Skocz do zawartości

polarinho

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    698
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez polarinho

  1. Po przeanalizowaniu tych wszystkich opowiadań, które po maksymalnie miesiącu czasu lądują w archiwum nie sposób nie zauważyć, że autorzy nie " wczuwają " się w rolę pisarza. Nie rozumiem po co ktoś pisze opek, w którym są same nazwy klubów, piłkarzy i cyferki. Co to kogo interesuje, że zawodnik z innego klubu został sprzedany do innego. Zamiast zadbać o jakąkolwiek, nawet znikomą fabułę serwujecie stos nieczytelnych zestawień. Moje czytanie opka najczęściej wygląda tak - uruchamiam linka, patrzę na pierwszy post. Jak widzę wypociny pod tytułem " nie będę pisał fabuły bo nie umiem " to od razu wyłączam. Skoro nie umiesz, to po co tu śmiecisz? To tak jak byś kupował auto nie mając prawo jazdy. Stoi? No stoi i co z tego, skoro nie służy. Zarejestrowałem się na forum kilka lat temu. Dlaczego? Bo pisał Wenger, Fenomen i Profesor. A dzisiaj? Szczerze mówiąc zastanawiam się nad sensem pisania kolejnego opka. Loczek, właśnie jest sens pisania kolejnego opka. Możesz przez to pokazywać, jak się powinno pisać. Możesz wskazywać drogę, jaką należy podążać. Możesz zachęcać do pracy nad opowiadaniem itd. Więc pisz ;)
  2. polarinho

    Show time.FM12.

    Graty za Wisłę utarłeś nosa nielubianemu przeze mnie klubowi :P
  3. polarinho

    Show time.FM12.

    van Gelder ma wszystko, by w przyszłości być obrońcą klasy światowej :o gratuluję dobrej inauguracji sezonu
  4. 21.05.2014, Ekstraklasa [28/30] Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka Zawisza – Widzew Zawisza: Szmatuła – Palhares, Jordan, Atangana, Kito – Lebese, Etoundi, Edmilson, Szczepaniak – Grunt, Imeh Widzew nigdy nie był dla mnie łatwym przeciwnikiem, można by nawet rzec, że spotkania z tym łódzkim klubem były trudniejsze niż z Wisłą Kraków, Lechem Poznań czy Legią Warszawa. O dziwo poczułem palącą potrzebę dania szansy rezerwowym, co też uczyniłem zadziwiając przy okazji całą Bydgoszcz. Kibice nie zdążyli się jeszcze rozsiąść wygodnie na krzesełkach, otworzyć popcornu (albo wyjąć kiełbasek [to opinia Patryka Małeckiego, który po meczu wypowiedział się dla TVN-u]), rozwinąć szalików, a już zobaczyli dwa gole. Pierwszy uciszył nasz stadion, gdyż Krzysztof Ostrowski popisał się pięknym uderzeniem z zza pola karnego, przy którym Szmatuła nie miał żadnych szans. Goście nie cieszyli się szybko z prowadzenie, bo stan remisowy szybko przywrócił Michał Grunt, wykorzystując dośrodkowanie z rzutu wolnego Etoundiego uderzeniem głową z najbliższej odległości. Zaczęła zarysowywać się przewaga Widzewa, co trwało właściwie aż do przerwy. Łódzki klub dominował, strzelał jednak niecelnie, my się cofnęliśmy i czyhaliśmy na kontry. Mimo wszystko niespodzianką było wyjście na prowadzenie zaledwie dwadzieścia pięć sekund po wznowieniu gry… Kito popisał się świetnym podaniem do wybiegającego na czystą pozycję Imeha, a Nigeryjczyk po prostu przerzucił piłkę nad wychodzącym z bramki Maciejem Mielcarzem. Już chwilę później mógł być ponownie remis, jednak Gawecki nie wykorzystał sytuacji sam na sam, zaś kilka minut później ten sam zawodnik trafił z kilku metrów wprost w instynktownie interweniującego Szmatułę. Ostatnie pół godziny należało do nas, lecz było to okres po prostu klepania piki, bezpiecznego podawania jej sobie, rozgrywania, które do niczego nie doprowadzało. W końcówce jednak przycisnęliśmy, pamiętni utraconych w ostatnich sekundach punktów w pierwszej części sezonu i efektem były najpierw wybroniony przez Mielcarza silny strzał Edmilsona, zaś chwilę później, w 87. minucie Majkowski wyłożył piłkę do drugiego naszego brazylijskiego pomocnika, Ramona, a ten uderzeniem pod poprzeczkę ustalił rezultat spotkania. Zawisza – Widzew 3:1 (1:1) Bramki: Grunt (7), Imeh (46), Ramon (88) – Ostrowski (4) Frekwencja: 10141 kibiców Tym oto zwycięstwem zapewniliśmy sobie po raz kolejny tytuł Mistrzów Polski!
  5. Również nominuję opowiadanie "Trzecia siła w Barcelonie!" ugha. Ciekawy opek, intrygujący, błędów nie szukałem, ale chyba nie ma ich wiele (jeśli są w ogóle), ciekawe, specyficzne poczucie humoru, które osobiście bardzo lubię.
  6. Nie ma to jak odejść wtedy od kompa, rozprostować kości po kilkunastu dniach graniach, spotkać się z kimś wreszcie, zobaczyć dawno niewidziane słońce itd... żartuję, no-lifem nie jestem ale przerwa wtedy się przydaje, odpocząć trochę od FM-a...
  7. polarinho

    Dobre początki

    NIEEEEEE!!! Nie zgadzam się! Masz szybko wrócić z następnym opkiem Gratuluję długiej, ciekawej kariery. Opowiadanie stało na naprawdę wysokim poziomie, szkoda że nie trafiło do Opowiadań, bo zasługiwało na to... to był mój najbardziej ulubiony i, moim zdaniem jeden z najlepszych opków wracaj szybko
  8. Wróciłem z Poznania, trochę poobijany jestem, bo mną dziewczyna z instruktorską cordą o parkiet rzuciła corda (sznurek) zdobyta, jako dodatek napisane kolokwium dziś rano, więc teraz możemy jechać z opkiem @Debrecen: Ale jest zwycięstwo i to się liczy ;P 10.05.2014, Ekstraklasa [27/30] Stadiom Miejski Podbeskidzie – Zawisza Zawisza: Szmatuła – Palhares, Jordan, Atangana, Kito – Lebese, Etoundi, Galus, Wójcicki – Rachubiński, Imeh Wiadomo, końcówka sezonu, mimo porażki z Koroną prawie pewne mistrzostwo, to szansę gry dostają rezerwowi. Nie inaczej było w Bielsku-Białej, gdzie mierzyliśmy się z Podbeskidziem. Mecz ułożyliśmy sobie w ciągu pierwszych sześciu minut, zdobywając dwa gole. Co tu się dużo rozpisywać… Etoundi dwukrotnie dośrodkowywał z rzutu rożnego, a Jordan popisywał się celnymi strzałami głową. Na niewiele przed upływem kwadransa Imeh urwał się w polu karnym Dancikowi został przezeń sfaulowany. Koledzy podarowali reprezentantowi RPA szansę na skompletowanie błyskawicznego hat-tricka, niestety Socha świetnie wyczuł intencje naszego defensora. Jordanowi zależało na dobrej postawie w tym spotkaniu, chciał się pokazać i paradoksalnie to on siał największe zagrożenie pod bramką rywali. W 25. minucie po kolejnym rzucie rożnym Etoundiego bramkarz gospodarzy minął się z piłką, ta spadła pod nogi strzelca dwóch goli, jednak znów nie udało się zdobyć tego upragnionego trzeciego… Dopiero wtedy przebudziło się Podbeskidzie, a my nieopatrzenie cofnęliśmy się do tyłu. Szczęśliwie dla nas nie skończyło się to straconą bramką, jednak było trochę groźnie – najpierw uderzenie Demjana z trudem sparował Szmatuła, potem po strzale Patejuka futbolówka odbiła się od poprzeczki. Druga połowa zaczęła się ciekawie, bo uderzenie Wójcickiego z problemami wybronił Socha, jednak potem zaczęło wiać nudą. My mieliśmy satysfakcjonujący nas wynik, a gospodarze nie mieli ani tego, ani wiary w odmienienie losów spotkania. Wiele zmieniło się od wejścia Sebastiana Ziajki w 74. minucie, to on coś tam szarpał stwarzał zagrożenie, mógł się dwukrotnie wpisać na listę strzelców, jednak obie sytuacje sam na sam wybraniał nasz golkiper. Za to na dziesięć minut przed końcem po dalekim podaniu Szmatuły i zgraniu głową Imeha oko w oko z Sochą stanął Róbson i po prostu nie potrafił nie wykorzystać takiej okazji. To już zupełnie dobiło rywali, wyssało z nich chęci do gry i spokojnie wywieźliśmy z Bielska-Białej trzy bardzo ważne punkty. Podbeskidzie – Zawisza 0:3 (0:2) Bramki: Jordan (2, 6), Róbson (80) Frekwencja: 1980 kibiców
  9. @Debrecen: Czemu ja myślałem, że mi dobrze życzysz? :P za karę rozjadę Koronę w przyszłym sezonie 06.05.2014, Puchar Polski Finał Stadion im. Kazimierza Górskiego Zawisza – Bełchatów Zawisza: Frąckowiak – Rafinha, Markowski, Nafiu, Cichy – Pardo, Błąd, Juszkiewicz, Tshabalala – Lebedyński, Emmanuel Mecz rozpoczął się na plus dla nas, gdyż już w piątej minucie z boiska za faul od tyłu wyleciał Joelson. Niestety niedługo później kontuzji nabawił się Rafinha, musiałem wprowadzić w jego miejsce Aguirre, a Markowskiego przesunąć na lewe skrzydło… Co było do przewidzenia, mieliśmy przewagę, posiadając większą ilość graczy, a Bełchatów się bronił. Tylko do pewnego momentu. Między 20 .a 24. minutą padły dwa gole dla zespołu GKS-u! Najpierw Madejski świetnie wyłożył piłkę na dwudziesty metr do Wróbla, a ten silnym uderzeniem po ziemi nie dał szans Frąckowiakowi, zaś później ten, który asystował przy golu, został sfaulowany w polu karnym przez Witolda Cichego. Do ustawionej na „wapnie” futbolówki podszedł Foszmańczyk i strzałem pod poprzeczkę pewnie pokonał naszego bramkarza. Trzeba się było pozbierać z tych dwóch szybkich, błyskawicznych ciosów. Dobrą okazję miał Nafiu po upływie pół godziny gry, jednak Sapela wyłapał jego strzał głową. Ogólnie nie było łatwo zdziałać coś w ofensywie, bo GKS cofnął się bardzo głęboko. Udało się jednak złapać z nim kontakt w 42. minucie. Cichy z Tshabalalą rozegrali dwójkową akcję, która zakończyła się wyłożeniem przez tego ostatniego piłki do Błąda, a ten uderzył zza pola karnego nie do obrony. Co z tego, skoro po chwili Keninha wpakował nam bardzo podobnego gola do tego autorstwa Torresa z meczu rewanżowego z Chelsea… Nasza szatnia trzęsła się od moich krzyków. Piłkarze siedzieli jak trusie, bojąc się odezwać, podczas gdy ja prawie doszedłem do objechania ich rodzin do czasów Mieszka I, jednak przed tym się w ostatniej chwili powstrzymałem. Już w krótkich słowach kazałem im wypierdalać na murawę i gryźć trawę, rozjechać rywali z taką chęcią, z jaką prezes Kaczyński rozjechałby Putina oraz Tuska. Druga część meczu zaczęła się od ataków Bełchatowian. Nic dziwnego, skoro zdobywając trzy gole w trzech strzałach uwierzyli, że i dalej każde uderzenie będzie wpadać. Nie byli nam jednak w stanie zagrozić, bo lepiej zaczęła grać nasza defensywa, Ponadto znów udało nam się strzelić kontaktowego gola – po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Błąda celną główką popisał się Tshabalala. Od tego momentu zaczęliśmy grać tak, jak powinniśmy od wyrzucenia Joelsona z boiska. Bełchatów nie miał już nic do powiedzenia, na murawie brylowaliśmy tylko my, jednak nie potrafiliśmy wykorzystać dwóch sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS-u. Najpierw Lebedyński lobował Sapelę, lecz piłka przeleciała tuż obok słupka, a potem wprost w golkipera uderzył Emmanuel. Biliśmy głową w mur aż do 86. minuty, kiedy to dogranie z rzutu wolnego Juszkiewicza na bramkę zamienił Awudu Nafiu. Myślałem, że moi podopieczni zadowolą się tym i spróbują rozstrzygnąć mecz w dogrywce, a tymczasem w doliczonym czasie gry identyczna sytuacja, dośrodkowanie z tego samego miejsca przez Łukasza Juszkiewicza i nasz ghański obrońca daje nam Puchar Polski! Zawisza – Bełchatów 4:3 (1:3) Bramki: Błąd (42), Tshabalala (59), Nafiu (86, 90+2) – Wróbel (20), Foszmańczyk (kar. 24), Keninha (43) Frekwencja: 10978 widzów Do czytających: Na następną część będziecie musieli poczekać do poniedziałku, gdy na weekend wyjeżdżam do Poznania. Jako capoeirista będę brał udział Batizado, by dostać pierwszą cordę. Wracam dopiero w niedzielę wieczorem
  10. Sprawdź czy dobrze rozumuję: W FM-ie standardowo nie ma drugiej ligi. Więc żeby ją mieć, ściągnąłeś dodatek z drugą ligą. Teraz chcesz uaktualnić składy, więc ściągnąłeś uaktualnienie. Wrzuciłeś uaktualnienie do folderu: "Moje dokumenty/Sports Interactive/Football Manager 2011/editor data"... to skasuj oba pliki z tego folderu, a później wrzuć samo uaktualnienie, żeby nie było w tym folderze dodatku z drugą ligą. I jeszcze takie pytanie - na jakim patchu grasz?
  11. Może nawiąż współprace z Pogonią i daj im dobrych piłkarzy przez co awansują do I Ligi. Jak to daj ? Istnieje opcja dania ? Współprace już nawiązałem. Pogoń powinna być Twoim klubem filialnym. Jak klikniesz prawym przyciskiem na zawodnika, powinna być opcja bodajże "Przenieś do klubu filialnego" czy coś takiego...
  12. Wgraj to do odpowiedniego folderu i rozpocznij nową grę. A jeżeli chcesz grać na starym sejvie, to musisz czekać na awans Pogoni Siedlce.
  13. Lepiej dawać im szanse w pierwszej drużynie albo ewentualnie wypożyczyć do klubu, który ma dobre obiekty treningowe i w którym będzie miał duże szanse na grę
  14. Przez edytor chyba nie da rady. A przy urlopie chyba można zaznaczyć, żeby asystent posługiwał się daną taktyką.
  15. polarinho

    Show time.FM12.

    No to będziesz musiał koniecznie coś ustrzelić w rewanżu z Polonią :/ a Ezeugo znów się rozstrzelał... planujesz jakąś rotację między Tenevem a Neto, czy na razie gra głównie Tenev?
  16. Możesz jako manager wziąć urlop i określić, kiedy chcesz wrócić, to wtedy cała gra poleci aż do momentu Twojego powrotu. O to Ci chodzi?
  17. @Debrecen: A najlepiej jest, jak się zsumuje cały dwumecz Chelsea 58 strzałów, 18 celnych i dwa gole, my 10 strzałów, 6 celnych i 3 gole @damonir24: Dzięki Też bym chciał zwycięstwa, bo nie przepadam za tym klubem :P 03.05.2014, Ekstraklasa [26/30] Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka Zawisza – Korona Kielce Zawisza: Szmatuła – Palhare, Jordan, Atangana, Kito – Lebese, Edmilson, Galus, Szczepaniak – Grunt, Imeh Mecz zaczął się kapitalnie, bo już w 7. minucie po dośrodkowaniu Kito bramkę strzałem głową zdobył Michał Grunt – piłka odbiła się od poprzeczki, od linii bramkowej i wpadła w końcu w jej „objęcia”. Kwadrans później dobrą okazję miał Imeh, jednak z kilku metrów nie trafił nawet w światło bramki.. Korona powoli przejmowała inicjatywę, jednak wszystko było zbyt czytelne, w końcu piłka ciągle grana była na wątpliwego formatu „gwiazdkę” Kielczan, Korzyma, a ten pudłował w najlepszych nawet sytuacjach. Dopiero pod koniec pierwszej połowy zespół gości nas przycisnął, a zaczęło się w 38. minucie od strzału Woźniaka, po którym uratowała nas poprzeczka. Tuż przed przerwą w światło bramki zdołał wreszcie trafić Korzym i Szmatuła z dużymi problemami odbił piłkę. Taka końcówka Korony zwiastowała jednak mogące nas czekać kłopoty w drugiej części spotkania. No, i z moim specyficznym szczęściem wykrakałem. W 55. minucie doszło do wyrównania stanu meczu. Przy dośrodkowaniu Biskupa z piłką minął się Atangana, nie uczynił tego niestety Maciej Tataj i silnym strzałem tuż przy słupku nie dał szans Szmatule. Wtedy troszeńkę się obudziliśmy i nastąpił okres, kiedy to goście się bronili. Nie potrafiliśmy tego wykorzystać, czegoś nam brakowało, a najlepszą okazję zmarnował niecelnym uderzeniem z 16. metrów zupełnie niepilnowany Łukasz Galus. Tymczasem na kwadrans przed końcem przyjezdni wyszli na zasłużone prowadzenie. Wykonali rzut rożny, główkę Biskupa odbił nasz golkiper, jednak w podbramkowym zamieszaniu piłkę do siatki skierował Hernani. W 81. minucie wyrównać próbował Teboho Lebese, jednak uderzenie z dystansu młodego lewoskrzydłowego przerzucił nad poprzeczką Krzysztof Pilarz. W doliczonym czasie gry naszą drużynę dobił Korzym, a zawinił w tej sytuacji Szmatuła, który wypuścił dośrodkowaną przez Woźniaka piłkę… Zawisza – Korona Kielce 1:3 (1:0) Bramki: Grunt (7) – Tataj (55), Hernani (75), Korzym (90+1) Frekwencja: 7531 kibiców Podsumuję to tak: nie jest mi zbyt żal tej porażki - coś za coś... Trzeba było wystawić rezerwowych, bo nie dość, że podstawowi zawodnicy byli zmęczeni, to i czekało ich teraz spotkanie w ramach finału Pucharu Polski z GKS-em Bełchatów.
  18. polarinho

    Show time.FM12.

    Bardzo fajnie wyglądają Neto i Agbo a co do Małeckiego, to chyba właśnie zakończył swoją karierę
  19. Piszesz bardzo fajnie oby tak dalej!
  20. Spróbuj usunąć dodatek z drugą ligą w FM-ie częste są przypadki gryzienia się dwóch dodatków. Dlatego spróbuj usunąć drugą ligę, a potem wgrać składy. Jak nie pójdzie, to napisz tu, a pomyślimy dalej.
  21. 29.04.2014, Liga Mistrzów Półfinał [2/2] Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka Zawisza – Chelsea Zawisza: Frąckowiak – Rafinha, Markowski,Nafiu, Cichy – Pardo, Prado, Juszkiewicz, Tshabalala – Lebedyński, Majkowski Jak mógł wyglądać początek meczu? Oczywiście tak: Chelsea rozgrywała piłkę, robiła z nami to co chciała, a my tylko patrzyliśmy, gdzie jest piłka. Londyński klub tym razem nie pokpił sprawy i nie wystawił rezerwowej jedenastki – w składzie znalazło się miejsce na dla m.in. Torresa, Ivanovicia, Terry’ego, M’Vily czy Essiena, z którym przed spotkanie wymieniłem uścisk dłoni. W ciągu pierwszego kwadransa trzy okazję zmarnował były snajper Liverpoolu, zaś w 2.3 minucie uderzenie Ramiresa zatrzymało się na słupku. Kwadrans później po dośrodkowaniu Lorenzo de Silvestri piłkę na drugim metrze przed bramka zgasił Alex Chamberlain… do tej pory nie wiem, jak Frąckowiak wybronił jego strzał. Po chwili Chelsea wykonało rzut rożny, lecz nasz golkiper pewnie wyłapał główkę Ivanovicia. To był okres ciężki dla Frąckowiaka, bo zaraz musiał z kolei bronić strzał Douglasa Costy. Niestety w 40 minucie Brazylijczyka nie udało się już powstrzymać, w sytuacji sam na sam stworzonej przez podanie Essiena nie dał naszemu bramkarzowi żadnych szans. Druga połowa zaczęła się dla nas fatalnie. Choć zaraz na jej początku uratowała nas poprzeczka po strzale z dystansu Chamberlaina, to w 51. minucie za uderzenie łokciem w głowę Michaela Essiena wyleciał z boiska Łukasz Juszkiewicz. Dlatego szokiem i dla Chelsea, i dla nas był gol Lebedyńskiego. Zaczęło się od autu, po którym ze skrzydła do środka zbiegł Tshabalala, po czym oddał strzał. Courtois odbił piłkę pod nogi Mikołaja, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce! Niestety tuż po wznowieniu gry Torres przebiegł z piłka pół boiska, nikt go nie zaatakował, wskutek czego Anglik znalazł się sam na sam z Frąckowiakiem i nie dał mu szans. Miałem wielkie pretensje do swojej defensywy, ale co ja mogłem więcej zrobić? W ostatnim kwadransie trzy kapitalne okazje zmarnował wprowadzony kilka minut wcześniej Salomon Kalou i udało nam się dotrwać z tym wynikiem do końca. Oczywiście awans mega niezasłużony, ale z drugiej strony Chelsea może mieć pretensje tylko do siebie… FINAŁ CHAMPIONS LEAGUE JEST NASZ!!! Zawisza – Chelsea 1:2 (0:1) Bramki: Lebedyński (58) – Costa (40), Torres (59) Frekwencja: 20500 widzów W wielkim finale zmierzymy się z Realem Madryt, który wyeliminował AS Romę.
  22. polarinho

    Karkonosze

    Graty za awans. A ograć Vitorię takim klubem - szacuneczek
  23. polarinho

    Show time.FM12.

    Widzisz, zaczął Ezeugo strzelać :P a ten Zhuravel może być niezły ;]
  24. @judzi: dzięki @Debrecen: dzięki najlepsze jest to, że ja sam nie wiem, jak doszło do tej naszej wygranej... nie ustawiłem co prawda autobusu jak Mourinho, ale defensywne 4-5-1 :P ale udało się i nie narzekam ;D 26.04.2014, Puchar Polski Półfinał (2/2] Stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka Zawisza – Ruch Chorzów Zawisza: Szmatuła – Henz, Jordan, Atangana, Cuper – Lebese, Edmilson, Galus, Szczepaniak – Grunt, Imeh Ponieważ już po tym spotkaniu mieliśmy się mierzyć z Chelsea Londyn, do gry z Ruchem wystawił trzecią jedenastkę… Jak można się było spodziewać, to goście byli stroną przeważającą, co zapewne było spowodowane naszym zgraniem, a raczej jego brakiem. Celny strzał oddał Jankowski, jednak Szmatuła pewnie złapał piłkę. Za to po naszej szybkiej kontrze oraz dośrodkowaniu Szczepaniaka Żytko wpakował piłkę do bramki i prowadziliśmy, co, patrząc na przebieg meczu, nie było zasłużone. Jednak już w 21. minucie Ruch Chorzów wyrównał. Zespół przyjezdnych zaskoczył nas niekonwencjonalnie i pomysłowo rozegranym rzutem rożnym, w efekcie czego bramkę strzałem głową zdobył Jankowski. Mecz toczył się w spokojnym tempie, niewiele ciekawego się działo, mimo, że Ruch musiał to walczyć o gola. Nie widać było po nim jednak jakiś chęci, zacięcia do gry. Stać ich było tylko na jeden niecelny strzał, autorstwa Łobodzińskiego. My wcale lepsi nie byliśmy, choć Lebese zmusił do interwencji Jacka Kalksteina. Tuż po przerwie świetną okazję na objęcie prowadzenia miał Ruch, lecz Szczot przegrał pojedynek sam na sam ze Szmatułą. Druga połowa była jeszcze gorsza niż pierwsza. Goście przeważali, lecz strzelali niecelnie, my nie mieliśmy szans na gola… w dodatku w ostatnich sekundach mieliśmy furę szczęścia, kiedy to Chorzowianie mieli najlepszą okazję do zapewnienia sobie awansu do finału Pucharu Polski. Daleka piłka, posłana za plecy naszej defensywy, dotarła do Sebastiana Olszara, a ten bez namysłu uderzył z ostrego kąta chcąc posłać ją przy bliższym słupku. Futbolówka odbiła się od jego zewnętrznej krawędzi i opuściła boiska. Zaraz potem arbiter spotkanie zakończył i wymęczyliśmy awans do finału Pucharu Polski. Uff… Trochę niezasłużony ten awans, ale cóż - life is brutal, full of zasadzkas and sometimes kopas w dupas... Zawisza – Ruch Chorzów 1:1 (1:1) Bramki: Żytko (sam. 17) – Jankowski (21) Frekwencja: 4807 kibiców No, finał Pucharu Polski jest, to teraz tylko dopełnić formalności w półfinale Ligi Mistrzów z Chelsea… Tylko albo „aż”…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...