Skocz do zawartości

Gregu

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    301
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Gregu

  1. Gregu

    Radomska przygoda

    Wystawiaj Jańczyka.... on nie lubi marnować setek
  2. Gregu

    Death and glory.

    Czas na Ligę Mistrzów. Jedziemy do Jaskini Lwa – Madrytu. Będziemy mierzyć się z jedną z najbardziej utytułowanych drużyn na świecie. Jedziemy w najmocniejszym składzie, z pozycją lidera w grupie! Cel na te mecz pokazać się z dobrej strony, nie stracić wielu bramek i może coś strzelić nawet. Od początku było ciekawie. Los Galacticos atakowali a my głównie się broniliśmy, chociaż nie brakowało nam sytuacji. Gdy nas Benzema napoczął to do przerwy zrobiło się niemiłe 4:0. Po przerwie zaskoczyliśmy Królewskich i wpakowaliśmy bramkę honorową. Pózniej jednak Kroos i Ronaldo dokończyli dzieła zniszczenia. Co prawda jestem zadowolony z moich graczy ale widzimy jak wiele nam jeszcze brakuje by rywalizować z najlepszymi. Chociaż fajnie było zobaczyć Robaka strzelającego z dystansu na bramkę Navasa czy też tańczącego w polu karnym Lovrencsics’a z Ramosem i Danilo na plecach.
  3. Gregu

    Death and glory.

    Po raz pierwszy od dłuższego czasu gramy mecz na wyjeździe. Tym razem będzie to mecz z outsiderem Ekstraklasy – Podbeskidziem. Jedziemy w miare rezerwowym składzie by oszczędzić siły na Ligę Mistrzów. Na początku gospodarze nas trochę postraszyli, ale to co było naszą zmorą do tej pory czyli ofensywne stałe fragmenty gry w końcu odpaliły. Gajos dwukrotnie świetnie dograł piłkę w pole karne i w 4 minuty zrobiło się 0:2 dla nas. W drugiej połowie niestety Gajos doznał urazu stawu skokowego i będzie pauzował 2 miesiące. Jest jednak pozytyw. Kownacki wrócił po kontuzji i mimo iż na razie nie zagrał porywającego meczu to przejął źle zagraną piłkę przez obrońcę i umieścił ja w siatce ustalając wynik spotkania. 7 Dni wcześniej Podbeskidzie grało w Pucharze Polski 120 minut z Wisłą Puławy i przez co prawdopodobnie wyglądali fatalnie pod względem fizycznym. Ale żeby aż 7 dni dochodzić do siebie po meczu…
  4. Gregu

    Death and glory.

    Nie zdążyliśmy nacieszyć się zwycięstwem nad Sportingiem a musieliśmy podjąć na własnym terenie Koronę. Mecz cały czas pod naszą kontrolą, szkoda tylko niewykorzystanych sytuacji bo mogło się skończyć o wiele wyżej. Formella potwierdził wysoką dyspozycję. 4 dni później do Poznania przyjechał Piast Gliwice. Puchar Polski w tym roku postanowiliśmy odpuścić by skupić się na Lidze Mistrzów oraz Ekstraklasie, a więc szansę dostaną Ci którzy zawodzili oraz młodzież głównie. Szkoda tego meczu. 2 bramki w pierwszej połowie po rzutach rożnych, jak się okazało jedyne celne strzały Piasta na bramkę. W drugiej połowie byliśmy bliscy wyrównania ale zabrakło skuteczności i celności. Gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje spokojnie mogło by być 3:2 do przodu. Zawiódł Thomalla (1 bramka – brak krycia, oraz brak jakiejkolwiek ruchliwości w ataku) oraz Banaszak ( Brak krycia przy 2 bramce ale za to z minuty na minutę coraz lepsza komunikacja z Darkiem Dudką) Zachwycił za to Zagórski, Szubertowski (zmieniony w 45 min w skutek lekkiego urazu) a najbardziej Jóźwiak.
  5. Gregu

    Death and glory.

    Wielkimi krokami nadszedł nasz debiut w fazie grupowej Ligii Mistrzów! Do Poznania przyjeżdża drużyna która będzie z nami rywalizowała o Ligę Europy. Pracowaliśmy nad udanym otwarciem mam nadzieję, że nie zawiedziemy kibiców w Poznaniu jak i w całej Polsce! Milowy krok do awansu do LE. Mogliśmy na początku już prowadzić ale Jevtić nie opanował nerów i trafił prosto w ręce Rui Patricio. Następnie mecz przerodził się w wymianę ciosów. U nas w bramce światową klasę pokazywał Gostomski. Po drugiej stronie panował Rui Patricio, lecz w 16 minucie musiał wyjmować futbolówkę z siatki. Formella na raty pokonał bramkarza reprezentacji Portugalii. Obraz meczu się nie zmieniał nadal każda z drużyn miała swoje sytuacje. Kibice wypełnionego niemal po brzegi stadionu w Poznaniu mogli obejrzeć świetne widowisko. Po przerwie zmieniłem nerwowego Jevticia oraz zmęczonego Robaka. Zmiany okazały się mega trafione. Gajos dał świeżość w środku pola a Sanocki co chwilę siał postrach w obronie Sportingu. W 84 minucie dopięliśmy swego. Sanocki świetnie dograł do Gergo, a ten umieścił piłkę tuż przy słupku tak, że Patricio nie miał szans jej wyjąć. Po bramce zmieniłem bardzo wymęczonego Iottiego. Niestety nierozegrany Dudka popełnił błąd wybijając piłkę wślizgiem wprost pod Teofilo Gutierreza, który takich sytuacji nie marnuje i świetny w tym meczu Gostomski musiał skapitulować. Zapowiadała się nerwowa końcówka. Portugalczycy poczuli możliwość remisu i rzucili się do ataku. My wykorzystaliśmy swoją szansę i długie 40 metrowe podanie otrzymał Sanocki od Gajosa i w sytuacji sam na sam z bramkarzem, nie dał mu najmniejszych szans i przypieczętował nasze zwycięstwo!
  6. Gregu

    Death and glory.

    Po dłuższej przerwie spowodowanej przerwą reprezentacyjną wracamy na ligowe boiska. Warto wspomnieć, że Polska zwyciężyła z Irlandią 3:1 i Szkocją 2:0 i znacznie przybliżyła się do awansu na Euro 2016. Zagraliśmy rezerwowym składem, lecz nie powinni mieć oni problemu z pokonaniem Górnika. Niestety Rosseto sprokurował karnego po którym musieliśmy gonić wynik. Banaszak również nie odnajdował się w parze z Arajuurim przez co w pierwszej połowie Górnik dominował. Dzięki Bogu już w 17 minucie wyrównał młody Gladosz potwierdzając swoje aspiracje do gry w pierwszym składzie. W drugiej połowie grało nam się ciężko. Górnik twardo się bronił , przez co oddaliśmy niewiele strzałów. Na szczęście mimo słabej postawie środkowych obrońców Makuchowski bronił bezbłędnie, a żeby wybronić karnego brakło naprawdę niewiele.
  7. Gregu

    Death and glory.

    Podsumowanie kadry na ten sezon. Transfery LECHA POZNAŃ. Okienko transferowe w wakacje jakoś nie było spektakularnie efektowne w Polsce i na Świecie.
  8. Gregu

    Death and glory.

    Długo się awansem nie nacieszyliśmy, bo już 3 dni później trzeba było podjąć słabo spisującą się w tym sezonie Lechię Gdańsk. Myśleliśmy, że będzie ciężko. Jednak Gdańszczanie grali słabo co odbija się również ich miejscem w tabeli. Sanocki rozkręca się na dobre mam nadzieję, że utrzyma jeszcze długo formę. Młody Makuchowski aktualnie lepiej wygląda od wracającego po kontuzji Buricia.
  9. Gregu

    Death and glory.

    W pierwszym sezonie troche ciężko zakupić jakiegoś Polaka tylko 2 wypożyczenia narazie - więcej nie planuje. Awansowałem do LM to może po sezonie wyciągnie się jakieś talenty z Legii albo Wisły. W tym FM-ie lubię Hołownie, Wieteske, Handzlika i jeszcze kilku innych. Szubertowski i Kurbiel poszli na wypożczenia narazie ale sukcesywnie będą wprowadzani do składu a na Janickiego czekam jak tylko wróci. Gladosz ostatnio obniżył loty ale pewnie dostanie znów szansę bo Thomalla raczej out gdyż nie pokazał się w żadnym meczu.
  10. Gregu

    Death and glory.

    6 dni odpoczynku i jedziemy do Bazylei na rewanż! Pewni siebie, że będziemy pierwsza od wielu lat polską drużyną w Lidze Mistrzów! Niestety z nami nie pojechał zawieszony Kędziora oraz Iotti, który przekroczył limit kartek. Coś niesamowitego! Jesteśmy w fazie grupowej Ligii Mistrzów! Bazylea Pokonana! Od pierwszych minut chcieli nas złamać, ale szybko strzeliliśmy bramkę i od tego momentu mecz zaczął się układać po naszej myśli. Tuż przed przerwa prowadzenie podwyższył Darko Jevtić. Wykorzystał on rzut karny po faulu na Lovrencsics’u. Po przerwie obudzili się gospodarze. Szybko wyrównali ale w porę opanowaliśmy emocje i spowrotem na prowadzenie przywrócił Lovrencsics. Po jego strzale pilka odbiła się od obrońcy Bazylei i to właśnie na jego konto zostało zapisane trafienie. Podłamani szwajcarzy dali się jeszcze dobić w 78 minucie. Nasz weteran ustanowił wynik spotkania i przypieczętował nasz awans! W losowaniu zostaliśmy oczywiście nierozstawieni przez co trafiliśmy na dość mocną grupę, z której jesteśmy wstanie wyjść do LE Inne polskie kluby w europejskich pucharach:
  11. Gregu

    Death and glory.

    Czas na Ligę Mistrzów! Do Poznania przyjechali mistrzowie Szwajcarii – FC Basel. Drużyna nazywana często jako kopalnia talentów. Jedziemy z nimi! Dwumecz nadal otwarty, lecz to my jesteśmy krok bliżej fazy grupowej. W meczu było wiele walki w środku pola o czym świadczy pokaźna liczba fauli. Bystry Formella zapewnił nam zaliczkę której nie możemy roztrwonić w Bazylei. Szkoda głupiej drugiej żółtej kartki Tomka Kędziory.
  12. Gregu

    Death and glory.

    Po kilku dniach przerwy wróciliśmy na ligowe boiska. Tym razem wyjechaliśmy do Krakowa na mecz z Cracovią. Wraz z nami do Krakowa pojechał nowy nabyte z klubu partnerskiego – Altetico Paranaense. Matheus Rosseto – osiemnastoletni środkowy pomocnik wypożyczony z klauzulą wykupu 1,5mln zł. Kolejny ciężki mecz na wyjeździe ale na szczęście wywiezione 3 pkt do Poznania! A zwycięstwo dał nam świetny w tym meczu Aziz Tetteh – kapitalną bombą z 20 metrów! Łapie nas lekka zadyszka ale mam nadzieję, że przetrwamy ;)
  13. Gregu

    Death and glory.

    Trzy dni po szalonym mecz w stolicy Rumunii pojechaliśmy do Lubina na mecz z beniaminkiem T-Mobile Ekstraklasy – Zagłębiem Lubin Pierwsza oficjalna porażka pod moją wodzą. W pierwszej połowie przytłaczająca przewaga. Lubinianie nie oddali ANI JEDNEGO strzału. Dopiero gdy żenujący sędzia wykartkował moją drużynę to gospodarze zaczęli grać. Efektem tego był stracony gol w końcówce. Teraz trochę odpoczniemy, ponieważ następny mecz dopiero za 6 dni.
  14. Gregu

    Death and glory.

    Zaraz po meczu ligowym spakowaliśmy bagaże i wyruszyliśmy do Bukaresztu na rewanż z mistrzem Rumunii. W Poznaniu został nasz vice kapitan – Tomek Kędziora, zawieszony za żółte kartki. Mecz zaskoczył i pozytywnie i negatywnie. Jak zdobyliśmy bramkę na 0:1 to drużyna jakby zapomniała że jeszcze godzina gry przed nami i do przerwy już przegrywaliśmy po fatalnej samobójczej bramce Kamińskiego. Natomiast po przerwie, rozmowa motywacyjna przyniosła efekty. Szybko odrobiliśmy straty i wyszliśmy na wysokie prowadzenie. Szkoda również tej ostatniej straconej bramki. Ten mecz był zbyt otwarty lecz na szczęście nie zawiedliśmy. W ostatniej rundzie czeka na nas FC Basel – najsilniejsza drużyna jaką mogliśmy wylosować. Jednakże jak wcześniej wspominałem, Szwajcarzy są w naszym zasięgu.
  15. Gregu

    Death and glory.

    Na kolejny mecz przyjeżdża do nas Pogoń Szczecin. Jednego możemy być pewni – Marcin Robak nie strzeli nam bramki J Mecz układał się pod nasze dyktando. Przepięknym strzałem bramke na 1:0 zdobył Gajos, a w drugiej wynik podwyższył Marcin Robak – zawodnik, który w poprzednich sezonach był naszym katem grając w Pogoni Szczecin. Portowcy nie byli w stanie nas zaskoczyć i kolejne punkty dopisujemy do naszego konta.
  16. Gregu

    Death and glory.

    Wracamy do Ligi Mistrzów. Do Poznania zawitała Steaua Bukareszt. Mistrz Rumunii jest całkowicie w zasięgu naszej ręki jak wszyscy rywale w eliminacjach. Liczymy na solidną zaliczkę przed wyjazdem do Bukaresztu. Mecz rozpoczął się od ataków Steauy. Na szczęście strzały były mocno niecelne i szybko udało nam odwrócić obraz gry. Już w 19 minucie Robak wykorzystał świetnie wyłożoną piłkę przez Formellę i wyprowadził nas na prowadzenie. Od tego momentu coraz lepiej nam szło. Ale zwycięstwo przypieczętowaliśmy dopiero w 57 minucie bramką Hamalainena. Do końca byliśmy mocno skoncentrowani. Wiedzieliśmy, że strata bramki mogła mieć fatalne skutki.
  17. Gregu

    Death and glory.

    Chwilę po powrocie czekał na nas wyjazd do Białegostoku i mecz z piłkarzami polskiego Guardioli. Podczas pobytu w Skopje, do Poznania przyleciał młody obrońca Luca Iotti. 19-letni Włoch zasilił nas na zasadzie wypożyczenia z hiszpańskiego Elche. Od początku meczu dyktowaliśmy tempo. Niestety nic nie wychodziło. W 23 minucie Jagiellonia wykorzystała nieporozumienie między debiutującym Iottim, a Kamińskim i po rzucie wolnym Tarasovs wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Od tej pory grało nam się ciężko. Po raz kolejny mieliśmy słabą skuteczność. W drugiej połowie poprawiliśmy grę i w 63 minucie młody Sanocki doprowadził do remisu. Postawa zespołu mnie cieszyła, graliśmy zespołowo, walczyliśmy o każdy metr boiska. To musiało poskutkować. W końcówce przycisnęli białostoczanie przez co udało nam się zdobyć zwycięską bramkę po kontrataku.
  18. Gregu

    Death and glory.

    Następny mecz to wyjazd do Skopje na rewanż eliminacji Ligii Mistrzów. Jedziemy skoncentrowani by nie stracić ogromnej zaliczki z Poznania. Stało się to czego się spodziewałem. Vardar nie wyszedł na boisko by atakować. Od początku przeważaliśmy, ale Macedończycy świetnie się bronili. Gdy już udało nam się przebić przez obronę to świetnie bronił Karakolev. Pod koniec pierwszej połowy gospodarze postanowili zaatakować co odbiło się kontrą z naszej strony i bramką Jevtić’a. W drugiej połowie już na takie ryzyko sobie nie pozwolili i mecz zakończył się jedno-bramkowym zwycięstwem. Cieszy powrót do składu Lovrencsics’a który wyleczył kontuzję. W kolejnej rundzie podejmiemy Steaue Bukareszt, która na własnym boisku pokonała Crusaders aż 6:1. Pierwszy mecz w Poznaniu 27 Lipca.
  19. Gregu

    Death and glory.

    @Bacao jakoś nie mam weny na głębsze opisy ale staram się zamieszczać najważniejsze informacje ___________________________________________________________________________________________________________ Kolejny mecz, kolejny debiut i kolejny na własnym stadionie! Cieszy to niezmiernie mnie oraz kibiców gdyż mogą zobaczyć nas i wspomagać w pierwszych meczach pod moją wodzą. Wiem, że trenera się nie poznaje po Tym jak zaczyna tylko jak kończy, lecz pracowałem ciężko nad udanym rozpoczęciem. Mecz rozpoczął się świetnie pod względem taktycznym. Dominowaliśmy lecz brakowało nam skuteczności. Zawiódł Thomalla przegrywający pojedynki siłowe z obrońcami Ruchu. W końcu nadzialiśmy się na kontratak Ruchu. Młody Stępiński zakręcił naszymi środkowymi obrońcami i pokonał Makuchowskiego świetnym strzałem z okolicy 16 metra. Na szczęście wyrównanie nadeszło szybko, dośrodkowanie Sanockiego świetnie wykończył głową Pawłowski. W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Atakowaliśmy ale ciężko wygrać jeśli wszystkie strzały lecą w trybuny. Nad tym elementem musimy ciężko popracować.
  20. Gregu

    Death and glory.

    Z tym zespolem z irlandii polnocnej to word cos przestawil bo jak posalem to sprawdzalem zapis. Myslalem jeszcze nad inna kariera ale bym musial opisac nieco wstecz bo juz 5 lat wstecz mam a jest co opisac Wysłane z mojego LG-D331 przy użyciu Tapatalka
  21. Gregu

    Death and glory.

    Po meczu o Superpuchar musiałem wysłać od UEFA listę graczy do Ligi Mistrzów. Oczywiście nie było żadnych problemów z zarejestrowaniem piłkarzy gdyż mamy wielu wychowanków. A w 2 rundzie eliminacji Ligi Mistrzów do Poznania zawitał mistrz Macedonii – Vardar Skopje. Drużyna która nie powinna nam sprawić kłopotów chociaż kibice mają w pamięci wpadki m.in. z amatorami z Islandii. Kolejny świetny debiut, w pierwszej połowie mocno przycisnęliśmy i posiadanie piłki nie spadało poniżej 70% . W drugiej lekko przystopowaliśmy ale nadal dominowaliśmy, brakło jedynie skuteczności. Cieszy powrót do składu Jevtićia po kontuzji, który zagrał solidne 45 minut. Na szczególną uwagę zasługuje cudowna bramka po strzale z dystansu przeżywającego u nas drugą młodość Dariusza Dudki. Ten dwumecz raczej rozstrzygniety, w kolejnej rundzie zmierzymy się ze zwycięzca dwumeczu Steaua Bukareszt (ROM) – Crusraders (NIR). Bliżej nieznacznie awansu jest Steaua, która wygrała na trudnym terenie w Belfascie 2:1. Pytanie dla przeglądających: jak podoba się forma kariery? J
  22. Gregu

    Death and glory.

    Po w miarę udanych meczach towarzyskich mamy rozegrać mój oficjalny debiut i to nie byle jaki bo o Superpuchar Polski z głównym rywalem Legią. Debiut okazał się fantastyczny. W końcu załapała lokomotywa moją taktykę, te błędy, które popełnialiśmy w sparingach nie zdarzały nam się w meczu z Legią. Pierwsza połowa to typowe badanie rywala. Mieliśmy dogodne sytuacje zaś Legia głownie stałe fragmenty gry. W drugiej połowie to my przeważaliśmy, Legia nadal jedyne zagrożenie to rzuty wolne i rożne. Nikolić nie istniał, wprowadzony Prijović również nie pomógł. A wynik ustalił doświadczony Robak po dośrodkowaniu Szymona Pawłowskiego. Graczem meczu zasłużenie Hamalainen gdyż dzielił i rządził w środku pola. Następny mecz to mój debiut w Europie z Vardarem Skopje w drugiej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów.
  23. Gregu

    Death and glory.

    Pierwsze dni pracy nie były łatwe, jako stażysta nie miałem aż tylu obowiązków. Szybko przydzieliłem mojemu asystentowi zadania, a głównemu scoutowi nakazałem szukanie wzmocnień na różnych rynkach, lecz zarzuciłem iż priorytetem są Polacy. Szybko podjąłem decyzję, że kontuzjowane gwiazdy zastąpią utalentowani młodzieżowcy, którzy aż rwą się do gry. Szybko również przedłużyłem kontrakty Hamalainenowi, Jevticiowi oraz Gostomskiemu. Przed wyjazdem na zgrupowanie musiałem zgłosić kadrę, oraz zorganizować nieco więcej sparingów. Pierwszy mecz w nowym klubie rozegrałem z Unią Swarzędz, mecz nudny podstawowy skład zagrał dobrze zaś rezerwowi pokazali nudną drugą połowę. Widać było, że nowej taktyki tak szybko nie zatrybią moi gracze. Drugi mecz to już znacznie mocniejszy SV Ried, mecz zakończony niestety porażką. W pierwszej połowie piach, w drugiej coś się obudziło ale przeciwnicy zniszczyli nas stałymi fragmentami gry. Kolejny mecz to był drugi z kolei na zgrupowaniu w Holandii a mój trzeci pod wodzą Lecha. Podjęliśmy Red Bull Salzburg. Austryjacy nie dali nam cienia szansy już w pierwszej połowie ustanawiając wynik spotkania. Fatalnie zagrał pierwszy skład pierwszą połowę, zaś zmiennicy w drugiej pokazali, że depczą po piętach swoim starszym kolegom co niezmiernie mnie ucieszyło Po powrocie do Polski nadszedł mecz pożegnalny Krzysztofa Kotorowskiego. Na własnym stadionie podjęliśmy Pogoń Szczecin. W bramce prawie cały mecz rozegrał Kotorowski zaś w polu zmiennicy ze względu na zbliżający się mecz o Superpuchar Polski z Legią. Wynik niezmiernie nas ucieszył gdyż Portowcy wyszli w najsilniejszym składzie. Widać, że powoli rozumieją moją filozofię gry i mam nadzieję, że z Legią drużyna odpali i nie będę musiał się wstydzić.
  24. Gregu

    Death and glory.

    Spędzając czas w rodzinnym mieście napotkałem swojego byłego trenera.. Weszliśmy do kawiarni gdzie opowiedziałem mu o swojej drodze po kwalifikacje. Pan Adam był bardzo zdumiony. Przyznał sam, iż z przykrością patrzył no to jak zmarnowałem swój talent. Oznajmił, że mogłem być jego najlepszym wychowankiem jakiego do teraz wychował. Jednakże zadowolony był jak po serii niepowodzeń udało mi się wyjść na prostą. Po kilku dniach zadzwonił do mnie, że musimy się spotkać w trybie pilnym. Idąc do klubu gdzie Pan Adam prowadził trening młodzieżowców, nie spodziewałem się, że ta wizyta na starych śmieciach tak odmieni moje życie. Gdy młodzi grali w piłkę, ja z trenerem weszliśmy do szatni, gdzie dowiedziałem się jak niecny plan ma mój były mentor. Okazało się, że jest dobrym znajomym prezesa Lecha Poznań i z pierwszej ręki otrzymał informacje o konflikcie klubu z menadżerem Maciejem Skorżą, chodziło o kwestie transferowe, ale mniejsza o to. Klub przygotowujący się do Ligii Mistrzów był w dużych tarapatach. Ze stoickim spokojem postanowili jednak podpisać kontrakt z młodym trenerem. Pan Adam stwierdził, że moje CV jest świetne i może poręczyć za mnie u pana Rutkowskiego. Oczywiście bez wahania zgodziłem się na jego propozycje. Po tym spotkaniu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Rozmowa motywacyjna, spotkanie z zarządem, zwolnienie Skorży i stało się !! Grzegorz Szulc szkoleniowcem Lecha Poznań!
  25. Witam, chciałbym przedstawić swą drogę do marzeń. Dzieciństwie pogrywałem w młodzieżowych drużynach w moim rodzinnym mieście – Wronkach. Jednak niestety nasza cudowna reforma szkolnictwa dotknęła również mnie. Mój rocznik jako jeden z pierwszych uczęszczał do gimnazjum, od tego momentu zaczęło się zgorszenie. Alkohol, imprezy, narkotyki to było coś co uważaliśmy za normalne, już nie jeden dobrze zapowiadający się piłkarz tak skończył. Człowiek zapomniał o piłce, przecież od dawna nasza reprezentacja nie awansowała na żaden turniej drużyny grały średnio. W 2002 roku z kumplami MŚ w Koreii i Japonii obejrzeliśmy przez pryzmat kufla w okolicznym Pub-ie. Spytacie zapewne „kto kupował alkohol jak przecież nie mieliśmy 18-lat?” odpowiedź jest prosta. Zawsze kręciłem się w koło starszego towarzystwa i to mnie zgubiło. Po ledwo przebrniętym gimnazjum skończyłem edukację na drugiej klasie zawodówki. I tak znalazłem się w trudnej życiowej sytuacji. W 2005 roku jako młody 18-letni dzieciak, postanawiam opuścić rodzinne miasto w pogoni za lepszym życiem. Niedawno przecież weszliśmy do Unii Europejskiej, otworzyło nam to drzwi do rynku pracy w Niemczech oraz Wielkiej Brytanii. Początki jak zawsze bywały ciężkie, harowało się przy szparagach, pomidorach, truskawkach. Ale żadna praca nie hańbi. Z rodziną widywałem się przy okazji świąt. Odkąd wyjechałem na obczyznę, wiedziałem że kiedyś wrócę do rodzinnych stron. Po kilku latach tułaczki po różnych krajach Europy wyjechałem na Wyspy, tam początkowo pracowałem tradycyjnie, w Pubie na zmywaku. Następnie awansowałem na pizzermana. Podczas podróży po kontynencie stałem się istnym poliglotą. Liznąłem hiszpańskiego, francuskiego, niemieckiego a najbardziej doszlifowałem swój angielski.. Sukcesy polskiej reprezentacji w Eliminacjach do Euro 2008 dosłownie dobijały mnie. Zaprzepaściłem swój sukces, zapowiadałem się na bardzo dobrego defensywnego pomocnika, jak widziałem Pazdana w kadrze Beenhakkera wiedziałem, że mogłem to być ja. Przecież Pazdi jest w moim wieku… W końcu zebrałem motywację aby wziąć się za siebie. Ukończyłem szkołę średnią. Zacząłem studia zaoczne w Wielkiej Brytanii coś na styl AWF-u. Równolegle stać mnie było by rozpocząć realizować swe marzenia. Nie udało się być piłkarzem to chciałem zostać menadżerem. Kolejno zaliczałem licencje krajowe. Gdy zakończyłem studia zatrudniłem się w szkole średniej jako nauczyciel Physical Education, czyli naszego odpowiednika WF-u. Długo tam nie popracowałem zaledwie pół roku. Kontynentalne licencje wymagały ode mnie staży w wielu klubach z angielskich lig. Zaczynałem od 3 szczebla rozgrywkowego, później znajdowałem coraz lepsze oferty staży, aż przed otrzymaniem licencji UEFA Pro pracowałem pod okiem takich szkoleniowców jak Arsene Wenger czy Jose Mourinho. Tak dobrnęliśmy z moją historią do 2015 roku w którym zdobyłem ostatnią licencję która była zwieńczeniem świetnego stażu w którym zwyciężyliśmy z Chelsea w Premier League. Postanowiłem więc spędzić wakacje w Polsce, by spojrzeć rodzicom w oczy i powiedzieć „Jestem zwycięzcą!”.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...