18.11.08
Nie mogąc spać w nocy, rozmyślałem nad przyszłością. Miałem już dość posady asystenta w 5 ligowym klubie. Tak, dzisiejszy dzień był bardzo ciężki, stąd moje refleksje nad przyszłością. Kolejna porażka 0 punktów, po 10 kolejkach. Miałem już nadzieję, że prezes - Pan Maciej zwolni trenera, a ja obejmę jego stanowisko. Nic z tego. Po meczu usłyszałem, że mimo przegrywamy, on nie traci nadziei... Przecież to jest kompletny brak ambicji! W głowie miałem już ułożone plan jutrzejszego dnia. O siódmej rano spakuję z klubu swoje rzeczy, a następnie powiadomię władze klubu że odchodzę. Tak też się stało...
18.12.08
Minął miesiąc, jakie to uczucie być trenerem z licencją FIFA PRO A który nie ma pracy? Beznadziejne.
20.12.08
Godzina trzecia w nocy. Zaspany odbieram telefon.
Ja: Tak? - powiedziałem
Dzwoniący: Nadal jesteś bez robotny? Mam dla Ciebie pracę w ekstraklasie! - Coś niesamowitego... Już nie byłem zły, że ktoś zakłócił mój sen, spojrzałem na telefon, by sprawdzić kto dzwoni. Był to mój dawny kolega z technikum, Kamil.
J: Ekstraklasa? Świetnie! Poznań? Kraków czy Warszawa? Kiedy mogę zaczynać?
K: Powiedziałem, że ekstraklasa, ale nie chodziło mi o Twój kraj. - No tak, teraz przypomniałem sobie. Kamil, gdy miał 20 lat wyjechał z Polski do odległej, o tysiące kilometrów, Korei.
J: Budzisz mnie o 3 w nocy, myśląc że wyjadę do kraju gdzie i tak nic nie osiągnę bo po pierwszej porażce mnie zastrzelą lub wyślą do obozu pracy? Dzięki nie interesuje mnie to. - Rozłączyłem się.
Nie, na pewno nie wyjadę do kraju terroru. Szybciej skończę pod żabką z butelką.
Minęło kilka miesięcy...
"Damian Kulczycki wraca do biznesu!", "Założyciel międzynarodowej firmy wraca do gry" - Nagłówki z gazet, gdy dziennikarskie hieny dowiedziały się, że po raz drugi w życiu założyłem firmę. Pierwszą założyłem zaraz po skończeniu technikum, odniosła nie mały sukces. W ciągu roku udało się wejść na giełdę, zyski małe nie były, jednak to nie przynosiło mi satysfakcji. Sprzedałem firmę, zrobiłem kurs managerski w Anglii, ale nie odniosłem sukcesu jako trener. Dziś wracam do biznesu. Ostatnie oszczędności wpakowane w wynajęcie biura i zatrudnienie kompetentnej osoby, która będzie pracowała. Jeśli nie wyjdzie, będzie strasznie źle.
Dwa tygodnie po założeniu firmy, wszystko się znakomicie układało, liczba klientów stale rośnie, pieniądze na koncie też. Jednak to mi nie wystarczało. Nigdy tak na prawdę nie przestałem myśleć o propozycji Kamila...
20.01.11r, godzina 22:10. Po głębokiej analizie ostatnich 5 lat, znalazłem momenty w których byłem szczęśliwy. Nie raz słyszałem od przyjaciół że źle wyglądam w garniturze, moje życie to był dres z logiem klubu...
Dużo czasu minęło, od ostatniej rozmowy z Kamilem. Nie zakończyła się ona zbyt przyjaźnie.
J: Hej Kamil! Przepraszam za to że wtedy się rozłączyłem, że się nie odzywałem tyle czasu...
K: Spoko, nic się nie stało. - Zawsze lubił wtrącać swoje słowa w moje.
J: Słuchaj, mówiłeś że masz dla mnie ofertę...
K: Tak, z Joenbuk, mówi Ci to coś?
J: Ta... a teraz mógłbyś coś mi znaleźć?
K: Nie wierzę! Damian chce przyjechać to mojego zawszonego kraju. - "Zawszony Kraj" ta, moje zdanie na temat Korei. Choć nie do końca, dla mnie to "zawszony kraj terroru i reżimu"
J: To jak miałbyś coś?
K: Rozejrzę się i dam Ci znać. Ale Joenbuk ma trenera, więc nie licz na angaż tam. Przepraszam ale muszę kończyć. Do usłyszenia. - Nie zdążyłem nic powiedzieć a już usłyszałem przerywany sygnał. Jasne było, że nic nie znajdzie...
Trzy dni później, 00:26
Nie mogę spać, bezsenność męczy mnie od dziecka... Słyszę odgłosy faksu.
"Pakuj się, mam dwie oferty. Czekam na Ciebie na lotnisku w Seulu, daj znać kiedy będziesz. Kamil"
CDN