Skocz do zawartości

GKS KATOWICE - czyli piłkarska rolada na ugorze


Zyga_Chodecki

Rekomendowane odpowiedzi

Że będzie to niezwykła przygoda i misja niemożliwa niczym dobry humor na obiedzie u teściowej, wiedziałem już po przekroczeniu progu gabinetu prezesa. Grubas za biurkiem recytował mi wstępne farmazony, wymieniał cele i oczekiwania. A moje oczekiwanie było jedno - w końcu założyć dres i zobaczyć jakich chwatów przyjdzie mi trenować. Sprawdzić z czego są ulepieni i jakim organem byli robieni - miękkim jak gąbka czy twardym jak jednodniowa kajzerka z Biedronki.

Właśnie obejmowałem stery klubu GKS Katowice - rozsławionego przed laty szumem jaki robił w pucharze UEFA oraz samobójczym samozaoraniem bramkarza Jojki, klubu z tradycjami, który w czasach nowożytnych ledwie unosił się na powierzchni istnienia.

 

Wywodziłem się ze starej szkoły trenerskiej PRL. Można powiedzieć, że na uniwersytecie piłkarskim siedziałem w ławce z Franzem Smudą i to on ode mnie ściągał. W swojej pracy kierowałem się intuicją i zmysłami - węchem (wyczuwałem co kopacz pił wczorajszego wieczora), słuchem (jak słychać jęki bólu to znaczy, że trening wchodzi), wzrokiem (tak jak Franz wystarczyło mi spojrzeć, w jaki sposób piłkarz gramoli się po schodach) oraz dotykiem (tego nie chcę rozwijać, tajemnice szatni zostają w szatni, muszę tylko się pochwalić, że określenie "palec Zygi" było znane o wiele wcześniej niż "palec Celii w Krychowiaku"). Co do ostatniego zmysłu - smaku - przede wszystkim smakowały mi zwycięstwa i miałem zamiar osiągnąć je z Gieksą.

 

W końcu nastąpił przegląd materiału. Pierwszy rozruch, pierwsza piłka rzucona do treningowej gierki i groźne, skupione spojrzenie na ich poczyniania. Postanowiłem zrobić selekcję naturalną, wstępnie rozpisać pewniaków na pozycję nadających się do czegoś więcej niż noszenie siatek. Problemem była pusta kasa klubowa, ale jakbym chciał żeby było łatwo - wysłałbym CV do FC Barcelony.

Po serii sparingów mój notes pęczniał od spostrzeżeń, minę jednak miałem nietęgą. Klasy w drużynie było tyle ile urody w Fiacie Multipla...

 

Bramkarze:

Mariusz Pawełek (37 l.), Krzysztof Baran (28), Szymon Frankowski (16), Sebastian Nowak (36). - Dwa wiekowe  dinozaury, z czego jeden z bardzo poważną kontuzją (Nowak). Frankowski to junior, a Baran nie przekonuje. W sparingach był na tyle nijaki, że decyzja mogła być jedna: broni Pawełek, szukamy nowego bramkarza. Frankowskiego od razu wypożyczyłem do Radzionkowa. Przed Baranem i Nowakiem udaję, że każdy ma równe szanse, trzeba walczyć o buławę i ble ble. Ale w mojej głowie już ich nie ma w klubie. Życie jest brutalne jak lekarski wziernik w odbycie.

 

Obrona:

Prawa: Adrian Frańczak (30 l.), Wojciech Lisowski (26) - Równy i solidny poziom obu kopaczy. W sparingach dobra forma, tylko jak zmieścić obydwóch? Na szczęście mają inklinację do grania z przodu, może któryś okaże się na tyle kreatywny aby grać na boku pomocy. Wyjdzie w praniu.

Środek: Rafał Remisz (26 l.), Mateusz Kamiński (30 l.) - Solidność, nic więcej. Nic co by dawało nadzieję na rozwój. W notesie czerwonym markerem notatka: "wzmocnić!". Kamiński z dużą pozycją w drużynie, ale nudny i płaski jak cycki licealistki. Remisz nadaje się jedynie na wysiadywacza jaj na ławce rezerwowych.

Lewa: Jakub Wawrzyniak (34 l.), Tymoteusz Puchacz (19), Mateusz Mączyński (25), Simon Kupec (22). - Wawrzyniak mimo wieku wygląda przyzwoicie, plus że z racji doświadczenia może grać na środku obrony, gdzie mam kłopot. Mączyński kontuzja tak poważna, że wraz z radą drużyny w odwiedziny z kwiatami odruchowo pojechaliśmy do kostnicy zamiast do szpitala. A Puchacz i Kupec to wielkie niewiadome, niby perspektywiczni, wyglądający dobrze na treningach ale stawiać na nich strach. W końcu moim celem jest awans.

 

Pomoc:

Prawa: David Anon (29 l.), Grzegorz Piesio (29) - Piesio ze świetnym CV. Póki co gra na reputacji, jednak w sparingach nie przekonywał. Anon nie pasuje mi do niczego, małe to, chucherkowate, ciągle mylę go z pachołkiem treningowym i każę ustawić do ćwiczeń rzutów wolnych. Problem.

Środek: Dominik Bronisławski (21 l.), Kamil Kurowski (23), Bartłomiej Poczobut (24), Michał Szczyrba (17) - Podmuch nadziei. Kurowski najlepiej w drużynie wygląda podczas wchodzenia po schodach. Czuję, że ma to coś czego szukam. Podoba mi się Szczyrba - zanotowałem, aby dawać mu grać ogony i przyspieszyć rozwój. Poczobut z umiejętności i techniki jest drewniany jak zamki Kazimierza Wielkiego, natomiast nadspodziewanie dobrze radzi sobie w sparingach. Bronisławski to typowa łata. Albo się rozwinie, albo zaginie.

Lewa: Adrian Błąd (27 l.), Adrian Łyszczarz (18) - Nieprzekonujący lewy bok drużyny. W sparingach próbuję tam również Anona i Rumina. Błąd sprawia wrażenie jakby marzył o karierze sędziego liniowego. Popindala góra/dół bez większego sensu i bez korzyści dla drużyny. Łyszczarz młody i nie może się zdecydować, gdzie może grać. Pozycji na boisku ma więcej niż pracownice burdelu w łóżku.  Czerwony marker - "wzmocnić!"

 

Atak:

Arkadiusz Woźniak (28 l.), Bartosz Śpiączka (26),  Konrad Andrzejczak (22), Daniel Rumin (21). - Teoretycznie wszystko gra - dwóch doświadczonych repów i dwóch juniorów do ogrywania. W rzeczywistości, co potwierdziło się w lidze - Śpiączka ciągle daje się łapać na spalonych, a Woźniak ma przyjęcie z dwumetrowym odbiciem. Do tego są wolni i słabi w grze 1 na 1. Tracą jakieś 150% podań jakie dostaną od drużyny. Nie mam jednak lepszych. Andrzejczak i Rumin to śpiew przyszłości.

 

Reasumując drżałem przed debiutem w lidze, z klasowych zawodników, od których bez bólu mógłbym zaczynać 11-tkę miałem: Pawełka, Lisowskiego, Frańczaka i Kurowskiego. Reszta w sparingach była chwiejna jak torba listonosza uciekającego przed psem. W głowie czerwonym markerem tkwił mi napis: Problem! Wzmocnienia!

Z tymi jednak było krucho z racji dziurawego budżetu. Sprzedać nie było kogo, chętni jakoś nie jeździli za często na Śląsk. Nie przespałem jednak okresu sparingowego. Oto transfery jakich dokonaliśmy przed startem 1 ligi:

Titas Milasius - Litwin z Escola Varsovia, dobre podanie i myślenie na boisku, ale fizycznie słaby jak stonka po opryskach. Do rezerw.

HIT! Luca Kilian - wypożyczony młody OŚ z Borussii Dortmund. W obliczu dziury na środku obrony fartem pozyskałem tego silnego jak tur, czarnego jak plomba na NFZ obrońcę. Okazał się strzałem w dziesiątkę i z miejsca wywalczył miejsce w składzie. Widać było po nim klasę i kulturę gry.

HIT! Antonio Cassano - trudny chłopiec włoskiej piłki postanowił dograć piłkarski żywot w mojej drużynie. Niesamowite umiejętności na papierze, fatalna kondycja fizyczna. Zapuszczony jak włochy pod pachą feministki. Ale co, ja nie odbuduję gwiazdy? To kto inny? Pełen nadziei zacząłem ogrywać go w sparingach, póki co efekt mierny. Może dotyk Zygi pomoże...

Pozyskana za darmo garść młodych napastników z niezłym strzałem - wyróżnia się z nich Olaf Nowak wypożyczony z Zagłębia Lubin i Tomasz Bala z Cracovii.

Para - 191 cm wzrostu i 90 kg żywca. Środkowy obrońca z Brazylii, dobry odbiór i krycie, reszta pożal się, ale jest bardzo młody, liczę że w 1 lidze wystarczy jego biceps i szeroka klata.

Filipe Oliveira - 36-letni prawy ofensywny pomocnik. Świetna technika, doświadczenie. Dynamika przepadła podczas długiego piłkarskiego żywota, ale na tle naszych rodzimych drwali wygląda świetnie. No i był za darmo. Darowanemu Filipe nie zagląda się w zęby.

 

Transfery wychodzące:

Przykra sprawa z Simonem Kupcem. Nie wytrzymał presji rotacji z Puchaczem i Wawrzyniakiem i zaczął pleść głupoty w prasie. Do tego znienacka przyszedł do gabinetu z 2 ofertami ze Słowacji i żądaniem sprzedania lub pierwszego składu. W sparingach wyglądał nawet lepiej od Puchacza, ale to właśnie Puchacz pokazał lepszy charakter. A Kupec strzelił focha bez walki o miejsce. Pogadanki z nim były jałowe, w nerwie przystałem na sprzedaż, co wywołało niemały medialny szum. Na szczęście nikt go nigdzie nie lubił, tylko własna matka. Drużyna zaakceptowała moją decyzję, zdziwiła się jego żądaniom. Bye bye Kupec. A ja poczułem, że w chłopcach drzemie charakter i zobaczyli, że w tangu nie daję się łapać za tyłek i umiem wskazać kierunek.

Do tego oddałem za darmo Kamila Główkę - bramkarza bez szans na cokolwiek, oraz wypożyczyłem wspomnianego wcześniej Frankowskiego.

 

Czas na ligę. Pierwsza krew wkrótce.

 

------------------

FM2019

Wielkość bazy: Duża

Ligi: Polska, Anglia, Austria, Belgia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Portugalia, Rosja, Włochy

Odnośnik do komentarza

Pięknego lipcowego popołudnia stadion przy Bukowej zapełnił się oszałamiającymi 2100 widzami (wśród nich moja teściowa). Koncerty disco polo zbierają większą publiczność, ale nie ma co narzekać. Sam nie byłem pewien jak zagrają główni aktorzy spektaklu, czyli moi kopacze.

Do historycznego, premierowego pod moją buławą meczu desygnowałem:

 

GKS Katowice - Wigry Suwałki 1:0 (Woźniak '67); Formacja 4-4-2

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Frańczak ('69 Michalik), Błąd, Kurowski, Piesio ('54 Puchacz) - Woźniak, Śpiączka ('54 Feliks)

 

Plam był prosty - dać szansę najbardziej doświadczonym zawodnikom - niech szarpią murawę, gryzą pośladki rywali, pokażą co potrafią. Pokazali niestety niewiele. Po 90 minutowej kopaninie wyszarpałem zwycięstwo. Eksperyment z Frańczakiem - nominalnym obrońcą - na prawej pomocy nie wypalił, próba z Błędem w środku pola okazała się błędem. Atak znów - jak w sparingach - dawał się łapać na spalonym. W desperacji za Śpiączkę dałem zadebiutować szybkiemu juniorowi. Był wynik, nie było jakości.

 

Kolejne mecze to próba zgrania składu z premierowego meczu, wyniki w kratkę. A mój trenerski nos ciągle swędział, że to nie to. Wciąż rotowałem atakiem, robiłem zmiany nawet w przerwie wściekły na podwórkowe zagrania.

 

Bytovia - GKS 1:1 ('74 Piesio); 4-4-2

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Frańczak, Kurowski, Błąd, Puchacz ('56 Piesio) - Woźniak ('45 Śpiączka), Cassano ('45 Bała)

 

GKS - Warta 0:1; 4-4-2

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Frańczak, Kurowski, Błąd, Puchacz ('57 Łyszczarz) - Cassano ('57 Bała), Śpiączka ('57 Woźniak)

 

Po tych trzech meczach stwierdziłem, że czas na zmiany. Koniec z eksperymentami wystawiania zawodników na nie swoich pozycjach łudząc się, że braki kadrowe załatam jakością. Z Wartą skompromitował się Kamiński - wylądował więc na ławce, jego miejsce zajął z musu Wawrzyniak, ciągle szukałem nowego kandydata na środek obrony. Za przesuniętego Wawrzyniaka na lewą defensywę cofnąłem Puchacza nie męcząc go już w pomocy. Przede wszystkim jednak strzałem w dychę okazało się postawienie na Poczobuta, który na treningach nie przekonywał, a na ligowe mecze, jak się okazało - świetnie się mobilizował i elegancko czyścił jako defensywny pomocnik. Wygrzebałem też z rezerw szybkiego skrzydłowego Damiana Michalaka. Ponieważ mimo rotacji żaden napastnik nie pokazał, że choć przez mgnienie chwili kuma czego od niego oczekuję, przeszedłem na grę z 1 napastnikiem. Wciąż wierzyłem, że odbuduję Cassano, który rozstawi naszych leniuchów po kątach. Tyle, że jak czas pokazał - Cassano okazał się cesarzem lenistwa i świetnie się wpasował w drepczący nieporadnie atak.

 

Chojniczanka - GKS 0:1 ('66 Piesio); 4-1-2-2-1

Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Poczobut - Kurowski, Piesio ('80 Śpiączka) - Michalak ('56 Lisowski), Błąd - Woźniak ('46 Cassano)

 

Wynik wciąż mierny, ale styl gry już zaczął przypominać klasą przynajmniej te o Puchar Tymbarka. Powoli następowała udana ewolucja.

Odnośnik do komentarza

Wakacyjne ostatki, czyli hartowanie stali, która rywali w łeb wali:

 

Jak wspomniałem - ewolucja zaczęła wyglądać przyzwoicie - zmiany wyłoniły kilku liderów, którzy w śmierdzącej miernością szatni gieksy zaczęli wieść prym. Ostatnie sierpniowe mecze dały podwaliny pod przyszły żelazny skład. Ładnie na lewej obronie zaczął grać dynamiczny Puchacz, niemiecko-afrykański wieżowiec Kilian czyścił w środku obrony. Nie był mu w tym w stanie przeszkodzić (mimo cyklicznie ponawianych prób) oddany mu do partnerowania Wawrzyniak, którego data ważności nieubłaganie mijała. Nie wiem zresztą czy już nie była przebijana. Prawą obronę miałem bezpieczną - Frańczak i Lisowski zgodnie rywalizowali i byłem pewien, że któregokolwiek bym nie wstawił - nie da zbytnio ciała. W pomocy było nieco gorzej, ale łatałem jak babcia gacie wnuczkowi. Pewniakiem byli tam Kurowski i Poczobut, brakowało mi trzeciego do tanga w środku pola - wciąż szukałem, póki co z musu grał tam nieprzekonujący Piesio. Skrzydła były chimeryczne, ale powoli na czoło peletonu wychodził lewonożny Błąd i prawoskrzydłowy Oliveira. Wiekowy Portugalczyk mimo braków kondycyjnych ładnie sobie radził na polskich pastwiskach. W ataku niestety wciąż tragedia. Jak mawiał Kazio Górski - z konia nie zrobisz słonia. Czy jakoś tak. Mimo worka napastników żaden nie dawał mi tego czego szukałem. Traciłem cierpliwość do Cassano. Jakby na ironię losu - gdy już go spakowałem i wyszukałem w Ryanairze taniego lotu, a na pożegnalnie wstawiłem do składu z Brukiem Termalicą - zagrał koncert z ławki. Uratował mi w tym szalonym, zakończonym wynikiem 5:4 meczu wygraną. Tyle, że to mnie ostatecznie przekonało, że nie ma dla takich miejsca w mojej drużynie. Nie potrzebowałem gwiazdek, które gdy im się zachce albo gdy są trzeźwe - grają jak z nut. U mnie symbolem drużyny stał się Poczobut, człowiek bez umiejętności, który orał murawę po korzonki traw. Albo Kurowski - człowiek z wyciętym systemem nerwowym. Idealnie zbalansowany i pracowity.

 

Mecze w sierpniu 2018:

GKS - Stomil 0:0
Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Poczobut ('67 Lisowski) - Piesio, Kurowski - Michalak ('57 Oliveira), Błąd - Śpiączka ('57 Cassano)

 

ŁKS - GKS 0:2 (Wawrzyniak '34k , Kurowski '88)
Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Poczobut - Michalak ('70 Woźniak), Kurowski - Oliveira ('70 Bład), Piesio - Śpiączka ('83 Łyszczarz)

 

GKS - Bruk-Bet Termalica 5:4; (Błąd x2 '11, '37, Cassano x2 '71, '76, Kurowski '73)
Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak ('76 Kamiński), Puchacz - Poczobut - Kurowski, Piesio - Oliveira ('62 Cassano), Błąd - Łyszczarz ('63 Woźniak)

Odnośnik do komentarza

Kampania wrześniowa, czyli blitzkrieg po Śląsku

 

Pędzę dalej z przeszłością i ewolucją drużyny aby zająć się teraźniejszością i bieżącym opisywaniem kariery w Gieksie. Wrzesień to dalsze umacnianie i zgrywanie systemu 4-1-2-2-1 z Poczobutem jako centralną postacią. We wrześniu udało się ugrać piękną serię zwycięstw zakończoną wskoczeniem na pierwszą pozycję w 1 lidze. Formę (również fizyczną) umocnili Oliveira i Błąd na stałe zajmując skrzydła. Obrona stabilna, rotacje w ramach 6 zawodników gwarantujących brak blamażu. Jedyne niepewne pozycje to partner dla Kurowskiego w środku pomocy (na zmianę Piesio i Michalik) oraz nieszczęsny napad. Zawiedziony Woźniakiem, Śpiączką i Cassano zacząłem stawiać na młodego Łyszczarza. Grał równie kiepsko i nieskutecznie ale widać było, że sie stara i ten w przeciwieństwie do rywali rokował tym, że się rozwinie w kogoś klasowego.
Z większych sukcesów - udało się w Pucharze Polski pokonać Cracovię naszpikowaną gwiazdami jak kabanos mięsem. Tuż po losowaniu dostawałem kondolencje, pocztą wysyłano wieńce, a na moje buńczuczne zapewnienia, że powalczymy - w czoło pukała się nawet pani Jadzia - sprzątaczka klubowa. Nie po to jednak mam jaja aby nimi nie świecić. Nie odpuściłem pucharu, wystawiłem najmocniejszy możliwy skład i chłopcy dokonali mocnej rzeczy. Sam mecz obfitował w dramaturgię - w 39 minucie pasiaści rzeźnicy ścięli mi Błęda (Błąda?...), ale do tego momentu już prowadziliśmy. Gola strzelił Michalik, na którego wiedziony szóstym zmysłem postawiłem w tym meczu kosztem Piesia. W dogrywce krakusów zaskoczył z dystansu Kurowski - bez kompleksów radzący sobie z rywalami z ekstraklasy. Dopchaliśmy wynik, a po meczu mogła się odbyć imprezka. Najmłodsi lecieli po browary na Orlen, bo nie byliśmy przygotowani na sukces. Wierzyłem w niego, ale nie na tyle aby kupować wcześniej szampany. Kilka dni po sukcesie w Pucharze Polski mimo zmęczenia wydarliśmy nieco kombinowanym składem zwycięstwo z Jastrzębiem. Chwilo trwaj!


GKS Tychy - GKS Katowice 3:3 (Maciążek sam. '25, Kurowski '56, Anon '91)
Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Poczobut - Kurowski, Piesio - Oliveira ('54 Śpiączka), Błąd ('68 Anon) - Łyszczarz ('54 Woźniak)

 

Podbeskidzie - GKS 0:3 (Oliveira '26, Łyszczarz '61, Błąd '63)
Pawełek - Frańczak ('73 Lisowski) Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Poczobut - Kurowski, Piesio ('77 Anon) - Oliveira ('63 Michalik), Błąd - Łyszczarz

 

GKS - Raków 3:1 (Błąd '13, Kurowski '60, Frańczak '79))
Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Poczobut - Kurowski, Piesio ('36 Anon) - Oliveira ('68 Frańczak), Błąd ('76 Michalik) - Łyszczarz

 

Stal Mielec - GKS 2:3 (Błąd '6, '38, '69)
Pawełek - Lisowski ('59 Frańczak), Kilian, Kamiński, Wawrzyniak ('59 Puchacz) - Poczobut - Kurowski, Piesio - Oliveira, Błąd - Łyszczarz ('59 Cassano)

 

PUCHAR POLSKI

GKS - Cracovia 2:1 po dogr. (Michalik '22, Kurowski '108)
Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak ('55 Puchacz) - Poczobut - Kurowski, Michalik - Oliveira, Błąd /kont./ ('39 Anon) - Łyszczarz ('55 Cassano)
 

GKS Katowice - GKS Jastrzębie 3:1 (Piesio '26, Wawrzyniak '29k, Kamiński '53)
Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Poczobut ('66 Puchacz) - Kurowski ('57 Cassano), Michalik ('74 Bala) - Oliveira, Piesio - Łyszczarz

Odnośnik do komentarza

Październikowe przygody ze składem czyli dajcie mi głębię!

 

Zaczęło się miło - od wyjazdowego zwycięstwa z Chrobrym, gdzie z musu (kontuzja Błąda, problemy z regeneracją po pucharach młodych kopaczy) tysięczną ostatnią szansę dostali Casasno i Anon. Kurduplowaty Hiszpan o dziwo zagrał koncert - zanim spuchł w trzeciej kwarcie meczu błyszczał jak jaja kota przed randką. Nic to nie zmieniało w jego położeniu. Studenci zatrudnieni na stażu w dziale kadr już szukali mu nowego klubu. Cassano znów kopał się po czole. Niewdzięczna paczka spaghetti - człowiek wyciągnął go z niebytu, dał solidną pensję, odbudował fizycznie, a ten dreptał jak krowa w poszukiwaniu kępki trawy na zimowym pastwisku ).

Następny mecz pokazał, że oprócz zmęczenia fizycznego i narastających problemów z regeneracją pomeczową, narasta zmęczenie psychiczne, zwłaszcza u niezrównoważonych jednostek, które od początku nie radziły sobie w mojej drużynie. Z Odrą ledwie uratowaliśmy remis. Mimo dwóch szybkich goli roztrwoniliśmy przewagę dostając aż dwie czerwone kartki. Anon swoją już na początku meczu, ale geniuszem zła okazał się dopiero Śpiączka - wszedł w 85 minucie aby poutrzymywać z przodu piłkę i pobiegać jak chart, a ten już 4 minuty później schodził do szatni po brutalnym faulu. Debil. Zanotowałem to w kajecie, czerwonym pisakiem. Z innych ciekawostek tego meczu - zadebiutował Mączyński, który prawie całą rundę stracił na leczenie poważnej kontuzji. Występ bez historii ani perspektyw, ale czułbym się nie fair nie dając mu szansy. Fatalnie zagrał Wawrzyniak, przez co w następnych meczach dałem mu odpocząć. Skorzystał na tym Kamiński robiąc swoje minuty. Wawrzyniak ewidentnie nie wyrabiał sezonu fizycznie.

Z Sandecją oddaliśmy tylko 1 celny strzał. Czułem nadciągający jak tsunami kryzys. Nie miałem kim zastępować skonanych piłkarzy, większą głębię niż mój skład miały hieroglify faraonów. Największe oddychanie rękawami miałem na skrzydłach, gdzie wyeksploatowani ponad miarę Oliveira i Błąd byli praktycznie co mecz zmieniani przez kogoś świeższego. Musiałem tak gospodarować ich wydolnością aby starczyło mi do końca rundy.

Z Garbarnią dałem szansę kolejnym świeżym graczom. Albo wykorzystają szansę, albo trafią na szrot. Szczęśliwie Bronisławski wstawiony z musu na środek pomocy zagrał koncert i strzelił gola. Może nie miał umiejętności, ale serce do gry tak, a ja to cenię. Ze smutnych rzeczy: tuż przed ważnym meczem Pucharu Polski z Koroną wypadł mi najlepszy gracz. Kurowski nie wytrzymał obciążeń i zszedł nie do końca o własnych siłach w 72 minucie. Straciłem go na kilka tygodni. Na domiar złego żółtą kartkę wykluczającą z pucharu dostał Poczobut. Ból zębów przeszył mi szczękę. Zapowiadało się, że z Koroną zagram kulawymi emerytami i ssącymi mleko juniorami.

Wreszcie nastąpił ten dzień, walka z uznanym, solidnym ekstraklasowiczem - bogowie futbolu byli jednak z nami a Korona dała nam prezent - w 18 minucie ich Rymaniak dostał czerwoną kartkę, a Oliveira wykorzystał zamieszanie i w 22 wepchnął piłkę do siatki. Nie ukrywam, że zacząłem myśleć o obronie wyniku. Co się po brzydkim meczu udało. Hurra! Mimo koszmarnych losowań jesteśmy w kolejnej rundzie PP! W takich chwilach uściskałbym nawet Cassano.

 

 

Chrobry - GKS 0:2 (Anon '2, Śpiączka '86)

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Poczobut - Kurowski, Piesio - Oliveira ('68 Michalik), Anon ('76 Łyszczarz) - Cassano ('68 Śpiączka)

 

GKS - Odra Opole - 2:2 (Łyszczarz '21, Piesio '23) Anon CZK '19, Śpiączka CZK '89

Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak, Mączyński - Poczobut - Kurowski, Piesio ('90 Remisz) - Oliveira ('66 Michalik), Anon (CZK '19) - Łyszczarz ('85 Śpiączka CZK '89)

 

Sandecja - GKS 0:0

Pawełek - Lisowski ('71 Frańczak), Kilian, Kamiński, Puchacz - Poczobut - Kurowski, Piesio - Oliveira ('61 Michalik), Błąd ('61 Bala) - Łyszczarz

 

GKS - Garbarnia 3:1 (sam '32, Łyszczarz '43, Bronisławski '45) kontuzja Kurowskiego

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Puchacz - Kurowski (/kont/ '72 Para) - Bronisławski, Piesio - Oliveira, Błąd ('57 MIchalik) - Łyszczarz ('67 Cassano)

 

PUCHAR POLSKI

GKS - Korona 1:0 (Oliveira '22), Wawrzyniak przestrzelony karny '66, Korona CZK '18 dla Rymaniaka

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Poczobut - Bronisławski, Michalik - Oliveira ('76 Frańczak), Błąd ('71 Anon) - Łyszczarz

Odnośnik do komentarza

Listopad - sił opad

Kolejny miesiąc walki z materią, jaką była krótka ławka. W pierwszym meczu po pucharowym sukcesie los zgłosił się o zapłatę - zasłużoną porażkę z Puszczą. Nawet nie mogliśmy mieć zbytnio pretensji. Gorzej, że w tabeli na pozycji lidera zastąpił nas Raków Częstochowa twardo stąpający nam dotąd po piętach. Co robić. Widząc mój obandażowany, zmęczony już przy przebieraniu się na trening skład - pozostawało nam walczyć o każdy punkt aby nie stracić dystansu, a wiosną po kilku wzmocnieniach i wypoczynku ruszyć w pogoń.

Runda powoli zbliżała się ku końcowi. Większość kluczowych piłkarzy była albo po kontuzjach bez czasu na pełną rekonwalescencję (Błąd, Poczobut, Kurowski), albo nieopierzona i na dużym deficycie kondycji (Puchacz, Łyszczarz, Bronisławski, Para). W meczu z Puszczą kumulacja nieszczęść - żółtko eliminujące z kolejnego meczu dostał pewniak na stoperze - Kilian.

Kolejny mecz to cenny remis nw Suwałkach. Za pauzującego Kiliana wstawiłem brazylijskiego wieżowca - Parę. Niestety nieograny szybko doznał kontuzji mięśniowej i wejść musiał niezastąpiony Wawrzyniak. Za skonanego i pokopanego Łyszczarza po przerwie wszedł Woźniak. Remis wyszarpaliśmy dość szczęśliwie po wyrównaniu w 93 minucie przez Piesię.

Z Bytovią i Wartą kolejne dwa remisy, tym razem bezbramkowe. Nie narzekałem - widocznie tylko na tyle było stać moją jadącą na oparach ekipę. Raków też gubił punkty i ciągle trzymaliśmy go za kark. Z nowych pomysłów taktycznych - w meczach tych aby dać nieco odsapnąć Poczobutowi - na kluczowym dla mojej taktyki defensywnym pomocniku wystawiałem zaledwie 17-letniego Szczyrbę. Wytrwał tam tylko połówki, ale głównie ze względów wydolnościowych. Piłkarsko nie wyglądał źle. Swoje minuty urwali również etatowi ławkowicze - Feliks, Rumin, Anon. Ostatnią szansę na wypchanie z pierwszego składu Łyszczarza dostał Woźniak. Wyniki jasno pokazują, że nie wykorzystał okazji.

 

Puszcza - GKS 1:0

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Puchacz - Poczobut - Bronisławski ('59 Rumin), Michalik ('45 Piesio) - Oliveira ('45 Frańczak), Błąd - Łyszczarz

 

Wigry - GKS 2:2 (Woźniak '63, Piesio '90) Kilian ŻK eliminująca z kolejnego spotkania

Pawełek - Frańczak, Para /kont/ ('39 Wawrzyniak), Kamiński, Puchacz - Poczobut - Michalik, Piesio - Oliveira ('62 Lisowski), Błąd - Łyszczarz ('45 Woźniak)

 

GKS - Bytovia 0:0

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Wawrzyniak - Szczyrba ('45 Poczobut) - Michalik, Piesio - Frańczak ('56 Anon), Błąd - Woźniak ('45 Feliks)

 

Warta - GKS 0:0

Pawełek - Lisowski, Kilian, Kamiński, Puchacz ('45 Wawrzyniak) - Szczyrba ('45 Rumin) - Michalik, Piesio - Frańczak, Błąd - Woźniak ('65 Łyszczarz)

 

Grudzień - krioterapia na murawie

Częste rotacje i kilkudniowa przerwa na mecze reprezentacji dała moim zuchom złapać drugi oddech. W porę, bo w grudniu czekał nas ostatni mecz rundy oraz kolejna bitwa z ekstraklasowiczem w Pucharze Polski.  Z Chojniczanką zagrał godzinkę Kurowski - na jego powrót po kontuzji czekałem najbardziej. Na Łęczną w PP uznałem go za gotowego. Zresztą nie miałem wyboru.

Niespodziewanie dla samego siebie, choć z musu (przeziębiony Oliveira i pauza za ŻK Piesia) zmieniłem formację drużyny na 4-4-2. Była to całkowita desperacja i eksperyment. Nie ćwiczyliśmy wcześniej tego wariantu poza przedsezonowymi sparingami. Tymczasem bingo! W pierwszej połowie zdeklasowaliśmy nieco ospałych rywali. Do przerwy 4:0 dla nas! Nie mój interes czy nas zlekceważono czy też w Łęcznej dzień wcześniej obchodzono imieniny Mieczysława. Może po prostu moi chłopcy postanowili zrobić mi prezent na gwiazdkę. Moje zuchy wiedząc, że sił mają na 50-60 minut gry - zasuwali jak motorynki na etanolu i wynik spokojnie utrzymaliśmy, zwłaszcza że nerwowi Łęcznianie kończyli mecz w dziesięciu po czerwonej kartce w 73 minucie. Kolejny awans i kolejne niefartowne losowanie - czeka na nas Zagłębie Sosnowiec.

 

GKS - Chojniczanka 3:0 ('68 Woźniak, '72k Wawrzyniak, '88 Piesio )

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Poczobut - Kurowski ('59 Woźniak), Piesio - Michalik ('66 Frańczak), Błąd ('76 Oliveira) - Łyszczarz

 

PUCHAR POLSKI

Górnik Łeczna : GKS 0:4 (Poczobut '11, '41, Łyszczarz '34, Michalik '43), CZK dla Łęcznej w '73. Formacja 4:4:2

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz ('76 Bronisławski) - Michalik, Kurowski, Poczobut, Błąd ('61 Oliveira) - Woźniak ('61 Rumin), Łyszczarz

 

Zima, gwiazdka, chwila na oddech. I czas na transfery. O tym w kolejnym odcinku.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Noworoczne porządki - kalafiory na kompost

 

Zimowa przerwa minęła pracowicie, acz nie do końca skutecznie jeżeli chodzi o wzmocnienie kadry. Nie miałem funduszy na transfery, za to nad stadionem wznosiły się liczne kominy płacowe. Punkt pierwszy zamierzeń - pozbyć się przepłaconych kalafiorów, którzy nie wnosili wiele do wyników. Punkt drugi - za pozyskane środki kupić kogoś będącego wzmocnieniem tu i teraz. Punkt trzeci - odsiać z rynku i zatrudnić garść młodych piłkarzy, którzy rozwiną się i za kilka lat będzie ich można sprzedać za dobrą kaskę. Innego sposobu na pozyskanie funduszy na większe transfery nie widziałem. Piłkarze cokolwiek warci byli mi potrzebni do walki o awans i nie było opcji aby ich się pozbywać.

 

Przygotowania i pierwszy sparing zaczęliśmy 5 stycznia. Przez cały okres gier kontrolnych efektem transferowych ruchów były:

 

Przyszli do klubu:

Artur Balicki (19 lat, napastnik) - z Ruchu Chorzów za 13 tyś EUR

Maciej Anusik (17 lat, pomocnik) i Oleksandr Yatsenko (18 lat, napastnik) - obaj z Escoli Varsovia, wolny transfer

Szymon Waleński (25 lat, lewa obrona) - Bałtyk Koszalin za 13 tyś EUR

Dawid Nowak (34 lata, napastnik) - Garbarnia Kraków za 2,5 tyś EUR

Emil Piaseczny (23 lata, bramkarz) - Energia Kozienice, wolny transfer

Andrzej Janik (17 lat, prawy obrońca) - Piast Żmigród za 14,5 tyś EUR

 

Krótkie omówienie:

Balicki to utalentowany napastnik, kolejna próba znalezienia kogoś na kim będę mógł polegać. Obiecujące umiejętności i dobre wrażenie w sparingach i niestety duże zaległości treningowe. Anusik i Yatsenko to śpiew przyszłości i nadzieja na skokowy rozwój, inwestycja docelowo do rezerw. Szymon Waleński - solidny defensor ograny w niskich ligach, nie dostał dotąd szansy od większych klubów. Ja widziałem w nim duszę górnika, który bez marudzenia ruszy do roboty. Dawid Nowak - transfer będący dużym ryzykiem, nie tak wielkim jak Casanno, ale schemat był podobny - zatrudniłem wiekowego napastnika z dobrym CV do odbudowania, licząc na doświadczenie i ogranie. Niestety - uprzedzając fakty -- schemat się powielił i w jego przypadku. Okazało się, że dla mnie był szansą i przykładem dla młodych, dla niego zaś okazaliśmy się ciepłym przystankiem u schyłku kariery. Piaseczny to typowe uzupełnienie składu, podobał mi się na treningach, wydało mi się, że nawet jak w razie kontuzji Pawełka będzie musiał wejść między słupki to nie da ciała. Janik to talent czystej wody, aż dziw, że nie odkryty dotąd przez jakiś większy klub. Tylko 17 lat, więc musiałem uzbroić się w cierpliwość i powoli wprowadzać do składu. Kosztował sporo jak na nas, ale liczyłem na duży zwrot finansowy w przyszłości.

 

Odeszli z klubu:

Antonio Cassano - napastnik - do Novary za 3,5 tyś EUR - 9 meczów, 2 gole w GKS

David Anon - pomocnik - Logrones za 40 tyś EUR - 6 meczów, 2 gole

Sebastian Nowak - bramkarz - ŁKS, wolny transfer - 0 meczów, 0 goli

Krzyzstof Baran - bramkarz - Cracovia za 9 tyś EUR - 0 meczów, 0 goli

Rafał Remisz - obrońca - Raków za 2,6 tyś EUR - 1 mecz, 0 goli

Mateusz Kamiński - obrońca - Sandecja za 6,25 tys EUR - 14 meczów, 1 gol

Bartosz Śpiączka - napastnik - Bruk Termalica, powrót po wypożyczeniu - 9 meczów, 1 gol

 

Omówienie:

Decyzja o pozbyciu się Cassano, Anona i Kamińskiego już dawno zapadła w trakcie trwania sezonu. Walizki mieli spakowane. Udało się pozyskać nieco grosza, zlikwidować komin płacowy. Sami piłkarze dość chętnie przyjmowali oferty - nie mieli ze mną lekko, dochodziło do utarczek prasowych, demonstracyjnych fochów i dyskusji w szatni. Ale u mnie ma się tylko jedną szansę na zrobienie pierwszego wrażenia. Żegnałem ich bez płaczu.

Nowak i Baran to bramkarze pobierający sporo kasy, a nie mający szansy na grę przy przeżywającym siedemnastą młodość Pawełku. Budżetowa decyzja była konkretna - sprzedajemy i pozyskujemy tańszych na uzupełnienie ławki. Zresztą Nowak był po tak ciężkiej kontuzji, że zabrał pod pachę swoją urwaną nogę i pomaszerował do Łodzi. A ja cieszyłem się, że zrobili mu pobieżne testy medyczne. Na bank oddał mocz żony do badań. Albo swojego psa, co pozwoliło zmylić łódzkich medyków i trenerów.

Śpiączka to kolejny gość, który częściej błyszczał przy pokazywaniu fochów niż na boisku. Skróciłem wypożyczenie i odesłałem do domu zaoszczędzając na pensji.

Remisz to obrońca, nie podpał mi, natomiast zupełnie nie ufałem jego umiejętnościom i dałem wolną rękę w szukaniu lepszego miejsca do życia i rozwoju. Przytuliliśmy przy tym jakieś drobne od Rakowa.

 

Reasumując straciłem kilku solidnych graczy pozyskując raczej uzupełnienie składu. Straciłem 2 bramkarzy, 2 obrońców, 1 pomocnika i 2 napastników. Z ludzi do grania pozyskaliśmy 1 bramkarza, 1 obrońcę i 1 napastnika. Reszta wzmocnień była przyszłościowa. 3 do grania za 7. Zadowolony być nie mogłem, pocieszałem się więc tylko tym, że płace w klubie zaczęły być na bilansie dodatnim. Rewolucji kadrowej nie było, było przywrócenie fundamentów.

 

26 lutego po serii niezłych sparingów zaczęła się wielka gra. Na dzień dobry kolejna pucharowa epopeja. Gościliśmy ekipę z Sosnowca i po zaciętym meczu ulegliśmy w dogrywce kończąc przygodę z PP. Niestety skład nie był optymalny, zdecydowałem się ponownie użyć formacji 4-4-2 z młodym Szczyrbą jako partnerem Kury (Kurowski) w środku pola. Poczobut był kontuzjowany i wypadł tydzień przed meczem. W ataku postawiłem na świetnie sobie radzącego w sparingach Feliksa oraz nowo pozyskanego Dawida Nowaka. Eksperymenty ze składem nie dały nam awansu, choć gra była niezła i wyrównana. Trudno, skupiamy się na lidze.

 

PUCHAR POLSKI:

GKS Katowice - Zagłębie Sosnowiec 3:4 po dogr., (Oliveira '17, Kurowski '41, Rumin '71). Foramcja 4:4:2, gol dla przeciwników w 105 min w dogrywce

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik ('59 Błąd), Szczyrba ('59 Bronisławski), Kurowski, Oliveira - Feliks (69 Rumin), Nowak

 

Odnośnik do komentarza

Lecim na Szczecin - droga do ekstraklasy, przegląd broni:

Poniżej prezentacja kadry GKS Katowice na rundą wiosenną. Wkrótce rajd przez mecze aby przypomnieć genezę drużyny która gra bieżąco (w tej chwili start 3 sezonu). Nie zwlekajmy.

 

Bramkarze:

Mariusz Pawełek (37 lat), Emil Piaseczny (23), Szymon Frankowski (17) - sytuacja klarowna jak marskość wątroby u żula, dopóki nie rozsypie się dziadek Pawełek to gra, Piaseczny na ławkę, Frankowski obserwuje i się uczy ogrywając się w rezerwach. Pawełek w życiowej formie, pewny i bez baboli, co w jego przypadku nie bywało oczywiste.

 

Obrona:

Prawa:

Adrian Frańczak (30), Wojciech Lisowski (26), Andrzej Janik (17) - pełna i pewna obsada, Frańczak i Lisowski zagrali ładną rundę często rotując całą prawą flanką, obaj pewni, Janik to talent do wyhodowania, przy takich nauczycielach będę miał z niego pociechę.

Środek:

Luca Kilian (19), Para (19) - skała Kilian nie do ruszenia, pewny punkt kręgosłupa drużyny, Para fizycznie świetny, technicznie (mimo, że Brazylijczyk) drewniany jak kościoły na Lubelszczyźnie. Niemniej w 1 lidze powinien dać radę. Na środku często grał i zapewne będzie grywał Wawrzyniak, który u mnie tylko nominalnie jest lewym obrońcą.

Lewa:

Jakub Wawrzyniak (34), Tymoteusz Puchacz (19), Mateusz Mączyński (25), Szymon Waleński (20) - liczna obsada, ale jak wspomniałem - Wawrzyniaka niesie ku środkowi, Puchacz gdy ma siły to ma pewny plac - dużo daje w ofensywie i nie odstaje w obronie, szkoda że jego wypożyczenie z Lecha kończy się z końcem sezonu. Mączyński dostanie szansę na pokazanie co potrafi po kilkumiesięcznej kontuzji. Waleński wygląda dobrze na treningach, bez kompleksów powalczy o pierwszy skład.

 

Pomoc:

Prawa:

Grzegorz Piesio (29), Filipe Oliveira (34), Damian Michalik (26) - Oliveira pewniakiem, po odbudowaniu formy fizycznej bryluje na prawej flance, do rotacji szybki Michalik i solidny Piesio, który w rundzie jesiennej częściej grał w środku jako partner Kurowskiego. Duża jakość tej strony.

Środek:

Dominik Bronisławski (21), Kamil Kurowski (23), Bartłomiej Poczobut (24), Michał Szczyrba (17) - Kurowski i Poczobut to jakość, płuca i serce mojej drużyny. Wokół nich i Kiliana buduję jedenastki. Bronisławski i Szczyrba do ogrania. Obaj sporo dają gdy są na boisku. Szczyrba do tego świetnie się rozwija - mimo dopiero 17 lat urósł jak dąb i ma jedne z lepszych wskaźników fizycznych w drużynie.

Lewa:

Adrian Błąd (27), Adrian Łyszczarz (18) - Błąd świetnie sobie radzi, dośrodkowaniami i rajdami siejąc zamieszanie wśród rywali. Łyszczarz wypożyczony ze Śląska nadaje się do rotacji, choć wyraźnie odstaje od starszego kolegi.

 

Atak:

Arkadiusz Woźniak (28), Daniel Rumin (21), Artur Balicki (19), Dawid Nowak (34), Michał Feliks (19) - epopeja z poszukiwaniem mojej wunderwaffe, cudownego Ronaldo z polskich klepisk trwa. Kilku nastolatków ugrzęzło w rezerwach, nie są przewidziani do grania, wiec ich nie wymieniam. Po transferowej wichurze do grania został mi doświadczony, choć bez żadnego zaufania z mojej strony Woźniak, kupiony i będący niewiadomą Nowak oraz młodzi Feliks, Rumin i Balicki. Z tej trójki w sparingach rządził Feliks, ale uprzedzając fakty - to Rumin osiągnął skokowo - mówiąc językiem Beenhakera - international level.

Odnośnik do komentarza

PS. do soboty zabraknie wpisów z powodu mojego wyjazdu. Korzystając z tej pauzy zachęcam i zapraszam do wyrażenia opinii czy taka forma opisywania kariery jest ciekawa dla czytelników, czy nie za bardzo brandzluję się szczegółami. Pisanie i przypominanie poczynań mojej ulubionej kariery sprawia mi niezmierną przyjemność, nie chciałbym jednak aby przybrało to formę masturbacji słowem. Jeżeli męczę - proszę o wyrażenie zdania, postaram się dostosować. Do zobaczenia i pozdrawiam razem z Kurowskim, który na bocznym boisku, poganiany przeze mnie biczem, ćwiczy wolne.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za dobre słowo :) Cassano to objaw desperacji i pustego portfela. Fabularnie dał mi nieco zabawy, jakościowo rozczarował. Fakt - pasował do Katowic jak sweter do kota.

Czas na dokończenie sezonu i przejście do kolejnego.

 

Wiosna nasza - gonitwa po małego majstra

 

Wiosna sezonu 2018/2019 była na zapleczu ekstraklasy wyjątkowo krótka, kilka spotkań zostało rozegranych w listopadzie i grudniu awansem. Mundial to mundial, co robić. Chłopcy skończą wcześniej to może kilku sobie bilety sprawi i pojedzie oglądać gwiazdy lepszego formatu niż leniuch Cassano we własnej szatni.

 

Omówienie:

Ewolucja składu na wiosnę: całą wiosnę trzymałem się formacji 4-4-2, w której całkiem nieźle wyglądaliśmy. Pozwoliło mi to zaprzestać szukania trzeciego środkowego pomocnika, którego na ten moment nie mieliśmy. Jesienią grał tam najczęściej Piesio, który jest raczej bocznym pomocnikiem. Wyniki jakie osiągnęliśmy wiosną - uprzedzę fakty - zaskoczyły nawet mnie. Okazało się, że pogonienie precz kilku leniuchów i ściemniaczy podziałało korzystnie na szatnię. Uzdrowienie budżetu płac pewnie też miało tu coś do rzeczy. Zniknęły przepłacane gwiazdeczki, zostali ambitni wyrobnicy. Efekt? - 11 meczów bez porażki pod rząd oraz docenienie przez telewizję  - w dwa miesiące było 6 transmisji meczów z naszym udziałem, dzięki czemu zarabialiśmy kolejne grosze do kupki, którą moglibyśmy wykorzystać w przyszłości. Runda dała rozbłysnąć i ograć się kilku nastolatkom, którzy bez kompleksów wypełnili lukę po doświadczonych kolegach. Nie marudzili, a zapierdzielali jak Jagiełło za Krzyżakami w 1410.

 

W bramce całą rundę zagrał Pawełek - niezmiennie solidny.

Obrona - podobna jak jesienią - prawą flankę wygrał ostatecznie Lisowski spychając Frańczaka na ławkę, środek to Kilian i Wawrzyniak, o ile kartki nie wymusiły drobnych korekt. Lewa obrona - przebojowy Puchacz, za którego gdy wydolnościowo pod koniec rundy nie wytrzymał, pokazali się kilka razy Mączyński i Waleński.

Pomoc - prawe skrzydło przypadało najczęściej szybkiemu i błyskotliwemu Michalikowi, środek to oczywiście Kurowski i Poczobut, ale świetną pracę i sporo szans dostawał nastolatek Szczyrba - już w sparingach pokazał, że nie obniża poziomu środka pola. Prawe skrzydło to rotacyjnie Błąd, Oliveira i Piesio. Wszyscy mieli lekkie kłopoty zdrowotne i kondycyjne i dość bezkonfliktowo rotowali będąc cały czas w ograniu. Innymi słowy - który by nie występował to swój dobry udział w wynikach miał.

Atak to błysk dwóch diamencików. Rumin rozegrał świetną rundę i w końcu mogłem czuć radość z posiadania napastnika, który rozumie moje założenia taktyczne, a przy tym jest skuteczny. Jego partnerami byli Nowak, którego udało się odbudować (niestety gdy do formy doszła skuteczność złapał dłuższą kontuzję) oraz Łyszczarz - kolejny nastolatek, nominalny skrzydłowy, który robił sporo zamieszania wystawiany w ataku w systemie 4-4-2.

Finalnie po tylko jednej porażce udało się zdystansować Raków Częstochowa (przekonujące zwycięstwo nad nimi 3:0) i zdobyć mistrza polskiej 1 ligi. Przewaga była na tyle spora, że w dwóch ostatnich meczach pozwoliłem sobie nieco na zabawę składem.

 

Mecze rundy wiosennej po kolei:

Stomil Olsztyn - GKS Katowice 0:2 (Oliveira '26, Michalik '63), CZK dla Stomilu w '63

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Szczyrba ('66 Poczobut), Kurowski, Oliveira ('68 Piesio) - Rumin, Nowak ('76 Woźniak)

 

GKS - ŁKS 2:1 (Szczyrba '61, Rumin '70k)

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik ('45 Szczyrba), Poczobut ('59 Bronisławski), Kurowski, Oliveira - Błąd, Nowak ('59 Rumin)

 

Bruk Termalica - GKS - 0:3 (Nowak '20, Rumin '28k, 81), Kilian lekki uraz

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski, Poczobut ('61 Szczyrba), Błąd ('68 Piesio) - Rumin, Nowak ('68 Woźniak)

 

GKS Katowice - GKS Tychy 3:1 (Rumin '54, Nowak '79, Poczobut '86), CZK '77 dla GKS Tychy

Pawełek - Lisowski, Kilian, Para, Wawrzyniak - Michalik ('58 Piesio), Szczyrba, Bronisławski ('58 Poczobut), Błąd ('76 Oliveira) - Rumin, Nowak

 

GKS - Podbeskidzie 2:1 (Lisowski '4, Piesio '84), sporo ŻK eliminujących kilku graczy z kolejnego spotkania

Pawełek - Lisowski, Para, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski, Poczobut ('59 Szczyrba), Błąd ('46 Piesio) - Rumin, Nowak ('58 Łyszczarz)

 

Raków - KGKS 0:3 (Piesio '6, Oliveira '82, Nowak '87)

Pawełek - Bronisławski ('59 Frańczak), Kilian, Para, Puchacz - Michalik ('57 Oliveira), Szczyrba, Kurowski, Piesio - Rumin ('69 Nowak), Łyszczarz

 

GKS - Stal Mielec 0:0

Pawełek - Frańczak, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Oliveira, Szczyrba ('46 Bronisławski), Kurowski, Piesio ('59 Błąd) - Woźniak ('46 Rumin) Łyszczarz

 

Jastrzębie - GKS 1:4 (Michalik '18, Oliveira '25, Wawrzyniak '45k, '66k)

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski, Szczyrba ('71 Bronisławski), Piesio ('59 Frańczak) - Oliveira ('59 Balicki), Łyszczarz

 

GKS - Chrobry 3:1 (Łyszczarz '2, '23, Szczyrba '88)

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Frańczak ('56 Błąd), Szczyrba, Poczobut, Piesio (/kont/ '19 Feliks) - Oliveira ('56 Woźniak), Łyszczarz

 

Odra Opole - GKS 1:1 (Poczobut '24)

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz ('78 Mączyński) - Michalik, Kurowski, Poczobut, Piesio ('71 Błąd) - Oliveira ('56 Rumin), Łyszczarz

 

GKS - Sandecja 6:1 (Rumin '4, '24k, Piesio '36, '40, Poczobut '55, Wawrzyniak '76)

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Puchacz - Michalik, Kurowski ('65 Bronisławski), Poczobut ('68 Szczyrba), Piesio ('65 Mączyński) - Rumin, Łyszczarz

 

Garbarnia - GKS 1:0

Pawełek - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Mączyński - Michalik, Szczyrba, Poczobut ('46 Kurowski), Piesio ('62 Musiolik) - Rumin, Yatsenko ('46 Feliks)

 

GKS - Puszcza 1:1 (Rumin '63k), 8żk po naszej stronie, Poczobut CZK '42 za dwie żółte, Puszcza CZK '45, mecz rzeźników

Pawełek (/kont/, dograł do końca) - Lisowski, Kilian, Wawrzyniak, Waleński ('46 Frańczak) - Michalik, Kurowski, Poczobut (CZK '42), Piesio ('45 Para) - Rumin, Woźniak ('43 Szczyrba)

 

 

Sezon zakończony 18.05 2019 roku. Zajęliśmy 1 miejsce i wywalczyliśmy bezpośredni awans.

W następnym odcinku m.in.:

- wzmocnienia - jak zrobić żeby była ekstraklasa, a nie ekstraklapa?

- czym zastąpić Kiliana?

- transfer stu dwulecia

- skrzydła na których można latać

- karuzela bramkarska

- Frańczak, nie rób mi tego!

Odnośnik do komentarza

Łi ar de czampions, maj friend - radość prezesa po Polsku

 

Za długo żyję i za dużo schabowych zjadłem, aby cokolwiek w tym kraju mnie dziwiło. Prezes naturalnie kwieciście pogratulował mi awansu, postawił skrzynkę szampanów, które do szatni wniosły dwie cycate hostessy. Natomiast na moje pytanie czy walczymy o podbój ekstraklasy i czy znajdzie się kasa na wzmocnienia - odparował, że musi odebrać wnuczki z przedszkola i dyskretnie zniknął, następnymi dniami komunikując się ze mną za pośrednictwem pani Jadzi, sekretarki.

Zrozumiałem, że musimy sobie radzić sami, a ponieważ wychodzę z założenia, że biadoleniem nie rozwiązuje się problemów - zabrałem się za szukanie wzmocnień na własną rękę. Już na starcie poczułem się jednak jakby mnie ktoś chlasnął w twarz mokrą szmatą - Frańczak, mój solidny, pewny Frańczak, oznajmił mi, że awans to szczyt jego ambicji i kończy karierę. Pięknie. Nie był jeszcze tak stary. Kilka dni później to samo z Pawełkiem. Postanowił zostać trenerem bramkarzy w Garbarni i pożegnać nasz klub już po jednym sezonie. Do tego dochodziło odejście po wypożyczeniach Puchacza, Kiliana i Łyszczarza. Wyglądało na to, że zaczynamy budowę od nowa. Od zwałowania gleby pod fundamenty.

 

Wpierw jednak prezentacja bohaterów poprzedniego sezonu. Zasłużyli na to. Da też to ogląd, na kogo mogę liczyć w perspektywie nowego sezonu. Pogrubioną czcionką gracze, którzy zostali z nami do końca i pili szampan prezesa.

 

Bramkarze:

Mariusz Pawełek (37 lat); 34 meczów - 0 goli

Pewny jak wszy na obozie harcerskim. Niepodważalny wkład w sukces zespołu, nie oddał słupków przez cały sezon, ustrzegł się błędów. Na koniec obdarował mnie prezentem ogłaszając koniec kariery.

Emil Piaseczny (23); 0-0

Dokupiony jako rozgrzewacz Pawełka. Swoją postawą na treningach pokazał, że ma jakiś potencjał i może warto podłubać aby go wydobyć.

Szymon Frankowski (17); 0-0

Junior z potencjałem, dwa razy wypożyczony krótkoterminowo do innych klubów. Nie marudzi. Obserwujemy.

Sebastian Nowak (36); 0-0

Krzysztof Baran (28); 0-0

 

Prawa obrona:

Adrian Frańczak (30); 23 meczów - 1 gol - 3 asysty

Z Adrianem było jak z wizytą w burdelu - wchodzisz i od razu wiesz kto ci się podoba. Tak go odebrałem już po pierwszym treningu. Nie zawiódł mnie aż do końca sezonu, kiedy nagle ogłosił koniec kariery. Świetnie rotował z Lisowskim w razie czego łatając dziury po innych kolegach. Uzbierał sporo meczów.

Wojciech Lisowski (26); 28-1-4

Wojtek zdominował prawą stronę obrony. Poczynał sobie z rywalami jak Lis w kurniku. Pewny, niekontuzjogenny, przydatny w ofensywie (4 asysty). Finalnie posadził na ławce Frańczaka i wpędził go w taką frustrację, że ten ogłosił koniec kariery.

Andrzej Janik (17); 0-0-0

Śpiew przyszłości. Umiejętności ogromne, ale atrybuty fizyczne cały sezon dorabiał w rezerwach.

Środkowa obrona:

Luca Kilian (19); 32-0-0

Był jak hebanowy filar pośrodku wielkiego namiotu, na którym opierał się cały cyrk. Inna planeta i mój największy sukces transferowy. Silny i świetnie się ustawiający. Niestety po całym sezonie w Katowicach, otrzaskany w trudnych bojach, wraca do Dortmundu wykorzystywać to czego się tu nauczył - i nie mówię tu tylko o piciu gorzoły bez zagryzki.

Para (19); 6-0-0

Atrybuty fizyczne podobne do Kiliana, ale o dwie klasy słabszy. Łatał dziury i kilkadziesiąt minut wyrwał. Nie rozwinął się tak jak się spodziewałem. Jak na Brazylijczyka nadzwyczaj drewniany i obawiam się, że w ekstraklasie zacznie to przeszkadzać.

Mateusz Kamiński (30); 14-1-0

Jak przybyłem do klubu był kapitanem. Degradacja jego roli była moim całkowicie przemyślanym ruchem mającym wstrząsnąć drużyną i dać im poczuć powiew świeżości. Kilkanaście meczów w pierwszej rundzie z konieczności jednak zagrał i na ogół nie zawodził. Szacuneczek. Szampana wyślemy pocztą.

Rafał Remisz (26); 1-0-0

Epizod w klubie. W moim życiu również.

 

Lewa obrona:

Jakub Wawrzyniak (34); 30-6-2

Dziadek Kuba dał radę. Choć siwizna obficie obsypała skroń, a osteoporoza stawy to nie zawodził. Łatałem nim obronę jak klejem kropelką tonącą łajbę. Etatowy wykonawca karnych. Pewniejszy wydawał mi się na środku obrony, gdzie ładnie uzupełniał się z Kilianem. W końcu miał w życiu z Niemcami dużo wspólnych wspomnień.

Tymoteusz Puchacz (19); 27-0-4

Młodzieżowiec U-21 ładnie się u nas rozwinął. Lepszy w ofensywie niż defensywie, ale generalnie nie zawodził. Kondycyjnie bywało słabiej i był często rotowany. Po sezonie wraca do Lecha.

Mateusz Mączyński (25); 3-0-0

Pół sezonu leczył kontuzję, kolejną ćwiartkę ją rehabilitował. Dostał szansę, ale nie rozpalił we mnie ognia pożądania.

Szymon Waleński (20); 1-0-0

Świeżutki zakup. Póki co zagrał epizod. Obserwujemy czy z epizodzisty przerodzi się w poważnego aktora. Na treningach wygląda całkiem obiecująco.

 

Prawa pomoc:

Filipe Oliveira (34); 23-4-4

Może to nie Figo ani nie Krystyna Ronaldo, ale swoje - gdy tylko był w pełni sił - robił. Z tymi siłami było jednak różnie, pod koniec sezonu coraz gorzej, przez co łatał dziury w ataku, a na bokach pomocy biegali młodsi. Pozytywny typ. Kolejny, który ogłosił mi zakończenie kariery, ale tu już to przeczuwałem i widziałem po markerach treningowych.

Damian Michalik (26); 27-2-3

Człowiek znikąd. Wyskoczył mi z rezerw na początku sezonu, gdy sytuacja to wymusiła i do końca sezonu sukcesywnie zwiększał swoją rolę w zespole. Szybki jak kontrola ZUS. Błyskotliwy jak dowcipy Strasburgera. Zdominował prawe skrzydło i skutecznymi rajdami rozcinał zasieki defensywne rywali.

David Anon (29); - 6-2-0

O kurduplu już pisałem. Vete hombre.

Środek pomocy:

Dominik Bronisławski (21); 8-1-0

Na oko łamaga. Nominalny prawy obrońca nie mający szans nawet korków nosić za Lisowskim i Frańczakiem. Niespodziewanie postawą w meczach - wpierw w sparingach, a później na wymuszonych kontuzjami rotacjach - świetnie zaprezentował się na środku pomocy. Pokazał charakter i siłę żubra. Zaufałem mu na tyle, aby w razie potrzeby wystawiać bez bólu zębów.

Kamil Kurowski (23); 28-4-6

Chłop pozytywny jak ustawy socjalne PiS z koncówką "+". Gdy dotykał piłkę widz czuł się jak na plaży w Brazylii. Gdy kopał w stronę bramki wroga - człowiekowi wydawało się, że to katiusza strzela pociskami. Moc w nóżce, elegancja i wizja gry. Pewniak i nadzieja na przyszłość. Z Poczobutem uzupełniali się jak Czip i Dale.

Bartłomiej Poczobut (24); 26-3-1

Największy wygrany sezonu. Został kapitanem drużyny i jej symbolem. Wyrobnik przeskakujący własne ograniczenia i oddający wszystko co ma drużynie. Przez to oddawanie się końcówkę sezonu grał w kratkę - kondycja nie nadążała się zregenerować.

Michał Szczyrba (17); 14-2-2

Hodowałem go jak brojlera. Widzę w nim partnera dla Kurowskiego. Silny nastolatek był jakby zblendowanym smoothie z Poczobuta i Kurowskiego - pracowitość, ale i niezłe umiejętności piłkarskie. Ogrywałem go ostrożnie. Pieściłem jak połknięty diament w żołądku nie dając przedwcześnie wyskoczyć na powierzchnię.

Maciej Anusik (17); 0-0-0

Junior, dobre umiejętności ale jeszcze dziecię. Krzepnie w piekarniku rezerw.

Titas Milasius (18); 0-0-0

Świetne umiejętności techniczne i zerowy progres cech fizycznych. Ogrywanie w rezerwach, wypożyczenie - wszystko na nic. Litwin z wiekiem traci potencjał. A ja cierpliwość.

Lewa pomoc:

Adrian Błąd (27); 25-7-4

Wicherek lewej strony. W sezonie grywał też w środku pomocy, ale to na skrzydle dawał najwięcej. Rajdy, dośrodkowania, zamieszanie i przede wszystkim strzały - swoimi młoteczkami wbił rywalom aż 7 goli. W obronie słaby jak Piccolo na półce z alkoholami. Nie wiem czy na ekstraklasę ma wystarczającą jakość.

Adrian Łyszczarz (18); 23-5-6

Kolejny wygrany sezonu. Zaczął w tak głębokich rezerwach, że nie wywoływałem go nawet do noszenia bramek treningowych. Tymczasem chłop popracował i pod koniec świetnie poczynał sobie w ataku i na skrzydle. Fantazją wspierał skuteczność Rumina, przez co drugą rundę sezonu miałem miłą i przyjemną.

Grzegorz Piesio (29); 32-10-5

Człowiek od czarnej roboty. Rzucałem nim po boisku jak obślinioną psią piłką na spacerze. Tymczasem mimo małej efektowności dawał efektywność, co przełożyło się aż na 10 goli i sporo asyst. Najczęściej grał w środku pola, w drugiej części sezonu rotując na lewej flance z Błądem. Przyznam, że na początku zaliczałem go do grona przepłacanych, leniwych gwiazdek. Udowodnił mi jednak swoim oddaniem w meczach, że ma ambicję większą niż klikanie na stronie mBanku czy pensja doszła.

Sławomir Musiolik (22); 1-0-0

Epizod etatowego gracza rezerw. Z rezerw powstałeś i do rezerw wrócisz.

 

Atak:

Arkadiusz Woźniak (28); 16-3-0

W przedsezonowych sparingach uderzyło mnie jak ociężały jest i jak łatwo traci piłki, które adresują do niego koledzy. W sezonie nieco pograł, ale utwierdził mnie w tym, że nadaje się tylko na uzyskanie jakiejś kwoty transferowej. On też się w tym chyba utwierdził, bo już do końca sezonu kopał się po głowie gdy otrzymywał szansę.

Daniel Rumin (21); 13-7-1

Wystrzelił z umiejętnościami i skutecznością jak rakieta USA na księżyc. Mój balsam na bolączki z napastnikami. Niekwestionowany król rundy wiosennej. Skuteczny jak ksiądz po kolędzie, pewny jak kac po piątku w akademiku, wyrachowany jak babcia klozetowa.

Dawid Nowak (34); 6-3-0

Dawny kadrowicz, dawny talent. Liczyłem - podobnie jak z Cassano - że ten przykurzony potencjał wyremontuję i pozyskam taniego klasowego napastnika. Niestety tuż po tym jak odzyskał nieco dawnego blasku doznał paskudnej kontuzji. Liczyć na niego wobec tego nie mogłem, w ekstraklasie nie będzie czasu po raz kolejny go odrestaurowywać.

Michał Feliks (19); 4-0-0

Dziwny gracz - w sparingach skuteczny i czarujący szybkością i dobrym strzałem. W meczach o stawkę znikał jak paluszki na obradach Rady Powiatu. Odwrotnie niż Rumin - miał u mnie na początku kredyt zaufania, który zmarnotrawił. Jego ulubioną literką stało się "R" jak "Rezerwy".

Oleksandr Yatsenko (18); 1-0-0

Epizod na koniec sezonu, gdy już wszystko było pozamiatane. Mój wkład w dobre relacja polsko-ukraińskie. Etatowy rezydent rezerw.
Artur Balicki (19); 1-0-0

Zagrał epizod, gdyż mimo sporej jak na nas kasy jaką na niego wydałem i sporych nadziei - nie pokazał ani na treningach, ani w meczach rezerw czy sparingach, że można na niego liczyć. Albo psychicznie słaby, albo leniwy. Dziwne, bo w Ruchu skąd go kupiłem uchodził za talent i wywalczył sobie pierwszą jedenastkę. U mnie wywalczył tylko łatkę rozczarowania.

Konrad Andrzejczak (22); 0-0-0

Kondzio przebimbał sezon w rezerwach. To chyba jego właściwy pułap i miejsce.

Antonio Cassano (36); 9-2-0

Zamiast leniwy można zamiennie używać słowa Cassano.

Bartosz Śpiączka (26); 9-1-0

Człowiek, który nawet jak biegł do kibla to dawał się złapać na spalonym. Przepłacana gwiazda, której sprzedanie było moim świetnym ruchem.

Olaf Nowak (20); 0-0-0

Wypożyczenie bez historii. Mizeria w sparingach. Oddałem bez żalu. Miałem podobnych, a własnych.

Tomasz Bala (17); 4-0-0

Wypożyczony z Cracovii. W teorii świetne umiejętności, ale nie umiałem z nim nawiązać wspólnego języka. Po kilku próbach skróciłem wypożyczenie.

 

 

Odnośnik do komentarza

Piłkarski dentysta - czyli jak zaplombować dziury w składzie przy pomocy papy i smoły

 

Ponieważ prezes dalej udawał głuchoniemego - usiadłem ze skautami i zabraliśmy się ostro do roboty. Skład z poprzedniego, pełnego sukcesów sezonu praktycznie przestał istnieć. Ubytki prezentowały się tak:

ODESZLI Z KLUBU:

Arkadiusz Woźniak (28) - sprzedany do Górnika Zabrze za 44 tyś EUR, dzięki temu transferowi udało się odłożyc około 100 tyś EUR na zakupy, postanowiłem przeznaczyć je na jednego lepszego gracza, resztę uzupełnień szukać z wolnego transferu

Konrad Andrzejczak (22) - Chrobry Głogów za 9 tyś EUR

Kacper Tabis - junior z rezerw sprzedany do Cracovii za 6,5 tyś EUR

Mariusz Pawełek (37 lat) - zakończył karierę

Adrian Frańczak (30) - zakończył karierę

Luca Kilian (19) - powrót po wypożyczeniu do Borussii Dortmund

Tymoteusz Puchacz (19) - powrót po wypożyczeniu do Lecha Poznań

Mateusz Mączyński (25) - nie przedłużyliśmy kontraktu, zakończył karierę wkrótce potem

Filipe Oliveira (34) - zakończył karierę

Adrian Łyszczarz (18) - powrót po wypożyczeniu do Śląska Wrocław, który od razu sprzedał go do Fortuny Dusseldorf

Dawid Nowak (34) - nie przedłużyliśmy kontraktu

Szymon Frankowski (17) - wypożyczenie młodego bramkarza do Siarki Tarnobrzeg

 

Przy wzmocnieniach stosowałem metodę na Rumuna - czyli prosić gdzie się da. Ucho rozpaliło mi się od dziesiątek telefonów, skauci rozjechali się po regionie i faksowali swoje spostrzeżenia. Z marsowym czołem analizowałem oferty, tłustymi łapami przeczesywałem swój notes z nazwiskami. Nie było łatwo, ciekawsi gracze wymagali konkretnego grosza. Ci z kartą nie kwapili się do zamieszkania w Katowicach, sporo rozmów rozbijało się o pensję. Niestety nie mogliśmy jeszcze oferować konkurencyjnych kwot. Dopiero ten sezon w Ekstraklasie dawał nadzieję na zastrzyk gotówki z transmisji TV.

 

TRANSFERY DO KLUBU:

Juliusz Letniowski (21, środkowa pomoc) - Bytovia Bytów, 91 tyś EUR

Karol Mackiewicz (27 lat, lewy pomocnik) - z Jagiellonii Białystok, wolny transfer

Omar Santana (28, ofensywny środkowy pomocnik, Hiszpan) - Miedź Legnica, wolny transfer

Wojciech Muzyk (21, bramkarz) - Olimpia Grudziądz, wolny transfer

Tiago Luis (20, środkowa obrona/defensywna pomoc, Portugalia) - Stumbras (Litwa), wolny transfer

Jacek Kiełb (31, prawa/lewa pomoc) - bez klubu

Miłosz Przybecki (29, prawa pomoc) - bez klubu

Damian Węglarz (23, bramkarz) - Wigry Suwałki, wolny transfer

Kacper Wydra (17, napastnik) - wypożyczony z Wisły Kraków

Marcel Stefaniak (19, lewa obrona) - wypożyczenie z Pogoni Szczecin

Josh Thomas (18, środkowa pomoc/napastnik, Walia) - Swansea rezerwy, wolny transfer

Mateusz Sobiesiarski (22, prawa pomoc) - Górnik Wałbrzych, wolny transfer

Filip Skórnica (19, środek pomocy) - Ślęza Wrocław

Volodymyr Senytsya (22, środkowa obrona, Ukraina) - Bałtyk Koszalin, wolny transfer

Sebastian Musiołek (23, napastnik) - Raków Częstochowa, wolny transfer

 

Krótkie omówienie:

Niemal wszystkie wolne środki finansowe przeznaczyłem na Letniowskiego, wyglądał wspaniale. Po obserwacjach w Bytowie wiedziałem, że go chcę i byłem szczęśliwy po zakończonych sukcesem negocjacjach. Później biedny, ale uczciwy szalałem na rynku starając się proponować wolnym zawodnikom pensje nie będące kominowymi dla budżetu. Udało się podpisać umowy z kilkoma zacnymi graczami - na skrzydła doświadczeni Mackiewicz, Kiełb i Przybecki. Do bramki mający świetną prasę Węglarz, który akurat nie przedłużył kontraktu z Wigrami. Na środek obrony wybrałem Tiago Luisa otrzaskanego w lidze litewskiej. Do pomocy świetny technicznie Santana. Skład uzupełniło wypożyczenie dwóch zdolnych juniorów z Wisły (napastnik Wydra) i Pogoni (lewy obrońca Stefanik). Reszta wzmocnień była raczej szukaniem okazji i masowym załataniem składu młodzieżą, z nadzieją, że któremuś uda się ładnie rozwinąć i wystrzelić do składu jak Rumin w poprzednim sezonie.

Skład tyłka nie rwał, ale prezentował się w prognozach mniej więcej tak:

Węglarz - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefaniak (Waleński) - Michalik (Przybecki), Kurowski, Poczobut (Szczyrba), Letniowski (Santana), Kiełb (Mackiewicz, Piesio, Błąd) - Rumin

Uderzał znów brak klasowego napastnika jako partnera dla Rumina. Planowałem do ataku albo wstawiać któregoś z szybkich, licznych skrzydłowych (Błąd, Przybecki), albo przejść do systemu 4-5-1 z wysuniętymi skrzydłami. Sparingi dadzą odpowiedź kto z nowych pokaże cohones.

Odnośnik do komentarza

Zabawa w doktora-sadystę czyli operacja na żywym organizmie

 

O sparingach można powiedzieć tylko tyle, że się odbyły - seria zakończona średnimi rezultatami (3 zwycięstwa, 2 remisy, 1 porażka) - wciąż testowałem w nich zaproszonych na testy graczy, z których zdecydowana większość odsyłana była do domu najbliższym PKS-em. Przez problemy ze skompletowaniem kadry wciąż sprawdzałem zamiast zgrywać. I tak - z ręką w kiblu - zastał nas start ekstraklasy. W pierwszym meczu nie mogłem skorzystać z kontuzjowanych Lisowskiego, Luisa i nowego Letniewskiego, który przyszedł do nas niedotrenowany i poskręcany jak jelito po ostrym kebabie.

 

Dla klarowności nasza ścisła kadra na jesień prezentowała się następująco:

Bramka: Węglarz, Piaseczny, Muzyk

Prawa obrona: Lisowski, Bronisławski

Środek obrony: Luis, Para, Wawrzyniak

Lewa obrona: Waleński, Stefaniak

Prawa pomoc: Michalik, Przybecki, Kiełb

Środek pomocy: Poczobut, Kurowski, Letniowski, Santana, Szczyrba

Lewa pomoc: Mackiewicz, Błąd, Piesio

Atak: Rumin, Wydra, Feliks

 

22.07.2019 START EKSTRAKLASY

Górnik Zabrze - GKS Katowice 2:1 (Feliks '61), formacja 4-4-2

Węglarz - Bronisławski, Para, Wawrzyniak, Waleński - Michalik ('61 Przybecki), Kurowski ('61 Szczyrba), Poczobut, Piesio - Feliks ('65 Wydra), Rumin

 

Zimny kubeł na start. Nasza gra zupełnie nie wyglądała. Połatany skład przypominał gacie żula spod dworca. Na szczęście do zdrowia dochodzili kolejni gracze oraz dopinaliśmy ostatnie transfery i mogłem stopniowo wprowadzać nowych graczy do gry.

 

Drugi lipcowy mecz zakończył się lepszym wynikiem, choć głównie dzięki czerwonej kartce dla rywala. Mecz był brutalny, ale mnie cieszyło że chłopcy podjęli warunki rywala i nie dali się zdominować, czego dowodem było 5 żółtych kartek po naszej stronie. Kilka roszad dało niezłe efekty - np. wprowadzenie Mackiewicza na lewe skrzydło czy Luisa na środek (mimo, że sił starczyło mu ledwie na godzinę). Zawodził mnie Węglarz, który póki co wpuszczał niemal wszystko co w niego leciało.

 

GKS - Korona 3:2 (Mackiewicz '29, Rumin '45, Przybecki '89), CZK '76 dla Korony

Węglarz - Bronisławski, Luis ('60 Para), Wawrzyniak, Waleński - Przybecki, Kurowski ('65 Szczyrba), Poczobut, Mackiewicz - Rumin, Wydra ('71 Feliks)

Odnośnik do komentarza

Sierpniowe cierpienia, czyli płyniemy z palcem w dziurawym pontonie

 

Są dwie rzeczy, których nie cierpię - włosa teściowej w zupie i piłkarzy grających "alibi". W sierpniu ostatecznie wykiełkowała we mnie wspominana niechęć do Węglarza, który papiery na granie miał świetne (sam prasie ogłaszałem go naszym "numero uno" na lata). Tymczasem w meczach o stawkę grał jak na ręcznym hamulcu. Niby robił podstawową robotę, ale dawał jakieś przyśnięcie w bramce, które promieniowało na cały blok obronny. A w moich drużynach musi iskrzyć jak spod tyłka psa zjeżdżającego na suchej basenowej zjeżdżalni. Ale po kolei - oto express po sierpniowych wynikach:

 

Piast - GKS 3:1 (Rumin '23k), formacja 4-1-4-1

Węglarz - Bronisławski, Luis, Wawrzyniak, Waleński (kont. '29 Para) - Poczobut ('56 Wydra) - Przybecki ('56 Michalik), Kurowski, Szczyrba, Mackiewicz - Rumin

 

Od pierwszego meczu w ekstraklasie raziła mnie dziura w środku pola - na ten moment ewidentnie nie umieliśmy jeszcze tam przeciwstawić się klasowym rywalom. W tym meczu spróbowałem wrócić do systemu z cofniętym Poczobutem, aby stworzyć łącznik między obroną a pomocą i wzmocnić tą ostatnią. W ataku miałem szybkich skrzydłowych i dobrze ustawiającego się Rumina, których nastawiłem bardziej na kontry. Liczyłem, że zacznie to działać. Niestety Piast wypunktował nas jak wytrawny bokser juniora. Do tego wypadł mi przydatny, twardo grający Waleński.

-

 

Wisła Płock - GKS 0:0, formacja 4-4-2

Węglarz - Bronisławski, Luis, Para, Wawrzyniak - Przybecki ('56 Michalik), Santana ('55 Kurowski), Poczobut, Mackiewicz ('64 Piesio) - Rumin, Wydra

 

Powróciliśmy do 4-4-2 chwilowo wyleczeni z eksperymentów przez Piasta. W pomocy spróbowałem Hiszpana Santanę, ale wypadł miałko - jego zbyt delikatna gra nie pasowała do partnerów. Mecz nudny jak oglądanie "Korony Królów". Zakończył się bezbramkowo, co nie było złym wynikiem zważywszy na nasz okres przebudowy.

-

 

GKS - Wisła Kraków 3:5 (Feliks '19, Wawrzyniak '48, Rumin '81)

Węglarz - Lisowski, Luis (kont. '34 Stefanik), Para (kont. '40 Bronisławski), Wawrzyniak - Przybecki ('51 Michalik), Poczobut, Piesio, Mackiewicz - Feliks, Rumin

 

Na ugoszczenie Wiślaków z Krakowa szczególnie się nastawialiśmy. Nadzieje wiązałem z powrotem Lisowskiego po rehabilitacji. Miałem też dość bylejakości i chciałem ustabilizować skład aby grać z jajami jakie prezentowaliśmy w 1 lidze. Niestety po meczu wyglądaliśmy jak mysz po zderzeniu z walcem drogowym. Piłkarze Wisły i ich umiejętności okazały się zasiekami nie do przejścia. U nich za dużo jakości, u nas za dużo tymczasowości. Do tego obrona posypała się już w pierwszej połowie - z czego Para doznał poważniejszej kontuzji wykluczającej go na ok. 2 miesiące. Mimo ambicji i strzelenia kilku goli, aż pięć wpuścił niezawodnie dający ciała Węglarz. Znów sięgnąłem po mój brudny notes z nazwiskami i rozpocząłem rozmowy z kilkoma bramkarzami, których numery tam miałem.

-

 

GKS - Pogoń 0:1

Węglarz - Lisowski, Lusi, Wawrzyniak, Waleński - Michalik ('61 Przybecki), Szczyrba, Poczobut, Mackiewicz ('46 Piesio) - Wydra ('61 Feliks), Rumin

 
Po tym kolejnym pokazie bezsilności dojrzałem do decyzji o odsunięciu Węglarza od składu. Mentalnie ewidentnie nie pasował do drużyny. Do tego aby spotęgować efekt rewolucji  w następnym meczu postanowiłem wykorzystać gotowość do gry Letniewskiego (wreszcie!) i oprzeć zespół na trzech silnych pomocnikach - trójkącie Poczobut-Letniewski-Kurowski oraz zmianie sposobu gry na  krótsze podania. Taka katowicka tiki-taka.

-

 

Śląsk - GKS 3:4 (Kiełb '12, Letniewski '25, Wawrzyniak '76, Wydra '84), formacja 4-1-2-2-1

Piaseczny - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefaniak - Poczobut - Piesio ('63 Michalik), Kurowski, Letniewski, Kiełb ('63 Błąd) - Rumin ('74 Wydra)

 

W bramce Piaseczny, widziałem że to nie jest potencjał na lata, niemniej zasługiwał na szansę, a na Węglarza nie mogłem już patrzeć. Pełen nadziei intensywnie dopinałem transfer nowego bramkarza. Jak mawiał Kazio Górski - drużynę buduje się od tyłu a mieszkanie mebluje od barku z alkoholem. No, może to nie mówił trener Górski, lecz Kazio magazynier,...nieważne.

Ze Śląskiem zagraliśmy bez kompleksów, powiało naszymi najlepszymi momentami z 1 ligi. Letniewski wniósł nową jakość do środka pomocy, przy nim chęć gry odzyskał Kurowski. Za nieco zużytego ostatnimi meczami Mackiewicza wstawiłem Kiełba, który pruł do przodu jak rekin w "Szczękach 4". Obronę mieliśmy nadal beztroską, ale nic z tym na ten moment nie mogłem zaradzić poza przeniesieniem ciężaru gry na środek, gdzie miałem kozackich wykonawców. Z nadzieją i ciekawością czekałem na wrzesień.

Odnośnik do komentarza

Wrzesień/Październik - forma kolorowa jak liście

 

W szatni panowała dość dobra atmosfera. Chłopcy - choć nieco markotni średnimi wynikami - wierzyli w to co robimy, ufali mi i przede wszystkim zaczynali ufać swoim umiejętnościom. Byliśmy mentalnym monolitem - przez rok pozbyłem się pozorantów i będących u schyłku karier kopaczy szukających ciepłego gniazdka na emeryturę. Teraz nawet jeśli został ktoś starszy to np. taki jak Wawrzyniak, który zasuwa ile sił. Jakby wciąż, co mecz, chciał zmazać plamę jaką dał w meczu Polska-Niemcy w 90 minucie. Ot, charakternicy. Ja też lubiłem z nimi pracować, byłem pewien, że wyniki nadejdą. Póki co było w kratkę:

 

Arka - GKS 0:1 (Wydra '89)

Piasecki - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefanik - Poczobut - Michalik, Kurowski ('59 Szczyrba), Letniewski, Piesio ('59 Mackiewicz) - Rumin ('62 Wydra)

-

 

GKS - Lech 0:2

Piasecki - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Stefanik - Poczobut - Michalik, Kurowski, Letniewski ('56 Szczyrba), Piesio ('45 Musiolik) - Rumin ('46 Wydra)

 

To był próbnik miejsca gdzie się znajdowaliśmy i miara tego ile nam jeszcze brakuje do dobrego poziomu. Lech zdominował nas okrutnie. W obronie mieliśmy dziury jak blok mieszkalny w trakcie przygotowywania do ocieplania ściany. Stefanik zagrał fatalnie, presja wyraźnie spętała mu nogi. Takie sytuacje były jednak wliczone w mój model budowy drużyny - to był jeszcze niemal junior wypożyczony z Pogoni. Nie było szans, aby w każdym meczu grał poprawnie. Niemniej - przekonałem się, ze w defensywie mam największy problem i tu przede wszystkim w przyszłości potrzebujemy wzmocnień. Ach, jakże tęskniłem za Kilianem z poprzedniego sezonu.

-

 

PUCHAR POLSKI

GKS - Piast 2:3 po dogr. (Wydra '53, sam '80), CZK Poczobut '96

Piasecki - Lisowski, Luis (kont.), Wawrzyniak, Błąd ('76 Waleński) - Poczobut - Michalik, Kurowski ('67 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Wydra ('67 Feliks)

 

W Pucharze Polski zmierzyliśmy się z Piastem - i już drugi raz w tym sezonie nas ograli. W meczu skopali boleśnie Luisa i choć z musu dograł do końca prawdopodobnie wypadł mi ze składu na kilka tygodni. Za rozdygotanego po meczu z Lechem Stefanika wstawiłem eksperymentalnie Błąda - liczba zdrowych obrońców kurczyła mi się jak stare gacie w praniu. Chwilę po rekonwalescencji dostał Waleński, ale okazał się jeszcze niegotowy do gry. Ostatecznie po dogrywce pożegnaliśmy się z rozgrywkami. Nie robiłem afery - na ten sezon mieliśmy inne cele - zbudować drużynę do utrzymania. Prezes też się nie czepiał - wiedział, że jak tylko go zobaczę spytam się o kaskę na transfery, wolał więc siedzieć w gabinecie.

-

 

GKS - Jagiellonia 1:1 (Kurowski '71)

Piasecki - Lisowski, Para, Wawrzyniak, Stefanik - Poczobut - Michalik ('76 Bronisławski), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('66 Piesio) - Wydra ('65 Rumin)

-

Raków - GKS 0:0

Giljen - Lisowski, Luis ('46 Senytsya), Wawrzyniak, Błąd - Poczobut - Michalik, Kurowski ('70 Feliks), Letniewski, Mackiewicz - Wydra ('46 Rumin)

 

Pojedynek dwóch beniaminków stał się miejscem debiutu mojej nowej bomby transferowej - kibicom przedstawiłem Vlado Giljana - czarnogórskiego bramkarza ocierającego się o ichniejszą kadrę narodową. To był poważny gracz, poważne negocjacje i jak się okazało - poważne wzmocnienie. W końcu miałem solidnego, mającego rzeczywisty wpływ na wynik i postawę drużyny bramkarza. Już od pierwszego treningu i meczu zarażał kolegów osobowością i charyzmą. Z perspektywy czasu - bardzo udany zakup. Piasecki trafił na ławkę a Węglarz na listę transferową - musiałem uwolnić środki, gdyż wciąż balansowaliśmy na granicy długu i nie stać nas było na dwóch drogich w utrzymaniu bramkarzy. Z innych ciekawostek - w meczu tym za znów kontuzjowanego Luisa musiał wejść ukraiński młody stoper - Senytsya. Niepokojące jak dużo eksperymentów byłem zmuszany ostatnio podejmować (znów skrzydłowy Błąd na lewej obronie). W ataku wciąż rotowałem duetem: szukający formy Rumin - bardzo młody i szybki Wydra. Szczęśliwie skończyło się bezbramkowo - przy dużej zasłudze nowego goalkeepera.

-

GKS - Cracovia 3:2 (Rumin 6, Letniewski '45, Piesio '47)

Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński - Poczobut ('77 Musiolik) - Michalik, Kurowski, Letniewski, Piesio ('64 Błąd) - Rumin ('64 Wydra)

 

Kolejne punkty po walce z silnym rywalem. Cieszyło mnie, że w środku pola dominujemy, nasza gra krótkimi podaniami w trójkącie dobrych technicznie pomocników szachowała poczynania rywali i pozwalała uruchamiać szybkie ataki. Cel na zimę - zgrać formację w pozostałych meczach i na rynku transferowym poszukać 2-3 solidnych obrońców. Oraz napastnika - ale o niego prosiłem Mikołaja co Gwiazdkę. Póki co bezskutecznie.

 

 

Odnośnik do komentarza

Finisz rundy - rollercoaster formy

 

Kontynuuję rajd przez wyniki, aby szybko przejść do trzeciego, bieżącego sezonu mojego GKS, który dopiero zacząłem. Przed Wami emocjonująca końcówka rundy - z meczami z Legią, Lechią, Wisłą i ponownie Piastem - naszym dwukrotnym ciemiężycielem. Z uwag ogólnych - skład niekompromitujący się w ekstraklasie się wyklarował (co nie znaczy, że nie zdarzało mu się czasem kompromitować). W bramce świetny Giljan - Lisowski na prawej defensywie, w środku Luis z Wawrzyniakiem, prawa obrona to Waleński lub Stefanik, na defensywnym Poczobut, przed nim duet magików - Kurowski i Letniewski - obaj potrafiący i rozegrać i zapiąć sztycha strzałem z oddali, na skrzydłach bogactwo - pięciu szybkich skrzydłowych do dowolnego rotowania - Michalik, Błąd, Przybecki, świetny Mackiewicz i szalony Kiełb. W ataku stabilnie bieda - Rumin i Wydra na zmianę wg. zasad loterii. Po prostu zgadywałem, który rozpocznie mecz, a który go zmieni. W szatni dowcipnisie gadali, że rzucam monetą który napastnik rozpocznie mecz. Była to oczywista nieprawda. Mój system był inny - kładłem kartę kredytową Gold na krawędzi biurka i podbijałem ją w górę patrząc jak spadnie.

 

GKS - Miedź 2:1 (Rumin '25, Wydra '83)

Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński - Poczobut - Michalik ('59 Mackiewicz), Szczyrba, Letniewski, Piesio ('71 Błąd) - Rumin ('73 Wydra)

-

 

Lechia - GKS 3:0

Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński (kont. '45 Senytsya) - Poczobut - Michalik, Szczyrba, Letniewski, Piesio ('45 Bład) - Rumin ('60 Wydra)

 

Raz wygrana, raz bolesny wpi@##%$%. Tak to w tym sezonie wyglądało i musiałem się z tym godzić w obliczu szczupłości kadry. Z Miedzią zagraliśmy ładnie i skutecznie, a już kilka dni później w Gdańsku narzucono nam warunki, którym nie potrafiliśmy sprostać. Tym razem 5 żółtych kartek jakie załapały moje zuchy nie był wyrazem waleczności, lecz bezsilności. Może z Kurowskim w środku wyglądalibyśmy lepiej, ale kończył leczyć lekką kontuzję, a zastępujący go Szczyrba nie błyszczał już jak w 1 lidze, gdzie namaszczałem go na nasz brylantowy węgielek - cudowne dziecko Katowic. Martwiło mnie, że stanął w rozwoju i choć był jeszcze nastolatkiem, szacowałem że przy tej ilości gier jakie dostaje powinien szybciej się rozwijać.

-

 

Korona - GKS 1:0

Giljen - Lisowski, Luis, Wawrzyniak, Waleński - Poczobut - Michalik (kont.), Szczyrba ('54 Kurowski), Letniewski, Piesio ('54 Kiełb) - Rumin ('64 Wydra)

 

Korona zrewanżowała się nam za porażkę z początku sezonu, mecz nudny jak seks zawodnika sumo z żoną. Na kilka tygodni wypadł mi Michalik. Gracze niebezpiecznie wymęczeni rozgrywkami i pokopani przez rywali, stąd częste rotacje we wczesnych minutach, a czasami już w przerwie.

-

 

GKS - Górnik 0:0, rzut karny niewykorzystany Rumin '68

Giljen - Lisowski, Luis, Para, Wawrzyniak - Kurowski - Mackiewicz, Szczyrba ('59 Thomas), Letniewski, Kiełb ('59 Bład) - Rumin ('70 Nowacki)

 

Rumin z Górnikiem zagrał taki piach, że w nerwie wprowadziłem za niego Waldka Nowackiego - nastolatka z rezerw wstawionego na ławkę jako statystę. Zadebiutował też nasz przedsezonowy nabytek z rezerw Swansea, utalentowany Josh Thomas. Widać było po nim kulturę gry, ale to jeszcze junior do ogrania ogonami meczów, ciężaru nie dźwignie. Waleński na lewej się posypał przed meczem - stąd przesunięcie tam Wawrzyniaka. Najbardziej dramatyczna zmiana czekała mnie na defensywnym pomocniku - miejscu zarezerwowanym dla Poczobuta. Mój kapitan był tak spruty sezonem, że wracający do składu Kurowski zamiast zasilić kreatywny środek został wstawiony na defensywnego. Życie trenera to ciągłe szukanie rozwiązań. Zwłaszcza w polskiej lidze. Zwłaszcza w Katowicach.

-

 

GKS - Piast 2:1 (Kiełb '55, Thomas '90)

Giljen - Lisowski, Luis, Para, Stefanik - Kurowski (kont. '31 Poczobut) - Mackiewicz, Szczyrba ('45 Thomas), Letniewski, Błąd ('45 Kiełb) - Rumin

 

Mecz z historią i emocjami. To już trzecie starcie z Piastem, trzecia szansa na odzyskanie twarzy i rewanż za dwie porażki. Chłopcy nastawieni byli bardzo bojowo, a mecz miał ciekawy przebieg - w pierwszej połowie Piast dominował, co podkreślił golem, aż Kurowski został brutalnie sfaulowany i chyba to podziałało na moich kopaczy mobilizująco. To oraz dwie rozpaczliwe zmiany jakie dokonałem va banque w przerwie. Pozbyłem się tym całkowicie pola manewru wyczerpując limit zmian, ale opłaciło się, bo wprowadzeni Kiełb i Thomas zdecydowali o wygranej. Kiełb szalał na lewej stronie rozrywając formacje Piasta, a Thomas psim fartem wepchnął przytomnie piłkę do bramki rywala w '94 minucie. Nieważny przebieg, liczy się wynik - to on zostanie zapisany w Przeglądzie Sportowym i zapamiętany.

-

 

Wisła - GKS 1:2 (Przybecki '64, '92)

Giljen - Bronisławski, Luis, Para, Stefanik - Kurowski - Michalik ('45 Przybecki), Szczyrba ('45 Thomas), Letniewski, Kiełb ('45 Błąd) - Rumin

 

Kolejna okazja do rewanżu i znów z powodzeniem. Przypomnę - Wisła zlała nas okrutnie na początku sezonu wbijając aż 5 goli. Rewanż moi chłopcy rozegrali sprytnie i znów szczęśliwie. Tym razem Przybecki dał nam 3 punkty w '92 minucie dobrym strzałem z dystansu. Reszta zespołu mądrze nie pozwalała rozkręcić się gwiazdom Wisły, choć znów w przerwie nerwowo wykorzystałem wszystkie zmiany. Dla pobudzenia i obudzenia bo na przykład taki Kiełb - bohater meczu z Piastem tym razem ślizgał się bez sensu na tyłku będąc najgorszym na boisku. Te dramatyczne zmiany w przerwie podtrzymały zespół w elektrycznym napięciu i doliczyliśmy sobie 3 wyjazdowe punkciki.

-

 

Legia - GKS 4:1 (Mackiewicz '61), CZK Jędrzejczyk '50

Giljen - Lisowski, Luis, Para, Stefanik - Kurowski - Przybecki ('45 Kiełb), Szczyrba ('45 Poczobut), Letniewski ('45 Thomas), Mackiewicz - Rumin

 

Wiele drużyn czeka i przygotowuje się specjalnie na mecz na Łazienkowskiej, ale dla mnie to jak zjedzenie gofra - Legia była takimi samymi ogórkami do ogrania jak inni. Wygrana nad nimi nie dawała więcej punktów niż nad innymi drużynami, nie widziałem więc powodu aby ich traktować ze specjalnym namaszczeniem i podziwem. Niestety nie podzielili tego moi piłkarze i już w pierwszej połowie położyli się przed rywalem jak jamnik przed atakiem kota. Legia prowadziła 4:0 jeszcze przed gwizdkiem na przerwę. Nic nam nie wychodziło. Jakby to powiedział mędrzec Kucharczyk - byliśmy fatalni. I trzeci raz z rzędu, będąc na krańcu wytrzymałości nerwowej, wymieniłem 3 graczy w przerwie. Tym razem nic to nie dało, stać nas było tylko na honorowego gola wbitego już osłabionemu po czerwonej kartce rywalowi.

 

Wnioski po rundzie niewesołe. O ile potrafiliśmy wyrywać pojedyncze punkty, to na poważne rozgrywki mieliśmy za słabą obronę i zbyt skromny atak. Priorytety transferowe były jasne - szukamy stoperów, bo Wawrzyniak skokowo się starzał i nie wytrzymał trudów rundy. Para był drewniany i ociężały, a Ukrainiec Senytsya nie nadający się do ekstraklasy. Z samym Luisem nie powstrzymamy zorganizowanego rywala. Ruszyły w ruch telefony, faksy. Przygotowania do rundy rewanżowej ruszyły pełną parą.

 

Omówienie transferów przed rundą rewanżową:

Aby zakontraktować kogokolwiek musiałem kogoś sprzedać. Jakąkolwiek wartość przy mniejszej przydatności przedstawiali tylko Węglarz i Piesio. Oni też zostali szybko nakłonieni do wyprowadzki. Piesio za całkiem niezłą kasę. Mi był niepotrzebny, na środku pomocy gdzie grywał miałem kozaków (Kura, Letniewski, Poczobut, młody Szczyrba), na skrzydłach gdzie powinien grać było jeszcze bogaciej. Poza tym mimo zasług przy awansie z 1 ligi w tym sezonie nie był już zbyt widowiskowy i gdy dostawał szanse grał bezbarwnie jak Chaplin w czarno-białych filmach. Za uzyskane środki w trybie ekspresowym zakontraktowałem nieco w ciemno trzech stoperów - Wawoczny to silny jak tur defensor, wychowanek Piasta błąkający się gdzieś po śląskich klubach, Machała to talent z Ruchu Chorzów, przynajmniej tak miał wpisane w CV. Do tego Michalski z Bełchatowa - na testach wypadł dobrze, na podesłanym VHS z akcjami jeszcze lepiej. Poszedłem więc na ilość mając nadzieję, że któryś z tych trzech stworzy z Luisem dobry duet stoperów. Skorzystałem też z turystycznego zacięcia niezłego gracza z Anglii - chciał grać w Polsce i zgodził się na małą kasę. Idealny dubler dla Lisowskiego na prawej obronie. Chodzi o Luka Hendriego, silnego i przebojowego obrońcę. Miał tylko jeden warunek - lubił polskie piwo i po każdym meczu musiał mieć w szatni sześciopaka Tyskiego.

Komplet nabytków zamykał piekielnie uzdolniony 17-latek z Portugalii. Joao Valente dobrze rokował mimo, że jego rodzime Belenenses go skreśliło.

 

ODESZLI Z KLUBU:

Damian Węglarz (23, bramkarz) - Sandecja, za 21 tyś EUR, zagrał 6 meczów (wpuścił 13 goli)

Grzegorz Piesio (29, pomocnik) - Widzew, za 100 tyś EUR, 12 meczów - 1 gol - 0 asyst

Volodymyr Senytsya (22, środek obrony, UKR) - Chrobry Głogów, za 2 tyś EUR, 2-0-0

Michał Feliks (20, napastnik) - wypożyczony do Polonii Bytom do końca sezonu, 5-2-0

 

PRZYBYLI DO KLUBU:

Kamil Wawoczny (21 lat, środek obrony) - Wilki Wilcza, wolny transfer

Damian Michalski (21, środek obrony) - GKS Bełchatów, 13,5 tyś EUR

Luke Hendrie (25 lat, prawa obrona) - Fleetwood, 26 tyś EUR

Mateusz Machała (19, środek obrony) - Ruch Chorzów, 40 tyś EUR

Joao Valente (16, napastnik) - Belenenses, 13,5 tyś EUR

 

Odnośnik do komentarza

Pokazujemy ząb - udany marsz do grupy mistrzowskiej

 

Sparingi tej zimy zorganizowaliśmy jak przystało na polski klub - czyli bieganie po górach, a na deser tygodniowy obóz w Turcji (w najtańszym hotelu). Powiew profesjonalizmu (mimo, że w wydaniu cebulackim) poczuli i kopacze, bo wygraliśmy w niezłym stylu komplet sparingów, w tym z silnymi Hajdukiem Split oraz tureckim Adanasporem. Do tego na rozgrzewkę kilka innych tureckich i bałkańskich ogórków i naładowani entuzjazmem jak kabanosy mięsem wróciliśmy do kraju aby rozpocząć rundę rewanżową.

Kratka formy w wykonaniu GKS wyglądała już ciaśniej, czyli częściej wygrywaliśmy niż przegrywaliśmy. Ustabilizowałem skład, zgranie formacji zrobiło swoje - efektem był kolejny sukces - niespodziewany awans do grupy mistrzowskiej. Prezes był wniebowzięty. Kibice również. Piłkarze w szoku. Pierwszy raz spotkali się z takim odbiorem trybun - że kobiety rzucały na murawę staniki, a faceci banknoty. No dobra, rozpędziłem się, ale przy naszej improwizacji i brakach w składzie było to naprawdę wielkie osiągnięcie.

Ze spraw kadrowych - uprzedzając i omawiając fakty - Giljen w bramce nie do ruszenia, klasa sama w sobie, na domiar tego po kilku miesiącach trafił na stałe do swojej reprezentacji i zaczął w niej się zadomawiać na dobre. Obrona to wciąż improwizacja, ale na miejsce Wawrzyniaka wskoczył nowy Wawoczny, sadzając dziadka na ławkę. Na skrzydłach wysoką formę i pewien etat złapali Kiełb na prawej i Mackiewicz na lewej, środek bez zmian. W ataku grał standardowo Rumin rotowany czasem przez zdolnego Thomasa. Rzadziej grał w tej rundzie Wydra, stwierdziłem jednak, że wole ogrywać swojego młodego-zdolnego niż wypożyczonego - a Wydra za kilka miesiącu wracał do Pogoni. Jak pokazało życie - jego szybkość przydała nam się jeszcze, np. w ograniu Legii.

 

Zatem jedziemy rajdem przez rundę:

 

Pogoń - GKS 1:2 (Kurowski '33, Wawoczny '84), brutalny mecz, 7 ŻK i 1 CZK dla Pogoni, u nas 6 ŻK

Giljen - Lisowski ('45 Hendrie), Luis, Wawrzyniak ('45 Wawoczny), Waleński - Poczobut - Kiełb ('59 Przybecki), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin

 

W Szczecinie sprawy wymknęły się spod kontroli i sędziemu i piłkarzom. W tym brutalnym meczu - cudem nie zakończonym żadną poważną kontuzją - przegrywaliśmy zdominowani fizycznie przez rottweilerów ze Szczecina, ale świetną formę i miano MVP pokazał Kurowski, który byłem pewien znajdzie się w notesie selekcjonera kadry. Niestety przy tym dostał żółtą kartkę eliminującą go z kolejnego meczu. Z niespodziewanek - za grającego niechlujnie Lisowskiego wprowadziłem na próbę nowego Hendriego i wypadł nadzwyczaj obiecująco - chęcią do gry można by oddzielić pół drużyny. Asystą przy golu Wawocznego dał nam zwycięstwo.

-

 

GKS - Wisła Płock 2:0 (Thomas '61, Poczobut '90)

Giljen - Hendrie, Luis, Wawoczny, Waleński - Poczobut - Kiełb ('55 Przybecki), Szczyrba, Letniewski ('73 Michalik), Mackiewicz - Valente ('55 Thomas)

 

Kolejny twardy mecz i kolejne 4 żółte kartki dla moich chłopców. Istniało niebezpieczeństwo, że jak tak dalej pójdzie to po wykartkowaniach będę zmuszony grać magazynierem Kaziem i sprzątaczka Irenką. Z dobrych rzeczy - pewna wygrana, 3 punkty i gol piekielnie zdolnego Thomasa.

-

 

GKS - Śląsk 4:1 (Kiełb '3, '45, '61, Szczyrba '83)

Giljen - Hendrie (kont. '44 Lisowski), Michalski, Wawoczny, Waleński - Poczobut - Kiełb ('72 Przybecki), Kurowski ('72 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin

 

Lisowski chyba złożył w ofierze chomika, bo rozpędzający się Hendrie skręcił staw i "Lisu" odzyskał swoje miejsce w formacji. Trzecia wygrana pod rząd - kibice zaczęli coś śpiewać o "mistrzu", a zaciekawiony prezes wychylił się z gabinetu. Hat trick Kiełba, który przypominał siebie sprzed lat, silny jak traktor Ursus, precyzyjny jak wiertło dentysty i skuteczny jak sprzedawca garnków dla emerytek.

-

 

Lech - GKS 3:2 (Rumin '35, Szczyrba '92)

Giljen - Lisowski, Michalski, Wawoczny, Wawleński ('9 Wawrzyniak) - Poczobut - Kiełb ('46 Przybecki), Kurowski ('46 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin

 

Liczyłem że moja drużyna, rozpędzona jak bobsleista łyknie i Poznaniaków. Tymczasem zanim na dobre się rozgrzaliśmy - już w 9 minucie mieliśmy 0:2 w trąbę po dwóch haniebnych kiksach Waleńskiego. Szybko zdjąłem go z boiska nie chcąc zrujnować psychicznie i jego i drużyny. Nie pomogło - 24 minuta i 0:3. W przerwie zagrałem mój standardowy numer - zmiany do oporu. Padło na nieco chyba gwiazdorzących dotychczasowych liderów - Kiełba i Kurowskiego. Zaczęliśmy skutecznie odrabiać straty ale zabrakło czasu. Kontaktowego gola wcisnął Szczyrba w '92 minucie ale wtedy sędzia gwizdnął koniec meczu. Cóż, graliśmy w Poznaniu, nie chciał ryzykować linczu. Trudno. Ważne, że chłopcy otrzymali sygnał - nie odpuszczamy nawet z silnymi.

-

 

Jagiellonia - GKS 2:2 (Kiełb '17, Mackiewicz '42)

Giljen - Lisowski, Luis, Wawoczny, Waleński - Poczobut - Kiełb ('57 Michalik), Kurowski ('57 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('57 Wydra)

 

Następny trudny mecz i nie najgorsza gra. Z trudnego terenu udało się wywieść punkt. Psychologicznie nie odstawiłem Waleńskiego od składu  - mimo, że w Poznaniu dał ciała jak bułgarska turystka. Nie zawiodłem się, chłopak szorował tyłkiem przy wślizgach i w pełni się zrehabilitował. Może techniki mu brakuje, ale charakteru nie.

-

 

GKS - Arka 3:2 (Rumin '23, '30, Mackiewicz '47)

Giljen - Lisowski, Luis, Wawoczny, Stefanik - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski ('60 Szczyrba), Mackiewicz ('60 Błąd) - Rumin ('76 Thomas)

 

Po tym zwycięstwie awans do grupy mistrzowskiej stawał się naprawdę realny. Pięliśmy się w górę tabeli jak szaleni. Prezes zapytany na korytarzu o ewentualne premie za awans do pucharów europejskich krzyknął, że ktoś właśnie ukradł mu wycieraczkę z Opla i musi lecieć sprawdzić. Podobno tego dnia już nie pokazał się w klubie, ukrył się w McDonaldzie.

-

 

GKS - Raków 2:0 (Mackiewicz '79, Thomas '87)

Giljen - Lisowski, Luis, Wawoczny, Stefanik ('59 Waleński) - Poczobut ('59 Szczyrba) - Kiełb, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('59 Thomas)

 

Co za seria. Kolejna wygrana nastroiła nas tak, że sam zacząłem powoli snuć marzenia o przyszłych sukcesach. Jadąc tramwajem na znalezionych po kieszeniach karteczkach rozpisywałem sobie listy zakupów jakie dokonam: Cristiano Ronaldo, młody Chiesa, Donnaruma albo Grabara. Do sztabu trenerskiego Najman jako trener przygotowania fizycznego czy Burneika? Świat i jego możliwości zdawały się stać otworem. Milik jako trener strzelecki? Nie, za młody.

-

 

Cracovia - GKS 0:0

Giljen - Lisowski ('66 Hendrie), Luis, Wawoczny , Stefanik (kont, dograł do końca) - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('66 Szczyrba), Letniwski, Mackiewicz - Rumin ('62 Thomas)

 

Pechowy remis, gdyż dominowaliśmy przez całe spotkanie. Bywa. Świetnie na stoperze czyścił Wawoczny. Ten piłkarz to kolejne ciekawe zjawisko - praktycznie tylko w aspektach obronnych miał wysokie umiejętności. Do tego siła. Reszta bardzo słaba, a jednak dawał sobie świetnie radę. Liga taka marna czy chłopak na fali entuzjazmu gra powyżej swoich możliwości? Z rzeczy technicznych - zaczęło być chudo na lewej obronie - Stefanika wycięli mi w tym meczu, Waleński skręcił kolano na treningu, a Wawrzyniak pogodził się z krańcem kariery i na treningach nawet przestał udawać, że interesuje go jeszcze gra. Zamiast tego na ławce czytał biografię Mourinho. Przy pierwszej okazji za zgranego już nieco Lisowskiego wstawiłem powracającego po kontuzji Hendriego. Podobał mi się ten Angol i zamierzałem z niego korzystać.

-

 

GKS - Legia 1:0 (Wydra '77)

Giljen - Hendrie, Luis, Wawoczny, Lisowski - Kurowski - Kiełb ('60 Michalik), Szczyrba, Letniewski ('85 Bronisławski), Mackiewicz - Rumin ('60 Wydra)

 

W pierwszym meczu Łazienkowskiej nie podbiliśmy, ale i im nie pozwoliliśmy zdobyć naszej areny. Ten mecz ostatecznie upewnił nas, że uda się awansować do grupy mistrzowskiej - brakowało nam 1 punktu a zostały jeszcze dwa mecze. Nie miałem wątpliwości, że w obecnej formie osiągniemy ten sukces. Warszawiacy zaskoczeni naszą poukładaną grą całkiem sie pogubili. Nie potrafili zbudować zagrożenia pod bramka Giljena, a nam udało się ich skontrować po dobrym podaniu do szybkiego Wydry. Na lewej stronie obrony wstawiłem Lisowskiego i okazało się to niezłym ruchem. Może nie czuł się tam na tyle pewnie, aby robić rajdy i wspierać Mackiewicza, ale trzymał obronę i ustrzegł się baboli. Za wykartkowanego Poczobuta kolejny raz zagrał na defensywnym Kura. Przyzwoicie i rozważnie.

-

 

GKS - Lechia 1:1 (Kiełb '27)

Giljen - Hendrie, Luis, Wawoczny, Lisowski - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('79 Bronisławski), Szczybra ('60 Letniewski), Mackiewicz - Rumin ('62 Wydra)

 

Brakowało nam punktu? No to go sobie wzięliśmy. Rywal wymagający, ale dość szybko Kiełb nieszablonowym rajdem w stylu Kosowskiego wbił szpilę z dystansu. Potem dramatyczna obrona przed zalewającymi nas jak fale Bałtyku Gdańszczanami, ale cel osiągnięty. O imprezie z okazji awansu rozpisywała się prasa plotkarska i kulinarna. Z braku odkrytego autokaru obwoziliśmy się po mieście Oplem prezesa. Dla nas to było jak mistrzostwo!

-

 

Miedź - GKS 4:2 (Kiełb '56, Rumin '67)

Giljen - Hendrie ('56 Janik), Luis, Wawoczny, Lisowski (kont. '25 Wawrzyniak) - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('56 Santana), Letniewski, Mackiewicz - Rumin

 

Dotkliwy wpierdziel z Miedziowymi nie miał już znaczenia. Oni walczyli również o awans do grupy Mistrzowskiej i biegali za dwóch - ostatecznie i im się udało awansować. Pod koniec dałem pograć kilku niewykorzystywanym graczom - młodziutkiemu Janikowi i zawodzącemu mnie na treningach i meczach rezerw Santanie. Dzięki kontuzji Lisowskiego swój trybut i chyba pożegnanie kariery zaliczył Wawrzyniak - lepiej w Legnicy niż w kostnicy.

 

Grupo Mistrzowska przybywaj! Nowa jakość piłkarska nadciąga, już my Wam pokażemy!!!!

Odnośnik do komentarza

Grupa mistrzowska - egzamin na trenera i dlaczego go oblałem

 

My Wam pokażemy? Nie, ch#%@^&$ pokażemy :( Niestety Grupa Mistrzowska okazała się wyzwaniem równie trudnym co wyrecytowanie na czas greckiego alfabetu od tyłu po 0,7 żołądkowej gorzkiej. Sami zobaczycie jak sobie "poczynaliśmy" w elicie. Niestety, z perspektywy czasu muszę przyznać, że główną winę za wytarcie nami mistrzowskiej podłogi ponoszę ja sam. Nie wiedzieć dlaczego zacząłem dłubać w składzie, za nic mając dotychczasową dość logiczną konsekwencję. Znów dała znać o sobie moja nerwowość i raptowne reakcje w przerwach meczów. Zabrakło spokoju, dałem się ponieść chęci udowodnienia światu, że nie jesteśmy ogórkami. No - jak się okazało było gorzej - byliśmy i zrobiono z nas zupę ogórkową. Jak ostatni frajer grałem zawodnikami, których nie dostrzegałem przez całą rundę.

Przy okazji errata i dowód na chaos jaki wniosłem do drużyny - ogłosiłem, że pożegnamy Wawrzyniaka - podczas gdy życie pokazało, że musiałem z niego korzystać i pożegnanie przesunęło mu się o 2 miesiące.

Szkoda pisać, czas analizować - dla potomnych, aby wiedzieli jak uniknąć zmielenia.

 

GRUPA MISTRZOWSKA SEZON 2018/19:

 

Lech - GKS 5:1 (Kiełb '65), gol przy 0:4, strzały 16-7 dla Lecha

Giljen - Hendrie, Luis ('46 Machała), Wawoczny ('61 Szczyrba), Wawrzyniak - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('46 Santana), Letniewski, Mackiewicz - Rumin

 

Nie mieliśmy w tym sezonie patentu na Poznaniaków, oj nie. Od pierwszych minut wsiedli na nas jak marynarz na żonę po półrocznym rejsie. Moi chłopcy nie nadążali patrzeć gdzie jest piłka, nie mówiąc już o jej rozgrywaniu. Fatalnie w mecz weszli moi stoperzy, przez co po tradycyjnym ataku cholery szybko ich zmieniłem. Honorowego gola wbiliśmy, gdy wszystko było już pozamiatane. Z rozpaczy i licząc, że swoją techniką nieco zwiąże środek boiska wprowadziłem Santanę za beznadziejnego dziś Kurowskiego. Po tym właśnie meczu zrobiłem największy błąd - zamiast przyjąć ten łomot na klatę i grać swoje - zacząłem kombinować ze składem i szukać prób zaskoczenia rywali. Zanim się ogarnąłem i przypomniałem sobie kto mnie w tym sezonie nie zawodził - było już po morale drużyny.

-

 

GKS - Jagiellonia 0:0

Giljen - Lisowski, Wawoczny, Wawrzyniak, Stefanik - Luis ('60 Kurowski) - Kiełb, Szczyrba, Poczobut, Błąd ('56 Michalik) - Rumin ('60 Wydra)

 

Za Hendriego wprowadziłem świeżą krew - wypoczętego Lisowskiego, za Poczobuta wstawiłem bardziej defensywnego Luisa, Kurowski po poprzednim występie usiadł za karę na ławce - najszczęśliwszy z tego powodu nie był. Na lewą obronę Stefanik, który był szybszy od Wawrzyniaka i Waleńskiego. Poczobut przeszedł wyżej za wykartkowanego Letniewskiego, podobnie w składzie znalazł się dawno nie widziany Błąd za Mackiewicza również pauzującego za żółtka. Efektem tego bigosu był wymęczony remis. Patrząc z jakiego materiału uszyłem ten skład - należało uznać to za niezły wynik.

-

 

Miedź - GKS 6:1 (Poczobut '72), gol honorowy przy 0:5

Giljen - Lisowski, Wawoczny ('46 Machała), Wawrzyniak, Stefanik ('46 Waleński) - Poczobut - Kiełb, Szczyrba ('46 Valente), Letniewski, Mackiewicz - Rumin

 

Szczyt kompromitacji, po kilku ciosach moim odeszła zupełnie ochota do gry. Znów w roli negatywnego bohatera wystąpiła obrona. Znów w przerwie trenerem została moja wściekłość - coś co moi chłopcy odczuwali ostatnio nader często. Trener Wściekłość zarządził szybko 3 zmiany w przerwie, co nie zmieniło w grze absolutnie nic. Dało tylko minuty nieużywanemu dotąd Machale - choć akurat tu zmiana była wymuszona, bowiem Wawoczny wkręcany w murawę przez napastników Miedzi złapał kontuzję i w tym sezonie już się nie pojawił.

-

 

GKS - Górnik Zabrze 3:1 (Mackiewicz '30, Kurowski '76k, Valente '84)

Giljen - Hendrie ('67 Janik), Luis, Para, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('67 Musiolik) - Rumin ('57 Valente)

 

Znów roszady. Pogodzony z losem słabeusza zacząłem wprowadzać do gry młodziutkich, zdolnych graczy. Stwierdziłem po prostu, że gorzej niż koledzy nie zagrają, a czas już chyba zacząć myśleć o nowym sezonie. Liczyłem, że któryś z nich wystrzeli z formą i okażę się lepszy niż rywale do składu. Jak się okazało, nie było to myślenie bezpodstawne - ładną bramką i dobrą grą popisał się Valente. Fajnie wyglądał też Janik.

-

 

Legia - GKS  2:1 (Seb.Musiolik '76)

Giljen - Janik ('67 Hendrie), Luis, Para, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski ('46 Seb. Musiolik), Mackiewicz - Wydra ('46 Valente)

 

Zanim po rozpoczynającym gwizdku usiadłem na ławce trenerskiej i rozstawiłem bidonik z enerdżajzerem - Niezgoda już wygrał Legii mecz. Po jego golach w '2 i '10 minucie widać było kto jest Sprite, a kto pragnienie. Po udręczonych minach moich graczy widziałem, że modlą się tylko aby te rozgrywki już się w końcu zakończyły. Uszyta naprędce obrona z drewnianym Parą ledwie sobie radziła. Janikowi zaserwowałem ważny egzamin - debiut w pierwszym składzie przy silnym rywalu, nie spękał i nie zawiódł. Patent z Wydrą tym razem nie podziałał na Legionistów i dobrze kryty nie mógł się rozpędzić z żadną kontrą.

-

 

Piast - GKS 2:2 (Mackiewicz '24, Rumin '58), CZK '42 dla Piasta, w '63 Piast nie wykorzystuje karnego

Giljen - Hendrie ('57 Janik), Luis, Para, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski, Letniewski ('57 Santana), Mackiewicz - Wydra ('57 Rumin)

 

Trudny mecz i szczęśliwy dla nas. Piast zasłużył na wygraną i mógł ją osiągnąć, ale nie wykorzystali karnego. Tyle że mimo grania w osłabieniu przez pół meczu - dominowali i mieli znacznie więcej dobrych okazji do strzelenia goli. Tylko dzięki plastelinie w rękawicach Giljana ucieszyliśmy się z 1 punktu.

-

 

GKS - Wisła Płock 6:0 (Kurowski '25, '64, Mackiewicz '34, Rumin '36, '38, Luis '59)

Giljen - Janik, Luis, Para, Stefanik ('56 Wawrzyniak) - Poczobut ('82 Bronisławski) - Kiełb, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('46 Szczyrba) - Rumin

 

Wisła już zupełnie o nic nie grała, zajmowali dno grupy mistrzowskiej i zgrywali juniorów. Moi chłopcy postanowili wykorzystać ten fakt do udobruchania i pożegnania kibiców. Było miło i piknikowo. W przerwie pamiątkową paterę wręczyliśmy Wawrzyniakowi. Podobnie - kilka minut dostał Bronisławski, z którym nie zamierzałem przedłużać kontraktu, a który jednak kilka razy dał mi radość swoją grą. Koncert zagrał Kurowski, który był wszędzie - rozgrywał, strzelał, blokował i gonił rywali. Brawa dla drużyny za to, że starali się wpychać piłkę do bramki rywala nawet przy wysokim prowadzeniu. To była moja filozofia futbolu. Tak ma być w nowym sezonie.

 

Finalnie zakończyliśmy sezon na 6 miejscu - niezłym, zważywszy na okoliczności. Bolesnym zważywszy na wpierdziel jaki spuściły nam poważne drużyny w grupie mistrzowskiej. Mistrzem Polski został Lech Poznań o punkt wyprzedzając Jagiellonię.Trzecie i czwarte miejsce dość niespodziewanie zajęły Piast i Miedź. Legia była piąta, co odebrano jako potężną porażkę, za którą głowę dał ich trener. My na 6, pod nami Górnik i Wisła Płock. Z ligi spadły Śląsk Wrocław i Korona Kielce.

 

Sparing posezonowy:

Niecały tydzień po zakończeniu rozgrywek zrealizowałem nieco szalony plan - już wcześniej miałem umówioną i pozapraszaną na testy garść ciekawych piłkarzy. Chodziło o to, że nawiązałem dobre relacje i współpracę z kilkoma portugalskimi klubami. Powstał niecny plan przesiedlenia sporej grupy niepotrzebnych tam piłkarzy do mnie. Tam byli nikim - tu mogli zostać królami.

Odbył się zatem sparing ze Stalą St. Wolą, zakończony bezbramkowo, w którym przetestowałem w sumie 8 Portugalczyków, 2 Brazylijczyków, 2 Afrykańczyków i 2 Anglików. Do tego szansę dostali nieużywani gracze z 1 zespołu oraz rezerw, którzy nie zdążyli wyjechać na wakacje. Niemal z połową testowanych piłkarzy rozpoczęliśmy rozmowy, bowiem technicznie wyglądali świetnie i tu widziałem szansę na realne wzmocnienie drużyny. Ich technika plus moi ambitni rzemieślnicy - z tego mógł wyjść trotyl. Pytanie tylko co wysadzi - bloki obronne rywali czy mnie ze stanowiska.

 

W następnym odcinku bilans sezonu i transfery.

Odnośnik do komentarza

PODSUMOWANIE SEZONU 2019/20

Poniżej statystyki piłkarzy w naszym pierwszym wspólnym sezonie w ekstraklasie. Ujęci również piłkarze, którzy w połowie rundy odeszli lecz zdążyli rozegrać jakieś ekstraklasowe minuty.

 

Bramkarze:

Vlado Giljen (30), 27 występów - 43 wpuszczone gole

Prawdziwa perła bramkarska. Jeden z tych zawodników, który gołym okiem pasował do poziomu ekstraklasy. Wpuszczał dużo, ale najczęściej w beznadziejnych sytuacjach, które serwowali mu nieudaczni koledzy. Pod koniec sezonu wywalczył też nr 1 w swojej reprezentacji.

Emil Piaseczny (24), 4-6

Wystąpił w kilku meczach jako support przed nadejściem ery Giljena. Nigdy nie narzekał, grzeczny, ułożony. Idealny rezerwowy.

Damian Węglarz (23), 6-13

Sabotażysta sezonu. Pogoniłem go jak psa próbującego zgwałcić moją suczkę. Ewidentnie szkodziło mu górnicze powietrze. Odszedł w połowie sezonu. Z ulgą z mojej strony.

Szymon Frankowski (18), 0-0

Błąkał się po wypożyczeniach. Szuka sam siebie, liczyłem że szybciej poczyni postępy.

Wojciech Muzyk (21), 0-0

Trenuje jak należy choć oczywiście bez szans na wygryzienie Giljena. Pomyślimy o wypożyczeniu.

 

Obrona:

Prawa:

Wojciech Lisowski (27), 26 występy - 0 goli - 4 asysty

Dawał radę w ekstraklasie, choć niepokojąco często ocierał się o przeciętniactwo. Może debiutancka trema. Kolejny sezon będzie dla niego chwilą prawdy.

Luke Hendrie (25), 11-0-0

Straszak dla Lisowskiego. Przez moment znalazłem się nawet pod urokiem jego wyspiarskiego stylu gry - czyli laga i bieg do przodu. Z biegiem czasu dostrzegłem jednak wady, stąd coraz częściej dostawał szansę gry młodziutki Janik.

Andrzej Janik (18), 5-0-4

Ledwo zdał maturę, a w ekstraklasie bez kompleksów rozpychał się łokciami wśród doświadczonych repów. 5 meczów i aż 4 asysty. Młodzieńcza fantazja czy prawdziwy talent? Sprawdzę to na pewno w kolejnym sezonie.

Dominik Bronisławski (23), 10-0-0

Moja "łata nr 1". Robił co mógł, ale niestety mógł coraz mniej. Granicę umiejętności już dawno osiągnął i był zwyczajnie za słaby na ten poziom. Po sezonie obdarowany proporczykiem i pamiątkowym zdjęciem z prezesem odszedł za darmo w świat.

Środek:

Tiago Luis (20), 32-1-1

Młody ale odpowiedzialny Portugalczyk. W zasadzie jedyny klasowy środkowy defensor jakiego miałem. Nie zawodził. Gdyby udało się do niego dobrać mocnego partnera miałbym duet na lata.

Jakub Wawrzyniak (36), 23-2-1

Ostatni sezon i kres bogatej kariery Kuby. Wiele mu zawdzięczaliśmy. Mentalnie był wzorem dla młodych graczy. Piłkarsko dawał radę, choć z miesiąca na miesiąc marniał jak liść wawrzynu na jesień.

Para (20), 14-0-0

Kilkanaście meczów zagrał z musu - środek obrony pruł mi się jak stare gacie dziadka. W zasadzie za toporny na ekstraklasę, mógł być przydatny jedynie jako rezerwowy dla rezerwowych.

Kamil Wawoczny (22), 14-1-0

Twardy i bezkompromisowy. Czasem grał koncert, czasem ścierwił jak najgorszy junior. Misja na kolejny sezon - ustabilizować formę.

Damian Michalski (21), 2-0-0

Zawiódł oczekiwania, nie przekonał na treningach. Nie ten poziom. Jeszcze nie.

Mateusz Machała (19), 2-0-0

Jak kolega wyżej. Dostał kilka szans, ale postawą w nich i na treningach nie przekonywał. Młody, więc zesłałem go do rezerw aby krzepł.

Volodymyr Senytsya (22), 2-0-0

Wyciągnięty z jakiegoś piłkarskiego odbytu nie wykorzystał swojej szansy. Odszedł w połowie sezonu po marnej postawie na treningach. Lenistwa i bylejakości nie znoszę.

Lewa:

Szymon Waleński (21), 18-0-4

Tyle wad co i zalet. Podobnie jak Wawoczny potrafił zagrać twardo i ambitnie albo zawalić mecz. Gdyby tylko dało się to jakoś przewidywać lub kontrolować.

Marcel Stefaniak (19), 14-0-3

Zdolny chłopak, którego wymęczyliśmy nieco występami, ale chyba nie żałuje. Wypożyczony z Pogoni Szczecin wróci do nich z pokaźnym bagażem doświadczenia.

 

Pomoc:

Prawa:

Jacek Kiełb (31), 24-9-4

Szalony Jacuś, nazywają go jeźdźcem bez głowy, jednak ja go szanuję. Pędzi i rozgrywa, strzela i drybluje bez względu na wynik. Bez kalkulacji. Świetne statystyki. Wieku nie oszuka ale zostaje z nami na następny sezon.

Miłosz Przybecki (29), 12-3-0

Doświadczony skrzydłowy dał kilka udanych zmian. Szybki i przebojowy. Na jego skrzydle rywale zawsze musieli się mieć na baczności. Niestety fizycznie nie sprostał trudom sezonu.

Damian Michalik (27), 19-0-0

Mój dotychczasowy ulubieniec na prawej pomocy zaciął się w ekstraklasie na dobre. Mimo wielu okazji niewiele potrafił pokazać i nie był już tak pożyteczny dla drużyny jak w 1 lidze. Może po prostu tam była granica jego możliwości.

Mateusz Sobiesierski (22), 0-0-0

Nieźle wyglądał na testach przed sezonem. Myślałem, że zatrudniam talent. Okazał się przeciętniakiem. Ograł się nieco w rezerwach, po sezonie rusza w świat szukać szczęścia gdzie indziej.

Środek:

Kamil Kurowski (25), 31-5-5

Nerwowy sezon, ale swoje liczby wykręcił. Z Letniowskim stworzył chyba najbardziej kreatywny duet w lidze. Świetny piłkarsko, bystry i ambitny. Jedyny z nim problem mam z powodu kończącego się za rok kontraktu, którego nie bardzo chce przedłużać.

Bartłomiej Poczobut (26), 34-2-2

Kapitan robił swoje. Znając ograniczenia piłkarsko-techniczne skupił się na tym co umiał najlepiej - ryglowaniu pasa między obroną a pomocą. Błysku niewiele, ale solidność przeniósł z 1 ligi i nieźle ją pożytkował w wyższej klasie rozgrywkowej.

Juliusz Letniowski (21), 30-2-3

Jeden z najlepszych ruchów transferowych. Świetny w małej grze. Idealnie uzupełniał się rolami z Kurowskim. Gdy grali razem byłem pewien przewagi w środku pola.

Michał Szczyrba (19), 26-2-2

Grał sporo, gdyż wciąż nachalnie próbuję przyspieszyć jego rozwój, dać doświadczenie i pewność. Naturalny zastępca Kurowskiego - jeśli ten nie przedłuży kontraktu nie zostanę z niczym. Szczyrba powinien dać radę, choć to jeszcze wciąż nie ta klasa.

Josh Thomas (18), 8-3-0

Świetny chłopak. Spokojnie staramy się wykluć z niego cennego piłkarza. Ma kulturę i zmysł nabyte z Wysp. Jego postawa zachęciła mnie do szukania tam wzmocnień.

Omar Santana (28), 4-0-0

Technicznie i czystymi umiejętnościami operowania piłki niby lepszy i od Kurowskiego i Lentiowskiego. Co z tego jak absolutnie nie umie tego sprzedać na polskich boiskach. Za delikatny. Za hiszpański. Przy jego kosztach utrzymania podjąłem decyzję o wydaleniu go z drużyny. Nie ma szansy na dalsze próby.

Lewa:

Karol Mackiewicz (27), 29-8-9

Karol zdominował swoją stronę boiska niczym Maluch rynek motoryzacyjny w PRL. Nie dał szans pograć Błądowi. Wyrzucił z klubu Piesia. Świetny transfer. Dobrze rozgrywał, potrafił strzelić, dośrodkować i wesprzeć obrońców.

Adrian Błąd (28), 10-0-0

Już po kilku treningach wydawało się, że się poddał. Że zobaczył, iż Mackiewiczowi nie sięga do pięt. Pogodzony ze swoją rolą rezerwowego dograł sezon do końca za zasługi. Ponoć już jest spakowany.

Grzegorz Piesio (29), 12-1-0

Popadł w totalne przeciętniactwo i odszedł z klubu w połowie sezonu.

 

Atak:

Daniel Rumin (22), 35-12-3

Daniel znów był najlepszym i niemal jedynym sensownym napastnikiem. Grał dużo, co ważne wciąż się w widoczny sposób rozwijał i nabierał pewności siebie.

Kacper Wydra (17), 20-4-0

Wypożyczony z Krakowa napastnik dostawał sporo szans - ma świetną szybkość i cecha ta dobrze pasowała do naszego stylu. Coś ustrzelił, ładnie wpasował się w drużynę, na pewno z zadowoleniem będzie wspominał epizod u nas.

Joao Valente (16), 4-1-0

Dziecię jeszcze, a już kilka razy pokazał błysk. Muszę z nim być ostrożny. Jeśli nie zepsujemy będziemy mieli z niego pociechę na lata. Technika, zmysł, strzał - to wszystko jest.

Artur Balicki (20), 0-0-0

Zmarnował czas u nas. Wydawał się mocno utalentowany, liczyłem na więcej. Być może w innym środowisku się odbuduję i wyjdzie ponad przeciętność.

Michał Feliks (20), 5-2-0

Zagrał tylko pół sezonu - w przerwie postanowiłem go wypożyczyć. Uznaliśmy, że to rozwinie go najszybciej, ale nie do końca się tak stało - w Polonii Bytom nie bardzo chcieli na niego stawiać i z perspektywy czasu widzę, że lepiej by mu było u nas. Wraca po sezonie. Jest szansa na odbudowę.

Sebastian Musialik (23), 4-1-0

Dostał szansę, coś tam pokazał. Nie na tyle jednak aby wiązać z nim szczególne nadzieje.

Waldemar Nowacki (17), 1-0-0

Waldek odhaczył debiut w ekstraklasie. Potem wrócił do książek i przygotowań do matury.

 

TRANSFERY Z KLUBU:

Miałem świadomość jak kruche podstawy ma nasz sukces oraz że bazuje on bardziej na mentalności niż umiejętnościach i głębi składu. Wciąż aby pozyskać piłkarzy mogących nas wzmocnić musiałem sprzedawać. A ponieważ młodzież nie rozwijała się zbyt szybko jasnym się stało, że nadszedł czas pożegnań z zasłużonymi graczami, którzy przegrali rywalizację z nowymi nabytkami. Pożegnaliśmy więc na przykład Michalika, jednego z moich niedawnych ulubieńców, który przegrał motoryczną rywalizację z Przybeckim i Kiełbem. Nowy dom znaleźliśmy też dla Błąda wypchanego ze składu przez Mackiewicza. Nie przedłużyliśmy kontraktu Bronisławskiemu a Wawrzyniak odszedł na zasłużoną emeryturę. Niezłe oferty dostaliśmy za Michalskiego, Musiolika i Santanę. Do tego odeszła garść graczy, którzy nie rokowali lub zawiedli mnie postawą na treningu. Musiałem zwolnić środki na pensje dla nowych, zagranicznych piłkarzy:

Omar Santana (środek pomocy) - GKS Tychy za 27,5 tyś EUR

Damian Michalik (prawa pomoc) - Widzew Łódź za 52 tyś EUR

Adrian Błąd (lewa pomoc) - Bruk-Bet Termalica za 41 tyś EUR

Sebastian Musiolik (atak) - Zagłębie Sosnowiec za 18,5 tyś EUR

Jakub Wawrzyniak (lewa obrona) - koniec kariery

Artur Balicki (atak) - wolny transfer

Mateusz Sobiesierski (prawa pomoc) - wolny transfer

Damian Michalski (środek obrony) - wolny transfer

Dominik Bronisławski (prawa obrona) - wolny transfer

Do tego wypożyczyliśmy młodych zdolnych: Thomasa do walijskiego TNS oraz Milasiusa do Stali Rzeszów

 

TRANSFERY DO KLUBU:

Jak wspominałem do Katowic przybył wagon beztroskich Portugalczyków - rezerwowych w klubach Leira i Penefiel. Co będzie z tej mąki czas pokaże. Na treningach i w grach kontrolnych wyglądali świetnie. Ostatecznie umowy udało się podpisać z trzema z nich oraz Angolczykiem. Do tego świetnym transferem wydawał się zakup piekielnie zdolnego Bartosza Marchewki z Rozwoju Katowice. Listę wzmocnień zamykały posiłki brytyjskie - młodzi i ambitni Coyle i Hackett.

Rodrigo Pereira (27, Portugalia), prawa/lewa pomoc - wolny transfer

Hugo Costa (30, Portugalia), lewa obrona - wolny transfer

Erivaldo (26, Angola), prawa pomoc - wolny transfer

Pedro Santos (24, Portugalia), środek obrony - wolny transfer

Bartosz Marchewka (19), napastnik - 18,5 tyś EUR z Rozwoju Katowice

Liam Coyle (21, Anglia), defensywny pomocnik - wolny transfer z rezerw Liverpoolu

Wojciech Kurlapski (19, lewy pomocnik) i Szymon Biernat (19, środek obrony) - wolny transfer, obaj ze Stilonu Gorzów Wlkp.

Jake Hackett (20, Anglia), środek pomocy - wypożyczenie z Sunderland

 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...