Skocz do zawartości

Kwiti

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 152
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Kwiti

  1. Kwiti

    Przywrócić blask

    Blackburn Rovers – dzięki choćby punktowi nad tą drużyną możemy zapewnić sobie Mistrzostwo Anglii. Pierwsze od 1990 roku! W naszym zespole jest zatem automotywacja, bo nikt z tej kadry przecież nie mógł osiągnąć takiego sukcesu! U nas w zespole problem jest z obsadą środka pola, bo kontuzji znowu doznał Xabi Alonso. Hiszpan to motor napędowy naszej drużyny i dlatego jego miejsce zajmie jego rodak – Mika Roque. Od zadań bardziej ofensywnych będzie Sissoko, który zastąpi kontuzjowanego Besiana. Moje oczy będą natomiast bardziej skierowane na potencjalne wzmocnienia, czyli: Mortena Gameta Pedersena (24; NOR: 10/3), który jest utalentowanym skrzydłowym oraz Lucasa Neilla (28; AUS: 15/0). Ten ostatni to prawy obrońca i godna alternatywa dla Steve Finnana. Irlandczyk obok znanego Sami’ego Hyypii jest jedynym zawodnikiem, który przekroczył trzydziestkę. Licznie zgromadzona publiczność na meczu od początku oglądała bardzo dobre spotkanie. Ataki napływały z obu stron, a najwięcej pracy mieli bramkarze. Po naszej stronie na dobre słowa zasłużył duet napastników, natomiast w zespole gości brylował – Morten Gamst Pedersen. Ten Norweg mógłby zasilić nasze barwy – zwłaszcza, że na lewej flance nie mamy dobrych zawodników. Nani i Luis Garcia mają otwarte drzwi do zmiany klubu. Początek drugiej połowy był fatalny! W 50. minucie na listę strzelców wpisał się Craig Bellamy i stadion zamarł! Czyżby losy Mistrzostwa Anglii miały rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce? Walijczyk zdenerwował mnie strasznie, bo nie ukrywam, że odczuwam do niego sentyment. Dzięki Bogu – mamy w zespole Florenta Sinamę-Pongolle. Francuz wykorzystał błąd obrońców i nie dał szans naszemu byłemu bramkarzowi – Bradowi Friedelowi. Amerykanin to legenda soccera za Oceanem, bowiem na swoim koncie ma 82. występy w reprezentacji. Końcówka okazała się nerwowa, bo bezmyślny okazał się Leandre Griffit. Nasz skrzydłowy do pewnego momentu grał bardzo dobrze, a później jego poziom wyraźnie spadał. Niewykluczone, że pozbędziemy się go już latem. 21-latek dostał czerwoną kartkę! I musiałem drżeć o wynik do końca. Ostatecznie Rob Styles zakończył mecz, a ja oszalałem z radości! Zdobyłem trzeci tytuł z Liverpoolem w pierwszym roku pracy! Co więcej, mam szansę na czwarty! Świetna sprawa.
  2. Kwiti

    Przywrócić blask

    Rewanż na Anfield Road. W pierwszym meczu zagraliśmy bardzo dobrze i teraz chcemy dowieźć zwycięstwo do końca. W składzie na to spotkanie nie znalazł się Steven Gerrard i Robin Van Persie. Obaj są zagrożeni pauzą w kolejnych spotkaniach, a nas czeka najprawdopodobniej finał, zatem ich miejsce zajmą Luis Garcia oraz Michael Nardiello. Początek spotkania pokazał, że goście są bardziej zmotywowani. Londyńskie 3:0 podziałało nas inaczej niż to w meczu z Manchesterem i daliśmy się zepchnąć do głębokiej defensywy. I w 10. minucie padła bramka! Thierry Henry zagrał z nami w kotka i myszkę i nie dał szans naszemu bramkarzowi. Zaczęło robić się bardzo nerwowo, a moi zawodnicy wymieniali ze sobą złowrogie spojrzenia. Na nasze szczęście fatalny błąd popełnił Kolo Toure, który najpierw dał się zgubić Garcii, a później faulował go w polu karnym. Sędzia z Holandii nie miał złudzeń i pokazał Iworyjczykowi czerwoną kartkę, a nam dał rzut karny! Do piłki podszedł sam poszkodowany i wyrównał na 1:1! Sytuacja się zmieniła i to my teraz jesteśmy bliżej finału! Do przerwy graliśmy trochę na czas, trochę wolno i krótkimi podaniami. Na zasadzie ty do mnie, ja do ciebie. Sprawdziło się, bo utrzymaliśmy wynik remisowy, a francuski trener Arsenalu schodził do szatni przybity i zły. W przerwie wprowadziłem na boisko doświadczonego Jamie’go Carraghera, który miał za zadanie ustabilizować formację defensywną. Słabo grał Djimi Traore i to dlatego ta zmiana. Początek drugiej połowy był wymarzony, bo Remco Smith znowu podyktował rzut karny, ale spudłował Garcia. Hiszpan trafił wprost w bramkarza. Na nasze szczęście parę minut później do siatki trafił Shaun Maloney, który tym samym zadał śmiertelny cios w serca zawodników i kibiców Kanonierów. W finale Ligi Mistrzów zagramy jednak z Juventusem Turyn. Bianconeri wygrali na Stamford Bridge 1:0, po trafieniu weterana Alessandro Del Piero. Dobrą informacją dla nas jest osłabienie Włochów, bo za czerwoną kartkę będzie pauzował Fabio Cannavaro. Co ciekawe, w tym samym dniu grała Premier League, a dokładniej Manchester United. Czerwone Diabły przegrały w Sunderlandzie, 2:1 i dzięki temu brakuje nam zaledwie jednego oczka by cieszyć się z tytułu Mistrza Anglii! Naszym rywalem będzie Blackburn Rovers. Gramy na własnym boisku, zatem szansę sa naprawdę duże!
  3. Kwiti

    Przywrócić blask

    Dzień meczu w Portsmouth był jakiś dziwny. Rano poszedłem na zakupy do pobliskiego sklepu. W sklepie niechciano mnie obsłużyć, później ktoś tam mnie popchnął, odepchnął. Wyraźnie czułem niechęć kibiców The Pompeys do naszego zespołu. Alain Perrin utrzymał zespół to już pewne. W jego kadrze jest Salif Diao, który jest wypożyczony z Liverpoolu. Jednak reprezentant Senegalu nie znajduje się w moich planach i nie przedłużę z nim kontraktu. Na Fratton Park pojawił się prezes Angielskiej Federacji Piłkarskiej i znanym gestem ręką zawołał mnie w kierunku swojej osoby. - Przyznam szczerze, że jestem pod wrażeniem Pańskich umiejętności - Dziękuje – odpowiedziałem, poczym dodałem mu rękę. - Jesteś kandydatem na miejsce po Erikssonie, pod warunkiem, że jego drużyna na Mistrzostwach Świata zagra słabo – powiedział, a w moim sercu poczułem małe trzęsienie ziemi. - Ja? Jestem zaskoczony. To byłby zaszczyt prowadzić reprezentację naszego kraju - Tylko proszę Cię Kolego trzymaj kciuki za nas! - Oczywiście. Nikomu źle nie życzę, to tylko piłka – odpowiedziałem i udałem się w kierunku szatni. Skład na to spotkanie był mocny. W ataku pojawił się Robin Van Persie, który nie zagra w rewanżu Ligi Mistrzów po pauzuje za kartki. Jego partnerem będzie Florent Sinawa-Pongolle, a na ławce rezerwowych pojawi się trójka nominalnych obrońców. Początek spotkania mógł być trudny dla moich zawodników, bo zostali przywitani solidną porcją gwizdów. Gospodarze ruszyli do ataków i dwukrotnie mogli pokonać Jose Reine. Najpierw spudłował Zvonimir Vukic, a później to samo przytrafiło się Collinsowi Mbesumie z Zambii. W 32. minucie wszystko się zmieniło, bo w polu karnym faulował Gary Cahill. Anglik otrzymał czerwoną kartkę, a my rzut karny i bramkę, bo nie pomylił się Jamie Carragher. Prowadzimy 1:0, co daje nam duże szanse na Mistrzostwo Anglii! Niestety szybko strzałem z dystansu wyrównał Vukic, który grał kapitalne spotkanie. 26-letni Serb pokazał, że ma świetny przegląd pola i uderzenie. Niestety jest on zawodnikiem Szachtara i wątpliwe, by za rozsądną sumę chcieli go sprzedać. W drugiej połowie kontuzji doznał Besian Idrizaj, który będzie musiał pauzować ponad miesiąc. To mocno komplikuje sytuację, bo jeżeli awansujemy do finału Ligi Mistrzów (który notabene odbędzie się 17 maja) zagramy bez Austriaka i … Maloney’a i Vinickena, którym kończy się okres wypożyczenia.
  4. Kwiti

    Przywrócić blask

    Czekaliśmy na to spotkanie długo. Ćwierćfinał z Manchesterem udowodnił nam, że nie mamy prawa bać się żadnego zespołu. Jesteśmy twardzi i nieustępliwi, i będziemy walczyć, by jako pierwsza drużyna w historii obronić Ligę Mistrzów. Do tej pory nikomu się to nieudało, a my jesteśmy tylko krok od tego czynu. Arsenal – to nie jest łatwy rywal. Gra nieobliczalnie, a Arsene Wenger nałogowo stawia na młodzież. Można powiedzieć, że robi to samo, co ja, bo u mnie najstarszy był Luis Garcia – lat 28. (…) W szatni atmosfera była gęsta. Czuć było niepewność i dreszcz. Szczególnie młodzi zawodnicy wyglądali, jakby puchnęli i nie chcieli wychodzić na murawę. Musiałem jakoś zadziałać i stanąłem, jak to mam zwykle w zwyczaju przy tablicy elektronicznej, która służy nam do analizy gry przeciwnika. - Zasłużyliście, by tutaj się znaleźć. Wasza gra porywa publikę i nie tylko. Zdobyliśmy już Klubowe Mistrzostwo Świata, Puchar Ligi. Teraz czas na podbój Ligi Mistrzów. Wierzę w Was bardzo, bo nigdy mnie nie zawiedliście – powiedziałem. Cała osiemnastka, która została wyznaczona na to spotkanie siedziała. Starym sposobem, który niedawno wrócił do mych łask, ze starej nieco pogiętej kartki przeczytałem jedenaście nazwisk, które wychodziły na mecz w pierwszym składzie. Reina – Finnan, Hyypia, Carragher, Warnock – Xabi Alonso – Gerrard, Idrizaj, Luis Garcia – Sinama-Pongolle, Van Persie Początek spotkania pokazał, że ten mecz będzie niezwykle trudny. Nikt nie odstawiał nogi, nikt nie chciał przegrać. Groźne akcje były po obu stronach, bo strzelali zarówno: Jose Antonio Reyes i Florent Sinama-Pongolle. Na szczyty swoich bramkarskich umiejętności wspinali się: Gordon i Reina. Ten pierwszy skapitulował w 35. minucie, bo świetnej akcji naszych skrzydłowych. Luis Garcia szybko wyprowadził kontrę, po nieudanym ataku gospodarzy i posłał prostopadłą piłkę w kierunku Francuza. Pongolle nie miał żadnych problemów z pokonaniem reprezentanta Szkocji i zdobył swoją … 30. bramkę w sezonie! Zdobycie bramki w meczu wyjazdowym znacznie ułatwiało nam drogę do wielkiego finału. Do przerwy wynik się nie zmienił i to moi zawodnicy schodzili bardziej zadowoleni. Jednak jesteśmy dopiero po ¼ drogi i nie możemy się cieszyć. W przerwie nie dokonałem żadnych zmian. W 51. minucie świetnie z dystansu uderzył Steven Gerrard, ale fatalny błąd popełnił Gordon, który sparował piłkę wprost pod nogi Robina Van Persie’go. Holender po raz kolejny pogrąża swój były zespół. To jego 18. bramka w tym sezonie i na pewno Wenger pluje sobie w brodę, że zaakceptował taką wymianę. Niepotrzebny Riise, za bramkostrzelnego napastnika. Gdy wydawało się, że publika zgromadzona na Highbury nie zobaczy już bramek, padła kolejna! I kolejna dla Liverpoolu! To prawdziwy pogrom. Bardzo głębokie dośrodkowanie Sinamy-Pongolle główką zakończył Van Persie. Holender uciekł wolnemu stoperowi Kanonierów – Solowi Campbellowi i było po zawodach. Gospodarze na kolanach, a kibice opuszczali trybuny. Nie ma co ukrywać, że taka porażka, zwłaszcza na swoim obiekcie chwały im nie przynosi. Wynik mógł i powinien być wyższy, ale Luis Garcia nie wykorzysta rzutu karnego (Craig Gordon obronił). Nasza sytuacja w Lidze Mistrzów pomału się klaruje i najprawdopodobniej to my zagramy w finale. Kto rywalem? Większe szansę daję Chelsea, która zremisowała w Turynie 1:1.
  5. Kwiti

    Przywrócić blask

    Do Liverpoolu przyjeżdża Aston Villa z Harrym Kewellem w składzie. My zbytnio się nie spinamy tym meczem, bo nasza przewaga punktowa tego nie wymaga. W ataku zagramy bez duetu: Van Persie – Sinama-Pongolle, który wygodnie rozsiadł się na ławce rezerwowych. Stawiam otwarcie na dwóch młodych: Nardiello – Calliste. Jeden z nich latem będzie musiał opuścić Anfield Road więc niech pokażą się z dobrej strony. Z powodu kontuzji Fabio Santosa na lewej stronie wciąż Stephen Warnock. Anglik nie ma w tym momencie następcy, co mnie tym bardziej nie pokoi. Do tej pory The Villians to zespół, z którym nam się gra nieźle i niewygodnie. Mam nadzieję, że ta passa już niebawem zostanie przełamana. Skład na to spotkanie: Carson – Barragan, Roque, Antwi, Warnock – Xabi Alonso – Potter, Maloney, Luis Garcia – Nariello, Calliste Ławka rezerwowych: Reina, Loda, Gerrard, Sinama-Pongolle, Van Persie. Niestety już w 9. minucie goście cieszyli się z prowadzenia. Z rzutu rożnego dośrodkował Kewell, a piłkę do bramki wpakował środkowy obrońca – Olof Mellberg. Początek nie był wymarzony, ale nic nie wskazywało na to, że pięć minut później pogrąży nas Juan Pablo Angel. Kolumbijczyk wykorzystał błąd, a raczej nie zgranie naszego duetu stoperów i nie miał problemów z pokonaniem Scotta Carsona! Zanosiło się więc na trudną przeprawę i najprawdopodobniej podtrzymanie passy przez AV. Do końca pierwszej połowy nie stworzyliśmy sobie żadnej, klarownej sytuacji. Było to spowodowane raczej słabymi wykonawcami w przedniej formacji niż brakiem szczęścia. W przerwie musiałem zareagować i na murawie pojawił się tercet: Gerrard, Sinama-Pongolle i Van Persie. Już w 55. minucie padła bramka kontaktowa – autorstwa Gerrarda. Anglik świetnie wykorzystał wrzutkę Warnocka i zza chmur wyjrzało słońce. Nie na długo, bo 180 sekund później odpowiedział Angel i było pewne, że punkt w tym meczu będzie wielkim sukcesem. Nie mogliśmy sforsować szczelnej defensywy, bo udało się to tylko jeszcze raz. W 63. minucie do siatki trafił Van Persie i ostatecznie wynik na tablicy wyników był zły dla nas – 2:3. Manchester United swój mecz wygrał i nasza przewaga stopniała do zaledwie pięciu oczek. Jeżeli zatem United będą wygrywać swoje mecze, losy Mistrzostwa Anglii rozstrzygną się dopiero w ostatniej kolejce! Przed nami półfinałowe starcie z Arsenalem. Dzięki Bogu plan się spełnił i bez żadnych większych osłabień możemy pojechać na Highbury. Każde zwycięstwo bądź remis postawi nas w świetnej sytuacji. Dodatkowo coraz więcej plotek transferowych pojawia się na rynku. Według nieoficjalnych informacji nasz klub może opuścić 12 zawodników! Jeżeli listy życzeń się sprawdzą to czeka mnie ciężka przeprawa transferowa. Mam nadzieję, że obserwatorzy również nie próżnują.
  6. Kwiti

    Przywrócić blask

    Fulham w tym sezonie gra bardzo słabo i nic nie zmieni faktu, że pozostaną na ostatnim miejscu w tabeli. Nie ukrywam, że właśnie ta informacja wpłynęła na mnie i do Londynu delegowałem mocno rezerwowy skład. Tym samym okazję do pokazania swoich umiejętności będzie miała grupka zawodników, którzy otrzymali niedawno informację, że pojawią się na liście transferowej. Ostatecznie w składzie pojawiło się wiele młodych twarzy, aż sam prezes był zszokowany składem. - Mike nie rób sobie żartów! Końcówka to ważny fragment ligi! – grzmiał w biurze. - Prezesie. Wiem co robię, przed nami też Liga Mistrzów. Skład mamy wąski więc trzeba umiejętnie szachować siłami. W sześć dni zagramy przecież trzy mecze! – odpowiedziałem. - Mam nadzieję, że wiesz co robisz. - Jestem trenerem, ja odpowiadam za wyniki więc spokojnie. Skład prezentował się następująco: Carson – Barragan, Antwi, Roque, Warnock – Xabi Alonso – Griffit, Potter, Luis Garcia – Mellor, Van Persie. Na ławce rezerwowych zasiedli: Dudek, Loda, Whitbread, Smith, Maloney. Zdecydowałem się na wariant bez napastnika na ławce rezerwowych. Wiedziałem, że w razie potrzeby może wskoczyć tam Luis Garcia, ale okazało się to niepotrzebne. Gospodarze co prawda nas zdominowali, ale ich ataki kończyły się na naszej defensywie bądź dobrych obronach Scotta Carsona. Na lewej stronie szarżował Hiszpan, który wyraźnie próbował mi udowodnić, że nie warto go sprzedać. Wyrok co prawda zapadł, ale do końca sezonu daleko. W 23. minucie po jednym z takich rajdów był faulowany w polu karnym i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Godwin Antwi i … pokonał bramkarza! Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że młodzieżowy reprezentant Ghany zrobił to po raz … 10. w sezonie! Jego statystyki są nieziemskie! To bezwątpienia dobry ruch poprzedniego trenera. Do przerwy udało się dowieźć takie prowadzenie, choć nie było łatwo. W zespole Fulham spore zagrożenie płynęło ze strony 20-letniego Holendra, Collinsa Johna. W przerwie na boisku pojawili się nowi zawodnicy: Zak Whitbread (środkowy obrońca) i Shaun Maloney. Ten pierwszy od dawien dawna jest na liście transferowej i nie zdążył u mnie zadebiutować, natomiast Szkot wciąż walczy o to by wykupić go z Celticu Glasgow. W 57. minucie z lewej strony dośrodkował Luis Garcia, a piłkę do bramki strącił Darren Potter. Młody Irlandczyk był w szoku, bo w debiucie zdobył bramkę! Nasz wychowanek też jest na celowniku paru klubów z Premier League i Championship, zatem bramki korzystnie wpływają na jego konto. Sytuacja w tabeli robiła się ciekawa, bo United remisowali bezbramkowo na wyjeździe z Wigan. Jeżeli udałoby się nam dowieźć zwycięstwo to nasza przewaga wzrośnie do ośmiu punktów! A do końca pozostaną cztery kolejki. Gospodarze nie myśleli o tym, by się poddać i w 79. minucie po ładnej kontrze kontaktową bramkę zdobył Heidar Helguson. Jak się później okazało, trafienie 28-latka okazało się tylko i wyłącznie honorowe. Fulham przegrało i na 100% żegna się z ligą. Oprócz z nich dotknęło to jeszcze: Sunderlandu i Boltonu. Naszym kolejnym rywalem będzie zawsze groźna Aston Villa. Niestety to spotkanie zaplanowano nam na dwa dni przed pierwszym meczem z Arsenalem, dlatego zagrają tam głębokie rezerwy. Po zawieszeniu powinien wrócić już El Capitano, ale jak to będzie? Przekonamy się już niebawem.
  7. Kwiti

    Przywrócić blask

    Trzy dni po meczu z Manchesterem City czeka nas kolejne spotkanie ligowe. Przez Ligę Mistrzów i inne puchary nadal nadrabiamy zaległości. Sytuacja kadrowa w klubie nie jest godna pozazdroszczenia, bo na zmęczenie narzeka Steve Finnan, a zawieszony jest Steven Gerrard. Problemem jest więc obsada prawej strony boiska i dochodzi do tego, że z konieczności zagra tam Adam Hammill, który nie ma wielkich szans na pozostanie na Anfield Road. Naszym rywalem jest Middlesbrough, które już w pierwszym meczu napsuło nam nieco krwi. Podopieczni Steve McClarena grają dojrzały futbol i nie przebierają w środkach. Trzeba uważać, bo oni wsadzą tam głowę, gdzie moi zawodnicy baliby się o mały paznokieć. Co nie oznacza, że są słabi, jak płeć przeciwna. W tym spotkaniu nasza sytuacja mogła skomplikować się już w 18. minucie. Xabi Alonso bezmyślnie faulował jednego z zawodników gości, a sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do piłki podszedł doświadczony Fabio Rochemback, ale trafił wprost w Reinę! Hiszpan świetnie wyczuł byłego zawodnika Blaugrany i kamień spadł mi z serca, bo na tablicy nadal 0:0. Kilka minut później do akcji wkroczył Florent Sinama-Pongolle i było 1:0! Francuz kapitalnie uderzył z narożnika pola karnego i tylko widziałem, jak z podziwem na to trafienie patrzył Arsene Wenger. Od tego momentu gra układała się nam nawet nie najgorzej. Choć na prawej stronie była luka, bo Hammill nie radził sobie z ofensywnym Stuartem Parnaby’m. Niestety znowu sypały się kartki, co jest dla mnie dużym zmartwieniem. Zwłaszcza, jeśli chodzi o formacje defensywne. Początek drugiej połowy był także fatalny. Znowu w roli głównej pojawił się Xabi Alonso, który pociągał za koszulkę bodajże Hasselbainka. Messias wskazał na wapno, a do piłki podszedł tym razem Massimo Maccarone. Włoch uderzył silnie i w prawy róg bramki, ale tam … pojawił się Reina! Latający Reina po raz drugi w meczu wyciągnął rzut karny, czym wprawił w ekstazę publikę i mnie samego! Dla 23-latka to pierwszy sezon na Wyspach, ale jeżeli będzie bronił tak przez 5-6 lat, to niedługo pojawi się pomnik z jego wizerunkiem! W 80. minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Sinama, który wykorzystał podanie z głębi pola. Francuz na swoim koncie ma 29. trafień i śrubuje rekord ligowy. Jestem ciekaw, czy selekcjoner reprezentacji Trójkolorowych – Raymond Domenech zabierze naszego zawodnika na Mistrzostwa Świata, które już za nieco mniej niż dwa miesiące odbędą się na boiskach w Niemczech.
  8. Kwiti

    Przywrócić blask

    Niebieska część Manchesteru była teoretycznie słabsza, ale ich trener to znana postać – Claudio Ranieri. Włoch w prasie mówił o mnie same przyjemne rzeczy, co było miodem na me serce. Niestety zgodnie twierdzimy, że na murawie sentymenty odstawiamy na bok i skupiamy się na swojej grze. Brak Gerrarda komplikował sprawę, bo nie miałem odpowiedniego dublera. Ostatecznie sięgnąłem po rezerwowego Tima Vinckena. 19-latek z Feyenoordu dużo się uczy, ale jego klub zdecydowanie żąda za dużych pieniędzy i po sezonie będzie on musiał wrócić na De Kuip. Początek spotkania pokazał, że każdy gra na zasadę Bij Liverpool. Goście nie odstawiali nóg, aż bałem się o kości swoich podopiecznych. Liderem wydawał się być boisko weteran 32-letni Claudio Reyna. Aż nie dowierzałem, że można, aż 114. razy reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej. W 31. minucie bardzo mocny w Vinckena wszedł Dariusz Vassell, a Holender nie miał siły nawet ruszyć nogą! Krzyczał, wił się z bólu i masażyści zalecili mi zmianę. Na murawie pojawił się Antonio Barragan, który jest nominalnym prawym obrońcą. Nie przeszkodziło mu to w zanotowaniu asysty przy trafieniu Besiana Idrizaja. Austriak w końcu przełamał się w lidze i strzałem głową pokonał Davida Jamesa. Od tego momentu mocniej ruszyli goście i swój warsztat musiał pokazać Jose Reina. Na prawej stronie hasał groźny dla naszej defensywy Mimoun Azaouagh, ale ostatecznie skończyło się na strachu. Pierwszy mecz z cyklu Bez Kapitana jest wygrany i to najważniejsze.
  9. Mocny początek i sporo niespodzianek "w przyszłości"
  10. Kwiti

    Prawo (lewo) jazdy

    Też nie zdałem prawka, ani za pierwszym, ani za piątym razem. Początki są stresujące, ale raczej nie warto się poddawać. Instruktor był zły? Skąd ja to znam. U mnie też gościu wpieprzał mi się, hamował niepotrzebnie, łapał za kierownicę. Powiedziałem DOŚĆ, zmieniłem OSK gdzie brałem dodatkowe godziny i efekt przyszedł natychmiastowo! DASZ RADĘ NA PEWNO! POWODZENIA!
  11. Kwiti

    Przywrócić blask

    Po meczu z Manchesterem United, każdy był w bardzo dobrym nastroju. Jesteśmy w półfinale, a nasza gra jest coraz lepsza. Same dobre informacje? Nie do końca. Dzień przed meczem z innym Manchesterem – City otrzymaliśmy wiadomość, że Steven Gerrard otrzymał … trzymeczowe zawieszenie! To efekt czerwonej kartki w meczu z Sunderlandem. El Capitano musiał zatem pojawić się na dywaniku w moim gabinecie. - Steven k***a! Ta czerwona kartka faktycznie była zasłużona, ale widzisz w jakim momencie osłabiasz drużynę? - Przepraszam trenerze. Zdarza się każdemu. Tyle, że faktycznie moment zły. Ile tego zawieszenia dostałem? – zapytał cicho. - Jeden mecz normalnego zawieszenia, ale dorzucili Ci kolejne dwa, bo kara była mało surowa! - Ile? Mój Boże. Przecież nie zagram prawie do końca ligowego sezonu! – krzyczał Steven. - No właśnie. Steven nie może być tak. Przykro mi, ale ucinam Ci całą tygodniówkę. To rada na przyszłość, nie miej mi tego za złe. - Nie mam. Rozumiem – odpowiedział wyraźnie zmartwiony. (…) W Nyonie trwało losowanie półfinałów Ligi Mistrzów na które pojechał Prezes i nasz asystent – Pako. Na tym etapie rozgrywek nie ma łatwych rywali, ale ja chciałem trafić na Arsenal. Przed wieczornym treningiem na siłowni zadzwonił do mnie Hiszpan. - Cześć Mike – mówił wyraźnie zadowolony, co powodowało, że i ja czułem się jakby pewniej. - Cześć Pako. Już po losowaniu? Na kogo trafiliśmy? – zapytałem niecierpliwie. - Czekaj. Pierwszy mecz gramy na wyjeździe w Londynie – odparł. Pomyślałem sobie krótko – Chelsea. Jaka kicha i niefart. Niech to szlag. Ale w słuchawce usłyszałem cichym, zachrypłym głosem: - Gramy z Arsenalem. - To świetna wiadomość! Lepszej przekazać już chyba nie mogłeś. Dzięki i wracaj szybko, jutro mecz z Manchesterem!
  12. Kwiti

    Przywrócić blask

    - Wybiła godzina zero – tymi słowami rozpocząłem dialog z moimi zawodnikami. W szatni siedziało osiemnastu zawodników, którzy stoją przed ogromną szansą, jaką jest awans do półfinału Ligi Mistrzów. Sława, pieniądze i ogromny puchar jest na wyciągnięcie ręki. - Sytuacja jest dobra, ale jeszcze nie wspaniała! Wychodzimy na Old Trafford na 90. minut ciężkiej bitwy o Anglię! WYGRAJMY TO! GRAJMY DALEJ – krzyknąłem, aż Mika Roque podskoczył. Reina – Finnan, Carragher, Hyypia, Fabio Santos – Xabi Alonso – Gerrard, Idrizaj, Griffit – Sinama-Pongolle, Calliste Sytuacja zmusiła mnie do wystawienia w ataku Calliste. Van Persie ma na swoim koncie parę żółtych kartek i kolejna grozi mu absencją! Więc nie ryzykujemy, ewentualnie gdy pojawi się sytuacja kryzysowa Holender wkroczy do akcji. Sir Alex Ferguson wprowadził sporo roszad i tym samym na murawie pojawił się m.in. Cristiano Ronaldo. Już w 11. minucie boisko na noszach opuścił Paul Scholes. Ryży nie wytrzymał starcia z naszym obrońcą i z tego, co zrozumiałem wybił wszystkie palce u lewej stopy. Przykra kontuzja. Na szczęście 120 sekund później sędzia spotkania – Pan Pedro Henriques podyktował rzut karny dla The Reds. W polu karnym popychany był Gerrard i Portugalczyk wskazał na wapno. Do piłki podszedł Jamie Carragher i … trafił wprost do bramki! Bliski obrony był bramkarz United, ale ostatecznie wynik na tablicy świetlnej to 0:1. Pewne było jedno – dogrywki już nie będzie! Wszystko skończy się w regulaminowym czasie. Ferguson stanął przy linii i głośno pokrzykiwał, a to bliżej, a to szybciej. Szkot z minuty na minutę robił się coraz bardziej czerwony i miałem wrażenie, że wybuchnie niczym wulkan! Sytuacji nie uspokoił fakt wyrównującej bramki autorstwa Ronaldo. Henriques po raz kolejny podyktował rzut karny. Jednak nie miałem zastrzeżeń. W przerwie nasza szatnia buzowała, ale mało się odzywałem. Zawołałem tylko na bok Besiana Idrizaja i oznajmiłem mu, że jego występ na dzisiaj się skończył. Poklepałem go po ramieniu i powiedziałem, że ma swój udział w sukcesie, który do tej pory osiągnęliśmy. Ostatnie pięć minut przerwy to ostra muzyka i AC/DC na głośnikach. Motywacja się przyda i z krzykiem na twarzy, każdy wyszedł z tunelu, który dzieli szatnie od murawy! Początek drugiej połowy był fatalny, ale dla Manchesteru. Drugą żółtą kartkę otrzymał Ferdinand i było już niemal pewne, że to koniec Czerwonych Diabłów. Od tego momentu coraz częściej zatrudniany był Edwin Van der Sar, a ciśnienia nie wytrzymywał inny weteran – Gary Neville. W 76. minucie padła kolejna bramka dla naszej drużyny, bo dwójkowej akcji: Sinamy-Pongolle z Gerrardem. Anglik nie dał szans Holendrowi i było pewne, że gramy w półfinale! Cały zespół podbiegł pod sektor kibiców The Reds i uklęknął na kolana. Kibice zrobili to samo, co niezmiernie mi się podobało! Świetna atmosfera przede wszystkim! Zabawy nie zepsuł również fakt, że Wayne Rooney wyrównał na 2:2 w 83. minucie. Awans był nasz, a poczyniły to także: Chelsea, Juventus Turyn i Arsenal. Mój wymarzony rywal? Na pewno Arsenal z nimi gra mi się najlepiej.
  13. Kwiti

    Przywrócić blask

    - Już ta godzina? – pomyślałem sobie, gdy spojrzałem na zegarek. Tak wybijała już 23:00, a przecież jutro o 4:30 czeka nas zbiórka i wyjazd do Manchesteru. Rozczochrany i głodny siedziałem przed komputerem i oglądałem ostatnie mecze United i dobijałem się myślami, czym mogą mnie jeszcze zaskoczyć. - Nie siedź już. Spójrz która godzina jest. Chodź do łóżka – powiedziała Kate, która musiała najwyraźniej usłyszeć mój monolog „wewnętrzny”. - Jutro jest najważniejszy mecz sezonu. Boję się, że nas czymś zaskoczą Miśku. Muszę być przygotowany na wszystko. - Jesteś. Jak będziesz siedział do 4:30, to jutro będziesz spał na tej ławce trenerskiej i wtedy przegracie. Nie marudź, chodź szybko! – powiedziała z naciskiem na ostatnie słowa, które wydawały się rozkazem. Obiecałem sobie, że chcę prowadzić Liverpool do momentu zdobycia Mistrzostwa Anglii, które … jest blisko! Nie chcę kończyć tej przygody, ale czy warto to ciągnąć? Muszę to przedyskutować z Kate. Z drugiej strony decyzja podjęła się sama w momencie, gdy podpisałem nowy, 4-letni kontrakt. W głowie mętlik, wiele spraw, których jeszcze nie wykonałem. Czas to mój rywal…
  14. Kwiti

    Przywrócić blask

    Ligowy mecz z Sunderlandem był ostatnim przetarciem przed rewanżem z Manchesterem. Nie było czasu na eksperymenty, choć na lewym skrzydle zagrał Fabio Santos, a kontuzjowanego Idrizaja zajął … Antwi! Co w tym dziwnego? Otóż 17-latek do klasyczny obrońca, ale z racji braku zawodników musimy załatać nim dziurę w drugiej linii. Czarne Koty walczą o utrzymanie, co mnie nieco dziwi. Skład tego zespołu stać co najmniej na europejskie puchary! Nie wiem, jak to możliwe, że brakuje im, aż dziewięciu punktów do spokojnego utrzymania. Moje oczy były zwrócone na dwóch zawodników gospodarzy, których obserwuję od paru spotkań. Nie mogę ujawnić nazwisk, bo konkurencja nie śpi, a bardzo mi zależy na dokładnych oględzinach tych chłopaków. Moi scouci są jednomyślni, ale ostatecznie to ja podejmuję kluczowe i wiążące decyzje. Początek spotkania nie był dla nas udany. Już w 11. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul Djimi’ego Traore. Malijczyk dodatkowo został ukarany żółtkiem, co skutkowało ostrożną grą do końca. Do piłki podszedł doświadczony Tommy Miller i Reina był bez szans! Publiczność na Stadium of Light wybuchła radością. Ale czy ktoś może się dziwić? Trzeba otwarcie przyznać, że gospodarze nas zdominowali i tylko dzięki szczęściu, które w Liverpoolu nazywa się Jose Manuel Reina zawdzięczamy wynik 1:0 do przerwy! Hiszpan dwukrotnie bronił sam na sam z Kelvinem Kyle’m. Wariant z Antwim w środku pola nie wypalił i już w przerwie szukałem zmian, roszad. Ostatecznie pojawił się Nani, ale wszystko skomplikował mi nasz kapitan – Gerrard. Stevie kilka sekund po pierwszym gwizdku drugiej połowy ściął niczym drwal drzewo zawodnika Sunderlandu i Mike Dean wyrzucił go z boiska! Sytuacja mega kryzysowa i musiałem delegować na boisko Mikę Roque. Okazało się, że wyrzucenie z boiska Gerrarda nam pomogło. Dlaczego? Otóż w 68. minucie padła wyrównująca bramka! Wrzutkę Xabi’ego Alonso do siatki skierował Florent Sinama-Pongolle. Może to dziwne, ale Francuz przestawiony na skrzydło też nie jest zły. 21-latek tym samym zdobył swoją 14. bramkę w lidze. Wtedy w nasze szeregi wdarł się jakiś hormon szczęścia i myśleliśmy, że punkt sam się dowiezie. Nic bardziej mylnego. W 75. minucie z lewej strony dośrodkował zawodnik gospodarzy, a strzałem głową i bramką popisał się Kevin Kyle. Szkot jest bardzo wysoki i nie miał problemów z pokonaniem naszego bramkarza, i z przeskoczeniem Godwina. Gdy wydawało się już, że sytuacja jest patowa i Sunderland zabierze nam punkty do akcji wkroczył Super Snajper – Sinama-Pongolle. Francuz w doliczonym czasie gry zdecydował się na strzał z dystansu i … wpadło! Kelvin Davis był bez szans i mamy remis, mamy punkt! Mamy trzy oczka przewagi nad United i jeden mecz mniej! Zatem jest duża szansa, że powalczymy o Mistrzostwo Anglii!
  15. Wyczuwam dramatyczny, ale szczęśliwy mecz finałowy !
  16. Kwiti

    Przywrócić blask

    Po fenomenalnym meczu z Arsenalem, nadszedł czas na poziom wyżej – Manchester United i stary wyjadacz Sir Alex Ferguson. Szkot zbliża się do emerytury i nawet w mediach mówi, że jestem idealnym następcą jego osoby – coś pięknego. Pytanie tylko, czy będę miał sumienie, aby podpisać kontrakt z United. Nie ukrywam, że marzy mi się praca w Barcelonie bądź Paryżu. Jako, że Liga Mistrzów rządzi się swoimi prawami, to nie mogłem skorzystać z Sami’ego Hyypii. 32-latek pauzuje za kartki, a zagrożeni absencją są także: Warnock, Traore, Finnan, Xabi Alonso, Gerrard i Van Persie! Skutki żółtek mogą być opłakane w rewanżu! Ku mojemu zaskoczeniu Ferguson posadził na ławce Cristiano Ronaldo, który w ostatnim meczu dosłownie nas pogrążył. Nie ma także kontuzjowanego Ruuda Van Nisterooy’a, co powoduje, że nasze szansę wzrosły do jakiś 15%. Początek meczu pokazał, że na własnym boisku jesteśmy w stanie zdominować rywala. United próbowali grać wysokim pressingiem, ale nasza szybka gra spowodowała u nich wiele zawirowań i szybko padali w morderczym biegu. W 11. minucie z autu wrzucał piłkę Warnock, w polu karnym na siebie dwójkę obrońców wziął Sinama-Pongolle, który zgrał piłkę od wbiegającego Griffita, a ten uderzył w długi róg bramki i było 1:0! Anfield Road oszalało, bo wyszliśmy na prowadzenie, bo świetnej akcji! Griffit zaskoczył po raz drugi i znowu daje do zrozumienia, że najlepiej czuje się na lewym skrzydle. W 22. minucie do notesu sędziowskiego trafił Warnock i już było wiadomo, że nie zagra w meczu rewanżowym! Anglik faulował Gary’ego Nevilla i za głupotę przypłacił kartką. Przed przerwą mogliśmy prowadzić 2:0, ale Sinama-Pongolle w dogodnej sytuacji posłał piłkę tuż nad poprzeczką. W 50. minucie znowu pokazał się Leandre Griffit. Martynikańczyk dośrodkował w pole karne, a tam świetnie na piąty metr zgrał Steven Gerrard. Jeszcze lepiej, bo niczym Filip z Konopii wyskoczył Robin i było 2:0! Holenderski bramkarz Manchesteru nawet nie mrugnął! Sytuacja robiła się coraz bardziej komfortowa, ale Ferguson wszystko dokładnie obserwował i analizował. Co ciekawe, po niespełna godzinie gry nawet na rozgrzewkę nie poszedł CR7. El Capitano grał dobrze, asystował przy trafieniu Van Persie’go, ale pozazdrościł cieszynki i szukał swojej okazji. W 54. minucie to się udało i było 3:0! Wynik niesamowity, aż sam nie dowierzałem. Kątem oka spoglądałem na ławkę rezerwową gości, ale tam niewzruszony Ferguson siedział i gwałtownie przeżuwał swoją gumę. Sporo ożywienia do gry wniósł gościom Giuseppe Rossi, a czary gorczy przelał fakt, że United zmuszeni byli wprowadzić … piątego obrońcę – Phil’a Pickena, bo czwórka nie radziła sobie z naszymi atakami! 3:0 – to wynik, który ustawia nas w dogodnej sytuacji przed rewanżem. Na Old Trafford na pewno nie będzie lekko, ale przy umiejętnej grze nie powinniśmy przegrać trzema bramkami!
  17. Kwiti

    Przywrócić blask

    Następny mecz czekał nas z Arsenalem. Arsene Wenger przed sezonem zapowiadał, że jego drużyna będzie walczyć o Mistrzostwo Anglii. Jaka jest prawda? Kanonierzy zajmują trzecie miejsce, ale szansę są małe. Francuz na pewno pluje sobie w brodę, bo oddał nam Robina Van Persie’go, a „nasz” John Arne Riise gra bardzo słabo. Gdy wchodziłem rano do klubu spotkałem Wengera, który pokiwał i zaprosił do klubowej kawiarenki. Nie odmówiłem i podszedłem, podałem prawą dłoń i usiadłem. - Przed nami ciężki mecz. - Nie wątpię. Jak tam sprawują się Riise i Crouch? – zapytałem. - Nie jestem do końca zadowolony z Johna. Zatracił mnóstwo swoich walorów, próbujemy to odbudować. - Nie lubi mocnych treningów na boisku. Woli siłownię i kopanie stałych fragmentów gry. - Mam na oku jednego Twojego zawodnika. Luis Garcia, czemu nie ma go w protokole? – mówił Wenger pocierając ręce o kieliszek czerwonego wina. - Nie stawiam na niego, bo nie ma dla niego miejsca. Czynię już rozmowy z kimś, kto go zastąpi. - Kim? - Za dużo chciałby Pan wiedzieć. Muszę lecieć do swoich – odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy. (…) Ten mecz może decydować o końcowym układzie tabeli. Nie ma zatem odpuszczania, tylko gra na maksa! W zespole nadal brakuje miejsce dla Luisa Garcii i Djimi’ego Traore. Stawiam nadal na 21-letniego Graffita, który zaczyna grać bardzo pewnie. Reina – Finnan, Hyypia, Antwi, Warnock – Xabi Alonso – Gerrard, Idrizaj, Griffit – Van Persie, Sinama-Pongolle Już w 1. minucie padła bramka! Autorem był Robin Van Persie, Holender nie miał problemów z pokonaniem bramkarza gości – Craiga Gordona. Składna akcja na małej przestrzeni i o to właśnie chodzi. Chwilę później Kanonierów pogrążył Florent Sinama-Pongolle. 21-letni Francuz jest w kapitalnej formie i chwała Bogu, że podpisałem z nim długi kontrakt. Gdy wydawało się, że goście nie istnieją z nieba spadła nam bramka Thierry’ego Henry. Francuz wpadł w pole karne i huknął pod poprzeczkę. Nadal podziwiam tego zawodnika. Jest w kwiecie piłkarskiego wieku, ma 28 lat i jest jednym z najlepszych napastników na świecie. Sytuacja wymykała się z pod kontroli i to mnie niepokoiło – jednak udało się dowieźć wynik do przerwy. Niemrawego Steve’a Finnana zastąpił Jamie Carragher. Anglik nie gra wiele, ale zawsze wspomaga nas równym, dobrym poziomem. Druga połowa była lepsza niż ostatni kwadrans pierwszej. To my prowadziliśmy grę, a ku mojemu zaskoczeniu najlepszy na boisku był .. Griffit! 21-latek, który jeszcze niecałe pół roku temu grał na czwartoligowym poziomie! W 67. minucie znowu na listę strzelców wpisał się Sinama-Pongolle, który udowodnił, że jest bardzo dobrze zgrany z Van Persim. Zauważyłem, że mnóstwo zagrań na pamięć jest w ich wachlarzu. To mnie naprawdę cieszy, bo trzeci napastnik – Ramon Calliste nie prezentuje dobrego poziomu. Wenger próbował ratować sytuację. Pojawił się na murawie i Riise, i Crouch, ale bez efektu bramkowego. To my zwyciężyliśmy i jesteśmy liderem, a Arsenal daleko za nami i bez żadnych szans na Mistrzostwo Anglii (pod warunkiem, że nie będziemy gubić głupio punktów).
  18. Kwiti

    Przywrócić blask

    @lew77: Pokaże w następnym epizodzie http://www.bankfotek.pl/view/1306260 - Godwin ANTWI http://www.bankfotek.pl/view/1306262 - Besian IDRIZAJ Po wygranych Derbach Liverpoolu nie mieliśmy dużo czas na relaks. Końcówka ligi jest wymagająca i za chwilę się obejrzymy, i … będziemy na podium? Mam taką nadzieję. Naszym rywalem będzie Wigan Athletic, które prowadzi mój dobry znajomy – Paul Jewell. Dobry trener, który nigdy nie wybił się poza lokalne bagno. W naszym składzie nie pojawi się już Luis Garcia, który otrzymał jasny sygnał, że na Anfield Road nie ma już dla niego miejsca. Doświadczony Hiszpan może opuścić zespół jeżeli przyszły pracodawca zapłaci minimalnie 5 milionów funtów! Na razie zainteresowanie wykazał Lyon oraz Schalke 04. Zdominowaliśmy to spotkanie od samego początku. Gospodarze próbowali grać górą, ale wszystkie piłki zgarniał wysoki Hyypia i skoczny Antwi. Taki duet stoperów wyrasta nam w Liverpoolu i to dzięki nim sytuacja w klubie jest jaka jest. Dość nieoczekiwanie bardzo widoczny był zastępujący Garcię – Leandre Griffit. Reprezentant Martyniki w 17. minucie zrobił świetny rajd lewym skrzydłem, zszedł do środka i uderzył wprost … w okienko bramki! Do tej pory próbowałem go na prawym skrzydle, ale okazuje się to błędem! Co więcej, byłem zdecydowany na rezygnacje z jego usług! Jak pokazał ten mecz, warto mu się jednak przyjrzeć. Od tego momentu gra rozpoczęła się w środku pola i ciężko było przedostać się pod bramkę. Nas satysfakcjonował taki wynik zwłaszcza, że jesteśmy wciąż liderami! Teraz wkraczamy w decydujący moment! Czy będzie udany? Przekonamy się już niebawem.
  19. Kwiti

    Przywrócić blask

    Derby Liverpoolu – moje drugie i oby tym razem udane. Ostatnie, które miały miejsce 23. października zakończyły się remisem 2:2. Wtedy to dwukrotnie do siatki trafił Robin Van Persie, a drugie jego trafienie w 85. minucie dało nam w ostatecznym rozrachunku jeden punkt. Everton wciąż liczy na grę w europejskich pucharach. Najprawdopodobniej rozpocznie od Pucharu Intertoto, bo zajmuje odległe siódme miejsce, kiedy my walczymy o najwyższe laury. Do naszego składu na stałe wskoczył już Godwin Antwi, a w środku nadal jest miejsce dla 17-letniego Roque. Początek meczu pokazał, że takie mecze rządzą się swoimi prawami i nad sytuacją nie potrafił zapanować nawet sędzia! Andy D’Urso, który kartkował naszych zawodników, jak oszalały. W 26. minucie z odsiedzą nadążył Luis Garcia, który dośrodkował w pole karne, a tam czaił się już Steven Gerrard, który strzelił piłkę do bramki tuż obok emerytowanego bramkarza – Nigela Martyna. 39-letni bramkarz jeszcze nie myśli o zakończeniu kariery, co na pewno wielu może zdziwić. Imponuje formą, bo do tej pory puścił mało bramek, a w siedmiu meczach zachował czyste konto. Niestety nie udało mu się tym razem, bo w 38. minucie sędzia podyktował rzut karny! Faulowany był Van Persie, a do piłki podszedł Antwi i było 2:0. Wynik bardzo dobry, ale nadal nie dający nam zwycięstwa. Musieliśmy to dowieźć do końca. W drugiej połowie goście ruszyli do ataków, ale dzielnie trzymaliśmy się w obronie. Parokrotnie ratował nas Reina, ale i on nie jest robotem. Hiszpan skapitulował, ale dopiero w 87. minucie, bo strzale rezerwowego Markusa Benta. 27-letni Anglik to Joker w talii trenera The Toffies i nic dziwnego, że strzelił nam bramkę, gdyż robi to regularnie. Końcowe minuty były nerwowe, ale ostatecznie okrasiliśmy derby zwycięstwem! Nareszcie.
  20. Kwiti

    Przywrócić blask

    Ajax Amsterdam – nasz kolejny rywal jest w uprzywilejowanej pozycji. Pierwsze spotkanie potoczyło się po ich myśli i to my musimy gonić. Dzięki Bogu dzisiaj między słupkami pojawi się znowu Jose Reina. Pomijam fakt, że połowa drużyny jest zagrożona absencją. Skład nie jest zmieniony, po prostu liczymy na dobry wynik. Sędzią naszego spotkania jest Hiszpan – Carlos Megia Davila. Już w 2. minucie zdobyliśmy bramkę! Dosłownie pierwsza akcja meczu i Xabi Alonso zagrał prostopadłą piłkę, a Florent Sinama-Pongolle pokonał Quima! Ożył stadion, ja sam wstałem ze swojej ławki. Musieliśmy ruszyć dalej do przodu, bo brakuje nam jednej bramki! Goście nie istnieli! Jednak nam brakowało skuteczności. Blisko był Robin Van Persie, ale bez powodzenia. Po raz kolejny byłem pod wrażeniem gry Sami’ego Hyypii. Fin wygrał dużą liczbę pojedynków główkowych, podawał celnie. 32-latek to ważny element mojej układanki i będę chciał, by on został na kilka lat na Anfield Road. Co ciekawe, Holendrzy do przerwy ani razu nie dośrodkowali celnie! Początek drugiej połowy był dla mnie bardziej stresujący niż matura. W 65. minucie prawą flanką popędził Steven Gerrard i dośrodkował w pole karne wprost na głowę Van Persie’go! Quim popełnił błąd, a nasz napastnik to pewnie wykorzystał! Teraz to my byliśmy blisko raju, a przed nami 25 minut! Wtedy to goście próbowali ruszyć do ataku, a my ich dwukrotnie skarciliśmy! Najpierw trafił Sinama-Pongolle, a w doliczonym już czasie z rzutu karnego wynik meczu ustalił Godwin Antwi. Wygraliśmy! Byliśmy w piekle, ale szybko przez czyściec do nieba! Piękna sprawa. Niestety naszym problemem już jest ćwierćfinał! Tam za kartki nie zagra Hyypia, a rywalem będzie … Manchester United. Najłatwiejszą drogę ma inny angielski team – Chelsea, która trafiła na belgijski Club Brugge.
  21. Kwiti

    Przywrócić blask

    Kolejne spotkanie z West Bromwich Albion. Z tym zespołem dotychczas graliśmy dwukrotnie i za każdym razem wygrywaliśmy. To na pewno napawa optymizmem. W składzie pozostał Jurek Dudek, choć do treningów wrócił Reina. Z powodu kontuzji Sinamy-Pongolle w napadzie musiał zagrać Luis Garcia, a na skrzydle zagra Fabio Santos. Od początku próbowaliśmy narzucić swój styl gry, ale nie do końca nam to wychodziło. Zupełnie niewidoczny był Gerrard, a fatalną skuteczność podań miał Xabi Alonso! Hiszpan zawodził i nawet kilkumetrowe podanie bywało niecelne. Bramkarz naszych rywali – Russell Hoult nie był często zatrudniany, bo większość naszych strzałów leciało ponad bramkę bądź w sam środek. Mocnym punktem był natomiast .. Sami Hyypia, co rzadko się u nas zdarza. Gospodarze w drugiej połowie wyraźnie nas przycisnęli i kilkukrotnie drżałem, gdy do pola karnego zbliżał się Diomansy Kamara. Reprezentant Senegalu czarował szybkością, ale pomimo tego Fin spisywał się znakomicie. Dzielnie mu partnerował Godwin Antwi. Wynik na pewno nie jest dobry, bo znowu na pierwsze miejsce wskoczył Manchester United. Teraz przed nami rewanż z Ajaksem. Musimy przemyśleć parę spraw i wygrać minimum dwoma bramkami! Czy to da się zrobić? Trzeba wierzyć.
  22. Kwiti

    Przywrócić blask

    Niesamowite rzeczy dzieją się w Premier League. United w zaległym meczu zaledwie zremisowali z Newcastle United i jesteśmy liderem! Mamy punkt przewagi, a przed nami osiem kolejek. Będzie Mistrzostwo Anglii?! Nowy kontrakt z naszym zespołem podpisał Robin Van Persie. Na jego mocy będzie zawodnikiem Liverpoolu przynajmniej do czerwca 2011 roku! Niepewny swojej przyszłości w klubie może być: Luis Garcia i Leandre Griffit. Przed meczem nie informowałem ich o moich decyzjach, bo mogło to niekorzystnie wpłynąć na ich postawę. Do kadry meczowej wrócił Godwin Antwi. Reprezentant Ghany długo pauzował, a później nadrabiał zaległości treningowe. Niewykluczone, że pojawi się na boisku w drugiej połowie. Na razie duet stoperów to: Hyypia – Traore. Początek spotkania pokazał, że jesteśmy wyjątkowo zmotywowani do zwycięstwa. Niestety, ale z czasem to gospodarze częściej zatrudniali naszego bramkarza. Jurek wiedział, że w pierwszym meczu zawiódł i teraz musiał odpokutować. Nękał Polaka głównie Frank Lampart, ale groźnie strzelał też Hernan Crespo. Z czasem przewaga londyńczyków rosła i to nie tylko w liczbie oddanych strzałów, ale i w posiadaniu piłki. W naszym zespole na słowa pochwały zasługiwał Besian Idrizaj oraz Steven Gerrard. Obaj strzelali i tworzyli zagrożenie. To najważniejsze. W regulaminowym czasie gry nie padły bramki, zatem czekała nas dogrywka i ewentualne rzuty karne! W dogrywce już na początku dopadł nas pech w postaci kontuzji Sinamy-Pongolle i musieliśmy grać w „10” ! Nie pomagało nam to, że na szpicy grał tylko Van Persie i ostatecznie nie potrafiliśmy pokonać Petra Cecha. Sędzia nakazał rzuty karne, a z naszego zespołu nakazałem strzelać: - Strzelamy w kolejności: Van Persie, Gerrard, Luis, Godwin i kończy Besian! Powodzenia. Niestety. Gospodarze okazali się lepsi. Pomylili się tylko: Lampart i Carlton Cole. U nas było to grono o jednego piłkarze większe, bo chybiali: Van Persie, Gerrard i Luis Garcia. Nie udało nam się awansować do kolejnej rundy, co na pewno jest bolesnym doświadczeniem. Przed nami liga oraz … Liga Mistrzów.
  23. Kwiti

    Przywrócić blask

    Mecz o Puchar Ligi nie odbył się na Wembley, a ku mojemu zaskoczeniu na Millennium Stadium w Cardiff. Komplet publiczności na walijskim stadionie robił wrażenie, a rywal zmotywowany, jak nigdy. West Brom zajmuje niskie, 15. miejsce w ligowej tabeli i broni się przed spadkiem. My natomiast w dramatycznej formie. Porażka z Ajaksem, remis z Chelsea. Walczymy o Mistrzostwo Anglii, Puchar Ligi i Ligę Mistrzów. Według najnowszych raportów tak naprawdę pozostajemy w walce o dwa pierwsze puchary. Szanse na Champions League spadły dramatycznie w dół. Zgodnie z oczekiwaniami postanowiłem dać szansę paru rezerwowym w tym meczu. Na prawej obronie pojawił się dawno nie widziany Antonio Barragan, a w pomocy: Leandre Griffit i Nani. Po kontuzji wrócił Xabi Alonso, a na szpicy obok Holendra – Ramon Calliste. Pierwsza połowa była nieco chaotyczna i ku mojemu zaskoczeniu na korzyść „gości”. Główne zagrożenie ze strony Nathana Ellingtona, który próbował Jurka Dudka pokonać na wszelkie sposoby – nieskutecznie. Zaskoczył mnie swoją postawą ofensywny obrońca – Ivaylo Petkov. U nas plusów było mało – cieszyła postawa rezerwowych, ale w przerwie zadecydowałem, że na murawie pojawią się Gerrard i Sinama-Pongolle. Ten mecz musiał rozstrzygnąć się w regulaminowym czasie gry! Dopiero w 63. minucie zmienił się wynik. Z rzutu rożnego dośrodkował Nani, a najwyżej w polu karnym wyskoczył Besian Idrizaj, który nie dał żadnych szans bramkarzowi! Austriak pobiegł, jak oszalały pod chorągiewkę i wraz z asystentem wykonał dziki taniec. Kwadrans później sędzia Neil Swarbrick podyktował rzut karny, po faulu na Gerrardzie. Pod nieobecność Luisa Garcii, do rzutów karnych wyznaczony jest Idrizaj, który nie zmarnował swojej szansy! 18-latek stał się bohaterem The Reds i zapewnił tym samym drugi tytuł dla naszej drużyny. Przy wyniku 2:0 na boisko wszedł jeszcze Jamie Carragher. Zatem każdy z zawodników miał wkład w końcowe zwycięstwo. Cieszy mnie fakt, że pomimo dołka zdobyliśmy ten tytuł, ale szybko wracamy do dalszej gry. Czeka nas przecież rewanż z Chelsea, choć teraz powinniśmy odpoczywać przed Ligą Mistrzów.
  24. Kwiti

    Przywrócić blask

    Fatalny mecz z Ajaksem Amsterdam nadal mam w głowie ja i moi zawodnicy. W Liverpoolu padliśmy ofiarami salw śmiechu i kpin, i … nic dziwnego! Wieczorem przed meczem z Joden dzwoni do mnie dziennikarka Liverpool ECHO i … zgadzam się. Nigdy nie odmawiam, choć proszę o normalne pytania, a nie żadne bzdury. LE: Ochłonął już Pan po wpadce z Chelsea? Chciałbym, ale nie potrafię. Daliśmy plamę i musimy ją zmazać. Najlepiej już jutro. LE: Ajax zajmuje dopiero 4. miejsce w Eredivisie. Jest zatem szansa na rozstrzygnięcie tego już jutro? Wiem, że Ajax jest czwarty, ale… Biorąc pod uwagę mecze u siebie oni zajmują pierwsze miejsce! Praktycznie każdy mecz wygrywają, będzie ciężko. Jedziemy trochę osłabieni. Remis biorę w ciemno. LE: Dzisiaj w Londynie odbyło się losowanie szóstej rundy Pucharu Anglii. Oglądał Pan? Nie. Jesteśmy tutaj od dwóch godzin, a w samolocie spałem. Chciałem odetchnąć. Może mnie Pani oświecić? LE: Zagracie z kimś, z pary: Middlesbrough/Luton Town. To dobre losowanie… Wiem. Tym bardziej musimy w rewanżu na Stamford Bridge zagrać na 120% swoich możliwości. Choć będzie to ciężkie, bo przed nami mecz z Ajaksem, później finał Pucharu Ligi z West Bromwich na Wembley! LE: Właśnie chciałam zapytać o finał z West Bromwich. Czy to będzie szansa dla zmienników? Wiemy nie od dziś, że kadra jest wąska, ale lubi Pan stawiać na młodych zawodników. Wszyscy młodzi, którzy mogli zadebiutować już zadebiutowali. Proszę zobaczyć postępy Roque. Teraz czekam, aż rozwinie się Griffit, który naprawdę ma potencjał! Jest z nami Loda i Barragan. Chciałbym dać im szansę gry w takim meczu, bo zasłużyli. LE: Podobno jest Pan zainteresowany kierunkiem hiszpańskim. Widziano Pana w Madrycie. Tak. Byłem w Madrycie i Barcelonie. Oglądałem mecze, oglądałem zawodników. LE: Kogo? Może Pan podać nazwiska? Wiadomo, że nie podam. Co to za pytanie?! LE: Nie od dziś wiadomo, że najsłabszą formacją jest atak. Został Panu Van Persie i Sinama-Pongolle. Po odejściu Croucha, Cisse i kontuzji Kisliy’ego zrobiła się dziura. Mam Luisa Garcię i Ramona Calliste. Nie widzę żadnych dziur w składzie. LE: Jeżeli odpadniecie z rozgrywek Ligi Mistrzów, to czy nadal będzie Pan kontynuował pracę w Liverpoolu? Tak. Podpisałem nowy kontrakt do sezonu 2009/2010. Chcę zdobyć w Anglii wszystko, co jest do zdobycia. Na razie mam Klubowe Mistrzostwa Świata. Może pojawi się Puchar Ligi i Mistrzostwo Anglii. LE: Życzę powodzenia i dziękuje za rozmowę. Dziękuje. Sytuacja była gorzej niż fatalna. Między słupkami pojawił się nieopierzony Łukasz Fabiański, a na ławce zasiadł Paul Lancaster. Jednym plusem było pojawienie się na ławce rezerwowych Xabi’ego Alonso. Zespół z Amsterdamu w najmocniejszym składzie. Maxwell, Nigel De Jong, Heitinga. Początek spotkania pokazał, że może nie być najgorzej, ale Ajax w ciągu 10. minut nie oddał strzału na naszą bramkę! Dopiero w 15. minucie Rick Hoogendorp strzelał i od razu .. trafił do bramki! 30-latek od razu skakał z radości i nic dziwnego. Przecież gospodarze nie byli faworytami. W 23. minucie wyrównaliśmy! Wszystko za sprawą Stevena Gerrarda, który wykorzystał podanie Florenta Sinamy-Pongolle. Byliśmy blisko raju, ale chwilę później znowu do grobu skierował nas Josico. 31-letni Hiszpan uderzył z woleja, z linii szesnastego metra i Fabiański nawet nie drgnął! Do przerwy wynik 2:1, ale nie było nerwów! Taki wynik jest przecież do odrobienia na Anfield Road! Po przerwie szybko mogliśmy wyrównać! Faulowany był Van Persie, a sędzia bez wahania wskazał na wapno! Do piłki podszedł Luis Garcia i … fatalnie spudłował! Hiszpan chyba zawalił naszą jedyną szansę na dobry wynik. Od tego momentu zaczęło się robić nerwowo i gorąco, bo gospodarze atakowali. Czasem strzelali wprost w Fabiana, czasem ratowali nas obrońcy! Apogeum naszej bezradności nastąpiło w 87. minucie. Wyszliśmy bardzo wysoko, długa piłka na Rosenberga, a ten pokonał bezradnego Polaka. 3:1 – to wynik pierwszego meczu. Na pewno nie tego oczekiwałem. Zawiedliśmy kibiców, a momentem kulminacyjnym okazała się 52. minuta i rzut karny. Nie będziemy gdybać, ale czekamy na powrót bramkarzy pierwszego zespołu. W rewanżu będziemy walczyć!
  25. Kwiti

    Przywrócić blask

    Mecz pucharowy gramy kosztem fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Na szalę Pucharu Anglii rzucam Ligę Mistrzów, czy słusznie? Przekonamy się. Goście osłabieni brakiem: Petra Cecha, Michaela Essiena i Eidura Gudjohnsena. Do naszego składu wraca po kontuzji Jose Reina i Fabio Santos. Na środek defensywy delegowałem nietypowy duet: Traore – Carragher. Wydawało się to słusznym rozwiązaniem, bo w 7. minucie na listę strzelców wpisał się Robin Van Persie. Holender cały czas w gazie i to na pewno cieszyło ponad 45 tysięczną publiczność. Jednak prawdziwy szał nastąpił dopiero w 22. minucie, bo padła bramka na 2:0 autorstwa Florenta Sinamy-Pongolle. Szybko jednak sprowadził nas na ziemię Hernan Crespo. Argentyńczyk zdobył bramkę kontaktową, po świetnym podaniu Arjena Robbena. Błąd w ustawieniu i od razu wykorzystana szansa gości! Wszystko jednak miało się zmienić w 35. minucie, bo za faul na Van Persie’m czerwoną kartkę dostał kapitan The Blues – John Terry. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł Luis Garcia i było 3:1! Tutaj jednak zaczyna się moment scen dramatycznych, które powodowały w nie jednym sercu zawał. W drugiej połowie kontuzjowany został Reina i jego miejsce zastąpił Dudek. Polak grał słabo i przepuścił strzał Geremi’ego (z rzutu wolnego) i Ricardo Carvalho (z główki). Wynik remisowy powoduje, że będzie powtórka na Stamford Bridge, a my zagramy w dużym osłabieniu! Zagraliśmy fatalnie drugą połowę i oddaliśmy pewny awans do ćwierćfinału Pucharu Anglii! Dodatkowo kontuzja Reiny okazała się poważna i na Ligę Mistrzów zostałem z bramkarzami: Łukaszem Fabiańskim i Paulem Lancasterem! Pierwszy mecz to wyjazd na Amsterdam Arena i wątpliwe jest byśmy wywieźli z Holandii choćby oczko.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...