Skocz do zawartości

Tuvar

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    228
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Tuvar

  1. Ale ktoś szybki przyda się na Niemców (na Mundialu - Jeleń). Co prawda jest Smolarek, ale on przez Leo jest ustawiany często na lewej pomocy. Sikora mógły wchodzić na podmęczonego rywala. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
  2. witamy w fazie grupowej LM
  3. Nasze apetyty po zwycięstwie z Legią znacznie wzrosły. Od tego momentu nasi kibice liczyli na zniszczenie każdego rywala, który będzie miał zamiar stanąć nam na przeszkodzie w walce o najwyższe cele. Na Oporowską przybyła ósma siła Orange Ekstraklasy - Górnik Zabrze. Przyjezdni w poprzedniej kolejce zostali wręcz zgnieceni (0:5 z Bełchatowem), lecz mimo tego byli dobrą, poukładaną drużyną, którą stać na naprawdę wiele. Spotkanie to określono mianem pojedynku snajperów. W naszych szeregach z łatwością bramki zdobywa Krzysztof Ulatowski, a u gości odpowiedzialnym za zdobywanie bramek jest Dawid Jarka. Spotkanie lepiej rozpoczął ten drugi. Już w 6. minucie spotkania mogliśmy przegrywać. Po dobrym dośrodkowaniu Truszczyńskiego do piłki wyskoczył Jarka, a piłka po jego uderzenie nieznacznie minęło naszą poprzeczkę. Później wszystko zaczęło się sypać. W tej samej minucie boisko opuścił Mikołajczak, a dziesięć minut później jego los podzielił Sebastian Dudek. Mimo poważnych ubytków w składzie, powoli zaczęliśmy przeważać. W 30. minucie spotkania piłkę wywalczył wprowadzony Witkowski, ładnym balansem ciała zgubił atakującego go zawodnika i podał piłkę do przodu. Tam główkowy pojedynek z Bajiciem wygrał Ulatowski i strącił futbolówkę w kierunku Łudzińskiego. Przemek uderzył z pierwszej piłki, dwa metry obok słupka. W ostatnich sekundach pierwszej części spotkania na niespodziewaną akcję zdecydował się Gancarczyk, który przedarł się przez obronę, a następnie wyłożył piłkę do Ulatowskiego. Ten zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, przez co obrońcy bez problemu wybili piłkę jak najdalej od siebie. Po przerwie przebieg meczu nie uległ zmianie. Zabrzanie atakowali sporadycznie, a na dodatek mieli ogromne problemy z zakończeniem, stworzonych przez siebie sytuacji, strzałem. W 59. minucie trener Ryszard Wieczorek na plac gry posłał dwóch piłkarzy grających na codzień w MESA - Kamil Łysiak i Dawid Gajewski mieli za zadanie rozruszać swoją drużynę w ofensywie. Wyszło im to doskonale. 5. minut po wejściu na boisko długą piłkę od własnego bramkarza otrzymał Łysiak i na pełnej prędkości najpierw minął Kicińskiego, a później potężnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Ptaka. Wyrównać próbowaliśmy wielokrotnie, ale w każdej sytuacji spotykał nas znajomy problem - brak skuteczności. Dopiero w 82. minucie wyrównaliśmy. W polu karnym brutalnie potraktowany został Witkowski. Sędzia bez wahania wskazał na rzut karny, a bramkę po strzale z jedenastu metrów zdobył Ulatowski. Wierzyłem, że uda nam się dowieźć ten wynik do końca, ale się przeliczyłem. Gra toczyła się głównie w środku pola i rzadko kiedy któraś z drużyn decydowała się na przeprowadzenie akcji. W 90. minucie spełnił się czarny scenariusz. Fatalny kiks w tej sytuacji popełnił Wołczek, dzięki temu piłkę dostał Gajewski i strzałem po ziemi zapewnił swojej drużynie komplet punktów. Większość naszych graczy była załamana, a ja nie mogłem pojąć jednej rzeczy: Jak to jest, że wchodzi dwóch gówniarzy, oddaje po jednym strzale i zapewniają swojej drużynie zwycięstwo? Orange Ekstraklasa [5/30] 23.08.2008; Oporowska, Wrocław widzów: 5847 Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk (45' Wołczek), Kiciński, Molosh - Mikołajczak (6' Sacha), Dudek (16' Witkowski), Szewczyk, Gancarczyk - Ulatowski, Łudziński [1] Śląsk Wrocław - [8] Górnik Zabrze 1:2 (0:0) [ulatowski kar. 82' - Łysiak 64', Gajewski 90'] MoM: Krzysztof Szewczyk (DP; Śląsk Wrocław) 8
  4. Rosjan pisze się chyba z wielkiej litery, ale niech lepiej diego się wypowie Na zakończenie 4. kolejki podejmowaliśmy Legię Warszawa. Zespół ze stolicy gra na razie fatalnie. Jedno zwycięstwo, dwie porażki i zaledwie 11. pozycja w lidze. Mimo tego wszyscy uważali, że dostaniemy mocne lanie i z płaczem wrócimy do Wrocławia. Po raz kolejny zabrakło miejsca dla Kicińskiego, który jest wyraźnie słabszy fizycznie od reszty zespołu. Na stadionie pojawiło się blisko 8. tysięcy kibiców, którzy w ramach protestu przez większość spotkania milczeli, lub swoje emocje wyrażali w inny, niezbyt cenzuralny sposób. My liczyliśmy na Mikołajczaka. Ten zawodnik reprezentował nasze barwy w poprzednim sezonie i to właśnie ten zawodnik przybył do naszego klubu ze stołecznej drużyny. Nie zawiedliśmy się. W 19. minucie spotkania lewym skrzydłem w pole karne przedarł się Sacha. Minął dwóch rywali i genialnie wyłożył piłkę wychodzącemu Mikołajczakowi, a ten strzałem po ziemi, przy słupku zdobył gola. Bacznym okiem spoglądałem na grę Dudka. Sebastian zmienił się nie do poznania. Na początku dał mi do zrozumienia, że nie posiada wystarczających umiejętności, aby być mocnym punktem naszej drużyny. Teraz fenomenalnie rządził naszą drugą linią i dobrze rozumiał się z grającym u jego boku... Ulatowskim. W 20. minucie stworzyliśmy realne zagrożenie pod bramką Gostomskiego. Młody bramkarz gospodarzy źle obliczył tor lotu po uderzeniu Łudzińskiego i w ostatniej chwili przerzucił piłkę nad poprzeczką. W kolejnych sekundach emocji nie brakowało. Najpierw gorąco się zrobiło pod naszą bramką, ale uderzenie jednego z Legionistów z łatwością obronił Ptak. Chwilę później od utraty bramki uratował nas cud. Roger pobiegł w kierunku naszej bramki ile miał sił w nogach. Pod naszym polem karnym zdecydował się wystawić piłkę do niekrytego Chinyamy, a strzał piłkarza z Zimbabwe o kilkanaście centymetrów minął nasz słupek. Zabawna sytuacja miała miejsce w 28. minucie. Piłkę w pole karne centrował Molosh. Błyskawicznie piłkę wypiąstkował Gostomski, a ta zrobiła łuk i... wpadła do bramki! Wielka sensacja na Łazienkowskiej. Ustawieni na grę z kontrataku prowadzimy 2:0 z najlepszą drużyną w Warszawie. Gospodarze nie zamierzali się poddawać bez walki. Szybko pod naszą bramkę przenosił się Roger, ale miał spore problemy z wykończeniem zapoczątkowanych przez siebie akcji. Stuprocentową okazję w 63. minucie miał Chinyama, ale tylko w sobie znany sposób prawdziwym talentem cyrkowym popisał się Ptak i niezwykle ofiarną interwencją wygrał pojedynek z czarnoskórym napastnikiem. Wielka sensacja stała się faktem. Wygrywamy, chociaż prawdę mówiąc nie rozegraliśmy bajecznego spotkania. Orange Ekstraklasa [4/30] 17.08.2008; Łazienkowska, Warszawa widzów: 7951 Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk, Telichowski (71' Pokorny), Molosh - Mikołajczak, Dudek, Ulatowski, Sacha - Łudziński (45' Gancarczyk), Moskal (60' Kiciński) [11] Legia Warszawa - [1] Śląsk Wrocław 0:2 (0:2) [Mikołajczak 19', Gostomski sam. 28'] MoM: Radosław Mikołajczak (P PŚ; Śląsk Wrocław) 8
  5. Tuvar

    Duma & Tradycja

    nie chcę się powtarzać, ale co ze składem Śląska?
  6. Tuvar

    Duma & Tradycja

    mógłbyś w wolnej chwili pokazać skład Śląska?
  7. a co sie dzieje z Akinfeevem?
  8. koniec opka, czy będziesz teraz będziesz mykał Realem?
  9. jak będziesz miał trochę czasu, to dasz radę zrobić facepacka Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów w foo-style?
  10. fotki robisz tylko do FM-a 2008?
  11. Pierwsze spotkanie w 2 rundzie Pucharu UEFA z zespołem CSKA Sofia rozegramy przed własną publicznością. Nie jest to zbyt komfortowa sytuacja. Gdybyśmy dwumecz z Bułgarami zaczęli na wyjeździe, to bylibyśmy w lepszej sytuacji. Wtedy przykładową porażkę moglibyśmy odrobić we Wrocławiu, a tak musimy liczyć na własną skuteczność i wypracowanie sobie jak najlepszej sytuacji przed rewanżem. Zaczęło się zgodnie z zapowiedziami ekspertów. Rywale szybko sprowadzili nas do parteru i osiągnęli mocną przewagę, którą błyskawicznie udokumentowali bramkami. W 6. minucie z linii pola karnego dośrodkował Rusev a piłkę głową do bramki skierował Nenov. Rozkojarzeni graliśmy zdecydowanie gorzej niż się spodziewałem. Kopaliśmy piłkę bez sensu i zaowocowało to stratą drugiej bramki. Piłkę z lewego skrzydła otrzymał Nenov i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Z ławki rezerwowej poszły "ostre słowa krytyki". Przykro było patrzeć, gdy drużyna w taki sposób traciła szansę na zwycięstwo. Na szczęście w porę przebudził się Ulatowski i mocnym strzałem z 25-metrów zmniejszył wynik meczu. W szatni powiedziałem jasno: - Chłopaki, co wy wyprawiacie? Chcecie to wszystko spieprzyć?! Po jasną cholerę wygrywaliście Puchar Polski, skoro teraz gracie jak ostatnie patałachy? Jeśli macie zamiar nadal grać w ten sposób, to sobie możemy odpuścić i w ogóle nie wychodzić na drugą połowę. Druga połowa mnie zaciekawiła, to fakt. Od pierwszych chwil rzuciliśmy się na przyjezdnych, niekiedy zamykając ich nawet we własnym polu karnym. Taka dobra gra mogła się wiązać z drobnymi korektami w składzie. Na drugą połowę nie wyszedł Łudziński, którego miejsce na boisku zajął Tomasz Moskal. To właśnie 33-letni napastnik odmienił losy meczu. W 60. minucie po ciekawej akcji na dośrodkowanie z lewego skrzydła zdecydował się Molosh. Białorusin zagrał futbolówkę idealnie na głowę Moskala, a ten bez problemu zdobył bramkę wyrównującą. Kibice szybko uwierzyli, że jesteśmy w stanie jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść, a ich spontaniczny doping dodawał nam skrzydeł. W 85. minucie mieliśmy kolejne dośrodkowanie. Tym razem z piłką minął się Ulatowski, a sędzia... podyktował rzut karny! Co prawda ta decyzja była mocno kontrowersyjna, ale nie zamierzałem teraz o tym myśleć. Do piłki podszedł nieomylny dotychczas Dudek. Zła taktyka strzału spowodowała, że bramkarz obronił jedenastkę, ale błyskawicznie do "wyplutej" piłki doszedł Sacha i atomowym uderzeniem z najbliższej odległości dał nam wymarzone prowadzenie. Spotkanie powoli dobiegało końca, a ja mogłem już powoli przyjmować gratulacje. Niestety, zbyt szybko. W doliczonym czasie gry mocny strzał z dystansu obronił Ptak. Wysiłki naszego golkipera zmarnował Kiciński, który zamiast wybić piłkę przewrócił się. Piłka zatrzymała się w polu bramkowym naszej drużyny, a do niej dopadł Sheytanov i skierował piłkę do pustej bramki. Myślałem, że trafi mnie szlag na miejscu. Moją wściekłość udało się załagodzić Moskalowi. Rezerwowy napastnik uderzył z 16-metra obok słupka i zdobył bramkę. Zwyciężamy po zaciętym boju, pełnym emocji. Szkoda tylu straconych bramek, szkoda tylu błędów. W meczu rewanżowym musimy zagrać zdecydowanie lepiej, jeśli marzymy o awansie do kolejnej rundy. Puchar UEFA, 2 rnd kwalifikacyjna [1/2] 14.08.2008; Oporowska, Wrocław widzów: 8241 Ptak - Szyndrowski, Kiciński, Wołczek, Molosh - Mikołajczak (65' Sacha), Szewczyk, Dudek, Gancarczyk - Ulatowski, Łudziński (45' Moskal) [POL] Śląsk Wrocław - [bUL] CSKA Sofia 4:3 [ulatowski 36', Moskal 60', 90', Sacha 85' - Nenov 6', 19', Sheytanov 90'] MoM: Tomasz Moskal (N; Śląsk Wrocław) 8
  12. Czepiasz się Ale tak na poważnie, to nie bawiłbym się w takie spekulacje. CSKA Sofia to dobry zespół i stać ich na zwycięstwo z naszym zespołem. A to wszystko zależy od formy dnia. A jeśli chodzi o mecz z CSKA, to już jestem po nim. Niedługo relacja
  13. Z Cracovią jeszcze za mojej kadencji nie wygraliśmy. Zremisowaliśmy z nimi dwukrotnie: najpierw w spotkaniu towarzyskim, a później w Pucharze Polski (wyeliminowaliśmy ich po rzutach karnych). Teraz bardzo chciałem wygrać, zwłaszcza że piłkarze z Krakowa nie mogli skorzystać z kilku podstawowych graczy. Dodatkowym smaczkiem była osoba trenera Pasów. Po słabym sezonie 2007/2008 Stefana Majewskiego zastąpił... Ryszard Tarasiewicz. Przez fachowców zostaliśmy uznani za faworytów, co nie dziwi. My z meczu na mecz gramy coraz lepiej, a rywale zajmują ostatnie miejsce w tabeli i zbierają baty od każdego. Szybko zapewniliśmy sobie zwycięstwo, chociaż początki nie były takie różowe. W 6. minucie prostopadłą piłkę w pole karne dostał Zasada i przymierzał się do strzału, ale jakby z ziemi wyrósł przed nim Ptak i złapał futbolówkę w ręce. Nasza pierwsza groźna akcja przyniosła bramkę. Wszystko zaczęło się od Molosha. Białorusin zagrał piłkę przed pole karne do Burkhardta. Rozgrywający naszej drużyny posłał "no look pass" w kierunku Łudzińskiego, a ten końcówką buta wepchnął piłkę do siatki. Kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik mógł zwiększyć wynik, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie trafił w bramkę. O wiele lepiej zachował drugi z naszych napastników. W 16. minucie piłkę z prawej strony posłał Mikołajczak, obrońcę wyprzedził Ulatowski i atomowym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył piękną bramkę. Wszystko zaczęło się psuć w 50. minucie. Przyjezdni zaczęli grać agresywniej i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Najpierw po jednym z ostrych starć z boiska musiał zejść Telichowski, a w końcówce spotkania mocno skopany został Burkhardt i niezdolny do gry musiał na noszach opuścić murawę. Orange Ekstraklasa [3/30] 10.08.2008; Oporowska, Wrocław widzów: 5773 Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk, Telichowski (50' Wołczek), Molosh - Mikołajczak, Szewczyk, Burkhardt (81' Dudek), Sacha - Łudziński (81' Gregorek), Ulatowski [4] Śląsk Wrocław - [16] Cracovia 2:0 [Łudziński 13', Ulatowski 16'] MoM: Krzysztof Ulatowski (OP/NŚ; Śląsk Wrocław) 8
  14. Mało ważne, czy to bułgarscy Rosjanie, czy rosyjscy Bułgarzy. Ważne, że są jak najbardziej do ogrania. Po powrocie z Malty błyskawicznie udaliśmy się do Łodzi, aby w spokoju przygotowywać się do spotkania z Widzewem. Różnica temperatur była bardzo widoczna. W centrum Polski temperatura powietrza wynosiła tylko 8. stopni, co biorąc pod uwagę porę roku, było zjawiskiem dziwnym. W ostatniej chwili ze składu wypadł mi Kiciński. Macieja zmogła kontuzja i przez kilka dni będzie wyłączony z treningów. Gra bez naszego czołowego obrońcy nie układała nam się. Już w pierwszych sekundach spotkania rywale mieli dwa rzuty rożne, które na szczęście nie były zbyt celne. W końcu gospodarze dopięli swego. Kolejny stały fragment gry, poważny błąd w kryciu i przegrywamy. Głównym winowajcą był Szyndrowski, który nie upilnował Stawarczyka, a ten mocnym strzałem pod poprzeczkę dał swojej drużynie cenne prowadzenie, które utrzymali aż do końca pierwszej połowy. Lekko zmodyfikowałem taktykę, ustawiając zespół bardziej ofensywnie. Na efekty roszad nie trzeba było długo czekać. Tuż po rozpoczęciu gry piłkę stracili gospodarze. Piłkę przejął Mikołajczak i zagrał błyskawicznie do wprowadzonego Sachy, który posłał piłkę między nogami obrońcy do Ulatowskiego. Ten mocno uderzył po długim rogu i pokonał bezradnego w tej sytuacji Kapsę. Po raz kolejny zawiodłem się na Sebastianie Dudku, którego poziom pierwszoligowy wyraźnie przerasta. W jego miejsce wszedł Krzysztof Szewczyk, co znacznie uspokoiło naszą grę w drugiej linii i pozwoliło na pożądnie zabrać się do zdobycia bramki. Po raz kolejny sprytem błysnął Ulatowski. Strzelec wyrównującej bramki nie atakowany przez nikogo wpadł w pole karne i strzałem po ziemi zapewnił nam zwycięstwo na trudnym terenie, a co za tym idzie zdobycie kompletu punktów. Orange Ekstraklasa [2/30] 03.08.2008; Aleja Piłsudskiego, Łódź widzów: 7755 Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk, Molosh, Telichowski - Mikołajczak, Burkhardt, Dudek (51' Szewczyk), Gancarczyk - Łudziński (45' Sacha), Ulatowski [15] Widzew Łódź - [5] Śląsk Wrocław 1:2 [stawarczyk 7' - Ulatowski 46', 57'] MoM: Krzysztof Ulatowski (OP/NŚ; Śląsk Wrocław) 8
  15. wielkie dzięki. dobra robota.
  16. 1. sierpnia odbyło się losowanie kolejnej rundy Pucharu UEFA. Bardzo chciałem jak najdalej dojść w tych rozgrywkach, więc marzyłem o tym, abyśmy trafili na przeciwników do ogrania. Moje marzenia się (chyba) spełniły. Natrafiliśmy na zespół CSKA Sofia. Lipiec 2008 Bilans spotkań: 3-0-1, bramki: 12:2 Ekstraklasa: 2 [+0] 3 pkt. Puchar Polski: - Puchar Ekstraklasy: - Superpuchar Polski: zwycięstwo [vs. Lech Poznań 4:2] Puchar UEFA: 2 rnd. kwalifikacyjna [vs. CSKA Sofia] Finanse: € 875 tys. (- € 157 tys.) Budżet transferowy: € 1.1 mln Transfery (kraj): 1. Marcin Robak (Korona) -> Cagliari € 2.2 mln 2. Grzegorz Bonin (Zagłębie Lubin) -> Bristol City € 2.1 mln 3. Andrzej Niedzielan (Wisła) -> Bristol City € 2.1 mln Transfery (zagranica): 1. Carlos Tevez (Man Utd) -> Roma € 49 mln 2. Gonzalo Castro (Bayer Leverkusen) -> Werder Brema € 36.5 mln 3. Javi Martinez (Athletic) -> Inter € 31 mln Mecze reprezentacji Polski: brak Ranking światowy: 1. [+2] Anglia 1832, 2. [+2] Włochy 1715, 3. [+3] Argentyna 1333 | 59. [-8] Polska 576
  17. W poprzednim sezonie w lidze zajęli 3. miejsce, a w LM odpadli po dramatycznym boju z Rosenborgiem 3:4 (1:3, 2:1) Rewanż z Vallettą był wyłącznie formalnością, ale podeszliśmy do tego spotkania w najmocniejszym składzie. Nie chciałem, aby doszło do straty gola, bo wtedy mogłoby się stać dosłownie wszystko. Moi zawodnicy dostali kilka godzin na zwiedzanie Malty, a później udaliśmy się na trening. Już z daleka widoczny był poziom obiektów sportowych w tym kraju. Na obiekcie mogło zasiąść nieco ponad 3000. kibiców. O krzesełkach nie warto wspominać; bardziej przypominały ławeczki w parku, niż siedzenia na stadionie klubu, który występuje w europejskich pucharach. Mimo tych sprzeciwności losu musieliśmy sobie jakoś radzić. Obawialiśmy się żaru lejącego ze słońca, ale nie było źle. Brakowało nam wyłącznie goli. Całkowicie zdominowaliśmy przebieg spotkania, co chwila ruszając z groźnymi akcjami. Wydawało mi się, że gol musi wpaść, ale gdy w 27' Łudziński z 6-metrów uderzył nad poprzeczką, straciłem wszelkie wątpliwości. Rywale bronili się dzielnie, a ich bramki strzegł grający dziś niesamowite zawody Joseph Cassar. W ostatnim kwadransie gry nie wytrzymałem i samotnie powędrowałem w kierunku szatni gości. Niech o wszystkim powiedzą statystyki: 31 oddanych strzałów, 25 celnych i żadnej bramki... Puchar UEFA, 1 rnd kwalifikacyjna [2/2] 31.07.2008; Ta' Qali, Rabat widzów: 3773 Olszewski - Wołczek, Kiciński, Molosh, Telichowski - Mikołajczak, Witkowski, Dudek, Gancarczyk - Sacha (45' Gregorek), Łudziński [MAL] Valletta FC - [POL] Śląsk Wrocław 0:0 (0:0) MoM: Joseph Cassar (BR; Valletta FC) 7
  18. diego44 - przepraszam :( Zmagania w lidze rozpoczeniemy od domowej potyczki z Zagłębiem Lubin. Swojej szansy w tym spotkaniu szukaliśmy w... kontuzjach. Zespół Rafała Ulatowskiego do tego spotkania podchodził w bardzo okrojonym składzie. Na ten mecz nie zdążył się wykurować zwłaszcza Chałbiński, który w poprzednim sezonie był prawdziwym postrachem bramkarzy. U nas żądny rewanżu był Ptak, dla którego pojedynek z zespołem z Lubina miał wyjątkowy smaczek. Nie tak dawno Alek przeszedł do nas właśnie z zespołu "Miedziowych". Spotkanie zaczęło się typowym badaniem sił przeciwnika. Przez większość czasu gra toczyła się w środku pola, żadna z drużyn nie pokusiła się o strzelenie bramki. Prawdziwe emocje pojawiły się dopiero w 42. minucie. W niegroźnej sytuacji golkiper gości popełnił niewybaczalny błąd. Vaclavik podał piłkę wprost pod nogi Sachy, a ten się nie pomylił. Z niemałą satysfakcją spoglądałem na ławkę rezerwowych gości, gdzie Ulatowski z wściekłością rzucił bidonem o ziemię. To nie był koniec dramatu młodego trenera. Co prawda wynik do przerwy nie uległ zmianie, ale po przerwie zaczął się koncert w naszym wykonaniu. Najpierw piłkę dostał Szewczyk i zagrał ją pod pole karne do Sachy. Ten oddał piłkę do Burkhardta, który z pierwszej piłki zdobył efektowną bramkę. Z minuty na minutę osiągliśmy coraz większą przewagę, a nasze strzały o milimetry mijały bramkę czeskiego golkipera. Na kolejną bramkę jednak długo nie musieliśmy czekać. W 54. minucie odważną akcję Witkowskiego celnym uderzeniem zakończył Łudziński. Spotkanie powoli dobiegało końca, a goście wykonywali rzut rożny. Dośrodkowanie Hanzela głową wybił Kiciński. Te wybicie było na tyle dokładne, że futbolówkę na połowie rywali otrzymał Łudziński. Na pełnej prędkości Przemek minął Arboledę i strzałem w okienko ustalił wynik spotkania. Orange Ekstraklasa [1/30] 25.07.2008; Oporowska, Wrocław widzów: 5899 Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk, Kiciński, Molosh - Mikołajczak (57' Witkowski), Burkhardt, Dudek (45' Szewczyk), Gancarczyk - Sacha, Łudziński [-] Śląsk Wrocław - [-] Zagłębie Lubin 4:0 (1:0) [sacha 42', Burkhardt 47', Łudziński 54', 78'] MoM: Przemysław Łudziński (N; Śląsk Wrocław) 9
  19. Niech będzie Moskal Ostatnie nasze spotkanie, gdzie rozgromiliśmy rywali musiało odbić się echem na działaczach polskich klubów. Co dziwne ich obiektem zainteresowań nie był Ulatowski, a grający ogony Tomasz Szewczuk. Tomek od dawna twierdzi, że powinien być pierwszoplanową postacią naszego klubu i ma w nosie moje słowa, że na to miejsce musi zapracować. Zainteresowało się nim Zagłębie Lubin, które na stół wyłożyło 50 tysięcy euro. Szansa na zdobycie pierwszego trofeum w tym sezonie zawitała jeszcze w lipcu. Dzięki zwycięstwu w Pucharze Polski mieliśmy szansę zmierzyć się w finale Superpucharu Polski, gdzie na przeciwko nam wyszła drużyna Lecha Poznań. Kibice od pierwszych sekund trzymali za nami, co w znacznym stopniu ułatwiało nam grę. Już w 3. spotkania otworzyliśmy wynik! Piłkę spod nóg obrońców odzyskał Burkhardt i mocno uderzył na bramkę. Dotychczas rezerwowy bramkarz Kolejorza, Emilian Dolha wyciągnął się jak struna, ale nie zdążył uchronić swojego zespołu przed stratą gola. Świetnie w defensywnie spisywał się Kowalczyk. Mimo debiutu spisywał się bez zarzutu i udanie współpracował z Kicińskim. Chwilę później Lech przeprowadził zabójczą akcję. Murawski posłał prostopadłą piłkę w kierunku Rengifo, który oszukał naszego bramkarza i posłał piłkę do pustej bramki. W tym momencie moi zawodnicy byli wściekli na sędziego. Przed wyrównującym trafieniem mocno poturbowany został Sacha i musiał opuścić murawę. W przerwie zdecydowałem się na kolejną zmianę. Na boisku całkowicie nie radził sobie Dudek, a jego miejsce w ataku zajął Krzysztof Szewczyk. Pojawienie się dodatkowego piłkarza o walorach defensywnych nie przeszkodziło Burkhardtowi w doskonałym rozgrywaniu piłki. Kilka sekund po wznowieniu gry zagrał dobrą piłkę do wybiegającego Ulatowskiego. Ten ośmieszył Rumuna i zakładając mu siatkę, zdobył bramkę. Mogę stwierdzić, że tego dnia nasi rywale nie istnieli. Nawet w snach nie marzyłem o tym, że tak łatwo będziemy rozgrywać piłkę i zdobędziemy nawet dwie bramki. Ulatowski kilka minut później ponownie przypomniał o sobie. Akcję zainicjował Burkhardt, którego mocne uderzenie na słupek sparował Dolha. Bierność obrony rywali wykorzystał Ulatowski i zdobył swoją drugą bramkę w meczu i piątą w sezonie. Więcej tego dnia nie strzeli. W 69. minucie w chamski sposób zachował się Tanevski i ostro zaatakował nogi naszego napastnika. Krzysiek wściekły ruszył na rywala, a fizjoterapeuta zaalarmował mi, że lepiej będzie gdy jak najszybciej ściągnę go z murawy. Zastąpił go Moskal i szybko przyczynił się do zdobycia czwartej bramki. Przebiegł kilkadziesiąt metrów, aż w końcu wypatrzył będącego na czystej pozycji Łudzińskiego. Przemek po raz kolejny pokazał, że nie można go skreślać i efektownym wślizgiem zdobył bramkę. Tak wysokie prowadzenie musiało działać na wyobraźnię. Z biegiem minut podekscytowani perspektywą zgarnięcia trofeum, zaczęliśmy popełniać głupie błędy. W 82. minucie wykorzystał to Czerkas. Wprowadzony w drugiej połowie napastnik wpadł w pole karne i strzałem przy słupku pokonał bezradnego Ptaka. Ten gol był tylko bramką honorową. Zagraliśmy niesamowicie i dzięki temu zwyciężamy w rozgrywkach o Superpuchar Polski. Superpuchar Polski, finał 20.07.2008; Wojska Polskiego, Warszawa widzów: 13 623 Ptak - Szyndrowski, Kiciński, Kowalczyk, Molosh - Mikołajczak, Dudek (45' Szewczyk), Burkhardt, Gancarczyk - Ulatowski (69' Moskal), Sacha (33' Łudziński) [-] Śląsk Wrocław - [-] Lech Poznań 4:2 (1:1) [burkhardt 3', Ulatowski 46', 54', Łudziński 76' - Rengifo 33', Czerkas 82'] MoM: Krzysztof Ulatowski (OP/NŚ; Śląsk Wrocław) 9
  20. to szczegół, ale jakim cudem po rozegraniu trzech spotkań Witkowski może mieć taką średnią? coś Ci się chyba pokiełbasiło... faktyczniem, źle spojrzałem ale teraz już za późno; nie mam statystyk za poprzedni sezon. Kwiti - Moskała gra w Cracovii, a Moskałę sprowadziłem z Górnika Zabrze
  21. Skład wydawał mi się kompletny. Mieliśmy po kilku zawodników na jedną formację, aby móc uzupełnić luki gdyby (odpukać) pojawiła się jakaś kontuzja. Mimo tego postanowiłem zrealizować jeszcze kilka transferów. Na początku w klubie pojawił się Marcin Burkhardt, który w Legii sobie wyjątkowo nie radził i został wystawiony na listę transferową. Dobiliśmy znakomity interes: zawodnik wart 375 tysięcy euro przeszedł do nas za 35 tysięcy. Chwilę później powitaliśmy jego kolegę z drużyny. Radosław Mikołajczak jest uważany za ogromny talent, co wykorzystaliśmy błyskawicznie i pozyskaliśmy jego kartę za 80 tysięcy euro. Martwi mnie postawa Wołczka, który cały czas grozi mi, że zacznie strzelać gole samobójcze, jeśli nie pozwolę mu odejść. Marek Szyndrowski, którego pozyskaliśmy za 55 tysięcy euro, ma być dla niego alternatywą. Szansa na powrót do europejskiej czołówki udzielała się moim zawodnikom od początku tego sezonu. Do spotkania z Vallettą nie przygotowywaliśmy się jakoś nadzwyczajnie. Docenialiśmy klasę rywali, ale nikt nie wyobrażał sobie, abyśmy swoją przygodę z europejskimi pucharami mogli zakończyć już w pierwszej rundzie kwalifikacyjnej. Szybko wzięliśmy się do roboty. Już w 3. minucie spotkania mieliśmy rzut wolny. Do piłki ustawionej w okolicach 25-metra podszedł Ulatowski i silnym strzałem nad murem dał nam prowadzenie. Szybkie otwarcie meczu dodało nam wiatru w żagle. Chwilę później z prawego skrzydła dośrodkował Mikołajczak, a sprytnym strzałem głową popisał się Sacha. Szkoda, że piłka po jego strzale minimalnie minęła poprzeczkę gości. Kolegę z linii napadu wyręczył Ulatowski. Pan Krzysztof dostał ładną piłkę przed polem karnym i atomowym uderzeniem zza pola karnego zdobył bramkę. Kibice skandowali nazwisko bohatera, który fenomenalną grą w tym spotkaniu dał do zrozumienia, że pozbycie się go byłoby błędem. Mecz przebiegał pod nasze dyktando. Graliśmy swoim tempem i przewyższaliśmy rywali o głowę. Bramka na 3:0 była dziełem fatalnego błędu bramkarza. W niegroźnej sytuacji golkiper Valletty zagrał piłkę wprost pod nogi Ulatowskiego. Nasz snajper bez problemu zdobył bramkę, dzięki której mógł się pochwalić pierwszym hattrickiem w tym sezonie. Jednak to nie on, a Dudek zdobył decydującą bramkę. Nasz 28-letni rozgrywający zagrał klepką z wprowadzonym w drugiej połowie Moskałem i potężnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył czwartą bramkę w tym meczu. Dzięki temu zwycięstwu możemy z bezpieczną przewagą lecieć na rewanż. Puchar UEFA, 1 rnd kwalifikacyjna [1/2] 17.07.2008; Oporowska, Wrocław widzów: 7937 Olszewski - Wołczek, Kiciński, Telichowski, Molosh - Mikołajczak (45' Szewczuk), Szewczyk (84' Witkowski), Dudek, Gancarczyk (45' Moskał) - Sacha, Ulatowski [POL] Śląsk Wrocław - [MAL] Valletta FC 4:0 (3:0) [ulatowski 3', 27', 33', Dudek 48'] MoM: Krzysztof Ulatowski (OP/NŚ; Śląsk Wrocław) 9
  22. Zawodników ofensywnych mamy już kilku, stąd postanowiłem zabrać się za wzmocnienie defensywy. Szybko doszedłem do porozumienia z zespołem Zagłębia Lubin. Aleksander Ptak zdecydował się przenieść do Wrocławia, a my przelaliśmy do kasy klubu z Lubina 110 tysięcy euro. Chwilę później wymieniłem połowę bloku defensywnego. Na początku z Białorusi przybył do nas efektownie grający Dmitry Molosh. Dmitry potrafi grać zarówno na lewej, jak i w środku obrony, a kosztował nas tylko 35 tysięcy euro. Nie o wiele więcej, bo tylko 50 tysięcy kosztował nas obrońca Odry Wodzisław, Jacek Kowalczyk. Uważam, że zawodnik mający za sobą występy w m.in. Wiśle Kraków może nam pomóc w walce o fazę grupową Pucharu UEFA. Zespół Lübeck narzucił nam twardy styl gry, ale zawodnicy z Niemiec nie dali rady nawet zremisować. Przez całe spotkanie graliśmy pewnie, notowaliśmy bardzo mało strat, co napawa optymizmem. Szkoda, że daliśmy sobie strzelić dwa gole, ale mimo to nie pozostawiliśmy rywalom żadnych złudzeń: zdobyliśmy cztery bramki i przez zdecydowaną większość spotkania rozdawaliśmy karty. TOW [08.07.2008] Śląsk Wrocław - Lübeck 4:2 (1:0) [29' Dudek, 57' Moskał, 75' Łudziński, 89' Sacha - Jaszwili 64', 71'] Ostatni sparing przed sezonem rozgrywaliśmy ze słabą Austrią Kärnten. Spodziewałem się łatwego zwycięstwa i to mnie zgubiło. Rywale zaprezentowali dojrzały futbol i zagrali z pełnym zaangażowaniem, czego nie mogę powiedzieć o naszej drużynie. Taka porażka z pewnością boli, ale lepiej przegrać teraz, niż w ważnym spotkaniu ligowym, bądź pucharowym. TOW [12.07.2008] Śląsk Wrocław - Austria Kärnten 1:4 (0:3) [ulatowski 81' - Chiquinho 11', 18' i 36', Ledwoń 53']
×
×
  • Dodaj nową pozycję...