Skocz do zawartości

dobry.adam

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    294
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez dobry.adam

  1. Ja mogę polecić (choć jest droższa) Logitech UltraX Premium, również z klawiszami o niskim profilu. Jest znakomita, cicha, wygodna, bardzo łatwo się czyści - cud-miód!
  2. Dzięki, znalazłem i ściągnąłem chwilę temu.
  3. Dzięki, ale żaden z podanych adresów nie zawiera działających linków.
  4. No tak, zwłaszcza że potrzebuję teraz rozwiązania. ;)
  5. Dobra, poradziłem sobie z instalacją XP (dzięki Seju), natomiast jaja są dopiero teraz: w systemie nie są wykrywane: - kontroler Ethernet - Kontroler magistrali zarządzania systemem - Urządzenie audio na High Definition Audio. Netbook Acer Aspire One ZG5, płyta główna Intel i945GSE. Szukam w internecie sterowników i za cholerę nie mogę pobrać...
  6. Czy do sformatowania dysku na netbooku i ponownej instalacji Windowsa XP potrzeba jakiejś ogromnej wiedzy technicznej? Mówię o kwestii braku napędu CD/DVD - mam za to zewnętrzny dysk twardy.
  7. dobry.adam

    Kącik prawny

    Czy jeżeli właściciel kamienicy, w której mieszkam, nie zadbał o wywóz śmieci (firma je wywożąca nie zabiera ich), to czy mogę pomniejszyć samowolnie opłaty za czynsz, odejmując koszt wywozu śmieci?
  8. dobry.adam

    Filmy

    Welcome to the Rileys Otwierająca film scena płonącego wraku samochodu będzie przebrzmiewać wielokrotnie niczym echo; choć widzimy go tylko przez parę sekund, jego znaczenie dla fabuły jest nie do pominięcia. Trwające 30 lat małżeństwo Ridleyów tkwi w marazmie: on (James Gandolfini), współwłaściciel dużej firmy, pracuje od rana do nocy, w każdy czwartek wychodzi na pokera ze znajomymi - wracając z niego jada kolację w niewielkim barze. Scenariusz ten powtarza się już 4 lata - a przypomina mu o tym kochanka, kelnerka ze wspomnianego baru. Z kolei żonie (Melissa Leo) wyraźnie brakuje męża - zamienia z nim kilka słów wyłącznie wieczorem, gdy Doug kładzie się do łóżka. Oboje żyją według staroświeckich reguł. Gdy kochanka męża umiera, Doug odwiedza jej grób - wtedy też dowiadujemy się, że Rileyowie mieli córkę, która zginęła w wypadku samochodowym. Lekarstwem na ból dla Douga staje się służbowy wyjazd do Nowego Orleanu. W przypadkowej rozmowie ktoś pyta, czy już spisał testament. W klubie ze striptizem próbuje na szybko spisać swoją wolę. Tam też poznaje Mallory - niepełnoletnią prostytutkę (Kristen Stewart!), której życie jest pełne porażek, niespłaconych mandatów i problemów z deweloperem. Mieszka w obskurnym domu i nie potrafi myśleć o tym, że jej życie mogłoby wyglądać inaczej. Jest w filmie kilka zabawnych scen, więcej smutnych i bolesnych, zwłaszcza rozmów. Na uwagę zasługują także zdjęcia, które w kluczowych momentach dodają dramaturgii. Pierwsza połowa filmu zdecydowanie przygnębia; w drugiej można odnaleźć elementy krzepiące. Szkoda, że film nie wszedł do ogólnopolskiej dystrybucji (z tego co wiem, nie ma go nawet w wypożyczalniach; miałem okazję obejrzeć go w ramach DKF-u). Szkoda, bo warto zobaczyć, co dzieje się u Rileyów.
  9. Co w Firefoksie trzeba zrobić, by podczas wyświetlania zdjęć na Facebooku na stałe usunąć parametr "&theater" z adresu?
  10. dobry.adam

    Filmy

    Tylko jedna uwaga. Między Słowami nie było pierwszym filmem Coppoli, wcześniej już jej się zdarzyła pewna "perełka" ;) Dzięki za tę reckę, zachęciłeś mnie do obejrzenia filmu. Dzięki, dzięki, zapomniałem tam wtrącić "znany", bo "Przekleństwa niewinności" oczywiście znam.
  11. dobry.adam

    Filmy

    Somewhere (reż. Sofia Coppola) Lojalnie przestrzegam: to nie jest film dla każdego. Rzecz jasna nie chcę się wywyższać czy przekornie zachęcać - po prostu nie każdy usiedzi podczas seansu, w którym długie, pozbawione rozmów sceny mnożą się bez liku. Wartkiej akcji brak (inna kwestia - to brak uzasadniony). Jest to film pełen kontrastów, przede wszystkim w warstwie wyobrażeń o tym "jak powinno być" a "jak jest". Bohaterem tej opowieści jest Johnny Marco (Stephen Dorff) - hollywoodzki aktor, wielka gwiazda przemysłu rozrywkowego. Jego życie to jednak pustka i oczekiwanie. Widać to już w jednej z pierwszych scen: z opadającymi powiekami ogląda pokaz tancerek go-go, nim kończą występ - zasypia. Zamiast bezgranicznego uwielbienia fanów, otrzymuje obraźliwe, anonimowe sms-y. Wydarzenia, w jakich uczestniczy w ramach promocji nowego filmu (konferencje prasowe, sesje zdjęciowe), są tylko nieznośną koniecznością - Marco sztucznie się uśmiecha, pozuje, by szybko wrócić do hotelowego pokoju (na marginesie - jeździ oszałamiającym samochodem). Nagle pustkę tę ma wypełnić jedenastoletnia córka Cleo (fantastyczna Elle Fanning). Była żona Johnny'ego podrzuca mu ją i nakazuje opiekować - sama wyjeżdża. Od tego momentu Marco i Cleo są nieodłączną parą. Widzimy więc niezliczone, kontrastujące reakcje: młoda zachwyca się tym, co nuży ojca (waniliowe lody w apartamencie, prywatny basen w hotelu) i krzywi na to, co stało się dla niego rutyną (seks z przypadkowymi kobietami). Co ważniejsze, te reakcje córki są niczym lekarstwo: Marco przez przemysł rozrywkowy jest traktowany niczym trybik wielkiej machiny; córka sprawia, że czuje się człowiekiem i ojcem. Sceny, z których zbudowany jest film, są w ogromnej większości bardzo długie i statyczne: pod tym względem "Somewhere" przypomina "Między słowami", pierwszy film Sofii Coppoli (zresztą, znów fabuła dotyczy znużonego życiem gwiazdora). Kwintesencją przedstawiania napięcia, jakie tkwi w głównym bohaterze, zdaje się być scena, podczas której na twarz Johnny'ego nakładana jest biała masa, używana do charakteryzacji - trwa to mozolnie, scena niemal przeciąga się w nieskończoność, by zaszokować efektem (i reakcją Marco). Dodam, że dzieciństwo Coppoli mogło przypominać dzieciństwo Cleo - sama spędzała wiele tygodni w tym samym hotelu (Chateau Marmont). Można więc ten film odbierać na kilka sposobów jednocześnie: jako "rozmowę" z ojcem, znakomitym przecież reżyserem; jako artystyczną farsę na życie hollywoodzkich gwiazd; jako zapis cierpienia samotnego człowieka i wreszcie jako drogę do wybawienia. Polecam z czystym sumieniem - ale tylko miłośnikom kina niekomercyjnego.
  12. Dziś ściąga się z użyciem telefonów komórkowych. Jahu, dałeś radę czy ciała?
  13. Płacisz dodatkowo 10 zł miesięcznie za liveboksa albo jednorazową opłatę za zwykły modem. Ale to nie haczyk. Takie są po prostu warunki - przeczytałem regulamin za Ciebie. ;)
  14. Jestem konserwatywny, ale nie lepiej po prostu wypożyczyć "Wiersze wybrane" Potockiego z serii Biblioteki Narodowej i nie kombinować na około? ;) +1
  15. Na jednej stronie z tego forum jest wiersz? Podaj w bibliografii adres właśnie do niej. ;)
  16. Wystarczy sam adres. Gdybyś pisał pracę naukową, w przypisie można by dodać na początku nazwisko, ale w bibliografii nie jest to konieczne. A! Bezwzględnie na końcu adresu bibliograficznego (każdego) stawiamy kropkę.
  17. Łatwizna: 1. www.adresstronyzwierszem.com, [dostęp] 28.03.2011, godz. 18:00.
  18. Chyba otworzę księgarnię. Zapraszam do mojego profilu na Allegro.
  19. Hidalgoo, ale to są dwa tematy w jednym; wypadałoby wskazać różnice pomiędzy "tradycjami rodzinnymi" a "współczesnymi obyczajami", połączenie tychże jest ryzykowne ideologicznie. Anyway, tradycja, o której mówi Fasol to tzw. polter i polega na zbijaniu szkła dzień przed weselem - ma to przynieść pomyślność nowożeńcom. Jeżeli polonistka nie jest fanatyczką klucza odpowiedzi, mógłbyś wyjść od tego, że w XXI wieku (dobie globalizacji i uniwersalizacji zjawisk kulturowych) zaciera się granica między tym, co "narodowe", a tym co "europejskie". Z drugiej strony - mógłbyś pójść tropem zaproponowanym przez Fasola i wykorzystać regionalizmy, które są siłą zachowania narodowej tożsamości (w tym - odmienności), a zatem wybrać 3 regiony (np. Śląsk Cieszyński, Łowicz, wspomniane Kaszuby), by opisać tamtejsze wyjątkowe zwyczaje. Pomocna może być ta strona: http://regiony.poland.gov.pl/
  20. dobry.adam

    Filmy

    Poznasz przystojnego bruneta Woody Allen ma 75 lat. On sam się zmienia, zmieniają się także jego filmy. Zaczynam od tych oczywistości, ponieważ wielu wielbicieli dawnego Allena kręci nosem na jego nowe produkcje. A przecież Woody Allen nie nakręci już "Manhattanu". "You will meet a tall dark stranger" opowiada historię kilku bohaterów: jest rozwiedziona staruszka, uzależniona od porad fałszywej wróżki (stąd też tytuł - szarlatanka przepowiada jej spotkanie nieznajomego mężczyzny); jest jej były mąż (świetny Hopkins), odkrywający uroki drugiej (trzeciej?) młodości i jego związek z młodą prostytutką; jest też Naomi Watts, która gra podkochującą się w nowym szefie mężatkę - jej partner to sfrustrowany pisarz bez weny, zauroczony w tajemniczej kobiecie z okna sąsiedniego budynku. Splot miłosnych komplikacji sprawia wrażenie, że to romans, nawet Londyn wygląda w filmie niczym miasto południowej Europy. Tymczasem prawdziwą siłą tej komedii są dialogi, które potrafią rozbawić do łez, a także splot niecodziennych wydarzeń, które spotykają przede wszystkim męża Sally. Historia jest tylko z pozoru ciepła; puenta filmu to prawdziwie gorzka pigułka. Polecam.
  21. http://www.fcbarca.com/index2.php?goto=kom&news=35824 Liczę, że Enrique zdobędzie pokaźne doświadczenie, prowadząc klub z Primera Division, co pozwoli mu w przyszłości zostać trenerem pierwszej drużyny FCB.
  22. Fasol - najlepiej nie mieć zbyt dużo wrastającego zarostu; maszynka elektryczna nie zetnie go tak dokładnie, jak ręczna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...