bardzo mi się podoba gra w defensywie Greków, prawie jak na Euro 2004. Argentyńczycy mają praktycznie tylko strzały z dystansu i wrzutki w pole karne w nadziei, że niepewny przy wyjściach Tzorvas znowu nie trafi w piłkę albo ją wypuści.
Z drugiej strony Greków remis w ogóle nie urządza, więc powinni zagrać z przodu coś więcej niż długie piłki od Karagounisa do Samarasa, bo Sammy sprinterem nie jest i raczej nie wygra z Demichelisem.