Skocz do zawartości

Książki - dobre, złe i średnie. Co czytać?


Rekomendowane odpowiedzi

Czytam sobie właśnie po raz pierwszy Firmę Grishama. Filmu nie widziałem chyba nigdy, ale jako że nie żyję pod kamieniem, to ogólny zarys fabuły powiedzmy że znam. No i przeczytałem tak już z 1/5 i gdybym nie wiedział, że książka zaliczana jest do jednych z najlepszych "kryminałów", to bym chyba to rzucił. Bohater jest antypatyczny (niczym Tom Cruise :keke: ), pracoholik o wielkim ego, do tego przez te 100 stron właściwie nic się nie dzieje, oprócz metodycznego pokazywania idylli pracy w Firmie (a ile stron jest o tym, że trzeba fakturować, nie zliczę). Mam nadzieję, że to usypianie czujności czytelnika, żeby uderzyć z grubej rury, choć zarówno ja wiem, że idylla jest fałszywa, jak i czytelnik który to czyta pierwszy raz bez tej wiedzy, bo szybko są fragmenty, które mówią to wprost. Więc skoro już czytelnik wie, że jest pęknięcie na tym idealnym obrazku, to po co przez następne 20 stron znów go malować?

 

Druga rzecz - nie potrafię (bez emotek i przypisów :keke: ) wykryć, czy Grisham pisze serio, czy się nabija, kiedy śpiewa peany ku czci pracoholizmu: typu "pracował 16 godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu, dopiero jak lekarz mu zabronił to zszedł do 12 i niedziel wolnych". No ale to drobiazg w sumie, będzie mi po prostu przykro, kiedy się okaże, że to na serio ;)

Odnośnik do komentarza

O chłopie. Wprawdzie i książkę i film "skonsumowałem" chyba jeszcze w szkole średniej ale Firma wywołała na mnie kolosalne wrażenie. Ale wiadomo, że na odbiór powieści wpływa to czy czytelnik polubi protagonistę. Jeżeli Mitchell McDeere Cię wkurza to i powieść Cię nie porwie.

Dla mnie to wciąż najlepszy Grisham ever. 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Doczytałem. Zdania nie zmieniam. Być może powieść źle się zestarzała, i czytana w latach 90 robiła inne wrażenie (nie oglądałem jeszcze filmu, podobno wybrane są inne - lepsze rozwiązania fabularne, włącznie z zakończeniem), ale dziś by się nie obroniła: jest szowinistyczna, rasistowska i seksistowska. Bohater, McDeere też nie zrobił wiele, żeby zmienić o nim zdanie: jest cwaniaczkowaty, źle traktuje swoją sekretarkę, zdradza żonę, którą niedawno poślubił przy raptem drugiej okazji na plaży w Kajmanach (swoją drogą poza szantażem zdjęciami, ten wątek nie rozwiązuje się do końca powieści), wyciąga "nielegalnie" z więzienia brata, słusznie skazanego za nieumyślne spowodowanie śmierci, zamiast spróbować jakichś legalnych, bardziej prawniczych sposobów na amnestię/zmniejszenie kary. Ów brat zresztą niedługo po kontrolowanej ucieczce zabija kolejną osobę (agresora co prawda, ale nie musiał tego robić). Mitch wspaniałomyślnie przesyła po milionie teściom i matce, ale już się z nią nawet nie spotyka.

 

Ale oprócz tego, to jednak powolne tempo akcji z początku powieści nie wzrasta, tak naprawdę przez te blisko 500 stron niewiele się dzieje. I nie mam na myśli pościgów czy strzelanin, akcja ciągnie się od kolejnych spotkań Mitcha z FBI, wylotów na Kajmany, aż do jego własnych prób zbierania dowodów żeby to rozegrać po swojemu. Tak naprawdę brakuje jakichś solidnych zwrotów akcji, czegoś co spowoduje, że czytelnikowi opada szczęka. Zakończenie też jest nijakie, codzienne jakby zabrakło autorowi jakiegoś "książkowego" pomysłu.

 

Dla mnie to spore rozczarowanie.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Narodziny Fundacji

 

To jest bodajże ostatnia książka Asimova, książka w której starał się chyba postawić kropkę nad i w swojej unifikacji stworzonych przez siebie uniwersów (pojawiła się tu wzmianka o starożytnej opowieści o Nemesis, wzięta z singlowej dotąd powieści o tym samym tytule). Chyba najgorsza część cyklu. Postacie płaskie, akcja szarpana i trochę chaotyczna. Ocena podbita delikatnie przez rozbawienie mnie konkluzją wątku Cleona I… no i to sentymentalne zakończenie trochę mnie ujęło za serce. 
 

5/10

Odnośnik do komentarza
Przeczytałem Żmijowisko Wojciecha Chmielarza. To prawda, styl dość prosty, momentami nawet prostacki. Przeerotyzowanie (przewulgaryzowanie?) zbyt duże na mój gust i mooooże w dwóch momentach uzasadnione, erotyczne fragmenty jak z powieści licealistów pisanych do szuflady.
 
Ale.
 
Naprawdę mnie wciągnęła jak dawno nic mnie nie wciągnęło, autor sprawnie prowadził trzy plany czasowe, postacie naprawdę że złożonymi motywacjami, żadne z nich czarno-białe, praktycznie każdy wątek czemuś służył, nawet jeśli to miał być fałszywy trop. Wątki nie wszystkie wciągające i ciekawe, niektóre wręcz zahaczające o klisze, lub przerysowane, ale - jak wspomniałem - praktycznie wszystkie uzasadnione oraz pisane bardzo sprawnie. Bohaterów na pierwszym planie ani za dużo, ani za mało. A zakończenia się nie spodziewałem (choć sama kluczowa akcja Wtedy mało wiarygodna).
 
 

Solidne i zasłużone 8/10, raczej na pewno coś jeszcze jego przeczytam

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Oktawian August - ojciec chrzestny Europy

 

To znakomita książka, która nie jest znakomitą biografią Augusta. Tak naprawdę, to opowieść o wojnie domowej która wyniosła go na szczyt - opowieść o niej zajmuje 220 z 320 jej stron. Trochę szkoda, że zagadką charakteru pierwszego cesarza Imperium autor zajął się dopiero w końcówce książki, nawet tych kilka stron zdradza, jak niezwykłym człowiekiem był ten wiecznie młody cezar patrzący na nas z tak wielu posągów. 

8/10

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Adept magii

 

Pierwszy tom Riftwar Saga R.  Feista. 

W czasach licealnych to był jeden z moich ulubionych cyklów fantasy. Wielowątkowość, dosyć duży świat przedstawiony, ciekawy pomysł na międzywymiarową wojnę…

Po trzydziestu latach przyszło mocne otrzeźwienie. To jednak jest literatura młodzieżowa chyba. Bohaterowie wyglądają jak manekiny poruszane płaskimi archetypami, akcja pędzi jak szalona przeskokami do przodu, wątki są tworzone i beztrosko porzucane… Nie jest zupełnie dramatycznie, ale… średnio. Tylko dla tych, którzy naprawdę kochają fantasy i chcą liznąć kanon, bo to jednak przecież kanon (no i jaka cudowna gra cRPG z tego powstała)…
5,5/10

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

186E1A9D-FD4D-4FBC-9176-197588D9096D.thumb.jpeg.d698826b4a01488f5d38363d4bfeecf7.jpeg

 

Chyba równe 40 lat temu zobaczyłem tę książkę po raz pierwszy. Potem upadło wielkie imperium, Polska zmieniła nazwę i godło (to herb, głupia konstytucjo), mieliśmy 6 prezydentów plus jednego emigracyjnego, zmieniłem wzrost, wagę i stan cywilny, nauczyłem się jeździć samochodem i dręczyć niewinnych. I dzisiaj, cztery dekady później, w stuleciu z nowym numerem porządkowym, znowu ją zobaczyłem, odkopałem, odzyskałem. Moją Księga Rodzaju, Genesis. Początek drogi. 
40 lat temu nie wiedziałem jeszcze, że w drugowojennej fabule nie wypada raczej kibicować Japończykom, gdy więc „Diabelska wyspa” zaczęła narrację od misji Saburo Sakai, to zacząłem ściskać za niego kciuki. 40 lat później już wiem, że Historia rzuciła Saburo na niewłaściwą stronę, ale gdy zacząłem wsiadać z nim do jego Zero, to znowu byłem tam z nim, podskórnie chcąc by przeżył. Przy okazji ogarniając szok, bo przecież ja to wszystko pamiętam. Pamiętam ten początek i pamiętam koniec tej niepozornej książeczki, z jednookim Saburo dożywającym końca wojennego kataklizmu. Ze środka pamiętam fragmenty: Henderson Field, marines, Tokio Express i te wszystkie budzące grozę i respekt nazwy. HARUNA! KIRISHIMA! KONGO! AOBA! CHOKAI!
I Guadalcanal. Jak ja byłem dumny, że zapamiętałem nazwę tej wyspy 🙂
Pierwsza książka historyczna w moim życiu. Miał ją mój dziadek, nie mam pojęcia jak to się stało, że zacząłem to czytać. Gdy skończyłem, byłem już skazany, potępiony. Ciężko orzec, jaki procent następnych czterdziestu lat mojego życia został wtedy ustalony, ale jest to procent niemały. 
Relikwia. 
Kosztowała 5 złotych sprzed denominacji. 
Over9000/10

  • Lubię! 5
  • Uwielbiam 3
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, tio napisał:

Mój tata też czytał tygrysy ale sam chyba żadnego nie przeczytałem a reklama @Feanor zachęca :)

 

Ogromna część Tygrysów to literatura słaba, w dodatku agitki. Ale ten... w czasach, gdy liczył się w PL tylko front wschodni... Dla ośmiolatka to było coś :) To taka literatura, w której wymyślano dialogi, więc raczej nie zachęcam. Ale ten tomik kocham.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Przeczytałem właśnie Jakuba Szamałka "Kimkolwiek jesteś" - to druga część z trylogii Ukryta sieć. Parę lat temu przeczytałem pierwszą, była średnia ale akcja toczyła się wartko. Nie miałem zamiaru czytać części drugiej ale wpadła mi gdzieś w ręce na stoisku taniej książki za 5 zł i wziąłem. 

Bohaterka Julita Warecka niczym w jakiejś grze komputerowej dostaje misję - artykuł o morderstwie camgirl i instrukcję: "sprawdź to". Wiec ona sprawdza. A ponieważ jest to nudne to dostajemy jeszcze dwa wątki z dupy: Aneta - szefowa kampanii wyborczej pewnego szemranego polityka i Olega, który moderuj komentarze internetowe i identyfikuje fałszywe konta. Ale wszystko to jest cholernie nudne (choć jednak udało mi się przeczytać do końca). Akcja się ślimaczy, śledztwo w sprawie camgirl kieruje naszą bohaterkę do Londynu, śladem faceta, z którym wyjątkowo dużo gadała. Tam dostają informację o tym, że facet parę miesięcy przed swoją śmiercią był W Las Vegas na zlocie hakerów. Bohaterka więc leci do Las Vegas, tam oczywiście trafia na jakąś osobę, która rzuca jej kolejny trop o tym, że internetowe wybory mogą nie być bezpieczne. Nie wiedzieć czemu Julitę i towarzyszącego jej Janka Trana ktoś chce zabić (zupełnie bez sensu).

Ale są ciekawe momenty gdy autor wyjaśnia jak działają pliki śledzące w internecie, jak można uzyskać ciekawe informacje w facebooku. Wszystko to podlane sosem sensacji ale takie jakieś wydmuszkowe. 

Tego typu powieści dają mi nadzieję, że tak to i ja umiem pisać.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 14.02.2022 o 21:41, Feanor napisał:

186E1A9D-FD4D-4FBC-9176-197588D9096D.thumb.jpeg.d698826b4a01488f5d38363d4bfeecf7.jpeg

 

Chyba równe 40 lat temu zobaczyłem tę książkę po raz pierwszy. Potem upadło wielkie imperium, Polska zmieniła nazwę i godło (to herb, głupia konstytucjo), mieliśmy 6 prezydentów plus jednego emigracyjnego, zmieniłem wzrost, wagę i stan cywilny, nauczyłem się jeździć samochodem i dręczyć niewinnych. I dzisiaj, cztery dekady później, w stuleciu z nowym numerem porządkowym, znowu ją zobaczyłem, odkopałem, odzyskałem. Moją Księga Rodzaju, Genesis. Początek drogi. 
40 lat temu nie wiedziałem jeszcze, że w drugowojennej fabule nie wypada raczej kibicować Japończykom, gdy więc „Diabelska wyspa” zaczęła narrację od misji Saburo Sakai, to zacząłem ściskać za niego kciuki. 40 lat później już wiem, że Historia rzuciła Saburo na niewłaściwą stronę, ale gdy zacząłem wsiadać z nim do jego Zero, to znowu byłem tam z nim, podskórnie chcąc by przeżył. Przy okazji ogarniając szok, bo przecież ja to wszystko pamiętam. Pamiętam ten początek i pamiętam koniec tej niepozornej książeczki, z jednookim Saburo dożywającym końca wojennego kataklizmu. Ze środka pamiętam fragmenty: Henderson Field, marines, Tokio Express i te wszystkie budzące grozę i respekt nazwy. HARUNA! KIRISHIMA! KONGO! AOBA! CHOKAI!
I Guadalcanal. Jak ja byłem dumny, że zapamiętałem nazwę tej wyspy 🙂
Pierwsza książka historyczna w moim życiu. Miał ją mój dziadek, nie mam pojęcia jak to się stało, że zacząłem to czytać. Gdy skończyłem, byłem już skazany, potępiony. Ciężko orzec, jaki procent następnych czterdziestu lat mojego życia został wtedy ustalony, ale jest to procent niemały. 
Relikwia. 
Kosztowała 5 złotych sprzed denominacji. 
Over9000/10

 

Moją "Diabelską wyspą" była taka książeczka:

spacer.png

 

Po niej były kolejne żółte tygrysy ...

  • Lubię! 2
  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza

W ostatnim czasie wysłuchałem dwóch powieści Jakuba Ćwieka. To moje pierwsze z nim spotkanie i trochę nierówne:

 

"Drelich. Prosto w splot" - sensacja, w stylu Lee Childa, z tym, że nasz superbohater, ma rodzinę o którą musi walczyć. Drelich jest profesjonalnym złodziejem, żyje jak na fach który wykonuje, zupełnie spokojnie, utrzymuje dobre relacje z była żoną i dziećmi. Aż tu nagle okazuje się, że chyba nadepnął na odcisk pewnej lokalnej mafii z Wybrzeża. Musi więc stanąć do walki o życie swoje i swoich bliskich. 

Jest sprawnie napisana sensacja, z bohaterami, których da się lubić. Parę rzeczy w tej historii trochę mi zgrzytało ale ogólnie to była dobra rozrywka.

 

"Panie czarowne" - historia w zupełnie innym klimacie ale trochę podobieństw do Drelicha można znaleźć. W Głuchołazach od wieków żyją czarownice, czyli tytułowe Panie Czarowne. Silnymi czarami chronią miasto i jego mieszkańców i jednocześnie troszczą się o to żeby ludziom żyło się dobrze ale cicho i spokojnie. Jednakże na ślad czarownic wpada pewna kościelna organizacja.

Spodobał mi się pomysł ale jego realizacja już mniej. Mamy trzy główne bohaterki, żadna nie wzbudziła we mnie jakiejś większej sympatii więc ich los średnio mnie interesował a jednocześnie główna konfrontacja kompletnie autorowi nie wyszła.

Pomysł fajny ale wykonanie dużo gorsze.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Mistrz magii

 

 

No cóż, dalszy ciąg odświeżania sobie jednego z ulubionych cyklów fantasy z licealnych czasów nadal odbrązowuje Feista. Nadal jest naiwnie (to całe zamieszanie Lyam/Martin... straszne), nadal mamy płaskich bohaterów i jakąś taką średnią stylistykę... Na plus jednak dalsze rozwijanie świata, wątek Milambera w Tsuranuanni (pomysł, że będzie teraz wierny Imperium uważam za całkiem zacny). Dlatego ciut lepiej niż wcześniej.

 

6/10

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Jo Nesbo "Zemsta"

Jo Nesbo zaskakuje. Po zeszłorocznym tomie opowiadań pt. "Zazdrość", które w kryminalnych historiach eksploatowały temat zazdrości obecnie dostaliśmy tom "Zemsta". Spodziewałem się więc kryminalnych opowiadań z motywem zemsty. I owszem jest to motyw wszystkich opowiadań, z tym że obracają się one bardziej w tematyce fantastyki niż kryminału.
Przyznam, że było to bardzo przyjemne zaskoczenie. Pierwsze z opowiadań "Antidotum" - to taki klasyczny kryminał o zemście, rozgrywający się na afrykańskiej farmie węży.
Drugie opowiadanie "Niszczarka" to wręcz moralitet o tym czy lek na nieśmiertelność okazałby się zbawieniem czy raczej zagładą ludzkości.
Trzecie opowiadanie "Cykady" podobało mi się najbardziej. Dwóch przyjaciół w wakacyjnej podróży poznaje kobietę. Zaczyna się jak kryminalna historia o zazdrości (w klimacie podobna do opowiadania "Zazdrość" z wcześniejszego zbioru) ale do akcji wkraczają światy równoległe i... robi się ciekawie.
Czwarte opowiadanie "Czarny skoczek" - ponury, post apokaliptyczny świat i rozgrywka dwóch zawodowych zabójców na zlecenie. Inspiracją była chęć przełożenia partii szachów na futurystyczną historię kryminalną.
Piąte opowiadanie "Wyspa szczurów" - ponownie ponura wizja niedalekiej, post pandemiczej przyszłości i dylemat: czy w świecie bez sprawiedliwości można usprawiedliwiać zemstę.
Wszystkie (może poza pierwszym) opowiadania dzieją się w niedalekiej przyszłości i pod warstwą futurystycznego kryminału są lekko filozoficznymi rozprawami na temat ludzkości, naszych słabości, które są największym zagrożeniem dla świata.
Bardzo dobry zbiór.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

LARRY VS MAGIC. KIEDY RZĄDZILIŚMY NBA

https://www.wsqn.pl/ksiazki/larry-vs-magic-kiedy-rzadzilismy-nba/

 

Ostatnio wróciła mi faza na czytanko, więc wpadło parę książek o tematyce koszykarskiej. Na pierwszy ogień poszła Larry vs Magic. Nie wiem czego się spodziewałem, ale na próżno szukać mojego zachwytu po przeczytaniu. W sumie nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnego fajnego fragmentu, ciekawej anegdoty czy czegokolwiek. Taka opowiastka, gdzie co trzecie zdanie powtarzane jest, że jeden nakręcał drugiego i ze statusu wrogów, którzy się podziwiali przeszli do przyjaźni, w której się podziwiali. Jeśli jesteś fanem NBA, to raczej warto mieć. Jeśli nie, a chcesz przeczytać, to raczej pożycz niż kupuj ;)

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...