Skocz do zawartości

Suchy_

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    71
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Suchy_

  1. Suchy_

    The Villans

    spóźnione graty za derby i graty za MU. Tylko coś z Chelsea nie poszło. :/
  2. Suchy_

    Orange Land

    Bez naszego najlepszego kontuzjowanego obrońcy, Dreesena, wstawiliśmy się na wyjazdowy mecz z FC Oss. Od początku przewyższaliśmy wywala o klasę i wynik po pierwszej połowie był tego dowodem. Po golach Gommansa i Garlisiego prowadziliśmy 2-0. Rywala stać było jedynie na honorową bramkę w końcówce. Nasz przeciwnik nie miał nic do powiedzenia i wywieźliśmy trzy punkty z tego wyjazdu. Erstedivisie (4/34) FC Oss - Fortuna Sittard 1-2 1-0 Gommans 32 min. 2-0 Garlisi 36 min. 2-1 Moutawakil 89 min. Po udanym spotkaniu do Sittard przyjechała ekipa Telstar. Ponownie liczyłem na komplet oczek w tym meczu, jednak się przeliczyłem. Zaczęło się źle, ponieważ rywal objął prowadzenie w 10. minucie. Chwilę potem udało nam się wyrównać. Wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się wynikiem 1-1, jednak tuż przed przerwą rywal strzelił nam bramkę do szatni. Po przerwie rywal strzelił nam na 1-3 i nasza sytuacja byłą fatalna. Na dodatek dwóch podstawowych zawodników doznało kontuzji. Byli to Janssen i Liard. Dzięki wprowadzonemu Villarealowi złapaliśmy kontakt. Nasze ataki w końcówce na nic się zdały i znowu zawiedliśmy kibiców. Wynik 2-3 w pełni odzwierciedlał naszą słabą postawę w tym spotkaniu. Erstedivisie (5/34) Fortuna Sittard - Telstar 2-3 0-1 Walcott 10 min. 1-1 Gommans 17 min. 1-2 Omoch 45 min. 1-3 Narsingh 47 min. 2-3 Villareal 74 min. Kolejnym rywalem, z którym przyszło nam się zmierzyć, była Sparta Rotterdam. Wyjazdowe spotkania szły nam znacznie lepiej, niż mecze przed własną publicznością. Nie wiem, może znaczenie miała presja kibiców, nie mam pojęcia. W każdym razie ten mecz ewidentnie nam nie wyszedł. Zaczęło się dobrze, bo Gommans dał nam prowadzenie, z którego nie cieszyliśmy się zbyt długo, ponieważ rywal wyrównał po sześciu minutach. Pierwsza połowa zakończyła się remisowo. Tuż po przerwie przeciwnik strzelił bramkę na 1-2 i byliśmy w czarnej dupie. W tym meczu nie byliśmy w stanie nic zrobić. Moi podopieczni wyglądali na zmęczonych. Nie mogliśmy zagrać kilku celnych podań, wyglądało to żałośnie. Przegraliśmy kolejny już mecz. Wpadłem w niezłe bagno, a zarząd nie był zadowolony z wyników mojej pracy w Sittard. W każdej chwili mogłem zostać wyrzucony na zbity pysk... Erstedivisie (6/34) Sparta Rotterdam - Fortuna Sittard 2-1 0-1 Gommans 19 min. 1-1 John 25 min. 2-1 Jonh 51 min.
  3. Suchy_

    Widzew Łódź

    Moim zdaniem Ukah trochę przesadził (która to już jego czerwień w tym sezonie? :roll: ). Zdecydowanie więcej zespołowi dałaby stracona bramka i gra w 11., niż nadal 1-0 i granie w 10. Takie jest moje zdanie. Nareszcie trzy punkty, a na pochwałę zasługuję Bartkowski. Co do Ben Radhi - w przeszłości, w starym klubie, występował na prawej pomocy, no i moim zdaniem nadaje się na tą pozycję. Dobrze gra jeden na jeden i ma gaz...
  4. Suchy_

    Orange Land

    Podczas przerwy na reprezentacje dałem moim podopiecznym trochę luzu. Polacy podejmowali na stadionie Śląskim w Chorzowie Austrię. Od samego początku spotkania Biało Czerwoni przeważali. W 22. minucie Polacy wyszli na prowadzenie za sprawą Polańskiego. W drugiej połowie nadal istnieli tylko nasi rodacy. W 68. minucie Robert Acquafresca, który niedawno otrzymał obywatelstwo polskie, podwyższył na 2-0, a 10 minut później rywala dobił Koscielny. Polacy ograli Austrię 3-0. Bramki strzelali zawodnicy, którzy stosunkowo niedawno dostali obywatelstwo polskie. Mecz Towarzyski Polska - Austria 3-0 1-0 Polanski 22 min. 2-0 Acquafresca 68 min. 3-0 Koscielny 79 min. Natomiast Holandia grała z Serbami. Od samego początku spotkania Oranje byli stroną przeważającą. W 34. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul Suboticia na Van der Varcie, a w bonusie wyrzucił Serba z boiska. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i pewnie wykorzystał okazję. Chwilę później Van Persie podwyższył prowadzenie. W drugiej połowie dobił rywali Van der Vaart i mecz skończył się wynikiem 3-0 dla popularnych Oranje. Mecz Towarzyski Holandia - Serbia 3-0 1-0 Van der Vaart 34 min. 2-0 Van Persie 38 min. 3-0 Van der Vaart 49 min.
  5. Suchy_

    Orange Land

    W pierwszej rundzie Pucharu Holandii los przydzielił nam Helmond Sport. Podsumowanie sierpnia 2011 Sytuacja w klubie: Bilans - 3-1-2 Bramki - 7-7 Najlepszy strzelec - Secerovic - dwie bramki Najlepszy asystent - brak Transfery na świecie: 1. Alberto Aquilani - Liverpool -> Sevilla - £7.25 mln. 2. Alejandro Dominguez - Valencia -> Dinamo Kiev - £5 mln. 3. Djibril Cisse - Lazio -> Panathinaikos - £3.5 mln. 4. Niko Krancjar - Tottenham -> Stoke - £3.2 mln. 5. Naoki Tanaka - Urawa Reds -> Albirex - £2.7 mln. Transfery w Polsce: 1. Kelvin Okanga-Aywang - Victoria Koronowo -> Lechia Gdańsk - £230K 2. Kamil Paprocki - GKS Bełchatów -> Utrecht - £140K 3. Marcin Radzewicz - Polonia Bytom -> First Vienna - £120K 4. Paweł Tomasik - Heko Czermno -> KSZO - £30K 5. Mateusz Kołodziejski - Olimpia Elbląg -> MKS Kluczbork - £18K Ligi w Europie: Belgia - AA Gent [+1] Chorwacja - RNK Split [+0] Holandia - Heerenveen [+1] Polska - Gr. A - Korona Kielce [+0], Gr. B - Polonia Warszawa [+2] Mecze reprezentacji Polski: - - Ranking światowy: 1. Hiszpania, 2. Holandia, 3. Niemcy, ..., 56. Polska
  6. Suchy_

    Orange Land

    Wybraliśmy się do pięknego Rotterdamu, by zagrać z VOC Rotterdam ostatni grupowy mecz w Pucharze Holandii, decydujący o awansie do kolejnej fazy. Na to spotkanie wystawiłem rezerwowy skład, ponieważ podstawowi zawodnicy potrzebowali trochę odpoczynku. Spotkanie rozpoczęło się po naszej myśli i już w 9. minucie objęliśmy prowadzenie. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Na początku drugiej połowy podwyższyliśmy prowadzenie na 2-0. Do końca meczu nic się nie zmieniło i byłem zadowolony z takiego obrotu sprawy, ponieważ wywalczyliśmy awans do dalszej fazy Pucharu Holandii... i to w rezerwowym składzie! Dutch Cup - Gr. 13 (3/3) VOC Rotterdam - Fortuna Sittard 0-2 0-1 Villareal 9 min. 0-2 Secerović 49 min. - - - - - - - - - Po przeciętnej inauguracji nadszedł drugi mecz ligowy. Do Sittard przyjechał zespół AGOW Apeldoorn, z którym w niedalekiej przyszłości mieliśmy zmierzyć się również w rozgrywkach Erstedivisie. Od początku spotkania stroną przeważającą byli goście, którzy udowodnili to, strzelając gola w 9. minucie spotkania. Muszę szczerze powiedzieć, że przez cały mecz moi podopieczni nie istnieli. Grał tylko nasz rywal i aż dziwne, że spotkanie zakończyło się tak niską porażką dla nas. Erstedivisie (2/34) Fortuna Sittard - AGOW Apeldoorn 0-1 0-1 Bruiner 9 min. - - - - - - - - - Po fatalnym wejściu w rozgrywki ligowe trzeba było się przełamać. Tym razem to my graliśmy jako gość, a naszym rywalem było BV Veendam. Pierwsza połowa była wyrównana, a spotkanie powiewało nudą. Wszystko jednak odwróciło się tuż przed przerwą, kiedy objęliśmy prowadzenie. W drugiej połowie, poza kilkoma groźnymi strzałami gospodarzy, nie wydarzyło się nic ciekawego i mogliśmy cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w lidze. Erstedivisie (3/34) BV Veendam - Fortuna Sittard 0-1 0-1 Dreesen 43 min.
  7. Suchy_

    Nippon-koku'

    Panie dzieju, to "co raz" w oczy oślepia. :/
  8. Suchy_

    Orange Land

    Dzięki Feno. - - - - - - - - Sezon zbliżał się wielkimi krokami. Zawodnicy solidnie trenowali, trenerzy robili swoje, a atmosfera wewnątrz zespołu była świetna - wszystko szło w dobrym kierunku. Postanowiłem włączyć do pierwszej drużyny dwóch obiecujących piłkarzy. Pierwszym z nich był środkowy obrońca, Badre Kotbani, natomiast drugim Sebastian Garlisi, który przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki. Na pierwszy, historyczny mecz Fortuny pod moją wodzą zdecydowałem się wystawić ofensywną taktykę, 4-1-3-2. Czterech obrońców w linii, jeden defensywny pomocnik i trzech ofensywnych, i dwóch wysuniętych napastników - tak prezentowała się taktyka, jaką obrałem na to spotkanie. - - - - - - - - - Pierwszy mecz za mojej kadencji rozegraliśmy z NEC Nijmegen, a był to pojedynek w Pucharze Holandii. Nie dawano nam wielkich szans na dobry wynik w tej konfrontacji. W końcu graliśmy z ekipą z Eredivisie. W spotkanie weszliśmy fatalnie, bo już w drugiej minucie straciliśmy bramkę. Na szczęście szybko się obudziliśmy i w 10. minucie wyrównaliśmy stan meczu. Po chwili było już 2-1 dla nas. Z prowadzenia nie cieszyliśmy się jednak długo, ponieważ rywal wyrównał na 2-2 po dwóch minutach. Moi podopieczni nadal atakowali i strzeliliśmy gola na 3-2. Żeby tego było mało, po chwili Gommans podwyższył prowadzenie. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 4-2. Po przerwie spotkanie było wyjątkowo nudne. Przeciwnik nie specjalnie kwapił się do ataków, a nam to pasowało. W końcu mieliśmy świetny rezultat. Pojedynek do samego końca mieliśmy pod kontrolą i w pierwszym meczu pod moją wodzą Fortuna ograła rywala niby o klasę lepszego... Dutch Cup - Gr. 13 (1/3) Fortuna Sittard - NEC Nijmegen 4-2 0-1 Schone 2 min. 1-1 Garlisi 10 min. 2-1 Secerovic 12 min. 2-2 George 14 min. 3-2 Liard 24 min. 4-2 Gommans 29 min. - - - - - - - - - Następnie czekało nas wyjazdowe spotkanie z Vitesse, znowu w Pucharze Holandii i znowu z klubem grającym w Eredivisie. Na ten mecz wystawiłem nieco eksperymentalny skład, co przełożyło się na końcowy wynik. W pierwszej połowie nie mieliśmy kompletnie nic do powiedzenia. Rywal przewyższał nas o klasę i do przerwy było 0-2. Druga połowa to dalsza dominacja Vitesse. Kolejne dwie bramki dołożył Pedersen, który w tym spotkaniu ustrzelił hattricka i przegraliśmy 0-4. Nasza defensywa była dziurawa jak szwajcarski ser. Nadal mieliśmy jednak szansę na awans do dalszej fazy Pucharu Holandii... Dutch Cup - Gr. 13 (2/3) Vitesse - Fortuna Sittard 4-0 1-0 Renato Iberra 22 min. 2-0 Pedersen 30 min. 3-0 Pedersen 54 min. 4-0 Pedersen 74 min. - - - - - - - - - Wreszcie nadeszła długo wyczekiwana, szczególnie przez kibiców, inauguracja ligi. Do Sittard przyjechała drużyna FC Den Bosch. Trybuny były zapełnione do ostatniego miejsca. Sędzia wyprowadził obie ekipy na główną płytę. Przywitanie obu drużyn, rzut monetą - w końcu rozległ się pierwszy gwizdek sędziego. Mecz od początku należał do nudnych. Drużyny badały siebie nawzajem i trochę się to przeciągało... taki stan rzeczy utrzymał się do końca tego spotkania. Inauguracja wyszła nam dość blado. Na dodatek zawiodłem się podwójnie, ponieważ zawiedliśmy naszych fanów, którzy zawsze są z drużyną na dobre i na złe. Erstedivisie (1/34) Fortuna Sittard - FC Den Bosch 0-0
  9. Suchy_

    Widzew Łódź

    Mam dosyć. Trenera na początku sezonu wychwalali pod niebiosa, a tak naprawdę niedługo jego kadencja - mam przynajmniej taką nadzieję - skończy się. To są za wysokie progi, jak dla tak niedoświadczonego szkoleniowca. A piłkarze... zamiast ostro zapieprzać, to sobie truchtają i mają wszystko generalnie w dupie. A co tam... kaskę trzepią, pozycja w tabeli w miarę bezpieczna, to co się będą wysilać. :roll: Widzew gra jak polityk w kampanii wyborczej - dużo szumu, mało konkretów. Liczę, że Mroczkowski wyleci z hukiem, bo potrzebny jest ktoś pokroju właśnie Probierza lub Czesia...
  10. Suchy_

    Orange Land

    Podsumowanie sierpnia 2011 Sytuacja w klubie: Bilans - - Bramki - - - - - Najlepszy strzelec - - Najlepszy asystent - - Transfery na świecie: 1. Lee Hong Lim - TSW Pegasus -> Sun Hei - £24K 2. Chu Siu Kei - Kitchee -> Sun Hei - £3K Transfery w Polsce: - - - Ligi w Europie: Belgia - - Chorwacja - RNK Split [+0] Holandia - - Polska - Gr. A - Korona Kielce [+3], Gr. B - Polonia Warszawa [+3] Mecze reprezentacji Polski: - - Ranking światowy: 1. Hiszpania, 2. Holandia, 3. Niemcy, ..., 57. Polska Finał Copa America: Columbia - Brazylia 0-4 (Nilmar 14, Jadson 22, Luis Fabiano 28, Ronaldinho 56)
  11. Suchy_

    Orange Land

    Sittard, holenderskie miasto liczące 36 960 mieszkańców (styczeń 2005 roku). Wspólnie z miastem Geleen i kilkoma mniejszymi miejscowościami tworzy jednostkę administracyjną (hol. Gemeente) o nazwie Sittard-Geleen. Fortuna Sittard Combinatie, holenderski klub piłkarski mający siedzibę w mieście Sittard, obecnie grający w Eerstedivisie. Swoje domowe mecze klub rozgrywa na stadionie Wagner & Partners Stadion, który może pomieścić 13 tysięcy widzów. Klub powstał jako fuzja zespołów Fortuna 54 oraz Sittardia i dzięki tej fuzji 1 lipca 1968 powstał Fortuna Sittard Combinatie. Największym sukcesem Fortuny 54 było wywalczenie Pucharu Holandii w 1957 roku i wicemistrzostwa Holandii (2. miejsce za Ajaksem Amsterdam) w tym samym roku. W 1964 roku Fortuna 54 po raz drugi zdobyła krajowy puchar. Sittardia natomiast nie odnosiła sukcesów i najczęściej broniła się przed spadkiem. Moje nowe miejsce pracy nazywało się Sittard. Jako człowiek od specjalnych poruczeń miałem za zadanie awansować z drużyną do Eredivisie. Cel, który mi postawiono, nie należał do prostych, ponieważ z całą pewnością kilka drużyn z naszej ligi miało znacznie lepiej prezentujące się kadry od naszej. Na dodatek zarząd nie dał mi jakichkolwiek pieniędzy na transfery. Cieszyć mógł dobrze rozbudowany ośrodek treningowy, sprzyjający rozwojowi młodych zawodników. W końcu w Fortunie wychowało się kilka talentów, które potem występowały w reprezentacji Oranje, jak na przykład Mark Van Bommel. Pracę w Sittard rozpocząłem od tradycyjnego przeglądu wojsk. Na pierwszy ogień poszedł sztab szkoleniowy, który miał być moją podporą. Wszyscy trenerzy byli pochodzenia holenderskiego, co mnie bardzo ucieszyło, ponieważ dobrze mieć całą paczkę mówiącą w jednym języku. Moją prawą ręką był Roel Coumans, odpowiedzialny za trening generalny. Z Roelem rozmawiało mi się doskonale. Byłem pewien, że będziemy się świetnie dogadywać. Drugim trenerem od treningu generalnego był Nico Neele. Za przygotowanie fizyczne, które na boiskach holenderskich jest niezwykle ważne, odpowiedzialny był Fuat Usta. Szkolić piłkarzy pod względem technicznym miał Thijs Moonen. Ponadto w klubie pracowało trzech skautów oraz Barry van Putten, jedyny fizjoterapeuta w klubie. Ogólnie ze sztabu szkoleniowego byłem w w miarę zadowolony i miałem zamiaru przeprowadzać jakichkolwiek zmian. Następnie nadszedł czas na przegląd kadry. No Name Position(s) Nat Born Age Caps Gls Wages Expires Value ----------------------------------------------------------------------------------------------------- - Diaz, Kévin AM LC FRA 11.4.73 28 - - Ł775 30.6.04 Ł130K - Dreesen, Timothy D C BEL 30.1.77 24 - - Ł775 1.7.05 Ł230K - Facenna, Gino D C NED 14.8.77 23 - - Ł775 1.7.04 Ł80K - Garlisi, Sebastian S C BEL 4.4.78 23 - - Ł775 1.6.07 Ł110K - Geenen, Rick D R NED 13.8.78 22 - - Ł775 13.6.02 Ł45K - Gommans, Harrie S C NED 20.2.73 28 - - Ł775 30.6.02 Ł190K - Hofstede, Bernard F RC NED 22.9.70 30 - - Ł775 1.7.04 Ł180K - Janssen, Roel D/DM LC NED 16.6.80 21 - - Ł775 30.6.02 Ł150K - Kotbani, Badre D C NED 13.4.80 21 - - Ł500 30.6.02 Ł14K - Liard, Philippe DM C FRA 16.1.75 26 - - Ł775 1.7.03 Ł80K - Mossaoui, Karim M LC MAR 27.2.78 23 - - Ł0 1.1.02 Ł90K - Ofrany, Rachid AM RL NED 17.1.77 24 - - Ł775 30.6.02 Ł85K - Ojamaa, Henrik S C EST 20.5.81 20 - - Ł0 1.1.02 Ł80K - Ricksen, Fernando D/M R NED 27.6.66 35 12 - Ł775 1.7.02 Ł50K - Scheelen, Wouter AM L BEL 16.10.75 25 - - Ł775 9.6.07 Ł150K - Secerovic, Adnan AM C BOS 22.3.82 19 - - Ł0 1.6.02 Ł180K - Stolte, Richard M RC NED 1.8.80 20 - - Ł0 30.6.02 Ł35K - Taktak, Taner AM L TUR 26.1.80 21 - - Ł775 30.6.04 Ł95K - Villareal, Gavrey S C NED 19.12.80 20 - - Ł775 30.6.02 Ł14K - Voorn, Ramon M R NED 1.5.77 24 - - Ł775 1.7.03 Ł90K - Voss, Paul S C NED 21.4.78 23 - - Ł775 13.6.02 Ł40K - Wagemakers, Mark D R BEL 7.6.68 33 - - Ł775 28.6.03 Ł40K - Wintjens, Danny GK NED 30.9.73 27 - - Ł775 30.6.03 Ł65K - van der Jeugt, Sven GK BEL 17.9.70 30 - - Ł775 30.6.02 Ł130K Kadra Fortuny Sittard również była na zadowalającym poziomie, jednak z całą pewnością nie było idealnie. W bramce mieliśmy Svena van der Jaegta, który posiadał świetny refleks. Wiedziałem, że Belg nieraz uratuje nam tyłek w ciężkich sytuacjach. W obronie najlepiej spisywał się Timothy Dreesen, kolejny Belg w naszych szeregach. Czyścił całe bagno w obronie. W linii pomocy wyróżniał się Wouter Scheelen, również piłkarz narodowości belgijskiej. W ataku bardzo pożytecznym zawodnikiem był Harris Gommans, od którego wymagałem strzelenia co najmniej kilkunastu bramek w całym sezonie. Nie było pieniędzy na transfery, więc nie mogłem rzucić się w wir karuzeli transferowej.
  12. W życiu każdego człowieka są momenty zwrotne, decydujące o przyszłości. Wkraczając w nieznany mi dotąd świat trenerki, naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać. Bałem się, że nie sprostam oczekiwaniom zarządu, że piłkarze będą źle się czuli pod moją pieczą, albo kibice nie zaakceptują mnie jako trenera swojej ukochanej drużyny. Historia musi mieć jakiś początek. Moja niech pozostanie owiana rąbkiem tajemnicy. Należące do mnie nazwisko również chyba nie jest wam do niczego potrzebne. W każdym razie jestem nałogowcem... uzależnionym od piłki nożnej. Futbol od małego stanowił dla mnie bardzo wiele, był moją pasją. W dzieciństwie inspirował mnie Ruud Gullit, który razem z reprezentacją Oranje zdobywał tytuł Mistrza Europy. Tym bardziej zainteresowany byłem ofertą, która przyszła właśnie z Holandii. Nigdy nie należałem do tych, co trzeba ich dwa razy przekonywać. Mam jednak jedną słabość. Nie potrafię odmawiać... Gra - Championship Manager 2001/2002 Patch - 6.9.68 Rozmiar bazy danych: maksymalny Ligi - Belgia, Chorwacja, Holandia, Polska (wszystkie możliwe) Postanowiłem rozpocząć jeszcze raz, ponieważ budowanie fabuły nie szło mi najlepiej. Mam nadzieję, że teraz rozegram długą i owocną w sukcesy karierę.
  13. Suchy_

    Enchanted Village

    Nastał kolejny piękny dzień mojego życia w Jin. Postanowiłem, że odwiedzę Nee, a przy okazji zrobię zakupy. Ubrałem się w elegancką szatę, ładnie ułożyłem moje włosy i wyszedłem z domu. Po chwili dotarłem do centrum wioski, gdzie znajdował się sklep, w którym pracowała Nea. Początkowo myślałem, że to zwykłe zauroczenie, jednak potem przerodziło się to w miłość. Wreszcie wszedłem do tego sklepu. Za kasą zobaczyłem ją. Znowu oboje patrzyliśmy na siebie jak zaczarowani. Nawet się nie przywitaliśmy. Nagle poczułem ten moment i wiedziałem, że ona też go czuję. Nastąpiła ta spontaniczna chwila, pocałowaliśmy się. Zrobiło mi się gorąco, a nasze języki bawiły się namiętnie. To było wspaniałe uczucie. Ten moment, wyjęty z jakiegoś romantycznego filmu, przerwał nam właściciel sklepu. - Nea, co ty wyprawiasz? Do roboty i to migiem! A ciebie nie chcę więcej tutaj widzieć! Kierownik sklepu wyrzucił mnie na zbity pysk. Między mną, a Neą zalatywało miłością, jednak byliśmy wobec siebie bardzo nieśmiali. Ja trochę bałem się zagadać, natomiast Nea wstydziła się i jakby krępowała w mojej obecności. Miałem nadzieję, że nasze kontakty znacznie się polepszą. Po tym, jak zostałem wyrzucony z tego spożywczaka, wróciłem do domu. Musiałem na chłodno przemyśleć sprawę. Chciałem jeszcze raz porozmawiać z Neą, więc ponownie uderzyłem do sklepu, znajdującego się w centrum osady. Niestety był on już zamknięty. Ruszyłem w poszukiwaniu dziewki o krystalicznie czystych oczach. Nie miałem jednak bladego pojęcia, gdzie ona może być. Nagle wpadłem na mężczyznę w podeszłym wieku. - Co jest? Uważaj trochę! - krzyczał. - Zero szacunku dla starszych, zero! - Przepraszam najmocniej. Nie wie pan gdzie znajdę pannę Neę? Jest kasjerką w spożywczaku, tam... w centrum... - Druga alejka, chatka numer cztery. - Dziękuję pięknie i jeszcze raz przepraszam. Wbiegłem więc w drugą alejkę i już z daleka zobaczyłem chatkę oznaczoną numerem cztery. Gdy już chciałem pukać do drzwi, usłyszałem jakiś wrzaski. Trochę podsłuchiwałem tych krzyków. - Nie! Koniec, kropka! Nie będziesz z tym lalusiem! Mam dla ciebie bogatego mężczyznę w innej wiosce i to z nim weźmiesz ślub! Tak piękna dziewczyna jak ty nie zasługuje na takiego wieśniaka! - Ale ojcze... ja go kocham!
  14. Suchy_

    Enchanted Village

    W końcu nadszedł ten dzień, w którym miałem odbyć pierwszy trening z drużyną. Wziąłem ze sobą notatnik, długopis i ruszyłem na boisko. Ten przyjemny spacerek lekko pod górkę miał stać się dla mnie codziennością, tak samo jak zachwyt długim i urodziwym szpalerem drzew, który zasłaniał widok na nasz skromny stadion. Budowa naszego „obiektu” została oficjalnie zakończona. Robotnicy wybudowali z drewna solidne bramki oraz trybuny, specjalnie dla tutejszych kibiców. Trawą zajął się natomiast pan Kaziu, dzięki czemu murawa wyglądała jak zielony dywan. Pierwsze spotkanie z zespołem rozpocząłem od ciepłego przywitania z wszystkimi. Następnie każdy przedstawił się i powiedział coś o sobie, i o swoim podejściu do piłki nożnej. Dla jednych było to pewnego rodzaju rozrywką, zabawą; dla innych pracą, którą muszą sumiennie wykonywać, by wyżywić swoje rodziny. Pierwszy trening uświadomił mnie, że nie przyszło mi pracować z amatorami, lecz z zawodnikami ogranymi, nawet na europejskich boiskach. W zawodnikach czułem chęć pokazania się nowemu trenerowi. Każdy starał się jak tylko mógł. Walka o pierwszą jedenastkę rozpoczęła się na dobre, a liga zbliżała się wielkimi krokami... Bramkarze: Juha Tuomi (FIN, 22) Obrońcy: Mikko Hauhia (FIN, 27), Heikki Haara (FIN, 27), Jare Halme (FIN, 23), Kalle Eerola (FIN, 27) Pomocnicy: Jukka Vanninen (FIN, 35), Jarkko Värttö (FIN, 23), Mika Hänninen (FIN, 27), Riku Heini (FIN, 21), Konsta Hietanen (FIN, 27), Mohamed Forfana (GWI, 26), Eero Korte (FIN, 24) Napastnicy: Niki Helenius (FIN, 34), Jonne Kemppinen (FIN, 21), Rafael (BRA, 33), Drilon Shala (FIN, ALB, 25) Kadra liczyła zaledwie 16. zawodników, co oznaczało, że kiedy drużynę dopadnie szpital, nie będziemy mieli kim grać. Liczyłem na wzmocnienia, jednak naszemu szefowi zachciało się chlać i przepadł cały budżet na zakupy. Wolne transfery również nie wchodziły w rachubę, ponieważ nie mieliśmy wystarczających środków na opłacenie pensji dla dodatkowych piłkarzy. Klub był bliski zbankrutowania. Jako człowiek od specjalnych poruczeń za zadanie dostałem utrzymać zespół w lidze. Właściwie to w piłce nożnej wszystko leży w nogach piłkarzy, ja mogłem tylko odpowiednio przygotować i zmotywować zespół do walki. „Ciężka praca daje wyniki”, to było nasze motto. A czas pędził niczym Usain Bolt, bijący rekord świata w biegu na sto metrów...
  15. Suchy_

    Enchanted Village

    Przygotowałem się odpowiednio. Wziąłem moją szablę, której nie trzymałem w ręku bardzo długo i razem z Tomem wyruszyliśmy. Na swojej drodze napotkaliśmy mnóstwo przeróżnych stworów. Wilczury, lwy, pokemonowe stwory. Krew lała się na wszystkie strony, gdy moja szabla siekała co się dało. Odpadały łby, łapy, sypało się futro. Najciężej szło nam z wielkim pokemonem, jednak razem udało nam się go pokonać. Nareszcie dotarliśmy do wioski Wun, gdzie znajdowało się złomowisko. Weszliśmy przez otwartą bramę, lecz zatrzymał nas strażnik. - Guza szukacie? - zapytał. - Nie, przyszliśmy na złomowisko. - Za drobną zapłatą przepuszczę was. - Nie mamy pieniędzy, przykro mi. Tom prysnął strażnikowi jakimś eliksirem po oczach, a ten stracił wzrok. Po chwili znaleźliśmy się w centrum. Wielka mapa osady wskazywała, że mamy iść na północ i tak też uczyniliśmy. W końcu naszym oczom ukazało się złomowisko. Smród, brut i ogólny chaos. Dawno tam nikogo nie było. Dość długo szukaliśmy potrzebnych części. Znaleźliśmy kilka ciekawych materiałów. Na taczkę włożyliśmy kilka kół, starą kierownicę, metalowe druty oraz działające żarówki. Robotę wykonaliśmy, więc nadeszła pora na powrót do naszej wioski. Znowu siekaliśmy wszystko co napotkaliśmy, a krew lała się na wszystkie strony. Cali brudni i umoczeni krwią wróciliśmy do Jin. Złom odłożyliśmy do warsztatu, znajdującego się przy klubowej chacie. Następnie dostałem kolejne zadanie. Musiałem wyciąć kilka drzew z miejscowego lasu i przynieść je do warsztatu. Tak też właśnie uczyniłem. W wiosce stawałem się człowiekiem od specjalnych poruczeń. Na ten dzień jednak to był już koniec pracy. Byłem wolny...
  16. Ma ktoś najnowszego Drivera? Mam zamiar kupić.
  17. Suchy_

    Enchanted Village

    Football Club Lahti - fiński klub piłkarski, założony w 1996 roku, mający siedzibę w Lahti, a dokładniej w wiosce Jin. Drużyna awansowała i w tym sezonie występować będzie w rozgrywkach Ekstraklasy. Klub powstał w 1996 w wyniku fuzji klubów Reipas Lahti i Kuusysi Lahti. Władca Urpo kazał na siebie mówić „szefie”. Szef podarował mi kluczę do bardzo przyjemnej chatki. Byłem zaskoczony aż tak dobrymi warunkami. Zgłodniałem, a w lodówce świeciło pustkami. Udałem się więc na zakupy do centrum. Wszedłem do pierwszego, lepszego spożywczaka. I wtedy zobaczyłem ją. Ubrana była w skąpą spódniczkę. Zapatrzyłem się w jej niebieskie, krystalicznie czyste oczy jak w obrazek. Zauroczenie przeszło także na drugą stronę, ponieważ ona tak samo patrzyła na mnie. Widok był przecudny, nie mogliśmy oderwać od siebie oczu. To była miłość od pierwszego obejrzenia. Postanowiłem zagadać. Na imię jej było Nea. Niestety dziewczyna nie była za bardzo chętna na rozmowy, gdyż szef zaganiał ją do pracy. Zrobiłem więc skromne zakupy, po czym grzecznie zapłaciłem i opuściłem sklep. Następnie wróciłem do chaty. Tak długo rozmyślałem o tej sklepikarce, że kompletnie zapomniałem o spotkaniu klubowym. Spóźniłem się nieco ponad kwadrans i dostałem burę od szefa. Mój asystent czekał na mnie z drużynowym raportem. Wykonał go na fatalnym poziomie. Cóż, może po prostu za dużo wymagałem od tych ludzi. Wiedziałem, że muszę polegać tylko na sobie. Okazało się również, że nasz szef przepił cały budżet na transfery. Wpadłem w niezłe bagno. Na dodatek nie mieliśmy pomysłów, jak dojeżdżać na wyjazdowe spotkania. Na szczęście Tomi - nasz fizjoterapeuta odpowiedzialny za wszelkiego rodzaju mikstury, wywary i inne magiczne eliksiry - obiecał zająć się budową machiny, pozwalającej na przewóz całej drużyny. - Zbuduje machinę, jednak potrzebuje odpowiednich materiałów. Jack, musisz iść ze mną do pewnej wioski. Tam znajduje się stare złomowisko, na którym powinniśmy znaleźć potrzebne materiały. Przygotuj się odpowiednio, ponieważ na naszej drodze napotkamy różne dziwne stwory. Weź ze sobą swoją szable.
  18. Suchy_

    Enchanted Village

    Brama była otwarta, więc wszedłem na teren tego urodziwego grodu. Zatrzymał mnie jednak mężczyzna ubrany w zbroję. W dłoni trzymał ostry jak brzytwa miecz. „Zabije mnie?”, zastanawiałem się. - Witaj podróżniku. Nazywam się Aki i jestem strażnikiem tej wioski. - Witam cię. Jestem Jack - przetłumaczyłem moje imię na język angielski. Chciałbym zostać tutaj na jedną noc, odpocząć i najeść się. - Skoro tak, to musisz iść ze mną do władcy Urpo. Będzie ci kazał wykonać jakieś zadanie za ten nocleg. - Dobrze. Strażnik Aki był dla mnie bardzo miły. Zaprowadził mnie do ratusza, znajdującego się w centrum miasta. Zapukał do pięknie zdobionych drzwi. Usłyszałem stanowcze „wejść!". - Panie, ten oto podróżnik chciałby zanocować w naszej wiosce - strażnik wskazał na mnie palcem. - Pan chyba wie, że w naszej wiosce nie ma noclegów za darmo - rzekł władca, po czym zabrał mi moją szablę, która znalazłem na drodze podczas wyczerpującego marszu. - Oczywiście. Jestem skłonny wykonać każde pańskie zadanie - odpowiedziałem. - Każde? No to świetnie. Mam dla pana pewną robotę... Aki, możesz już iść, z panem pogadamy w cztery oczy - strażnik Aki wykonał polecenie, opuszczając budynek. - To jeden gorszych klubów w tym kraju. Chcę, abyś wniósł go na wyżyny. - Nikt mi nie mówił, że to zadanie będzie aż tak pracochłonne. - Ale zobowiązałeś się do wykonania zadania w zamian za nocleg. - Ale... bo... - Czas działać. Musisz poznać kilka ważnych osób mocno związanych z zespołem. Oni będą ci pomagać podczas życia w Jin. - A czy możesz podać mi chociaż nazwę tej drużyny? - Nie, jeszcze nie teraz. Zresztą, co ci da nazwa drużyny? Władca Urpo prowadził mnie drogą oznaczoną numerem „4”. Spacer lekko pod górkę był nawet przyjemny. Nagle zza długiego szpaleru drzew wyłoniło się duże, trawiaste pole, które z każdej strony zasłonięte było drzewami. Można więc powiedzieć, że boisko to znajdowało się w lesie. Robotnicy wzięli się za budowanie drewnianych bramek oraz długich ławek wzdłuż boiska, które miały służyć jako trybuny. - To będzie nasze boisko - mówił z zadowoleniem władca Urpo. - Mam nadzieję, że na Ekstraklasę wystarczy. - Na tym odludziu macie zespół z Ekstraklasy?! - wykrzyczałem, a pracujący robotnicy spojrzeli w naszą stronę. - Ano mamy. A ty podczas meczów będziesz siedział na tamtej ławeczce - generał wskazał na ławkę z napisem „gospodarze”. Władca wioski, jak się okazało również prezes miejscowej drużyny, zaprowadził mnie do klubowej chaty, gdzie czekał na mnie cały sztab szkoleniowy, który miał być moją podporą. W klubie pracowały same wieśniaki, nie mające żadnego pojęcia o futbolu. Czterech trenerów, dwóch skautów i jeden fizjoterapeuta - to tyle ludzi związanych z zespołem. Moją prawą ręką był człowiek o imieniu Luciano, przygłup, który nie znał dokładnie zasad piłki nożnej. Miałem jednak nadzieję, że nadrobi zaległości. Poprosiłem go o wykonanie drużynowego raportu. O pozostałych trenerach nie ma nawet sensu wspominać, ponieważ wiedzą tylko tyle, że piłka musi wpaść do bramki rywala. No ale czego miałem się spodziewać? Przecież przeniosło mnie do zupełnie innego świata...
  19. Stworzyłem tutaj konto, ponieważ inspirowały mnie opowiadania użytkowników i ja również chciałem spróbować swoich sił. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie wymagajcie ode mnie cudów. Gra to stary, dobry CM 01/02. Jakoś nowsze FM'y nie sprawiają mi takiej frajdy jak CM. Mam już kilka odcinków opowiadania w zapasie. Tekst to będzie głównie luźna fabuła, a nie FM'owa przygoda, ponieważ chcę wyróżnić czymś mój tekst od innych. Tyle od autora, zaczynamy! „Gdzie ja do cholery jestem?”, zastanawiałem się, kiedy ocknąłem się na środku trawiastego pola, na jakimś zadupiu. Wokoło nie było żadnej żywej duszy. Wiejący wiatr delikatnie potrząsał koronami drzew. Słońca próżno było szukać, ponieważ schowało się za mrocznymi chmurami. Tamtejsze lasy miały swój urok, a znajdujące się w oddali przepiękne góry dopełniały ten mistyczny pejzaż. Świat tego dnia był wyjątkowo ponury i rysował się w szarych barwach. Zanosiło się na potężną ulewę, albo po prostu nadchodził koniec świata. Gdzieś nad głową, niewyobrażalnie wysoko, gdzie rodziły się kolejne krople deszczu, strzelił piorun. Niebo rozdarło się w blasku. Rozpętała się wichura, a wraz z nią silna ulewa. Nie miałem gdzie się skryć. Przemoczony, w skąpych ubraniach, ruszyłem w przypadkową stronę. Chciałem dojść do jakiejś wioski, odpocząć, najeść i ruszyć w dalszą podróż... Szedłem i szedłem powoli opadając z sił. Nagle w oddali dostrzegłem cywilizację. Mimo zmęczenia przyśpieszyłem kroku. W końcu po kilkunastu godzinach dotarłem do jakiegoś miasta. Już myślałem, że jako jedyny na ziemi przetrwałem koniec świata, zarazem zostając samemu jak palec. Na szczęście te przypuszczenia nie sprawdziły się. Niestety drzewa, które podczas wichury zostały ścięte przez pioruny, przygniotły znak z nazwą osady i nadal nie wiedziałem gdzie się znajduję. Jin było typową wioską na planie kwadrata. Całe otoczenie murami wyglądało bardziej na ogromny zamek, niż na miasto. W centrum znajdował się ratusz i rynek, gdzie odbywała się wymiana towarów. Tutaj decydowano także o najważniejszych sprawach wioski. Z centrum rozchodziły się cztery drogi, na każdy kierunek świata. Pierwsza droga prowadziła na stare cmentarzysko, na którym podobno straszą duchy pochowanych; druga nad krystalicznie czyste jezioro, tam ludzie łowią ryby oraz kąpią się w ciepłe lato; trzecia na alejki z chatami, gdzie mieszkają tubylcy; czwarta na malutki stadion, który jest największą rozrywką dla mieszkańców Jin.
  20. Szukałem jakiegoś tematu, w którym mógłbym się przywitać i najodpowiedniejszy okazał mi się ten. Mój nick wziął się od mojej ulubionej postaci w Tekkenie. Ja się wychowałem na grach z tej serii. Chciałbym się z wszystkimi forumowiczami serdecznie przywitać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...