Skocz do zawartości

Miki088

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    251
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Miki088

  1. Salamon jest niesamowity w tej grze. Najpierw go miałem w Lechu, gdzie rządził w polskiej lidze - odszedłem z Lecha do Borussi Moenchengladbach, kupiłem go też i... najlepszy pomocnik Bundesligi. Ile on ma teraz lat?
  2. Miki088

    La Serenissima

    @Jacelinho Dzięki, wielkie dzięki. Takie słowa motywują. @Necib --- Szybko wyszliśmy z kawiarni, która znajdowała się dosłownie o krok od średniej wielkości biurowca, chyba w centrum miasta. Spojrzałem się na niego, przeżegnałem i razem z Bodziem weszliśmy do środka. Stanęliśmy przy recepcji, gdy nagle podeszła ubrana w elegancką sukienkę kobieta. - Dzień dobry, Pan był umówiony? - Tak, zgadza się, z prezesem klubu. Dla potwierdzenia, mogę wyciągnąć mail'a od właśnie tego Pana. - Nie trzeba, zapraszam za mną. Poszliśmy długim, dla odmiany, jasnym korytarzem. Na jego końcu, znajdował się gabinet prezesa. Wielki, oszklony, było z zewnątrz wszystko widać. Nikogo tam nie było, natomiast kobieta nas tam wpuściła, abyśmy poczekali. Prezes widocznie miał jeszcze kilka spraw do załatwienia przed spotkaniem z nami. Szczerze, to denerwowałem się jak nigdy. Jednocześnie mogłem się spalić i odjechać z kwitkiem, a z drugiej strony dostać swoją pierwszą szansę prowadzenia klubu piłkarskiego, a nie reprezentacji. Rozglądając się po pomieszczeniu, zauważyłem na ścianie dokument, informujący o awansie tego klubu do Serie B. Jednakże wiedziałem, że w obecnym sezonie są na skraju spadku z Serie C1, więc pewnie dlatego poprzedni szkoleniowiec został zwolniony, marnując szansę utrzymania zespołu w wyższej klasie rozgrywkowej. Po kilku minutach, do gabinetu wszedł średniego wieku mężczyzna, zamknął drzwi i usiadł na dość dużym fotelu. - Widzę, że Panowie przede mną. Jak się pewnie już domyślacie, jestem prezesem tego klubu. Klubu o bogatej historii, jednakże bez żadnych sukcesów, o czym pewnie wiecie. Szansę na wypromowanie mieliśmy w poprzednim sezonie, ale nie zdołaliśmy utrzymać się w wyższej klasie i wszystko się posypało. Teraz mamy problem z wynikami w tych rozgrywkach, dlatego Panów wezwałem. Dużo o Was czytałem, świetnie radziliście sobie z reprezentacją San Marino. Rozumiem, że z niej nie zrezygnujecie, tak? - Tak, domyśliliśmy się. Wiemy o tym zespole dość dużo, dlatego to co Pan powiedział, nie jest dla nas niczym nowym. Nie zrezygnujemy z reprezentacji, widać tam już naszą rękę, dlatego nie chcemy zmarnować szansy zbudowania tam dobrego zespołu. - Takich ludzi mi potrzeba, z ambicjami! Nie mam za wiele czasu, także przejdźmy już do sedna dzisiejszego spotkania. Pan Kortus zajmie stanowisko głównego szkoleniowca, natomiast Panu Lindzie chcemy zaoferować prowadzenie zespołu juniorów oraz - jeśli się Panowie dogadali - asystenta pierwszego zespołu. Wszystko w tym aspekcie jest dla Was jasne? - Wszystko jasne, tak. Pan Linda będzie moim asystentem. - Zaoferuję Panom taką samą pensję, aby żaden z Was nie został pokrzywdzony, mieszkanie przy samym stadionie oraz służbowy samochód. Jeden, bo na więcej nas na razie nie stać. Muszę już o tym teraz Państwa poinformować. Zespół jest zadłużony, stan konta jest pod kreską, mamy milion euro długu, dlatego nie dostaniecie dużych pieniędzy na wzmocnienia. Starajcie się ściągnąć piłkarzy z wolnego transferu. Możemy podpisać kontrakt? - Tak, owszem. Po podpisaniu kontraktu wyszliśmy z biura, poszliśmy po nasze walizki, które czekały w miejscowej przechowalni, wzięliśmy służbowe auto i udaliśmy się do nowego mieszkania. Szybko się rozgościliśmy, a ja mogłem już się pochwalić na facebook'u swoją nową pracą. Poprowadzę zespół SS Virtus Lanciano, będący w trzeciej lidze włoskiej. Celem w obecnym sezonie jest utrzymanie i już w następnym walka o awans. Jesteśmy na czternastym miejscu, także o jedno miejsce powyżej strefy spadkowej. Będzie ciężko, ale patrzę w przyszłość z optymizmem. Dług wydaje się duży, ale z sukcesami powoli przyjdą pieniądze i dzięki nim, mam nadzieję - wydostanę klub z dołka. Prawdziwe wyzwanie, czas zacząć!
  3. Miki088

    Crac-o-mania!

    Dziwnie to wygląda, tak wszystko wyśrodkowane.
  4. Miki088

    La Serenissima

    @tomba Pudło. --- Wylądowaliśmy na lotnisku w Pescarze, jednak nie te miasto było naszym celem, a oddalone o czterdzieści kilometrów Lanciano. Szybko odebraliśmy bagaże, po czym udaliśmy się do taksówki. Już w samochodzie zadzwonił telefon, od przedstawiciela klubu. - Witam, z tej strony osobisty asystent prezesa klubu Camillo D'Alessandro. Rozmawiam z Panem Kortusem? - Dzień dobry, tak, we własnej osobie. - Jest już Pan w kraju? - Jestem w taksówce, która kieruje się do Lanciano. Za godzinę powinniśmy być na miejscu. - Dobrze, prezes będzie w swoim gabinecie na Pana czekał. Jest w taksówce Pan Linda? - Jest, jest. Dlaczego Pan pyta? - Najlepiej, jakby zjawił się razem z Panem w gabinecie. Proszę poinformować kierowcę, abyście Państwo podjechali na ulicę Via Luigi De Crecchio, numer sześćdziesiąt jeden, duży biurowiec. - Jasne, przekażę. Do zobaczenia, pozdrawiam. - Żegnam, powodzenia życzę. Pierwsza w historii rozmowa przez telefon w moim życiu, w której powiedziałem wszystko dobrze w języku angielskim. Bodzio ucieszył się na słowa, że ma także zjawić się w gabinecie. Podróż minęło bardzo szybko, z powodu, że zostało nam jeszcze troszkę czasu, udaliśmy się do małej kawiarni przy siedzibie klubu, aby omówić plan rozmowy. - Posłuchaj, Bodzio. Przychodzimy do środka, witamy się, wiesz - oficjalnie i czekamy, aż on coś powie. - No spoko, byłem kilka razy na takim czymś, tylko u reżyserów filmowych, wiem jak się zachować. - Dobrze, ale mówię to tak profilaktycznie, na wszelki wypadek. Musimy wypaść jak najlepiej, zespół walczy o utrzymanie w lidze, przegrali ostatnie cztery spotkania. Musimy pokazać temu gościowi, że interesujemy się tym klubem, musimy znać odpowiedź na każde jego pytanie, dlatego patrz. - wyciągnąłem netbook'a, wszedłem na angielską stronę Wikipedii i przekazałem go Bogusławowi - Znasz angielski, przeczytaj wszystko, co tu jest napisane. Ja już to przestudiowałem, dlatego Twoja kolej. - Oho, dużo tego trochę. Ciekawe nazwiska w klubie, Aquilanti, Falcone - one coś mi mówią. Która jest godzina? Żebyśmy się, chłopie, nie spóźnili. - Cholera! Mamy pięć minut, pakuj laptopa do swojej torby i idziemy. Najwyżej powiemy, że taksówka się spóźniła. Ruchy, ruchy!
  5. Miki088

    Projekt.

    Twoje kariery zawsze ciekawie wspominam, powodzenia. Ciekawy klub.
  6. Miki088

    La Serenissima

    @dxx Dzięki. Szukam większych wyzwań, nie tylko reprezentacja, dlatego ta decyzja. @Vanlid Zobaczymy. Dzięki. @bacao Może nie nudna, ale jak pisałem wyżej, chcę mieć dodatkowe wyzwanie i smaczek w grze. @buli1992 Też się zdziwiłem, ale widzisz, co zrobił Zlatan. @Vanlid Zwyczajnie zagrali lepiej, ale nie awansowali - brakowało jednego punktu. --- Poczekałem, aż przyjdzie grudzień- czas w którym cierpliwość właścicieli klubów dobiega końca i masowo zwalniają szkoleniowców. Tym razem było tak samo. Wolne stanowiska pracy były szczerze powiedziawszy wszędzie, w w każdym zakątku Europy. Szansę dla siebie upatrywałem w Polsce, Włoszech i Turcji. To oczywiste, że tam wysłałem jak najwięcej maili i faksów z moim CV. Długo nie otrzymywałem żadnej pozytywnej odpowiedzi, natomiast te negatywne miałem między innymi z polskiej Ekstraklasy, Tureckiej I ligi i Serie A, Australijskiej Hyundai A-League oraz Rumuńskiej Ekstraklasy. Nareszcie, w skrzynce mail'owej mogłem znaleźć mail'a z zaproszeniem do siedziby klubu. W razie ewentualności, nie musiałbym nawet się z San Marino wyprowadzać, bo był to klub z Włoch. Dokładniej w części Abruzji. Szybko poinformowałem o tym Bodzia telefonicznie, który pojedzie tam ze mną. - Bodzio, no cześć. Dawno się nie słyszeliśmy, posłuchaj. Dostałem propozycję pracy jako szkoleniowiec drużyny, nie zgadniesz gdzie. Region słonecznej Abruzji, miasto niedaleko morza. - Jaki to klub, nazwa miasta, dawaj szczegóły! - O tym porozmawiamy później, pakuj się. Jutro wylatujemy z Ławicy. Taksówka będzie pod twoim domem o jedenastej, wyrobisz się? - Tak, jasne. Zawitamy tam na dłużej? Nie wiem, czy zabrać więcej ciuchów, czy na luźno. - Na luźno, najwyżej dokupisz. Nie wiemy, co nas tam spotka. - Dobra, widzę w tym naszą szansę, Miki. Dobra, ja muszę kończyć, bo mam gościa. Do jutra. - Nie ma sprawy, do jutra. Wyjąłem z szafy moją czerwoną walizkę, po godzince skończyłem się pakować i zacząłem rozmyślać, czy to się uda - jeśli tak, co będzie dalej. Rano obudziłem się dość wcześnie, ubrałem się, podjechaliśmy taksówką po Bogusława i zdążaliśmy ku lotnisku. Tam odprawa przebiegła szybko, wsiedliśmy w samolot, który nabrał kierunek na Włochy - Abruzja. Co to za klub?
  7. Miki088

    La Serenissima

    Podsumowanie Eliminacji do Mistrzostw Świata w Brazylii 2014. Tabele. Grupa A: 1. 22pkt - Chorwacja 2. 20pkt - Belgia 3. 20pkt - Szkocja 4. 10pkt - Serbia 5. 10pkt - Walia 6. 3pkt Macedonia Grupa B: 1. 28pkt - Włochy 2. 17pkt - Dania 3. 15pkt - Bułgaria 4. 15pkt - Czechy 5. 9pkt - Armenia 6. 1pkt - Malta Grupa C: 1. 27pkt - Holandia 2. 19pkt - Turcja 3. 16pkt - Rumunia 4. 13pkt - Węgry 5. 13pkt - Estonia 6. 0pkt - Andora Grupa D: 1. 23pkt - Niemcy 2. 22pkt - Szwecja 3. 17pkt - Austria 4. 16pkt - Irlandia 5. 6pkt - Wyspy Owcze 6. 3pkt - Kazachstan Grupa E: 1. 27pkt - Norwegia 2. 20pkt - Szwajcaria 3. 10pkt - Albania 4. 10pkt - Islandia 5. 9pkt - Słowenia 6. 8pkt - Cypr Grupa F: 1. 22pkt - Rosja 2. 21pkt - Portugalia 3. 18pkt - Izrael 4. 16pkt - Irlandia Północna 5. 9pkt - Azerbejżdżan 6. 1pkt - Luksemburg Grupa G: 1. 24pkt - Grecja 2. 19pkt - Litwa 3. 18pkt - Słowacja 4. 13pkt - Bośnia 5. 9pkt - Łotwa 6. 4pkt - Liechtenstein Grupa H: 1. 30pkt - Anglia 2. 24pkt - Polska 3. 18pkt - Ukraina 4. 10pkt - Mołdawia 5. 7pkt - Czarnogóra 6. 0pkt - San Marino Grupa I: 1. 20pkt - Francja 2. 17pkt - Hiszpania 3. 9pkt - Finlandia 4. 8pkt - Gruzja 5. 3pkt - Białoruś Awans na Mistrzostwa Świata uzyskały reprezentacje: Chorwacja, Włochy, Niemcy, Holandia, Norwegia, Rosja, Grecja, Anglia, Francja. Baraże: Hiszpania 2:1 1:2k Szwecja Awans: Szwecja Polska 1:1 1:3 Belgia Awans: Belgia Portugalia 1:0 2:0 Szwajcaria Awans: Portugalia Turcja 2:0 0:1 Litwa Awans: Turcja Ciekawostki. Najwięcej bramek: Zlatan Ibrahimovic(Szwecja) - 12 Najwięcej asyst: Ruslan Rotan(Ukraina) - 8 Najlepsza średnia ocena: Robin Van Persie(Holandia) - 8.30 Największa ilość czystych kont: Maarten Stekelenburg(Holandia) - 6, Joe Hart(Anglia) - 6, Igor Akinfeev(Rosja) - 6, Zydrunas Karcemarskas(Litwa) - 6 Najlepszym zawodnikiem mojej drużyny, według kibiców został Mattia Stefanelli - co udowodnił zdobytymi dwoma bramkami i jedną asystą w całych tych rozgrywkach. Postanowiłem, że z San Marino nie zamierzam odchodzić, chcę zbudować tutaj poważną reprezentację, która za kilkanaście lat będzie mogła zawalczyć z każdym. Dodatkowo staram się znaleźć także klub. Powysyłałem moje CV do kilkunastu klubów, znajdujących się w kilku różnych państwach. Nic, tylko czekać.
  8. Miki088

    La Serenissima

    Zmieniam trochę formę opisu meczu, który gdzieś zauważyłem i mi się przypodobał, mam nadzieję, że Wam także. --- Nastąpił czas na ostatni już mecz w tychże eliminacjach. Jest smutek, bo teraz prócz sparingów nie będzie szczerze powiedziawszy co robić - przynajmniej tak mnie poinformowano. Ustawienie będzie takie same, nie mamy już niczego do stracenia, a z Ukrainą mamy rachunek do wyrównania, kiedy przegraliśmy aż osiem do dwóch. Postanowiłem dać kolejną szansę młodemu Gennariemu, bo mi w meczu z Anglią zaimponował. Tym razem gramy na wyjeździe, na ładnym stadionie - który był jednym z miejsc UEFA Euro 2012, Donbas Arenie. Po tym meczu prawdopodobnie wszystko się wyjaśni na temat mojej przyszłości. M. Francioni - G. Bologna, Alessandro Della Valle, D. Simoncini, L. Conti - F. Bollini - P.F Mazza, M. Coppini, E. Golinucci - M. Stefanelli, P. Genarri Tym razem, bramkę straciliśmy szybko, bo już w piątej minucie za sprawą dośrodkowania Yarmolenki, które wykorzystał Milevskyi. Niestety sześć minut później, wynik podwyższył... samobójczym trafieniem Bollini, który został nabity piłką, po uderzeniu Garmasha. Bramki tak padały, padały i padały... W sumie do przerwy straciliśmy jeszcze jedną, kapitalnym dośrodkowaniem z rzutu rożnego popisał się Seleznyov, a główką piłkę do siatki wpakował ponownie Milevskyi. Pech spotkał naszą drużynę i w tym meczu. Akcja zaczęła się od ładnego przejęcia piłki przez Simonciniego w naszym polu karnym, zagrał idealną piłkę w stronę Coppiniego, ten przedłużył głową do Genarriego, wbiegł w pole karne, strzelił w stronę bramki, a piłka niestety odbiła się od słupka i wypadła po za linię bramkową. Wynik nie zmieniał się do minuty 84, kiedy Bologna za długo przytrzymał piłkę przy słupku naszego bramkarza, odebrał mu ją Milevskyi, minął Francionego, kompletując hattricka. Nasz bramkarz, pomimo tego, że stracił cztery bramki, zyskał notę 9.0, co jest niebywałym sukcesem. Kolejny dobry mecz, cieszy gra oraz wynik. Szkoda, że nie zdobyliśmy choć jednej bramki. 16.10.2013r. Eliminacje do Mistrzostw Świata w Brazylii Ukraina 4:0 San Marino - Artem Milevskyi 5' - Fabio Bollini s. 12' - Artem Milevskyi 24' - Artem Milevskyi 84' MoM: Artem Milevskyi [9.6] Widzów: 67 341 Miejsce: Donbas Arena Decyzję co się stanie ze mną w najbliższej przyszłości już podjąłem, jednakże nikomu o tym jeszcze nie powiedziałem.
  9. Miki088

    Piłkarski poker

    Szejkowie... ciężko będzie, oj ciężko, ale dasz radę.
  10. Miki088

    La Serenissima

    Wizytę u lekarza przełożyłem na później, jakoś lepiej w życiu zaczęło mi się układać - to serce lepiej funkcjonuje, przynajmniej w tych kolejkach nie muszę stać. Zbliżały się już dwa ostatnie mecze w eliminacjach. Cóż, powoli będzie trzeba cały ten okres podsumować i określić, co dalej, czy zostaję, czy odchodzę. Teoretycznie, to nic, oprócz historycznego zwycięstwa nie osiągnąłem. Zostawmy to na później, bo jeszcze możemy zebrać niezłe lanie w meczu z Anglią czy Ukrainą. Nic mi już nie zostało, później będzie już wielka przerwa między meczami reprezentacji, więc postanowiłem wystawić tylko jednego defensywnego pomocnika i zagrać ofensywnie. Najwyżej przegramy wysoko, a może i sprawimy wielką niespodziankę - w co głęboko wierzyłem, bo potencjał w linii ataku mamy, ale wykorzystać go nie potrafimy. Wielkie, cudowne Wembley - marzenie każdego trenera, by tutaj przyjechać! Kilka roszad w składzie mi mogliśmy zaczynać. 12.10.2013r. Eliminacje do Mistrzostw Świata w Brazylii Anglia vs San Marino M. Francioni - G. Bologna, Alessandro Della Valle, D. Simoncini, M. Palazzi - F. Bollini - P.F Mazza, M. Coppini, E. Cibelli - M. Stefanelli, P. Gennari Nie mam pojęcia, czy zawodnicy reprezentacji Anglii się bali zaatakować, czy może zaskoczyliśmy ich ofensywną grą - ale wyglądali jak zagubione panienki w hotelu Hyatt. Przecierałem oczy ze zdumienia, jak zespół San Marino musiał grać atakiem pozycyjnym na Wembley w Londynie. Co prawda, nie przeprowadziliśmy żadnej groźnej akcji w pierwszych trzydziestu minutach, jednakże rywale nie mieli nic do powiedzenia. W końcu worek z bramkami rozwiązał nie kto inny, jak Bent - ale dopiero w trzydziestej dziewiątej minucie i to jeszcze z rzutu wolnego. Do przerwy przegrywaliśmy z wielką Anglią, która walczyła o awans tylko 1:0. Byłem naprawdę zdziwiony i oczywiście zadowolony z naszej gry. Druga połowa spotkania nie rozpoczęła się tak wesoło, gdyż w 47 minucie świetnie dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Rooney i podwyższył wynik. Pięć minut później doszło do kontrowersyjnej sytuacji, kiedy za koszulkę Gerrarda pociągał Palazzi, ten pierwszy się przewrócił jak rażony piorunem, a nasz zawodnik otrzymał z niczego czerwoną kartkę. Dosadnie utrudniło to nam grę w tym meczu. Sędzia nas mocno skrzywdził, co miało późniejsze odzwierciedlenie. Straciliśmy jeszcze dwie bramki, strzelcami tych bramek był oczywiście Rooney i przegrywamy w dziesiątkę z Wielką Anglią tylko 4:0. W końcu zadowolenie z gry i wyniku.
  11. Miki088

    La Serenissima

    Załamanie, załamaniem, ale nas czekał następny mecz, tym razem z Czarnogórą. O tyle, że miałem posadę pewną, to ciśnienie krwi w moim organizmie wrastało szybciej niż pozycja Polskiej reprezentacji w rankingu FIFA. Kilka dni po spotkaniu byłem już umówiony na wizytę u lekarza, nie mogłem tego zlekceważyć, bo kto wie, co we mnie strasznego siedzi. Przechodząc już do samego meczu, przetasowałem karty i zmieniłem wyjściowy skład. Chciałem dać szanse zawodnikom, którzy już dawno nie grali. Liczyłem na to, że nie stracimy pięciu bramek i strzelimy chociaż jedną - z takiego obrotu sprawy, byłbym zadowolony. 11.09.2013r. Eliminacje do Mistrzostw Świata w Brazylii San Marino vs Czarnogóra F. Valentini - G. Bologna, S. Bacciocchi, D. Simoncini, M. Palazzi - P.F Mazza, F. Bollini - M. Coppini, E. Cibelli, A. Gasperoni - R. Aluigi Nie muszę przypominać, w jaki sposób rozpoczął się ten mecz. Były to szaleńcze ataki ze strony Czarnogórców w stronę naszej bramki. O dziwo, defensywa na początku sprawiała dobrej, wręcz bardzo dobrej. Linia oporu przełamała się jednak w minucie dziesiątej, po fatalnym błędzie Cibelliego, który odbił piłkę głową po rzucie rożnym... nie w tę stronę i przegrywaliśmy 0:1. Chwilę później, wynik podwyższył Jovetic, po fantastycznym rajdzie z połowy boiska niczym Grzegorz Rasiak, mijając pachołki, przebrane za piłkarzy. Bramkarz był bez szans w tej sytuacji, nikt mu nie pomógł. Do przerwy utrzymał się ten sam, nawet dobry wynik. Niestety ponownie zauważyliśmy niesamowite działania ofensywne rywali, jak na jakiejś wojnie, na przykład w Afganistanie. Nie mogło być inaczej, drugą swoją bramkę w tym meczu zdobył Jovetic, główkując po wcześniejszym rzucie rożnym, wbijając piłkę do siatki. Sytuacja się uspokoiła, wynik raczej spodobał się przeciwnikom i zwolnili tempo. My to świetnie wykorzystaliśmy. Po odbiorze piłki, swoją szybkością popisał się Cibelli, zagrał ładną piłkę do wychodzącego za obrońców Gasperiniego, a ten ładnym, drewnianym strzałem zdobył bramkę, kolejną już w tych eliminacjach dla naszego zespołu. Słyszałem, jak ktoś krzyknął - "jest jeszcze szansa!". Minutę później już jej nie było, jak ponownie do pracy wzięła się reprezentacja Czarnogóry, zdobywając czwartą już bramę w tym spotkaniu. Dokładniej, był to Vukovic. Na ostatnie dziesięć minut meczu tempo wyraźnie opadło, wynik utrzymał się do końca. Plan zrealizowany, nie straciliśmy pięciu goli, a na dodatek jednego strzeliliśmy. Teraz czas na coś cięższego, mecz... to znaczy wizyta u lekarza. Mam nadzieję, że w kolejce miesiąca nie będę stał, bo na mecz jeszcze nie zdążę... 1:4.
  12. Miki088

    La Serenissima

    Nie było sensu wracać do ojczyzny, skoro niedługo już mieliśmy zagrać mecze eliminacyjne z Mołdawią i Czarnogórą. Sytuacja w tabeli jeszcze otwarta. Na bezpośredni awans największe szanse ma obecny lider, czyli Anglia, trzy punkty straty Polska i już mająca bardzo małe szanse Ukraina ze stratą dziewięciu punktów do prowadzącego. Zagramy podobnym składem, jak w meczu z Komorami. Nie miałem zamiaru już mieszać z ustawieniem, chłopcy muszą się już do obecnego przyzwyczaić. Tym razem mieliśmy mecz na wyjeździe. Wylecieliśmy trzy dni przed spotkaniem, na miejscu dwa treningi, kilka spacerów i można było zacząć kolejną potyczkę o punkty. 07.09.2013r. Mecz Eliminacji do Mistrzostw Świata w Brazylii Mołdawia vs San Marino A. Simoncini - M. Muraccini, Alessandro Della Valle, D. Simoncini, M. Palazzi - P.F Mazza, F. Bollini - M. Coppini, E. Cibelli, E. Golinucci, M. Stefanelli Spotkanie rozpoczęło się tak, jak spodziewałem. Chóralne ataki zespołu reprezentacji Mołdawii, pierwsze trzydzieści minut to istna "obrona Częstochowy". Później, niestety było gorzej. Zabrakło nam umiejętności, składną akcję przeprowadziła dwójka Suvorov i Dadu - podania na jeden kontakt i technicznym strzałem zakończył sytuację ten drugi. Pierwsza połowa skończyła się tym samym rezultatem, czyli przegrywaliśmy 1:0. Po przerwie strzałami z dystansu próbowali Coppini i Bollini, jednakże bez skutku. Co się nie ziści, to się zemści. Podobny strzał z dystansu w 69 minucie oddał ponownie Dadu i podwyższył prowadzenie reprezentacji Mołdawii. Sytuacja wydawała by się już zamknięta, ale ataki jeszcze narastały. Dzielnie spisywał się Mirko Palazzi, któremu postanowiłem dać kolejną szansę powrotu do zespołu i ją świetnie wykorzystał, będąc podporą naszej defensywy. Kolejny rzut karny, nie wiem z czego, chyba z kapelusza, ale w tym kontekście z kapcia - podyktował sędzia Valeri. Pewnie strzelił Dadu, tym sposobem kompletując w tym spotkaniu hat-tricka. Tracę nerwy, tracę nerwy... Przegrywamy 0:3.
  13. Miki088

    La Serenissima

    Tak mijały prawie wszystkie następne dni, a czas wyjazdu do domu zbliżał się nieubłaganie. Codziennie kolacyjki, wspólne posiłki, tańce, śpiewy i tym podobne. Niestety, musieliśmy się już rozstać, musiałem wracać, a ona Alanya'i nie opuści. Postanowiłem, że będę ją odwiedzał co roku, ale aby mnie nie zapomniała, kupiłem jej pierścionek z małym brylantem. Wróciłem z wakacji wypoczęty, jednakże powrót do szarej rzeczywistości był trudny. Poranne wstawanie o siódmej, sporządzanie raportów z moich dni wolnego od treningów i też niecierpliwość, co będzie w przyszłości, po Eliminacjach, czy zostanę, czy odejdę, czy ktoś mnie zatrudni. Valter przysłał mi sms'a, czy chcemy zagrać mecz towarzyski w sierpniu z Liechtensteinem, sami wysłali propozycję - więc się zgodziłem. Rywal o wiele trudniejszy, niż Komory, można napisać z wyższej półki. Od razu po powrocie, wszedłem na facebook'a i dodałem Emily do znajomych, bo by się jeszcze obraziła, jak co niektórzy moi piłkarze. W końcu przyszedł czas meczu, musiałem jechać razem z Bogusławem do San Marino, gdzie mieliśmy zagrać sparing z wyżej wymienionym rywalem, czyli Liechtensteinem. 14.08.2013r. Mecz towarzyski San Marino vs Liechtenstein F. Valentini - Alessandro Della Valle, Alex Della Valle, D. Simoncini, N. Albani - E. Cibelli, F. Bollini, M. Coppini - P.F Mazza, E. Golinucci - M. Stefanelli Mecz rozpoczął się w popularnym dla nas stylu, czyli spokojne rozgrywanie piłki i szukanie luk w obronie rywala. Szybko inicjatywę przejął niestety zespół Liechtensteinu i już w w czternastej minucie bramkę zdobył Eris Goop. Później moi podopieczni zaczęli atakować, co także skutkowało ładną bramką zza pola karnego, a strzelcem gola był Pier Felipo Mazza. Na tym nasz dorobek bramkowy w pierwszej połowie się skończył, natomiast rywale przed przerwą przeprowadzili jeszcze jedną składną akcję i Valentini musiał wyciągać po raz trzeci piłkę z siatki. Zmieniłem trochę ustawienie i ruszyliśmy na drugą połowę. To nie był mecz, to była totalna padaka, której jeszcze w żadnym meczu nie widziałem. Jedni wybijali na auty, drudzy na rożne - totalny antyfutbol, nie dało się tego oglądać. Tak dotrwaliśmy do końca meczu i przegrywamy kolejny mecz, szkoda, 1:3.
  14. Miki088

    Piłkarski poker

    Rafał Włodarczyk, to ten co kiedyś w Herthcie grał?
  15. Miki088

    La Serenissima

    @Maniek_Zks W końcu się należy. @Vanlid Raczej przypadek, szarak w ich reprezentacji. Mają czterech takich "żywych". @Bacao Dokładnie. @Tomba Dzięki. Ogólnie teraz tak patrzę, że Komory mają całkiem niezłych zawodników w składzie, np. Ali M'Madi wart 1.8mln euro, gra w Evian TG(Francja), dodatkowo Abdallah w Monaco czy Youssouf w Vannes. Pięciu zawodników wart ponad 800 tysięcy euro. --- Wylądowałem w Turcji, na niezbyt ciekawym lotnisku w Antalya'i. Od razu po wyjściu z samolotu, ruszyłem za wszystkimi turystami z tego lotu, aby odebrać swój bagaż. Szybko wypatrzyłem wzrokiem i mogłem ruszać do autobusu, który zawiózł mnie do hotelu. Najgorsza była podróż w autobusie. Niby klimatyzowany, ale przejechaliśmy około 140 kilometrów, w potwornym upale i z jedną przerwą na miejscowy sklepik, gdzie teoretycznie nic ciekawego nie było. Na moje szczęście, wysiadałem jako pierwszy, razem z kilkoma osobami, przy bramie hotelowej. Sam ośrodek był kameralny, mieścił około dwustu osób. Dwa baseny z obydwu stron, blisko do morza, cóż chcieć więcej. Hotel nazywał się Gardenia. Po zameldowaniu, udałem się do pokoju. Od razu rzuciłem się na wielkie, dwuosobowe łoże, które było tylko i wyłącznie dla mnie. Po chwili przebrałem się, założyłem strój kąpielowy i poszedłem na basen. Spędziłem tam parę godzin, w międzyczasie zjadłem obiad i rozmawiałem z turystami, którzy przylecieli tym samym lotem. Były to moje pierwsze typowe wakacje zza granicą. Było wręcz cudownie, niesamowita cisza i spokój, zero obecności Bogusława, tego mi było trzeba. Drugiego dnia, będąc na plaży, zauważyłem piękną, długowłosą kobietę, ubraną w niebiesko-białe bikini. Kogoś mi przypominała, więc postanowiłem zagadać. - Hello, we have a good day, yep? - Ye... Yes. What can i help you? - Nothing... Nagle kobieta zaczęła rozmawiać do drugiej kobiety, która leżała obok na leżaku - oczywiście po Polsku, niczym jak w Pamiętnikach z Wakacji, sami Polacy! - Oo.. *zaśmiałem się* Polka? Dzień dobry, przylecieć tak daleko, spotkać osobę z tego samego kraju. - *śmiech* A, no widzi Pan, tutaj jest dużo ludzi z Polski, jedni przyjeżdżają za pracą, drudzy na wakacje. Ja tutaj pracuję, w miejscowym Tiffany'm. *powiedziała uradowana kobieta* - To gratuluję, uznana marka... - A Pana co tutaj sprowadza, wakacje, czy praca? - To pierwsze, byłem zmęczony codzienną pracą, muszę się kiedyś rozerwać... Ta chwila przypadła właśnie na ten tydzień. - Czyli rozumiem, że pracuje Pan za biurkiem? - Można tak rozumieć. *śmiech* Jestem trenerem pikarskim. - Ooo-ufff, rozmawiam z przyszłą legendą? - Raczej nie, robię to dla pasji, nie dla pieniędzy, raczej nie osiągnę wielkich sukcesów, wie Pani... ważne, że płacą. - Mów mi Emily, wolę angielską wersję Emilii. - Mikołaj, miło poznać. *uśmiech* - W którym hotelu jesteś? - W Gardenii, dlaczego pytasz? *spytałem zaciekawiony* - Z ciekawości, chcę wiedzieć z kim mam do czynienia, nie? - Widzimy się na kolacji, o 20:00, w hotelu. *powiedziałem z uśmiechem i odszedłem w stronę molo* - Aleee.... no dobra, będę na czas. W ten ciekawy sposób poznałem piękną Polkę - w sumie jestem ciekaw, które nie są, no chyba, że znajdzie się jakaś polska Helga. Wieczór miałem już całkowicie zaplanowany, mieliśmy zjeść miłą kolację. Spotkanie przebiegało w radosnych nastrojach, trochę pożartowaliśmy, toteż rozmawialiśmy o pracy i różne tego typu sprawy. Emily - co za piękne imię, myślałem wtedy. Poszedłem spać szczęśliwy, że może w końcu wrócę do Polski i nie będę w domu już samotny. To jest ideał kobiety, takiego człowieka szukałem!
  16. Miki088

    Niech żyje...

    To jest jakaś paranoja, co jestem na forumcm, to patrzę, czy nie dodałeś nowego odcinka, tak się wkręciłem w tą historię.
  17. Miki088

    La Serenissima

    @Vanlid Z niecierpliwością na nich czekam, bo jak na razie juniorzy nie wyglądają za dobrze. @Tomba Będę mu dawał szanse, taki zastępca już Selvy. @Maniek_Zks Raczej nie, fajnie mi się tak gra. --- Jak już wspominałem, trzy dni po blamażu z Anglią, mieliśmy zagrać z reprezentacją Komor. Szczerze, to nawet nie wiedziałem gdzie te Komory leżą. Coś mi w głowie świtało, że to raczej wyspa - później przeglądając mapę, trzy razy się przeżegnałem. Niedaleko Madagaskaru, odległość odpowiadająca północy Afryki. Bałem się, że możemy już stamtąd nie wrócić. Po raz kolejny ustawiłem zawodników, nieco inaczej. Tym razem zagramy bez skrzydłowych, skupimy się głównie na grze środkiem. Nie miałem zielonego pojęcia co do gry tamtejszej reprezentacji, także wynik był wielką niewiadomą. 11.06.2013r. Mecz towarzyski Komory vs San Marino F. Valentini - C. Lonfernini, Alessandro Della Valle, D. Simoncini, F. Vitaoli - P.F Mazza, F. Bollini, M. Coppini - E. Cibelli, E. Golinucci - M. Stefanelli Spotkanie rozpoczęliśmy bardzo udanie, kiedy to od razu po wznowieniu gry, świetną piłkę w stronę Stefanellie'go posłał Coppini - ten minął jednego obrońcę, spojrzał w kierunku bramki i oddał prosty strzał i bramkarz pozostał bez szans. Pierwszy raz, za mojej kadencji prowadziliśmy. Druga połowa przebiegała pod nasze dyktando. Kontrolowaliśmy całkowicie grę, co jakiś czas atakując bramkę reprezentacji Komorów. Drugą połowę mogliśmy podobnie rozpocząć, jednakże doskonałą okazję, z rzutu rożnego zmarnował Coppini. Powoli, inicjatywę zaczęli przejmować rywale. Nasza gra stała się nerwowa i zawodnicy popełniali wiele błędów. Składną akcję przeprowadzili właśnie gospodarze, ładnym dośrodkowaniem popisał się Aadil Ahamada, a głową gola zdobył Mohamed M'Changana, a było to dokładnie w 59 minucie. Zawołałem Bogusława, aby zacząć na nich wrzeszczeć, motywować ich i przypominać o ewentualnym późniejszym spotkaniu po meczu. Zadziałało to na moich podopiecznych. Było widać u nich o wiele większe zaangażowanie, aczkolwiek także opanowanie i chęć do zdobycia bramki i wygrania tego meczu. Sztuka ta udała się w minucie 70, kiedy sam na sam, po dobrym podaniu Cibelliego wyszedł Coppini i zdobył bramkę strzałem pod poprzeczkę. Kilka minut później wynik ustalił Stefanelli i tak mogliśmy cieszyć się z pierwszej wygranej za mojej kadencji oraz z historycznego zdobycia trzech goli w jednym meczu. Byłem bardzo zadowolony, a widziałem także, że wynik podniósł na duchu wszystkich piłkarzy i mam nadzieję, że w końcu uwierzyli w siebie. Wygrywamy 1:3! Po tym spotkaniu wziąłem sobie miesięczny urlop, podczas którego miałem zamiar pojechać na wakacje do Turcji.
  18. Miki088

    Payphone

    Powodzenia życzę w nowym klubie. Sprowadź jakichś polaków.
  19. Miki088

    La Serenissima

    Przeglądam o poranku 90minut.pl, gdzie widnieje dość duży napis - "Zawisza ma nowego trenera!". Nie sprawdzałem poczty, dlatego pomyślałem, że może chodzi o mnie. Niestety, bardzo się myliłem. Szkoleniowcem został Mariusz Kuraś. Niestety, nie mam wystarczającej renomy, aby zatrudnił mnie średniak pierwszej polskiej ligi, byłem trochę zawiedziony. Trzeba było żyć dalej, mając pewną posadę w San Marino. Większymi krokami zbliżał się mecz z Anglikami, a ja wymyśliłem pewne rozwiązanie, jak zamurować bramkę w tym meczu. Postanowiłem ustawić wszystkich zawodników, oprócz napastnika, na własnej połowie. Dokładnie tak: 1-9-1. Jak się sprawdziło? 08.06.2013r. Eliminacje do Mistrzostw Świata w Brazylii San Marino vs Anglia M. Francioni - Alessandro Della Valle, D. Simoncini, Alex Della Valle, N. Albani - F. Nanni, F. Bollini, P.F. Mazza, E. Golinucci, M. Coppini - E. Cibelli Nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu, bo na pierwszą bramkę czekaliśmy bardzo długo(!), bo aż do czterdziestej sekundy. Wtedy postanowiłem też wrócić do stabilnej formacji. Szybko traciliśmy kolejne bramki, nie potrafiliśmy celnie podać, a rywale to dogłębnie wykorzystywali. Do przerwy przegrywaliśmy 0:6. Po raz kolejny się przeliczyłem, że możemy coś w tym meczu osiągnąć. W drugiej połowie tracimy jeszcze cztery bramki i jest to rekord, jeśli chodzi o moją kadencję, gdzie dostajemy tak wysoko, aż żal... Po co ja mam się teraz w Polsce pokazywać? Przegrywamy 0:10...
  20. Miki088

    La Serenissima

    Mattia Stefanelli Gra w drużynie San Marino, ale możesz go kojarzyć z Ceseny. --- Nastąpiła dłuższa, bo trzymiesięczna przerwa na mecze reprezentacyjne, kiedy to zagramy z Anglią. Zakontraktowałem od razu, 3 dni po meczu pojedziemy na daleki wyjazd, gdzie zagramy z reprezentacją Komor(Komorów, nie wiem). Tymczasem wróciłem do kraju. Bogusław postanowił się "ogarnąć", jak to mi dokładnie powiedział i w końcu zaczął normalnie dbać o swój pokój, jakim był domowy salon. Tymczasem Boguś spytał się, czy może sprowadzić na kolację pewną kobietę. Nie mówił, kto to będzie, ale coś wspominał, że będzie ona miała coś wspólnego z piłką nożną. Kiedy nadszedł wieczór, słyszę dzwonek do drzwi. Już chciałem iść otworzyć, kiedy przypomniałem sobie, że nie jest to mój gość, a Bogusława. Wypatrując kątem oka, zobaczyłem trochę znajomą mi twarz, ale nie miałem pojęcia, jak ona się nazywa. - Miki, chciałem Ci przedstawić moją znajomą... *skierował wzrok na nią* Jak się pewnie domyślasz, to jest Iza Łukomska-Pyżalska, Iza, to jest *spojrzał na mnie* Mikołaj K... *przerwałem mu* - Dzień dobry *kiwnąłem głową w stronę Bogusia, następnie przeniosłem wzrok na blondynkę*. Cóż, ostatnio mam tu same osobistości... *westchnąłem, jednocześnie śmiejąc się* - No widzi Pan... całkiem ładne mieszkanie, jak na tę okolicę. Słyszałam, że prowadzi Pan reprezentację... yyy... San Marino, o właśnie. Nie jest tam tak łatwo, co? - Łatwo nigdy nie jest, trzeba się starać. Co słychać ciekawego w Warcie? - Jest trudno, bardzo trudno. Ostatnie miejsce, piłkarzom nie chce się grać, raczej się nie utrzymamy. Ostatnio podpisałam kontrakt z trenerem Yordanovem, może ktoś zza granicy coś zdziała. - Potrzeba psychologa, niech Pani spróbuje z Bogusławem, on świetnie motywuje moich piłkarzy. *śmiałem się* - Wezmę sobie to do serca *śmiech, powoli już odchodziła z Bogusiem od mojego biurka, kiedy powiedziała*. Zespół z Bydgoszczy ma też problemy, rozmawiałam z prezesem Osuchem, że w najbliższych dniach będzie kogoś szukał na miejsce trenera. Może Pan spróbuje sił w pierwszej lidze? - Będę miał to na uwadze. Kilka dni po spotkaniu, przeglądając, jak zazwyczaj, strony internetowe o tematyce sportowej, natrafiłem na news'a, który informuje o tym, że ze stanowiska szkoleniowca Zawiszy Bydgoszcz zwolniony został Jurij Szatałow. W kilka godzin skompletowałem swoje CV, napisałem list motywacyjny i biografię. Wysłałem mail'a i kilka dni czekałem na odpowiedź, aż w końcu...
  21. Miki088

    La Serenissima

    Cztery dni później czekał nas już mecz w Eliminacjach Mistrzostw Świata z Polską. Składu jak zwykle nie zmieniam, zagrają Ci sami, co zagrali w meczu z Estonią. Jednakże kontuzję odniósł Marani, więc zastąpiłem go Muraccinim. Gramy u siebie, na wsparcie naszych kibiców nie mam co liczyć. Jak strzelimy pierwsi bramkę, będziemy mogli uzyskać wsparcie kibiców z Polski, na co bardzo liczyłem. 27.03.2013r. Eliminacje Mistrzostw Świata w Brazylii San Marino vs Polska A. Simoncini - C. Lonfernini, Alessandro Della Valle, D. Simoncini, F. Vitaoli - M. Bugli, F. Bollini - M. Muraccini, P.F Mazza, E. Cibelli - M. Stefanelli Reprezentacja Polski o dziwo wyszła na nas dość defensywnie, z dwoma defensywnymi pomocnikami i cofniętymi skrzydłowymi. Chcieli zagrać na remis? Niestety chyba nie, bo pierwszą bramkę straciliśmy już w 2 minucie po rzucie rożnym. Według mnie, moi obrońcy byli faulowani, ale mniejsza. Trzy minuty później było dwa zero, Jutkiewicz kapitalnie minął wszystkich obrońców i zdobył bramkę. Po minucie już 3:0, po raz drugi Glik. Tak było co dziesięć minut do końca pierwszej połowy, gdzie schodziliśmy z pięcioma straconymi bramkami. Drugą połowę rozpoczęliśmy poprawnie, jednakże do 60 minuty. Po raz kolejny sędzia się nie popisał, dyktując jedenastkę z niczego. Pewnie ją wykorzystał Glik, kompletując hattricka. Jednakże później Polacy już tak nie atakowali, jak w pierwszej połowie. Wywalczyliśmy rzut rożny po kontrataku, z którego padła bramka. Kapitalnie dośrodkował Selva, a piłkę do bramki skierował Bacciocchi, który wszedł z ławki rezerwowej. Po raz kolejny zadowala gra, nie zadowala wynik. Mecz kończy się wynikiem 1:6. Kiedy pierwszy raz zremisujemy?
  22. Miki088

    La Serenissima

    No niestety Vanlid wykrakałeś. :P Takie pytanko, podoba Wam się obecny styl opisywania meczów? Czy może wynik podawać już przed opisem, razem ze statystykami, czyli strzelcami bramek itd? --- Zdenerwowany wyjechałem ze zgrupowania, ciągle myśląc, kto zasługuje na dalsze miejsce w składzie, a nie. Zmieniłem żelazną dwudziestkę i tak będzie przedstawiał się skład, który zagra następne mecze w tym roku. Sztab szkoleniowy pozostał bez zmian, z nich akurat jestem bardzo zadowolony. Jednakże coraz bardziej zaczyna denerwować Boguś, który ma nazwisko oczywiście Linda - pewnie się nie domyśliliście. O sprzątaniu trzeba mu przypominać, przyprowadza gości bez pozwolenia... niech szybciej znajdzie sobie mieszkanie, chce mieć totalny spokój. Najbliższy mecz gramy z Estonią, już się boję, jak wysoko możemy przegrać. 23.03.2013r. Mecz towarzyski Estonia vs San Marino A. Simoncini - C. Lonfernini, Alessandro Della Valle, D. Simoncini, F. Vitaoli - M. Bugli, F. Bollini - M. Marani, P.F Mazza, E. Cibelli - M. Stefanelli Spotkanie rozpoczęło się spokojnie, rywale kontrolowali sytuację, rozgrywali piłkę szybko i stwarzali sytuacje, o dziwo - mało groźne, aczkolwiek defensywa radziła sobie nadspodziewanie dobrze, nie tracąc gola w pierwszych trzydziestu minutach. Simoncini skapitulował w trzydziestej szóstej minucie, po ciekawej akcji pary Post i Teniste. Mój zespół od razu ruszył do ataku, zamykając Estończyków na własnej połowie. Przecierałem oczy ze zdumienia, kiedy Vitaoli odegrał z pierwszej piłki do Bolliniego, ten wysunął piłkę do Cibellie'go, odegrał głową do Stefanell'iego i ten huknął z 15 metrów, oczywiście wszystko na jeden kontakt, wprost w okienko. Oszalałem! Totalnie oszalałem, kiedy widziałem coś takiego w wykonaniu naszego zespołu. Remis utrzymywał się do doliczonego czasu gry pierwszej połowy, kiedy obrona po prostu zaspała, przed całą cormację wybiegł Kink i pokonał po raz drugi Simonciniego. Podobnie niestety było na początku drugiej połowy. Prawie identyczna akcja, tym razem chytrzejszy okazał się Post, strzelając gola. Wynik długo się utrzymywał, jednakże dość kontrowersyjną decyzję podjął sędzia pod koniec spotkania, dyktując rzut karny. Hattrick'a skompletował Post. Po raz kolejny widziałem dobrą grę w naszym wykonaniu, wynik nawet zadowalał, a szczególnie zdobyta bramka. Przegrywamy 4:1.
  23. Miki088

    La Serenissima

    Miesiąc minął bardzo szybko, sąd zlitował się nad Bogusiem, wyszedł dokładnie 20 grudnia - przed świętami. Odebrałem go z pod budynku więzienia, żona, ani rodzina nie chciała z nim rozmawiać;. Byłem jego dobrym przyjacielem, więc zamieszkał u mnie dopóki nie znajdzie sobie nowego mieszkania, zamieszka u mnie. Oczywiście na kilku warunkach. Nie sprowadza żadnych gości bez mojego pozwolenia i tym podobne. Chciałem zachować odpowiedni porządek. Święta spędziłem w domu, cała rodzina zjechała się do mojego małego mieszkania. Najważniejszym momentem było to, jak zobaczyli Bogusia - robili sobie z nim zdjęcia i zebrali autografy. Dopytywali mnie, co on tu robi, skąd go znam i tym podobne. Byli niezwykle zaskoczeni, z kim ja się zadaję, oczywiście pozytywnie. Tradycji stało się zadość, podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy sobie życzenia. Podeszła do mnie babcia. - Chłopcze mój kochany, życzę Ci w tym roku... abyście w końcu zaczęli wygrywać, bo gracie jak ostatnie patałachy, modliłam się już o to i mam nadzieję, że Bóg mnie wysłucha. - Dzięk... *babcia przerwała* - Nie przerywaj mi, nie skończyłam jeszcze! Czemu jesteś taki samotny, znajdź sobie kobietę, ożeń się i żyj szczęśliwie. - Jest na to jeszcze czas, ale zobaczymy babciu, zobaczymy. Potrawy na wigilijny stół przygotowałem samemu, wszystkim widocznie smakowało, bo zjedli prawie do pustości talerzy. Dostałem sms'a w międzyczasie z życzeniami od piłkarzy, asystenta i kilku moich znajomych. Dodatkowo dowiedziałem się, że zagramy jeszcze jeden sparing, tym razem z mocnym rywalem, jakim jest Estonia. Sylwester spędziłem sam, Bogusław poszedł na jakąś imprezę, przyszedł rano, około dziewiątej... całkowicie pijany. Sporządziłem kilka raportów w nocy, wypiłem dwie puszki piwa i obserwowałem fantastyczny pokaz fajerwerków z okna mojego mieszkania. Styczeń minął jeszcze szybciej, pod jego koniec pojechaliśmy już do San Marino, na zgrupowanie. Mówiłem im z kim gramy, że mają się skupić i nie zlekceważyć rywala. Głównym celem treningu było to, że nie "akcje kończymy strzałem, tylko bramką". 05.02.2013r. Mecz towarzyski San Marino vs Saint Kitts i Nevis A. Simoncini - Alessandro Della Valle, D. Simoncini, Alex Della Valle, N. Albani - P.F Mazza, F. Bollini - M. Bugli - M. Marani, E. Cibelli - A. Selva Żal tu cokolwiek komentować, moi podopieczni zagrali katastrofalnie. Źle dobrałem formację na ten mecz, zawodnicy nie potrafili spełnić celów taktycznych. Więcej nie da się napisać, przegrywamy z zespołem teoretycznie lepszym... 0:3. Totalna porażka.
  24. Miki088

    La Serenissima

    Mieliśmy już czas wolny, do nowego roku. Pożegnałem się z piłkarzami i obiecałem im, że nowy rok przyniesie sukcesy i zaczniemy w końcu wygrywać. Wróciłem do Polski, do Poznania, do mojego mieszkania. Nie było ono może zbyt wielkie, ale w stylu nowoczesnym, co mi się w nim niezwykle podobało. W pewnym momencie poczułem, że jestem tu samotny, nie mam nikogo. Rodzina daleko, znajomi daleko. Chciałem to już bardziej przemyśleć, gdy nagle zadzwonił telefon. - Miki?! Miki?! - Yyy.. tak, ale kto mówi? - Boguś! Posłuchaj mnie, mam minutę... na rozmowę, policja mnie zatrzymała. - Co? Jak to zatrzymała, za co? - Nie pytaj... za bójkę, pod wpływem piwska, rozumiesz? - Jezu, w coś Ty się wpakował... no gadaj. - Nie będę mógł pracować przez najbliższy miesiąc, tyle będzie trwała moja rozprawa, nie zwolnicie mnie? - Postaram się coś z tym zrobić, pogadam z szefem, ale niczego nie obiecuję. Wiesz, że Twoje życie może się teraz skończyć? Co powie na to Twoja rodzina? - Żona nic nie powiedziała... oprócz tego, że nie mam się po wyjściu z więzienia u niej pokazywać. Chce rozwodu... - A kariera filmowa? - Nie martw się, po moim występku będą się o mnie bić, żebym wystąpił w jakimś filmie. Widzimy się za miesiąc, mam nadzieję, że wyjdę. - Wyjdziesz, wyjdziesz... to na razie. Z bólem głowy siadłem do komputera, przeglądając strony z wynikami i takie tam. Spojrzałem na mecze towarzyskie reprezentacji, oprócz wyniku San Marino, przykuło moją uwagę jeszcze jedno spotkanie. Saint Kitts i Nevis przegrało 12:0 z Litwą. Wziąłem do ręki telefon i zadzwoniłem do Valtera, czyli mojego asystenta. - Valter? Z tej strony Mikołaj, posłuchaj... Jaki jest najbliższy termin na mecze reprezentacyjne? - Witaj... czekaj, już sprawdzam. *chwila ciszy* Piąty w lutym. Zaplanować jakiś sparing? - Tak sobie myślę, znasz taki kraj Saint Kitts i Nevis? Jego reprezentacja przegrała z Litwą... dwanaście do zera. Może nasi się odbudują przy takim przeciwniku? - Dobrze myślisz, dobrze! A jak zaliczą wpadkę i przegrają? - Trzeba zaryzykować, załatwisz to? - Jasne, masz to jak w banku. Tak więc plan był prosty. Podnieść morale naszej drużyny po Nowym Roku i wyjść na mecze z Polską i Anglią pewnym siebie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...