Otworzyłem moje utopence - ujmę to tak, ambrozja to to nie jest. Smakuje jak cebulka ze śledzi marynowanych, zagryzana parówkową. Oczywiście to nic złego i całkiem mi smakowało, ale po tym, co przeczytałem, to z dużej chmury mały deszcz. Sympatykom marynat polecam, jako że nie jest to ani skomplikowane, ani drogie, ani pracochłonne.   A tak obok utopenców - od tygodnia piję domowy kefir (choć wielkiej filozofii w tym nie ma, jedynie cenowa i logistyczna), a dziś zrobiłem pierwsze w życiu masło