Skocz do zawartości

Willow

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 536
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Willow

  1. Miśku, a czemu tego u mnie nie piszesz, tylko tajniaczysz się w innym rewelacyjnym opowiadaniu? :*
  2. Willow

    Passato remoto

    Zwycięstwa u siebie, nie przegrywasz na wyjeździe. Będzie awans, pod warunkiem, że piłkarze nie załapią jakiegoś głupiego dołka formy
  3. Willow

    GPRO - sezon 5

    Powiem Ci tak. Mój brat w tym sezonie awansował z 5 miejsca do amateur. Ma bolid na 4 poziomie i prawie 40 mln (miałby 5 więcej gdyby nie awaria internetu i brak przejechania wszystkich wyscigów). Wziął kierowcę z Overallem 71. Na finiszu kierowca miał OA 90-kilka. Płacił mu trochę ponad 1,5 mln. W rookie zwyciężanie nie jest najważniejsze. W rookie trzeba zdobywać punkty. Zazwyczaj 50 wystarczy aby awansować. Często widzę jak awansujący z pierwszego miejsca rookie ledwo utrzymuje się w amateur, albo spada z hukiem (pozdrowienia dla rabandzi ).
  4. Willow

    GPRO - sezon 5

    A witamy witamy Szukaj kierowcy z wysoką koncentrację z małą agresywnością i wysoką staminą. Talent może pomóc, ale głównie w deszczowych wyścigach.
  5. Oto i naturalizowany Meksykanin
  6. Bayer kupił Anelkę na początku 2005 roku. Francuskie niesforne dziecko całkiem nieźle sobie radziło przez te 7 i pół sezonu zagrał w 210 meczach i strzelił 107 bramek. Najlepsze jest to, że ponad 50 bramek strzelił w poprzednich dwóch sezonach
  7. To chyba kwestia mojej taktyki, w której środkowi pomocnicy bardzo dużo strzelają z dystansu. Dodatkowo bramkarze Belize czy Kostaryki nie należą do najlepszych i wpuszczali wszystko co leciało pod poprzeczkę Mecz z Bayerem oglądałem na lotnisku w Kansas. Połączenie z moim asystentem uzyskałem dopiero na początku drugiej połowy. Wcześniej mogłem tylko patrzeć jak Moreno strzelił fantastyczną bramkę po szybkiej wymianie piłek z Renou. Niestety widziałem też, jak moi gracze myślami są już w szatni, gdy najpierw dwójka napastników gości Rossi - Anelka rozmontowała naszą obronę i ten drugi wyrównał, a w ostatniej akcji pierwszej połowy prowadzenie gościom dał Nehrig po precyzyjnie wykonanym rzucie rożnym. W drugiej połowie miałem już połączenie z asystentem. Powiedziałem mu co ma zrobić, jak ma to zrobić i co ma powiedzieć chłopakom. Drugie 45 minut przebiegło pod nasze dyktando. Atakowaliśmy z każdej strony, strzelaliśmy z każdej pozycji, ale brakowało nam skuteczności. W ostatnim kwadransie kazałem wprowadzić najpierw trzeciego, a potem czwartego napastnika i... w ostatniej akcji meczu los się do nas uśmiechnął. Błąd w przyjęciu piłki popełnił stoper gości, Montanari i rezerwowy Sinclair zdobył bramkę wyrównującą. Sędzia nawet nie wznawiał gry. Uciekliśmy spod topora, a ja miałem w miarę spokojny lot do Frankfurtu. MoM - Milan Jeremic (8) Bundesliga (20/34) 02.02.2013 - Ernst Abbe Sportfeld - 12758 widzów [4] FC Carl Zeiss Jena - [9] Bayer Leverkusen 2:2 (1:2) 29. Moreno 1:0 45. Anelka 1:1 45+3. Nehrig 1:2 90+3. Sinclair 2:2
  8. Mecz z Kostaryką, mimo iż jego stawką było 3 miejsce na turnieju, potraktowałem czysto szkoleniowo. Na murawie pojawili się piłkarze, którzy jeszcze nie mieli szans zagrać pod moją wodzą, a w taktyce wprowadziłem kilka zmian, aby sprawdzić jak będą funkcjonować w drużynie z południowoamerykańskim (no prawie) temperamentem. Alamo - Salcido, Ayala, Osorio - Hernandez, Maruqez, Perez, Medina - dos Santos - Nurse, Cacho Widać było, że drużyna pierwszy raz gra w takim ustawieniu oraz, że po batach od Brazylii morale nie są zbyt wysokie. Graliśmy bardzo podwórkowy futbol w ataku i bardzo beztroski w obronie. Na szczęście na Kostarykę w zupełności wystarczyły cztery szybciej przeprowadzone akcje, aby losy meczu rozstrzygnąć na naszą korzyść. Jednak kibice dość długo musieli czekać na bramki. Dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy Nurse doszedł do dośrodkowania Rodrigueza i bez trudu pokonał bramkarza Kostaryki. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0, po tym jak przejął podanie Pereza i uderzył nie do obrony z 15 metrów. Dwie następne bramki zapisał na swoje konto Rafael Marquez, który tym samym został królem strzelców imprezy z 6 golami na koncie. MoM - Rafael Marquez (10) CONCACAF Gold Cup (mecz o 3 miejsce) 02.02.2013 - Arrowhead Stadium - 79073 widzów Meksyk - Kostaryka 4:0 (1:0) 45. Nurse 1:0 51. Nurse 2:0 55. Marquez 3:0 67. Marquez 4:0 W rozgrywanym tego samego dnia meczu finałowym Brazylia bez kłopotu pokonała USA po bramkach Fernando Genro i Ricardo. Nie oglądałem już tego spotkania, bo byłem już w drodze na lotnisko, na którym miałem miałem obejrzeć mecz Jeny z Bayerem Leverkusen. Najgorsze było to, że nie mogłem cały czas połączyć się z moim asystentem...
  9. Po wygranej z Salwadorem postanowiłem nie wracać do Niemiec. Byłaby to tylko strata czasu bo z Brazylią graliśmy już 30.01. Długo zastanawiałem się nad wyborem składu i doborem taktyki. Nasi przeciwnicy, jak na razie, zmietli z powierzchni ziemi wszystkich, którzy stanęli im na drodze (7:0 z Salwadorem, 4:0 z Wyspami Bahama i 4:0 z Portoryko). Wyszliśmy na murawę w standardowym 3-2-3-1-2, ale praktycznie wszyscy poza napastnikami mieli więcej zadań defensywnych. Alamo - Herrera, Pineda, Osorio - Lozano, Marquez, Perez, Rodriguez - dos Santoz, Martinez Brazylijczycy zaczęli od mocnego uderzenie. Znając swoją wartość, grali na pełnym luzie i co pare minut kotłowało się pod bramką Jose Alamo. Dagoberto do spółki z Ferando Genro kilkukrotnie ośmieszyli naszych obrońców i tylko dzięki nieskuteczności lub fantastycznym interwencjom naszego bramkarza zawdzięczaliśmy, że po pierwszej połowie przegrywaliśmy tylko 0:1. A bramkę Brazylijczycy strzelili dopiero ze stałego fragmentu gry. Z rzutu wolnego, z około 20 metrów, piłkę w samym okienku bramki umieścił Edcarlos (piłkarz którego od 2 lat bezskutecznie próbuję ściągnąć do Jeny). Wynik zupełnie nie wyrażał tego co się działo na boisku... i całe szczęście, bo powinno być przynajmniej 0:4. W przerwie próbowałem zmobilizować piłkarzy do podjęcia walki i nakazałem lekkie opuszczenie gardy. I to nas pogrążyło. W 51 min. Alamo próbował szybkim wyrzutem uruchomić kontrę, ale tak nieszczęśliwie podawał, że piłkę przejął Fernando Genro, który ostrym podaniem wszerz pola karnego obsłużył wchodzącego Dagoberto. Zaatakowaliśmy jeszcze śmielej. Niestety w 57 min. cudowną i niepowtarzalną bramkę (nawet jak na Brazylijczyka) zdobył Diego Souza, który huknął z 30 metrów tuż obok lewego słupka bramki Alamo. Już było po meczu. Przynajmniej tak mi się zdawało... niestety nasi przeciwnicy chcieli pokazać, że są niezniszczalni i już 3 minuty później było 0:4, a bramkę po klasycznej kontrze na swoje konto zapisał Dagoberto. Bardzo szybko, bo już w 62 min. zdobyliśmy bramkę honorową, a jej autorem był posiadający brazylijskie korzenie dos Santos. To niestety rozjuszyło naszych rywali i chwilę później Fernando Genro ustalił wynik spotkania wspaniałym lobem. MoM - Dagoberto (9) CONCACAF Gold Cup (1/2 finału) 30.01.2013 - Arrowhead Stadium - 79095 widzów Brazylia - Meksyk 5:1 (1:0) 19. Edcarlos 1:0 50. Dagoberto 2:0 57. Diego Souza 3:0 60. Dagoberto 4:0 61. dos Santos 4:1 65. Fernando Genro 5:1 Ten mecz uwidocznił wszystkim, że jeżeli mamy coś pokazać na Mistrzostwach Świata (które już za niespełna 1,5 roku!), to czeka nas długa droga usiana ciężką pracą. Brazylijczycy oddali na naszą bramkę 19 strzałów, my cztery. Teraz czeka nas jeszcze mecz o 3 miejsce z Kostaryką, która przegrała swój półfinał z USA (0:4), a potem, już 06.02 zaczyna się ostatnia faza eliminacji do Mistrzostw Świata. Czasu naprawdę niewiele, a najgorsze jest to, że na ten mecz nie będę mógł powołać swojej kadry i selekcję będę musiał przeprowadzić z tej 22-osobowej ekipy wybranej przez mojego poprzednika. Długo też zastanawiałem się czy zostać i poprowadzić Meksyk w meczu o trzecie miejsce, czy też wracać, by usiąść na ławce w Jenie w meczu przeciwko Bayerowi. Oba spotkania rozgrywane będą tego samego dnia. Ostatecznie zostałem, ponieważ w kontrakcie z Meksykanami miałem klauzulę, że mecze we wszelkiego rodzaju finałach muszę prowadzić osobiście i związek pokryje koszty odszkodowania, których zażąda klub. Prezes Jeny Zipfer długo kręcił nosem, ale w końcu zgodził się i stosowny zapis również znalazł się w moim kontrakcie z klubem.
  10. Willow

    Miniracing

    Moim zdaniem jest zbyt dużo tych terminów. Zwłaszcza w wakacje. Najbardziej optymalne byłoby zrobienie 1 max 2 wyścigów w tygodniu, bo turniej z wyścigami co 2 dni nie ma sensu. Bo co to za turniej, w którym bierze wybiórczy udział 14 zawodników? Potem wygrywa ten, który brał udział we wszystkich wyscigach, a nigdy nie wygrał. Drugi jest ten, który wygrał 6 wyścigów (bo w tylu brał udział) itp. Zero realizmu. Zróbmy wyścig raz w tygodniu, bo na tyle IMO mamy zapału. Jest sporo większa szansa, że cały skład turnieju/ligi zbierze się na ten jeden konkretny dzień.
  11. Javier Orozco w 2007 roku przeszedł do Koln i na zmianę gra w rezerwach i pierwszym składzie. Najlepszy sezon miał 5 lat temu. Pewnie go powołam Ever Guzman - nie znalazłem takiego Nasz mecz ćwierćfinałowy rozgrywany był w Kansas, na stadionie, który przyniósł mi tyle radości. Liczyłem, że również i w tym spotkaniu będziemy tak samo skuteczni i po dobrej grze zapewnimy sobie awans do półfinału. W składzie znów nastąpiły roszady, bo kilku bohaterów z meczu z Belize nie było w stanie ruszyć ręką, a co dopiero nogą. Alamo - Herrera, Pineda, Galindo - Hernandez, Marquez, Lozano, Rodriguez - dos Santos - Nurse, Martinez Jeśli chodzi o obraz gry, to był on bardzo podobny do tego, który widzowie mogli oglądać kilka dni temu. Meksyk był drużyną grającą futbol "na tak", natomiast przeciwnik ograniczał się do przeszkadzania i nielicznych kontr. Szczegółem, który różnił oba spotkania, była skuteczność, a dokładniej jej brak. Po 60 minutach gry i 15 strzałach w światło bramki (tych niecelnych nie liczyłem) zacząłem poważnie zastanawiać się czy uda nam się pokonać salwadorskiego bramkarza, Rivere, który bronił dziś wszystko. Bez wyjątku. Z pomocą przyszedł nam najbardziej utytułowany piłkarz Meksyku - Rafael Marquez. Dzięki jego sprytowi i zimnej krwi udało się nam wyjść na prowadzenie. Rodriguez dośrodkował piłkę w pole karne, ta minęła Romana oraz kilku salwadorczyków i trafiła właśnie do Rafy. 1:0. Cały byłem w skowronkach, bo liczyłem, że rozwiązaliśmy worek z bramkami. Niestety coś się zacięło, a na domiar złego w 77 min. za faul taktyczny z boiska wyleciał Aaron Galindo i zrobiło się nieciekawie. Tragicznie było już w 83 min. gdy żaden z obrońców nie był w stanie dogonić Roberto Orellany i ten bez kłopotu pokonał naszego bramkarza. 1:1, gra w dziesięciu i do tego pewnie dogrywka. Na szczęście pierwszy poważny sprawdzian moi podopieczni zdali na "piątkę z plusem". Grając w dziesięciu przejęli inicjatywę, rozegrali koronkową akcję, po której zwycięską bramkę zdobył Cesar Tamez, utrzymali wynik i po końcowym gwizdku mogli cieszyć się z awansu. Hart ducha - 20. Skuteczność - 0. MoM - Rafael Marquez (9) CONCACAF Gold Cup (1/4 finału) 27.01.2013 - Arrowhead Stadium - 79085 widzów Meksyk - Salwador 2:1 (0:0) 62. Marquez 1:0 77. Galindo (czerw/k) 83. Orellana 1:1 86. Tamez 2:1 W innych meczach ćwierćfinałowych padły następujące wyniki: USA - Anguilla 3:0 Gwatemala - Kostaryka 1:3 Portoryko - Brazylia 0:4 Oczywiście los skojarzył nas z faworytem, drużyną grającą w tym pucharze gościnnie - reprezentacją Brazylii. Niestety Brazylijczycy traktują ten turniej poważnie i przysłali najmocniejszy skład. Oczywiście powalczymy...
  12. Niestety nie mam takiego piłkarza w bazie. W Kansas wylądowałem na 8 godzin przed meczem z Belize. Przed pierwszą w mojej karierze rozmową selekcjonera ze swoją reprezentacją postanowiłem, że będę próbował w Meksyku tych samych rozwiązań, które sprawdzały się w Jenie. Zarówno jeśli chodziło o taktykę, jak i kontakty na linii trener-piłkarz. Nie miałem zamiaru się wywyższać, stawiać w roli ojca, czy też jakiegoś superbosa. Niektórzy piłkarze byli ode mnie młodsi raptem o kilka lat i do czterdziestki mieli bliżej niż dalej... Pierwsza rozmowa trwała godzinę, pierwszy trening już dwie. Odprawa meczowa, wybór składu, to już tylko 30 minut i trzeba było grać. Do składu musiałem wybrać tych, którzy kondycyjnie wyglądali jeszcze "jako tako", bo brak wytrzymałości to jedna z wad większości kadrowiczów. Alamo - Herrera, Pineda, Galindo - Hernandez, Marquez, Lozano, Rodriguez - Roman - Tamez, Martinez Czy można chcieć więcej? Czy debiut-marzenie, to nie jest wystarczający prezent za ryzyko, którego się podjąłem przejmując nieswoją reprezentację w trakcie pucharu? Moi nowi podopieczni skopali tyłki reprezentantom Belize. Inaczej tego nazwać nie można. Już po 10 minutach prowadziliśmy 2:0, po bramkach Martineza (głową po rzucie rożnym) i Marqueza (25-metrowe uderzenie z dystansu). Nie minęło kolejnych 15 minut, a wspomniana dwójka podwoiła swój dorobek strzelecki. Tym razem kopiując wyczyny swojego kolegi - Martinez uderzył z dystansu, a Marquez strzelił głową po rzucie rożnym. Chwilę odpoczęliśmy i na kilka minut przed przerwą zadaliśmy kolejne ciosy - najpierw Cezar Tamez strzelił swoją pierwszą bramkę dla reprezentacji (w 21 występie!), a potem Marquez skompletował hattrick precyzyjnie wykonując rzut wolny. Do przerwy 6:0. Po przerwie nadal trwała nasza fantastyczna gra, meksykańska fala raz po raz przetaczała się przez stadion i piłkarzy Belize. W drugiej połowie swoje bramki dołożył Lozano (dwie) i znów Tamez. Wynik końcowy - 9:0. I tym oto meczem zapewniliśmy sobie udział w ćwierćfinale. MoM - Rafael Marquez (10) CONCACAF Gold Cup (Grupa A, 2/2) 23.01.2013 - Arrowhead Stadium - 79069 widzów [1] Meksyk - [3] Belize 9:0 (6:0) 4. Martinez 1:0 11. Marquez 2:0 19. Martinez 3:0 24. Marquez 4:0 42. Tamez 5:0 45. Marquez 6:0 57. Lozano 7:0 62. Lozano 8:0 90. Tamez 9:0 Kurde, ale łatwo... mam nadzieję, że to Belize jest takim ogórem... Po tym meczu wróciłem do Jeny, wygraliśmy 4:0 z Koln i tego samego dnia wsiadłem do samolotu, aby 27.01 być z powrotem w Kansas. Tego dnia Meksyk grał z Salwadorem o awans do półfinału - opowiadanie wraca do normalnego trybu opisywania zdarzeń z zachowaniem ciągu przyczynowo-skutkowego, bez retrospekcji...
  13. Damn... niech będzie, że to było tak... Przed inauguracją rundy rewanżowej Bundesligi dyspozycja Jeny była wielką niewiadomą (taaa... ). Jednak myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Lecąc samolotem długo wpatrywałem się w kadrę reprezentacji Meksyku oraz dossier poszczególnych piłkarzy zrobione przez mojego poprzednika. Szkoda tylko, że uwagi wpisywał po Hiszpańsku... Bramkarze: Jose Rafael Alamo (26, BR; 22/0; Schalke), Jose Francisco Canales (25, BR; 5/0; Foggia), Miguel Angel Fraga (25, BR; 9/0; Feyenoord) Obrońcy: Aaron Galindo (30, LB, OŚ; 35/0; Cruz Azul), Ricardo Osorio (32, O PLŚ; 115/6; Celta Vigo), Carlos Salcido (32, O LŚ; 54/3; Mallorca), Gonzalo Pineda (30, O LŚ, DP; 71/1; Porto), Joel Huigui (29, O Śl; 47/0; Feyenoord), Omar Herrera (24, O Ś; 6/0; Genoa) Pomocnicy: Rafael Marquez (33, DP; 133/15; Villarreal), Jaime Lozano (34, DBP/L, OP L; 58/13; Galatasaray), Luis Ernesto Perez (32, DP, P PLŚ; 97/4; Borussia Monchengladbach), Jorge Rodriguez (23, P P; 5/0; Chivas), Alberto Medina (29, OP P; 66/6, Udinese), Alejandro Roman (24, OP PLŚ; 43/0; America (MEX)), Ruben Ayala (20, OP P; 0/0; Cruz Azul), Juan de Dios Hernandes (27, OP L; 49/8; Villarreal), Giovanni dos Santos (23, OP Ś; 24/0; Bologna) Napastnicy: Juan Carloz Martinez (25, N Ś; 17/2; America [MEX]), Juan Carlos Cacho (30, N; 61/33; Celta Vigo), Roberto Nurse (29, N; 21/10; SC Freiburg), Cezar Tamez (25, N; 20/0; Toulca) To, co było widoczne na pierwszy rzut oka, to bardzo wysoka średnia wieku. W kadrze znalazło się zaledwie kilku piłkarzy z młodszego pokolenia. Byłem ciekaw jak ta grupa mnie przyjmie...
  14. Albo tego samego dnia Pierwszy mecz rundy rewanżowej graliśmy w Kolonii. Gospodarze tego spotkania przyjęli nas ciepło, niestety pogoda już nie. Piździawica była ogromna i siedząc na ławce rezerwowych doceniłem w pełni ofertę jaką złożył mi Osorio de Guzman - za dwa dni będę tam, gdzie temperatura oscyluje w granicach 20 stopni. No, ale tego mroźnego popołudnia trzeba było skupić się na demolce linii defensywnej przeciwnika. Vermeer - Gioda, Katsouranis, Steinwarth - Marange, Moreno, Renou, Costanzo - Lazic - Giglio, Kerzhakov Gospodarze wyszli w superofensywnym nastawieniem, z Podolskim, Quaresmą i Rafaelem Sobisem w ataku. I początkowo ta taktyka spełniała oczekiwania jej twórcy, piłkarzy i kibiców Kozłów. Niestety dla nich - zawiodła skuteczność. W ciągu 15 minut zmarnowali trzy bardzo dobre sytaucje i... wreszcie to my zaczęliśmy grać. A jak już zaczęliśmy, to koncertowo. W 19 min. Paolo Costanzo bardzo precyzyjnym dośrodkowaniem odnalazł w polu karnym Jean-marie Renou i Francuz mocnym strzałem głową dał nam prowadzenie. Minęło raptem sześć minut i prowadziliśmy już 2:0. Renou z rzutu wolnego posłał piłkę na skrzydło do Marange, ten przytomnie zgrał ją do Giglio i Włoch mógł cieszyć się z 10 bramki strzelonej w sezonie. Ten cios posadził gospodarzy na dupie. Przestali grać. A my, po zaczerpnięciu drugiego oddechu przystąpiliśmy do kolejnych szturmów. Tuż przed przerwą Moreno posłał piękne podanie w uliczkę do Kerzhakova i Rosjanin znalazł lukę między bramkarzem, a krótkim słupkiem jego bramki. Gospodarze zaczęli od środka, piłkę przejął Moreno, odegrał do Renou... i moi piłkarze zagrali prawie kopię akcji, po której strzelili drugą bramkę. Renou na lewe skrzydło do Marange, a ten dośrodkował do Giglio i Włoch podwyższył wynik na 4:0. Po przerwie piłkarze z Kolonii nie mieli już specjalnie ochoty, sił ani mobilizacji, aby zrobić nam krzywdę, a my spokojnie dowieźliśmy wynik do końca. MoM - Jean-marie Renou (10) - Francuz coraz lepiej się u nas czuje, zaczął łapać o co chodzi w naszej taktyce Bundesliga (19/34) 26.01.2013 - RheinEnergieStadion - 50350 (mimo 2 stopni ciepła) [5] 1.FC Koln - [6] FC Carl Zeiss Jena 0:4 (0:4) 19. Renou 0:1 25. Giglio 0:2 41. Kerzhakov 0:3 42. Giglio 0:4 Zespół od razu wskoczył na 4 miejsce, a ja do samolotu lecącego do Kansas gdzie czekał mnie debiut w roli selekcjonera reprezentacji Meksyku. Przeciwnik - Belize nie wydawał się zbyt wymagający, jednak nie wiedziałem czego mogę spodziewać się po moich nowych podopiecznych. Kadrę na Złoty Puchar CONCACAF powołał jeszcze mój poprzednik, a lista, którą przeglądałem w samolocie zupełnie nic mi nie mówiła. No, może poza paroma nazwiskami graczy meksykańskich grających w Bundeslidze oraz Rafaela Marqueza, obecnie gracza Villarreal. Edyta podpowiada, że popieprzyły mi się daty i debiut w Meksyku miałem oczywiście przed meczem z Koln.
  15. Willow

    Banki

    Niestety zakładanie konta w mBanku trwa tak długo, bo jest tylu chętnych. Centrala przerabia gigantyczne ilości wniosków dziennie. Do tego kurierzy jeżdżą jak chcą - stąd te wszystkie opóźnienia.
  16. Willow

    Passato remoto

    Walcz, walcz. Pierwszy sezon w wyższej lidze zawsze jest trudny. Kluczem do utrzymania będą zwycięstwa u siebie.
  17. Feno - puchar Ligi nie jest przecież uznanym pucharem krajowym, jakim jest FA Cup. A zwycięstwo w lidz i jakimkolwiek pucharze europejskim IMO jest trudniejsze, a o to mi chodziło właśnie - wkład jaki trzeba wnieść, aby wygrać te trofea A z tym pucharem UEFA to sprawdzałem Twoją czujność, czy jeszcze czytasz wypowiedzi swoich fanów
  18. Gratulacje. To był wielki sezon w Twoim wykonaniu. Fantastyczna walka o mistrzostwo zakończona sukcesem. Wygrane z głównymi przeciwnikami do końcowego sukcesu. Rewelacja. PS. We are the champions nie jest piosenką banalną - żebyśmy się dobrze zrozumieli
  19. Meksyk cieniuje jak na swoje możliwości, bo ich wyniki w słabej strefie środkowoamerykańskiej nie są powalające, ale o reprezentacji będzie za chwilę... W ramach przygotowań do rundy rewanżowej zorganizowałem chłopakom dwa sparingi. Na pierwszy rzut pojechaliśmy do dalekiego Istambułu, aby zagrać z tamtejszym Fenerbahce. Zarówno ja, jak i trener gospodarzy potraktowaliśmy ten mecz czysto treningowo i w ciągu 90 minut skorzystaliśmy ze wszystkich umówionych wcześniej zmian. Byliśmy lepsi, gra się nam układała i jak na prawie miesięczną przerwę w grze, moi podopieczni wykazywali się nie lada kondycją. Mecz rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść jeszcze w pierwszej połowie, bramki zdobyli Giglio i Kerzhakov (dwie). W odpowiedzi gospodarze trafili tylko raz, a autorem bramki był Kolumbijczyk Llefry Asprilla, którego kiedyś obserwowałem. W drugiej połowie potwierdziliśmy swoją dominację zdobywając bramkę autorstwa Lazica. Graliśmy katastrofalnie w obronie, a stracona tylko jedna bramka to zasługa niefrasobliwości gospodarzy i Vermeera. MoM - Kenneth Vermeer (9) Towarzyski 14.01.2013 - Surku Saracoglu - 2487 widzów [TUR] Fenerbahce Istambul - [GER] FC Carl Zeiss Jena 1:4 (1:3) 24. Giglio 0:1 35. Kerzhakov 0:2 38. Asprilla 1:2 40. Kerzhakov 1:3 74. Lazic 1:4 Drugi mecz sparingowy miał służyć za "motywator". Piłkarze mieli zagrać, strzelić pół tuzina bramek i nabrać pewności siebie przed wyjazdowym meczem z Koln. Plan został zrealizowany w 50%. Bo, o ile faktycznie strzeliliśmy tych bramek pół tuzina, to w obronie znów zagraliśmy koszmarnie. Skoro straciliśmy aż trzy bramki z takim słabeuszem, to nie chcę wiedzieć co będzie w meczach z drużynami Koln, Bayeru czy Werderu, z którymi gramy na rozpoczęcie rundy. MoM - Yair Moreno (10) Towarzyski 18.01.2013 - Ernst Abbe Sportfeld - 945 widzów [1L] FC Carl Zeiss Jena - [2L] SC Preussen Munster 6:3 (4:1) 29. Moreno 1:0 37. Lazic 1:1 38. Moreno 2:1 40. Kerzhakov 3:1 45. Maly 4:1 51. Lazic 4:2 54. Moreno 5:2 75. Lima 5:3 83. Sissoko 6:3 Tydzień przed meczem z 1.FC Koln zadzwonił do mnie prezes MZPN - Osorio de Guzman... - Adam? Słuchaj, przyjeżdżaj do Kansas Dorotko, bo właśnie oficjalnie zostałeś selekcjonerem. Twój poprzednik Manuel Pellegrini właśnie zrezygnował po bardzo słabym meczu z Portoryko. - Jak to zrezygnował? Przecież widziałem wynik w Internecie... Meksyk wygrał 2:0 i prawie na 100% awansuje do ćwierćifnału Złotego Pucharu. - No tak, ale rozeszła się plotka, że mamy już jego następce, tłum domagał się zmian, gra była beznadziejna i jakoś tak wyszło... że Pellegrini długo do Meksyku pewnie nie wróci. No, zresztą nie ważne. Wsiadaj w samolot i leć do nas. Do zobaczenia... Cóż mogłem zrobić? Spojrzałem na grafik, przed wylotem mogłem poprowadzić m jeszcze tylko jeden trening i czekał mnie ponad tygodniowy rozbrat z Jeną. Pierwszy tak długi od 2005 roku, kiedy tu przyszedłem. Będę musiał wrócić 26.01 na mecz z 1.FC Koln, ale jeśli awansuję z Meksykiem do ćwierćfinału (wielce prawdopodobne), to już 27.01 znów będę w Kansas.
  20. Do gabinetu weszło ich trzech. Dwóch milczących południowców, na oko 30-kilkuletnich otworzyło drzwi. Jeden trzymał dwie walizki, a drugi właśnie drzwi. Potem wszedł ich przełożony (tak się przynajmniej domyślałem). Faktycznie miał na sobie kolorowy... koc. - Buenos Dias Senior Wierzba. Cieszę się, że znalazł Pan dla mnie czas. - Ekhm... Hercliś wilkomen, a mam przyjemność z..? - mój niemiecki nie wypadł zbyt komunikatywnie... - Och, pardon. Nie przedstawiłem się Jestem Miguel Francisco Osorio de Guzman mam dla Pana ofertę nie do odrzucenia. Ze względu na to, że cenię sobie czas, a tego czasu spędziłem zbyt dużo w samolocie, przejdę od razu do rzeczy - w tym momencie weszła sekretarka z tacą kawy Cafe de Colombia, najlepszej jaką Moreno mógł mi dostarczyć. - Proszę, Panowie usiądą i napiją się kawy - grymas na twarzy gościa w kocu był aż nadto widoczny - Nie nie senior. Dziękuję - jego wzrok mówił wszystko - W czym takim razie mogę pomóc? - zmiana tematu powiodła się - Ha! To jest dobre słowo. Pomóc. Otóż chciałbym, aby poprowadził pan reprezentację... - chwila trwała chyba wieczność... - Meksyku. - Aaaaa..... - Meksykanin widząc moją niepewną minę kiwnął na człowieka z teczkami. - Proponuję roczny kontrakt. Zaraz po Złotym Pucharze CONCACAF. Cel - awans do Mistrzostw Świata. Zarobki - tu teczka wylądowała na moim ledwo uprzątniętym biurku i Meksykanin zaświecił mi przed oczyma "zielonymi". Całą ich teczką... - Eeeee.... - Nasz obecny selekcjoner nie potrafi niczego wykrzesać z naszych chłopców. Gramy beznadziejnie. Dość powiedzieć, że w ostatnich 10 latach niczego nie ugraliśmy, ani na kontynencie, ani na świecie. Ostatnio na MŚ i w Copa America nie wyszliśmy z grupy, a poprzedni Złoty Puchar zakończyliśmy na Ćwierćfinale z Salwadorem. - Yyyyy... - Dlatego od lutego chcę mieć Pana w Meksyku. Zgadza się Pan? - Ee... a mogę mieć czas do namysłu? - Oczywiście... - druga teczka wylądowała na stole. Meksykanin zaświecił mi w oczy 4 butelkami najznakomitszej tequili. . - ... . - Już? To świetnie. - Taak... Zgadzam się - byłem totalnie niepewny, ale cholera, ten Meksykanin mnie zupełnie zaskoczył...
  21. Ten dzień zmienił moje życie... Gdy skończyłem już rozmawiać z prezesem Preussen Munster na temat sparingu, wpadła do mnie moja sekretarka. Jej mina mówiła wszystko - albo przyszedł prezes wściekły, że jesteśmy już prawie 2 miliony na minusie, albo dzwoni moja była żona. - Ekhm... Szefie... Przyszli jacyś panowie i mówią, że chcą z Panem rozmawiać. - Rosjanie? - To było raczej stwierdzenie niż pytanie... Cholera, a było już tak spokojnie, Tow. Wiaczesław dzwonił co prawda kontrolnie co pare tygodni, ale nic ponadto... - Nie, nie. Ci panowie są chyba z Hiszpanii, albo z Portugalii i jeden z nich ma taki dziwny strój - Co? Jaki strój? O czym ty mówisz? - No, taki koc... Nie wiem jak to nazwać, może ja ich poproszę i... - problem dziwnych gości najwyraźniej przerósł sekretarkę i chciała się go pozbyć - Dobrze, wprowadź. A któryś mówi chociaż w jakimś ludzkim języku? - Tak, jeden mówi łamanym niemieckim, ale spokojnie można się dogadać -No dobrze, zatem zrób jakąś kawę, albo herbatę i czekaj, bo może będziesz mi jeszcze potrzebna. Chwile zanim przyszli niespodziewani goście wykorzystałem na lekkie ogarnięcie burdelu na biurku i dostawienie kilku krzeseł. Przez to całe zamieszanie zapomniałem spytać ilu mam się tych gości spodziewać. Zacząłem się też zastanawiać jakiego to piłkarza chcą ode mnie kupić ci Hiszpanie...
  22. Willow

    Banki

    A masz numer wniosku? To wpisz na stronie ten numer i zobacz na jakim jest etapie. Może być tak, że "Siódemka" od kilku dni ma już Twoją umowę, ale kurierowi jest nie podrodze, aby Cię odwiedzić :|
  23. Willow

    Passato remoto

    Tak sobie właśnie zacząłem czytać Twoje opowiadanie i bardzo przypadło mi do gustu. Życzę wytrwałości w dodawaniu fabuły, bo do tego zapału potrzeba mnóstwo. Jedna sugestia: może pogrubiaj nazwę drużyny zwycięzkiej, a nie zawsze swojej? Myślę, że wszyscy czytelnicy wiedzą kogo prowadzisz, a wynik będzie bardziej czytelny. KUTGW passato remoto - miniony odległy?
  24. Pac! "ZWIEŃCZENIE" Oj tam ;P Pisałem to w pracy, tak aby szef nie widział... No raczej Byłaby to najgorsza pozycja w Bundeslidze (wcześniej 5,4,1,2). Liga Mistrzów to minimum.
  25. - gratulacje wygrania "najmniej ważnego" trofeum. Widzę, że dawkujesz emocje powoli. Teraz Mistrzostwo i puchar UEFA?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...