Skocz do zawartości

Paul Atryda

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    50
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Paul Atryda

  1. Mnie już od jakiegoś czasu nie podobała się postawa wyżej wymienionej czwórki. Gwiazdorzyli od kilku miesięcy, bo trzech zdobyło drugi tytuł mistrza Niemiec, a jeden gra w Arsenalu. Jeśli to faktycznie prawda, to Fornalik jeśli ma jaja to nie powinien ich powołać na następny mecz z Czarnogórą. Nie dość że zawalili euro, to się im z Estonią grać nie chciało. Niech sobie grają w klubach, a od reprezentacji won.

  2. Albo Solaris, który wydał "Pieśni Umierającej Ziemi", którą tak samo jak "Warriorsów" redagował Martin i Dozois. I zapowiada jakąś antologię niespodziankę (wiec nie "Kroki w nieznane") na koniec roku. Inna sprawa, że zdarza się, że polscy wydawcy kupują antologię bez jakiś tekstów bo tak agent zażyczył (ostatnio ukazała się przecież antologia "Steampunk" bez tekstu Chabona).

  3. Sam po pierwszym tomie miałem skojarzenia z Eriksonem (ale to chyba przez podobne nazwy, ale świat u Wegner wydaje mi się bardziej "ludzki", nie jest aż tak przesycony magią) i Kresem (góry i żołnierze), ale z czasem bledły. Poza tym widać w kolejnych książkach (póki co dwóch), że jest w tym jakiś zamysł własny autora. Drugi tom przenosi (to nie spoiler) nas w zupełnie inne klimaty (step i jazda - znów nasuwa się Kres), a trzeci zaczyna splatać historie z dwóch pierwszych i robi się coraz fajnej.

     

    A jeśli ktoś lubi połączenie powieści łotrzykowskiej z caper stroy i nie może doczekać się nowego Lyncha, polecam zainteresowanie się prozą Michaela J. Sullivana ("Królewska krew. Wieża elfów" i "Nowe imperium. Szmaragdowy sztorm"). Całkiem przyjemna rozrywka.

  4. Wegner to już trzy tomy, trzeci przybiera formę tradycyjnej powieści ("Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza"). Co do nazw to bym się kłócił ale to chyba nie ma sensu przy tak subiektywnych odczuciach. A co do porównań to do Eriksona IMO nietrafione, wiele wymienionych przez Ciebie elementów trafia się u innych pisarzy, nie szukając daleko, choćby w "Czarnej Kompanii" Cooka. Wiele też dzieli Meekhan od Malazu. Z resztą sam autor nie przyznaje się do inspiracją Eriksonem, którego z tego co pamiętam nawet nie czytał. Ale od czasu Kresa i Brzezińskiej to jeden z ciekawszych autorów piszących fantasy.

  5. Ale to już nie pierwszy raz jak piłkarze Śląska strzelają sobie w stopę. Do tej pory brylował w tym Mila swoimi głupimi wywiadami, widać jest to zaraźliwe. Może im przejdzie jak sezon skończą w środku stawki. :D

  6. Potencjalni rywale Legii: Viktoria Pilzno, FC Twente Enschede, Lazio Rzym, Rosenborg Trondheim, CSKA Moskwa

     

    Legia - Rosenborg - no to znamy rywali, Z dostępnych chyba najlepszy. Są pewne porachunki do załatwienia.

  7. A z Żewłakowem to się nie sypie? Sam Żewłakow popełnia katastrofalne błędy. W trzech pierwszych meczach, trzy proste błędy i trzy bramki w plecy. Tragiczne grał od początku LE, wolałbym tam zamiast niego zobaczyć Choto/Sulera/Jędrzejczyka.

    Kosecki jak zwykle marnuje świetne okazje, facetowi kiepsko wychodzi strzelanie i podawanie ostatnich piłek. A Rado tym razem chyba przekombinował.

    Ljuboja znów klasa sama w sobie, gdyby Legia miała jeszcze z dwóch piłkarzy tej klasy, to można by myśleć o stałej obecności w europie..

  8. Mało widomo o tym gościu. Nawet w FM-ie nie można go znaleźć

     

     

    "Prosta rzecz" na Centrum, w drugim odcinku wyleciał ze składu po jednym meczu i połowie drugiego. Chyba, jak dobrze pamiętam, już nie wrócił. ;)

     

    I w FMie jest, tylko, że jako Sergey Golyatkin (CA: 83 PA: 110, odbiór, koncentracja i krycie na 10)

  9. Nie mówię, że macie się zgodzić na jego "żądania". Tylko sygnalizuje, że z tym nickiem to nie taka łatwa sprawa (tym bardziej, że forum dyskusyjne, gdzie ma się stały nick i fakt, że jest zbierane ip to sytuacja bliska spełnienia pewnych założeń GIODO). Inna sprawa, że nie ma chyba w regulaminie, ani nie było nic o kasowaniu kont. Więcej w tym wypadku działa tak zwany zwyczaj panujący na forum.

  10. 4.

     

    Warszawa, kilka dni wcześniej

    - Choren. A jednak. Nie, żebym w Ciebie nie wierzył ale zawsze miło Cię widzieć.

    - Ciebie również Ziemowicie. Nie mam jednak zbyt dużo czasu, za kilka godzin wracam do Anglii. Dlatego pozwolisz że od razu przejdziemy do konkretów.

    - Nie obrażę się, innym razem sobie na spokojnie porozmawiamy - odparł. - Jak doskonale się orientujesz, zawsze chciałem mieć swój własny klub. Sam mi zresztą odradzałeś angażowanie się w polską piłkę. Tak, miałeś rację, jedno wielkie bagno. W końcu jednak znalazłem taki, za granicą, na utrzymanie którego będzie mnie stać. I teraz będę potrzebował twojej pomocy. Potrzebuje ludzi którzy mi w tym pomogą.

    - A kogo konkretnie i ilu? – zapytał.

    - A nie chcesz wiedzieć który klub?

    - Przecież już wiem, nie znasz mnie?

    - Jak zwykle najlepiej poinformowany - stwierdził. - Przydałoby się dwóch ogarniętych i rozsądnych młodych ludzi. Trener czy scout, to bez znaczenia. Chciałbym mieć w klubie swoich ludzi.

    - Mam pewien pomysł. Tutaj na miejscu jest jeden taki co by się nadawał. Gustaw, jak dobrze pamiętam. Zostawię Ci namiary na niego, a z drugim będę musiał porozmawiać osobiście.

     

    Londyn, chwila obecna

    - A teraz mi grozisz…

    - Uspokój się, za nim powiesz za dużo. Chodź usiądziemy, napijemy się kawy i na spokojnie pogadamy.

    Nie miał wyjścia, właśnie sobie zdał z tego sprawę. Kilka lat temu podjął ryzyko i teraz trzeba stawić mu czoła. Znaleźli niedaleko biblioteki jakąś kawiarnie, w środku było zajętych tylko kilka stolików. Choren szybko wybrał ten, który znajdował się najdalej od pozostałych gości. Zaraz pojawiła się kelnerka i Ormianin zamówił dwie kawy.

    - Ustalmy wpierw fakty – zaczął Choren. – Jesteś mi winien pieniądze. Twoja sytuacja nie jest najlepsza, chodzi mi tylko o tą finansową. Obiecałem z Ciebie nie zdzierać i słowa zamierzam dotrzymać. Musisz tylko zrozumieć, że czasem trzeba się komuś odwdzięczyć za okazaną pomoc. Mój przyjaciel z Polski kiedyś wyświadczył mi przysługę, bardzo ważną dla mnie, teraz ja mu się odwdzięczam. Posłuchaj mnie uważnie. Moja propozycja jest taka, zdecydujesz się mi pomóc i przyjmiesz naszą propozycje, a ja zapomnę o pożyczonych pieniądzach. Jest oczywiście drugie wyjście, znasz je.

    Smoky’ego zamurowało, nie wiedział co opowiedzieć. Ten facet, choć próbował zburzyć jego dotychczasowe życie, był człowiekiem uczciwym. Musiał to przyznać.

    - To chyba dla mnie za dużo - odparł. - Rozumiem co do mnie mówisz, ale jeszcze do mnie to nie dotarło. Poza tym nie mogę tak po prostu rzucić wszystkiego i lecieć gdzieś w nieznane.

    - Smoky, przecież nie oczekuje tego od Ciebie – na chwilę przerwał swoja wypowiedź i spojrzał jeszcze przez okno. - Tym razem jednak więcej niż dwóch dni do namysłu nie mogę Ci dać.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...