Skocz do zawartości

lad

Mod Team
  • Liczba zawartości

    19 496
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    107

Zawartość dodana przez lad

  1. lad

    Passato remoto

    @Magic - jeden team bezpośrednio, a miejsca 2-5 grają baraże. Ok, zapamiętam, a za poprzednie przepraszam, widocznie niedopatrzyłem w regulaminie. Na rewanż z Olbią denerwowałem się tylko ja. Zawodnicy byli nader rozluźnieni, a kibice nie potraktowali tego spotkania zbyt poważnie i zjawili się w małej - w kontekście ostatnich tygodni - liczbie. Moje zdenerwowanie spotęgowała wiadomość przekazana mi przez jednego z naszych fizjoterapeutów dotycząca zdrowia van Emmerika, który nadwyrężył bark na ostatnim, przedmeczowym treningu i nie zobaczymy go na boisku przez miesiąc i był to naprawdę spory powód do zmartwień. Podjąłem decyzję, że do wyjściowego składu wróci Castaldo, który ostatnio w lidze grał 45. minut, a poza tym żadnych zmian nie było. Rozpoczęliśmy - ku mojej uciesze - efektownie, najpierw postraszyliśmy trochę gości za sprawą Ciottiego i Pignalosy, a chwilę później, tuż przed zakończeniem pierwszego kwadransa zdobyliśmy bramkę. Wywalczyliśmy rzut rożny, który wykonywał Russo, zagrał piłkę przed pole karne do Toledo, ten spróbował strzału, którego tor lotu inteligentie przeciął Pignalosa i nie dał szans bramkarzowi z Olbii. Niewiele później podłamani goście doznali osłabienia, Toledo przypadkowo zderzył się z Varriale, na tyle niefortunnie, że ten drugi nie był w stanie kontynuować gry. 2. minuty później wydawało się, że już jest po meczu. Russo z rzutu wolnego zagrał miękką piłkę w pole karne, a tam oczywiście czaił się już nasz Toni - Pignalosa i mocnym strzałem głową ustalił wynik do przerwy. Na drugie 45. minut wpuściłem Moscelliego i Improtę zdejmując Castaldo i Toledo. Przez długą częśc gry z boiska wiało nudą, ale tylko do 76. minuty, kiedy to straciliśmy dosłownie bramkę z niczego. Z rzutu wolnego z odległości ~25m świetnie uderzył Manca i nie dał szans Aprei. Wszyscy - ja, kibice i zapewne zawodnicy - sądzili, że to tylko wypadek przy pracy, ale goście boleśnie nas z tego twierdzenia wyprowadzili. Rozpędzeni goście zwietrzyli swoją szansę i w 85. minucie już tylko jedna bramka dzieliła ich od awansu! Do świetnej piłki zagranej przez Martino doszedł Chicco - najskuteczniejszy strzelec drużyny - i jakimś cudem zdołał oddać strzał, który dał gościom nadzieję. Na naszej ławcę zaczęło robić się nieciekawie, a Danilo powoli przechodził zębami z paznokci na palce. Postanowiłem bronić wyniku, zmieniłem Ciottiego na Cissé i nakazałem grać bardziej defensywnie i utrzymywać się przy piłce. Ale moi piłkarze po raz kolejny w tym sezonie pokazali klasę, nerwówkę ostatecznie zakończył świetny dziś Pignalosa, kiedy w 88. minucie wykorzystał znakomite podanie od Carliera i zamienił je na bramkę. W strugach deszczu uniósł koszulkę z napisem hat-trick hero, którą zawsze zakłada pod uniform klubowy. Zapewne tenże deszcz odstraszył sporą liczbę fanów, ale ci, którzy przybyli na mecz na pewno się nie zawiedli, obejrzeliśmy dobre zawody. 9.11.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 171 CoppaSC rnd.kwal. [2/2] Cisco Roma - Olbia 3:2 (2:0) 13` G.Pignalosa 1:0 18` P.Varriale knt. (Olbia) 20` G.Pignalosa 2:0 76` A.Manca 2:1 85` N.Chicco 2:2 88` G.Pignalosa 3:2 MoM: Gaetano Pignalosa (9, N; Cisco Roma) Cisco Roma: Aprea - Carlier, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti(86`Cissé), Toledo(45`Improta) - Russo - Pignalosa, Castaldo(45`Moscelli)
  2. lad

    Passato remoto

    @Pietia - to zależy też od Was, drodzy czytelnicy
  3. lad

    Passato remoto

    SERIE C2 GIRONE C | Poz | Inf | Zespół | M | Z | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | | Massese | 10 | 7 | 2 | 1 | 18 | 4 | +14 | 23 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | | Cisco Roma | 10 | 7 | 2 | 1 | 24 | 11 | +13 | 23 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Pro Sesto | 10 | 6 | 2 | 2 | 16 | 7 | +9 | 20 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Melfi | 10 | 5 | 3 | 2 | 18 | 12 | +6 | 18 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | | Igea Virtus | 10 | 5 | 3 | 2 | 13 | 7 | +6 | 18 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | | Viterbo | 10 | 5 | 2 | 3 | 19 | 13 | +6 | 17 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 7. | | Vigor Lamezia | 10 | 5 | 2 | 3 | 17 | 13 | +4 | 17 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 8. | | Andria Bat | 10 | 5 | 2 | 3 | 13 | 10 | +3 | 17 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 9. | | Real Marcianise | 10 | 5 | 1 | 4 | 12 | 10 | +2 | 16 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 10. | | Giugliano | 10 | 4 | 2 | 4 | 17 | 15 | +2 | 14 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 11. | | Sorrento | 10 | 3 | 3 | 4 | 10 | 12 | -2 | 12 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 12. | | Nocerina | 10 | 3 | 3 | 4 | 13 | 11 | +2 | 12 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 13. | | Pro Vasto | 10 | 2 | 4 | 4 | 6 | 14 | -8 | 10 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 14. | | Val di Sangro | 10 | 3 | 0 | 7 | 6 | 17 | -11 | 9 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 15. | | Fortis Spoleto | 10 | 2 | 2 | 6 | 10 | 24 | -14 | 8 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 16. | | Rende | 10 | 1 | 4 | 5 | 10 | 16 | -6 | 7 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 17. | | Rieti | 10 | 1 | 3 | 6 | 7 | 17 | -10 | 6 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 18. | | Potenza | 10 | 1 | 0 | 9 | 7 | 23 | -16 | 3 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------|
  4. lad

    Passato remoto

    Przetarciem przed pucharowym rewanżem z Olbią miało być ligowe spotkanie 10. w tabeli Sorrento, które podejmowaliśmy u siebie, a więc liczyłem na łatwe 3 punkty. Postanowiłem dać odpocząć Castaldo, który potrzebował świeżości w następnym meczu. Goście grali tylko przez pierwsze 5. minut, ale nieśmiałe strzały z ich strony ze spokojem bronił van Emmerik, który nie napracował się zbytnio w tym meczu. Spokojnie przeczekaliśmy ataki Sorrento i w 15. minucie wyprowadziliśmy akcję ofensywną. 6 razy kierowaliśmy piłkę do bramki gości, ale dopisywało im ogromne szczęście, które udało się złamać dopiero za 7 razem, kiedy dobitkę strzału Russo wykorzystał Pignalosa. Mecz na dobre zakończył się 14. minut później, kiedy to niezawodny Pignalosa uprzedził w walce powietrznej bramkarza Sorrento ucieszył rekordową publiczność, a asystę przy tym golu zaliczył nasz najlepszy podający, Toledo. W drugiej połowie Sorrento opadło z sił, a my oszczędzając się dowieźliśmy zwycięstwo do końca i zapisaliśmy kolejne 3 punkty do swojego konta. Ponownie objęliśmy prowadzenie w tabeli i musieliśmy czekać do meczu Massese, które podejmowało szóste Viterbo. 5.11.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 1787 (rekord) SC2/C [10/34] Cisco Roma [2.] - Sorrento [10.] 2:0 (2:0) 15` G.Pignalosa 1:0 39` G.Pignalosa 2:0 MoM: Gaetano Pignalosa (8, N; Cisco Roma) Cisco Roma: van Emmerik - Carlier, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(45`Improta) - Russo(45`Castaldo) - Pignalosa(64`D`Astolfo), Moscelli
  5. lad

    Passato remoto

    @Magic nie mam ligi angielskiej
  6. lad

    Passato remoto

    Olbia w lidze spisywała się słabo, 2 zwycięstwa i 14. miejsce w SerieC2/A nie napawały nas przerażeniem, ale byliśmy dalecy od lekceważenia rywali, gdyż puchar był dla nas - ze względów finansowych - równie ważny co liga. Ku zdziwieniu naszych fanów od początku daliśmy więcej gry gospodarzom, jednak to było częścią naszego planu, bronić umiejętnie, a gdy przydarzy się okazja - strzelić. Pierwsza połowa nie przyniosła bramek, i choć to Olbia była częściej przy piłce, to my mieliśmy więcej okazji do strzelenia bramki. Z marazmu wyszliśmy w 53. minucie za sprawą niezawodnego Russo, który w iście profesorskim stylu wykończył dośrodkowanie Ciottiego i prowadziliśmy 0:1. Więcej bramek w tym spotkaniu nie padło, Olbia nie zachwycała, a nam starczyła jednobramkowa przewaga, bo w kontekście rewanżu na Flaminio stawiało nas to w uprzywilejowanej sytuacji. 2.11.2005 Bruno Nespoli, Olbia; Widzów: 1958 CoppaSC rnd.kwal. [1/2] Olbia - Cisco Roma 0:1 (0:0) 53` D.Russo 0:1 MoM: Raymon van Emmerik (8, BR; Cisco Roma) Cisco Roma: van Emmerik - Morleo(45`Carlier), Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(61`Petroccia) - Russo(74`Cissé) - Pignalosa(45`Moscelli), Castaldo
  7. lad

    Passato remoto

    Ostatniego dnia października z prasy wyciekła informacja, otóż Roberto Rizzo został wyrzucony z Lecce, co sprawiło mi, nie wiedzieć czemu, swego rodzaju satysfakcję. Liderem zostaliśmy oczywiście tylko przez dzień, faworyzowane Massese pokonało 3 do 2 Andrie Bat, ale trzeba przyznać, że goście mocno starali się wywieźć chociaż jeden punkt do domu, niestety... Ja zaś coraz intensywniej zapoznawałem się z Olbią. LISTOPAD 2005 Bilans: 3-0-1 12:5 Liga: [2.] +9 Puchary: Coppa SerieC, rnd.kwal. vs Olbia Nagrody: Bramka miesiąca SerieC2/C: Daniele Russo [1.] Największe transfery: BRAK Ligi europejskie: Francja: Lyon [+2] Hiszpania: Deportivo [+2] Holandia: NAC Breda [+1] Polska: Legia [+2] Włochy: Inter [+4]
  8. lad

    Passato remoto

    @Magic No nie wiem... ja jakoś specjalnie w awans nie wierzę, nie wiem czemu . Tabela po następnym ligowym meczu Gdyby spotkanie z Realem odbyło się kilka tygodni temu, byłby prawdziwym hitem, a tak spotykały się drużyny zaledwie z miejsc 3. i 4. Niemniej jednak nasi fani nie zawiedli i po raz kolejny przyszli w sporej liczbie na Flaminio. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby nam znowu wskoczyć - znów przynajmniej na jeden dzień - na fotel lidera, więc było o co grać. Rozpoczęliśmy, tradycyjnie, od ataków, które do 16. minuty nie przynosiły absolutnie niczego, kiedy to Toledo znakomicie znalazł się na skrzydle, dośrodkował na głowę Pignalosy, a ten wprawił w ekstazę naszych kibiców celnym strzałem. Następnie mieliśmy kilka swoich - świetnych szans, ale nie potrafiliśmy z nich skorzystać i to zemściło się w doliczonym czasie gry, gdy nasi obrońcy byli już chyba w szatni, bo dali rozklepać się zawodnikom Realu serią podań, którą zakończył Della Ventura i na przerwę schodziliśmy - zamiast prowadzić - remisując. W przerwie zmieniłem strzelca jedynej bramki, którego lekko poobijali rośli obrońcy z Marcianise i dałem szansę szybkiemu Moscelliemu, który miał ożywić nasz atak i dać nam zwycięstwo. My atakowaliśmy, a Real się bronił, gościom zabrakło 17. minut do wywiezienia remisu z Rzymu, ale w wykonaniu ich planu przeszkodził Castaldo, który otrzymawszy w polu karnym piłkę od Improty nie dał szans bramkarzowi Marcianise strzelając po długim słupku. Do końca meczu obraz gry nie uległ zmianie, królewscy rozpaczliwie szukali remisu, ale my umiejętnie utrzymując się przy piłce przechyliliśmy ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tym zwycięstwem zamknęliśmy, w gruncie rzeczy udany - październik. 29.10.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 1185 SC2/C [9/34] Cisco Roma [3.] - Real Marcianise [4.] 2:1 (1:1) 16` G.Pignalosa 1:0 45` M.Della Ventura 1:1 73` L.Castaldo 2:1 MoM: Mickaël Llorente (8, DP; Cisco Roma) Cisco Roma: van Emmerik - Carlier, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(62`Improta) - Russo(74`Cissé) - Pignalosa(45`Moscelli), Castaldo Po meczu od razu zacząłem myśleć o dwumeczu w pucharze z Olbią, który chciałem wygrać. Pocieszeniem dla mnie było, że pierwszy mecz rozgrywaliśmy na boisku rywali, więc nasze szanse były większe.
  9. lad

    Passato remoto

    Wprost z Lamezii, obraliśmy kurs na Rende, miasto jeszcze bardziej na południu, co nie wróżyło nam dobrze, gdyż dotychczas z tego rejonu udało się wywieźć zaledwie 1 punkt. Rende było jednak outsiderem i inny rezultat niż 3 punkty nie wchodził w grę, przynajmniej dla mnie, bo chłopcy trochę posmutnieli po ostatniej porażce. W autobusie podjęliśmy wspólnie decyzję, że z okazji 50. meczu Llorente otrzyma opaskę kapitana i, jeżeli spiszę się dobrze - zachowa ją. Francuz wydał się podbudowany poparciem drużyny i obiecał mi 3 punkty w dzisiejszym meczu. Od samego początku bombardowaliśmy bramkę gospodarzy, ale znowu - już po raz trzeci - zmuszeni byliśmy do gonienia wyniku, gdy błąd w kryciu popełnił Morleo umożliwiając dośrodkowanie Alferiemu, które bezlitośnie wykorzystał głową Trocini, a ja zatęskniłem za Carlierem, który - na szczęście - miał być gotów już na następny, prestiżowy mecz. Kiedy wszyscy gotowi do zejścia na przerwę - nawet ja zacząłem myśleć, jak zmobilizować moich piłkarzy, Castaldo doprowadził do wyrównania, wykonując świetny rajd, po drodze mijając dwóch obrońców i umieścił piłkę pod poprzeczką. Tym samym wywalczył sobie stałe miejsce w wyjściowej jedenastce. Chwilę po bramce sędzia zagwizdał po raz ostatni w pierwszych 45. minutach. Po kilku przemyśleniach postanowiłem ożywić defensywę i atak, wpuszczając Moscelliego - który zaczął na ławce - za słabego ostatnio Pignalosę i Antonacciego, zastępując Masiniego. Po moich słowach w szatni, piłkarze zrozumieli, że ten mecz jest absolutnie do wygrania i po 5. minutach prowadziliśmy już dwoma golami. Najpierw dwie minuty po rozpoczęciu Toledo świetnie znalazł niepilnowanego w polu karnym Russo, a ten strzelił obok bezradnego Ambrosiego. W 50. minucie bramkarz gospodarzy po raz drugi skapitulował przed Russo. Toledo znakomicie przejął piłkę w środkowej strefie boiska, podał do Russo, ten przebiegł kilka metrów i posłał potężną bombę w okienko, 1:3. Nerwowo zrobiło się jednak 9. minut później, kiedy chwilę naszej dekoncentracji wykorzystał Novello strzelając głową po dośrodkowaniu z prawej strony boiska. Chwilę później ściągnąłem Toledo, a jego pozycję zajął Petroccia i miał za wszelką cenę bronić naszej prawej strony, bez zapędów ofensywnych. Zaczęliśmy grać bardziej ofensywnie i w 66. minucie gry Castaldo zdobył bramkę, ale niestety liniowy wcześniej uniósł chorągiewkę w górę, nerwów ciąg dalszy. Napiętą atmosferę udało się przerwać Moscelliemu w 73. minucie, kiedy otrzymał podanie od Ciottiego, poradził sobie z obrońcą, Borghettim i w swoim stylu - przy krótkim słupku ustalił wynik na 2:4. 23.10.2005 Marco Lorenzon, Rende; Widzów: 218 SC2/C [8/34] Rende [15.] - Cisco Roma [5.] 2:4 (1:1) 36` B.Trocini 1:0 45`+2` L.Castaldo 1:1 47` D.Russo 1:2 50` D.Russo 1:3 59` R.Novello 2:3 73` F.Moscelli 2:4 MoM: Daniele Russo (9, OPŚ; Cisco Roma) Cisco Roma: van Emmerik - Morleo, Di Nicolantonio, Masini(45`Antonaccio), Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(65`Petroccia) - Russo - Pignalosa(45`Moscelli), Castaldo Zwycięstwo pozwoliło nam wskoczyć na 3. miejsce, a w następnej kolejce mieliśmy podejmować w Rzymie Real Marcianise.
  10. lad

    Passato remoto

    Ostatniego meczu z południowcami nie wspominaliśmy zbyt dobrze, w końcu tylko 4. minuty dzieliły nas od przegranej, jednak udało się wywieźć 1 punkt z Giugliano. Po meczu wiedziałem już, że włoscy bukmacherzy albo żyją we własnym świecie, albo nie znają się kompletnie na swojej pracy. Tym razem to my byliśmy przed spotkaniem faworytami, i to tymi z gatunku must win.... Południowcy po raz kolejny pokazali jak bardzo kochają się w piłce nożnej, na Guido D`Ippolito stawili się w wielkiej ilości, było ich ponad dwa tysiące. W meczowej osiemnastce zabrakło Aprei, który narobił coś z własnym karkiem i miał pauzować przez 2 tygodnie, tuż przed pierwszym gwizdkiem nasz człowiek od statystyk poinformował mnie, że mamy szansę przejść do historii, wystarczyło dzisiaj nie przegrać, by pobić rekord ilości meczów bez porażki, który wynosił równe 6. Pierwsza połowa to seryjne marnowanie okazji z jednej i drugiej strony, równie dobrze mogliśmy prowadzić, jak i przegrywać różnicą kilku bramek. Jednak na przerwę schodziliśmy tylko z jedną bramką w plecy, 3 minuty przed zakończeniem pierwszej części gry Alessandri otrzymał piłkę tuż przed polem karnym i przepięknie huknął z dystansu, nie dając żadnych szans naszemu holenderskiemu bramkarzowi. Na drugą połowę wyszliśmy z jedną zmianą, Moscelliego zmienił Castaldo i mój trenerski nos nie zawiódł mnie, w 53. minucie wyżej wymieniony wygrał w świetnym stylu pojedynek biegowy z obrońcą gospodarzy, kiwnął bramkarza i ze spokojem doprowadził do wyrównania. Drugi raz z rzędu zaliczyliśmy wielki comeback. Zaczęliśmy nękać bramkę rywali licząc na kolejne 3 punkty, ale zapomnieliśmy o zabezpieczeniu tyłów i zemściło się to w 76. i 79. minucie zawodów, kiedy niepilnowany Miani ukąsił nas dwukrotnie, a ja w mig zrozumiałem, że pierwsza porażka stała się faktem. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, do końca nie byliśmy w stanie nic zrobić Vigorowi, który w sumie zasłużył dziś na 3 punkty, a my mogliśmy i tak być zadowoleni, gdyż przegraliśmy pierwszy mecz jako ostatni w lidze. 16.10.2005 Guido D`Ippolito, Lamezia Terme; Widzów: 2024 SC2/C [7/34] Vigor Lamezia [10.] - Cisco Roma [2.] 3:1 (1:0) 42` A.Alessandri 1:0 53` L.Castaldo 1:1 76` S.Miani 2:1 79` S.Miani 3:1 MoM: Salvatore Scoppetta (9, O P; Vigor) Cisco Roma: van Emmerik - Morleo, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(66`Improta) - Russo - Pignalosa, Moscelli(45`Castaldo)
  11. lad

    Passato remoto

    Liderowaliśmy tylko przez jeden dzień. Real Marcianise zgodnie z przewidywaniami wygrał na wyjeździe z przedostatnim Val di Sangro, ale rozmiary tego zwycięstwa mogły powodować zdumienie, gdyż goście męczyli się okropnie, a jedynego gola tego popołudnia zdobyli w 47. minucie. My z kolei mieliśmy aż 2 tygodnie na przygotowanie się na kolejny południowy wyjazd, tym razem do Lamezii, gdzie podejmować mieliśmy tamtejszy Vigor, który - póki co - był ligowym średniakiem i piastował 10. miejsce.
  12. lad

    Passato remoto

    Meczem otwierającym październik było ważne dla nas spotkanie z 4. w tabeli Melfi, które gościliśmy na swoim stadionie i gotowi byliśmy na walkę o 3 punkty, które usadowiłyby nas na pozycji lidera, przynajmniej do czasu meczu Realu. Rozpoczęliśmy od skomasowanych ataków, licząc na szybką bramkę i ustawienie gry pod siebie, jednak to goście obrali lepszą taktykę i w 11. minucie wyprowadzili kontrę, po dośrodkowaniu Roberto gola zdobył Lauria, a my byliśmy w szoku, oznaczało to, że van Emmerik właśnie zakończył swoją znakomitą passę i była to jego pierwsza stracona bramka w barwach Cisco. Do końca pierwszej połowy i od początku drugiej wściekle atakowaliśmy rywali spychając ich do głębokiej defensywy, jednak bramkarz Coscia i jego partnerzy albo mieli szczęście, albo grali świetne zawody. Nasze dotąd beznadziejne próby wyrównania wreszcie zakończyły się w 74. minucie, kiedy znakomite dośrodkowanie z rzutu wolnego wykonane przez Russo wykorzystał Llorente, który - co trzeba uczciwie przyznać - świetnie wkomponował się w zespół. Bramka wyrównująca całkowicie załamała gości, którzy od tej pory byli pod naszą całkowitą kontrolą i dali sobie wydrzeć wszystkie możliwe dzisiaj punkty. 4. minuty po wyrównaniu Ciotti dośrodkował z lewej strony tuż na głowę wprowadzenego w przerwie Castaldo, a ten precyzyjnym strzałem wyprowadził nas na prowadzenie. Kropkę nad i postawił Pignalosa dobijając do pustej bramki strzał Castaldo chwilę przed zakończeniem spotkania. Rekordowa ilość publiczności ryknęła z radością i po całym Flaminio rozniósł się śpiew niepokonani...! Po meczu wszyscy musieli przyznać, że zasłużenie wygraliśmy kolejne spotkanie i nadal pozostaliśmy jedynym ligowym zespołem bez porażki. 1.10.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 1782 (rekord) SC2/C [6/34] Cisco Roma [2.] - Melfi [4.] 3:1 (0:1) 11` F.Lauria 0:1 74` M.LLorente 1:1 77` L.Castaldo 2:1 87` G.Pignalosa 3:1 MoM: Gianmarco Rodio (8, Melfi) Cisco Roma: van Emmerik - Morleo, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo - Russo(79`Cissé) - Pignalosa, Moscelli(45`Castaldo)
  13. lad

    Passato remoto

    WRZESIEŃ 2005 Bilans: 3-1-0 Liga: [2.] +10 Puchary: Coppa SerieC, rnd.kwal. vs Olbia Największe transfery: 1. Ramón (17 - OP/N Ś; Brazylia 1m. U21/0br.) Atlético Mineiro -> Corinthians €4,2M 2. Godoy (20 - N; Brazylia) Ponte Preta -> Atlético Paranaense €2M 3. Bruno (21 - N; Brazylia) Coritiba -> Santos €1,5M Ligi europejskie: Francja: Monako [+1] Hiszpania: Barcelona [+0] Holandia: NAC Breda [+4] Polska: Wisła K. [+2] Włochy: Inter [+2]
  14. lad

    Passato remoto

    Derby, to kojarzy się z walką, zaciętością i - przeważnie - świetnym widowiskiem, jednak zarówno my jak i gospodarze starali się zerwać z tymi skojarzeniami i w rezultacie obejrzałem najnudniejszy mecz tego sezonu. Pierwsze dwa kwadranse spotkania to nieśmiałe jak zaloty nastolatka ostrzeliwanie bramek rywali z obydwu stron. Z pierwszą, zabójczą akcję przeprowadziliśmy w 30. minucie. Do długiej piłki zagranej z obrony doskoczył Pignalosa, zgrał futbolówkę w polu karnym, gdzie był Moscelli, który spowodował błąd obrońcy Viterbo, Giansante, a z takiego prezentu skrzętnie skorzystał Russo dopadając do piłki i umieszczając ją w bramce rywali. 80 kibiców z Rzymu oszalało, podniosły się okrzyki Cisco Roma, Roma Cisco, ponad wszystko!, co jednak nie zmieniło obrazu gry. Do przerwy rezultat nie uległ zmianie. W przerwie zdjąłem strzelca jedynego gola, Russo, którego zmienił - tradycyjnie już - Castaldo. Pierwszą ofiarą tego jakże monotonnego spotkania został Statuto, opuszczając boisko w 51. minucie. Poszukując jakiejś nowej jakości w naszej grze wprowadziłem Improtę za zmęczonego Toledo, ale dało to niewiele. Losy meczu rozstrzygnęła przypadkowa akcja, do wykopanej piłki przez obrońców ruszył Pignalosa, dobiegł do narożnika pola karnego, kopnął piłkę - coś na kształt dośrodkowania i... trafił w obrońcę, a ten wpadł do bramki i nagle, dość niespodziewanie zrobiło się 0:2, a na trybunach dało się już słyszeć tylko kilkudziesięciu Rzymian, gdyż reszta fanów powoli opuszczała Enrico Rocchi. Minutę później uznałem, że więcej w tym meczu wydarzyć już się nie może, ale na wszelki wypadek wymieniłem defensywną pomoc, Cissé zastąpił Llorente i to był ostatni aspekt tego meczu. Nudy, nudami, ale zdobyte 3. punkty bardzo mnie ucieszyły, nasi kibice również mieli powodu do dumy, gdyż - przynajmniej do następnej rundy - to oni rządzili w Lacjum. 25.09.2005 Enrico Rocchi, Viterbo; Widzów: 590 SC2/C [5/34] Viterbo [13.] - Cisco Roma 0:2 (0:1) 30` D.Russo 0:1 51` F.Statuto knt. (Viterbo) 74` M.Melani sam. (Viterbo) 0:2 MoM: Archimede Morleo (8, Cisco Roma) Cisco Roma: van Emmerik - Morleo, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente(75`Cisse) - Ciotti, Toledo(60`Improta) - Russo(45` Castaldo) - Pignalosa, Moscelli SERIE C2 GIRONE C | Poz | Inf | Zespół | M | Z | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | | Real Marcianise | 5 | 4 | 0 | 1 | 10 | 4 | +6 | 12 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | | Cisco Roma | 5 | 3 | 2 | 0 | 12 | 4 | +8 | 11 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Pro Sesto | 5 | 3 | 1 | 1 | 10 | 4 | +6 | 10 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Melfi | 5 | 3 | 1 | 1 | 11 | 7 | +4 | 10 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | | Andria Bat | 5 | 3 | 1 | 1 | 8 | 4 | +4 | 10 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | | Massese | 5 | 3 | 1 | 1 | 8 | 1 | +7 | 10 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 7. | | Giugliano | 5 | 3 | 1 | 1 | 12 | 6 | +6 | 10 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 8. | | Vigor Lamezia | 5 | 2 | 2 | 1 | 9 | 5 | +4 | 8 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 9. | | Igea Virtus | 5 | 2 | 2 | 1 | 5 | 5 | 0 | 8 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 10. | | Sorrento | 5 | 2 | 1 | 2 | 7 | 7 | 0 | 7 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 11. | | Pro Vasto | 5 | 1 | 2 | 2 | 4 | 7 | -3 | 5 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 12. | | Nocerina | 5 | 1 | 2 | 2 | 9 | 9 | 0 | 5 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 13. | | Rende | 5 | 1 | 2 | 2 | 5 | 5 | 0 | 5 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 14. | | Viterbo | 5 | 1 | 1 | 3 | 4 | 10 | -6 | 4 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 15. | | Fortis Spoleto | 5 | 1 | 1 | 3 | 5 | 13 | -8 | 4 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 16. | | Rieti | 5 | 1 | 0 | 4 | 5 | 11 | -6 | 3 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 17. | | Val di Sangro | 5 | 1 | 0 | 4 | 3 | 12 | -9 | 3 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 18. | | Potenza | 5 | 0 | 0 | 5 | 2 | 15 | -13 | 0 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------|
  15. lad

    Passato remoto

    Wiedziałem, że widok Ianniccheriego nie zapowiada raczej niczego dobrego. Nasz fizjoterapeuta przekazał mi niewesołe wieści dotyczące przede wszystkim Carliera, który do zdrowia miał wrócić dopiero za 4 tygodnie, co sprawiło mi spory zawód, gdyż Vinc w ostatnich meczach był budulcem naszych sukcesów. Drugim zawodnikiem mającym kłopoty, a konkretnie wybity palec okazał się Aprea, ale ta strata - nie dość, że krótka, bo 6-dniowa - nie była zbyt wielka. Tymczasem zaklepaliśmy transfer bardzo utalentowanego Holendra, Martijna Bosmana (20 - O P; Holandia), kupiony za €10tys. dołączyć miał do nas zimą. Przed wyjazdowym pojedynkiem z Viterbo bukmacherzy skazywali nas na pożarcie, ale jak tu im wierzyć, skoro wedle ich prognoz powinniśmy mieć na koncie 3. punkty po 4 kolejkach? Spotkanie to zapowiadane było jakie małe derby Lacjum i nawet większe gazety wspomniały o tym wydarzeniu gdzieś na ostatnich stronach, ale nas nie trzeba było dodatkowo mobilizować.
  16. lad

    Passato remoto

    @Magic Potencję to oni mają mierną, dostają baty od wszystkich, przynajmniej póki co 3 dni później graliśmy kolejny mecz u siebie, ten znacznie bardziej prestiżowy, jeżeli chodzi o układ sił w tabeli, gdyż podejmowaliśmy wicelidera, drużynę Andria Bat. Podbudowani zwycięstwem nad Potenzą mieliśmy zamiar dopisać sobie kolejne 3. punkty po dzisiejszym meczu, od początku wiedziałem, że nie będzie to łatwe, ale nie dawałem tego po sobie poznać, no i podziałało. Rozpoczęliśmy z wielkiego C, w 6. minucie moi snajperzy potwierdzili, że współpraca między nimi funkcjonuje co najmniej poprawnie. Toledo dorzucił w pole karne, tam - oczywiście - czyhał już Pignalosa, ale tym razem nie strzelał, zagrał piłkę pod nogi Moscelliego, a ten huknął z półwoleja i prowadziliśmy 1:0. Rywale zaatakowali z większą mocą i mogli spokojnie objąć prowadzenie, gdyby nie ich fatalna skuteczność. W sumie ten mecz wyglądał wedle takiego schematu: akcja Andrii - strzał w trybuny, przez co nasz latający Holender nie miał wiele pracy. W przerwie tradycyjnie zmieniłem Toledo - który potrzebował odpoczynku - na Improtę. Druga połowa nie odeszła od schematu, a ja drżałem o wynik, w 57. minucie postanowiłem dać szansę Cissé, a ten odwdzięczył się jak najlepiej mógł, w doliczonym czasie gry niewiele się zastanawiając huknął z 30. metra nie dając szans Di Bitonto i ustalając wynik na 2:0. Dość niespodziewanie - zapewne do niedzieli - mogliśmy zasmakować jak smakuje pierwsze miejsce w lidze, co spowodowało wielką satysfakcję wszystkich ludzi bliżej lub dalej związanych z klubem. 17.09.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 559 (rekord) SC2/C [4/34] Cisco Roma [5.] - Andria Bat [2.] 2:0 (1:0) 6` F.Moscelli 1:0 90`+3` S.Cissé 2:0 MoM: Mickaël Llorente (9, Cisco Roma) Cisco Roma: van Emmerik - Carlier, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(45`Improta) - Russo(57`Cisse) - Pignalosa(67`Castaldo), Moscelli
  17. lad

    Passato remoto

    Po dwóch wyjazdowych remisach bardzo chcieliśmy godnie zaprezentować się na swoim podwórku, okazja ku temu była przednia, gdyż do Rzymu przyjeżdżała przedostatnia w tabeli Potenza, która przegrała pierwsze dwa mecze w lidze. Flaminio zapełniło się na godzinę przed rozpoczęciem meczu i panowała tam dość nerwowa atmosfera, publika pamiętała zapewne ostatni mecz u siebie, pamiętne 0:6, które dzisiaj zamierzaliśmy odesłać do historii, niechlubnej historii. Dowodem na dobrą pamięć naszych fanów było głośne vai a farti fottere Lecce!, które dobiegało nawet do naszej szatni i peszyło z dnia na dzień piękniejszą, Alessandrę, którą zaprosiłem na odprawę, aby chłopcy wyszli bardziej skoncentrowani na spotkanie. Głównodowodzącym trybun najmniejszego stadionu w Rzymie był przemiły Massimo, który jeździł za nami wszędzie, był najwierniejszym fanem. Na meczu zjawił się również sam prezes Tulli, który z twarzą bez wyrazu siedział w oczekiwaniu na pierwszy gwizdek arbitra. Ja tymczasem podjąłem dwie kontrowersyjne decyzje, dałem szansę van Emmerikowi i nie wystawiłem Antonaccio, któremu coś dolegało. Na jego miejsce wystawiłem Masiniego i tej decyzji bałem się najbardziej. Wychodząc z korytarza usłyszeliśmy la felicità z błogich ust Alessandry i byliśmy gotowi na wojnę! Pierwsze minuty należały zdecydowanie do nas, już w 5. minucie mogliśmy prowadzić 1:0, gdyby tylko Russo był odrobinę dokładniejszy. Ale co się odwlecze to nie uciecze, minutę po pierwszym kwadransie gry przeprowadziliśmy akcję godną stadionów świata. Pignalosa zaczekał na partnerów z ataku, zastawił piłkę by po chwili oddać ją do Carliera, ten bez zastanowienia posłał długą piłkę w kierunku krótszego słupka bramki, wydawało się, że nic nie grozi bramkarzowi Potenzy, ale nagle, jak spod ziemii wyrósł Moscelli i w stylu niezapomnianego Andrzeja Szarmacha - szczupakiem zdobył przepięknego gola! Stadion wybuchł radością, podobnie jak ja i cały nasz sztab, ale nauczeni doświadczeniem z poprzednich spotkań woleliśmy zaczekać. Następną rzeczą jaka działa się na boisku było zniesienie pierwszej ofiary bitwy, boisko opuścić musiał Cirina i było to poważne osłabienie dla gości. W 34. minucie zadaliśmy drugi cios, i byliśmy bliżsi - w końcu! - 3 punktów, gdy strzał Russo zza pola karnego odbił do boku obrońca Potenzy, a do bezpańskiej piłki dopadł Pignalosa i zmieścił futbolówkę pomiędzy bramkarzem, a słupkiem. Dwie minuty później szał na stadionie spotęgował się. Pignalosa znakomitym podaniem wypuścił w uliczkę Russo, ten stanął sam na sam z Cinallim, jeden strzał, drugi - odbity, jednak tam gdzie być powinien znalazł się Moscelli i ze spokojemy strzelił na 3:0. Wszyscy wyskoczyliśmy z ławki rezerwowych, a ja zauważyłem kątem oka taniec radości na trybunach w wykonaniu prezesa Tulliego. W przerwie ochłodziłem gorące głowy moich zawodników, przypominając ostatnie 2 remisy i zmieniłem zmęczonych Toledo na Improtę i Russo na Castaldo. Druga połowa nie była tak emocjonująca jak pierwsza, pierwszym, pozytywnym dla naszych kibiców aspektem była kolejna kontuzja w obozie gospodarzy, tym razem boisko opuścił Romano i Potenza znalazła się na dnie. Graliśmy uważniej w defensywie, raz na jakiś czas atakując, w 61. minucie zdjąłem jednego z bohaterów tego meczu, Moscelliego by wpuścić Cissé, dla którego był to 50. oficjalny mecz. 4 minuty później Tulli wpadł do młynu i świętował piękne zwycięstwo, gdy wynik ustalił Pignalosa fenomenalnym strzałem głową zza pola karnego wykorzystując fantastyczne podanie od Carliera. Do końca meczu nie działo się już nic więcej, a po końcowym gwizdku razem z rezerwowymi wpadliśmy na boisko obściskać wszystkich dzisiejszych bohaterów. Spojrzałem na trybuny i ujrzałem roześmianą twarz prezesa, jest dobrze... pomyślałem. Po dzisiejszym zwycięstwie awansowaliśmy na 5. pozycję w tabeli. 14.09.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 277 (rekord ligowy) SC2/C [3/34] Cisco Roma [13.] - Potenza [17.] 4:0 16` F.Moscelli 1:0 22` S.Cirina knt. (Potenza) 34` G.Pignalosa 2:0 35` F.Moscelli 3:0 56` D.Romano knt. (Potenza) 65` G.Pignalosa 4:0 MoM: Vincent Carlier (9, Cisco Roma) Cisco Roma: van Emmerik - Carlier, Di Nicolantonio, Masini, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(45`Improta) - Russo (45`Castaldo) - Pignalosa, Moscelli(61`Cissé)
  18. lad

    Passato remoto

    Losowanie Coppa SerieC było dla nas w miarę korzystne, gdyż nie trafiliśmy na żaden zespół 3-ligowy, a na Olbię, zespół grający na codzień w SerieC2/A. Mecz z Giugliano zaczęliśmy z jedną zmianą, Russo powrócił na pozycję ofensywnego pomocnika, odsyłając Castaldo na ławkę rezerwowych. Drugi mecz ligowy rozpoczęliśmy podobnie jak pierwszy, od otwartej gry i dużej liczby podań, co przyniosło nam w 36. minucie rzut rożny. Russo dośrodkował na środek pola karnego, tam z Vivesem w pojedynku główkowym walczył Pignalosa i padł jak rażony piorunem, sędzia nie miał wątpliwości, rzut karny! 'Wapno' bezbłędnie wykonał Ciotti i prowadziliśmy 0:1. Ten sam Ciotti wspólnie z Moscellim mogli zostać bohaterami pierwszej połowy, ale seryjnie marnowali świetne okazje, min. trafiając w słupek. Jak powiada stare piłkarskie przysłowie o niewykorzystanych sytuacjach, w doliczonym czasie gry fatalne podanie Russo przejął Alterio i stanął oko w oko z Apreą i skrzętnie z tej sytuacji skorzystał, do przerwy powinniśmy prowadzić 3:0, a remisowaliśmy 1:1. Po przerwie wymieniłem Carliera, wpuszczając Morleo i apelując o lepszą, dokładniejszą grę. Jednak to gospodarze byli w drugiej połowie drużyną lepszą dokumentując to 10 minut po rozpoczęciu drugiej części gry, kiedy Cejas wykorzystał świetne dośrodkowanie Alterio, a ja coraz bardziej zdenerwowany zareagowałem po 5.minutach zmieniając zasapanego Toledo i Russo, za których weszli Improta i Castaldo. Natychmiast rzuciliśmy się do rozpaczliwych ataków, szukając remisu i... udało się, w 86.minucie gry dośrodkowanie z rzutu rożnego świetnego dziś Ciottiego na gola zamienił Pignalosa. Zwietrzyliśmy swą szansę do końca nękając bramkarza gospodarzy, ale niczego - poza jednym punktem - nie udało się wywieźć tego dnia z Giugliano. 11.09.2005 Alberto De Cristofaro, Giugliano; Widzów: 3332 SC2/C [2/34] Giugliano [6.] - Cisco Roma [7.] 2:2 (1:1) 36` M.Ciotti rz.k 0:1 45` F.Alterio 1:1 55` M.Cejas 2:1 86` G.Pignalosa 2:2 MoM: Gaetano Pignalosa (8, Cisco Roma) Cisco Roma: Aprea - Carlier(45`Morleo), Di Nicolantonio, Antonaccio, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo(59`Improta) - Russo (59`Castaldo) - Pignalosa, Moscelli
  19. lad

    Passato remoto

    W eliminacjach do MŚ 2006 obyło się bez większych niespodzianek, poza wpadką Włochów, którzy zremisowali 1:1 z dużo słabszą Szkocją i - no niech będzie, to jest sensacja - przegraną Anglików w Walii 3:2. Polska zaś wygrała w Chorzowie z Austrią po golu Ireneusza Jelenia. A my czekaliśmy na ciężki wyjazd na południe do faworyzowanego Giugliano, jednak mieliśmy aż 2 tygodnie na przygotowania.
  20. lad

    Passato remoto

    Tuż po meczu zaznajomiłem się z prasą, która była pod wrażeniem naszej gry, tylko cóż z tego, skoro wolałbym brzydszą grę i 3 punkty, ale cóż... trzeba cieszyć się z tego co się ma. Ostatni dzień sierpnia przyniósł ostatni - kto wie, czy nie najlepszy - transfer naszego klubu. Podpisaliśmy kontrakt z holenderskim bramkarzem, Raymonem van Emmerikiem (25 - Br; Holandia), który choć wzrostem nie grzeszył, umiejętności miał naprawdę niezłe i powinien powalczyć z Apreą o koszulę numer 1 w tym sezonie. SIERPIEŃ 2005 Bilans: 3-1-1 Liga: [7.] +1 Puchary: Coppa Italia: 1rnd. vs Lecce 0:6 Największe transfery: 1. Gabriel Heinze (27 - O LŚ; Argentyna 27m/0br.) Man Utd -> Bayern €11,75M (rekord) 2. Damiano Lucianetti (17 - N; Włochy.) Cagliari -> Inter €6,5M 3. César Delgado (24 - N Ś; Argentyna 2m/0br.) Cruz Azul -> Hertha BSC €6M Ligi europejskie: Francja: Monako [+1] Hiszpania: Sevilla [+0] Holandia: FC Utrecht [+0] Polska: Odra Wodzisław [+0] Włochy: Fiorentina [+0]
  21. lad

    Passato remoto

    @Magic Nic rewelacyjnego, Llorente lepszy ;] Jednym z ostatnich nowych piłkarzy na Flaminio został Mickaël Llorente (23 - DP; Francja), uzdolniony defensywny pomocnik, ten transfer równoznaczny był ze skompletowaniem środkowej lini na ten sezon. Tymczasem w Monako odbył się Superpuchar Europy w którym triumfowała andaluzyjska Sevilla wygrywając gładko 2:0 z drużyną Barcelony. Przed naszym pierwszym spotkaniem bukmacherzy starali się najwyraźniej wymusić zlekceważenie ekipy Fortis Spoleto, gdyż byliśmy murowanym faworytem tego meczu, a za zwycięstwo gospodarzy płacono stawkę 7-1, jednak ja nie byłem do końca pewny, czy pierwszy mecz będzie tego typu spacerkiem. Jedenastka, którą wystawiłem na mecz wydawała się najmocniejsza, oprócz Russo i D`Astolfo, którzy dochodzili do siebie po kontuzjach, miałem do swojej dyspozycji wszystkich. Na podstawie sparingów i treningów wyjściowy skład prezentował się następująco: Aprea - Carlier, Di Nicolantonio, Antonaccio, Moro - Llorente - Ciotti, Toledo - Castaldo - Pignalosa, Moscelli Rozpoczęliśmy bardzo efektownie, utrzymując się długo przy piłce i wymieniając podania między formacjami, nie dając pograć gospodarzom. Pierwszy wybuch radości na naszej ławce rezerwowej przyszedł jednak dopiero w 33. minucie, kiedy to fatalne podanie obrońcy Fortisu przejął Moscelli, wpadł w pole karne, dorzucił do niepilnowanego Pignalosy,a ten skierował futbolówkę głową do pustej bramki, 0:1! Gospodarze natychmiastowo rzucili się do odrabiania strat, a my spokojnie oczekiwaliśmy przerwy, do której dowieźliśmy jednobramkową przewagę. W szatni zaapelowałem o uważną grę i zmieniłem zmęczonych Toledo i More, za których na boisku pojawili się Improta oraz młody Petraccia. Druga część gry rozpoczęła się wspaniałą akcją Moscelliego, który przejmując długie podanie Antonaccio minął dwóch obrońców i ze spokojem umieścił piłkę w siatce obok bezradnego golkipera gospodarzy, na tablicy pojawiła się wielka '2'. Jednak to co działo się później przeszło nasze oczekiwania, zobaczyliśmy całkowicie inną drużynę, Fortis Spoleto atakował wściekle i przyniosło im to korzyść w 52. minucie kiedy niepilnowany przez Petraccie Di Matteo dośrodkował w pole karne na głowę Marinellego i zrobiło się 1:2. Przeczuwając najgorsze, w 61. minucie postanowiłem wzmocnić naszą defensywę Cissé, który zmienił podmęczonego Moscelliego, ale to przyniosło rezultat odwrotny do zamierzonego, gdyż w 81. minucie gospodarze wykonywali rzut rożny, piłka trafiła do Gennone, ten przymierzył, Aprea fantastycznie obronił, ale przy dobitce Di Matteo był bez szans, a ponad 300 kibiców na stadionie oszalało. ...rwa mać! dało się usłyszeć przy lini bocznej, a zawodnicy już wiedzieli co mają robić. Jednak rozpaczliwy atak dał nam tylko słupek w który trafił Ciotti w 84.minucie. Do końca meczu nie działo się już nic i gdy pan Bisicchia gwizdnął po raz ostatni, na tablicy wyników lśniało '2:2'. Niemniej jednak nie miałem powodów do wielkiego niezadowolenia, zagraliśmy naprawdę dobre zawody, a jedynie pech zwany także Petraccia pozbawił nas trzech punktów. 28.08.2006 Comunale, Spoleto; Widzów: 341 SC2/C [1/34] Fortis Spoleto [-] - Cisco Roma [-] 2:2 (0:1) 33` G.Pignalosa 0:1 48` F.Moscelli 0:2 52` D.Marinelli 1:2 81` A.Di Matteo 2:2 Cisco Roma: Aprea - Carlier, Di Nicolantonio, Antonaccio, Moro(45`Petraccia) - Llorente - Ciotti, Toledo(45`Improta) - Castaldo - Pignalosa, Moscelli(61`Cissé)
  22. lad

    Passato remoto

    Po meczu z Cassino wszyscy razem obejrzeliśmy w klubowej sali projekcyjnej Superpuchar Włoch w którym triumfował Inter wygrywając w rzutach karnych (regulaminowy czas - 2:2) z Romą, co spotkało się z entuzjazmem moich piłkarzy, Roma, heeeeeej, Roma, heeej, Roma, Roma la puttana! gromko rozbrzmiewało w siedzibie klubu. Wychodząc z klubu niespodziewanie natknąłem się na nasz kolejny nowy nabytek z Francji, na Stadio Flaminio zjawił się Souleymane Cissé (28 - DP; Wybrzeże Kości Słoniowej 13m/0br.), były reprezentant swojego kraju, a od dzisiaj nasz nowy defensywny pomocnik, gdyż na tej pozycji mieliśmy ewidentne braki kadrowe.
  23. lad

    Passato remoto

    W międzyczasie naszemu kretowi, Volfangowi Patarce udało się znaleźć 3 wartościowych zawodników, o których zaczęliśmy zabiegać i odnieśliśmy sukces, do Rzymu trafili Michele Cremonesi (17 - O Ś; Włochy), młody, przyszłościowy obrońca, który póki co wzmocnić miał naszą drużynę U-20, gdyż na występy w dorosłym zespole był zbyt mało doświadczony. Drugim nowym piłkarzem został Luigi Castaldo (23 - OP PŚ, N Ś; Włochy), który przywędrował do nas z trzecioligowego Juve Stabia i powinien wzmocnić naszą siłę ofensywną, widziałem go w ataku lub jako dublera Rullo grającego przed napastnikami. Pierwszym obcokrajowcem w mojej drużynie został Francuz - bo na ten kraj zarzuciliśmy swoją nikłą sieć scoutingu -, Vincent Carlier (25 - O/DBP L; Francja), szybki boczny obrońca, takich właśnie potrzebowałem!
  24. lad

    Passato remoto

    3 sparingi, które dzieliły nas od rozpoczęcia sezonu mogły napawać optymizmem, 8 strzelonych bramek, ani jedna stracona - oto rehabilitacja za wpadkę z Lecce, ale i tak wszystko zweryfikować miała liga. Mecze towarzyskie zagraliśmy tak: 9.08.2005 Stadio Comunale, Cuma; Widzów: 126 Tow El Brazil - Cisco Roma 0:2 (0:1) 41` D.Russo 0:1 86` S. Miano 0:2 13.08.2005 Stadio Flaminio, Rzym; Widzów: 84 Tow Cisco Roma - Akragas 2:0 (0:0) 78` G.Palazzo sam. 2:0 85` F.Moscelli 2:0 20.08.2005 Gino Salvetti, Cassino; Widzów: 87 Tow Cassino - Cisco Roma 0:4 (0:3) 1` F.Moscelli 0:1 25` G.Pignalosa 0:2 28` I.Carcione czerw/k 28` G.Antonaccio 0:3 57` A.Morleo 0:4
  25. lad

    Passato remoto

    - Polacco, rozumiem, że można mieć słabsze dni, ale 0:6?! U siebie?! No nie... takich wyników tolerować nie będziemy! Wrzeszczał Tulli i miał rację, takiej kompromitacji nie przeżyłem jeszcze nigdy w swoim życiu, nie znalazłem nic na swoją obronę, choć miałem wiele argumentów - zespół jeszcze nie jest przygotowany do sezonu, Lecce to zespół o klasę lepszy, ale jakoś... nie potrafiłem tego z siebie wydusić przed prezesem. Odszedłem ze zwieszoną głową do klubowego hotelu i przez całą noc rozgryzałem błędy jakie popełniliśmy podczas tego meczu. Lecce, Lecce, Lecce, kiedyś przyjdzie czas na vendettę, kiedyś przyjdzie. Do rozpoczęcia ligi zostały 3 sparingi, w których musiałem na tyle poznać swój zespół, by godnie walczyć w SerieC2/C, już moja w tym głowa... W następnej części będą opisane wzmocnienia i wyniki sparingu(-ów), o ile nie wydarzy się nic ciekawego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...