W sekretariacie dyrektora Lindberga, prezesa klubu FC Vasby United, kierownik drużyny Lagerlöf zastał trenera Englunda i fakt ten wcale go nie zdziwił. Przywitali się jak gdyby nigdy nic, nieco ostentacyjnie zachowująca obojętność pod moim czujnym okiem. Że było inaczej, świadczyła niezwyczajna bladośc rumianego zwykle kierownika i zaciśnięte wargi trenera Englunda. Obu drążyły niewesołe myśli, które choć zbieżne tematycznie, zasadniczo różniły się gatunkowo. Różne bowiem były ich role w klubie i różna odpowiedzialność. Trener Englund wiedział doskonale, że są to jego ostatnie podrygi na dotychczasowym stanowisku. Zanosiło się na to od dawna. Taka zresztą zawsze była, jest i będzie trenerska odpowiedzialność za seryjne porażki podopiecznych. FC Vasby United po pierwszej rundzie miało na koncie 2 remisy oraz 13 porażek i zajmowało ostatnią w tabeli pozycję. Prezes Lindberg, człowiek poważny, o ustalonej reputacji, podziwiany dla swych rozlicznych i niezwyczajnych talentów, potrafiący ponoć na wzór króla Midasa z najbardziej pogardzonego śmiecia wykrzesać złoty pył postanowił zaryzykować i zatrudnić na stanowisku trenera mnie, czyli skromnego, 40-letniego nauczyciela wychowania fizycznego w miejscowej szkole. Spotkanie trwało około godziny, ustaliliśmy kwestię finansowe i cele na drugą rundę. Nazywam się Asbjörn Laurentius i właśnie zostałem nowym managerem FC Vasby United, założonego w 2005 roku klubu, który jest obecnie na ostatnim miejscu w 1.Liga Elita czyli drugim szczeblu rozgrywkowym w Szwecji.