Skocz do zawartości

Kraha

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    801
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Kraha

  1. Część XXXVII - Co Ty na to?

     

    Zanim jednak przyszło nam zmierzyć się w ligowym ferworze walki, przyszła pora na spotkanie z rosyjską ekipą, a mianowicie Spartakiem Moskwa, w rozgrywkach o Ligę Euorpy UEFA. Wszyscy oczywiście, bezsprzecznie, obstawiali w tym meczu na zwycięstwo gości z Moskwy. No może nieliczni, wierni fani z Reims wierzyli po cichu w to, że uda nam się coś ugrać. Może nawet dojdzie do powtórki z Moskwy. Na co ja bardzo liczyłem, bo na nic więcej, zapewne, nie pozwoliliby nam goście w tym meczu. Poza tym, ostatni, coraz głośniej jest we francuskiej prasie o tym, że:"Moreau zmienia pracodawcę". Co prawda, rozmawiałem ostatnio z prezesem AJ Auxerre, czy PSG, ale nie było tutaj mowy, że mam przejąć ich zespoły. Jak widać, francuskie media, jak i inne na całym Świecie, potrafią nieźle namieszać. Skupmy się jednak może na meczu ze Spartakiem, który rozegramy już jutro. Nie obmyślałem jakiejś specjalnej taktyki, no może poza kilkoma zmianami, które dokonaliśmy od ostatniego spotkania (zremisowanego na wyjeździe z Caen 1:1). Zostało nam przeczekać dwadzieścia osiem godzin do pierwszego gwizdka arbitra tego spotkania...

     

    ']

    4.11.2010,

    Stade Auguste Delaune, Reims.

    Stade Reims 3:1 Spartak Moskwa

    (Bjorn Heylen x2, Demba Toure - Artem Dzyuba)

    MoM: Bjorn Heylen

    Skład: Espinoza - Tacalfred, Glik, Abenzoar, Quiroga - Filipe Oliveira, Badelj (Gragnic), Krychowiak, Małecki (Raveloarijaona) - Heylen (Toure), Kucharczyk

     

    Jak to!? Wygrana!? Nie no, niemożliwe! A jednak! Tak na prawdę, do teraz, nie mogę pozbierać się z radości. Udało nam się rozgromić przyjezdnych z Moskwy. Piłkarze Spartaka, można tak powiedzieć, dominowali w tym spotkaniu, lecz to mnie nie dziwi. Dziwi mnie wynik, który powinien być rewersem ustawiony. Rozpaczać z tego powodu nie będę, wręcz przeciwnie. To my, jako pierwsi w tym spotkaniu, wyszliśmy na prowadzenie za sprawą woleja w wykonaniu Bjorna Heylena w 32. minucie. To jednak podkręciło tylko rywali i szybko, za sprawą geniuszu, jakim wykazał się Artem Dzyuba w naszym polu karnym, doprowadzili do remisu. My jednak, na druga połowę meczu wyszliśmy bardzo zmotywowani i głodni bramek. Udowodniła to bramka w 51. minucie strzelona ponownie przez Heylena. Tym razem świetnym przebiegiem sytuacji wykazał się Kucharczyk zagrywając między dwóch obrońców Spartaka wprost pod nogi Bjorna. Na 3:1 wynik podniósł, nasz rezerwowy, Demba Toure. Do końca już nie oddaliśmy zwycięstwo. Dodatkowo rywale nie potrafili już się pozbierać i do końca meczu, to my dominowaliśmy w tym spotkaniu.

  2. Ja za wiele Ci nie pomogę, gdyż chciałem, podobnie jak Ty, uzyskać kilka podpowiedzi od forumowiczów. Mianowicie, może każdy podzieli się tutaj z nami, forumowiczami, jakimiś dostrzeżeniami, uwagami, radami i czego dusza zapragnie (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu) co związane jest z taktyką w FM 2010 na łatce 10.3?

  3. [...]

     

    ']

    1.11.2010,

    Stade Michel d'Ornano, Caen.

    [6] Stade Caen 1:1 Stade Reims [9]

    (Alexander Sanchez - Bjorn Heylen)

    MoM: Bjorn Heylen

    Skład: Espinoza - Bagnai, Abenzoar, Glik, Quiroga - Blasi, Badelj - Filipe Oliveira, Gragnic (Kucharczyk), Małecki (Krychowiak) - Heylen

     

    Remis w Caen. Tak na prawdę, to powinniśmy ponieś porażkę w tym spotkanie, ale Ktoś na górze się nad nami zlitował. Dlaczego tak uważam? Ponieważ rywale miażdżyli nas jak chcieli. Już w pierwszej minucie tego spotkania objęli prowadzenie i z każdą minutą tego spotkania było coraz gorzej. Co prawda my również atakowaliśmy, ale większość oddanych strzałów przez moich zawodników była chybiona. W taki oto sposób do 60. minuty, praktycznie, byliśmy bez szans w tym spotkaniu. Wszystko z upływem czasu zaczęło zmieniać się w pozytywach dla nas. Niestety za późno strzeliliśmy bramkę na wagę remisu w tym spotkaniu, bo dopiero w 86. minucie za sprawą Bjorna Heylena udało nam się tego dokonać. Jak można się domyśleć, zabrakło nam czasu. Nie zdołaliśmy już zmienić wynik na naszą korzyść. Wprawdzie remis z Caen zadowala, bo jest to ekipa z czołówki, ale mieliśmy szansę na przybliżenie się jeszcze bardziej do najlepszych w lidze, zmarnowaliśmy ją. Kolejna już nie długo, no i oczywiście liczymy na zwycięstwo.

  4. Część XXXVI - Как тебя зовут?

     

    Po ostatnim remisie mieliśmy pozytywne nastroje. Gdy wróciliśmy do domów nie mieliśmy zbyt wiele wolnego czasu na regenerację sił, ale nikt o tym nie myślał. Wszyscy, mimo cholernego zmęczenia, byli gotowi i chętni do gry. Kolejny mecz czekał nas na wyjeździe, a mianowicie na stadionie Stade Gabriel Montpied, a zagramy na nic z ekipą Clermont Foot. Przed tym spotkaniem rywale zajmowali 16. miejsce w ligowej tabeli, zaś my piastowaliśmy 14. miejsce. Z powodu urazu, w meczu, nie mógł wystąpić nasz lewy obrońca Julien Ielsch. Poza tą stratą, wszyscy gracze byli gotowi, aby wystąpić w tym spotkaniu. Nikt nie mówił, że spotkanie to, będzie łatwą przeprawą, ale ja liczyłem tylko i wyłącznie na zwycięstwo.

     

    ']

    24.10.2010,

    Stade Gabriel Montpied, Clermont-Ferrand.

    [16] Clermont Foot 1:2 Stade Reims [14]

    (Gregory Sertic - Patryk Małecki, Grzegorz Krychowiak)

    MoM: Grzegorz Krychowiak

    Skład: Espinoza - Tacalfred, Glik, Abenzoar (Bagnai), Quiroga - Krychowiak, Walker (Filipe Oliveira), Blasi, Gragnic (Kucharczyk) - Małecki, Heylen

     

    Kolejne zwycięstwo z rzędu przesunęło nas na 10. miejsce w tabeli i zaczęliśmy powoli i systematycznie niwelować stratę do czołówki. Wracając do spotkania. Mecz na prawdę na wysokim poziomie, bardzo wyrównany, a na dodatek zacięta walka do ostatniej minuty. Pierwsza bramka wpadła w 59. minucie za sprawą zespołowej akcji, którą, płaskim strzałem, wykorzystał Małecki. 20. minut później do remisu doprowadzili rywale, ale od czego my mamy Krychowiaka. Grzegorz wyprowadził nas na prowadzenie mocarnym uderzeniem zza pola karnego. W taki sposób mogliśmy cieszyć się kolejną wygraną i kolejną już na wyjeździe. To nie pierwszy mecz, w którym, Polacy wypracowują nam zwycięstwo i zapewne nie ostatni, po którym będę zadowolony z ich fantastycznej postawy. Następna okazja już za pięć dni. Na własnym stadionie przyjdzie nam zmierzyć się ze w spół beniaminkiem - ES Troyes. Ważny mecz, w którym chcemy zgarnąć całą pulę, czyli 3. punkty i odesłać, tym samym, rywali z niczym.

     

    ']

    29.10.2010,

    Stade Auguste Delaune, Reims.

    [10] Stade Reims 2:1 ES Troyes [13]

    (Filipe Oliveira, Bjorn Heylen - Fabrice N'Sakala)

    MoM: Bjorn Heylen

    Skład: Espinoza - Tacalfred, Abenzoar, Faraoni, Quiroga - Krychowiak, Blasi - Filipe Oliveira (Walker), Badelj (Gragnic), Małecki (Kucharczyk) - Heylen

     

    Praktycznie całe spotkanie układało się pod nasze dyktando. Mimo tego, że mieliśmy sporą przewagę, to na prowadzenie wyszliśmy dopiero po zmianie stron. Dokonaliśmy tego za sprawą Filipe Oliveiry, który wykorzystał dobre zagranie w polu karnym od Małeckiego i mierzonym strzałem pokonał bramkarza Troyes. Na 2:0 podniósł młodziutki snajper rodem z Belgii, Bjorn Heylen. Było to jednak dopiero w 72. minucie. Kilka minut po tym, jak wszyliśmy na prowadzenie, rywale grali już w dziesiątkę. Drugą żółtą, czyli w rezultacie czerwoną kartkę otrzymał Diallo Guidileye. Wtedy rywale dostali jakiegoś kopa i gra zaczęła się im układać. Parę sekund przed końcem spotkania udało im się zaliczyć jedno trafienie i na szczęście dla nas ostatnie. W taki oto sposób 18870 widzów oglądało naszą kolejną wygraną w lidze.Dzięki tej wygranej awansowaliśmy już na 9. miejsce w ligowej tabeli. To, jakby nie patrzeć, napawa mnie optymizmem, ponieważ jesteśmy coraz bliżej czołówki tabeli. Mamy również szanse awansować na 8. pozycję, jeżeli w zaległym meczu odniesiemy zwycięstwo. Jak widać, powoli, wszystko wraca do normy.

  5. Część XXXV - To co? Dmuchamy!

     

    W Rosji przywitała nas... zima. Było dość chłodno, a wielu z zawodników nie widziało nigdy śniegu, teraz mieli okazję nawet go dotknąć. Na Stadion Łużniki zawitaliśmy już w czwartek z rana, żeby odbyć tam trening. Po treningu dałem im trochę odpoczynku, bo od dawna nie mieliśmy więcej niż dwa dni odpoczynku, tak więc to na pewno się im przydało. W szatni, gdy wchodziłem tam przed rozpoczęciem spotkania, panowała miła atmosfera. Wszyscy się cieszyli na ten mecz. Tak samo jak ja, licząc, że uda nam się przywieźć chociaż ten jeden punkt. Zanim chłopcy zdążyli wybiec, powiedziałem iż, że mają dać z siebie wszystko i zawalczyć o zwycięstwo w tym spotkaniu.

     

    ']

    21.10.2010,

    Łużniki, Moskwa.

    Spartak Moskwa 1:1 Stade Reims

    (Nikita Bazhenov - Manuele Blasi)

    MoM: Rorys Espinoza

    Skład: Espinoza - Tacalfred (Filipe OIliveira), Glik, Abenzoar, Quiroga (Bagnai) - Krychowiak, Blasi, Badelj, Gragnic - Heylen (Toure), Kucharczyk

     

    Spotkanie odbywało się pod dyktando rywali, ale to było wiadome kilka dni przed rozpoczęciem meczu, że to gospodarze, będą rządzić i dzielić w tym spotkaniu, a my, jak te biedne żuczki, będziemy biegać za piłką i pracować. Tak też było tego wieczora. O dziwo udało nam się, jako pierwszym, wyjść na prowadzenie za sprawo fenomenalnemu uderzeni zza pola karnego Manuela Blasiego. Później zaczęło się obleganie naszej bramki, lecz tam był nie kto inny jak Rorys Espinoza, który za nic nie miał w myśli sprzedać tanio skóry. Bronił się wytrwale do 84. minute, w której to pokonał go, po rzucie rożnym, Bazhenov. Wracaliśmy bardzo zmęczeni, bo był to nasz kolejny mecz w częstotliwości co trzy dni, a tym razem musieliśmy zawędrować aż do dalekiej Rosji. Mnie ten wynik satysfakcjonował i czekałem na kolejne ligowe spotkanie.

  6. Część XXXIV - Cierpliwości odrobinkę.

     

    Moja cierpliwość sięgała zenitu... Dlaczego? Ponieważ nie mogłem doczekać się kolejnego meczu w Ligue Deux. Tym razem na Stade Auguste Delaune mieliśmy za gości piłkarzy z Istres. FC Istres OP przed tym spotkaniem było w lepszej pozycji w lidze niż my, ale my byliśmy w tym momencie, wszyscy, pod nożem. Tak więc postanowiłem nie zmieniać ustawienia taktycznego z poprzedniego wygranego meczu i prosiłem chłopaków by wygrali ten mecz dla kibiców, którzy powoli zaczynają tracić wiarę w to, że uda nam się awansować do Ligue Une. Ja byłem jeszcze głęboko przekonany w to, że jednak odniesiemy nasz sukces...

     

    3.10.2010,

    Stade Auguste Delaune, Reims.

    [20] Stade Reims 3:2 FC Istres OP [12]

    (Michał Kucharczyk, Walker, Patryk Małecki - Zoran Baldovaliev, Santos)

    MoM: Santos

    Skład: Espinoza - Filipe Oliveira, Abenzoar, Glik, Ielsch - Krychowiak, Blasi (Walker), Badelj, Gragnic (Toure) - Kucharczyk (Małecki), Heylen

     

    To spotkanie przysporzyło mnie o nerwy. Rywale w tym spotkaniu dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. Na początku, bo w 23. minucie po akcji całego zespołu i dośrodkowaniu Santosa bramkę strzelił Baldovaliev. Długo, długo nic i... nagle obudziliśmy się. Przed przerwą, a dokładnie w 2. minucie doliczonego czasu Kucharczyk po zagraniu Heylena wyszedł sam-na-sam z bramkarzem gości i założył mu siatkę. Tak więc do szatni schodziliśmy niepewni tego, co czeka nas po przerwie. Jednak szybko moje gdybanie rozmył Santos, który kilka minut po wznowieniu meczy strzelił z przed pola karnego nie do obrony i w taki sposób wyprowadził swoją drużynę po raz drugi na prowadzenie. Po blisko godzinie gry dokonaliśmy zmian. Były one trafione, gdyż szybko doprowadziliśmy do remisu za sprawą Walkera, a przed zakończeniem spotkania - w 88. minucie na prowadzenie podwyższył Małecki i było po sprawie. Świętowaliśmy długo w szatni, tak samo jak kibice na ulicach. Było to nasze arcyważne zwycięstwo w lidze, gdyż uspokoiła się moja pewność, że nie zostanę jeszcze zwolniony.

     

    ']

    15.10.2010,

    Stade Auguste Delaune, Reims.

    [17] Stade Reims 3:0 Dijon Football [7]

    (Vincent Gragnic x2, Kamil Glik)

    MoM: Vincent Gragnic

    Skład: Espinoza - Tacalfred, Glik, Abenzoar, Ielsch (Faraoni) - Krychowiak, Badelj (Walker) - Filipe Oliveira, Gragnic, Małecki - Heylen (Kucharczyk)

     

    Nasze drugie z rzędu zwycięstwo cieszyło niezmiernie, gdyż wyszliśmy z pozycji spadkowiczów. Poza tym graliśmy tak, jak ja tego sobie życzyłem. Rywale nie mieli nic do powiedzenia i oddali zaledwie pięć przy naszych dwudziestu strzałach. Zmiażdżyliśmy ich totalnie, co z resztą po spotkaniu przyznał mi trener Dijon. Rywale wracali, nie wiedząc co się stało, a my cieszyliśmy się, ponownie, jak małe dzieci. Tym razem odwiedził nas w szatni prezes klubu, który pogratulował nam występu i życzył szczęścia w kolejnych spotkaniach, z nadziejami na to, że awansujemy do Ligue 1 albo chociaż powalczymy o awans.

     

    ']

    18.10.2010,

    Stade Francois Coty, Ajaccio.

    [18] AJ Ajaccio 1:2 Stade Reims [16]

    (Andre Ayew - Michał Kucharczyk, Milan Badelj)

    MoM: Andre Ayew

    Skład: Espinoza - Bagnai. Glik, Abenzoar, Tainmont - Krychowiak (Faraoni), Blasi - Filipe Oliveira (Kucharczyk), Badelj, Małecki (Gragnic) - Heylen

     

    Nasze już trzecie z rzędu zwycięstwo w lidze, które zapewne przychyla się do naszej poprawy w tabeli ligowej. Mamy już 13. miejsce i powoli, mam taką nadzieję, zaczynamy piąć się w szczyt. Co do meczu? Rywale poza akcją w pierwszej połowie Andre Ayewa, po której strzelił bramkę, nie miała ani jednej okazji. Dodatkowo nie widziałem ich przy piłce w ostatnich 15. minutach meczu. Po prostu nie istnieli na boisku, no może przesadziłem, bo jednak ruszali się na nim i to tyle. Oddaliśmy 20 strzałów, z czego 12 celnych. Więc w miarę celni byliśmy tego wieczora. Ja liczę na to, że nasza forma nie uleci za szybko i zdążymy nazbierać punkty jeszcze w tym roku. Teraz mamy parę dni wolnego i kolejne spotkanie w Lidze Euorpy UEFA. Tym razem zagramy ze Spartakiem Moskwa, więc będziemy podwójnie zmotywowani, gdyż, jak na razie, prowadzimy w grupie z 4. punktami.

  7. Część XXXIII - Żelazne nerwy II.

     

    Ostatnie zwycięstwo pałało nas optymizmem i liczyliśmy na kolejne, w naszym wykonaniu, udane i wygrane mecze. Naszym kolejnym rywalem będzie drużyna Nimes Olympique, którzy będą nas gościć na swoim stadionie. To nie będzie łatwa przeprawa, z resztą żaden mecz nie będzie tutaj łatwy. Zmieniliśmy również, wraz z Jonem Andonim, kilka ustawień w naszej taktyce. Będzie to na prawdę sprawdzian moich umiejętności, bo zauważam, że władze klubu z Reims zaczynają się powoli denerwować naszą postawą w ostatnich meczach.

     

    ']

    24.09.2010,

    Stade des Costieres, Nimes.

    [16] Nimes Olympique 1:0 Stade Reims [19]

    (Yannick Boli)

    MoM: Yannick Boli

    Skład: Espinoza - Filipe Oliveira (Bagnai), Glik, Abenzoar, Quiroga - Krychowiak (Walker), Blasi - Badelj, Gragnic (Kucharczyk), Małecki - Heylen

     

    Słaby mecz w wykonaniu rywali, a jednak było ich stać na zwycięstwo nad nami w tym, jakby nie patrzeć, nudnym meczu. Stworzyliśmy parę dobrych sytuacji, ale na drodze piłki stał bramkarz Nimes. Liczyłem, że odniesiemy zwycięstwo... Nie udało nam się i będziemy musieli się pozbierać, bo kolejny mecz już za trzy dni, a kolejny za następne trzy. Ciężkie dni przed nami, ale wiem, że przyjdą w końcu czasy, w których to my będziemy górą.

     

    ']

    27.09.2010,

    Stade Auguste Delaune, Reims.

    [19] Stade Reims 0:1 Valenciennes FC [10]

    (Milan Bisevac)

    MoM: Milan Bisevac

    Skład: Espinoza - Abenzoar (Filipe Oliveira), Bagnai, Glik, Ielsch - Krychowiak, Blasi, Kucharczyk, Gragnic (Badelj) - Toure, Heylen (Małecki)

     

    Kolejna porażka, lecz tą nie przejmowałem się aż tak bardzo, gdyż rywalem był spadkowicz z Ligue 1. Graliśmy jak równy z równym przez całe to spotkanie, zaś rywale potrafili wykorzystać jedną z kilku stworzonych sytuacji i w taki oto sposób wygrali z nami. Kibice po spotkaniu skandowali, że chcą ścięcia mojej głowy... Obawiałem się, że zarząd wysłucha ich prośby i stracę pracę w Reims. Mieliśmy dokładnie cztery, cztery sytuacje na strzelenie bramki, bramki która dałaby nam remis, remis który byłby dla mnie, jak i piłkarzy sukcesem. Nie udało się i trzeba tylko mieć nadzieję, że będzie lepiej w kolejnych meczach, że zaczniemy strzelać bramki i grać zespołowo, a nie stawiać na indywidualności...

     

    ']

    30.09.2010,

    Mercedes-Benz-Arena, Stuttgart.

    VfB Stuttgart 0:2 Stade Reims

    (Milan Badelj, Bjorn Heylen)

    MoM: Bjorn Heylen

    Skład: Espinoza - Bagnai, Abenzoar, Glik, Quiroga (Faraoni) - Krychowiak (Ielsch), Blasi, Badelj, Gragnic - Kucharczyk (Małecki), Heylen

     

    To chyba jakiś cud!? Nie, to nie cud, to dobra postawa chłopaków. W końcu zaczęli rozumieć, że nie tak jak dotychczas w meczach towarzyskich, czy też w meczach National, trzeba grać zespołowo. Wszystko mi się w tym meczu podobało, no może poza pierwszym kwadransem gry, gdzie rywale zmiażdżyli naszą bramką blisko dziesięcioma strzałami celnymi. No to jednak nie dało im ani jednej bramki. My zaś oddaliśmy może osiem strzałów, z czego pięć celnych i udało nam się dwa z nich zamienić na trafienia. Cieszy to zwycięstwo i mam nadzieję, że wykorzystamy te nastroje w kolejnych spotkaniach. Dobrze spisał się, debiutujący w naszej drużynie, młody włoski obrońca - Marco Davide Faraoni. Nasi skauci odnaleźli go na liście zawodników bez kontraktu, tak więc szybko się po niego zgłosiłem i dosłownie wczoraj, podpisaliśmy kontrakt. Marco jest wychowankiem Lazio Rzym, w którym rozegrał pięć spotkań.

  8. Mhm... Pozmieniałem jeszcze coś w moim ustawieniu i było lepiej ;). Zobaczymy jeszcze mecz, góra trzy :P jak będzie ok, to pozostaję w Stade Reims, bo miałem zamiar powrócić do moich kochanych Srok :P

×
×
  • Dodaj nową pozycję...