Skocz do zawartości

Kwiti

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 152
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Kwiti

  1. Mecz z Armenią miał odbyć się na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Nie ukrywam, że debiut to ważne spotkanie i warto byłoby zacząć od zwycięstwa. Kilka dni trenowaliśmy na boisku w Tychach i sam przedstawiałem moją wizję futbolu zawodnikom, których powołałem. Wydawało się, że każdemu należało na graniu i to było naprawdę pozytywne odczucie. Niestety wiedziałem, że dziewięciu zawodników nie zazna smaku murawy, ale w kolejnych meczach, kto wie? Na kilkanaście godzin przed meczem ze składu wypadł Serek Gancarczyk, który miał poobijane żebra, zatem szansę na debiut zyska Przemek Wysocki. Skład na spotkanie z Armenią prezentuje się następująco: Tomasz Kuszczak – Paweł Golański, Tomasz Jodłowiec, Maciej Sadlok, Przemysław Wysocki – Rafał Murawski – Jakub Błaszczykowski, Bartosz Salamon, Ludovic Obraniak – Adrian Paluchowski, Robert Lewandowski Na ławce rezerwowych pojawiło się dziewięciu zawodników: Grzegorz Sandomierski – Marcin Kowalczyk, Kamil Glik, Przemysław Kazmierczak, Sławomir Peszko, Maciej Rybus, Marcin Robak, Artur Sobiech, Patryk Małecki. Początek spotkania przebiegał zdecydowanie po naszej myśli. Już w 8. minucie na listę strzelców wpisał się Rafał Murawski. Pomocnik Rubina Kazań wykorzystał błąd stoperów i uderzył z dystansu tuż obok rozpaczliwie interweniującego Anthony’ego Babikiana. Kilka minut później na listę strzelców wpisał się Robert Lewandowski i licznie zgromadzona publiczność mogła być bardzo zadowolona. Jednak od pewnego momentu goście przystąpili do ataków, które mogły zakończyć się bramką kontaktową. Edgar Manucharyan trafił w poprzeczkę, a w sektorze kibiców gości padł jęk zawodu. W 34. minucie na 3:0 podwyższył Tomasz Jodłowiec, który wykorzystał dośrodkowanie Ludovica Obraniaka. 24-letni Francuz debiutował w naszym zespole. Do przerwy zatem wynik był bardzo korzystny, co mnie cieszyło. Zdecydowałem się na pięć zmian i na murawie pojawiło się kilku debiutantów w tym młody Sandomierski. Bramkarz Jagiellonii Białystok w ciągu pięciu minut dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki. 19-latka pokonał Manucharyan oraz Rafael Meliqsetyan. Wcześniej czerwoną kartkę za faul otrzymał Artavazd Karamyan. Pomocnik Timosoary osłabił siłę „rażenia” Armenii, która nie zdobyła już więcej bramek. A ja? Mogłem być zadowolony, bo wygrałem, ale wynik pozostawiał wiele do życzenia. Po zakończonym spotkaniu wróciliśmy do hotelu, gdzie pożegnałem się z zawodnikami. Na temat gry nie mówiłem zbyt wiele, ponieważ wrócimy do analizy tego spotkania podczas kolejnego zgrupowania, które za nieco ponad dwa tygodnie. Teraz ruszyły wszystkie europejskie ligi, zatem będę mógł przyglądać się zawodnikom. Co więcej zaznaczyłem, że każdy musi grać regularnie, by pojawiać się na liście powołanych. Później mój asystent – Rafał Ulatowski poinformował mnie, że Radek Sobolewski definitywnie zakończył reprezentacyjną karierę, zatem Wiślaka nie zobaczymy już z „Orłem” na piersi. 32-latek mógłby wzmocnić nasz zespół w ostatnich meczach eliminacyjnych. Ta decyzja wręcz nakazuje mi szukanie defensywnego pomocnika z dużym doświadczeniem. Na kogo postawię? Pewniakiem póki co jest Murawski. Nadchodził czas, by zaprezentować listę powołanych na mecze eliminacyjne. Naszymi rywalami będą zespoły: Irlandii Północnej oraz Słowenii. Z zespołu wypadł Paweł Golański z powodu kontuzji. Wiem, że powołania ponownie zaskoczyły, ale czasem tak trzeba, bowiem monotonność nie jest wskazana w takim zawodzie. Kadra Polski na mecze z Irlandią Północną i Słowenią: Bramkarze: Artur Boruc (29; Celtic Glasgow; 37/0) Tomasz Kuszczak (27; Manchester United; 7/0) Sebastian Przyrowski (27; Polonia Warszawa; 7/0) Obrońcy: Jakub Rzeźniczak (22; Legia Warszawa; 3/0) Marcin Kowalczyk (24; Dynamo Moskwa; 1/0) Przemysław Wysocki (20; Piast Gliwice; 1/0) Tomasz Jodłowiec (24; Polonia Warszawa; 5/1) Mariusz Lewandowski (30; Szachtar Donieck; 50/3) Maciej Sadlok (20; Ruch Chorzów; 1/0) Kamil Glik (21; Zagłębie Lubin; 1/0) Seweryn Gancarczyk (27; Lech Poznań; 3/0) Pomocnicy: Rafał Murawski (27; Rubin Kazań; 20/2) Ariel Borysiuk (18; Valencia CF; 0/0) Przemysław Kazmierczak (27; Vitoria Setubal; 9/1) Jakub Błaszczykowski (23; Borussia Dortmund; 22/2) Ludovic Obraniak (24; OSC Lille; 1/0) Patryk Małecki (21; Wisła Kraków; 0/0) Sławomir Peszko (24; Lech Poznań; 4/0) Maciej Rybus (20; Legia Warszawa; 1/0) Maciej Iwański (28; Legia Warszawa; 3/1) Bartosz Salamon (18; Brescia; 1/0) Mateusz Cetnarski (21; GKS Bełchatów; 0/0) Napastnicy: Kamil Grosicki (21; Jagiellonia Białystok; 2/0) Robert Lewandowski (21; Lech Poznań; 10/4) Marcin Robak (26; Widzew Łódź; 0/0) Adrian Paluchowski (22; Legia Warszawa; 1/0)
  2. Po podpisaniu kontraktu udałem się do Częstochowy, gdzie miałem do załatwienia kilka spraw. Zdecydowałem się także na rozmowę z wieloletnim przyjacielem – Jankiem Tomaszewskim, który po części został moim nieoficjalnym asystentem. Dlaczego nieoficjalnym? Otóż nie od dziś wiadomo, że „Tomek” nie jest zwolennikiem prezesury Grzegorza Laty i nie ukrywa tego. To właśnie po rozmowie z nim doszedłem do wniosku, że zaproponuję oficjalne stanowiska w kadrze: Pawłowi Primelowi, Andrzejowi Juskowiakowi oraz Tomaszowi Kulawikowi. Kadra Polski na mecz z Armenią: Bramkarze: Artur Boruc (29; Celtic Glasgow; 37/0) Tomasz Kuszczak (27; Manchester United; 6/0) Grzegorz Sandomierski (19; Jagiellonia Białystok; 0/0) Obrońcy: Paweł Golański (26; Steaua Bukareszt; 11/1) Marcin Kowalczyk (24; Dynamo Moskwa; 0/0) Przemysław Wysocki (20; Piast Gliwice; 0/0) Tomasz Jodłowiec (24; Polonia Warszawa; 4/0) Kamil Glik (21; Zagłębie Lubin; 0/0) Mariusz Lewandowski (30; Szachtar Donieck; 50/3) Maciej Sadlok (20; Ruch Chorzów; 0/0) Seweryn Gancarczyk (27; Lech Poznań; 3/0) Pomocnicy: Ariel Borysiuk (18; Valencia CF; 0/0) Rafał Murawski (27; Rubin Kazań; 19/1) Przemysław Kazmierczak (27; Vitoria Setubal; 9/1) Jakub Błaszczykowski (23; Borussia Dortmund; 21/2) Tomasz Kupisz (19; Wigan Athletic; 0/0) Patryk Małecki (21; Wisła Kraków; 0/0) Ludovic Obraniak (24; OSC Lille; 0/0) Sławomir Peszko (24; Lech Poznań; 3/0) Maciej Rybus (19; Legia Warszawa; 0/0) Maciej Iwański (28; Legia Warszawa; 3/1) Bartosz Salamon (18; Brescia; 0/0) Napastnicy: Robert Lewandowski (20; Lech Poznań; 9/3) Adrian Paluchowski (21; Legia Warszawa; 0/0) Marcin Robak (26; Widzew Łódź; 0/0) Artur Sobiech (19; Ruch Chorzów; 0/0) Moje powołania wywołały trochę kontrowersji. Większość kibiców była zdziwiona obsadą napastników (poza Lewandowskim – przyp.red), a także obecnością: Kupisza, Wysockiego i Sandomierskiego.
  3. Football Manager 2010 Baza danych: Duża Ligi [14/7]: Anglia (1-2), Francja (1-2), Holandia (1-2), Hiszpania (1-2), Niemcy (1-2), (1-2), Włochy (1-2) Zasady: własne *** Leo Beenhakker został zwolniony przez prezesa PZPN – Grzegorza Lato po fali nieudanych występów w eliminacjach do Mistrzostw Świata. 65-letni Holender nie miał już takiej efektywności, jak na początku swojej pracy, dodatkowo wiele kontrowersji wywołały ostatnie powołania oraz liczne kłótnie z prezesem związku. Tymczasowym trenerem reprezentacji Polski mianowany został Stefan Majewski. Były trener polskiej Cracovii nosi przydomek „Doctor”. Były reprezentant naszego kraju liczył, że po dobrych występach pozostanie z zespołem na dłużej, ale Lato nie pozostawił mu żadnych złudzeń. Tak to ja. Skromny chłopak z dużego miasta, które jest znane głównie wśród osób … religijnych, bowiem mamy Jasną Górę. To tam na przełomie lipca i sierpnia meldują się miliony pielgrzymów, którzy zostawiają po sobie olbrzymi syf i mnóstwo złych wspomnieć. Czekałem na odzew Grzegorza Lato, który kilka dni temu obiecał mi kontakt w sprawie kontraktu. A tak apropo. Moja kariera trwała prawie piętnaście lat. Zaczynałem kopać piłkę w Rakowie Częstochowa, ale po dwóch latach wypatrzył mnie Górnik Zabrze. Gra w zespole „Trójkolorowych” to był jeden z lepszych okresów w moim życiu, później nadeszły epizody we Francji i Hiszpanii, a ostatecznie wylądowałem w Manchesterze United, gdzie spędziłem prawie osiem lat! Alex Ferguson chciał abym pracował z zespołami młodzieżowymi, ale nie ukrywam, że mnie to nie kręci. Ja chcę pracować z pierwszymi zespołami, chcę doprowadzać ich do sukcesów, a praca z narodową reprezentacją to już w ogóle marzenie każdego szkoleniowca. Po kolejnej kontuzji kolana zdecydowałem się na przerwanie kariery i poświęcam się pracy trenerskiej, choć na razie przyglądałem się poczynaniom Fergusona na którym się wzoruję. W końcu się jednak doczekałem telefonu od Grześka Laty. Zdyszany facet, który według niektórych uważany jest za jednego z najlepszych piłkarzy w polskim futbolu powiedział wprost: - Michał! Myślę, że to Ty powinieneś prowadzić kadrę. Będziesz naszym polskim Mourinho – powiedział wprost. - Mourinho? To chyba Czesiek Michniewicz. Czemu nie on? - To nie jego pora. Rozmawialiśmy z Tobą oraz Marcello Lippim i Javierem Clemente. Wymagania finansowe ich były duże, bo wiesz związek też musi zarabiać – odpowiedział Lato. Pomyślałem sobie od razu, że spora „dawka” pieniędzy trafia do jego sakiewki, a także jego bardzo bliskich współpracowników. Większych szczegółów nie uzgadnialiśmy. Pensja była całkiem przyzwoita, choć na pewno odbiegała od standardów większych krajów. Długość kontraktu? Nieokreślona – i to mnie najbardziej zaskoczyło. Cel? Awans do barażów o Mistrzostwa Świata.
  4. Z tego co czytałem w wywiadzie Pastore, to zostały tylko testy medyczne. Kontrakt indywidualny i warunki z Palermo już PSG ustaliło, zatem prosta droga! ;)
  5. Grupa na pewno nie jest łatwa. Liczyłem, że słynny Ronaldo wylosuje nam z pierwszego koszyka Portugalie albo Grecję. Myślę, że jeżeli PZPN zmieni trenera po ME to jest szansa na drugie/trzecie miejsce.
  6. Kwiti

    Turystyka

    A ilu Was jedzie? Z ta wiedza bede mogl cos konkretnego polecic. Na pewniaka jadą 4 osoby. ;)
  7. Kwiti

    Turystyka

    Za nieco ponad miesiąc nasza reprezentacja zagra towarzyski mecz z Meksykiem w Warszawie. Chciałem wybrać się z kumplami na ten mecz, jednak pozostaje kwestia noclegu. Znacie jakieś tanie hostele, gdzie można się zatrzymać? Chcemy tylko się przespać i umyć. Zatem szukamy czegoś taniego ;)
  8. Johnny gra pierwsze POWODZENIA!
  9. Po spotkaniu na Łazienkowskiej czekała nas długa podróż do Gdańska. Niestety nasz prezes „zaklepał” jakiś marny autokar, w którym nasz największy zawodnik – Remy Andreasik musiał trzymać nogi prawie na oparciu kolegów z przodu. Czułem się, jakbyśmy grali w zespole z ligi okręgowej. Chociaż i tak niektóre kluby pewnie mają lepszy standard. Dodatkowo miałem „ból głowy”, jeśli chodzi o wybór składu na reprezentacje. Czeka nas towarzyskie starcie z Nigerią, które na pewno da nam sporo wskazówek z tematu: „Jak grać z krajami afrykańskimi”. Postanowiłem, że odłożę wybór na jutro, a teraz postanowiłem poczytać prasę. Akurat natrafiłem na „Przegląd Sportowy” w którym Romek Kołtoń napisał wyczerpujący artykuł na temat ligi polskiej. Według słynnego komentatora sportowego i dziennikarza jesteśmy sprawcą olbrzymiej sensacji. Świetnie, chociaż Romek docenia naszą pracę. Nie zdążyłem doczytać gazety do końca, bowiem przerwał mi telefon. Jakiś nieznajomy numer. - Halo? – odpowiedziałem niepewnym głosem. - Cześć Michał. To ja Jola - Jola? Przepraszam mi, ale chyba nie znam żadnej Joli - Yyy.. Jak to? Jestem sekretarką u Ciebie w klubie! – odpowiedziała zażenowanym głosem. - No tak. Przepraszam Cię, jestem zmęczony po meczu – kłamałem na szybko licząc, że uwierzy. - Rozumiem, rozumiem. Miałeś przyjść porozmawiać przy kawie. Pamiętasz? - Oczywiście. Nie mogłem ostatnio, bo wciąż jest wiele zawirowań z chłopcami. Kontuzje i w ogóle. - Wracacie z meczu. To może jutro będziesz miał czas? - Jutro muszę popracować z kadrą. Muszę wysłać powołania chłopakom, bo mamy mecz z Nigerią. Może odezwę się? Tym razem na pewno. Od razu zapiszę sobie numer. - Mam nadzieję. Będę czekała. Jutro pracuję do 15, zatem jeżeli zdążysz to podejdź do biura - Oczywiście, że podejdę. Powinienem się wyrobić, specjalnie wstanę wcześniej – próbowałem zakończyć rozmowę miłym akcentem. - W takim razie do usłyszenia - Do jutra – odpowiedziałem i usłyszałem odgłos, odkładanej słuchawki. Wróciłem do domu i od razu położyłem się do łóżka. Dzień był męczący. Pobyt w Warszawie, a później ponad 3,5 godziny jazdy autobusem o standardzie luksusowym dla Kambodży. Postanowiłem, że rano szybciutko ogarnę listę powołanych na mecz z Nigerią i pojadę do Joli o której coraz częściej myślałem. Tymczasem sen..
  10. Kolejnym rywalem była Legia Warszawa. Na Łazienkowskiej gra się trudno, ale zwycięstwo jest w naszym zasięgu. Po raz kolejny między słupkami „biało-zielonych” pojawił się Wiesiek Ferra. 26-latek zaskoczył mnie swoją postawą i nic dziwnego, że zainteresowanie nim wyraziła m.in. Cracovia. Od początku spotkania to my prowadziliśmy grę. Nękaliśmy bramkę Artura Boruca „raz po raz”, ale niestety bezskutecznie. Pierwszy kwadrans można wyraźnie zapisać dla naszego zespołu. Natomiast w kolejnych dwóch lekko do przodu wysunęła się Legia, która po strzale Jakuba Biskupa mogła wyjść na prowadzenie. Niestety „Księżulek” wyraźnie chybił i „Legioniści” nie mogli się cieszyć przy swojej „Żylecie”. Niestety wiadro zimnej wody „spadło” na nasze głowy, bowiem w doliczonym czasie gry pierwszej połowie fantastycznie z dystansu huknął Nenad Studen. 28-letni Bośniak potwierdził wcześniejsze raporty mojego scouta, który zapowiedział, że Nenad często kopie z dystansu, bo ma potężne „kopyto”. Dodatkowo w międzyczasie boisko na noszach opuścił Kuba Gronowski, co już było dopełnieniem wszelakiego zła w tym spotkaniu. Początek drugiej połowy był jednak fenomenalny za sprawą Baranowa. Doświadczony Białorusin już w 48. minucie wyrównał i sektor naszych kibiców wyskoczył z krzesełek. Mogłem się martwić, bo pewnie „Wojskowi”, jak to mają w zwyczaju wyślą nam rachunek pocztą i dodatkowo zawyżą cenę. Sędzią był Adam Kazjer, który jeszcze nie sędziował naszego spotkania. Kilka minut później wskazał „na wapno”, bo w polu karnym był faulowany Remy Andreasik. Niestety lepszy od Kawy okazał się… Boruc, który ostatnio w kadrze nie błyszczał. Na Łazienkowskiej nadal remis i atak duszności wśród ławki rezerwowych. Na szczęście w zespole był Baranow. 32-latek skuteczny, jak nigdy! Może pobyt na ławce rezerwowych tak na niego podziałał? Wychowanek BATE Borysow ponownie huknął, jak z armaty i Boruc był bez szans. „Od piekła do nieba” – tak można określić to spotkanie! Jednak my próbowaliśmy atakować dalej. Nie ukrywam, że liczyłem na wyśrubowanie rekordu strzelonych bramek w lidze. W końcu zrehabilitował się Kawa. W 75. minucie wykorzystał dośrodkowanie Chwalibogowskiego i strzałem głową z bliskiej odległości pokonał spóźnionego Boruca! Wtedy było już wiadomo, że tylko totalny kataklizm mógłby nam zabrać trzy „oczka”. Chyba byłem zbyt pewny. Chyba na pewno. W 81. minucie błąd stoperów wykorzystał Włodarczyk, który zdobył bramkę kontaktową. Na nasze szczęście Legii już nie udało się wyrównać i to do Gdańska „popłyną” te trzy punkty. Dzięki temu awansowaliśmy na drugie miejsce, ale trzecia Wisła ma mecz straty i gdy wygra bądź zremisuje to znowu spadniemy na najniższy stopień podium. Tym się jednak nie przejmuję, bo to i tak dobry wynik.
  11. Po tych dwóch spotkaniach byłem zadowolony, bowiem dwa remisy znacznie przybliżyły nas do miejsca na podium Ekstraklasy. Mecz z Wisłą szczególnie napawał optymizmem, bo podopieczni Jurka Engela grają naprawdę futbol z „kosmosu”. Niestety, negatywnie zaskoczył mnie prezes „biało-zielonych”, Jarosław Czarnecki – po spotkaniu z „Białą Gwiazdą” otwarcie skrytykował moją politykę transferową. - Chciałem byś sprowadził kogoś znanego do Gdańska! Pozwoliłem Ci nawet przekroczyć budżet płacowy, a Ty co?! Sprowadziłeś do klubu trzech małolatów i jakiegoś 30-letniego „turbana”. W dupie z Twoimi transferami! – zaczął krzyczeć na wstępie. - Niech się pan uspokoi. O co Panu chodzi? Wynik w tabeli jest zły? Miałem się utrzymać tylko, tak? – odparłem. - No i co z tego? Gramy dobrze, to można liczyć na kogoś dobrego. Jakiś magnez, który przyciągnąłby kibiców na trybuny! - Panie. Pamiętam, jak na trybuny przychodziło po 2,3 tysiące kibiców. A widział Pan ostatni mecz z Wisełką? Ile było ludzi? Ilu kibiców? Coś około 8 tysięcy? Gra to nie jest magnez? - Myślisz, że jesteś wszechwiedzący? Chciałem prawdziwą gwiazdę, a tak to mam oglądać bandę młodzików? - Ty chory jesteś człowieku. Chyba od „kasy” Ci się poprzewracało – zacząłem krzyczeć, po czym wyszedłem z gabinetu „prezesa”. Wyszedłem z tego pokoju, po czym udałem się do wyjścia z budynku klubowego. Zatrzymała mnie jednak sekretarka. Była to piękna blondynka o dość długich nogach i mistrzowskim spojrzeniu. Jej oczy były tak niebieskie i tak ogromne, że wydawało się, że niebawem „wciągnie” mnie w swoje oczodoły. - Co się stało Trenerze? – zapytała. - Prezesowi się w głowie poprzewracało. Współczuję Ci, że na co dzień musisz z nim pracować - Wiesz. Przyzwyczaiłam się, przecież pracuję tutaj ponad dwa lata. Ale wiesz… – mówiła, ale przerwałem jej. - Dwa lata? Matko święta, że Ty wytrzymujesz. Cały czas taki był? - Nie. Ostatnio nic mu się nie udaje, nie potrafił mnie.. yyy.. nie potrafił się skupić na pracy – mówiła wyraźnie zaczerwieniona. - Ojć, chyba się wydało. Ale nie martw się. Zostanie między nami. Szkoda, że taka piękność marnuje się przy takim obwiesiu. - Już się nie marnuje. Wiedziałam, że to bez sensu. Źle zrobiłam, ale wiesz. Byłam młoda i głupia - Głowa do góry. Nie przejmuj się przeszłością, tylko przyszłością. To moje takie piłkarskie motto, ale możesz z niego skorzystać – chciałem dodać jej otuchy i się uśmiechnąłem. - Może pójdziemy na kawkę do naszego bufetu? – zapytała wprost. - Niegłupie. Jeszcze tutaj wrócę i na pewno pójdziemy się napić – zbyłem ją prostym tekstem, puściłem „oczko” i wyszedłem z klubu.
  12. Kolejne spotkanie z Wisłą Kraków może być decydujące, jeśli chodzi o rozrachunek w europejskich pucharach. W składzie nie pojawił się Łukasz Juszkiewicz, który doznał przedziwnej kontuzji. 23-latek wracał z żona z zakupów i wywrócił się na schodach. Według pierwszych informacji skręcił staw skokowy i będzie pauzował miesiąc. Niestety na Traugutta kibice szybko zmarli, bowiem Paweł Kryszałowicz już w 11. minucie dał prowadzenie „Białej Gwieździe”. Mnie pozostało denerwowanie się, bo przed spotkaniem Jurek Engel zapowiadał pogrom nad naszą drużyną. Były selekcjoner reprezentacji Polski prowadzi najlepszy klub w Polsce, który ma pieniądze i myśli, że jest najlepszym trenerem w naszym kraju. Nic bardziej mylnego. My próbowaliśmy wyrównać i się udało. W 31. minucie wyrównał Kuba Gronowski. 23-latek wbiegł w pole karne i nie pozostawił złudzeń Łukaszowi Fabiańskiemu. „Fabian” mocno „puka do drzwi” reprezentacji i nie ukrywam, że już przed meczem powiedziałem mu o powołaniu na mecz z Nigerią, o ile nie dopadnie go żadna kontuzja. W drugiej połowie broniliśmy wyniku. Powiem więcej, ćwiczyliśmy grę w destrukcji, która wychodziła nam całkiem przyzwoicie. Jeżeli awansujemy do europejskich pucharów to na pewno nie damy plamy. Warto również dodać, że na stadionie pojawiło się ponad… osiem tysięcy kibiców! To zdecydowany rekord i będę namawiał zarząd na podniesienie standardu obiektu.
  13. Wróciliśmy do gry po ponad trzymiesięcznej przerwie. W składzie nie doszło do żadnej zmiany, choć do gry przygotowani byli wszyscy nowi zawodnicy. W pierwszym spotkaniu z Amicą Wronki padł bezbramkowy remis. Jak będzie tym razem? Oby było lepiej. Na stadionie we Wronkach nie zasiadło wielu kibiców. Nic dziwnego, bowiem ich zespół jest w dolnych rejonach tabeli, mimo ambitnego składu. Początek spotkania mnie zaskoczył, bo to podopieczni Macieja Skorży naciskali nas bez przerwy. Na skrzydle „szarpał” Rafał Murawski, ale największe zagrożenie było ze strony napastników: Piotrka Madejskiego i Tomka Szewczuka. My próbowaliśmy kontrować, ale nasze strzały były zazwyczaj niecelne. Dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy piłkę do siatki skierował Roland Kazubowski. 20-latek wykorzystał podanie skrzydłowego, Remy’ego Andreasika i nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki! Trzy punkty wiele nam dawały, zwłaszcza, że goniąca nas Pogoń Szczecin przegrała z Wisłą. W drugiej połowie Amica nacisnęła jeszcze bardziej, ale fantastycznie spisywał się Wiesiek Ferra. 26-latek spisuje się przyzwoicie i nie żałuję, że kontuzji doznał Krzysiek Leszek. W 74. minucie postanowiłem dać szansę debiutu Łukaszowi Juszkiewiczowi, ale okazało się to strzałem…, a raczej nie wypałem. Łukasz w doliczonym czasie gry faulował jednego z zawodników gospodarzy i sędzia wskazał „na wapno” ! Do piłki podszedł Marcin Klaczka i bez problemu pokonał Ferrę. Niestety. Trzy punkty odjechały nam przez głupi błąd Juszkiewicza. Chyba nie tak wyobrażał sobie start w nowym klubie były zawodnik KSZO Ostrowiec. W kolejnym spotkaniu zagramy z Wisłą Kraków. Będzie ciężko, ale powalczymy. Ale bez Juszkiewicza, który odpocznie sobie przez tydzień od treningu. Może to z powodu mocnych obciążeń?
  14. Początek roku był ciężki dla naszych zawodników. Najpierw otrzymali trochę wolnego, ale gdy wróciliśmy do treningów to nie było lekko. Do naszego sztabu szkoleniowego dołączyło dwóch nowych trenerów: Leszek Ojrzyński i Michał Libich. Opuścił go natomiast jeden z asystentów – Stanisław Stachura, który później wybrał… Polonię Warszawa! Moi obserwatorzy mieli ciężki miesiące pracy, bowiem oczekiwałem dokładnych raportów. Do Lechii miałem sprowadzić zawodników, którzy nie tylko pomogą obronić europejskie puchary, ale również w przyszłym roku, w nich zagrają. Oferty transferowe składaliśmy wielu zawodnikom, aczkolwiek nie każdy chciał przejść do Gdańska. I co? I niech żałuje! Lechia Gdańsk już za rok zagra w europejskich pucharach i pokaże niedowiarkom, że warto tu było przejść. Transfery do klubu: Uros Ugrin (17: O PŚ; Słowenia: 2/0) => za darmo z Koper Srdjan Stanic (17; OP PŚ; Bośnia U21: 9/0) => za darmo z FK Sarajewo Łukasz Juszkiewicz (23; P Ś; Polska) => za 30 tysięcy z KSZO Ostrowiec Abdel Nasr (30; BR; Egipt) => za tysiąc z Zamalek Jan Koprivec (18; BR; Słowenia: 1/0) => za darmo z Koper Nikołaj Petrov (18; DP; Bułgaria) => za 20 tysięcy z Lewskiego Sofia Piotr Majdziak (22; N; Polska) => za 100 tysięcy z Wisły Płock Transfery z klubu: Adnan Alisic (23; OP Ś; Bośnia U21: 4/0) => za 10 tysięcy do Helmond Spotkania towarzyskie były wyznacznikiem naszej formy. Nie było źle. Ja poprowadziłem zespół tylko i wyłącznie w meczu ze Spartakiem Moskwa, w którym testowaliśmy Łukasza Trałkę. 22-latek zagrał dobre spotkanie, ale wybrał ofertę Wisły Płock. W kolejnych spotkaniach na ławce siedział już asystent, a ja rozmawiałem z zawodnikami nt nowych kontraktów. Mecze towarzyskie: Lechia Gdańsk – Spartak Moskwa 6:2 (5:1) Gronowski (3), Bajdziak (2), Kazubowski – Rubins, Kink Widzew Łódź – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0) Grzelak Lechia Gdańsk – Górnik Polkowice 3:4 (2:1) Fechner, Kazubowski, Pietrowski – Sobala, Rogoziński, Narwojsz, Słowiński Lechia Gdańsk – Banik Ostrawa 2:0 (2:0) Kazubowski, Bajdziak Polar Wrocław – Lechia Gdańsk 4:3 (1:1) Pawela (2), Balicki (2) – Pawela (sam.), Kowalski, Spasowski Lechia Gdańsk – Lechia Gdańsk II 5:0 (2:0) Andreasik, Kawa, Bajdziak (2), Ćwielong
  15. Mecz z Holendrami miał mi dać odpowiedź na pytanie, kto zastąpi między słupkami Mateusza Bąka. Warianty były dwa: Artur Boruc bądź Łukasz Fabiański. Obaj w młodości trenowali pod bacznym okiem Krzysztofa Dowhania, który aktualnie jest trenerem bramkarz w reprezentacji. Na Amsterdam ArenA pojawiło się znacznie mniej ludzi niż to jest w wypadku Stadionu Śląskiego. W naszym składzie na pewno było sporo niespodzianek, a jedną z nich była obecność Marcina Pietrowskiego. Mój 18-letni pomocnik prezentuje bardzo dobry poziom i może w reprezentacji pokaże nieco swoich umiejętności. Niestety Holendrzy „przycisnęli” nas od początku spotkania i trudno było nam się bronić, zwłaszcza, że pierwszy raz gramy w takim składzie. W 23. minucie Ruud van Nisterooy wyprowadził „Oranje” na prowadzenie, po fatalnym błędzie Boruca. Bramkarz Legii Warszawa źle się ustawił. Dodatkowo trzy minuty ten sam zawodnik strzelił sobie bramkę samobójczą! Jakby powiedział Janusz Wójcik: ”Gramy bez bramkarza, k***a bez bramkarza.” Nie wiedziałem, że „stać nas” na tak żałosną grę. Na domiar złego w doliczonym czasie gry Boudewijn Zenden podwyższył wynik i było już 3:0. W drugiej połowie musiało się coś zmienić, bowiem gdybyśmy stracili kolejne bramki, to w Polsce większość kibiców „wywiozła by mnie na taczce”. I w 51. minucie Roland Kazubowski świetnym strzałem zza pola karnego pokonał Edwina van der Sara. Bramkarz Manchesteru United musiał w końcu skapitulować. I gdy wydawało się, że będziemy odrabiać straty, fatalny błąd w polu karnym popełnił Golański. Sędzia wskazał „na wapno” i karnego wykorzystał: Denny Landzaat. Było 4:1, ale nadal wierzyłem, że odrobimy chociaż jedną bramkę. Ten sam Golański zrehabilitował się kilka minut później. Obrońca Wisły Kraków strzelił fantastyczną bramkę z rzutu wolnego! Warto dodać, że dla 24-latka było to pierwsze trafienie w reprezentacji Polski. Nadzieja umiera ostatnia i wciąż wierzyłem, że wyrównamy. Niestety stać było nas na jeszcze jedno trafienie, które nie dawało nawet remisu. Autorem bramki był Rafał Kwieciński, który wybiegł „sam na sam” z van der Sarem i umieścił piłkę w okienku jego bramki. Van der Sar w kadrze „Oranje” wystąpił 118. razy.
  16. Początek roku był bardzo pracowity, bowiem szukałem zawodników do Lechii Gdańsk, a także rozglądałem się za zawodnikami do reprezentacji Polski. W lutym czeka nas mecz towarzyski z Holendrami, a w marcu spotkamy się z Koreą Południową. Decyzja na te spotkania była prosta: w kadrze znajdą się tylko i wyłącznie zawodnicy z naszej rodzimej Ekstraklasy. Kadra Polski na mecz z Holandią: Bramkarze: Marcin Cabaj (26; Groclin; 0/0), Artur Boruc (26; Legia Warszawa; 11/0), Łukasz Fabiański (21; Wisła Kraków; 1/0) Obrońcy: Jakub Błaszczykowski (21; Wisła Kraków; 16/0), Adrian Gucewicz (19; Jagiellonia Białystok; 0/0), Marcin Baszczyński (29; Wisła Kraków; 33/0), Paweł Golański (24; Wisła Kraków; 14/0), Jakub Rzeźniczak (20; Wisła Kraków; 2/0), Arkadiusz Głowacki (27; Legia Warszawa; 18/0), Sebastian Fechner (23; Lechia Gdańsk; 0/0), Paweł Żuk (21; Lechia Gdańsk; 7/0), Paweł Jurgielewicz (21; Lechia Gdańsk; 2/0) Pomocnicy: Grzegorz Bartczak (21; Lechia Gdańsk; 4/0), Marcin Pietrowski (18; Lechia Gdańsk; 0/0), Łukasz Garguła (25; Korona Kielce; 14/5), Grzegorz Bonin (23; Legia Warszawa; 8/0), Jakub Biskup (23; Legia Warszawa; 0/0), Marcin Burkhardt (23; Wisła Kraków; 10/1), Rafał Wawrzyńczok (20; Cracovia; 0/0), Piotr Brożek (23; Wisła Kraków; 0/0), Remy Andreasik (21; Lechia Gdańsk; 1/0) Napastnicy: Paweł Pytlarz (21; Pogoń Szczecin; 0/0), Jakub Gronowski (23; Lechia Gdańsk; 0/0), Rafał Kwieciński (21; GKS Bełchatów: 1/0), Roland Kazubowski (21; Lechia Gdańsk; 3/1)
  17. | Poz | Inf | Zespół | | M | Z | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | | Groclin | | 20 | 12 | 3 | 5 | 32 | 19 | +13 | 39 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | | Wisła | | 20 | 10 | 8 | 2 | 34 | 18 | +16 | 38 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Lechia Gdańsk | | 20 | 11 | 5 | 4 | 34 | 21 | +13 | 38 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Pogoń | | 20 | 8 | 9 | 3 | 34 | 22 | +12 | 33 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | | Wisła Płock | | 20 | 8 | 5 | 7 | 24 | 24 | 0 | 29 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | | Legia | | 20 | 8 | 4 | 8 | 28 | 21 | +7 | 28 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 7. | | Cracovia | | 20 | 8 | 4 | 8 | 32 | 29 | +3 | 28 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 8. | | Bełchatów | | 20 | 7 | 6 | 7 | 21 | 21 | 0 | 27 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 9. | | Jagiellonia | | 20 | 8 | 3 | 9 | 24 | 26 | -2 | 27 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 10. | | Odra Wodzisław | | 20 | 6 | 6 | 8 | 24 | 25 | -1 | 24 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 11. | | Amica | | 20 | 5 | 9 | 6 | 20 | 27 | -7 | 24 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 12. | | Arka | | 20 | 5 | 8 | 7 | 26 | 32 | -6 | 23 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 13. | | Lech | | 20 | 4 | 9 | 7 | 24 | 30 | -6 | 21 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 14. | | Polonia | | 20 | 4 | 8 | 8 | 26 | 33 | -7 | 20 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 15. | | Łęczna | | 20 | 4 | 8 | 8 | 21 | 28 | -7 | 20 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 16. | | Górnik Zabrze | | 20 | 2 | 5 | 13 | 14 | 42 | -28 | 11 | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------| | | | | | | | | | | | | | | -------------------------------------------------------------------------------------------------------|
  18. Myślę, że powinieneś się skupić na razie, na tym, by te odcinki były dłuższe niż 2-3 zdania, ba! Dłuższe niż 2-3 akapity! Mam nadzieję, że następnym razem "nie zatka" mnie, gdy spojrzę na Twój post. PS. POWODZENIA!
  19. Ostatnie spotkanie w tym roku już za kilkanaście minut! Naszym rywalem będzie Górnik Łęczna, który zaciekle walczy o utrzymanie. W zespole gości na pewno warto spojrzeć na bramkarza młodzieżowej reprezentacji Polski – Adama Fedzina. Moje oko będzie skierowane także na Mateusza Żytkę, który jest na moim „celowniku” już od początku sezonu. W naszym zespole z konieczności na prawym skrzydle zagra Marcin Pietrowski. Zawieszony za kartki jest Bartek Chwalibogowski, a kontuzjowany jest Baranow. Początek spotkania był kapitalny! Już w 2. minucie, Roland Kazubowski wpisał się na listę strzelców! 20-latek wykorzystał dośrodkowanie Remy’ego Andreasika i nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki. Od tego momentu grało nam się wyraźnie łatwiej, zwłaszcza, że Kuba Kawa kilkanaście minut później podwyższył wynik! 18-latek wrócił po kontuzji i gra coraz pewniej, co na pewno pozytywnie wpływa na cały zespół. W drugiej połowie dość nieoczekiwanie kontaktową bramkę zdobyli goście. Ładną akcje wykończył Kamil Wojtkielewicz. Napastnik młodzieżowej reprezentacji Polski wykorzystał swoje atuty, takie jak: szybkość i było już tylko 2:1. Musieliśmy cofnąć się do defensywy i nastawiliśmy się na obronę tego wyniku. Najważniejsze jest zwycięstwo i to udało nam się osiągnąć. Po 20 spotkaniach ligowych jesteśmy „trzecią siłą” naszego kraju. Czy to dobry wynik? Według mnie fantastyczny! W nowym roku mamy dziesięć ciężkich spotkań, które mogą nam dać nawet europejskie puchary. My liczymy chociaż na Puchar Lata!
  20. Wygraliśmy mecz z Groclinem, zszedłem do szatni, gdzie pochwaliłem cały zespół za dobrą grę. Nie było wyjątków, każdy zagrał dobrze i nie patrzę, czy ktoś został wybrany „najbardziej wartościowszym zawodnikiem” czy najsłabszym. Drużyna to drużyna. Po zakończonym przemówieniu zaprosiłem chłopców na pomeczowy rozruch, rozbieganie. Zazwyczaj wychodzimy na boisko ponownie po trzydziestu minutach, gdy na stadionie nie ma już żadnych gapiów. Tym razem była grupa facetów w garniturach na trybunie oznaczonej trzema literkami: „VIP”. - Proszę wyjść! Jest już po meczu, teraz drużyna ma rozbieganie. Nie powinno Was tu być – podszedłem do trybuny i krzyknąłem w ich kierunku. Panowie wyraźnie spojrzeli na siebie i byli zakłopotani. Dziwiłem się, bo ani drgnęli. Postanowiłem krzyknąć, a gdy to nie poskutkowało poszedłem do kierownika obiektu – sympatycznego pana Zenka. Zenek był to masywny facet, ale już wyraźnie po pięćdziesiątce. Odkąd pamiętam w swoim „kantorku” oglądał stare mecze Manchesteru United. Fan „Czerwonych Diabłów” podniósł się ze swojego fotela, zaczął coś mówić, ale jednocześnie mlaskał „ozorem” i nic nie było słychać. Gdy powiedziałem, by powtórzył, odchrząknął i powiedział: - Panie. To są Niemcy, ja nie znam niemieckiego. Próbowałem z nimi po rusku gadać, ale oni ani słowa – „ani me, ani be” – odparł Zeniu. Ruszyłem w kierunku trybuny VIP z nadzieją, że tajemniczy człowiek zna język angielski. Nie przypuszczałem, że język niemiecki przyda mi się w życiu. Pamiętam profesorkę z Liceum, która mówiła: „Kwiatkowski! Ty to kiedyś przejedziesz się na tym niemieckim!” – okazało się, że miała rację. - Witam Panów. O co chodzi? – powiedziałem na wstępie, choć wyraźnie się jąkałem. - Nazywam się Hans-Hermann Schwick i jestem prezesem Arminii Bielefeld – odparł gościu w ciemnych okularach i jeansowej marynarce. - To w czym mogę pomóc? - Proszę się nie denerwować. Przybyłem tutaj, by zaprosić Pana do współpracy z moim klubem - Przykro mi, ale nie jestem zainteresowany. Miałem już kilka ofert z Bundesligi, myślałem, że Pan o tym wie – odparłem - Tak słyszałem i wiem, że Pan odmówił – odpowiedział szybko Schwick. - Powiem Panu tak. Niemcy i Turcja to moje wymarzone kierunki, jeśli chodzi o pracę. Aktualnie jestem trenerem Lechii Gdańsk, mam tutaj ważny jeszcze kontrakt przez pół roku. Nie odejdę do czerwca 2007 roku – mówiłem już wyraźnie podenerwowany. - Mnie się nie odmawia. Kolejnej szansy w Arminii może Pan już nie dostać – powiedział Schwick, po czym chamsko się uśmiechnął, jakby jego klub był Realem Madryt za najlepszych czasów. - W takim razie proszę mnie wykreślić z notesu. Praca w Bielefeldzie na pewno nie sprawiałaby mi przyjemności. Nie z takim prezesem. Do widzenia – odburknąłem i obróciłem się na pięcie. Ten stary gościu myślał, że jego zespół jest najlepszy w lidze niemieckiej. Z ciekawości od razu zobaczyłem ostatnie wyniki tego klubu i parsknąłem śmiechem. Zajmują ostatnie miejsce i z pierwszych ustaleń wiem, że nie wypłacają pensji na czas. Chłopcy już „biją na alarm”, jeśli chodzi o odejście z SCHUCKO-Arena. Jeżeli odszedłbym do Niemiec to chciałbym pracować w zespole z Kolonii.
  21. Prawdziwy maraton meczów z Groclinem. Najpierw był dwumecz w Pucharze Polski, a teraz kolej na spotkanie ligowe. Każdy nasz „kibic” pamięta, że w Grodzisku Wielkopolskim przegraliśmy, aż 0:4. Chcemy „zmazać plamę” z honoru i wygrać! Zawieszony za kartki jest Remy Andreasik, a jego miejsce zajmie najbardziej doświadczony, 32-letni Aleksandr Baranow. Co ciekawe od początku przeważaliśmy i nasze okazje mogły zakończyć się nawet bramką. Niestety zarówno Piotr Ćwielong, jak i Roland Kazubowski marnowali doskonałe okazje do zdobycia gola. W zespole gości było widać… nieporadność, zwłaszcza w ofensywnych szeregach. Na wyróżnienie na pewno zasługiwał stoper – Witek Cichy. To głównie jego zasługa, że Groclin nie stracił żadnej bramki do przerwy. W drugiej połowie trybuny ożyły, bowiem akcje co chwilę przenosiły się spod jednej bramki, pod drugą. W 66. minucie sędzia Jacek Granat wskazał „na wapno”, po faulu na Ćwielongu. Do piłki podszedł Kazubowski, który nie dał żadnych szans bramkarzowi gości – Maćkowi Cabajowi. Od tego momentu goście byli wyraźnie poruszeni i ruszyli do zdecydowanych ataków. Można powiedzieć, że była to swojego rodzaju hiperofensywa. Niestety dla nich, zostali skarceni pod koniec spotkania. W ostatnich minutach, rezerwowy Kawa wpisał się na listę strzelców po strzale głową. Asystę przy tym trafieniu zaliczył Chwalibogowski, który w ostatnim meczu tego roku będzie pauzował z powodu „nadmiaru” żółtych kartek. Wydaję się, że utrzymamy trzecie miejsce w ligowej tabeli do końca tego roku. Wyczyn nie lada, jak na beniaminka, który początek sezonu miał naprawdę fatalny. Ostatnie spotkanie rozegramy na wyjeździe z Górnikiem Łęczna, który zajmuje miejsce barażowe, miejsce 14.
  22. Rewanż Pucharu Polski traktowaliśmy już raczej treningowo. Dlaczego? Otóż przegraliśmy na własnym boisku z Groclinem, a on nie zwykł przegrywać na własnym boisku, gdzie dojdzie do rewanżu. Do pierwszego składu postanowiłem przywrócić Marcina Szulika, który „małymi kroczkami” zbliża się do końca przygody w Gdańsku. Dlaczego? Podjąłem decyzję, że jego kontrakt nie zostanie przedłużony. Początek spotkania potwierdził moje przypuszczenia. Gospodarze zamknęli nas na naszej połowie i nie zamierzali odpuścić. Początkowo dawaliśmy sobie radę, głównie dzięki dobrej grze stoperów. Cały plan taktyczny legł jednak w gruzach w 39. minucie, kiedy boisko opuścił Szulik. 29-latek popełnił głupi faul w środku pola, a sędzia nie wahał się ani chwili i wyrzucił go z boiska. Kilka minut później piłkę do siatki skierował Piotr Rocki i gospodarze byli „krok od awansu”. Początek drugiej połowy był trudny dla.. Groclinu. Najpierw w słupek uderzył Filip Burhardt, a później Cabaj ratował ich przed stratą bramki. W 56. minucie boisko na noszach opuścił Rocki, co wyraźnie „uszczypło” gospodarzy. Jakub Grzegorzewski w 71. minucie podwyższył prowadzenie i ostatecznie awans stał się faktem. Po naszej stronie doszła kontuzja – Kuby Gronowskiego.
  23. Po przegranym spotkaniu w Pucharze Polski nie było czasu na rozpaczanie. Musieliśmy szybko się spakować i udać się w podróż do Zabrza, gdzie czekał już na nas Górnik. „Trójkolorowym” nie wiedzie się zbyt dobrze, bowiem aktualnie zajmują ostatnie miejsce w tabeli i nie zanosi się na zmianę. Podopieczni Marka Wleciałowskiego nie grają już tak skutecznie, jak przed rokiem, co jest „po kłosie” skutkiem pozbycia się najlepszego strzelca – Dimitara Makrieva. Do naszego składu wrócił Filip Burkhardt, który ma jeszcze kilka tygodni, by przekonać mnie do zakontraktowania go na stałe. Na ławce rezerwowych pojawił się lekko kontuzjowany wciąż Jakub Kawa. Początek spotkania był dla nas całkiem przyjemny, bowiem nękaliśmy strzałami bramkę Tomka Laskowskiego. 21-letni bramkarz miał sporo pracy, ale już w 12. minucie „poległ” po strzale Piotrka Ćwielonga. Dosyć szczęśliwe trafienie mojego zespołu, który wyraźnie „osiadł na laurach” i szybko został „sprowadzony na ziemie” po wyrównującym golu Roberta Lewandowskiego. Dla „Lewego” była to druga bramka w sezonie. Od tego momentu próbowaliśmy atakować, ale wszystko było nieskuteczne. W drugiej połowie „uciszył” nas Dawid Plizga. Napastnik Górnika dał im prowadzenie i cały stadion im. Ernesta Pohla oszalał! Sektor naszych kibiców odwrotnie – zamarł. Zatem trzeba było wszystkie siły „rzucić na szalę” natychmiast. I to się opłaciło, bowiem w 63. minucie wyrównał rezerwowy Gronowski. Ale warto nadmienić o ostatnich, dziesięciu minutach. Nasi zawodnicy zdobyli wtedy trzy bramki! Dwie dopisał do swojego konta Gronowski, który zgromadził klasycznego hat-tricka oraz Roland Kazubowski, który popisał się fenomenalnym uderzeniem z dystansu! Zwycięstwo w męczarniach, ale takie mecze na pewno uczą pokory i wiary do końca!
  24. Kwiti

    Aptekarze

    I teraz tylko w górę tabeli!
  25. W Pucharze Polskim trafiliśmy najgorzej, jak mogliśmy. Groclin Grodzisk Wielkopolski to lider naszej Ekstraklasy i na pewno zdecydowany faworyt trzeciej rundy. Pierwszy mecz miał odbyć się na naszym boisku, co było plusem. Początek spotkania był dla nas wymarzony, bowiem w 7. minucie otworzył wynik spotkania Roland Kazubowski. 20-letni napastnik strzałem głową nie dał szans Maćkowi Cabajowi. Trener gości wyraźnie był zniesmaczony tym wynikiem, bowiem „klub podwórkowy” prowadził. Groclin ruszył od tego momentu do zdecydowanych ataków i „raz po raz” strzelali na bramkę Ferry. W 29. minucie wyrównał niestety Jakub Grzegorzewski. 24-latek wykorzystał błąd obrońców, którzy nieudolnie zastosowali pułapkę ofsajdową i były zawodnik Korony Kielce mógł strzelić swoją kolejną bramkę dla klubu z Grodziska. Drugie 45. minut rozpoczęło się fatalnie. Z prawej strony dośrodkował Egipcjanin, Ghanem-Soltan, a piłkę do siatki skierował Igor Kozioł. Dużo było w tej akcji przypadku, ale liczy się fakt, że futbolówka zatrzepotała w siatce naszej bramki. „Z nieba do piekła” – tak można powiedzieć o naszej grze w tym meczu. Porażka na własnym stadionie praktycznie eliminuje nas z awansu do ćwierćfinału. Myślę, że w rewanżu zagramy nieco odmiennym składem i będziemy liczyć na łud szczęścia. Europejskie puchary? Tak, ale poprzez ligę, a nie Puchar Polski.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...