Skocz do zawartości

Kukis

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    29
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Kukis

  1. Kukis

    Montrose

    2 Lipca 2009 W natłoku ostatnich wydarzeń zupełnie zapomniałem o moich projektach informatycznych. Nie miałem jednak na nie czasu. Dzisiaj trzeba było ustalić plan treningów i sparingów, a także zacząć szukać wzmocnień bez których myślę, że się obejdzie. Dla paru zawodników miałem także niespodziankę w postaci oferty profesjonalnego kontraktu. Wybrańcami byli obaj lewi obrońcy Pope i Sinclair, a także nasz czołowy napastnik Gemmell. Dzisiejszy trening zgodnie z moimi wytycznymi przeprowadził asystent, a ja mogłem się zająć przeszukiwaniem rynku transferowego, oraz przydzieleniem zadań moim współpracownikom to jest trenerowi juniorów i jedynemu scoutowi. W najbliższych dniach zamierzam bacznie przyglądać się moim zawodnikom, a także zatrudnić dodatkowego trenera i scouta. Pierwszy poważny sparing gramy u siebie z Exeter City, za 9 dni. Mam nadzieję, że do tego czasu wyklaruje się już trzon drużyny.
  2. Kukis

    Montrose

    // Xaerok, średnia wieku w moim zespole to 20, podczas gdy w całej lidze wynosi ona 22, więc nie jest tak źle. Podczas okna transferowego może się to zmienić. Pierwszy towarzyski mecz pod moją wodzą przegraliśmy 0-1 po samobójczej bramce Pope. Powiedziałem zawodnikom, że dzisiaj ważniejsza była sama gra, a ta wyglądała lepiej od przeciwnika. Przeważaliśmy przez całe spotkanie, a na duży + wyróżnił się środkowy napastnik Gemmell. Obrona zagrała także przyzwoicie szczególnie Sean Crighton i Aaron Sinclair. Przy takiej pogodzie nie mogłem wymagać od moich zawodników za wiele. Po dzisiejszym dniu zacząłem snuć plany dotyczące treningów i ewentualnych transferów i zwolnień z klubu. Byłem jednak tak zmęczony, że już wczesnym wieczorem położyłem się spać.
  3. Kukis

    Montrose

    1 Lipca 2009 Pierwszy poranek Lipca spędziłem jedząc syte śniadanie i popijając angielską herbatę. Przy śniadaniu nie mogło zabraknąć porannej prasy lokalnej. Przeczytałem całą gazetę wybierając z niej ciekawsze nagłówki i już prawie wstawałem z krzesła gdy na ostatniej stronie, gdzie zwykle widnieją wieści z drużyny z Aberdeen zauważyłem krótką notkę: O godzinie 16 podjechał pod mój dom jeden z moich zawodników, podwożąc mnie na trening, ponieważ sam nie miałem samochodu. Był to Słowak, Marek Tomana, 29 letni Ofensywny Pomocnik, jedyny obcokrajowiec w dodatku zdecydowanie najstarszy zawodnik drużyny. Z racji podobnego pochodzenia zaprzyjaźniliśmy się i w Montrose trzymaliśmy się razem. Droga na stadion nie trwała długo, gdyż miasteczko jest małe i wszędzie można dojechać w parę minut. Weszliśmy do szatni zaskoczeni nieco faktem, że prawie cała drużyna była już gotowa do treningu. Brakowało jedynie Jacka Pollocka, młodziutkiego obrońcy, który jeszcze nie wrócił z zajęć szkolnych, Iaina Cuthilla, 16 letniego środkowego obrońcy, niezwykle zresztą wysokiego i zdeterminowanego, oraz jego rówieśnika Craiga Mackenzie środkowego pomocnika, potrafiącego wszakże zagrać na lewej stronie. W ustaleniu (nie)obecności piłkarzy pomagali mi jeszcze sami zawodnicy. - No dobrze - zacząłem - jak wiecie wygląda na to, że w tym sezonie będę wami kierował. Rozumiem, że nie jesteście zawodowcami, ale proszę was o poważne podejście do treningów i dawanie z siebie wszystkiego w meczach zarówno ligowych jak i sparingowych. Proponuję teraz abyście przedstawili się tak, żebym zapamiętał wasze imiona lub ksywki i podali parę waszych mocnych stron, wraz z pozycją na której do tej pory graliście lub chcecie grać. Zaczniemy od bramkarzy... Zawodnicy kolejno przedstawiali się, a ja skrótowo zapisywałem notatki na moim laptopie odziedziczonym po poprzednim trenerze. Bramkarze Steven Couts (19 lat) - średnie warunki fizyczne, wyróżnia się dobrym refleksem i przyzwoicie łapie piłkę. Uczciwie przyznał, że karnych bronić po prostu nie potrafi. Andrew McNeil (22 lata) - dosyć niski jak na bramkarza, ale bardzo zwinny, często wychodzi obronną ręką z sytuacji 1v1. Ponadto potrafi szybko wznowić grę wyrzutem piłki do daleko ustawionego partnera. Nie potrafi bronić karnych. Stuart Hall (22 lata) - niski i mizernie wyglądający bramkarz, który w piłkę gra czysto rekreacyjnie i nie posiada zbyt wysokich umiejętności. Co ciekawe rzuty karne broni równie beznadziejnie jak jego koledzy z tej samej pozycji. Obrońcy Sean Crighton (19 lat) - dosyć wysoki, środkowy obrońca, wygląda na to, że ma duży wpływ na "szatnie". O sobie powiedział, że jest bardzo zdeterminowany i zawsze walczy do ostatniego gwizdka. Alan Campbell (24 lata) - jeden ze starszych zawodników drużyny, środkowy obrońca. Nie posiada wysokich umiejętności technicznych, a na treningi chodzi głównie by się spotkać z kumplami. Przynajmniej jest szczery. W końcu dotarł - Iain Cuthill (16 lat) - niezwykle wysoki jak na swój wiek (191 cm) środkowy obrońca, dorabiający sobie w klubie do kieszonkowego (płaca 20 euro). Niezwykle zdeterminowany i agresywny na boisku. Swoją przyszłość wiąże z piłką nożną i chciałby zagrać kiedyś w pierwszej lidze szkockiej. Mark Russell (18 lat) - Prawy obrońca, nieco otyły ale sprawny fizycznie, mówi, że w obronie koncentruje się głównie na agresywnym odbiorze piłki i wykopywaniu jej jak najdalej od bramki. Pracuje w mieście jako dekarz, w piłkę gra czysto rekreacyjnie. Chris Hegarty (24 lata) - Prawy obrońca/Środkowy, prawy pomocnik, niski, chudy ale niesamowicie zwinny i sprawny. Stały wykonawca rzutów karnych i generalnie autorytet w drużynie, jeden z lepszych graczy. Gordan Pope (20 lat) - Błyskotliwy lewy obrońca, sprawny fizycznie, potrafiący dokładnie dośrodkować i wykonać parę sztuczek technicznych, które nam zaprezentował w szatni. Sean Fleming (20 lat) - Gruby, niski lewy obrońca, poprzedni trener mówił, że potrafi się dobrze ustawić i wykonywać założenia taktyczne. Znany w mieście po tym jak wziął udział w bójce w lokalnym pubie. Aaron Sinclair (18 lat) - Szybki lewy obrońca, niezwykle zdeterminowany i pracowity, obdarzony dobrą techniką. Mówi, że woli występować na skrzydle niż bronić dostępu do własnej bramki, gdyż często zapomina o kryciu. Pomocnicy Fraser Milligan (20 lat) - Przeciętny prawy obrońca/pomocnik. Nie powiedział o sobie za wiele. Woli grać niż gadać. Craig MacKenzie (16 lat) - Lewy/Środkowy pomocnik, pracowity i zdeterminowany, dobrze współpracuje z kolegami na boisku. Boi się grać głową, ponadto w obronie bezużyteczny. Hugh Davison (28 lat) - Klasyczny środkowy pomocnik, kierujący grą. Kapitan drużyny. Marzy mu się awans o klasę wyżej, gdyż Montrose jest jego ulubionym klubem. Sean Anderson (20 lat) - Ofensywny pomocnik, potrafiący zagrać po każdej stronie boiska. Po za tym jest bardzo szybki. Przyznaje się, że woli biegać bez piłki gdyż prowadzenie jej sprawia mu kłopot. Marek Tomana (29 lat) - Ofensywny pomocnik, prawy, lewy, środek, z dobrym dryblingiem i podaniami. Trochę niski i odrobinę otyły, niezbyt szybki jak na skrzydłowego. Jedyny obcokrajowiec. Jack Pollock (15 lat) - Prawo skrzydłowy. W szkole wygrywa zawody na setkę z rówieśnikami. Lubi uderzać rzuty wolne. Cały swój wolny czas spędza na boisku. Poprzedni trener chwalił go za niezwykły talent do czytania gry i przewidywania podań przeciwnika. John Maitland (19 lat) - Najwyżej wyceniany piłkarz przez naszego prezesa (45k euro). Nominalnie gra ofensywnego pomocnika. Wysoki (191 cm), jednak słabo gra głową. Potrafi dokładnie podawać, nawet z pierwszej piłki. Często przeciwnikom zakłada siatkę. Studiuje japonistykę w Aberdeen. Napastnicy John Gemmell (24 lata) - Napastnik, dobrze wyszkolony technicznie, uderzający na bramkę z dużą siłą. Arcywysoki - 196 cm - dobrze skacze i gra głową. Generalnie za dobry jak na nasz zespół, trzeba zrobić wszystko, żeby go tu zatrzymać. Zawieszony na 2 mecze (czerwona kartka), ponadto przyznał się, że jego lewa noga to drewno. Daryl Nicol (19 lat) - Niziutki napastnik (161 cm), błyskotliwy. Nie wiąże przyszłości z piłką nożną, chce zostać prawnikiem. Ryan Stewart (18 lat) - Średnie warunki fizyczne, potrafi dobrze współpracować z kolegami na boisku. Często organizuje wyjścia na piwo. Raczej nie błyszczy techniką. Jordan Leyden (18 lat) - Niski, ale bardzo zdeterminowany. Koniecznie chce zostać profesjonalnym piłkarzem. Inni koledzy pochwalili go za jego niekonwencjonalną grę. Materiał na dobrego piłkarza. Aż 3 godziny spędziliśmy w szatni rozmawiając o drużynie, naszych zaletach i słabościach. Dochodziła godzina 19, a ja oznajmiłem zawodnikom, że na dzisiaj zaplanowany jest sparing z drużyną juniorską. Jak każdy nowy trener chciałem rozpoznać kogo na co stać. Kazałem grać zespołowi dotychczasowym ustawieniem 4-4-2, mówiąc, że na modyfikacje taktyczne przyjdzie czas później. Poprosiłem o maksymalne zaangażowanie i udowodnienie mi przydatności do drużyny. Zawodnicy wyszli na rozgrzewkę, a mnie zaskoczył dziennikarz lokalnej gazety: - Pan Lukasz Jarocki? - Tak. - Mógłby pan odpowiedzieć na parę pytań? - Pewnie. Podczas rozmowy pytał o to jakie zmiany chce przeprowadzić w klubie, skąd się w ogóle wziąłem i czy ta praca to spełnienie moich marzeń. Z racji, że to mój pierwszy wywiad do gazety odpowiadałem raczej wymijająco nie składając, żadnych deklaracji bo nie wiedziałem tak naprawdę na co stać moją drużynę. W mżawce udałem się już na ławkę trenerską. Było dosyć zimno, jednak nie mogło mi to przeszkodzić w obserwacji moich zawodników. Skład wyjściowy ustaliłem na: McNeil - Pope, Crighton, Cuthill, Hegarty - Fleming, Tomana, Davidson, Milligan - Leyden, Gemmel
  4. Kukis

    Montrose

    Prolog To był upalny dzień w Poznaniu. Pracując w domu na swoim laptopie nad kolejnymi programami, popijając jednocześnie piwo Tyskie usłyszałem brzęczący telefon. - Łukasz, słuchaj w ramach współpracy naszej uczelni z wyższą szkołą w Szkocji masz szansę na praktyki w tamtejszym lokalnym klubie, wchodzisz w to? Po chwili zastanowienia dałem odpowiedź twierdzącą, zaskoczony jedynie faktem, że wylatuję już jutro. Zastanawiałem się oczywiście po co komu w małym klubie 26-letni student informatyki. Mimo wszystko wylot z Polski chociaż na parę tygodni i chęć pracowania w jakimkolwiek klubie oraz poznania wszystkich rzeczy od środka spowodowała, że nie obawiałem się pobytu w jak się później okazało – Montrose. W Środę po komfortowej podróży samolotem z Poznania do Edynburga dotarłem do małej miejscowości na północy Szkocji. Przywitany przez nieogolonego człowieka (jak się później okazało prezesa klubu) udałem się z nim na mały rekonesans. Pokazał mi moje miejsce noclegu – miałem nocować w wolnym pokoju niedużego domku prezesa klubu. Zaraz potem wyjawił mi zakres moich obowiązków. Student informatyki III stopnia miał obsługiwać laptopa trenera pierwszej drużyny i skonfigurować sieć lokalną w „budynku klubowym” – tak by wszystkie komputery (aż dwa) mogły jednocześnie działać w Internecie. Ponadto miałem pomagać w klubie trenerowi – nie tylko w obsłudze jego laptopa ale także w (sic!) prowadzeniu treningów. Zakres moich prac mnie rozśmieszył. Spodziewałem się raczej administrowania sieci komputerów, czy nawet konfigurowaniu systemu monitoringu na stadionie. Mimo wszystko na mój pobyt w Montrose zaopatrywałem się optymistycznie. W pracy nie musiałem się przemęczać, dość powiedzieć że płacili mi na praktykach praktycznie za nic. Pomaganie w treningach także mi się podobało, czasem uczestniczyłem w gierkach razem z drużyną. Bywały też dni gdzie po prostu nie było treningów bo półzawodowcy nie stawiali się na nich i nie było kogo trenować. Po pierwszych 7 dniach pobytu w Montrose – kiedy to dostałem pierwszą wypłatę na moje konto (równowartość 150 zł!) sytuacja zaczęła przyjmować nieoczekiwany bieg wydarzeń. Pierwszy trener drużyny został zawieziony po jednym z treningów do szpitala. Nie zdawałem sobie sprawy jak poważny jest jego stan. Z rozmowy telefonicznej z prezesem dowiedziałem się, że trener ma problemy z sercem, a jego życie jest zagrożone. Przez następny tydzień to ja miałem prowadzić treningi naszych kopaczy. Ja, informatyk, student na praktykach. No, ładne praktyki pomyślałem. Prowadzić... tylko jak? Poprosiłem pana woźnego w budynku klubowym o klucze do skromnego pokoiku dotychczasowego trenera. Wpadłem na pomysł by po prostu zlecać drużynie wykonywanie ćwiczeń zawartych w jego notesie. Piłkarze z uśmiechem zareagowali na tymczasową zmianę trenera – pewnie mieli dość starego dziadka mówiącego im co ma robić. Z zapałem zabrali się do wykonywania ćwiczeń i po pierwszym treningu schodzili całkiem zadowoleni. Współpraca z drużyną układała się na tyle dobrze, że prezes zaproponował mi osiedlenie się w Szkocji na dłużej, a także zorganizował dla mnie osobny dom. Przejęcie pozycji menadżera zespołu przypieczętowała tragiczna wiadomość o śmierci 65-letniego trenera, która nadeszła z pobliskiego szpitala. 30 Czerwca 2009 W ten sposób, 30 Czerwca 2009 roku zostałem menadżerem półzawodowego zespołu z 3 Ligi Szkockiej (czyli czwartej, a zarazem najniższej w kolejności). Mimo, że nie posiadałem absolutnie żadnego doświadczenia w kierowaniu zespołem, miałem ogólne pojęcie o zasadach funkcjonowania klubu. W przeszłości 7 lat grałem w Lechu Poznań, aż do wieku juniora starszego, podczas gdy mój ojciec wolontaryjnie był kierownikiem naszej drużyny. Ponadto dwa tygodnie spędzone już tutaj podczas których miałem wiele okazji przyglądać się dotychczasowemu menadżerowi pomogły mi w zorganizowaniu mojej pracy na pierwsze dni. Poprosiłem prezesa o trochę dokładniejsze niż ostatnio przybliżenie mi obiektów i pracowników klubowych. Na początku dowiedziałem się sporo o historii klubu. Z przytoczonych przez prezesa faktów które deklamował z pasją i bez zajęknięcia zapamiętam chyba tylko rok założenia – 1879 i jedną z „legend” klubowych jaką był Bobby Livingstone – wydaje mi się, że słyszałem to nazwisko już wcześniej. Prezes powiedział także, że jest zadowolony z finansowania i prowadzenia klubu i mogę liczyć na jego bezwarunkowe poparcie – to dodało mi sporo otuchy. Stadion nosił nazwę Links Park i mógł przyjąć dokładnie 3292 widzów. Murawa jak na tak mały klub była naprawdę w idealnym stanie. Poniekąd jest to zasługa zastosowania miękkiej, syntetycznej nawierzchni nowej generacji, ale także pana woźnego Smitha. Stan stadionu ogólnie mówiąc był dobry, a zaplecze dla Vipów także nie pozostawiało wiele do życzenia. Baza treningowa to dwa boiska za stadionem, otoczone z każdej strony drzewostanem i jak na potrzeby małego klubu w zupełności mi to wystarczało. Ponadto w skromnym, jednopiętrowym budynku klubowym mieściła się nowoczesna siłownia, która zarabiała na siebie przyjmując lokalnych klientów, gdy drużyna nie korzystała z jej usług. Po krótkim spacerze prezes Brian Winston przygotował dla mnie niespodziankę – zebranie ze sztabem pracowników klubowych w klubowej kawiarni. Oprócz szeregu dyrektorów, którzy notabene byli bliskimi przyjaciółmi Briana, do moich współpracowników należeli jeszcze: - John Wood – 48 letni trener juniorów, poza ciekawą fizjognomią, nie wyróżniał się niczym, śmiem nawet twierdzić, że wnioskując po krótkiej rozmowie pojęcie o piłce miał niewielkie; - Scott Shepherd i Brian Duncan – dwóch fizjoterapeutów, którzy niezadowoleni niską płacą w lokalnym szpitalu zostali zatrudnieni w klubie; - Kenny Black – 50-letni scout, był na wakacjach w Hiszpanii i Francji; - Jim Moffat – 49 letni asystent, wcześniej pracował z juniorami, ale udało mi się go przekonać podczas dzisiejszej rozmowy przy szkockim piwie, że juniorami zajmie się John, a ja bez asystenta się nie obejdę. Z początku byłem zaskoczony dosyć skromną kadrą szkoleniową, później jednak zrozumiałem, że jak na tak mały klub jest ona zupełnie wystarczająca. Pomimo tego podczas mojej dzisiejszej rozmowy z prezesem, Brian dał mi zielone światło do zatrudnienia dodatkowego trenera, który zajął by się poprawieniem technicznych umiejętności naszych kopaczy, mówiąc mi po cichu na ucho, że dotychczasowy sztab to banda gamoni bez ambicji. Godzina była już późna, a my nadal siedzieliśmy w kawiarni przy piwie, podczas gdy reszta sztabu rozeszła się już do domów. Nadeszła pora na porozmawianie o klubowych finansach na ten sezon i celach stawianych zespołowi. Prezes powiedział, że ufa mi i widzi we mnie potencjał, dlatego w kwestii finansów będzie ze mną szczery. W klubowej kasie było nieco ponad 23 tysiące euro. Naszym jedynym sponsorem była firma bukmacherska, która płaciła parę tysięcy euro za reklamę na naszych niebieskich koszulkach. Przy takim stanie konta nie było mowy oczywiście o jakimkolwiek budżecie transferowym. Brian zgodził się jednak na zatrudnienie paru zawodników z wolnego transferu ustalając mój budżet płacowy, który mogłem jeszcze wykorzystać na nieco ponad 2 tysiące euro. Zaskoczył mnie jednak trochę, gdy powiedział, że nie stawia przede mną żadnych celów na ten sezon. Z racji tego, że jestem człowiekiem ambitnym obiecałem prezesowi walkę o awans, co w praktyce oznaczało zajęcie miejsca w pierwszej czwórce ligi składającej się z 10 drużyn. Rozmawiając jeszcze trochę o naszych prywatnych zainteresowaniach, po godzinie rozeszliśmy się do domów. Zmęczony dzisiejszym dniem położyłem się spać, wiedząc, że jutro nie będzie lżej – jutro pierwszy trening z drużyną w roli oficjalnego menadżera na ten sezon.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...