Wrzesień 2014
"Mądry człowiek nie opłakuje przegranej, lecz żywo szuka sposobu, jak wyleczyć odniesione rany."
- William Shakespeare
Po tym jak zarząd nie powiększył budżetu transferowego, ostatni dzień okienka nie był dla mnie niczym niezwykłym. Postanowiłem, że nie będę brał udziału w relacji z tego wydarzenia. Zamiast tego, skupiłem się na przygotowaniu zespołu do kolejnego spotkania, w którym naszym rywalem była wielka Barcelona. Co prawda zespół Martino w lidze nie spisuje się jakoś rewelacyjnie, ale to ciągle jest jeden z najlepszych zespołów na świecie. Po dwóch meczach miałem o czym myśleć, bo nie zagraliśmy w nich rewelacyjnie.
Spotkanie rozpoczęło się punktualnie o 21. Jest to jeden z tych meczy w naszej lidze, który elektryzuje. Trudno powiedzieć, czy i tym razem było tak samo. Katalończycy utrzymywali się przy piłce, a my jak głupi próbowaliśmy ją przejąć. Przewaga Barcelony była ogromna, a czasami nawet druzgocąca. Na nasze szczęście w pierwszej połowie nasz portero nie dał się pokonać i szczęśliwie remisowaliśmy. Na pocieszenie mogę dodać, że do przerwy nie oddaliśmy celnego strzału na bramkę rywali. Po zmianie stron nasza gra nie uległa zmianie jak za dotknięciem magiczną różdżką, czy jakiegoś innego kucyka. Natomiast napory gości przyniosły rezultat w 56 minucie, kiedy piłka po strzale Neymara ugrzęzła w naszej siatce. Dwie minuty później mogło być 0-2, ale Messi przestrzelił karnego. Liczyłem na to, że będzie to impuls i zespół ruszy do ataku. Aczkolwiek...W 78 minucie straciliśmy drugiego gola, którego autorem ponownie był Neymar. Nam udało się jeden raz trafić w światło bramki i z takim dorobkiem skończyło się to spotkanie.
Po meczu z Barceloną musieliśmy się podnieść, ale nie było to łatwe. Pomóc w tym nam, na pewnie nie chciał zespół Betisu, który podejmował nas 13 dni po feralnym meczu z Dumą Katalonii. Liczyłem na to, że taka przerwa dobrze nam zrobi i podejdziemy do spotkania z "czysta" głową.
Mecz zaczął się dla nas wręcz znakomicie, bo w 14 minucie objęliśmy prowadzenie za sprawą Jonasa. Nie posiadałem się z radości, ale ona nie trwała długo. Nasza koncentracja zawiodła i już 3 minuty później znowu był remis,a bramkę zdobył Leo. Później oba zespoły się cofnęły i zaczęły się szachy. Pierwszy skuteczny ruch, udało się wykonać mojemu zespołowi, dzięki czemu jeszcze przed przerwą Jonas strzelił bramkę na 2-1. W drugiej połowie znowu zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Już w 46 minucie Jonas skompletował hat-tricka i wprawił w osłupienie tych, którzy w nas nie wierzyli. Co prawda gospodarze w 59 minucie zdołali zdobyć bramkę kontaktową, ale bomba, którą sprezentował Barragan w 78 minucie przypieczętowała nasze zwycięstwo.
W pozostałej części miesiąca zagraliśmy jeszcze 4 spotkania, w których zdobyliśmy, uwaga...zero punktów. Na cztery spotkania, strzeliliśmy tylko 2 gole, dlatego żal mi się rozpisywać nad tymi spotkaniami.
Piłkarz miesiąca: Jonas 7.0
Najlepszy strzelec: Jonas - 3 bramki