Spodziewam się komentarzy "znowu ty" itp, ale tym razem nie będę na nie zwracał uwagi i będę po prostu pisał :P Po raz pierwszy na FM 11 spróbuję sił w Hiszpanii...
Los Angeles, 20 czerwca 2010, Niedziela godz.7:30 (czasu polskiego)
Wreszcie po całym tygodniu ciężkiej pracy mogłem się porządnie wyspać. Byłem już wymęczony przeprowadzką z Californii. Oczywiście Rachelle twierdziła, że mogliśmy to wcześniej załatwić, ale byłem zbyt zajęty rozmowami z różnymi klubami piłkarskimi. Niestety wszystkie zakończyły się fiaskiem i wtedy już nie mogłem odkładać przeprowadzki dłużej. Gdy smacznie sobie spałem z Rachelle odezwał się telefon. Dzwonił mój "agent" od spraw szukania mi drużyny - Rafa.
-Halo?
-Siema, nie masz kiedy dzwonić?
-Lepiej pakuj się. O 11 masz samolot.
-Brałeś coś? - spytałem zdziwiony.
-Nie, ale ty weźmiesz się za pracę w Racingu.
-Chyba żartujesz!
-Dawno nie mówiłem tak poważnie. Jak się pośpieszysz to uda Ci się załatwić posadkę w Racingu Santander. Załatwiłem Ci już dwa bilety do Hiszpanii. Około 18 będzie czekał na Ciebie w Santenderze prezes klubu. Zadzwoń jak Ci się powiodło. Powodzenia.
I się rozłączył.
-Co jest? Rafa musi tak wcześnie dzwonić? - obudziła się Rachelle.
-Kochanie, lecimy do Santanderu. Szykuj walizki.