Skocz do zawartości

Willow

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 536
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Willow

  1. A gdzie tam. Milan złożył mi propozycję na początku sezonu. Dawali 4-krotną podwyżkę i chyba ze 120 milionów na transfery, ale się nie zgodziłem. Jak już zdecyduje się na pracę w Milanie, to będzie zwieńczenie mojej kariery, koniec opowiadania, ale nie wcześniej niż w 2020 roku. Ci, którzy do mnie przyszli są bardziej śniadzi Ach, zapomniałem jeszcze napisać, że w losowaniu par 1/8 Ligi Mistrzów trafiliśmy na Glasgow Rangers. Los jak zawsze sprawił psikusa, bo przecież z Rangersami graliśmy w zeszłym sezonie w półfinale i po porażce 1:3 na Ibrox Park, wygraliśmy u siebie 2:0 po bramkach Rojasa i Hartunga. Szkoci już odgrażają się, że tym razem nie będziemy mieli tyle szczęsia. No to zobaczymy...
  2. Szkoda. Takich meczy najbardziej nie lubię. Jesteś conajmniej równym przeciwnikim dla wielkiej firmy, masz więcej sytuacji, ale to oni Cię punktuja jak jakiegoś szczeniaka trafiając do bramki 4 z np. 8 strzałów, a Twoi piłkarze marnują wszystko jak leci, choć z przeciwnikiem mniej renomowanym (np Porto) spokojnie strzeliliby ze 3 bramki. Walcz o mistrza!
  3. Nie przewidywałem rewolucji kadrowej w zimowym oknie transferowym i tym razem mocno trzymałem się mojej decyzji. Z klubu odeszli za całkiem godziwe pieniądze: 1. Tomasz Chałas (OP/NŚ; 24 l, Polska) [147-56-11; 7.11] - niestety nie sprawdził się u nas. W ciągu dwóch i pół sezonu rozegrał 58 spotkań i strzelił zaledwie 17 bramek, z czego aż 13 w pierwszym sezonie. Odszedł do Lens za 3 mln euro. 2. Patrick Baumann (OŚ; 26 l, Szwajcaria) [121-1-8; 6.75] - sprowadzony w ostatnich dniach okna transferowego w ramach zastępstwa za kontuzjowanych Radoia i Katsouranisa. Zagrał 6 razy, zagrał słabo. Odszedł za 1 mln do Portsmouth. Niestety nie było chętnych na Gregory'ego Bourillona i Mikkela Hesselbaeka, którzy nie mają wstępu nawet na treningi rezerw, ale nie chcą rozwiązać kontraktu. Zarobione na transferach pieniądze poszły w większości na opłaty (woda, gaz, prąd, wypłaty, nowy mercedes). Wydałem z nich zaledwie 600 tysięcy na młodziutkiego, 16-letniego argentyńskiego napastnika, który gra już w kadrze U-20. Mowa tu o wychowanku Interu, który wpadł w oko mojemu skautowi już rok temu na MŚ do lat 17. Mówi się o nim, że to drugi Claudio Caniggia. Zobaczymy. 1. Cesar Suarez (N; 16 l, Argentyna U-21 7/3) [0-0-0; ---] Gdy właśnie dopinałem ostatnie kwestie naszych sparingów z Fenerbahce i SC Preusen Munster z wizytą przyjechali do mnie naprawdę nieoczekiwani goście, których przyjazdu nie wywróżyłby sam Nostradamus...
  4. Tabela po rundzie jesiennej (jedna kolejka rozegrana awansem). | Poz | Inf | Zespół | M | Z | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt | | 1. | | FC Bayern | 18 | 11 | 4 | 3 | 22 | 11 | +11 | 37 | | 2. | | Dortmund | 18 | 9 | 6 | 3 | 31 | 25 | +6 | 33 | | 3. | | Schalke | 18 | 9 | 5 | 4 | 31 | 17 | +14 | 32 | | 4. | | Werder Brema | 18 | 9 | 5 | 4 | 24 | 19 | +5 | 32 | | 5. | | Köln | 18 | 8 | 6 | 4 | 37 | 29 | +8 | 30 | | 6. | | Jena | 18 | 7 | 8 | 3 | 41 | 25 | +16 | 29 | | 7. | | Stuttgart | 18 | 7 | 7 | 4 | 34 | 27 | +7 | 28 | | 8. | | Kaiserslautern | 18 | 7 | 6 | 5 | 23 | 22 | +1 | 27 | | 9. | | HSV | 18 | 7 | 5 | 6 | 36 | 29 | +7 | 26 | | 10. | | Leverkusen | 18 | 6 | 8 | 4 | 31 | 29 | +2 | 26 | | 11. | | Wolfsburg | 18 | 6 | 7 | 5 | 28 | 20 | +8 | 25 | | 12. | | Freiburg | 18 | 6 | 4 | 8 | 22 | 26 | -4 | 22 | | 13. | | Gladbach | 18 | 5 | 6 | 7 | 27 | 28 | -1 | 21 | | 14. | | Frankfurt | 18 | 4 | 7 | 7 | 23 | 37 | -14 | 19 | | 15. | | Offenbach | 18 | 3 | 6 | 9 | 21 | 36 | -15 | 15 | | 16. | | Cottbus | 18 | 3 | 4 | 11 | 21 | 32 | -11 | 13 | | 17. | | Siegen | 18 | 1 | 6 | 11 | 12 | 31 | -19 | 9 | | 18. | | Nürnberg | 18 | 1 | 6 | 11 | 19 | 40 | -21 | 9 | Dzień po meczu z Borussią odesłałem piłkarzy na prawie 10-dniowe urlopy, których nie miałem co prawda w planach przed sezonem, ale piętrzące się zmęczenie moich graczy zmusiło mnie do tego kroku. Sam natomiast zabrałem się za ułożenie nowego planu przygotowań i planowanie sparingów . Zacząłem też poważnie myśleć o przewietrzeniu kadry z zawodników zarabiających dużo, ale nie mających szansy grać dla Jeny. Powód był prosty - powoli zaczynało widać dno klubowej kasy. Do odstrzału prawdopodobnie będą: Tomek Chałas, Patrick Baumann i niechciany już od roku Gregory Bourillon.
  5. m4ti - ano utrzymuje, ale to jeszcze gówniarz i nie spodziewam się, aby grał równo przez cały sezon Ostatni mecz przed świętami graliśmy z zawsze groźną Borussią Dortmund. Wszyscy w Jenie rozpamiętują fantastyczny mecz kończący sezon 2010/11, gdy to właśnie po bramce w 92 minucie i zwycięstwie nad Borussią 5:4 zapewniliśmy sobie mistrzostwo. Dodatkowo w zeszłym roku to właśnie dzisiejsi goście nas zdetronizowali wyprzedzając jednym punktem w ostatniej kolejce sezonu. Zatem obie drużyny miały sobie coś do udowodnienia. Vermeer - Gioda, Katsouranis, Hitzlsperger - Marange, Renou, Moreno, Costanzo - Lazic - Giglio, Kerzhakov W pierwszym składzie wreszcie mogłem postawić na Katsouranisa, który ostatnie 4 miesiące spędził w różnych klinikach. Niestety moja radość nie trwała długo, bo już w 5 min. kontuzji nabawił się Kenneth Vermeer i na boisku pojawił się Tomasz Woźniak. Ta wymuszona zmiana wybiła nas z rytmu i to goście przejęli inicjatywę, choć trzeba przyznać, że z murawy wiało nudą. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie klarownej sytuacji, choć momenty były. Najwięcej kłopotu sprawiał nam Abuda, który niemiłosiernie ogrywał Hitzlspergera na lewej stronie i zanim zdążyłem zareagować przegrywaliśmy 0:1. Thomas bardzo spóźnił krycie, Abuda wystrzelił jak z procy i precyzyjnym i mocnym strzałem w długi róg nie dał szans Woźniakowi. To nas trochę obudziło, zaczęliśmy śmielej atakować i mecz stał się ciekawszy. Najpierw Moreno powinien wyrównać, a potem Abuda strzelić drugą bramkę, ale w obu przypadkach dobrze interweniowali bramkarze. Wyrównanie dał nam niezawodny ostatnio Alessandro Giglio, który mimo asysty dwóch obrońców zdołał opanować zgranie głową Lazica i uderzył obok bezradnego Rafaela. W drugiej połowie zdominowaliśmy środek pola, długimi okresami nie wypuszczaliśmy gości z ich połowy, ale na uwagę zasługiwały tylko trzy akcje. Minimalnie niecelny lob Moreno, któremu zabrakło może 20 centymetrów. Fantastyczny drybling i potężny strzał Scotta Sinclaira obroniony przez bramkarza i akcja z 90 minuty Anglika, który po ładnym rozegraniu piłki z Renou uderzył wprost w bramkarza, który nie zdołał utrzymać piłki w rękach. Do dobitki najszybciej doszedł Giglio i... sędzia liniowy okradł nas z 2 punktów wyobrażając sobie w tej jego malutkiej główce jakiegoś spalonego. Po meczu 100 razy oglądałem powtórkę i za cholerę nie mogłem dojrzeć spalonego... MoM - Abuda (8) Bundesliga (18/34) 15.12.2012 - Ernst Abbe Sportfeld - 27363 widzów [6] FC Carl Zeiss Jena - [2] Borussia Dortmund 1:1 (1:1) 5. Vermeer (ktz) 31. Abuda 0:1 45+1. Giglio 1:1
  6. przeczytałem "frajerskiemu" Dobra robota, awans coraz bliżej
  7. Feno, ale przecież walnął 82 i ma +50. To nie Serie A, żeby mieć po 30 kolejkach 35 strzelonych i 10 straconych bramek
  8. Całe Almere i pół Mediolanu się cieszy
  9. W ostatniej kolejce rundy jesiennej podejmowaliśmy u siebie Schalke. Nie był to jednak ostatni mecz przed przerwą zimową, gdyż w połowie grudnia czekała nas jeszcze walka o punkty z Borussią Dortmund w pierwszej kolejce rundy wiosennej przeniesionej jeszcze na ten rok. Nie ukrywałem w mediach, że interesują nas zwycięstwa z bezpośrednimi konkurentami do mistrzostwa, wszakże Schalke zajmowało trzecią, a Borussia D. drugą pozycję w lidze. Końcówka rundy iście mordercza. Vermeer - Gioda, Baumann, Hitzlsperger - Marange, Renou, Moreno, Zubar - Sinclair - Giglio, Kerzhakov Stadion wypełnił się po brzegi, wszyscy liczyli na cenne zwycięstwo i utrzymanie dobrego, czwartego miejsca, a może i awans do pierwszej trójki. Niestety ranga meczu spętała nogi moim piłkarzom i wyszliśmy na murawę strasznie spięci. Byliśmy zagubieni jak dzieci we mgle, jak reprezentacja Polski U20 w meczu z USA. I tak właśnie padła pierwsza bramka - dośrodkowanie z prawego skrzydła Kuranyi'ego ostrym strzałem głową pod poprzeczkę zamknął Padalino i po 7 minutach przegrywaliśmy 0:1. Potrzebowaliśmy dwudziestu dwóch minut i 3 szans i rzutu rożnego, aby doprowadzić do wyrównania. W 29 min. Hitzlsperger dośrodkował na długi słupek, strzał Zubara ugrzęzł w gąszczu nóg, ale dobitka Kerzhakova znalazła drogę do siatki. Mecz rozkręcił się na dobre. Piłkarze obu drużyn stworzyli wspaniałe widowisko - mnóstwo akcji oskrzydlających, sztuczek technicznych, strzałów i parad bramkarzy. Nie zabrakło również bramek. Już w 38 min. Obermann urwał się Hitzlspergerowi, ostro dośrodkował, a Kuranyi wyprzedził Baumanna i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W przerwie wprowadziłem na lewe skrzydło Maciejewskiego, bo Florian Marange nie mógł kontynuować gry. Było to osłabienie, ale liczyłem, że młodzian pokaże choć część drzemiących w nim umiejętności. Gra stawała się coraz bardziej brutalna, ale akcje odziwo nie straciły na płynności i raz po raz gotowało się pod obiema bramkami. W drugiej połowie padł tylko jeden gol. Trzy minuty po moich rozpaczliwych zmianach, gdy ściągnąłem zmęczonych Kerzhakova i Sinclaira i w ich miejsce wprowadziłem Lazica i Giglio, wprowadzona dwójka wraz z Hartungiem zrobiła akcję-marzenie. Serb wypuścił w uliczkę Chilijczyka, a ten zamiast strzelać odegrał do nieobstawionego Włocha i zrobiło się 2:2. W ostatnim kwadransie mogliśmy strzelić zwycięską bramkę, bo byliśmy dużo lepsi, ale znów zabrakło farta i precyzji i być może doświadczenia 19-letniemu Giglio, który w znakomitej sytuacji trafił w słupek. MoM - Kevin Kuranyi (8) Bundesliga (17/34) 08.12.2012 - Ernst Abbe Sportfeld - 28818 widzów [4] FC Carl Zeiss Jena - [3] Schalke 04 Gelsenkirchen 2:2 (1:2) 7. Padalino 0:1 29. Kerzhakov 1:1 38. Kuranyi 1:2 74. Giglio 2:2 Znów spadliśmy na 6 miejsce...
  10. Widzę, że van Wegen wraca do formy, a Jones już chyba całkiem przejął rolę killera od Joelsona. U mnie też tak w pewnym momencie było, ale po słabszym sezonie Kerzhakov wrócił do dawnej formy, tak więc Joelson jeszcze pewnie zaszaleje. A ile on ma lat? Pokaż Jonesa
  11. We wtorkowy wieczór, 04.12.2012 roku podejmowaliśmy u siebie Crvenę Zvezdę w ramach ostatniej, szóstej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. W korespondencyjnym pojedynku z Interem walczyliśmy o pierwsze miejsce i o teoretycznie słabszego rywala w kolejnej, pucharowej już fazie LM. Inter miał teoretycznie trudniejszą sytaucję, bo grał na wyjeździe z Lyonem. Na murawie pojawili się wszyscy "niezadowoleni" - dałem im wielką szansę rehabilitacji, w dodatku zrobiłem to w bardzo ważnym meczu. Niech znają moje dobre serce. Ale niech tylko coś spieprzą. Vermeer - Gioda, Steinwarth, Zubar - Marange, Renou, Moreno, Costanzo - Lazic - Hartung, Kerzhakov Zaczęliśmy z wysokiego "C". Goście nie mieli czego szukać na Ernst Abbe Sportfeld. Do tego już w 9 min. chyba najpiękniejszą bramkę w karierze zdobył Yair Moreno, który uderzył z powietrza piłkę wybitą z pod nóg Lazica. Naszemu kapitanowi nie przeszkadzało, że miał prawie 30 metrów do bramki, kilku rywali przed sobą i bramkarza bliżej lewego słupka. I tak trafił perfekcyjnie. W ciągu kolejnych minut powinniśmy strzelić przynajmniej jeszcze 3 bramki, ale nasza skuteczność wołała o pomstę do nieba, natomiast bramkarz gości powinien po meczu pójść dać na mszę, bo dwukrotnie po strzałach Hartunga ratował go słupek. Pewne zamieszanie w nasze poczynania musiała wprowadzić czerwona kartka dla Markusa Steinwartha, który w głupi i brutalny sposób powalił wychodzącego sam na sam napastnika gości. Bałem się, że grając w drugiej połowie w dziesięciu moi chłopcy spuszczą z tonu. Nic z tych rzeczy. Owszem, mecz się wyrównał, goście mieli swoje szanse, ale to my nadal dyktowaliśmy warunki. Dodatkowo uskrzydliła nas informacja, że Inter przegrywa z Lyonem aż 0:3. Kropkę nad "i" pod koniec meczu postawił Alexandr Kerzhakov, który wykończył klasyczną kontrę po nieudanym rzucie rożnym gości. Na brawa zasłużył w tej akcji Alessandro Giglio. Włoch popisał się mierzonym 40-metrowym podaniem na czubek buta do wychodzącego Rosjanina. Pewne zwycięstwo. MoM - Alexandr Kerzhakov (8) - jeden strzał, jeden gol Liga Mistrzów (Grupa B, 6/6) 04.12.2012 - Ernst Abbe Sportfeld - 10542 widzów [GER] FC Carl Zeiss Jena - [CRO] Crvena Zvezda 2:0 (1:0) 9. Moreno 1:0 40. Steinwarth (czerw/k) 84. Kerzhakov 2:0 | Poz | Inf | Zespół | M | Z | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt | | 1. | A | Jena | 6 | 4 | 1 | 1 | 13 | 5 | +8 | 13 | | 2. | A | Inter | 6 | 3 | 1 | 2 | 8 | 7 | +1 | 10 | | 3. | | Lyon | 6 | 3 | 0 | 3 | 8 | 8 | 0 | 9 | | 4. | | Crvena Zvezda | 6 | 1 | 0 | 5 | 3 | 12 | -9 | 3 |
  12. W grudniu mieliśmy do rozegrania 4 spotkania, trzy w Bundeslidze i jedno w Lidze Mistrzów. Priorytetem było zdobycie kompletu punktów w lidze, aby mieć w miarę spokojną zimę, ale rywale (Kaiserslautern, Borussia Dortmund i Schalke) nie należeli do najłatwiejszych. Najlepsze było to, że przed świętami nigdzie nie musieliśmy jeździć, wszystkie mecze graliśmy u siebie, więc żony, narzeczone i kochanki piłkarzy nie mogły w tym roku narzekać, że ich mężowie, narzeczeni i kochankowie nie mają dla nich czasu. Woźniak - Gioda, Steinwarth, Hitzlsperger - Marange, Renou, Moreno, Costanzo - Sinclair - Rojas, Giglio Na pierwszy ogień poszło Kaiserslautern. Znów zostawiłem na trybunach krzykaczy, a w pomocy zaryzykowałem i w roli ofensywnego pomocnika wystawiłem typowego snajpera Scotta Sinclaira. Bez przesadnej skromności mogę powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę, choć na trafność tej tezy piłkarze kazali czekać nielicznie zgromadzonej publiczności aż do końcówki pierwszej połowy. Wtedy to przeprowadzili szturm na bramkę Itandje, a ładną trójkową akcję Giglio, Rojas, Sinclair wykończył z zegarmistrzowską precyzją, ten ostatni. Gdy już pomyślałem, że fajnie będzie zaczynać drugą połowę prowadząc jedną bramką, moi piłkarze strzelili drugiego gola - Hitzlsperger zagrał dalekiego crossa wprost pod nogi Moreno, a Kolumbijczyk przyjął piłkę i uderzył nie do obrony z około 20 metrów. Po przerwie mecz nadal układał się dla nas znakomicie. Już w 50 minucie czerwoną kartkę obejrzał Rodolfo, który nie upilnował Giglio, a sprytnie rozegranym rzutem wolnym (Renou, Rojas, Sinclair) podwyższyliśmy prowadzenie. A gdy dosłownie dwie minuty później Sinclair zrewanżował się Rojasowi pięknym podaniem w uliczkę, po którym Chilijczyk po raz czwarty pokonał golkipera gości, wiedziałem, że w moją drużynę wstąpił nowy duch. Na 20 minut przed końcem na chwilę przysnęliśmy i pozwoliliśmy gościom zdobyć honorowego gola, ale to podrażniło naszą ambicję i goście tylko dzięki wyczyniającemu cuda w bramce Itandje stracili jeszcze tylko jedną bramkę autorstwa Moreno. MoM - Yair Moreno (10) - były to bramki nr 10 i 11 w obecnym sezonie Bundesliga (16/34) 01.12.2012 - Ernst Abbe Sportfeld - 11611 widzów [6] FC Carl Zeiss Jena - [3] 1. FC Kaiserlautern 5:1 (2:0) 41. Sinclair 1:0 45. Moreno 2:0 50. Rodolfo (czerw/k) 51. Sinclair 3:0 53. Rojas 4:0 68. Dahlberg 4:1 90+3. Moreno 5:1 Dzięki temu zwycięstwu przesunęliśmy się na 4 miejsce...
  13. Szkoda tylko, że z tak marnymi wynikami... W listopadzie czekał nas już tylko jeden mecz, którego znaczenie było kolosalne. Brak jakiejkolwiek zdobyczy punktowej mógł oddalić nas od czołówki ligi i zepchnąć w otchłań środka tabeli. Graliśmy w Norymberdze z klubem cieszącym się wielką popularnością wśród moich znajomych, których zostawiłem w Polsce wybierając karierę u zachodnich sąsiadów. Na boisku nie mogło być jednak mowy o taryfie ulgowej, przecież wicemistrzom Niemiec nie przystoi porażka z przedostatnią drużyną ligi... Woźniak - Gioda, Steinwarth, Zubar - Marange, Renou, Moreno, Costanzo - Rekish - Hartung, Rojas Postanowiłem zostawić na trybunach zawodników, którzy głośno wyrażali swoje niezadowolenie z postawy klubu w lidze i dlatego na bramce postawiłem na Woźniaka, w pomocy na Renou, a od strzelania bramek odpocząć miał Kerzhakov. Niestety nadal nie mogłem skorzystać z Katsouranisa i Radoia, którzy dopiero kończyli okres rehabilitacji. Jednak w pomocy i ataku miałem kłopoty bogactwa, a mimo to były to najsłabsze formacje. Walka toczyła się głównie w środku pola, dwaj środkowi pomocnicy nie potrafili wygrać walki o dominację z przedostatnią drużyną w lidze. Żałosne. Niestety Chilijski zaciąg, na który dziś postawiłem, również był nie widoczny, z upływem minut zacząłem po cichu liczyć na remis. Z opresji wybawił mnie, jak zwykle niezawodny, mój jedyny i wspaniały, lider, tytan pracy i środka pola, nasz kapitan - Yair Moreno. Kolumbijczyk widząc anemię napastników, marazm pomocników i brak pewności obrońców, wziął sprawy w swoje ręce i w 63 min. po przejęciu piłki na 40 metrze, podbiegł z nią kilkanaście kroków i precyzyjnym strzałem pokonał Pegolo. Bramkarz gospodarzy do tej pory bronił pewnie, ale brak ruchu między 30 a 63 minutą przypłacił zdrętwieniem kończyn dolnych i nie zdołał należycie wybić się do piłki zmierzającej w okienko bramki. Wygraliśmy, ale po beznadziejnej grze. MoM - Yair Moreno (8) Bundesliga (15/34) 24.11.2012 - Frankenstadion - 42764 widzów [17] 1.FC Nurnberg - [6] FC Carl Zeiss Jena 0:1 (0:0) 63. Moreno 0:1
  14. Willow

    NBA

    Takie baaaardzo spóźnione - po zwycięstwie szalonej brygady z San Antonio i jej charyzmatycznego lidera Tima A teraz pytanko: Czy coś się dzieje u moich Spursów w kwestii nowych zawodników?
  15. Znam to doskonale. Efektowne zwycięstwo Lidze Mistrzów po zapierającej dech w piersiach grze, a potem dwa tragiczne mecze w lidze, w których nie poznację swojej drużyny. Spróbuj trochę zaskoczyć rywali w lidze. Ja np. od czasu do czasu moim napastnikom każe biegać przy liniach bocznych, a cały zespół gra skrzydłami. Takie kosmetyczne zmiany potrafią czasem odmienić losy meczu.
  16. W piątej kolejce Ligi Mistrzów jechaliśmy do Mediolanu walczyć o pierwsze miejsce w grupie. Próbowałem mobilizować chłopaków, wystawiłem tych, którzy przejawiali największą chęć pokazania się w Europie, a mimo to widać było, że mamy zapewniony awans. Inter koniecznie chciał wygrać, ale też chciał tego dokonać jak najmniejszym nakładem sił. Dlatego też napastnicy gospodarzy nieczęsto gościli pod naszą bramką, ale gdy już się tam pojawiali, to siali spustoszenie. I po jednej z takich akcji, Inter objął prowadzenie - Hasek dograł do szybkiego Martinsa i ten nie miał problemów z pokonaniem Vermeera. Potem gospodarze zastosowali istne cattenacio. Przez ponad godzinę nie interesowała ich nasza bramka. My z czasem nabraliśmy pewności, stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji do strzelenia bramki, ale na dziesięć minut przed końcem spotkania wiedziałem już, że wyjedziemy z Mediolanu z pierwszą porażką w Lidze Mistrzów. MoM - Kenneth Vermeer (8) - za pierwsze 30 minut. Potem nie miał nic do roboty Liga Mistrzów (Grupa B, 5/6) 21.11.2012 - San Siro - 85764 widzów [iTA] Inter Mediolan - [GER] FC Carl Zeiss Jena 1:0 (1:0) 24. Martins 1:0 Spadliśmy na drugie miejsce, Inter zapewnił sobie awans i w ostatniej kolejce stoczymy korespondencyjną walkę o pierwsze miejsce w grupie - my u siebie ze Zvezdą, oni - na wyjeździe z Lyonem.
  17. Składy drużyn podaję zazwyczaj przy ważniejszych meczach (np. Ligi Mistrzów, ale jeśli wam się podoba to mogę zamieszczać za każdym razem Po przerwie reprezentacyjnej, w której wyróżnił się tylko zaciąg południowo-amerykański (2 bramki Hartunga, 1 Rojasa) oraz Tomek Chałas, który strzelił dwie bramki w meczu z Chorwacją (2:1) i asystował przy jednej w meczu z Tunezją (2:2) wróciliśmy do ligowej batalii o mistrzostwo sezonu 2012/2013. Najbliższą okazję do zbliżenia się do czołówki mieliśmy 17.11 w meczu z Borussią Monchengladbach. Przystąpiliśmy do niego w bojowych nastrojach i w bardzo ofensywnym ustawieniu. Przynosiło to skutek w całkowitej dominacji na boisku. W ciągu pierwszego kwadransa powinniśmy wygrywać przynajmniej 3:0, ale Alessandro Giglio zatracił gdzieś łatwość zdobywania bramek i zmarnował trzy 100% okazje. Los nam sprzyjał, bo już w 22 min. czerwoną kartkę obejrzał Jose Ricardo Divaca i mieliśmy prawie 70 minut, aby strzelić upragnioną bramkę. Niestety minuty mijały, a na bohatera meczu wyrastał bramkarz gości Wolfgang Hesl. Człowiek ten najzwyczajniej w świecie zatrzymał Jenę. Tak w skrócie można opisać te 70 minut. To już 3 mecz bez zwycięstwa, a za 4 dni jedziemy do Mediolanu na mecz z Interem. MoM - Wolfgang Hesl - (9) Bundesliga (14/34) 17.11.2012 - Ernst Abbe Sportfeld - 10381 widzów [6] FC Carl Zeiss Jena - [11] Borussia Monchengladbach 0:0 Pojawiły się pierwsze komentarze pojedynczych zawodników, że klub gra poniżej oczekiwań, a najgłośniej zaczął mówić o tym Mohamed Sissoko. Dodatkowo Malijczyk udzielił wywiadu, w którym głośno zastanawiał się nad swoją przyszłością. Nie musiałem długo czekać na efekt domina. Mam już w klubie 4 niezadowolonych graczy (Vermeer, Steinwarth, Zubar, Sissoko)
  18. Prawdziwy dreszczowiec Ci się trafił. Dodatkowo z happy endem. W rewanżu będzie 0:0
  19. Po porażce z Bayernem jechaliśmy do Freiburga rozegrać zaległe spotkanie 13 kolejki. Zespół grał w kratkę już drugi miesiąc i najgorsze było to, że nie potrafiłem temu zaradzić. Liczyłem na zbawienny wpływ 10-dniowej przerwy na mecze reprezentacji, która miała nastąpić po spotkaniu we Freiburgu. Spotkanie rozpoczęło się dla nas całkiem nieźle, bo w 23 min. Giglio dał się sfaulować w iście włoskim stylu tuż przed polem karnym, a Renou precyzyjnie wykonanym rzutem wolnym dał nam prowadzenie. Niestety na tym skończyła się nasza dobra passa, bo już 5 minut później szarżującego Roberto Nurse powalił interweniujący na linii pola karnego Lukas Bartos i sędzia wskazał na 11 metr, dodatkowo odsyłając naszego bramkarza do szatni. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Monteyne. Dość niespodziewanie nadal byliśmy stroną przeważającą, ale z upływem czasu widać było brak jednego zawodnika z pola. Zaraz po przerwie jeden ze zrywów dał nam prowadzenie, a szybką akcję Costanzo bezbłędnie wykorzystał Kerzhakov strzelając swoją 10 bramkę w sezonie. Cofnęliśmy się z nadzieją, że dowieziemy wynik do końca. Niestety na 5 minut przed końcem bramkę wyrównującą strzelił niezawodny Nurse, który zdobył swoją chyba 7 bramkę w historii spotkań z Jeną. Remis był sprawiedliwym wynikiem meczu, gdzie 11 facetów grało przeciwko 10. MoM - Roberto Nurse (8) Bundesliga (13/34) 07.11.2012 - badenova-Stadion - 24969 widzów [13] SC Freiburg - [6] FC Carl Zeiss Jena 2:2 (1:1) 24. Renou 0:1 28. Bartos (czerw/k) 30. Monteyne 1:1 54. Kerzhakov 1:2 86. Nurse 2:2
  20. taa... zwłaszcza jak grało ich w składzie kilku naraz
  21. Miło czytać, że Kirkland puścił większego babola niż Dudzio 7 punktów to dużo i mało, ale jeśli będziecie wygrywać ze słabiakami, to tytuł mistrzowski zawita do Almere.
  22. Proszę, proszę. Prof wrócił do polskiego futbolu i od razu inne drużyny równają poziomem do Lecha
  23. Nie mogliśmy zbyt długo radować się z awansu do kolejnej fazy LM, ponieważ już 3 dni później musieliśmy zmierzyć się z Bayernem Monachium i to na ich terenie. Wielu zawodników zaczęło już odczuwać pierwsze oznaki zmęczenia sezonem, co mogło znaczyć tyle, że popełniłem gdzieś błędy w przygotowaniu fizycznym. Tymczasem Bawarczycy kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa chcąc po trzech latach odzyskać mistrzowski tytuł. Mecz był nawet wyrównany i pewnie potoczyłby się inaczej, gdybyśmy wykorzystali choć jedną z trzech naprawdę dobrych sytuacji do strzelenia bramki. Niestety znów popisywaliśmy się indolencją strzelecką, a bawarska maszyna rozkręcała się z minuty na minutę. I za nim tak naprawdę zdążyła zdominować spotkanie, przegrywaliśmy już 0:1. Kerlon uderzył z prawie 30 metrów zaskakując (zastępującego kontuzjowanego Vermeera) młodziutkiego Lukasa Bartosa, który niepotrzebnie wyszedł kilka metrów przed linię bramkową. W drugiej połowie spróbowaliśmy podjąć rzuconą rękawicę, choć wiedzieliśmy, że zbytnie odsłonięcie tyłów będzie samobójstwem. Znów zmarnowaliśmy dwie dobre sytuacje do wyrównania i Bayern podwyższył na 2:0. Długie, ponad 50-metrowe podanie Franco znalazło adresata, jakim była nadstawiona głowa Kerlona i mimo rozpaczliwej interwencji, Bartos musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Nasz ostatni zryw nastąpił kwadrans przed zakończeniem spotkania, wprowadzony po przerwie Giglio urwał się obronie, zagrał przed pole karne do Renou, a ten zagrał w uliczkę do Hartunga... Kurde, jak chcemy, to potrafimy grać rewelacyjnie... Niestety to było wszystko na co było nas stać i zasłużenie wracaliśmy z Monachium na tarczy. MoM - Kerlon (9) Bundesliga (12/34) 03.11.2012 - Allianz-Arena - 65911 widzów [1] FC Bayern Monachium - [6] FC Carl Zeiss Jena 2:1 (1:0) 36. Kerlon 1:0 68. Kerlon 2:0 76. Hartung 2:1
  24. Mecz w czwartej kolejce Ligi Mistrzów miał spory ciężar gatunkowy. Wyniki wcześniejszych kolejek ułożyły się tak, że wygrana z Lyonem dawała nam już pewny awans do kolejnej fazy. Dlatego bardzo mobilizowałem zawodników, a od poniedziałku odciąłem ich od świata, aby nabrali odpowiedniej motywacji i koncentracji. Zespół był na fali wznoszącej i dominację w ostatnim meczu ligowym chciałem przenieść na mecz z mistrzem Francji. Jena: Vermeer - Zubar, Steinwarth, Hitzlsperger - Marange, Moreno, Renou, Costanzo - Rekish - Giglio, Hartung Za znakomity mecz przeciwko Energie w pierwszym składzie wystawiłem młodego Giglio, bo był on naszym jedynym napastnikiem obok (niestety lekko kontuzjowanego) Kerzhakova, którego forma nie pozostawiała wiele do życzenia. W mecz weszliśmy dość dobrze, przejmując kontrolę nad środkową strefą boiska i kilkukrotnie stwarzając zagrożenie pod bramką Issaksona. Jednak mocne strzały Rekisha i Moreno mijały bramkę, albo padały łupem dobrze dysponowanego szwedzkiego golkipera. Goście zaczęli sprawiać nam kłopoty w ostatnim kwadransie gry, głównie za sprawą dwójki brazylijskich napastników - Nilmara i Andre, a najbliżej strzelenia bramki byli w 43 min. gdy ten drugi wyłożył piłkę na 8 metr do Lepiliere'a, który jednak strzelił prosto w bramkarza. Drugą połowę zaczęliśmy dużo gorzej, wyszliśmy bardzo rozkojarzeni i tylko dzięki instynktownej paradzie Vermeera po strzale Andre, na tablicy wyników nadal widniał remis. Goście zwietrzyli szansę, za bardzo się odkryli i, jak to ostatnio mieliśmy w zwyczaju, natychmiast to wykorzystaliśmy. Moreno uruchomił prostopadłą piłką Rekisha, który wpadł między dwóch obrońców i płaskim strzałem obok spóźnionego Issaksona dał nam prowadzenie. Francuzi rozpoczęli grę od środka, szybko przejęliśmy piłkę, która powędrowała na skrzydło do Marange. Francuz natychmiast uruchomił urywającego się Giglio i Włoch zrobił akcję, tak cudowną, jak Kerzhakov za swoich najlepszych lat. Przebiegł na lewym skrzydle na pełnej szybkości, ponad 30 metrów, ściął w pole karne, minął rywala, pociągnął wzdłuż linii pola karnego i potężnym strzałem umieścił piłkę w prawym rogu bramki gości. R-e-w-e-l-a-c-j-a! Ten gol zdecydowanie ustawił resztę spotkania, a my w ciągu następnych 10 minut zmarnowaliśmy przynajmniej 5 dogodnych sytuacji do podwyższenia. W końcówce nie ustrzegliśmy się jednak błędów, które jednak uszły nam na sucho, bo Vermeer dwukrotnie wykazał wyższość nad szarżującym Andre. Zapewniliśmy sobie awans. MoM - Kenneth Vermeer (8) - obronił 7 celnych strzałów, ale żeby od razu MoMem zostać? Liga Mistrzów (Grupa B, 4/6) 30.10.2012 - Ernst Abbe Sportfeld - 11158 widzów [GER] FC Carl Zeiss Jena - [FRA] Olympique Lyon 2:0 (0:0) 54. Rekish 1:0 56. Giglio 2:0 W drugim meczu Inter dość sensacyjnie przegrał u siebie z Crveną Zvezdą 0:1.
  25. Kolejny mecz graliśmy ze słabującym Energie Cottbus i musieliśmy wygrać. Każdy inny wynik, przed bardzo ważnym spotkaniem z Lyonem w Lidze Mistrzów, mógłby sprawić mnóstwo szkód, głównie w psychice piłkarzy. Po dłuższym namyśle postanowiłem postawić na kilku młodych graczy, którzy już w trakcie tych rozgrywek pokazali, że warto dawać im szansę. Mecz na swoją korzyść rozstrzygnęliśmy w pierwszej połowie. Graliśmy szybko, kombinacyjnie, z polotem. A już prawdziwym majstersztykiem była indywidualna akcja i bramka Alessandro Giglio. Włoch po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów i minięciu kilku obrońców, huknął z 25 metrów w samo okienko bramki strzeżonej przez Vranijca. Gorszy od swojego kolegi z zespołu nie chciał być Jean-marie Renou, który już w 13 min. przymierzył perfekcyjnie z rzutu wolnego, a bita precyzyjnie z 30 metrów piłka wpadła w to samo okienko bramki gości. Kropkę nad "i" już w 23 min. postawił Giglio, który bez przyjęcia uderzył piłkę podawaną przez Sissoko. Włoch znów błysnął geniuszem. W 37 min. pogrążyć gości mógł Renou, ale fatalnie przestrzelił rzut karny. Jednak co się odwlecze to... w 39 min. katastrofalny błąd popełnił Rabeh (ten sam obrońca faulował 2 min. wcześniej w polu karnym) i zbyt krótko podawał piłkę do bramkarza. Precyzyjny 50-metrowy lob 16-letniego Tomasa Malego mile mnie zaskoczył. Po przerwie trochę spuściliśmy z tonu i najpierw w 68 min. Willson Amaya precyzyjnie wykonanym rzutem wolnym, a 3 minuty później Guastella płaskim strzałem po kardynalnym błędzie obrony, zmniejszyli rozmiary porażki. Oddaliśmy w tym meczu 27 strzałów, a goście 5. MoM - Jean-marie Renou (10) - gdyby nie zmarnowany karny dostałby pewnie 11. Bundesliga (11/34) 27.10.2012 - Ernst Abbe Sportfeld - 11757 widzów [6] FC Carl Zeiss Jena - [14] Energie Cottbus 4:2 (4:0) 10. Giglio 1:0 13. Renou 2:0 23. Giglio 3:0 37. Renou (missed pen) 40. Maly 4:0 68. Amaya 4:1 71. Guastella 4:2 Nie będę miał nic przeciwko jeśli powtórzymy wynik, a zwłaszcza taką grę za 3 dni przeciwko mistrzom Francji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...