Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Poznaliśmy już naszego rywala w III rundzie Pucharu Anglii. Zagramy ze zwycięzcą powtórkowego meczu pomiędzy Cheltenham, a Blackpool. Już teraz jednak rozgrywaliśmy mało ważne, ale niezwykle prestiżowe spotkanie w IV rundzie Pucharu Ligi z Newcastle. Wyjątkowo dla kibiców, pozwoliłem im w tym meczu, mimo, że to spotkanie pucharowe, zobaczyć najsilniejszą jedenastkę Mansfield.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Beznadziejnie zaczął się dla nas ten mecz, gdy w 2 minucie Tavares znakomitym podaniem uruchomił McMahona, a Anglik bez problemów pokonał naszego bramkarza. Dwie minuty potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Moreiry po świetnym podaniu od Wattsa. W 19 minucie padł gol wyrównujący, a tym razem role się odwróciły – to Moreira dogrywał, a Watts kończył akcję dobrym uderzeniem. Dziesięć minut potem Australijczyk miał kolejną znakomitą szansę lecz tym razem przestrzelił. Jedenaście minut potem znów jednak nasza obrona została rozmontowana jednym podaniem Smitha i McMahon ponownie pokonał naszego bramkarza, ale na szczęście sędzia dopatrzył się w akcji spalonego i gola nie uznał. W 43 minucie Sroki znów mogły wyjść na prowadzenie, ale tym razem szansy nie wykorzystał Simpson. Gdy rywale już myślami byli w szatni na przerwie błędu dopuścił się Hill, który w polu karnym ściął równo z trawą Wattsa i sędzia zarządził rzut karny, który na gola zamienił Napoli. Po zmianie stron goście poważnie wzięli się do pracy i choć Simpson nie wykorzystał sytuacji z 48 minuty, to minutę później McMahon zdołał doprowadzić do remisu. W 60 minucie znów jednak goście sprokurowali jedenastkę dla Mansfield, gdy faulowany w szesnastce był Napoli. Aby sam poszkodowany nie wykonywał rzutu karnego, do piłki podszedł Muller i nie zawiódł. Trzy minuty później już znów McMahon mógł nas pogrążyć, ale tym razem jego strzał obronił Bailey. Uczynił to po chwili, wykorzystując świetne podanie Smitha i kompletując hattricka. Przez ostatnie dwadzieścia minut żadna z drużyn nie potrafiła przechylić szali wygranej na swoją korzyść i konieczna była dogrywka. W tej widowisko okazało się jednostronne, gdyż Srokom zabrakło sił i po dwóch bramkach Moreiry pewnie dowieźliśmy zwycięstwo do końca.

 

Carling Cup, IV runda, 04.12.2030

Field Mill, 22622 widzów

[P] Mansfield – [P] Newcastle, 5:3 (McMahon ‘2, WATTS ’19, NAPOLI (k) ‘45+1, McMahon ’49, MULLER (k) ’60, McMahon ’67, MOREIRA ’95, MOREIRA ‘101)

MoM: Simon McMahon (Newcastle United)

 

 

Tak, jak pisałem wcześniej, w kolejnej rundzie zmierzymy się z Manchesterem United, ale dla wszystkich fanów ważniejszy był nie awans, ale utarcie nosa znienawidzonemu rywalowi. Oby tak samo udało się w Premiership, ale do tego daleka droga. Może jednak meczem z Luton uczynimy ku temu maleńki kroczek.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Zaczęliśmy to spotkanie całkiem nieźle, groźnie atakując w 8 minucie, kiedy świetnej szansy po dośrodkowaniu Rogerio nie wykorzystał Moreira. Czternaście minut potem goście odpowiedzieliśmy strzałem Gordona, który wycelował Panu Bogu w okno, a minutę później strzał Napoliego obronił Carrasco. W 31 minucie niespodziewanie goście wyszli na prowadzenie, kiedy to prostopadłe podanie trafiło do Martina, a ten nie miał problemów z pokonaniem naszego bramkarza. Odpowiedzieliśmy na to strzałem z dystansu Moreiry lecz Carrasco nie miał żadnych trudności z interwencją. Jeszcze przed przerwą okazję miał McCourt, gdy uderzał głową po dośrodkowaniu Rogerio. Ta jednak próba też nie dała gola wyrównującego. Po zmianie stron sędzia trochę nam pomógł w walce o gola na wagę remisu, wyrzucając z boiska Martina za faul taktyczny na Napolim w środkowej strefie. W 65 minucie świetną interwencją po strzale Napoliego ponownie popisał się Carrasco, a szczytem wszystkiego był drugi gol dla Luton, gdy w 88 minucie rezerwowy Medina nie upilnował Harpera, a ten nie dał szans Baileyowi.

Premiership, 15/38, 08.12.2030

Field Mill, 28234 widzów

[5] Mansfield – [14] Luton, 0:2 (Martin ’31, Harper ’88)

MoM: Stephen O’Brien (Luton Town)

Odnośnik do komentarza

Takie mecze niestety się zdarzają, a naszym zadaniem jest teraz potwierdzenie faktu, że spotkanie to było tylko wypadkiem przy pracy i wygranie kolejnych spotkań, aby uwierzyli w to tez nasi sympatycy. Wyjaśniła się w międzyczasie kwestia naszego rywala w III rundzie Pucharu Anglii, będzie to Blackpool, które wyeliminowało Cheltenham. Tymczasem teraz czeka nas ostatnie spotkanie grupowe w Pucharze UEFA z Crveną Zvezdą i gdyby nie to, że nie mamy pewnego awansu z pierwszego miejsca, to pewnie wystawiłbym rezerwowy skład. A druga sprawa to po prostu chciałem dać moim podopiecznym szansę na rehabilitację.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Mieliśmy szansę szybko wyjść na prowadzenie, gdy w 3 minucie groźnie strzelał Watts, ale nieznacznie się pomylił. Siedem minut potem goście odpowiedzieli bardzo przestrzelonym strzałem Stevanovica. Osiem minut później przeprowadziliśmy kolejną niezłą akcję. Dośrodkowanie McCourta kończył Rosa, ale jego strzał obronił Aleksic. W 24 minucie nawet na raty Moreira nie potrafił pokonać bramkarza gości, a okazję miał przednią. Dwie minuty później znów przed szansą stanął Urugwajczyk po dośrodkowaniu Rogerio, ale tym razem zabrakło mu szczęścia, uderzając w słupek. W 33 minucie dalekie podanie dotarło do Wattsa, ale i on miał zwichrowany celownik. Jeszcze w 40 minucie mieliśmy jedną okazję, gdy strzelał głową Knezevic po rzucie rożnym lecz świetną interwencją popisał się Aleksic Po zmianie stron na boisku pojawił się Lorini i to on był o włos od zdobycia bramki w 48 minucie, jednak jego strzał znów świetnie sparował bramkarz. Dwie minuty potem nasz włoski napastnik nie miał już problemów z pokonaniem Aleksica, wykorzystując kapitalne dośrodkowanie Chimeziego. Już minutę potem miał on szansę na drugiego gola po świetnej akcji Dumitrescu, ale nie potrafił wykorzystać tej sytuacji. Cztery minuty potem Włoch był faulowany w szesnastce, a o dziwo, szansę wykonania jedenastki Napoli i Muller oddali wprowadzonemu po przerwie Dumitrescu, a ten bez problemów zdobył gola. Jeszcze w 59 minucie raz swoją szansę miał Lorini, ale musiał on się zadowolić tylko jedną bramką strzeloną w tym spotkaniu, bo potem strzelali albo inni gracze Mansfield albo nawet rywale, próbujący kontratakować, jak choćby w sytuacji z 83 minuty, gdy nieznacznie przestrzelił Stevanovic, podobnie jak cztery minuty potem. Wynik już jednak nie uległ zmianie.

 

Puchar UEFA, Grupa E, 4/4, 12.12.2030

Field Mill, 19208 widzów

[ANG] Mansfield – [sRB] Crvena Zvezda, 2:0 (LORINI ’50, DUMITRESCU (k) ’55)

MoM: Roberto Lorini (Mansfield Town)

 

 

Los nie był dla nas pod żadnym kątem łaskawy w losowaniu rywali w pierwszych dwóch wiosennych rundach. Najpierw zagramy dwumecz z Valencią, a jeśli ogramy Hiszpanów, w walce o ćwierćfinał zagramy ze zwycięzcą wschodniego pojedynku: CSKA Moskwa – Dynamo Kijów. Do tego jednak daleka droga. Teraz najważniejsza jest liga, a w niej podejmujemy Sunderland na wyjeździe, po którym już nie ma śladu świetności sprzed dwóch lat.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Gospodarze nie pozwolili nam bynajmniej w początkowej fazie meczu zapomnieć, że nie tak dawno jeszcze całkiem nieźle grali w piłkę i w 3 minucie doskonałej szansy do zdobycia bramki nie wykorzystał Acosta. Cztery minuty potem kąśliwy strzał Ciprianiego znakomicie obronił Bailey, na co w 21 minucie odpowiedzieliśmy strzałem Moreiry, obronionym przez Corsiego. Dziesięć minut potem jeszcze jedną okazję miał Moreira, ale tym razem bramkarz gospodarzy nawet nie został zatrudniony do interwencji. Po chwili kontuzji doznał ważny dla Sunderlandu gracz – Barlow, co oznaczało dla nas dobre wieści, bo nie będzie nas męczył na skrzydle swoimi rajdami. Sześć minut po tym zdarzeniu Corsi obronił strzał Wattsa, a po chwili gospodarze odpowiedzieli strzałem Rose’a, który równie dobrze wyciągnął Bailey. W drugiej połowie na boisku pojawił się Lorini i miał udział przy bramce Moreiry, który dobijał strzał Włocha. Pięć minut potem Urugwajczyk nie wykorzystał dobrego dośrodkowania McCourta, ale po dobrej akcji Evansa i świetnym odegraniu do Stone’a w 67 minucie napastnik gospodarzy strzelił gola wyrównującego i zrobiło się nerwowo. W 78 minucie Moreira fantastycznym podaniem obsłużył Loriniego, ale Corsi obronił strzał swojego rodaka. Na szczęście po chwili przeprowadziliśmy idealną akcję, gdy dwójkową akcję rozegrali rezerwowy Dumitrescu z Napolim, a Włoch mocnym strzałem pod poprzeczkę zapewnił nam zwycięstwo.

 

Premiership, 16/38, 15.12.2030

Stadium of Light, 48482 widzów

[6] Sunderland – [5] Mansfield, 1:2 (MOREIRA ’50, Stone ’67, NAPOLI ’81)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Kilka dni później już podejmowaliśmy Manchester United w meczu ćwierćfinałowym Pucharu Ligi. Mieliśmy przewagę, bowiem spotkanie było rozgrywane na naszym obiekcie, dzięki czemu mogłem sobie pozwolić na wystawienie drugiego garnituru Mansfield (i tak bym to zrobił). Wiele drużyn pewnie jednak chciałoby mieć taki skład rezerwowy.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Machado, Ghazouani – Ferreira, Bartolini, Dumitrescu, Taddei – Choe, Lorini

 

Już w pierwszej akcji meczu bliski strzelenia efektownego gola lobem był Lorini, ale Townsend zdążył wrócić do bramki i wybić piłkę. W 6 minucie ponownie górą był Townsend, tym razem po strzale Bartoliniego, a trzy minuty potem swoją kolejną szansę zaprzepaścił Lorini. W 15 minucie Ghazouani popełnił koszmarny błąd wystawiając piłkę Meijerowi, ale ten nie wykorzystał prezentu i nie trafił do siatki. Potem wiele minut nie przyniosło żadnej ciekawej akcji i dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy szybki atak pozwolił nam na objęcie prowadzenia po golu Loriniego. W drugiej połowie zaraz na początku dobrej okazji nie wykorzystał Ferreira, a w 57 minucie płaski strzał Dumitrescu (korzystając z mokrej nawierzchni) obronił stylowo Townsend. W 60 minucie doskonałego podania Johnsona nie wykorzystał Giordano, a pięć minut potem akcja przeniosła się pod przeciwną bramkę, gdzie strzał rezerwowego Mancuso obronił Townsend. Po chwili rywale doprowadzili do remisu za sprawą gola Pedersena, który wykorzystał kolejne fatalne zagranie Ghazouaniego. W 74 minucie Townsend obronił groźny strzał Choe, który powinien nam był dać drugiego gola, a siedem minut potem poradził sobie też z uderzeniem Taddeiego. Niespodziewanie w końcówce goście przeprowadzili jeszcze jeden udany atak, gdy dośrodkowanie Capowe z rzutu wolnego zamienił na gola Riccio i eliminując nas z Pucharu.

 

Carling Cup, ćwierćfinał, 18.12.2030

Field Mill, 28318 widzów

[P] Mansfield – [C] Man Utd, 1:2 (LORINI ‘45+1, Pedersen ’68, Riccio ’87)

MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town)

 

 

Puchar Ligi zgarnęliśmy w zeszłym sezonie, także w tym już nie było takiego ciśnienia na walkę na tym froncie (właściwie to nigdy nie było, zdobywaliśmy te puchary tak właściwie „przy okazji”), dlatego dzięki temu będziemy mieć mniej meczów do rozegrania w decydującym momencie sezonu, co może nam wyjść tylko na zdrowie. W meczu z Evertonem musimy jednak udowodnić, że w lidze nadal trzymamy wszystko pod kontrolą.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Pierwszą znakomitą szansę do zdobycia bramki mieliśmy w 5 minucie meczu, kiedy to strzał Wattsa obronił świetnie Holmes. Trzy minuty potem po dośrodkowaniu McCourta i strzale Australijczyka był jednak bezradny i objęliśmy prowadzenie. Dziewięć minut potem prowadzenie podwyższył Moreira i wszystko wskazywało na to, że to będzie łatwy mecz. Gdy minutę potem świetne odegranie Urugwajczyka na kolejnego gola zamienił Watts miałem coraz mniej wątpliwości co do dalszego przebiegu tego spotkania. W 26 minucie wreszcie zaatakowali rywale lecz strzał Neriego nie sprawił żadnych trudności Baileyowi. Cztery minuty potem zaś Moreira strzelił swojego drugiego gola i na przerwę schodziliśmy z czterobramkowym prowadzeniem. W drugiej połowie już tradycyjnie ostatnimi czasy na boisku pojawił się Lorini i zaraz po wejściu zdobył swojego gola po świetnej centrze Chimeziego. W 56 minucie rywale potrafili jednak strzelić gola honorowego, kiedy dokładne prostopadłe podanie Nordsetronningena na gola zamienił najlepszy w szeregach The Toffees, Smirnov. Na nic to im się jednak zdało, gdyż dziewięć minut potem swojego również drugiego gola w meczu strzelił Lorini. A i na tym nie był koniec, bo w 87 minucie rewelacyjny włoski napastnik skompletował hattricka, pogrążając ostatecznie gości.

 

Premiership, 17/38, 22.12.2030

Field Mill, 28306 widzów

[5] Mansfield – [19] Everton, 7:1 (WATTS ‘8, MOREIRA ’17, WATTS ’18, MOREIRA ’30, LORINI ’47, Smirnov ’56, LORINI ’65, LORINI ’87)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Ale co z tego? :( :x :qwa:

 

 

 

To nasze najwyższe zwycięstwo ligowe w tym sezonie, a czy w całej karierze to już doprawdy nie mam siły grzebać w kronikach. Ważne, że są trzy punkty, które pomogą nam na nawiązanie kontaktu z Newcastle i Tottenhamem, z którym to właśnie teraz zagramy zaległe ligowe spotkanie. W meczu tym na boisku zaprezentuje się kibicom Mansfield dokładnie ta sama jedenastka, która tak dzielnie odprawiła z kwitkiem The Toffees.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Goście bardzo szybko chcieli nam pokazać, że to nie będzie takie łatwe spotkanie jak to sprzed paru dni i w 4 minucie już Baileya zatrudnił strzałem z dystansu Cavaliere. Trzy minuty potem Lange posłał dokładną piłkę do Lucasa, ale ten uderzył mocno i niecelnie. Trzy minuty później odpowiedzieliśmy dokładną centrą w pole karne w wykonaniu Gabriela i genialnym wykończeniem akcji autorstwa Moreiry, dającym nam prowadzenie. Pięć minut potem Fontana świetnie obronił strzał Wattsa, a w 26 minucie rywale odpowiedzieli efektownym wolejem Ribeiro, po którym piłka poszybowała ponad poprzeczką. Dziesięć minut potem padł gol wyrównujący. Świetne podanie Lazzariego na bramkę zamienił niezawodny Steele. Już chwilę potem ten sam piłkarz miał kolejną szanse, ale tym razem jego uderzenie zablokował Muller. W 41 minucie goście niespodziewanie zdobyli drugiego gola, kiedy świetnie rzut wolny wykonał Hardy. Drugą połowę rozpoczęliśmy od niezłego uderzenia rezerwowego Dumitrescu, które obronił Fontana, a w 60 minucie znów górą był bramkarz gości po strzale Rumuna, ale tym razem gol musiał paść, bo Dumitrescu wykonywał rzut karny, podyktowany za faul na Moreirze. Ta sytuacja sprawiła, że goście jeszcze zacieśnili szyki obronne, nie dając nam wielu okazji do ataków, od czasu do czasu groźnie kontratakując, jak choćby w 79 minucie, gdy strzał Steele’a obronił Bailey. Wyniku już jednak nie udało nam się odwrócić.

 

Premiership, 18/38, 26.12.2030

Field Mill, 28335 widzów

[3] Mansfield – [4] Tottenham, 1:2 (MOREIRA ’10, Steele ’26, Hardy ’41)

MoM: Marco van Dijk (Tottenham Hotspur)

 

 

Na zakończenie rundy jesiennej podejmowaliśmy w Londynie na Upton Park West Ham, który na półmetku rozgrywek zajmuje miejsce w dole stawki. Po tej drużynie można się wszystkiego spodziewać, ale mam nadzieję, że limit porażek i remisów na grudzień został wyczerpany i znów zanotujemy komplet oczek.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Mecz rozpoczął się od znakomitej interwencji Steele’a po strzale Moreiry w 3 minucie. Cztery minuty potem Urugwajczyk dobrym podaniem obsłużył McCourta, a ten świetny rajd w pole karne zakończył celnym strzałem, dając nam prowadzenie. W 11 minucie raz jeszcze kapitalną interwencją po strzale Moreiry popisał się Steele, a cztery minuty potem w dobrym stylu obronił też strzał Wattsa. W 24 minucie w jednej z nielicznych akcji ofensywnych gospodarzy nie popisali się moi defensorzy, a konkretnie Knezevic, który sfaulował Pierottiego w szesnastce, a jedenastkę pewnie na bramkę zamienił Longhi. Pięć minut potem kolejna fatalna interwencja Knezevica otworzyła drogę do bramki Realemu, której takiej okazji nie mógł zmarnować i już gospodarze wyszli na prowadzenie. W 44 minucie dzieła zniszczenia, jak się zdawało, dopełnił Reynolds, dobijając strzał Marty’ego. Mimo dobrego początku meczu, potem wszystko się posypało. W drugiej połowie liczyłem na rezerwowych Dumitrescu, Ferreire i przede wszystkim Loriniego, którym dałem szansę zaraz od 46 minuty. Nadal jednak atakowali gospodarze, jak choćby w 49 minucie, kiedy nieskuteczności Reynoldsa zawdzięczamy, że nie przegrywaliśmy wyżej. Cztery minuty potem odpowiedzieliśmy strzałem Moreiry po dośrodkowaniu Dumitrescu lecz gol nie padł. W 60 minucie jeszcze jedną okazję miał Reale, ale fatalnie spudłował. Osiem minut potem w jego ślady poszedł Reynolds, ale niepokoiło mnie, że my zamiast atakować, dalej zmuszeni jesteśmy do głębokiej defensywy. Wreszcie w 75 minucie swoją pierwszą okazję miał Lorini lecz nie zdołał jej jeszcze wykorzystać. Minutę potem kolejny strzał Moreiry obronił Steele, a w 87 minucie ostatnią szansę zmarnował Rosa, uderzając wysoko ponad bramką.

 

Premiership, 19/38, 28.12.2030

Upton Park, 29874 widzów

[16] West Ham – [4] Mansfield, 3:1 (McCOURT ‘7, Longhi (k) ’24, Reale ’30, Reynolds ’44)

MoM: Darren Reynolds (West Ham United)

Odnośnik do komentarza

A bo ja wiem? :roll: Może to tylko chwilowy kryzys...

 

 

 

Nowy rok rozpoczynaliśmy od meczu ligowego z Norwich i koniecznie musieliśmy wygrać, bo te dwie ostatnie porażki znacznie nas oddaliły od walki o mistrzostwo Anglii. Norwich nie jest absolutnie drużyną walczącą o najwyższe cele i jeśli chcemy być mistrzami kraju, to musimy wygrywać takie spotkania (tak samo z resztą, jak z West Hamem, ale co zrobić…). Cały czas ufam niezmiennym personom w zestawieniu jedenastki.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Watts, Moreira

 

Podobnie jak w poprzednim spotkaniu, tak i to udało nam się dobrze zacząć od szybko strzelonej bramki przez Wattsa, który może dzięki temu przełamie swoją niemoc strzelecką. Bałem się jednak powtórki z poprzedniego spotkania, dlatego nakazałem cały czas odważnie atakować. Trzy minuty potem drugą szansę miał Watts, ale tym razem spudłował. Trzy minuty później goście odpowiedzieli niecelnym strzałem Foxa, na co po 3 kolejnych minutach Watts zmusił Shawa do interwencji po jego uderzeniu. W 16 minucie kontuzji doznał Rosa i musiałem w jego miejsce wprowadzić Dumitrescu i to on pięć minut potem był bliski pokonania bramkarza gości. Siedem minut potem goście odpowiedzieli strzałem (niecelnym) Warnera z półwoleja, a w 30 minucie Gabriel znakomicie zablokował strzał Bartoniego. W 36 minucie fatalny błąd Vissera bezlitośnie wykorzystał Watts, zdobywając drugiego gola. W drugiej połowie goście spróbowali zaatakować w 52 minucie, gdy niegroźnie strzelał Stefanovic, na co po chwili zareagowaliśmy szybkim kontratakiem, który wykończył… Gabriel, wykorzystując dokładne dogranie McCourta. Po chwili swoją szansę miał też Napoli po podaniu Loriniego, a w 75 minucie Shaw obronił strzał asystenta przy trzecim golu dla Mansfield. W 83 minucie jeszcze raz spróbowali goście. Tym razem była to próba tylko na gola honorowego, ale i tego nie zdołali uczynić w akcji, którą źle zakończył Stefanovic. Dwie minuty potem swojej szansy nie wykorzystał rezerwowy Ferreira, ale nie miało to już żadnego znaczenia.

 

Premiership, 20/38, 01.01.2031

Field Mill, 25837 widzów

[5] Mansfield – [18] Norwich, 3:0 (WATTS ‘3, WATTS ’36, GABRIEL ’56)

MoM: James Chimezie (Mansfield Town)

 

 

Bardzo się ucieszyłem z tej wygranej, bowiem pozwoli nam ona nieco spokojniej wejść w nowy rok. Teraz jednak mamy nieco odpoczynku od meczów ligowych, bowiem już dwa dni później podejmowaliśmy Blackpool w Pucharze Anglii i w meczu tym mieli wystąpić oczywiście piłkarze rezerwowi, dla których to znakomita szansa, by się wykazać. Jedynie Watts z pierwszego składu zagra w tym spotkaniu, aby całkowicie zapomniał o niemocy strzeleckiej, jaka mu towarzyszyła w grudniu.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Machado, Ghazouani – Ferreira, Bartolini, Somma, Taddei – Choe, Watts

 

Zaczęliśmy znakomicie i już w 2 minucie Watts wykorzystał znakomite podanie prostopadłe Taddeiego i strzelił gola otwierającego wynik meczu. Cztery minuty potem ten sam piłkarz miał okazję po dośrodkowaniu Ferreiry, ale nieznacznie przestrzelił. Po chwili kontuzji doznał Castelli, a jego pozycję na boisku zajął Zotti. W 13 minucie znakomicie kolejny strzał Wattsa obronił Harrison, podobnie jak trzy minuty później. W 18 minucie próbował też Ferreira, ale i on miał przestawiony celownik. Cztery minuty potem swojej pierwszej szansy nie wykorzystał Choe, a trzy minuty później kolejny raz spudłował Watts. W 30 minucie uderzał po podaniu Sommy Taddei lecz i on fatalnie przestrzelił. Jeszcze w 41 minucie znakomicie strzał Sommy obronił Harrison. W drugiej połowie dopiero w 58 minucie zagroziliśmy poważnie bramce przeciwnika, kiedy w sytuacji sam na sam z Harrisonem nie poradził sobie doświadczony Chapman, który na boisku pojawił się po przerwie. W 76 minucie po akcji Philipsena swoją szansę miał Clark, ale na nasze szczęście nie trafił. Pokazało nam to jednak, że jednobramkowe prowadzenie to w tym meczu może nie wystarczyć i dlatego kazałem cały czas atakować, ale druga bramka paść nie chciała. W 86 minucie Schroer miał znakomitą szansę na doprowadzenie do remisu, ale goście też niemiłosiernie pudłowali, co ratowało nam skórę w końcówce. Na szczęście to skromne zwycięstwo udało się dowieźć do końca.

 

FA Cup, III runda, 03.01.2031

Field Mill, 9044 widzów

[P] Mansfield – [L1] Blackpool, 1:0 (WATTS ‘2)

MoM: Andrew Harrison (Blackpool)

 

 

 

 

Od autora: teraz nastąpi dwutygodniowa przerwa w prowadzeniu opka ze względu na wyjazd na wakacje :)

Odnośnik do komentarza

Jako, że współtowarzysz wyprawy urwał sobie nogę na szlaku, trzeba było zakończyć wakacje wcześniej :| Dla mnie, w przeciwieństwie do Czytelników, nie jest to dobra nowina, no ale skoro ma tak być, to niech będzie. Wracamy do pisania, publikowania, czytania i komentowania ;)

 

 

 

Początek nowego roku jest dla nas bardzo intensywny. Już bowiem kilka dni później rozgrywaliśmy ligowe zaległe spotkanie z Liverpoolem na naszym obiekcie. Bardzo pragnąłem zwycięstwa w tym spotkaniu, bowiem to jedyna możliwość powrotu do walki o mistrzostwo kraju po tym fatalnym grudniu. Niestety w tym meczu zabraknie kontuzjowanych kluczowych piłkarzy, takich jak Rosa i Moreira. Zastąpią ich odpowiednio Somma i Lorini.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Somma – Watts, Lorini

 

Goście bynajmniej nie zamierzali nam łatwo oddać punktów w tym spotkaniu i groźnie zaatakowali jako pierwsi, gdy w 2 minucie groźnie uderzał Valenta. Trzy minuty potem swoją okazję miał też Griffiths. W 12 minucie przeprowadziliśmy nasz pierwszy atak. Znakomitą piłkę posłał Somma do Loriniego, a ten natychmiast odegrał do Wattsa, który znalazł się sam na sam z Kernem i nie dał mu najmniejszych szans. Trzy minuty potem drugą próbę Australijczyka niemiecki bramkarz obronił, a w 20 minucie znów był górą po kolejnym strzale Wattsa, parując piłkę poza słupek. W 35 minucie Gil został sfaulowany w polu karnym przez Knezevica, a jedenastkę pewnie na bramkę zamienił Morales. Już minute potem mogliśmy wyjść znów na prowadzenie lecz uderzenie Sommy okazało się nieznacznie niecelne. W doliczonym czasie gry goście przeprowadzili kolejny atak i znów zakończył się on bramką. Prostopadłe podanie Valenty do Gila ośmieszyło naszą obronę, a Gil nie miał żadnych kłopotów ze sfinalizowaniem akcji. Drugą połowę szybko rozpoczęliśmy od próby doprowadzenia do remisu, gdy uderzał Watts, ale dzielnie spisał się Kern. Potem kibice ciekawszą akcję zobaczyli dopiero w 71 minucie, którą na zakończenie spartolił Griffiths. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach wzięliśmy się na poważnie za odrabianie strat. W 80 minucie świetną szansę po błędzie Griffithsa miał Watts, ale Kern naprawił tamto fatalne zagranie ratując gości. Dwie minuty potem Niemiec obronił też strzał Sommy, a w doliczonym czasie gry był też górą w pojedynku z rezerwowym Choe.

Premiership, 21/38, 08.01.2031

Field Mill, 28334 widżów

[5] Mansfield – [10] Liverpool, 1:2 (WATTS ’12, Morales (k) ’35, Gil ‘45+1)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

 

 

Mimo wszystko zaufałem tym samym piłkarzom w meczu następnej kolejki z Boltonem na Reebok Stadium. Co prawda dużo ryzykowałem, ale wydaje mi się, że obecnie to są najlepsi gracze na swoich pozycjach. W międzyczasie jeszcze otrzymałem kilka ofert kupna moich podopiecznych i wszystko wskazuje na to, że już niedługo pożegnamy się z van der Veldenem.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Somma – Watts, Lorini

 

Niestety tym razem fatalnie rozpoczęliśmy spotkanie, tracąc gola już po pierwszej groźniejszej akcji, gdy w 6 minucie naszego bramkarza pokonał Ferri. Minutę potem bliski zdobycia kolejnego gola dla Boltonu był Ripa, na co w 12 minucie odpowiedzieliśmy strzałem Gabriela, który mierzył w okienko, ale nieznacznie chybił. Minutę potem padł jednak gol wyrównujący, kiedy świetne dośrodkowanie McCourta na bramkę zamienił Lorini. W 21 minucie z rzutu wolnego uderzał bezpośrednio Vitale lecz na nasze szczęście piłka odbiła się od poprzeczki. W 34 minucie zaś znakomicie strzał Walkera obronił Bailey. W doliczonym czasie gry stała się jednak tragedia. Doskonałe dośrodkowanie Ripy do Walkera przeciął Muller, ale uczynił to tak niefortunnie, że wyręczył angielskiego napastnika z obowiązku strzelenia bramki. Zaraz na początku drugiej połowy kolejną okazję do zdobycia bramki miał Ferri, a w 64 minucie strzał Walkera świetnie obronił Bailey. Pięć minut potem rezerwowy Bartolini doprowadził do remisu, świetnie wykonując rzut wolny, podyktowany za zagranie ręką Aquino. W 83 minucie mogliśmy zdobyć gola zwycięskiego lecz strzał Wattsa obronił Albertini, a z kolei po chwili szansę na zwycięską bramkę zmarnował Ferri. W doliczonym czasie gry szczęście uśmiechnęło się wreszcie do nas. W zamieszaniu podbramkowym po wykonaniu rzutu rożnego sfaulowany został Watts, a jedenastkę pewnie na bramkę zamienił Napoli.

 

Premiership, 22/38, 11.01.2031

Reebok Stadium, 28790 widzów

[13] Bolton – [5] Mansfield, 2:3 (Ferri ‘6, LORINI ’13, MULLER [og] ‘45+1, BARTOLINI ’69, NAPOLI (k) ‘90+3)

MoM: Pasquale Napoli (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Jako, że współtowarzysz wyprawy urwał sobie nogę na szlaku, trzeba było zakończyć wakacje wcześniej :| Dla mnie, w przeciwieństwie do Czytelników, nie jest to dobra nowina, no ale skoro ma tak być, to niech będzie. Wracamy do pisania, publikowania, czytania i komentowania ;)

Urwał, czy złamał :>

 

Znowu gracie w kratkę :/

Odnośnik do komentarza

Współczuję koledze :|

 

[Pesymizm à la Prof. - vel harsh Team Talk mode on]

Niemniej dla odmiany :lol: , bo Ci za bardzo słodzą inny czytelnicy, napiszę - Feno, Ty z tą drużyną nie zdobędziesz mistrzostwa Anglii; grasz w kratkę - nie muszę czytać wyników, by wiedzieć, że po takim 6:0 zremisujesz z jakimiś cieniasami, a to że ManU Cię pokonało w Pucharze byłem pewien. Jeśli już Twój zespół ma okazję - np., awansować na pozycję lidera, to Ci wychodzi mecz z jakimś Tottenhamem i wtapiasz go :|

 

Albo coś zmienisz w taktyce, albo bez poważnych wzmocnień się nie dasz rady.

 

[/Pesymizm à la Prof. vel harsh Team Talk mode off]

Odnośnik do komentarza

Ok, jeżeli do czasu odejścia z klubu nie wygram ligi (ten lub przyszły sezon, pod warunkiem, że w tym wygram europejski puchar) to stawiasz mi browar. Podejmujesz wyzwanie? :>

Żeby nie było - aż tak daleko w rozgrywce nie jestem, żeby znać zakończenie.

 

 

 

Jako, że w styczniu okienko transferowe jest otwarte, cały czas aktywnie pracowałem na rynku i udało mi się dokonać jak na razie po jednym transferze do i z klubu. Z Mansfield pożegnał się van der Velden, który za 2,2 mln euro powędrował do Wolves, natomiast do drużyny dołączył Paul Griffiths (ANG, 17), który kosztował nas 1,3 mln euro, przelane na konto Manchesteru United. Zbliżający się mecz ligowy z Carlisle miał zaś być okazją do świętowania jubileuszu – to mój 500 mecz, w którym prowadzę The Stags!

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Somma – Moreira, Lorini

 

Goście zaczęli od mocnego uderzenia i w 2 minucie do interwencji zmuszony został Bailey po strzale Jacksona. Pięć minut potem głębokie dośrodkowanie Moreiry w przeciwne pole karne padło łupem Collinsa, aż wreszcie w 19 minucie udało nam się zdobyć gola, a konkretnie to udało się to McCourtowi, który świetnie przeprowadził indywidualną akcję. Dwie minuty potem prowadziliśmy już dwoma bramkami, kiedy to rzut karny, podyktowany za faul na Moreirze na bramkę zamienił pewnym strzałem Napoli. W 26 minucie Muller nie wykorzystał fatalnego wybicia piłki przez Marino i oddał niecelny strzał do pustej bramki. Sześć minut potem goście odpowiedzieli niecelnym strzałem Fussiego i była to ostatnia groźna akcja pierwszej połowy. W drugiej zaatakowaliśmy jeszcze zacieklej i w 53 minucie bliski pokonania bramkarza w spotkaniu był też rezerwowy Bartolini. Po chwili Bailey świetnie obronił strzał Garcii, ale wobec dobitki Jacksona był bezradny i goście pokazali tym golem, że nie składają jeszcze broni. W 64 minucie to jednak moi podopieczni, a właściwie to Choe, mieli okazję do zdobycia bramki. Koreańczyk jednak nieznacznie chybił. Osiemnaście minut potem gol Sommy rozwiał wątpliwości, która drużyna tego dnia jest lepsza i pozwolił nam uniknąć nerwowej końcówki, bo goście zdali sobie sprawę, że dwóch goli straty już nie odrobią.

 

Premiership, 23/38, 18.01.2031

Field Mill, 28300 widzów

[5] Mansfield – [8] Carlisle, 3:1 (McCOURT ’19, NAPOLI (k) ’21, Jackson ’56, SOMMA ’82)

MoM: Andrew McCourt (Mansfield Town)

 

 

Po tym zwycięstwie znacznie umocniliśmy się na piątej pozycji, zbliżając się do Arsenalu i Newcastle oraz Chelsea. Tymczasem teraz nadszedł czas na rozegranie meczu Pucharu Anglii z West Hamem, co było okazją dla graczy rezerwowych na pokazanie swojej wartości dla drużyny i udowodnienie przydatności w kontekście kolejnych sezonów.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Machado, Zotti – Ferreira, Bartolini, Somma, Taddei – Choe, Lorini

 

Już w 3 minucie po zamieszaniu podbramkowym pod naszą bramką bliski zdobycia gola był Calvo, ale świetnie jego uderzenie obronił Thompson. Cztery minuty potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Choe, a w 10 minucie znów interweniować musiał nasz bramkarz, tym razem po strzale Rizziego. Dwie minuty potem świetną szansę na zdobycie bramki zmarnował Dumitrescu, uderzając w słupek w dogodnej sytuacji, ale wreszcie w 23 minucie padł gol dla Mansfield, a jego strzelcem został niezawodny Bartolini, wykorzystując świetne podanie Loriniego. Już minute potem nasze prowadzenie powinien był podwyższyć Lorini, ale spudłował w tylko sobie wiadomy sposób. W 34 minucie zaś Lee posłał kapitalną piłkę do Rizziego, a ten bez problemów pokonał bezradnego w bramce Thompsona. W doliczonym czasie gry mieliśmy jeszcze swoją okazję, ale gdy na czystą pozycję wychodził Taddei, został zepchnięty przez jednego z obrońców, a sędzia nie tylko nie pokazał czerwonej kartki, ale nawet nie odgwizdał faulu. Taddei zaś nie był w stanie kontynuować meczu i w przerwie musiał zostać zmieniony przez Sommę. W drugiej połowie gospodarze wzięli się poważniej do pracy, chcąc nas wyeliminować z pucharu, ale pierwsza próba Reynoldsa z 51 minuty była nieudana. Potem udało nam się zagęścić szyki obronne i zacieśnić pomoc, dzięki czemu rywale tak łatwo nie dochodzili do sytuacji strzeleckich, a my mogliśmy grać z kontry. Jedna z nich właśnie zakończyła się golem Choe w końcówce spotkania, który dał nam awans do kolejnej rundy!

 

FA Cup, IV runda, 26.01.2031

Upton Park, 18324 widzów

[P] West Ham – [P] Mansfield, 1:2 (BARTOLINI ’23, Rizzi ’34, CHOE ’86)

MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

W kolejnej rundzie, gdzie już będziemy się bić o ćwierćfinał, los skojarzył nas z… Tottenhamem. Wszyscy chyba pamiętają, że rok temu też zmierzyliśmy się z Kogutami w walce o ćwierćfinał i wtedy choć potrzebne były dwa spotkania do wyłonienia lepszej drużyny, to w meczu powtórkowym nikt nie miał wątpliwości, kto bardziej zasłużył na wygraną, oby i teraz było podobnie. Do tego meczu jeszcze jednak sporo czasu, a teraz najważniejsze jest spotkanie z Nottingham Forrest. Zabraknie w tym spotkaniu wciąż kontuzjowanych Napoliego i Wattsa.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Dumitrescu, Somma – Moreira, Lorini

 

Początek spotkania był raczej mało interesujący i dopiero w 12 minucie gospodarze przeprowadzili pierwszy groźniejszy atak, którego jednak nie potrafił celnym strzałem zakończyć Watts. Sześć minut potem znów uderzenie Anglika świetnie obronił Bailey, a w 20 minucie strzał przewrotką Ryana kapitalnie obronił nasz golkiper. Dwie minuty potem Hughes zmarnował akcję de Graafa, fatalnie pudłując, ale wreszcie w 42 minucie tenże napastnik gospodarzy zdobył bramkę dającą graczom Nottingham prowadzenie. W drugiej połowie graliśmy już nieco lepiej i efektem tego był gol strzelony przez Moreirę dziesięć minut po wznowieniu. W 86 minucie po akcji rezerwowego Bartoliniego i dograniu do Dumitrescu Rumun oddał potężny strzał, który znalazł drogi do siatki i zdawało się, że ten wspaniały gol da nam zwycięstwo! Nic bardziej mylnego… w ostatniej akcji meczu gospodarze musieli strzelić bramkę wyrównującą, już blisko pół minuty po ostatniej z doliczonych minut… Wybawcą The City Ground został Bertelsen.

 

Premiership, 24/38, 29.01.2031

The City Ground, 30580 widzów

[15] Nottingham Forrest – [5] Mansfield, 2:2 (Hughes ’42, MOREIRA ’55, DUMITRESCU ’86, Bertelsen ‘90+4)

MoM: Tomas Muller (Mansfield Town)

 

 

Całkiem niezła gra w styczniu zaowocowała nagrodami dla moich podopiecznych. Drugie miejsce w rankingu na Młodego Piłkarza stycznia zajął Somma, natomiast mi przypadło w udziale trzecie miejsce w rankingu na najlepszego trenera. Przed meczem z Chelsea musiałem jeszcze zgłosić drużynę do europejskich rozgrywek na wiosnę, co spiesznie uczyniłem, by spokojnie przygotować się do meczu z The Blues.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Dumitrescu, Somma – Moreira, Lorini

 

Początek meczu był mało ciekawy, ale jak już zaczęło się dziać, to od razu padały bramki. W 12 minucie po świetnym dośrodkowaniu Gabriela bramkarza gości pokonał Lorini, a dwie minuty później uderzenie Chaladze świetnie obronił Bailey. W 18 minucie mocny, ale niecelny strzał oddał Dumitrescu, a minutę potem jego los podzielił Somma. W 23 minucie padł drugi gol dla Mansfield, a akcja po którym on padł została niemalże skopiowana z pierwszej bramki. Znów dośrodkowywał Gabriel, a akcję zamykał Lorini. Goście jednak wzięli się do pracy i już trzy minuty potem mój były podopieczny z Luton, Cenci, strzelił gola kontaktowego. My z kolei w 29 minucie zmarnowaliśmy okazję, którą miał McCourt, a cztery minuty potem okazji do skompletowania hattricka nie wykorzystał też Lorini. W 38 minucie swoją szansę miał i Moreira lecz jego uderzenie świetnie obronił Rizzo. Druga połowa była znacznie słabsza od pierwszej. Goście niespecjalnie kwapili się do ataków i wydawało się, że zanotujemy trzy punkty niewielkim kosztem, ale w 70 minucie sygnał do ataku dał Carnevali swoim mocnym i mierzonym, choć na szczęście, chybionym strzałem. W 84 minucie długie podanie Matthewsa za linię obrony dotarło do Robertsa, a ten niestety zdołał strzelić gola wyrównującego, niwecząc nasze plany zgromadzenia trzech punktów za to spotkanie.

 

Premiership, 25/38, 01.02.2031

Field Mill, 28334 widzów

[4] Mansfield – [3] Chelsea, 2:2 (LORINI ’12, LORINI ’23, Cenci ’26, Roberts ’86)

MoM: Roberto Lorini (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

W przerwie na mecze reprezentacji z bardzo dobrej strony pokazał się McCourt, który choć żadnej bramki w starciu z Chorwacją nie strzelił, ani nie miał żadnej asysty, był i tak najlepszym graczem swojej drużyny na boisku. Z równie dobrej strony pokazał się Watts, którego gol dał Australii zwycięstwo nad Gwineą. Przed nami zaś teraz spotkanie ligowe z West Bromwich, które musimy wygrać, bo potem czeka nas seria trudnych spotkań i musimy z dobrym nastawieniem do niej przystąpić. Na ten mecz do składu powrócili już wszyscy główni nieobecni: Watts, Napoli oraz Rosa.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa– Moreira, Watts

 

Beniaminek wcale się nas nie wystraszył i już w 4 minucie bliski pokonania Baileya był Miller, ale na szczęście nasz bramkarz udanie interweniował. Trzy minuty potem bramkarz gospodarzy obronił z kolei efektowną próbę Rogerio. W 11 minucie swoją szansę miał Delgado, ale nie potrafił jej wykorzystać. W 22 minucie głębokie dośrodkowanie McCourta zmusiło Walkera do interwencji, a mógł z tego nawet paść gol. Sześć minut potem potężnie z dystansu uderzał Rosa, ale piłka minęła bramkę gospodarzy. W 34 minucie swoja kolejną szansę miał Rogerio lecz i tym razem nie potrafił uderzyć celnie na bramkę. Jeszcze przed przerwą swoją pierwszą dobrą okazję w spotkaniu miał Watts. Tę próbę obronił jednak Walker. Po zmianie stron na boisku pojawili się Zotti oraz Bartolini w miejsce Gabriela i McCourta. W 53 minucie szansę na zdobycie bramki miał jednak Moreira, który uderzał z bardzo ostrego kąta. Trzy minuty potem kolejne uderzenie Wattsa znakomicie obronił Walker. W 68 minucie w sytuacji sam na sam pokonać nie dał się Bailey, rywalizujący z Delgado, co bardzo mnie ucieszyło. Dziesięć minut potem zaś ta niewykorzystana przez gospodarzy sytuacja zemściła się na nich, gdy perfekcyjnie rzut wolny egzekwował Bartolini. Jak się okazało, była to jedyna bramka, jaka padła w tym spotkaniu.

 

Premiership, 26/38, 09.02.2031

The Hawthorns, 30488 widzów

[12] West Bromwich – [6] Mansfield, 0:1 (BARTOLINI ’78)

MoM: Tomas Muller (Mansfield Town)

 

 

Dokładnie taki sam skład wystawiłem na zbliżające się spotkanie z Valencią, które otwierało sezon rozgrywek w europejskich pucharach po zimowej przerwie. Pierwsze spotkanie w Pucharze UEFA graliśmy na stadionie przeciwnika, co było dla nas dobrą wiadomością, gdyż w razie czego mamy rewanż u siebie.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa– Moreira, Watts

 

Początek spotkania był mało interesujący i przez pierwszy kwadrans nie działo się nic ciekawego na boisku, ale gdy wreszcie w 17 minucie groźniej zaatakowaliśmy, to od razu udało się zdobyć gola, gdy strzał Rogerio sparował Santos, ale do piłki dopadł McCourt i dobił piłkę. Sześć minut potem Gabriel ratował się faulem w polu karnym, gdzie szarżował Gallego, za co musiał opuścić boisko z czerwoną kartką, ale jego decyzja okazała się po części trafna, bowiem Bailey obronił jedenastkę wykonywaną przez Molinę. Nie był w stanie jednak udanie interweniować chwilę potem po celnym strzale Santosa. W 34 minucie świetną interwencją w defensywie popisał się Muller po ostrej centrze Pascuala. W doliczonym czasie pierwszej połowy z dystansu uderzał Rosa, ale jego strzał zablokował Ortiz. Po zmianie stron mecz wyglądał podobnie jak na początku spotkania – żadna z drużyn nie mogła stworzyć udanej akcji, a jeśli już się udało, to od razu padł gol. W 59 minucie sędzia podyktował jedenastkę dla Mansfield za faul na McCourcie, a tę pewnie na gola zamienił Muller. Po chwili Santos kapitalnie obronił strzał z dystansu Wattsa, a w 66 minucie znów był górą, ratując zespół po uderzeniu Rogerio. W 70 minucie do interwencji zmuszony został Bailey, gdy efektownie z woleja uderzał Ortiz. Dziesięć minut potem błędu Rosy nie potrafił wykorzystać Santos, co uratowało nas przed utratą gola, a pięć minut potem świetną szansę zmarnował Martinez. W doliczonym czasie gry Bailey jeszcze raz świetnie interweniował, tym razem po strzale Navarro i tym samym uratował nam bardzo ważne zwycięstwo.

 

Puchar UEFA, 1/16 finału, 1 mecz, 13.02.2031

Estadio Mestalla, 43458 widzów

[HIS] Valencia – [ANG] Mansfield, 1:2 (McCOURT ’17, Santos ’28, MULLER (k) ’58)

MoM: Andrew McCourt (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Po tym spotkaniu otrzymałem zaskakującą wiadomość. Mianowicie Bolton jest gotowy natychmiast mnie zatrudnić, abym tylko odbudował potęgę tej drużyny sprzed paru sezonów, oferując na starcie blisko pół miliona euro tygodniowo na pensje dla piłkarzy i 56 milionów euro na transfery. Oferta nawet kusząca, ale mam tu w Mansfield misję do zrealizowania, a jeśli miałbym odejść, to nie do drużyny z Premiership. Tymczasem kibice już czekał na nas zapowiadany jako ‘clash of titans’ pojedynek pucharowy z Tottenhamem.

 

 

Thompson – Medina, Castelli, Machado, Ghazouani – Ferreira, Bartolini, Dumitrescu, Taddei – Choe, Lorini

 

Gospodarze pierwsi stworzyli sobie dogodną okazję, której w 4 minucie nie wykorzystał jednak Steele. Cztery minuty później kontuzji doznał Medina i w jego miejsce musiałem wprowadzić Zottiego, zamieniając go stronami z Castellim. W 13 minucie fenomenalnie strzał Lange z rzutu wolnego obronił Thompson. Po chwili zaś był bezradny, gdy świetną dwójkową akcję Cavaliere i Steele’a zakończył celnym strzałem ten drugi. W 27 minucie znów straszył nas Steele lecz tym razem Thompson do spółki z Zottim sobie poradzili bez zarzutu. Niestety jeszcze przed przerwą daliśmy sobie wbić drugiego gola, kiedy Thompson sparował piłkę po strzale Wattsa, ale nie poradził sobie z dobitką najskuteczniejszego napastnika Kogutów. Druga połowa rozpoczęła się od kolejnych ataków gospodarzy. Zaraz po zmianie stron świetnej szansy nie wykorzystał Cavaliere i dopiero w 63 minucie Fontaine zmuszony został do interwencji po średnim w jakości strzale rezerwowego Pedrettiego. Po chwili szanse po dośrodkowaniu Włocha miał wprowadzony na boisko Chapman, ale i on nie mógł pokonać dobrze dysponowanego bramkarza. W 70 minucie dostaliśmy zaś trzeciego gola i już zupełnie odechciało nam się grać. Gospodarze chcieli nas jednak dobić i już po chwili świetnej szansy na zdobycie bramki nie wykorzystał Lange, a trzy minuty potem strzał Del Signore świetnie obronił Thompson, który jako jedyny tego dnia zagrał na swoim normalnym, przyzwoitym poziomie.

FA Cup, V runda, 16.02.2031

White Hart Lane, 29603 widzów

[P] Tottenham – [P] Mansfield, 3:0 (Steele ’16, Steele ’44, Cavaliere ’70)

MoM: Mirko Vaccaro (Tottenham Hotspur)

 

 

Mimo porażki, nie obawiałem się, czy drużyna będzie w stanie się podnieść przed zbliżającym się rewanżem w Pucharze UEFA, bowiem w tym spotkaniu zagra praktycznie odmienna jedenastka. Poza tym mamy przecież zaliczkę z pierwszego spotkania, której absolutnie nie wolno nam na własnym obiekcie roztrwonić.

 

 

Bailey – Chimezie, Castelli, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Lorini, Watts

 

Początek spotkania, podobnie jak tydzień temu, był raczej mało ciekawy i dopiero w 13 minucie goście pierwszy raz groźniej zaatakowali, kiedy strzał Gallego z woleja świetnie obronił Bailey. Dwie minuty potem odpowiedzieliśmy mocnym strzałem Napoliego z dystansu lecz piłka minęła bramkę gości. W 21 minucie dokładne podanie Pascuala trafiło do Gallego, ten zakręcił naszymi obrońcami i technicznym strzałem nie dał szans Baileyowi. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat, ale pierwsza okazja, jaką miał Rogerio została zmarnowana. W 35 minucie szansy do strzelenia drugiej bramki przez Valencię nie wykorzystał Gallego, uderzając obok prawego słupka. W drugiej połowie na boisku pojawił się Dumitrescu, Moreira oraz Bartolini i nie ukrywam, że liczyłem, iż oni odmienią naszą grę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 49 minucie Dumitrescu przejął piłkę wybitą przez Garcię i strzałem po zmieni nie dał szans Santosowi. Po chwili mogliśmy wyjść na prowadzenie, ale tylko w sobie znany sposób Watts nie potrafił pokonać Santosa. W 56 minucie Bailey kapitalnie obronił strzał Ramosa z rzutu wolnego, na co dziesięć minut potem odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Moreiry. W 78 minucie doskonałej szansy nie potrafił wykorzystać Ortiz, a pięć minut potem znów ratował nas Bailey, tym razem po strzale Vazqueza. W doliczonym czasie gry goście rzucili do walki wszystkie siły, łącznie z bramkarzem, ale na nic się do zdało, bo cały czas świetnie bronił Bailey, którego dobra gra dała nam przepustkę do kolejnej rundy.

 

Puchar UEFA, 1/16 finału, rewanż, 20.02.2031

Field Mill, 28342 widzów

[ANG] Mansfield – [HIS] Valencia, 1:1 (Gallego ’21, DUMITRESCU ’49)

MoM: Tony Bailey (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

W walce o ćwierćfinał zmierzymy się z CSKA Moskwa, które, zgodnie z planem, wyeliminowało Dynamo Kijów, choć oba spotkania były bardzo zacięte. Przed nami teraz jednak dużo poważniejszy problem, jakim jest ligowe starcie z Newcastle. Liczę, że wywalczony awans pomoże chłopakom również w starciu z jednym z faworytów do wygrania Premiership w tym sezonie.

 

 

Bailey – Chimezie, Castelli, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Lorini, Watts

 

Nieudanie zaczął się dla nas ten pojedynek, bowiem już w 5 minucie po błędzie Mullera do piłki dopadł Simpson i nie dał szans Baileyowi w bramce, strzelając mocno i precyzyjnie. Cztery minuty potem Edwards kapitalnie obronił strzał Wattsa, a siedem minut potem równie świetnie poradził sobie z uderzeniem McCourta. W 21 minucie raz jeszcze górą był bramkarz gości, gdy obronił kolejny strzał Wattsa i tak samo było pięć minut później, znów nie pozwalając się pokonać przez australijskiego napastnika. Pojedynki tych graczy są ozdobą ligi od kilku sezonów. W 30 minucie do interwencji zmuszony został Bailey i wywiązał się z zadania znakomicie, ratując zespół po strzale Koka. W 36 minucie wreszcie udało się doprowadzić do remisu. Zagranie w poprzek pola karnego od Wilsona do De Lucii przejął Watts i w sytuacji sam na sam nie dał szans tym razem angielskiemu bramkarzowi. Po chwili goście mogli jednak ponownie wyjść na prowadzenie za sprawą strzału Samsona, ale kapitalnie raz jeszcze interweniował Bailey. Dwie minuty potem szansę miał jeszcze Simpson, ale tym razem nasz bramkarz nie dał się zaskoczyć. Druga połowa była raczej mało ciekawa. W 68 minucie Bailey obronił strzał Koka, ale nawet jakby tego nie uczynił, gol nie zostałby uznany, gdyż Holender był na spalonym. Trzy minuty potem niecelnie uderzał Dominguez i była to, jak się potem okazało, ostatnia groźna akcja tego spotkania, bo gracze Mansfield żadnej sytuacji sobie nie stworzyli.

Premiership, 27/38, 23.02.2031

Field Mill, 28318 widzów

[5] Mansfield – [4] Newcastle, 1:1 (Simpson ‘5, WATTS ’36)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

 

 

Następne nasze ligowe spotkanie jest niezwykle ważne dla układu tabeli. Gramy bowiem z sąsiadującym w lidze Liverpoolem. Zadanie przed nami jest postawione, bo The Reds po paru latach względnej posuchy znów grają całkiem fajnie i będą pewnie do końca walczyć o mistrzostwo, ale skoro my też mamy takie ambicje, to trzeba powalczyć o zwycięstwo. Na ten mecz do składu powrócił Moreira, który zastąpił niewidocznego ostatnio Loriniego.

 

 

Bailey – Chimezie, Castelli, Muller, Knezevic– Rogerio, McCourt, Napoli, Rosa – Moreira, Watts

 

Zaczęliśmy całkiem nieźle i już w 6 minucie po podaniu Wattsa bliski pokonania Vitora był Moreira. Dwie minuty później gospodarze odpowiedzieli strzałem Griffithsa, który sprawił niemało problemów Baileyowi. W 30 minucie raz jeszcze po szybkim ataku pozycyjnym i rozmontowaniu naszej obrony w sytuacji sam na sam z Baileyem znalazł się Griffiths, ale nie potrafił i tym razem naszego bramkarza zmusić do kapitulacji. W 38 minucie wreszcie jednak gol dla gospodarzy padł. Świetne podanie Krstica dotarło do Gila, a stary lis pola karnego nie miał żadnych problemów, aby zgubić na plecach obrońcę i precyzyjnym strzałem umieścić piłkę w siatce. Po chwili odpowiedzieliśmy też ciekawą akcją, ale nie potrafił jej celnym strzałem zakończyć Watts. W drugiej połowie straszyć nas miał rezerwowy Byczek i rzeczywiście w 52 minucie miał swoją pierwszą bramkową okazję lecz jego strzał obronił Bailey. Siedem minut potem dośrodkowanie Gila, który zszedł ze środka na skrzydło wykończył dobrym strzałem głową, wbiegający w pole karne Griffiths, zdobywając drugiego gola dla gospodarzy. w 73 minucie po akcji na lewym skrzydle McCourt dośrodkował w pole karne, tam do piłki wyskoczył… Castelli i jako, że to nie jest rasowy napastnik, nie potrafił tej szansy zamienić na gola. Sześć minut potem próbę rezerwowego Bartoliniego obronił też Kern, a ostatnia szansa, jaką był strzał Napoliego z dystansu, była niecelna i przez to zmarnowana.

 

Premiership, 28/38, 01.03.2031

New Anfield, 58562 widzów

[5] Liverpool – [6] Mansfield, 2:0 (Gil ’36, Griffiths ’59)

MoM: James Chimezie (Mansfield Town)

 

 

 

Zawieszam opka na czas trwania projektu.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...