Skocz do zawartości

SuperPatson

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    52
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez SuperPatson

  1. Mam pytanko. Gram sobie w FM-a, już pierwszy sezon za mną, jednak błąd nie ustępuje, a liczyłem, że się poprawi po ukończeniu sezonu 16/17. Chodzi mi o informacje dotyczące trenerów. Weźmy na przykład Emery'ego i Luisa Enrique. Pierwszy z nich do 3.04 był w PSG, potem przeszedł do Realu, drugi w jego miejsce do PSG przyszedł (a z Barcelony wyleciał na początku gry, bo przyszedłem ja). Tymczasem w informacjach jest: Emery: PSG: 2016 - (powinno być chyba 2016-2017) Real: 2017 - Enrique: FC Barcelona: 2014 - (powinno być 2014-2016) PSG: 2017 - Pominę to, że w statystyki -> osiągnięcia jest totalnie pusto, nie ma tam nic u żadnego trenera, to menu jest puste. U mnie zresztą też, a wygrałem LL i Ligę Mistrzów. W ekranie gdzie jest wszystko wypisane (to okno z najdłuższy okres w klubie itd) jest odnotowane że mam jedną ligę i jeden puchar, zaś w osiągnięciach nie ma nic. Jest na to jakiś mod?
  2. @Piotr1009 - Dzięki serdeczne @MaKK - A ja tam, oprócz Ligi Mistrzów, jestem zadowolony. W grze wreszcie wszystko się zazębia i aż czuję przyjemność grając te spotkania, czego nie było w pierwszym sezonie, gdzie się w wielu meczach męczyliśmy. Wydaje się, że w tej kampanii możemy powalczyć nawet o mistrza. Ale nie zapeszajmy. Październik 2016 Premier League Październik zaczynaliśmy od meczu na Anfield z Chelsea, która w tym sezonie spisuje się poniżej oczekiwań. Miała być ponowna walka o mistrza, a tymczasem ich gra wygląda po prostu słabo. Ale nas to przesadnie nie zajmowało, mieliśmy wyjść i zrobić swoje. Od pierwszych minut narzuciliśmy The Blues swój styl gry, co zaowocowało bramką w 19. minucie. Ibe zacentrował wtedy w pole karne, a nogę dołożył Aboubakar. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, jednak w końcówce pierwszej połowy brutalnym wślizgiem w środkowej strefie boiska popisał się Coutinho. Niestety czerwona kartka z miejsca, a jak się później miało okazać - również zawieszenie na trzy mecze. Druga połowa toczyła się więc pod dyktando gości, jednak sprzyjało nam szczęście. I to strasznie, bo goście mieli bardzo dobre sytuacje. A to Mignolet, a to metalowe pręty. A w końcówce wyprowadziliśmy świetny kontratak, który celnym strzałem wykończył Ibe. Trzy punkty, trochę szczęśliwe, ale jednak! Po spotkaniu z Chelsea czekała nas przerwa reprezentacyjna. Ci co zostali w klubie, trenowali, ci co powołani - grali. Ligę zaczęliśmy 15 października, dzień po moich urodzinach, stąd miałem nadzieję na zwycięstwo. Rywalem był West Brom, który zajmował 15. miejsce i zgodnie z oczekiwaniami bronił się przed spadkiem. Tymczasem poszło bardzo łatwo, bo już w pierwszym kwadransie udowodniliśmy, że jesteśmy w bardzo dobrej formie. Najpierw w 6. minucie Marković dośrodkował w pole karne, a celnie główkował Origi, a następnie kilka minut później Belg zdobył drugiego gola tym razem wykorzystując dogranie Moreno i bierną, mało powiedziane, postawę bramkarza gospodarzy. Dwie bramki nas nie zniechęciły - wciąż dominowaliśmy. Ostatni raz ukłuliśmy pod koniec pierwszej połowy, gdy piłkę do bramki wpakował Balotelli. W drugich trzech kwadransach nie atakowaliśmy już z taką furią, bo takiej potrzeby nie było. West Brom stać było tylko na jedno trafienie - autorstwa Finnbogasona. Mimo ataków gospodarze nie potrafili pokonać Mignoleta - trzecie ligowe zwycięstwo z rzędu! Liga Mistrzów Po dobrych występach na angielskich boiskach, wybraliśmy się w podróż do Warszawy, gdzie w trzeciej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów mieliśmy zagrać z Legią. Niby tylko polski zespół, ale prawie wywiózł remis z Bernabeu i prawie wygrał u siebie z BVB. Nie baliśmy się jednak, chcieliśmy narzucić rywalowi swoją wyższość. I się udało, przynajmniej na samym początku spotkania. Już w 5. minucie celnie główkował Henderson. Sytuacja była śmieszna, bo po dośrodkowaniu Coutinho Aboubakar trafił właśnie w Jordana, no ale gol to gol. Kiedy sześć minut później piękną bramkę z rzutu wolnego zdobył Lallana, wydawało się, że jest po meczu. I być może z takim nastawieniem moi zawodnicy wyszli na drugą połowę? Niestety na samym jej początku świetne podanie Koseckiego wykorzystał Nespor. Ten sam zawodnik, były piłkarz chociażby gliwickiego Piasta, zdobył bramkę po indywidualnym rajdzie w 79. minucie meczu. Tym samym nie zdołaliśmy wygrać w Warszawie, co jest wynikiem skrajnie komicznym. Aż wstyd wrzucać ten wynik na forum, no ale co zrobię. Legia jest naprawdę w formie, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Pocieszeniem jest to, że Real zremisował z BVB, więc różnice punktowe niezmienne. Tabela naszej grupy na półmetku rywalizacji kreuje się następująco. Słabo, ale awans jest w zasięgu. Liczymy na pomoc Realu w meczu z BVB. Nie wiem co się dzieje z nami w LM... 1. Real Madryt - 7 pkt 2. Borussia Dortmund - 5 pkt 3. Legia Warszawa - 2 pkt 4. Liverpool - 1 pkt Inne wyniki 3. kolejki fazy grupowej: I 3. kolejka fazy grupowej Ligi Europy: Premier League Czy remis w Warszawie oznacza zadyszkę i kryzys? Odpowiedź na to pytanie mieliśmy poznać kilka dni później, gdy na Anfield zajeżdżał Sunderland, który w poprzednim sezonie potrafił wywieźć stąd komplet punktów. Gorąco liczyłem jednak na to, że okres słabej gry mamy już za sobą. Od pierwszych minut dominowaliśmy w środku pola, jednak Czarne Koty umiejętnie się broniły, przez co mecz sprawiał wrażenie trudnego. Na szczęście pod koniec pierwszej połowy udało nam się ten mur przebić. Dobre zagranie Moreno z lewej strony mocnym strzałem z woleja wykończył Aboubakar. Druga połowa miała podobny przebieg, jednak zawodnicy Sunderlandu częściej kontratakowali. Na nic im się to jednak zdawało, bowiem graliśmy tego dnia po prostu dobrze i pewnie w defensywie, o czym świadczą oceny, które, tradycyjnie, macie na dole. Nas jednak jedna bramka nie zadowalała, jak miało to miejsce w poprzednim sezonie. W 73. minucie dośrodkowanie Markovicia z rzutu rożnego na bramkę zamienił Umtiti, dla którego było to pierwsze trafienie w czerwonej koszulce (no, oprócz jednego samobója), a osiem minut później centrę Clyne'a zamknął Ibe. Trzy punkty zostają w Liverpoolu! Capital One Cup Rok temu zakończyliśmy Puchar Ligi Angielskiej właśnie na tym etapie, czyli na 1/8 finału. Droga była jednak o wiele prostsza, jak porównać bowiem Burton i Cardiff do Manchesteru City i Arsenalu? Z racji tego, że z Kanonierami grać nienawidzę i uważam, że jako jedyna drużyna w Anglii ma na nas sposób, spodziewałem się niezwykle ciężkiej przeprawy. Tymczasem odważna gra od samego początku przyniosła wielki efekt! O ile pierwsze piętnaście minut to było zwyczajne badanie się obydwu stron, to pozostała część pierwszej połowy to było Live show. Najpierw w 15. minucie Ibe podał do Balotellego, a ten mocnym strzałem w okienko pokonał Ospinę, później Włoch zdobył drugą bramkę wykorzystując celnym strzałem głową dośrodkowanie Odubajo, a strzelecki festiwal zakończył Marković, który z czternastu metrów mocno uderzył przy słupku. W drugiej połowie celowo oddaliśmy inicjatywę gościom, którzy tego dnia byli jednak totalnie bezradni. Arsenal na łopatkach! Na razie wygląda to tak, że o ile w pucharach z nimi wygrywamy (2:1 w finale FA Cup i dzisiaj), tak w lidze - przegrywamy wszystko jak leci... Trzeba będzie zmienić i to. Póki co jednak - cieszmy się triumfem! Oto wyniki meczów 1/8 finału: I pary ćwierćfinałowe. Czeka nas wyjazd do Southampton. Premier League Ostatnie spotkanie w październiku to wyjazd do Londynu i pojedynek z zawodzącą w tym sezonie drużyną West Hamu. Ta jednak od samego początku postawiła duży opór i nie dość, że dobrze się broniła i nie dopuszczała nas pod własne pole karne, to jeszcze potrafiła wyprowadzać kontrataki i konstruować ciekawe akcje. Pod koniec pierwszej połowy Clyne dośrodkował w pole karne, a piłka wpadła do siatki, jednak sędzia uznał, że nabiegający na nią Aboubakar faulował Adriana - bramkarz gospodarzy... Do przerwy więc 0:0. W drugiej połowie obraz gry drastycznej zmianie nie uległ - pomogło dopiero wejście Sturridge'a po godzinie gry. Od tamtej pory byliśmy stroną dominującą, co potrafiliśmy przekuć w bramkę. W 67. minucie centrę Clyne'a zamknął Origi. Więcej szczęścia niż rozumu, ale czwarte zwycięstwo w październiku jest, za co zostałem nagrodzony tytułem trenera października w Premier League. A o tym, jak dobry był to dla nas miesiąc, niech świadczy fakt, że w klasyfikacji najlepszego młodego zawodnika miesiąca wygrał Origi, a drugie miejsce miał Ibe. Tabela Premier League po 10. kolejkach: A co nas czeka w listopadzie? Aż trzy mecze fazy grupowej Ligi Mistrzów! 02.11.2016 - Liverpool - Legia Warszawa (4/6 LM) 05.11.2016 - Leicester City - Liverpool (11/38 PL) 19.11.2016 - Burnley - Liverpool (12/38 PL) 22.11.2016 - Liverpool - Borussia Dortmund (5/6 LM) 27.11.2016 - Liverpool - Norwich (13/38 PL) 30.11.2016 - Real Madryt - Liverpool (6/6 LM) Niestety nie wiem kiedy kolejna opka się pojawi - chciałbym, aby to było już jutro, ale różnie może być, bo czeka mnie powrót do domu i początek roku. Może być tak, że zmieni się forma prezentowania postępów w karierze na mniej opisową, bo trochę czasu to jednak zabiera. Niemniej jednak jakoś to zrobię
  3. @Dmq - co do Lecha to tak: sprzedali Lovrencsicsa do Metalista (2,2 mln euro), Tetteha do Videotonu (1,5 mln), Kędziorę do Bordeaux (1,5 mln), Nicki Bille Nielsena do Vitórii Setubal (1,1 mln), Marcina Kamińskiego do Córdoby (0,5 mln), Arajuuriego do Evian (350 tys.), Buricia do Hammarby (160 tys.), Kadara do Bnei Jehuda (135 tys.) i Wilusza do Cracovii (20 tys.). Dodatkowo na wolny transfer z tych bardziej znanych poszli Robak, Sisi, Drewniak. Ale też nie próżnowali na rynku. Po spadku z ligi pozyskano wielu zawodników - oto oni: Slavko Bralić (Siroki Brijeg, 275 tys.), Dennis Kempe (Karsluher, 105 tys.), Thomas Murg (Rapid Wiedeń, 1,5 mln), Manu Torres (Arandin, 99 tys.), Łukasz Buczkowski (Raków, 25 tys.), Łukasz Zajączkowski (Rozwój, 8,25 tys.), Otto Urma (Sokolov, 68 tys.), Joselu (Ferrol, 825 tys.), Patrick Farkas (Mattersburg, 950 tys.), Jorge Galan (Real Unión, 700 tys.), Toni Lao (Badalona, 33,5 tys.) oraz Martin Bednar (Michalovce, 725). Sporo tego, ale Lech wcale jakoś nie szarżuje. Po 11 meczach w I lidze zajmują piąte miejsce i mają 18 punktów (Miedź i Sosnowiec 25, Radomiak 21, Arka 19). A co do Milika - w sezonie 15/16 w Ajaxie zdobył 18 bramek w 33 meczach, pewnie stąd zainteresowanie Celty. Na razie 6 meczów, 3 bramki i asysta w La Liga. @Spajk - Grupy były prorocze, to niech wyniki Legii też będą, bo na razie radzi sobie dobrze A zwycięstwo w grupie... taaa... Nie tym razem Zapraszam na opkę. Wrzesień 2016 Premier League: Wrześniowe zmagania w lidze angielskiej zaczęliśmy od wyjazdowego spotkania ze Stoke City. Rywal dla nas niewygodny, bowiem w poprzednim sezonie u siebie zremisowaliśmy 1:1, zaś na wyjeździe padł wysoki remis 4:4. Dziś mieliśmy nadzieję na przełamanie passy remisów i zwycięstwo. Niestety od pierwszych minut drużyna Sama Allardyce'a zaskoczyła nas wysokim pressingiem i na boisku po prostu dominowała. Łatwiej przychodziło im stwarzanie sytuacji, kreowanie gry, dominowali w środku pola, jednak ten aspekt gry z czasem słabnął. Cuda w naszej bramce wyczyniał jednak Geronimo Rulli, bardzo pewnie grała nasza obrona, przez co udało nam się zagrać na zero z tyłu. Przód jednak kulał, toteż spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem... Przynajmniej nie przegrywamy, czyste konto jest, nie ma co się wynikiem załamywać. Wynikiem, bowiem styl gry już niestety nie powalał. Liga Mistrzów: Na ten mecz czekaliśmy od początku sezonu 2015/16! Pierwsze spotkanie w fazie grupowej Ligi Mistrzów! Czekał nas wyjazd do Dortmundu na mecz z Borussią. Oczywiście napakowani jak kabanosy przystąpiliśmy do tego meczu świadomi, że to właśnie z nimi przyjdzie nam walczyć o drugie miejsce dające awans do 1/8 finału. Mecz od początku przypomina wymianę ciosów, jednak pierwszy raz ukłuli gospodarze i to tuż przed gwizdkiem oznaczającym przerwę. Po rajdzie Aubameyanga piłkę wybił wślizgiem Henderson, jednak szybkość Gabończyka dała o sobie znać - dogonił piłkę i po fatalnym błędzie Sakho, który do niej nie doszedł, wpakował piłkę do siatki... Na szczęście nas to nie złamało, bo drugą połowę zaczynaliśmy od mocnego uderzenia. I w końcu w 55. minucie Origi zagrał do Aboubakara, a ten mocnym strzałem dał nam remis! Od tej pory byliśmy zespołem o wiele lepszym, jednak brakowało nam szczęścia. Coutinho trafił w poprzeczkę, Ibe w słupek... Pech nas prześladował, a to nie było wszystko. W 78. minucie Aubameyang ukłuł po raz kolejny, tym razem wykorzystując dośrodkowanie Błaszczykowskiego i nieporadną interwencję dobrze grającego dziś Mignoleta... Niestety, płacimy tak zwane wpisowe, BVB wykorzystała nasz brak doświadczenia. Oto wyniki pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Legia przegrywa na Bernabeu 1:2, tracąc gola na wagę zwycięstwa w 87. minucie po rzucie karnym... I jeszcze wyniki w Lidze Europy: Premier League: Po pechowej porażce z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów, nic nie wskazywało na to, że damy radę poprawić sobie humory na krajowym podwórku. Z jednego powodu - naszym rywalem był Arsenal, którego nie lubię najbardziej. Dwa mecze ligowe w ostatnim sezonie - dwie porażki. Rywala nieco osłodził nam finał Pucharu Anglii, w którym wygraliśmy 2:1, jednak i tak nie byłem optymistą. Rywala nastawiłem na kontry - tak jak w Dortmundzie i się nie zawodziłem. Wyprowadzaliśmy groźne akcje po przejęciach piłki, a akcje rywali kasowaliśmy niekiedy nawet w zalążku, a nawet kiedy piłka gdzieś do przodu się przedostała, momentalnie była wybijana. Niestety w końcu musiała zdarzyć się jakaś pomyłka. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry dośrodkowanie Nelsona zamknął Alexis, i choć w końcówce znakomitą szansę zmarnował Balotelli, nie udało się wywieźć choćby punktu z Londynu. Naprawdę, nienawidzę grać z Arsenalem. Czasami czuję, że cokolwiek bym nie zrobił, to i tak uda im się wcisnąć tę bramkę... Capital One Cup: Kolejny z czterech ciężkich meczów następujących po sobie we wrześniu, miał miejsce w Pucharze Ligi Angielskiej. Wyjeżdżaliśmy na Etihad, gdzie mieliśmy zmierzyć się w 1/16 finału z Manchesterem City. Prawdziwy hit tej fazy rozgrywek, powiem szczerze, że przez myśl przechodziły mi nawet opcje olania tego meczu, bo wolałem skupić się na lidze i Lidze Mistrzów. Ale "olanie" wchodziło w grę tylko przy wyborze składu, bowiem największe działa zostawiłem na kolejny ligowy mecz z United. Wyszliśmy nastawieni na kontrataki, podobnie jak z Arsenalem. I podobnie jak w Londynie, w destrukcji graliśmy dobrze. Owoc naszych starań przyszedł na krótko przed zakończeniem pierwszej połowy - świetne dośrodkowanie Lallany z rzutu rożnego zamknął Skrtel. Prowadziliśmy! Niestety chwilę po rozpoczęciu drugiej części spotkania po podaniu Davida Lópeza Skrtela minął Aguero, który następnie mocnym strzałem w okienko dał Obywatelom remis. Wynik ten nie zmienił się do końca meczu, stąd potrzebna była dogrywka. A w niej oba zespoły raczej czekały na rzuty karne niż cokolwiek stały się zrobić. Na nasze szczęście pod koniec pierwszej części jeden z piłkarzy City zahaczył w polu karnym zastawiającego piłkę Umtitiego, przez co Mark Clattenburg podyktował karnego. Tego na bramkę zamienił James Milner, który dał tym samym awans do 1/8 finału! Co wydarzyło się w innych meczach 1/16 finału COC? I przy okazji - pary 1/8 finału. Gramy z... Arsenalem :) Premier League Po jednym Manchesterze przyszedł czas na drugi. Tego czerwonego się nie obawiałem, bo zespół de Boera spisuje się w tym sezonie ponownie słabo, a my mieliśmy coś do udowodnienia po ostatnich słabych występach. Poza tym - zwycięstwo na City of Manchester Stadium potrafi dać kopa. I mówiąc szczerze - zagraliśmy spotkanie bliskie ideału, gdyż rywale nie potrafili zrobić totalnie nic. W pierwszej połowie stracili tylko jedną bramkę, ale za to na początku meczu, przez co skrzydła mieli podcięte od pierwszych minut. W 5. minucie po dośrodkowaniu Coutinho niesamowicie z woleja piłkę uderzył Aboubakar! Drugą połowę również zaczęliśmy piorunująco, jednak tym razem nie ograniczyliśmy się tylko do jednej bramki. Najpierw, w 51. minucie świetnym strzałem głową wynik podwyższył Aboubakar zdobywając swoją drugą bramkę w meczu, a wynik ustalił Mamadou Sakho wykorzystując zamieszanie pod bramką Davida de Gei. Manchester United zgodnie z planem więc odprawiony! Tabela Premier League po 6. kolejkach: Liga Mistrzów: Ostatnie spotkanie we wrześniu to powrót Ligi Mistrzów na Anfield! Rywal nie byle jaki, do Liverpoolu zajeżdża wielki Real Madryt, który w pierwszej kolejce, jakkolwiek by to nie brzmiało, szczęśliwie wygrał z Legią. Na ten mecz nastawieni byliśmy niesamowicie pozytywnie - w końcu dlaczego nie zaskoczyć mistrza Hiszpanii, w dodatku mając za sobą ponad pięćdziesiąt tysięcy kibiców? Spotkanie od początku było agresywne. My, nastawieni na kontrataki i Real, mozolnie konstruujący swoje ataki pozycyjne, jednak bez większego polotu i elementu zaskoczenia. W pierwszej połowie zarówno my, jak i piłkarze ze stolicy Hiszpanii mieliśmy po jednej dobrej sytuacji, jednak wynik się nie zmienił. W drugiej połowie kontuzji doznał Sturridge (jeśli jeszcze ktoś miał wątpliwości po co zakup Aboubakara), a cztery minuty później, w 72., czerwoną kartkę zobaczył Leiva. Broniliśmy się jednak dzielnie i wszystko wskazywało na to, że uda nam się zremisować z Realem, dzięki czemu będziemy w nie najgorszej sytuacji. Niestety... W 92. minucie Ronaldo wygonił się pod linię końcową. Wsunął się przed niego Clyne, CR się wywrócił, a sędzia... podyktował rzut karny. To była kurwa symulka taka, że głowa mała. Po prostu się wypierdolił w tym polu karnym jak jakiś idiota. Nawet nie było zahaczenia. Nic. Po prostu przed niego wszedł. Chyba, że podmuch wiatru go zdmuchnął. Koniec. 0:1. 3. i 4. kolejka to dwumecze Realu z BVB i nasze z Legią. O to, że pykniemy Legię jestem pewny. Mam tylko nadzieję, że wygramy u siebie z Borussią. Wtedy drugie miejsce nasze. Stać nas na to i jestem tego pewny. Oczywiście w przewidywaniach tych nie biorę pod uwagę przypadkowych błędów sędziego Wyniki 2. kolejki fazy grupowej LE. Legia traci zwycięstwo z BVB w ostatnich minutach, bo w 85' z boiska wyleciał Rzeźniczak. I faza grupowa Ligi Europy, również kolejka druga: A co nas czeka w październiku? 02.10.2016 - Liverpool - Chelsea (7/38 PL) 15.10.2016 - West Brom - Liverpool (8/38 PL) 18.10.2016 - Legia Warszawa - Liverpool (3/6 LM) 22.10.2016 - Liverpool - Sunderland (9/38 PL) 26.10.2016 - Liverpool - Arsenal (1/8 COC) 29.10.2016 - West Ham - Liverpool (10/38 PL)
  4. Sierpień 2016 Witam serdecznie w kolejnej opce. Dzisiaj mecz o Tarczę Wspólnoty, inauguracja Premier League oraz dwumecz w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Atletico. Ale pomalutku, po kolei... Transfery: W zasadzie mieliśmy przejść do transferów w TOP 5 ligach Europy, ale 31 sierpnia o 23:00 do klubu wpłynęła oferta od PSG za Emre Cana. Niestety była ona równa klauzuli odejścia, więc nie mogliśmy zrobić absolutnie nic. Za 54 miliony euro Niemiec zasilił wicemistrzów Francji. Dlaczego była ona tak niska? Dzieło moich poprzedników. Po okienku miałem przygotować dla niego nowy kontrakt, ale ubiegło mnie PSG. Moje niedopatrzenie jednak, po jego transferze od razu przejrzałem kontrakty kluczowych zawodników. Podobnych niespodzianek być nie powinno, no ale... uczmy się na błędach. No nie? :c Transfery w TOP 5 ligach Europy: Anglia: Hiszpania: Niemcy: Włochy: Francja: No dobra, nie ma co marudzić. Transfery były, transferów nie ma, szkoda Cana, ale następcy nie miałem jak kupić. Trzeba będzie grać tym, co mamy. Tarcza Wspólnoty: Pierwsze spotkanie w nowym sezonie, wypełnione do ostatniego miejsca (no, może nie do końca) Wembley. Starcie zdobywcy pucharu z mistrzem kraju, czyli Liverpool kontra Tottenham. W poprzednim sezonie graliśmy z nimi dwukrotnie - raz wygraliśmy my, raz Koguty. Dzisiaj mieliśmy sięgnąć po pierwsze, oby nie ostatnie, trofeum w sezonie 16/17. Spotkanie było bardzo, bardzo dobre, jednak na najwyższy poziom wspięły się obrony obydwu drużyn. Defensorzy czyścili wszystkie górne piłki, których w tym spotkaniu było co nie miara. Kiedy w drugiej połowie próbowaliśmy grać technicznie, również i z tym radzili sobie zawodnicy mistrza Anglii. Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, co, jak to w Community Shield bywa, oznaczało rzuty karne. Tam niestety lepsi okazali się zawodnicy Tottenhamu. Kolejny raz karnego nie trafił Milner - chyba czas pomyśleć o odsunięciu go od tego przywileju również i w seriach jedenastek. Premier League Nie jestem zwolennikiem wielkich hitów w pierwszej kolejce jakiejkolwiek ligi. Tymczasem maszyna losująca terminarz nie zważa na osobiste żądania trenerów i robi swoje. Los chciał, że w inauguracyjnej serii gier sezonu 2016/17 zmierzymy się w bardzo prestiżowych i ważnych dla klubu derbach Merseyside. Nadzieje na dobrą grę były, jednak mimo wszystko w perspektywie czekało spotkanie z Atletico w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Co jednak najważniejsze to to, że kibice oczekują od nas sukcesu w tak ważnym meczu. I piłkarze stanęli na wysokości zadania, bowiem od pierwszych minut graliśmy fenomenalnie, dominując. Pierwszą bramkę zdobyliśmy w 40. minucie spotkania za sprawą Coutinho, który wykorzystał podanie Milnera. Wynik w drugiej połowie ustalił pozyskany przed sezonem Aboubakar. Pierwszy mecz - pierwsze zwycięstwo. I to jakie... Pięknie! Liga Mistrzów Finalista Ligi Mistrzów kontra półfinalista Ligi Europy poprzedniego sezonu. Takie spotkanie przewidziane było w ramach IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Jedyne co mnie cieszyło to fakt, że pierwsze spotkanie rozegramy w Madrycie. Chociaż wciąż faworytem byli Los Colchoneros, mieliśmy świadomość, że jeden błąd gospodarzy może ich srogo kosztować w perspektywie całego dwumeczu. I niestety pierwsza połowa należała do Atletico. Jej punktem kulminacyjnym była akcja w 26. minuty - właśnie wtedy po stracie piłki Coutinho piłkę odzyskał Vietto i idealnie w tempo zagrał do Lukaku, który mocnym strzałem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Druga połowa zmieniła oblicze, my graliśmy lepiej. Co jednak najważniejsze - udało nam się zdobyć gola. Po świetnej centrze z rzutu wolnego Coutinho, akcję zamknął... Moreno, który tego lata był bliski transferu do innego hiszpańskiego zespołu - Barcelony. Ostatecznie jednak został na Anfield i zdobył bardzo ważną, kto wie czy nie kluczową, bramkę w tym dwumeczu! Oto inne wyniki IV rundy eliminacji LM. Legia remisuje 2:2 u siebie mimo, że przegrywała już 0:2. Premier League Do meczu drugiej kolejki Premier League ze Swansea stanęła całkowicie odmienna jedenastka od tej, która wybiegła na boisko w Madrycie. Odpoczywała przed rewanżem. Taki był cel na to okienko - stworzyć dwie, równorzędne jedenastki. Dwie stworzyłem, czy równorzędne - o tym przekonamy się w tym meczu. Teren ciężki, dodatkowo Swansea ciekawie wystartowała - będzie ciekawie! Wynik otwieramy my - w 36. minucie błąd Fabiańskiego wykorzystał Aboubakar. Niestety dosłownie minutę później wyrównał Long. Druga połowa doskonale rozpoczęła się dla Łabędzi - po wstrzeleniu piłki z prawej strony nie zdołał wybić jej Skrtel, co wykorzystał Dyer. Znów musimy gonić wynik, jednak odpowiedzieliśmy podobnie jak gospodarze w pierwszej połowie. Świetnie Aboubakar podał do Origiego, a ten technicznym strzałem dał wyrównanie. No ale niestety... Trzy minuty później kąśliwe, dobre dośrodkowanie z lewej strony w nasze pole karne, a próbujący wybić piłkę głową Umtiti trafia do własnej bramki. Od tej pory gospodarze maksymalnie się cofnęli, jednak ostatecznie udało się zdobyć jeszcze jedną bramkę. Tę ustrzelił Sturridge, ustalając tym samym wynik meczu. Demony z poprzedniego sezonu, w postaci traconych na własne życzenie bramek, powróciły. Liga Mistrzów I nadszedł ten dzień! Najważniejszy mecz w roli trenera Liverpoolu? Jeśli nie, to na pewno jeden z ważniejszych. Ustawiłem zespół na kontrę, bo przecież przy remisie 1:1 z Madrytu byliśmy w bardzo korzystnej sytuacji. Remis 0:0 nam wystarczył, a z drugiej strony wiedziałem, że bramka dla Atletico może nam życie wybitnie skomplikować. Za nic w świecie nie spodziewałem się jednak takiego rozpoczęcia! W pierwszej minucie Coutinho dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego (bardzo agresywna gra Atleti od samego początku), a najwyżej w szesnastce wyskoczył Matip! Prowadzimy! W 23. minucie niestety bardzo ładnym i mocnym strzałem wyrównał Vietto. Sytuacja w dwumeczu więc wyrównana, co z tego, że graliśmy lepiej i częściej atakowaliśmy bramkę Oblaka, skoro to goście mogą być w gazie. Na szczęście niedługo później fenomenalnym strzałem w polu karnym popisał się Ibe! Wciąż jednak nerwówka, bo jednak jeden gol i Atleti w LM. Pod koniec pierwszej połowy czerwoną kartkę dostał jednak Koke, co sprawiło, że gościom było wybitnie trudno. A my pokonaliśmy Materace ich własną bronią - kontratakami. LIVERPOOL W LIDZE MISTRZÓW! Ten sezon już jest udany! Wyniki rewanżowych meczów IV rundy eliminacji. LEGIA W LM! I losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bardzo ciężka grupa, ale 1/16 finału LE raczej pewna. Zagramy z Realem, BVB i... Legią I bonus - faza grupowa LE: I przy okazji, odbyło się losowanie 1/16 finału Capital One Cup. Zagramy na wyjeździe z Manchesterem City. Wszystkie pary: Premier League Ostatnie spotkanie w tej opce - na fali sukcesu i niesamowitego entuzjazmu podchodzimy do spotkania z Bournemouth! Od pierwszych minut graliśmy lepsze spotkanie, jednak nieoczekiwanie na prowadzenie wyszli goście. Callum Wilson wykorzystał w 9. minucie dośrodkowanie Gradela i przegrywaliśmy 0:1. W poprzednim sezonie byłem pewien, że ciężko będzie nawet o remis w takiej sytuacji. Teraz dalej byłem pewien zwycięstwa, nawet mimo tego, że Bournemouth broniło się całą drużyną. I faktycznie - szybko się sytuacja obróciła. W 18. minucie Origi podał do Holtby'ego, a ten z ostrego kąta wpakował piłkę do siatki. Dziesięć minut później już prowadziliśmy, bo z siedemnastu metrów pięknie uderzył Kante. W doliczonym czasie pierwszej połowy ukłuliśmy jeszcze raz - podanie Balotellego wykorzystał Origi. Druga połowa nie była już tak pełna animuszu, chociaż wciąż mieliśmy wydarzenia pod kontrolą. W końcówce wkradło się trochę nerwowości, bowiem w 78. minucie ponownie trafił Wilson, jednak na nic więcej gości dzisiaj stać nie było. W doliczonym czasie gry trafił jeszcze Sturridge - trzeci mecz na Anfield w tym sezonie i trzecie zwycięstwo! Tabela Premier League po 3 kolejkach: A co we wrześniu? 10.09.2016 - Stoke City - Liverpool (4/38 PL) 14.09.2016 - Borussia Dortmund - Liverpool (1/6 LM) 17.09.2016 - Arsenal - Liverpool (5/38 PL) 21.09.2016 - Manchester City - Liverpool (1/16 COC) 24.09.2016 - Liverpool - Manchester United (6/38 PL) 27.09.2016 - Liverpool - Real Madryt (2/6 LM) Brr.
  5. SuperPatson

    The Peacocks

    Kurde, mam nadzieję, że zagrasz w barażach o Premier League Dużo meczów remisujesz, sporo takich meczów stykowych ci nie wychodzi poprzez głupie błędy indywidualne, jak piszesz, jak na przykład z Nottingham u siebie :/ Powodzenia niemniej jednak Mógłbyś pokazać w wolnej chwili kalendarz Juve? ;>
  6. @Fafus - wszystko przeze mnie przechodzi, bo muszę zaakceptować, ale obrana polityka w postaci wyszukiwania dobrych zawodników przez trenerów drużyn U21 i U18 mi w pełni odpowiada Presezon 2016/2017 Transfery: Z klubu: Z pierwszego zespołu względem poprzedniej opki odeszło tylko dwóch zawodników. Adam Bogdan zasilił szeregi Carpi za 4,2 miliona euro, zaś Dejan Lovren, który w drugim okienku transferowym z rzędu chciał transferu, przeszedł do Bournemouth (8,75 miliona euro na ten moment, ze zmiennymi może dojść do około 11,5). Do klubu: Chciałem mieć czterech defensywnych pomocników na wysokim poziomie. Był Can, Henderson i Leiva... No i musiał ktoś przyjść. Zdecydowałem się na zakup N'Golo Kante z Leicester. Bardzo dobry poprzedni sezon i mistrzostwa Europy, witamy w Liverpoolu! Kwota transferu oscyluje w granicach 40 milionów euro. Dużo na te transferu wydaliśmy w tym okienku (111 milionów euro), ale trzeba było to zrobić, bo chcę się w tym sezonie liczyć nie tylko w Premier League, ale i w Europie. Pozostaje liczyć na to, że się uda. KADRA ZESPOŁU NA SEZON 2016/17 Tak po letnich transferach prezentuje się kadra na mój drugi sezon w Liverpoolu. Jak wrażenia? ;) Bramkarze: 1. Simon Mignolet - 28 lat - Belgia 13. Geronimo Rulli - 24 lata - Argentyna Obrońcy: 38. Jon Flanagan - 23 lata - Anglia 24. Andre Wisdom - 23 lata - Anglia 3. Samuel Umtiti - 22 lata - Francja 32. Joel Matip - 24 lata - Kamerun 17. Mamadou Sakho - 26 lat - Francja 37. Martin Skrtel - 31 lat - Słowacja 2. Nathaniel Clyne - 25 lat - Anglia 18. Alberto Moreno - 23 lata - Hiszpania 22. Moses Odubajo - 23 lata - Anglia Pomocnicy: 14. Jordan Henderson - 26 lat - Anglia 21. Lucas Leiva - 29 lat - Brazylia 6. N'Golo Kante - 25 lat - Mali 23. Emre Can - 22 lata - Niemcy 10. Philippe Coutinho - 24 lata - Brazylia 20. Adam Lallana - 28 lat - Anglia 7. James Milner - 30 lat - Anglia 19. Lewis Holtby - 25 lat - Niemcy 33. Jordon Ibe - 20 lat - Anglia 27. Divock Origi - 21 lat - Belgia Napastnicy: 11. Vincent Aboubakar - 24 lata - Kamerun 45. Mario Balotelli - 25 lat - Włochy 15. Daniel Sturridge - 26 lat - Anglia Kadra wygląda naprawdę świetnie. Trójka napastników już w sparingach pokazuje że rywalizować potrafi i będzie to robić w taki sposób, że ból głowy będę miał ogromny. Pomoc? Również świetna. Obrona? Rywalizacja jest. Każda pozycja ma swojego zmiennika, zresztą zobaczcie sami: Mignolet (Rulli) - Clyne (Odubajo), Skrtel (Matip), Umtiti (Sakho), Moreno (Flanagan) - Can (Leiva), Kante (Henderson) - Ibe (Lallana), Coutinho (Holtby), Origi (Milner) - Sturridge (Balotelli / Aboubakar). I o to chodzi! Okres przygotowawczy: Ogólnie rozegraliśmy sześć sparingów. Oto ich wyniki + strzelcy bramek - składu nie podaję, bo zmieniałem niekiedy całą jedenastkę. 04.07.2016 - HJM Football School - Liverpool 0:4 (Sturridge 4', 54', Kent 19', Can 35') 10.07.2016 - Legia Warszawa - Liverpool 0:2 (Ibe 27', Aboubakar 83') 16.07.2016 - AS Monaco - Liverpool 1:2 (Falcao 70' ---- Origi 15', Holtby 87') 21.07.2016 - Leicester City - Liverpool 2:1 (Mahrez 2', Albrighton 39' ---- Holtby 12') 27.07.2016 - FC Nantes - Liverpool 0:3 (Aboubakar 1', Selbonne [s.] 57', Balotelli 90') 31.07.2016 - Wolverhampton - Liverpool 2:1 (Dicko 22', Sigurdson 43' ---- Sturridge 17') Rozegraliśmy sześć sparingów. Martwić może to, że porażki zaliczaliśmy z drużynami z naszej ligi, a więc mimo wszystko z takimi, z którymi będziemy grać w lidze. No ale to tylko mecze towarzyskie. W każdym z nich graliśmy świetnie, tworzyliśmy wiele sytuacji i byliśmy częściej przy piłce. W każdym oprócz ostatniego - Wolves się postawiło no i wyszło co wyszło. Tam od pierwszej minuty wystawiłem jednak tych mniej ogranych, przez co być może nie wyglądało to najlepiej. W każdym razie okres przygotowawczy na plus. Więcej sparingów grać nie chciałem, tyle jest optymalnie, tym bardziej, że znam już możliwości co poniektórych. Polskie drużyny w europejskich pucharach Jak to wszystko leciało? Zobaczmy: A propos eliminacji - my w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów gramy z... Atletico. Najgorsze losowanie z możliwych. Co w następnej opce? 06.08.2016 - Tottenham - Liverpool (Community Shield) 13.08.2016 - Liverpool - Everton (1/38 PL) 16.08.2016 - Atletico - Liverpool (IV runda eliminacji LM) 20.08.2016 - Swansea - Liverpool (2/38 PL) 24.08.2016 - Liverpool - Atletico (IV runda eliminacji LM) 27.08.2016 - Liverpool - Bournemouth (3/38 PL)
  7. Czerwiec 2016 + dziesięć dni lipca 2016 Transfery Czekała nas rewolucja. Planowałem to zrobić już od zimowego okienka transferowego, i stało się. Kilku zawodników chciało odejść, ja się chciałem kilku poznać. I tak oto trzeba było działać na rynku tak, żebym miał minimum dwóch zawodników na każdą pozycję. Jak na razie jest super. Z klubu: Z zawodników, których już znacie, odszedł Jose Enrique oraz Kolo Toure. Pierwszemu z nich skończył się kontrakt, drugi zakończył karierę. Na początku czerwca przyszedł do mnie Benteke, z wiadomością, że chce zostać sprzedany do Marsylii. Z racji tego, że gdy mu odmówiłem, przyszedł do mnie na wkurwie cały zespół, musiałem zaakceptować tę ofertę. Zawodnik uparł się na Marsylię i już, w końcu mistrz Francji, a ten nie chciał wyłożyć dużo. Skończyło się na 29 milionach euro, kwocie, z której jestem bardzo zawiedziony. No ale nie jestem jakoś załamany - mimo, że Belg strzelał dużo bramek, to oceny miał słabe i nie uczestniczył w grze zespołu tak, jakbym chciał. Później nadeszła wyczekiwana oferta za Roberto Firmino. Bayern oferował 37,5 miliona euro, a ze zmiennymi kwota może być 10 milionów wyższa. Przyjąłem ją od razu, zależało mi na jego sprzedaży. Po tym transferze przyszli do mnie piłkarze "dlaczego oddaję jednego z lepszych piłkarzy", ale udało się ich uspokoić. Tiago Ilori z powodu sześciu ŚO w obronie poszedł na wypożyczenie do Newcastle, Danny Ings również z powodu dużej konkurencji przez sezon będzie wypożyczony do Leicester, a Joe Allen za 12,25 miliona zasilił Carpi. Do tego zespołu bliski przenosin jest Dejan Lovren oraz Adam Bogdan. Juniorzy lub młodzi również wypożyczeni - Brannagan do Aberdeen, Chirivella do Klimarnock, a Rossiter do Watfordu. Ziomek z U21 sprzedał Warda (bramkarz) do Watfordu za 750 tysięcy. Podsumowanko: Christian Benteke ----> Marsylia ----> 29 mln euro Roberto Firmino ----> Bayern ----> 37,5 mln euro Joe Allen ----> Carpi ----> 12,25 mln euro Danny Ward ----> Watford ----> 750 tys. euro Cameron Brannagan ----> Aberdeen ----> wypożyczenie Pedro Chirivella ----> Klimarnock ----> wypożyczenie Jordan Rossiter ----> Watford ----> wypożyczenie Danny Ings ----> Leicester ----> wypożyczenie Do klubu: Taktyka obrana była prosta. Chciałem wzmocnić atak. Szczerze mówiąc - obecnie mam w składzie Sturridge'a, Origi'ego oraz Balotellego. Ten ostatni jest wielką niewiadomą, młodego Belga chcę sprawdzać na lewym skrzydle jako konkurent dla Lallany / Milnera, natomiast Sturridge to szklanka. Poza tym nie wykluczam gry dwójką napastników. Rozważam jednak oddanie Origiego na wypożyczenie, sam nie wiem, może doradzicie coś... W każdym razie mimo, że ich dużo, to nie mam pewności. Stąd wybór padł na Vincenta Aboubakara z FC Porto. Poprzedni sezon to zdobycie korony króla strzelców ligi portugalskiej. Kwota niebagatelna - 50 milionów euro. Dodatkowo mieliśmy problem, bo Kameruńczyk początkowo nie dostał pozwolenia na pracę, jednak ostatecznie udało się je uzyskać warunkowo po odwołaniu. Następnie - wzmocnienie obrony. Chciałem mieć czterech na poziomie. I mam - Skrtel, Lovren i.... pozyskany z Schalke Joel Matip, którego transfer był dogadany od początku kariery, oraz pozyskany z Lyonu Samuel Umtiti za 20 milionów euro. Skłoniły mnie do niego dobre występy na Euro oraz średnia ocena 7,48 za występy w 32. spotkaniach Ligue 1 poprzedniego sezonu. Dołączył do nas ugadany w zimie Geronimo Rulli, a gość z młodszego zespołu sprowadził 18-letni talent z Norwegii - Rafika Zekhniniego. Podsumowanko; Geronimo Rulli ----> Real Sociedad ----> wolny transfer Joel Matip ----> Schalke Gelsenkirchen ----> wolny transfer Rafik Zekhnini ----> Odd ----> 1,3 miliona euro Samuel Umtiti ----> Olympique Lyon ----> 20 milionów euro Vincent Aboubakar ----> FC Porto ----> 50 milionów euro Terminarz i sparingi Przy okazji ustalono terminarz na nowy sezon. Oficjalne granie rozpoczniemy 6 sierpnia, kiedy na Wembley w meczu o Tarczę Wspólnoty zagramy z Tottenhamem. Ligę rozpoczniemy z przytupem - od meczu w derbach Merseyside z Evertonem. Potem wyjazd do Swansea oraz mecz u siebie z Bournemouth. W międzyczasie dwumecz w IV rundzie eliminacji LM. Będą emocje! Plan sparingów przedstawia się następująco. Ciekawostka - czemu mecz z Legią? Jestem Polakiem, postanowiłem zrobić w Warszawie mecz na stulecie stołecznego klubu 04.07.2016 - HJM Football School (Chiny) - wyjazd 10.07.2016 - Legia Warszawa - wyjazd 16.07.2016 - AS Monaco - wyjazd 21.07.2016 - Leicester City - wyjazd 27.07.2016 - FC Nantes - wyjazd 31.07.2016 - Wolverhampton - wyjazd Zmiany na stanowiskach trenerów Sporo było. Sporo ciekawych. Z Leicester City odszedł kończący karierę Claudio Ranieri, którego zastąpił Jimmy Floyd Hasselbaink - autor awansu QPR do Premier League. Z Arsenalem pożegnał się Arsene Wenger, który kończy przygodę z piłką. Zastąpi go Jurgen Klopp. W Manchesterze City swoje urzędowanie zaczyna Pep Guardiola. W Stoke jest zaś Sam Allardyce. EURO 2016 Zapraszam na zapoznanie się z podsumowaniem EURO. Sensacyjnego i dobrego dla Polaków! Grupa A: Grupa B: Grupa C: Grupa D: Grupa E: Grupa F: 1/8 finału: Ćwierćfinały: Półfinały: Finał: I na koniec rywale polskich drużyn w europejskich pucharach: II runda el. LM - Legia Warszawa - Atłantas (Litwa) I runda el. LE - Cracovia - Sileks (Macedonia) I runda el. LE - Lechia - Jeunesse Esch (Luksemburg) II runda el. LE - Piast - Debrecen (Węgry)
  8. @Jahu - Norwich to tylko jedna z wielu wielkich niespodzianek w tym sezonie Zapraszam na podsumowanie :> Podsumowanie sezonu 2015/16 - kadra Liverpoolu Bramkarze: 1. Simon Mignolet - 51 meczów (0 z ławki), 13 czystych kont, 55 straconych bramek. Śr. ocena: 6,84 34. Adam Bogdan - 10 meczów (0 z ławki), 5 czystych kont, 7 straconych bramek. Śr. ocena: 6,77 Bramka była jedną z bardziej problemowych pozycji. Mignolet, owszem, był dobrym bramkarzem i nieraz nam potrafił mecz wybronić, jednak nieraz było tak, że biernie się przyglądał temu, co robią rywale. Dlatego od lipca naszym piłkarzem będzie Geronimo Rulli, który przyjdzie z Realu Sociedad. Pożegnamy się z Bogdanem - dlatego to on grał w finale Pucharu Anglii z Arsenalem. Ostatni mecz w barwach LFC, puchar - jak odejść to w chwale. Obrońcy: Jon Flanagan - 6 meczów (0 z ławki), 0 bramek, 0 asyst. Śr. ocena: 7,02 Kolo Toure - 10 meczów (1 z ławki), 0 bramek, 0 asyst. Śr. ocena: 6,92 Martin Skrtel - 42 mecze (1 z ławki), 3 bramki, 1 asysta. Śr. ocena: 7,10 Dejan Lovren - 33 mecze (1 z ławki), 0 bramek, 0 asyst. Śr. ocena: 6,84 Mamadou Sakho - 19 meczów (3 z ławki), 0 bramek, 0 asyst. Śr. ocena: 6,99 Tiago Ilori - 15 meczów (0 z ławki), 2 bramki, 1 asysta. Śr. ocena: 7,19 Nathaniel Clyne - 30 meczów (1 z ławki), 0 bramek, 2 asysty. Śr. ocena: 7,08 Jose Enrique - 17 meczów (0 z ławki), 0 bramek, 0 asyst. Śr. ocena: 6,91 Alberto Moreno - 38 meczów (0 z ławki), 0 bramek, 4 asysty. Śr. ocena: 7,11 Moses Odubajo - 31 meczów (1 z ławki), 0 bramek, 4 asysty. Śr. ocena: 7,00 Podstawowa linia obrony w tym sezonie wyglądała tak: Clyne - Lovren - Skrtel - Moreno. Lovren głównie dlatego, że Sakho złamał sobie w listopadzie stopę i przez 4 tygodnie był poza grą. Jeśli zastanawialiście się, dlaczego nie chcę przedłużać kontaktu z Enrique - oto odpowiedź. Był najsłabszy i najstarszy, no ale jeśli ma iść na mentora, to niech zostanie. Chociaż jeśli będzie żądał dużo kasy to i tak odejdzie Jestem bardzo zadowolony z Iloriego, widać, że młody talent, który może być naszym kluczowym zawodnikiem w przyszłości. Odubajo - udany transfer, idealny na zmiennika Clyne'a. Przyjdzie Matip, którego transfer był dogadany już dawno, jeśli pojawi się dobra oferta za Lovrena - odejdzie, a w jego miejsce sprowadzimy innego obrońcę. Zmiany muszą być, bo straciliśmy w tym sezonie za dużo bramek. Pomocnicy: Emre Can - 43 mecze (4 z ławki), 1 bramka, 1 asysta. Śr. ocena: 7,11 Lucas Leiva - 27 meczów (9 z ławki), 1 bramka, 2 asysty. Śr. ocena: 6,97 Jordan Henderson - 29 meczów (8 z ławki), 1 bramka, 7 asyst. Śr. ocena: 7,24 Joe Allen - 16 meczów (14 z ławki), 0 bramek, 0 asysty. Śr. ocena: 6,76 Philippe Coutinho - 27 meczów (19 z ławki), 5 bramek, 9 asyst. Śr ocena: 7,01 Adam Lallana - 40 meczów (9 z ławki), 6 bramek, 5 asyst. Śr. ocena: 6,88 James Milner - 39 meczów (13 z ławki), 5 bramek, 13 asyst. Śr ocena: 7,01 Lewis Holtby - 16 meczów (9 z ławki), 7 bramek, 3 asysty. Śr. ocena: 7,10 Roberto Firmino - 20 meczów (20 z ławki), 5 bramek, 1 asysta. Śr. ocena: 6,80 Jordon Ibe - 17 meczów (28 z ławki), 8 bramek, 4 asysty. Śr ocena: 7,07 Ryan Kent - 13 meczów (2 z ławki), 1 bramka, 1 asysta. Śr. ocena: 6,91 Jeśli chodzi o pomoc, planuję pożegnać się z dwoma zawodnikami. Mowa o Allenie (sam chce odejść) i Firmino, który totalnie nie spełnia moich oczekiwań. Albo ja nie umiem go ustawiać, albo on się nie potrafi odnaleźć w moim systemie, a nie będę go zmieniał dla jednego zawodnika. Mam nadzieję, że w lecie ktoś się po niego zgłosi, chociaż w końcówce sezonu coś tam grał. W następnym sezonie w pierwszym składzie będzie grał Ibe, ławkę częściej wąchać będzie Lallana. Zobaczymy, może kupimy bardzo młodego ŚPD i od razu wypożyczymy go do swojego klubu, może będziemy wprowadzać więcej zawodników ze szkółki. Co do Kenta - w mecze wliczone są jego spotkania w U-21, w pierwszej drużynie rozegrał 8 spotkań. Napastnicy: Divock Origi - 20 meczów (13 z ławki), 11 bramek, 8 asyst. Śr. ocena: 7,13 Daniel Sturridge - 17 meczów (5 z ławki), 8 bramek, 4 asysty. Śr. ocena: 7,05 Christian Benteke - 36 meczów (9 z ławki), 18 bramek, 4 asysty. Śr. ocena: 6,94 Danny Ings - 14 meczów (7 z ławki), 7 bramek, 1 asysta, Śr. ocena: 6,96 Jak dobrze, że nie sprzedałem Sturridge'a w zimie! Po kontuzji nie mógł się odblokować, jak już wyleczył, to doznał kolejnej i mnie wkurzał. Potem jednak był naszym kluczowym zawodnikiem, w zasadzie gdyby nie strzelił w meczach z City i Chelsea w końcówce sezonu, prawdopodobnie nie zajęlibyśmy czwartego miejsca. Benteke strzelił niby najwięcej bramek, ale on jest taki, że potrafi grać słabo i mieć ocenę 6,1 i za chwilę strzelić bramkę z dupy. Powiem szczerze, że ja lubię napastników uczestniczących w grze zespołu. Czterech napastników to troszkę za dużo, więc jeden z nich nas opuści. Kto? Christian lub Danny. Bardziej skłaniam się ku temu pierwszemu. Podsumowanie sezonu w TOP 5 ligach Europy Anglię macie na górze, w opce z maja, zajmijmy się innymi ligami. W nich niespodzianek było co nie miara, więc naprawdę zachęcam do zapoznania się z nimi. Dość powiedzieć, że Bayern i PSG nie zostali mistrzami w swoich ligach, a mistrz Polski i uczestnik 1/16 finału Ligi Europy... a zresztą, sprawdźcie sami. Francja Niemcy Hiszpania: Włochy: Polska:
  9. @yaneck1 - sprawa sama się rozwiązała. Zapraszam do opki Maj 2016 Premier League Piąty miesiąc 2016 roku rozpoczynaliśmy na Anfield, gdzie przyszło nam zagrać z Southampton. Solidną drużyną, ale przecież aspirowaliśmy do czwartego miejsca, dającego nam prawo gry w wymarzonej Lidze Mistrzów. Niestety od pierwszych minut nie wyglądaliśmy na taką drużynę - o wiele lepiej prezentowali się agresywnie grający tego popołudnia rywale. Na szczęście jako pierwsi bramkę zdobyliśmy my - w 18. minucie Clyne dośrodkował w pole karne, a Forstera na raty pokonał Jordon Ibe. Taki też wynik utrzymywał się do przerwy. Nadzieje więc były na korzystny rezultat. Niestety w drugą połowę znów lepiej weszli goście, którzy ty razem udokumentowali to bramką. W 54. minucie z ostrego kąta Mignoleta pokonał Mane. Od tej pory zaczęliśmy grać lepiej, jakby świadomi tego, że ucieka nam cel wyznaczony jeszcze przed sezonem. Na szczęście uśmiechnęło się do nas szczęście, w najbardziej odpowiednim momencie. Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry w pole karne wszedł Coutinho i doprowadził Anfield do ekstazy! Liga Europy Po wymęczonym zwycięstwie nad Świętymi, nadszedł czas na rewanżowe spotkanie półfinałowe Ligi Europy. Rywalem - zdeterminowany Manchester United, który potrzebował wygranej w LE, by zakwalifikować się do pucharów w następnym sezonie. Porażka 0:2 w pierwszym meczu nie pozostawała złudzeń, kto jest faworytem do awansu. Od pierwszych minut graliśmy jednak świetny mecz! Efekt przyszedł w 19. minucie, kiedy to Benteke wykorzystał świetne podanie Milnera. Belg podwyższył po jedenastu minutach i nagle okazało się, że strata została odrobiona. Mało tego! W 35. minucie po centrze Moreno nogę dostawił Holtby! Byliśmy w finale! Niestety pięć minut później sytuację sam na sam wykorzystał Rooney. Wynik 3:1 dawał awans Manchesterowi, ponieważ zdobył bramkę na wyjeździe. W drugiej połowie cudów w bramce dokonywał David de Gea, na domiar złego w 58. minucie czerwoną kartkę dostał Henderson. Zabrakło niewiele, zabrakło jednej, jedynej bramki... Kończymy udział w Lidze Europy na półfinale, wciąż musimy walczyć o wszystko w lidze... Premier League Po odpadnięciu z Ligi Europy mogliśmy skupić się tylko na lidze. Przed nami ostatnie wyjazdowe starcie w sezonie 2015/16 - na Britannia Stadium graliśmy ze Stoke, które wciąż nie mogło być pewne utrzymania w lidze. My na drugim biegunie - walczymy o LM (tak, powtarzam to przy każdym meczu, bo i wyjścia nie mam). Niestety od początku graliśmy fatalnie. Kolejne okazje gospodarze stwarzali sobie z wielką łatwością. Przyniosło to trzy bramki... W 20. minucie Bojan wykorzystał dośrodkowanie Arnautovicia, trzynaście minut później Imbula zagrał do Dioufa znajdującego się na granicy spalonego, zaś w 37. minucie ponownie Bojan zaskoczył Mignoleta. Pachniało mi to meczem z West Hamem (od 0:3 do 3:3), jednak jakoś nie było żadnych prognostyków, by miało być lepiej. Na szczęście w porę się obudziliśmy - najpierw Firmino w 40', a potem Holtby w drugiej minucie doliczonego czasu gry sprawili, że mieliśmy nadzieję na dobry wynik w drugiej połowie. I okazało się, że nadzieja wcale nie jest matką głupich! W 55. minucie Holtby dograł do Hendersona, a ten przyłożył w samo okienko! Niestety chwilę później znów Stoke za sprawą Bojana wyszło na prowadzenie, jednak remis uratował Skrtel pakując piłkę do siatki po centrze Lallany z rzutu wolnego. Wielka sprawa, wielki comeback, ale otrzymujemy tylko punkt za ten mecz... A do końca dwie kolejki. W środku tygodnia wreszcie nadrabialiśmy zaległe spotkanie, które czekało od jakiegoś czasu. Rywal nie byle jaki, bo Manchester City, który okupuje trzecie miejsce. Musieliśmy ten mecz wygrać (rewanżując się tym samym za porażkę 1:3 na Etihad w poprzedniej rundzie), by liczyć się w grze o czwarte miejsce i nie być zależnym od Evertonu. Mecz od początku sprawiał wrażenie kontrolowanego przez gości, którzy po pół godzinie za sprawą Aguero prowadzili 1:0. Na szczęście szybko na jego trafienie odpowiedział James Milner, dzięki czemu do przerwy schodziliśmy z remisem i nadzieją na zadanie ostatecznego ciosu w drugiej połowie. Ta długo przypominała wyważoną, chłodną grę w środku pola, jednak nasze skrzydła wreszcie zaczęły reagować i stwarzać sytuacje. I właśnie po jednym z dośrodkowań Coutinho bramkę zdobył dla nas Sturridge! Teraz scenariusz jest prosty - trzeba wygrać z Chelsea! Ostatnia kolejka Premier League! Scenariuszy jest kilka. Jeśli wygrywamy z Chelsea u siebie, a jednocześnie Watford pokonuje lub remisuje z Manchesterem City - kończymy sezon na podium. Jeśli jednak my gubimy punkty, a wygrywa Everton - wtedy spadamy o jedną pozycję z upragnionego - czwartego miejsca. Chelsea przegrywając mogła wypaść ze strefy pucharowej. Emocje były więc ogromne jeszcze przed spotkaniem. Nasi zawodnicy na ten mecz wyszli bardzo skupieni i od pierwszych minut dominowali w środku pola, jednak to goście otworzyli wynik meczu. W 10. minucie Willian dobił strzał Oscara. Znów musieliśmy dogonić rywali. Do roboty wzięliśmy się szybko, jednak dwie świetne interwencje zaprezentował Courtois. I w końcu w 22. minucie Sturridge uderzył piłkę świetnym wolejem po centrze Milnera. Remis! Przed przerwą świetne uderzenie z linii 16. metra oddał Skrtel. 2:1 do przerwy, 45 minut od Ligi Mistrzów! W drugiej połowie można było skupić się tylko na defensywie i ostatecznie się udało dowieźć ten wynik do końca. LIVERPOOL NA CZWARTYM MIEJSCU! W sierpniu powalczymy w eliminacjach do LM! Everton nie wygrał, więc izi TABELA PREMIER LEAGUE 2015/16 1. Tottenham Hotspur [M] - 26-6-6 - 88:38 - 84 pkt 2. Arsenal [LM] - 22-13-3 - 69:33 - 79 pkt 3. Manchester City [LM] - 17-12-9 - 54:40 - 63 pkt 4. Liverpool [LM] - 17-11-10 - 58:49 - 62 pkt 5. Everton [LE] - 16-11-11 - 58:48 - 59 pkt 6. Chelsea [LE] - 14-12-12 - 49:41 - 54 pkt 7. Norwich City [LE] - 15-9-14 - 40:41 - 54 pkt 8. Manchester United - 14-12-12 - 38:40 - 54 pkt 9. West Ham United - 14-11-13 - 46:41 - 53 pkt 10. Newcastle United - 14-10-14 - 48:46 - 52 pkt 11. Sunderland - 14-8-16 - 40:46 - 50 pkt 12. Leicester City - 13-9-16 - 64:56 - 48 pkt 13. Southampton - 11-13-14 - 43:52 - 46 pkt 14. Bournemouth - 12-9-17 - 45:62 - 45 pkt 15. West Brom - 11-11-16 - 42:55 - 44 pkt 16. Swansea City - 10-14-14 - 36:50 - 44 pkt 17. Stoke City - 10-12-16 - 45:50 - 42 pkt 18. Crystal Palace - 9-13-16 - 42:60 - 40 pkt 19. Watford - 9-5-24 - 36:67 - 32 pkt 20. Aston Villa - 7-9-22 - 39:65 - 30 pkt Awans do Premier League uzyskały zespoły Queens Park Rangers, Burnley oraz Wolverhampton. Prześledźmy jeszcze zmiany szkoleniowców: Manchester United - Louis Van Gaal (out) -----> Frank de Boer (in) Chelsea - Guus Hiddink (out) -----> Louis Van Gaal (in) Aston Villa - Remi Garde (out) -----> Nigel Pearson (in) Watford - Quique Flores (out) -----> Rudi Garcia (in) West Brom - Tony Pulis (out) -----> Brendan Rodgers (in) Crystal Palace - Alan Pardew (out) -----> Garry Monk (in) Stoke City - Mark Hughes (out) -----> ??? (in) Swansea City - Francesco Guidolin (out) -----> ??? (in) Aston Villa - Nigel Pearson (out) -----> ??? (in) Manchester City - Manuel Pellegrini (out) -----> ??? (in) FA Cup Po fali entuzjazmu spowodowanej sukcesem, czyli zajęciem miejsca uprawniającego do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów, do rozegrania pozostał nam jeszcze finał Pucharu Anglii. Rywalem był Arsenal, z którym dwukrotnie graliśmy w lidze i dwukrotnie przegraliśmy. Choć finały nie mają faworytów - więcej szans dawano podopiecznym Arsene'a Wengera. I od początku to właśnie Arsenal był lepszy i stwarzał groźniejsze sytuacje. Przyniosło to skutek w 17. minucie, kiedy Santi Cazorla strzałem głową z 13. metrów przelobował wysuniętego Mignoleta. Do przerwy przegrywaliśmy i graliśmy naprawdę słabe spotkanie, trzeba było dokonać więc paru zmian. Jednak dopiero ta przeprowadzona po niemal godzinie gry dała skutek. Po piętnastu minutach swoje show rozpoczął największy talent w drużynie - 20-letni Jordon Ibe. Najpierw uderzył piłkę w samo okienko po wejście w pole karne, a chwilę później strzelił z woleja po centrze Milnera. Genialne bramki genialnego zawodnika, a co najważniejsze - dają nam moje pierwsze trofeum w roli trenera Liverpoolu. Najlepsi w FA Cup! Klubowe Maj był czasem na podsumowanie sezonu, stąd sporo się w klubie działo. Oto najważniejsze rzeczy. 1. Karierę postanowił zakończyć Kolo Toure. Z racji tego, że miałem nie przedłużać z nim kontraktu, nie płakałem z tego powodu. Stąd obecność Iworyjczyka w pierwszym składzie na mecz finałowy z Arsenalem. Dostał możliwość pożegnania się z kibicami i zrobił to w najlepszy możliwy sposób - zdobywając swój ostatni puchar w karierze. Chciałem zaoferować mu posadę trenera siłowego, ale nie chciał się zgodzić. 2. Kontrakt z Jose Enrique zostanie przedłużony. Odpadną natomiast juniorzy Alex O'Hanlon, Daniel Trickett-Smith, a ze sztabu szkoleniowego fizjoterapeuta zespołu U21 Richie Partridge oraz trener siłowy Ryland Morgans. 3. Zgrupowanie między 25 czerwca, a 5 lipca odbędzie się w Chinach. Zamierzamy rozegrać o wiele więcej sparingów niż w poprzednim presezonie. 4. 22 lipca rozpoczną się prace budowlane, których celem będzie rozbudowa klubowych obiektów młodzieżowych. Kosztować to będzie około 5,5 mln euro. Zakończenie planowane jest na 10 października. Dziesięć dni wcześniej skończy się natomiast rozbudowa klubowej bazy treningowej, która pochłonie 6 milionów i 750 tysięcy. 5. Ligowi audytorzy przeprowadzili kontrolę pionu szkolenia młodzieży. Ich kategoria została obniżona z 1. do 2. 6. Liverpool zawarł 12 nowych umów sponsorskich o wartości szacowanej na 99 milionów euro rocznie. Umowa z nowym sponsorem strojów zawarta została na 2 lata i opiewa na 28 milionów rocznie (tyle ile wcześniej). W porównaniu z dotychczasowymi wartościami, nowe kontraktu oznaczają dla klubu wzrost przychodów o 88 milionów euro. 17 głównych umów sponsorskich przynosi zyski w wysokości 141 milionów. Dzięki zapleczu dla VIPów i obiektom gastronomicznym, Klub zarobił 8,74 miliona. Z dni meczowych i sprzedaży gadżetów wpadło 3,78 miliona. 7. Piłkarzem sezonu według kibiców został uznany Jordan Henderson (68%). Dalej był Oirig (14%) i Skrtel (10%). Transferem sezonu okazał się pozyskany za 19 milionów euro Holtby. ---------- Dzisiaj wieczorem lub jutro pojawi się podsumowanie sezonu w postaci opisu kadry po sezonie, a także rzut okiem na tabele w innych ligach Europy.
  10. Kwiecień 2016 Rozpoczynamy najbardziej intensywny miesiąc w sezonie. Cztery spotkania w lidze, od których zależeć będzie naprawdę wiele. Dodatkowo dwumecz ćwierćfinałowy w Lidze Europy oraz półfinał FA Cup. Jak przebrniemy przez ten wyczerpujący okres? Zapraszam! Premier League Kwiecień rozpoczynaliśmy od meczu u siebie z liderem - Tottenhamem, którego w pierwszej rundzie potrafiliśmy pyknąć na jego stadionie. Nadzieje na powtórkę były, ale z racji tego, że ostatnio lepiej wyglądamy na wyjazdach, obawiałem się, że piłkarze po raz kolejny nie udźwigną presji. Od pierwszych minut lepiej zaczęli goście, jednak jeden błąd przekreślił ich wysiłek. Nogą za wysoko w polu karnym zagrał Vertonghen, a rzut karny pewnie wykorzystał Milner! Scenariusz więc idealny, można było skupić się na obronie. Skutecznej obronie. Tottenham atakował jednak z furią, więc bramka paść musiała. W 26. minucie Chadli dośrodkował na głowę najlepszego strzelca zespołu - Kane'a, a ten pewnie pokonał Mignoleta. Do przerwy wynik się nie zmienił. Po zmianie stron obraz gry tylko delikatnie zmienił się na naszą korzyść, jednak wciąż goście byli lepsi. Dopięli swego w 63. minucie znów dośrodkowanie, tym razem Diera, i znów Kane, po którego strzale piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. Świetny strzał, przegrywamy z liderem, trudno. Trzeba się podnieść i walczyć dalej! Liga Europy Pomiędzy spotkaniami w lidze, gdzie musimy walczyć o LM, nadszedł czas na pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe Ligi Europy. Graliśmy we Francji z Marsylią, która w lidze ma tyle samo punktów co PSG, a dodatkowo jedno spotkanie rozegrane mniej! We Francji Marsylczycy radzą sobie znakomicie, jak będzie w LE? Rozpoczęło się dla nas fenomenalnie. Już w czwartej minucie Milner dośrodkował z prawej strony, a bramkę zdobył Holtby. Reakcja ze strony gospodarzy była świetna, bowiem atakowali i grali z polotem, jednak znów ukłuliśmy my. W 17. minucie swoją drugą bramkę zdobył Lewis, który znalazł się sam na sam po podaniu od Benteke. Do przerwy wynik się nie zmienił, prowadziliśmy 2:0, jednak, przynajmniej w statystykach, dominacja gospodarzy była ogromna. Drugą połowę znów rozpoczęli lepiej, jednak umiejętnie się broniliśmy. Nie daliśmy rady w 60. minucie, gdy po błędzie Moreno piłka zatrzymała się na linii bramkowej, a następnie po strzale Batshuayiego ją przekroczyła. Odpowiedzieliśmy jednak najlepiej jak mogliśmy - trzy minuty później Holtby podał do Benteke, a ten zdobył dla nas trzecią bramkę. Do końca wynik się już nie zmienił - świetna zaliczka przed rewanżem, dodatkowo cudów w bramce dokonywał Mignolet. A my? Zabójczo skuteczni - 5 strzałów, 5 celnych, trzy gole. Marsylia - strzałów 26, celnych 15. Ostro Wyniki pierwszych meczów ćwierćfinałowych LE: Oraz ćwierćfinały LM: Premier League Pomiędzy spotkaniami z Marsylią w Lidze Europy, musieliśmy udać się do Birmingham, gdzie czekała praktycznie pewna degradacji, choć mająca jeszcze matematyczne szanse, Aston Villa. O lekceważeniu rywala nie mogło być mowy - w pamięci siedział kompromitujący remis na Anfield. Byliśmy jednak pewni swego, co zwiastowało dobry mecz. Zaczęło się od naszych ataków. W 16. minucie jeden z naszych piłkarzy został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Origi. W 32. minucie podwyższył Ibe, który wykorzystał świetne zagranie zdobywcy pierwszego gola. Czym byłby jednak nasz mecz z czystym kontem? Abstrakcją. W 41. minucie dośrodkowanie Gila z rzutu rożnego wykorzystał celnym strzałem głową Lescott. Wynik do przerwy ustalił młodziutki Ibe, tym razem oddając ładny strzał zewnętrzną częścią stopy. Po przerwie graliśmy już tylko my, gospodarze byli chyba pogodzeni z tym, że od spadku nikt ich nie uratuje. W 62. minucie znów błysnął Origi wykorzystując głową zagranie Sturridge'a, a hat-tricka skompletował dwanaście minut później egzekwując drugi rzut karny podyktowany za zagranie ręką. 5:1, mecz do zapomnienia. Aston w następnej kolejce gra na Emirates z Arsenalem, gdzie prawdopodobnie zostanie oficjalnie zdegradowana. Liga Europy Nadszedł czas na rewanż z Marsylią. Wynik 3:1 w pierwszym meczu, dodatkowo uzyskanym na wyjeździe, dawał nam niemal pewność awansu do dalszej rundy. Ta pewność została zwiększona do granic możliwości w 6. minucie, gdy ładnym strzałem prowadzenie dał nam Benteke. Taki wynik oznaczał, że Francuzi musieli strzelić cztery bramki, by awansować. Trzy dawały im dogrywkę. Przez cały mecz gra toczyła się w środku pola, jednak cieszyło mnie, że stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji i lepiej operowaliśmy piłką niż w pierwszym spotkaniu przed tygodniem. Kolejne sytuacje były jednak przez nas na potęgę marnowane. Udało się jednak wynik dowieźć do końca i awansować do półfinału Ligi Europy. Kolejne punkty do rankingu również cieszą. Rewanżowe mecze ćwierćfinałowe. O finał z United! I rewanżowe mecze ćwierćfinału LM + pary półfinałowe: Premier League Po sukcesie w Lidze Europy, naszedł czas na stosunkowo łatwe spotkanie z Sunderlandem na Anfield. Jedyne co mogło nam sprawić trudności, to głowy zawodników. Stawka była bowiem duża. Mieliśmy dwa mecze rozegrane mniej od czwartego zespołu i dwa punkty straty do niego. Zwycięstwo oznaczałoby więc awans na upragnioną, czwartą lokatę. Przecież nie graliśmy z nikim wielkim. No ale okazało się, że dla drużyny plasującej się w środku tabeli, bezbramkowy remis jest szczytem marzeń. Wyszli na nas 5-4-1, z tak zamurowanym polem karnym, że to jest niewyobrażalne. Szybko na to zareagowałem, jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów. Dobrze w bramce spisywał się Pickford, a każda interwencja obrońców była wybijaniem na wysuniętego Toivonena. Jedno z wybić zakończyło się szarżą na naszą bramkę i golem. Przegrywamy, znów w decydującym momencie. Znów wtedy, kiedy możemy znaleźć się tam, gdzie chcemy... Głowy, głowy, głowy. Do poprawy. Grania w tygodniu ciąg dalszy. Tym razem - bezapelacyjnie najważniejszy mecz w tym miesiącu. Wyjazdowe starcie z Leicester. Jeśli wygrywamy - mamy czwarte miejsce. Remis oznacza stratę punktu, porażka - wyprzedzenie nas przez Lisy w tabeli. Stawka ogromna, jednak czego się spodziewać, skoro nie potrafimy u siebie pyknąć Sunderlandu? Cóż, na King Power Stadium byliśmy zmotywowani. Świadomi tego, co nas czeka. Co jest nagrodą za wygraną. Czas zacząć. I zaczyna się fenomenalnie! W czwartej minucie Henderson podaje do Benteke, a ten wyprowadza nas na prowadzenie! Chwilę potem znów Belg zdobywa bramkę, jednak sędzia dopatruje się spalonego. Gdyby wtedy arbiter przymknął oko, być może wszystko byłoby spokojniejsze. A tak w 10. minucie dośrodkowanie Peruzziego wykorzystał Vardy. Wciąż trwa wymiana ciosów, jednak strzelamy my! W 33. minucie Benteke wypuszcza Holtby'ego, a nowy piłkarz w naszej drużynie (chociaż czy nowy? gra tu od stycznia) daje prowadzenie! Do przerwy 1:2, wygląda to dobrze. Niestety druga połowa rozpoczyna się od fenomenalnego strzału Vardy'ego z trzydziestu metrów. Znów remis. Kolejny raz jednak odpowiedź jest perfekcyjna! Holtby do Sturridge'a, ten na bliższy słupek i bramka! Mamy to po raz trzeci! I po raz trzeci to tracimy. 55. minuta i znów Peruzzi, a w szesnastce Skrtela ubiega Okazaki. Byłem już zrezygnowany, jednak wiedziałem, że stać nas na ostatnią bramkę, bo z przodu gramy naprawdę dobrze. I ostateczny cios należy do nas! Dośrodkowanie z rzutu wolnego, piłkę przedłuża Skrtel (rekompensując się za utratę bramki), a do siatki pakuje ją Ibe. 4:3. Potem kilka ataków nie przynosi rezultatu, KONIEC! MAMY CZWARTE MIEJSCE! Co za horror. FA Cup W kwietniu nie mogło zabraknąć niczego. Trzeba było wybrać się do Londynu, na Wembley, gdzie na neutralnym terenie zmierzyliśmy się z West Bromem. Stawka - awans do finału Pucharu Anglii. Dość powiedzieć, że w ostatniej kolejce nasz rywal przegrał 0:5 ze zdegradowaną już Aston Villą. Widać, że z klubu z Birmingham zeszło już ciśnienie związane z utrzymaniem. Szkoda, że tak późno... Mecz starałem się wygrać jak najmniejszym nakładem sił, bo za chwilę czekał nas mecz w Lidze Europy. I bardzo szybko okazało się, że finał będzie nasz. W 6. minucie Ings zapakował piłkę do siatki po centrze Milnera, a osiem minut później ładnym strzałem podwyższył Holtby. Od tego momentu rywale grali lepiej, jednak w ich grze brakowało czegoś. Może skuteczności, może wykończenia, może kreatywności. Jedyną bramkę udało im się zdobyć w samej końcówce, gdy po sytuacji sam na sam na listę strzelców wpisał się Gardner. Mamy finał! W drugim półfinale Arsenal pokonał Newcastle 1:0. W finale gramy więc z The Gunners. Ten odbędzie się 21 maja. Liga Europy Ostatnie spotkanie w tym miesiącu to pierwszy mecz półfinałowy Ligi Europy. Gramy na Old Trafford. Manchester United może zagwarantować sobie europejskie puchary tylko poprzez zwycięstwo w tych rozgrywkach. My natomiast walczymy w lidze , więc determinacja od początku będzie u Czerwonych Diabłów niezwykle duża. Niestety widać to było na boisku. Moi piłkarze jakby nie wyszli z szatni. United grało lepiej, z polotem, czego efektem był gol Yarmolenki w pierwszej połowie. Druga część meczu niestety nie przyniosła zmiany w naszej grze. Wciąż byliśmy zagubieni. Kiedy czas mijał, zdałem sobie sprawę, że bramki nie zdobędziemy, a przynajmniej 0:1 nie jest fatalnym wynikiem w kontekście rewanżu. Niestety na minutę przed końcem kombinacyjną akcję wykończył Rooney i stało się jasne, że o awans do wielkiego finału będzie niezwykle trudno... W drugim półfinale Tottenham pokonał u siebie Porto 2:1. W Lidze Mistrzów Juventus przegrał u siebie 0:1 z Bayernem, a Roma zremisowała w Rzymie 2:2 z Atletico. Tabela ligowa na koniec kwietnia: Klubowe Co tyczy się mnie - przedłużyłem kontrakt z Liverpoolem do 2018 roku. Podwyżki nie dostałem, ale to nic. Kontraktu nie przedłużę z Jose Enrique, który ma 30 lat, a na jego pozycję mam Moreno oraz Flanagana. Przyszłości w Klubie nie ma raczej również Kolo Toure. Pamiętać należy, że w lipcu za darmo przychodzi Matip (to było ustalone poza mną - już jak przyszedłem do zespołu). Terminarz Przed nami ostatni miesiąc w tym sezonie. Oto wykaz spotkań. Następna opka będzie tradycyjna, podsumowanie maja. Kolejna - podsumowanie sezonu w Europie, jeszcze kolejna - EURO 2016. 01.05.2016 - Liverpool - Southampton (35/38 PL) 05.05.2016 - Liverpool - Manchester United (1/2 LE) 08.05.2016 - Stoke - Liverpool (36/38 PL) 11.05.2016 - Liverpool - Manchester City (37/38 PL) 15.05.2016 - Liverpool - Chelsea (38/38 PL) 21.05.2016 - Arsenal - Liverpool (finał FA Cup)
  11. Krótka przerwa niestety nie była bez przyczyny. Save mi się zepsuł i nie chciał w ogóle odpalić, ale ostatecznie coś tam pokombinowałem i udało mi się go odzyskać. Niestety zapis ostatni, który dało się wczytać był z 18 lutego (po meczu z Rubinem), więc musiałem dograć. Na szczęście nie odpadliśmy - 2:0 z Watfordem w 1/8 (zmiana rywala w ćwierćfinale - było nim Huddersfield), 2:0 z Rubinem w rewanżu 1/16 (w 1/8 dalej gramy z Augsburgiem), z kolei ze Swansea udało się zremisować. @snikers88 - cały sezon jadą na 4-2-3-1 z wysuniętymi defensywnymi pomocnikami. Ich wyjściowy skład z ostatniego meczu: Lloris - Walker, Alderweireld, Vertonghen, Rose - Alli, Bentaleb - Lamela, Eriksen, Chadli - Kane. Najlepszym strzelcem zespołu pozostaje rzecz jasna Kane - 38 bramek w 46 meczach. Jeśli masz więcej pytań - zapraszam. Marzec 2016 Premier League Marzec mieliśmy rozpocząć na Anfield, gdzie zajechały Kanarki z Norwich. Dotychczas, w 2016 roku, siedem rozegranych ligowych spotkań, w których zdobyliśmy ledwie 4 punkty - to nie jest dorobek kandydata do Ligi Mistrzów. Dlatego parcie na ten mecz było ogromne, a zwycięstwo - konieczne. Zaczęło się fantastycznie - w 10. minucie Moreno dośrodkował w pole karne, a Sturridge fenomenalną przewrotką wpakował piłkę do siatki. Dominowaliśmy, stwarzaliśmy kolejne okazje, wydawało się, że kolejna bramka dla nas jest kwestią czasu. Niestety, w 27. minucie kolejny raz w tym sezonie popisała się nasza defensywa, pozwalając Redmondowi wejść w pole karne i zdobyć bramkę. Norwich miało swój wynik - zaczęło się bronić. A my bardzo długo nie potrafiliśmy sforsować defensywy Kanarków. Wydawało się, że wciąż nieosiągalne dla nas będzie zwycięstwo w nowym roku kalendarzowym. Aż wreszcie te czarne myśli wybił nam z głowy ten, którego już w Liverpoolu nie widziałem. Świetne podanie Origiego z zimną krwią wykorzystał Daniel Sturridge, który zdobył drugą bramkę w spotkaniu i trzy punkty dla swojego zespołu! Już trzy dni po pierwszym ligowym zwycięstwie w 2016 roku, czekała nas delegacja do Watfordu - dziewiętnastej drużyny trwających rozgrywek. Z nimi mierzyliśmy się już dwukrotnie - dwie wygrane, obie na Anfield. Niedawno dzięki nim awansowaliśmy do ćwierćfinału Pucharu Anglii. Spodziewałem się, że jedna wygrana, choćby nikła, prawem serii pociągnie za sobą kolejne. I tak się stało. W meczu z beniaminkiem długo się męczyliśmy, aż w końcu wynik po błędzie Holebasa otworzył Coutinho. Do przerwy schodziliśmy więc z minimalnym prowadzeniem. Czym byłby jednak mecz Liverpoolu bez bramek zdobytych przez rywali? Pięć minut po rozpoczęciu gry w drugiej części meczu, fantastycznym strzałem popisał się Amrabat. Na szczęście nasza reakcja była perfekcyjna, gdyż już w 52. minucie Origi podał do Firmino, a zawodzący w tym sezonie Brazylijczyk wyprowadził nas na prowadzenie. Wynik w 70. ustalił Origi, finalizując świetny kontratak swojej drużyny. Druga wygrana z rzędu stała się więc faktem, niestety mecz okupiony kontuzją Ibe'a... Liga Europy Po przełamaniu się w lidze, nadszedł czas na pierwsze spotkanie 1/8 finału Ligi Europy. Losowanie okazało się dla nas korzystne, bowiem mierzyliśmy siły z Augsburgiem, który w tym sezonie znajduje się w dolnym środku ligowej stawki w Bundeslidze. Wiedziałem jednak, że przypadkowo się tu nie znaleźli, więc szacunek do rywala rzecz jasna był. Liczyłem przede wszystkim na czyste konto i minimum dwa strzelone gole, by w rewanżu zagrać mniejszym nakładem sił i uniknąć kontuzji, których i bez tego było sporo. Mecz okazał się od pierwszych minut być wyrównaną konfrontacją, więc z miejsca straciłem nadzieję na pogrom. Mecz toczył się głównie w środku pola, a stuprocentowych sytuacji było jak na lekarstwo. Na szczęście potrafiliśmy wykorzystać atut własnego boiska w samej końcówce meczu - na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Moreno dośrodkował w pole karne, a akcję dobrze zamknął Milner. Minimalne zwycięstwo, ale z drugiej strony pewność, że w rewanżu czeka nas ciężka przeprawa. Wyniki pierwszych spotkań 1/8 finału znajdziecie tutaj: FA Cup Pomiędzy meczami w Lidze Europy, czekał nas ćwierćfinał Pucharu Anglii. Rywal słaby, najsłabszy z całej stawki, bo Huddersfield. Mimo stawki meczu i moich chęci zwycięstwa w całych rozgrywkach, zdecydowałem się wystawić rezerwowy skład. Pierwsza jedenastka musi odpocząć, bo czeka nas rewanż w Niemczech oraz derby Merseyside. I wydarzenia na boisku dostosowały się chyba do poziomu piłkarzy obydwu drużyn, bo akcji dobrych i składnych nie było, co z pewnością zawiodło kibiców, którzy pofatygowali się na ostatnie spotkanie na Anfield w tych rozgrywkach (półfinały rozgrywane są na Wembley). Jedyną ciekawą okazją w meczu była ta bramkowa - w 26. minucie pięknym strzałem w okienko popisał się Ings, dzięki któremu zagramy w półfinale. Znów nie zachwycamy, ale skład to chyba tłumaczy. Na półfinały jednak wyjdzie ta galowa, bowiem triumf jest naprawdę blisko! Niestety Ings doznał kolejnej kontuzji. Oto inne mecze ćwierćfinałowe: I pary półfinałowe! Zagramy z West Bromem. Ojj, mamy farta w losowaniach w tych rozgrywkach. Liga Europy I nadszedł ten dzień. Mówi się, że 1:0 u siebie to żaden wynik, że w perspektywie dwumeczu każda drużyna może to odrobić. Ja to oczywiście wiedziałem, ale mimo wszystko lekceważyłem chyba drużynę z Niemiec, bo awansu byłem pewny. Tymczasem ta rzuciła się na nas jak rekin na swą ofiarę i po dziesięciu minutach musiałem dokonywać pierwszych zmian taktycznych w obawie o odpadnięcie. Wciąż utrzymywał się bezbramkowy remis, który awans dawał nam, jednak nic nie było rozstrzygnięte. Sytuacja skomplikowała się w 33. minucie, gdy Verhaegh dośrodkował w pole karne, a piłkę do bramki skierował Bobadilla. Chwilę potem odpowiedział Holtby, jednak jego uderzenie wybronił bramkarz rywali. Druga połowa, 0:1 w plecy, trzeba coś zrobić. Tymczasem znów atakują przedstawiciele Bundesligi. W 77. minucie drugą czerwoną kartkę dostaje powracający po kontuzji Sakho, i znów trzeba było się głowić - komplet zmian został już wyczerpany. Do środka obrony cofnięty został Can. Nic się jednak nie zmienia, dogrywka. W niej, jak to bywa, następuje czekanie na karne. Naszej drużynie się to jednak nie uśmiechało, więc kilka zrywów z naszej strony było. Sprokurowało to czerwoną kartkę dla Kohra, dzięki czemu siły się wyrównały. Niemiecka defensywa okazała się jednak szczelna i do końca dogrywki gole nie padły. Karne. Nikt się nie myli. Do czasu. Czwartą serię gier rozpoczyna Altintop. Jego strzał broni Mignolet. Potem wracamy do tradycji - każdy strzela. Co to oznacza? Liverpool w ćwierćfinale Ligi Europy! Ciekawostką fakt, że mecz toczył się w moje imieniny :P Wyniki rewanżowych spotkań 1/8 finału. Kto awansował dalej? Pary ćwierćfinałowe. Gramy z Marsylią. Będzie ciężko, ale pierwszy mecz we Francji. Jak to w LE bywa, rozlosowano również półfinały. W przypadku awansu zagramy z Fiorentiną lub United. Premier League Ostatnie spotkanie w marcu, ale jakże ważne. Gramy na Goodison Park z Evertonem w derbach Merseyside. Pierwsze w tym sezonie zakończyły się naszym zwycięstwem (1:0), a cały mecz kontrolowaliśmy jego przebieg i byliśmy wyraźnie lepsi. Z takim samym nastawieniem rozpoczynaliśmy starcie wyjazdowe. To rozpoczęło się dla nas w sposób fenomenalny - już w 6. minucie Coutinho oddał strzał na bramkę Howarda, ten odbił piłkę tak, że trafiła w Jagielkę i wpadła do siatki! Genialny początek i prowadzimy w derbach! Niestety jedenaście minut później wybitną nieodpowiedzialnością wykazuje się Moreno, który wchodzi wślizgiem w jednego z zawodników gospodarzy w polu karnym. Jedenastkę pewnie egzekwuje Leighton Baines i znów mamy remis. Graliśmy słabiej, miałem nadzieję na dociągnięcie remisu do przerwy, jednak nawet na to nie było nas stać. W 40. minucie świetny strzał rogalem z narożnika pola karnego oddaje Mirallas i przegrywamy. W drugiej połowie wychodzi nasze zmęczenie tym sezonem oraz kontuzje kluczowych zawodników (Ibe, Lallana, Skrtel) i nie dajemy rady nic zrobić. Przegrywamy w derbach Merseyside, pocieszeniem może być to, że w dwumeczu okazaliśmy się lepsi (1:0 u siebie i 1:2 na wyjeździe). Tabela Premier League na koniec marca. Ścisk niesamowity... Gwiazdką oznaczone zespoły, które mają na koncie 30 spotkań. Pozostałe - o jedno więcej. Z ciekawostek - Bournemouth przejął hongkoński inwestor Chow Wai Kit, który pragnie by ten klub stał się potęgą kontynentalną. Mówcie co chcecie, ale pewne jest jedno - będzie ciekawie! Zanim plan na kwiecień, to wyniki dwumeczów 1/8 finału Ligi Mistrzów...: I pary ćwierćfinałowe: I już tradycyjnie - oto co czeka nas w kwietniu. Intensywny ten miesiąc, a mogą dojść jeszcze półfinały LE... 02.04.2016 - Liverpool - Tottenham (31/38 PL) 07.04.2016 - Olympique Marsylia - Liverpool (1/4 LE) 10.04.2016 - Aston Villa - Liverpool (32/38 PL) 14.04.2016 - Liverpool - Olympique Marsylia (1/4 LE) 17.04.2016 - Liverpool - Sunderland (33/38 PL) 20.04.2016 - Leicester - Liverpool (34/38 PL) 23.04.2016 - Liverpool - West Brom (1/2 FA Cup) 27.04.2016 - Liverpool - Manchester City (35/38 PL) 30.04.2016 - Liverpool - Southampton (36/38 PL)
  12. Według mnie ma dużo, bo mimo że to tylko gdybanie, jestem przekonany, że gdyby nie stawka meczu, Legia zaczęłaby lepiej. Widać było, że są zagubieni i niepewni, bynajmniej nie dlatego, że Steaua grała super.
  13. Presja jest, bo polscy piłkarze nie potrafią udźwignąć stawki meczu, jaką jest awans do grupy LM. Przypomnę chociażby 2013 rok i wywiezienie dobrego 1:1 z Rumunii, a u siebie po 10 minutach 0:2 i wiadome było, że stanie się lipa. Teraz trafiamy na drużynę, którą musimy pokonać, bo rywali takiego pokroju, z całym szacunkiem, chcieliśmy w II rundzie. I mam nadzieję, że nie będzie żadnego pierdzielenia, tylko pewny awans, bo ten być musi. Pierwszy raz od 20 lat brak awansu do fazy grupowej LM będzie kompromitacją.
  14. Luty 2016 Rozpoczynamy drugi miesiąc 2016 roku. Niestety miesiąc bezapelacyjnie najgorszy. Najgorszy i pechowy. To w tym miesiącu rozegrał się prawdopodobnie najbardziej emocjonujący mecz tego sezonu. Na szczęście nie kosztował nas on odpadnięcia z żadnego z pucharów, a strata do strefy Ligi Mistrzów wciąż nie jest taka duża. Pod koniec miesiąca poprosiłem zarząd o nowy kontrakt, by mieć stabilniejszą sytuację, a prezes Thomas Werner się zgodził. W marcu powinna być już oficjalna informacja odnośnie mojej pracy z LFC. Rozpoczynamy! Premier League Na inaugurację lutego podejmowaliśmy na Anfield Newcastle. Nie bałem się tego meczu, myślałem, że powinniśmy spokojnie wygrać. Tymczasem pomyliłem się, ponieważ piłkarze z St. James's Park od początku zagrali bardzo odważnie, co zaowocowało bramką w 14. minucie meczu, kiedy w pole karne z rzutu rożnego dośrodkowywał Anita, a celnie główkował Doumbia. Mogliśmy wyrównać tuż przed przerwą, bowiem w polu karnym ręką zagrał jeden z obrońców gości. Do piłki podszedł niezawodny dotąd Milner, jednak jego strzał obronił Tim Krul. Do przerwy 0:1 i słaba gra. Co się jednak odwlecze to nie uciecze - w 66. minucie perfekcyjne zagranie z własnej połowy Coutinho wykorzystał Benteke. Niestety cztery minuty później nieporadność naszej obrony w sytuacji sam na sam wykorzystał Papiss Cisse. Twierdza Anfield padła, bowiem o ile porażkę z Arsenalem można było wytłumaczyć, o tyle z Newcastle już nie bardzo. Jeśli zastanawia Was skąd w bramce Bogdan - mój błąd, zapomniałem go usunąć po meczu pucharowym, ale przy bramkach i tak nie zawalił. Pięć dni przerwy i bardzo ciężki wyjazd - mierzymy się na wyjeździe z West Hamem, który radzi sobie w tym sezonie naprawdę dobrze. Trochę się bałem, ale jednak miałem nadzieję, że ta wtopa z Newcastle była tylko wypadkiem przy pracy. Niestety, szybko musiałem się pogodzić z tym, że będzie inaczej. Już w 1. minucie Payet wszedł w pole karne, a Mignolet postanowił sobie... odejść i wyjść ze światła bramki. W efekcie Francuz wpakował piłkę do pustej bramki i wyprowadził Młoty na prowadzenie. Na domiar złego w 10. minucie z boiska wyleciał Lovren (za dwie żółte kartki), co pokazuje, że nasi piłkarze byli zwyczajnie zaskoczeni obrotem spraw. W 18. minucie kolejny bolesny cios - po zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym piłkę do bramki wpakował Moses. Dziesięć minut później siły się rywównały - z boiska wyleciał Alex Song. Do przerwy padł jeszcze jeden gol, niestety nie dla nas - w 39. minucie niemal kopia sytuacji z pierwszej minuty - znów belgijski bramkarz robi sobie jaja, znów do pustej bramki strzela Payet. Rozmowa w szatni była nieprawdopodobnie ostra, byłem wkurwiony. Zespół aspirujący do Ligi Mistrzów nie może przegrywać do przerwy 0:3. Druga połowa wyglądała już o wiele lepiej, chociaż nie nastawiałem się na zdobycz punktową. W 63. minucie trzecią czerwoną kartkę w meczu obejrzał Mark Noble. Graliśmy w przewadze - 10 do 9. I wtedy się zaczęło. W 77. minucie Coutinho wypuścił Origiego w sytuację sam na sam, a ten pokonał bramkarza. Siedem minut później ponownie uderzał Origi, jednak jego strzał obronił Randolph. Do piłki dopadł jednak Sturridge, który dzisiaj hasał sobie na lewej stronie. I coś nieprawdopodobnego - minutę później z ostrego kąta ponownie trafił Daniel i w efekcie udało się zremisować przegrany mecz! Coś niebywałego! Po fantastycznym meczu w Londynie przyszedł czas na domową konfrontację z drużyną ze strefy spadkowej - Bournemouth. Wiadomo, drużyna jak lew walcząca o to, by uniknąć spadku, jednak graliśmy u siebie, więc to zobowiązywało. Nikt chyba nie spodziewał się tego, że zostaniemy przez beniaminka zdominowani. Przynajmniej w pierwszej połowie. W polu karnym rywala faulował Enrique, a jedenastkę pewnie wykorzystał Wilson. Znów zła pierwsza połowa, znów ostra rozmowa w szatni, ale chyba jak potrafiliśmy wyciągnąć z 0:3 na 3:3, to i z 0:1 na 2:1 również powinniśmy. Wydawało się, że faktycznie - jest taka opcja. W 51. minucie Can zagrał do Origiego, a ten zdobywając swoją 7. bramkę w sezonie zapewnił nam remis. Niestety od tego czasu znów stanęliśmy i nie potrafiliśmy zaprezentować dobrej gry na tle tak słabej drużyny, z całym szacunkiem. W 71. minucie wynik ustalił Iturbe, który po złym przyjęciu piłki przez Milnera z ostrego kąta pokonał Mignoleta. Druga z rzędu porażka u siebie, dołek formy pokaźny. A przed nami mecze w pucharach, które chcemy wygrać... Liga Europy Trzeba było zapomnieć o spotkaniach w lidze, by wybrać się do Rosji, na pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Europy. Cel jest prosty - wygrana w rozgrywkach i zawsze to mówiłem. Na początek fazy pucharowej rywal dość prosty, w ewentualnej 1/8 zagramy z kimś z pary Augsburg / Anderlecht, więc naprawdę jest dobrze. Ale po kolei, najpierw mecz w Kazaniu. Ten rozpoczął się dla nas fenomenalnie - już w 3. minucie bramkę zdobył Lallana po odważnym wejściu w pole karne. Czas mijał, a gospodarze nie mieli nic do powiedzenia, graliśmy po prostu lepiej. Nasza dominacja nie podlegała żadnej dyskusji, dodam tylko, że na ten mecz wyszliśmy w ustawieniu 4-4-2. I jak widać spisywało się to. Niestety, jedyny celny strzał Rubinu w tym spotkaniu wpadł do naszej siatki. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę do bramki wpakował Kanunnikov, po tym, jak wzdłuż bramki dograł mu ją Karadeniz. W ostatecznym rozrachunku z remisu uzyskanego na zaśnieżonym Stadionie Centralnym byłem zadowolony, bo w rozgrywkach pucharowych bramkowy remis na wyjeździe jest po prostu dobry. Szkoda tylko punktów do rankingu. Oto wyniki pierwszych meczów 1/16 finału LE. Lech, pomimo prowadzenia, przegrał u siebie z Lazio 1:2. FA Cup Pomiędzy spotkaniami w Lidze Europy, przyszedł czas na mecz 1/8 finału Pucharu Anglii - najstarszych pucharowych rozgrywek na świecie. Rywalem był Watford, którego podejmowaliśmy u siebie. Mieliśmy więc nadzieje na przełamanie złej passy na krajowym podwórku i pewny awans do ćwierćfinału. Również nie ukrywam - że moje ambicje sięgają zwycięstwa. Nasi zawodnicy zdawali się podzielać moje chęci - w 3. minucie Ibe podał w polu karnym do Sturridge'a, a ten pewnym, technicznym strzałem wyprowadził nas na prowadzenie i sprawił, że cały mecz mogliśmy grać swoje nie przejmując się tym, co ma zamiar zrobić rywal. Okazało się, ze zamierza on z nami pójść na wymianę ognia, przez co mecz naprawdę sprawiał wrażenie dobrego, choć tylko dla przeciętnego kibica - na pewno nie dla nas. My chcieliśmy dominacji. Watford nie zagroził naszej bramce - najpiew z powodu kontuzji boisko opuścił Behrami, a w 50. minucie z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Capoue. Okoliczności więc sprawiły, że uzyskaliśmy awans do ćwierćfinału, choć gra była bardzo przeciętna. Jeszcze tylko dwie przeszkody do wielkiego finału! Wyniki pozostałych spotkań 1/8 finału FA Cup: I pary ćwierćfinałowe. Gramy z Cardiff, będzie okazja na rewanż za Capital One Cup. Liga Europy Pucharowy maraton trwa - nadszedł czas na rewanż z Rubinem. Pierwszy mecz - wyjazdowy remis 1:1, który sprawiał, że awans do 1/8 finału był już niezwykle blisko. Wątpiłem prawdę powiedziawszy, że Rubin da radę cokolwiek zrobić. Po raz drugi zagraliśmy świetne spotkanie. Specjalnie wystawiłem na niego Bogdana, mając w pamięci kaszanę odwaloną przez Mignoleta w meczu z West Hamem. Nie chciałem jednak awansować po dwóch remisach, chcemy zbierać punkty dla angielskiej federacji w rankingu UEFA, a przede wszystkim dla samego Klubu. I się udało - w 25. minucie Odubajo pięknie zacentrował z woleja w pole karne, a celnie główkował Benteke. Wynik nie uległ już zmianie, choć szczególnie w ostatnim kwadransie Rosjanie byli blisko wyrównania. Fenomenalnie w naszej bramce spisywał się jednak Bogdan. Mamy awans do 1/8 finału, dwumecz do zapomnienia - to był nasz obowiązek! Wyniki rewanżowych spotkań. Lech remisuje, udanie kończąc swoją przygodę z Ligą Europy w tym sezonie! I pary 1/8 finału LE. Gramy z Augsburgiem! Premier League Miesiąc kończyło ligowe starcie ze Swansea na Liberty Stadium. Niestety spodziewałem się ciężkiej przeprawy i się nie zawiodłem. Niestety, jak to ma miejsce w lidze w tym miesiącu, znów nie zakończyła się ona happy endem, mimo, iż był on bardzo blisko. Łabędzie zagrały dobre spotkanie, na pewno lepsze od nas. W 14. minucie Correa dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, a piłkę do bramki wpakował Taylor. Dziewięć minut później po centrze Odbuajo zdołał wyrównać Ibe, przez co do przerwy utrzymywał się remis. Po gwizdku sędziego było już tylko gorzej. W 52. minucie Skrtelowi uciekł Severović i dośrodkował w pole karne, tam piłkę dostał Correa i wystawił ją Gomisowi. A ten niestety zdobył bramkę na 2:1. Kolejne minuty przypominały bicie głową w mur. Do czasu. W 83. minucie Lallana zacentrował w pole karne, a wyrównanie dał Origi. Niestety, nie potrafiliśmy utrzymać te wyniki przez pozostałe siedem minut. Sto dwadzieścia sekund później drugiego gola w tym meczu zdobył Gomis, dzięki czemu w czterech ligowych meczach w lutym zdobyliśmy zaledwie punkt... Tabela na koniec lutego:
  15. @snikers88 - było ich dobrze ustawić @Gregu - pfff @Sidd - serio? U mnie w każdej karierze od pierwszej kolejki ruszali ostro, a sezon kończyli przynajmniej na drugim miejscu. Styczeń 2016 Transfery: Nowy rok przynosi nam miesiąc transferowy. Niestety nie udało nam się nikogo sprzedać, a chciałem pożegnać się za wszelką cenę ze Sturridgem oraz Firmino, na których mogłem naprawdę sporo zarobić, a nie jestem z ich gry zadowolony. Niestety, jak widać inne kluby również nie, ponieważ chętnych brak. W ostatnich dniach okienka pojawiły się plotki o zainteresowaniu Sturridgem Manchesteru City, niestety żadna oferta nie wpłynęła. A wolałbym już oddać go do City, niż trzymać u nas. W przeciwieństwie do Lovrena, którego chciał pozyskać Tottenham. Co gorsza - sam zawodnik również chciał odejść. Na szczęście transakcję powstrzymałem, odrzuciłem pierwszą ofertę, a kolejna już się nie pojawiła. Sam zawodnik także się ogarnął i przestał strzelać fochy. Na początku okienka transferowego zaklepałem sobie transfer Rulliego. Wygasał mu kontrakt w czerwcu, więc stwierdziłem, że czemu nie? W następnym sezonie w kadrze nie będzie miejsca dla Bogdana, który odejdzie. Kto będzie pierwszym bramkarzem - Mignolet czy Geronimo? O tym przekonamy się w presezonie 16/17. Najpierw jednak niech dokończy sezon w Sociedad. Pisaliście o Vollandzie, sam go obserwowałem, jednak szybko okazało się, że to bez sensu, bo gość nie pasuje do mojego zarysu piłkarza, którego chcę mieć. Zależało mi na pozycji numer 10, na zastępcy dla Coutinho, ale także na zawodniku, który mógłby zarazem grać w pierwszym składzie. Wybór padł na Maximiliana Arnolda z Wolfsburga, jednak okazało się, że nie stać nas na sfinalizowanie kontraktu. Trzeba było rozejrzeć się za kimś innym. I oto i on, były piłkarz Schalke, Tottenhamu czy HSV Hamburg - Lewis Holtby! Premier League Liga nie kazała na nas zbyt długo czekać. Pierwszy mecz graliśmy w Nowy Rok, a rywalem było Crystal Palace, a więc drużyna, od której cała nasza przygoda się rozpoczęła. Na Selhurst Park padł remis 1:1. Wtedy byłem niezadowolony z gry zespołu. Teraz - wręcz przeciwnie - trzecie miejsce to sukces, który przed sezonem brałbym w ciemno. Starałem się wystawić w miarę możliwości najmocniejszy skład - po tym spotkaniu czekał nas przecież tydzień przerwy. Niestety od początku mecz sprawiał wrażenie w miarę wyrównanego, przez co nie mogliśmy wypracować sobie przewagi. W 18. minucie błąd popełnił Enrique, który nie wyszedł do lekko zagranej piłki do Zahy, były zawodnik Manchesteru United dośrodkował, a piłkę do bramki wpakował Adebayor. Wyrównanie przyszło dość szybko, bo sześć minut później. Fenomenalnym uderzeniem bezpośrednio z rzutu wolnego popisał się Lallana. Od tego momentu dominowaliśmy w środku pola, jednak nie potrafiliśmy stworzyć sobie stuprocentowej sytuacji. Mecz zakończył się remisem, po którym panował duży niedosyt. FA Cup Po słabej inauguracji 2016 roku, czekał nas wyjazd do Londynu na spotkanie 1/32 finału FA Cup - najstarszego krajowego pucharu na świecie. Rywalem był zespół z niższej ligi, stąd do gry desygnowałem ciut rezerwowy skład, ale znowu nie tak bardzo, by sobie nie poradzić ze słabszą przecież ekipą. No niestety, nastawienie mentalne chyba wzięło górę, bo zawodnicy jakby zlekceważyli przeciwnika. Efekt przyniosło to szybko, bo już po 15. minutach. Woodrow uderzył na bramkę Bogdana, ten obronił i wypluł piłkę przed siebie, a Skrtel zamiast ją wybić, pozwolił Woddrowowi na dobiegnięcie do piłki i dobicie obronionego strzału. 0:1. Wkurzyłem się, parę zmian w taktyce i wyrównanie - w 25. minucie zapewnił je niezawodny w tym sezonie Milner, który wykorzystał dośrodkowanie Sturridge'a. Niestety był to jedyny godny zapamiętania moment w tym meczu. Przez resztę konfrontacji Fulham było drużyną lepszą. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem i konieczna będzie powtórka meczu - jak to ma być w zwyczaju w rozgrywkach Pucharu Anglii. Premier League Pomiędzy meczami z londyńskim Fulham, czekało nas niewątpliwie najtrudniejsze spotkanie w tej opce. Podejmowaliśmy na Anfield wicelidera - Arsenal, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał. W poprzedniej rundzie przegraliśmy na wyjeździe 0:1, tym razem apetyty na zwycięstwo były, jednak zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie ono niezwykle trudne do zrealizowania. Pocieszało nas to, że w rozgrywkach ligowych u siebie jeszcze nie przegraliśmy. Niestety bardzo szybko się to zmieniło. Choć w pierwszej połowie walczyliśmy jak równy z równym i mieliśmy swoje sytuacje, tak w drugiej podopieczni Arsene'a Wengera udowodnili swoją wyższość. Najpierw w 66. minucie błąd naszej obrony po rzucie rożnym wykorzystał najwyższy w polu karnym Per Mertesacker, a minutę przed końcem regulaminowego czasu gry po zamieszaniu w polu bramkowym (znów po stałym fragmencie gry), piłkę do własnej bramki przypadkiem wpakował... Lewis Holtby. Nie takiego debiutu oczekiwaliśmy. Niestety, pierwsza porażka na Anfield i spadek w ligowej tabeli. FA Cup Po porażce z wiceliderem trzeba było się szybko otrząsnąć i wygrać po raz pierwszy w Nowym Roku. Na Anfield zajeżdżało Fulham, w powtórkowym meczu 1/32 finału. Niestety sami sobie zgotowaliśmy ten los remisując i lekceważąc rywala w poprzednim meczu. Za błędy trzeba płacić - trzeba było rozegrać kolejny mecz w tym sezonie. A że mnie na FA Cup zależy bardzo, bardzo, bardzo (bo historia tych rozgrywek zobowiązuje, poza tym krajowy puchar zawsze jest dla mnie ważny), nie było mowy o kompromitacji i odpadnięciu już na tak wczesnym etapie. W pierwszej połowie, o zgrozo, mecz sprawiał wrażenie wyrównanego, co, jak się domyślacie, wprawiło mnie w wielką frustrację. Stąd parę zmian w przerwie. W drugim kwadransie gry kontuzję odniósł strzelec bramki z pierwszego meczu dla Fulham - Woodrow, więc jakoś mi tak lżej się zrobiło. Londyńczycy pękli po godzinie gry. Najpierw w 67. minucie Ibe najpierw dośrodkował w pole karne, a kiedy zobaczył, że piłka została wybita, huknął jak najmocniej potrafił w okienko i wyprowadził nas na prowadzenie. Nie była to jednak najładniejsza bramka w tym meczu. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, Lucas Leiva uderzył z woleja zza pola karnego prosto w okienko. Podawał strzelec pierwszej bramki - Jordon Ibe. Zadanie wykonane, piękne bramki, jedziemy dalej. W 1/16 mecz z Middlesbrough u siebie. Zerknijmy na inne wyniki 1/32 finału. Jakieś zaskoczenia? Największym zdecydowanie odpadnięcie Manchesteru United z Wigan. Lider - Tottenham - słabszy od QPR. Premier League Przeplatanka Pucharu z ligą trwa. Po wyeliminowaniu Fulham musieliśmy wybrać się do drużyny z dolnych rejonów tabeli, a nikomu chyba nie trzeba mówić, jak ciężko gra się z takimi drużynami. Nie dość, że wyjazd, to jeszcze ekipa jak lew walczy o punkt, który mógłby zbliżyć ją do utrzymania w lidze. Nie było mowy o zlekceważeniu rywala - chcieliśmy jak najszybciej odzyskać miejsce na podium. Sęk w tym, że mecz sprawiał wrażenie naprawdę wyrównanego, choć więcej klarownych sytuacji w pierwszej połowie mieliśmy my. W drugiej połowie role nieco się odwróciły. Kiedy w 62. minucie czerwoną kartkę obejrzał Lovren, stało się jasne, że o happy end będzie niezwykle ciężko. Mimo, że już raz w podobnym momencie meczu na Old Trafford z boiska już wyleciał. Wtedy udało się zdobyć bramkę i wygrać. Teraz tak się nie stało - trzeci mecz w lidze w 2016 roku, trzeci remis. Tabela po 23. meczach prezentuje się następująco: Z Chelsea zwolniony został Guus Hiddink, a w jego miejsce pojawił się... Louis van Gaal wywalony z MU za zajmowanie z nim miejsca w strefie spadkowej. Z Aston Villi poleciał Remi Garde, przyszedł Nigel Pearson, który od czasu odejścia z Leicester pozostawał bez pracodawcy. Również Watford zmienił szkoleniowca - Quique Floresa zastąpił Rudi Garcia - były już trener Romy. FA Cup Na sam koniec miesiąca czekało nas starcie w 1/16 finału krajowego pucharu. Rywalem był rywal z niższej ligi - Middlesbrough, w dodatku mecz u siebie. Na pewno łatwiej, aniżeli mielibyśmy wyjeżdżać. Znów jednak okazało się, że mieliśmy problemy. Skład rezerwowy, ale przecież wciąż lepszy niż rywali. Niestety mecz rozgrywa się na boisku, a nie na papierze. Middlesbrough postawiło naprawdę ciężkie warunki. Na szczęście udało się wyszarpać zwycięstwo po bramce wprowadzonego cztery minuty wcześniej Lallany. Mecz do zapomnienia, ale cienko to widzę, jeśli dalej mamy tak się męczyć z niżej notowanymi przeciwnikami. Tylko pozazdrościć podejścia takiej Chelsea, która potrafi wygrać na wyjeździe 4:0 z rywalem, z którym tak wygrać należy. Reasumując - styl słaby, ale awans jest. Oto inne wyniki 1/16 finału FA Cup. W 1/8 zagramy ze zwycięzcą pary Southampton - Watford (pierwszy mecz: 1:1, będzie powtórka). Pary 1/8 finału: Najciekawsze transfery (styczeń 2016): Tutaj macie liderów w TOP 5 ligach Europy i Polsce: Anglia: Tottenham Hotspur (+5) Hiszpania: Real Madryt (+6) Niemcy: Borussia Dortmund (+1) Francja: Paris Saint-Germain (+3) Włochy: Juventus (+8) Polska: Legia Warszawa (+5) I jeszcze terminarz na luty. Rozpoczynamy fazę pucharową Ligi Europy! 02.02.2016 - Liverpool - Newcastle (24/38 PL) 07.02.2016 - West Ham - Liverpool (25/38 PL) 13.02.2016 - Liverpool - Bournemouth (26/38 PL) 18.02.2016 - Rubin Kazań - Liverpool (1/16 LE) 20.02.2016 - Liverpool - Southampton / Watford (1/8 FA Cup) 25.02.2016 - Liverpool - Rubin Kazań (1/16 LE) 28.02.2016 - Swansea - Liverpool (27/38 PL)
  16. @Jahu - w letnim okienku wydali na transfery sporo - 57,25 mln. Pozyskali Ki Sung-Yeunga ze Swansea (14,25), Sime Vrsaljko z Sassuolo (11,75), Kostasa Manolasa z Romy (25) oraz Ljubomira Fejsę z Lazio (6,25). Z klubu to tylko wypożyczenia - Miazga, Traore, Quintero, Beeney, Aina, Colkett, Palmer oraz znowu Aina i znowu Beeney w październiku. Grudzień 2015 Grudzień jest najbardziej intensywnym miesiącem w Premier League. Dla nas okazał się najlepszym, pomimo, że dwukrotnie mierzyliśmy się z MU i wyjeżdżaliśmy do Chelsea. Oczywiście jak w każdej opce nie zabrakło wpadki. Zakończyliśmy również rozgrywki w Lidze Europy i poznaliśmy rywali w 1/16 właśnie tych rozgrywek, oraz w 1/32 FA Cup. Na dole również podsumowanie fazy grupowej Ligi Europy i Ligi Mistrzów. Na początek jednak, nasze spotkania. Premier League Świąteczny miesiąc rozpoczynaliśmy na Anfield, gdzie w Mikołajki przyjechało Leicester, zajmujące w tabeli trzecie miejsce. Oczywiście trzeba było się spiąć i zdobywać punkty, bo trzecie miejsce to był nasz cel i trzeba było Lisy z niego zepchnąć. Dopuszczałem do siebie słabszy wynik, jednak byłem w miarę pewny siebie. Spotkanie sprawiało wrażenie wyrównanego, choć z minimalną przewagą po naszej stronie. Zaprocentowało to w 38. minucie, kiedy Christian Benteke wykorzystał fenomenalne dogranie zewnętrzną częścią stopy Moreno. Trzy minuty po wznowieniu gry Belg zdobył drugiego gola w tym spotkaniu i stało się jasne, że minimum punkt zostanie na Anfield. Podejście minimalistyczne, ale nie takie rzeczy już w tym sezonie oglądaliśmy. Gości stać było jedynie na bramkę kontaktową, którą kwadrans przed końcem zdobył Ulloa, wykorzystując bierną postawę Mignoleta, który po raz kolejny mnie zawiódł. Ostatecznie jednak komplet punktów został na Anfield! Liga Europy Po meczu z Leicester przyszedł czas na ostatnie grupowe spotkanie Ligi Europy. Mecz, którego nikt nie chciał, a każdy musiał rozegrać. Awans z pierwszego miejsca był pewny i nic nie mogło nam go odebrać, a Rapid nie miał nawet matematycznych szans na zaistnienie w fazie pucharowej. Mecz mnie totalnie nie obchodził, bo w weekend czekać nas miało wyjazdowe spotkanie z Southampton, bardzo ważne w kontekście układu sił w tabeli. Niestety wyjechać do Austrii trzeba było. Tam po raz pierwszy od dawna zagraliśmy formacją 4-4-2, przez co dało się dostrzec niedokładność w naszych poczynaniach. Nie przeszkodziło nam to jednak w uzyskaniu zdecydowanej przewagi, co świadczy raczej o słabości drużyny z Austrii. Jedynego gola w 26. minucie zdobył Hofmann, przez co komplet zwycięstw w fazie grupowej odszedł w zapomnienie, jednak nie martwiło mnie to ani trochę. Końcowa tabela naszej grupy prezentuje się więc następująco: 1. Liverpool - 5-0-1 - 7:2 - 15 pkt 2. CSKA Moskwa - 4-0-2 - 8:5 - 12 pkt 3. Sampdoria - 1-1-4 - 3:7 - 4 pkt 4. Rapid Wiedeń - 1-1-4 - 5:9 - 4 pkt Komplet wyników ostatniej kolejki LE. Lech przegrywa 0:3. I ostatnia kolejka fazy grupowej LM: Premier League Do końca roku został nam już tylko maraton z Premier League. Na początek wyjazd do Southampton. Wiadomo jak to z nami jest - raz potrafimy wygrać na boisku lidera, by potem przegrać z broniącym się przed spadkiem Sunderlandem. Do wszystkich jednak raczej dotarło, że przy obecnej postawie czołówki ligi podium naprawdę jest możliwe i nie możemy frajersko gubić punktów. Nawet jeśli z takim nastawieniem wyszliśmy na St. Mary's Stadium, demony wróciły. W 12. minucie Maya z lewej strony dograł w pole karne, a akcję zamknął Pelle. Do przerwy graliśmy fatalnie, stąd do przerwy wynik taki, a nie inny. Kusiło mnie, by zdjąć Origiego, jednak ostatecznie się od tego powstrzymałem. I słusznie, bowiem w 50. minucie oddał fenomenalny strzał z dystansu i zdobył genialną bramkę! Drugą dołożył w 70. minucie dobijając trudny strzał Milnera i ostatecznie faktem stało się to, czego bardzo pragnęliśmy - trzy punkty wróciły do miasta Beatlesów! Troszkę rezerwowy skład miał wyjść na mecz w środku tygodnia, kiedy mieliśmy zmierzyć się ze Stoke. Przyczyna była jedna - później czeka nas maraton i dwa mecze z MU oraz wyjazd do mistrza Anglii. Niestety obawiałem się straty punktów, ponieważ oczko potrafiła zdobyć tu choćby Aston Villa, a zawodnicy desygnowani przeze mnie do gry nie dawali nadziei na pewne trzy punkty. Niestety moje obawy znalazły swoje potwierdzenie na boisku. W pierwszych 20. minutach trzykrotnie zagrażaliśmy bramce Butlanda, jednak nic nie chciało wpaść. Moi piłkarze jakby sobie pomyśleli "nie no, nie wchodzi, to nie ma co próbować, dajcie spokój". I w efekcie schodziliśmy do przerwy przegrywając po ładnym strzale Joselu. Konieczne stało się wprowadzenie dwóch piłkarzy, których chciałem przechować na ławce - Benteke i Milnera. Bramkę udało nam się wcisnąć, dosłownie, dopiero w 72. minucie, kiedy po ładnej centrze Coutinho piłkę po rękach bramkarza w siatce umieścił Ilori. Swoją drogą - mamy talent na tym środku obrony. Niestety po raz kolejny zawiedliśmy i nie wygraliśmy u siebie z wydawało się łatwym przeciwnikiem. Inne mecze ułożyły się jednak tak, że na szczęście nie osunęliśmy się w dół tabeli. Zaczynamy maraton. 19 grudnia. Wyjazd na Old Trafford. Manchester United radzi sobie w tym sezonie fatalnie, o pucharach mogą zapomnieć, jednak stadion wciąż robi wrażenie. I wyzwala u zawodników dodatkowe pokłady motywacji i woli walki. Od pierwszej minuty to Czerwone Diabły były lepsze i raz po raz znajdowały się w dobrych sytuacjach. Nic więc dziwnego, że po pół godzinie gry musiałem zmienić nieco taktykę, bo po prostu bałem się, że przegramy z kretesem. Martial, Valencia, Rooney - oni byli najgroźniejsi. To, co wyczyniał w bramce Simon Mignolet to była jednak poezja - bronił strzały wydawało się niemożliwe do obronienia. Był absolutnym bohaterem przed duże B. Wielkie B. Do przerwy 0:0, z ogromnym wskazaniem na gospodarzy. Druga połowa miała podobny przebieg - niestety, ale w środku pola nie istnieliśmy, a co dopiero mówić tu o stwarzaniu bramkowych sytuacji. Kiedy w 64. minucie czerwoną kartkę otrzymał Lovren, byłem pewny, że przegramy. Swoją drogą to dziwne - on po prostu podłożył nogę Blindowi, faulując go tym samym taktycznie. Nie miał żółtej kartki, a sędzia dał mu... czerwoną. Z dupy. No cóż, odwołałem się, jednak władze ligi nie widziały w tej decyzji nic dziwnego. Brawo! Wyrzucenie z boiska Lovrena zadziałało na nas tak, jak na Zagłębie w meczu z Partizanem po wywaleniu Papadopoulosa. I wreszcie stało się coś nieprawdopodobnego. Pierwsza niebezpieczna okazja dla nas - Ibe dośrodkowuje w pole karne, a Benteke uderzył w poprzeczkę, po czym dobił futbolówkę do pustej bramki. KONIEC! WYGRYWAMY NA OLD TRAFFORD! Kompletnie niezasłużenie, Frank de Boer się wściekał, jednak co nas to? Wygrywamy! Tydzień odpoczynku, tak bardzo potrzebny naszym piłkarzom, bowiem od początku miesiąca graliśmy co trzy dni. No i jest. Coś, na co w Anglii czeka się cały rok. BOXING DAY! Dla nas wyjątkowo ciężki, bowiem oznaczał wyjazd na boisko mistrza Anglii. Wprawdzie Chelsea na 99% mistrzostwa nie zdobędzie, bowiem dystans do lidera jest za duży, jednak nie zmienia to faktu, że czekał nas ciężki mecz. Wiara w siebie moich zawodników była jednak ogromna, w końcu wygrana na Old Trafford robi swoje. W każdym razie dołek The Blues był mniejszy niż kryzys Red Devils, więc logiczne stało się, że o komplet punktów na Stamford Bridge będzie niezwykle ciężko. I Chelsea była lepsza, jednak my stwarzaliśmy okazje z kontrataku. I po jednym z nich wyszliśmy na prowadzenie! W 24. minucie Milner dośrodkował w pole karne, a piłkę do bramki skierował Benteke! 1:0! Obraz gry się nie zmieniał - wciąż mistrz Anglii był lepszy, a my, nastawieni na kontry, czekaliśmy na swoje okazje. Niestety wyniku nie udało się utrzymać - w 72. minucie złe wybicie Odubajo rozpoczęło akcję Chelsea - Costa podał do Williana, a ten będąc oko w oko z Mignoletem pokazał, że nie jest drugim Martialem i dał gospodarzom remis. Ustalił tym samym wynik meczu. Kto by pomyślał, że będziemy czuć niedosyt, bo wyjazdowym remisie z mistrzem Anglii... Ostatnie spotkanie w 2015 roku, bądź co bądź udanym, to kolejna konfrontacja z Manchesterem United. Jeśli pokonalibyśmy na Anfield Czerwone Diabły, te Nowy Rok spędziłyby w... strefie spadkowej Oczywiście uważałem, że najgorsze już za nami, bo wyjazdy na OT i ST uważałem za zdecydowanie najtrudniejsze. Trudno jednak do tego meczu było podejść beznamiętnie - mimo, że MU znajdowało się bardzo nisko, zdecydowanie najniżej od kilkudziesięciu lat. Tymczasem w 10. minucie goście wyszli na prowadzenie - zagranie z prawej strony Valencii pewnym strzałem wykorzystał Rooney. Na szczęście od tego momentu nasza drużyna całkowicie przejęła kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Zaowocowało to wyrównaniem na osiem minut przed końcem meczu. Kto strzelił? Niezawodny ostatnio Benteke, który tym razem, nie pierwszy raz w tym sezonie, wykorzystał centrę Milnera. Na kolejnego gola musieliśmy poczekać do 59. minuty - kolejna centra Milnera i tym razem piłkę do własnej bramki wpakował Jones. Wynik meczu ustalił siedem minut później Coutinho, który nie przestraszył się De Gei w sytuacji sam na sam. Cała akcja zrodziła się z tego, że Manchester zaangażował zbyt wiele zawodników w akcję ofensywną, przez co miejsca na kontrę było bardzo dużo. 3:1, MU kończy rok w strefie spadkowej! Tabela na koniec 2015 roku! Są niespodzianki, szczególnie ta na 18. miejscu... 1. Tottenham - 14-3-3 - 46:21 - 45 pkt 2. Arsenal - 10-10-0 - 41:19 - 40 pkt 3. Liverpool - 10-6-4 - 25:20 - 36 pkt 4. Manchester City - 9-7-4 - 32:22 - 34 pkt 5. Leicester City - 10-1-9 - 37:27 - 31 pkt 6. West Ham - 9-4-7 - 27:24 - 31 pkt 7. Everton - 8-5-7 - 29:25 - 29 pkt 8. Chelsea - 7-8-5 - 26:24 - 29 pkt 9. Sunderland - 7-6-7 - 25:22 - 27 pkt 10. Southampton - 7-5-8 - 27:30 - 26 pkt 11. Crystal Palace - 6-7-7 - 27:33 - 25 pkt 12. Stoke City - 5-8-7- 19:20 - 23 pkt 13. Norwich City - 6-5-9 - 19:22 - 23 pkt 14. Swansea City - 5-8-7 - 21:27 - 23 pkt 15. West Brom - 6-5-9 - 26:35 - 23 pkt 16. Newcastle United - 5-7-8 - 22:27 - 22 pkt 17. Watford - 6-3-11 - 19:33 - 21 pkt 18. Manchester United - 4-8-8 - 18:28 - 20 pkt 19. Bournemouth - 4-7-9 - 23:32 - 19 pkt 20. Aston Villa - 3-5-12 - 18:36 - 14 pkt Zwolnionego jeszcze w listopadzie Louisa Van Gaala zastąpił Frank de Boer. Z Chelsea z kolei wyleciał Guus Hiddink, jednak nazwisko następcy nie jest jeszcze znane. Warto dodać, że w derbach Londynu The Blues dwukrotnie przegrali z Arsenalem - 1:4 u siebie i 1:3 na wyjeździe. Losowania Odbyły się losowania FA Cup i Ligi Europy. W 1/32 finału najstarszego krajowego pucharu na świecie zagramy na wyjeździe z Fulham, zaś w LE los przydzielił nam Rubin Kazań. Podsumowanie fazy grupowej LE: Pary 1/16 finału LE: Podsumowanie fazy grupowej LM: Pary 1/8 finału LM: Grupy EURO 2016. Dziwi szczególnie obecność Gruzji: Na koniec jeszcze liderzy w TOP 5 ligach Europy + Polsce... Anglia: Tottenham (+5) Francja: Paris Saint-Germain (+2) Hiszpania: Real Madryt (+4) Niemcy: Bayern Monachium (+1) Włochy: Juventus (+5) Polska: Legia Warszawa (+5) I terminarz na styczeń. Chociaż prawdopodobnie dojdzie spotkanie 1/16 FA Cup, o ile awansujemy. 01.01.2016 - Liverpool - Crystal Palace (21/38 PL) 09.01.2016 - Fulham - Liverpool (1/32 FA Cup) 16.01.2016 - Liverpool - Arsenal (22/38 PL) 23.01.2016 - West Brom - Liverpool (23/38 PL) Styczeń to także transfery. Chcę sprzedać Sturridge'a oraz Toure. Kogo pozyskam? Jeszcze nie wiem, ale na pewno będę się starał o kogoś na środek obrony. Może uda się dogadać z Rullim? Zobaczymy. Więcej na temat transferów w styczniowej opce
  17. @_adrian - Rulliego będę monitorował, zobaczymy czy nie przedłuży kontraktu A Vollanda obserwuję od września i prawdopodobnie będę starał się go ściągnąć zamiast Benteke / Sturridge'a. Listopad 2015 Przedostatni miesiąc w 2015 roku był jednym z trudniejszych. Derby Merseyside i wyjazd do lidera, później mecze ze słabszymi zespołami. Niestety okazało się, że to właśnie z tymi słabszymi zespołami gra nam się trudniej. Dodatkowo dwa mecze w fazie grupowej Ligi Europy - miało się okazać, czy wyjdziemy z grupy, a jak tak, z którego miejsca. Jak nam poszło? Premier League: Listopad zaczynaliśmy już we Wszystkich Świętych, gdy na Anfield zajechał Everton. Derby Merseyside, w których nie mogliśmy sobie pozwolić na jakąkolwiek porażkę. Od pierwszej minuty narzuciliśmy rywalom swój styl gry i The Toffies nie mieli nic do powiedzenia. Wreszcie graliśmy tak, jak sobie to założyłem. Dominacja w środku pola połączona ze stwarzaniem klarownych sytuacji. Pierwszy, i jak się potem okazało, ostatni gol padł po pół godzinie gry. Wtedy Clyne dorzucił piłkę w pole karne, a celną główką popisał się Benteke. Everton nawet jak chciał, to nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Nasza przewaga była bezdyskusyjna. Ostatecznie więc mecz zakończył się naszym zwycięstwem, które znaczyło więcej, niż tylko trzy punkty. Oznaczało prestiż i prymat w Merseyside, na którym tak bardzo zależy zarówno kibicom, jak i piłkarzom oraz trenerom. Liverpool jest czerwony! Pod koniec meczu staw skokowy zwichnął Ings. Wykluczyło go to z gry na 4 tygodnie, czyli cały listopad. Liga Europy Po zwycięskich dla nas derbach, przyszedł czas na mecz w Genui, który miał zdecydować o tym, czy na wiosnę zagramy w Europie. Teoretycznie wystarczał nam remis. Nie napalałem się za bardzo na zwycięstwo, ponieważ w weekend czekało nas spotkanie na boisku lidera Premier League - Tottenhamu. Zmieniłem również formację, z 4-4-2 na 4-2-3-1, głównie z powodu chęci gry jednym napastnikiem. Okazało się, że właśnie grając w takim ustawieniu, potrafiliśmy zdominować rywala na jego stadionie. Wszystko jasne było już w pierwszej połowie - najpierw w 27. minucie Benteke wykorzystał zagranie z prawej strony Odubajo, natomiast dziewięć minut później po rzucie wolnym egzekwowanym przez Coutinho, celnie główkował Skrtel. Do przerwy dwubramkowe prowadzenie. Po przerwie parę niezbędnych zmian i przetasowań. Niestety Sampdoria grała już lepiej, jednak nie udało im się pokonać Mignoleta. Wygrywamy we Włoszech i jest pewne - wychodzimy z grupy L! O tym, czy zrobimy to z pierwszego miejsca, przekonamy się po meczu z CSKA, które rozegrane zostanie w drugiej połowie miesiąca. Wyniki 4. kolejki LE. Lech wygrywa z Dnipro i zapewnia sobie awans do 1/16 finału! Dla zainteresowanych - 4. kolejka LM: Premier League I wracamy na krajowe podwórko. Kwintesencja opki. Mecz wyjazdowy z Tottenhamem, który ostatnio przegrał wprawdzie na Old Trafford z Manchesterem United, jednak wciąż pozostawał na fotelu lidera Premier League. My z kolei mieliśmy w pamięci mecz z Manchesterem City, gdzie zwyczajnie nie daliśmy rady. Ale czas było zacząć. Od pierwszych minut to Koguty utrzymywały się przy piłce, jednak my również mieliśmy swoje momenty, podczas których dominowaliśmy w środku pola. Klarowne sytuacje należały jednak do nas. Wciąż ciężko było o zdobycie bramki, ale bliżej tego byliśmy my, aniżeli Tottenham. I proszę bardzo! W 38. minucie w trzecim meczu z rzędu bramkę zdobył Christian Benteke, tym razem wykorzystując podanie Lallany. Gracze gospodarzy sygnalizowali spalonego, jednak nic z tych rzeczy! Do przerwy - 0:1! Po przerwie furia wstąpiła w Tottenham, atakowali nas niesamowicie. Jednak po raz kolejny przekonaliśmy się, ile znaczy dobra kontra. W 61. minucie wykorzystał ją Adam Lallana, zdobywając bramkę z ostrego kąta. Czyli coś typowego dla Anglika, bo jak on strzela, to tylko z takich właśnie pozycji. Siedem minut później Totki złapały kontakt za sprawą dobrego rozegrania i dośrodkowania Lameli, akcję zamknął Rose. W końcówce meczu nieustannie nękał nas Gabriel Barbosa, jednak mamy szczęście, że właśnie on w dwóch sytuacjach sam na sam uderzał obok bramki. Doświadczenie robi swoje. Wygrywamy na boisku lidera PL! Po fantastycznym triumfie nastąpiła przerwa reprezentacyjna. A po niej - teoretycznie łatwy rywal - podejmowaliśmy u siebie Aston Villę, która wprawdzie zajmowała 20. miejsce w tabeli, jednak w ostatniej kolejce pokonała u siebie 4:0... Manchester United. Obawy więc były, co gorsza, były one słuszne. A wyszliśmy najsilniejszym składem, bo do starcia w środku tygodnia z CSKA nie podchodziłem z nożem na gardle mając zapewniony awans. Niestety do klubu z Birmingham uśmiechnęło się szczęście. W 35. minucie mieli oni pierwszą akcję w meczu - po dośrodkowaniu Ayew pechowo w polu karnym interweniował Henderson i piłka po kontakcie z naszym kapitanem znalazła się w siatce. Z ciekawości sprawdziłem statystyki w przerwie - my 17 strzałów, Aston Villa dwa. Jeden celny. No cóż, parę zmian i trzeba było jechać dalej. Druga połowa to totalny autobus gości, którego nie potrafiliśmy złamać aż do 80. minuty. Wtedy to obrońcy się pogubili i po zamieszaniu w polu karnym piłka po strzale Firmino znalazła się w siatce. Pomimo huraganowych ataków w końcówce, mecz zakończył się remisem. A szkoda, bo zwycięstwo pozwoliłoby zrównać się nam punktami z Tottenhamem i zostać tym samym liderem, z powodu lepszego bilansu meczu bezpośredniego. Znów zawodzimy ze słabym zespołem. Ale statystyki strzałów: 37(21) - 3(2) mówią chyba wszystko. Niestety kolejnej kontuzji doznał Sakho - tym razem złamał stopę. Liga Europy: Po można nawet powiedzieć kompromitującym remisie w ostatniej kolejce ligowej, podejmowaliśmy w 5. serii gier Ligi Europy CSKA Moskwa. Sytuacja była prosta - jeśli zremisujemy, wychodzimy z pierwszego miejsca. Oczywiście punkty do rankingu również ważne, stąd fajnie byłoby wygrać, natomiast po porażce nikt by nie płakał. Szczególnie, że skład nie był najsilniejszy. Trochę przed oboma meczami z Ruskimi poobrażałem trenera CSKA, więc mecz to też była sprawa mniejszego lub większego honoru :P Spotkanie rozegrane zostało w dość sennej atmosferze, w pierwszej połowie miały miejsce dwie fajne sytuacje - u nas pomylił się Kent, natomiast w zespole z Rosji pomylił się Musa. Dopiero w drugiej części meczu zaczęło się coś dziać. Najpierw po zdobytej bramce przez Nikolasa Gorobsova sędzia odgwizdał spalonego (moim zdaniem go nie było), a chwilę później komiczną sytuację (wywalenie się dwóch obrońców przy próbie wybicia piłki) wykorzystał Firmino, który jakby chciał mi pokazać, że jeszcze mogę na niego stawiać. Wynik się nie zmienił i, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, wygraliśmy na lajcie piąty mecz z rzędu w LE. Awans z pierwszego miejsca pewny, przed nami już tylko mecz totalnie o nic z Rapidem. I oto nasza tabela po pięciu kolejkach. Piękna! 1. Liverpool - 5-0-0 - 7:1 - 15 pkt 2. CSKA Moskwa- 3-0-2 - 7:5 - 9 pkt 3. Sampdoria - 1-1-3 - 3:6 - 4 pkt 4. Rapid Wiedeń - 0-1-4 - 4:9 - 1 pkt Wyniki 5. kolejki fazy grupowej LE rysują się następująco: I jeszcze 5. kolejka fazy grupowej LM: Premier League: Ostatnie spotkanie w tej opce to wyjazd do Sunderlandu. Najgorsze co może być - 17. drużyna w tabeli, która walczy jak lew o to, by nie spaść do strefy spadkowej. Będą więc gryźć trawę i robić wszystko, by zdobyć jakieś punkty. A nasz zespół mimo wszystko grał w środku tygodnia, więc spotkania się obawiałem. A my? Dwa punkty straty do lidera, więc nadzieje były. W pierwszej części meczu byliśmy zespołem niezaprzeczalnie lepszym. Sunderland bronił się momentami całą drużyną i faulował jak skurczybyk. Jordan Pickford, bramkarz Czarnych Kotów, ratował dupę swoim kolegom, robił to także słupek jego bramki. Niestety w drugiej połowie nie zdołaliśmy utrzymać dobrego poziomu. W 69. minucie bardzo słaby strzał jednego z piłkarzy Aston Villi odbił się od słupka bramki, a Mignolet zamiast ją złapać to... leżał. W efekcie piłka odbiła się od jego karku i wpadła do siatki. Później dobił nas jeszcze Defoe i ostatecznie wracaliśmy do Liverpoolu bez punktów. Smutno, bo w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć ten mecz. Boli natomiast jedno - Mignolet nie daje zespołowi nic ekstra. Okej, nieraz obroni sam na sam, czy coś, ale generalnie takie błędy przydarzać się nie mogą. Czyżby nadchodziła szansa dla Bogdana? Zobaczymy. O planach na zimowe okienko przeczytacie w opce podsumowującej grudzień. Tabela ligowa na koniec listopada: Poleciał już pierwszy trener. Z Manchesteru United zwolniony został Louis van Gaal. Czerwone Diabły nie wychodzą z grupy LM i są tego pewni już po pięciu meczach. Na razie zespół prowadzi asystent, Ryan Giggs, który przegrał 2:4 z Leicester. Kto zastąpi Holendra? Zobaczymy. Na dole liderzy i przewaga punktowa w TOP 5 ligach Europy + Polsce Anglia: Tottenham (+1) Niemcy: Bayern (+1) Hiszpania: FC Barcelona (+6) Francja: Paris Saint-Germain (+4) Włochy: Juventus (+3) Polska: Legia Warszawa (+4) Terminarz na grudzień: 06.12.2015 - Liverpool - Leicester (15/38 PL) 10.12.2015 - Rapid Wiedeń - Liverpool (6/6 LE) 13.12.2015 - Southampton - Liverpool (16/38 PL) 16.12.2015 - Liverpool - Stoke City (17/38 PL) 19.12.2015 - Manchester United - Liverpool (18/38 PL) 26.12.2015 - Chelsea - Liverpool (19/38 PL) 28.12.2015 - Liverpool - Manchester United (20/38 PL)
  18. Remis Lecha z Bayernem i Realem, a w drugiej kolejce jak było, bo nie napisałeś? A co do chęci zrobienia sobie przerw od FM-a, znam to doskonale choćby po mojej karierce Pisz chłopie pisz, bo strasznie polubiłem tę karierę
  19. @_adrian - w takim razie gratuluję @snikers88 - dalej idą, już +5. reszta na dole, zachęcam do przeczytania @Fafus - dziękuję za miłe słowa, korzystaj śmiało Właśnie się tak zastanawiałem czy nie zmieniać sposobu, ale jak się podoba to dobrze. Jedyna zmiana teraz to idę chronologicznie meczami, a nie rozgrywkami, jak na górze. Październik 2015 Zaczynamy kolejny miesiąc w Liverpoolu. Miesiąc słaby, bo niestety trzeba było zmienić priorytety. Zdałem sobie sprawę, że o awans do Ligi Mistrzów z Premier League będzie niezwykle ciężko, więc wszystkie siły przerzucić trzeba na Ligę Europy. Również na FA Cup trzeba będzie rzucić się jak wilk na swą ofiarę. Ale po kolei. Liga Europy Miesiąc zaczynaliśmy na Anfield (błąd w rozpisce w poprzedniej opce, mecz z Rapidem Wiedeń był u siebie). Teoretycznie najsłabszy zespół w grupie, więc i faworyt był jeden - i był nim Liverpool. Wyszedł najmocniejszy skład, po raz drugi w tym sezonie w wyjściowej jedenastce zameldował się Ings. I po raz kolejny się odwdzięczył! Już w czwartej minucie Ibe zagrał mu piłkę spod linii końcowej, a ten z zimną krwią pokonał bramkarza austriackiej drużyny. Od tego momentu nasza dominacja wzrastała, a Rapid nie był w stanie skutecznie zareagować. Na domiar złego w 41. minucie czerwoną kartką ukarany został pomocnik gości - Thanos Petsos i stało się jasne, że tylko katastrofa odbierze piłkarzom komplet punktów w tym spotkaniu. I ostatecznie, mimo braku stuprocentowych sytuacji do końca meczu, udało się wywieźć bezpieczne 1:0 i po dwóch kolejkach plasować się na pozycji lidera grupy L z kompletem zwycięstw na koncie. Dla koneserów - wyniki 2. kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Lech Poznań wciąż szaleje - tym razem wyjazdowe zwycięstwo nad Molde (1:0) po bramce Gładosza. Lech liderem grupy E. I na deser - 2. kolejka fazy grupowej LM Premier League: Na rozpoczęcie październikowych spotkań ligi angielskiej, rywal nie był jakiś wybitny. Były to Kanarki z Norwich, które pomimo niskiej pozycji zajmowanej w tabeli, były groźne. Spójrzmy na ostatnie mecze - 0:0 z Chelsea u siebie oraz 1:1 na Old Trafford. To pokazuje, że podopieczni Alexa Neila powoli wracali na właściwe tory. Stąd, z szacunku do rywala, troszkę zmian w taktyce musiało zostać wprowadzone i można było ruszać. Początek był w naszym wykonaniu dobry, jednak to gospodarze otworzyli wynik meczu. W 21. minucie Jarvis dośrodkował z rzutu rożnego w pole karne, a tam Mignoleta pokonał Timm Klose. Wyśmienite uderzenie głową, prawie jak Miroslava. Niestety Belg był bez szans i trzeba było gonić wynik. Do przerwy nie wypracowaliśmy sobie korzystnej sytuacji, więc trzeba było wprowadzić parę roszad. Przyniosły one skutek, w 51. minucie Milner dośrodkował w szesnastkę z rzutu wolnego, piłkę przedłużył głową Benteke, opanował ją bezbłędnie Origi i pewnym strzałem pokonał Ruddy'ego. Niestety ostatnie słowo należało do Norwich, które za sprawą przytomnego zachowania Jarvisa objęło prowadzenie, którego do końca meczu już nie oddało. Porażka, której się spodziewałem, ale jednak nie dopuszczałem mimo wszystko do siebie. Po tym spotkaniu czekała nas przerwa reprezentacyjna. Po niej kontuzjowany wrócił Roberto Firmino, więc jak rozumiecie, do śmiechu mi nie było. Ale trzeba było zagrać kolejne spotkanie - tym razem na Anfield zajeżdżał Watford. Innego rozwiązania jak zwycięstwo nie było. Spotkanie rozegrało się w bardzo korzystnym dla nas schemacie - od pierwszej do 85. minuty dominowaliśmy, a beniaminek nie miał nic do powiedzenia. Niestety zaowocowało to tylko jednym trafieniem - w 22. minucie strzał powracającego do składu Sturridge'a dobił Lallana. Kiedy pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry na tablicy świetlnej wciąż widniał wynik 1:0, byłem pewien, że uda nam się dowieźć wynik do końca. Tymczasem Watford włączył setny bieg i tak szarżował na naszą bramkę, że dwukrotnie ratować nas musiał Simon Mignolet. Już w końcówce doliczonego czasu gry pomylił się Heurelho Gomes - bramkarz gości, który uderzył w boczną siatkę. Cóż, końcówka meczu jak najbardziej nadawała się do analizy. Nie zmienia to jednak faktu, że wygrywamy 1:0 i awansujemy w górę ligowej tabeli. Liga Europy Po trzech zdobytych punktach w dwóch ligowych meczach, kolejny raz mieliśmy zagrać w Lidze Europy. Ponownie u siebie. Tym razem przeciwnikiem była Sampdoria, która teoretycznie była największym kandydatem do awansu, rzecz jasna obok nas. Udało nam się zagrać bezapelacyjnie najlepszy mecz w tej opce. Byłem z tego tym bardziej dumny, że za chwilę czekał nas najtrudniejszy mecz w październiku - wyjazdowe starcie z Manchesterem City. Wyjść na prowadzenie udało nam się już w 3. minucie. Odubajo zagrał świetną piłkę z głębi pola do Benteke, a Belg wpakował piłkę do siatki. Rezultat do końca się już nie zmienił, jednak okazje były, brakowało nieskuteczności. Dodatkowo chciałem wygrać to spotkanie jak najmniejszym nakładem sił, żeby ci zawodnicy zdołali zagrać dobre spotkanie również na City of Manchester Stadium. Najważniejszy był komplet punktów po trzech meczach i bardzo dobra sytuacja w kontekście awansu do 1/16 finału. Wyniki 3. kolejki fazy grupowej LE. Lech Poznań remisuje na Ukrainie z Dnipro, mimo, że prowadził. I... półmetek rozgrywek w LM: I coś, co nas najbardziej interesuje - tabela po 3. kolejce Ligi Europy w naszej grupie: 1. Liverpool - 3-0-0 - 4:1 - 9 pkt 2. CSKA Moskwa - 2-0-1 - 5:3 - 6 pkt 3. Sampdoria - 0-1-2 - 2:1 - 1 pkt 4. SK Rapid Wiedeń - 0-1-2 - 2:5 - 1 pkt Awans więc raczej pewny - wystarczy, że my przynajmniej zremisujemy z Sampdorią. Premier League Ostatnie ligowe spotkanie w tym miesiącu to starcie na City of Manchester Stadium z Obywatelami. Powiem szczerze - wiem, jak prezentujemy się na wyjazdach i niestety spodziewałem się tutaj porażki. Oczywiście kilka zmian okazało się niezbędnych - przecież inaczej gra się u siebie z Watfordem, a inaczej na wyjeździe z kandydatem do mistrzostwa. Można było ruszać. Niestety nadzieje na korzystny wynik zostały pogrzebane, nim na dobre się rozpaliły w naszych sercach. W 2. minucie po zamieszaniu w polu karnym i istnym pinballu, piłkę do bramki Mignoleta wpakował Kompany. Chwilę później mogliśmy odpowiedzieć, ale pomylił się Benteke. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy to prawdziwa nawałnica ze strony Manchesteru, zakończona niestety dwiema bramkami. W 35. minucie nieudaną próbę rozpoczęcia kontry przez Enrique wykorzystał David Silva, który świetnie podał w uliczkę do Nasriego, a ten podwyższył prowadzenie. Wynik do przerwy ustalił Sergio Aguero, który wykorzystał ładną akcję kombinacyjną. Ostra rozmowa zawodnikami w szatni pomogła. W drugiej połowie stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji, ale stać nas było tylko na jedno trafienie - w 53. minucie ładne zagranie Clyne'a wykorzystał Lallana. Porażka wkalkulowana, jednak jak będziemy grali tak jak w drugiej połowie, to naprawdę będzie dobrze. Trzeba szukać pozytywów. Porażka z Manchesterem City sprawiła, że osunęliśmy się na ósme miejsce w ligowej tabeli. Do lidera tracimy dziewięć punktów, jednak nikt zdrowo myślący, na Anfield o mistrzostwie nie marzy. Oto tabela na koniec października: Jako ciekawostkę można dodać, że jakiś bogaty inwestor miał przejąć Aston Villę, dzięki czemu klub z Birmingham otrzymałby 319 milionów euro na transfery, jednak po ostatniej porażce u siebie z Leicester (0:3) odpuścili i sytuacja wróciła do normy. Capital One Cup Ostatnie październikowe spotkanie stanowił mecz na Anfield z Cardiff City. Tradycyjnie, jak to w meczach z niżej notowanymi rywalami (z niższej ligi), desygnowałem do gry lekkie rezerwy, bo absolutnym priorytetem były dla mnie derby Merseyside, które mają rozegrać się już w najbliższy weekend. Zaczęło się bardzo dobrze - w 23. minucie Illori dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, a tam odnalazł się Toni Gomes, który stał się tym samym najmłodszym strzelcem w historii klubu. Cały mecz mieliśmy wynik pod kontrolą, więc ze zmianami czekałem. Jedynym zdjętym zawodnikiem był Ings, którego szykowałem na Everton. Reszta miała dograć mecz i zapomnieć. Niestety w 77. minucie dośrodkowanie Malone'a z rzutu rożnego wykorzystał Pilkington i w Liverpoolu konieczna była dogrywka. Stąd moje zmiany - na boisku Coutinho oraz Benteke. Niestety mimo wielu sytuacji nie znaleźli drogi do bramki. Zrobił to natomiast wyśmienitym strzałem z 30. metrów Tom Lawrence, który tym samym złamał twierdzę Anfield i wprowadził klub z Walii do ćwierćfinału Pucharu... Dobrze, że przegraliśmy w tym mniej prestiżowym. W FA Cup nie będzie już miejsca na kaszanę. Cóż, oczywiście jestem zawiedziony, jednak mówi się trudno. Jak pisałem wyżej, priorytetem staje się Liga Europy, bo zwycięstwo w niej daje przepustkę do LM. Mam nadzieję, że wyjdzie. W lidze oczywiście będziemy dawali z siebie wszystko. Terminarz jest bardzo ciężki - derby Merseyside i wyjazd do Tottenhamu. Ale to już w listopadzie, bo mecz z Evertonem nam przełożyli na Wszystkich Świętych 01.11.2015 - Liverpool - Everton (11/38 PL) 05.11.2015 - Sampdoria - Liverpool (4/6 LE) 08.11.2015 - Tottenham - Liverpool (12/38 PL) 21.11.2015 - Liverpool - Aston Villa (13/38 PL) 26.11.2015 - Liverpool - CSKA (5/6 LE) 29.11.2015 - Sunderland - Liverpool (14/38 PL)
  20. Wrzesień 2015 Klubowe 1. Jak wiecie po poprzedniej opce, i remis z Newcastle tego nie zmienił, podczas przerwy reprezentacyjnej zdecydowałem się pogrzebać w taktyce i poleceniach, raz jeszcze. Odszedłem od 4-2-3-1, które było naszą podstawową formacją w pierwszych meczach, a skłoniłem się ku 4-4-2. To pierwsze ustawienie dalej będzie przez nas używane, jednak głównie w spotkaniach, kiedy 4-4-2 egzaminu nie będzie zdawać. Czy to przyniesie skutek? Mam nadzieję, że tak, a wrześniowe wyniki pozwalają uważać, że kwestie taktyki rozwiązałem świetnie. Odnośnie treningu - również bardzo ważna rzecz. Najpierw była praca nad zgraniem i panowaniem nad piłką, później nad grą defensywną, bo traciliśmy głupie bramki. I to również egzamin przyniosło. Zwracajcie uwagę na wyniki również pod kątem treningu. 2. Z racji tego, że od września startuje faza grupowa Ligi Europy, trzeba było zgłosić do niej zawodników. Wymagania są restrykcyjne - co najmniej czterech piłkarzy ma być szkolonych u nas w klubie, więc musiałem się sporo nagimnastykować. I tak się gimnastykowałem, że przez przypadek nie zgłosiłem Divocka Origiego... :ściana: 3. Na szczęście nie przyszedł on do mnie z narzekaniami, zniósł to spokojnie. Gościliśmy natomiast Joe Allena, któremu powiedziałem, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy zagra u mnie w pierwszym zespole. Dobrze, że nie robił żadnych awantur, podoba mi się taka postawa. 4. Przyszedł za to Kolo Toure, który również nie znalazł miejsca w składzie na Ligę Europy. Przynajmniej na fazę grupową. Całość rozmowy, przeprowadzonej w bardzo nerwowej atmosferze, Iworyjczyk zakończył słowami "pożałuje pan tego, zanim z panem skończę, będzie pan mieć bunt w szatni". Noo, uważaj, bo się boję. Premier League Oczywiście lwią część opki będą stanowić mecze ligi angielskiej. Pierwsze wrześniowe spotkanie stanowiła konfrontacja z West Hamem, który radził sobie na początku sezonu lepiej niż my. Z racji tego, że graliśmy na własnym stadionie, kluczem było oczywiście szybkie przejęcie inicjatywy i kontrolowanie przebiegu meczu. W tym spotkaniu debiutowaliśmy z nową formacją - wspomnianą 4-4-2, więc liczyłem się, że być może nie wszystko będzie funkcjonowało tak, jak powinno. I miałem rację, bo nie byliśmy w tym spotkaniu drużyną absolutnie lepszą, choć to my otworzyliśmy wynik spotkania. W 59. minucie Can zagrał przed polem karnym do Leivy, ten podał w szesnastkę do Coutinho, a Brazylijczyk na raty pokonał bramkarza Młotów. Radość ogromna, ale pozostało jeszcze pół godziny. Wyszedł na jaw być może mój brak doświadczenia - zamiast pójść za ciosem zdecydowałem się nie dążyć za wszelką cenę do zdobycia bramki, lecz spokojnie kontrolować mecz. Zemściło się to dziewięć minut później - Lanzini zagrał na 14. metr do Mosesa, ten odwrócił się i huknął z całej siły pod poprzeczkę. Remis. I kiedy wydawało się, że zakończy się podziałem punktów, wreszcie w tej karierze uśmiechnęło się do mnie szczęście. W 87. minucie Odubajo zacentrował w pole karne, Origi oddał strzał głową, a rozpaczliwa próba zablokowania strzału Jenkinsona zakończyła się golem samobójczym. Koniec! Wygrywamy z West Hamem 2:1! Po męczącym spotkaniu z CSKA w Lidze Europy, przyszedł czas na wyjazdową konfrontację z Bournemouth, które kontynuowało swoją passę trzech porażek z rzędu. My zdawaliśmy się wreszcie łapać formę, więc nadzieje na trzy punkty miały dość konkretne podstawy. Niestety w sam mecz weszliśmy źle - w 18. minucie Ritchie zagrał w pole karne, a Lovren chciał wybić piłkę... nożycami. No i wybił tak, że piłka wturlała się do naszej bramki i trzeba było gonić wynik. Parę zmian w poleceniach dla piłkarzy i można było ruszać dalej. Przyniosły one natychmiastowy efekt. Zaledwie 240 sekund później Origi zagrał delikatną piłkę do Firmino, a gość, który zawodził chyba najbardziej w tym sezonie wpakował piłkę do siatki. Remis nie był jednak czymś co nas satysfakcjonowało, więc czekałem na kolejne bramki. I się doczekałem - w 31. minucie Benteke zagrał kapitalną długą piłkę z gatunku no-look pass, doszedł do niej Origi, który wyszedł sam na sam z bramkarzem i wyprowadził nas na prowadzenie. Przed przerwą bramkę zdobył jeszcze Ibe skutecznie zamykając dośrodkowanie i mieliśmy względny spokój. Niestety został on zaburzony przez bramkę Wilsona po centrze Iturbe tuż po wznowieniu gry, jednak do końca meczu kontrowaliśmy już jego przebieg i zdołaliśmy wywieźć komplet punktów z terenu beniaminka. Drużyna Boruca doznaje czwartej porażki z rzędu. Na zakończenie września w Premier League, podejmowaliśmy u siebie Swansea z Łukaszem Fabiańskim w bramce. Jeśli byśmy wygrali, po siedmiu kolejkach zajmowalibyśmy czwarte miejsce w tabeli, więc siłą rzeczy apetyty na zwycięstwo były. Niestety nie udało się zdobyć ani jednej bramki, podobnie zresztą jak drużynie z Walii. Nie wszystko w naszej grze nie zasługiwało jednak na krytykę - w zasadzie do takiej podchodziła jedynie nieporadność z przodu. W środku pola wyglądaliśmy naprawdę fajnie (Can profesor!), obrona zachowywała się pewnie i nie dawała gościom szans na rozwinięcie skrzydeł. Jedyny mankament to mniejsze posiadanie piłki od zespołu z Liberty Stadium, ale jakoś nauczyłem się z tym żyć. Piąte miejsce przecież i tak jest dobre! Pamiętajmy, że pod koniec sierpnia byliśmy w złej sytuacji, bo graliśmy źle. Teraz wszystko się poprawiło. I tradycyjnie pod koniec miesiąca - tabela ligowa: Liga Europy We wrześniu rozpoczęliśmy fazę grupową Ligi Europy. Pierwszy mecz przypadał nam w Moskwie, z CSKA, dokąd wybraliśmy się w miarę dobrych nastrojach po pokonaniu West Hamu. Ja przynajmniej byłem pewny minimum remisu, bo po prostu miałem przeczucie, że nowa taktyka przeze mnie obrana jest naprawdę dobra i będzie przynosić efekty. No i przyniosła już w 9. minucie. Moreno dośrodkował z lewej strony w pole karne, piłkę lekko wybił Schennikov, ale na 13. metrze znajdował się Emre Can, który mocnym strzałem wpakował piłkę przy bliższym słupku. Prowadzenie i szansa na kontrolowanie gry. Niestety w 36. minucie zdarzył się babol, przez który rozpocząłem intensywne treningi defensywne. Mario Fernandes zagrał płaską piłkę w pole karne, tak jakby od niechcenia, jednak Lovren z Clyne'm nie dali rady dogonić Ahmeda Musy, który łatwo wpakował piłkę do siatki. Do przerwy remis. W drugiej połowie ukąsiliśmy po raz drugi, po kontrataku, jednak ta akcja sprawiła, że po raz pierwszy poczułem dumę. Lallana przerzucił piłkę z prawego skrzydła na lewe, do Milnera, ten znów przerzucił na drugą stronę, gdzie ustawiony był już Coutinho, który wpakował piłkę do siatki. Wszystko się zazębiło, wszystko na centymetry. Co lepsze - był to ostatni gol w tym spotkaniu, wygrywamy! Dominowali Rosjanie, ale wynikało to z tego, że graliśmy na kontry. A Emre Can - profesor przez duże P, w każdym tego słowa znaczeniu. Chepeaux bas! Poniżej wyniki wszystkich meczów pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Jeśli nie chce wam się szukać, dodam tylko, że Lech Poznań pokonał BATE 2:0! Dla wyjątkowo zainteresowanych - pierwsza kolejka Ligi Mistrzów: Capital One Cup Wrzesień to również spotkanie 1/16 finału Pucharu Ligi Angielskiej. Z racji tego, że naszym rywalem było Burton Albion, zdecydowałem się na wystawienie rezerw i najbardziej obiecujących zawodników z drużyn U21 lub U18. I tak w pierwszej jedenastce wyszedł obrońca Tiago Illori, pomocnicy Ryan Kent i Bobby Adekanye oraz napastnik Toni Gomes. Dodatkowo po kontuzji wrócili Jordan Henderson oraz Danny Ings. O ile ten pierwszy był gotowy do gry, o tyle Danny miał kondycję na poziomie 70%, jednak nie chciałem przemęczać zawodników pierwszego składu, a wciąż miałem w pamięci jego wyniki w sparingach. No i się nie zawiodłem, zawodnik wytrzymał jedną połowę. Mecz rozpoczął się świetnie, już w 12. minucie Kent minął McCroyego na skrzydle i dośrodkował w pole karne, a Danny Ings wpakował piłkę do bramki. Dwie minuty później było już 2:0 - po zamieszaniu w polu karnym, w którym brali udział Henderson oraz Gomes, znów najprzytomniej zareagował Ings. Rywali dobił wprowadzony w drugiej połowie Origi, który wykorzystał sytuację sam na sam. Awans wywalczony najmniejszym nakładem sił, dodatkowo poznałem odpowiedzi na pewne pytania - Ings wraca do pełnej dyspozycji, a sam Liverpool ma bardzo zdolną młodzież! Wyniki pozostałych spotkań 1/16 COC: W 1/8 zagramy u siebie z Cardiff, więc easy Ten mecz 28 października. Pozostałe pary: Okienko transferowe - lato 2015 Najciekawsze transfery (TOP 5) w pięciu najlepszych ligach europejskich (Premier League, La Liga, Bundesliga, Ligue 1, Serie A) W październiku: 01.10.2015 - Rapid Wiedeń - Liverpool (2/6 LE) 04.10.2015 - Norwich - Liverpool (8/38 PL) 17.10.2015 - Liverpool - Watford (9/38 PL) 22.10.2015 - Liverpool - Sampdoria (3/6 LE) 25.10.2015 - Manchester City - Liverpool (10/38 PL) 28.10.2015 - Liverpool - Cardiff (1/8 COC) 31.10.2015 - Liverpool - Everton (11/38 PL)
  21. Niestety z tego całego zdenerwowania nie zapisałem gry po meczu z Newcastle i musiałem rozegrać je jeszcze raz. Żeby było sprawiedliwie, ta sama taktyka, zawodnicy i polecenia, nic nie zostało zmienione. Po raz kolejny zagraliśmy dobry mecz, jednak tym razem udało nam się bezbramkowo zremisować. Może to i więc lepiej Trochę się zmieniła tabela, więc: @snikers88 - Tottenham najpierw wygrał u siebie 5:0 z Watfordem (Chadli, Vertonghen, Alderweireld 2, Barbosa), potem 1:0 na wyjeździe z Manchesterem City (Kane w doliczonym czasie), następnie 4:1 z Evertonem (Lamela 2, Kane 2), no i to pechowe, grane drugi raz, 0:0 z Crystal Palace. Totki pozyskały dwóch zawodników - Filipa Kosticia ze Stuttgartu za 14,25 mln oraz Gabriela Barbosę z Santosu za 11,5. Wypożyczyło natomiast 18-letniego reprezentanta Anglii U-19 Joshuę Onomaha do Dundee United.
  22. @Jahu - wielkim fanem PL nie jestem, pierwsze miejsce ma u mnie tylko hiszpańska @Gregu - to ja chyba nie umiem go wykorzystać, bo pierwsze wrażenie jest gorsze niż złe... Ale o tym na dole! --------------------------------------- Premier League W tej opce zaczęliśmy zmagania w Premier League. Na pierwszy ogień wybraliśmy się na Selhurst Park, gdzie mieliśmy zagrać z Crystal Palace. Przed sezonem poświęciłem bardzo dużo czasu na ustawienie odpowiedniej taktyki i poleceń tak, żeby na te cztery sierpniowe mecze wyjść najlepiej przygotowany i zgarnąć minimum osiem oczek. Wkalkulowane miały być remisy z Arsenalem i Crystalem lub Newcastle. Wyszło inaczej. W pierwszym meczu zagraliśmy źle. Niestety piłkarze totalnie nie odnajdywali się w tej taktyce i zachowywali się, jakby pierwszy raz grali ze sobą na boisku. Zawiódł Origi, Coutinho to na ten moment też jest jakieś totalne nieporozumienie. Ale nic nie zwiastowało, że po meczu będę tak wkur... zdenerwowany. Wkurwiony byłem później i jestem do tej pory, bo piszę ten tekst po ostatnim sierpniowym spotkaniu z Newcastle. W każdym razie w 26. minucie Lallana dośrodkował w pole karne, tam odnalazł się Benteke, który mocnym strzałem na dalszy słupek pokonał Wayne'a Hennesey'a. Do przerwy schodziliśmy z prowadzeniem, chociaż Crystal Palace grało naprawdę dobrze. A jeśli nie dobrze, to na pewno lepiej od nas. Znalazło to swoje potwierdzenie w 57. minucie, kiedy piłkę do siatki Mignoleta wpakował Bolasie. Całość poprzedziło denne dośrodkowanie Kelly'ego, które nasz bramkarz powinien co najmniej wypiąstkować. No ale po co, lepiej stać i się gapić, jak mu... czarnoskóry strzela nam bramkę. Uspokajam, nie ma to wydźwięku rasistowskiego, po prostu jestem zirytowany całą sytuacją. Spotkanie zakończyło się remisem, w teorii nie najgorszym, bo Selhurst Park to ciężki teren. Ale w sumie każdy teren w tej lidze jest ciężki, więc to tłumaczenie jest do dupy. Remis na inaugurację. Poniżej sprawozdanie. Skąd takie dobre oceny? Nie wiem. Po przełknięciu gorzkiej pigułki nie spowodowanej rzecz jasna samym wynikiem, ale naszą grą, udaliśmy się na The Emirates. Również trochę pomerdania w poleceniach i funkcjach czy rolach piłkarzy, no i ruszamy na podbój Londynu. Skład bardziej defensywny, bo jednak graliśmy z drużyną, która wbrew wyśmiewaniom z powodu słynnego już czwartego miejsca, od dwudziestu lat kwalifikuje się do TOP 4 ligi, co jest naszym celem, póki co chyba nieosiągalnym. A więc: na Berlin! Londyn! Fajnie, byłem zadowolony, bo czułem, że ta taktyka zda egzamin. Ale gdzie tam, zagraliśmy gorzej niż z Crystal Palace. Gola straciliśmy już w 13. minucie. Coquelin podał do Sancheza, którego obok Ozila baliśmy się najbardziej. No ale stoi tyłem do bramki, za nim stoi Lovren, byłem spokojny. Taaa. Lovren nagle dał mu się odwrócić, ten podbiegł do linii końcowej, przy bliższym słupku był Mignolet. Podczas gdy nastawiłem się na rożnego, Chilijczyk... zdobył gola. No parodia zupełna. Pierwszą połowę dograliśmy na kontrę, w drugiej chcieliśmy przejąć inicjatywę (mam dwie taktyki - defensywną i ofensywną z kontrolą nad meczem). Jedyne na co było nas jednak stać to jeden strzał celny i kolejny mecz można było sobie włożyć w... wiecie gdzie. Porażka niby spodziewana, ale boli. Nie tyle porażka, a podobnie jak z Crystal - gra. Kolejne spotkanie to mecz na Anfield z West Bromem, a więc rozpoczęcie sezonu przed własną publicznością. Cel? Trzy punkty. Jeśli nie udałoby się go nam zrealizować, to nie ukrywam, wkurwiłbym się niemiłosiernie. Był to ostatni test dla taktyki, którą ustalałem sumiennie podczas okresu przygotowawczego. No i testu nie zdała. Oczywiście taktyka ofensywna, bo West Brom to drużyna, którą powinniśmy łatwo pokonać. No ta XD Zaczęło się dobrze, bo utrzymywaliśmy się przy piłce na czym, nie ukrywam, bardzo mi zależy. Wymienialiśmy podania pod bramką rywali, brakowało strzałów, ale przynajmniej w pierwszej połowie czułem, że ta bramka jest mimo wszystko kwestią czasu. I tak się stało - w 40. minucie Coutinho dośrodkował w pole karne ze skrzydła, a tam najlepiej odnalazł się wysoki Benteke i pewnym strzałem pokonał Myhilla. Gwizdek sędziego, przerwa, zachęcenie zawodników do jeszcze cięższej pracy, myślałem, że będzie okej. Ale stało się to, czego się nie spodziewałem. Oni stanęli. Stali jak kuźwa kłody w lesie i patrzyli. Podziwiali. I zobaczyli bramkę! Szkoda tylko, że nie naszą. W 77. minucie dośrodkowanie Berahino kompletnie olał Skrtel (łysa pała, nie szukać porównania z Trałką), a Fletcher (który był do krycia, a stał sam) wpakował piłkę do siatki. Parę zmian w taktyce na szybko i ostatnie 13 minut na pełnej pompie, wszystko, żeby zdobyć bramkę. I choć się udało, bowiem w 87. minucie istny kocioł w polu karnym po centrze debiutującego Odubajo wykorzystał mocnym strzałem Milner, po tym meczu nikt nie miał prawa być zadowolony. Powiem Wam coś. W tajemnicy. West Brom miał prawie czterokrotnie więcej strzałów Dobra, ostatni mecz w tej opce. To ten, przez którego byłem tak sakramentalnie... hm... jakby to.... zirytowany. Nie chcę podpaść moderacji, bo to dopiero początek kariery Mimo, że nie mogłem się zmobilizować, to po raz kolejny dokonałem zmian w taktyce. Teraz trochę kosmetycznych, na więcej liczyłem po prostu podczas dwutygodniowej przerwy. Graliśmy na wyjeździe z Newcastle United, które na wyjazdach jest ciężkie zawsze. No i powiem szczerze, że zagraliśmy najlepiej w tym sezonie, mimo, że z do Liverpoolu wracaliśmy na tarczy. W 52. minucie Skrtel zrobił coś, co było kwintesencją naszej gry na starcie ligi. Stał. - można by go tak walić tym młotkiem po głowie, a on i tak by stał. No i po części tak się stało, tylko zamiast młotka była piłka. Doumbia dośrodkował ze skrzydła w pole karne, ta trafiła w poprzeczkę i... odbiła się od łysiny Skrtela i wpadła do bramki. Powiem Wam, że nawet się uśmiechnąłem przy tej bramce. Newcastle było lepsze, ale my nie graliśmy źle. Szczególnie w środku pola wyglądało to nawet fajnie, niestety z przodu wciąż katastrofa. A raczej kata®strofa, bo na dodatek mnie łapie jakieś przeziębienie. Życzcie zdrowia. Jesteście pewnie ciekawi dwóch rzeczy. Jedną z nich zaspokoję. Pierwsza - jakie były statystyki w tych meczach? Druga - tabela ligowa. A.d 1 - nie chcę się kompromitować, statystyki moją słodką tajemnicą. A.d 2 - na dole w spoilerze. --------------------------------------- Losowania W międzyczasie odbyły się dwa losowania. Mianowicie 1/16 finału Capital One Cup oraz fazy grupowej Ligi Europy. W pierwszym przypadku trafiliśmy dobrze, w drugim niekoniecznie. 1/16 Capital One Cup: Liverpool - Burton Albion (23 września) Inne pary: Grupa L Ligi Europy: CSKA Moskwa, Liverpool, Sampdoria, Rapid Wiedeń Inne grupy: Dla zainteresowanych: grupy Ligi Mistrzów Polskie kluby w europejskich pucharach Konferencji dzisiaj brak, nie mam siły na komentowanie tej tragedii. W planach rozegranie sparingu z jakimś fajnym zespołem podczas przerwy reprezentacyjnej i zmienienie całej taktyki, ale to zobaczymy jak to będzie wyglądać. Jutro się muszę za to wziąć i z godzinkę minimum przy tym posiedzieć. W następnej opce prawdopodobnie mecze z West Hamem (dom), Bournemouth (wyjazd) oraz Swansea (dom) w lidze, CSKA na wyjeździe w LE oraz Burton u siebie w 1/16 finale COC. Trzymcie kciuki, bo nadciąga katastrofa. ---------------------------------------
  23. Ja bym chciał możliwość gry istniejącymi trenerami, np Mourinho czy Klopp, urozmaicenie konferencji prasowych oraz poprawienie systemu treningu zawodników, bo "coś" mi w nim nie pasuje mimo wszystko
  24. Nazwiska wyglądają na papierze bardzo fajnie - Buzała, Krzywy czy Szałachowski, uznane nazwiska Bardzo fajny pomysł, nie spotkałem się jeszcze z czymś takim, więc powodzenia! A odnośnie wyboru klubu - wziąłeś jakikolwiek klub z tej ligi czy czymś się kierowałeś? Pytam, bo ilekroć słyszałem o tym klubie to był przedstawiany jako LB Chateauroux, podczas gdy Ty posługujesz się właśnie tym rozwinięciem LB. Pytam z ciekawości, czy orientujesz się coś o tym klubie i o nazwie
  25. @Fafus - witam ponownie Z powodów osobistych nie miałem głowy do gier, w ogóle mało siedziałem na kompie, a jak już wróciłem do stanu używalności to temat był bloknięty i stwierdziłem, że nie warto wracać, a w wakacje zacznę coś nowego. @snikers88 - a dziękuję bardzo, Totki dobra inwestycja @yaneck1 - uch... --------------------------------------- Transfery: Zacznę od tych z klubu. Mówiłem wprawdzie, że nie będzie większych ruchów transferowych, ale nie wspomniałem o juniorach. A ci są i zostali wypożyczeni. Konkretnie jest ich czterech. Zwracałem uwagę na ligę, do której idą, jaką część płacy pokrywać będzie klub, który interesuje się naszym zawodnikiem, oraz, oczywiście, jaką rolę będą pełnić. Na papierze wygląda to świetnie - kluczowi zawodnicy i 100% pensji. Jak będzie w praktyce? Przekonamy się podczas sezonu. Sporo klubów chciało wypożyczyć również Divocka Origiego, jednak bez wahania wszystkie je odrzucałem. Brad Smith (21 lat / lewy obrońca) ----> Aberdeen Jordan Williams (19 lat / prawy środkowy obrońca) ----> Dundee United Cameron Brannagan (19 lat / środkowy pomocnik) ----> Ross County Pedro Chirivella (18 lat / defensywny pomocnik) ----> Dundee United Dostaję już pierwsze raporty z ich występów, i będę szczery - szału nie ma, dupy nie urywa. Oceny wahają się od 6,4 do 6,9. *** To teraz te do zespołu. Jak wiecie z poprzedniej opki, zdecydowałem się na zakontraktowanie prawego obrońcy. Padło na zawodnika Hull City - Mosesa Odubajo. Zapłaciliśmy za niego 10 milionów euro, 4 miliony płatne będzie w ratach przez kolejny rok. Tygrysy zastrzegły sobie także 30% z następnego transferu. Co do kontraktu z zawodnikiem - podpisał czteroletnią umowę (do 2019 roku), status w drużynie: rotacja, roczna podwyżka wynagrodzenia o 15%, po 20 ligowych spotkań klauzula wynagrodzenia została ustalona na poziomie 228 tysięcy euro. Kwota gotówkowa, czyli ta wypłacana piłkarzowi podczas trwania kontraktu wynosi 525 tysięcy, agent dostanie 1 milion. Powiem tak - z zawodnika jestem zadowolony, z warunków transferu - niekoniecznie. Niemniej jednak - witamy w LFC! --------------------------------------- Sparingi: Zapewne coś, co Was najbardziej interesuje, czyli wyniki meczów towarzyskich naszej drużyny. Nie wiem czy jest sens umieszczania tutaj wyjściowych jedenastek, bo grał każdy zawodnik z pierwszego zespołu, który mógł grać. Wahałem się między formacjami 4-2-3-1, 4-4-2, a 3-5-2. Jednak po kolei. Plan był prostu - w pierwszym meczu wygrać, zaś na zgrupowaniu w USA pracować nad kondycją. Później, zgrupowanie w Hiszpanii miało przynieść nam pracę nad zgraniem i potyczki z bardzo silnymi zespołami, zaś mecz z Hannoverem był typowym meczem na podbicie morale i pewne zwycięstwo. Wyszło inaczej. W pierwszym meczu, z New York City FC, owszem, wygraliśmy. Całe spotkanie byliśmy lepsi i stwarzaliśmy więcej sytuacji niż rywal, który w składzie miał chociażby Villę, Pirlo czy Lamparda. Bramki jednak nie zdobył nikt z naszej drużyny - w 88. minucie wstrzeloną w pole karne piłkę do własnej bramki wpakował Jerome Winnard. Wygrana po golu samobójczym, jednak nie to było najważniejsze. Zagraliśmy naprawdę dobrze. Cały mecz w formacji 4-2-3-1 z wyraźną kontrolą meczu przyniosła skutek. MVP meczu został wprowadzony po przerwie Emre Can. Kolejne spotkanie z Atletico miało dać odpowiedź, czy potrafimy grać na kontry. Właśnie temu miała służyć formacja 4-4-2. I okazało się, że potrafimy - dwukrotnie w pierwszej połowie wychodziliśmy na prowadzenie - zdobywali dla nas bramki Danny Ings oraz Christian Benteke. Niestety drużyna Diego Simeone potrafiła wyrównywać - Gabi oraz Vietto sprawili, że po dziewięćdziesięciu minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 2:2. W rzutach karnych nasza drużyna okazała się jednak lepsza. W pierwszej połowie niepewnie zachowywał się nasz drugi bramkarz - Adam Bogdan, jednak z minutę na minutę było lepiej. Niestety to, co stało się w kolejnym meczu, przerosło nasze najczarniejsze sny. W meczu z Sevillą nie graliśmy źle, jednak popełnialiśmy katastrofalne błędy, gorsze niż nawet w polskiej Ekstraklasie. Sakho zaliczył chyba najgorszy mecz w swojej karierze - wszystkie bramki dla zdobywcy Ligi Europy padły po niecelnych podaniach naszej drużyny, co gorsza, pod własnym polu karnym. Bo umiejętnie wyprowadzoną kontrę bym zdzierżył, ale takie coś powoduje, że nóż w kieszeni się otwiera. Hat trick Kevina Gameiro sprawił, że wpadliśmy w niezbyt dobre nastroje i potrzebne były rozmowy z piłkarzami. Najlepszy zawodnik - Skrtel (7,0) - obrońca wprowadzony za Sakho właśnie. Ostatnie spotkanie, a pierwsze na Anfield, z Hannoverem 96, rozpoczęło się fatalnie. W 4. minucie dla gości podyktowany został rzut karny, który na szczęście obronił Simon Mignolet. Ten, który spudłował, a więc Charlison Benschop trafił jednak w pierwszej połowie dwukrotnie, jednak prawdę powiedziawszy spodziewałem się tego. Wyszliśmy bowiem formacją 3-5-2, co do której byłem najmniej przekonany. Po przerwie zmieniłem na wyjściowe ustawienie z meczu z NYCFC i wyglądało to bardzo dobrze, stwarzaliśmy sobie sytuacje. W 89. minucie jedyną bramkę dla nas zdobył Divock Origi i w ostatnim sprawdzianie przed ligą przegraliśmy 1:2. 11.07.2015, New York City FC 0:1 Liverpool (Winnard [s.]) 18.07.2015, Atletico Madryt 2:2 (2:4 k.) Liverpool (Ings, Benteke) 24.07.2015, Sevilla 3:0 Liverpool 01.08.2015, Liverpool 1:2 Hannover 96 (Origi) --------------------------------------- Konferencja prasowa przed meczem z Crystal Palace [The Sun]: Dzień dobry, jutro mecz z Crystal Palace, jesteście gotowi? Dzień dobry, witam serdecznie. Po pierwsze - dziękuję za uzmysłowienie mi z kim gramy, bez pana bym sobie nie poradził <śmiech>. Co innego mam odpowiedzieć - tak, jesteśmy. Musimy być. [The Sun]: Jakoś bez przekonania Pan mówi. Zadowolony jest Pan z okresu przygotowawczego? Po prostu nasza forma to niewiadoma i wiem to zarówno ja, jak i moi piłkarze. Okres przygotowawczy upłynął dobrze, chociaż nie zabrakło przykrych wiadomości, jak na przykład kontuzja Danny'ego Ingsa, który naprawdę fajnie grał. Jedyne co mi się w nim nie podobało, to wyniki spotkań, które rozegraliśmy. Z jednej strony - mecz towarzyski, który służy do testowania ustawienia i formacji, i ja się z tym zgadzam. Z drugiej jednak - skoro przegrywamy dwa ostatnie mecze, czyli te w końcówce przygotowań, to chyba znaczy, że te moje pomysły nie funkcjonują tak, jak powinny. No ale nie wiem, przekonamy się jutro. [bBC]: Wszyscy spodziewali się rewolucji. Gdzie ona jest? W głowach piłkarzy. [bBC]: Wciąż tych samych co w ostatnim sezonie... To nie jest takie łatwe - przyjść bez doświadczenia i zrobić nagle rewolucję kadrową. Dziennikarze by chcieli spektakularnych transferów, żeby mieli o czym pisać. My zrobiliśmy jeden, po cichu, i mamy kompletną kadrę. Poza tym nowi zawodnicy generują problemy w kontekście wprowadzania ich do zespołu, a już wyobrażam sobie co by było, gdybyśmy pierwsze mecze przegrywali: "Trener won", "Sezon stracony" i tak dalej. [bBC]: No właśnie, odnośnie Mosesa - nie za dużo jak na nieznanego zawodnika? Jak zawodnik z Premier League może być nieznany? [bBC]: Wie Pan o czym mówię. No właśnie nie wiem. Pytanie zabrzmiało jakbyśmy wydali 10 milionów na zawodnika z ligi amatorskiej. [bBC]: Dobrze, w takim razie inaczej. Jest Pan zadowolony z kwoty transferu? Nie do końca. Zawodnik bez kwoty odstępnego jest ciężkim zawodnikiem do pozyskania, ponieważ klub wcale nie musi go sprzedawać. I tak było teraz. Nie było tak, że klauzula odejścia wynosi 8 milionów, tyle wpłacamy, i jesteśmy dogadani. Hull było bardzo ciężkim partnerem w negocjacjach, które ciągnęły się przez spory okres czasu, ale ostatecznie udało nam się wynegocjować warunki, z których obie strony były mniej lub bardziej zadowolone. [Liverpool TV]: Jakie cele ma Pan wyznaczone przed nowym sezonem? Awans do Ligi Europy, półfinał FA Cup oraz 1/8 finału Ligi Europy. Moje ambicje sięgają jednak znacznie wyżej. Chcemy zrobić z Liverpoolu zespół, który będzie regularnie grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a co za tym idzie zadomowi się w TOP 4. [Guardian]: Jak ustosunkuje się Pan do zarzutów o wybitnie kiepską formę napastników? Kto zagra z Crystal? Cóż, faktycznie, nie muszę okłamywać, bo przecież ich postawę można było zobaczyć w sparingach. Nie wyglądało to najlepiej, dodatkowo kontuzja Danny'ego nas nie rozpieściła. Miejmy nadzieję, że będzie coraz lepiej, chociaż nie wykluczam również opcji zagrania bez nominalnego napastnika. To jednak wariant na kolejną część sezonu, w meczu z Crystal Palace na pewno pojawi się "dziewiątka". Kto? Zobaczycie jutro, odwiedzajcie Twittera. [Pytanie od kibica]: Trenerze, wierzy Pan, że obecnie w Liverpoolu jest zawodnik, który mógłby spędzić tu całą karierę? Cóż, ciężko mi odpowiedzieć, bo tak naprawdę jestem tu krótko. To jasne, że zawodników takich jak Gerrard będzie coraz mniej, nie przy takim rynku, nie przy takich, a nie innych warunkach. Mamy oczywiście nadzieję, że wśród naszych zawodników, czy to pierwszego zespołu czy drużyn młodzieżowych, jest taki, który kiedyś, po zakończeniu kariery będzie mógł powiedzieć "Liverpool to był mój jedyny klub". To ważne. Ale jak jest na ten moment, nie wiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...