Skocz do zawartości

GKS KATOWICE - czyli piłkarska rolada na ugorze


Zyga_Chodecki

Rekomendowane odpowiedzi

Nowy sezon - nowe nadzieje

 

Na początku chciałbym podziękować serdecznie wszystkim, którzy oddali na mnie głos w plebiscycie Kronikarza Sezonu. Jedziemy dalej póki mi pary starczy albo nie zmienię kariery w nowej wersji fm. O ile ją kupię oczywiście, bo zapowiada się kolejny lifting w stylu ust Tori Spelling - czyli jeszcze więcej botoksu i jadu kiełbasianego dla utrzymania niezmienionej formy.

 

Wracamy do Katowic. Rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnego sezonu. Czułem, że będzie dobrze. Na dobrą sprawę nowi piłkarze wyczerpywali moje zapotrzebowania - o ile nie przytrafi się plaga kontuzji wyglądało, że nikogo mi nie brakuje. Dziury w obronie zakleili mocni Portugalczycy, na skrzydła jako konkurencja dla starzejącego się Kiełba doszli kolejni ich krajanie, szybcy jak diabli i doskonali technicznie. Na rotowanie dla Rumina miałem Marchwińskiego, któremu wróżyłem karierę na miarę Bońka. W środku miałem aż nadmiar klasowych zawodników.

Jedziemy z omówieniami, skład ustabilizował się na tyle, że zmian i wypadków losowych było niewiele. Przestałem też zmieniać piłkarzy w przerwach. W sparingach - tym razem krajowych - same zwycięstwa poza ostatnim tuż przed rozpoczęciem sezonu ligowego meczem z Widzewem. Zemścił się na mnie nasz niedawny gwiazdor Piesio i Łodzianie wygrali 1:0.

 

START LIGI:

 

GKS - Cracovia 2:1 (Kurowski '28, Letniewski '47)

Giljan - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb ('69 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('63 Pereirra) - Rumin ('69 Marchewka)

 

Ładny start sezonu. Miano piłkarza meczu zdobył Letniewski - chyba na drodze losowania, bo moi obaj środkowi rządzili i dzielili szachując poczynania Cracovii. Nowi obrońcy wnieśli spokój i pewność. Swoją drogą trzech Portugalczyków w obronie - rzecz niespotykana w naszej lidze. Nadzwyczaj skuteczna, bo ci wybrani przeze mnie cechowali się i latynoskim podejściem i wschodnioeuropejską odpowiedzialnością.

-

 

Raków - GKS 0:0

Giljen - Lisowski ('65 Janik), Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb ('57 Erivaldo), Kurowski, Letniewski ('57 Marchwiński), Mackiewicz - Rumin

 

Pechowy remis po absolutnej dominacji na boisku. Wprowadzenie drugiego napastnika i zmiana po godzinie systemu na 4-4-2 nie zmieniła wyniku i Raków mógł się cieszyć z niezwykle szczęśliwego dla nich wyniku.

-

 

GKS - Bruk-Bet Termalica 3:0 (Rumin '17, Mackiewicz '39, Kiełb '66)

Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut ('68 Coyle) - Kiełb ('68 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('68 Marchewka)

 

Wynik pewny jak prośba jaką skieruje do przechodnia siedzący pod monopolowym żul. Piłkarzem meczu tym razem Mackiewicz. Pewne dwubramkowe prowadzenie pozwoliło mi potestować nowe nabytki - na defensywnym pomocniku zadebiutował Coyle. Drugą szansę dostał czarny jak heban Angolczyk Erivaldo. Tyle szybki co niezdyscyplinowany taktycznie. Jak się rozpędzi to dobiega do boisk treningowych na sąsiedniej ulicy. Do obrony zazwyczaj zapomina wrócić.

-

 

Piast - GKS 0:3 (Mackiewicz '2, '27, Letniewski '19)

Giljen - Lisowski ('74 Janik), Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('74 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('64 Marchewka)

 

Czwarty raz z kolei miano bohatera meczu zdobywa mój zawodnik - tym razem Lisowski. Na murawie kolejna dominacja - byłem zaskoczony jak to wszystko elegancko zatrybiło. Miałem swoje 5 minut jako trener i mogłem w branżowych periodykach pleść farmazony o myśli taktycznej i składowych sukcesów. Prawda była taka, że w końcu miałem 4 przytomnych obrońców. I żadnego takiego na ławce. Rozumiałem jasno, że póki nie mam tam kontuzji - będzie dobra gra. Świat nie musiał tego wiedzieć, a to była najprostsza recepta na pokonanie nas - skopanie któregoś z moich środkowych byłoby dla nas jak góra lodowa tuż przed dziobem statku.

-

 

Pogoń  GKS 3:3 (Rumin '16, '46, sam.'25)

Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa ('83 Waleński) - Poczobut - Kiełb ('46 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('77 Marchewka)

 

Z twardą Pogonią jak zazwyczaj mieliśmy nieco kłopotów, ale punkt wywieźliśmy. Lekką kontuzją mecz zakończył Kiełb. Musiałem pomyśleć o odpoczynku dla niego - swoje lata już miał.

-

 

GKS - Lechia 3:3 (Kiełb '21, '46, Letniewski '86)

Giljen - Lisowski ('46 Janik), Luis, Santos, Costa - Poczobut ('68 Coyle) - Kiełb, Kurowski ('68 Szczyrba), Mackiewicz - Rumin

 

Tu kolejny tradycyjnie niewygodny dla nas rywal, więc i punkt cieszy. Byliśmy na trzecim miejscu w tabeli. Prasa zaczęła nas coraz częściej zaliczać do grupy faworytów do podium. MVP dla Kiełba.

-

 

Jagiellonia - GKS 0:2 (Letniewski '1, Kurowski '22)

Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('82 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz ('57 Pereirra) - Rumin ('87 Marchewka)

 

"Jaga co?!> My dwa, wy jajco!!!!" - Tak śpiewali nasi ultrasi w Białymstoku. Głośno. Mieli powód do radości. MVP dla Letniewskiego, pozamiataliśmy w zasadzie już na początku. Później trzymaliśmy spokojnie wynik. Martwiła mnie nieco nieskuteczność Marchewki, który dostawał sporo minut, a nie umiał wbić żadnego gola. Jeżeli miałem tylko takie zmartwienie to znaczy, że wrzesień kończyliśmy w naprawdę doskonałych nastrojach.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Danie miesiąca - bigos po katowicku

 

We wrześniu forma moich zuchów jeszcze bardziej się ustabilizowała. Pędziliśmy w górę tabeli niczym radziecka rakieta. Zawsze lubiłem ten miesiąc - raz, że się wtedy urodziłem, dwa że forma wykuta w przerwie międzysezonowej buzowała pełną parą, a kontuzje, kartki i zużycie piłkarzy sezonu nie mieszało mi jeszcze szyków. Z ogólnych spostrzeżeń - nieco nachalnie próbowałem ograć dwóch nowych skrzydłowych - Portugalczyk Pereirra i Angolczyk Erivaldo ciągle grali jak na podwórku między blokami, brakowało w ich grze konkretów, póki co znosiłem ich kiwki i rajdy licząc na samoogarnięcie się. Wciąż jednak na tej pozycji niezagrożeni byli Kiełb i Mackiewicz.

Pędzimy zatem i my po polskich boiskach:

 

GKS - Wisła Kraków 1:0 (Letniewski '5)

Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Waleński - Poczobut - Kiełb ('68 Pareirra), Szczyrba ('81 Coyle), Letniewski, Mackiewicz - Marchewka ('68 Valente)

 

Los nasłał na nas powódź pod rząd - obie Wisły gościły u nas w Katowicach. Pierwsza na rożen poszła ta z Krakowa. Mimo silnego składu nie dali rady przełamać naszej zorganizowanej gry. Mimo braku kontuzjowanego na treningu Kurowskiego (stracił cały wrzesień) - dawaliśmy sobie radę w środku pola. Na naturalnego lidera wyforsował się wtedy Letniewski.

-

 

GKS - Wisła Płock 2:1 (Santos '5, Valente '89)

Giljen - Lisowski ('65 Hendrie), Luis, Santos, Waleński - Poczobut - Kiełb, Szczyrba, Letniewski, Pereirra ('65 Erivaldo) - Rumin ('65 Valente)

 

Dość szczęśliwie dopiero w końcówce zdyskontowaliśmy przewagę jaką mieliśmy przez cały mecz z drugą Wisłą. Zasłużone zwycięstwo.

-

 

PUCHAR POLSKI

Korona - GKS 1:2 po dogr. (Rumin '71, Letniewski '92)

Frankowski - Hendrie, Wnuk, Santos, Lisowski - Coyle - Erivaldo ('60 Kiełb), Szczyrba, Letniewski, Hackett ('60 Pareirra) - Valente ('60 Rumin)

 

W obliczu dobrych wyników jakie osiągaliśmy i obiecującej gry zakiełkowała we mnie myśl walki o europejskie puchary. Ponieważ jednak kadra zbyt szeroka nie była to zagrałem va banque - do Pucharu Polski wstawiam rezerwowych. Może nie olewam całkowicie rozgrywek, ale daję szansę kilku chłopcom, którzy postawą na treningu zasłużyli na mecz o stawkę. Jak się okazało wyszło nieźle, gra się ładnie kleiła a nowi, którzy dostali szansę nie ostawali. Widząc jak dobrze nam idzie w 60 minucie wprowadziłem doswiadoczych piłakrzy - Kiełba i Rumina - postanowiłem zagrać o zwycięstwo, co udało się znów dzięki niezawodnego Letniewskiemu. Podawał wprowadzony Kiełb.

 

-

 

Arka - GKS 0:1 (Poczobut '93)

Giljen - Hendrie, Luis, Santos, Lisowski - Coyle - Kiełb ('46 Erivaldo), Szczyrba ('46 Letniewski), Poczobut, Mackiewicz ('66 Pereirra) - Rumin

 

Za nieprzekonującego Waleńskiego wstawiłem lewonożnego Lisowskiego - wariant testowany w końcówce poprzedniego sezonu i w poprzednim meczu o PP. Znowu zwycięstwo wymęczone w końcówce - choć grą zasłużyliśmy zdecydowanie na więcej. Martwił brak podań od nowych skrzydłowych oraz słaba forma strzelecka napastników. Drugi mecz z rzędu Poczobuta zastąpił na defensywnym pomocniku świetnie przygotowany motorycznie Coyle. To będzie skarb - może grać i jako stoper i jako defensywny pomocnik. Kreatywny i zawzięty w odbiorze. Wrzesień zakończyliśmy kompletem zwycięstw i wyforsowaniem się na wicelidera ligi. Do wyprzedzającej nas Legii tracimy tylko punkt.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Październikowa czkawka

 

W październiku standardowo moi piłkarze mieli czkawkę formy. Nie wiedziałem jak to zmienić, chyba trzeba by zatrudnić jakiś fitness strongmen magików z Ameryki, ale istniała obawa, że nadwiślański materiał pęknie w trakcie przygotowań nienawykły do uczciwej pracy i wysiłku w stylu zachodnim. Póki co rozważania jak utrzymać dłużej dobrą formę fizyczną odsunąłem na później. Miałem zamiar powalczyć o mistrzostwo, skoro skład tak ładnie zatrybił i trafiłem ze wzmocnieniami. Cieszyło, że udało się przebić dalej w maratonie Pucharu Polski. Nie wiem czy ta dodatkowa dawka meczów o stawkę nie stanie się problemem na finiszu ligi, póki co nie odpuszczałem.

Październikowe potyczki wyglądały następująco:

 

Zagłębie Lubin - GKS 1:1 (Kiełb '19)

Giljen - Hendrie ('57 Waleński), Luis, Santos, Lisowski - Poczobut - Kiełb ('57 Erivaldo), Szczyrba, Letniewski, Mackiewicz - Rumin ('57 Valente)

-

 

Lech - GKS 1:1 (Mackiewicz '21)

Giljen - Hendrie, Luis, Santos, Lisowski ('59 Waleński) - Coyle ('63 Hackett) - Kiełb ('79 Erivaldo), Poczobut, Letniewski, Mackiewicz - Rumin

 

Z Lechem nauczyliśmy się już lepiej radzić, trema przed nazwiskami przestała pętać moich piłkarzy. Martwiło nieco, że i z Zagłębiem i z Lechem bramki i główne zagrożenie pochodziły z naszych skrzydeł. Środek rozgrywał i wiązał rywali, próby podania i aktywowania napastników rzadko się jednak udawały. Szczęśliwie dość przebojowi skrzydłowi potrafili co jakiś czas zamknąć akcję lub zrywem zagwarantować punkty. Po sezonie czekała mnie jednak debata ze sztabem jak zmienić system gry aby był bardziej niebezpieczny dla rywali i bramkookazjotwórczy.

-

 

GKS - Legia 2:4 (Lisowski '36, Kiełb '74)

Giljen - Lisowski, Para ('65 Kurowski), Santos, Costa - Coyle - Erivaldo ('46 Kiełb), Poczobut, Letniewski, Mackiewicz ('65 Pareirra)  - Valente

 

Piekielnie silna w tym sezonie Legia utarła nam nosa na własnym boisku. Za Luisa musiał zagrać Para i kolejny raz nie pokazał, że zasługuje na grę w Ekstraklasie. Kiepsko pokazał się Costa, przez co zdecydowałem, że w następnych meczach czas na danie szansy Waleńskiemu. Erivaldo, który miał rajdami nękać Legionistów - nękał jedynie miernymi kiwkami oczy naszej publiczności. W ataku mierność bez względu na to czy stawiałem na Rumina czy Valente. Nie do końca była to ich wina. Nie mieli wsparcia. Powinni grać we dwóch, ale wtedy w środku pola robiła mi się czarna dziura, przez którą przytomni rywale wlatywali z inwazją do naszej galaktyki. W dwunastu PZPN nie zgodzi się abyśmy grali. Pomyślimy po sezonie.

-

 

PUCHAR POLSKI

Zagłębie Lubin - GKS 0:1 (Letniewski '88)

Giljen - Hendrie, Coyle, Santos, Waleński - Poczobut - Pareirra, Kurowski ('56 Szczyrba), Letniewski, Hackett ('56 Erivaldo) - Marchewka ('56 Valente)

 

Na farcie, ale na szczęście też trzeba zasłużyć i w piłce je wybiegać. Bardzo wyrównany mecz, Lubinianie w jawny sposób mieli chrapkę na kolejną rundę. Trafili na naszą zdyscyplinowaną śląską obronę i na geniusz Letniewskiego, który jednym zrywem pod koniec załatwił nam awans. Ciekawie wypadło postawienie na Coyle'a na stoperze. Wybiegany Anglik świetnie uzupełniał się z solidnym i doświadczonym Santosem. Z racji pucharowych eksperymentów pozwoliłem sobie też na danie szansy Marchewce od początku i Hackettowi.

-

 


Listopad - stabilizacja przeciętności

 

Po formie z września nadal nie było ani śladu. Skład był jednak na tyle stabilny, czyli zgrany, że z rozpędu robiliśmy punkty. Mi zbierało się tylko na płacz z powodu niewykorzystanej szansy na wyprzedzenie i zdystansowanie rywali. Cała liga grała w kratkę i była świetna okazja na dobry rezultat. Póki co ciągle trzymając się blisko liderującej Legii trzymaliśmy się uparcie czoła tabeli.

 

GKS - Górnik 1:0 (Valente '21)
Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Waleński - Poczobut ('60 Szczyrba) - Kiełb ('73 Erivaldo), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Valente ('64 Rumin)

 

Rywal przyjechał przestraszony i trzęsący spodenkami. Albo mieli imieniny Stefana i zwyczajnie grali na kacu. Dość powiedzieć, że dominowaliśmy na boisku totalnie, rywale oddali tylko 1 celny strzał. Co z tego, skoro w kreacji osiągnęliśmy poziom finezji nosorożca w bagnie i wszystkie okazje marnotrawiliśmy. Niechlujstwem, pośpiechem. Nie podobała mi się nasza gra. Po udanym wrześniu liczyłem, że formę ukujemy i dojedziemy na niej do Mistrzostwa. Wciąż tylko przebłyski mają Erivaldo i Pareirra, przez co nadal niezagrożone miejsce w skaldzie mają Mackiewicz i Kiełb. Wprawdzie obaj grają w porządku, ale liczyłem tu na więcej błysku i podań do ataku. Jedynym mocnym plusem listopada jest niesamowita forma naszego nowego stopera - Santosa, który niemal co mecz kosił miano MVP. Świetny transfer. Świetna forma. Jego partnerem po udanej dyspozycji z Pucharu Polski został na dłuższy czas młody Coyle.

-

 

Miedź - GKS 1:1 (Coye '90)
Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Waleński - Poczobut - Kiełb, Kurowski ('46 Szczyrba), Letniewski, Mackiewicz - Valente ('46 Rumin)

 

Tytuł gracza meczu dla Coyla. Ukoronowaniem jego dobrej gry był wyrównujący gol głową w 91 minucie. Jak ostatnio często - zagraliśmy solidnie w obronie (kolejny porządny mecz Waleńskiego) i mało skutecznie oraz niezbyt kreatywnie w ataku. Nasza tiki-taka się zacięła. Rywale nas rozczytali i nauczyli się, że podania Kurowski-Letniewski-Poczobut są niegroźne o ile odetnie się nielicznych adresatów, czyli nasze skrzydła i samotnego napastnika.

-

 

Cracovia - GKS 0:0
Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Waleński - Kiełb ('73 Poczobut), Szczyrba ('73 Pareirra), Letniewski, Mackiewicz - Valente ('57 Erivaldo), Rumin

 

Gracz meczu: Santos. Twardy, wręcz brutalny mecz, zarobiliśmy aż 6 żółtych kartek. Rywale podobnie. Chcąc zmienić marazm w ataku zagraliśmy 4-4-2, ale niestety okazało się, że to nie jest złota recepta. Nie sama zmiana formacji. Valente i Rumin słabo ze sobą współpracowali i byli nieskuteczni, a moc środka pomocy w widocznym stopniu osłabła. Zakończyło się nijakim remisem i przeświadczeniem, że straciliśmy 2 punkty, a nie zarobiliśmy 1.

-

 

Bruk - GKS 2:3 (Letniewski '9, Rumin '39, '73)
Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Costa - Szczyrba ('62 Erivaldo) - Pareirra ('62 Marchewka), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz ('83 Hackett) - Rumin

 

Waleński i Poczobut pauzowali wykartkowani z Cracovią. Zmiennicy niewyczerpani sezonem pokazali się nieźle. W końcu udało nam się strzelić więcej niż jednego gola. Swój dzień miał Rumin - w końcu sobie przypomniał, że w zeszłym sezonie był odkryciem drużyny. Rywal niezbyt mocny, ale wyjazdowe 3 punkty nie mogą nie cieszyć. W tabeli nadal krok za Legią. Trzeci w tabeli - mistrz Polski Lech Poznań. Wyraźnie dalej od naszej liderującej dwójki.

-

 

 

Grudzień - czas prezentów

 

W zeszłym sezonie również po jesiennym osłabieniu mieliśmy mocny finisz przed świętami. W grudniu komplet zwycięstw, widocznie moi chłopcy dbali o prezenty dla mnie, ale przede wszystkim dla siebie.. Nie ma nic lepszego niż święta w dobrym samopoczuciu. Znów pokaz siły w Pucharze Polski. Zawsze to trochę środków za awans i transmisje TV wpadnie - nie śmierdzieliśmy groszem i wszystko się przyda.


PUCHAR POLSKI
Górnik - GKS 1:3 (Marchewka '45k, Kurowski '46, Erivaldo '53)
Giljen - Lisowski, Coyle, Santos, Costa - Poczobut - Erivaldo ('68 Pareirra), Kurowski, Letniewski ('77 Rumin), Mackiewicz ('68 Hackett) - Marchewka

 

Rzeź Zabrzan. Może odpuścili te rozgrywki - to było dla nas nieważne. Pewny awans i świetna postawa na boisku, można powiedzieć rzeź rywali. To podbiło morale i kolejne dwa mecze zagraliśmy jak z nut. Z personalnych rzeczy - za kontuzjowanego Kiełba postawiłem na Erivaldo, który w końcu wypracował niezłą formę i załapał jak się gra w Polsce. W ataku szansę dostał Marchewka i zdobył debiutanckiego gola dla GKS. Szansę na częstszą grę wypracował sobie Hackett, który dobrze czytał grę i swoją ruchliwością oraz ambicją dobrze mieszał w obronie rywali.

-

 

GKS - Raków 4:0 (Kurowski '7, Santos '26, Mackiewicz '28, Erivaldo '46)
Giljen - Lisowski ('53 Hendrie), Coyle, Santos, Costa ('67 Waleński) - Poczobut - Erivaldo, Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Marchewka ('67 Rumin)

 

Znów profesurę zagrał Santos. Częstochowianie widząc, w nim skałę nie do przebicia całkiem się rozkleili i poddali nam mecz. Ich morale było pragnieniem. Nasze Spritem. Pragnienie nie ma szans ze Spritem.

-

 

GKS - Piast 3:1 (Mackiewicz '45, Kurowski '69, Rumin '90)
Giljen - Lisowski ('64 Hendrie), Coyle, Santos, Costa - Poczobut - Erivaldo ('64 Pareirra), Kurowski, Letniewski, Mackiewicz - Marchewka ('64 Rumin)

 

Piast próbował nam zepsuć święta, ale nie takie numery z Kurowskim, Mackiewiczem i spółką. Spokojny wynik dobrze doprowadzony do końca meczu, podkreślony dobitką Rumina w 92 minucie. Znów dobrze Coyle na stoperze, a przecież jest nominalnym defensywnym pomocnikiem. Będę miał dylemat jak do zdrowia wróci Luis. Kolejna z rzędu szansa dla Marchewki - niewykorzystana. W lidze się zaciął i nic nie wchodzi. Może jakieś wypożyczenie go odblokuje? Problem miałem w tym, że cała moja trójka napastników była młoda i z wahaniami formy.


Czas na przerwę zimową. Wracamy na wiosnę!

Odnośnik do komentarza

Luty - szykujemy na mistrza buty

 

Po przezimowaniu i naładowaniu akumulatorów rozpoczęliśmy ostre przygotowania. Nie zrobiliśmy rewolucji transferowej - drużyna grała dobrze, w lidze byliśmy niespodzianką i czarnym koniem, kandydatem do potencjalnego mistrzostwa. Niemniej kilku znaczących wydarzeń nie zabrakło. Od początku lutego dołączyli do nas zakontraktowani wcześniej piłkarze. Oto krótka ich prezentacja:

 

Transfery do klubu:

Zlatan Alomerovic - bramkarz, Serbia - 29 lat, z Lechii Gdańsk za 13k EUR

Damien Perquis - środek obrony - 37 lat, z US Orleans za 14k EUR

Harry Kyprianou - lewa obrona, Cypr 26-0 w kadrze - 22 lata, z Southend za 15k EUR

Mladen Barjaktarovic - lewa obrona, Czarnogóra - 18 lat, z jakiejś bałkańskiej dziury za 31k EUR

 

Za czapkę gruszek zakontraktowałem marnującego się na ławce w Lechii Alomerovica. Jak się okazało - zdeklasował nawet Giljena i już na treningach pokazał kto będzie kozakiem w bramce. Drugim znaczącym ruchem był transfer lewego obrońcy - aktualnego reprezentanta Cypru Kyprianou, dobrze wyszkolony, silny, będzie na pewno ciekawą alternatywą dla lewej strony. Trzeci ruch - w moim stylu zatrudniłem zgranego dziadka, piłkarskiego emeryta łudząc się, że stanie się wzorem i pomocą dla drużyny, liderem duchowym. Trzeci raz z rzędu się na tym przejechałem - po Cassano i Nowaku - teraz Perquis podpisał kontrakt, naobiecywał cudów, walkę o skład itd, a już po 2-3 tygodniach ogłosił że w sumie po rundzie kończy karierę. A kasa za sam transfer przepadła. Wyszedłem na totalnego frajera i obiecałem sobie już więcej nie sięgać do Koła Emerytów po wzmocnienia.

Sprzedaliśmy jedynie niezadowolonych i niegrających Hendriego i Wawocznego - nie byli złymi piłkarzami, zasługują na regularną grę gdzie indziej. Powodzenia chłopcy.

 

Transfery z klubu:
Luke Hendrie - prawy obrońca - do Rakowa Częstochowa za 36,5k EUR, 26 lat, dorobek w rundzie: 6-0-0
Kamil Wawoczny - środek obrony - do Radomiaka za 7,5k EUR, mecze w rundzie 0-0-0
W trakcie rundy dodatkowo wypożyczyliśmy Marchewkę na wypożyczenie do Stali Mielec. Jego nieskuteczność zaczynała mnie razić, liczyłem, że po trafieniu kilka razy w niższej lidze odblokuje się i uwierzy w siebie. Talent miał niesamowity. Trzeba było go tylko wygrzebać spod sterty kompleksów i zbytniej grzeczności.

 

Dodatkowo ze strat na samym początku rundy odszedł od nas mój asystent Jakub Dziółka. Dostał ofertę poprowadzenia jako pierwszy trener drużyny Bytovii. Wszystko odbyło się lojalnie, legalnie i elegancko. Sam poprałem jego kandydaturę i bez problemu zgodziłem się na odejście. To była dla niego wielka szansa, choć będzie mi go brakowało - byłem zadowolony z jego pracy i pomocy. Niestety od początku szło mu w Bytowie kiepsko i dryfował w stronę strefy spadkowej w swojej lidze.

My dopiero po kilku tygodniach zatrudniliśmy nowego asystenta - po ostrych pooszukiwaniach i rozważaniu różnych opcji przekwalifikowania kogoś ze sztabu szkoleniowego w końcu zdecydowaliśmy się na nową twarz - asystentem został Javier Pereira, którego przedstawie bliżej później.

 

W sparingach standardowo szło nam dobrze, choć większych wyzwań zabrakło. Z bilansem ogólnym 7-1-0 obiliśmy grupę drużyn głównie z Turcji i Węgier. Świetnie grał Erivaldo, na testach sprawdziliśmy dwóch dobrych młodych napastników z rezerw silnych niemieckich drużyn. Nie dogadaliśmy się póki co, ale rozważam kolejne podejście z ofertami wypożyczeń przed nowym sezonem.

 

Lutowe mecze:


Lechia - GKS 0:0
Giljen - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Poczobut - Kiełb (kont., '51 Kyprianou), Letniowski, Kurowski, Mackiewicz ('45 Erivaldo) - Rumin ('46 Valente)

 

Dość wyrównany mecz bez większej historii. Runde rewanżową zaczął Giljen, ale korciła mnie zmiana w bramce. Alomervic wyglądał obłędnie i tylko lojalność powstrzymywała mnie przed roszadą. Z mniej miłych rzeczy - poważną kontuzję złapał Kiełb, co dało miejsce na debiut dla Kyprianou. Pół meczu otrzymał też Erivaldo, który w sparingach wypracował fantastyczną formę. Piłkarz meczu - Santos.

-

 

GKS - Pogoń 2:2 (Hackett '9, Letniewski '85)

Giljen - Lisowski ('77 Janik), Perquis, Santos, Kyprianou - Poczobut - Mackiewicz, Letniowski, Kurowski, Hackett ('60 Erivaldo) - Rumin ('60 Valente)

 

Lojalności starczyło mi na krókto. Giljen z Pogonią popełnił błąd kosztujący nas dwa punkty i ogólnie wyglądał niepewnie. W przerwie między rundami szukał nowego klubu, jego agent oficjalnie mi to ogłosił. Szukali klubu, który zapłaciłby sumę odstępnego. Finalnie nic z tego nie wyszło, ale pewnie głowa Giljana była tym zbyt zaprzątnięta. Na to czekał Alomerovic. I w sumie ja - czułem, że to będzie dobry ruch. Ogłosiłem, że bluza z numerem 1 zmienia właściciela. Z ważniejszych rzeczy - zadebiutował Perquis i okazał się zbyt wolny i nieograny jak na ten szczebel. Jego doświadczenie nie niwelowało wszystkich mankamentów. To właśnie po tym meczu ogłosił zakończenie kariery. Sam chyba poczuł, że prochu już nie wymysli. Ciśnienie swą decyzją jednak mi podniósł. GKS to nie przytułek dla emerytów, choć moje niektóre transfery mogą świadczyć inaczej.

-

 

GKS - Jagiellonia 3:0 (Kurowski '14, Rumin '40, Lisowski '50)
Alomerovic - Lisowski ('84 Janik), Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut ('69 Coyle) - Erivaldo ('69 Pareirra), Letniowski, Kurowski, Mackiewicz - Rumin

 

Genialny mecz moich zuchów. Być może debiut Alomerovica i kilka wysokiej klasy jego interwencji zadziałały uskrzydlająco na moich piłkarzy. Rywal nie potrafił się nam sprzeciwić, przejechalismy się po nich jak traktor po polu zostawiając tylko bruzdy i pobojowisko. Dobrze od początku prezentował się Kyprianou. Formę ze sparingów potwierdził Erivaldo. Koncert Letniowskiego, który dyrygował kolegami jak Penderecki orkiestrą.

-
 

Wisła - GKS 0:1 (Erivaldo '51)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut - Erivaldo, Letniowski, Kurowski ('46 Coyle), Mackiewicz (kont., '10 Pareirra) - Rumin ('71 Valente)

 

Kolejne świetne interwencje Alomerovica, który zaliczył prawdziwe wejście smoka. Był głodny gry i pewny swojej klasy. To było widać. Wisła brutalnie na nas naskoczyła i w pierwszej połowie, źle grał Kurowski. Kontuzji Kiełba nie było widać, bo szczęśliwie formę ciągle pokazywał Erivaldo - bohater tego spotkania. W drugiej połowie dzięki harującemu Ruminowi oraz genialnemu strzałowi własnie Erivaldo skarciliśmy zbyt śmiało poczynających sobie Wiślaków. Pechowo wypadł mi kolejny ważny skrzydłowy - tym razem do szpitala powędrował Mackiewicz. Zaczynało być sucho na skrzydłach. Legia Warszawa Piotra Nowaka była wciąż liderem ligi, a my ciągle i nieustępliwie deptaliśmy im pięty.

-

 

PUCHAR POLSKI:
Elana - GKS 0:1 (Marchewka '50k)
Giljen - Janik, Perquis, Wnuk, Costa ('81 Waleński) - Coyle - Erivaldo ('60 Valente), Szczyrba, Kurowski, Hackett ('49 Pareirra) - Marchewka

 

Z Elaną nic się nie kleiło, bolała samowolka, zlekceważenie piłkarzy rywali i chaos. Sam chyba niezbyt poważnie dobrałem skład bo dałem zagrać kilku zmiennikom. Niemal się to zemściło - wprawdzie prowadziliśmy po wykorzystanym karnym, ale w 90 minucie uratowała nas porzeczka, a Perquis w 94 min wybił piłkę dośrodkowaną na nos rywala. Sytuacja setka. Do grona kontuzjowanych dołączyli Rumin i Kurowski. Wprawdzie nie były to poważne urazy, ale psuły ich formę i powodowały roztrenowanie. Awans trochę niesłusznie - ale wywalczyliśmy. O grze nie będzie nikt wspominał, a wynik poszedł w świat i do kronik - awansowaliśmy dalej.

Odnośnik do komentarza

Marzec-Kwiecień - suita alkoholowa, czyli spotkania dwóch połówek

 

GKS - Arka 2:0 (Erivaldo '31, Valente '50)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut - Erivaldo ('36 Janik), Letniowski ('80 Coyle), Kurowski ('73 Hackett), Pareirra - Valente

 

Mecz dość nudny, bez fajerwerków ani finezji po naszej stronie. W końcówce zmiany były pod kątem dobiegania wyniku do końca, bowiem po przerwie graliśmy fatalnie. Być może brak fantazji w grze spowodowany był szybką kontuzją Erivaldo. Długo nie nacieszył się wysoką formą i swobodą w grze - już po nieco ponad pół godzinie znoszono go na noszach. Wygląda, że straciliśmy go na miesiąc. Niedobrze. Szkoda tym większa, że w oficjalnym komunikacie trener jego kadry narodowej ogłosił, że będzie na trybunach. Legia w swoim meczu znowu wygrała, tym razem po hattricku Kucharczyka. Mamy ex-equo po 51 pkt w tabeli. Trzeci Lech - obrońca tytułu ma zaledwie 45 pkt. Z innych ciekawostek - musiałem rozstrzygnąć bunt rezerwowego bramkarza, Piasecznego, który zarzucił mi w mediach kłamstwa na temat jego sytuacji klubowej. Że niby nie chciałem go wbrew zapewnieniom wypożyczyć. Prawda była taka, że nikt łamagi nie chciał, ale chłopak nie wytrzymał ciśnienia. Problem rozwiązałem przesuwając go do rezerw. Myślę, że na długo.

-

 

Wisła Płock - GKS 1:5 (Kurowski '2, Rumin '22, Erivaldo '58, Hackett '76, '87)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('49 Janik) - Poczobut ('78 Coyle) - Erivaldo ('69 Hackett), Letniowski, Kurowski, Pareirra - Rumin

 

Stary trener a głupi - to o mnie. Łudząc się, że oszukam los wpakowałem w Erivaldo zastrzyk w zadek, myśląc że rozbiega kontuzję. Ewentualnie, że w formie w jakiej jest nawet na blokerze i na 70% możliwości będzie rwał rajdami formacje rywali. Z Płockiem faktycznie - rwał, ale naderwał do końca to co już było naderwane i straciłem go na dłużej niż się zapowiadało. Sam mecz - cud. Płock tylko biernie nas obserwował i uczył się grać w piłkę. Świetną skuteczność pokazał Anglik Hackett. Może i zasługuje na więcej szans? Choć z drugiej strony wolę ogrywać swoich. A z trzeciej strony po coś go w ogóle wypożyczałem? I skoro już jest i ma chęć do gry to lepiej użyć go do zdobycia mistrzostwa? MVP dla Pereirry, który trzema asystami obsłużył kolegów. Chyba jego najlepszy do tej pory u nas mecz.

-

 

GKS - Zagłębie 2:1 (Santos '59, Rumin '60)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Poczobut ('59 Coyle) - Pareirra, Letniowski ('75 Szczyrba), Kurowski, Hackett ('58 Kiełb) - Rumin

 

Meczyk pod kontrolą. W obronie rządził i czyścił Santos (MVP, już chyba pięćsetne w tym sezonie), w ataku aktywny był Rumin, co udało mu się przypieczętować golem. Legia również wygrana - ciągle idziemy łeb w łeb. Wobec kontuzji Erivaldo zacząłem ogrywać powracającego po kontuzji Kiełba. Musiał wcześniej niż planowaliśmy ze sztabem medycznym wejść do gry i kuć formę na najważniejsze spotkania. Ciągle nieziemskimi interwencjami błyszczy Alomerovic. Myślę, że nawet bezpardonowo odsunięty na ławkę Giljen nie ma pretensji widząc w jakiej dyspozycji jest nowy bramkarz, w każdym razie szumów w szatni nie robi, wie o jaką stawkę walczymy. Co zrobię mając dwóch tak dobrych bramkarzy? Pomylimy po sezonie. Pewnie Giljenowi znajdziemy dobry klub do kontynuowania kariery. Szkoda go na ławkę, a nic innego go u nas już nie czeka. Jestem zakochany w Alomerovicu.

-

 

Legia - GKS 0:0 , Legia niewykorzystany rzut karny w '10 Antolica
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('59 Janik) - Poczobut - Kiełb, Letniowski, Kurowski, Pareirra ('59 Hackett) - Rumin ('72 Valente)

 

No masz, kolejny koncert - MVP dla Alomerovica. Legia u siebie gniotła nas niemiłosiernie. Ani moje zmiany, ani nawoływania i pokrzepiania zza linii bocznej nie zmieniały obrazu gry. Byliśmy zaledwie przeszkadzaczami w tym spotkaniu. Rywal za mocny aby mu dziś zagrozić. Fartowny remis to zasługa wyłącznie Alomerovica. W '10 minucie obronił karnego strzelanego przez Antolica, później pokazał kilkanaście genialnych interwencji wyciągając lub wybijając piłki w nieprawdopodobnych sytuacjach, gdy koledzy z pola byli już zakręceni jak furmanka na trzypasmówce. Efektem jest nadal równa ilość punktów w tabeli. Musiałem to z kwaśną miną przełknąć. A nawet przyznać, że w tym sezonie nie ma w lidze lepszej drużyny niż Legia. Co nie znaczyło, że nie marzyłem o sprawieniu im psikusa.

-

 

GKS - Lech 0:0
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Kiełb ('59 Hackett), Letniowski ('59 Szczyrba), Kurowski ('59 Poczobut), Pareirra - Rumin

 

Sprawiedliwy remis z zawsze silnym rywalem. Wprawdzie Legia po tym remisie odskoczyła nam w tabeli na 2 punkty, ale kilka meczów jeszcze zostało. Byłem pokorny, cierpliwy ale i pewny siebie. Graczem meczu Kyprianou. Martwił chimeryczny Pareirra. Gra sporo, a tylko w niektórych meczach błyszczał na miarę swoich możliwości.

 

Kwiecień

 

Górnik - GKS 0:1 (Kurowski '88)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Costa - Coyle ('60 Poczobut) - Kiełb, Letniowski ('72 Mackiewicz), Kurowski, Pareirra ('60 Hackett) - Valente

 

W tym meczu nie mogłem skorzystać z kilku ważnych graczy - kontuzję na treningu złapał Rumin, pokopany na Lechu Kyprianou potrzebował odpoczynku, w szpitalu leżeli również Erivaldo, Waleński i Giljen, którego na ławce zastępował młodziutki Frankowski. W samym meczu gra się nie kleiła i nie dostarczała emocji, ale tylko do 85 minuty. Gdy już zapowiadało się na marny dla nas remis - w 85 minucie rywal nas skarcił i strzelili gola. Po zamieszaniu i niemałej awanturze sędzia po konsultacji VAR nie uznał trafienia. Wściekli tym moi gracze już chwilę po tym odzyskali piłkę i wyprowadzili cud kontrę: dośrodkowanie Lisowskiego na nogę Kurowskiego, a ten z woleja przylutował bombę pod siatkę Zabrzan. To nie koniec emocji - w 90 minucie rywale trafili w słupek, a w 91 Alomerovic końcówka palców wybił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. W końcówce zdesperowany Górnik miał 4 rzuty rożne pod rząd a my wybijaliśmy piłkę jak gorącego kartofla. Szczęśliwie wybroniliśmy tę Częstochowę, a Kurowski za swoją petardę został graczem meczu. Potem chyłkiem uciekaliśmy do autokaru aby wściekli kibicie Zabrzan nas nie zlinczowali. Jeżeli przy takich pokładach farta nie wygramy tej ligi będę sobie pluł w brodę do końca kariery.

-

 

PUCHAR POLSKI
GKS - Lech 0:0, karne 5:4
Alomerovic - Janik, Luis, Santos, Lisowski - Poczobut ('62 Coyle) - Kiełb ('66 Pareirra), Letniowski ('77 Szczyrba), Kurowski, Mackiewicz - Rumin
 

Nadszedł wielki mecz. Półfinał z rywalem, który w Pucharze Polski chciał sobie zrekompensować kiepski sezon. Przed meczem medialny szum na niespotykaną skalę. Mój stoper Santos w kilku mediach był wychwalany pod niebiosa, aż obawiałem się, czy nie zacznie mu szumieć od tego w głowie. Dodatkowo odbyła się długa i ostra ścinka prasowa z trenerem Górnika Mariuszem Pawlakiem. Oczywiście miał żal po niefartownym dla niego spotkaniu i tuż przed ważnym dla nas meczem wylał na mnie wiadra pomyj i oskarżeń. Pies ci gryzł kość cwaniaku. Skupiamy się na Lechu. Cel to awans do finału. Z problemów kadrowych - wciąż niezdatni do gry są Giljan i Erivaldo. Za żółte kartki pauzował Costa. Ponieważ postanowiłem sobie za wszelką cenę ogrywać w pucharze Janika, a do tego był taki wymóg formalny jako wychowanka - na prawą obronę powędrował Lisowski.

Od początku ruszyliśmy do ataku. Zaskoczony Lech nie pozbierał się do końca. Dominowaliśmy niepodzielnie, strzały 11-3 dla nas, z czego celne 6-0. Lech grał najgorzej w historii naszych wspólnych spotkań, a ich jedynym graczem na poziomie półfinału PP był niestety bramkarz. Nasz Mackiewicz miał ze trzy "setki" ale walił prosto w golkeepera. Kiełb po kontuzji również był nieco ociężały i daleki od swojej zwyczajowej formy. To wszystko sprawiło, że po bezproduktywnej dogrywce nastąpiły karne, gdzie moi chłopcy napakowani jak kabanosy  zrobili co należy. Strzelcami bezbłędnie okazali się po kolei: Rumin, Mackiewicz, Santos, po których Alomerović broni strzał Rogne z Lecha. Jako czwarty podchodzi do karnego Coyle i nie pudłuje -  - awans do finału!!! Gracz meczu - zgadnijcie? Oczywiście Santos. W 2 półfinale Lechia - Jagiellonia  2:0.

-

 

GKS - Miedź 1:1 (Kiełb '41)
Alomerovic - Janik, Perquis, Santos, Kyprianou - Coyle ('63 Poczobut) - Kiełb, Letniowski, Kurowski, Mackiewicz ('73 Pareirra) - Valente ('63 Rumin)

 

Korespondencyjny mecz z Legią o dobre samopoczucie. Ciekawe kto lepiej zniesie ten wyścig - my ze swoim słabszym, ale zgranym składem czy oni - naszpikowani najemnymi gwiazdami, ale mniej zżyci z klubem i ze sobą. Przed meczem z Miedzią mieliśmy tyle samo punktów co Legia, gramy i czekamy na ich potknięcie. Erivaldo wraca do kadry po kontuzji ale nie zdecydowałem się go użyć. W samym pojedynku z Miedzią gra słaba, klasyczne "ja do ciebie ty do mnie", a Legia od '3 prowadziła w Białymstoku, gdzie finalnie skończyło się u nich 1:1 po bombie jaką w '60 zaserwował im Novikovas. My natomiast długo prowadziliśmy, a z kolei daliśmy się skontrować niewygodnym Legniczanom w '94. Ta zabawa wynikami sprawiała, że skakaliśmy kilkakrotnie w tabeli z 1 na 2 miejsce. Finalnie jednak to Legia skończyła rundę zasadniczą na pierwszym miejscu, przy takiej samej ilości punktów  wyprzedzając nas różnicą bramek.

 

Cel osiągnięty! AWANS DO GRUPY MISTRZOWSKIEJ!

 

Tabela i podział na grupy mistrzowska/spadkowa wyglądała tak:

Legia 63 pkt,

GKS 63,

Lech 55,

Lechia 53,

Jagiellonia 46,

Miedź 41,

Wisła K. 41
Raków 40

-----------------

Piast 38,

Pogoń 34,

Zagłebie 33,

Bruk-Bet 33,

Górnik 33,

Cracovia 32

Arka 29

Wisła P. 23

Odnośnik do komentarza

Ibrahimovic trenerki - czyli ja w grupie mistrzowskiej

 

Być może statystyczny polski trener zadowoliłby się awansem do grupy mistrzowskiej i resztę sezonu spędził na bogaceniu się przy pomocy handelku punktami. Nie ja. Nauczony tym, że zbytnie kombinowanie w moim zespole go rozregulowuje postanowiłem przejść go monolitem składu. Mieliśmy opracowane schematy, chłopcy grali do siebie na ślepo. Znali się nie dość, że jak przysłowiowe konie, to nawet bardziej - jak kobyły gazdy, które całe życie razem woziły w te i nazad turystów na Morskie Oko. Moja pewność siebie uderzała w rywali, tego byłem pewien. Piotr Nowak w Legii, Sa Pinto w Lechu obsrywali nogawki, gdy wertowali wywiady ze mną, a mój zespół słusznie zyskał miano lekko brutalnego, zdecydowanego i nienaruszalnego w obronie. Czasami nasz ostry futbol, dość nudny i oznaczony tysiącem krótkich podań w środku był krytykowany, ale miałem to głęboko w trąbce. Robimy swoje i idziemy po swoje. Flaga w górę, zaczynamy rundę mistrzowską!

 

GRUPA MISTRZOWSKA:
 

GKS - Jagiellonia 0:0

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('61 Janik) - Coyle - Kiełb ('61 Valente), Letniowski, Kurowski, Mackiewicz ('78 Pareirra) - Rumin

 

Przed meczem dostaliśmy wiadomość, że Legia wygrała swój mecz, znaczy mają teraz przewagę psychiczną. Ale mogłem przecież to przekuć w dodatkową motywację. Niestety nie do końca się dziś udało. Wystawiłem najlepsze co miałem, nie wystarczyło. Gra się nie kleiła i była dość niemrawa. Postawienie po '60 minucie na drugiego napastnika nie zmieniło obrazu gry. Ze spraw technicznych - przed meczem zatrudniłem w końcu nowego asystenta - może kandydata nie pierwszego wyboru, zupełni nie znał j. polskiego, ale na rozmowie i z papierów wypadł świetnie i zgodził się u nas pracować za relatywnie rozsądne pieniądze, z dostępnych i chętnych wyglądał najciekawiej. Oto on: JAVIER PEREIRA, 54 lata, Hiszpan, wcześniej asystent w Salamance, Alaves, Levante, trener Watford z niezbyt imponującymi wynikami, następnie długoletni asystent w Fulham. Rozważałem m.in. awans któregoś z moich trenerów, ale finalnie zdecydowałem się na nową twarz w sztabie. Kolejna ciekawostka - ogłoszono nominacje do tytułu Piłkarza Sezonu. Na 10 kandydatów aż 5 było od nas. Wielki sukces i powód do dumy. Zgłoszeni zostali: Kurowski, Letniowski, Lisowski, Santos i Mackiewicz. Ostatni detal - do zdrowia po 5-tygodniowej przerwie spowodowanej skręceniem stawu wrócił bramkarz Giljen.

-

 

Wisła K - GKS 0:1 (Kiełb '60)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('46 Costa) - Coyle - Kiełb, Letniowski, Kurowski (kont., '63 Poczobut), Mackiewicz - Rumin ('77 Valente)

 

Legia uciekła nam w poprzedniej kolejce na 2 punkty, nie mogliśmy więc pozwolić sobie na dalsze straty. Pewnie to spętało nogi moim piłkarzom i zbyt wiele wirtuozerii nie pokazali. Sam mecz nudny jak zazwyczaj nasze ostatnie. Bardziej dbaliśmy o zabezpieczenie tyłu licząc, że jakiś kontratak lub błysk geniuszu któregoś z przednich graczy zrobi różnicę. I dokładnie tak stało się w meczu z Wisłą. Cud zagwarantował strzał z woleja Kiełba po dośrodkowaniu Lisowskiego z wolnego bitego z naszej połowy. Rywal lekko przeważał, w przerwie zdjąłem nie radzącego sobie z szybkimi Wiślakami Kyprianou. Miałem nosa, wprowadzony Costa zdecydowanymi i czystymi interwencjami rozbijał fale Wisły. W nerwowej końcówce szanse mieniły się jak w kalejdoskopie, do tego w Kurowskiego jakiś rzeźnik wszedł korkami i ten musiał zejść z raną ciętą uda. Przyznaję - w kocówce graliśmy na czas, tak nakazałem z linii. Tu już nie chodziło o budowanie drużyny czy zgranie formacji lecz o wynik. A Legia wygrała swój mecz. Niestety.

My-oni = na minus 2 pkt.

-

 

GKS - Miedź 1:0 (Letniowski '51)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Costa ('54 CZK) - Poczobut - Kiełb, Coyle ('54 Hackett), Letniowski ('70 Szczyrba), Mackiewicz ('54 Kyprianou) - Rumin

 

Z Miedzią zabrakło kontuzjowanego Kurowskiego, ale w środku mieliśmy na tyle bogatości kadrowej, że nie powinno to być odczuwalne. Costa po dobrej zmianie z Wisłą dostał szansę od początku i niemal koncertowo ją spartolił. Czerwień w '54 niezbyt ułatwiła nam grę. Na szczęście prowadziliśmy już wtedy po ładnej akcji. Wynik dowieźliśmy, tłumów grą nie porwaliśmy. W ogóle, w rundzie mistrzowskiej gramy do tej pory topornie jak walec. Tyle, że jak od walca odbijają się od nas ataki rywali, więc nie narzekam. Kibice i prasa owszem, ale krytykę biorę dzielnie na klatę ja. Z ciekawostek - po zasiedziałego w rezerwach, niegdyś zdolnego Machałę zgłosił się kilka dni przed meczem Widzew z bajeczną ofertą - 85 tyś EUR! W oczach pojawiły mi się dolary i bez zastanowienia podpisałem zgodę. Niestety w dniu meczu agent tego cymbała oświadczył mi, że odrzucili ofertę, a Machała powalczy o miejsce w składzie. Jasne,... powalczy, chyba o miejsce w kiblu. Byłem wściekły, ta kasa była mi potrzebna jak piasek wielbłądowi na pustyni. Nic jednak nie mogłem zrobić.

-

 

PUCHAR POLSKI FINAŁ, Stadion Narodowy

GKS - Lechia 0:0

Alomerovic - Janik, Luis, Santos, Lisowski - Poczobut - Kiełb ('65 Marchewka), Coyle, Letniowski, Mackiewicz ('65 Hackett) - Rumin ('79 Erivaldo)

 

Wielki finał. Najważniejszy mecz dla większości moich piłkarzy. Nie grali dotąd przed taką widownią i na tak wielkim stadionie. Trema? Sam ją miałem, ale słusznie doszliśmy wspólnie do wniosku, że stracić tu nic nie możemy. Gramy swoje. Przed meczem dobre wieści z ligi: Legia zremisowała z Jagiellonią 1:1 po bombowym strzale Novikovasa!

Kilka dni przed pojedynkiem na narodowym na treningu straciłem Valente, poważna kontuzja stawu skokowego. Decyzja szybka i konkretna - ściągamy migiem Marchewkę z wypożyczenia do Stali Mielec, gdzie i tak z niego nie korzystano i marnował czas i talent.

Piłkarskie święto, transmisja w TV publicznej, ale mecz nudny jak transmisja z zawodów w sadzeniu kalarepy. Kibice na Narodowym zbyt wesołych min nie mieli. Lechia była jeszcze bardziej stremowana niż my i jak już to my konstruowaliśmy coś zaczepnego. Może to zmęczenie sezonem, może stres i stawka - ale po przerwie nic się nie zmieniło w stylu obydwu drużyn, cala II połowa i obie dogrywki to bezbramkowa nuda. Piłkarzem meczu standardowo nasz Santos, El profesore.

W karnych czułem, że będzie dobrze. Lekko obsrana Lechia nie emanowała dostateczną pewnością siebie. A u nas? Wystarczyło spojrzeć na groźną minę zabijaki Poczobuta, na pewność siebie bijącą od Santosa. Na posturę i typową twarz angielskiego robotnika z doków Coyle'a.

Santos podszedł pierwszy - gol! Oni też. Marchewka wpuszczony w drugiej połowie - gol. Oni też. Letniowski pewnym strzałem zmylił bramkarza - gol. Oni również. Coyle pewnie jak na treningu - gol. Oni PUDŁO - Wolski trafił prosto w wyciągniętego jak struna Alomerovica, swojego niedawnego kolegę z drużyny, obroniony! Do rozstrzygającej piłki podszedł Lisowski, a ja używałem właśnie Mocy Jedi zaklinając piłkę. GOL. Wygrana! Mamy Puchar Polski i już drugie po mistrzostwie 1 Ligi trofeum podczas mojego prowadzenia GKS Katowice!!! Szampan, wywiady, impreza do 3 w nocy. Ale od jutra koniec bibki, kąpiel w solance i masaż łydek. To nie koniec misji. Zostały jeszcze 4 mecze sezonu i Legia do przegonienia.

Nasz sukces oklaskiwało 46 tyś. widzów, z czego ponad 12 tyś. przyjechało z Katowic. Żółta meksykańska fala jeszcze długo falowała po Narodowym.
Dla zwycięzcy przewidziana była kupa siana - prawie aż 800 tyś EUR! Z czego 100 tyś. od razu przeznaczymy na premie dla zespołu. Zasłużoną.

 

W następnym odcinku finisz ligi.

 

Odnośnik do komentarza

Cios w szczękę krytykom - GKS co?! Mi-Strzo-Stwo!!!!!!!!!!!

 

W tytule już wylałem kubeł z emocjami zdradzając wszystko :) Zatem od razu przechodzimy do opisów i przebiegu ostatniej fazy sezonu zakończonego historycznym sukcesem. Pierwszy raz w dziejach wszechświata GKS Katowice został Mistrzem Polski. Do tej pory tylko 4-krotnie był wicemistrzem kraju.

 

 

Zaczęło się pięknie, tuż przed naszym meczem nasz niedawny rywal z finału Pucharu Polski zrobił nam nie lada prezent ogrywając Legię 3:2. Wkurzyliśmy ich chyba i chcieli się na kimś odegrać. Świetnie się złożyło, że na rozpisce mieli właśnie Warszawiaków. Legia najwidoczniej z napięcia zaczęła puszczać w nogawki, czego dowodem była czerwona kartka w tymże meczu, co niewątpliwie pomogło Gdańszczanom w wygranej. A ja zacierałem ręce w gabinecie - tabela zaczęła wyglądać rozkosznie. Teraz nasza kolej, lepszej okazji do odskoczenia od stołecznego klubu nie będzie. Tyle, że rywalem silny Lech, a moi chłopcy po nadprogramowym finale pucharu oddychali rękawami. Trudo, albo pokażą że byli robieni twardym siusiakiem, albo zmarnują cały dorobek i zasłużą na miano frajerów sezonu. Ja frajerem być nie chciałem, co zakomunikowałem im na pierwszej odprawie.

 

GKS - Lech 1:0 (Letniowski '83)
Alomerovic - Lisowski ('52 Kyprianou), Luis, Santos, Costa  - Poczobut ('55 Kurowski) - Erivaldo, Coyle, Letniowski, Mackiewicz - Marchewska ('52 Rumin)

 

Piękne akcje moich wirtuozów, bezlik okazji strzeleckich, piękne, skomplikowane i finezyjne akcje! Tego wszystkiego w tym meczu nie było... Lech od początku obijał na słupki, poprzeczki i bramkarza, który uwijał się między słupkami jak pająk w sieci kolejny raz dokonując cudów. Graliśmy źle, zmęczeni i spięci, bojący się podjąć większe ryzyko i indywidualną odpowiedzialność. Lisowski doznał kontuzji pleców, przez co musiałem zrobić niezamierzoną zmianę. Szansę od początku dostał Marchewka - partolił jak przestraszony uczeń z orlika. Poczobut, zazwyczaj opoka i wzór waleczności sprokurował w 30 minucie paskudną i karygodną stratę na rzecz Amarala, która prawie skończyła się strata bramki. Później też był zbyt elektryczny, wiec szybko dałem mu odtajać na ławce. Costa na treningach wyglądał na pewnego siebie i nastawionego na cel. Wyróżniał się korzystnie na tle wyluzowanego Cypryjczyka Kyprianou. Zdecydowałem więc dać mu szansę mimo czerwonej kartki jaką osłabił nas w poprzednim meczu. Nos mnie zawiódł - złe dośrodkowania, zero zagrożenia i wsparcia w ataku to cały repertuar jaki pokazał w tym meczy Portugalczyk. Dopiero w końcowych 10 minutach zabraliśmy się za robotę, a ja prawie ochrypłem przy linii bramkowej od wydzierania się na moich kopaczy i mobilizowania ich do walki na całego. Kazałem im grać środkiem i strzelać z każdej pozycji, rzucałem bidonem w próbujących odpocząć - jest! Udało się! Niezawodny Letniowski w zamieszaniu pod bramką Lecha wepchnął piłkę odbitą od obrońcy. Wynik dociągnęliśmy do końca. Prasa znów miała używanie na nasz toporny, defensywny styl, ale patrząc na fakty nie mogłem narzekać - po tej kolejce my 73 punkty, Legia 70 i trzy mecze do końca.

-

 

Legia - GKS 1:1 (Rumin '14)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('81 Kiełb), Kurowski, Letniowski, Mackiewicz ('64 Pareirra) - Rumin ('81 Marchewka)

 

Przed nami mecz być może najważniejszy dla walki o tytuł - musieliśmy utrzymać przewagę do czego wystarczał nam remis. Legia musiała wygrać, co miałem nadzieję spęta im nogi. Za żółte kartki nie mógł zagrać Poczobut, ale widząc jego trzęsawkę łydek z Lechem i tak miał małe szanse na grę w tak stresogennym meczu. Postawiłem na młodego, rosłego Coyle'a na defensywnym pomocniku. Ten nie miał układu nerwowego, każdy mecz rozgrywał jak trening. Do tego nie miał polskich kompleksów, więc nazwa "Legia" nie pętała mu nogawek. Za Costę wystąpił Kyprianou, bardziej ograny w meczach o stawkę, w końcu wielokrotny kadrowicz swojej reprezentacji. Miejsce w ataku odzyskał Rumin dla którego ławka w poprzednim meczu na rzecz Marchewki była lekkim policzkiem. Zrobiłem to celowo - liczyłem, że się zmobilizuje, a piłkarską złość przekuje w dobrą grę. Klasyk rozpoczęty. Mecz rozstrzygnął błyskotliwy zryw i seria akcji mojej drużyny oraz energia zdenerwowanego i chcącego mi i sobie coś udowodnić Rumina. Super cross Kyprianou do naładowanego napastnika i... pudło, strzelił prosto w Białkowskiego stojącego w bramce Legii. Zaraz potem wyrzut z autu, Rumin przejął piłkę i zaczął rajd w stylu Lewandowskiego z meczu ze Słowenią. Zwiódł balansem kilka zasieków rywali i gol w długi słupek. Prowadzimy! Legia po tym wyraźnie oklapła, a my przeprowadziliśmy jeszcze kilka dobrych, bogatych w niekonwencjonalne zagrania akcje. Powinno być 2:0 po akcji Erivaldo i Makiewicza, ale ten ostatni w ostatniej chwili dał sobie wybić piłkę. Gdy wydawało się już, że po zwycięstwie będziemy mieli mistrzostwo Legia się obudziła, a my pogubiliśmy. Znów Alomerovic musiał wyczyniać swoje cuda przy pomocy słupka i poprzeczki, niestety w 73 minucie bomba Antolica z dystansu zmyła nam uśmiechy z twarzy. Sprawiedliwe 1:1 to wynik, który utrzymał się do końca. Trzeba więc jeszcze chwilę poczekać z fetą. Trochę żal, niemniej dystans utrzymaliśmy. 74 my, 71 oni, został nam Raków i Lechia, Legii Miedź i Lech w Poznaniu.

-

 

Raków - GKS 2:3 (Rumin '42, Mackiewicz '54, Szczyrba '81); Raków gole w '80 i '92
Alomerovic - Lisowski ('71 Janik), Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('71 Kiełb), Kuorwski, Letniowski ('64 Szczyrba), Mackiewicz - Rumin

 

Raków przed spotkaniem z nami był nieco osłabiony, ciekawostką był też występ przeciwko nam naszego niedawnego kolegi - Luke Hendriego. Mam nadzieję, że nie zmobilizuje się szczególnie przeciwko nam, w końcu to mi zawdzięczał zaistnienie w polskiej lidze. Remember who is your father Luke! Mecz graliśmy spokojnie i pewnie. Skład optymalny, na ten moment nie mógł być lepszy, nie kombinowałem, nikogo nie sprawdzałem. Jeszcze w pierwszej połowie osiągnęliśmy nasz cel - Rumin głową po rogu Letniowskiego i prowadzimy. Później pełna kontrola zwieńczona kolejnymi trafieniami. Świetną formę złapał Luis, zresztą w ogóle imponował mi w rundzie mistrzowskiej, nie odstawał zbytnio od Santosa, we dwóch stanowili świetny duet. Martwiło mnie, że w widoczny sposób na moich oczach zużył się piłkarsko Kiełb. Dostawał szanse jako joker, ale nie umiał już nawiązać do siebie samego sprzed kilku miesięcy - w meczu stać go już było tylko na 1-2 zrywy, potem dreptał. Na szczęście Erivaldo dawał dobrą zamianę. Ambitni rywale nieco nas nastraszyli w końcówce, ale de facto ryzyka straty punktów nie było. Legi wygrała również, wiec nadal 1 punkt i 1 mecz dzieliły nas od upragnionego tytułu. Przed ostatnim meczem straciliśmy Letniowskiego za żółtka. Problem jest, bo to nasz najlepszy gracz środka pola, ale z drugiej strony czas aby Szczyrba pokazał, że ma jaja.
-
 

GKS - Lechia 4:0  (Mackiewicz '12, Erivaldo '35, Rumin '55, Poczobut '85)
Alomerovic ('70 Giljen) - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('63 Kiełb) Kurowski, Szczyrba ('63 Poczobut), Mackiewicz - Rumin

 

Wszystko się idealnie wyreżyserowało. Wystarczył nam remis, a gramy u siebie z rywalem marzącym już o wakacjach i grającym o pietruszkę. Jest szansa na fetę mistrzowską na własnym stadionie bo drużyna jest w formie. Mojego dobrego samopoczucia nie zepsuł nawet uraz Rumina na treningu - naciągnął mięsień tuż przed najważniejszym meczem, ale wspólnie zdecydowaliśmy - bierze bloker w mięsień i gra. Stawka jest za wysoka. Z innych kłopotów przed meczem - bardzo nieelegancko zachował się nasz Valente. Zapewne podburzony przez swojego agenta wyrzygał w mediach dzień przed meczem, że chce wymusić zmianę klubu, że za mało gra i jego niewątpliwy talent usycha pod moimi opiekuńczymi skrzydłami. Przyszli tez z tym do mnie, ale kazałem mu iść w diabły. Atmosfera jednak nieco się zagęściła, media maja pożywkę i nie omieszkały po mnie pojeździć.

Z dobrych wieści - mieliśmy farta, podstawowy bramkarz Lechii - młody Woźniak wyjechał na zgrupowanie kadry U-20, do bramki wszedł debiutant - jak pisałem Lechia już nie grała o nic, pewnie chciała ograć zmiennika. Wprawiło mnie to w doskonały humor, bo Woźniak był naprawdę solidny. Co było jeszcze ważne? Lechia nie miała już szans na 3 miejsce, na logikę zależeć im powinno abyśmy wygrali ligę, wtedy oni jako finalista Pucharu Polski zagraliby w europejskich pucharach. To jedyna ich droga do tego.

Te wszystkie poszlaki sprawdziły się. Mecz to był raczej benefis - dałem pograć kilku zasłużonym chłopcom, którzy budowali tożsamość tej drużyny - w '70 minucie wszedł nawet symbolicznie Giljen. Swoje minuty zagrali też wiekowi już Poczobut i Kiełb. Mackiewicz zagrał kolejny koncert i został MVP. Lechia grała piknikowo. Wynik 4:0 to najniższy wymiar kary. W równoległym meczu Legia z rozbitym morale tylko zremisowała z Lechem. MAMY MISTRZA!!! Feta w Katowicach przeniosła się na wynajęty Spodek, alkoholu w okolicznych sklepach zabrakło już o 1 w nocy, a prezydent miasta ogłosił 3 dni igrzysk wolnych od pracy. Oczywiście ogłosił to totalnie pijany, bowiem gówno miał do gadania i nie był władny do żadnych decyzji w tym względzie. Prezes był szczęśliwy, podrzucano mnie w górę i nawet łapano! Moi chłopcy w pełni zasłużyli na taki sukces. Ja natomiast w locie między jednym a drugim podrzutem już obmyślałem stragegię rozwoju na kolejny sezon. Nie zadowalały mnie krótkie orgazmy sukcesów. Chciałem długoletniej żądzy. Pomóc mi miały prawie 2 miliony EUR, które wpadły nam do kasy po wygraniu ligi.

 

Kilka dni później ogłoszono podsumowania sezonu:

PIŁKARZ SEZONU: Letniowski (GKS Katowice) - lekkie zaskoczenie, bo obstawiałem naszego Santosa, niemniej Julek też w pełni na to zasłużył.

11-tka SEZONU: aż siedmiu moich zuchów zapracowało na obecność w tym zacnym gronie: Luis, Santos, Lisowski, Letniowski, Kurowski, Mackiewicz i Rumin.
Rumin został też wicekrólem strzelców, Pereira z Legii wygrał z 18 trafieniami, Rumin skompletował 12.

 

KOLEJNOŚĆ W TABELI PO SEZONIE:

1. GKS KATOWICE, 80 pkt, 22-14-1, bramki 64-26

2. Legia Warszawa, 75 pkt, 22-9-6, bramki 66-33

3. Lech Poznań, 68 pkt

4. Lechia Gdańsk, 63 pkt

5. Jagiellonia Białystok, 52 pkt

6. Wisła Kraków, 50 pkt

7. Miedź Legnica, 47 pkt

8. Raków Częstochowa, 46 pkt

--------------------------------------

9. Bruk-Bet Termalica, 48 pkt

10. Piast Gliwice, 46 pkt

11. Zagłębie Lubin, 44 pkt

12. Pogoń Szczecin, 43 pkt

13. Górnik Zabrze, 40 pkt

14. Cracovia Kraków, 40 pkt

15. Arka Gdynia - spadek, 33 pkt

16. Wisła Płock - spadek, 32 pkt

 

Z 1 ligi póki co awans wywalczył Śląsk Wrocław oraz prawdopodobnie Korona Kielce.

 

Zdjęcie poniżej: czysta radość. Różowy fagas to ja :)

55f4a91312950d160a13f111dc167a3d.jpg

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

PODSUMOWANIE SEZONU 2020/2021:

 

Długo mnie nie było, ale co - myśleliście, że na Śląsku ile się bawi po mistrzostwie - jeden, dwa dni?! Dajcie spokój. W szatni nadal czuć mgłę alkoholu. Chłopcy dopiero zbierają się do kolejnego sezonu, a i ja - przyznaję - dopiero opanowałem ból głowy i nieśmiało zaglądnąłem do swojego gabinetu sprawdzając maile i wertując niemrawo notes z krótką listą ewentualnych wzmocnień.

Przy okazji - dzięki Maniek_ZKS za gratulacje :)

 

Odkurzanie zaległości przed kolejnym sezonem zacznę od krótkiego, tradycyjnego omówienia drużyny po historycznych rozgrywkach. Przypomnę - zakończonych podwójną koroną. Sezonu transferowego jeszcze nie otwieram, chcę bowiem porządnie przysiąść do wzmocnień aby jak najlepiej wypaść w europejskich pucharach.

 

BRAMKARZE:
Zlatan Alomerovic (29 lat, Serbia), 16 występów - 6 wpuszczonych goli - 11 czyste konto - 1 razy piłkarz meczu

Geniusz w bramce. Przydomki na jakie zasłużył to m.in. "Człowiek-pająk", "Człowiek o stu rękach", "Skała gibraltarska spomiędzy słupków" oraz "Ból dupy napastników". Świetnie się ustawiał, zarażał charyzmą, utrzymywał skupienie przez 90 minut. Praktycznie od ręki wygryzł ze składu dotychczasowego pewniaka - Giljena. Równa forma przez całą rundę, jaką u nas zaliczył. Nie raz dawał od siebie więcej niż można było oczekiwać i uratował dla nas sporo punktów. Nota 10/10.
Vlado Giljen (31, Czarnogora), 22-20-11-0

W pierwszej rundzie grał wszystko, nie zawodził, utrzymywał równą formę zauważoną przez swojego selekcjonera. Był nie do ruszenia...chyba, że przez jakiś kataklizm. A takim tsunami dla niego było zakontraktowanie Alomerovica. Giljen uznał geniusz kolegi i grzecznie usunął się w cień, zwłaszcza, że borykał się długie tygodnie z urazem. Zbyt dobry by siedzieć na ławce - prawdopodobnie pozwolę mu poszukać dobrego klubu.
Emil Piaseczny (26), 0-0-0-0

Przyrósł do ławki. Czasami pogrywał sobie w rezerwach. Wiek słuszny, więc i czas na zmiany życiowe i poszukanie sobie innego klubu, być może z szansami na granie.
Szymon Frankowski (19), 0-0-0-0

Ładnie wygląda na treningach i sparingach. Póki co numer 3, być może po ewentualnym sprzedaniu Giljena wskoczy w rolę zmiennika dla Alomerovica. Cenię Szymona i czuję, że świetnie sobie poradzi w tej roli.
Wojciech Muzyk (22), 0-0-0-0

Odstawiony na boczny tor. Bez szansy na granie. Albo wypożyczenie albo zmiana klubu na stałe - taką przyszłość widzi dla niego klubowa wróżka Rozalinda.

 

OBROŃCY PRAWI:
Wojciech Lisowski (29), 35 meczów - 2 gole - 7 asyst - 2 razy piłkarz meczu

Poprzedni sezon - debiutancki dla siebie w najwyższej klasie rozgrywkowej - zaczął nieśmiało. Jednak ten sezon, mistrzowski, był dla Wojciecha niezwykle pewny i udany. Silny punkt zespołu, mimo słusznego wieku wciąż się rozwija i stanowi gwarant jakości na prawej obronie. Przydatny w ofensywie i skutecznie obrzydzający grę rywalom w obronie. Ani myślę o zmianie na tej pozycji.
Andrzej Janik (19), 9-0-1-0

Nieco spuścił z tonu, z wybitnie obiecującego młodego gracza stał się jedynie młodym. Co tu kryć - liczyłem, że kluje mi się pod pachą piłkarski geniusz, a tymczasem Janik nieco zagubiony nie umiał wykorzystać szans, które dostawał. Na szczęście czas działa na jego korzyść. Myślę, że jeszcze będzie bułka z tej mąki.

 

OBROŃCY ŚRODKOWI:
Damien Perquis (37), 2-0-0-0

Dziad omamił me oczy swoją CV-ką, a po podpisaniu kontraktu pokazał, że jestem głupkiem ogłaszając koniec kariery. Obiecuję, że to już ostatni stary grzyb zatruwający swoim kontraktem mój budżet transferowy. Dość głośnych, zgranych i starych nazwisk. Paradoksalnie gdy grał pokazywał klasę. Może treningami pomógł rozwinąć się Luisowi, który podczas wspólnych treningów zaliczył kolosalny postęp?
Pedro Santos (25, Portugalia), 37-3-0-7

Ale równie dobrze na Luisa mógł wpłynąć ten pan. Geniusz spokoju, opoka przedpola bramki. Koleś w ustawianiu się jest tak dobry i potrafiący przewidywać, że mógłby spokojnie zrobić mistrza świata w szachach. On po prostu wie co się stanie nawet nie za chwilę, dwie - on w głowie przewiduje scenariusz meczu na kwadrans przed faktycznymi zagraniami. Świetny transfer, pewniak na środku obrony. Taki mój katowicki Glik - z nim nic nie tracimy. On z przodu i Alomerovic za nim to główna tajemnica naszego sukcesu. Z tym duetem na boisku straciliśmy tylko 6 goli w rundzie rewanżowej i mistrzowskiej. Zjawisko na skalę całej ligi.
Tiago Luis (21, Portugalia), 28-0-0-1

Jeden z wygranych sezonu. Im dłużej rozgrywki trwały tym bardziej mnie do siebie przekonywał, idealnie współgrał z Santosem. Nie odstawał od starszego kolegi, niejednokrotnie ratował nam skórę. Skokowy rozwój jakości, solidność i odpowiedzialność. Po prostu wiem jak będzie wyglądał mój duet stoperów na przyszły sezon i nie planuję tu w żadnym wypadku wzmocnień. Chyba, że awaryjnego rezerwowego dla tej pary.
Para (21, Brazylia), 1-0-0-0

Czas się pożegnać. Tyczkowaty Brazylijczyk tak bardzo różni się techniką od swoich statystycznych pobratymców, że to aż boli. I w żadnym momencie nie wystercza już na ekstraklasę. Granicy ułomności czysto piłkarskich nie przeskoczy, a jego siła fizyczna może wystarczy na niższą klasę rozgrywkową, gdzie spróbuję go sprzedać.
Mateusz Machała (21), 0-0-0-0

Sezon przesiedziany w rezerwach, brak ambicji a może talentu na coś więcej. Żegnamy się.
Patryk Wnuk (21), 0-0-0-0

Tu ambicja jest, ale umiejętności wyraźnie brakuje. Wygląda jednak na to, że Wnuk będzie rezerwą bezpieczeństwa dla pary Luis-Santos. Może wtedy więcej pogra, bo w tym sezonie stawka była za wysoka i łapał minuty jedynie w rezerwach.

 

OBROŃCY LEWI:
Harry Kyprianou (24, Cypr), 17-0-1-1

Całkiem udany transfer. Czasami niesforny ale efektownie wybiegany. Czasami zapominający się w obronie, ale nadrabiający ruchliwością w ofensywie. Nie wiem czy to lewy obrońca na miarę pucharów, ale warunki i możliwości ma. Jesli poprawi dyscyplinę i ujednolici formę to powinien grać.
Mladen Barjaktarovic (18, Serbia), 0-0-0-0

Młodziutki, ponoć utalentowany obrońca. Póki co terminuje w rezerwach i jest bacznie przez nas obserwowany pod względem ogrywania w pierwszym zespole.
Hugo Costa (31, Portugalia), 16-0-0-0

Dość solidny ale mało efektywny w ofensywie. Lepszy chyba już nie będzie, ale daje wystarczającą jakość w obronie, aby czuć się z nim bezpiecznie. Przegrał rywalizację z Kyprianou, ale swoje pograł.
Szymon Waleński (22), 9-0-0-0

Marny sezon, kiepsko mu szło gdy otrzymywał szansę. Zepchany na numer 3 na tej pozycji przez lepszych kolegów ciężko trenuje aby powalczyć o lepszą pozycję w drużynie. Nieco za wolny - jeśli poprawi motorykę powinno być lepiej.

 

DEFENSYWNI POMOCNICY:
Liam Coyle (21, Anglia), 27-1-1-2

Odkrycie sezonu jak dla mnie. Liam był pewny i na stoperze, gdy musiał zastąpić któregoś z Portugalczyków, świetny i grający niezwykle dojrzale jak na swój wiek gdy dostawał rolę defensywnego pomocnika. Umie bronić ale i rozegrać, popędzić do przodu. Gdy dodamy do tego fakt, że ma ledwie 21 lat okaże się, że mamy przed sobą talenciaka, który bez problemu wywalczy miejsce w składzie na lata.
Bartłomiej Poczobut (27), 33-2-2-1

Poczobut to wciąż marka, jednak już czasami było widać, że telentu ledwie mu starcza na ważne mecze. I to tylko jak doprawi go wyjątkową walecznością i ambicją. Na pewno zostanie w klubie, aby za zasługi posmakować gry w europejskich pucharach. Jednak po prawdzie to Coyle powinien go bez problemy wygryźć ze składu i posadzić na stałe na ławce. Sorry - life is brutal. Za to co zrobił dla klubu zasługuje na pomnik. Jednak ściany się nie przebije.

 

PRAWA POMOC:
Erivaldo (27, Angola), 24-5-3-1

Po trudnej aklimatyzacji w drugiej części sezonu pokazał co potrafi. A potrafi wiele. Do szalonej błyskotliwości i szeregu niekonwencjonalnych zagrań dołożył ciut odpowiedzialności. Wrodzona szybkość pozwalała pruć mu przez zasieki rywali wprowadzając chaos w ich szeregach. Skuteczny w strzałach, pomysłowy. Dobrze zastępował Kiełba.
Jacek Kiełb (33), 28-7-1-1

Liczby wykręcił świetne, jednak były to już zrywy. Samą grą dawał zbyt mało, zwłaszcza w miarę trwania sezonu. Niestety tradycją jest, że Jacek łapie jakąś dotkliwą kontuzję w trakcie rozgrywek. W tym też tak było i po powrocie był już tylko cieniem siebie. Nie potrafił wrócić do właściwej formy. Wydaje mi się, że pewna formuła się już wyczerpała. Zostaje w klubie aby pokazać się w Europie, ale mam zamiar poszukać dla niego zmiennika.
Miłosz Przybecki (30), 0-0-0-0

Mimo usilnych prób nie udało się go sprzedać, zakotwiczył na dobre w rezerwach i już spakowany czeka na pociąg z Katowic. Bez szans, bez perspektyw w naszej drużynie.

 

ŚRODKOWI POMOCNICY:
Kamil Kurowski (26), 30-7-5-2

O duecie Kurowski-Letniowski napisano już wszystko. Były ponoć nawet pomysły aby żywcem, w pakiecie przenieść ich do kadry Polski. Póki co muszą poczekać na debiut, który powinien nastąpić przy takiej grze jaką prezentują. Kurowski akurat wypadł nieco bladziej niż jego kolega ze środka pola, gdyż grę zdezorganizowała mu uciążliwa kontuzja. Jednak nie raz i nie dwa przesądził o wyniku czy to strzałem czy doskonałą grą i współpracą z kolegami.
Juliusz Letniowski (23), 36-9-7-6

Piłkarz sezonu ekstraklasy. Doceniono jego równą formę, kreatywność i wpływ na postawę drużyny. Mała gra jaką wdrażali z Kurowskim i doprowadzali nią rywali do irytacji była nadzwyczajnie skuteczna. Dyrygent i orkiestrmistrz w jednym. Serce drużyny.
Michał Szczyrba (20), 16-1-0-0

Na pewno utalentowany. Na pewno radzący sobie gdy grał. Problem w tym, że ciężko mu aż do granic możliwości grać zamiast takiego duetu kolegów jaki mu się przytrafił. Pozostaje mu obserwować ich i się uczyć, co zresztą całkiem nieźle czynił nie zawodząc podczas gier, gdy go wystawiałem.

 

LEWA POMOC:
Jake Hackett (21, Anglia), 10-3-0-0

Wypożyczony w Sunderlandu młody Anglik imponował ustawianiem się i ambicją, które to cechy pozwalały mu kilka razy strzelić ważne gole w lidze i pucharach. Nie budził jednak na tyle zaufania, aby oprzeć na nim grę. Rywali też miał nie od czapy - w środku pola wiadomo - nie do przeskoczenia. Na lewym skrzydle zaś Mackiewicz i Pereirra dawali wystarczająco dużo jakości.
Rodrigo Pereira (28, Portugalia), 20-0-4-1

Mniej efektowny z przedsezonowych portugalskich zakupów. Niby grał poprawnie, miał całkiem obiecujące momenty i mecze. Jednak zabrakło nieco twardości w grze i konkretów. Dobry zmiennik dla Mackiewicza. Musi jeszcze się przestawić na bardziej śląska piłkę jeśli chce odegrać w drużynie ważniejsza rolę.
Karol Mackiewicz (28), 31-8-8-3

Klasa i pewność. Jak w poprzednim sezonie tak i w tym brylował i robił dobre wyniki na swojej flance. Przydatny, potrafił zarówno strzelić jak i podać na nogę. Szarpał i rozrywał boki defensywy rywali. Dobrze się ustawiał, gdyby jeszcze skuteczność była lepsza to rywalizowałby z Letniowskim o miano piłkarza sezonu.

 

NAPASTNICY:
Bartosz Marchewka (20), 12-0-2-0

Talent aż z niego kipi. Niestety i on zagotowuje się pod bramką rywali. Dostawał szanse, ale strzelał jedynie w Pucharze Polski. Wypożyczony do Stali Mielec aby nabrać obycia i ogrania nabawił się tam jedynie kompleksów, bowiem z niewiadomych przyczyn trenerzy na niego tam zupełnie nie stawiali. Ja jednak jestem zdeterminowany zrobić z niego piłkarza przez duże P.
Daniel Rumin (24), 33-12-4-1

Daniel strzelił 12 goli - tyle samo co zw poprzednim sezonie. Znaczy równy. Szkoda, ze nie bardziej skuteczny. Momenty miał i pokazał nie raz, że jest klasowym piłkarzem. Niestety często osamotniony w ataku nie miał możliwości poprawić bilans. Pewniak na przyszły sezon.
Joao Valente (17, Portugalia), 16-3-1-0

Dostawał sporo szans, nie wykorzystywał ich należycie, a na koniec sezonu ze swoim agentem rozkręcili chryję medialną skierowaną przeciw mnie. Nie wiem jeszcze co z nim zrobię. Czy wybaczę i dam szansę powalczyć z Ruminem, czy pozbędę się wypożyczając na Madagaskar. Pewne, że warto mieć na niego oko - chłopak ma dopiero 17 lat, a umiejętnościami bije na głowę kolegów.
Michał Feliks (22), 0-0-0-0
Kiepsko w rezerwach, gdzie przesiedział sezon, ale nawet tam dostawał jedynie role jokera. Wciąż dobra szybkość, niepoparta jednak czysto piłkarskimi umiejętnościami. Chyba czas pograć w niższej lidze.
Waldemar Nowacki (18), 0-0-0-0

Waldek wygląda dobrze, w rezerwach ambitnie odrabiał prace domowe i umiejętności urosły mu na tyle, że w przyszłym sezonie prawdopodobnie na stałe przeprowadzi się do pierwszego składu.

 

Co do wzmocnień - jak wspominałem dopiero szykuję jakiekolwiek ruchy. Z pewniaków - do drużyny wracają z wypożyczenia środkowi pomocnicy: Josh Thomas, 20 lat, w walijskim TNS 20 meczów, 9 goli, 2 asysty oraz Marcin Jaworski z Bytovii (25 meczów, 4 gole i 1 asysta). Na pewno odchodzi Jake Hackett, któremu kończy się wypożyczenie z Sunderlandu. Nowego klubu będę też szukał dla Feliksa, Przybeckiego, Machały, Para, Piaseczny, Muzyk oraz Giljen. Rozważę odejście Kiełba i Waleńskiego. Koniec kariery wykreśli z listy płac Perquisa.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Sezon 2021/22

Black Friday w Katowicach - szaleniec na zakupach

 

Przed nowym sezonem i debiutem jako trener w europejskich pucharach zmuszony zostałem przez życie do ekstremalnie wzmożonej aktywności transferowej. Wiadomo, że odejścia i przyjścia są ze sobą poplątane - dla porządku jednak opiszę wpierw straty, aby bardziej uzasadnione były potem moje zakupy. W rzeczywistości - jak przed chwilą pisałem - zakupy były reakcją, czasem rozpaczliwą, na wydarzenia w klubie.

Po kolei:

 

Odeszli z klubu:

Jako trener musiałem patrzeć do przodu. Nie kierować się sympatiami i zasługami. Tylko wtedy mogliśmy wykonać krok do przodu, a nie pijacką kiwkę w losowym kierunku. Zapadła więc decyzja o nie przedłużeniu kontraktów bądź zwolnieniu całej grupy niezłych piłkarzy. Do tego doszła planowana sprzedaż Giljena - niestety za cenę wykupu zawartą w kontrakcie, oraz mniej planowana Rumina, który dowiedział się, że po kryjomu sonduję rynek czy komuś nie uda się go sprzedać za 1,5-2 mln EUR. Kapuś mu o tym doniósł, chłopak uniósł się honorem i jego manago znalazł mu szybko klub - niestety również za cenę wykupu. Jak na jego umiejętności i to co dawał zespołowi była to niewielka kasa, a ja straciłem praktycznie jedynego solidnego napastnika. Do tego doszło niespodziewane oświadczenie Kiełba o zakończeniu kariery. On i Perquis odeszli więc na emeryturę. Stawiało mnie to z dziurami w ataku, na środku obrony oraz na prawym skrzydle. Puściłem się w wir poszukiwań i testów. Wagony z testowanymi kopaczami wprost mijały się na dworcu w Katowicach. Jeden wyjeżdżał a drugi wjeżdżał pełny.

Vlado Giljen - bramkarz, 31 lat - do Ujpest Budapeszt - za 160 tyś EUR

Daniel Rumin - napastnik, 24 lata - do FC St. Pauli - za 700 tyś EUR

Michał Feliks - napastnik, 22 lata - wolny transfer

Michał Przybecki - prawa pomoc, 30 lat -  wolny transfer

Oleksandr Yatsenko - napastnik, 21 lat - wolny transfer

Damien Perquis - stoper, 37 lat - emerytura

Jacek Kiełb - prawa pomoc, 33 lata - emerytura

Para - stoper, 21 lat - wolny transfer

Wojciech Muzyk - bramkarz, 22 lata - wolny transfer

 

Przybyli do klubu:

Ponieważ w ataku zostałem jedynie z młodziutkim, do tego obrażonym na mnie Valente, nieodblokowanym strzelecko Marchewką oraz juniorem Waldkiem Nowackim - musiałem musowo zakupić minimum dwóch klasowych snajperów. Tylko skąd takich brać? Zwłaszcza jak się nie ma zbyt dużo kasy jak my.

Kolejny kłopot był natury wychowawczej, mianowicie po pierwszym sparingu otrzymawszy raporty z treningu, śmiałem obsztorcować za leniuchowanie naszego prawoskrzydłowego Erivaldo. Jego reakcja - przyznaję - zaskoczyła nawet mnie, który niejedno widział i o niejednym czytał. Foch czarnoskórego kopacza był tak wielki, że groziło wezwaniem TOPR, ratownictwa medycznego oraz szpitala psychiatrycznego na raz. Z zadowolonego, żartującego w szatni piłkarza (swoja drogą nic dziwnego, że był tak zadowolony z życia skoro się opierdzielał i lenił na potęgę gdy inni harowali i kuli formę na Ligę Mistrzów), stał się popłakującym w kącie, zgarbionym przez depresję małym chłopcem. Zamiast pokazać jaja i zakasać rękawy wolał jojczyć i bidolić jak to został rzekomo skrzywdzony. Gdy do tego zaczął coś pierdzielić o rasizmie, zrozumiałem, że tu przyszłości nie będzie. Zwłaszcza, że lekkie fochy w jego wykonaniu notowałem już wcześniej. Teraz po odejściu na emeryturę Kiełba myślał pewnie, że jestem zmuszony dawać mu grać wszystko i nie musi się starać o miejsce  w składzie. Nic z tego kolego. Wprawdzie nie miałem nikogo sensownego na prawą pomoc, ale ja też jestem uparty i zawzięty. Erivaldo został wpisany na listę transferową, a ja poleciałem do notesu szukać telefonów do potencjalnych wzmocnień. Co jednak było problemem ogólnym - przerwa przed sezonem była dość krótka i miałem niewiele czasu na testy i zakupy. Do tego za znanych mi polskich piłkarzy rywale z ligi wołali bzdurne pieniądze. Byłem zmuszony łatać skład mniej pewnymi nabytkami zza granicy.

Napastników zakontraktowałem ilościowo. Kilku miało niezłe papiery, ale generalnie całe moje zakupy to byli rezerwowi, młodzi albo nie umiejący się przebić do dużej piłki w swoich klubach. Nie miałem wyjścia. U mnie mieli szansę na skróty spełnić marzenia.

Jason McCarthy - prawa obrona, Anglia, 25 lat - z Ipswich za 300 tyś EUR

Anton Rucker - środek obrony, Niemiec, 20 lat - z RB Leipzig za darmo

Luca Kiljan - środek obrony, Niemiec, 21 lat - z Erzegbirge Aue za 150 tyś EUR

Jakub Letniowski - defensywny pomocnik, 20 lat - z Bytovii za 18 tyś EUR

Ruben Lameiras - prawa pomoc, Portugalia, 26 lat - z Aves za darmo

Dominik Kowalski - prawa pomoc, 19 lat - z Sandecji za 175 tyś EUR

Panos Armenakos - lewa pomoc, Australia, 22 lata - z Udinese za darmo

Grzegorz Tomasiewicz - ofensywny środek pomocy, 25 lat - ze Stali Mielec za 120 tyś EUR

Boipelo Mashigo - ofensywny środkowy pomocnik, RPA, 18 lat - z Unterhaching za 75 tyś EUR

Tristan Abrahams - napastnik, Anglia, 22 lata - z Norwich za darmo

Ntokozi Ngcobo - napastnik, RPA, 20 lat - z Wits (RPA) za 150 tyś EUR

Ronaldo Tavares - napastnik, Portugalia, 23 lata - ze Sporting Lizbona za darmo

Udało się zakontraktować dwie silne wieże z Niemiec na środek obrony, a jedna z tych wież to ku radości kibiców - nasz stary znajomy Luca Kiljan, który przypomnę, wypożyczony z Borussii Dortmund pomógł nam w pierwszym sezonie awansować do Ekstraklasy. Później sprzedany do słabszego zespołu zagubił się i przepadł. Pomógł nam wtedy, teraz my pomożemy jemu. Te dwa zakupy sprawiały, że na środek obrony miałem aż 4 dobrych zawodników, a do tego obiecującego Wnuka, którego pewnie trzeba będzie wypożyczyć.

Na prawej obronie nie mogłem nie skorzystać z promocyjnej ceny kupna jaką zaproponował mi agent za za solidnego McCarthego. Wprawdzie miałem Lisowskiego i Janika, ale McCarthy to była jakość przewyższająca każdego w drużynie. Inna klasa. Trzeba będzie znaleźć dla niego miejsce. Albo przekwalifikować Lisowskiego.

Z ciekawostek - za małe pieniądze, korzystając z dobrych układów jakie miałem z jego trenerem (mój dawny asystent Dziółka) kupiliśmy młodszego brata Juliusza Letniowskiego - Kubę. Nie wygląda źle i choć na bank wyląduje w rezerwach to jest nadzieja, że się ładnie rozwinie. Geny te same co nasz genialny Julek.

Prawa i lewa pomoc - zrobiło się tam łyso, a skrzydła były jednym z naszych motorów napędowych. Teraz przy fochu Erivaldo i emeryturze Kiełba zostałem praktycznie z jedynym Mackiewiczem. Pereirra nie dawał zbyt wiele drużynie i przez cały poprzedni sezon był jedynie solidnym zmiennikiem. Udało się zakontraktować z Aves - Rubena Lameirasa, z Sandecji  młodego Kowalskiego oraz rezerwowego z Udinese - Armenakosa. Z tej trójki tylko Lameiras nadawał się do gry od razu. Trzeba będzie później kogoś na spokojnie dokupić. Eliminacje pucharów jakoś przetrwamy z tym co mamy.

Do środka pomocy kupiliśmy najlepszego gracza Stali Mielec - Tomasiewicza. Wprawdzie nie grałem w moim systemie ofensywnym pomocnikiem, która to pozycja jest jego nominalną, ale liczę że przestawię go na skrzydło, ewentualnie przy swojej kreatywności będzie zastępował kogoś z naszej pary Kurowski-Letniowski. Świetny zawodnik i praktycznie jedyny z polskich w naszym zasięgu finansowym z tych którymi się interesowałem. Za resztę dyktowano sobie ceny od miliona Euro w górę. Przesada.

I atak. Hurtowo i z wielką niepewnością, bo przy naszym stylu nie każdy napastnik umie się odnaleźć. Zakupiliśmy solidnego rezerwowego ze Sportingu Ronaldo Tavaresa, który kołatał o pierwszy skład swojego klubu, sprawdzał się na wypożyczeniach, ale finalnie - na nasze szczęście - poddał się i postanowił podbić inne ligi. Do tego młodzi Abrahams i talent z Czarnego Lądu - Ngcobo. Plus utalentowani juniorzy z rezerw Nowacki i Jarnot oraz powracający z wypożyczenia Thomas.

 

Aby jak najlepiej przygotować się do walki o Ligę Mistrzów zakontraktowaliśmy całkiem silnych sparingpartnerów.

W grach kontrolnych zanotowaliśmy remis 1:1 z Partizanem Belgrad (Valente), 2:1 z CSK Moskwa (Rumin, Letniowski), 5:0 ze słoweńskim DOB (Tomasiewicz, Coyle, Tavares, Thomas) i 2:1 z RB SC Salzburg (Lameiras, Mashigo).

W eliminacjach wylosowało nam rumuński CFR Cluj. Z marszu, niemal od razu z obozu przygotowaniowego wyruszyliśmy do Rumunii w bój o Europę.

Odnośnik do komentarza

Każdy jest Januszem swojego losu

 

Tytułowy Janusz to as sprzedawanych meczów - Janusz Jojko, nasz trener bramkarzy, przy którego oku wystrzeliły formy i kariery Giljena i Alomerovica. Janusz w połowie okresu przygotowań ogłosił, że w sumie to ma inne plany na życie. Spakował teczkę, podał rączunię i cześć, emerytura na Malediwach - zapewne za kasę z tego wrzuconego sobie przed laty gola. Zostawił nas z głową w kiblu. Ale że pozycja ta nie jest moją ulubioną, to zabrałem się do poszukiwań. Emerytura Jojki stała się okazją do przebudowania sztabu szkoleniowego. Ponieważ podczas krótkiego pobytu u nas Perquisa zdążyłem go polubić i cenić rozmowy z nim, oszacowałem, że jest dobrym materiałem na szkoleniowca. Zadzwoniłem więc do niego i zatrudniłem jako asystenta zespołu rezerw. Kolejny telefon do ex-GKSsiaka to zatrudnienie na miejsce Jojki dawnego bramkarza Sebastiana Nowaka, który zdążył zrobić papiery trenerskie i wciąż pałał miłością do naszego kubu. Perquisowi miejsce musiał zrobić dotychczasowy trener rezerw - Adrian Napierała. Do tego zwolniliśmy dwóch fizjoterapeutów i medyków z ogólnego pionu medycznego, a zatrudniliśmy aż 4 - z bardzo dobrymi referencjami. Sztab był gotowy do bojów o Europę.

A piłkarze? Okazało się, że również:

 

Faza 1 Eliminacje  LIGA MISTRZÓW

CFR Cluj (RUM) - GKS 0:3 (Rumin '7, Mackiewicz '38, Tavares '85)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Erivaldo ('55 McCarthy), Kurowski, Letniowski ('77 Tomasiewicz), Mackiewicz - Rumin ('68 Tavares)

 

Rumunia okazała się gościnna i jeszcze w letnim nastroju. Sądzili pewnie, że my też, a tymczasem uderzyliśmy na nich jak Sobieski na Turków. Zagrali u nas wciąż Rumin, który dopiero po tym meczu odszedł do St. Pauli - ładnie się pożegnał golem. Zagrał też jeszce Erivaldo, z którym konflikt wspomniany w poprzednim poście dopiero kiełkował. Celne strzały 11 do 3 praktycznie pokazują jak wyglądał przebieg meczu. Mackiewicz piłkarz meczu.

 

Faza 1 Elim. LIGA MISTRZÓW

GKS - CFR Cluj (RUM) 2:0 (Tomasiewicz '1, Letniowski '12)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Tomasiewicz (kont. '24 Erivaldo, '68 Lameiras), Kurowski, Letniowski, Mackiewicz - Tavares ('68 Ngcobo)

 

W rewanżu chłopcy załatwili temat w kwadrans, a potem się bumelowali. Nawet miałem do nich o to pretensje, ale w sumie wciąż byliśmy niemal w trybie obozu przygotowawczego. Niech odpoczywają - nawet na boisku. Mocno kopniętego Tomasiewicza (zagrał za fochnietego Erivaldo na skrzydle) zmienił właśnie Eri, ale tak demonstracyjnie okazywał jak mu źle, że specjalnie zmieniłem go już po pół godzinie. Pewnie pogłębiłem tym jego deprechę, ale nie jestem przedszkolanką aby niańczyć zapłakanych murzynków. W ataku Rumina próbowało zastąpić dwóch nowych graczy. Z kiepskim rezultatem. Letniowski piłkarzem meczu. Kiedy dostrzeże go selekcjoner?

Dzień po meczu odezwały się echa grania eliminacji tuż po obozie treningowym - Tomasiewicz wprawdzie doszedł do siebie, ale urazy mięśniowe zgłosili Coyle, Mackiewicz i nowy Abrahams. Wypadli na kilka tygodni, a ja zostałem z pierwszymi ubytkami.

 

Z ciekawostek - otrzymałem dwie oferty pracy z Niemiec. Pierwszoligowa Borussia Moenchegladbach i drugoligowe SC Freiburg zamarzyły abym poprowadził je do sukcesu. Póki co odmówiłem, z Katowic to ja mogę odejść, ale do Barcelony!

 

Odnośnik do komentarza
  • 1 rok później...

Dzień dobry. Witamy z powrotem przy ulicy Bukowej!

Po wielu miesiącach pauzy wracam do opisywania kariery w GKS Katowice w FM 2019. Odkurzyłem save'a, poczytałem moją karierę na naszym forum i stwierdziłem, że cholernie tęsknię za moimi zuchami, a czytanie ich przygód daje mi sporo frajdy. Kontynuuję zatem kronikarskie wpisy archiwizując wznowioną grę. Mam nadzieję, że przysporzę nieco rozrywki zainteresowanym czytelnikom i fanom analiz oraz, że nie będę zbytnio zanudzał. Zaczynamy:

 

Streszczenie i krótka analiza drużyny i sytuacji na początku wznowienia:

Po wygraniu mistrzostwa Polski 2020/21 GKS Katowice walczy o awans do Ligi Mistrzów. Drużyna to mieszanka rutyniarzy i młodzieży, którą skupuję nadpobudliwie przy każdej okazji. Zazwyczaj gramy systemem 1-4-1-4-1, przed czwórką obrońców jest defensywny pomocnik, w środku dwóch klasycznych pomocników, do tego nieco wysunięte skrzydła i jeden napastnik.

Jeżeli chodzi o krótki opis i przypomnienie najważniejszych zawodników na poszczególnych pozycjach to: w bramce od dość dawna króluje Alomerović, a na ławce wierci się piekielnie zdolny młodziutki Portugalczyk Dutra.

W obronie na prawej stronie mam rutyniarza jeszcze z 1 ligi - Lisowskiego oraz mocnego fizycznie Anglika McCarthego. Najważniejsi stoperzy to nieodzowny jak Glik w polskiej kadrze Portugalczyk Santos, do tego uzupełniają go jego krajan Luis i Niemiec Kilian.

Lewa strona to moja pięta achillesowa - na dobrą sprawę mam tam tylko beztroskiego Cypryjczyka Kyprianou.

Do roli defensywnego pomocnika aspiruje kilku piłkarzy, spośród których wyróżnia się młody Anglik Coyle.

W środku pomocy liderami, mózgiem i kręgosłupem drużyny jest duet Kurowski i Letniowski. Ich szybka gra krótkimi podaniami doprowadza do rozklepania większości rywali w lidze.

Wspomagają ich szybkie skrzydła - bardzo ważne w mojej taktyce, niestety po zmianach ze starej gwardii pozostał mi tylko Mackiewicz (aktualnie poważnie kontuzjowany), uzupełnia go zaciąg kilku nowych skrzydłowych z niezłym CV, ale na dobrą sprawę będącymi niewiadomą. Jest też jeszcze szybki ale chaotyczny i humorzasty Angolczyk Erivaldo, z którym mam ostry konflikt medialno - osobisty. Dość szybko dokupiłem też znanego z Piasta Badię.

W ataku też zmiany - odszedł podstawowy napastnik Rumin, na którego miejsce sprowadziłem dwóch obiecujących graczy - Tavaresa, i Ngcobo. Do tego garść młodzieży.

Sytuacja w lidze i pucharach: pewnie przeszliśmy 1 fazę kwalifikacji do LM (patrz poprzedni wpis). Jak na polską ligę mamy silny, ograny skład i to pomimo ubytku kilku dobrych graczy i zakupu worka nowych, obiecujących choć nieogranych.

 

LIPIEC 2021 c.d.:

-

 

GKS - Jagiellonia 1:1 (Tomasiewicz '32 - rywal '88)

Alomerović - Lisowski ('73 McCarthy), Luis, Santos, Kyprianou - Kurowski - Erivaldo ('61 Armenakas), Tomasiewicz, Letniowski, Lameiras - Tavares ('61 Ngcobo)

 

Na rozczulanie się nad składem po dwumeczu z Cluj nie było czasu. Za 3 dni był kolejny mecz, czyli trudna gra z Jagiellonią. Kilka zmian koniecznych, bo kalendarz napięty jak portki na grubasie. Na defensywnym tym razem Kurowski, a zamiast niego na rozgrywaniu Tomasiewicz, który oczarowuje mnie na treningach niezwykłą jak na Polaka techniką. I właśnie on wg. mediów został z Jagą MvP. Erivaldo dostał szansę na rehabilitację, ale przedreptał całe 60 minut. Chyba jest spod znaku koziorożca - taki uparty. Ewidentnie demonstruje jak bardzo jest zły i nieszczęśliwy.
Mecz wymęczony, wybiegany. Było blisko 3 punktów, ale Białostocczanie w końcówce wyrównali. Chyba zasłużenie. Po stracie punktów nie było czasu zapłakać, bo przed nami 2 faza kwalifikacji do Ligi Mistrzów i skłamałbym, gdybym powiedział, że nie na nią nastawiam całe moce przerobowe. Liga teraz służy raczej temu by ogrywać i kuć formę na najważniejsze dla mnie rozgrywki.

-

 

Faza 2 Elim. LIGA MISTRZÓW

GKS - Ludogorec 2:0 (Letniowski '92, Parreira '94)

Alomerovic - McCarthy, Luis, Santos, Kyprianou ('45 Pareirra) - Kurowski ('81 Szczyrba) - Lisowski, Tomasiewicz ('59 Ngcobo), Letniowski, Lameiras - Tavares

 

Nasz system gry oraz twarda gra (5 żółtych kartek) zdały egzamin. Skład nieco kombinowany, np. obrońca Lisowski zagrał na skrzydle - zdarzało mu się kiedyś czasami w lidze i wyglądało nieźle. Liczyłem na jego doświadczenie i celne dośrodkowania. Punkty dała nam jednak niesamowita końcówka, bo już po 90 minutach, w doliczonym czasie wbiliśmy aż 2 gole. Jak widać charakter to podstawa mojej ekipy. Ludogorec zaś ewidentnie czekał już wtedy na utrzymanie bezbramkowego wyjazdowego remisu i rewanż. No to się przeliczyli i teraz mają dość nerwowo. Z lekką kontuzją jeszcze przed przeerwą musiał zejść Kyprianou i musiałem ponownie pomieszać składem, do tego w trakcie meczu wstawiłem drugiego napastnika. Koniec końców wyszło nieźle, choć po chaosie i nerwach - również z mojej strony.

Kalendarz mamy rozepchany jak przegotowane parówki. Już 4 dni po ważnych eliminacjach PZPN wyszykował nam mecz o Superpuchar Polski. Bez skrępowania postanowiłem wyszykować na ten mecz ławkowiczów i nowo zakupionych graczy.

 

Dopiąłem też kilka kolejnych ruchów transferowych. Pozbyłem się psującego atmosferę Erivaldo, sięgnąłem głębiej do kieszeni i kupiłem kilku graczy na słabiej wg. mnie obsadzone pozycje.

Odeszli :

Hugo Costa - lewy obrońca, Portugalia, 31 lat - do Zagłębia Sosnowiec za 45k EUR

Erivaldo, prawy pomocnik, Angola, 27 lat - do Moreirense za 275k EUR

Przyszli:

Gerard Badia - lewy pomocnik, Hiszpania, 31 lat - z Piasta za 325k EUR

Harramiz - prawy pomocnik, Wyspy św. Tomasza, 31 lat, kadra kraju 38-12 i niezła kariera w niższych ligach Portugalii - wolny transfer

Ivan Petrovic - napastnik, Bośnia i Hercegowina, 19 lat, kadra U-21: 18-12 - wolny transfer

Sergio Dutra - bramkarz, Portugalia, 19 lat, kadra U-21: 1-0 - z Vitorii Guimares za 300k EUR

-

 

SUPERPUCHAR POLSKI

GKS - Lechia 3:2 (Szczyrba '28, Lameiras '63, '73k - rywal '11, '89)

Frankowski - McCarthy, Kilian, Rucker, Waleński ('46 Wnuk) - Poczobut ('46 Letniowski) - Lameiras, Szczyrba, Tomasiewicz, Badia ('46 Kowalski) - Marchewka

 

Mecz trudny, a Lechia doskonała - oddali więcej strzałów, świetnie rozgrywali, mają naprawdę mocny skład. Już w przerwie zrobiłem 3 zmiany z nerwów, bo nic się nie kleiło. A kleić się nie mogło bo wystawiłem rezerwowych, albo jak Poczobuta - za zasługi. O dziwo moi w drugiej połowie zagrali z zębem i finalnie to my wznieśliśmy superpuchar. Brawo chłopcy!

-

 

Ludogorec - GKS 1:1 (rywal '26 - Ngcobo '79)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Kurowski - Lameiras, Tomasiewicz ('46 Szczyrba), Letniowski, Parreira ('46 McCarthy) - Tavares ('64 Ngcobo)

 

Trudny rewanż na trudnym terenie. Udało się wybronić 1:1 i wywalczyć awans, choć łatwo nie było. Oddalismy tylko 3 strzały, a rywale aż 16. Gdyby nie zaliczka  z pierwszego meczu byłoby trudno o sukces, a tak udało się w końcówce wyrównać co ostatecznie podłamało rywala i dało nieco oddechu moim szturmowanym od początku i nie potrafiącym podjąć walki piłkarzom. Zawiedli szczególnie Tomasiewicz i Parreira - grali totalnie bez jaj i poczucia wagi spotkania. Odczuli mój gniew już w przerwie, nie toleruję tzw. czystych spodenek w tak ważnych meczach.

Miesiąc zamykamy meczem z Pogonią. Moi mimo początku sezonu przeforsowani gęstym kalendarzem i już na oparach sił. Rehabilitancji będą mieli sporo roboty. Nie ma kiedy sprawdzać i ogrywać nowych piłkarzy, wszystko dzieje się w locie i na wyczucie.

-

 

GKS - Pogoń 1:1 (Letniowski '73 - rywal '77)

Alomerovic - Lisowski ('61 McCarthy), Luis, Santos, Kyprioanu (MvP) - Kurowski - Janik, Tomasiewicz ('61 Szczyrba), Letniowski, Lameiras - Ngcobo ('61 Tavares)

 

Swoim zwyczajem robiłem seryjne zmiany - najczęściej około 60 minuty mój nerwowy charakter i gorąca krew każą mi zmieniać 2-3 najsłabiej radzących sobie lub zmęczonych piłkarzy. Mecz to trochę strata punktów na własne życzenie, na minus wypadli Ngcobo i znów Tomasiewicz. Cały czas rotuję skrzydłami szukając idealnego zastępstwa za wykluczonego po kontuzji Mackiewicza. Tym razem na prawej pomocy zagrał nominalny obrońca - młody Janik, którego cenię za nieustępliwość i ostre, kąśliwe dośrodkowania. Rywal niezbyt groźnie atakował i czuł do nas widoczny respekt. W zasadzie powinni cieszyć sie z remisu, bo moi wycieńczeni dwumeczami w eliminacjach do LM nie byli w stanie dobić rywala.

-

Odnośnik do komentarza

Kontynuacja wątku wznowionego wczoraj. Cały sezon będę starał się skrótowo opisać, aż dojdę do momentu, w którym gram na bieżąco.

 

SIERPIEŃ 2021

 

Faza 3 Elim. LIGA MISTRZÓW

Dinamo Zagrzeb - GKS 1:1 ('83 - sam. '60); 8 ŻK, Dinamo CZK '87

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Kurowski - Lameiras ('53 McCarthy), Tomasiewicz ('66 Szczyrba), Letniowski, Badia - Ngcobo ('66 Petrovic)

 

Mecz wręcz brutalny. Spodziewałem się tego i zagrali najlepsi fizycznie i tylko 100% zdrowi, niestety jeśli chodzi o jakość czysto piłkarską nie było najlepiej. Znów Kurowski wystąpił na DP z konieczności, i znów kiepsko zagrali Tomasiewicz i Ngcobo, który talent niewątpliwie ma, ale jak pokazał ten mecz - mentalność już nie bardzo. McCarthego wpuściłem za pokopanego Lameirasa aby podostrzył i oddał fizycznie ostro grającym rywalom. Wyjazdowy remis musi cieszyć, może u nas będzie lepiej.

-

 

Piast - GKS 0:0

Alomerovic - Janik, Kilian, Santos, Kyprioanu - Szczyrba - Tomasiewicz ('56 Harramiz), Kurowski ('69 Tavares), Letniowski ('56 Jaworski), Badia - Ngcobo
 

Standardowo już kilka dni później ciężki ligowy mecz, a dokładniej wyjazd do Gliwic. W zasadzie z przebiegu mecz na remis i tak się właśnie zakończył. Dbałem tylko o to aby nie nie było kontuzji. Stąd szanse otrzymało kilku rezerwowych. Szczególnie udanie graliśmy w defensywie - na najlepsze noty zasłużyli boczni Kyprianou i Janik. Powoli staram się wprowadzać nowo zakupionych Harramiza i Badię. Niestety ten ostatni mimo, że liczyłem na jego doświadczenie i przebojowość cały mecz zagrał bez werwy i ryzyka.

-

 

Faza 3 Elim. LIGA MISTRZÓW

GKS - Dinamo Zagrzeb 3:1 (Ngcobo '16, '112, Tomasiewicz '92 - Kądzior '15)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprionou - Szczyrba (kont. '17 Coyle, kont. '55 Tomasiewicz) - Janik ('57 Lameiras), Letniowski, Kurowski, Badia - Ngcobo

 

Moja drużyna mentalnie okazała się w wybornej formie, dominowaliśmy przez cały mecz (strzały 27 do 10, celne 11 do 4). Tylko brakiem doświadczenia tłumaczę, że musieliśmy drżeć o awans w dogrywce. U nich Kądzior po ładnym rajdzie wbił nam gola i wyprowadził Dinamo na prowadzenie w dwumeczu, szybko jednak odrobiliśmy straty, a w dogrywce nasze atletyczne przygotowanie fizyczne, do którego na treningach przykładam szczególną wagę, załatwiło sprawę. W końcu Ngcobo odwdzięczył się dobrą i skuteczną grą - dwa gole w LM, szacunek. Cieszy, że wyszliśmy z fazy kwalifikacyjnej po dwumeczu z silnym rywalem. Chłopcy w gazie, choć ja ciągle kombinuję ze składem jednocześnie bojąc się drastycznych zmian stylu gry. Raczej liczę na zgranie i ogranie tych co mam. Wypadł mi na dłużej Coyle, już po meczu niestety dolegliwość zgłosił Kurowski będzie musiał pauzować kilka meczów.

-

 

Legia - GKS 2:3 (rywal '33, '50 - McCarthy '7, Harramiz '31, Lameiras '94)

Alomerovic - McCarthy, Kilian, Wnuk, Waleński - Luis - Janik, Tomasiewicz ('60 Lameiras), Mashigo, Harramiz ('75 Pareira) - Petrovic ('60 Thomas)

 

Po LM z dogrywką musiałem zmienić nieco skład, wystawiłem większość nowych zakupów sprzed sezonu, trzeba przyznać że nie zawiedli. Mecz fartowny, Legia przeważała, ale moi nie pękli. Długo był remis, aż Lameiras sprytnie kropnął w zamieszaniu już 4 minuty po 90 minucie i dał nam 3 punkty. O to chodzi. Tak się zdobywa mistrzostwo - sprytem i nieustępliwością. McCarthy, pomijany ostatnio przeze mnie, został MvP po świetnej grze w obronie okraszonej golem.

-

 

Baraż, LIGA MISTRZÓW

Celtic Glasgow - GKS 1:1 (rywal '53 - Ngcobo '44)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Szczyrba - Harramiz ('60 Badia), Janik ('60 Tomasiewicz), Letniowski, Mackiewicz  ('60 Lamerias)- Ngcobo

 

Baraż o LM. Już bezpośrednio ostatnia zapora przed awansem do rozgrywek grupowych. Jak dla mnie dwumecz sezonu bo puchary to mój osobisty cel. Do boju posłałem możliwie optymalny skład, wykurował się Mackiewicz i od razu wskoczył do składu. Ufam mu, pograł ile miał sił. Kontynuuję też stawianie na Ngcobo, chłopak dostaje sporo minut, nawet strzela ważne gole jak dziś w z Celtikiem, jednak szczerze to ciągle mnie nie przekonuje. W lidze drepcze, mobilizuje się jedynie na ważne mecze. Niezupełnie o to mi chodzi. Moi gracze mają zapieprzać równo i z jednakowym zaangażowaniem i z FC Barceloną i ze Spójnią Świdwin z okręgówki.

Trochę nas zjadła trema, mecz walki, mało kreowaliśmy i widzowie raczej nie będą wspominali tego wydarzenia jako epokowe. Brak artystów w obu drużynach, a u nas przede wszystkim kontuzjowanego Kurowskiego w środku.

-

 

GKS - Lech 2:0 (Harramiz '26, Tomasiewicz k'53)

Alomerovic - McCarthy, Kilian, Santos, Waleński - Szczyrba ('61 Coyle) - Janik ('61 Lamerias), Thomas, Tomasiewicz, Harramiz - Petrovic ('80 Abrahams)

 

Znów trudny rywal tuż po pucharach - nie ma przebacz. Niestety powoli już odczuwamy jak ciężki jest sezon z pucharami. Mecz wbrew wynikowi wyrównany, znów z mojej strony kombinacje ze składem, przede wszystkim musiałem improwizować środek pomocy bo przemęczony Letniowski usiadł na ławce, a Kurowski nadal kontuzjowany. Petrovic zawiódł w ataku, a dostał szansę za osczędzanego na rewanż z Celtikem Ngcobo.

-

 

Baraż, LIGA MISTRZÓW

GKS - Celtic Glasgow 0:0, awans GKS: bramki wyjazdowe
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Harramiz ('38 Lamerias), Kurowski, Letniowski, Mackiewicz ('58 Badia) - Ngcobo ('58 Petrovic)

 

Mecz walki, bezbarwny i brzydki. Ale udało nam się awansować dzięki bramce na wyjeżdzie. Jessst! Jesteśmy w fazie grupowej LM!!! Co do składu to musiałem zagrać młodziutkim choć ambitnym Coylem na DP, ale do środka wrócili Kura i Letnio. Udało się, w obronie cudów dokonywał Lisowski i zasłużył na miano MvP w całym meczu. Ładnie też pokazał się Kyprianou. Z przodu dalej nie powalamy grą. I Ngcobo i Petrovic zawiedli. Za młodzi czy za mało zdolni? Tak czy siak brakuje mi rozwiązania w ataku. Szpili przebijającej obrony rywali.

-

 

GKS - Cracovia 3:1 (Tavares '11, Badia '64, '92)

Dutra - Janik, Kilian, Santos, Waleński - Coyle - Lameriras ('57 Mackiewicz), Szczyrba, Letniowski, Abrahams ('57 Badia) - Tavares ('70 Marchewka)

 

Ostatni mecz ciężkiego sierpnia. Wstawiłem rezerwy, niech się ogrywają. Szczęśliwie wynik jak zazwyczaj gdy ostatnio to robię jest świetny. Czyli na ławce nie siedzą ogórki, warto ich ogrywać i dawać im szanse. Cracovia w całym meczu oddała tylko jeden i to niecelny strzał. Dominacja. W bramce debiut niesamowicie uzdolnionego Dutry - tylko jak zrezygnować z Alomerovica gdy nie daje mi powodu, a do tego czeka mnie LM, więc nie ma mowy o wstawianiu świeżaka między słupki. Po tym meczu wypatrywana już przeze mnie przerwa na kadry i szansa na podkurowanie się zawodników.

Odnośnik do komentarza
W dniu 14.05.2021 o 17:57, kubilaj2 napisał:

Oj, coś czuję że po fazie grupowej LM będziesz się musiał pożegnać z pucharami.

 

W dniu 14.05.2021 o 19:45, bacao napisał:


Ale co wpadnie pieniędzy to jego.

 

Dzięki za odzew i dyskusję :)

Ten sezon już mam skończony, bieżąco gram na początku następnego i cóż... Obaj macie w sumie rację :) Kołdra zawodników okazała się za krótka, ale od tego sezonu finansowo mocno stanąłem na nogi. Nawet prezes przestał mnie wyrzucać z biura, gdy prosiłem o rozbudowę obiektów młodzieżowych czy trybuny. Starą Ładę zmieniłem też na Opla. Ogólnie w klubie pojawiła się w widoczny sposób kasa. LM to jednak trampolina.

Odnośnik do komentarza

WRZESIEŃ 2021

 

Liga Mistrzów to rozgrywki elitarne. Poczułem to niczym kopnięcie osła w dupsko tuż po ceremonii losowania. Wylosowało mnie do najsilniejszej grupy w rozgrywkach - Grupa B jak "Bić leszcza". Nie muszę chyba dodawać, że owym leszczem byliśmy my. Co ja chłopcom powiem, jak ich zmobilizuję do założenia korków? Ba! Jak sam siebie zmobilizuję do pokazania się na takich stadionach? Sami zobaczcie:

Grupa B Ligi Mistrzów:

Juventus Turyn

Olympique Marsylia

Arsenal Londyn

GKS Katowice

Jedyna nadzieja, że nas zlekceważą, skoro ja sam nas skreślałem w tym gronie. Może się uda urwać jakiś punkt czy dwa, a nieco pieniędzy wpadnie za transmisje. To pocieszało. Zresztą już nazajutrz, po wizycie w barze, otrząsnąłem się ze złych myśli i udając pewnego siebie rozpocząłem operację "Nic do stracenia".

 

 

Korona - GKS 0:1 (Marchewka '66)

Dutra - Janik, Kilian, Wnuk, Waleński ('60 Kyprianiou ) - Jaworski ('60 Marchewka) - Harramiz, Szczyrba, Tomasiewicz, Badia - Petrovic ('77 Mashigo)

 

Najpierw czekała nas mała rozgrzewka przed pokazaniem się Europie. Niezbyt silna w tym sezonie Korona Kielce. Przed grupą LM wahałem się czy ogrywać najlepszych czy oszczędzać - wygrała druga opcja. MIałem za dużo problemów z urazami, a Korona do tego słynie z ostrej gry. Wolałem przed galowym występem nie podziurawić jedynego garnituru. Mecz ciężki i z małą ilością akcji z obu stron, skupiliśmy się na obronie, gdzie ładnie czyścił silny Wnuk. Po wprowadzeniu 2-giego napastnika za DP udało się minimalnie wygrać. Znów fatalnie pokazał się Petrovic, spalił się totalnie. Młody Jaworski też nie bardzo popisał się jak należy na DP. Po godzinie wprowadziłem Kyprianou aby się ograł przed LM, ostanio grywał w kratkę i mógł stracić rytm.

-

 

GRUPA B LIGI MISTRZÓW

GKS - Olympique Marsylia 1:0 (Mackiewicz '23)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Lameiras ('37 Harramiz), Kurowski, Letniowski ('69 Tomasiewicz), Mackiewicz (MVP) - Tavares ('69 Marchewka)

 

Chwilo trwaj, cyganie graj, wódki polewaj. Nasz historyczny debiut w LM wygarny!!! Gola dał wyciagnięty z zabiegowego po kolejnym urazie Mackiewicz zostając też MvP całego meczu. Kto jak kto - ale on zasłużył na docenienie od losu. Połowę kariery spędził lecząc kontuzję a ciągle wstawał. Teraz dał nam bezcenne 3 punkty z silnym, klasowym europejskim zespołem. Do punktów doszedł pokaźny worek Euro. Nie zagrali ani Ngcobo, ani Petrovic - szansę dostał Tavares, chyba najdojrzalej grający z nich. Czyli nie talent i młodość, a doświadczenie. Może powinienem go dalej ogrywać bo do tej pory trochę po macoszemu go traktowałem licząc na młodych. Tavares odwdzięczył się asystą i twardą grą z przodu absorbującą obronę OM. ładnie obrona z ryglującym wszystko, wybieganym Coylem na DP. Lekkiej kontuzji doznał Lameiras, ale na kolejny mecz LM powinien być gotowy.

-

 

GKS - Raków 4:2 (Tavares '9, '20, Letniowski '53, '63 - rywal '67, '75)
Alomerovic - McCarthy, Luis, Santos, Kyprioanu ('59 Kilian) - Coyle - Harramiz, Kurowski, Letniowski, Mackiewicz ('59 Badia) - Tavares (MvP) ('72 Marchewka)


Tym razem nie wystawiłem ławkowiczów. Mieliśmy teraz kilka meczów ligowych i postanowiłem grać top składem. Znów na DP młody Coyle i znów zagrał super, nigdy nie pęka i nie ma teremy. Super mecz w wykonaniu Tavaresa - kolejny raz potwierdził że umie ukłuć. Gdy stracił siły spróbowałem Marchewkę, ale ten z kolei mimo setek szans nie umie się odblokować. Ogólnie z moich zuchów jakby zeszło ciśnienie po debiucie w LM. Zagrali z polotem, z wiarą, pewnością siebie i trochę szaleństwem, za co ceną były też dwie stracone bramki w momentach rozpężenia, ale co tam - są 3 punkty, jest radość z gry. Mackiewicz pograł godzinę i zszedł, wciąż ma braki kondycyjne i zagrożenie kontuzją. Kyprianou zszedł razem z nim z lekkim urazem. Coś za często zdarzają nam się takie przeciążeniowe rotacje. Medyków niby mam dobrych, pewnie nasilenie gier wpływa na liczne mikrokontuzje.

-

 

Śląsk - GKS 4:2 (rywal '51, '65, '71, '75 - Tavares '26, '30); kontuzja Mackiewicz '8 min oraz Tomasiewicz kont. w '67; CZK w '28 McCarthy

Dutra - McCarthy (CZK '28), Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Harramiz ('61 Lameiras), Kurowski, Letniowski ('61 Tomasiewicz, kont '67), Mackiewicz (kont. '8 Badia) - Tavares

 

Plagi Egipskie we Wrocławiu. Kości trzeszczały, gra w obronie przerażała a wynik wprawił w osłupienie. Trzeszczały niestety kości tylko moich graczy. Już w 8 minucie zszedł Mackiewicz - znowu!. Po czerwonej kartce dla McCarthego w 28 minucie, wyjątkowo głupiej i niepotrzebnej, rywale nas zabiegali i mimo prowadzenia w tamtym momencie 2:0 skończyło się poważną porażką. Straciliśmy orientację i organizację gry i 2:4 to najniższy wymiar kary. Co więcej ostatnie 25 minut graliśmy w dziewięciu bo za skopanego i zniesionego z boiska Tomasiewicza nie miałem już jak kogoś wstawić. Badia, który zmienił Mackiewicza totalnie zawiódł, nawet nie podjął walki i zostawił mnie ze strachem kim będę zastępował Mackiewicza w LM. W bramce doświadczenie miał łapać Dutra - ale chyba nie o takie brutalne doznania mi chodziło.

-

 

Miedź - GKS 0:1 (Harramiz '51)
Alomerovic - Janik, Kilian, Rucker, Waleński - Jaworski - Harramiz ('72 Lameiras), Szczyrba, Mashigo, Badia ('63 Arbahams) - Marchewka ('72 Thomas)

 

Walka na wyrwanie punktów, strzeliliśmy, kontrolowaliśmy, dowieźliśmy wynik. Mecz bez historii ani bohaterów, jedynie może Janik się wyróżniał świetnymi jak zwykle dośrodkowaniami. Tym razem zagrał na prawej obronie. W środku oszczędzanie Kurowskiego i Letniowskiego, wszak już nazajutrz lecieliśmy do Turynu.

-

 

Juventus Turyn - GKS Katowice 3:0 (rywal '10, '19, '54)

Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou ('65 Janik) - Coyle - Harramiz, Kurowski ('65 Szczyrba), Letniowski ('65 Petrovic), Badia - Tavares

 

Dwa strzały celne. To wszystko na co nas było stać. Broniliśmy się dzielnie, acz beznadziejnie. Inna liga, inny sport. Dla porównania oni oddali ogólnie 18 strzałów, my 7. Zawiódł środek z moimi gwiazdami. Zawiódł Kyprianou - niefrasobliwy i beztroski. Zupełnie bez piłek był Tavares. Część moich graczy wyglądała jakby przyjechali oglądać mecz i utytułowanych rywali, a nie próbowali coś ugrać. No słabo. Badia otrzymał życiową szansę zastąpienia Mackiewicza i pokazania się Europie - zawiódł jak każdorazowo wcześniej. Chyba powalczy o miano niewypału transferowego sezonu z Petrovicem. Ja najcierpliwszy nie jestem. A pamiętliwy owszem.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

PAŹDZIERNIK 2021

Październik to tylko jeden mecz w LM, za to kalandarz wypełniły nam rozgrywki Pucharu Polski, gdzie standardowo wystawiałem rezerwowy skład i bawiłem się ustawieniem. Niemniej w tym miesiący doszło do poważnej zmiany w funkcjonowaniu mojej drużyny. Niespecjalnie zadowolony z ofensywnego rozegrania odeszliśmy od defensywnego pomocnika - zamiast tego grając z ofensywnym, ustawionym tuż za jedynym napastnikiem. Okazało się to całkiem obiecujące - w obronie niewiele utraciliśmy z organizacji, za to z przodu otworzył nam się wahlarz nowych zagrań. Staliśmy się o wiele groźniejsi.

 

Zagłębie Lubin - GKS 0:3 (Letniowski '61, Marchewka '70, '93)
Alomerovic - Janik, Luis, Santos, Lisowski - Coyle - Harramiz ('65 Lamerias), Kurowski, Letniowski, Badia ('65 Kurlapski) - Tavares ('65 Marchewka (MvP))


Tu jeszcze po staremu. Trochę obawiałem się jak dryżyna zareaguje po bezapelacyjnym pogromie w Turynie, ale okazało się, że chłopcy chcieli pokazać, że nie są ostatnimi łamagami i rozgromili Lubinian na ich własnym boisku. Nawet Marchewka się odblokował, Badia niestety nadal nie, więc wolałem za niego wstawić po godzinie juniora Kurlapskiego. Wściekły na niefrasobliwość jaką w Turynie pokazał Kyprianou - posadziłem go na trybunach, a na lewej obronie zagrał prawy i prawonożny defensor Lisowski - nie wypadł źle, choć wiadomo, że to nie mogło być rozwiązanie na zawsze. Ogólnie w przebiegu całego meczu - pełna kontrola.

-

 

PUCHAR POLSKI 1 RUNDA

Bytovia - GKS 0:3 (Marchewka '3, k'75, Armenakas '52)
Frankowski - Lisowski, Kilian, Wnuk, Waleński - Harramiz ('46 Ngcobo), Szczyrba, Letniowski, Armenakas ('61 Abrahams) - Marchewka (MvP), Thomas ('68 Kurlapski)

 

Dziółka, mój dawny asystent, a teraz trener Bytovii, był dla nas gościnny. Dominacja totalna, rywal nie istniał w obronie, a bez tego nie mogli podjąć z nami walki, mimo, że Dziółka znał nasze słabe strony, oraz pomimo rezerwowo-mieszanego składu jaki wystawiłem. Testowo zmieniłem ustawienie na 4-4-2. Drugi raz z rzędu bohaterem meczu został Marchewka - jestem w szoku. Od początku zagrał Australijczyk Armenakas, który w końcu nadrobił ogromne zaległości treningowe jakie miał gdy go kupiłem. Teraz na treningach zaczął wyglądać super - postanowiłem dać mu szansę i coraz częściej wprawdzać do boju.

-

 

Bruk - GKS 0:2 (Kurowski '85, Haramiz '93)
Alomerovic - Janik, Luis, Santos, Lisowski - Lameiras ('55 Harramz), Letniowski, Kurowski (MvP), Armenakas ('58 Kyprianou) - Petrovic ('55 Coyle), Tavares (CZK '74)


Z Brukiem znowu postawiłem sprawdzić system 4-4-2, tym razem z silniejszym rywalem. Nie wyszło najlepiej. Bruk cisnął nas strasznie, zwłaszcza po CZK dla naszego snajpera, ale o dziwo wynik świetny, doświadczenie moich wzięło górę. W końcówce rywal zapomniał o obronie chcąc nas zdusić i nadział się na dwie kontry. Znów Lisowski na lewej obronie, ale po godzinie wróciłem do Kyprianou - przed nami LM i bój w Londynie. Skrewiłem i nie zdecydowałem się na ryzyko wystawienia na Arsenal  Lisowskiego nie na swojej pozycji. Wszedł też Coyle aby drużyna potrenowała powrót do gry z defensywnym pomocnikiem.

-

LIGA MISTRZÓW GRUPA B

Arsenal - GKS 1:1 (rywal '82 - Lameiras '90)
Alomerovic - Lisowski, Luis, Santos, Kyprianou - Coyle - Harramiz ('56 Lamerias), Letniowski, Kurowski, Armanadakas ('46 Badia) - Tavares ('56 Petrovic)

 

Strzały 23-12 celnych do 3-2 celnych na korzyść rywali. Ale spójrzcie na wynik. Takie remisy smakują jak zwycięstwo. Arsenal dość niechlujnie nas cisnął, mieli mnóstwo strzałów a Alomerovic dokonywał cudów między słupkami. W końcówce w końcu Arsenal dopiął swego i myśleli, że już mają 3 punkty, ale po samodzielnym,  nieco rozpaczliwym rajdzie Lameirasa w samej końcówce wyrównaliśmy. Zszokowani Londyńczycy nie zdążyli już się otrząsnąć i nas dobić. Chyba jednak nas zlekceważyli, ale to ich problem i ich trenera. W meczu lekkiego urazu doznał Coyle, ale to twardziel - wytrzymał do końca.

-

 

GKS - Górnik 1:2 (Janik '1 - rywal '16, '25)
Alomerovic - McCarthy, Kilian, Santos, Lisowski - Janik ('59 Marchewka), Letniowski, Kurowski, Armenakas ('69 Badia) - Lameiras - Tavares ('69 Petrovic)

 

Wkurzony na brak skuteczności w grze z defensywnym pomocnikiem postanowiłem zmienić system na ofensywniejszy 4-4-1-1 z mocno ofensywnymi skrzydłami. Debiut w nowym systemie oblaliśmy. Chłopcy nie do końca rozumieli co mają grać, nie działały automatyzmy. Ja jednak widziałem sporo obiecujących zagrań i prób. Przede wszystkim byliśmy odważniejsi. Póki co świetnie usposobiony Górnik nas skarcił. Cały mecz wyraźnie przeważali i zasłużenie zdobyli 3 punkty. Z innych zmian - rozczarowany nieco średniactwem Luisa na środek obrony wszedł Kilian. Znów swoje minuty dostał Armenakas - przebojowy, kreatywny, nie zaniedbujący jednak wracania do obrony. Jako ofenswnego pomocnika - partnera Tavaresa z przodu wytypowałem Lameirasa i ich współpraca wyglądała bardzo dobrze. W odwodzie na tą pozycję czekał jakby co kontuzjowany Tomasiewicz. Z Arsenalem zabrakło mi odwagi i znów zagrał (słabo) Kyprioanou - ale w tym meczu na lewą obronę znów wszedł Lisowski.

-

PUCHAR POLSKI 2 RUNDA

Jagiellonia - GKS 1:4 (rywal '34 - Kurowski '13, sam. '20, Tavares '47, Armenakas '66)
Dutra - McCarthy, Kilian, Rucker, Lisowski - Janik, Letniowski ('59 Szczyrba), Kurowski (MvP), Armenadkas - Lameiras ('59 Badia) - Tavares ('71 Marchewka)

 

Puchar Polski, więc skład rezerwowy, niemniej ogrywaliśmy nadal 4-4-1-1. Utwierdziłem się w przekonaniu, że zmienia to wyraźnie naszą jakość z przodu przenosząc na połowę rywali ciężar gry - co z automatu sprawiało, żę nie odczuwaliśmy braku defensywnego pomocnika i przestał być potrzebny. Mecz wielu potwierdzeń - na przykład potwierdziła się dobra forma Armenaksasa, dobra gra młodego Kiliana, świetna współpraca Lameirasa i Tavaresa. Potwierdziło się również, że Badia nie pasuje do naszej drużyny i że Marchewka mimo momentów nie daje mentalnie rady w poważnej grze.

-

 

GKS - Lechia 3:2 (Tavares '37, '45, Ngcobo '67 - rywal '22, '79)
Alomerovic - McCarthy, Kilian, Santos, Lisowski ('74 Kyprianou) - Janik ('63 Ngcobo), Letniowski, Kurowski ('46 Coyle), Armandakas - Lameiras - Tavares (MvP)

 

Coraz trudniej z nimi grać, krzepną i to wyraźnie. Tylko koncert Tavaresa z przodu dał nam komplet punktów. Wygląda że system 4-4-1-1 bardzo moim piłkarzom podpasował i chyba czas sprawdzić go w LM.

Odnośnik do komentarza

Pędzimy dalej z naszym piłkarskim teleekspresem. Tym razem miesiąc spokojniejszy - z racji terminów reprezentacyjnych lekkie zwolnienie w rozgrywkach - dla mas oznacza to wzmożoną robotę fizjoterapeutów i szansę na odpoczynek.

LISTOPAD


GKS - Arsenal 1:2 (Tavares '21 - rywal '20, '46)
Alomerovic - McCarthy, Kilian, Santos, Lisowski ('62 Kyprianou) - Janik ('62Harramiz), Letniwoski, Kurowski ('62 Coyle), Armandakas - Lameirsas - Tavares


W tym meczu właściwie walczyliśmy o wszystko w LM, porażka stawiała nas w roli outsiderów - tak mówiła matematyka i rzut oka na tabelę. Walczyliśmy dzielnie, na  bramkę Arsenalu od razu odpowiedzieliśmy ładną centrą Armenakasa i główką Tavaresa, co zmroziło i przystopowało zapędy Londyńczyków. W obronie niestety przydarzyło nam się kilka frajerskich błędów - głównie Lisowskiego i rywale wywieźli z Katowic 3 punkty. Zapału i charakteru nie wystarczyło nam na silnego rywala. Mimo tego nadal sprawdza się i nieźle wygląda gra Lameirasem jako ofensywny środkowy pomocnik, Tavaresem na szpicy i Armenakasem na lewym skrzydle. Wygląda na to, że w boju wykuł mi się właściwy skład. Czyli: Kilian za Luisa, Lameiras i Tavares z przodu, środek z nietykalnymi Letniowskim i Kurowskim oraz Armenakas na lewej pomocy. To wszystko, z Alomerovicem w bramce i Santosem na stoperze dawało 8 pewniaków. Prawa obrona to rotacja solidnych McCarthego i Lisowskiego. Jedyne nie obsadzone porządnie punkty to prawa pomoc i lewa obrona.

-

 

Wisła Kraków - GKS 2:3 (rywal '26, '41 - Lameiras '12, Kurowski '65, Tavares '72); Kilian CZK '40 po dwóch żk
Dutra - McCarthy, Kilian (czk '40), Santos, Kyprianou - Badia ('40 Coyle), Letniowski ('50 Janik), Kurowski (MvP), Armanakas - Lameiras ('50 Harramiz) - Tavares

 

Tym razem nie wymieniłem 3/4 składu - jak zazwyczaj to robiłem po meczach w europejskich pucharach. Za chwilę czekała nas 2-tygodniowa przerwa na kadry, więc nie było potrzeby oszczędzać zawodników. Pewnie to pomogło wygrać mimo gry w 10 po dwóch żółtkach dla Kiliana. Od razu zdjąłem Badię i środek pomocy wzmocniłem Coylem. Wisła dzielnie atakowała, przez moment nawet prowadziła, ale finalnie to doświadczenie moich zuchów wzięło górę i ugraliśmy w Krakowie komplet punktów. Świetnie wypadli Tavares z Lameirasem (znowu!) - a prawdziwym dyrygentem i graczem meczu był Kurowski.

-

 

GKS - Śląsk 5:1 (Janik '3, Armenakas '45, Kilian '45, Coyle '51, Petrovic '83 - rywal '44)
Alomerovic - Lisowski, Kilian, Santos, McCarthy ('61 Luis) - Janik, Coyle, Kurowski, Armenakas - Lameiras ('61 Letniowski) - Tavares ('61 Petrovic)

 

Po długiej przerwie, wypoczęci i z naładowanymi bateriami nie daliśmy szans Śląskowi. Nawet łamaga Petrovic coś w końcu strzelił. Graczem meczu został Lisowski - do bezbłędnej gry w obronie dołożył dwie asysty. Nie ustępowali mu wiele Janik, Kilian, Coyle i Armenakas.

-

 

OM - GKS 2:2 (rywal '3, Alomerovic sam. '29 - Armanaskas '15, Tavares '55)
Alomerovic - Lisowski, Kilian, Santos, McCarthy ('63 Kyprianou) - Janik ('69 Tomasiewicz), Coyle ('63 Letniowski), Kurowski, Armenakas - Lameiras - Tavares (MvP)

 

Po porażce z Arsenalem niewiele mogliśmy już ugrać w grupie. Walczyliśmy tak naprawdę już o pieniądze i doświadczenie na przyszłość. W Marsylii wypadło nieźle. Mecz był wyrównany, moi zagrali bez presji, z polotem i charakterem. Brawo. Bohaterem meczu nasz Tavares - widać że to dodało mu bardzo dużo pewności siebie. Do składu na kilka minut wrócił po kontuzji Tomasiewicz. Do środka pomocy wpuściłem Coyle - za Letniowskiego, który miał lekkie kłopoty zdrowotne. Podoba mi się ten chłopak - gra pewnie bez względu na pozycję - próbowałem go i na defensywnym pomocniku, świetnie radzi sobie jako rozgrywający i nie odstaje gdy musi łatać środek obrony - pomimo niskiego wzrostu.

-

 

Jagiellonia - GKS 1:4 (rywal '78 - Tavares k'18, '50, Armenakas '29, Coyle '52)
Dutra - Lisowski, Kilian, Santos, Kyprianou - Janik ('57 Kowalski), Coyle, Kurowski ('57 Letniowski), Armenakas - Tomasiewicz - Tavares (MvP) ('69 Petrovic)

 

Sporo żółtych kartek z obu stron i twarda gra, ale nasze zwycięstwo nie było zagrożone ani przez moment. Kilka zmian w składzie - dla niektórych zawodników była to ostateczne weryfikacja przydatności. Z grupy zagrożonych marniutko wypadli Tomasiewicz i Petrovic. Z ławki dźwignął się w końcu młody Kowalski. Wygląda na niezłą opcję na prawej pomocy, gdzie ciągle mamy kłopoty. Znów graczem meczu niezawodny i nakręcony jak po amfetaminie Tavares.

 

Odnośnik do komentarza

GRUDZIEŃ

 

Pod koniec listopada miała miejsce jeszcze roszada w sztabie trenerskim - mój trener Rezerw: Krzysiu Sobieraj, dostał fajną ofertę objęcia posady pierwszego trenera w Stali Mielec. Nie miałem zamiaru torpedować jego kariery - pożegnaliśmy go pamiątkową paterą i wspólną flaszką po treningu. Za niego znaleźliśmy i zatrudniliśmy Mykolę Dremlyuka, ukraińskiego trenera pracującego w naszej rodzimej IV lidze polskiej. Obserwowałem go od jakiegoś czasu, rozmowy były konkretne i szybko podpisaliśmy kontrakt z tym 41-latkiem.

Wracamy do opisania końcówki rundy jesiennej w wykonaniu GKS Katowice.

 

PUCHAR POLSKI 3 RUNDA
Lechia - GKS 1:0 (rywal '19)
Dutra - McCarthy, Luis, Wnuk, Waleński - Harramiz ('61 Kowalski), Poczobut, Letniowski, Badia - Thomas ('46 Tomasiewicz) - Marchewka ('61 Petrovic)

 

Moim zwyczajem na Puchar Polski wystawiłem drugi garnitur - teoretycznie nie taki zły, złożony z często grających rezerwowych, lub graczy walczących o pierwszy skład. Niestety - nie wystarczyło to na silną Lechię i nasza przygoda z tymi rozgrywkami zakończyła się jak kariera Najmana w sportach walki - odklepaniem. Gola strzelił nam świetnie dysponowany w tym sezonie Sobiech. Z naszych szeregów dawał radę błyszczeć jedynie stoper Wnuk. Za to grupa nawet nie bezbarwnych, a grających ewidentnie piach była liczniejsza - w notesie zakreśleni na czerwono znaleźli się: Badia, Thomas, Marchewka i Poczobut.

-

 

GKS - Juventus 0:2 (rywal k'36, '90)
Alomerovic - Lisowski, Kilian, Santos, Kyprianou ('63 McCarthy) - Janik ('63Harramiz), Coyle ('63 Letniowski), Kurowski, Armenakas - Lameiras - Tavares

 

Pięć dni później święto futbolu przy Bukowej i niestety galowe pożegnanie z rozgrywkami. Nie mieliśmy już nawet matematycznych szans w tabeli - a szczerze, to od losowania nie mogliśmy mieć marzeń o wyjściu z grupy B z takimi rywalami. Krótka recenzja spotkania - dzielnie ale daremnie. Rywal z kosmosu więc wynik należy uznać za godny - o ile można tak napisać o porażce.

-

 

GKS - Piast 3:1 (Tavares '36, '79, Armanakas '51 - rywal '52)
Lisowski kont 41
Alomerovic - Lisowski (kont. '41 McCarthy), Kilian, Santos, Kyprianou - Janik, Coyle ('61 Letniowski), Kurowski, Armenakas - Lemeiras ('69 Tomasiewicz) - Tavares

 

Tavares w lidze strzela jak karabin maszynowy, tym razem nabił 2 trafienia i miano MvP z notą 9,1. W środku któryś już raz wstawiłem Coyle kosztem wydawałoby się nienaruszalnej świętości jaką jest Letniowski. Łapię się jednak na tym, że młody Anglik daje drużynie tak wiele, że szkoda go na ławkę. I mam dylemat - jak zmieścić ich wszystkich na boisku. Póki co próbuję zjeść ciastko i mieć ciastko rotując nimi pod pretekstem ogrywania młodego.

-

 

Pogoń - GKS 0:3 (Lameiras '2, Harramis '49, Tavares '84)
Dutra - McCarthy, Kilian, Santos, Kyprianou - Janik ('46 Harramiz), Letniowski, Kurowski ('61 Poczobut), Armenakas ('71 Abrahams) - Lameiras - Tavares

 

Na zakończenie rundy znów przegląd kilku ławkowiczów i dla niektórych ostatnia szansa na udowodnienie mi, że warto z nimi budować ambitną i silną drużynę. Mecz pewnie wygrany, znów ukłuł Tavares. I znów został MvP. W prasie widać jego foty na każdej okładce. Zaczyna się powoli Tavaresomania. W tabeli Ekstraklasy jesteśmy liderem.

-

 

PRZERWA ZIMOWA
W tych pozytywnych (mimo odpadnięcia z LM) nastrojach udaliśmy się na przerwę zimową, a ja do gabinetu szykując nowe zakupy i sprzedaże. Pierwszą moją decyzją chwilę po zakończeniu rundy było zwolnienie na wolny transfer zalegającego na zakurzonej półce bramkarza, nie udawało nam się go sprzedać od pół roku. Coś tam umie ale jest bez szans na granie nawet w rezerwach - więc droga wolna - leć ptaszku, śpiewaj gdzie indziej:

z klubu:

[BRA] Emil Piaseczny, 27 lat - wolny transfer

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...