Skocz do zawartości

Kącik gier wszelakich


Rekomendowane odpowiedzi

13 godzin temu, Gabe napisał:

Dawno się tak w nic nie wciągnąłem, jak w Battle Brothers <3

Mnie swego czasu wciągnęła, ale

 

13 godzin temu, Gabe napisał:

Trzecia ciekawa rzecz: misje są dość powtarzalne i raczej nie da się nimi emocjonować.

Było wręcz zbyt monotonnie i powtarzalnie i przez to jakoś poległem na tej grze ;(

Odnośnik do komentarza

Wczoraj weszła kolejna sesja w Battle Brothers. Jak się dawkuje jak ja, dwie godziny na tydzień, to się nie nudzi :keke:

 

Kilka nowych rzeczy mnie spotkało - permanentne kontuzje. Jeden potrzaskane kolano, drugi jakieś PTSD. Kolesia z kolanem wsadziłem z włócznią i tarczą w środek linii, spearwall i shieldwall i może sobie da radę. Koleś z traumą poszedł na skrzydło, pewnie zginie w pierwszej bardziej wymagającej walce. Chyba jest opcja zwolnienia z kontraktu, ale nie próbowałem. Przywiązuję się do ludków ;)

 

A sprawcami kontuzji byli Orkowie - ooo, tu już nie ma żartów. Wjeżdżają szarżą z dwóch heksów i nie biorą jeńców. Ich topory i pałki niszczą zbroje błyskawicznie. Miałem z nimi dwie walki, jedną jak ochraniałem karawanę, i jedną z misji tych wysokich rodów. Po pierwszej bałem się mocno tej drugiej, ale tu się okazało że sami młodzieńcy i po pierwszych szarżach w zwarciu to ludzie mają przewagę (no i liche ich zbroje pomogły).

 

Wracając po udanej misji z orkami zobaczyłem też, że w okolicy kręcą się dwa Lindwurmy. Zrobiłem save'a i zaatakowałem. Nie, nie i jeszcze długo nie (przeżyły trzy osoby ode mnie - bo uciekły w panice). Load i ucieczka w przeciwną stronę.

 

Pierwszy raz też walczyłem na bagnie: tu też ciekawie i klimatycznie. Trzeba było dostosować taktykę - ruch w wodzie zużywa więcej AP, do tego stojąc w wodzie są minusowe bonusy do ataku i obrony, więc strategicznie trzeba było szukać względnie stałego lądu. No i wysokie zarośla, gdzie można się było ukryć przed łucznikami.

 

Z oczywistych rzeczy przede mną jeszcze nieumarli, a more to come. :D

  • Lubię! 1
  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza

Wspaniała jest ta gra, mogę tylko dziękować za zwrócenie uwagi na nią. :D

 

Oto na piedestale Ostatniej Oazy historię swojego żywota dokonuje Norman Orle Oczy, a wraz z nim umiera Wolna Kompania. 

 

Wojownik czwartego poziomu, weteran pięciu bitew, rozerwany i zjedzony żywcem przez hieny, które - nie bojąc się ludzi i przemykając środkiem miasta - zaatakowały niedobitki Kompanii w oazie najbardziej wysuniętego na południowy skraj świata miasta sułtanatu.

 

Za nim możecie dostrzec zwłoki dwóch ostatnich Towarzyszy Kompanii, Adlera Zabójcę Goblina i Tostiga Wyzwoleńca, powalonych przez hieny w momencie, gdy i tak znajdowali się w malignie, na skraju śmierci. W podróży do Valhalli, Normanowi towarzyszył również pies, Fafik, dzielnie broniący pana póki sam nie padł z przegryzionym gardłem.

 

Towarzysze mieli nadzieję na kilka dni spokojnego lizania ran przed próbą przeprowadzenia restauracji dawnej świetności formacji, przetrzebionej dotkliwie przez atak nomadów do którego doszło w trakcie drogi do Ostatniej Oazy z zadaniem dostarczenia ważnej przesyłki.

 

Chichot bestii jeszcze długo było słychać w pałacu wezyra, znajdującym się zaledwie ćwierć stajania od piedestału. 

 

Zwłoki spalono i wykorzystano jako nawóz.

 

Darmowy hosting zdjęć i obrazków

  • Lubię! 5
Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Skończyłem moją kampanię - sukcesem :D Nie spodziewałem się tego w ogóle, ale się udało.

 

Zacznę od tego, że ta gra jest straszliwym przedstawicielem gatunku "jeszcze jedna tura" ;) Właściwie nie ma dobrego momentu, żeby przerwać rozgrywkę, po skończonej walce trzeba przecież iść do miasta sprzedać łupy, uzupełnić liczbę najemników, zobaczyć dostępne kontrakty, kupić lepszą zbroję itd. Więc ostatnio tych sesji weszło trochę więcej niż na początku.

 

Owszem, jest powtarzalna, nawet późniejsze kontrakty ograniczają się do dwóch typów: idź dokądś, albo z kimś walcz. Choć trzeba przyznać, że różne urozmaicenia są (goń złodziei, poluj na potwora, eskortuj emisariusza, odbij zakładników itd), no ale powiedzmy sobie prawdę, to walka na planszy jest miodem tej gry. Wyobrażam sobie, że można by wprowadzić więcej elementów RPG, gildie, frakcje, przyjaciół, wrogów - co tylko sobie dusza zamarzy, aby bardziej wczuć się w świat - ale koniec końców ta gra to przesuwanie pionków po taktycznej mapie, reszta to drugorzędne dodatki :D

 

A sama walka jest dopracowana w wielu szczegółach. Mamy różne typy broni, z różnymi od siebie mechanikami: flail (kiścień?) ma większe szanse na ominięcie tarczy przeciwnika, topór znów ma specjalny atak, który tarcze niszczy, broń sieczna zadaje obrażenia, które krwawią, a tasaki (chyba, bo nie korzystałem) większą szansę na obcięcie głowy, itd. Co więcej poszczególne "modele" mają specjalne ataki: miecz, który atakuje trzy pola dookoła, albo dwa do przodu, topór, którym można zakręcić młynka, albo któraś z broni drzewcowej, która może przyciągnąć wroga o jedno pole. Znaczenie ma oczywiście ukształtowanie pola bitwy, naturalne blokady, czy obniżenia/podwyższenia terenu. Wreszcie różni wrogowie obierają różne taktyki: ludzie albo idą w zwarcie, lub, jeśli mają łuczników, trzymają dystans, orki wchodzą z siłą taranu (choć Berserkerzy często obchodzą flanki), ogłuszając pierwszy rząd, gobliny, te wredne gobliny, są piekielnie szybkie i mobilne, i z jakiegoś powodu czasem potrafią ominąć moje pole kontroli, nieumarli wreszcie idą jak fala powodziowa i jeśli szybko ich się nie zlikwiduje, to zaleją swoją masą (tym bardziej, że zombie losowo się wskrzeszają). Dwa razy zaskoczył mnie tzw setting: raz okazało się, że gobliny wprowadziły mnie w zasadzkę, zacząłem bez szyku bojowego, okrążony przez nich, a drugi raz trafiłem na wewnętrzną walkę orków samych ze sobą, więc poczekałem aż się trochę przerzedzą :D

 

Gra wybrała dla mnie Greenskin Invasion jako Late Game Crisis, i bałem się strasznie tego wyboru. Z ludźmi i umarlakami sobie jakoś radziłem (pamiętajcie o Resolve w awansach, 40 to przyzwoite minimum, inaczej upiory w zmowie z zombiakami wykończą kompanię w mrugnięcie okiem), gobliny i orki, spotykane sporadycznie w pierwszej części gry napawały mnie przerażeniem - przez pierwsze 50 dni stracenie kompana w boju, szczególnie takiego doświadczonego, było praktycznie niespotykane, gobliny i orki nic sobie z tego nie robiły i traciłem w walce z nimi moich ulubieńców. Zresztą później już się do tego przyzwyczaiłem, do końca gry dotrwało ze mną dwóch kompanów z początkowej fazy: jeden z początkowych trzech - kusznik, oraz zakuty po zęby w zbroję i z legendarną tarczą orków Volkar, którego kiedyś połknął potwór na N :D No i jak już opatrzyłem się ze śmiercią kompanów, to i z inwazją Zielonoskórych sobie poradziliśmy.

 

Praktycznie całą grę przeszedłem w takim ustawieniu: pierwszy szereg to na zmianę włócznik z tarczą i towarzysz z inną bronią (miecz, topór, flail) i tarczą, z tyłu trzech strzelców i trzech z bronią o zasięgu dwa (w tym jeden topór, do łamania tarcz). I mam wrażenie, że spearwall jest zbyt mocny - dopóki wystarczało Fatigue, to np takie zombiaki właziły jak na żywopłot. Jak już ktoś się przedarł do bezpośredniego zwarcia, to był potencjalnym atakiem dla dwóch z pierwszego szeregu, oraz trzech z drugiego. Plany zazwyczaj psuły mi: ukształtowania terenu, jak mnie fantazja poniosła i goniłem wroga opuszczając wspomnianą formację, lub zbyt silny przeciwnik, który przerywał spearwall, a potem zwyczajnie zasiekał mojego towarzysza. I tak naprawdę nie wyobrażam sobie np kogoś z perkiem Lone Wolf, który nie stoi bark w bark z innymi, tylko lata po flankach i kręci młyńce jakimś toporem (tak chciałem robić, i tak zginął jeden z moich ulubieńców :( ).

 

Pewnie zacznę niedługo nową kampanię, kilka rzeczy jest jeszcze do odkrycia, kilka do spróbowania. Na pewno inny Late Game Crisis, można zamiast realizować kontrakty łazić po dziczy, można grać bez spearwalla ;) można przecież zwiększyć poziom trudności (grałem na Beginner, ale każdy kto grał w Battle Brothers, wie, że to nie znaczy Easy :P ), albo ekonomii. Można wreszcie spróbować wygrać z Lindwurmem, bo próbowałem dwa razy i efekt był opłakany. A może trzeba by zapolować na jakiś mod, albo DLC?

  • Lubię! 1
  • Uwielbiam 3
Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, Gabe napisał:

I tak naprawdę nie wyobrażam sobie np kogoś z perkiem Lone Wolf, który nie stoi bark w bark z innymi, tylko lata po flankach i kręci młyńce jakimś toporem (tak chciałem robić, i tak zginął jeden z moich ulubieńców :( ).

 

On może chyba używać riposty (uzbrojony w miecz) co powoduje, że rywale padają przed nim jak kłosy ;) Wczoraj na YT widziałem jak koleś takim koksem wyrżnął 27 bandytów. I połowa poległa od riposty w ciągu dwóch-trzech tur od nawiązania walki. Potem heros się zmęczył i masakrował w wolniejszym tempie, ale nie mniej metodycznie.

 

Ja sobie pograłem troszkę w weekend, teraz mam ustabilizowaną kompanię, której początki wywodzą się od karawaniarzy. Zaczynaliśmy we dwóch, jeden poległ zatłuczony morgensternem przez jakiegoś randomka w pięknej bitwie o Złoty Kielich po 43 dniach kampanii. Więc został mi się jeden z początku. Reszta to zbieranina absolutnie przypadkowych osób: był kaleka, szczurołap, służący, złodziej, zbieg, mnisi, młynarze, krawcy, żebracy - każdy, który nie boi się wysiłku fizycznego. Renomę mamy już ustabilizowaną w małych miateczkach, powoli wkraczamy do miast. W cytadelach patrzą na nas z politowaniem. Rekordowo mieliśmy 4000 koron, które zainwestowałem w rekrutera, jako członka obozu (pomagierzy są wprowadzeni w DLC Blazing Deserts) :)

Ale najlepsza była pierwsza próba gry (poza tutorialem) - chciałem sobie zrobić piękną historię o chłopskiej milicji, która czynem a nie urodzeniem dochodzi do szacunku wśród braci wojaków. Próba zakończyła się katastrofą w pierwszym starciu z wilkołakami, które w dwie tury rozszarpały 13 z 16 wystawionych braci. Okazało się, ze słomiane kapelutki i lniane koszule nie stanowią żadnego oparcia dla zębisk tych bestyj. Pozostała trójka poległa przy próbie ucieczki i Brotherhood of Soil przestało istnieć oidp 4 dnia od założenia :)

  • Lubię! 2
  • Uwielbiam 2
Odnośnik do komentarza
50 minut temu, me_who napisał:

Ja chciałem tylko powiedzieć, że Orki to był PIERWSZY late game crisis. Bo kolejny odpali się do 100 dni po zakończeniu pierwszego.

 

Taktak - ja to wiem, tylko spodziewając się, że nie przetrwam orków, byłem tak zachwycony opcją Retire po zażegnaniu ich inwazji, że ją wybrałem :D Zresztą to miała być gra testowa i tak, ale zaszło daleko.

 

39 minut temu, me_who napisał:

On może chyba używać riposty (uzbrojony w miecz) co powoduje, że rywale padają przed nim jak kłosy ;) Wczoraj na YT widziałem jak koleś takim koksem wyrżnął 27 bandytów. I połowa poległa od riposty w ciągu dwóch-trzech tur od nawiązania walki. Potem heros się zmęczył i masakrował w wolniejszym tempie, ale nie mniej metodycznie.

 

Teoretycznie to rozumiem, ale jak w praktyce wykształcić takiego wojaka od zera? No bo musi mieć na pewno wysokie Meelee Defence, żeby unikać i korzystać z riposty, pewnie kilka perków z >5 tier, przyzwoite Fatigue, bo wytrzymała, ale i ciężka zbroja? No ale do tego czasu trzeba go gdzieś chować w regularnej linii, gdzie taka tarcza musi być, i walczy jak każdy inny :-k Godne przemyślenia na następną kampanię.

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gabe napisał:

Teoretycznie to rozumiem, ale jak w praktyce wykształcić takiego wojaka od zera? No bo musi mieć na pewno wysokie Meelee Defence, żeby unikać i korzystać z riposty, pewnie kilka perków z >5 tier, przyzwoite Fatigue, bo wytrzymała, ale i ciężka zbroja? No ale do tego czasu trzeba go gdzieś chować w regularnej linii, gdzie taka tarcza musi być, i walczy jak każdy inny :-k Godne przemyślenia na następną kampanię.

Jest dedykowany start dla takiego sposobu gry - nazywa się nawet Lone Wolf. Zaczynasz doskonale wyposażonym i wyszkolonym hedge knightem. Minus jest taki, że możesz mieć maksymalnie 12 osób w drużynie i gracz jest tym rycerzem, jak polegnie, to kończy się gra.

 

Ja będę w następnej grze próbował kultystami, aczkolwiek boję się, że mechanika składania ofiar ze swoich ludzi może być nie do przeskoczenia dla mnie :D

 

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza

Ja się w grze ponownie tak zakochałem, że kupiłem wszystkie DLC. Niestety, z wiadomych względów nie mam na mapie Ostrzy piaszczystego Południa, a szkoda - odpaliłem nowy sejw równoległy, właśnie tą chłopską milicją (mój oddział nazywa się tam Kosynierzy :) ) i rozwaliło mnie to, że można tam nająć takich niewolników za długi... w ogóle nie musisz im płacić poza wpłatą początkową :D Są co prawda uroczymi nagusami, ale u mnie w ekwipunku zawsze wala się jakiś sprzęt po pokonanych przeciwnikach :)

 

 

Odnośnik do komentarza
30 minut temu, Feanor napisał:

Ja się w grze ponownie tak zakochałem, że kupiłem wszystkie DLC. Niestety, z wiadomych względów nie mam na mapie Ostrzy piaszczystego Południa, a szkoda - odpaliłem nowy sejw równoległy, właśnie tą chłopską milicją (mój oddział nazywa się tam Kosynierzy :) ) i rozwaliło mnie to, że można tam nająć takich niewolników za długi... w ogóle nie musisz im płacić poza wpłatą początkową :D Są co prawda uroczymi nagusami, ale u mnie w ekwipunku zawsze wala się jakiś sprzęt po pokonanych przeciwnikach :)

 

 

Mnie w tej grze najbardziej urzekły randomowe interakcje w drużynie. Dwie do tej pory mi utkwiły w pamięci, z czego jedna miała troszkę gorzkie zakończenie.
 

Spoiler

 

Pierwsza to była sytuacja, że jakiś bajlif  mnie zdybał na drodze i kazał wydać mojego złodziejaszka. Mogłem go wydać, stanąć do walki, albo próbować zrobić bajlifa w bambuko. Z ciekawości wybrałem to trzecie i mój historyk opowiedział smutną historię jak to Rambert Złodziej złożył żywot w trudnej służbie monecie :D Bajlif nie był do końca przekonany, ale chyba nie miał ochoty na młóckę z moją zbieraniną i odjechał w swoją stronę.

Druga, to była sytuacja jak nowo przyjęty do ekipy kupczyk próbował sprzedać mojemu szczurołapowi....szczura :lol: Ten w końcu się obruszył i wyłożył swoje zasady co do pozyskiwania szczurów :D Kupczyk zaakceptował zdawało się zdanie szczurołapa, po czym zaproponował zakup złotej rybki :D Niestety szczurołap zginął jeszcze tego samego dnia podczas likwidacji obozowiska bandytów.

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
20 minut temu, z0nk napisał:

Macie jakieś nie spoilerowe protipy dla nowicjusza zarządzania bandą rębajłów?

- Zaakceptuj straty ;) 

- Bierz najtańszych w utrzymaniu, jak sie trafia z jakimkolwiek wyposażeniem, to dodatkowy plus.

- Na starcie staraj sie nie brać zleceń na potwory. Wilkołaki, hieny czy wunże maja na koncie chyba większość wpisów w Księdze Poległych. Ponadto potwory nie dropią bezcennych na początku zbroi/hełmów.
- Nie trać czasu i zapasów na wyprawy do Fortec i Cytadel, nie dostaniesz tam zlecenia. 
- Ceny potrafią sie drastycznie różnic między miastami, staraj sie kupować narzędzia jak tylko trafisz jakieś tanie.

- Warto zainwestować w psy, są mordercze w early game. Fajnie jak psem zajmuje sie psiarczyk, daje to psu boost do morale. Warto pamiętać, żeby nie wypuszcza psa za wcześnie, bo niemal na pewno zginie.

- Amunicja uzupełniana jest z zapasów, wiec jak np. zdobędziesz 0/5 oszczepów, to sie automatycznie uzupełnia jak wyposażysz w nie kogoś.

- Wrogowie bardzo agresywnie atakują braci uzbrojonych w broń dystansowa, musza mieć obok siebie kogoś.

- Pamietaj, żeby dystansowiec miał w „kieszeni” broń do walki w zwarciu

- Perk „colossus” imo najważniejszy w pierwszym awansie

- Z mojego doświadczenia na początku najprostsze są eskorty karawan. Dodatkowym plusem jest to, ze jesteś na ich wikcie.

- Czytaj opisy broni. Ja sie dziwiłem dlaczego mój rębajło z dwuręcznym toporem jest taki nieskuteczny. Okazało sie, ze topór ma optymalny zasięg rażenia dwa pola. Teraz z drugiej linii potrafi nawet ściąć głowę nieostrożnemu rywalowi.

- Na początek najbezpieczniejszym wyposażeniem dla naszych gagatkow jest zestaw włócznia i tarcza, ale warto tez mieć bronie sieczne, obuchowe czy toporki.

- Zidentyfikuj którzy bracia maja szanse na wyrośnięcie na porządnego wojaka (gwiazdki w kluczowych atrybutach) i niech ich życia bronią ci nieszczęśnicy, którzy takich gwiazdek nie mają.

- Braci z ciężka rana warto mimo wszystko trzymać w rezerwie, dlatego warto mieć dość szybko 2-3 nadliczbowych braci.

  • Lubię! 3
  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza
27 minut temu, me_who napisał:

Zaakceptuj straty ;) 

Na steam mam nabite ponad 1.3k godzin w rimworld, straty to moja druga natura :kekeke:

 

28 minut temu, me_who napisał:

Nie trać czasu i zapasów na wyprawy do Fortec i Cytadel, nie dostaniesz tam zlecenia. 

O tym zawsze pamiętam, dopóki nie wybiorę się znowu do fortecy :/

 

29 minut temu, me_who napisał:

Perk „colossus” imo najważniejszy w pierwszym awansie

Wydaje mi się, że coś z uczeniem się brałem, wydawało mi sie niezłe

 

30 minut temu, me_who napisał:

Zidentyfikuj którzy bracia maja szanse na wyrośnięcie na porządnego wojaka (gwiazdki w kluczowych atrybutach) i niech ich życia bronią ci nieszczęśnicy, którzy takich gwiazdek nie mają.

rimworld vibe - genetycznie i protezowo wzmocniony super komandos może przeżyć kosztem całej osady, byleby żył :keke:

 

Widzę, że jestem stworzony do tej gry, meat grinder ruszy dziś :D

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, z0nk napisał:

Wydaje mi się, że coś z uczeniem się brałem, wydawało mi sie niezłe

No ja tez sie wahałem na początku, ale stwierdziłem, ze 25% HP więcej to jednak większa szansa n skorzystanie z nauki, niż nauka bez dodatkowych HPkow. Tym bardziej, jak na grzbiecie ma sie używaną przeszywnice w najlepszym wypadku ;) 

Ale dla dystansowca może lepsza być nauka, ja dawałem i pathfinder dla mobilności.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, z0nk napisał:

Macie jakieś nie spoilerowe protipy dla nowicjusza zarządzania bandą rębajłów?

Dla porównywania cen w miastach noś ze sobą jedną - w pełni naprawioną - drewnianą tarczę. Jest warta 100 przy impakcie na poziomie 0, więc im bliżej tej wartości, tym bardziej opłaca się w danym miejscu sprzedać dobra.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, me_who napisał:

No ja tez sie wahałem na początku, ale stwierdziłem, ze 25% HP więcej to jednak większa szansa n skorzystanie z nauki, niż nauka bez dodatkowych HPkow.

Ja zazwyczaj jednak biorę tego "Studenta", mam taki wewnętrzny imperatyw, że perki dodające ikspeki biorę w early game :) Ale nie jest to żelazna zasada, niektórym ulubieńcom daję "Nine lives" też :)

O "zmęczenie" też trzeba znać, no absolutnie wkurzające jest, jak w 8/9 rundzie niektórzy są tak zdyszani, że nawet toporem nie machną :)

Orki warto początkowo omijać, ale jak już wejdzie się z nimi w zwarę, to lecą z nich takie fajne topory, że hej!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...