Skocz do zawartości

ZachowajDystans

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    266
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez ZachowajDystans

  1. Portsmouth jest to klub z długą, choć niezbyt bogatą historią. Klub powstały w 1898 roku jest dwukrotnym mistrzem Anglii z lat 1949 oraz 1950. Ostatni trofeum zdobytym przez Pompey jest Puchar Anglii. Od tego momentu, czyli 2008 roku zaczęła się równia pochyła o tendencji spadającej. Klub wpadł w długi. Spadł do Championship, a następnie do npower League 1. Klub jest zarządzany komisarycznie. Przekraczamy obecnie budżet płac o kilka tysięcy, a najwyższa stawka jaką możemy zaproponować nowym zawodnikom to 100 euro na tydzień. Oczywiście nie możemy kupować, bo mam zerowy budżet transferowy, ale również nie możemy wypożyczać, ale już przyczyny tego zakazu dokładnie nie znam. KADRA NA SEZON 2011/12 BRAMKARZE: Mikkel Andersen(DEN/22) - wypożyczony z Reading bramkarz będzie numer jeden. Jest to pewne. Ostatnie dwa lata spędził w Bristol Rovers, więc League 1 zna bardzo dobrze. Powinien być jednym z niewielu mocnych punktów w zespole. Matthew Gledhill(IRL/17) - co tu dużo mówić... młodziak bez perspektyw. Nasz jedyny bramkarz w klubie, który ma stały kontrakt, ale na grę w pierwszym zespole liczyć nie powinien. Wnioski: Andersen nie może złapać kontuzji, bo inaczej zginiemy. Trzeba znaleźć jakiegoś miernego bramkiera na rezerwowego. OBROŃCY: Paul Conolly(ENG/27) - wypożyczony z Leeds. Ten prawy obrońca to jak na te warunki bardzo dobry gracz, ale jest mały szkopuł. Zarabia on ponad 6 tysięcy euro na tydzień, co strasznie obciąża nasz mały budżet. Będę musiał w trybie natychmiastowym zakończyć to wypożyczenie. Kevin Long(IRL/20) - kolejny wypożyczony obrońca. Prawowitym właścicielem Kevina jest Burnley. Jest to niezły obrońca. Jeśli nie uda nam się znaleźć tańszych rozwiązań to z pewnością zostanie u nas na ten sezon. Ricardo Rocha(POR/32) - tego pana nie trzeba przedstawiać. Były zawodnik m. in. Sportingu Braga, Benfici, Tottenhamu czy Standardu Liege. Najbardziej doświadczony zawodnik w drużynie. Niestety on także jest dużym obciążeniem dla nas i po jakiś ewentualnych wzmocnieniach będziemy musieli rozważyć jego dalszą przyszłość w klubie. Josh Thompson(ENG/20) - ten środkowy obrońca jest wypożyczony z Celticu. Jest bardzo wysoki(196cm) i może sprawdzić się w ofensywnych stałych fragmentach gry. Wnioski: Reszty nie warto przedstawiać, bo to na siłę wepchnięta gównażeria z zespołu U-18. Szukamy wzmocnień, szukamy, ale pierwszą czwórkę obrońców mamy dobrą. POMOCNICY: Scott Allan(SCO/19) - ten pomocnik swoimi umiejętnościami prezentowanymi w barwach Dundee United przekonał do siebie działaczy West Bromwich Albion. Kupili oni zdolnego środkowego pomocnika i wypożyczyli własnie do Portsmouth. Nie pobiera on znacznej gaży, więc zdecydowanie będzie podstawowym ogniwem naszej linii pomocy. Jordan Obita(ENG/17) - ofensywny pomocnik wypożyczony z Reading. Niezła szybkość i drybling. Może wkręci kilku drwali w ziemię. Chinedu Vine(IRL/17) - nasz młody, nieutalentowany skrzydłowy. No jak nie będę miał kim grać to go wystawię... George Colson(WAL/17) - środkowy pomocnik... no i to chyba na tyle ciekawych informacji. Wniosek: Ja pierdole. :ściana: Nie wierzę. NAPASTNICY: Luca Scapuzzi(ITA/20) - zawodnik Manchesteru City jest wypożyczony na ten sezon. Umiejętności ma bardzo średnie, więc rozważę jego sens przebywania na Fratton Park. Patrick Antelmi(AUS/17) - utalentowany(!) napastnik, który dostałby na pewno szansę, gdyby nie fakt, że jest kontuzjowany i wróci do gry za... 13 miesięcy. Dan Thompson(ENG/17) - ni to szybki, ni niski, ni szybki, ni wolny. Całkiem nijaki, ale dzięki niewielkiej liczbie zawodników do pierwszego zespołu się załapał. Gratulujemy. Wniosek: Scapuzzi nie jest taki zły, a lepszego 'killera' raczej nie znajdziemy z naszymi możliwościami finansowymi. Jest straszna mizeria. Kilka ofert kontraktów zostało złożonych całkiem przyzwoitym zawodnikom, więc niedługo kadra pierwszego zespołu powinna się poszerzyć o kilka nazwisk na co niezmiernie liczę. Pierwszym, który podpisał kontrakt z klubem został Claus Jorgensen(FRO/35). Jest to środkowy pomocnik z przeszłością związaną głównie z Championship i League 1. Ostatnio występował jednak w Blue Square Bet North. To bardzo doświadczony zawodnik, którego największym mankamentem jest sprawność fizyczna. Claus już zapomniał jak to jest rozepchnąć się w polu karnym, czy wjechać wślizgiem. Przy takich stykowych sytuacjach kończy on raczej w karetce i jedzie na sygnale do pobliskiego szpitala. Zaraz po dziesięciokrotnym reprezentancie Wyspo Owczych, do klubu zawitał Conally Edozien(NIG/33). Występował on ostatnio w Fort Lauderdale Strikers, w amatorskiej lidze USA. No niestety... takich przyszło nam sprowadzać zawodników. Ten napastnik to może być dobra alternatywa dla Scapuzziego. Związek ze Stanami Zjednoczonymi ma także Erik Opsahl(USA/18). Ten defensywny pomocnik to całkiem utalentowany gracz, który swój pierwszy sezon kariery spędził w młodzieżowej drużynie Reading. Ross Smith(CAN/30) to środkowy obrońca. Ostatnio grał w Portland Timbers, ale wcześniej spędzał czas na boiskach Blue Square, a nawet League 2. Ten transfer daje nam nowe możliwości w obronie. Jego rodak Justin Thompson(CAN/30) to także środkowy obrońca i co ciekawe, ma podobną przeszłość... Blue Square, 2 liga USA, powinni się dogadywać na boisku. Niedługo pierwszy sparing. Przeciwnikiem będzie Charlton Athletic, ale priorytetem jest póki co stworzenie jakiegokolwiek składu.
  2. Ja tak samo ;) ___________________________________________ - Znowu roszada? Za każdym razem musisz robić tak samo? - zapytał podirytowany Iwan widząc co swoimi sprawnymi palcami wyprawia jego kolega z pracy, Jack. Jack po skończeniu studiów w miejscowym uniwersytecie na kierunku koszykarz-plecionkarz nie mógł znaleźć pracy w swoim zawodzie, dlatego zgłosił się na etat do pracy w McDonaldzie. Został tam na dłużej, teraz jest kierownikiem, więc znajomość jego osoby to w pracy pewny luksus. 30-letni powoli łysiejący blondyn a'la Arjen Robben jeszcze za czasów gry w klubie Romana Abramowicza był ciepłym w stosunkach(nie chodzi tu o homoseksualizm, prawdopodobnie) wobec swoich pracowników. - Ile Ty grasz w szachy? - retoryczne pytanie z domieszką ironii zadał "Robby", bo tak jest on nazywany w pracy - Niewiele, nie masz prawa się udzielać, jeśli masz zamiar krytykować moje ruchy. - spojrzał poddenerwowany kierownik. - Tak długi urlop mi nie sprzyja. - westchnął. - Przykro mi, ale musieliśmy zredukować liczbę pracowników. Ostatnio za dupę chwytają nas długi, bo wszyscy przenieśli się do pobliskiej polsko-chinskiej restauracji. - z niesmakiem zaśmiał się Robby - Czego to ludzie nie wymyślą... - I co ja mam robić przez ten czas... - spojrzał na sypiący się leniwie tynk z jego prawej strony - W tym burdelu stracę zmysły. - Może wróć na ten czas do tego czym zajmowałeś się wcześniej? - zaproponował zamyślony - Szło Ci bardzo dobrze w trenerce. Iwan zamyślił się. Póki miał regularną pracę i czuł codziennie zapach starego rozgrzanego oleju, nie odczuwał tęsknoty za ruchem fizycznym. Nie wspominając już o trenowaniu. Złapał jedną dłonią swój obwisły brzuch. Przecież teraz się nie nada... a może? - Słyszałem o problemach naszego klubu - przerwał milczenie. - Klub nie ma obecnie grosza przy dupie. Nie mają pieniędzy na renomowanego trenera. Do tego zasłynąłeś w okolicy z kilku spektakularnych awansów z Moneyfields. - Jack zachęcająco spojrzał na swojego szachowego przeciwnika. - Musiałbym się zastanowić, ale... chyba warto. - lekko uśmiechnął się człowiek przypominający sylwetką świeżo narodzonego płetwala. Żółte zęby kierownika ukazały się oczom Iwana, gdy ten mocno uśmiechnął się w jego stronę. Pewność siebie biła z oczu Robby'ego, który lekko koniuszkami palców złapał czubek figury szachowej, pomachał nią, a następnie rzekł: - Znam prezesa! - O KUHWA - wykrzyknął zdumiony Iwan. ******************************************************************************************************** Gabinet prezesa bił jeszcze dawnymi latami chwały, gdy klub jeszcze występował w Premier League. Fotki z ostatnich sezonów błyszczały na tle zafrasowanej miny biednego prezesiny. Jego oczy wyglądały tak jakby ze snem nie miały ostatnimi tygodniami nic wspólnego. Jedną ręką trzymał się za głowę w razie, gdyby miała ona się osunąć pod ciężarem skomplikowanych problemów. Niebieski połysk dużego herbu klubowego jeszcze dumnie zwracał na siebie uwagę. Iwan ostrożnie wstąpił w progi owego pomieszczenia. Powoli usiadł na fotelu, aby przez jego nadwagę nie doszło do żadnej usterki. - A więc to pan... - Bob masował się po skroni jakby chciał rozgnieść diabliki tkwiące, gdzieś pod skórą niedaleko brwi - Przeczytałem pańskie CV i powiem krótko... Chwila niepewności krążyła nad prezesowym biurkiem. - Bierz pan tę robotę, BŁAGAM! - prezes złapał Iwana za tłustą rękę. - Nie możemy zaoferować dużo, to prawda, ale obecnie nie stać nas niemal na nic. - Zaskoczył mnie pan - Samara był 'confused' - Z tego co słyszałem klub jest na stan obecny bankrutem. - Nie myli się pan - rzekł smutno - Ale jesteśmy pod zarządem komisarycznym, więc szanse na jakąś przyszłość jeszcze są. Prezes wyciągnął z szuflady biurka umowę. Położył na stół i błagalnie rzekł: - No podpisz to pan!! - Spokojnie - Iwan spojrzał na umowę i zaczął ją analizować. Był znów zaskoczony. - Jak to możliwe, że cel minimum to środek tabeli? Jeszcze przy budżecie płac, który przekraczamy. - Panie drogi. Nie ja tę umowę spisywałem. Jestem tutaj od niedawna. - Nawet nie mamy 11 piłkarzy w zespole... - rozczarowany Iwan domyślał się w jakie szambo moze się wpakować. - Na pewno kogoś dla pana znajdziemy... a może i pan sam znajdzie. Iwan złapał za pióro i majznął szybkim ruchem podpis pod umową. Został menadżerem.
  3. Spróbuję tej fabuły... _______________________________________________________________________ Tynk powoli sypał się ze wszystkich czterech wyblakło-zielonych ścian zaniedbanego pokoju. Równomierny i spokojny płomień długiej świeczki, umieszczonej w zardzewiałym świeczniku, rzucał światło na niedomyty kubek z kawą. Obok kubka na chwiejącym się stole, który miejscami świecił się jeszcze politurą, leżał 96-stronicowy zeszyt w kratkę. Były w nim jakieś bazgroły, których sensu dopatrywał się jedynie sam autor. Na kancie drewnianego stołu leżało jakieś zdjęcie. Iwan usiadł na zakurzonej sofie. Nie miał czasu sprzątać już od bardzo dawna, właściwie odkąd przyjął pracę w pobliskim McDonaldzie. Za psie pieniądze. Praca w tym zakładzie pozwoliła wypłynąć na szerokie wody. Ale owa szerokość mierzona była jedynie w rozmiarach spodni, które to powiększały się co około półtora miesiąca. Ponad trzydziestoletni mężczyzna po opuszczeniu stanowiska grającego menadżera w lokalnym amatorskim klubie, z którym osiągał z resztą sukcesy na miarę Boba Jacksona, przybrał na wadzę niczym Vincent d'Onofrio na potrzeby filmu 'Full Metal Jacket'. Tylko, że miara klubów i czasy trochę inne. Zabrakło mu jednak motywacji i czasu na dalsze prowadzenie klubu. Przed przeprowadzką siedzący obecnie na 3-osobowej sofie marki IKEA dżentelmen uczestniczył także aktywnie w amatorskich klubach polskich, co pozwalało mu na trzymanie formy. Niestety, lata świetności jego ciało miało już za sobą. Spodnie o rozmiarze L zamienił na te z dwoma 'X' przed wspomnianą wcześniej dwunastą literą współczesnego alfabetu łacińskiego. Połowa pasków w sklepie za mała, ale nie było z tym problemu. I tak nic nie spadało mu z dupy. Wyglądający jak Fiat 126p facet wstał leniwie ze skrzypiącego niezbyt miękkiego legowiska, by włączyć radio. Trudno było złapać sygnał, ale po czasie w końcu się udało. "Nasz ukochany klub ma bzzzz problemy. Po spadku bardzo ciężko zebrać kadrę i niewiadomym bzzz ilu jeszcze odejdzie zawodników. Na pewno bzzzz bzzz trrr..." delikatny, lecz stroniący od optymizmu głos dziennikarki został przerwany przez silny trzask pioruna, który musiał uderzyć bardzo blisko. Przez zepsute, zasłonięte już na amen żaluzje przebiło się jasne światło, które na ułamek sekundy całkowicie pochłonęło ognistą aurę świecy. Dźwięk uderzenia był tak głośny, że grubawy Iwan, aż odskoczył od okna. Prawe oko zadrżało przez chwilę, ażeby odreagować nagły stres. Brunet usiadł z powrotem na sofie z takim naciskiem, że jedna ze sprężyn wyskoczyła rozdzierając materiał i uderzając otyłego osobnika w udo. Lekki grymas na twarzy zamienił się dosyć szybko na wyraz smutku i żalu, gdy ta gruba łajza zorientowała się, iż odruchowo potrąciła kubek. Ciemnobrązowa ciecz wylała się na stół. W pokoju mocniej zapachniało zmielonym zalanym gorącą wodą ziarnem. - Kurwa mać - krzyknął głośno i donośnie. Mały kawałek tynku zleciał ze ściany od jego prawej strony i uderzył o panele. Gorące ciekłe piekło pochłonęło w swe czeluści także zdjęcie. Łza spłynęła po tłustym nabrzmiałym policzku. Wziął długopis z ciemnym atramentem i zaczął pisać jakby do kogoś przemawiał. Jest coś co wydaje Ci się bliskie, było bliskie zaprawdę, ale jest nieosiągalne i to nawet nie z powodu kilometrów dziurawych dróg, które was dzielą. Jesteśmy nieosiągalni, tak po prostu, już na zawsze, bo zgubiliśmy się we wspólnej drodze naszej relacji, poszliśmy innymi torami. Ktoś przestawił zwrotnice, może nawet Ty, ale nie jesteś tego świadomy/a. Ja czasami sam przestawiłem tę zwrotnicę i nie żałuję. Ten cały stelaż niby krótkich, nic nieznaczących chwil, krótkich rozmów, czasami dłuższych, wyzwisk, śmiechów i pocieszeń. To wszystko mnie ukształtowało. Człowieku, z którym nie gadam może i już dobre kilka lat, ukształtowałeś mnie częściowo. I gdy rozmawialiśmy to symultanicznie gdzieś daleko w głębi mnie tworzyłeś pewien proces, który trwa do dziś. Który dziś ma efekty uboczne, tęsknoty zwykłej, bo wiem, że to co robiliśmy nie było bezcelowe. Chodź tu, przytul się, pogadajmy jeszcze raz, tak jak kiedyś. Nieważne czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną, chodź tu bliżej, naprawdę, wróć na chwilę. Chcę znów potwierdzić tam gdzieś samemu sobie, że dużo dla mnie znaczyłeś/łaś, chociaż bardziej to chodzi o tą drugą końcówkę. I chcę potwierdzić, że znaczyłem dla Ciebie tyle samo co Ty dla mnie. Nie tak jest? Jak często jeszcze o mnie myślisz, co? Czasami leżę i myślę o Was, wstaję, patrze przez okno, świeci się samotnie uliczna latarnia, a jak wy o mnie nie to... ile to było warte? Nie napiszę teraz do Ciebie, bo po co? Rozwieje się to szybko, ot tak, bo sam nie widzę podstaw do odtwarzania czegoś na nowo. Widziałem rok temu jedną osobę, do której czuje niesamowity sentyment, wręcz unikalny. Więc jak kiedyś powiem Tobie, że za Tobą tęsknie to na pewno nie tak jak za tamtą spotkaną osobą. Co nie oznacza, że mniej byłbym tęsknił, po prostu inaczej. Nie gadaliśmy długo, rok ponad. Co zrobiłem? Spuściłem głowę, próbowałem jakoś uniknąć kontaktu, no bo co tak nagle? Niby tacy kumple to czemu rok nie gadaliśmy? Chuj, bywa, poszedłem dalej, unik się udał. A jak Ty mnie widziałeś/łaś i się nie odezwałeś/łaś(kurwa męczące, ale próbuje zachować anonimowość obiektów) to też jesteś tchórzem. Była już późna godzina. Samara, bo tak miał na nazwisko, odłożył długopis, notatnik i zanim się położył, apatycznym dmuchnięciem zabrał świecy sens jej istnienia. W pokoju panował totalny mrok czasami rozdzierany przez oddalające się błyskawice. Zza okna było słychać, że na ulicę znów wychodzą ludzie. Sprzeczki w akompaniamencie podsyconego chmielem krzyku z perspektywami na szarpaniny.
  4. ZachowajDystans

    Payphone

    Byli lepsi, co tu dużo mówić. :P
  5. Ależ zacięta walka o awans. Trzymam kciuki. U mnie Kostecki też bronił słabo, a niby na papierze prezentuje się bardzo dobrze jak na ten poziom rozgrywek.
  6. ZachowajDystans

    Payphone

    Heh, klasyka. :ściana: 30 strzałów, z czego połowa to słupki i poprzeczki, a druga połowa to niewykorzystane sytuacje sam na sam. FM jest popierdolony i trzeba się z tym pogodzić. A może zaczną coś strzelać. Cierpliwości.
  7. Znam te okolice. ;) Miałem w Svebolle Mthethwe i był całkiem dobrym obrońcą. Nieźle wyprowadzał piłki z linii obrony. Najgorszym rywalem dla mnie było zawsze Naestved w 3 lidze, widze, że Tobie też z nimi nie poszło. :P A tak właściwie to Svebolle nie ma w tej lidze? :( Polecam od siebie Mustafe Hassana, z resztą zawsze możesz do mojego starego opka zajrzeć. Kilku zawodników naprawdę ciągnęło ten wózek. Będę śledził i powodzenia.
  8. Dobrze Ci powiedział. Masz łeb i ch*j, kombinuj. Wyniki nie są złe. Po takim czasie w niższych ligach należał Ci się w końcu awans wyżej.
  9. ZachowajDystans

    Payphone

    Kobin, Stepanenko, Devic, Diego Costa... widzę sprowadziłeś wielu byłych zawodników Szachtara. No chyba tylko Devic nie grał w tej wersji jeszcze w Szachtarze, tylko obecnie, no ale jakieś powiązanie jest. Też liczyłem na coś więcej niż Piatti. :P
  10. Przy ładowaniu sejwa gra się wyłącza i jakiś 'error coś tam running'. FM się wyłącza, chcę włączyc od nowa, a tu wyskakuje mi, że gra już jest włączona i musze kompa na nowo uruchamiać, żeby odpalić grę. Ta 12 ma dwa razy więcej błędów niż 08 i po maturach wrócę prawdopodobnie z karierą właśnie z tej wersji gry, mojej ulubionej.
  11. Myślałeś, że w Lechu będziesz miał leciutki sezon, a coś nie szło i przy pierwszej okazji uciekłeś. Oj, brzydko, brzydko. :P Obronę to masz żelazną, szczególnie środek.
  12. W pierwszym meczu zostaliśmy rzuceni od razu na głęboką wodę. Media nie dają nam szans na awans w tym sezonie, mimo zeszłosezonowych wyników i w pojedynku ze spadkowiczem Superligi Esbjergiem byliśmy skazywani na totalne zjedzenie. Zaczęliśmy ambitne i z tak zwanym pier*lnięciem. W 13 minucie z lewej strony wrzucił Etame, a w pojedynKu główkowym Ulrich-Nessakh wygrał Duńczyk i pokonał bramkarza gości. To był dobry impuls już na samym początku meczu. Widać było, że trochę zdenerwowaliśmy naszych przeciwników, więc skoncentrowaliśmy się na grze z kontry. Z powodzeniem, bo w 25 minucie dostaliśmy rzut karny i jedenastkę wykorzystał Roder wysuwając moją drużynę na dwubramkowe prowadzenie. Od tamtego momentu oddaliśmy trochę inicjatywę, ale nie na tyle, żebyśmy musieli cofnąć się pod swoje pole karne. Staraliśmy się w miarę kontrolować spotkanie. W 57 minucie fantastycznym strzałem popisał się nowy nabytek Esbjergu, Al Zraidy. Koleś ma papiery na czołówkę walki o Króla Strzelców. A o to ta bramka: AL ZRAIDY FENOMENO. Do końca meczu graliśmy z kontry i nie udało nam się ani przeciwnikom strzelić gola, więc pierwszy mecz i pierwsze zwycięstwo. Dobry początek. 1/33 SAS Ligaen 17.8.2014r, stadion Svebølle Stadion (-)Svebolle 2:1 Esbjerg fB(-)(Ulrich 13', Roder/kar 25', Al Zraidy 57') MoM: Brian Ulrich 7.4 Fr - 1002 Drugi mecz to klasyczny Puchar Danii. Ze względu na zmęczenie i mały szpital w klubie musiałem dokonać kilku zmian i tak w dorosłym zespole mieli okazję zadebiutować prawy obrońca Bielskin, który przyszedł do nas w zeszłym sezonie oraz 18-letni Thomas Nielsen - duński pomocnik, który przybył do nas już dwa lata temu z Naestved na zasadzie wolnego transferu. Do dorosłej drużyny wrócił również nie kto inny jak Haydar Said pamiętany już z występów w barwach Svolle w 2 Lidze Wschód. Ostatni sezon Haydar spędził w rezerwach. W wyjazdowym meczu z Rosenhoy poszło nam bardzo dobrze i nie mieliśmy żadnych problemów. Wszyscy grali bardzo dobrze, ale to mnie wcale nie dziwiło na tle tak słabego przeciwnika. Wbiliśmy pięć brameczek i czekamy na kolejnego przeciwnika. 1/1 Puchar Danii, 1 runda 20.8.2014, stadion Avedøre Stadion (NL)Rosenhoy 0:5 Svebolle(SAS)(Rafael 26', Makinwa/kar 40', 54', Nielsen 47', Ulrich 78') MoM: Yusuf Makinwa 8.9 Fr - 30(!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!) Co to naprawdę znaczy zagrać słabo w defensywie i nieskutecznie w ataku zobaczyliśmy w wyjazdowym meczu z Bronshoy. Kolejne kłopoty kadrowe zmusiły mnie do mieszania w składzie. Fatalnie zagrał Etame, którego wystawiłem w ataku. Chłopak miał z 3 setki i żadnej nie wykorzystał. Zmieniłem go już w przerwie, ale Adegpedjou, który za niego wszedł nie zagrał o wiele lepiej. Nie zmarnował może żadnej okazji, ale po prostu żadnej nie miał, bo był niewidoczny, człowiek-widmo. Pierwszego gola straciliśmy zaraz po wznowieniu drugiej połowy. Podanie do lewoskrzydłowego, który uciekł Bielskisowi, a następnie płaska wrzutka w pole karne, gdzie czekał Adriano, napastnik z Wysp Zielonego Przylądka, którego nie upilnował spóźniony Rebih. TUTAJ idealnie ukazane zachowanie moich zawodników, totalne ignorowanie zasad gry zespołowej. Wychodzi Adegpedjou i ma wolnego zawodnika, ale zamiast tego wpie*dala się w 3 zawodników rywali i traci piłkę. Konsekwencją tego jest atak piłkarzy Bronshoy i rzut karny po faulu Pietrucciego. Gola wykorzystał Christopher Poulsen. Proste? Proste. Trzeba też dodać, że kontuzji doznał Rafael, co będzie dla nas dużą stratą. :/ 2/33 SAS Ligaen 23.8.2014, stadion Tingbjerg Idrætspark (7)Bronshoy 2:0 Svebolle(3)(Adriano 47', Poulsen/kar 76') MoM: Cheikh Sarr 8.4 Fr - 569
  13. ZachowajDystans

    Payphone

    No dawaj w końcu ten klub nowy El Pajaco. :ściana:
  14. O Monaco, super. ;) Marama, Giuly, Pogba... Masz pakietę. O awans możesz być spokojny. ;)
  15. Szczerze? Mocno w to wątpię, ale dzięki. ____________________________________________________________ CZERWIEC/LIPIEC/SIERPIEŃ 2014 TRANSFERY: Z klubu: Ebou Sillah(GAM/34) --> wolny transfer - od dłuższego czasu było wiadomo, że ostatni sezon będzie jego ostatnim w naszych barwach. Ebou nie wytrzymywał już kondycyjnie i totalnie nam osiadł na mieliźnie. Zawdzięczamy mu bardzo wiele, szczególnie, gdy graliśmy jeszcze w 3 lidze. Dzięki Ebou i powodzenia. Mustafa Hassan(IRQ/24) --> wolny transfer - kończył mu się półprofesjonalny kontrakt i zastanawialiśmy się czy przedłużyć umowę. Niestety zarząd naciągnął na nas takie bariery funduszowe, że nie mogliśmy pozwolić sobie na danie podwyżki Mustafie, a już wcześniej miał jedną z najwyższych pensji w klubie. W zeszłym sezonie strzelił 9 bramek, był ze mną od początku, to ja go ściągnąłem, no ale tak bywa. Tom Soetaers(BEL/33) --> wolny transfer - w 2 Lidze Wschód nie było na niego mocnych. Grał świetnie, ale w raz z przeskokiem o jedną klasę rozgrywkową, a także z nieuchronnym starzeniem się, Tom przestał być już ważnym ogniwem zespołu. W końcówce zeszłego sezonu jeszcze błysnął, ale widać było, że nie dawał już fizycznie rady. Niedługo przyjdzie dla niego zakończenie jakże barwnej kariery, ale może jeszcze w jakimś klubie zagra. Sebastian Clark(USA/19) --> wolny transfer - Amerykanin był propsowany przez moich współpracowników, ale okazało się, że nie rozwija się tak jak byśmy tego chcieli i jest za słaby, a ciągnął też niezłą pensję. Ze względów kadrowych odeszli również Mawaye, Fuessi, Tokpa oraz Onyszko. Do klubu: Ibrahim Etame(CMR/19) <-- wolny transfer <-- Tonnere KC - Ibrahim to podobny typ piłkarza co Chukwuemeka. Prezentuje się nieźle, zobaczymy co pokaże. Wojciech Surma(POL/18) <-- wolny transfer <-- Stomil Olsztyn - kolejny raz próbujemy z Polakiem. Wojtek był największym talentem w regionie i już przed sezonem załatwiliśmy jego transfer do nas. Skończył mu się kontrakt i przybył po nieciekawych wojażach w swoim pierwszym klubie. Stomil nie dał szansy pokazania się temu środkowemu pomocnikowi, ale może u nas się odpowiednio rozwinie i być może zadebiutuje w pierwszej drużynie. Riccardo Signorini(ITA/18) <-- wolny transfer <-- San Giovanni Valdarno - łał, z tej mąki może być dobry bochen chleba. Riccardo wygląda nawet lepiej niż Pietrucci, tyle, że akurat on najbardziej lubi występować na prawej obronie. Najpierw dam go do rezerw, niech się najpierw ogra, a potem spróbuje go wystawiać na środku obrony, bo na tej pozycji również może grać. Do klubu doszli także Tomas Janu(CZE/21) oraz Gisbel Byram(FRA/20). Pierwszy to środkowy obrońca, który przybył do nas z Baniku Ostrava, gdzie nie udało mu się przebić do pierwszego składu za to regularnie grał w rezerwach. Drugi to młody bramkarz, który przybył do nas po tym jak wygasł mu kontrakt w... Arsenalu Londyn. Obaj panowie są uzdolnieni, ale pierwszy sezon spędzą w drużynie rezerw. SPARINGI: 6.7.2014r/Svebolle 4:1 FC Kobenhavn II(Adegpedjou, Okoro, Mawaye, Meier - Vetokele) 8.7.2014r/Herlev 0:3 Svebolle(Maier, Barut, Davidsen) 12.7.2014r/Naestved 0:2 Svebolle(Etamex2) 16.7.2014r/Varde 0:2 Svebolle(Chukwuemeka, Roder) 24.7.2014r/Svebolle 0:1 Svebolle II 31.7.2014r/Svebolle 3:1 Faxe(Kromah, Tokpa, Ulrich) 6.8.2014r/Svebolle 4:0 Svebollu U-19(Ulrich, Etame, Rafael, Meier) W sparingach graliśmy całkiem, całkiem. Cały czas najbardziej boli mnie ta nieumiejętność wykorzystywania dogodnych sytuacji. Najbardziej na plus wypadł chyba Maier i bardzo prawdopodobne, że dostanie szansę grania od pierwszej minuty w meczu ligowym. Niestety przez długi czas zabraknie Papikyana, który leczy groźną kontuzję i wróci dopiero koło grudnia. Ciągle czujemy brak typowego środkowego napastnika, killera, który wykorzystywał dogodne sytuacje. Ciężar strzelania bramek muszą brać na siebie najczęściej skrzydłowi. Powypadało nam kilku zawodników, a największa strata to zdecydowanie kontuzja Okoro. KADRA NA SEZON 2014/2015 BRAMKARZE: Badije Bello Byram OBROŃCY Bielskis Dahlen Davidsen Echavarria Niambele Pietrucci Rafael Rebih Said Signorini POMOCNICY Barth Chukwuemeka Etame Joseph Kromah Maier Makinwa Okoro Papikyan Redzep Roder NAPASTNICY Adegpedjou Ulrich
  16. Fornalik out. Zero charyzmy, zero pomysłu na grę. Czy piłkarze są zblazowani czy trener nie potrafi zaszczepić w nich woli walki? Wydaje mi się, że to drugie. To jest tzw. przedstawiciel polskiej myśli szkoleniowej, która upadła już dawno. W Polsce nie ma dobrych trenerów, na pewno nie takich, którzy mogliby objąć kadrę. Byłem za trenerem zagranicznym i dalej za nim jestem. Najlepiej już po San Marino to może ktoś to poukłada na el. ME.
  17. Łeee, środek tabeli to na zabawce ten sezon będzie. ;) Zaskakująco słabo Chelsea i Arsenal ;o Jakieś ciekawe transfery w styczniu?
  18. W meczu z Fredericą musiałem postawić na bardzo nowatorski środek pomocy Kromah(który zaczynał od pierwszego zespołu, ale wiosnę spędził w rezerwach) oraz Redzep - dwudziestoletni Macedończyk bez doświadczenia na poziomie dorosłego zespołu. Reszta po prostu była padnięta, a mieliśmy tylko dzień przerwy. Widać było od razu, że moi zawodnicy sobie nie radzą. Po półgodziny przegrywaliśmy, a ten mój nowy środek pola był totalną porażką. Dałem chłopakom szansę, a oni grają bez totalnego zaangażowania. Po stracie bramki coś zaczęliśmy grać no i w 45 minucie, jeszcze przed gwizdkiem sędziego, podanie Kromaha otworzyło drogę do bramki Mawaye, a ten wyrównał. Początek drugiej połowy był wybitnie nudny, aż w 6 minucie sędzia podyktował dla nas karnego, ponieważ sfaulowany w polu karnym został Chukwuemeka. Do piłki podszedł sam poszkodowany i zanim piłka wpadła do bramki to najpierw odbiła się od stalowej poprzeczki, ładny gol. Około 75 minuty straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, a dokładniej wrzutce z rzutu wolnego. Do końca życia nie zrozumiem zachowania Davidsena. Goście wybili piłkę daleko na naszą połowę. Do piłki doszedł Davidsen, ale zamiast coś zrobić to stał w miejscu z dobre 10 sekund, aż podbiegł do niego napastnik gości Kamara i zabrał mu piłkę. Davidsen sfaulował go, bo inaczej Kamara wyszedł by sam na sam no i wyleciał z boiska, DAFUQ?! Niedługo potem, w 84 minucie straciliśmy bramkę na 2:3 po wrzutce z rzutu rożnego, wspaniale. Myślałem, że to już koniec, ale w 88 minucie Sergio wrzuca piłkę w pole karne i niepilnowany Kamara podwyższył na 2:4. 32/33 SAS, 13.6.2014r, stadion Svebølle Stadion (3)Svebolle 2:4 FC Frederica(7)(Sergio 31', Mawaye 45', Chukwuemeka/kar 62', Henriksen 77', Davidsen/czk 81', Rohde 84', Kamara 88') MoM: Remi Sergio 8.2 Ostatni mecz sezonu zagraliśmy ze spadkowiczem HIK. Do składu wrócili wszyscy, których brakowało w poprzednim meczu, w tym John Okoro, który zebrał bardzo dobre noty w międzynarodowym turnieju reprezentacji U-21. Był jednym z lepszych jak to się mówi. O dziwo, to goście spisywali się lepiej w pierwszej połowie. Mieli kilka naprawdę niezłych sytuacji, ale to my strzeliliśmy bramkę. W 34 minucie po wrzutce Dahlena z rożnego piłkę głową do bramki skierował Rafael. Wspomniany Dahlen nie upilnował Sorensena, który strzelił nam gola pod koniec pierwszej połowy po wrzutce z lewej strony. W drugiej połowie mogliśmy zobaczyć spotkanie paralityków z niepełnosprawnymi. No po prostu kabaret. Jednak w 58 minucie w tym zachwycającym pojedynku na chwilę zabłysnął Niambele, który w podobny sposób jak Rafael pokonał bramkarza Kroga. 10 minut później gola strzelił Adegpedjou, ale sędzia odgwizdał spalonego. W 75 minucie gola strzelił Roder i to była pierwsza bramka tego niemieckiego pomocnika. Trzeba przyznać, że zawiodłem się na obu Niemcach. Mieli wprowadzić nową jakość w środek pomocy, a całą wiosnę grali jak osrańcy. Kończymy ligę zwycięstwem, ale musimy obejść się smakiem jeśli chodzi o Superligę. Ale to chyba i dobrze. 33/33 SAS, 15.6.2014r, stadion Svebølle Stadion (3)Svebolle 3:1 HIK(11)(Rafael 34', Sorensen 41', Niambele 58', Roder 75') MoM: Andreas Dahlen 8.3 SAS Ligaen | Poz | Inf | Zespół | | M | Wyg | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | M | AC Horsens | | 33 | 21 | 7 | 5 | 74 | 33 | +41 | 70 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | A | AGF | | 33 | 19 | 11 | 3 | 78 | 27 | +51 | 68 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Svebølle | | 33 | 19 | 8 | 6 | 60 | 29 | +31 | 65 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | FC Vestsjælland | | 33 | 13 | 11 | 9 | 56 | 49 | +7 | 50 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | | FC Fredericia | | 33 | 14 | 5 | 14 | 57 | 56 | +1 | 47 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | | Viborg | | 33 | 12 | 11 | 10 | 46 | 50 | -4 | 47 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 7. | | HB Køge | | 33 | 10 | 12 | 11 | 43 | 50 | -7 | 42 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 8. | | Skive | | 33 | 10 | 10 | 13 | 44 | 44 | 0 | 40 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 9. | | FC Roskilde | | 33 | 12 | 4 | 17 | 46 | 52 | -6 | 40 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 10. | | Brønshøj | | 33 | 8 | 13 | 12 | 42 | 45 | -3 | 37 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 11. | S | HIK | | 33 | 8 | 4 | 21 | 36 | 69 | -33 | 28 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------| | 12. | S | FC Svendborg | | 33 | 2 | 4 | 27 | 26 | 104 | -78 | 10 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------------|
  19. Przed meczem u siebie z Brishoy nie mogliśmy skorzystać z wielu podstawowych zawodników, którzy dostali powołania na mecze reprezentacji, ale nie tych głównych. Widać było, że jesteśmy bardziej zdeterminowani by wygrać. Bardziej agresywni w odbiorze, a także zdecydowani z przodu. Ciągle brakowało nam szczęścia, m. in. Hassan trafił w słupek, aż w końcu w 45 minucie Robert Barth strzelił z dystansu i to był jego pierwszy gol dla Svebolle. W końcu może ten Niemiec zacznie coś grać. Początek drugiej połowy znów zaczęliśmy słabo, już któryś mecz pod rząd nie potrafimy rozpocząć drugiej połowy dobrze. Staraliśmy się jednak ograniczyć ingerencje gości na naszej połowie i ograniczyliśmy ich do strzałów z dystansu, w większości niecelnych. Potem graliśmy lepiej, a w ostatnich sekundach gola na 2:0 zdobył Mustafa Hassan ustalając wynik spotkania. W ogóle o co chodzi z Pietruccim. Wszedł ledwo co do składu, a zbiera przezajebiste noty i już prawdopodobnie do końca sezonu będzie grał jako podstawowy środkowy obrońca. 29/33 SAS, 8.6.2014r, stadion Svebølle Stadion (3)Svebolle 2:0 Bronshoy(9)(Barth 45', Hassan 94') MoM: Mauro Pietrucci 8.1 Przed meczem ze Skive też musieliśmy trochę pokombinować w składzie i pierwszy raz od początku meczu zagra młody Niemiec Florian Meier. Na pewno jest to utalentowany chłopak, szybki i zwrotny. 19-latka ściągnęliśmy za darmo przed tym sezonem z HSV. Już w 3 minucie Hassan zagrał mu na dobieg tak, że Florian był sam na sam z bramkarzem, ale chyba się zestresował bo fatalnie przestrzelił. Gospodarze grali bardzo sztywno w obronie, ale za to w ataku dużo zamieszania robił jak zawsze Edo Sarajcic, z którym mam do czynienia już od początku mojej kariery w Svolle. Mieliśmy kilka dobrych sytuacji po stałych fragmentach, ale Pietrucci nie potrafił wykorzystać ani jednej, w tym raz trafiając w słupek. Wystarczyło go pochwalić, żeby zaczął grać chujnię. W drugiej połowie Skive nie istniało. Ciągle atakowaliśmy, ale jak taki Hassan przy stuprocentowej sytuacji wali prosto w bramkarza to co mam zrobić? No ręce opadają jak widzę tego pajaca. Dopiero w doliczonym czasie drugiej połowy rezerwowy Soetaers wykorzystał podanie Bartha i wyprowadził nas na prowadzenie, o które tak walczyliśmy przez cały mecz. 30/33 SAS, 8.6.2014r, stadion Sparbank Arena (7)Skive 0:1 Svebolle(3)(Soetaers 94') MoM: Andreas Dahlen 7.3 Byliśmy faworytami w meczu z Roskilde i nic dziwnego. Przeciwnicy okupują dolną część tabeli, ale mogą spać spokojnie, ponieważ już wiadomym jest kto spadnie z ligi. Wiadomo, że Svendborg, który nie nadaje się nawet do tarcia chrzanu, a do tego marnego towarzystwa dołączył HIK, które wraca do 2 Ligi Wschód. Wciąż nie mogłem skorzystać z Okoro, który chyba zaginął na dobre w nigeryjskiej dżngnli. do grona nieobecnych trzeba doliczyć Davidsena, który dopiero wraca ze zgrupowania reprezentacji, a także Makinwę, który doznał kontuzji w poprzednim meczu i z powodu pękniętego żebra będzie pauzował około 2 miesiące. Wysoki i agresywny pressing zdawał egzamin, ale goście dzielnie się bronili. Tak naprawdę mogli przegrywać 3 bramkami, gdyby choć raz ktoś z moich zachował zimną krew, ale nie... lepiej walić, gdzieś po czereśniach. W 52 minucie znów zaskoczył Soetaers, który mimo już swojego dziadowskiego poruszania się po boisku ostatnio wykazuje się niezłą skutecznością. Co ciekawe uderzył z 16 metrów swoją słabszą nogą, ale i tak trafił do siatki. Gol wprowadził więcej spokoju w poczynania mojego zespołu i dalej kontrolowaliśmy spotkanie, tylko już z większym oszczędzaniem sił. Spokojnie pozwoliło to, że dowieźć zwycięstwo do ostatniego gwizdka. 31/33 SAS, 11.6.2014r, stadion Svebølle Stadion (3)Svebolle 1:0 Roskilde(9)(Soetaers 52') MoM: Mohammed Niambele 8.0
  20. Patrząc na ostatnią formę to prawdopodobnie tak. ;) _______________________________________________ Meczem z Viborgiem na wyjeździe rozpoczęliśmy pięciodniowy maraton. W przeciągu 5 dni rozegramy 3 mecze co z pewnością będzie dla moich podopiecznych nie lada wysiłkiem. Już w pierwszym meczu pojawiły się problemy, ponieważ ze składu wypadł kontuzjowany Rafael, a zastąpić go musiał młody Pietrucci, któremu z resztą obiecałem w miarę regularną grę w pierwszej drużynie. Ten mecz miał dużą wagę, a my już w 3 minucie objęliśmy prowadzenie, gdy Okoro wszedł w pole karne jak w masło i wyłożył piłkę Adegpedjou, ten przymierzył i po długim słupku pokonał bramkarza Viborgu. Rywale szybko chcieli się odegrać, ale w dogodnej sytuacji nie popisał się najskuteczniejszy zawodnik tego klubu, Amuneke. My natomiast po ponad pół godziny gry prowadziliśmy 2:0, gdy kuriozalną bramkę strzelił Adegpedjou wykorzystując dziwne zachowanie przy bramce obrońców, którzy nie potrafili wybić piłkę z bliskiej odległości. Na domiar tego biernie w bramce zachował się bramkarz King i poskutkowało to golem dla nas. Romain Gasmi szybko strzelił gola kontaktowego po wrzutce z boku boiska Renato. Jednak to my schodziliśmy do szatni z dwubramkową przewagą, ponieważ wrzutkę Okoro w 45 minucie gry wykorzystał Pietrucci, który strzelił swoją pierwszą bramkę już w debiucie. W 56 minucie Okoro zwodem minął prawego obrońcę Viborgu co otworzyło mu wolną drogę do wejścia w pole karne. Nigeryjczyk płasko podał do czekającego już na linii pięciu metrów Papikyana,a Armeńczyk z pierwszej piłki uderzył i strzelił gola. Następne minuty meczu ciągnęły się, a widowisko ograniczyło się do walki o środek pola. Kibice opuścili już stadion na dług przed końcem meczu. 26/33 SAS, 25.5.2014r, stadion Viborg Stadion (5)Viborg 1:4 Svebolle(3)(Adegpedjou 2', 33', Gasmi 36', Pietrucci 45', Papikyan 56') MoM: Karim Adegpedjou 8.7 Mecz z Fredericą został przesunięty, więc nasz maraton został przełożony na inny termin. Zmiana terminu meczu została spowodowana ulewą, która przeszła nad Svebolle, więc graliśmy 2 dni później zaległy mecz z... Viborgiem. Który z resztą też został przesunięty własnie na dzień dzisiejszy ze względu na nadmierne opady. Pierwsze 20 minut możemy spisać na straty, ponieważ byliśmy wtedy zupełnie zdominowani, co mnie zupełnie zaskoczyło. Piłkarze Viborga grali o wiele rozsądniej i lepiej w środku pola. Potem zaczęliśmy powoli dochodzic do głosu, aż w 40 minucie po wrzutce Tokpy i błędzie bramkarza gola od wieków wieków strzelił Joseph Mawaye. Druga połowa ledwo się zaczęła, a sędzia już podyktował rzut karny na naszą niekorzyść po faulu Rebiha. Do piłki podszedł Kjaerfull i pewnie wykorzystał jedenastkę. Nie ma co ukrywać, że w drugiej połowie graliśmy jeszcze gorzej, a wynik 1:1 to moja osobista porażka. 27/33 SAS, 29.5.2014r, stadion Svebølle Stadion (3)Svebolle 1:1 Viborg(5)(Mawaye 41', Kjaerfull/kar 48') MoM: Mauro Pietrucci 7.7 Chukwuemeka otworzył wynik gry w 19 minucie w meczu wyjazdowym z FC Vestsjaelland po strzale z ostrego kąta. Znów musieliśmy sobie radzić bez Okoro, który wciąż siedzi w buszu na zgrupowaniu reprezentacji U-21. Gospodarze atakowali kilkukrotnie, ale bez skutku. Trochę za słabo chyba spisywaliśmy się w defensywie, a kryci przy rzutach wolnych będąc dalej od bramki niż przeciwnik jest totalną głupotą, którą regularnie wdrażają w życie moi boczni obrońcy. W 55 minucie strzeliliśmy drugą bramkę, a strzelcem był Adegpedjou, który zaraz potem został zmieniony przez Sillaha. Widać, że Kameruńczyk nie jest jeszcze w pełni przyzwyczajony do gry tak intensywnym pressingiem jak to nasza drużyna ma w zwyczaj grać. 5 minut po strzeleniu gola tracimy bramkę. Na prawej stronie Echavarria nie upilnował lewoskrzydłowego i ten pokonał Badije strzałem w długi róg bramki. W 84 minucie gospodarze doprowadzili do wyrównania. Pierwszy raz chyba straciliśmy gola po bezpośredni strzale z rzutu wolnego, a szczęśliwym killerem został Nyassi. Tak o to roztrwoniliśmy dwubramkową przewagę. 28/33 SAS, 1.6.2014r, stadion Slagelse Stadion (4)FCV 2:2 Svebolle(3)(Chukwuemeka 18', Adegpedjou 55', Diamoutene 61', Nyassi 84') MoM: Okechukwu Chukwuemeka 7.7
  21. ZachowajDystans

    Rapowe Realia

    Płyta Buki nawet niezła. Kilka kawałków zwróciło moją uwagę, ale spodziewałem się większej demolki. Teraz chyba zostało solo Matiego i wypadałoby wypuścić nową Sumę. Sprawdziłem też płytę HAOS no i muszę stwierdzić, że niby ten Ostry się ciągle powtarza, ale i tak lepiej wypadł niż Hades, chociaż nie powinno się tutaj wplatać jakiejś rywalizacji. Bity solidne, ale tekstowo zdecydowanie to kuleje i dobre numery można wyliczyć na palcach jednej dłoni. Teraz czekam na Elliminati, którą tak obwieszcza ciągle na swoim fejsbuku Tede. Single były ciekawe i dzięki nim trochę się zainteresowałem, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Wydaje się, że to będzie coś nowego... Aha, no i beka z Małolata#RAJFAJSEN.
  22. Najlepszy napastnik AGD, Lucky Khune ma w swoim dorobku obecnie 15 bramek. To sporo, zważywszy na to, że u nas najlepszymi strzelcami nadal są Hassan i Tokpa, którzy od dawna już nie oglądali powtórki w internecie ze swoją zdobytą bramką. W końcu zagraliśmy na własnym boisku i to właśnie z AGF, które zajmowało przed tą kolejką 3 miejsce. Właśnie wspomniany wcześniej Khune w 26 sekundzie otworzył wynik meczu... W 9 minucie przegrywaliśmy już 2:0. Środek obrony od początku spisywał sie fatalnie. 3:0 było w 25 minucie, ja pierdole, o co chodzi. Złapaliśmy oddech i zaczęliśmy atakować, ale większosć strzałów była, z resztą jak zawsze, niecelna, a stojący na bramce Rasmussen spisywał się dobrze wyciągajac to co miał do wyciągnięcia. Druga połowa to też gnój, szkoda nerwów. 23/33 SAS, 14.5.2014r, stadion Svebølle Stadion (2)Svebolle 0:3 AGF(3)(Khune 1', 26', Clottey 9') MoM: Lucky Khune 9.1 W meczu z beznadziejnym Svendborgiem dałem odpocząć w końcu Okoro, który od jakiegoś czasu ciągnął ten wózek z chlebem. Mecz układał się zgodnie z planem. Byliśmy niemal non stop przy piłce, a do tego po wrzutce z wolnego Tokpy samobója strzelił jeden z obrońców gości. Przed strzeleniem swojej 7 bramki w sezonie Hassan zmarnował tyle sytuacji, ze już miał zamówioną wizytę u psychologa, no ale w końcu w 42 minucie meczu ze Svendborgiem wyszedł po raz drugi sam na sam z bramkarzem i udało mu się wykończyć akcję płaskim strzałem. W 55 minucie po dobitce strzału Tokpy znów gola zdobył Hassan. Pewnie znowu zatnie się na kilka meczy, ale przynajmniej w meczu z totalnym outsiderem błyszczy. Pod koniec meczu oddaliśmy jeszcze inicjatywę i raz czy dwa Badije naprawdę musiał nieźle się napocić, ale udało mu się zachować czyste konto w tym meczu. 24/33 SAS, 18.5.2014r, stadion Svebølle Stadion (2)Svebolle 3:0 Svendborg(12)(Jorgensen/sam 13', Hassan 41', 55') MoM: Mustafa Hassan 8.8 AC Horsens jest w tym sezonie nie do zatrzymania. To główni faworycie do awansu, a nie przegrali meczu już od 8 spotkań. Mają nad nami dużą przewagę, więc grają na luzie co bardzo im dobrze wychodzi. Od pierwszych minut wyglądało to dobrze. Prawie nawet gospodarze strzelili bramkę samobójczą, ale po interwencji obrońcy piłka odbiłą się tylko od słupka. W 12 minucie po wrzutce z rzutu wolnego gola strzelił nieupilnowany Adiko, co zdecydowanie nie poszło nam na rękę. O ile w mecuz z AGF się zbłaźniliśmy, o tyle w tym meczu mielismy po prostu pecha. Naprawdę z cztery razy było blisko zdobycia gola, no ale właśnie... detale. W drugiej połowie wypadliśmy nawet gorzej niż w pierwszej praktycznie nie mogąc stworzyć żadnego zagrożenia. Defensywa gospodarzy spisywała się wzorowo i w odbiorze byli genialni. Nie potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce i to był głowny mankament naszej dzisiejszej postawy. Spadamy na 3 miejsce. 25/33 SAS, 21.5.2014r, stadion Casa Arena Horsens (1)Horsens 1:0 Svebolle(2)(Adiko 12') MoM: Michael Heskjaer 7.7
  23. Roskilde przeciwko nam wystawiło, aż 5 obrońców co z pewnością będzie nam utrudniało przebicie się przez ich formację defensywną. Pierwsza połowa była w naszym wykionaniu fatalna. Masa błędów w obronie, których nie udało się wykorzystać przeciwnikom tylko i wyłącznie dzięki fantastycznej dyspozycji Badije. Z przodu wcale nie lepiej. Jakieś strzały z dupy, w ogóle nie przemyslane, gdy można było rozegrać. Pełno niedokładności psuło grę. Oddaliśmy 10 strzałów w meczu, ale ani jeden nie był celny. Udało nam się zremisować ten mecz i naprawdę nie mamy podstaw, żeby narzekać, bo zaprezentowaliśmy się wręcz tragicznie. Trzeba podziękować Badije, który wspiął się na wyżyny swych bramkarskich umiejętności i wybronił wszystko co się dało, a nawet może i jeszcze więcej. 20/33 SAS, 4.5.2014r (7)Roskilde 0:0 Svebolle(2) MoM: Robert Badije 7.6 W meczu wyjazdowym z HIK zaczęliśmy bardzo dobrze. JUż w 5 minucie bramkę zdobył Adegpedjou po dokładnym podaniu Bartha. Graliśmy dobrze, a piłki za linię obrony przeciwnika rozdzierał kolektyw gospodarzy co dawało skutki. W 25 minucie gola strzelił Chukwuemeka w zamieszaniu panującym w polu karnym. W 32 minucie Dahlen dał świetną długą piłkę do naszego kameruńskiego napastnika, a ten urwał się obrońcą. Był już sam na sam z bramkarzem, gdy za koszulkę pociągnął go wracający obrońca. Oczywiście sędzie zagwizdał i wyrzucił owego zawodnika z boiska. Gra przeciwko 10-osobowej druzynie zdecydowanie dała nam więej miejsca i luzu. Praktycznie cały czas graliśmy sobie spokojnie piłką. Aż do 61 minuty, gdy w sumie pierwszą sytuację HIK wykorzystał Simon Braemer po wrzutce z rzutu wolnego. Na odpowiedź mojej druzyny nie musiałem długo czekać, bo zaraz po wznowieniu gry gola zdobył Okoro wykańczając swoją indywidualną akcję. Naprawdę cięzko go zatrzymać. W 67 minucie błąd obrony wykorzystał Adegpedjou i nasza przewaga bramkowa znów się zwiększyła. Kwadrans przed koncem piękną bramke zdobył rezerwowy Soetaers, który uderzył z pierwszej piłki zo strego kąta gdzieś na wysokości 16 metra. Spokojnie doprowadziliśmy ten stan do konca. 21/33 SAS, 7.5.2014r (10)HIK 1:5 Svebolle(2)(Adegpedjou 5', 67', Chukwuemeka 26', Braemer 61', Okoro 63', Soetaers 75') MoM: Okechukwu Chukwuemeka 9.3 Ostatni już 3 wyjazd z rzędu, rozegraliśmy z groźnym HB Koge, który chyba nie spełnia pokładanych w nim nadziei w tym sezonie. Na początku mecz był wyrównany, a wielkim spokojem zadziwiał bramkarz gospodarzy. Jednak ten spokój na nic mu się zdał, gdy Okoro wpadł w 18 minucie w pole karne, zmieszał dwóch zawodników i wystawił piłke jak na tacy Papikyanowi, który sieknął w okno z 12 metrów. W 22 minucie przez pół boiska przebiegł Hassan i na końcu wrzucił piłke z prawej strony na wbiegającego w pole karne Okoro, który wykończył wzorowo tę akcję, 2:0. Gospodarze raz na jakiś czas prlobowali strzałów z dystansu, ale piłką lata, gdzieś nad bramką i nie stwarzała realnego zagrożenia. Druga połowa ledwo się zaczęła, a z boiska wyleciał Nicolaj Madsen, który ostro wszedł w Papikyana i to przed samym sędzią. Oddaliśmy trochę inicjatywę piłkarzom Koge, ale i tak to my strzeliliśmy trzecią bramkę. Wrzutka z rożnego Papikyana, a gola zdobywa Rafaello. W 89 minucie padła nawet bramka dla naszych rywali, ale Djeziri w momencie podania była na pozycji spalonej i sędzia to zauważył. 22/33 SAS, 11.5.2014r (7)HB Koge 0:3 Svebolle(2)(Papikyan 19', Okoro 22', Rafael 73') MoM: John Okoro 9.0
×
×
  • Dodaj nową pozycję...