Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'śmierć' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Strefa Administracyjna
    • Ogłoszenia Administracji
  • Football Manager 2024 (FM 2024, FM 2023, FM 2022, FM 2021, FM 2020)
    • Football Manager 2024 (FM 2024)
    • Football Manager 2023 (FM 2023)
    • Seria Football Manager
    • Taktyki i trening
    • Kariery
    • Scena FM
  • Inne
    • Piłka Nożna
    • Sport
    • Różne
    • Gry komputerowe
    • Porady sprzętowo-techniczne
  • Youth only Youth only
  • Fantasy Premier League Fantasy Premier League
  • Journeyman Journeyman
  • Gramy online w Football Managera Gramy online w Football Managera
  • Polakman Polakman

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Website URL


Gadu Gadu


Skype


Klub w FM


Ulubiony klub


Skąd


Zainteresowania

Znaleziono 1 wynik

  1. Księżyc ponuro wychodził zza chmur na gwieździste, hiszpańskie niebo nadając całemu widowisku jakiejś potwornej i mrocznej atmosfery. Na tle ciemnobłękitnego nieba mocno odcinał się niewesoły łuk białej, marmurowej bramy stojącej w niejakim oddaleniu od takich samych, marmurowych ruin opuszczonego miasteczka. Niewesoły, bo pośrodku łuku, na misternie zawiązanej linie założonej na szyję znajdował się jakiś nieszczęśnik. To, że jeszcze żył zawdzięczał drugiemu nieszczęśnikowi, którego ramiona robiły za prowizoryczną beczkę lub stołek wytrącany spod stóp wisielca. Obaj mieli związane za plecami ręce. Twarz wisielca - około pięćdziesięcioletniego letniego, opasłego i nalanego mężczyzny, wyrażała przerażenie. Przypadkowy obserwator zdziwiłby się, gdyby spojrzał i porównał fizjonomię Jeszcze Nie Powieszonego oraz jego Podpory. Były w zasadzie identyczne, chociaż gęba Podpory była mniej nalana. A więc los postawił w tak trudnej sytuacji dwóch bliźniaków. Inaczej natomiast przedstawiały się sylwetki niedoszłych morderców, w liczbie trzech. Dwaj z nich stanęli w bramie, po dwóch stronach skazanych, opierając się o łuk. Natomiast trzeci, około dwudziestokilkoletni, postawny mężczyzna - widocznie szef pozostałych - stał naprzeciwko Podpory w bezpiecznej odległości trzech metrów, cały czas wpatrując się we niego zimnym, prawie stalowym spojrzeniem jasnoniebieskich oczu. Każde drgnienie Podpory powodowało rozpaczliwy taniec brata, próbującego powstrzymać zaciskającą się przy każdym ruchu linę. Uwiązany niemal kurczył się pod owym wzrokiem. Nic dziwnego. Cała ta twarz była z rodzaju tych, które pozostają w pamięci. Spod ronda czarnego, typowo kowbojskiego kapelusza, wystawały mocno kręcone włosy. Powagi dodawał potężny, orli nos. Ciemna karnacja zwiastowała gorący, południowy temperament. Na obliczu tym uważny obserwator zauważyłby jednak znamiona złośliwości, które nie pozwalały wątpić kto jest pomysłodawcą tego jakże oryginalnego planu egzekucji dwóch wrogów na raz. Określenie "typowy Latynos" pasowało jak ulał do dwóch pozostałych. I to wszystko co można o nich powiedzieć. Jeden z nich leniwie przeciągnął się i splunął z wprawą. - Hombre, pora kończyć. - powiedział zwracając się do szefa. Hombre niespiesznie sięgnął do płaszcza i wyjął z niego paczkę zapałek oraz duże cygaro. Odgryzłszy końcówkę zaczął je przypalać, używając zapałki. Upuścił ją na ziemię, gdy wypalając się sparzyła mu palce. Po wargach krążył mu jakże wymowny uśmieszek. - Zanim skończymy, tu obecnym dżentelmenom należy się parę słów wyjaśnienia - rzekł, siląc się na niedbały ton. Odwrócił się do Podpory ze złym błyskiem we oku - Zginiecie bo spowodowaliście śmierć moich rodziców. Po czym zaciągnął się cygarem. Nieliczne chmury przeciągały przed będącym we pełni księżycem, niczym pułki przed hetmanem podczas inspekcji wojsk. Panowała cisza, gdy wtem znad pobliskiego jeziora odezwał się klangor żurawi - krzyk pełen tęsknoty, żalu i bólu. Krzyk tak rozpaczliwy, że trzeba go usłyszeć, aby zrozumieć jego sens. Wstrząsnął on chłodnym jak na hiszpańskie warunki powietrzem i skończył się równie nagle jak się zaczął. Zapadła cisza. Okoliczne ruiny wstrzymały oddech. Hombre wyciągnął rewolwer.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...