Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Wesley' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Strefa Administracyjna
    • Ogłoszenia Administracji
  • Football Manager 2024 (FM 2024, FM 2023, FM 2022, FM 2021, FM 2020)
    • Football Manager 2024 (FM 2024)
    • Football Manager 2023 (FM 2023)
    • Seria Football Manager
    • Taktyki i trening
    • Kariery
    • Scena FM
  • Inne
    • Piłka Nożna
    • Sport
    • Różne
    • Gry komputerowe
    • Porady sprzętowo-techniczne
  • Youth only Youth only
  • Fantasy Premier League Fantasy Premier League
  • Journeyman Journeyman
  • Gramy online w Football Managera Gramy online w Football Managera
  • Polakman Polakman

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Website URL


Gadu Gadu


Skype


Klub w FM


Ulubiony klub


Skąd


Zainteresowania

Znaleziono 2 wyniki

  1. FM 2006 Nikomu nieznany Krzysztof Wesley został nowym managerem VfB Lubeck, grającego w niemieckiej Lidze Regionalnej Północ. Ten młody Polak od samego początku podpadł kibicom biało-zielonych, wystawiając na listę transferową a następnie sprzedając dwie ikony klubu. Najlepszego strzelca w historii Daniela Barwolfa (85 bramek dla Lubeki) oraz zawodnika z największą ilością spotkań rozegranych dla VfB Markusa Kulliga (202 mecze). Obaj zawodnicy trafili do SV Stuttgarter Kickers. Oprócz tej dwójki stadion Lohmuhle opuściło dwunastu graczy. W ich miejsce Wesley ściągnął trzynastkę, która ma mu pomóc awansować na zaplecze Bundesligi. Oto pełna lista zakupów: Przyszli do klubu: Ariel Linder (1986, POL, N) Wolny Dwight Pezzarossi (1979, GUA 23/6 A, OP PLŚ; N) Wolny Tomasz Kotwica (1986, POL, P PŚ) Wolny Radosław Janukiewicz (1984, POL, BR) Śląsk Wrocław za 60 tys € Sergey Kisliy (1988, BLR 1 u-21, N) MTZ-Ripo Mińsk za 180 tys € Sławomir Szary (1979, POL, O/P L) Odra Wodzisław za 2 tys € Willem Hupkes (1979, NED, PŚ) FC St. Pauli za 4 tys € Tanel Votti (1988, EST, O LŚ) Flora Tallin Wolny Adrian Gudewicz (1987, POL, O/P P) Jagiellonia Białystok za 8 tys € Sergey Kislyak (1987, BLR 2 u-21, DP, P LŚ) Dynamo Mińsk za 75 tys € Jan Koprivec (1988, SLO, BR) FC Koper Wolny Marek Wasiluk (1987, POL, OŚ) Jagiellonia Białystok za 20 tys € Arkadiusz Czarnecki (1987, POL, O PŚ) Lech Poznań za 4 tys € Odeszli: Steve Ridder (Wolny), Imad Mokaddem (Wolny) => ASV Bergedorf 85 Dmitri Gribkow (Wolny) => FC Altona 93 Daniel Barwolf (28 tys), Dietmar Hirsch (8 tys), Christian Mockel (1 tys) i Markus Kullig (170 tys) => SV Stuttgarter Kickers Stefan Richter (16 tys) => SV Wilhelmshaven Jacob Thomas (22 tys) => Melbourne Victory Alexander Aischmann (7 tys) => Meindorfer SV Marco Laaser (8 tys) => SV Dramstadt 98 Oliver Madejski (Wolny) => VfR Neumunster Steffen Hildebrandt (Wolny) => SC Victoria Hamburg Carsten Wehlmann (Wolny) => FC St. Pauli
  2. FM 06 Pamiętam ten mecz jak wczoraj… 6.05.96, dwadzieścia trzy dni przed moimi dwudziestymi trzecimi urodzinami. Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski vs Legia Warszawa, rewanżowy mecz półfinału Pucharu Polski, 91 minuta. Na tablicy wynik 0-0, promujący mój Groclin. Sędzia dyktuje rzut karny, prezes Drzymała skacze z radości widząc swoje ukochane „dziecko” w finale PP, gdzie czeka już łódzki Widzew, świeżo upieczony mistrz Polski. Awansując do finału, zespół z małego Grodziska zapewniłby sobie grę w Pucharze Zdobywców Pucharów. Ustawiłem piłkę. Wziąłem głęboki wdech. Ruszyłem. Naprzeciw mnie Grzegorz Szamotulski. Robię pierwszy krok, następnie drugi jestem jak w transie, widzę tylko piłkę i prostokąt, w który chcę trafić. Nie myślę o niczym innym tylko o strzeleniu bramki! Oddaje mocny strzał pod poprzeczkę w samo okienko, prawy górny róg i jest! Szamotulski leci w drugą stronę. Udało się! Jednak nie!! Moje uderzenie trafia w poprzeczkę! Nie ma bramki! Nadal jest 0-0! Do końca już tylko minuta. Musi nam się udać! Jurek Kaziów mówi, że nic się nie stało, a Rysiu Rybak dodaje „Młody zaraz będziemy pić, tylko teraz wracaj”. Jak radzą starsi tak robię, biegnę na swoją pozycję, żeby bronić zaliczki. Szamotulski do Zielińskiego ten na aferę w nasze pole karne a tu Tomek Molewski wyskakuje wyżej niż Kucharski, piłka leci na 20 metr chciałem ją wybić jak najdalej z powietrza, lecz coś, co udawało mi się setki jak nie tysiące razy tym razem nie wyszło. Po nienaturalnym locie futbolówka poleciała na róg. Zapytałem sędziego - Panie Sędzio ile jeszcze czasu? -To jest ostatnia akcja i kończymy – rzekł arbiter Piłkę w narożniku ustawił Pisz, gracze Legii podjęli pełne ryzyko, gdyż i tak nie mieli nic do stracenia. Dziesięciu zawodników „Wojskowych” było w naszym polu karnym, znalazł się tam nawet bramkarz Szamotulski. Dośrodkowanie, wszyscy ruszyli w kierunku bramki, za zadanie miałem kryć Ratajczyka, do szybującej piłki najszybciej i najwyżej wyskoczył Marcin Jałocha, jego strzał idealnie odbija nasz doświadczony bramkarz Piotr Szułcik, następnie stało się coś, co zmieniło moje życie na zawsze. Piotrek odbił piłkę wprost na moje kolano, to był ułamek sekundy, po którym futbolówka zatrzepotała w siatce! 95 minuta! Groclin – Legia 0-1! Dramat! Bezwładnie padłem na murawę, usłyszałem po chwili końcowy gwizdek spotkania. Leżałem na boisku przez następną godzinę, zgasły jupitery, na trybunach prócz mnie była tylko Angelika, jednak bała się do mnie podejść. Poszedłem do pustej szatni, moje rzeczy leżały w idealnym porządku tak jak przed meczem. Gdy się przebrałem, opuściłem szatnię, wychodząc spotkałem panią Wiesię, która dbała o nasz sprzęt. - Panie Krzysztofie nic się nie stało! - Eh… - Cały Grodzisk jest z was dumny! Dokonaliście wielkich rzeczy! - Niech mnie Pani nie pociesza… - Każdy ma jakieś gorsze momenty, ten Włoch na Mundialu jak mu tam? Gadżio, Padżio, Madżio no ten z kucykiem… - Baggio, Pani Wiesiu Roberto Baggio. - No to ten Badżio też nie strzelił i jakoś żyje. - Może ma Pani rację… Do widzenia… - Do widzenia i głowa do góry panie Krzysiu! Opuściłem w końcu ten przeklęty stadion, gdzie czekała na mnie Angela, widząc mój humor i widząc, co się stało na murawie, nic nie mówiła, tylko natychmiast mnie przytuliła. Cichutko rzekła: - Kocham Ciebie Otworzyłem samochód, Ona zasiadła na miejscu dla pasażera. Próbowałem odpalić moje auto, ale z nerwów nie mogłem wsadzić kluczyka do stacyjki, aż w końcu go złamałem. Zrozpaczony zacząłem walić pięściami w kierownicę. Moja ukochana uspokajała mnie, wyciągnęła z torebki, jej zestaw kluczyków, nakazała mi zmianę miejsca i tym razem zasiadłem na fotelu pasażera w czasie drogi do Szczecina zasnąłem. Obudziłem się dopiero pod naszym mieszkaniem. Następnego dnia poszedłem do kiosku po gazety, gdyż miałem tego dnia wolne. - Poproszę Przegląd, Głos i Rzeczpospolitą Jak to zawsze miałem w zwyczaju spojrzałem na okładkę Przeglądu Sportowego. Nie mogłem w to uwierzyć! Będąc nadal zdołowanym po meczu spotkało mnie jeszcze to! Przegląd Sportowy 7.05.96 r. Po tym meczu nic już nie było takie same… Wszędzie gdzie się pojawiałem słyszałem pod swoim adresem groźby i wyzwiska typu „sprzedawczyk”, „kurwa”, „dziwka”. Przeżyłem załamanie nerwowe, nie byłem tym samym człowiekiem, co kiedyś. Gdy leczyłem się w klinice psychiatrycznej jedyną osobą, która na mnie czekała i zawsze wierzyła w moją niewinność była Angelika. Jedyny kontakt, jaki miałem z Groclinem to odwiedziny delegacji na czele z prezesem Drzymałą. Podczas tego spotkania, pan Zbigniew powiedział mi: - Z wielkim bólem serca, musimy anulować Twój kontrakt. Krzysztof na pewno osiągniesz wiele w futbolu, jednak reprezentując inny klub. Twoje leczenie tutaj uniemożliwia wypełnianie zobowiązań kontraktowych. Jednocześnie życzę Tobie powrotu do zdrowia i powodzenia w dalszej karierze. Ta rozmowa odbyła się 8 września 1996. 10 października wyszedłem na „wolność”. Natychmiast rozpocząłem indywidualne treningi. Później dołączyłem do ekipy, w której się wychowałem, czyli Stali Stocznia Szczecin. Po kilku zajęciach z nimi, załatwiłem sobie testy w Amice Wronki, Ryszard Forbrich na zakończenie powiedział: - Jesteś zajebisty, z chęcią bym Ciebie wziął do drużyny, trenerowi także wpadłeś w oko, szukaliśmy takiego prawdziwego przecinaka, fajtera z krwi i kości! Jednak Krzychu jakiś kutas z fabryki kuchenek jest na nie, bo niby masz zjebaną reputację. Niestety musimy się rozstać. Następnie pojechałem do Pomezanii Malbork, Hetmana Zamość i Wawelu Kraków. Wszędzie słyszałem to samo: „Jesteś świetny, ale Twoja przeszłość jest wielką blokadą do podpisania kontraktu.” Nigdy nie sprzedałem żadnego meczu! Stałem się kozłem ofiarnym przez niesamowitego pecha, który mnie spotkał w ciągu tamtych czterech minut. Nikt nie chciał mi uwierzyć… Powstało nawet powiedzenie „Podłożyć się jak Wesley” oznaczające niezbyt dyskretne oddanie komuś zwycięstwa. Moja wiara w siebie, którą odbudowałem w klinice, zaczęła znikać. - Co z nami będzie Kochanie? – spytała się Angelika - Muszę szukać pracy… - Ja także muszę coś zna… - rozległ się dźwięk telefonu -Słucham? - … - Tak, to ja. - … - Nie, ja już raczej zakończyłem karierę, choć grałem, jako defensywny pomocnik. - … - Dziękuje za komplementy. Może chce się Pan ze mną spotkać osobiście? - … - Ok, już notuje numer do nich. Podejmę to ryzyko, może im Pan to przekazać. - … - Dziękuje, dobranoc. Telefonował do mnie Dariusz Kubicki, wielokrotny reprezentant Polski! Aktualnie gra on w angielskim Sunderlandzie, jak się dowiedziałem jego dawny kolega jest teraz scoutem w Carlisle United i poszukują pomocnika z kartą w ręku. Poleciałem do Anglii i pozytywnie przeszedłem testy. Andrew Jenkins zaproponował mi kontrakt, który z chęcią podpisałem! Mimo iż była to tylko czwarta liga (League Two) to ten kontrakt pozwolił mi wrócić do żywych, do świata, który kocham, do FUTBOLU. Moje umiejętności idealnie pasowały od angielskiej „rąbanki”. Carlisle już w pierwszej rundzie, udało się awansować do League 1, odgrywałem ważną rolę w tej ekipie. Niestety po roku wróciliśmy do L2, zajmując 23 lokatę w L1. Dwa następne sezony to słaba forma całego zespołu w tym także moja, do tego doszły problemy ze zdrowiem. Z dniem 30.06.00 mój kontrakt się skończył, występy w Carlisle United zakończyłem z bilansem 88/3. Na pożegnanie kibice uznali mnie najlepszym zawodnikiem spoza Wysp Brytyjskich, który kiedykolwiek grał w biało-niebieskich barwach. Od tego czasu zaczęła się moja futbolowa wędrówka. Kolejnym klubem był niemiecki czwartoligowiec FSV Frankfurt, starałem się grać jak najlepiej ale pojawiły się kontuzje i nie mogłem dać z siebie wszystkiego. Po jednym sezonie spędzonym w Niemczech przeniosłem swoje zabawki do Austrii, konkretnie do SKN St.Polten, niestety gra dla St.Polten była jedną wielką pomyłką po jednym meczu zostałem odsunięty od składu i treningów więc czym prędzej rozwiązałem kontrakt i nastąpiły kolejne moje przenosiny. Tym razem do słonecznej Italii i zespołu Benevento, złamanie kości strzałkowej i tylko trzy spotkania w Serie C1. Pomimo tych niepowodzeń w końcu udało mi się rozegrać pełny sezon ligowy w Belgii jako zawodnik RFC Huy dobra gra zaprocentowała transferem do Holandii. Jednak nie pograłem za dużo w Cambuur Leeuwarden jak po powrocie do Anglii w AFC Wimbledon wszystko przez ciągle powracające kontuzje. Grę w kontynuatorze tradycji „Szalonego Gangu” uznałem za niesamowity zaszczyt! 1.07.04 zakończyłem swoją piłkarską przygodę. Oto liczby mojej przygody: Krzysztof Wesley ur. 29.05.73 w Szczecinie 1990-1995 Stal Stocznia Szczecin 102/18 1996 Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski 8/0 1997-2000 Carlisle United (ENG) 88/3 2000-2001 FSV Frankfurt (GER) 12/1 2001 SKN St.Polten (AUT) 1/0 2002 Benevento (ITA) 3/1 2002-2003 RFC Huy (BEL) 38/9 2003 Cambuur Leeuwarden (NED) 2/0 2004 AFC Wimbledon (ENG) 5/3 Razem: 259/35 Reprezentacja Polski U-19 3/0 U-21 1/0 Od zakończenia mojej przygody z futbolem minął już ponad rok, przez cały ten okres trenowałem dzieciaki w Szczecinie, jednak szkolenie młodzieży nie było moim marzeniem! Chciałem prowadzić zespół seniorów i zdobywać z nimi punkty i laury. Jeździłem wszędzie gdzie tylko potrzebowano managera, nie ważne czy była to angielska Conference, czy włoska Serie A. Po prostu jeździłem i pokazywałem się chciałem żeby kluby i osoby w nich działające cały czas słyszały moje nazwisko, dzięki temu na pewno ktoś się mną kiedyś zainteresuje. Moja taktyka była słuszna na początku lipca 2005 zgłosił się do mnie zespół z Lubeki miejscowe VfB, prezes Wolfgang Piest rozpoczął od słów: - Słyszę o Panu cały czas, kiedy tylko zwolni się jakieś miejsce na ławce trenerskiej. Musi być Pan albo utopijnym marzycielem albo osobą niesamowicie pewną siebie, twardą niczym skała. - Jestem raczej tą drugą osobą, swoje w życiu przeszedłem. Wiem jak smakuje życie, wiem jacy potrafią być ludzie. Chcę zostać managerem i poprowadzić swój zespół do czegoś wielkiego, nie interesuje mnie drugie miejsce, chcę być zawsze pierwszy! - Kogoś takiego szukamy do VfB Lubeck i Pan wydaje nam się właściwym kandydatem - Tak więc podpiszmy ten kontrakt i biorę się do roboty. 10.07 – podpisuje roczny kontrakt z Lubeką
×
×
  • Dodaj nową pozycję...