Skocz do zawartości

Solaro

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Solaro's Achievements

Nowy

Nowy (1/15)

0

Reputacja

  1. Solaro

    Zagubiony chłopiec

    Trawa po drugiej stronie wcale nie była bardziej zielona. Wysiadając w Heathrow udałem się do baru na drinka albo i dwa. Albo i sześć. Usiadłem przy barze, zamówiłem whiskey z lodem i zacząłem rozmyślać o swoim życiu. Nowe miejsce, nowe szanse. Unoszący się dym papierosowy zawadiacko szczypał w oczy. Przyszłość. Moja własna. Tylko ode mnie zależy jak ta przygoda się skończy. Moje perspektywy wcale się nie poprawiły. Okazało się, że bez dobrej znajomości angielskiego nie mam czego szukać na wyspach. Zatrudniłem się w miejscowym supermarkecie, gdzie kierownikiem był były klawisz więzienia Birmingham Prison. Niestety nikt mu nie powiedział, że praca w markecie różni się od pracy w więzieniu. Wynająłem też malutkie mieszkanie. Pierwsze co musiałem kupić to lupę, aby dokładnie się mu przyjrzeć. Nowe lokum było mikroskopijne. Kuchnia była tak mała, że latająca mucha strącała naczynia z półek. Mimo to, byłem zadowolony. Liczyło się tylko to, że miałem, gdzie przyłożyć głowę do poduszki. A to już coś. O powrocie do domu nie było mowy. To właśnie w tym czasie poznałem Joela. Pierwsza osoba do której nie bałem się odezwać. Pierwsza osoba, która nie kpiła z tego, że mój angielski brzmi jak połączenie chińskiego z rosyjskim. Joel był równym gościem. Czułem, że zawiązuje się między nami pewna więź. Dwóch facetów w młodym wieku, którym życie pokazało, gdzie ich miejsce. Joel był kibicem miejscowego klubu. Działał w stowarzyszeniu kibiców, często miał darmowe bilety. Często się nimi dzielił ze znajomymi. Oglądnie amatorów sprawiało mi nieopisaną radość. Na meczach potrafiłem się odprężyć. Po raz pierwszy od kilku lat potrafiłem zapomnieć o otaczającym świecie i wyłączyć wewnętrzny głos, który mi ciągle przypominał co w życiu osiągnąłem. A raczej nie osiągnąłem.
  2. Wspomnienia wróciły z mocą grzmiącego wodospadu. Brama uczelni. Dyplom, toga. Głowa pełna marzeń. Jeszcze. Naiwność. Wiara w spełnienie marzeń. Wiara we własne siły. Wiara w to, że życie jest piękne. Wspaniały czas. Ile bym dał, żeby tam wrócić. Odkąd wyjechałem w poszukiwaniu pracy takie wizje nawiedzały mnie coraz częściej. Byłem bliski załamania nerwowego, gdy okazało się, iż dyplom uczelni technicznej ma taką wartość jak rolka papieru toaletowego. Odkryłem, że jedno i drugie może służyć do tego samego. Na fali masowej dezercji w 2008, gdy większość moich znajomych opuszczała ten padół łez, coś we mnie pękło. Stwierdziłem, że muszę coś zrobić. Sam. Przez większość swojego życia decyzje podejmowali za mnie rodzice/znajomi. Najpierw szkoła, później studia, gdzie namówili mnie na „przyszłościowy” kierunek. Nie wyszedłem na tym dobrze. Postanowiłem, że teraz to ja będę decydował o swoim życiu. Poczułem przypływ energii. Skoro tysiące moich rówieśników wyjeżdżają na zachód spełniać marzenia, dlaczego ja nie mógłbym? Zabrałem się do pakowania walizki. Jednego byłem pewien. Gorzej nie będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...