Skocz do zawartości

polarinho

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    698
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez polarinho

  1. Myślę iż całość udała się bardzo dobrze. W końcu mogłem sobie odpocząć. Odpocząć dosyć przyjemnie z Kat. Wiecie co mam na myśli, hehe.

     

    Dobra jest? :P

    Lubię te Twoje opowiadanie, mam nadzieję, że nie zabraknie Ci wytrwałości :]

  2. 17.09.2014, Liga Mistrzów Grupa H [1/6]

    Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka

    Zawisza – Aris

    Zawisza: Frąckowiak – Fafinha, Markowski, Nafiu, Cichy – Paulista, Błąd, Juszkiewicz, Tshabalala – Lebedyński, Emmanuel

     

    Zależało nam na szybkim zdobyciu gola i ta sztuka w pełni się udało. Niezawodny duet JuszkiewiczNafiu dał nam prowadzenie w czwartej minucie spotkania. Od tego momentu spokojnie kontrolowaliśmy przebieg spotkania jednocześnie w dalszym ciągu atakując, a rywalom pozwalając jedynie na minimalnie niecelny strzał Nery Castillo. I tuż przed upływem pół godziny gry zrobiło się zasłużone 2:0… Juszkiewicz dośrodkował w pole karne, a Dockah nieszczęśliwie skierował piłkę do własnej bramki. Piłkarze Arisu zwiesili głowy, a my nie składaliśmy broni i kilka minut później podwyższyliśmy rezultat. Dośrodkowanie Tshabalali na gola uderzeniem głową zamienił Sani Emmanuel. ”Skoro idziemy na całość, to do przerwy jeszcze raz sobie trafimy” pomyśleli moi zawodnicy i tak też się stało. Dwójkową akcję z Nigeryjczykiem rozegrał i wykończył Mikołaj Lebedyński. Druga połowa zaczęła się od nudnych dziesięciu minut, a potem od…. Wielkiego pecha Emmanuela. Mianowicie Nigeryjczyk najpierw wymanewrował bramkarza, ale atakowany trafił w słupek, zaś później przegrał pojedynek sam na sam z Kontosem,a dobitka Błąda zatrzymała się na poprzeczce. Pech, po prostu pech! W końcu, w 63. minucie z szesnastu merów uderzył Lebedyński, a piłka wleciała do bramki tuż przy słupku obok dłoni wyciągniętego jak struna Kontosa. Jeszcze na sześć minut przed końcem spotkania po rozegraniu rzutu rożnego i zamieszaniu do naszej bramki trafił Castillo i myślałem, że to koniec ciekawych wydarzeń boiskowych. A jednak nie, bo jeszcze w doliczonym czasie gry sam na sam z Frąckowiakiem znaleźli się posiadający piłkę Koke i Castillo. Koke dograł do Meksykanina, lecz jego strzał obronił interweniujący stylem „na rozpaczliwca” Frąckowiak!

     

    Zawisza – Aris 5:1 (4:0)

    Bramki: Nafiu (4), Dickoh (29), Emmanuel (36), Lebedyński (45, 63) – Castillo (84)

    Frekwencja: 19953 widzów

     

    A jednak rysunek taktyczny pana Gmocha na coś się przydał! Kapitalny początek tej edycji Champion League!

     

    A w drugim spotkaniu Rubin Kazań niespodziewanie wygrał u siebie z Chelsea 3:1. Trafienia dla Rosjan zanotowali Kasaev, Sen i Gorokhov, a honorowego gola dla londyńskiego klubu zdobył Fernando Torres.

  3. Tymczasem nadszedł pojedynek z Piastem Gliwice. Pan Adam Topolski wypowiadał się kurtuazyjnie, że jesteśmy pierwszymi faworytami do tytułu Mistrza Polski, odpowiedziałem mu więc równie grzecznie… że Piast spadnie ligi. Nie no, a na serio, że moim zdaniem jest na tyle dobry menedżerem, że utrzyma swój zespół w Ekstraklasie. Pojedynek między naszymi zespołami miał jednak jeden dodatkowy smaczek – osoba Wojtka Okińczyca, któremu pozwoliłem kiedyś odejść na wolny transfer, a który znalazł angaż właśnie w gliwickim klubie. Nie powiem, mimo wszystko przyjaciółmi jesteśmy i fajnie było dzień przed meczem spotkać się na kawie i porozmawiać. Wojtek absolutnie nie ma pretensji do mnie o moją decyzję, wie, że nie prezentował się dobrze i byli w zespole po prostu od niego lepsi.

     

    13.09.2014, Ekstraklasa [6/30]

    Stadion Okrzei

    Piast Gliwice – Zawisza

    Zawisza: Szmatuła – Palhares, Robakowski, Atangana, Kito – Pardo, Etoundi, Galus, Szczepaniak – Grunt, Goluch

     

    Wojtek Okińczyc mimo wszystko chciał się na nas zemścić i już w pierwszych sekundach oddał dwa strzały, które sprawiły troszkę problemów Szmatule. Odgryźliśmy się w piątej minucie kiedy w pole karne dochodzącą piłkę adresował Kito, a szczupakiem uderzał ją Grunt. Pietrzkiewicz pewnie wyłapał jednak piłkę. Kibice oglądali dobry mecz, szły akcje za akcją. Chwilę po strzale Michała Okińczyc uderzył wprost w Szmatułę, a potem bombę Pardo z problemami sparował golkiper gospodarzy. Kilka minut poatakowali gospodarze, pudłując jednak, a następnie w odpowiedzi Szczepaniak strzałem swym kłopotów wiele sprawił Pietrzkiewiczowi. Tymczasem w 33. minucie gospodarze objęli niestety prowadzenie… czapa popędził środkiem boiska, zagrał prostopadło piłkę Mikołajczakowi, a ten z 16. metrów bezproblemowo pokonał Szmatułę. Ten rezultat utrzymał się do końca pierwszej połowy i sprawił, że kilka minut po rozpoczęciu drugiej części meczu zdecydowałem się na ofensywne zmiany – Róbson i Prado za kolejno Grunta i Galusa. Nasz rezerwowy Brazylijczyk pokazał się co prawda dopiero w 66. minucie, ale za to jak! Zgasił dośrodkowywaną przez Pardo piłkę, obrócił się i pewnym strzałem pod poprzeczkę wyrównał rezultat spotkania! A pięć minut później mieliśmy naprawdę bardzo dużo szczęścia. Szmatuła obronił w sytuacji sam na sam strzał Olszaka, jego dobitka zatrzymała się na słupku, do piłki dopadł Robakowski i prawie stracił ją na rzecz Okińczyca, ostatecznie jednak udało mu się wybić futbolówkę! W ostatnich minut postawiłem na grę trzema napastnikami wprowadzając w miejsce skrzydłowego Szczepaniaka napastnika Majkowskiego, lecz już po chwili skontrowali nas gospodarze i tylko niemoc Olszaka sprawiła, że przegrał on kolejny pojedynek sam na sam ze Szmatułą. Grudziński wykonał rzut rożny i… Oleksy trafił do siatki. Wola walki nasza była jednak wielka i w doliczonym czasie gry wyrównał Majkowski, który w pojedynku jeden na jeden z Pietrzkiewiczem wyminął go i skierował piłkę do siatki. Trochę szkoda straty punktów, biorąc pod uwagę to, że Lech wygrywając w Krakowie z Wisłą 2:4 zmniejszył stratę do nas do jednego punktu. Cieszy jednak nasza walka do końca, więc pozytywy i tak zauważyć można. No i lepszy remis niż porażka, która była blisko.

     

    Piast Gliwice – Zawisza 2:2 (1:0)

    Bramki: Mikołajczak (33), Oleksy (89) – Róbson (66), Majkowski (90+2)

    Frekwencja: 7884 kibiców

    Tabela po sześciu kolejkach.

     

    Teboho Lebese w meczu rezerw ze Śląskiem skręcił kostkę i będzie pauzował od trzech do czterech tygodni.

     

    Czas na mecz, na który oszczędzałem pierwszą jedenastkę i w którym koniecznie trzy punkty muszą być zdobyte. Do Bydgoszczy przylatuje bowiem zespół Arisu Saloniki, który będzie naszym pierwszym przeciwnikiem w walce o wyjście z grypu H Champions League. Nic dziwnego więc, że do pomocy poprosiłem Jacka Gmocha. O ile to błędem nie było, to pomyłką zdecydowanie był danie mu tablicy do rozrysowania taktyki Arisu. Nie wiedzieliśmy, co przedstawiał jego rysunek. Nawet Jacuś, gdy skończył rysować, spojrzał na swe dzieło, po czym rozległo się donośne” He He He, coś mi chyba nie wyszło”…

  4. W poprzednim poście wkradł się mały błąd. Otóż mecz z Polonią Warszawa rozgrywany był w ramach czwartej, a nie piątej kolejki. Dlatego podana tam tabela pasuje dopiero do niniejszego postu.

     

     

     

     

    03.09.2014, Ekstraklasa [5/30]

    Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka, Bydgoszcz

    Zawisza – Jagiellonia

    Zawisza: Szmatuła – Palhares, Robakowski, Atangana, Kito – Pardo, Etoundi, Galus, Szczepaniak – Grunt, Goluch

     

    Pierwszy kwadrans spotkania przeszedł zupełnie bez echa. Ci, którzy się spóźnili, nic nie stracili. Dopiero w 19. minucie zagroziliśmy rywalom i od razu zdobyliśmy gola. Znakomite dośrodkowanie podłączającego się pod akcję ofensywną Kito dostawieniem nogi na gola zamienił Michał Grunt. Po kilku minutach mógł on wpisać się na listę strzelców po raz drugi, lecz Skrzeszewski świetnie obronił uderzenie z sześciu metrów naszego snajpera, któremu piłkę dogrywał Goluch. Następne pół godziny było tak usypiające, że ludzie o mało z krzesełek nie pospadali. Potem zrobiło się troszkę ciekawiej, bo Jagiellonia zaczęła wreszcie coś grać, choć nadal było to dalekie od pojęcia „piłka nożna”… okres gry Białostoczan zakończył się wraz z 73. minutą, kiedy to w zamieszaniu podbramkowym piłkę do własnej bramki skierował Onildo i było już pozamiatane. Wraz z tym zakończyły się również wszelkie wydarzenia boiskowe...

     

    Zawisza – Jagiellonia 2:0 (1:0)

    Bramki: Goluch (19), Onildo (sam. 73)

    Frekwencja: 20179 kibiców

    Tabela po pięciu kolejkach.

     

    Wieści związane z reprezentacjami – Michał Grunt dostał powołanie do Polski U-21, a Palhares do Brazylii U-20. Tymczasem w spotkaniu Paragwaju U-20 Thomas Jordan zerwał ścięgno podkolanowe i do gry nie wróci wcześniej niż za dwa miesiące.

  5. Moi rodzice spędzali kiedyś Sylwestra ze znajomym małżeństwem. Tata palił dużo papierosów przez kilka lat. Jego znajomy, z którym się bawił, jest lekarzem pediatrą. Ale jak mój ojciec zapalił papierosa na imprezie, lekarz, pan Darek powiedział mu:

    - Sławek, przestań palić, rzuć palenie.

    - I co, pić też pewnie mam przestać?

    - Nie, pić możesz, ale palenie rzuć.

    - Dobra Darek, rzucam - i mój tata zgasił papierosa.

    W tego Sylwestra minęły cztery lata odkąd mój tata zgasił tego papierosa i przestał palić. W szafce jeszcze jest paczka papierosów, ich ilość w paczce nigdy od tamtego dnia nie zmalała.

     

    Także można, ludzie, można rzucić palenie. Tym, którzy chcą je rzucić, życzę powodzenia, siły, wytrwałości i cierpliwości :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...