Sutek
Użytkownik-
Liczba zawartości
655 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Sutek
-
Nie no super, porażająca logika, skoro wszyscy tkwią w tym samym gównie, to naruszenia wolności nie ma . W ZSRR w czasie apogeum Wielkiej Czystki też naruszenia wolności nie było, wszak każdy (poza samym Stalinem ;)) mógł zostać odwiedzony rankiem przez pewnych panów... EDIT: A tu na poparcie Waszych słów, jakoby to wolność osobista i gospodarcza nie jest w żaden sposób ograniczana. Precz z anarchią i nadmiarem swobody, nie można dopuścić do tego, żeby obywatele się truli! http://ccc.jogger.pl/2010/03/11/w-nowym-jorku-juz-nie-posolisz/ I uprzedzam - tak, wiem, że to tylko projekt ustawy, który prawdopodobnie nie przejdzie. Wystarczająco wstrząsające jest dla mnie to, że istnieją tacy politycy i mają oni jakieś poparcie.
-
Mała errata - przed Bogiem i Historią ;)
-
Ale to nie była rewolucja, tylko najzwyklejszy plebiscyt, który Pinochet przegrał. Z jakim prawdopodobieństwem? Prawdopodobieństwem, które określiła jakaś europejska komisja, narzekając przy tym, że "media faworyzowały Jedną Rosję" ()? Poza tym, to jak na tak totalitarnie ciemiężonych, coś spokojni są ci Rosjanie. Pomijam różnego rodzaju Kasparowów, bo to są ułamki tego 140-milionowego państwa. I tak uściślę - nie chodzi mi o to, że w Rosji jest tak wspaniale, tylko śmieszy mnie to pisanie z punktu widzenia obywatela kraju, któremu nic nie można zarzucić pod żadnym względem i nic nie zakłóca majestatycznego pochodu demokracji. Skoncentrujcie się lepiej na sobie zamiast śmiać się z Rosjan, co to, biedni, demokracji nie mają.
-
Pisałem teoretycznie. Aczkolwiek np. za Pinocheta w Chile jakaś legalna opozycja z szansą na zdobycie władzy była - bo władzę zdobyła w plebiscycie. Nie znam, tylko wnioskuję z tego, kto tam ma od paru ładnych już lat solidne poparcie - ale zdaje się, że ty znasz...
-
Generalnie, to chodzi mi dokładnie o to samo, o czym mówi Feanor: Dla mnie duża nadinterpretacja. Żaden z tych elementów nie jest dla mnie wyróżnikiem demokracji. "Państwo prawa" i pluralizm to może nawet w dyktaturze być. Prawda jest taka, że Rosjanie chcą być rządzeni przez Putina i jego "pochodne" ;), czy Ci się to podoba, czy nie. I nie pisz mi czasem proszę o jakimś ogłupianiu i indoktrynacji przez media podporządkowane władzy, gdyż urabianie "gliny ludzkiej" (że tak Norwidem zajadę) na swoją potrzebę nie jest skazą w demokracji, a w zasadzie jej istotą.
-
A czemu nie? Jakiego warunku Rosja nie spełnia, byśmy nie mogli mówić o tzw. "demokracji"? ;)
-
No ja przecież też nie morduję lekarzy dokonujących aborcji.
-
Sensei - musisz sobie dokleić jeszcze to ",1449565" do adresu, bo nie włączyło tego do hiperłącza.
-
Generalnie to się zgadzam, że to sensu nie ma, ale jeszcze tak krótko: Wcale to nie oznacza, że trzeba się na aborcję zgadzać.
-
Błagam, co to za argument? Powszechność zjawiska całkowicie je usprawiedliwia i uzasadnia? Podczas wojny może też warto zalegalizować morderstwa, skoro i tak ludzie się zabijają, po co stwarzać problemy? Ciało płodu NIE jest ciałem matki.
-
Link jest podany na forum Paradoxu. By się tam dostać, trzeba mieć zarejestrowaną EU3, w związku z tym na EUFI (czy tam Way of War ;)) uznali sobie, że podanie bezpośredniego linka do patcha to piractwo. Nie wiem, czy jest gdzieś indziej.
-
Czy to nie wspaniałe? ;) Faszyzm, raz wprawiony w ruch, pięknie postępuje, nic, tylko patrzeć ;). ;(
-
A co/kto decyduje o tym, czy ktoś jest "kompetentny"? Pewnie urzędzik musi papierek odpowiedni wystawić, wtedy jest wszystko jasne, nie ma wątpliwości, że ktoś jest "kompetentny do konstruowania programu nauczania" ;). Jasne, czemu nie? Chciałeś mi wbić szpilę? ;) Muszę Cię rozczarować - jestem darwinistą, a Kościół Katolicki mam głęboko gdzieś ;)
-
Gdyby np. podzielili sale na palących i niepalących, to pewnie przyciągnęliby dużo niepalących. To, że ponad 80 już gdzieś lat życia w takiej gospodarce oduczyła ich myślenia wolnorynkowego, to już jest inny problem. Nie upoważnia Cię do tego, że możesz (metaforycznie) wbić do jakiejś knajpy i ogłosić "Gasić papieroski, Pan przyszedł, nie chcę mieć raka płuc". Swoją drogą, czemu nie posunąć się dalej - może zakaz palenia w ogóle, nawet w domach? Dom niby własność prywatna i miejsce niepubliczne, ale przecież możesz kiedyś chcieć soli od sąsiada pożyczyć i się na progu nawdychasz jeszcze dymu i umrzesz na raka. Ale ja nie chowam - jesteś faszystą, i co i co i co i co i co i co i co?
-
A czym jest "miejsce publiczne"? Bo chciałbym jednak zaznaczyć, że w miejscach należących do państwa, państwo, jako właściciel, ma również święte prawo ustanowienia zakazu palenia ;)
-
A może komuś korona jednak spada z głowy? Jesteście przerażający, potraficie myśleć wyłącznie swoimi kategoriami. "Mnie to nie przeszkadza - więc to musi być OK". Ja też nie palę i jest mi na rękę, że nie będę musiał wdychać dymu w każdym barze. Ale ja uznaję własność, uznaję prawo właściciela do ustalenia, jak ma wyglądać JEGO knajpa. Wszystko jest OK, kiedy zakaz palenia wychodzi od prywatnego właściciela danego miejsca - ale kiedy państwo przymusem narzuca wszystkim i wszędzie zakaz palenia - to jest to po prostu faszyzm. Ale nie macie się czym przejmować - obserwując internet można łatwo zauważyć, że poglądy faszystowskie ma jakieś 90% społeczeństwa (z czego oczywiście gdzieś 1% jest tego świadom).
-
Taaaak, Twoja "wolność do" narzucania właścicielowi knajpy reguł, które ma stosować, bo ty nie chcesz śmierdzieć :roll:. Jakbyś np. szaleńczo nienawidził koloru czerwonego, to też byś pewnie krzyczał za ustawowym zakazem malowania wnętrz lokalów tym kolorem? :roll: EDIT: O rany, no nieźle Drogi są państwowe, nie prywatne. Jw. Ale jak nie chcesz się leczyć w szpitalu to co, mamy Ci odszkodowanie zapłacić? Skoro ci żadne nie smakuje, to może jest to rozwiązanie. Jw.
-
No bo to już jest mniej więcej "ten wiek" i jest to normalne. Wiek lat dziesięciu - nie. Masz rację. Powszechne rozluźnienie obyczajów seksualnych i powszechność seksu, czego elementem jest też edukacja seksualna. Można dyskutować, czy trzeba z tym walczyć, czy uznać, że tak to już jest. Chciałbym zaznaczyć jedną rzecz - to, co w większości tutaj piszę, to moje prywatne poglądy na temat wychowania dziecka. Słowem - ja bym swojego 10-letniego dziecka na edukację seksualną nie puścił, zwłaszcza z takimi filmami niemalże instruktażowymi. Natomiast uznaję prawo rodzica do tego, jak chce wychowywać swoje dziecko. Zaznaczam słowa klucze. RODZICE - SWOJE. A nie PAŃSTWO - WSZYSTKIE, a rodzice najwyżej mogą się dowiedzieć, co oglądają ich dzieci w szkole, jeśli synek się pochwali albo nauczycielka będzie łaskawa wspomnieć na zebraniu.
-
Jesteś ode mnie o 5 lat starszy, a gadasz, jakbyś był o co najmniej 20 ;). A po drugie, jeśli coś przez ostatnią dekadę faktycznie się zmieniło, to oczywistym kandydatem na powód tego stanu rzeczy jest... edukacja seksualna. Chyba że w ostatnich latach doszło niespodziewanie do jakichś zmian w genach człowieka, co sprawiło, że 10-latkowie stali się nagli spragnieni wyuzdanego seksu.
-
Mówiąc "aktywność seksualna" (trochę niefortunnie istotnie użyłem), miałem na myśli w ogóle już podejmowanie tego tematu - sorry, ale 10-letnim chłopcom zwykle jeszcze mdło na myśl o całowaniu się z dziewczynami. Niezależnie o tego, o czym rozmawiają na trzepaku, to przecież nie ma charakteru jakichś planów co do koleżanek z klasy. Oczywiście, że będą się interesować tematem, bo dzieci w zasadzie interesują się wszystkim, zwłaszcza tym, co nieznane - ale właśnie dlatego trzeba uważać na to, co się im "podaje". I dlatego piszę o jakichś tam postępach. To znaczy, piszę ogólnie, a nie odnosząc się konkretnie do Ciebie. Pisząc "praktycznie" zaznaczyłem tutaj pewną metaforę. Nauczycielka pokazała nie swojego pindola, a na filmie, i nie pindola może, a spółkującą parę. Żeby ułatwić Ci zrozumienie - uznaj, że mój przykładowy wujek (w zasadzie stryj - bo bratanek ;)) zamiast samego zaprezentowania swojego przyrodzenia bratankowi - przeleciał ciocię na jego oczach.
-
10 lat, no błagam - to chyba nie jest odpowiedni wiek do rozpoczęcia w ogóle jakiejkolwiek aktywności seksualnej (jeżeli już się da tak arbitralnie ustalić takowy, a nie da się. Dla niektórych to nawet w wieku lat 16 to wciąż nieodpowiedni film). Najlepiej? Łaaaaał, widzę, że robimy powolutku postępy, krok po kroczku... W ogóle niezły absurd - gdy jakiś wujek "uświadomi" swojego 7-letniego bratanka, pokazując mu swojego pindola, od razu zostanie zgarnięty za pedofilię - ale już państwowa szkoła ma prawo robić praktycznie to samo...
-
Ale to inna sprawa w ogóle, ile jest ich na tę chwilę OGÓŁEM. Ja podałem współczynnik skolaryzacji, czyli ilu idzie na studia TERAZ. I to 50% wydaje mi się prawdopodobne. W liceum to na bank o wiele więcej - 80-90%? (Szacuję na oko) No sorry, ale z takim założeniem to możemy sobie odpuścić wszelkie dyskusje o czymkolwiek - ty też zapewne nie studiowałeś na wszystkich kierunkach i uczelniach, więc nie możesz mówić o studiach ogółem, dyskutować o rodzinach patologicznych też nie powinniśmy, bo zapewne większość nie wychowała się w takowej itd. Skoro już tak osobiście pytasz - na psychologię, plan B - coś związanego z geografią . Prawdopodobnie U. Łódzki.
-
Ja chciałem tylko zwrócić uwagę na pewien drobniusieńki szczególik, mianowicie Sutek =/= Maślak. Nie napisałem nigdzie, że wszyscy absolwenci szkół wyższych są debilami, tylko że fakt, iż ktoś ma wyższe wykształcenie, nie świadczy o tym, że ten ktoś jest wielce wykształconym i światłym geniuszem. Swoją drogą, w poście Maślaka również nie zauważyłem stwierdzenia, iż "absolwenci (na chybił trafił) PPTu to półdebile bo studia to naturalne następstwo etc." Mam zamiar być . A "co drugi" taki o: http://www.studenckamarka.pl/serwis.php?s=73&pok=1922
-
Że już pominę całkowicie kwestię, ile ma wykształcenie do inteligencji, ale halo, to nie są czasy przedwojenne, dzisiaj, gdy na studia idzie co drugi, fakt, że ktoś na takowych był, nie świadczy już o niczym. Dzisiaj studia to naturalne następstwo liceum, więc fakt ich ukończenia z pewnością nie wyklucza tego, że ktoś jest półdebilem .
-
Jak poprawić? Zabierając do domu dziecka? Na pewno wszystkie wyrosną na wzorcowych obywateli.