Skocz do zawartości

Woje Wojmiła


tio

Rekomendowane odpowiedzi

Z zapisków Księcia Wojmiła

W tym XXI wieku nareszcie odżyłem! Owszem, czasy są głupie; na przykład gdy ktoś mnie zdenerwuje to nie mogę tak po prostu wyzwać go na uklepaną ziemię. Nie, tutaj informuję prasę, że mój adwersarz zachował się niestosownie. Ech, gdyby tak można było jednego z drugim menadżera z bożej łaski rozpłatać jak tego Krzyżaka pod Ludborzem. No, ale nie można mieć wszystkiego. Dowodzenie własną drużyną wojów nawet w tak głupim celu jak wbicie wrogowi skórzanego balona do siatki daje mnóstwo radości. Piłka nożna to prosta gra, nie potrzeba do niej filozofii. Tylko dobrej motywacji. Tyle wystarczy by osiągnąć sukces. Bom osiągnął sukces. Wybrali mnie menadżerem sezonu. A ten chędożony Skorża mimo że w tabeli drugi to w rankingu menadżerów trzeci. Dobrze mu tak.

Drużyna pod moją komendą sprawuje się wzorowo. Przed kolejną wyprawą wojenną zwaną sezonem zrobiłem przegląd wojsk.

Bramkarze

W pierwszej połowie sezonu rządził Mucha. Grał świetnie, był filarem drużyny. Prezes postanowił więc go sprzedać. W jego miejsce kupiłem Chrisa Hazra. Nie jestem jednak jeszcze do niego przekonany. Zaskarbił sobie jednak sympatię kibiców, którzy wybrali go do jedenastki wszechczasów. Trzeba mu przyznać że błędów większych nie popełnił, choć bramek puscił więcej niż Mucha.

Do klubu doszli też Wojciech Szczęsny i Sasa Ivanovic. W dodatku za starzy na juniorów zrobili się Skrzyński i Jałocha. Dodajcie do tego Gostomskiego i mamy tłum! Trzeba powywalać zapchajdziury!

Prawa obrona

Tutaj rządzi Sjosten. Mamy też Rzeźniczaka, który gorszy nie jest ale nie umie tak wrzucać piłek z rogów.

Lewa obrona

Tutaj jest problem. Po zawirowaniach do podstawowego składu wszedł Nhamoinesu. Nie jest specjalnie błyskotliwy ale solidny z niego rzemieślnik. Rezerwa to Strugarek – trzeba będzie się go chyba w końcu pozbyć.

Środek obrony

Podstawowi gracze to Artur Jędrzejczyk oraz Choto. Jędrzejczyk został przez kibiców wybrany graczem sezonu. Nie do pokonania w powietrzu, poza tym często strzela bramki po wrzutkach z rzutów rożnych. Choto za to straszy napasników przeciwnika samą swoją

posturą.

W rezerwie mamy porządnego Augustyna. Nie jest źle. Nie zapominajmy tez o Gliku. Zagadka, z którą nie wiem co zrobić. Dam mu szansę w sparingach.

Prawa pomoc

Sprawa jest prosta. Radovic nie zawodzi, można na niego liczyć. Często jednak nie wytrzymuje kondycyjnie i wtedy wchodzi Karlsen.

Lewa pomoc

Voughan i Krzynówek sobie radzą. Powiedzmy sobie jednak szczerze; Krzynówek ma 36 lat. To za dużo, nawet jak na rezerwowego.

Rozwiązanie? Oto i ono:

Tomas Dobek (O/WO/P L) – 25 letni Słowak, którego sprowadziłem z Brna. Za jednym zamachem załatam luki na lewej stronie: w zależności od potrzeby w obronie lub ataku. Ha! Jestem genialny!

Środek pomocy

Podstawowi gracze to Borysiuk i Borges. Borges jest mniej błyskotliwy niż się spodziewałem. Coś czuję, że o podstawową jedenastkę będzie musiał powalczyć w sparingach z Ramosem. Mamy jeszcze Greka Marinosa ale sam nie wiem co z niego wyrośnie.

Atak

Paluchowski jest gwiazdą. Gdyby nie kontuzja, która wyłączyła go na dwa miesiące mógłby powalczyć o króla strzelców. A tak z 14 bramkami w lidze był trzeci. Razem z nim w wyjściowym składzie będzie grał Totori – świetnie podaje i z zimną krwią wykańcza akcje.

Chinyama odchodzi a Matusiaka sprzedałem za 60 tys. funtów do BATE. W rezerwie pozostaje Alipio – Brazylijczyk jest w klubie od kilku sezonów – za dobry na rezerwy, za słaby na podstawowy skład. Zobaczymu co pokaże w meczach towarzystkich.

 

Szefostwo klubu żąda powtórzenia mistrzostwa więc budżet transferowy ustalili na 700 tys. funtów no i zwiększyli o ponad 20 tys. budżet płacowy.

Zamierzam walczyć o mistrzostwo i liczę na awans do fazy grupowiej Ligi Mistrzów. To będzie bardzo emocjonujący sezon!

 

 

Odnośnik do komentarza

I oto nadeszły! Wytęsknione, wymarzone EURO 2012. W grupie A wraz z Polakami znaleźli się: Portugalia, Białoruś i Francja. Wyjście z grupy będzie cudem tym bardziej, że menadżer Michał Żewłakow zastosował nowatorskie podejście do przygotowań. Reprezentacja w 2012 r. rozegrała tylko jedno spotkanie: przed kilkoma dniami uległa Anglii 0:2. Wojmił podejrzewał, że Tusko organizował reprezentacji obozy kondycyjne w

Średniowieczu ale nie było na to dowodów. Z Legii powołanie do reprezentacji otrzymał jedynie Borysiuk. Pierwszy, teoretycznie najłatwiejszy mecz z Białorusią zakończył się remisem 0:0. I był to nad wyraz szczęśliwy remis bo to Białoruś dominowała przez całe spotkanie i stworzyła więcej akcji podbramkowych. Borysiuk został wpuszczony w 71 minucie ale nie pokazał niczego specjalnego

 

Mistrzostwa Europy 2012. Grupa A

Polska – Białoruś 0:0

Portugalia – Francja 1:0

Kolejnym spotkaniem reprezentacji był pojedynek z Portugalią. Zaczęło się dobrze bo w 11 minucie na prowadzenie wyszła Polska po bramce Piszczka. Potem już strzelali tylko Portugalczycy. Dwukrotnie Moutinho i raz Dialo. Obrazu rozpaczy dopełnił Łągiewka zdobywając swojaka w 87 minucie. Borysiuk zagrał całe spotkanie i na tle beznadziei zaprezentował się nie najgorzej.

 

Mistrzostwa Europy 2012. Grupa A

Polska – Portugalia 1:4

Francja – Białoruś 1:1

Po dwóch zwycięstwach w grupie prowadziła Portugalia, pewna już awansu. Polska teoretycznie utrzymywała szanse na awans ale były one właściwie iluzoryczne. Spotkanie pokazało, że tylko niepoprawni optymiści mogli liczyć na cud. Francja gładko pokonala Polskę 2:0. Nie wystarczyło jej to jednak do awansu bo w drugim spotkaniu Białoruś niespodziewanie wygrała z Portugalią.

 

Mistrzostwa Europy 2012. Grupa A

Polska – Francja 0:2

Białoruś – Portugalia 2:0

Mistrzostwa Europy 2012. Ćwierćfinały

Portugalia – Rosja 4:3

Ukraina – Białoruś 2:1

Anglia – Niemcy 2:1

Włochy – Hiszpania 1:0

Mistrzostwa Europy 2012. Półfinały

Portugalia – Włochy 1:3

Anglia – Ukraina 0:2

Wielka niespodzianka w półfinale. Nasz współgospodarz Ukraina pokonuje Anglię i w finale zmierzy się z Włochami.

Mistrzostwa Europy. Finał

Włochy – Ukraina 1:1 karne 3:4

Ukraina mistrzem Europy! Co zabawne, dzień po sukcesie zwolniony został menadżer Mikhailichenko. Dziwny kraj.

 

 

Odnośnik do komentarza
Ukraina mistrzem Europy! Co zabawne, dzień po sukcesie zwolniony został menadżer Mikhailichenko. Dziwny kraj.

 

Ukraina to od dawna dziwny kraj :P Podobno jak mecz był Lecha z Dniprem to jakiś Polak poszedł do sklepu i spytał sprzedawcę kto wygra, a ten pokazał bryloczek z Lechem :P

Odnośnik do komentarza

Jak Wojmił Turniej Wojmiła zorganizował

Później mówiono, że człowiek ten nadszedl od północy od Bramy Słońca. Szedł pieszo a towarzyszył mu młody człowiek o smagłej twarzy. Zatrzymał się przed gospodą Zielona Żaba, postał chwilę, posłuchał gwaru głosów. Gospoda jak zwykle o tej porze, była pełna ludzi. Nie wszedł jednak do Zielonej Żaby, pociągnął młodego towarzysza dalej, w dół uliczki. Tam była druga karczma, mniejsza, nazywała się „Pod Lisem”. Tu było pusto. Prawie pusto. Juande Ramos czytał gazetę przy swoim ulubionym stoliku w rogu.

- Witaj wujku – odezwał się do niego przybyły wraz z Bohaterem młodzieniec. Juande podniósł głowę znad „Marci” i spojrzał na przybyłych.

- Edu? Co ty tutaj robisz chłopaku? – wpadli sobie w ramiona.

- Przyjechałem ze swoim menadżerem, nieustraszonym Wojmiłem. - Stojący w cieniu Bohater skinął nieznacznie głową.

- Siadajcie. Czego się napijecie? Piwa? Gaston, dwa San Miguel dla moich gości. Co was sprowadza do Madrytu?

- Proponuję pańskiej drużynie sparing z moją drużyną – powiedział Wojmił a Edu Ramos przetłumaczył jego słowa.

- Edu, możesz mi przypomnieć w jakiej druzynie grasz?

- Legia Warszawa wujku. Właśnie zdobylismy mistrzostwo i mój boss uznał, że turniej z Realem i Manchesterem pomoże nam dobrze przygotować się do Ligi Mistrzow.

- Taa, szkoda tylko, że w ogóle nie mam poczucia humoru. Wtedy z pewnością doceniłbym ten żart.

- Proponujemy wam pół miliona funtów – rzucił Wojmił.

- Dobra, a gdzie jest haczyk?

- Dostaniesz kasę jeśli pokonasz mnie w rzucie toporem.

- Ha, chłystku. Zdajesz chyba sobie sprawę, że jestem mistrzem hiszpańskiego bractwa rycerskiego w tej dyscyplinie?

- Owszem, dlatego proponuję dyscyplinę w której masz jakieś szanse.

- Dobra, wchodzę w to.

- Jeśli przegrasz przyjedziecie do Warszawy za darmo.

- Umowa stoi.

Juande nie mógł oczywiście wiedzieć, że pod Grunwaldem Wojmił walczył toporami. Zabił czternastu Krzyżaków.

 

Nazajutrz...

- Nie wyjdzie stamtąd, mówię wam - powiedział pryszczaty Szkot w okularach, z przekonaniem kiwając głową.

- Już godzina i ćwierć, jak tam wlazł. Juz po nim.

Robotnicy i sztab drużyny, stłoczeni wsród ruin, milczeli wpatrzeni w ziejący od północnej fasady Old Trafford czarny otwór, w zagruzowane wejscie do podziemi, które odkryte zostało zupełnie przypadkiem kilka tygodni temu. Grubas w żóltej kamizelce i gumofilcach przestąpił z nogi na nogę, chrząknął.

- Poczekajmy jeszcze - powiedział, ocierając pot z rzadkich brwi.

- Na co? - prychnal pryszczaty.

- Tam, w lochach, siedzi Grendel, zapomnieliście, prezesie? Kto tam wchodzi, ten juz przepadł. Mało to ludzi tam pogineło? Na co tedy czekać?

- Umawialiśmy się przecie - mruknął niepewnie grubas. - Jakże tak?

- Z żywym sie umawialiście, prezesie - rzekł pryszczaty Szkot - A nynie on martwy, pewne to jak slońce na niebie. Z góry było wiadomo, że na zgubę idzie, jako i inni przed nim. Poszedł ino z mieczem a wiadomo, iż Grendela nie można zranić żadną bronią.

- Zaoszczędziliśmy na wyjeździe do Warszawy, prezesie - dodał pryszczaty Szkot. - Bo i płacić za Grendela nie ma komu. Idźmy tedy spokojnie do dom.

- Ano, pewnie masz rację Alex – powiedział prezes.

Z dziury w ścianie stadionu rozległ się grzechot kamieni, chrobot, po czym z ciemnosci wynurzyły się dłonie wczepione w poszczerbiony skraj muru. Za dłońmi pojawiły się kolejno - głowa przyprószona ceglanym miałem, blada twarz, rękojeść miecza, wystająca znad ramienia. Tłum zaszemrał.

Wojmił, garbiąc się, wytaszczył z dziury olbrzymią głowę potwora i rzucił ją bez słowa pod nogi grubego prezesa.

Prezes odskoczył, potknął się o krawężnik.

- Oto łeb Grendla - rzekl Wojmił, otrzepujac spodnie z kurzu. – Gołymi rękami wyrwana – rzeczywiscie na mieczu nie było znać śladu krwi. - Zgodnie z umową. Przyjeżdżacie więc dwunastego lipca na

Puchar Wojmiła.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że za inspiracją ostatniego odcinka stał Wiedźmin. Zawsze marzyłem by w opku zacytować "Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy..."

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przed szumnie zapowiadanym Turniejem Wojmiła Legia rozegrala kilka sparingów, spisując się generalnie dobrze. Ciekawostką jest rozegrane w rezerowym składzie spotkanie z Czeskimi Budziejowicami. Legia zremisowała ten mecz 1:1 a na uwagę zasługuje fakt, że obie bramki w tym meczu zdobył Kami Glik.

Ponieważ żadna z krajowych drużyn, którym Wojmił zaproponował udział w Turnieju Wojmiła nie zgodziła się na przyjazd do stolicy to czwartą drużyną turnieju zostały młodzieżowe rezerwy Legii.

Legia spotkała się z Realem Madryt a Legia U-21 z Manchesterem. Woje Wojmiła wyszli na spotkanie z Realem niezwykle skoncentrowani ale bez respektu w ataku. Początek spotkania wydawał

się wyrównany z lekką nawet przewagą Legionistów. Kiedy jednak Real zdecydował się na atak to zakończył się on bramką. W 16 minucie na listę strzelców wpisał się Gourcuff. Dziesięć minut później fantastycznym strzałem z ponad 30 metrów popisał się Wesley Sneijder i zrobiło się 2:0. Druga połowa rozpoczęła się atakami Realu i w 51 minucie po bramce Pepe zrobiło się 3:0.

I dopiero wtedy Legia zdecydowała się pokazać co naprawdę potrafi. W 53 minucie Paluchowski zdobył piękną bramkę, a w 69 minucie kontaktowego gola zdobył rewelacyjny Totori. Legia walczyła do końca, miała szansę na wyrównanie lecz niestety nie udało się doprowadzić do rzutów karnych. Real zwyciężył ale Legia pokazała, że nie ma się czego wstydzić.

 

12 lipca 2012 Puchar Wojmila

Legia Warszawa – Real Madryt 2:3

Paluchowski (53), Totori (69)

Legia U-21 – Manchester United 0:7

 

Warszawska młodziez nie miała absolutnie żadnych szans z Manchesterem.

W spotkaniu o trzecie miejsce dorosła Legia wygrała z młodzieżą 4:0.

Świetne spotkanie finałowe, które obejrzało ponad 34 tysiące widzów zakończyło się remisem 2:2 i o zwycięstwie zdecydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali piłkarze Realu Madryt.

 

13 lipca 2012 Puchar Wojmiła.

Mecz o trzecie miejsce

Legia Warszawa – Legia Warszawa U-21 4:0

Banasiak (sam. 11), Totori (kar. 15), Paluchowski (37, 40)

 

13 lipca 2012 Puchar Wojmiła. Finał

Manchester United – Real Madryt 2:2k

 

Turniej Wojmila zakończył przygotowania Legii do nowego sezonu. Pierwszym spotkaniem sezonu 2012/13 miało być spotkanie w 1 rundzie kwalifikacyjnej Ligii Mistrzów, w którym Legię czekało

spotkanie z dość egzotycznym przeciwnikiem z Bośni i Hercegowiny, drużyną Sziroki Brijeg. Legia maksymalnie wykorzystała przewagę własnego boiska i pewnie wygrała 4:0

 

18 lipca 2012. 1 Runda Kwalifikacji Ligii Mistrzów

Legia Warszawa – Sziroki Brijeg 4:0

Totori (23), Paluchowski (31, 34), Jędrzejczyk (kar. 89)

 

Zwycięstwo byloby okazalsze gdyby karnego w 78 minucie wykorzystał Krzynówek. Nadszedł czas by powiedzieć to otwarcie: Krzynówek nie nadaje się na egzekutora karnych!

 

 

Odnośnik do komentarza

Siły Dobra (Legia) ponownie spotkały się z czarnymi siłami Zła (Polonia). Mecz między nimi miał rozstrzygnąć o Superpucharze. Legia przystepowała do tego pojedynku jako obrońca tytułu. Nie spraraliżowalo to bynajmniej chłopców Wojmiła, choć przez niemal godzinę mecz był bardzo wyrównany. W 57 minucie ładną bramkę zdobył Paluchowki. Cztery minuty później przed szansą podwyższenia staje Totori. Za faul w polu karnym na Paluchowskim wylatuje Krzycki a wojownik z Wysp Salomona staje 11 m od bramkarza i… strzela prosto w niego! Bramkarz wybija piłkę w pole, dopada do niej Borges, wrzuca w pole bramkowe a Mariusz Przybylski postanawia w tym momencie przejść na jasną stronę Mocy i… zdobywa efektownego swojaka. W 78 po dość kuriozalnej sytuacji pada trzecia bramka dla Legii. Strzał Paluchowskiego na bramkę trafił w słupek ale piłka odbita od słupka trafiła bramkarza w plecy i wtoczyła się do bramki.

Z dużą pomocą sił Zła Dobro odnosi efektowne zwycięstwo.

 

21 lipca 2012. Superpuchar

Legia Warszawa – Polonia Warszawa 3:0

Paluchowski (57), Przybylski (sam. 62), Gliwa (sam. 78)

 

Po efektownym zwycięstwie w pierwszym meczu rewanż w pierwszej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów z Szerokim Brzegiem wydawał się formalnością. Tym niemniej formalności należało dopełnić.

 

25 lipca 2012 r. 1 Runda Kwalifikacji Ligii Mistrzów. Rewanż

Sziroki Brijeg – Legia Warszawa 1:2

Sjosten (kar. 16), Paluchowski (68)

 

Zdawać by się mogło, że Legia przełamała swoją niemoc w wykorzystywaniu karnych. To złudzenie. W 52 minucie był drugi rzut karny dla Legii i Sjosten popisowo go zmarnował.

- Ktoś w końcu musi nauczyć ich strzelać karne – wkurzył się Wojmił i polecił sekretarce dać ogłoszenie o pracę dla trenera.

 

W drugiej rundzie kwalifikacji czekał na Legię rumuński mistrz FC Timisoara. Co dziwne bukmacherzy więcej szans dawali Rumunom.

Zaczęły się wreszcie rozgrywki Ekstraklasy. Legia efektownie, choć bez fajerwerków pokonała Podbeskidzie.

 

29 lipca 2012 r. Ekstraklasa

Legia Warszawa – Podbeskidzie Bielsko – Biała 3:1

Brynkiewicz (sam. 54), Jedrzejczyk (64), Paluchowski (88).

 

Z końcem lica do sztabu trenerskiego dołączyło dwóch nowych trenerów, którzy mieli nauczyć Legię wykorzystywać karne.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Wojmiłowi długo szło ujarzmianie żelaznego stwora, fordem zwanego, którego dostał wraz z całym inwentarzem i brzydką żoną po poprzednim menadżerze Legii. Jeśli chodzi o żonę to przez cały rok nie zorientowała się, że mąż jest jakby trochę inny. Trudno się jej dziwić gdyż całą swą uwagę poświęcała pewnemu przystojnemu piłkarzowi Polonii. Ale nie będziemy tutaj rozsiewać plotek. Dość powiedzieć, że Wojmił mieszkał w wynajętej przez klub kawalerce na Kabatach.

Wróćmy jednak do ujarzmiania samochodu. Kiedy tylko mógł chodził pieszo lub korzystał z taksówek. W wolnych chwilach lekcji jazdy udzielał mu Kiełbowicz a nieczęste próby samodzielnych wojaży kończyły się nieszczególnie. Wychodząc więc rano z mieszkania nie miał zamiaru w ogóle wsiadać do forda ale stały przy nim dwie osoby. Poznał ich od razu.

- Chyba nas pan pamięta – zagaił wyższy.

- Tak, kapitan Żwirek i porucznik Pieczarka.

- Kapitan Pieczarka – poprawił go. – Awansowałem.

- Gratuluję. Stało się coś? Znowu chcecie nas podstępnie wysłać do przeszłości?

- Och, ten fortel zrobiliśmy tylko ze względu na pana piłkarzy. Sam pan wie jak trudno byłoby im to wszystko wyjaśnić. Tym razem przychodzimy do pana z misją najwyższej wagi.

- Chcecie mi pomóc awansować do Ligi Mistrzów?

- Zaginął nam premier. Porwali go Krzyżacy.

- Jak to? Przysiągłbym, że widziałem go wczoraj w telewizji.

- To sobowtór. Prawdziwy premier trzymany jest w Malborku, albo w innym zamku.

- No i?

- Potrzebujemy pana pomocy by go wyciągnąć.

- Dzięki chłopaki, naprawdę jest mi miło że pomyśleliście o mnie ale ja mam przyjemniejsze rzeczy do robienia niż szukanie chędożonego Tusko, który burdel w historii próbuje robić.

- Właśnie próbujemy ten jak to się pan wyraził, burdel, posprzątać. Liczymy, że pan nam w tym pomoże. Proszę pojechać z nami do bazy, musimy panu coś pokazać.

- Obiecujecie, że nie wyślecie mnie nigdzie?

- Nie zrobimy niczego wbrew pana woli.

Cebeeśowską beemką pojechali do bazy na Żwirki i Wigury. Oficerowie prowadzili go długimi korytarzami do zapewne supertajnego pomieszczenia, ponieważ co najmniej pięć razy musieli wbijać tajne kody by otworzyć kolejne drzwi.

- W bazie w Starych Kiejkutach przetrzymujemy człuchowskiego komtura Jana Kabe. To podobno ważna szycha krzyżacka. Chcieliśmy go zmusić do wydania planów koncentracji wojsk krzyżackich ale nie dość, że niczego nam nie powiedział to jeszcze posłał premiera prosto w pułapkę.

- Skąd wiecie? Ktoś z nim podróżował w czasie?

- Nie, premier wędrował sam, o projekcie Wrota Wieków wie kilka osób, nie licząc oczywiście pańskich piłkarzy. Tusk korzystał z czasokatora. Po jego ostatnim skoku w Średniowiecze powrócił z tamtąd pies owinięty w szaty premiera, z czasokatorem i listem. Zaraz go panu pokażemy.

Weszli do pomieszczenia, które przypominało pracownię komputerową połączoną z laboratorium chemicznym. Pieczarka podał Wojmiłowi kartkę pergaminu w foliowej koszulce. Wojmił czytał na głos.

- Zdumieliśmy się bardzo i zasmucili, posłyszawszy, że najmilszy w Chrystusie brat nasz Jan Kabe, dostojny komtór Człuchowa, w czarcim więzieniu zatrzymany jest i uwięziony. Co tylko możnaby zrobić dla jego wyswobodzenia, to gotowi bylibyśmy uczynić, i teraz czynimy. Pochwyciwszy czarta waszego, który Tuskiem Wojmiłem się woła śmierć mu przyrzekamy okrutną jeśli w dzień świętego Wawrzyńca Jana Kabe zdrowego nie dostaniem z powrotem…

- Tuskiem Wojmilem?

- Proszę czytać dalej.

- Aby dowieźć że czarci wasz towarzysz żyw jeszcze przesyłamy słowa, które krwią swą był napisał.Pieczarka podał drugą kartkę Wojmiłowi, na której koślawym, czerwonym pismem napisano:

 

„Zamkiem jeno mnich estrady uskok jemioły”

- Co to jest?

- Sprawdzilismy, to z pewnoscią krew premiera.

- Nie wątpię. A o co chodzi w tym zdaniu?

- Mamy właśnie nadzieję, że pan nam to powie. Premier przedstawił się Krzyżakom jako Wojmił Tusk. To znaczy, że ten szyfr, bo doszlismy do wniosku, że to szyfr, adresowany jest do pana.

 

 

Odnośnik do komentarza

Wojmił od razu odczytał szyfr Tusko. Był to w końcu dość prymitywny "trojniak". Nie dał jednak niczego po sobie poznać.

- Nie mam pojęcia o co tutaj może chodzić. Mam nadzieję, że tęgie szyfranckie głowy dadzą radę odszyfrować tę wiadomość. Świetego Wawrzyńca jest dziesiątego sierpnia jeśli się nie mylę. Mamy więc trochę czasu. Pilnujcie komtura, myślcie nad szyfrem a ja tymczasem jadę z drużyną do Timiszoary.

 

Timiszoara – miasto w zachodniej Rumunii, ośrodek administracyjny okręgu Temesz, przemysł maszynowy, chemiczny, skórzany, włókienniczy, spożywczy. Ważny węzeł komunikacyjny, uniwersytet. W VII wieku urodził się tu papież Konon. W latach 80. w mieście tym produkowana była Dacia 500 Lăstun. Teraz miasto do swoich osiągnięć zamierzało dopisać sukcesy swej drużyny piłkarskiej.

Klub FC Timiszoara w czasie kilkuletniej historii kilkakrotnie zmieniał nazwę a wśród wielu trenerów był także George Hagi. Ostatni sezon był najlepszy w historii, bo klub zdobył upragnione mistrzostwo kraju.

Swój udział w pucharach rozpoczynali dopiero od spotkania z Legią, nic dziwnego, że czuli się w roli faworytów. W takiej też roli obsadzili ich dziennikarze. Wojmiłowi było to na rękę.

Legia zaczęła dość chaotycznie i nieskładnie. Akcje kończyły się przed polem karnym rywala a pod własną bramką też było nerowo. Niestety, trzeba przyznać, że tę nerwowość wprowadzał głównie bramkarz Chris Hazra. W 17 minucie po jego indywidualnym błędzie padła bramka dla gospodarzy. Na szczęście Legia odpowiedziała po pięciu minutach indywidualną akcją Paluchowskiego, po której padło wyrównanie. Niestety zamieszanie w polu karnym Legii trwało w najlepsze skutkiem czego była druga bramka dla Rumunów w 35 minucie. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.

Mistrz motywacji Wojmił w krótkiej i ostrej przemowie w czasie przerwy, podczas której padały takie sformułowania jak „chudopachołki chędożone w żyć”, „oczajdusze niemyte” i „psie syny” wlał w serca swej drużyny potrzebną odwagę i w drugiej połowie strzelała już tylko Legia. W 65 minucie piekne podanie Radovica wykorzystał Totori i doprowadzil do wyrównania, a w 82 minucie młody Grek Marinos, który wszedł za kontuzjowanego Paluchowskiego, potężnym strzałem zza pola karnego ustanowił wynik spotkania. W doliczonym czasie Legia stanęła przed szansą na czwartą bramką ale karnego nie wykorzystał Sjosten.

- Urok jakiś z tymi karnymi czy co?!

 

1 sierpnia 2012. 2 Runda Kwalifikacji Ligii Mistrzów. 1 mecz

FC Timisoara – Legia Warszawa 2:3

Paluchowski (22), Totori (65), Marinos (82)

 

Rewanż zapowiadał się spokojnie.

Eksperci z CBŚ nadal dumali nad szyfrem. Ktoś nawet zaproponował by opublikować ten szyfr na jednej ze stron dla szaradzistów jako zagadkę konkursową ale ostatecznie zrezygnowano z tego

pomysłu.

Wojmił układał plan działań.

W tak zwanym międzyczasie Legia rozegrała spotkanie ligowe, w którym niestety się nie popisała:

 

5 sierpnia 2012 r. Ekstraklasa

Ruch Chorzów – Legia Warszawa 2:2

Borysiuk (58), Vaughan (66)

Odnośnik do komentarza

- Jutro po meczu wyślecie mnie do Średniowiecza.

- Nie odszyfrowaliśmy jeszcze wiadomości od premiera.

- Trudno. Przerzucicie mnie przez Wrota Wieków razem z tym Kabe. Dokonam wymiany i 24 godziny później wrócę tu z premierem. Bułka z masłem.

- A jak coś pójdzie nie tak?

- No to Legia zostanie bez trenera a kraj bez premiera. Sam nie wiem co gorsze ale pewnie sobie jakoś poradzicie.

 

Niektórzy dziennikarze próbowali dawać jakieś szanse Timisoarze w rewanżu ale mówiąc szczerze przewidywania dziennikarskie skompromitowały się już przed pierwszym meczem. Tak więc i teraz ich prognozy się nie sprawdziły. Gładko zdobyte dwie bramki przez Legię w pierwszej połowie załatwiły sprawę i po przerwie wszyscy byli pogodzeni z faktem, że to Legia przechodzi do kolejnej rundy.

 

8 sierpnia 2012 r. 2 Runda Kwalifikacji Ligii Mistrzów. Rewanż

Legia Warszawa – FC Timisoara 2:0

Paluchowski (28), Totori (42)

 

Jeszcze przed końcem spotkania Wojmił wskoczył w czekającą pod budynkiem taksówkę i pojechał do swojej kawalerki na Kabatach. Napisał krótki list, który zostawił na stoliku przy łóżku. Z szuflady wyjął kupiony dziś rano paralizator.

- Dobra Tusko, zobaczymy czy miales rację z tymi wyładowaniami - mruknąl do siebie. Przyłożył urządzenie do uda i nacisnął. Impuls trzech i pół tysiiąca woltów rzucił go na łóżko.

Chwilę później w tym samym ciele, na tym samym łóżku ocknął się poprzedni menadżer Legii. Niespodziewany powrót do swojego ciała i do swoich czasów był dla niego nieprzyjemnym szokiem

tym bardziej, że wyrwany został z pachnących ramion (i nie tylko) Świtezianki.

Zobaczył leżącą na stoliku kartkę papieru:

Zadzwoń do kapitana Żwirka (nr 613123123) i powiedz, że Wojmił jest już w Średniowieczu, niech jutro w południe wyśle Kabe przez Wrota. Wojmił odbierze go po drugiej stronie a potem wróci z

premierem.

Odnośnik do komentarza

Na miejscu menadżera Legii, czyli w gorących ramionach (i nie tylko) Świtezianki znalazł się natomiast Wojmił. Spieszył się wprawdzie ale nie aż tak by nie nacieszyć się dostatecznie chwilą.

Zanim wyjechał porozmawiał jeszcze z prawdziwym premierem Tuskiem (choć przebywającym w ciele średniowiecznego czarownika).

Potem jednak pobiegł czym prędzej do stajni zbierając po drodze ekwipunek, który najprawdopodobniej od czasu jego „wyjazdu” nie był używany. Do Marienburga miał prawie dwadziescia mil. Jeżeli znajdzie w gospodach świeże konie to jest szansa by dotrzeć tam rankiem. W południe niedaleko zamku miał się pojawić portal z komturem Kabe. O ile oczywiście Żwirek i Pieczarka uwierzą menadżerowi.

 

Tymczasem menadżer Legii po powrocie na stare śmieci nie mógł sobie odmówić przyjemności wydania sporego budżetu transferowego i w trybie błyskawicznym kupił z Lecha lewoskrzydlowego

Jakuba Wilka za 950 tys. Nowy nabytek miał zresztą swą karierę w Legii rozpocząć od spotkania z dawnymi kolegami.

 

Portal pojawił się w umówionym miejscu i wytoczył się z niego zwiazany i zakneblowany Krzyżak. Wojmił na koniu wybiegł z lasu, pochwycił go w pełnym biegu i umknął w polany. Został jednak zauważony przed kilkuosobowy oddział krzyżacki, który rzucił się za nim w pościg. Koń Wojmiła obciążony dodatkowym ciężarem nie był tak szybki i zwinny, przeciwnicy zaczęli się zbliżać, rozjechali się tez na boki by go otoczyć. Nad głową świsnął mu bełt z kuszy. Sytuacja robiła się zdecydowanie nie za ciekawa. Wojmił zaczynał żałować, że nie ma przy sobie wsparcia swojej drużyny z karabinami.

Dopadł do drzew, liczył na to że w lesie zgubi pościg, Krzyżacy nie będą przynajmniej mieć przewagi szybkości. Niestety rok we wspólczesności stępił jego instynkt wojownika. Oglądając się za siebie nie zauważył, że wyjechał na wprost dwóch Krzyżaków. Zanim osadził konia i spróbował zawrócić był już otoczony przez dziesięciu jeźdźców.

Dwóch z nich mierzyło do niego z kusz, reszta miała miecze w gotowości.

Szarpnął za plaszcz komtura Kabe, usadził go przed sobą a do szyi przyłożył sztylet wyjęty z cholewki.

- Przywiozłem wam na wymianę komtura. Prowadzcie mnie na zamek.

- Wymiana miała być jutro. Co kombinujesz?

- Nic, nie zauważyłem zmiany czasu. Miejmy to więc za sobą dzień wcześniej i rozejdźmy się w pokoju. Oddajcie mi Tusko i wracam do siebie. Nie próbujcie sztuczek.

- Jedż za nami.

Wjechali na dziedziniec marienburskiego zamku. Wojmił zsiadł z konia ciągnąc za sobą komtura. Czekał.

Przez drzwi prowadzące jak się można było domyśleć do lochów wyszło dwóch rycerzy prowadzących związanego Tusko.

- Wojmił idioto, nie zrozumiałeś szyfru?! – Czarownik był wściekły.

- Zamknij się Tusko! Może nie zauważyłeś ale ratuję ci skórę.

Na dziedziniec wyszedł Michał Kuchmeister – wielki mistrz krzyżacki.

- Obawiam się, że jednak nie uratujesz dziś niczyjej skóry Wojmile. – Podniósł dłoń do góry. – Brać go!

- Hola, hola! – powstrzymał ich Wojmił przyciskając sztylet do szyi Kabe. Na ostrzu pojawiła się szkarłatna kropla krwi. – Wciąż mam w ręku kartę przetargową.

- Ach to – wielki mistrz ponownie uniósł dłoń. Gdzieś z krużganka wystrzelono bełt, który przebił pierś komtura. Ciało momentalnie zwiotczało w ramionach Wojmiła.

- Obawiam się, że właśnie straciłeś swoją kartę Wojmile.

 

 

Odnośnik do komentarza

Później. W lochu.

- Miałeś odczytać szyfr, nie zrozumiałeś go?

- Zrozumialem: „zamień mnie z Tuskiem”. Załatwimy to jednak po mojemu.

- Po twojemu? Może nie zauwazyleś ale jesteś w lochu. Chcesz powiedzieć, że to miałeś w planach?

- Po co nas tutaj trzymają?

- Zrobiłeś ze swoją drużyną takie wrażenie na Kuchmeisterze, że usilnie pragnie poznać sekret twej broni. Dowiedział się, że może się do ciebie dostać poprzez mnie, więc sprytnie to sobie wykombinował.

- Bardzo sprytnie. Słuchaj Tusko, nie ufam ci, ale niestety muszę ci zaufać. Jutro zamienisz się z prawdziwym Tuskiem. Jak tylko znajdziesz się w grodzie załatwisz jakąś odsiecz dla mnie dobra?

- Oczywiście. Tylko nic im nie mów na torturach o podróżach w czasie.

- Na torturach?

 

Następnego dnia o 19.30 jak co dzień w grodze zebrali się mieszkańcy by wysłuchać codzennej porcji niusów.

- Dobry wieczór państwu. Godzina 19.30 Tomasz z Lisów; wiadomości:

Ze świata

Znany pisarz science fiction Mikołaj Kopernik kończy pracę nad swą najnowszą powieścią. Podobno ma być w niej dużo o obracaniu ciał. Ciekawe co na to powie Inkwizycja.

Znany wynalazca Gugleberg opatentował drukowaną wyszukiwarkę. W portalu mogunckiego ratusza na specjalnych tabliczkach z ruchomymi czcionkami można składać pytanie i wrzucać je do otworu

w drzwiach. Specjalnie wybrany Procesor wraz z najzdolniejszymi studentami wszystkich kierunków udzielą odpowiedzi na zadane pytanie następnego dnia o tej samej porze. Będzie to najszybsza wyszukiwarka na świecie.

Demaskatorska sztuka – poradnik: „Jak zostać królem” zdobyła nagrodę wyrzeźbioną przez Oskara de Holiłód.

Wiadomości lokalne:

Przedstawiciel Inkwizycji domaga się stałego dostępu do Gospody Pod Tyłkiem Maryni ponieważ szerzy tam się bezbożeństwo i wszetectwo.

W odpowiedzi barman Wujek z Przecinki zakazał kobietom wstępu do gospody.

Kasztelan Ikon publicznie ogłasza kary tygodnia:

Szkodnik Banita – za karmienie trola z lasu; trzynaście batów i prewencyjny zakaz publicznych wystąpień w Gospodzie Pod Tyłkiem Maryni.

Swatki, kumy i wszyscy doświadczeni w miłości na odległość proszeni są o stwienie się jutro w południe w zamku.

Heretyk Maniek spłonie na stosie Inkwizycji za nudzenie się na mszy.

 

Sport

Znany jeździec wyścigowy Robert z Kubity spadł z konia prosto na sztachety z Fabiowego pola. Szkoda Fabia, dwa tysiące płot kosztował.

Znana biegaczka na deskach Justyna od Kowalów niemal wygrałaby w ostatnim wyścigu gdyby przebiegły trener jej rywalki nie wytrenował tak dobrze swej podopiecznej, że zdołała naszą Justynę wyprzedzić.

Adam Co Ma Łyżki znów skoczył se na medal.

Wyniki potyczek miedzygrodowych:

Legionowo oblegało Cracowię. Na zgodę wymienili między sobą po trzech jeńcow.

Śmiały wypad Vistuli nad morze zakończył się zatopieniem jednej łajby zwanej dumnie „Arką Noego”

Lechici splądrowali ubogą karawanę z Widzewiakami.

Zatarg o krowę pomiędzy mieszkańcami Świdwina i Białogardu o krowę zakończył się śmiercią 300 białogardzian, a 100 dalszych dostało się do niewoli. Mieszkańcy Świdwina zdobyli chorągiew Białogardu i 300 wozów z łupami.

O pozostałych potyczkach szkoda gadać..

 

W oknie Tuskowej wieży błysnęło coś złowrogo, błyskawica która stamtąd wypadła trafiła prosto w pierś stojącego na wypalonym gumnie premiera Tuska.

 

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Wojmił nie powiedział premierowi całej prawdy w grodzie. Gdyby wiedział, że zamiast w swoje, dwudziestopierwszowieczne czasy trafi do marienburskiego więzienia to zapewne nigdy by się na gumnie nie ustawiał. Nic dziwnego, że miał zamiar wybić Wojmiłowi zęby. Po początkowych niesnaskach panowie postanowili jednak skupić się na tym jak wydostać się z zamku.

Człowiek, który bez tortur postanawia wszystko opowiedzieć, w dodatku bredzi o podróżach w czasie z gruntu został uznany za kłamcę. Przesłuchujący więc postanowili wspomóc pamięć Wojmiła prowadząc go do sali tortur.

- Myślę, że zaczniemy od łoża madejowego – mistrz Kuchmeister skinął katowi. Ten z pomocą kilku zakonnych rozłożył Wojmiła na łożu unieruchomiając jego ręce i nogi. Kat rozpoczął wyciąganie nóg. Ból rozciąganych niemal do rozerwania ścięgien wyzwolił w Wojmile dzikie pokłady wrzasku.

- Mam nadzieję, że teraz będziesz bardziej sklonny do rozmowy Wojmile. Skąd mieliście broń pod Ludźmierzem?

- Już mówiłem – to broń z przyszłości. Ja i moja drużyna przybylismy z przyszłości wraz z bronią z tych czasów. Tusko planował zmuszenie was do kapitulacji.

- No cóż, pokaz był efektowny ale to zdecydowanie za mało by zmusić nas do wycofania. Nie wierzę ci – skinął na kata a ten ponownie wykonał ćwierć obrotu kołowrotem. Chrupnęło coś nieprzyjemnie w barku Wojmiła.

- Aaaaaaaa....!!!!

 

Menadżer Legii znalazłszy się w swoim ciele i w swoich czasach poprowadził druzynę w prestizowym meczu ligowym z Lechem Poznań. Drużyna zagrała poprawnie, choć zdecydowanie zabrakło im motywacji, a menadżer może i znał się lepiej na piłce od Wojmiła ale motywować to za bardzo nie umiał. Skończylo się więc podziałem punktów.

 

11 sierpnia 2012 r. Ekstraklasa

Legia Warszawa – Lech Poznań 2:2

Glik (42), Totori (83)

 

Prawdę mówiąc nie wróżyło to za dobrze przed spotkaniem w kolejnej rundzie kwalifikacji Ligii Mistrzów gdzie na Legię czekał Partizan Belgrad. Serbowie po zmiażdżeniu w dwumeczu Debreczyna 10-0 wydawali się bardzo pewni siebie.

Starsi gracze od razu zauważyli, że na miejscu Wojmiła znalazł się ich poprzedni menadżer no i co tu dużo mówić; zadowoleni nie byli. Domyslili się też (przynajmniej niektórzy), że Wojmiłowi grozić musi jakieś niebezpieczeństwo. Po rozmowie z menadżerem wyszło na jaw, że Wojmił jest w Średniowieczu. Krzynówkowi udało się odnaleźć kapitana Żwirka i dowiedział się z jaką misją wyruszył Wojmił.

- Panowie – zagaił na spotkaniu drużynowym. – Sytuacja jest poważna. Obawiam się że Wojmił wpadł w krzyżackie łapy. Nie możemy go zostawić samego.

- Tym bardziej, że za kilka dni mecz z Partizanem, bez Wojmiła nie damy rady – dodał Paluchowski.

- Panowie – powiedział poważnie Choto, kapitan drużyny. – Ruszamy na Malbork!

- Na Malbork!!! – zakrzyknęli pozostali.

 

 

Odnośnik do komentarza

Big fight*

 

Nad zamkiem kolorowy mrok

(pochodnie tworzą styl mu)

Przez portal wjeżdża polski czołg

Z całkiem innego filmu.

 

Krzynio wyciska nogą gaz,

Choto jest wieżyczkowym,

A pod nim Ramos z Glikiem wraz

Ładują odłamkowym.

 

Zahuczał silnik czołgu Twardy,

Strzał wybił dziurę w murze

I oto oddział bardzo hardy

Był wjechał na podwórze.

 

Kusznicy na mury wychynęli,

O ścianę ich dupnęło

Bo nasi serią ich wycieli

I wielu z nich zginęło

 

Na placu topór trzyma kat

Pod nim głowa Wojmiłowa

I byłby topór prawie spadł

Gdyby nie pewna białogłowa

 

Z czołgu wybiega oto wnet

Sekretarka Ola

Chustę zarzuca mu na łeb

I „mój ci on” zawoła

 

Na Mistrza kat spoziera

Ten ręką daje znak

Lecz kula życie mu zabiera

Kuchmeister ze strachu tak jak rak

 

W komnatach gdzieś się schował

Krzyżaków szanse bardzo marne

Gdy Krzynio z kałacha przycelował

Nie tak jak w meczu karne

 

Choto Tuska już ratuje

Lecz Krzyżaków w zamku siła

Do kontrataku przystępuje

Więc się drużyna zmyła

 

Do czołgu wszyscy bieżą

I bieg wrzucają wsteczny

Choto obrócił wieżą

I oddał strzał skuteczny

 

Akcja iście jak poemat

Załoga do portalu jedzie

Lecz Wojmiła w czołgu nie ma

Gdyż jest, jest na przedzie

 

Na wierzchowcu cwałuje

I skręca w bok za brzózką

Wrócę – z konia wykrzykuje

Lecz wpierw policzę się z Tusko

 

Czołg w portal zaś jedzie

Pełen warszawskich chojraków

A pieśń wspominać będzie

Jak rozjechali Krzyżaków

 

___________________

* na motywach Andrzeja Waligórskiego

Odnośnik do komentarza

Wszystko wróciło do normy. Goście ze Średniowiecza pozostali w Średniowieczu, współcześni na swoich stołkach. I choć kraj odetchnął po powrocie prawdziwego Tuska (wybryki czarodzieja Tusko tłumaczono różnie, najczęściej dość wiarygodnie), to zawodnicy Legii z obawami oczekiwali na dalsze mecze pod wodzą starego menadżera.

 

Trzecia, decydująca runda kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Wyjazd do Belgradu na trudne, ciężkie i nieprzewidywalne spotkanie. Przeciwnik mocny, szczególnie na swoim terenie. Wojmił, mistrz motywacji umiałby pewnie przygotować piłkarzy mentalnie. Menadżer mimo wszystko był pełen wiary. Niestety nie wszystkim zawodnikom udziela się jego wiara w możliwość osiągnięcia korzystnego wyniku. Dużym zmartwieniem dla menadżera jest brak prawej strony. W meczu z Lechem kontuzję odniósł Radovic, a jego zmiennik Karlsen nie jest w pełni sił. Z konieczności na prawej pomocy musi zagrać obrońca Rzeźniczak.

Obsada bramki też jest zagadką. Hazra gra ostatnio poniżej oczekiwań, a Szczęsny wciąż jest bardziej zawodnikiem na przyszłość. Rzut monetą zadecydował o wystawieniu Szczęsnego. Legia zaczęła nerwowo, wyraźnie

wystraszona żywiołowym dopingiem belgradzkich fanów. Partizan dominował, niepewność obrońców Legii prowokowała go do ataków.

Pierwsza bramka padła dla gospodarzy w 28 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Pięć minut kolejna bramka – piękny strzał zza pola karnego Ljubomira Fejsa trafia prosto w okienko. Do szatni na 3:0 podwyższa Marinkovic. Nokaut.

Kiepski z motywacji menadżer ograniczył się do krótkiego, nie nadającego się do zacytowania przemówienia.

Trochę podziałało. W 57 minucie za nieporadnego Choto wszedł Kamil Glik a za zaskakująco słabego Voughama Wilk. Partizan chyba uspokojony prowadzeniem nie forsował tempa. Do głosu coraz częściej dochodziła Legia. W 60 minucie genialną akcją popisał się Paluchowski, wbiegł w pole karne, zapędził się aż pod linię bramkową i bramkarz tak nieudolnie próbował wyłuskać mu piłkę, że wbił ja sobie do siatki. Gol zdobyty na wyjeździe wlał nadzieję w serca Legionistów. W 81 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Rzeźniczak a niezawodny Jędrzejczyk zdobył bramkę na 2:3.

Przegrana ale wynik zdecydowanie daje nadzieję na udany rewanż.

 

15 sierpnia 2012. 3 runda kwalifikacyjna Ligi Mistrzów. 1 mecz

Partizan Belgrad – Legia Warszawa 3:2

Knezevic (sam. 60), Jędrzejczyk (81)

Odnośnik do komentarza

Na Legii powróciła ligowa szarzyzna.

 

18 sierpnia 2012. Ekstraklasa

Korona Kielce – Legia Warszawa 0:1

Totori (45)

 

Najprzyjemniejszą stroną menadżerki dla starego, bezbarwnego menadżera były transfery. Tak więc powrót do pracy wykorzystał on na zakupy. Do Legii trafił z fińskiego FC Inter Turku młody, potencjalnie zdolny napastnik:

Jimmy Nilsson 21 l. (OP PŚ, N Ś) – chłopak ma być wsparciem dla Totoriego i Paluchowskiego ale ma potencjał by wygryźć któregoś z nich ze składu.

 

Kolejny mecz ligowy:

26 sierpnia 2012. Ekstraklasa

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 0:1

Porażka w bezbarwnym meczu przekonała menadżera ostatecznie, że powrót do współczesności wcale go nie cieszy. Drużyna czuła się niepewnie z nim na ławce, miał wrażenie że oczekują od

niego jakichś nadludzkich umiejętności.

Poza tym tęsknił. Gdy zasypial w swoim mieszkaniu na Kabatach śnil o jej pięknych, niebieskich oczach, długich, kruczoczarnych włosach i zapachu, który tak odurzał.

 

Jakiż to chłopiec piękny i młody?

Jaka to obok dziewica?

Brzegami sinej Świtezi wody

Idą przy świetle księżyca.

 

Ona mu z kosza daje maliny,

A on jej kwiatki do wianka;

Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny,

Pewnie to jego kochanka.

 

Każdą noc prawie, o jednej porze,

Pod tym się widzą modrzewiem.

Młody jest strzelcem w tutejszym borze,

Kto jest dziewczyna? - ja nie wiem.

 

Skąd przyszła? - darmo śledzić kto pragnie,

Gdzie uszła? - nikt jej nie zbada.

Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie,

Jak ognik nocny przepada.

Nigdy nie przepadał za poezją a teraz nauczył się ballady na pamięć, marząc że będzie mógł jej ją zarecytować. Świtezianka…

 

Wojmił w pościgu za Tusko dotarł do grodu. Dowiedział się, że czarownik nikomu nic nie mówiąc wyruszył trzy dni temu na południe. Dogonił go po dwóch dniach.

Niewielka karczma w pobliżu Gniezna pełna była gości. Wojmił siedział przy stoliku pod ścianą z kapturem nasunietym na czoło kapturem przysłuchiwał się jak Tusko przy sąsiednim stoliku przedstawiał swoim rozmówcom propozycję nie do odrzucenia.

- Potrzebuję kilku, może czterech dobrych żołnierzy jako eskortę. Muszę jak najszybciej dotrzeć do Krakowa. Ukryłem tam machinę dzięki której mogę podróżować w czasie. Pomyślcie, dzięki mnie możecie trafic w dowolne miejsce i czas. Daję wam niewiarygodne możliwości. Czyz taka podróż nie jest warta wiele?

Wojmił zaczekał, aż Tusko wyjdzie z karczmy za potrzebą. Szybkim ruchem zarzucił mu płaszcz na glowę, ogłuszył mocnym ciosem w skroń i nim ktokolwiec zdążył cokolwiek zauważyć pędził

już gościńcem z czarownikiem przewieszonym przez siodło. Po chwili skręcił z drogi w lesne ostępy.

 

 

Odnośnik do komentarza

Padający deszcz ułatwiał mu zadanie. Zmywał ślady i opóźniał ewentualny pościg. Wprawdzie nie przypuszczał by ktokolwiek w gospodzie wiedział kim jest Tusko i by kogokolwiek zaniepokoiło jego znikniecie ale nie

należało wykluczyć takiej możliwości. Czarownik był przecież zausznikiem króla, niewykluczone, że ktoś go rozpoznał w wszczął alarm. Dlatego też Wojmił zamierzał oddalić się od karczmy. Nie chciał by ciało zostało znalezione zbyt szybko.

 

Zawinięte w płaszcz ciało poruszyło się lekko. Wojmił spiął konia i po chwili dotarł do rzeki. Świetnie. Zrzucił czarodzieja na ziemię i wyciągnął miecz.

- Wojmił? To ty? – odezwał się Tusko zanim jeszcze ściągnął z głowy płaszcz. Na widok miecza odruchowo spiął ramiona do czaru ofensywnego.

- Nawet nie próbuj! Strącę ci łeb szybciej niż pomyślisz zaklęcie.

- Wojmił! Rad jestem, że cię widzę całego i zdrowego. Niebo i ziemię poruszylem by wyciągnąć cię z Marienburga ale…

- Ale ci się nie udało co?! – Wojmił był wściekły i Tusko w jednej chwili pojął, że jego życie wisi na włosku.

- Zaczekaj! Jeśli mnie zabijesz, nie wrócisz już do swojej drużyny.

- To nie moja drużyna. Dostali już swojego menadżera z powrotem.

Nad drzewami rozbłysła błyskawica a wraz z nią rozległ się potężny grzmot.

 

Kibice chyba nie specjalnie wierzyli w awans do Ligi Mistrzów, na rewanżowe spotkanie z Partizanem przyszło ich niewiele ponad 15 tysięcy. Burzowa pogoda też nie zachęcała do ogladania spodziewanej porazki.

Menadżer, który sam nie ma motywacji z pewnością nie natchnie nią swoich piłkarzy. Nic więc dziwnego, że wszyscy, łącznie z piłkarzami Legii oczekiwali smętnego widowiska.

 

- Dzięki tobie ta drużyna po sześciu latach znów zdobyła mistrzostwo. Nie mów, że ci nie zależy. Nie zabijaj mnie! Naprawdę chciałem cię uwolnić. Jadę do Krakowa do króla…

- Wojsko z królem stoi obozem pięć mil od Marienburga! Idź do diabła Tusko!

 

Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami. W ósmej minucie szybki atak Partizana skrzydłem, wrzutka w pole karne i Kazemian zdobywa gola. Czara goryczy, smutku i tęsknoty się przelała. Menadżer wstał z ławki i poszedł w stronę szatni.

- Muszę się odlać – rzucił asystentowi. Rękę wlożył w kieszeń spodni, w której wymacał paralizator.

 

- Zdychaj zdrajco! – Wojmił wzniósł miecz i spiął konia. Błyskawica wraz z towarzyszącym jej potężnym grzmotem spadła z nieba i uderzyła w miecz. Wojmił wraz z koniem padł na ziemię.

 

Menadżer nie zdążył nawet poczuć wyładowania paralizatora. Padł ledwo przyłożył sobie elektrodę do nogi.

 

Po chwili na podłodze szatni ocknął się Wojmił. Poznał od razu poznał gdzie się znajduje. W głowie mu huczało. Czuł ból w ramieniu i nodze ale poderwał się szybko i wybiegł na stadion. Rzut oka na tablicę wyników uświadomił mu w jakiej sytuacji znajduje się drużyna.

Totori przedzierał się właśnie środkiem boiska w indywidualnej akcji.

- Chłopaki! Wróciłem! – wrzasnął co sił w płucach. – I lepiej, psie syny, zacznijcie grać bo wrócę z powrotem!

Totori zawahał się na moment i obrońca Partizana wjechał mu prosto w nogi. Karny!

Totori bez wahania ustawił sobie piłkę w odległości jedenastu metrów. Strzał w prawy róg. Bramka!

Oblicze drużyny w jednej chwili się odmieniło. Wszyscy poczuli, że z Wojmiłem są w stanie osiągnąć wszystko. Przyniosło to efekt w 29 minucie, gdy po pięknym strzale Radovicia Legia objęła prowadzenie i w tym

momencie była w Lidze Mistrzów!

 

Podczas przerwy nikt nie mówił o meczu, wszyscy się cieszyli z powrotu Wojmiła. W drugiej połowie wojmiłowi utrzymywali tempo i kontrolowali grę. Świetny mecz rozgrywał Szczęsny (w przerwie Wojmił dowiedział się, że

Hazra na własną prośbę został sprzedany do Ipswich za 425 tysięcy). Partizan walczył dzielnie ale zmobilizowana Legia nie pozwalała mu na wiele. Dodatkowo morale ich sprowadził niemal do zera Voughan zdobywając w 78 minucie trzecią bramkę dla Legii. Mimo wszystko do dogrywki Serbom wystarczała jedna bramka.

Końcówka była więc niezwykle emocjonująca. W 87 z rzutu rożnego świetnie dośrodkowywał Voughan a Kamil Glik strzelił przepiękną bramkę głową. 4-1! Legia zagra w Lidze Mistrzów.

W doliczonym czasie Serbów całkowicie pogrążył i zmasakrował Jakub Wilk zdobywając piątego gola.

 

29 sierpnia 2012. 3 runda kwalifikacyjna Ligi Mistrzów. Rewanż

Legia Warszawa – Partizan Belgrad 5:1

Totori (kar. 13), Radovic (27), Voughan (78), Glik (87), Wilk (90+3)

 

Piłkarze podczas konferencji meczowej zgodnie podkreślali, że zwycięstwo dedykują swojemu menadżerowi.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Wczesnym świtem udający się do domów bywalcy Gospody Pod Tyłkiem Marynii ujrzeli wchodzących do miasta południową bramą czarodzieja Tusko i bezimiennego menadżera Legii. Choć bardziej adekwatnym słowem byłoby wtaczających się. Śpiewali głośno, przekrzykując się nawzajem.

- Niech zyje nam reeezeerwa przez szereg długich lat, gdy rezerwiści piją, w gospodzie wódki braaaak.

- Piękna noc, hej! Ej Tusko, co to były za czary?

- Żadne czary, chłopie. Wino, rozumiesz?

- Wino, rozumiem.

- Kobiety, rozumiesz?

- Kobiet nie rozumiem! – Potrząsnął głową menadżer i padł jak długi w gumno.

- Nie musisz rozumieć. Kochać musisz!

- Toć kocham Tusko, och jak ja kocham! - zakwilił wstając z ziemi: - Jakiż to chłopiec piękny i młody? Jaka to obok dziewica? Brzegami sinej Świtezi wody, idą przy świetle księżyca.

- Miłość, trudna rada! Ty, jak ci w ogóle na imię, bo się nie zgadalim?

- Teodor, ale możesz mi mówić Tio.

Trochę smętne miny bywalców Gospody Pod Tyłkiem Marynii wyraźnie wskazywały, że nasi bohaterowie znaleźli gdzieś nieopodal lepszy lokal. Żyjący w puszczy Płonący Gryzli, który do gospody

wpadał tylko po to by ogłosić kolejną teorię spiskową zakrzyknął zdjęty grozą:

- Oni są napromieniowani!!! Cała ta Unia Obojga Narodów zgodziła się byśmy żarli świecące żarcie! Trzeba ich zakopać!

Z rzadka wychodzący zza swej katedry Bakałarz walnął go w łeb i Gryzli padł jak cep. Natychmiast podbiegło do niego dwóch purpuratów: kasztelan Ikon i A. de Ralf i pochwycili go z obu stron.

- Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji! – zakrzyknąl Ralf. - Nasza metoda to zaskoczenie i strach. Dwie metody: zaskoczenie i strach. I skuteczność. Trzy metody.

Zniknęli rownie szybko jak się pojawili. Udał się tedy również Jazon z miasta X na stronę żeby się dać zapisać.

Koguty zaczęły głosić ranek.

Forum opustoszało, wszyscy porozchodzili się do izb na zaslużony spoczynek. Jedynie Tusko spać nie poszedł. Zamknął się w swej wieży i knuł.

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...