpaczliwe zmiany jakie dokonałem va banque w przerwie. Pozbyłem się tym całkowicie pola manewru wyczerpując limit zmian, ale opłaciło się, bo wprowadzeni Kiełb i Thomas zdecydowali o wygranej. Kiełb szalał na lewej stronie rozrywając formacje Piasta, a Thomas psim fartem wepchnął przytomnie piłkę do bramki rywala w '94 minucie. Nieważny przebieg, liczy się wynik - to on zostanie zapisany w Przeglądzie Sportowym i zapamiętany. - Wisła - GKS 1:2 (Przybecki '64, '92) Giljen - Bronisławski, Luis, Para, Stefanik - Kurowski - Michalik ('45 Przybecki), Szczyrba ('45 Thomas), Letniewski, Kiełb ('45 Błąd) - Rumin Kolejna okazja do rewanżu i znów z powodzeniem. Przypomnę - Wisła zlała nas okrutnie na początku sezonu wbijając aż 5 goli. Rewanż moi chłopcy rozegrali sprytnie i znów szczęśliwie. Tym razem Przybecki dał nam 3 punkty w '92 minucie dobrym strzałem z dystansu. Reszta zespołu mądrze nie pozwalała rozkręcić się gwiazdom Wisły, choć znów w przerwie nerwowo wykorzystałem wszystkie zmiany. Dla pobudzenia i obudzenia bo na przykład taki Kiełb - bohater meczu z Piastem tym razem ślizgał się bez sensu na tyłku będąc najgorszym na boisku. Te dramatyczne zmiany w przerwie podtrzymały zespół w elektrycznym napięciu i doliczyliśmy sobie 3 wyjazdowe punkciki. - Legia - GKS 4:1 (Mackiewicz '61), CZK Jędrzejczyk '50 Giljen - Lisowski, Luis, Para, Stefanik - Kurowski - Przybecki ('45 Kiełb), Szczyrba ('45 Poczobut), Letniewski ('45 Thomas), Mackiewicz - Rumin Wiele drużyn czeka i przygotowuje się specjalnie na mecz na Łazienkowskiej, ale dla mnie to jak zjedzenie gofra - Legia była takimi samymi ogórkami do ogrania jak inni. Wygrana nad nimi nie dawała więcej punktów niż nad innymi drużynami, nie widziałem więc powodu aby ich traktować ze specjalnym namaszczeniem i podziwem. Niestety nie podzielili tego moi piłkarze i już w pierwszej połowie położyli się przed rywalem jak jamnik przed atakiem kota. Legia prowadziła 4:0 jeszcze przed gwizdkiem na przerwę. Nic nam nie wychodziło. Jakby to powiedział mędrzec Kucharczyk - byliśmy fatalni. I trzeci raz z rzędu, będąc na krańcu wytrzymałości nerwowej, wymieniłem 3 graczy w przerwie. Tym razem nic to nie dało, stać nas było tylko na honorowego gola wbitego już osłabionemu po czerwonej kartce rywalowi. Wnioski po rundzie niewesołe. O ile potrafiliśmy wyrywać pojedyncze punkty, to na poważne rozgrywki mieliśmy za słabą obronę i zbyt skromny atak. Priorytety transferowe były jasne - szukamy stoperów, bo Wawrzyniak skokowo się starzał i nie wytrzymał trudów rundy. Para był drewniany i ociężały, a Ukrainiec Senytsya nie nadający się do ekstraklasy. Z samym Luisem nie powstrzymamy zorganizowanego rywala. Ruszyły w ruch telefony, faksy. Przygotowania do rundy rewanżowej ruszyły pełną parą. Omówienie transferów przed rundą rewanżową: Aby zakontraktować kogokolwiek musiałem kogoś sprzedać. Jakąkolwiek wartość przy mniejszej przydatności przedstawiali tylko Węglarz i Piesio. Oni też zostali szybko nakłonieni do wyprowadzki. Piesio za całkiem niezłą kasę. Mi był niepotrzebny, na środku pomocy gdzie grywał miałem kozaków (Kura, Letniewski, Poczobut, młody Szczyrba), na skrzydłach gdzie powinien grać było jeszcze bogaciej. Poza tym mimo zasług przy awansie z 1 ligi w tym sezonie nie był już zbyt widowiskowy i gdy dostawał szanse grał bezbarwnie jak Chaplin w czarno-białych filmach. Za uzyskane środki w trybie ekspresowym zakontraktowałem nieco w ciemno trzech stoperów - Wawoczny to silny jak tur defensor, wychowanek Piasta błąkający się gdzieś po śląskich klubach, Machała to talent z Ruchu Chorzów, przynajmniej tak miał wpisane w CV. Do tego Michalski z Bełchatowa - na testach wypadł dobrze, na podesłanym VHS z akcjami jeszcze lepiej. Poszedłem więc na ilość mając nadzieję, że któryś z tych trzech stworzy z Luisem dobry duet stoperów. Skorzystałem też z turystycznego zacięcia niezłego gracza z Anglii - chciał grać w Polsce i zgodził się na małą kasę. Idealny dubler dla Lisowskiego na prawej obronie. Chodzi o Luka Hendriego, silnego i przebojowego obrońcę. Miał tylko jeden warunek - lubił polskie piwo i po każdym meczu musiał mieć w szatni sześciopaka Tyskiego. Komplet nabytków zamykał piekielnie uzdolniony 17-latek z Portugalii. Joao Valente dobrze rokował mimo, że jego rodzime Belenenses go skreśliło. ODESZLI Z KLUBU: Damian Węglarz (23, bramkarz) - Sandecja, za 21 tyś EUR, zagrał 6 meczów (wpuścił 13 goli) Grzegorz Piesio (29, pomocnik) - Widzew, za 100 tyś EUR, 12 meczów - 1 gol - 0 asyst Volodymyr Senytsya (22, środek obrony, UKR) - Chrobry Głogów, za 2 tyś EUR, 2-0-0 Michał Feliks (20, napastnik) - wypożyczony do Polonii Bytom do końca sezonu, 5-2-0 PRZYBYLI DO KLUBU: Kamil Wawoczny (21 lat, środek obrony) - Wilki Wilcza, wolny transfer Damian Michalski (21, środek obrony) - GKS Bełchatów, 13,5 tyś EUR Luke Hendrie (25 lat, prawa obrona) - Fleetwood, 26 tyś EUR Mateusz Machała (19, środek obrony) - Ruch Chorzów, 40 tyś EUR Joao Valente (16, napastnik) - Belenenses, 13,5 tyś EUR
  19. Wrzesień/Październik - forma kolorowa jak liście W szatni panowała dość dobra atmosfera. Chłopcy - choć nieco markotni średnimi wynikami - wierzyli w to co robimy, ufali mi i przede wszystkim zaczynali ufać swoim umiejętnościom. Byliśmy mentalnym monolitem - przez rok pozbyłem się pozorantów i będących u schyłku karier kopaczy szukających ciepłego gniazdka na emeryturę. Teraz nawet jeśli został ktoś starszy to np. taki jak Wawrzyniak, który zasuwa ile sił. Jakby wciąż, co mecz, chciał zmazać plamę jaką dał w meczu Polska-Niemcy w 90 minucie. Ot, charakternicy. Ja też lubiłem z nimi pracować, byłem pewien, że wyniki nadejdą. Póki co było w kratkę: Arka - GKS 0:1 (Wydra '89) Piasecki - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefanik - Poczobut - Michalik, Kurowski ('59 Szczyrba), Letniewski, Piesio ('59 Mackiewicz) - Rumin ('62 Wydra) - GKS - Lech 0:2 Piasecki - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefanik - Poczobut - Michalik, Kurowski, Letniewski ('56 Szczyrba), Piesio ('45 Musiolik) - Rumin ('46 Wydra) To był próbnik miejsca gdzie się znajdowaliśmy i miara tego ile nam jeszcze brakuje do dobrego poziomu. Lech zdominował nas okrutnie. W obronie mieliśmy dziury jak blok mieszkalny w trakcie przygotowywania do ocieplania ściany. Stefanik zagrał fatalnie, presja wyraźnie spętała mu nogi. Takie sytuacje były jednak wliczone w mój model budowy drużyny - to był jeszcze niemal junior wypożyczony z Pogoni. Nie było szans, aby w każdym meczu grał poprawnie. Niemniej - przekonałem się, ze w defensywie mam największy problem i tu przede wszystkim w przyszłości potrzebujemy wzmocnień. Ach, jakże tęskniłem za Kilianem z poprzedniego sezonu. - PUCHAR POLSKI GKS - Piast 2:3 po dogr. (Wydra '53, sam '80), CZK Poczobut '96 Piasecki - Lisowski, Luis (kont.), Wawrzyniak, Błąd ('76 Waleński) - Poczobut - Michalik, Kurowski ('67 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Wydra ('67 Feliks) W Pucharze Polski zmierzyliśmy się z Piastem - i już drugi raz w tym sezonie nas ograli. W meczu skopali boleśnie Luisa i choć z musu dograł do końca prawdopodobnie wypadł mi ze składu na kilka tygodni. Za rozdygotanego po meczu z Lechem Stefanika wstawiłem eksperymentalnie Błąda - liczba zdrowych obrońców kurczyła mi się jak stare gacie w praniu. Chwilę po rekonwalescencji dostał Waleński, ale okazał się jeszcze niegotowy do gry. Ostatecznie po dogrywce pożegnaliśmy się z rozgrywkami. Nie robiłem afery - na ten sezon mieliśmy inne cele - zbudować drużynę do utrzymania. Prezes też się nie czepiał - wiedział, że jak tylko go zobaczę spytam się o kaskę na transfery, wolał więc siedzieć w gabinecie. - GKS - Jagiellonia 1:1 (Kurowski '71) Piasecki - Lisowski, Para, Wawrzyniak, Stefanik - Poczobut - Michalik ('76 Bronisławski), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('66 Piesio) - Wydra ('65 Rumin) - Raków - GKS 0:0 Giljen - Lisowski, Luis ('46 Senytsya), Wawrzyniak, Błąd - Poczobut - Michalik, Kurowski ('70 Feliks), Letniewski, Mackiewicz - Wydra ('46 Rumin) Pojedynek dwóch beniaminków stał się miejscem debiutu mojej nowej bomby transferowej - kibicom przedstawiłem Vlado Giljana - czarnogórskiego bramkarza ocierającego się o ichniejszą kadrę narodową. To był poważny gracz, poważne negocjacje i jak się okazało - poważne wzmocnienie. W końcu miałem solidnego, mającego rzeczywisty wpływ na wynik i postawę drużyny bramkarza. Już od pierwszego treningu i meczu zarażał kolegów osobowością i charyzmą. Z perspektywy czasu - bardzo udany zakup. Piasecki trafił na ławkę a Węglarz na listę transferową - musiałem uwolnić środki, gdyż wciąż balansowaliśmy na granicy długu i nie stać nas było na dwóch drogich w utrzymaniu bramkarzy. Z innych ciekawostek - w meczu tym za znów kontuzjowanego Luisa musiał wejść ukraiński młody stoper - Senytsya. Niepokojące jak dużo eksperymentów byłem zmuszany ostatnio podejmować (znów skrzydłowy Błąd na lewej obronie). W ataku wciąż rotowałem duetem: szukający formy Rumin - bardzo młody i szybki Wydra. Szczęśliwie skończyło się bezbramkowo - przy dużej zasłudze nowego goalkeepera. - GKS - Cracovia 3:2 (Rumin 6, Letniewski '45, Piesio '47) Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński - Poczobut ('77 Musiolik) - Michalik, Kurowski, Letniewski, Piesio ('64 Błąd) - Rumin ('64 Wydra) Kolejne punkty po walce z silnym rywalem. Cieszyło mnie, że w środku pola dominujemy, nasza gra krótkimi podaniami w trójkącie dobrych technicznie pomocników szachowała poczynania rywali i pozwalała uruchamiać szybkie ataki. Cel na zimę - zgrać formację w pozostałych meczach i na rynku transferowym poszukać 2-3 solidnych obrońców. Oraz napastnika - ale o niego prosiłem Mikołaja co Gwiazdkę. Póki co bezskutecznie.
  20. Sierpniowe cierpienia, czyli płyniemy z palcem w dziurawym pontonie Są dwie rzeczy, których nie cierpię - włosa teściowej w zupie i piłkarzy grających "alibi". W sierpniu ostatecznie wykiełkowała we mnie wspominana niechęć do Węglarza, który papiery na granie miał świetne (sam prasie ogłaszałem go naszym "numero uno" na lata). Tymczasem w meczach o stawkę grał jak na ręcznym hamulcu. Niby robił podstawową robotę, ale dawał jakieś przyśnięcie w bramce, które promieniowało na cały blok obronny. A w moich drużynach musi iskrzyć jak spod tyłka psa zjeżdżającego na suchej basenowej zjeżdżalni. Ale po kolei - oto express po sierpniowych wynikach: Piast - GKS 3:1 (Rumin '23k), formacja 4-1-4-1 Węglarz - Bronisławski, Luis, Wawrzyniak, Waleński (kont. '29 Para) - Poczobut ('56 Wydra) - Przybecki ('56 Michalik), Kurowski, Szczyrba, Mackiewicz - Rumin Od pierwszego meczu w ekstraklasie raziła mnie dziura w środku pola - na ten moment ewidentnie nie umieliśmy jeszcze tam przeciwstawić się klasowym rywalom. W tym meczu spróbowałem wrócić do systemu z cofniętym Poczobutem, aby stworzyć łącznik między obroną a pomocą i wzmocnić tą ostatnią. W ataku miałem szybkich skrzydłowych i dobrze ustawiającego się Rumina, których nastawiłem bardziej na kontry. Liczyłem, że zacznie to działać. Niestety Piast wypunktował nas jak wytrawny bokser juniora. Do tego wypadł mi przydatny, twardo grający Waleński. - Wisła Płock - GKS 0:0, formacja 4-4-2 Węglarz - Bronisławski, Luis, Para, Wawrzyniak - Przybecki ('56 Michalik), Santana ('55 Kurowski), Poczobut, Mackiewicz ('64 Piesio) - Rumin, Wydra Powróciliśmy do 4-4-2 chwilowo wyleczeni z eksperymentów przez Piasta. W pomocy spróbowałem Hiszpana Santanę, ale wypadł miałko - jego zbyt delikatna gra nie pasowała do partnerów. Mecz nudny jak oglądanie "Korony Królów". Zakończył się bezbramkowo, co nie było złym wynikiem zważywszy na nasz okres przebudowy. - GKS - Wisła Kraków 3:5 (Feliks '19, Wawrzyniak '48, Rumin '81) Węglarz - Lisowski, Luis (kont. '34 Stefanik), Para (kont. '40 Bronisławski), Wawrzyniak - Przybecki ('51 Michalik), Poczobut, Piesio, Mackiewicz - Feliks, Rumin Na ugoszczenie Wiślaków z Krakowa szczególnie się nastawialiśmy. Nadzieje wiązałem z powrotem Lisowskiego po rehabilitacji. Miałem też dość bylejakości i chciałem ustabilizować skład aby grać z jajami jakie prezentowaliśmy w 1 lidze. Niestety po meczu wyglądaliśmy jak mysz po zderzeniu z walcem drogowym. Piłkarze Wisły i ich umiejętności okazały się zasiekami nie do przejścia. U nich za dużo jakości, u nas za dużo tymczasowości. Do tego obrona posypała się już w pierwszej połowie - z czego Para doznał poważniejszej kontuzji wykluczającej go na ok. 2 miesiące. Mimo ambicji i strzelenia kilku goli, aż pięć wpuścił niezawodnie dający ciała Węglarz. Znów sięgnąłem po mój brudny notes z nazwiskami i rozpocząłem rozmowy z kilkoma bramkarzami, których numery tam miałem. - GKS - Pogoń 0:1 Węglarz - Lisowski, Lusi, Wawrzyniak, Waleński - Michalik ('61 Przybecki), Szczyrba, Poczobut, Mackiewicz ('46 Piesio) - Wydra ('61 Feliks), Rumin Po tym kolejnym pokazie bezsilności dojrzałem do decyzji o odsunięciu Węglarza od składu. Mentalnie ewidentnie nie pasował do drużyny. Do tego aby spotęgować efekt rewolucji w następnym meczu postanowiłem wykorzystać gotowość do gry Letniewskiego (wreszcie!) i oprzeć zespół na trzech silnych pomocnikach - trójkącie Poczobut-Letniewski-Kurowski oraz zmianie sposobu gry na krótsze podania. Taka katowicka tiki-taka. - Śląsk - GKS 3:4 (Kiełb '12, Letniewski '25, Wawrzyniak '76, Wydra '84), formacja 4-1-2-2-1 Piaseczny - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefaniak - Poczobut - Piesio ('63 Michalik), Kurowski, Letniewski, Kiełb ('63 Błąd) - Rumin ('74 Wydra) W bramce Piaseczny, widziałem że to nie jest potencjał na lata, niemniej zasługiwał na szansę, a na Węglarza nie mogłem już patrzeć. Pełen nadziei intensywnie dopinałem transfer nowego bramkarza. Jak mawiał Kazio Górski - drużynę buduje się od tyłu a mieszkanie mebluje od barku z alkoholem. No, może to nie mówił trener Górski, lecz Kazio magazynier,...nieważne. Ze Śląskiem zagraliśmy bez kompleksów, powiało naszymi najlepszymi momentami z 1 ligi. Letniewski wniósł nową jakość do środka pomocy, przy nim chęć gry odzyskał Kurowski. Za nieco zużytego ostatnimi meczami Mackiewicza wstawiłem Kiełba, który pruł do przodu jak rekin w "Szczękach 4". Obronę mieliśmy nadal beztroską, ale nic z tym na ten moment nie mogłem zaradzić poza przeniesieniem ciężaru gry na środek, gdzie miałem kozackich wykonawców. Z nadzieją i ciekawością czekałem na wrzesień.
  21. Zabawa w doktora-sadystę czyli operacja na żywym organizmie O sparingach można powiedzieć tylko tyle, że się odbyły - seria zakończona średnimi rezultatami (3 zwycięstwa, 2 remisy, 1 porażka) - wciąż testowałem w nich zaproszonych na testy graczy, z których zdecydowana większość odsyłana była do domu najbliższym PKS-em. Przez problemy ze skompletowaniem kadry wciąż sprawdzałem zamiast zgrywać. I tak - z ręką w kiblu - zastał nas start ekstraklasy. W pierwszym meczu nie mogłem skorzystać z kontuzjowanych Lisowskiego, Luisa i nowego Letniewskiego, który przyszedł do nas niedotrenowany i poskręcany jak jelito po ostrym kebabie. Dla klarowności nasza ścisła kadra na jesień prezentowała się następująco: Bramka: Węglarz, Piaseczny, Muzyk Prawa obrona: Lisowski, Bronisławski Środek obrony: Luis, Para, Wawrzyniak Lewa obrona: Waleński, Stefaniak Prawa pomoc: Michalik, Przybecki, Kiełb Środek pomocy: Poczobut, Kurowski, Letniowski, Santana, Szczyrba Lewa pomoc: Mackiewicz, Błąd, Piesio Atak: Rumin, Wydra, Feliks 22.07.2019 START EKSTRAKLASY Górnik Zabrze - GKS Katowice 2:1 (Feliks '61), formacja 4-4-2 Węglarz - Bronisławski, Para, Wawrzyniak, Waleński - Michalik ('61 Przybecki), Kurowski ('61 Szczyrba), Poczobut, Piesio - Feliks ('65 Wydra), Rumin Zimny kubeł na start. Nasza gra zupełnie nie wyglądała. Połatany skład przypominał gacie żula spod dworca. Na szczęście do zdrowia dochodzili kolejni gracze oraz dopinaliśmy ostatnie transfery i mogłem stopniowo wprowadzać nowych graczy do gry. Drugi lipcowy mecz zakończył się lepszym wynikiem, choć głównie dzięki czerwonej kartce dla rywala. Mecz był brutalny, ale mnie cieszyło że chłopcy podjęli warunki rywala i nie dali się zdominować, czego dowodem było 5 żółtych kartek po naszej stronie. Kilka roszad dało niezłe efekty - np. wprowadzenie Mackiewicza na lewe skrzydło czy Luisa na środek (mimo, że sił starczyło mu ledwie na godzinę). Zawodził mnie Węglarz, który póki co wpuszczał niemal wszystko co w niego leciało. GKS - Korona 3:2 (Mackiewicz '29, Rumin '45, Przybecki '89), CZK '76 dla Korony Węglarz - Bronisławski, Luis ('60 Para), Wawrzyniak, Waleński - Przybecki, Kurowski ('65 Szczyrba), Poczobut, Mackiewicz - Rumin, Wydra ('71 Feliks)
  22. Piłkarski dentysta - czyli jak zaplombować dziury w składzie przy pomocy papy i smoły Ponieważ prezes dalej udawał głuchoniemego - usiadłem ze skautami i zabraliśmy się ostro do roboty. Skład z poprzedniego, pełnego sukcesów sezonu praktycznie przestał istnieć. Ubytki prezentowały się tak: ODESZLI Z KLUBU: Arkadiusz Woźniak (28) - sprzedany do Górnika Zabrze za 44 tyś EUR, dzięki temu transferowi udało się odłożyc około 100 tyś EUR na zakupy, postanowiłem przeznaczyć je na jednego lepszego gracza, resztę uzupełnień szukać z wolnego transferu Konrad Andrzejczak (22) - Chrobry Głogów za 9 tyś EUR Kacper Tabis - junior z rezerw sprzedany do Cracovii za 6,5 tyś EUR Mariusz Pawełek (37 lat) - zakończył karierę Adrian Frańczak (30) - zakończył karierę Luca Kilian (19) - powrót po wypożyczeniu do Borussii Dortmund Tymoteusz Puchacz (19) - powrót po wypożyczeniu do Lecha Poznań Mateusz Mączyński (25) - nie przedłużyliśmy kontraktu, zakończył karierę wkrótce potem Filipe Oliveira (34) - zakończył karierę Adrian Łyszczarz (18) - powrót po wypożyczeniu do Śląska Wrocław, który od razu sprzedał go do Fortuny Dusseldorf Dawid Nowak (34) - nie przedłużyliśmy kontraktu Szymon Frankowski (17) - wypożyczenie młodego bramkarza do Siarki Tarnobrzeg Przy wzmocnieniach stosowałem metodę na Rumuna - czyli prosić gdzie się da. Ucho rozpaliło mi się od dziesiątek telefonów, skauci rozjechali się po regionie i faksowali swoje spostrzeżenia. Z marsowym czołem analizowałem oferty, tłustymi łapami przeczesywałem swój notes z nazwiskami. Nie było łatwo, ciekawsi gracze wymagali konkretnego grosza. Ci z kartą nie kwapili się do zamieszkania w Katowicach, sporo rozmów rozbijało się o pensję. Niestety nie mogliśmy jeszcze oferować konkurencyjnych kwot. Dopiero ten sezon w Ekstraklasie dawał nadzieję na zastrzyk gotówki z transmisji TV. TRANSFERY DO KLUBU: Juliusz Letniowski (21, środkowa pomoc) - Bytovia Bytów, 91 tyś EUR Karol Mackiewicz (27 lat, lewy pomocnik) - z Jagiellonii Białystok, wolny transfer Omar Santana (28, ofensywny środkowy pomocnik, Hiszpan) - Miedź Legnica, wolny transfer Wojciech Muzyk (21, bramkarz) - Olimpia Grudziądz, wolny transfer Tiago Luis (20, środkowa obrona/defensywna pomoc, Portugalia) - Stumbras (Litwa), wolny transfer Jacek Kiełb (31, prawa/lewa pomoc) - bez klubu Miłosz Przybecki (29, prawa pomoc) - bez klubu Damian Węglarz (23, bramkarz) - Wigry Suwałki, wolny transfer Kacper Wydra (17, napastnik) - wypożyczony z Wisły Kraków Marcel Stefaniak (19, lewa obrona) - wypożyczenie z Pogoni Szczecin Josh Thomas (18, środkowa pomoc/napastnik, Walia) - Swansea rezerwy, wolny transfer Mateusz Sobiesiarski (22, prawa pomoc) - Górnik Wałbrzych, wolny transfer Filip Skórnica (19, środek pomocy) - Ślęza Wrocław Volodymyr Senytsya (22, środkowa obrona, Ukraina) - Bałtyk Koszalin, wolny transfer Sebastian Musiołek (23, napastnik) - Raków Częstochowa, wolny transfer Krótkie omówienie: Niemal wszystkie wolne środki finansowe przeznaczyłem na Letniowskiego, wyglądał wspaniale. Po obserwacjach w Bytowie wiedziałem, że go chcę i byłem szczęśliwy po zakończonych sukcesem negocjacjach. Później biedny, ale uczciwy szalałem na rynku starając się proponować wolnym zawodnikom pensje nie będące kominowymi dla budżetu. Udało się podpisać umowy z kilkoma zacnymi graczami - na skrzydła doświadczeni Mackiewicz, Kiełb i Przybecki. Do bramki mający świetną prasę Węglarz, który akurat nie przedłużył kontraktu z Wigrami. Na środek obrony wybrałem Tiago Luisa otrzaskanego w lidze litewskiej. Do pomocy świetny technicznie Santana. Skład uzupełniło wypożyczenie dwóch zdolnych juniorów z Wisły (napastnik Wydra) i Pogoni (lewy obrońca Stefanik). Reszta wzmocnień była raczej szukaniem okazji i masowym załataniem składu młodzieżą, z nadzieją, że któremuś uda się ładnie rozwinąć i wystrzelić do składu jak Rumin w poprzednim sezonie. Skład tyłka nie rwał, ale prezentował się w prognozach mniej więcej tak: Węglarz - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefaniak (Waleński) - Michalik (Przybecki), Kurowski, Poczobut (Szczyrba), Letniowski (Santana), Kiełb (Mackiewicz, Piesio, Błąd) - Rumin Uderzał znów brak klasowego napastnika jako partnera dla Rumina. Planowałem do ataku albo wstawiać któregoś z szybkich, licznych skrzydłowych (Błąd, Przybecki), albo przejść do systemu 4-5-1 z wysuniętymi skrzydłami. Sparingi dadzą odpowiedź kto z nowych pokaże cohones.
  23. Łi ar de czampions, maj friend - radość prezesa po Polsku Za długo żyję i za dużo schabowych zjadłem, aby cokolwiek w tym kraju mnie dziwiło. Prezes naturalnie kwieciście pogratulował mi awansu, postawił skrzynkę szampanów, które do szatni wniosły dwie cycate hostessy. Natomiast na moje pytanie czy walczymy o podbój ekstraklasy i czy znajdzie się kasa na wzmocnienia - odparował, że musi odebrać wnuczki z przedszkola i dyskretnie zniknął, następnymi dniami komunikując się ze mną za pośrednictwem pani Jadzi, sekretarki. Zrozumiałem, że musimy sobie radzić sami, a ponieważ wychodzę z założenia, że biadoleniem nie rozwiązuje się problemów - zabrałem się za szukanie wzmocnień na własną rękę. Już na starcie poczułem się jednak jakby mnie ktoś chlasnął w twarz mokrą szmatą - Frańczak, mój solidny, pewny Frańczak, oznajmił mi, że awans to szczyt jego ambicji i kończy karierę. Pięknie. Nie był jeszcze tak stary. Kilka dni później to samo z Pawełkiem. Postanowił zostać trenerem bramkarzy w Garbarni i pożegnać nasz klub już po jednym sezonie. Do tego dochodziło odejście po wypożyczeniach Puchacza, Kiliana i Łyszczarza. Wyglądało na to, że zaczynamy budowę od nowa. Od zwałowania gleby pod fundamenty. Wpierw jednak prezentacja bohaterów poprzedniego sezonu. Zasłużyli na to. Da też to ogląd, na kogo mogę liczyć w perspektywie nowego sezonu. Pogrubioną czcionką gracze, którzy zostali z nami do końca i pili szampan prezesa. Bramkarze: Mariusz Pawełek (37 lat); 34 meczów - 0 goli Pewny jak wszy na obozie harcerskim. Niepodważalny wkład w sukces zespołu, nie oddał słupków przez cały sezon, ustrzegł się błędów. Na koniec obdarował mnie prezentem ogłaszając koniec kariery. Emil Piaseczny (23); 0-0 Dokupiony jako rozgrzewacz Pawełka. Swoją postawą na treningach pokazał, że ma jakiś potencjał i może warto podłubać aby go wydobyć. Szymon Frankowski (17); 0-0 Junior z potencjałem, dwa razy wypożyczony krótkoterminowo do innych klubów. Nie marudzi. Obserwujemy. Sebastian Nowak (36); 0-0 Krzysztof Baran (28); 0-0 Prawa obrona: Adrian Frańczak (30); 23 meczów - 1 gol - 3 asysty Z Adrianem było jak z wizytą w burdelu - wchodzisz i od razu wiesz kto ci się podoba. Tak go odebrałem już po pierwszym treningu. Nie zawiódł mnie aż do końca sezonu, kiedy nagle ogłosił koniec kariery. Świetnie rotował z Lisowskim w razie czego łatając dziury po innych kolegach. Uzbierał sporo meczów. Wojciech Lisowski (26); 28-1-4 Wojtek zdominował prawą stronę obrony. Poczynał sobie z rywalami jak Lis w kurniku. Pewny, niekontuzjogenny, przydatny w ofensywie (4 asysty). Finalnie posadził na ławce Frańczaka i wpędził go w taką frustrację, że ten ogłosił koniec kariery. Andrzej Janik (17); 0-0-0 Śpiew przyszłości. Umiejętności ogromne, ale atrybuty fizyczne cały sezon dorabiał w rezerwach. Środkowa obrona: Luca Kilian (19); 32-0-0 Był jak hebanowy filar pośrodku wielkiego namiotu, na którym opierał się cały cyrk. Inna planeta i mój największy sukces transferowy. Silny i świetnie się ustawiający. Niestety po całym sezonie w Katowicach, otrzaskany w trudnych bojach, wraca do Dortmundu wykorzystywać to czego się tu nauczył - i nie mówię tu tylko o piciu gorzoły bez zagryzki. Para (19); 6-0-0 Atrybuty fizyczne podobne do Kiliana, ale o dwie klasy słabszy. Łatał dziury i kilkadziesiąt minut wyrwał. Nie rozwinął się tak jak się spodziewałem. Jak na Brazylijczyka nadzwyczaj drewniany i obawiam się, że w ekstraklasie zacznie to przeszkadzać. Mateusz Kamiński (30); 14-1-0 Jak przybyłem do klubu był kapitanem. Degradacja jego roli była moim całkowicie przemyślanym ruchem mającym wstrząsnąć drużyną i dać im poczuć powiew świeżości. Kilkanaście meczów w pierwszej rundzie z konieczności jednak zagrał i na ogół nie zawodził. Szacuneczek. Szampana wyślemy pocztą. Rafał Remisz (26); 1-0-0 Epizod w klubie. W moim życiu również. Lewa obrona: Jakub Wawrzyniak (34); 30-6-2 Dziadek Kuba dał radę. Choć siwizna obficie obsypała skroń, a osteoporoza stawy to nie zawodził. Łatałem nim obronę jak klejem kropelką tonącą łajbę. Etatowy wykonawca karnych. Pewniejszy wydawał mi się na środku obrony, gdzie ładnie uzupełniał się z Kilianem. W końcu miał w życiu z Niemcami dużo wspólnych wspomnień. Tymoteusz Puchacz (19); 27-0-4 Młodzieżowiec U-21 ładnie się u nas rozwinął. Lepszy w ofensywie niż defensywie, ale generalnie nie zawodził. Kondycyjnie bywało słabiej i był często rotowany. Po sezonie wraca do Lecha. Mateusz Mączyński (25); 3-0-0 Pół sezonu leczył kontuzję, kolejną ćwiartkę ją rehabilitował. Dostał szansę, ale nie rozpalił we mnie ognia pożądania. Szymon Waleński (20); 1-0-0 Świeżutki zakup. Póki co zagrał epizod. Obserwujemy czy z epizodzisty przerodzi się w poważnego aktora. Na treningach wygląda całkiem obiecująco. Prawa pomoc: Filipe Oliveira (34); 23-4-4 Może to nie Figo ani nie Krystyna Ronaldo, ale swoje - gdy tylko był w pełni sił - robił. Z tymi siłami było jednak różnie, pod koniec sezonu coraz gorzej, przez co łatał dziury w ataku, a na bokach pomocy biegali młodsi. Pozytywny typ. Kolejny, który ogłosił mi zakończenie kariery, ale tu już to przeczuwałem i widziałem po markerach treningowych. Damian Michalik (26); 27-2-3 Człowiek znikąd. Wyskoczył mi z rezerw na początku sezonu, gdy sytuacja to wymusiła i do końca sezonu sukcesywnie zwiększał swoją rolę w zespole. Szybki jak kontrola ZUS. Błyskotliwy jak dowcipy Strasburgera. Zdominował prawe skrzydło i skutecznymi rajdami rozcinał zasieki defensywne rywali. David Anon (29); - 6-2-0 O kurduplu już pisałem. Vete hombre. Środek pomocy: Dominik Bronisławski (21); 8-1-0 Na oko łamaga. Nominalny prawy obrońca nie mający szans nawet korków nosić za Lisowskim i Frańczakiem. Niespodziewanie postawą w meczach - wpierw w sparingach, a później na wymuszonych kontuzjami rotacjach - świetnie zaprezentował się na środku pomocy. Pokazał charakter i siłę żubra. Zaufałem mu na tyle, aby w razie potrzeby wystawiać bez bólu zębów. Kamil Kurowski (23); 28-4-6 Chłop pozytywny jak ustawy socjalne PiS z koncówką "+". Gdy dotykał piłkę widz czuł się jak na plaży w Brazylii. Gdy kopał w stronę bramki wroga - człowiekowi wydawało się, że to katiusza strzela pociskami. Moc w nóżce, elegancja i wizja gry. Pewniak i nadzieja na przyszłość. Z Poczobutem uzupełniali się jak Czip i Dale. Bartłomiej Poczobut (24); 26-3-1 Największy wygrany sezonu. Został kapitanem drużyny i jej symbolem. Wyrobnik przeskakujący własne ograniczenia i oddający wszystko co ma drużynie. Przez to oddawanie się końcówkę sezonu grał w kratkę - kondycja nie nadążała się zregenerować. Michał Szczyrba (17); 14-2-2 Hodowałem go jak brojlera. Widzę w nim partnera dla Kurowskiego. Silny nastolatek był jakby zblendowanym smoothie z Poczobuta i Kurowskiego - pracowitość, ale i niezłe umiejętności piłkarskie. Ogrywałem go ostrożnie. Pieściłem jak połknięty diament w żołądku nie dając przedwcześnie wyskoczyć na powierzchnię. Maciej Anusik (17); 0-0-0 Junior, dobre umiejętności ale jeszcze dziecię. Krzepnie w piekarniku rezerw. Titas Milasius (18); 0-0-0 Świetne umiejętności techniczne i zerowy progres cech fizycznych. Ogrywanie w rezerwach, wypożyczenie - wszystko na nic. Litwin z wiekiem traci potencjał. A ja cierpliwość. Lewa pomoc: Adrian Błąd (27); 25-7-4 Wicherek lewej strony. W sezonie grywał też w środku pomocy, ale to na skrzydle dawał najwięcej. Rajdy, dośrodkowania, zamieszanie i przede wszystkim strzały - swoimi młoteczkami wbił rywalom aż 7 goli. W obronie słaby jak Piccolo na półce z alkoholami. Nie wiem czy na ekstraklasę ma wystarczającą jakość. Adrian Łyszczarz (18); 23-5-6 Kolejny wygrany sezonu. Zaczął w tak głębokich rezerwach, że nie wywoływałem go nawet do noszenia bramek treningowych. Tymczasem chłop popracował i pod koniec świetnie poczynał sobie w ataku i na skrzydle. Fantazją wspierał skuteczność Rumina, przez co drugą rundę sezonu miałem miłą i przyjemną. Grzegorz Piesio (29); 32-10-5 Człowiek od czarnej roboty. Rzucałem nim po boisku jak obślinioną psią piłką na spacerze. Tymczasem mimo małej efektowności dawał efektywność, co przełożyło się aż na 10 goli i sporo asyst. Najczęściej grał w środku pola, w drugiej części sezonu rotując na lewej flance z Błądem. Przyznam, że na początku zaliczałem go do grona przepłacanych, leniwych gwiazdek. Udowodnił mi jednak swoim oddaniem w meczach, że ma ambicję większą niż klikanie na stronie mBanku czy pensja doszła. Sławomir Musiolik (22); 1-0-0 Epizod etatowego gracza rezerw. Z rezerw powstałeś i do rezerw wrócisz. Atak: Arkadiusz Woźniak (28); 16-3-0 W przedsezonowych sparingach uderzyło mnie jak ociężały jest i jak łatwo traci piłki, które adresują do niego koledzy. W sezonie nieco pograł, ale utwierdził mnie w tym, że nadaje się tylko na uzyskanie jakiejś kwoty transferowej. On też się w tym chyba utwierdził, bo już do końca sezonu kopał się po głowie gdy otrzymywał szansę. Daniel Rumin (21); 13-7-1 Wystrzelił z umiejętnościami i skutecznością jak rakieta USA na księżyc. Mój balsam na bolączki z napastnikami. Niekwestionowany król rundy wiosennej. Skuteczny jak ksiądz po kolędzie, pewny jak kac po piątku w akademiku, wyrachowany jak babcia klozetowa. Dawid Nowak (34); 6-3-0 Dawny kadrowicz, dawny talent. Liczyłem - podobnie jak z Cassano - że ten przykurzony potencjał wyremontuję i pozyskam taniego klasowego napastnika. Niestety tuż po tym jak odzyskał nieco dawnego blasku doznał paskudnej kontuzji. Liczyć na niego wobec tego nie mogłem, w ekstraklasie nie będzie czasu po raz kolejny go odrestaurowywać. Michał Feliks (19); 4-0-0 Dziwny gracz - w sparingach skuteczny i czarujący szybkością i dobrym strzałem. W meczach o stawkę znikał jak paluszki na obradach Rady Powiatu. Odwrotnie niż Rumin - miał u mnie na początku kredyt zaufania, który zmarnotrawił. Jego ulubioną literką stało się "R" jak "Rezerwy". Oleksandr Yatsenko (18); 1-0-0 Epizod na koniec sezonu, gdy już wszystko było pozamiatane. Mój wkład w dobre relacja polsko-ukraińskie. Etatowy rezydent rezerw. Artur Balicki (19); 1-0-0 Zagrał epizod, gdyż mimo sporej jak na nas kasy jaką na niego wydałem i sporych nadziei - nie pokazał ani na treningach, ani w meczach rezerw czy sparingach, że można na niego liczyć. Albo psychicznie słaby, albo leniwy. Dziwne, bo w Ruchu skąd go kupiłem uchodził za talent i wywalczył sobie pierwszą jedenastkę. U mnie wywalczył tylko łatkę rozczarowania. Konrad Andrzejczak (22); 0-0-0 Kondzio przebimbał sezon w rezerwach. To chyba jego właściwy pułap i miejsce. Antonio Cassano (36); 9-2-0 Zamiast leniwy można zamiennie używać słowa Cassano. Bartosz Śpiączka (26); 9-1-0 Człowiek, który nawet jak biegł do kibla to dawał się złapać na spalonym. Przepłacana gwiazda, której sprzedanie było moim świetnym ruchem. Olaf Nowak (20); 0-0-0 Wypożyczenie bez historii. Mizeria w sparingach. Oddałem bez żalu. Miałem podobnych, a własnych. Tomasz Bala (17); 4-0-0 Wypożyczony z Cracovii. W teorii świetne umiejętności, ale nie umiałem z nim nawiązać wspólnego języka. Po kilku próbach skróciłem wypożyczenie.
  24. Dzięki za dobre słowo Cassano to objaw desperacji i pustego portfela. Fabularnie dał mi nieco zabawy, jakościowo rozczarował. Fakt - pasował do Katowic jak sweter do kota. Czas na dokończenie sezonu i przejście do kolejnego. Wiosna nasza - gonitwa po małego majstra Wiosna sezonu 2018/2019 była na zapleczu ekstraklasy wyjątkowo krótka, kilka spotkań zostało rozegranych w listopadzie i grudniu awansem. Mundial to mundial, co robić. Chłopcy skończą wcześniej to może kilku sobie bilety sprawi i pojedzie oglądać gwiazdy lepszego formatu niż leniuch Cassano we własnej szatni. Omówienie: Ewolucja składu na wiosnę: całą wiosnę trzymałem się formacji 4-4-2, w której całkiem nieźle wyglądaliśmy. Pozwoliło mi to zaprzestać szukania trzeciego środkowego pomocnika, którego na ten moment nie mieliśmy. Jesienią grał tam najczęściej Piesio, który jest raczej bocznym pomocnikiem. Wyniki jakie osiągnęliśmy wiosną - uprzedzę fakty - zaskoczyły nawet mnie. Okazało się, że pogonienie precz kilku leniuchów i ściemniaczy podziałało korzystnie na szatnię. Uzdrowienie budżetu płac pewnie też miało tu coś do rzeczy. Zniknęły przepłacane gwiazdeczki, zostali ambitni wyrobnicy. Efekt? - 11 meczów bez porażki pod rząd oraz docenienie przez telewizję - w dwa miesiące było 6 transmisji meczów z naszym udziałem, dzięki czemu zarabialiśmy kolejne grosze do kupki, którą moglibyśmy wykorzystać w przyszłości. Runda dała rozbłysnąć i ograć się kilku nastolatkom, którzy bez kompleksów wypełnili lukę po doświadczonych kolegach. Nie marudzili, a zapierdzielali jak Jagiełło za Krzyżakami w 1410. W bramce całą rundę zagrał Pawełek - niezmiennie solidny. Obrona - podobna jak jesienią - prawą flankę wygrał ostatecznie Lisowski spychając Frańczaka na ławkę, środek to Kilian i Wawrzyniak, o ile kartki nie wymusiły drobnych korekt. Lewa obrona - przebojowy Puchacz, za którego gdy wydolnościowo pod koniec rundy nie wytrzymał, pokazali się kilka razy Mączyński i Waleński. Pomoc - prawe skrzydło przypadało najczęściej szybkiemu i błyskotliwemu Michalikowi, środek to oczywiście Kurowski i Poczobut, ale świetną pracę i sporo szans dostawał nastolatek Szczyrba - już w sparingach pokazał, że nie obniża poziomu środka pola. Prawe skrzydło to rotacyjnie Błąd, Oliveira i Piesio. Wszyscy mieli lekkie kłopoty zdrowotne i kondycyjne i dość bezkonfliktowo rotowali będąc cały czas w ograniu. Innymi słowy - który by nie występował to swój dobry udział w wynikach miał. Atak to błysk dwóch diamencików. Rumin rozegrał świetną rundę i w końcu mogłem czuć radość z posiadania napastnika, który rozumie moje założenia taktyczne, a przy tym jest skuteczny. Jego partnerami byli Nowak, którego udało się odbudować (niestety gdy do formy doszła skuteczność złapał dłuższą kontuzję) oraz Łyszczarz - kolejny nastolatek, nominalny skrzydłowy, który robił sporo zamieszania wystawiany w ataku w systemie 4-4-2. Finalnie po tylko jednej porażce udało się zdystansować Raków Częstochowa (przekonujące zwycięstwo nad nimi 3:0) i zdobyć mistrza polskiej 1 ligi. Przewaga była na tyle spora, że w dwóch ostatnich meczach pozwoliłem sobie nieco na zabawę składem. Mecze rundy wiosennej po kolei: Stomil Olsztyn - GKS Katowice 0:2 (Oliveira '26, Michalik '63), CZK dla Stomilu w '63 Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Szczyrba ('66 Poczobut), Kurowski, Oliveira ('68 Piesio) - Rumin, Nowak ('76 Woźniak) GKS - ŁKS 2:1 (Szczyrba '61, Rumin '70k) Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik ('45 Szczyrba), Poczobut ('59 Bronisławski), Kurowski, Oliveira - Błąd, Nowak ('59 Rumin) Bruk Termalica - GKS - 0:3 (Nowak '20, Rumin '28k, 81), Kilian lekki uraz Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski, Poczobut ('61 Szczyrba), Błąd ('68 Piesio) - Rumin, Nowak ('68 Woźniak) GKS Katowice - GKS Tychy 3:1 (Rumin '54, Nowak '79, Poczobut '86), CZK '77 dla GKS Tychy Pawełek - Lisowski, Kilian, Para, Wawrzyniak - Michalik ('58 Piesio), Szczyrba, Bronisławski ('58 Poczobut), Błąd ('76 Oliveira) - Rumin, Nowak GKS - Podbeskidzie 2:1 (Lisowski '4, Piesio '84), sporo ŻK eliminujących kilku graczy z kolejnego spotkania Pawełek - Lisowski, Para, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski, Poczobut ('59 Szczyrba), Błąd ('46 Piesio) - Rumin, Nowak ('58 Łyszczarz) Raków - KGKS 0:3 (Piesio '6, Oliveira '82, Nowak '87) Pawełek - Bronisławski ('59 Frańczak), Kilian, Para, Puchacz - Michalik ('57 Oliveira), Szczyrba, Kurowski, Piesio - Rumin ('69 Nowak), Łyszczarz GKS - Stal Mielec 0:0 Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Oliveira, Szczyrba ('46 Bronisławski), Kurowski, Piesio ('59 Błąd) - Woźniak ('46 Rumin) Łyszczarz Jastrzębie - GKS 1:4 (Michalik '18, Oliveira '25, Wawrzyniak '45k, '66k) Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski, Szczyrba ('71 Bronisławski), Piesio ('59 Frańczak) - Oliveira ('59 Balicki), Łyszczarz GKS - Chrobry 3:1 (Łyszczarz '2, '23, Szczyrba '88) Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Frańczak ('56 Błąd), Szczyrba, Poczobut, Piesio (/kont/ '19 Feliks) - Oliveira ('56 Woźniak), Łyszczarz Odra Opole - GKS 1:1 (Poczobut '24) Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz ('78 Mączyński) - Michalik, Kurowski, Poczobut, Piesio ('71 Błąd) - Oliveira ('56 Rumin), Łyszczarz GKS - Sandecja 6:1 (Rumin '4, '24k, Piesio '36, '40, Poczobut '55, Wawrzyniak '76) Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski ('65 Bronisławski), Poczobut ('68 Szczyrba), Piesio ('65 Mączyński) - Rumin, Łyszczarz Garbarnia - GKS 1:0 Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Mączyński - Michalik, Szczyrba, Poczobut ('46 Kurowski), Piesio ('62 Musiolik) - Rumin, Yatsenko ('46 Feliks) GKS - Puszcza 1:1 (Rumin '63k), 8żk po naszej stronie, Poczobut CZK '42 za dwie żółte, Puszcza CZK '45, mecz rzeźników Pawełek (/kont/, dograł do końca) - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Waleński ('46 Frańczak) - Michalik, Kurowski, Poczobut (CZK '42), Piesio ('45 Para) - Rumin, Woźniak ('43 Szczyrba) Sezon zakończony 18.05 2019 roku. Zajęliśmy 1 miejsce i wywalczyliśmy bezpośredni awans. W następnym odcinku m.in.: - wzmocnienia - jak zrobić żeby była ekstraklasa, a nie ekstraklapa? - czym zastąpić Kiliana? - transfer stu dwulecia - skrzydła na których można latać - karuzela bramkarska - Frańczak, nie rób mi tego!
  25. PS. do soboty zabraknie wpisów z powodu mojego wyjazdu. Korzystając z tej pauzy zachęcam i zapraszam do wyrażenia opinii czy taka forma opisywania kariery jest ciekawa dla czytelników, czy nie za bardzo brandzluję się szczegółami. Pisanie i przypominanie poczynań mojej ulubionej kariery sprawia mi niezmierną przyjemność, nie chciałbym jednak aby przybrało to formę masturbacji słowem. Jeżeli męczę - proszę o wyrażenie zdania, postaram się dostosować. Do zobaczenia i pozdrawiam razem z Kurowskim, który na bocznym boisku, poganiany przeze mnie biczem, ćwiczy wolne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...