Skocz do zawartości

Man_iac

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    8 172
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Man_iac

  1. W takiej sytuacji trzeba zamknąć dziecko w osobnym pomieszczeniu i karmić tylko naleśnikami, bo można je wsunąć przez szparę pod drzwiami. Kontakt można zachować telefoniczny, jak dziecko już umie korzystać, ale trzeba najpierw zainstalować dobrego antywirusa.
  2. Man_iac

    Polityka wewnętrzna

    Po tym jak okazało się, że Kotecka (żona Ziobry) miała duży wpływ na artykuły publikowane na Wirtualnej Polsce i te o ministerstwie sprawiedliwości musiały być przez nią akceptowane okazało się, że kolejne medium jest uwikłane we współpracę z nią. https://wiadomosci.onet.pl/kraj/sprawa-patrycji-koteckiej-wyborcza-odpowiada-i-zarzuca-jej-manipulacje/pbj1l2m Powiązania z Brodą to jeden temat, ale odrębnym jest to, że dziennikarz Gazety Wyborczej przez 5 lat ukrywał te informacje, do czego przyznał się w sms-ie ""Wcześniej nie chciałem [o tym pisać] z powodu naszej znajomości i tego, że mam opory". Ciekawe co jeszcze mają różne media na rząd, czego z powodu takich znajomości nie chcą ujawnić, bo coraz bardziej wyłania się obraz, z którego wynika, że to, co dzieje się w TVP i innych mediach rządowych to tylko wierzchołek lodowy, a ukrywanie pewnych faktów ma miejsce również w mediach, które są uważane za wiarygodne i udających antyrządowe.
  3. Mam takie samo zdanie o Kowalczyk. Klasa sportowa niewątpliwa ale ciągle ze wszystkimi skłócona i do wszystkich pretensje.
  4. Ciekawe, czy ktoś zgadnie w którym momencie sezonu zainstalował mi się patch.
  5. Delikatny faul to też faul. Niestety, bo chciałbym, żeby takie nury kończyły się wyrzuceniem z boiska upadającego, a nie dotykającego.
  6. Nur nurem, ale faul był. W ramię go Ramos klepnął.
  7. Jakby popatrzeć na moją tabelę najbardziej nielubianych klubów to to jest mecz na szczycie (jeszcze tylko PSG brakuje), ale cieszę się, że ten mniej nielubiany prowadzi
  8. Ależ de Bruyne to zajebiście zrobił. 1-1.
  9. Ty chuju. Niemniej jednak to już było dawno temu i nawet jmk osobiście sobie z tego żartował, jak dobrze pamiętam.
  10. Jak mówimy o przestępstwach seksualnych (gwałt, molestowanie) to pedofilię - chcąc nie chcąc - mamy w tym samym worku. Nie stawiam tu natomiast żadnego znaku równości. Ja tu żadnej równowagi nie widzę, biorąc pod uwagę, że praktycznie w każdym znanym mi przypadku (oczywiście wszystkich nie śledziłem) mężczyznę spotkały drastyczne konsekwencje społeczne, medialne i zawodowe znacznie przed tym jak jakikolwiek wyrok zapadł. Zresztą szczerze wątpię, czy mężczyzna zgłaszający gwałt, czy molestowanie przez kobietę zostanie potraktowany równie poważnie, jak kobieta. Mylisz się. Zgadzam się z tym, że należy wysłuchać, ale nie wierzyć. Niestety tego typu publiczne oskarżenia działają zupełnie inaczej. Raczej właśnie ludzie wierzą kobiecie, bo ma waginę, co pokazuje właśnie chociażby reakcja na metoo. Rzekomego pedofila też nie linczuje się bez dowodów, aczkolwiek tych dowodów potrzeba mniej (dalej wyjaśnię dlaczego). Skazując niewinnego mnożysz ofiary. Co się stało, to się nie odstanie niezależnie od wyroków, linczów i innych kar. Łamanie życia kolejnej niewinnej osobie niczego nie poprawia i tutaj też rozciągnę to na inne przestępstwa, bo nie ma dla mnie znaczenia, czy chodzi o mordercę, złodzieja, gwałciciela, czy oszusta. Brak skazania winnego uważam za porażkę. Skazanie niewinnego za największą kompromitację państwa i wymiaru sprawiedliwości. Poza tym brak skazania jest odwracalny. Zawsze mogą pojawić się nowe okoliczności, nowe dowody, nowy świadek. Skazanie niewinnego ma charakter ostateczny - nawet jak się go wypuści wcześniej z więzienia (bo się okaże niewinny), nawet jak wypłaci mu się wielomilionowe odszkodowania, to straconego życia mu się nie odda. Jeżeli stałoby się to nagle, bez żadnych innych wcześniejszych wskazówek, to zdecydowanie zachowałbym dystans i sprawdził najpierw potencjalne motywy - może kwestia podziału majątku, może walka o dzieci, może zemsta. Sytuacja wygląda inaczej, gdyby np. byli świadkowie, którzy słyszeli coś przez ściany, albo notatki z policji z wcześniejszych interwencji. Jeżeli mamy tylko słowo przeciwko słowu, to jednak domniemuję niewinność. Wiem, ale nie dotyczy to ostracyzmu społecznego. Jeżeli potencjalny sprawca ma jakiekolwiek dane to może się bronić również medialnie. Jak nie ma to powraca schemat z bardzo głośnymi oskarżeniami i cichutkimi przeprosinami, o których nikt nie wie i nikt nie zwraca uwagi. Jak wyżej. Sądy to jedno, a społeczeństwo nie potrzebuje żadnych dowodów do skazania. W przypadku oskarżeń, które pojawiają się znikąd po wielu latach zachowuję taki sam sceptycyzm, jak w przypadku oskarżeń o gwałt. Nie oznacza to oczywiście, że nie należy sprawy uczciwie zbadać, ale uważam, że brak dowodów zawsze należy interpretować na korzyść oskarżonego. Natomiast gdy o takim gwałcie mówi dziecko w czasie, który umożliwia znalezienie materiału dowodowego to jest to sytuacja dużo łatwiejsza, niż w przypadku dorosłego człowieka z prostego powodu. Dziecko dużo łatwiej złapać na kłamstwie, bo nie potrafi przewidzieć ruchów dorosłych. Z dzieckiem wystarczy porozmawiać i dowiesz się, kiedy ściemnia.
  11. 1) Oskarżenie publiczne zwłaszcza w tematach związanych z seksem ze szczególnym wyróżnieniem pedofilii może być niszczeniem. 2) Nie znam statystyk w ilu sprawach są dowody, a w ilu tylko zeznania. Po prostu miałbym ogrooooomny dystans, jeżeli usłyszałbym oskarżenie, że ktoś kilka lat temu pobił kobietę, ale jednocześnie nie ma żadnych świadków (chociażby sąsiadów zza ściany), obdukcji, urazów i innych śladów. 3) Dotyka. I tym bardziej należy zachować dystans do takich oskarżeń, jeżeli nie ma żadnych dowodów. 4) Nie ma znaczenia, czy jest biały i heteroseksualny i nie mają znaczenia liczby. Nie usprawiedliwiam istnienie żadnego odpowiednika Komendy w imię skazania jakiejś grupy. Ciekawe czy tego niesłusznie oskarżonego pocieszy fakt, że dzięki jego krzywdzie skazano tysiąc gwałcicieli. 5) W niczym nie jest gorsza, pod warunkiem, że potrafi czymkolwiek udokumentować, albo chociaż uprawdopodobnić zaistnienie takiej sytuacji. Jeżeli nie - po prostu lepiej zachować dystans. 6) Na bieżąco może przedstawić dowody swojej niewinności. Alibi, nagranie z monitoringu, Zeznanie świadków. A gdzie byłeś 2 lutego 2000 roku o godz. 18? Jesteś w stanie określić z kim się wtedy widziałeś, co robiłeś? 7) To nie czas ma znaczenie, tylko istnienie dowodów. Jeżeli istnieją dowody to nawet średniowieczne gwałty możemy rozpatrywać. 8 ) Oczywiście, że to ofiara musi udowodnić gwałt. Niemniej jednak wyrok społeczny, medialny i zawodowy zapada znacznie wcześniej, niż jakiekolwiek udowodnienie winy.
  12. Chodziło o pozycję władzy. Kobiety coraz częściej zajmują stanowiska kierownicze, otwierają firmy, mają podwładnych itp. Jedyne, co łączy mnie z Weinsteinem, Kevinem Spacey i kilkoma innymi to fakt, że też posiadam penisa. Jeżeli ten fakt ma wpływać na ocenę mojego traktowania kobiet, to też powinienem zrobić zgłoszenie na metoo, bo absolutnie nie zgadzam się z tą oceną nawet jak chodzi tylko o "żarty i ogólne podejście". A bez problemu jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację w której jakaś moja eks zawiedziona brakiem dalszego ciągu rozpuszcza tego typu plotki na mój temat. Chodziło mi o to, że co prawda winę udowodniono tylko w niewielkiej części, ale jednak medialnie, zawodowo i społecznie został skazany w kilka minut po oskarżeniu.
  13. 1) No powiedzmy, że ma to znaczenie statystyczne, chociaż różnice się zacierają. Ale wciąż nadużycia w obie strony powinny być karane z tą samą stanowczością, jak i obie strony mają takie samo prawo złożyć propozycję. 2) Pisałem wówczas i powtórzę, że jeżeli istnieje taka zależność, to wówczas już jest nadużycie i zupełnie inna sprawa. 3) Zauważam. Po prostu nie uważam, żeby słuszne zgnojenie jednej części usprawiedliwiało zgnojenie tej części, której się dostało rykoszetem i to niezależnie od wielkości tych grup. To nie tak, że mężczyźni są odpowiedzialni za te przypadki, tylko ci konkretni mężczyźni i nie godzę się tutaj na żadną odpowiedzialność zbiorową i akceptowanie tego, że skoro z Weinsteinem się potwierdziło, to komuś innemu można w ten sposób zniszczyć życie. Gacek tutaj wspominał o różnicy pomiędzy skazaniem, a oskarżeniem, ale niestety w takiej materii jaką są gwałty i molestowanie - samo oskarżenie jest często równorzędne ze skazaniem. Ostracyzm społeczny, łatka na całe życie (bo na wyjaśnienia mało kto zwróci uwagę), złamanie kariery. To trochę jak strzelanie w tłum. Część oberwie słusznie, a część przypadkiem.
  14. Zagoniony dziś jestem i zanim zdążyłem się odnieść do postów z poprzedniej dyskusji to już weszła kolejna.
  15. Nie ma tutaj znaczenia płeć. Po prostu propozycja sama w sobie molestowaniem nie jest. Praca to też miejsce, gdzie ludzie się poznają, czasem zaiskrzy i nie można się w tym automatycznie doszukiwać nadużycia podległości służbowej. A, że część kobiet właśnie w ten sposób z tego skorzystała, to już linki Vamiego, jak i sprawa Dymka pokazały. Nie ma dla mnie znaczenia skala, bo to nie może być żadna odpowiedzialność zbiorowa. To, że kobiety przez lata miały gorzej i były dyskryminowane to fakt, ale to nie znaczy, że niewinni mężczyźni dzisiaj powinny ponosić tego konsekwencje.
  16. Nie wiem, jak to działa w Hiszpanii, ale czytałem ostatnio o takich sytuacjach w Niemczech. Owszem, jak ktoś zgłasza przemoc, to domniemany sprawca jest natychmiast wyrzucany z mieszkania (zupełnie niezależnie od prawa własności lokalu). Jest to natomiast rozwiązanie tylko czasowe do wyjaśnienia sprawy i nie ma nic wspólnego z pozbawieniem majątku, a tylko tymczasowe oddzielenie potencjalnej ofiary od potencjalnego sprawcy.
  17. Zatrudnienie 2 lata później. Poważne traktowanie to zupełnie co innego - oczywiście, że odpowiednie służby każdy taki przypadek powinni profesjonalnie sprawdzić i że były tutaj różne nadużycia, victim blaming i inne. Problem w tym, że nie powinno się niszczyć człowieka tylko dlatego, że jakaś laska tak powiedziała. Do tego potrzebne są dowody, a w dalszej konsekwencji wyrok - oby jak najwyższy. Jeżeli natomiast mamy tylko słowo przeciwko słowu (a niestety duża część takich spraw się tym charakteryzuje), to zdecydowanie wolę, żeby sprawca nie został ukarany, niż żeby został ukarany niewinny człowiek. O ile przy świeżej sprawie można sprawdzić okoliczne monitoringi, przepytać świadków i chociaż uprawdopodobnić takie przestępstwo, to jak ktoś wywleka sprawę sprzed 20 lat to brakuje jakichkolwiek danych i domniemany sprawca nie ma żadnej możliwości obrony. Pamiętajmy, że dużo łatwiej jest udowodnić istnienie czegoś, niż nieistnienie.
  18. Man_iac

    Polityka wewnętrzna

    No odnosiłem się do tezy Maniaca i wwosika. Bezrobocie jest niskie, ale rynek pracy w Polsce jest fatalny i toczony rakiem śmieciówek, więc nie dziwi fakt, że jednak część (bardzo niewielka) ludzi woli zasiłek od pracy na czarno albo na śmieciówie za marne grosze. Nie widzę tu sprzeczności i nie do końca rozumiem jak można przerzucać na nich odpowiedzialność za ten stan rzeczy. Ale wiesz, że jest na to bardzo prosta metoda? Wystarczy zamiast rozdawać pieniądze na prawo i lewo obniżyć koszty pracy. Mniej kombinowania z umowami, więcej w kieszeni pracujących i wszystkim będzie lepiej. Jak nie będziesz miał na utrzymaniu "pasażera na gapę" to i z Twojej pracy więcej zostanie w kieszeni. Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że znajdzie inny sposób utrzymania. Taki sposób, który nie używa do tego kieszeni pracujących.
  19. Chociażby szeroko omówiona tutaj sprawa Dymka. Głośna sprawa (zupełnym przypadkiem przed premierą książki autorki oskarżeń). Afera głośna, natychmiastowe wyrzucenie z pracy i obrzucenie gównem w social mediach. Przeprosiny były już bardzo ciche i pewnie większość nawet ich nie zauważyła.
  20. No jakby nie patrzeć, to jak napisałem na początku akcji metoo, że warto domniemywać niewinność i nie linczować każdego, któremu się coś zarzuca to kilka wiader pomyj poleciało. Podobnie przy sprawie dziennikarzy, którzy zostali wyrzuceni z pracy po pomówieniu przez jakąś laskę (już nie pamiętam nazwiska).
  21. Man_iac

    Polityka wewnętrzna

    Oczywiście, że to lepsze dane do kontekstu, bo w zbiorze, który pokazałeś (te 3%) z definicji nie ma tych osób, do których się odnosisz. Jasne, mogą być jednostki, które rejestrują się np. dla ubezpieczenia, a pracy nie zamierzają podjąć, ale jednak poza tymi wyjątkami to dwie zupełnie różne grupy ludzi.
  22. Man_iac

    Polityka wewnętrzna

    Akurat że szkołą kula w płot, ale ogólnie wiem do czego zmierzasz. Otóż ja nie jestem libertarianinem i liczę się z tym że na niektóre rzeczy społeczeństwo musi się zrzucić i nie wierzę w skuteczność żadnych prywatnych sądów i armii. Jestem natomiast zwolennikiem ograniczenia funkcji redystrybucyjnej podatku. Uważam za zasadne wspieranie dzieci, których z jakichś powodów rodzice nie mogą utrzymać, inwalidów, a nawet przez krótki czas bezrobotnych, ale nie wszystkich ludzi którzy nie chcą pracować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...