-
Liczba zawartości
2 139 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Zawartość dodana przez dragonfly
-
Namówiłeś mnie i dzisiaj objerzałem. Nie jestem jakimś tam fanem Maradony, więc oglądałem z dystansem. Film fajnie zrobiony, aczkolwiek uczulonych na lewactwo gadki Diego mogą denerwować.
-
Chyba nieprecyzyjnie się wyraziłem. Oczywiście, najpierw będzie "niezobowiązująca" herbatka, obadanie terenu. Potem decyzja i ewentualne działanie
-
Vami, Ty to potrafisz z rana humor poprawić. Mało się nie udławiłem ze śmiechu W nowej pracy poznałem milutką recepcjonistkę :P Dojeżdżamy razem do roboty. Trochę mnie martwi czy ona będzie pasować do mojego świata. Teraz nadchodzi pora konfrontacji naszych wartości życiowych. Jeśli będą w miarę zbieżne - zabieram się do roboty ;) Śliczna jest :P
-
Przypomnę się i ja. Wydaje się że moja diagnoza była trafna. Praca której szczerze nienawidziłem była podstawowym źródłem moich frustracji i lęków. Obecnie pracuję na stanowisku biurowym w firmie. Dokładnie tam gdzie pisałem wcześniej. Cisza jakiej doświadczam po trzyletniej praktyce w podstawówce i gimnazjum jest dla mnie wręcz szokująca ;) Ale co najważniejsze - nie ma już mowy o kilkudniowych alkoholowych maratonach. Ostatni raz piwo w ilości powyżej jednego piłem 1,5 tygodnia po zlocie. Alkohol zwyczajnie przestał mi "wchodzić". Byliśmy z naszym stowarzyszeniem na rekonstrukcji walk z września 1939 r. Wódka lała się strumieniami. Po trzech kolejkach przestałem ją spożywać, bo... nie miałem na nią ochoty. Kolejnego wieczora zamiast dawać w dekiel z innymi grupami rekonstrukcyjnymi, zwyczajnie poszedłem spać. Miejmy nadzieję że ten trend zostanie zachowany. Najważniejsza jest jednak zmiana priorytetów. Jeszcze do niedawna "najebka" była celem podstawowym. W tej chwili nie mam przed czym już uciekać. Dlatego owe najebki zdarzają się na szczęście bardzo rzadko. Weekendy spędzam najczęściej w domu. Lęk mija. Oby tak dalej ;)
-
A jeszcze chyba trzeba będzie płacić za możliwość transmisji piątkowego meczu... Takie przepychanki są żenujące, zwłaszcza w kontekście fatalnej atmosfery wokół reprezentacji, braku wyników i ogólnej nędzy. Ktoś tam na górze jest mocno oderwany od rzeczywistości.
-
Pamiętam, byłem na nim w kinie w 2000 r. Robi wrażenie. Chyba najlepszy film Shyamalana, przynajmniej z tych które widziałem.
-
Potwierdzam, byłem w kinie przedwczoraj. Co prawda Woody operuje zgranymi kartami, ale robi to z wdziękiem i elegancją. Siłą są jak zwykle dialogi. Polecam, aczkolwiek do jego najwybitniejszych produkcji sporo filmowi brakuje.
-
Dokładnie. Zeszły sezon śledziłem bardzo uważnie i już wtedy Fellaini wymiatał. Pamiętacie to nieszczęsne 4-4 kwietnia bodajże? Przypomnijcie sobie jak grał.
-
Patrząc na Fellainiego - chętnie by się go widziało na Old Trafford...
-
Gra zupełnie bez pomysłu. Dno. No i znowu ten Fellaini... Jedyny plus to pewny De Gea.
-
Na historii mieliśmy dokładnie wyznaczone wytyczne jak robić przypisy. Co do pierwszego już dostałeś instruktaż, ale ten drugi? Wygląda na dobrze zrobiony, musiałeś trafić na wyjątkowo upierdliwą promotorkę.
-
Jestem jeszcze oszołomiony :o Numerek na koszulce zobowiązuje. Miejmy nadzieję że nawiąże do norweskiej legendy
-
Brudi - jak możesz się poddawać? Kurs to zupełnie co innego niż prawdziwa jazda, która sprawia chyba każdemu wielką przyjemność. Feno opowiadał mi w drodze na zlot o swoich przygodach z prawkiem. Sam byłem wściekły po pierwszym oblanym examie. Na drugi nastawiłem się z pełną koncentracją i spokojem. I udało się! Głowa do góry i walcz do oporu
-
Aż zęby bolały od tego co wczoraj oglądałem. Dwóch toporów w środku pola (chociaż akurat Polański zagrał przyzwoicie, poza jedną głupią stratą), akcje wyłącznie skrzydłami i to niedokładne. Rąbanka straszna. Wiadomo że to był selekcjonerski debiut, ale w perspektywie eliminacji wygląda to póki co żałośnie... :/
-
Napisz priva do Smetka.
-
Prywatną, a konkretnie Wyższą Szkołę Filologiczną we Wrocławiu.
-
Taaa, prawdziwi hardcore'owcy zostają do końca i machają taczkami. Zdaje się że Ziutek, Nigel i ja wyjechaliśmy ostatni.
-
A ja chciałem podziękować Poznaniowi za Sudoku i za nasiadówy na ławeczkach koło Ewelinki. Zibi, Ceyvol i Seju byli niezrównanymi kompanami :P
-
"Igra rock'n'roll cela Jugoslavia, Sve se oko tebe ispravlia i savlja" Po Sudoku moja uciążliwość wzrasta do 20, więc podziwiam wszystkich którzy musieli słuchać Elektricni Orgazam i innych titowskich bądź ustaszowskich rzeczy Aleksander Zniszczoł, żebym nie był gołosłowny http://www.youtube.c...h?v=nBqr-mHgh2k
-
Aleksander Zniszczoł melduje się, chrum, chrum :P
-
No to sobie dzisiaj k***a przyjechałem :/ 20 km za Żaganiem autobus się zjebał na amen. Sterczeliśmy 1,5h na zadupiu zwanym Urzuty. Przyjechał autobus zastępczy - zabrakło mi 5 min. żeby zdążyć na jedyny autobus z Zielonej Góry do Międzychodu. W akcie desperacji chciałem pójść na stopa, w końcu z Zielonej do Międzychodu jest ok. 100 km, więc nie jest to jakaś oszałamiająca odległość. Jednak upał zwalał z nóg i demotywował. Przyjadę jutro, chyba drugi dzień pod rząd autobus się nie zjebie? :/ Jestem wściekły :/
-
Może będzie taki luksus jak rok temu, kiedy w domkach mogliśmy oglądać w akcji Bułgara Bułgarova? ;)
-
Za rok kończę studia licencjackie - filologia angielska. Od niedawna naszła mnie myśl żeby wyemigrować, bo w tym cholernym Żaganiu powoli umieram śmiercią naturalną. Wstępnym kierunkiem jest Holandia. Czy ktoś z Was orientuje się jak wygląda procedura notyfikacji dyplomów w tym kraju? Czy w ogóle polski licencjat ma się jakoś do holenderskiego odpowiednika "bachelora"? Nieśmiało marzy mi się uczenie angielskiego w ichnich szkołach, ale zdaję sobie sprawę że może być to marzenie ściętej głowy. Mimo to dyplom i tak by się przydał, jeśli nie w szkole to gdzie indziej.
-
Ja się będę kierował azymutem do rzeki i przez most ;)
-
Dokładnie. Mojemu kuzynowi sypie się małżeństwo po zaledwie 8 miesiącach. Wydawało mi się to niemożliwe, bo obydwoje tacy świadomi szli do ślubu (na szczęście tylko cywilnego). Korzystając z urlopu odwiedzam jego żonę, bo bardzo mnie o to prosiła. Nic jej nie będę mówił, tylko posłucham, bo wiem że o to jej chodzi, a słuchać umiem. Powiem Wam szczerze że to prawdziwy koszmar. Zakończenie związku nieformalnego, nawet bardzo długiego, to jest nic w porównaniu do traumy końca małżeństwa. Choć tego drugiego nie doświadczyłem, to już widzę że skala powagi jest nieporównywalnie większa.