Skocz do zawartości

sleepwalker

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    133
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez sleepwalker

  1. Był wczesny lipcowy poranek, Słońce przypiekało przez rozgrzaną szybę. Temperaturę dodatkowo podnosił niesamowity tłok jaki panował w poczekalni. Siedziałem na niewielkim krzesełku ściśnięty z obu stron przez wytatuowanych osiłków. Jeden z nich ciągle powtarzał : - K..wa, co za czasy. Drugi zaś milczał, za to odór gorzały unoszący się w jego pobliżu był bardzo wymowny. W prawej dłoni trzymałem wypełniony formularz z pieczątką Urzędu Pracy, lewą kurczowo przyciskałem do siebie, żeby przypadkiem nie rozdrażnić napakowanego przedstawiciela marginesu społecznego. Byłem wykończony. Specjalnie wstałem o 5 rano, żeby zająć jak najlepsze miejsce w kolejce, bo nie wierzyłem prasie, która z żalem rozpisywała się jak to „pośredniaki” świecą ostatnio pustkami. Po chwili otworzyły się drzwi biura, w których stanął rozzłoszczony petent. Bardzo nieskładnie machał rękoma wykrzykując: - Nie potom tu przyszł, żeby jakowaś paniusia wciskała mi do ręc robotę za pieprzone tysiąc złotych – styl jego wypowiedzi od razu wskazywał na samozwańczego inteligenta (a mówią, że niewiedza boli). - Trzeba było wyjechać do Anglii! – odezwała się donośnym głosem atakowana „paniusia”. - Jam patrojota, w dupę jego mać! – znów błysnął elokwencją siny ze złości niedoszły magister, po czym wyszedł pewnym krokiem zwymyślając po drodze próg, o który się potknął. W poczekalni momentalnie nastąpiło rozluźnienie, wszyscy zaczęli dyskutować z wyszczerzonymi w uśmiech zębami. Mnie również to się udzieliło, nabrałem trochę odwagi i zapytałem sąsiadza: - A pan nie wyjeżdża za granicę? -Nie, kumpel z celi mnie wydymał uciekając z całą kasą. Obiecał, że zaczeka aż wyjdę, ale po tym jak go wypuścili do tej pory go nie widziałem. Może znasz go, co? – zapytał mrużąc oczy i pokazując złotą koronkę na jedynce. Jak na zawołanie zamknąłem usta i unikałem kontaktu wzrokowego, „żywy stąd nie wyjdę” – pomyślałem. Jednak po chwili przyszło wybawienie w postaci otyłej urzędniczki: -Następny – krzyczała uwydatniając swoje krzywo wymalowane wargi, na moje oko była to burdelowa czerwień. Były skazaniec pokornie wstał, po czym zniknął w półmroku ponurego gabinetu. Odetchnąłem z ulgą (nawet docierający wszędzie smród wina marki „Samuraj” przestał być uciążliwy). Zmęczenie coraz bardziej dawało znać o sobie, powieki stawały się coraz cięższe. W końcu przyszło nieuniknione, reset… Po chwili poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Kiedy otworzyłem oczy, stał przede mną elegancko ubrany mężczyzna. - It’s your lucky day – mówił – I’m here to offer you a job as manager of Liverpool Football Club. Po tych słowach momentalnie straciłem równowagę i zleciałem z krzesła. Upadek był tym bardziej bolesny, bo gdy się ocknąłem okazało się, że to był tylko krótki sen. Miłośnik dalekowschodnich trunków pomógł mi wstać, po czym otrzepał moje ubranie z brudu, który wcześniej zalegał na podłodze mówiąc: - Patrzcie no, taki mizerny a do kopania rowów się garnie – poczekalnia parsknęła śmiechem. Ponownie uratowała mnie urzędniczka z tapetą na twarzy dając znak, że teraz moja kolej. Kiedy wszedłem do ciasnego pokoiku i usiadłem na twardym krześle uświadomiłem sobie jaki jestem malutki. Założę się, że każdy już po przekroczeniu progu szaro ściennego gabinetu czuł, że to owa pani usadowiona za biurkiem bez wątpienia jest Sprite, a cała reszta – „pragnienie”… Roztrzęsioną dłonią położyłem swój formularz na blacie i zacząłem czekać na „złote oferty”. Pani Jola (jak wskazywała plakietka przypięta nad gigantyczną piersią kobiety) poprawiła okulary osadzone na garbatym nosie, po czym zaczęła wystukiwać coś na klawiaturze komputera. Każda minuta milczenia przeciągała się niemiłosiernie. Odór potu i koszula przesiąknięta wonią wina z poczekalni rokowały dobrze na przyszłą pracę. W końcu jaśnie pani Jolanta (tak właśnie wyglądała na skórzanym obrotowym fotelu) odezwała się spokojnym tonem: - Szczerze powiedziawszy została mi tylko jedna oferta, którą mogę Panu przedstawić – moja nadzieja rosła z każdym słowem przedzierającym się przez wściekle wymalowane usta. - Chodzi mianowicie o stanowisko Specjalisty… - po tej kwestii apetyt na wielką karierę wzrósł momentalnie. - Specjalisty… - pani Jola najwidoczniej lubiła chwile napięcia. - Specjalisty do spraw sprzątania toalet miejskich – chciałem powiesić się na miejscu. Jednak brutalna rzeczywistość przyparła mnie do muru zmuszając do chwytania się jakiejkolwiek deski ratunku, nawet jeżeli byłyby to dryfujące drzwi od rozwalonego klopa z wyciętym sercem w górnej części. - Biorę – wykrztusiłem z siebie. - Jest tylko jedno ale – przerwała jaśnie Jolanta – Ma Pan zbyt wysokie kwalifikacje, musiałam to przeoczyć. - Jak to? – zacząłem się bronić – To, że mam tytuł magistra nie oznacza, że będę w pracy snuł refleksje nad istotą gówna samego w sobie. - Widzi Pan, już Pan to robi – bez wahania odpowiedziała urzędniczka. Zrezygnowany wstałem z krzesła i skierowałem się do wyjścia. Na schodach spotkałem znajomego już osiłka, którą widząc moje zmartwienie zapytał: - Co, gówniana robota? – nie odpowiedziałem… Idąc ulicami miasta czułem na sobie spojrzenia drwiących ze mnie szaletów…
  2. Czy ktoś z was orientuje się jak można w edytorze zwiększyć limit płac???
  3. Czy ktoś z was sprawdzał jak na dłuższą metę spisuje się taktyka z jednym napastnikiem i bez skrzydłowych. Taka np. 1-4-2-1-2-1, dwóch DP oraz dwóch OP mają ustawione strzałki do przodu. W starym CM - ie, kiedy ją stworzyłem była nie do pobicia.
  4. sleepwalker

    Sen nocy letniej

    Miejmy nadzieję, że dzień po meczu gazety nie będą pisać "J. Speers pobity" .
  5. Drugi mecz z Benficą zapowiada się niezwykle emocjonująco...
  6. sleepwalker

    Sen nocy letniej

    Gratuluję skutecznej "Obrony Częstochowy" .
  7. Widzę mały falstart na początku sezonu, ale jak to mówią "Co Cię nie złamie, to Cię wzmocni".
  8. Bardzo bym prosił o podanie aktywnych linków, które umożliwiają pobranie OE patch 2.0
×
×
  • Dodaj nową pozycję...