Wciągnął mnie Madden 17, bo we franczyzie dali tryb Madden Moments, że grasz tylko kluczowe 3rd down, redzone itp. Dzięki temu jakość składu ma znacznie większy wpływ na wynik, niż skill gracza, bo tak to Kliwlend Brałns robiłem po 11-5. Wziąłem sobie słaby klubik Chicago Bears (pozdro me_who). W pierwszym sezonie nie liczyłem na cuda, postanowiłem grać tym co jest i ewentualny szrot rozmieniać na piki w drafcie, bo będe rebildował. Skończyło się na 5-11, i 6 pick w drafcie poszedł na jakiegoś QB blondynka z włoskami, który miał być następcą Dumy Vanderbilt. Niestety pozostałe piki, a było ich chyba 12 to raczej prospekty niż gracze na już, a OL był tak żenujący, że równie dobrze mogłoby go nie być :). Dlatego w połowie preseason w przypływie desperacji i by dotrzymać obiecanych 10, zacząłem desperować. Spędziłem dobre 2 h próbując każdej możliwej kombinacji by wyjąć Daka z Cowboys - nie udało się. Przejrzałem całą ligę i postanowiłem iść w realizm - do Bears zamiast Daka, trafił jego hehe backup, Antoś Romo. Do tego sporo picków pomieniałem na niezłych OL, a Lane'm Johnsonem na czele (z Dolphins). Początek sezonu doskonały bo wygrana z Vikes, potem minimalna porażka i potem się posypał Romo (a jakże). Liczyłem na jakiś cud więc grałem Cutlerem-Beckettem xD, ale grał jak prawdziwy - 3 podania czyniącego to topowym QB i 5 dramatów. Nim romek doszedł do siebie, 1-4 na blacie i sezon dramat na horyzoncie. Ale Tony ożywił zespół, Jordan Howard zaczął mijać line of scrimmage i udało się wygrać 5 kolejnych meczów. Potem wpadka z Green Bay, i z bilansem 8-6 szykowaliśmy się do walki o WildCard. Musiały być dwa zwycięstwa, bo NFC North wszystkie 4 zespoły skończyły z dodatnim bilansem. Pokonaliśmy Vikes 16-13, a potem decydująca kolejka z Giants - rozjebani konkretnie 37-10. Pozostało czekać na pozostałe wyniki, Lions przegrali, Packers wygrali i z bilansem 11-5 wygrali NFC Norh, ale 10-6 starczyło na 4th seed i zmierzymy się z Redskins. PO here we come :) Co prawda nie mam picków praktycznie (coś tam w 4 rundzie i dalej), ale teraz albo nigdy dla Tomka Romo :)