Skocz do zawartości

świstak

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    96
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez świstak

  1. 9.8.2008

    Po blisko miesiącu od objęcia przeze mnie posady menedżera Bognor Regis miało zainaugurować rozgrywki Blue Square South. Warto jednak wspomnieć kilka słów o okresie przygotowawczym.

     

    Moją największą bolączką był dobór odpowiedniej taktyki pod mizerne umiejętności kopaczy. Po kilku nieprzespanych nocach doszedłem do wniosku, że najlepszym ustawieniem będzie mocno defensywne 5-3-2. Moim zdaniem była to optymalna taktyka, która dawała idealne wyważenie między formacjami defensywnymi i ofensywnymi. Ze względu polecenia dla drużyny, by swoje akcje rozgrywała środkiem pola, postanowiłem ograniczyć szerokość boiska do jak najmniejszej wartości. W trakcie okresu przygotowawczego rozegraliśmy 6 sparingów, które pozwoliły mi jeszcze dokładniej wyrobić zdanie na temat poszczególnych piłkarzy.

     

    Tak prezentują się rezultaty sparingów:

    vs. AFC Homchurch 1:1 (McEnery)

    vs. Brighton 1:3 (Awuah)

    vs. Banbury 4:0 (D. Smith, Payne, Downes, Awuah)

    vs. Didcot 1:2 (Downes)

    vs. Leamington 1:1 (Awuah)

    vs. Tiverton 1:0 (Downes)

     

    Niestety przed pierwszym meczem ligowym nie udało mi się zasilić kadry żadnym piłkarzem. Pierwszą drużynę wsparła więc trójka zawodników z rezerw klubu: bramkarz Muggleton, pomocnik Reichardt i napastnik Downes. Cała trójka w meczach towarzyskich prezentowała się dobrze. Jest to szczególnie ważne w przypadku Reichardta, gdyż w ostatniej minucie sparingu z Banbury poważnej kontuzji doznał D. Smith. Liczę na to, że młody Niemiec godnie go zastąpi.

     

     

    -------------------------------------------------------------------------------------------------

     

    Blue Square South [1/42]

    Bognor Regis 0-1 Thurrock

    Strzelcy: Ibe 4`

     

    Mój pierwszy mecz o punkty zaczął się koszmarnie. Już w 4 minucie dośrodkowanie Stadharta wykorzystał Ibe. W dalszej części 1 połówki to Bognor Regis było drużyną przeważającą. Niestety, najlepszego dnia nie miał sędzia, który w dwóch kontrowersjach był po stronie gości, choć wydawało się że zarówno powinien być podyktowany rzut karny, jak i uznana bramka Downesa. Obie te sytuacje chyba odbiły się na psychice piłkarzy, którzy w drugiej połowie bili głową w mur. Oprócz słabego strzału Awuaha nie zagroziliśmy bramce rywala i - dość pechowo - przegraliśmy premierowy mecz.

     

    Muggleton - Smith, Byrne, Jupp, Cox (79. Pearce), Crane - Payne, Reichardt, Chamberlain (79. Archer) - Downes (79. McEnery), Awuah

  2. Gra: FM 2009

    Łatka: 9.3.0

    Ligi: wszystkie angielskie

    Klub: Bognor Regis

    Zasady: HC

     

    13.7.2008

    Godzina 10:15, a przede mną, na podobnej do pastwiska murawie stoi 13 ludzi w biało-zielonych, odpychających koszulkach i jeden w... stroju pływackim i czepku (?), którzy podają się za piłkarzy tego klubu. Na próżno czekałem kwadrans na pojawienie się kolejnych istot żywych. Długo się nie zastanawiając zarządziłem 2 okrążenia boiska i grę w dziada, po której każdy z potencjalnych reprezentanów klubu miał zaprezentować mi swoje umiejętności.

     

    Wystarczyło mi pół godziny, by mniej więcej zorientować się, co kto umie. Oto moje zapiski z kajecika:

    "Mam w kadrze świetnego bramkarza! Chris Tardif jest sprawny - potrafi stąpnąć z nogi na nogę nim upłynie 5 sekund. Porafi się ustawić. Ale jego najlepszą umiejętnością jest refleks. Gdy rzuciłem do niego piłkę z ok. 20 metrów to zdążył wyciągnąć ręce i udało mu się ją złapać! Nie wiem na ile jest to zasługa tego, że przed treningiem ktoś mu zrobił głupi żart i obsmarował jego rękawice robocze "Kropelką", ale sam fakt, że umiał utrzymać piłkę w dłoniach napawał mnie optymizmem. Niestety miewa problemy z miejscem, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, gdyż przez 6 długich lat nic innego nie robił w Portmsouth, jak siedział na ławce rezerwowych. Został nawet jej honorowym obywatelem i nikt nie może zająć jego miejsca.

    Obrona jest najsilniej obsadzona, ale tylko pod względem liczebności. Zdecydowanym jej liderem jest doświadczony Duncan Jupp. 33-letni były reprezentant szkockiej młodzieżówki posiada umiejętności pozwalające mu na grę w wyższej lidze, czego dowodem jest gra przed laty na przyzwoitym poziomie w Fulham, Southend i Gillingham. Co prawda jego lata świetności dawno minęły, ale w Bognor powinien być ostoją defensywy. Pozostała piątka: James Crane, Michael Byrne, Patrick Cox, Sam Pearce i Jack Smith, to - jak się dowiedziałem - dobrzy znajomi z pobliskiego liceum, którzy chcą aktywnie spędzać czas po lekcjach.

    Pomocników jest pięciu, z czego tylko jeden - podobnie jak w formacji defensywnej - prezentuje przyzwoity poziom. Jest to Danny Smith, który może występować zarówno jako defensywny pomocnik, jak i jako playmaker środka pola. Plusem u niego jest duże ogranie - mimo 25 lat na karku zaliczył na angielskich boiskach ponad 100 meczów. Pozostała czwórka (James Archer, Gary Funnell, Michael McEnery, Scott Chamberlain) to koledzy, tym razem z technikum. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że kształcą się na profilu technik chemik. Coś w tym musi być, bo 3 dni temu widziałem ich w pubie, degustujących alkohol. Pewnie przeprowadzali doświadczenie... Wiadomo, alkohol to ważna rzecz dla chemika, podobnie jak aldehydy, kwasy, estry... W ataku posiadałem dwóch, równie beznadziejnych kopaczy. Na plus Ghańczyka Jonesa Awuaha można by zaliczyć 1 występ w reprezentacji, gdyby tylko wiedział, którą częścią ciała trafić piłkę. Na treningu strzelił co prawda kilka ładnych goli, niestety wtedy, gdy Tardif męczył się ze swoimi rękawicami, sklejonymi "Kropelką". Hmmm... chyba już wiem, kto mu zrobić tego psikusa. Drugim atakującym był najgorszy zawodnik w całej kadrze, tragiczny wręcz Nathan Lynch, który w pewnym momencie zapytał mnie, o co właścwie w tym sporcie chodzi. A ja się zastanawiałem, czemu on przyniósł czepek i strój pływacki..."

     

    Doszedłem do wniosku, że chyba nie tylko ja nie wiem, co tutaj robię...

  3. 2.1.2008

    "... pieniądze, komórka, zdjęcia rodziców, dowód osobisty, paszport... Chyba wszystko. Chwila, a bilety?"

     

    Chyba dalej jestem pod wpływem upojenia alkoholowego po sylwestrowej nocy. To niedobrze, gdyż jutro mam szukać pracy w Londynie. Tak - będę kolejnym Polakiem, który prawdopodobnie zasili osławiony angielski "zmywak". 4 stycznia 2008 roku mam rozpocząć nowe życie, w całkowicie obcym środowisku, daleko od domu. A narazie zmagam się z kacem.

     

    3.1.2008

    3 stycznia o 7:10 byłem już w samolocie. Niesamowicie silne, kontrastowe emocje rządziły moją głową. Z jednej strony przygnębiający obraz płaczącej matki i przestrogi ojca, z drugiej bezgraniczna ciekawość zachodniego życia. Po kilku minutach zastanawiania się nad sensem wyjazdu, postanowiłem "wyłączyć" się na czas lotu. Wyciągnąłem odtwarzacz mp3, założyłem słuchawki na uszy i wygodnie rozłożyłem w fotelu. Po niespełna 3 godzinach byłem w Londynie.

     

    4.1.2008

    Dziś mój pierwszy dzień pracy w... McDonaldzie w dzielnicy Chelsea.

     

     

    ...

     

     

    7.7.2008

    Praca w McDonaldzie jest zabójcza... Postanowiłem wykorzystać kilka dni urlopu na wyjazd do Bognor Regis, ponoć uroczego, uzdrowiskowego miasteczka na południu Anglii.

     

    12.7.2008

    Po kilku dniach spędzonych w Bognor Regis poczułem się znacznie lepiej. Gdybym mógł tu zostać dłużej... Gdy tak pomyślałem powiedziałem do siebie: "To nie jest głupi pomysł." Postanowiłem pochodzić tu i ówdzie. W pewnym momencie przechodząc po raz kolejny w ciągu ostatnich dni obok Nyewood Lane olśniło mnie: "Zaraz. Chwila. 2 lata temu. Będzin. I ten Ormianin. Czy to... - w tym momencie zajrzałem do swojej torby - ... no jasne! Licencja trenerska! Ale ja, trenerem? Pal licho, raz kurze śmierć!" W jednym momencie znalazłem się w budynku klubowym. Phi, budynku klubowym. Mały, obskurny budynek w niczym go nie przypominał. Nim zdążyłem przeprowadzić dalsze osądy, zagadnęła mnie starsza pani z mopem: "A pan w jakiej sprawie?". Zmieszałem się i wymyśliłem coś na szybko: "Yyy.. a no... ja... mam pewną sprawę do prezesa". I po chwili dodałem: "Tak poza tym, zastałem go?". Sprzątaczka odrzekła: "Tak, ale pan prezes nie jest w najlepszym nastroju. Nie wiem czy będzie chciał teraz z kimkolwiek rozmawiać. Właśnie z klubu odszedł jego dotychczasowy menedżer." No ironio losu! Z zakłamanym żalem powiedziałem: "To straszne, mimo wszystko bardzo zależy mi na tej wizycie". Moja rozmówyczni poddała się: "No skoro jest pan taki zdeterminowany, to nie będę pana zatrzymywała. Proszę w pierwsze drzwi po lewej." Tym razem z niekłamaną radością podziękowałem i pewnym krokiem ruszyłem do gabinetu prezesa. Jeszcze szybki rzut oka na tabliczkę z napisem "Geoff Jarvis - prezes klubu Bognor Regis" i wspomnienie na lewy dokument. Po chwili powtórzyłem sobie w myślach: "Raz kurze śmierć" i zapukałem dwukrotnie w drzwi. "Proszę..." - wyraźnie zbitym, przyciszonym głosem powiedział prezes. Po chwili znalazłem się w jego gabinecie. Skromne biurko; drewniane krzesło zamiast fotela; mała, pusta gablota, zapewne przeznaczona na trofea... Nie tak to sobie wyobrażałem. Pan Jarvis stał odwrócony do okna, które znajdowało się naprzeciwko wejścia do gabinetu. Zapewne myśląc, że odwiedziła go sprzątaczka zaczął: "Agniss - i co ja teraz zrobię? Ostatni człowiek na tym świecie, który chciałby tutaj pracować odszedł... Teraz prędzej sam awansuję do Championship, niż znajdę chętn...". "Nie musi pan szukać! Jestem tu po to, by objąć stanowisko menedżera w pańskim klubie!" - powiedziałem stanowczo. Pan Jarvis z prędkością światła obrócił się i zauważył mnie. Nie mógł nic powiedzieć, więc powtórzyłem, dodając do tego pytanie: "Czy mogę tutaj pracować? Bardzo spodobało mi się to miasteczko." Prezes najwyraźniej zaczął kontaktować, rzucił się szybko po czystą kartkę, napisał na niej "37 tysięcy rocznie, kontrakt ważny do 30.6.2010 roku", złożył na niej swój podpis i wręczył mi, bym uczynił to samo. Nie ukrywam, że troszkę się zdziwiłem: "Widzę, że jest pan zdegustowany. Nie chce pan żadnych papierów, potwierdzających moje kompetencje?" Prezes odrzekł: "Podpisuj się pan albo wyjdź." No cóż, wszystko się sprzymierzyło dla mnie. Gdy złożyłem swoje oświadczenie woli na tym świstku papieru prezes omal nie wybuchnął płaczem. Gdy po kilku minutach się uspokoił, powiedział tylko: "Do widzenia. Spotykamy się jutro o 10 rano! Niestety na ten moment mogę panu zaoferować nocleg tylko w jednym z pomieszczeń klubowych...". Zaczęło się ciekawie...

  4. Testował ktoś taktyki z 08 na 09? Skuteczne? Bo żal mi się rozstawać z moją taksa, szlifowaną cały rok...

    Nie. Moje Zemanian Marinhense którym zdobywałem wszystko Marinhense i Leixoes tu zaowocowało takimi wynikami:

     

    West Ham 0-0-4 (plus ledwo 1:0 z Colchesterem w pucharze)

    Jagiellonia 0-0-4

    A co, myślisz, że po 4 meczach zawodnicy będą super grać? :keke: Zawodnicy się muszą do niej dostosować. :keke: Tak jak w poprzednich wersjach.

  5. Po meczu skrzyczałem w szatni Mtakwende, który swoim nieodpowiedzialnym zagraniem pozbawił nas w tym spotkaniu jakichkolwiek szans, a że była to jego druga czerwona kartka w tym sezonie, ukarałem go wstrzymaniem tygodniowego wynagrodzenia.

     

    Żeby żałować 2 randów... :doh!: :keke:

  6. Ntsoane zagrał z rzutu rożnego przed pole karne, a Sangweni, który na treningu nie potrafił wcelować w bramkę z trzech metrów, niewiarygodnym, podkręconym uderzeniem pokonał bramkarza gospodarzy.

     

    Zajechało CK by Profesor. :> Ale od tego to jest, by to wykorzystywać.

    Z tego co pamiętam to Prof pisał kiedyś, że nie używa swojego sposobu z rzutami rożnymi :>

     

    Oczywiście mogę się mylić :P

    Nie mylisz się, bo sam to pamiętam, więc to mogła być podpucha. :>

  7. Ntsoane zagrał z rzutu rożnego przed pole karne, a Sangweni, który na treningu nie potrafił wcelować w bramkę z trzech metrów, niewiarygodnym, podkręconym uderzeniem pokonał bramkarza gospodarzy.

     

    Zajechało CK by Profesor. :> Ale od tego to jest, by to wykorzystywać.

     

    PS. Polska - Albania 0:2 :kekeke:

  8. Moim zdaniem również. Taktyka ta osiąga niebywałe sukcesy. Moim GKS-em Katowice co prawda jeszcze nie wygrałem ligi, ale byłem w ćwierćfinale Pucharu UEFA (awans przez PP). Warto podkreślić, że zaczynałem od 1 rundy eliminacyjnej, jako nierozstawiony zespół. Na swojej drodze miałem takie kluby jak: Suduva (5:0 W, 2:0 D), Manisaspor (0:2 W, 4:0 D), Stuttgart (0:0 D, 2:2 W), Lewski Sofia (3:0 W), Panathinaikos (3:0 D), Chelsea (0:3 W), Crvena Zvezda (3:0 D), AZ Alkmaar (2:0 D, 3:1 W), Fiorentina (0:0 D, zdaje się 2:2 W) i Liverpool (0:0 D, 2:3 W, przy czym miałem ogromnego pecha!). Taksa jest niesamowicie skuteczna. Trzeba mieć bardzo dobrze grającego głową odgrywającego (u mnie Omar Andrade: gra głową: 19, skoczność: 19, siła: 18) oraz superszybkiego i niekoniecznie dobrego technicznie egzekutora (Dmytro Brovkin: szybkość: 20, przyspieszenie: 19). Po snajperach najważniejsi są skrzydłowi, bo oni także bardzo często zamykają akcję ze skrzydła. Dobrze, jakby mieli wysoki atrybut gry głową oraz wykańczanie akcji. Środek pomocy, o dziwo, jest tu najmniej ważny. U mnie na pozycji lewego środkowego pomocnika (strzałka na defensywnego) gra Grzegorz Dorobek (OŚ, DBP P, DP, który najlepiej gra w... obronie), a na prawej środkowej pomocy (strzałka na ofensywnego) Guilliame Plessis (DP!). Ważne tylko, by teń ofensywny pomocnik miał dobre strzały z dystansu.

  9. Al-Ahly odrzucili tą ofertę pewnie dlatego, że nałożyłeś im limit czasowy na odpowiedź. A gdy sam się zapytałeś, ile chcą, to grzecznie odpowiedzieli. :) Pewnie teraz, gdybyś zaproponował te 12 tysięcy euro, ale z limitem czasowym na odpowiedź, to też by odrzucili.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...