Skocz do zawartości

Spajk

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    875
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Spajk

  1. Jestem ciekaw czy uda ci się ich zmobilizować, czy skoro mają już zapewnione mistrzostwo to odpuszczą :P
  2. Jak się przebudzili to nie ma zmiłuj dla rywala
  3. Połówki ponoć wyglądają tak :P -9.5 = 160-190 -8.5 = 140-170 -7.5 = 120-150 -6.5 = 100-130 -5.5 = 80-110 -4.5 = 60-90 -3.5 = 40-70 -2.5 = 20-50 -1.5 = 0-30
  4. Spajk

    Co rano to samo

    Po meczach nieco łatwiejszych nadszedł moment, w którym po raz kolejni jesteśmy poddawani ciężkiej próbie. Zdeterminowany rywal w postaci Udinese może poszczycić się jedną z najszczelniejszych formacji defensywnych w Serie A. Osobiście nie obawiałem się tego spotkania, a wyczekiwałem go wręcz z zapartym tchem. Byłem niesamowicie ciekaw, jak wypadnie nasza formacja ofensywna na tle tak dobrze broniącego się przeciwnika. Traktowałem to również jako swego rodzaju sprawdzian przed rewanżem z Chelsea. Obie te drużyny od pewnego czasu są do siebie zbliżone charakterystyką gry opierającą się na przetrzymywaniu piłki i bardzo głębokim cofaniu się w pole karne możliwie jak największą liczbą piłkarzy. Niezwykle uradował mnie fakt wyleczenia urazu przez Djurovicia. Sztab medyczny pracujący w pocie czoła od ostatnich dwóch tygodni podołał i przywrócił piłkarza do pełnej sprawności, tydzień wcześniej aniżeli zakładały to nasze pierwotne ustalenia. Powrót Serba do kadry otwierał przede mną nowe możliwości rotacji na bokach obrony. Dzięki temu mogłem zaoferować chwilę wytchnienia Alonso. Zarówno tempo, jak i liczba spotkań wpływały zdecydowanie na jego niekorzyść. Motorycznie nie był to już ten sam Hiszpan, który w ciągu dziewięćdziesięciu minut potrafił biegać od jednej bramki do drugiej sprintem. W wyjściowej jedenastce znalazło się również miejsce dla Cermaka, który pokazywał się z dobrej strony podczas rozgrywek reprezentacyjnych kadry Czech U-21 oraz we włoskich rozgrywkach klubowych U-20. Oprócz dwóch zaskoczeń nie omieszkałem sprawić trzeciego. Szansę na zaprezentowanie się od pierwszej minuty otrzymał Palazzi. Z jednej strony wierzyłem w 23-letniego Włocha, a z drugiej przy tak dobrze obsadzonym środku pola jego szanse na występ zostały zminimalizowane. Samo spotkanie rozpoczęliśmy bardzo słabo. Od pierwszych minut nie potrafiliśmy złapać rytmu meczowego, ustabilizować tempa. Wyraźnie brakowało nam pewności siebie. Z takowych prezentów starali się korzystać gospodarze, którzy grali bardzo wysoko z intensywnym pressingiem. Ich gra obronna robiła ogromne wrażenie, a sposób, w który wyprowadzali kontry, był niesamowity. Piłka zatrzymywała się na pierwszym lepszym defensorze, a ten przenosił ciężar akcji na skrzydło, stamtąd piłka była ekspediowana na wolne pole do wychodzącego sam na sam Kenedyego. O ile w początkowej fazie broniliśmy się przed tym schematem naprawdę dobrze, o tyle wraz z biegiem czasu wyglądało to, nieco słabiej. W 11. minucie powinniśmy objąć prowadzenie. Po stałym fragmencie gry egzekwowanym przez Cermaka centra bita na jedenasty metr przyniosła więcej korzyści, aniżeli mógłbym przypuszczać. W gąszczu graczy najlepiej odnalazł się Perisić, który instynktownym strzałem starał się zaskoczyć Scuffeta. Włoskiego bramkarza uratowała jedynie dobra lokalizacja jednego z defensorów, który absolutnym przypadkiem znalazł się na linii strzału. Od tamtego momentu zaczęliśmy grać zauważalnie lepiej z przodu. Nie baliśmy się podejmować bardziej ryzykownych decyzji, przestaliśmy grać zachowawczo. Idealną okazją na otwarcie wyniku spotkania okazał się słabo bity przez jednego z piłkarzy Udinese rzut rożny. Wybitą poza obręb szesnastki futbolówkę przejął Alonso. Hiszpan rozpoczął kontratak dalekim wybiciem niemalże na połowę gospodarzy do świetnie ustawionego Torina. Młodzik zastawił się na moment i przerzucił do wychodzącego na wolne pole Cermaka. Interwencja Gabriela Silvy uniemożliwiła Czechowi opanowanie piłki. Na nasze szczęście była to decyzja na tyle rozpaczliwa, iż po upływie niespełna sekundy nasz napastnik znalazł się w polu karnym w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wykorzystał on bowiem zbyt krótkie zgranie piłki główką Brazylijczyka. Skracający kąt strzału poprzez wyjście z bramki Scuffet był w tej sytuacji bez szans. Cermak popisał się bardzo przytomną decyzją i strzałem zewnętrzną częścią stopy, umieścił futbolówkę w przeciwnym rogu. Na odpowiedź gospodarzy nie musieliśmy czekać zbyt długo. W 35. minucie wykorzystali oni swoją najmocniejszą broń, a więc kontratak. Całą akcję napędzał skrzydłem Amrabat. Marokańczyk bez trudu zwiódł Medela i świetną mierzoną centrą obsłużył Kenedyego. Brazylijczyk ku mojemu zdziwieniu wygrał pojedynek główkowy z Jesusem i uderzeniem głową w lewy róg zaskoczył Handanovicia. Druga połowa nie odbiegała znacznie od tego, co mogliśmy zaobserwować w pierwszej odsłonie. Tempo gry było podobne, a liczba sytuacji całkiem pokaźna. Dodatkowej pikanterii widowisku nadał sam arbiter. Po powrocie na murawę był on zdecydowanie bardziej skory do obdarowywania piłkarzy jednej, jak i drugiej drużyny żółtymi kartonikami. Niestety nie wykorzystujemy potknięcia Juventusu, ale wciąż utrzymujemy bezpieczną przewagę punktową nad Starą Damą.
  5. Spajk

    Urojona Kariera

    Myślałem, że lepiej się wypromujesz dzięki kadrze, a tu i tak Grecja :P Powodzenia.
  6. Po prostu byłem ciekaw. Prześledziłem i przeczytałem wszystkie posty, ale nigdzie nie było wzmianki gdzie trafił ;)
  7. Gdzie w ogóle wylądował Ewerton? Pamiętam go z czasów Anży, nawet nie wiedziałem, że przeniósł się na stałe do Portugalii :P Powodzenia w walce o majstra.
  8. Spajk

    Livescore Euro 2016

    Idealna centra na wbiegającego Griezmanna. Reszty to już nie wiem, bo wyłączyłem :P
  9. Spajk

    Co rano to samo

    Półmetek fazy grupowej Ligi Mistrzów miał za zadanie wyłonić najpoważniejszych kandydatów do awansu. Niestety sytuacja w naszej grupie była na tyle zagmatwana, iż o możliwość dalszej gry będziemy walczyć zapewne do ostatniej tudzież przedostatniej kolejki. Na szczęście dwudziestego trzeciego dnia października podejmowaliśmy bezapelacyjnie najsłabszą drużynę w całym zestawieniu. Bułgarski Ludogorec Razgrad to zespół z gatunku tych, które należy pokonywać z dużą zaliczką bramkową. Nie będę tuszował tego, że spodziewaliśmy się raczej łatwej i spokojnej przeprawy. Wiele wskazywało na to, iż w razie naszej ewentualnej wygranej Benfica ustąpi nam miejsca, dzięki czemu zajmiemy pozycję wicelidera. Samego rywala rozpracowaliśmy już przed samym spotkaniem. Znaliśmy zarówno jego mocne, jak i słabe strony w efekcie czego mogliśmy sobie pozwolić na zdecydowanie więcej. Już od pierwszych minut skupialiśmy się na utrzymywaniu piłki i cierpliwym budowaniu ładnych, składnych akcji. Przy potencjale ofensywnym, jakim dysponujemy, pewne było, iż zdobycie pierwszej bramki jest dla nas jedynie kwestią czasu, a zachowawcza gra ze strony bułgarskiej drużyny - podpisaniem wyroku na siebie. W 17. minucie wypracowaliśmy sobie pierwszą groźną sytuację podbramkową. Wszystko rozpoczęło się od rajdu Nagatomo prawym skrzydłem. Japończyk zastąpił na flance zbiegającego do środka Poulsena. Rozciągnięcie gry do lewej strony okazało się najlepszą spośród dostępnych opcji. Alonso kapitalnie wystawił piłkę mocnym podaniem po ziemi nabiegającemu Samurajowi. Uderzenie z pierwszej piłki zostało niestety sparowane do boku przez znajdującego się na linii Gencheva. Myślałem wówczas, iż wszystko stracone, a ładna i składna akcja nie przyniesie nam bramki. Byłem w błędzie. Całą sytuację doskonale rozczytał Duńczyk, który ustawiony na dalszym słupku wcisnął odbitą futbolówkę do siatki. Zaczęło się wyśmienicie tak, jak powinno to wyglądać. Niewątpliwie szybko zdobyta bramka dodała nam ogromnej pewności siebie. Niespełna pięć minut później podwyższyliśmy rezultat. Tym razem świetna centra penetrująca obręb szesnastki spod nogi Alonso odnalazła wbiegającego na dalszy słupek Origiego. Belg nie miał jakichkolwiek problemów z oddaniem strzału z ostrego kąta. Złe ustawienie bramkarza zaowocowało kolejną bramką na naszą korzyść. W 21. minucie ten sam piłkarz mógł dopisać do swojego kąta drugą bramkę. O ile pierwsza próba Icardiego nie odnalazła drogi do siatki, o tyle poprawka w wykonaniu Origiego bez trudu pokonała bardzo niepewnie broniącego Lyubomira Gencheva. W 63. minucie Divock skompletował hat-tricka, a w ostatniej akcji meczu po stałym fragmencie gry mocnym uderzeniem głową na listę strzelców wpisał się również Veljković. Pogrom! (1.) Chelsea 1:0 Benfica (2.)
  10. Alt + F9 robi się screeny w FMie i trafiają do moich dokumentów -> SI -> FM16 -> screenshots ;)
  11. Tego, że Boenisch będzie najjaśniejszym punktem defensywy to się absolutnie nie spodziewałem :P
  12. Spajk

    Co rano to samo

    Nowy kontrakt El Sayeda opiewał na niebagatelną kwotę. Egipcjanin mogący szczycić się dotychczas zarobkiem rzędu sześciu tysięcy euro na miesiąc dzięki nowej umowie będzie inkasował sto tysięcy więcej w takiej samej perspektywie czasu. Nie negowałem jego żądań finansowych, gdyż swoją postawą sam zainteresowany przysłużył się klubowi, a jego formę w pełni odzwierciedlała nowa umowa. Z naszej strony pojawiła się również klauzula zabezpieczająca. Nie mogliśmy bowiem pozwolić na ewentualne skuszenie zawodnika, które pociągałoby za sobą nikły zysk, toteż w jego umowie zapisano klauzulę odejścia w wysokości 75 milionów euro. Tym samym wciąż utrzymujemy się na trzeciej lokacie w rankingu klubów płacących największe pensje we Włoszech (86,63 mln). Wyprzedzają nas jedynie rywal zza miedzy - A.C. Milan (104 mln) oraz zdecydowanie przodujący Juventus (156 mln). Do zmagań ligowych powróciliśmy po trzynastodniowej przerwie, która bardzo przysłużyła się piłkarzom. Nareszcie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, ażeby naładować akumulatory po niezwykle wyczerpującej serii spotkań. Terminarz nie mógł chyba zostać lepiej ułożony. Nieco wybici z cyklu trening-mecz-trening-mecz musieliśmy pokonać Chievo Verone. Drużyna ze stadionu Marcantonio Bentegodi prezentuje się w obecnej kampanii zaskakująco słabo, zajmując przedostatnie miejsce w ligowej hierarchii ze stosunkiem jednego zwycięstwa i czterech porażek w siedmiu kolejkach ligowych. Jedenastkę wystawioną do gry można określić mianem lekko eksperymentalnej. Z jednej strony nie obyło się bez niespodzianek, a z drugiej na murawie zameldowali się piłkarze kluczowi, którzy powinni wystąpić w najbliższym meczu w Lidze Mistrzów. Spotkanie zaczęło się wyśmienicie, gdyż wynik już w 2. minucie otworzył ten, który winien był odpoczywać przed kolejnym ważnym meczem. Stały fragment gry egzekwowany przez Deulofeu. Okolice dwudziestego piątego metra, a więc idealne miejsce do technicznego uderzenie lewą nogą. Niestety nie dysponowaliśmy takowym ekspertem, a więc do piłki chcąc nie chcąc musiał podejść Hiszpan. Wszystko zapowiadało klasyczną centrę i próbę powalczenia o zawieszoną piłkę przez Jesusa. Ku zaskoczeniu wszystkich piłkarze podjęli decyzję o wybraniu zupełnie innego wariantu. Przyznam, iż sama decyzja wprawiła mnie w chwilowe osłupienie. Gerard wycofał się dobre dwa, trzy kroki do tyłu pozorując próbę strzału tudzież dośrodkowania, a w momencie, w którym jego stopa zetknęła się z futbolówką zagrał po ziemi do ustawionego na skraju pola karnego Icardiego. Argentyńczyk bez trudu przyjął piłkę, przełożył ją na lepszą nogę i potężnym strzałem z czuba umieścił ją pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Fabiano. Doświadczony Brazylijczyk nie zdążył się nawet rzucić, gdy ta zatrzepotała w siatce. Przed gwizdkiem oznajmiającym zakończenie pierwszej części spotkania mieliśmy jeszcze dwie dogodne sytuacje do podwyższenia prowadzenia. Najpierw w sytuacji sam na sam pomylił się Deulofeu. Hiszpan starał się zaskoczyć golkipera przyjezdnych strzałem technicznym w kierunku dalszego słupka. Niestety brak precyzji w tymże zagraniu przełożył się na skierowanie piłki nie do bramki, a wprost w metalowy pręt. W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry Gnoukouri mógł zdobyć gola do szatni. Dogodna pozycja do uderzenia, mocny strzał, który niestety powędrował w sam środek. Przyjezdni skorzystali z naszej nieporadności i sami ustrzelili bramkę w 63. minucie. Kapitalne dośrodkowanie Kuska z prawego narożnika boiska zamknął na dalszym słupku Jean. Francuz wbił futbolówkę na wślizgu. W całej sytuacji lepiej mogli zachować się zarówno Handanović, który nie przesunął się na czas oraz Scuglia. Młody obrońca całkowicie odpuścił krycie Francuza, co zaowocowało utratą gola. Wciąż bardzo mocno dążyliśmy do wygrania meczu. Brakowało nam zaledwie jednej bramki, na którą w pełni zasługiwaliśmy. W 76. minucie D'Ambrosio rozpoczął atak skrzydłem. Prostopadłe zagranie uruchomiło Deulofeu, ten mimo asysty dwóch obrońców w żółtych trykotach wyłożył piłkę jak na tacy Icardiemu. Niekryty na piątym metrze Argentyńczyk bezlitosnym strzałem ustalił wynik spotkania. Wpadka Starej Damy w pojedynku z Udinese zapewnia nam w tym momencie, aż 6 oczek przewagi.
  13. Spajk

    Co rano to samo

    Październikowe potyczki na krajowym podwórku rozpoczęliśmy od spotkania ligowego, w którym to gospodarzem było Napoli. Wyjazd na obiekt San Paolo nie zwiastował niczego dobrego. Jednakowoż nasze szanse diametralnie wzrosły, gdy włoski klub odniósł znaczącą klęskę, która wręcz musiała odbić się na nastrojach piłkarzy. W bezpośrednim starciu z Barceloną Partenopei ulegli Hiszpanom zdecydowanie, a samo widowisko zakończyło się wynikiem 4:0. Była to wręcz doskonała okazja na dobicie potencjalnie groźnego rywala, który od początku kampanii wykazuje ogromną ambicję. Trzeba oddać, iż po zrezygnowaniu z prowadzenia reprezentacji na rzecz Napoli - Didier Deschamps staje na głowie, ażeby tylko pokazać siłę Neapolitańczyków. Przecież to właśnie ta drużyna sezon temu pozbawiła nas wicemistrzostwa. Zemsta będzie, a właściwie musi być słodka. Ze względu na konieczność rotacji i zachowania sił u ważniejszych elementów zespołu na murawę w wyjściowej jedenastce wybiegli między innymi Wilson czy Samper. Po kontuzji Djurovicia brakowało mi kogoś, kto mógłby z miejsca wskoczyć na prawą flankę i zastąpić zajechanego do granic D'Ambrosio. Niestety moje poszukiwania spełzły na niczym. Początek spotkania nie należał do szczególnie interesujących. Przez pierwsze pięć minut nie działo się praktycznie nic, a ciężar gry skupiał się w środkowej strefie boiska. To tam toczyła się niesamowita walka, w której pierwszoplanowe role odgrywali środkowi pomocnicy odpowiedzialni za zadania defensywne. Po 7. minutach Napoli powinno prowadzić. Na szczęście w całej akcji gospodarzy najlepiej połapał się Veljković. Serb ustawił się wprost na linii strzału czym wyręczył czujnego na posterunku Handanovicia. Gdy wysokie tempo, jakie narzucili Neapolitańczycy, osłabło, a my ruszyliśmy do ataku. W 25. minucie podłączający się do ofensywy D'Ambrosio zgrał piłkę do środka do niepilnowanego Eliasa. Brazylijski rozgrywający miał wystarczająco dużo miejsca i swobody, ażeby przerzucić futbolówkę na skrzydło do wbiegającego drugą flanką Nagatomo. Jego kapitalna centra tuż za plecy obrońców była nieosiągalna zarówno dla boku defensywnego, jak i samego bramkarza. Sama precyzja zagrania pozwoliła na przecięcie dośrodkowania Origiemu. Belg bez trudu urwał się spod krycia Balanty i mocnym strzałem wpakował piłkę do pustej bramki. Z interwencją nie zdążył również niezdecydowany Sepe, który wyszedł zbyt późno, ażeby oddalić zagrożenie. Takie błędy w pojedynkach z nami są niewybaczalne. Ponownie pokazujemy rywalom, iż naszą najmocniejszą stroną są skrzydła, a właściwie obrońcy zajmujący miejsce skrzydłowych zbiegających do środka. Poczuliśmy wtedy ogromny zastrzyk energii. Nie poprzestaliśmy tylko i wyłącznie na jednej bramce, i atakowaliśmy dalej. Nasze starania zaowocowały na początku drugiego kwadransa pierwszej części spotkania. Elias podaje krótko do Origiego, a ten zastawia się z piłką. Po chwili oddaje ją do znajdującego się po jego prawej Wilsona, a ten prostopadłym podaniem w uliczkę uruchamia Perisicia. Chorwat w sytuacji sam na sam nie miał prawa się pomylić i technicznym strzałem na dalszy słupek pokonał bezradnego golkipera gospodarzy. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach udowodniliśmy, iż jesteśmy drużyną zdecydowanie lepszą, która bezapelacyjnie zasługuje na trzy oczka. Podczas przerwy pochwaliłem chłopaków i nakazałem im kontynuowanie dzieła zapoczątkowanego we wczesnej fazie spotkania. Tak naprawdę kontrolowaliśmy całe spotkanie od pierwszej, aż do ostatniej minuty. Owszem gospodarze czasem wyprowadzali groźne kontrataki, ale żaden z nich nie był w stanie sforsować naszej bardzo solidnej defensywy. Jestem pełen podziwu wobec tego, jak obecnie wygląda nasza gra. To zupełnie inny zespół aniżeli przed wakacyjną przerwą.
  14. Spajk

    Co rano to samo

    W Serie A szło nam niesamowicie. Gdyby nie ta wpadka z Romą mógłbym mówić o bezbłędnym, wręcz wymarzonym rozpoczęciu kampanii. Tymczasem nasze priorytety musiały ulec nieznacznej modyfikacji. Oprócz walki na froncie włoskim nie zapominamy o rozgrywkach europejskich, które w sposób znaczący mogą podnieść prestiż klubu. O idących za tym pieniądzach wzmacniających naszą sytuację finansową nie będę nawet wspominał. Na dniach podjęliśmy również negocjacje w kwestii nowego kontraktu El Sayeda. Egipcjanin swoimi zasługami i niesamowitą formą zasłużył na nową umowę, gdyż jego obecna niebawem dobiegała końca, a sam zainteresowany zjawił się w moim gabinecie i wyraził chęć pozostania w zespole. Osobiście obawiałem się Benfici. O ile na papierze jest to zespół, który powinniśmy pokonać bez najmniejszego problemu, o tyle dla mnie nie było to aż tak oczywiste. To zupełnie inna drużyna aniżeli kilka lat temu. Jej gwiazdy, najjaśniejsze postacie, dojrzały i z ambitnych piłkarzyków przekształciły się w gwiazdy portugalskiego futbolu. Z kolei sama Benfica wiedzie prym w rozgrywkach krajowych już od sezonu 2016/17. Wiedziałem, iż będziemy świadkami pasjonującego pojedynku, w którym wygra nie ten, kto straci mniej, a ten, kto strzeli więcej. Wiele obiecywałem sobie po występie Mauricio Icardiego, który ustabilizował swoją formę na pewnym, wysokim pułapie. Dotychczas moje dywagacje transferowe dotyczył głównie jego odejścia. Ostatnimi występami przynajmniej tymczasowo wybił mi ten pomysł z głowy. W mecz weszliśmy zdecydowanie lepiej. Najlepszym tego dowodem jest bramka zdobyta już w 12. minucie gry. Wówczas szanowaliśmy piłkę w środkowej strefie boiska na około dwudziestym metrze od bramki strzeżonej przez Perina. Klepka niepopychająca akcji do przodu między El Sayedem, a Cataldim miała jedynie na celu uśpienie czujności gospodarzy. Ten drugi pod naporem wysoko wychodzącego obrońcy postanowił zgrać do ustawionego najbliżej Deulofeu. Hiszpan świetnym przyjęciem obrócił się z futbolówką w kierunku bramki i zaadresował kapitalne prostopadłe podanie na wolne pole do podłączającego się D'Ambrosio. Włoski obrońca ani myślał zastanawiać się choćby przez moment i świetną wrzutką po ziemi odnalazł niepilnowanego Origiego. Belg złożył się natychmiast do strzału i potężnym strzałem pod poprzeczkę nie pokonał Perina! Ależ niewiarygodna interwencja bramkarza Benfici. Na szczęście sama próba była na tyle mocna, iż Mattia był wręcz zmuszony do wyplucia piłki przed siebie. W całej sytuacji najlepiej odnalazł się Icardi, który świetną dobitką w lewy górny róg otworzył wynik meczu. W dalszej fazie pierwszej odsłony zauważalnie lepsza była drużyna z Portugalii. Pozwalali nam oni na swobodne przeprowadzanie akcji i rozgrywanie piłki, a skupiali się przede wszystkim na wyprowadzaniu kontrataków. Jedna z prób winna zakończyć się golem, gdyby nie fantastyczna interwencja Handanovicia. Mimo 35 wiosen na karku Słoweniec wciąż może imponować niesamowitym jak na ten wiek refleksem. Po przerwie nie działo się właściwie mecz. Tempo gry zdecydowanie spuściło z tonu, a my, jak i gospodarze zaczęliśmy grać bardziej zachowawczo. Niestety zemściło się to na nas w samej końcówce, a do siatki piłkę wpakował nie kto inny jak Drmić. Tego napastnika nie jesteśmy w stanie upilnować już od dawien dawna. Szwajcar wykorzystał fantastyczne prostopadłe podanie od Pavona i w sytuacji sam na sam z Samirem pokonał go bez najmniejszych problemów mocnym strzałem po ziemi w kierunku dalszego słupka. (4.) Ludogorec Razgrad 0:2 Chelsea (3.)
  15. Spajk

    Livescore Euro 2016

    No to ciekaw jestem, której reprezentacji jako pierwszej skończy się fart - Portugalia czy Francja? :P
  16. Spajk

    Livescore Euro 2016

    Sędzia mści się za wyeliminowanie Włoch?
  17. Spajk

    Co rano to samo

    Zakończenie września z animuszem było dla nas sprawą wręcz priorytetową. Zależało nam na utrzymaniu przewagi nad Juventusem, ale nie był to cel pierwszorzędny. Za punkt honoru postawiliśmy sobie postawienie się Bologni. Przyznam szczerze, iż nienawidzę grać przeciwko tejże drużynie. Swego czasu opracowali oni bardzo skuteczny patent, który ogranicza nasz styl gry w znacznym stopniu. Owocuje to przede wszystkim nikomu niepotrzebnymi remisami. Tym razem miało być zupełnie inaczej ze względu na większe zaangażowanie piłkarzy oraz nowe ustawienie taktyczne. Zmiana formacji oraz w pewnym stopniu zmodyfikowanie samego stylu gry wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Element zaskoczenia towarzyszącemu takiemu działaniu mógł zapewnić nam albo zwycięstwo, albo sromotną porażkę. Do głowy tak jak i piłkarze dopuszczałem wyłącznie wariant pierwszy. Ze względu na zbliżającą się konfrontację z Benficą w fazie grupowej Ligi Mistrzów wyjściowa jedenastka została skompletowana nieco na oślep. Szansę gry otrzymali ci, którzy byli pomijani najczęściej. Od pierwszych minut byliśmy stroną wyraźnie przeważającą. Zarówno mentalnie, jak i motorycznie byliśmy przygotowani na więcej aniżeli sto procent. Niestety w początkowej fazie nie wszystko w głowach piłkarzy było poukładane. Kilka wejść świadczących o braku wyobraźni przyniosło ze sobą ostre słowa ze strony sędziego. Ten po pewnym czasie zrezygnował ze słów na rzecz czynów. Kartki zatem trafiły na konto Medela oraz Palazziego. Nasza dominacja nie była tylko statystyczna. Oprócz zauważalnie większej liczby podań, stałych fragmentów gry mieliśmy również wyraźną przewagę w grze do przodu. Pierwszą groźną sytuację podbramkową zanotowaliśmy w 29. minucie. Diaz ściął z futbolówką do środka, mijając przy tym jednego z defensorów, a jednocześnie otwierając korytarz na lewej flance podłączającemu się Nagatomo. Paragwajczyk wykazał się ogromną przytomnością umysłu i zamiast ruszyć na przebój zagęszczonym środkiem pola, oddał piłkę na skrzydło. Odpuszczony kryciem D'Ambrosio opanował zagranie bez jakichkolwiek problemów i po zgaszeniu go do ziemi wycofał ciężar gry. Po chwili klepki mającej jedynie na celu wyszukanie dziur w formacji defensywnej rywala podjęliśmy próbę ataku. Zapoczątkował ją nie kto inny jak Sergio, od którego wszystko to się zaczęło. Kapitalnym prostopadłym podaniem uruchomił on Nagatomo, który wyskoczył zza pleców Taidera, przełożył futbolówkę na prawą nogę i oddał mocny strzał w kierunku dalszego słupka. Piłka zmierzająca po ziemi okazała się nieosiągalna dla wyciągającego się jak struna Mathenii. Dużą winę w tymże przypadku za utratę gola ponosi Izzo, który swoim błędnym ustawieniem złamał linię spalonego. Gdyby nie jego dekoncentracja arbiter liniowy mógłby unieść chorągiewkę do góry i pozbawić nas zdobytego gola. Nasza sytuacja do przerwy była korzystniejsza. Dominowaliśmy, a co ważne dysponowaliśmy zaliczką w postaci jednej bramki. W trakcie kwadransa odpoczynku uznałem, iż pierwszym do zmiany w drugiej odsłonie spotkania będzie Torin. Młody Włoch nie zaprezentował się szczególnie udanie, aczkolwiek nie grał również źle. Jego występ, jak i całą postawę ocenię umiarkowanie. W 65. minucie podwyższyliśmy prowadzenie. Wszystko zaczęło się od wrzutu z autu na wysokości pola karnego gospodarzy. Inicjatorem tego stałego fragmentu gry był Nagatomo, który świetnym krótkim wyrzutem odnalazł Palazziego. Włoch zagrał w poprzek pola karnego do D'Ambrosio, a ten zdecydował się wrzucić futbolówkę w obręb szesnastki. Pomysł sam w sobie uchodził za decyzję zbyt pochopną, ale jak się okazało, było to kapitalne zagranie ze strony prawego obrońcy. Zawieszoną w powietrzu futbolówkę do Origiego zgrał rosły Wilson, a Belg wpakował ją do niemalże pustej bramki. Golkiper był bezradny. Zwycięstwo utrzymaliśmy bez najmniejszych problemów do końcowego gwizdka sędziego. Tym samym przełamaliśmy passę niepowodzeń w bezpośrednich potyczkach z Rossoblu. Niestety największym minusem meczu jest dla mnie występ Campbella. Kostarykanin był całkowicie zagubiony, nie wykorzystywał klarownych sytuacji, podawał bardzo niecelnie.
  18. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby wstawienie podglądu na całą tabelę za jakiś czas. Kto w tym momencie jest najlepszym strzelcem zespołu?
  19. Spajk

    Spełniamy marzenia

    +1. Akurat ja zaspoilerowałem sobie patrząc najpierw na screen, a następnie czytając na dopełnienie tekst :/
  20. Spajk

    Co rano to samo

    //Nastąpi tutaj chwilowa przerwa. Po pierwsze opisywanie nie idzie mi teraz kompletnie. Muszę nabrać z powrotem siły do pisania. Nie ułatwia mi tego również FM, który crashuje się niemalże co zminimalizowanie gry.// Tym razem na naszym rozkładzie widnieje największa marka we Włoszech. Z Juventusem miałem przyjemność ścierać się jeden raz za mojej kadencji w Interze. Ówczesne spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0, a trzy punkty zapewniliśmy sobie już w pierwszej połowie po bramkach Poulsena oraz Perisicia. Tym razem byliśmy jeszcze silniejsi, bardziej zdeterminowani i żądni zwycięstwa. Nie do końca sprawiedliwa porażka w meczu z Romą odbiła swoje piętno na ambicji piłkarzy, niesamowicie ich przy tym motywując. Nie było tutaj mowy o jakiejkolwiek rotacji składu. Do jedenastki z marszu wskoczyli ci, którzy swoją grą najbardziej na to zasłużyli. Być może jedynym wyjątkiem od całej reguły był Icardi, ale mimo słabej dyspozycji ten chłopak nigdy nie zawodził w meczach o dużą stawkę. W spotkanie zdecydowanie lepiej weszli przyjezdni, którzy w przeciągu kilku pierwszych minut zademonstrowali nam pokaz swojej siły. Na szczęście nasza pewna defensywa dwukrotnie uratowała nas przed startą bramki. Po wrzutce Mandiego fantastyczną okazję na zdobycie bramki miał Paulo Dybala. Na szczęście w ostatnim momencie Juan Jesus rzucił się pod nogi uderzającego Argentyńczyka i zablokował jego strzał. Przy drugiej próbie dośrodkowania na wysokości zadania stanął Handanović. Jego decyzja o wyjściu z bramki i przecięciu dośrodkowania okazała się najlepszą z możliwych. Nie pozostaliśmy dłużni Starej Damie, gdy w 36. minucie wyprowadziliśmy bardzo składną akcję. Wszystko rozpoczęło się od Takacsa, który nie był w stanie przedrzeć się na szesnastym metrze. Czech podjął śmiałą decyzję i świetnym przerzutem na prawe skrzydło uruchomił podłączającego się D'Ambrosio, który zajął miejsce Campbella. Kostarykanin wraz ze ścięciem do środka zabrał za sobą jednego defensora, w związku z czym Włoch pozostał bez krycia. Po przyjęciu i opanowaniu piłki przebiegł jeszcze kilka metrów i zacentrował na piątkę, gdzie największą przytomnością umysłu błysnął nie kto inny jak Icardi. Argentyńczyk niczym cień wyłonił się zza postury Bonucciego i mocnym strzałem po ziemi pokonał Cillessena. Holender był wyraźnie sfrustrowany, ale jego ustawienie w tymże przypadku było wielce dalekie od poprawnego. Byłem wręcz zachwycony postawą naszej linii obrony, która rozgrywała świetne zawody. Wzajemna asekuracja również stała na naprawdę wysokim poziomie. W 63. minucie rozpoczęliśmy kolejną sytuację, którą zwieńczyliśmy celnym strzałem na bramkę gości. Akcję na skrzydle rozpoczął Origi. Belg nie był w stanie ominąć Wendella w związku z czym postanowił sięgnąć po nieco bardziej niekonwencjonalne zagranie. Ściął z futbolówką do środka, a następnie kapitalnym prostopadłym podaniem w uliczkę uruchomił Icardiego. Ten w sytuacji sam na sam zamarkował strzał, położył bramkarza i mocnym strzałem tuż obok jego nogi przypieczętował nasze zwycięstwo. Dzięki zdobytym trzem punktom meldujemy się na samym szczycie tabeli.
  21. Spokojnie. Trzeba jedynie czasu, żeby wszystko się unormowało ;)
  22. Spajk

    Promocje gier

    Też się zarzekałem, że odłożę sobie te grosze ze Steama na zimową promocję, a roztrwoniłem niemalże wszystko. Brutal Legend, Deus Ex Human Revolution Director's Cut oraz Titan Quest Gold Edition zasiliły moją bibliotekę gier.
  23. Czasem szczęście, czasem talent, czasem... spod pióra Qu.
  24. @dropek94 Miałem ten sam problem. W moim przypadku wystarczyło wcisnąć "przywróć domyślne" i ponownie wprowadzić wcześniejsze wartości.
  25. Takie małe sprostowanie koledzy. Autorem Watford F. C. Wychowujemy dzieciaki jest @Yau. Chyba nieuważnie czytacie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...