Skocz do zawartości

Willow

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 536
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Willow

  1. Mecz z Glasgow Rangers był fantastyczny. Graliśmy w nim z polotem i rozmachem w ataku. Niestety, jak się później okazało, był to ostatni mecz w marcu, w którym pokazaliśmy klasę. Już następny mecz w lidze ze znajdującym się w środku tabeli Eintrachtem Frankfurt był istną drogą przez mękę. Dałem odpocząć kilku bohaterom poprzedniego spotkania, ale nie spodziewałem się, że będzie to miało odzwierciedlenie w tak słabej grze. Vermeer - Gioda, Katsouranis, Hitzlsperger - Pini, Moreno, Sissoko, Zubar - Lazic - Sinclair, Rojas Mecz był nudy. Kibice oglądali marne i brzydkie widowisko. Piłkarze nie potrafili stworzyć choć jednej groźnej akcji. I o ile nikt nie wymagał tego od piłkarzy Eintrachtu, to wicemistrzom Niemiec po prostu nie wypadało grać tak słabo. Pierwszą bramkę zdobyliśmy oczywiście po przypadkowym wybiciu piłki przez Hitzlspergera wprost na głowę Rojasa stojącego na 18 metrze. Chilijczyk zgrał ją dość szczęśliwie do Lazica i Serb płaskim strzałem dał nam prowadzenie, a po stronie swoich indywidualnych statystyk mógł zapisać okrągłą liczbę 20 strzelonych bramek w sezonie. Jednak najważniejszy punkt tego meczu miał miejsce w 37 min. Sinclair wreszcie przypomniał sobie, że jest szybkim napastnikiem, urwał się spod opieki i spóźniony wślizg Hussaina trafił Anglika w nogi. Sędzia podyktował jedenastkę, którą bez problemu na bramkę zamienił Yair Moreno. Była to 100 bramka Kolumbijczyka w barwach klubu, który potrzebował do tego 7 i pół sezonu. Całe szczęście, że nasz przeciwnik był słaby, bo poza sytuacjami, po których padły bramki mieliśmy może jeszcze ze dwie szanse na zdobycie gola. A gospodarze zagrali na swoim dupnym poziomie. MoM - Kostas Katsouranis (8) - po kontuzji ani śladu, Grek gra jeszcze lepiej niż przed przerwą! Bundesliga (25/34) 09.03.2013 - Commerzbank-Arena - 44761 widzów [13] Eintracht Frankfurt - [2] FC Carl Zeiss Jena 0:2 (0:2) 24. Lazic 0:1 37. Moreno 0:2 (kar) Oj ciężko będzie dogonić Bayern, który wygrywa praktycznie wszystko. Dodatkowo widać, że przychodzi dołek formy...
  2. Ale u Ciebie Sissoko kozaczy. U mnie gra na pewnym, ustalonym poziomie, ale takiej średniej to nigdy nie miał - max 7,40. Teraz najważniejszy sezon - utrzymanie poziomu!
  3. Willow

    GPRO - sezon 5

    Jeśli chodzi o zużycie paliwa, to w zeszłym sezonie na tym torze zużyłem 205 litrów, zostało mi 14. Miałem wtedy bolid na 3 poziomie. Teraz mam auto dwa razy lepsze i dlatego biorę 207
  4. Willow

    GPRO - sezon 5

    A wiecie o ile podnosi tą agresję i koncentrację? Ja wcześniej już pojechałem quale (setup już gdzieś podawałem). Jak narazie jestem 1/15 u siebie, a w amatorach 12/146, także jest zajefajnie. Co prawda jeszcze 4-5 asów z poprzedniego sezonu nie jechało, ale liczę na start z pierwszej szóstki i podium
  5. Też bym go wywalił, ale co sprowadzę jakiegoś obrońcę (Hitzlsperger, Steinwarth, Baumann) to okazuje się, że jest jeszcze gorszy od Giody. I do tego strzela fochy. Latem na pewno odmłodzę skład bo najlepsi - Katsouranis i Radoi to już dziadki Rewanż z Glasgow Rangers według mediów miał być tylko formalnością. Zaliczka z pierwszego meczu wygranego 3:1 miała nam w zupełności wystarczyć, aby ze spokojem rozegrać mecz i cieszyć się z awansu. Podzielałem pogląd dziennikarzy, choć przestrzegałem moich graczy przed zbytnim rozluźnieniem. Plan był prosty, strzelenie jednej czy dwóch bramek na początku meczu i później pełna kontrola przebiegu wydarzeń. Mogłem skorzystać praktycznie ze wszystkich zawodników, poza Paolo Costanzo, który doznał kontuzji i wypadł ze składu na prawie 3 tygodnie. Vermeer - Gioda, Kastouranis, Hitzlsperger - Marange, Renou, Moreno, Zubar - Lazic - Hartung, Giglio Obie drużyny zaczęły mecz dość spokojnie. My nie chcieliśmy grać zbyt otwartej piłki, goście bali się szybkiej straty bramki, która przekreśliła by ich szanse na awans. W 10 min. dowiedziałem się dlaczego Schumacher siedział na ławce - jego zmiennik Włoch Rey Volpato był w niesamowitym gazie. W pojedynkę rozprawił się z trójką naszych defensorów i tylko dzięki fantastycznemu refleksowi Vermeera zawdzięczaliśmy, że nie spełnił się najgorszy scenariusz. Na szczęście w ataku było duuuużo lepiej niż w obronie i jeszcze przed upływem 20 minut wyszliśmy na prowadzenie - Jean-marie Renou przytomnie zagrał do Hartunga, ten błyskawicznie zgrał piłkę głową do wchodzącego w pole karne Lazica i Serb sprytnie się zastawiając uderzył w pełnym biegu nie dając szans Djukicowi na interwencję. Goście natychmiast odpowiedzieli indywidualną akcją Volpato, który związał trzech obrońców, minął ich i przegrał pojedynek z niewiarygodnym Vermeerem. Lekko się cofnęliśmy i dzięki temu mogliśmy wyprowadzać zabójcze kontry. Los chciał, że wykorzystaliśmy pierwszą nadarzającą się okazję - Alessandro Gigilio od dłuższego czasu był w nie mniejszym gazie niż Volpato, również ośmieszył dwóch rywali, wpadł w pełnym biegu w pole karne i uderzył z bardzo, ale to bardzo ostrego kąta... Djukic mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki. Plan minimum wykonaliśmy. W przerwie ochłodziłem trochę rozgorączkowane głowy piłkarzy, choć już nie wierzyłem, że goście mogą zrobić nam krzywdę. Lekko podniosło mi się ciśnienie, gdy w 49 min. Volpato po raz kolejny uciekł Giodzie i tym razem precyzyjną główką strzelił bramkę kontaktową. Jednak strzelona bramka nie poderwała Szkotów do walki, nie mieli lidera, który mógłby poprowadzić ich do tego heroicznego wysiłku. My takiego lidera mieliśmy. Nasz skarb, Yair Moreno rozwiał wszelkie wątpliwości przed upływem 70 min. Najpierw uderzył zaskakująco z 25-28 metrów, a w 70 minucie właśnie, przejął kiepskie podanie obrońcy na 18 metrze i przymierzył tuż przy słupku doprowadzając szkockiego bramkarza do rozpaczy. Było 4:1, kontrolowaliśmy grę, rozluźniliśmy szyki... i wykorzystał to niezniszczalny Volpato, który chyba jako jedyny ze "szkotów" walczył do końca. I za to należały mu się wielkie brawa, zresztą otrzymał je, gdy w 75 i 93 min. strzelił swoją drugą i trzecią bramkę w tym meczu. Awansowaliśmy do ćwierćfinału. Wynik może mylić, bo ani przez moment awans nie był zagrożony. MoM - Rey Volapato (9) - za to, co robił z moją obroną należą mu się pokłony Liga Mistrzów (1/8 finału; 2 mecz) 06.03.2013 - Ernst Abbe Sportfeld - 22050 widzów [GER] FC Carl Zeiss Jena - [sCO] Glasgow Rangers 4:3 (2:0) 19. Lazic 1:0 30. Giglio 2:0 49. Volpato 2:1 58. Moreno 3:1 70. Moreno 4:1 75. Volpato 4:2 90+3. Volpato 4:3 Do kolejnej fazy, oprócz nas, awansowały (w nawiasie zespół wyeliminowany): Inter (Barcelona), Bayern (Everton), Borussia Dortmund (Celtic), Monaco (Chelsea!!!), FC Porto (Milan!!!), Arsenal (Ajax), Real Madryt (Man Utd). Losowanie odbyło się w piątek. Modliłem się, aby nie trafić na Inter i Real Madryt i wymodliłem. Choć liczyłem na kogoś z pary Porto - Monaco, to z losowania jestem zadowolony, bo w ćwierćfinale Ligi Mistrzów zagramy z Borussią Dortmund - pierwszy mecz na wyjeździe.
  6. Na kilka dni przed meczem z Rangersami podejmowaliśmy u siebie czerwoną latarnię ze Siegen. Oczywiście na murawie zameldowali się gracze zazwyczaj siedzący na ławce lub na trybunach. Oczywiście liczyłem na łatwe zwycięstwo. Jakież było moje zdziwienie gdy goście stawili nam potężny opór od czasu do czasu próbując nas kąsać. Mecz zaczął się od głupiego faulu Giody na Wojciechu Okińczycu i sędzia bez zmrużenia oka podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Kringe, najlepszy strzelec Siegen. Uderzył zgodnie z piłkarskim prawidłem - mocno, tuż przy słupku, mierząc w górny róg. Musiał się mocno zdziwić, gdy Vermeer bez trudu sparował jego strzał. Graliśmy słabo, dość powiedzieć, że jedyne zagrożenie jakie stwarzaliśmy pod bramką Fernandeza wynikało po strzałach z dystansu, w których celowali najbardziej Sissoko i Hitzlsperger. Ale, albo dobrze bronił bramkarz, albo piłka szybowała gdzieś w trybuny. Co jest? Mieliście się wykazać. Pokazać, że źle robię sadzając was na ławie, a tu takie gówno? Albo mi tu zaczniecie wreszcie grać w piłkę, albo wypierdalać Po przerwie szybko zdobyliśmy prowadzenie. Zubar dośrodkował z rzutu wolnego, a najwyżej do piłki skoczył Sissoko, który tym samym zdobył 5 bramkę w sezonie. Nieźle, zważywszy na to, że nie gra, albo gra ogony. Oczywiście po strzeleniu bramki znów zaczęliśmy grać piach, a w 60 min. znów miałem powody do "wkurwu". Gioda dał się oszukać jak dziecko jakiemuś Polaczkowi i Okińczyc bez problemu wyłożył piłkę do Owoeriego, który po tym jak wjechał w niego Steinwarth zrobił salto w tył. Karny! Do piłki podszedł tym razem Gonzalez i uderzył mocno i precyzyjnie... szkoda dla niego, że w środek bramki, z którego nie ruszył się Vermeer. Dwie obronione jedenastki i ucieczka spod topora nic nas nie nauczyła i do końca meczu musiałem drżeć o wynik. No prawie do końca, bo w 6 minucie doliczonego czasu gry pięknym rajdem przez pół boiska popisał się wprowadzony na ostatni kwadrans Alessandro Giglio i ustalił wynik spotkania. MoM - Mirel Radoi (8) - za co? za co ja się pytam? A dwa obronione karne i 5 wyciągniętych strzałów Vermeera to zbyt mały dorobek, aby zostać MoMem? Bundesliga (24/34) 02.03.2013 - Ernst Abbe Sportfeld - 11472 widzów [2] FC Carl Zeiss Jena - [18] Sportfreunde Siegen 2:0 (0:0) 10. Kringe (missed pen) 48. Sissoko 1:0 61. Gonzalez (missed pen) 90+6. Giglio 2:0 Na górze bez zmian. Wszystkie zespoły z czołówki wygrały po dwa mecze, więc nadal tracimy 5 punktów do Bayernu i wyprzedzamy jednym Schalke i trzema Werder.
  7. Feno - może dlatego szkocki trener sadza go na ławie? SZU - kibicowali ze względu na mnie, a jak myślałeś? W antrakcie dwumeczu ze Szkotami mieliśmy do rozegrania dwa spotkania. Oba z drużynami dołu tabeli. Na pierwszy ogień poszli "Kopacze" z Offenbach, którzy hardo walczyli o byt krążąc niebezpiecznie między strefą spadkową, a bezpiecznym miejscem. Oczywiście my nie zamierzaliśmy im ułatwiać zadania, a lekko rezerwowy skład wynikał raczej ze zmęczenia niektórych piłkarzy. Dlatego w składzie pojawili się Pini, Zubar, Sissoko, Bartoli i Rojas. Najważniejszym zawodnikiem jednak, którego wystawiłem był Francisco Hartung - Francisco. Idź i pokaż, że miejsce w ataku należy do Ciebie. Pokaż, że ten młodzian musi się jeszcze sporo nauczyć... I Francisco zagrał, a wraz z nim cała drużyna. No prawie cała, bo obrona dowodzona przez wiecznie niezadowolonego Steinwartha zagrała tragicznie. Na szczęście chilijski super-snajper rozgrywał mecz sezonu. Już w 7 min. dostał piłkę w polu karnym, z łatwością zgasił wcale niełatwe zagranie Bartoliego i z ostrego kąta dał nam prowadzenie. Nie minęło 10 minut, a Hartung znów rozszarpał obronę gospodarzy. Tym razem ośmieszył dwóch obrońców na lewym skrzydle i mierzonym dośrodkowaniem obsłużył Rojasa, który trafił bez pudła. W 26 min. z boiska zszedł Vermeer, a minutę później przytrafił się nam pierwszy klops - Savi bez problemu ograł Hitzlspergera przy lewej chorągiewce, a Gouw wyprzedził Steinwartha i gospodarze złapali z nami kontakt. Nie na długo, bo już w 31 min. Vivas podawał wszerz boiska do bramkarza, ale piłka trafiła do Hartunga i ten strzelił do pustej bramki. Przy takim wyniku najczęściej mecz się uspokaja i nic do przerwy się nie dzieje, ale tu w ostatnich 5 minutach wydarzyło się bardzo dużo. W 42 min. Hartung znów zatańczył na lewym skrzydle i tym razem dośrodkował na drugie tempo do Sissoko, a Malijczyk nie miał kłopotów z podwyższeniem wyniku. Niestety w drugiej minucie doliczonego czasu gry znów zaspała nasza obrona i bramkę na 2:4 zdobył Bruno Gama. W przerwie powiedziałem moim piłkarzom, że ratuje ich tylko zabójcza skuteczność, bo to gospodarze oddali 12 strzałów, a my tylko 8. Po przerwie działo się już mniej. Choć obie drużyny stworzyły sobie po kilka sytuacji to wpadły już tylko 2 bramki. Najpierw, w 77 min. Hartung piekielnie mocnym strzałem skompletował hattrick, a w 91 min. wynik meczu ustalił Ignashevich precyzyjnie wykonując rzut wolny. MoM - Francisco Hartung (10) - 3 bramki i dwie asysty... komentarz zbędny Bundesliga (23/34) 24.02.2013 - Stadion Bieberer Berg - 28434 widzów [15] Kickers Offenbach - [2] FC Carl Zeiss Jena 3:5 (2:4) 7. Hartung 0:1 17. Rojas 0:2 26. Gouw 1:2 31. Hartung 1:3 42. Sissoko 1:4 45+2. Bruno Gama 2:4 77. Hartung 2:5 90+1. Ignashevich 3:5
  8. Willow

    Passato remoto

    Szkoda Luigiego, ale niestety taka jest kolej rzeczy, gdy grasz w niższych ligach. Jak już będziesz w Serie A (B), to Ty będziesz wyciągał perełki z mniejszych klubów, których kibice będą z oburzeniem patrzeć na wysokość transferu
  9. Willow

    GPRO - sezon 5

    Pierwsza strona jest w tej chwili nieaktualna, bo niektórzy zawodnicy mają przypisany stan grup z poprzedniego sezonu, a jak wiadomo niektórzy awansowali, a niektórym nie powiodło się w Amatorach... Szkoda tamtego tematu, bo były tam informacje choćby na przykład zmian setupu dry-rain. Może jakoś zbierzemy te informacje i podamy w pierwszym poście? Buła, może napisz co i jak zmieniałeś przy setupie, gdy Q1 był w deszczu, a Q2 na sucho? Bez konkretnych liczb (mogą być w przybliżeniu). Niech każdy napisze coś na temat, który wie: - statystyki kierowców - setup wozu - testing - inne tematy. Zbierzmy te informacje, tak aby każdy z forum i CMF team mógł skuteczniej walczyć z Litwinami.
  10. Bravissimo! Mecz wyszedł wam fantastyczny (tak jak Milanowi w tym sezonie z Man U). Gratulacje pełne. Ciekaw jestem tylko czy faktycznie znajdziesz w sobie mobilizację na kolejny sezon. Może jakiś inny klub? Inny kraj? Jakie ligi masz aktywne?
  11. Willow

    GPRO - sezon 5

    Talent jest ważny, aczkolwiek nie musi być superwysoki. Stamina na poziomie powyżej 20 już jest ok. Pojechałem już quale i jest całkiem nieźle. Jak narazie 7 na 46 Amatorów. 560-535-725-125-445-900. Esofty. 207 litrów (65-71-71) Widzieliście, że pojawił się nowy trening? Ninja? Ktoś to robił? Niech ktoś sprawdzi co to daje, bo ja już nie mogę
  12. Ile bramek strzelił już dla Ciebie Joelson? W lidze i ogólnie
  13. T-m - tracimy 5 punktów. Szkocja była całkowicie przewidywalna. Samolot kołował nad lotniskiem przez dobrą godzinę zanim mgła zrzedła na tyle, aby pilot mógł wylądować. Deszcz padał praktycznie cały czas (no, była przerwa między 2 a 3 w nocy), Szkoci warczeli na nas wszędzie gdzie tylko się pojawiliśmy. Mimo iż w kadrze miałem zaledwie 3 Niemców (i to jednego naturalizowanego), to antypatia Szkotów do niemieckiego klubu była bardzo odczuwalna. Jedynie polska część ludności nam kibicowała, ale było to zaledwie niecałe 30% ogółu. W składzie dokonałem tylko dwóch zmian, za zmęczonego Hartunga w pierwszej jedenastce pojawił się Kerzhakov, a za Steinwartha wprowadziłem Hitzlspergera licząc na jego doświadczenie zebrane przez 9 sezonów w Stuttgarcie, a wcześniej w Aston Villi. Vermeer - Gioda, Katsouranis, Hitzlsperger - Marange, Renou, Moreno, Costanzo - Lazic - Giglio, Kerzhakov Najbardziej w ekipie gospodarzy obawialiśmy się króla strzelców zeszłej edycji Ligi Mistrzów, brazylijskiego super snajpera - Schumachera. Niepotrzebnie - szkocki trener z niewiadomych przyczyn posadził go na ławce. Pierwsze pół godziny przebiegło dość spokojnie, odznaczyło się jedynie lekką kontuzją Giglio, nerwową grą obu stron, mnóstwem niedokładnych podań i dwoma akcjami Kerzhakova, w których Rosjanin haniebnie chybił. Sytuacja zmieniła się na lepsze (dla nas), gdy kazałem zacząć się rozgrzewać Hartungowi i Rojasowi. Alessandro wiedział, że zaraz go zdejmę niechcąc ryzykować jakiejś poważniejszej kontuzji i... przeprowadził akcję-marzenie. W pełnym biegu minął dwóch rywali, potem zawrócił w miejscu, czym wkręcił w ziemię kolejnego przeciwnika i tak dokładnie zacentrował piłkę, że Lazicowi pozostało dostawić głowę. To obudziło trochę Rangersów, ale jedyne na co było ich stać to dwie akcje Volpato, w których przegrał pojedynek z Vermeerem. Po przerwie na murawie zameldowali się w Rangersach - Schumacher i Rojas u nas (zastąpił Giglio). Nadal byliśmy zespołem lepiej ułożonym taktycznie i mimo wielkiej waleczności, gospodarze mogli nam naskoczyć. Dodatkowo w 60 min. błąd popełnił sędzia i nabrał się na teatralny pad Kerzhakova w polu karnym i wskazał na 11 metr. Jednak sprawiedliwości stało się zadość i Moreno spieprzył jedenastkę strzelając w sam środek nieruchomo stojącego bramkarza. Jednak co się odwlecze... W 62 min. Rojas jeszcze spudłował, ale dwie minuty później dostał znakomite podanie od obrońcy przeciwnika, że nie mógł nie skorzystać z okazji i 40-metrowym strzałem do pustej bramki podwyższył nasze prowadzenie. To nas trochę uśpiło i pozwoliliśmy gospodarzom na strzelenie bramki kontaktowej. W akcji zrehabilitował się Smith, który wcześniej "faulował" w polu karnym. Szkot dograł znakomitą piłkę do Volpato, który zrehabilitował się za wcześniejsze zmarnowane okazje i wystawił piłkę od wchodzącego na czystą pozycję Schumachera. W tej akcji zrehabilitował się również sędzia, który nie gwizdnął oczywistego spalonego i pozwolił grać dalej. Ostatnie słowo należało jednak do nas. W 3 minucie doliczonego czasu gry, Rojas poszedł na przebój, przedarł się w pole karne i wyłożył piłkę wzdłuż 5 metra. Rezerwowy Hartung nie zdołał jednak do niej dojść bo został powalony przez Kyrgiakosa. Sędzia chcąc nie chcąc, podyktował jedenastkę, którą na trzecią bramkę dla Jeny zamienił sam poszkodowany. MoM - Leandro Gioda (9) - bardzo dobrze kierował grą obronną Liga Mistrzów (1/8 finału; 1 mecz) 20.02.2013 - Ibrox Park - 50367 widzów [sCO] Glasgow Rangers - [GER] FC Carl Zeiss Jena 1:3 (0:1) 29. Lazic 0:1 61. Moreno (missed pen) 64. Rojas 0:2 80. Schumacher 1:2 90+3. Hartung 1:3 (kar)
  14. Z Salwadorem powinniśmy wygrać przynajmniej 3:0, ale nasza nieudolność + nasz pech + plus fart + jest to FM i bramki 93 min. to jego specjalność Po 21 kolejkach byliśmy już na 3 miejscu, a w dwudziestej drugiej stanęliśmy przed szansą wspiąć się jeszcze wyżej. Oto na Ernst Abbe Sportfeld przyjechał wicelider - Werder Brema. Formę zaczął łapać Francisco Hartung, który wylewał litry potu na treningu, więc dałem mu szansę gry od pierwszej minuty. Zwłaszcza, że formę z jesieni zgubił gdzieś Alexandr Kerzhakov. I kto by pomyślał przed sezonem, że w lutym drugiego napastnika będę wybierał dla żółtodzioba Alessandro Giglio, a na ławce będą siedzieć na zmianę bohaterowie Jeny sprzed dwóch i jednego sezonu? Vermeer - Gioda, Katsouranis, Steinwarth - Marange, Renou, Moreno, Costanzo - Lazic - Giglio, Hartung Złapaliśmy formę i było to widać. Dość szybko opanowaliśmy środek pola, który stał się przyczółkiem naszych częstych wypadów pod pole karne Bremeńczyków. Już w 10 min. Hartung zatańczył na prawym skrzydle, ściął w pole karne i wyłożył piłkę do Moreno. Kolumbijczyk, w swoim stylu, posłał bombę pod poprzeczkę bramki Marco Amelii i było 1:0. Byliśmy dużo lepsi i trzeba było ten fakt udokumentować, aby nie pozwolić gościom odrodzić się po przerwie. Najlepiej rozumiał to duet Hartung - Moreno, który w tym meczu grał tak, jak za dawnych lat. Moreno... 40 metrowe podanie na lewe skrzydło... Hartung bez przyjęcia minął rywala, zszedł na 20 metr, zamarkował strzał, podał do Kolumbijczyka i ten podwyższył na 2:0. Bezradność gości mogła ścisnąć żalem kibiców Jeny obdarzonych dużą dawką empatii. Wszystkich dwóch. Cios ostateczny zadaliśmy jeszcze w pierwszej połowie. Hartung dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, najwyżej wyskoczył do niej Steinwarth i pewnym strzałem głową pokonał Amelię po raz trzeci. Po przerwie na murawie meldowali się powoli zmiennicy, którzy w tym sezonie grali znacznie mniej. Liczyłem na ich głód piłki. Nie przeliczyłem się, w ostatnich 20 minutach tercet Bartoli, Sissoko, Rojas był praktycznie nie do zdarcia, a koronkową akcję z 83 min., którą strzałem głową z ostrego kąta (stojąc tyłem do bramki) zakończył Lazic zaraz po meczu okrzyknięto akcją sezonu. Była to 15 bramka Serba w sezonie. MoM - Kostas Katsouranis (10) - profesor w destrukcji wrócił. Choć 3 asysty Hartunga robią wrażenie Bundesliga (22/34) 16.02.2013 - Ernst Abbe Sportfeld - 32778 widzów [3] FC Carl Zeiss Jena - [2] Werder Brema 4:0 (3:0) 10. Moreno 1:0 32. Moreno 2:0 45+2. Steinwarth 3:0 83. Lazic 4:0 Awansowaliśmy na drugie miejsce, ale o świętowaniu nie mogło być mowy. Następnego dnia, prawie o brzasku, wylecieliśmy do Szkocji, aby już we wtorek rozegrać pierwszy mecz w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Glasgow Rangers.
  15. Willow

    Passato remoto

    No i pięknie jest. Lider jesieni. Tak trzymaj.
  16. Pfff.... człowiek wchodzi poczytać o finale LM, a tu jakaś tabelka, jakiejś ligi. Czekam na FINAŁ!
  17. Gratulacje. Ja z moją Jeną doszedłem do finału LM, ale nie miałem na swojej drodze tak trudnych przeciwników. W finale grałem z... Interem, który jednak okazał się silniejszy Mam nadzieję, że uda Ci się wygrać. Może Cecchini będzie miał swoją noc w "Stambule"?
  18. Ja prowadzę reprezentację pierwszy raz w życiu, odkąd zacząłem grać w mendżery (Pierwszy CM ). Chciałem sprawdzić jak to smakuje...
  19. T-m, jak to? Nie lubisz reprezentacji? W sumie ja też nie lubię, jak ktoś jakąś prowadzi i się rozpisuje ;P Kolejny mecz w lidze z Wolfsburgiem był transmitowany przez niemiecką stację państwową (ARD1). W składzie nie nastąpiło wiele zmian, gdyż wierzyłem, że remis z Bayerem był wypadkiem przy pracy. Poz tym, reszta drużyny wyglądała tragicznie gorzej na tle swoich kolegów z pierwszej 18-stki. Vermeer - Gioda, Katsouranis, Steinwarth - Marange, Renou, Moreno, Costanzo - Lazic - Giglio, Kerzhakov Wilcy zaczęli bardzo ofensywnie i już w 3 min. musieli tego żałować, bo dali się złapać na szybkiej kontrze - Kerzakov wpadł w pole karne i... padł. Sędzia wskazał na 11 metr i Moreno mógł cieszyć się z gola nr 15 strzelonego w tym sezonie. Niestety szybkie prowadzenie bardzo nas uśpiło. Dość powiedzieć, że do 45 minuty strzał z rzutu karnego był jedynym, który oddaliśmy w światło bramki Jentzscha. W tym czasie gospodarze przeprowadzili kilka groźnych akcji i po jednej z nich sędzia zrewanżował się Wilkom i podyktował rzut karny po faulu Katsouranisa na nieuchwytnym Danielu Beuno. Pewnym egzekutorem okazał się Gerard. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się podziałem punktów, przeprowadziliśmy drugą akcję w tym meczu, oddaliśmy drugi strzał na bramkę i strzeliliśmy drugiego gola - Giglio urwał się lewym skrzydłem, odegrał do Lazica, a Serb piętą wyłożył piłkę Kerzhakovowi, który bez problemu umieścił ją w bramce. Ta bramka zupełnie rozbiła piłkarzy Wolfsburga, którzy w drugiej połowie byli tylko tłem dla wreszcie dobrze grających piłkarzy Jeny. Nasza przewaga w tej części spotkania była niepodważalna i udokumentowaliśmy ją dwoma bramkami - najpierw Lazic wykorzystał dośrodkowanie Costanzo, a potem Hartung skorzystał ze wspaniałego podania Giglio, z którego wyrasta prawdziwa gwiazda. MoM - Yair Moreno (9) Bundesliga (21/34) 10.02.2013 - Volkswagen-Arena - 29929 widzów [7] VfL Wolsfburg - [5] FC Carl Zeiss Jena 1:4 (1:2) 3. Moreno 0:1 (kar) 38. Gerard 1:1 45. Kerzahkov 1:2 69. Lazic 1:3 73. Hartung 1:4
  20. Willow

    Passato remoto

    Ekhm... sorry Ale nie szukaj tutaj wymówek, tylko do roboty... a nie, jakieś remisy mi tu przywozisz. Ile drużyn awansuje?
  21. T-m, no już już Oczywiście po obejrzeniu meczu na lotnisku w Kansas, wsiadłem w samolot lecący do Salwadoru. Właśnie tam Meksyk rozpoczynał trzecią fazę eliminacji do Mistrzostw Świata 2014. Do finałowej grupy, oprócz nas, awansowały: Kanada, Salwador, Honduras, Jamajka i Kostaryka. Sensacją było odpadnięcie ekipy Stanów Zjednoczonych, która musiała uznać wyższość naszych najbliższych przeciwników, drużynie Salwadoru. Niestety kadry na mecz nie mogłem powołać sam. Ze względu na zbyt krótki okres pomiędzy Złotym Pucharem, a pierwszym meczem eliminacji, musiałem bazować na tej samej kadrze, którą powołał mój poprzednik. Na szczęście miałem już wyrobioną wstępną opinię o prawie wszystkich graczach i wiedziałem na kogo mogę liczyć, a kto może już zapomnieć o zielonobiałym trykocie. Alamo - Pineda, Osorio, Galindo - Hernandez, Marquez, Perez, Rodriguez - dos Santos - Cacho, Martinez Dałem w tym meczu ostatnią szansę najlepszemu strzelcowi reprezentacji Meksyku - Juanowi Cacho (66A - 34), który u mnie jeszcze tak naprawdę nie zagrał, bo jego postawa na treningach była mało przekonywująca. Poza tym Juanowi niedawno stuknęła 30, co u napastnika mogło znaczyć jedno - prochu już nie wymyśli. Mecz rozgrywany w stolicy Salwadoru przyciągnął na trybuny prawie 60 tysięcy kibiców rządnych rewanżu za porażkę ich reprezentacji w ćwierćfinale Złotego Pucharu. Jakże musieli być zawiedzeni oglądając popisy reprezentacji Meksyku, która grała iście koncertowo... do 30 metra przed bramką Rivery. Strzelaliśmy wielokrotnie, ale były to strzały z dystansu i najczęściej mijały one bramkę salwadorskiego bramkarza. Z upływem czasu nasza przewaga była już na tyle duża, że wreszcie udało się złamać opór przeciwnika. Jednak zanim do tego doszło, z boiska musiało zejść dwóch podstawowych napastników. Kontuzje Martineza i Cacho mocno pokrzyżowały mi szyki, wszakże miałem na ławce tylko jednego rezerwowego napastnika. Przesunąłem dos Santosa do ataku i ten na minutę przed przerwą zrobił co trzeba - przejął podanie od Marqueza, minął obrońcę i umieścił piłkę w lewym górnym rogu bramki. W drugiej połowie nasz napór nadal był wyraźny, choć nie stwarzaliśmy sobie już tylu sytuacji. Natomiast gospodarze zaczęli grać odważniej. I taka postawa dała im wyrównanie - Jorge Rodriguez popełnił błąd, stracił piłkę na rzecz Carlosa Rodrigueza, który ostrym dośrodkowaniem trafił w głowę Orellanę i było 1:1. Jeszcze raz zaatakowaliśmy. W 64 min. Marquez trafił w poprzeczkę, ale 10 minut później dos Santos przeprowadził akcję tyle cudowną, co przypadkową - zakręcił obrońcą na prawym skrzydle i z wysokości 16 metra ostro dośrodkował piłkę do Tameza, ten skoczył do niej, nie sięgnął jej, a zmylony Rivera mógł tylko patrzeć jak "szmaciana" uderza w boczną siatkę, od wewnątrz. Niestety pech nas nie opuszczał. Na 10 minut przed końcowym gwizdkiem kontuzji nabawił się Osorio, a że limit zmian wykorzystałem, musieliśmy grać w dziesięciu. Salwador natychmiast spróbował to wykorzystać, ale broniliśmy się bardzo mądrze. Niestety tylko to 92 min., gdy błąd popełnili wszyscy trzej obrońcy, którzy przepuścili miękkie dośrodkowanie Lopeza kierowane do Navarro i ten bez problemu wyrównał stan meczu... MoM - Giovanni dos Santos (8) - strzelał 8 razy, 4 razy w światło bramki, 2 razy skutecznie EMŚ, 3 faza; (1/10) 06.02.2013 - Estadio Nacional de Flor Blanca - 59954 widzów [-] Salwador - [-] Meksyk 2:2 (0:1) 38. Cacho (ktz) 42. Martinez (ktz) 44. dos Santos 0:1 55. Orellana 1:1 72. dos Santos 1:2 80. Osorio (ktz) 90+2. Navarro 2:2 Pierwszym liderem w grupie została Kostaryka, która wygrała z Kanadą 2:1. W innym rozgrywanym meczu Jamajka dość sensacyjnie przegrała u siebie z Hondurasem 0:1. Następny mecz, pod koniec marca, zagramy z liderującą Kostaryką. Wtedy dopiero będzie mój prawdziwy debiut - z autorską reprezentacją Meksyku.
  22. Willow

    GPRO - sezon 5

    maregs - bierz tego. Koleś bez problemu będzie punktował. Ja miałem bardzo podobnego w rookie (con - 128, talent =83, agresja = 24, stamina = 40 (dane w przybliżeniu) i awansowałem z 3 miejsca z 35 milionami i 67 punktami.
  23. Willow

    GPRO - sezon 5

    Dokładnie tak było. Zawodnicy, którzy skończyli na minusie, ale nad kreską, również spadli. Ale zawodnicy, którzy skończyli pod kreską na plusie zajmowali tamtych miejsce, więc wszystko się wyrównywało. No, chyba że sporo ludzi odeszło na emeryturę A może tych na minusie, ale nad kreską było więcej niż tych na plusie, ale pod nią? Emerytów też było kilku np. u mnie.
  24. Willow

    GPRO - sezon 5

    Dokładnie tak było. Zawodnicy, którzy skończyli na minusie, ale nad kreską, również spadli. Rabandzia, mi chodziło bardziej o to, że awansowałeś z pierwszego miejsca z małą ilością kasy i o ile dobrze pamiętam to kilka razy jechałeś w wyścigu po to, aby wyjść na plus i naprawić auto. A jak wiadomo, bolidy zniszczone jeżdżą wolniej od tych z nowymi częściami..
  25. Willow

    Formuła 1

    IMO ten błąd Hamiltona w pitach wcale nie kosztował go utraty pierwszego miejsca, bo przez ten błąd tankowanie przedłużyło mu się może o 1 sekundę. On poprostu po tym picie zaczął dużo gorzej jeździć, co przy bezbłędnej jeździe Kimiego i dobrej taktyce Ferrari kosztowało go utratę 1-2 miejsca. A gdyby nie pech Massy, to pewnie byłby pierwszy raz poza podium.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...