Huddersfield
Sezon 2027/28
Ten sezon można w zasadzie opisać jednym słowem: Xavi. Hiszpan sezon skończył z notą 7.7, ciągnął nas niesamowicie w górę, a do 22 bramek dorzucił jeszcze górę asyst (dokładnej liczby niestety nie pamiętam, a FM liczby asyst chyba nigdzie nie zapisuje :(). Wzmocnienia transferowe dotyczyły tylko obrony.
Pierwsze trofeum zdobyliśmy jeszcze w sierpniu, kiedy to ograliśmy Bournemouth w sparingu, eee..., tzn. meczu o Tarczę Wspólnoty. Niby nic, a zawsze cieszy. Zawalczyć o to trofeum będziemy mieli szansę również w kolejnym sezonie, ponieważ obroniliśmy FA Cup. W lidze graliśmy bardzo stabilnie, a dzięki kolejnym inwestycjom w formacje obronne udało mi się jeszcze bardziej ograniczyć liczbę straconych bramek (2. defensywa w lidze!). Siła ofensywna wciąż pozostawała niezmieniona i bramki ładowaliśmy seryjnie. Finalnie zdobyliśmy 75 punktów, a więc o 8 więcej niż w ubiegłym sezonie. Rok temu dałoby nam to 2. miejsce i nie inaczej było teraz. Na szczycie tabeli Arsenal, który w tym roku był poza konkurencją - 93 punkty Kanonierów.
Debiutowaliśmy też w Lidze Mistrzów, a w grupie mieliśmy Bruggię, PSV (z którego sezon temu wyciągnęliśmy dwie nasze najgroźniejsze armaty) oraz Napoli. Grupa wyglądała na łatwą i taka też była, chociaż w Neapolu dostaliśmy lekcję futbolu (1:5), która jednak nie przeszkodziła nam w wygraniu grupy z dorobkiem 13 punktów. W 1/8 zmierzyliśmy się z Bayernem. I choć "wielki" Bayern skończył się w sezonie 2022/23, to wciąż nie było to idealne losowanie, bo Bawarczycy byli silną ekipą. W starciu z nami nie pokazali jednak za wielu argumentów i dwumecz skończył się kompromitującym 7:2. Ćwierćfinał dał nam nie tylko okazję do radości, ale też szansę zwiedzenia Mediolanu. Mierzyliśmy się z Interem i choć Włosi pokazali dobrą grę obronną, to w ataku nie potrafili nam zagrozić. 3:0 w dwumeczu i prosto do półfinału, a tam - Atletico. Jedyne pocieszenie po tej wyprawie to chyba fakt, że mogliśmy zobaczyć Madryt, bo to bardzo urodziwe miasto. Piłkarsko bez złudzeń - 0:5 i do domu jechaliśmy w grobowych nastrojach. Rewanż miał być formalnością, ale gdy po 30 minutach prowadziliśmy 2:0 jakaś iskierka nadziei chyba zapaliła się w sercach fanów. Niestety, resztki nadziei zabrał nam w 39. minucie napastnik Atletico strzelając bramkę na 2:1. Nie załamaliśmy się i graliśmy swoje, a mecz skończył się wynikiem 4:1. Do awansu zabrakło co prawda jeszcze 3 bramek, ale przynajmniej honor uratowaliśmy. Szkoda tylko tej straconej bramki, bo byłoby ciekawie... W finale Atletico uległo Leverkusen 1:2.
Sezon 2028/29
Mój ostatni sezon w Huddersfield zacząłem bez żadnych wzmocnień. W ogóle lato było bardzo spokojne i nie wydarzyło się w sumie nic godnego uwagi. Nie udało się obronić Tarczy Wspólnoty (2:3), ani odnieść sukcesu w żadnym z krajowych pucharów. W lidze graliśmy bardzo dobrze, ale mimo wszystko to wciąż nie był ten najwyższy poziom potrzebny do zdobycia Mistrzostwa Anglii. Progres względem poprzedniego sezonu był praktycznie zerowy, a ten posłużył bardziej w roli stabilizatora. Magii zabrakło również poszczególnym zawodnikom, nie błyszczał Xavi, trapiony różnymi urazami, zgasł gdzieć Vicente, a i Laskowski mimo 24 bramek nie pokazał nic nadzwyczajnego. Tak czy inaczej - w lidze zaprezentowaliśmy stabilną formę i powtórzyliśmy niemalże dokładnie osiągnięcia sprzed roku. Z tą różnicą, że teraz zajęliśmy 3., a nie 2. miejsce i mieliśmy 3 punkty mniej.
W Lidze Mistrzów ponownie przyszło nam się mierzyć z Napoli, a dodatkowo w grupie mieliśmy Benficę i Szachtar. Nie była to wymarzona grupa, bo każdy z zespołów prezentował podobny, wysoki poziom. Moje obawy potwierdził już pierwszy grupowy mecz - 1:4 w Lizbonie. Potem było dużo lepiej i zaliczaliśmy zwycięstwo za zwycięstwem. Na koniec ulegliśmy ponownie w Neapolu. Napoli grupę wygrało i to oni tym razem awansowali z pierwszego miejsca. Losowanie 1/8 poszło... nie najlepiej, gdyż trafiliśmy na Atletico. Pierwszy mecz graliśmy u siebie i po remisie 2:2 nie miałem zbyt wielkich nadziei. Rewanż... przybrał ciekawe oblicze. Nie musieliśmy się za bardzo starać, aby zdobyć bramkę bo już w 3. minucie karnego na bramkę zamienił Laskowski. Drugą bramkę Niemiec dorzucić w 88. minucie... ponownie z rzutu karnego. Na do widzenia wbiliśmy Hiszpanom jeszcze trzeciego gola w 93. minucie i mogliśmy świętować udany rewanż za poprzedni rok. W następnej rundzie graliśmy z Monaco, znowu pierwszy mecz u siebie i znowu to rywal był w lepszej sytuacji w rewanżu. Po 47 minutach było 2:0 dla Monaco i wszystko było jasne.
Po tym sezonie wygasał mój kontrakt, a ja nie miałem zamiaru go przedłużać, więc zaraz po ostatnim gwizdku ligowym ustąpiłem ze stanowiska menedżera. Głównym tego powodem była chęć poszukiwania nowych wyzwań no i co by tu dużo nie mówić, czułem, że wyciągnąłem z tego zespołu już maxa.
Podsumowanie
W Huddersfield spędziłem 6 sezonów i na pewno nie był to czas stracony. Przez 6 lat naszym największym sukcesem, przynajmniej w teorii, były dwukrotnie wygranie FA Cup. Moim zdaniem jest nim gigantyczny rozwój sportowy i fakt, że przez 3 sezony utrzymywaliśmy się w czołówce ligi, graliśmy fajny, ofensywny futbol, a w drużynie mieliśmy kilku naprawdę dobrych zawodników zachaczających o klasę światową. I żałuję tylko, że kolejni menedżerowie nie byli w stanie kontynuować mojego dzieła. A nie byli to jacyś losowi fachowcy, bo po mnie na stołek menedżera przyszedł Andre Villas-Boas (zwolniony w grudniu), po nim był nawet Luis Enrique (wytrzymał rok, zajął 15. miejsce w lidze, a w kolejnym sezonie wytrzymał do stycznia), a później cała masa różnorakich fachowców, z których nikt nie wytrzymał więcej niż rok, a Ligi Mistrzów Huddersfield do tej pory nie dał już nikt (chociaż przez następne 3 sezony zostało wydane ponad 400 (!) mln euro). Szkoda, bo potencjał w tej drużynie był bardzo duży.